Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Dzielnica Huangpu

30 sie 2018, o 16:03

Isaac uniósł głowę najpierw ku turianinowi, później ku Francuzce, niepewny tego czy sobie z niego nie żartują gdy wspomnieli o piłce. Pokręcił głową ze zniecierpliwieniem, zdenerwowany tym, że przywiązują wagę do czegoś tak nieistotnego.
- Tak się mówi, nieważne - odpowiedział, machając ręką.
- Nikt tak nie mówi - odparł kroganin, zupełnie poważnie, a chłopak zmierzył go pełnym wściekłości spojrzeniem, które nieco złagodniało gdy obrócił się przodem do Vexa, słuchając jego pytań. Nadal był zdenerwowany sytuacją, teraz nie przez strach i stres, a wściekłość wywołaną kradzieżą.
- Powiedziałem, że był walnięty - poprawił go oschle, stukając palcami o ramię fotela. - Stwierdził, że przejdzie po Ugarrze, zamiast najpierw grzecznie spytać. Wyszedłem na zewnątrz gdy usłyszałem jakieś eksplozje.
- I po cholerę? Gdybyś nie wylazł, nie dostałby się do środka - warknął kroganin z urazą, prostując i zginając opancerzone palce, w których trzaskały stawy. - To wszystko twoja wina.
- Moja? Pozwoliłeś mu mnie złapać! - oburzył się Skinner, gotów rozpocząć wojenkę słowną z Raikiem - i to by zrobił, gdyby nie podeszła do niego Irene. Wzdrygnął się, patrząc w górę, wprost w zielone tęczówki, skrzywiony.
IZacisnął dłonie w pięści, a rudowłosa mogłaby przysiąc, że były mokre od potu. Jakakolwiek walka wewnętrzna odbywała się w jego głowie, pokazywał to po sobie dość subtelnie. Łatwo było przypiąć temu łatkę bycia złym na wszystko w tej chwili, ale jej usilna prośba, połączona z pytaniami turianina, wytworzyła w nim dylemat, który powinien rozwikłać.
- Nie wiem gdzie jest. Podałem mu położenie złodzieja - rzucił zdawkowo. Wraz z nastepnym wypuszczeniem z ust powietrza, uszło z niego nagromadzone napięcie. Zaklął pod nosem, chowając twarz w dłoniach na chwilę, po czym odwrócił się przodem do ekranów, wraz z fotelem i oparciem, przy którym stała rudowłosa.
- Pieprzone wojsko. Tyle z wami problemów - mruknął pod nosem, by poczuć się lepiej wyładowując choćby odrobinę, po czym podniósł głos do normalnego tonu. - Nie wiem gdzie jest, ale pewnie mogę go znaleźć. Nie unikał za bardzo kamer, jak sami wiecie. Przynajmniej nie wtedy.
IKilka ekranów na monitorze zgasło, a uruchomiły się nowe pod wpływem ruchu jego palców. W jednym z nich dostrzegli znany symbol, widoczny przez nich wcześniej, namalowany na jednej ścianie z podpisem Oko widzi wszystko. Skinner to zignorował, zasłaniając okienko jakimś programem, przez który łączył się z extranetem nie pozostawiając po sobie śladu. Obsługiwał komputer szybko, instynktownie. W tym bardziej przypominał pracę Etsy lub Isis, choć wciąż w ludzkich granicach.
- Zacznijmy od złodzieja - westchnął, uruchamiając jakąś kartę. - Znacie Bìxié? Kochany system naszego rządu. Bezpieczeństwo gwarantowane. Stały monitoring policji w zestawie, tylko tego na ulotkach nikt nie umieszcza - uśmiechnął się pod nosem, wstukując do komputera kolejne dane. - Gość, któremu sprzedałem ten program, wynajął mieszkanie w hotelu, w którym operuje Bixie. Mam adres. Wyciągnę nagrania.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

31 sie 2018, o 12:01

Widmo przysłuchiwał się wymianie zdań między Isaaciem, a Ugarrem z cierpliwym milczeniem, unosząc tylko łuk brwiowy w wyrazie krótkiej konsternacji. Słowa chłopaka sprawiły, że ponownie sięgnął pamięcią do słów staruszki, która ich nakarmiła informacjami o zeszłej nocy, mimowolnie zauważając, że relacje obydwu stron różnią się od siebie. Skinner sprawiał jednak wrażenie takiego, który mógł zinterpretować krzyki lub walenie o drzwi jako wybuchy. Albo to, albo Jingfei znacząco zmniejszyła w atrakcje ton swojej historii - o co by jej nie podejrzewał.
- Khouri nie jest z tych, którzy grzecznie pytają - zauważył uprzejmie, rzucając krótkie spojrzenie w stronę Irene. Kto jak kto, ale ona pewnie wiedziała na ten temat najwięcej. Jego własna styczność z żołnierzem nakreśliła mu jednak pewien dość dokładny rysopis charakteru człowieka.
Media zdawały się to potwierdzać.
- Ale jestem pewien, że byłaby to ciekawa bitwa - dodał, spoglądając przelotnie na kroganina, lustrując jego wyposażenie. Starcie wojownika z czołgopodobnym Khourim zdecydowanie byłoby pełne eksplozji i zniszczeń; i jeden, i drugi wyglądali na takich, którzy długo mogliby utrzymywać sobie kroku, wywołując po drodze chaos, który pochłonąłby pół dzielnicy.
Jego wzrok przeniósł się na rudowłosą, gdy ta się odezwała zaczynając naciskać na Isaaca. Przyglądał się jej bez słowa przez kilka uderzeń serca, po czym skinął głową, zgadzając się z jej oceną i propozycją. Wyglądało na to, że jej sugestia pomogła, bo Skinner - po chwili wewnętrznej walki - zwrócił się w stronę monitora.
Dawało to nowe światełko na końcu czarnego tunelu, nową nadzieja na wznowienie tropu. Widmo skrzyżował ręce na piersi, przyglądając się z odległości jak okienka i linie kodu zmieniają się sprawnie na ekranach komputera chłopaka, pozwalając sobie zachować trochę dystansu do tego rozwiązania. Oczywiście jeżeli Skinner odnalazłby Nazira na monitoringu Shanghaju, byłaby to dla nich najlepsza możliwa wiadomość, ale wątpił żeby Khouri - były czołowy agent linii B - pozwolił się tak łatwo znaleźć. Nie im, a swoim pozostałym prześladowcom. Wciąż było to jednak wielokrotnie lepsze niż nic i ponowne błądzenie w ciemności.
Szczególnie jeżeli pozwoli im wypełnić luki w historii związane z martwym żołnierzem z wieczornego nagrania.
- Ze słyszenia, nie mieliśmy okazji o nim poczytać - odparł zdawkowo pod adresem systemu ochrony. - To coś w stylu zintegrowanego układu monitoringu, alarmów i szybkiego reagowania? - dodał, obserwując postępy na wyświetlaczach. Praca Skinnera przypominała to co Etsy robiła na co dzień, pozwalając mu obserwować większość procesu w kokpicie Elpis; haker bez wątpienia był utalentowany, ale dla kogoś kto na bieżąco współpracował z SI, widok był bez wątpienia mniej fascynujący.
- Co to za historia z tym Okiem? - rzucił luźnym tonem, żeby zabić czymś czas na oczekiwanie efektów jego działań, gdy dostrzegł znajome oko oraz hasło na jednym z pulpitów. - Pełno nawiązań do niego w tej dzielnicy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

31 sie 2018, o 17:30

Wszystkie jej dylematy zniknęły - a przynajmniej pozwoliły częściowo zepchnąć się na dno umysłu - gdy w piwnych oczach hakera zobaczyła moment, w którym szala przeważyła się na jej stronę. Słysząc komentarz turianina, zerknęła na niego, uśmiechając się tak niewinnie, jakby zupełnie nie miała pojęcia o czym on mówi i lekko wzruszyła ramionami. Miał rację, Nazir nie należał do najdelikatniejszych i na pewno nie był zbyt dobrym dyplomatą. Łatwo się wściekał i szybko tracił cierpliwość, chyba że musiał, albo akurat chodziło o rudowłosą. Wtedy miał jej niezmierzone pokłady i Francuzka nie do końca wiedziała jakim cudem to działało.
Parsknęła śmiechem, gdy podsumował ich jako wojsko, ale nie skomentowała tego. Nie musiała tego wyjaśniać, bo ewentualna niewiedza Skinnera mogła utrudnić komuś następnemu podążenie ich tropem. Gdy jednak powiedział, że być może jest w stanie znaleźć Khouriego, szybko przestała przejmować się zarówno podążającym za nimi pościgiem, jak i swoją antypatią do Widma. Uścisnęłaby go nawet, gdyby nie zakładała, że wtedy Ugarr sprawnie odstrzeli jej głowę - tak na wszelki wypadek. Odepchnęła się od biurka i wróciła za to za krzesło hakera, opierając się ponownie o jego zagłówek, by w ten sposób widzieć monitory.
- Widzicie, Jingfei miała rację mówiąc, że Isaac chętnie nam pomoże - rzuciła mu krótki uśmiech, jeśli na nią spojrzał. - Swoją drogą, przemiła sąsiadka.
Wpatrywała się w ekrany, doskonale wiedząc, że czeka tylko na moment, w którym pojawi się na nich znajoma sylwetka wysokiego mężczyzny. Zakładała, że to trochę potrwa, podczas gdy Skinner będzie przeglądał nagrania z tych wszystkich nieszczęsnych monitoringów miasta, usiłowała się więc uspokoić, zmusić do cierpliwości, o którą zawsze było jej tak trudno. Miała tyle pytań, na które nie mógł odpowiedzieć jej ani Isaac, ani system Bixie, no i na które nie chciał odpowiadać Viyo, że prawie ją nosiło. Starała się jednak pozostać w bezruchu i tylko palce, w irytacji wystukujące bliżej nieokreślony rytm na fotelu nad głową mężczyzny, mogły wskazywać na jakikolwiek niepokój.
Nie obchodził ją ani sam system, ani Oko. Dopóki mogli to wykorzystać do własnych celów, najważniejszy był efekt. I na ten efekt właśnie teraz czekała - a jeśli mogła wysłuchać względnie ciekawej historii, czy tutejszych ciekawostek, to nie zamierzała protestować. Czekała.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 14:07

Programy, które pisał Skinner działały w tle, ale jego oczy nie odwracały się od ekranów, a palce od holograficznej klawiatury. Każdy etap włamu wymagał jakichs poprawek, innych dopisków w kodzie, interwencji ze strony hakera. Nie było to tak proste jak uruchomienie narzędzia do deszyfracji i czekanie na wyniki. NIe wiedzieli też jak rozległy jest system, do którego się dla nich włamywał. Mogli tylko domyślać się, jak poważne byłyby reperkusje gdyby ktoś złapał go na mieszaniu w systemie rządowym, co robił teraz.
- Coś w tym stylu - odparł, tonem, którego użyłby gdyby nie sądził, że kogokolwiek interesują techniczne zagwozdki, więc lepiej będzie po prostu przytaknąć. - Teoretycznie system mający bronić posiadłości przed włamaniami, wcześnie wykrywać pożary i inne takie. Tylko jeśli w twoim domu jest Bixie, policja może z niego korzystać do woli. Szpiegują obywateli żeby ocenić, które jednostki są, lub mogą być zagrożeniem. Ludzie znikają z ulic przez coś, co powiedzieli w salonie podłączonym do systemu, choć nie zrobili nic złego. To... długa historia. Chiński rząd zawsze był trochę walnięty pod tym względem.
- Niski cios, pójście do sąsiadki - odwarknął kroganin do Irene. - Jest irytująca, ale nie musieliście jej w to wplątywać.
- W nic jej nie wplątaliśmy - odpowiedziała niebieskowłosa, podchodząc bliżej Isaaca. Ugarr obserwował ją przy tym uważnie, ale złość wydawała się w niej nieco przygasać. - Włamujesz się do tego Bixie? Myślałam, że skoro to taki ochronny system, to umie ochronić siebie.
Skinner zaśmiał się z wyraźnym zadowoleniem, przytakując skinieniem głowy. Jego palec przebił holograficzną klawiaturę, stukając w metalowy blat.
- Bo umie. Znam tylko jedną osobę poza mną, która potrafi się do niego włamać - odpowiedział, nieco rosnąc w sobie z powodu rozpierającej go dumy. - Nie na tyle, żeby dostać się do jego ważniejszych systemów. Tylko liznąć powierzchnię, dostać do zapisów z kamer, czytników. Wyłączyć system na chwilę gdzieś. To i tak więcej, niż może reszta.
Nie skomentował Oka, zbyt zafrasowany tym, co działo się na ekranach. Rozpoznali po jego mimice moment, w którym dostrzegł coś interesującego. Załadował materiały z kamer po czym włączył je na większej szybkości, przelatując przez obraz hotelowego salonu. W pewnej chwili do środka w ułamku sekundy, który w rzeczywistości trwał pewnie pół minuty, wbił się mężczyzna o rosłej sylwetce, rozpoczynając starcie z opancerzonym złodziejem.
- Spodziewał się go. Chyba, że wasz typ nosi pancerze w domu z przyzwyczajenia - zauważył Skinner, ignorując obraz z kamery. Zamiast tego uruchomił okno obok, w którym rejestrowana była ścieżka dźwiękowa w formie tekstowej. Przesunął po niej wzrokiem, przesuwając obraz niemal zbyt szybko by reszta była w stanie nadążyć. - Co za chuj. Nie wierzę. Sprzedał to. Mój program, sprzedał. Złamał zasady - prychnął z rozczarowaniem, śledząc enigmatyczną rozmowę, analizując ją na swój sposób i ruszając dalej, nie dbając o to, że stojąca za nim Volyova, jak i pewnie reszta, próbowała doczytać wszystko. Na ekranie z kamery obok rozmowa skończyła się szybko, a złodziej rzucił się do ucieczki na ulicę, gdzie, prawdopodobnie, później złapał go Khouri.
- Sprzedał go Bryantowi. Ale patrzcie - rzucił, podświetlając kilka linii dialogowych. - Nie był sam. Bryant i ktoś jeszcze. Dewitt... Dewitt, Dewitt... - mruknął pod nosem, uruchamiając kolejne okno i na szybko czegoś szukając. Zaśmiał się tryumfalnie, podświetlając kolejne nazwisko po chwili. - Vance Dewitt, jakiś księgowy, czy ki gówno. Zgaduję, że to jego będzie szukał wasz facet. Oko pewnie znajdzie go najpierw, jeśli zaznaczę go w bazie jako poszukiwanego przestępcę. Dajcie mi chwilę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 16:57

- Jak wplątywać? - rzuciła kroganinowi zaskoczone i całkowicie niewinne spojrzenie. - My tylko rozmawialiśmy. Jest piękne ludzkie przysłowie, nie sądź innych według siebie - uśmiechnęła się krótko do Widma. Pewnie doskonale je znał. Niewiele o nim wiedziała, ale akurat zainteresowanie ludzkimi przysłowiami zauważyła już na samym początku. - Czasem można z kimś kulturalnie porozmawiać i nie zachowywać się przy tym jak dzikus...
...z Tuchanki, chciała dodać, ale się powstrzymała. Akurat rozmowa z Jingfei była jednym z niewielu miłych momentów tego dnia, mimo, że cała opierała się na zmyślonej przez Irene historii. Kobieta może i była irytująca dla Ugarra, może nawet też dla Skinnera, ale ich trójka miała z nią do czynienia zaledwie przez kwadrans i kobieta zgodziła się im pomóc - choć ostatecznie okazała się ta pomoc zupełnie niepotrzebna.
Wróciła do poszukiwań, które prowadził siedzący na fotelu haker. Na widok znajomej sylwetki przestała wystukiwać palcami swój rytm i zaczęła przyglądać się Nazirowi, zastanawiając się, jak to się dzieje, że niczym nie przypomina on tu człowieka, którego pamiętała. Czy będzie go przypominał jeszcze jak - i jeśli - wróci? Czy z powrotem będzie jej tak obcy, jak na początku? Czy wszystko będą musieli wypracowywać od zera? Czy w ogóle będzie po co?
Nazwisko, które znalazł Skinner, brzmiało znajomo, choć Irene nie potrafiła dokładnie podążyć jego tropem i znaleźć źródła tego wrażenia. Wzruszyła więc lekko ramionami do swoich myśli i pozwoliła hakerowi robić to, co potrafił najlepiej. Przyglądała się ruchom jego dłoni, zastanawiając się, czy gdyby skupiła się na tej części swoich zdolności, kiedykolwiek doszłaby do jego poziomu.
- Wygodne - przyznała. - Byle tylko służby porządkowe nie znalazły go przed nimi. Chociaż odkąd wylądowaliśmy w Szanghaju, nie zauważyłam ich zbyt wiele. Ludzie nie wyglądają, jakby czuli się bezpiecznie. Wystawiają krogańskich bodyguardów, chociażby.
Zabrała ręce, które trzymała na zagłówku Isaaca i oparła je na biodrach.
- To ma jakieś konsekwencje, poza tym, że łatwiej będzie go znaleźć nam? - spytała cicho. - Mam nadzieję, że będziesz tak miły i nie oznaczysz nas jako poszukiwanych przestępców, jak tylko stąd wyjdziemy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 17:41

Widmo słuchał w milczeniu odpowiedzi Skinnera, porównując to co słyszał z tym czego dowiedział się wcześniej oraz z tym co widzieli na ekranach telebimów. Na powierzchni system pokroju Bixie wydawał się być idealnym rozwiązaniem do zapobiegania przestępczości, ale nawet najlepsze narzędzie o najlepszych pobudkach może przynieść szkodę, jeżeli trafi w niewłaściwe ręce lub zostanie wykorzystane w sposób niezgodny z jego przeznaczeniem. Rząd Szanghaju najwyraźniej postanowił popchnąć metody zapobiegania łamaniu prawa jeszcze dalej - poza system wczesnego ostrzegania, poza monitoring zbrodni, poza narzędzie szybkiego reagowania. Naturalnie istniała również szansa, że haker zwyczajnie koloryzował zabiegi policji oraz zniknięcia. Niemal na każdej planecie zawsze istniały dwie strony społeczności - ta główna oraz ta stojąca do niej w opozycji. Miłośnicy teorii spiskowych byli uniwersalni, znajdując w każdym działaniu rządu drugie dno i przypisując mu najgorsze czyny, nawet jeżeli było to dalekie od rzeczywistości.
Jednak biorąc pod uwagę to w jakiej historii sami brali teraz udział, było to przerażająco łatwe do uwierzenia.
- W takim razie Khouri robi im kiepską reklamę - mruknął pod adresem systemu ostrzegania. Prześlizgnął się spojrzeniem po zrzutach z monitoringu, które nagle zaczęły się wyświetlać na paru monitorach, aktywowane i dezaktywowane przez pracującego chłopaka. Setki, tysiące linii kodu przy których działał tworzyły swojego rodzaju pajęczynę, żeby nie powiedzieć elektroniczne arcydzieło. To co on robił na boku, bawiąc się w kalibrację i stosując jako dodatek do swoich bojowych umiejętności na polu bitwy, dla hakera stanowiło trzon życia.
Wymiana zdań kroganina i Irene sprawiły, że zerknął w ich stronę. Uśmiechnął się z rozbawieniem po jej komentarzu, po czym wrócił spojrzeniem z powrotem ku monitorom.
- Gdy znasz niebo i ziemię, zwycięstwo jest niewyczerpane - dorzucił własne, błądząc wzrokiem po linijkach kodu. - Potrzebowaliśmy informacji, a wasza sąsiadka była bardziej niż chętna do rozmowy. Musieliśmy wiedzieć czy da się z tobą porozmawiać i załatwić sprawy bez rozwalania połowy dzielnicy, czy jesteś ochroniarzem Skinnera czy raczej jego klawiszem, czy nasz cel jest w środku, czy Khouri już was odnalazł... O tobie również miała dobrą opinię, swoją drogą.
Zamilkł gdy na ekranach pojawiło się coś nowego, a w oczach Isaaca błysnęła ekscytacja podszyta dotarciem do czegoś interesującego. Pochylił się mimowolnie, wpatrując w ekran tan gdzie pojawił się Nazir; opancerzony mężczyzna niewiele zmienił się wizualnie od ich ostatniego spotkania, podobnie jak jego metody. Zignorował komentarz hakera odnośnie hakowania Bixie - w końcu sam ostatnio upierał się, że złamanie jego własnych zabezpieczeń jest niemożliwe - i skupił się na transkrypcji rozmowy, która zaczęła się pojawiać na sąsiednim monitorze. Przesunął po niej spojrzeniem, ale nie zdążył na dobre doczytać o co chodziło, bo chłopak już przeskoczył dalej, ku irytacji turianina.
- Zwolnij - powtórzył już drugi raz tego wieczora, stukając palcami po własnym opancerzonym ramieniu w lekkim rozdrażnieniu. To wyparowało jednak w mgnieniu oka, gdy Skinner odnalazł coś nowego i coś dużo bardziej wartościowego.
Nazwisko.
- Prześlij mi tą rozmowę - rzucił, przeskakując wzrokiem po podświetlonych fragmentach tekstu. Vance Dewitt... Nie brzmiało znajomo, ale jego funkcja mogła oznaczać o wiele, wiele więcej. Pieniądze zawsze były najlepszym z możliwych tropów - bo niemal zawsze dokądś prowadziły. Zerknął krótko w stronę Mayi, po czym wyprostował się powoli.
Propozycja żeby oznaczyć go w systemie policyjnym była ryzykowna, ale warta spróbowania. Być może pozwoliłoby im to zmniejszyć różnicę wyścigu między nimi, a Khourim, chociaż z pewnością zaprosiłoby do niego również i służby porządkowe Szanghaju, jak Irene słusznie zauważyła. Kto wie ile - i gdzie - alarmów rozbłyśnie, gdy w systemie nagle pojawi się nazwisko Dewitta.
Ciche słowa rudowłosej zwróciły jego uwagę, sprawiając że spojrzał przelotnie w jej stronę, a potem z powrotem na Skinnera. Bixie prawdopodobnie potrzebowałaby do tego ich wizerunku, ale o ten nie trudno było, gdy miało się dostęp do kamer. Ich tożsamość to inna kwestia.
- Żebyśmy mieli powód, żeby do niego wrócić i znowu stresować mu kota? - odpowiedział za hakera uprzejmym tonem, kierując jednak swoje słowa bardziej do niego niż do Irene. - Podejrzewam, że żadne z nas tego nie chce.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 18:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną - No prawda. Będziecie musieli się pośpieszyć - odparł, podrygując ramionami. W chwili, w której wyjdą na zewnątrz już nie będą jego bezpośrednim zmartwieniem. On mógł tylko wskazać im drogę i życzyć powodzenia. Nie tylko oni byli ofiarą tej sytuacji - nawet jeśli kradzież oprogramowania nawet nie równała się z morderstwami, utratą bliskich, strąceniem statku z nieba, Skinner miał jakąś tam motywację by im pomóc, nie tylko po to, by mieć od nich wreszcie spokój. Westchnął z irytacją na prośbę Vexa, ale wrócił się do okna, o które już nie dbał, by skopiować zawartość notatnika i przesłać na turiańskie urządzenie. - Puściłem w obieg informację. Zaraz będziemy wiedzieć, gdzie jest nasz kochany Vance.
Wyprostował się, orientując, że od jakiegoś czasu siedział zgarbiony. Uniósł ręce do góry, przeciągając się i ziewnął, gdy chwila pełna napięcia zaczęła zanikać. Już włamał się do systemu, już wydostał potrzebne informacje. Zamrożony obraz hotelowego salonu unosił się pod jedną krawędzią jego ekranu, ale Khouriego już na nim nie było.
- To jakiś wasz znajomy? Staromodny chyba. Nie ma omni-klucza - zmarszczył brwi, dostrzegając kolejny panel Bixie, wykrywający urządzenia w okolicy. Najwyraźniej zauważył w nim jakąś lukę - omni-klucz, który powinien tam być, gdy Nazir był w środku, a którego nie było na liście. - Nawet nie zauważyłem kiedy tu był. Ale jeśli szukacie go, żeby go zabić, to proszę bardzo. Nie wtrącam się - uniósł ręce do góry, w obronnym geście, bojąc się, że któreś z jego słów ich urazi lub sprowokuje do ataku.
- Chyba bardzo nie chce być znaleziony - odparła mruknięciem Volyova, patrząc na ekran z wyczekiwaniem.
Skinner uniósł wzrok na Irene, gdy wyraziła swoje ciche zaniepokojenie konsekwencjami jego poszukiwań i uśmiechnął się szeroko.
- Ha, nie pomyślałem o tym! - wycelował w nią palec, zdecydowanie zbyt zadowolony z siebie. - Ale nie. Wiecie, gdzie mieszkam. Nie wyglądacie na typ, którym zajmie się policja. Poza tym, Przymierze mnie okradło. Pośrednio. Pierdolę ich, głupie chujki. O, proszę.
Odwrócił głowę do ekranów, widząc alert w rogu. Jego dłonie znów podążyły ku klawiaturze, wyklikując komendy i polecenia, które dla Irene i Vexa nie wydawały się mieć wielkiego znaczenia. Operował w systemie, którego żadne z nich nie znało, prześlizgując się poza pojmowaniem WI, którą widzieli na telebimach wcześniej.
- Vance jest wciąż w biurze. Nie wyszedł z pracy. A przynajmniej Bixie zlokalizowało jego pojazd. Prom jest wciąż w garażu podziemnym - uśmiechnąl się, zadowolony z siebie. - Podam wam lokalizację. Tylko mam nadzieję, że już nigdy was nie zobaczę na oczy.
Uruchomił omni-klucz, by przesłać im informacje, o których mówił, ale zamarł gdy tylko Ugarr otworzył usta.
- I żadnego batalionu Przymierza - pogroził im, mierząc nieprzyjemnym spojrzeniem. - Nie wiecie o nas, jasne?
- Jakiego znowu batalionu? Jesteście z Przymierza? - warknął Skinner, zamierając nad urządzeniem, jeden ruch palców od przesłania im informacji, o które tak prosili.
- Nie jesteśmy z Przymierza - odparła twardo Maya, z konsternacją wpatrując się w kroganina, gdy poruszył temat pogróżki, którą sama wystosowała.
- Ta niebieska mówiła, że Khouriego szuka Przymierze. Są w dzielnicy. Batalion - warknął Raik, celując palcem w poznaczoną bliznami twarz. Siedzący obok Isaac wytrzeszczył oczy, w nagłym ataku paniki zamierając, milknąc. Dopiero odkaszlnięcie wyzwoliło go z okowów stresu.
- Że... że co?! Co, jeśli was widzieli? Co, jeśli znajdą nas tak, jak wy znaleźliście nas? O nie. O nie, kurwa, tak kurwa nie będzie, kurwa. O nie. Kurwa, kurwa, kurwa - jęknął, odsuwając się na krześle od Irene, unosząc ręce do głowy i szarpiąc za włosy nerwowo. - Macie to załatwić. Nie chcę tu żadnego Przymierza.
- Kłamałam. To nie batalion. Widzieliśmy dwójkę. I raczej wolą nas, niż ciebie - uspokoiła go, a raczej spróbowała niebieskowłosa, spotykając się z kręceniem głową Skinnera.
- Wszystkich was mam już w dupie. Tego wczoraj zjeba przeżyłem. Was przeżyłem. Ale jesteście jak muchy lecące do gówna, jedno za drugim.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 19:18

Pokręciła głową, widząc jego zadowolenie z siebie samego, ale nie dodała nic więcej, skoro obiecał, że Oko w pewnym momencie nie skieruje się na nich. Jej myśli wciąż jednak krążyły wokół Nazira i jego decyzji pozbycia się omni-klucza. To dlatego Isis nie mogła się z nim skontaktować. Jeśli chciałby odzyskać ten kontakt, zdobyłby nowy, inny, odezwałby się do SI w jakiś sposób, znalazłby rozwiązanie. Ale widocznie nie chciał, a zrezygnowanie z tego sprzętu było działaniem celowym. Uśmiechnęła się lekko do hakera, widząc, że zaczynał już podchodzić do tego wszystkiego znacznie spokojniej, bez nieustannego przekonania, że zaraz któreś z nich dobędzie broni i w mieszkaniu zrobi się nagle dużo ciaśniej. Nawet mówił więcej. Ciekawa była z kim rozmawiał na co dzień, jeśli całe życie zamknięty był tu, przed ekranem. Z kroganinem? Z Jingfei? Czy może jednak miał znajomych, z którymi mógł dzielić się swoimi sieciowymi sukcesami?
Od wejścia do mieszkania jej myśli przeskakiwały z tematu na temat, nie koncentrując się na dłuższą chwilę na żadnym z nich. Nie potrafiła się skupić, choć wyglądało że pozostała dwójka jest całkowicie zaangażowana w każdy ruch Isaaca. Francuzka wciąż miała wrażenie, że jest od tego wszystkiego oddzielona szybą, albo wzięła jedną z tabletek Phobii i rzeczywistość ją przerasta. Może to była kwestia tej straszliwie męczącej niewiedzy, której nie miała teraz jak się pozbyć. Coś ściskało ją w żołądku i nie było to fizyczne uczucie. Może złe przeczucia dały o sobie znać. Może to jej instynkt, który mówił, że należy się z tego wszystkiego wycofać póki jeszcze nie jest za późno. Mimo to patrzyła bez słowa w piwne oczy Skinnera, w nich znajdując ostatni punkt zaczepienia. I to pojawiające się w nich przerażenie sprawiło, że wróciła do rzeczywistości. Powstrzymała cisnące się na usta przekleństwo. Nic nie mogło być łatwe, prawda?
- Kłamała - potwierdziła słowa niebieskiej. - Żadnego batalionu nie ma. Ta dwójka jest w Szanghaju od dłuższego czasu i jeśli nie przyszli do ciebie po tym, jak odwiedził cię Khouri, to nie przyjdą też teraz.
Westchnęła ciężko i uniosła przed sobą rozprostowane dłonie, jakby usiłowała udowodnić mężczyźnie, że pomoc im nie niesie ze sobą żadnego niebezpieczeństwa. Chciała rzucić, że musi mieć o sobie wyjątkowo złe zdanie, jeśli używa akurat takiej metafory, ale coś czuła, że złośliwy komentarz był ostatnim, co mogłoby im teraz pomóc.
- Jeśli dasz nam adres, polecą za nami. Jeśli nie, będą szukać tego samego i wtedy faktycznie mogą trafić tutaj. Twój ochroniarz powinien poradzić sobie z dwoma ciekawskimi żołnierzami, ale jeśli chcesz mieć pewność, że dadzą wam spokój, to wyślij nas dalej. Mówisz, że mamy to załatwić, ale w tej chwili to, czy załatwimy, czy nie, zależy już tylko od ciebie, Isaac. Daj nam to gówno, a my zabierzemy je z daleka od ciebie i twojego życia. Razem z muchami.
Opuściła ręce, zerkając na Widmo z niemą prośbą o potwierdzenie jej słów.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 19:38

Vance Dewitt. Widmo obracał w głowie imię i nazwisko człowieka, próbując dopasować go do dziurawej układanki, którą od kilku miesięcy z takim mozołem układali. Księgowy z pewnością stanowił jakąś jej część, ale w tej chwili stanowił pusty, nienadrukowany puzzle - bez wiedzy gdzie należy go położyć, nie mogli zbyt wiele zdziałać. Z pewnością był połączony w jakiś sposób z Bryantem, a tym samym z linią B. To jedno było przynajmniej pewne.
- Czy w tym biurze też operuje Bixie? - zapytał, wracając myślami do hakera. Isaac szybko się uwinął, przynajmniej to trzeba było mu oddać. - Możesz znaleźć go na wyświetlaczach albo jego podobiznę, jeżeli jest w systemie? Skoro już wiemy gdzie jest, możesz go z powrotem odznaczyć jako nie-poszukiwanego przez policję?
To kupiłoby im więcej czasu. Problem pojawiał się jednak gdzie indziej - Widmo powoli zaczynał rozumieć ogrom sieci wczesnego ostrzegania oraz tego co ona oznaczała. Dla nich. To był nie tylko monitoring - Bixie mogła znaleźć wszystkich, słyszeć ich rozmowy, rozpoznawać urządzenia jak tylko pojawiały się w sieci... Turianin zmrużył nieznacznie oczy, podwójnie doceniając to co zrobił Khouri poprzez pozbycie się omni-klucza. Żołnierz nie tylko nie chciał zostać znaleziony - chciał pozostać tajemnicą. Coś, co przydałoby się i im.
- Od tej pory musimy uważać co mówimy - mruknął do obydwu kobiet, ale jego spojrzenie na dłużej zatrzymało się na Dubois. Podsłuchiwanie rozmów dotyczyło już nie tylko ich, a również i Etsy oraz Isis. SI musiały pozostać tajemnicą, szczególnie dla władz Szanghaju lub kogokolwiek, kto w przyszłości będzie oglądał nagrania z nimi. A im bliżej Khouriego byli, tym większa szansa na to była.
Jego uwaga przeniosła się na Mayę oraz na kroganina, a potem także na Skinnera, który wyraźnie pobladł. Widmo westchnął krótko, spoglądając na niego z powątpiewaniem. Po słowach biotyczki oraz rudowłosej po prostu skinął głową, potwierdzając.
- To za nami podążają. I niewykluczone, że również mają dostęp do Bixie, więc pewnie już znają następny adres i są w drodze do niego - odpowiedział, przenosząc ciężar ciała na drugą nogę. To by tłumaczyło jak znaleźli ich poza portem kosmicznym, lądując w Huangpu przed nimi. Jeżeli system podpowiedział im adres, który wystukali w promie taksówki i udali się tam bezpośrednio z lądowiska, ignorując krążenie Irene między dzielnicami, a potem ich dyskusję ponad chmurami, to by wyjaśniało jak zielonowłosa czekała na nich w tutejszym barze. Była to również koszmarna wiadomość. - Irene ma rację. Daj nam adres. A jeżeli natkniemy się na nich po drodze, to przestaną być twoim problemem.
Jego wzrok odbiegł na chwilę na kroganina, mierząc go długim spojrzeniem. Opancerzony wojownik wyglądał na takiego, który poradziłby sobie z dwójką napastników, ale ochraniając jednocześnie Skinnera... Wiele rzeczy mogło pójść nie tak.
- W razie czego wypatruj dwójki ludzi ubranych w szare, długie płaszcze, a pod nimi pancerze. Facet jest pod czterdziestkę, kobieta ma zielono-różowe włosy. Jakbyś miał okazję dodać ich do poszukiwanych, to się nie krępuj - mruknął.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 20:27

- Częściowo. Nie widzę go konkretnie, będziecie musieli znaleźć go sami. Ale mam dostęp do jego promu - wzruszył ramionami, szukając na szybko jakiejś informacji o zainstalowanym w wieżowcu systemie, zanim jego uwagę przyciągnęło coś zupełnie innego - kolejne ryzyko odwiedzin na horyzoncie. Odwiedzin zupełnie niechcianych.
Wpatrywał się podejrzliwym wzrokiem na Irene. Musiał zastanawiać się nad tym, czy warto jej zaufać, czy nie. Miał mimo wszystko dużo do stracenia - czuł się zadomowiony, widać to było po rozrzuconych wszędzie rzeczach. Przeniesienie takiego sprzętu, wyniesienie się z Szanghaju, byłoby problematyczne. Wieczne uciekanie tym bardziej.
- A co, jeśli im uciekniecie? Do mnie przyjdą. Pytać o was - prychnął, kręcąc głową. - Masz ty uszy? A, w sumie nie masz...
Zatrzymał się, wpatrując w turianina strapiony. Kroganin westchnął ociężale, ale nie skomentował jego uwagi. Skinner odchrząknął.
- Są dwie osoby, które mają dostęp do Bixie. Wątpię, żeby Przymierze mogło uzyskać dostęp do Szanghajskiego systemu. Niby Ziemia to Ziemia, ale... Nie jesteśmy tak ujednoliceni, jak Hierarchia, że tak powiem - dodał.
Warknął pod nosem jakąś uwagą, najpewniej kąśliwą, ale zbyt niezrozumiałą by była w stanie dotrzeć do kogokolwiek z nich.
- Są naszym problemem. Nie będą twoim - uspokoiła go Maya i wydawało się, że ich zapewnienia trochę podziałały. Isaac zaklął pod nosem, po czym sięgnął do swojego omni-klucza, by przesłać lokalizację skycara należącego do Vance'a i dezaktywować urządzenie.
- Jasne. Po prostu wystawię status przestępcy każdej lasce o zielonych włosach i wszystkim facetom noszącym płaszcz w Szanghaju - odpowiedział ironicznie, wracając dłońmi do klawiatury. - Cofam status Vance'a. Ale nic więcej nie mogę zrobić.
Za jednym kliknięciem, mężczyzna przestał być poszukiwany przez policję, która już, poniekąd go odnalazła.
- Coś jeszcze? A, w sumie... - westchnął, unosząc dłoń do góry by podrapać się po głowie. - Jak go dorwiecie, spytajcie, czy złodziej sprzedał mu coś jeszcze. Wiem, że was to jebie, no ale wam pomogłem, nie? Napisałem gościowi kilka programów. Wolałbym, żeby nikt inny z nich nie korzystał. Szczególnie, jeśli ma je przerobić i strącać statki.sfd
Ostatnio zmieniony 7 sty 2022, o 21:13 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 2 razy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 20:58

- Czy powinniśmy znać odpowiedź na pytanie kim jest druga osoba, która ma dostęp do Bixie? - Irene skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - To ktoś, kto ma cokolwiek wspólnego z całym tym bałaganem?
Szanghaj faktycznie nie wyglądał na ujednolicony. Od momentu, w którym wylądowali, Irene miała wrażenie że znajduje się bardziej na jakiejś kolonii w systemach Terminusa, niż na Ziemi. Miasto żyło swoim życiem i nie było to takie życie, jak w Londynie, czy Paryżu. Bardziej jakby znaleźli się w jednej z wielu przeczytanych przez Irene w życiu książek, albo obejrzanych vidów akcji. Brudne, niebezpieczne, zagmatwane. Żałowała, że nie miała możliwości poznania go lepiej, bez gorącego oddechu zielonowłosej na karku i szarych płaszczy, plączących się na granicy widoczności.
Uruchomiła omni-klucz i wyświetliła sobie mapę Szanghaju. Nie znała tu ulic ani nazw lokali, ale to nie znaczyło, że nie mogła znaleźć tego, czego chwilowo potrzebowała. Pamiętała, którędy tu doszli - nietrudno było znaleźć więc restaurację, w ogródku której zauważyli wcześniej zielonowłosą kobietę.
- Myślę, że jednak możesz - powiedziała, podchodząc do mężczyzny bliżej. Podsunęła mu pod nos swój omni i pokazała mu odpowiednie miejsce. - Jeśli ten lokal ma zewnętrzne kamery, albo któraś z okolicznych łapie stoliki, znajdziesz na nagraniach tę kobietę, o której on mówi. Siedziała tyłem do okna, pod billboardem. Na stole przed nią leżała jakaś chusta, czy coś. Miała pod nią broń, którą przez moment celowała w jakąś inną kobietę obok siebie. I miała piwo. Przechodziliśmy tamtędy... z godzinę temu? - pytająco spojrzała na Volyovą. - Przynajmniej przed nią będziesz mieć jakieś zabezpieczenie.
Wyłączyła omni-klucz, gdy haker znalazł restaurację, albo stwierdził, że będzie już wiedział gdzie szukać. Skuteczne wprowadzenie zielonowłosej w rejestr przestępców mogło dać im większą swobodę działania, a Skinnerowi poczucie złudnego komfortu. Drugiego z żołnierzy jednak tutaj nie widzieli, a przynajmniej nie Irene.
- Pewnie - odparła krótko na jego prośbę.
Poprzedniemu hakerowi, którego poznała bliżej, mniej lub bardziej pośrednio przyniosła śmierć. Może uda się jej to przynajmniej częściowo zrekompensować, jeśli spełni jego życzenie. Jeśli chodzi o strącanie statków, nie mogła się wypowiedzieć. Zerknęła znów na monitory Skinnera i westchnęła cicho.
- Dzięki, Isaac. I przepraszamy za najście. Życzę ci, żeby to było naprawdę ostatnie.
Nie miała nic do niego. I faktycznie, pomógł im, choć teoretycznie nie musiał, a przekonanie go do tego kosztowało ich wszystkich sporo nerwów. Mimo to jednak obie strony coś z tego wyniosły. Tak przynajmniej się jej wydawało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

2 wrz 2018, o 22:01

Turianin uniósł łuk brwiowy, ale ostatecznie nie odpowiedział. Skinner miał większe doświadczenie z Szanghajem oraz z Bixie, więc prawdopodobnie lepiej wiedział co jest możliwe, a co nie, gdy w grę wchodziły zabezpieczenia służb porządkowych oraz dostęp do WI. Nie znał jednak linii B, nie wiedział jak... zaradni potrafią być ich członkowie. Widmo mógł mieć tylko nadzieję, że chłopak ma rację. Dużo pewniej by się czuł wiedząc, że ich prześladowcy nie mają na swoich usługach wszystkich oczu i uszu miasta.
Już sama świadomość tego, że mogą być obserwowani i podsłuchiwani na każdym kroku, potrafiła wywołać mrowienie łusek.
- Da się zauważyć - odparł pod adresem braku ujednolicenia, wzruszając tylko ramionami. Nie zamierzał poprawiać hakera, że teoretycznie on również już nie należy do Hierarchii - a przynajmniej nie do ich wojska. Im mniej wiedział na ich temat, tym lepiej. Szczególnie skoro tak bardzo nie darzył uczuciem Przymierza.
W końcu było tak jak powiedział kartel - Widma to również zły biznes.
Przeniósł wzrok na Irene, gdy sama się odezwała i uruchomiła omni-klucz. Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się jej w milczeniu oraz to co robi. Kiedy w końcu zrozumiał, skinął głową z niemym cieniem aprobaty, a jego spojrzenie prześlizgnęło się po mapie dzielnicy oraz oznaczonym barze. Bixie nie sięgała w te rejony, ale jeżeli Skinner był tak utalentowany jak miał wrażenie lub chociaż jak połowa tego co sam twierdził, to pewnie nie stanowiło dla niego przeszkody. Poza tą wynikającą z antypatii do nich.
A wszystko co utrudni Szarym Płaszczom życie, pomoże im.
- Jeżeli zdążymy przed Khourim - poprawił go cicho, uruchamiając własny omni-klucz i wpatrując się przez chwilę w dane adresowe, które otrzymał. Wprowadził ja na mapę, po czym zminimalizował urządzenie. - Zapytamy. Ile tych programów?
Nie dlatego, że mieli to gdzieś, ale dlatego że nie mieli. Każdy z programów mógł służyć podobnemu celowi, który strącił Niezłomnego na lodową planetę. Każdy z nich mógł stanowić początek historii kogoś innego, kogoś pokroju Mayi. I każdy mógł być kolejnym tropem.
Skinął oszczędnie głową, dorzucając się do pożegnania rudowłosej. Jego wzrok na chwilę odbiegł na Volyovą, próbując podchwycić jej bursztynowe spojrzenie. W jego własnych, zielonych tęczówkach czaiło się krótkie, niewypowiedziane pytanie, gdy błądził po jej twarzy. Skończyliśmy?
Nie podejrzewał jej o to, żeby chciała wywierać zemstę na kimś kto również okazał się tylko narzędziem w rękach Bryanta - a przynajmniej już nie - ale był to pewien krok na jej ścieżce. Jej świadoma decyzja, do której właśnie niejako ją zmuszał, wymagając potwierdzenia chociażby pod postacią skinięcia głową. Dopiero gdy to otrzymał, również odwrócił się w stronę drzwi.
- Dbaj o kota, młody - rzucił przez ramię, ruszając do wyjścia i podnosząc głowę na kroganina, czekając aż przestanie blokować im drzwi.
Czas nie działał na ich korzyść. Ani na Isaaca, jeżeli chciał uzyskać odpowiedzi odnośnie swoich programów.
Jeżeli Khouri dopadnie Dewitta pierwszy, nie będzie nikogo komu te pytania będą mogli zadać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

3 wrz 2018, o 16:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną - Nie, raczej nie - odparł Skinner na pytanie Irene, marszcząc brwi. - Raczej nie brudzi sobie rąk takimi rzeczami. To lokals, zresztą - dodał, jakby to miało cokolwiek tłumaczyć. Sięgnął do pustej już puszki po energetyku i zgniótł ją, tak jak następną, leżącą obok. Dwa kawałki zgniecionego metalu ułożył obok siebie, jedną opierając o drugą, zajmując czymś ręce.
- Nie wiem, czy to mi coś da. Ale zobaczę - westchnął poirytowany. Rada rudowłosej była pomocna i musiał to docenić, ale w tej chwili wyglądał jak dziecko, które chce po prostu zamknąć oczy i odrzucić od siebie wszystko, co działo się dotychczas, dzisiejszego dnia i wczorajszej nocy. Wymazać przyjście ich i Khouriego wcześniej, tak jak i ryzyko odwiedzin innych żołnierzy Przymierza. - Dzięki. Chociaż w sumie nie, nie mam za co wam dziękować. Wy mnie w to wjebaliście - dodał kąśliwie, krzywiąc się z wyraźnym niezadowoleniem.
Kot stracił nimi zainteresowanie gdy przestali być czymś nowym i obcym. Przeszedł do łazienki, lub tego, czym było inne pomieszczenie, odgrodzone w połowie otwartymi drzwiami. Poruszał się tak bezszelestnie, że gdyby nie obserwacja, nie zauważyliby nawet, że zniknął.
- Siedem - odpowiedział po chwili namysłu i skinął głową, obserwując Irene, która zbierała się do wyjścia.
Niebieskowłosej wzrok nieco zelżał. Podchwyciła turiańskie spojrzenie, wyrażając nim gotowość do wyjścia. Skinner był pośrednio winny za to, co jej się przydarzyło, ale gdy wskazał palec w innym kierunku, i jej uwaga podążyła właśnie tam. Był tylko pionkiem, na dodatek takim, który został użyty przez prawdziwego gracza bez świadomości tego. Psucie ich chwilowego zawieszenia broni dla samej potrzeby zemsty na kimkolwiek nie miało teraz sensu i zdawała sobie z tego sprawę.
- Obym was więcej nie widział - mruknął, powtarzając poprzednie słowa. Kroganin obrócił się, wypuszczając ich na zewnątrz, łypiąc złowrogo spojrzeniem.
W dzielnicy było nieco chłodniej niż w mieszkaniu,choć niewiele. Gdy wyszli na zewnątrz, poczuli przyjemnie łaskoczące ich w policzek powietrze, mierzwiące włosy obu kobiet. Volyova obróciła głowę w jednym i w drugim kierunku, szukając pewnie znajomych, szarych płaszczy, czekających na nich z pistoletami wycelowanymi w drzwi.
- Na pewno nas obserwują - zauważyła ponuro, wypuszczając powietrze z ust. - Polecą za nami do Dewitta jeśli nie wypłoszymy ich teraz. Albo wrócą do Skinnera. Myślicie, że znajdzie tamtą kobietę na jakimś monitoringu na ulicach?
Stanęła obok wyjścia, obserwując przez chwilę dwójkę mężczyzn, siedzącą na schodkach prowadzących do jakiegoś mieszkania. Mieli butelki z piwem w ręce, byli młodzi. Jeden z nich był całkowicie łysy, ale czaszkę pokrytą miał miernej jakości tatuażami. Patrzyli na nich podejrzliwie, z zainteresowaniem, które nie wyglądało zdrowo. Maya odpowiedziała im tym samym, przez chwilę, nim nie przeniosła spojrzenia na Irene i Vexa.
- Idziemy?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

3 wrz 2018, o 21:02

Viyo chciał skomentować, że teoretycznie to Skinner sam się wjebał w tą sytuację, ale już sobie darował. Winnych można było szukać w wielu miejscach. Gdyby nie oni, Niezłomny prawdopodobnie nigdy nie zostałby odnaleziony, a jego tajemnica pogrzebana głęboko pod lodem - włącznie z dowodami, które obciążały chłopaka. Jeżeli jednak pozostałe siedem programów również zostało przerobionych na podobieństwo tego, który strącił okręt z orbity i w każdym znajdował się jego podpis... Kto wie do czego mogły zostać wykorzystane. I kto je odnajdzie zamiast nich.
Isaac siedział po uszy w gównie, to prawda. Ale teraz przynajmniej o tym wiedział.
Huangpu przywitało ich z powrotem widokiem neonowych lamp, a także mieszaniną woni, która od razu zakręciła turianinowi w nosie. W niewielkim apartamencie łatwo było poczuć narastającą duchotę - niewielka klitka nie była przystosowana do obecności piątki osób w ciężkich pancerzach. Teraz z powrotem wrócili na ulicę pełną ludzi oraz dźwięków, zatrzymując się pod drzwiami motelu i kawałek od tłumów przewijających się po głównej ulicy. Widmo w lustrzanym odbiciu wykonał ten sam gest co Volyova, omiatając spojrzeniem okna oraz dachy okolicznych budynków w poszukiwaniu ciekawskich oczu, charakterystycznej czupryny lub błysku lunety.
- Jeżeli będziemy zwlekać, Khouri może go wykończyć i zniknąć nim się zjawimy. Stracimy dużo czasu jeżeli będziemy próbować zwabić ich w jakąś boczną uliczkę. Nadal też nie wiemy jak nas wytropili - zauważył cicho, sięgając do omni-klucza i aktywując go, żeby przywołać najbliższą taksówkę. - O Skinnera się nie martwię, w końcu ma Ugarra. Najprzezorniej byłoby zamówić trzy pojazdy, wybrać kto z nas rzeczywiście poleci do Dewitta, a potem się rozdzielić - ich jest dwoje, nas troje, musieliby zdecydować za kim lecieć. Ale to zbyt ryzykowne.
Nie mówiąc już o tym, że szczęśliwy wybraniec musiałby znaleźć, złapać i przepytać Vance'a samotnie, jednocześnie mając oko na możliwe pojawienie się Khouriego lub potencjalną ochronę księgowego. Pomysł pozostawiał wiele do życzenia nawet gdyby oni i Dubois mieli dokładnie te same priorytety oraz cele, a nie tylko zbieżne.
- Chyba wolę polecieć prosto do księgowego ze świadomością, że mogą nas zaatakować od tyłu w każdej chwili, niż stracić jedyny trop jaki mamy. Jeżeli założymy, że wyciągnęli adres Skinnera z taksówki, którą wzięliśmy wcześniej, to Irene mogłaby teraz przejąć nowy pojazd i możemy polecieć tam manualnie - dodał, minimalizując swoje omni i podnosząc wzrok na obydwie towarzyszki. - Ale jestem otwarty na konstruktywną opinię. Też mnie denerwuje ich oddech na karku i chętnie bym zapytał ich o to czego chcą i dla kogo pracują.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

3 wrz 2018, o 22:18

Wychodząc na zewnątrz, automatycznie przeniosła spojrzenie na knajpkę na rogu, szukając w niej Jingfei. Jeśli ją tam zauważyła, uśmiechnęła się do niej z daleka, dając jej do zrozumienia, że pomimo zakucia ich w kajdanki przed wejściem, to wszystko i tak udało się im załatwić bez problemów. Potem jednak szybko wróciła do rzeczywistości, która wymagała jednak koncentracji na całości obrazu. A ten nie wyglądał zbyt różowo, mimo faktu, że wiedzieli przynajmniej w którą stronę dalej iść.
Uruchomiła omni-klucz i wysłała krótką wiadomość na omni-klucz Selzii, przepuszczając ją uprzednio przez program szyfrujący. Tak, jak obiecała, odzywała się po wyjściu od hakera.
Wyszliśmy od hakera, mamy kolejny kontakt. Nazir jest o krok przed nami, może teraz uda się nam go dogonić. Nadal wszystko jest ok, możecie nadal się nie stresować. U Was w porządku?
Shani musiała być zjadana przez nerwy, zmuszona do bezczynnego oczekiwania. Asari na pewno jej pilnowała, ale nie była w stanie kontrolować jej emocji. A jeśli o emocje chodziło, to kuzynka Khouriego należała do najbardziej egzaltowanych osób, jakie Irene w życiu poznała. Mimo to, martwiła się o nią. Zdążyła się do niej zaskakująco mocno przywiązać i nie chciała, żeby coś się jej stało przez to, w co wplątał się Nazir.
Gdy odezwała się Maya, Francuzka uniosła na nią spojrzenie, przyglądając się przez moment temu, jak światła miasta odbijały się od jej niebieskich włosów. Potem skupiła się na jej zdeterminowanym spojrzeniu, znów zastanawiając się nad tym, co może ono znaczyć. W zamyśleniu potrząsnęła głową, dochodząc do wniosku, że od nikogo innego poza Nazirem nie otrzyma odpowiedzi na swoje pytania. A i od niego były one wątpliwe.
- Znajdzie - odpowiedziała z przekonaniem. Nie musiała kłamać, była tego prawie pewna. - Ugarr też już teraz wie, kogo na pewno nie wpuszczać do środka. Dadzą sobie radę.
Ostatnim, czego teraz potrzebowali, to zamartwianie się o hakera i jego kota. Skinęła głową, słysząc słowa turianina. Wciąż była na nich wszystkich wściekła, ale się z nim zgadzała. Przynajmniej w tej kwestii. Rozejrzała się i ruszyła w stronę pierwszego lepszego postoju taksówek, wciąż na granicy wzroku szukając szarych płaszczy i zielonych włosów.
- Ostatnio nie chciała z nami rozmawiać, podejrzewam że teraz nadal nie będzie chciała - zauważyła. - Poczekają, aż doprowadzimy ich do... - machnęła dłonią w bliżej nieokreślonym geście - kogokolwiek wy tam szukacie. Podejrzewam, że tak samo jak wam, im nie chodzi o samego Khouriego. Ale cóż, mogę tylko zgadywać, skoro dowiem się więcej dopiero jak złapię sobie któregoś z szarych płaszczy i przesłucham go sama.
Uśmiechnęła się krzywo, choć jej uśmiech nie sięgnął oczu. Ostatnio zdarzały się jej takie zaskakująco często.
- Nie rozdzielamy się - zdecydowała, choć tylko dlatego, że nie chciała, żeby ją zostawili tylko dlatego, że w końcu przestanie być im przydatna. - Poczekajmy aż nas dogonią, potem zobaczymy. Inaczej Khouri nam znowu ucieknie. Są taksówki - skinęła głową i ruszyła w stronę pierwszej lepszej z nich.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

5 wrz 2018, o 16:53

- Jeżeli ten Vance będzie miał jakąś ochronę a płaszcze nas znajdą, możemy znaleźć się w pułapce - westchnęła Maya, kręcąc głową. Obserwowała jak Vex wołał do nich taksówkę. Omni-klucz poinformował go o tym, że muszą przejść na dostępne lądowisko - bezpośrednio na ulicę skycar nie mógł wlecieć, a przynajmniej nie póki go zhakują. Wokół nich i tak był tłok, więc lądujący pojazd i pierzchający spod niego ludzie mogliby przykuć uwagę, na której im nie zależało. - Jak chcecie. I tak ich tu nie widzę, lećmy - wzruszyła ramionami, rozglądając się jeszcze raz ale też poddając.
Volyova nie skomentowała słów Irene. Nie widziała powodu by czemukolwiek zaprzeczać, lub wyjaśniać. Irene koniec końców zgłosiła się do Vexa, Maya była tylko w jakiś sposób powiązana z nim i tym, czego szukał Khouri. Cele dwójki, byłych żołnierzy linii B wydawały się sobie bliskie i to motywowało ją do odnalezienia Nazira, ale nie było to nawet ułamkiem tego, co pchało do przodu rudowłosą, która również usiłowała go odnaleźć.
- Mają świetną strategię, muszę przyznać - mruknęła Maya z niezadowoleniem, gdy kluczyli pomiędzy idącymi w różnych kierunkach ludźmi, a sporadycznie turianami i asari. Huangpu była różnorodną dzielnicą, ale przeważali w niej ludzie. - Nie próbują znaleźć Khouriego, bo wiedzą, że my możemy ich do niego doprowadzić. Wystarczy obserwować nas. I czekać.
Skycar połyskiwał odbitym światłem neonów, a gdy wykrył zbliżający się omni-klucz Viyo, otworzył drzwi, zapraszając ich do środka. Maya zajęła miejsce z tyłu, podobnie jak ostatnim razem, pozwalając Vexowi lub Irene przejąć stery i nie wyrażając wielkiego zainteresowania tym, kto będzie ich kierowcą. W międzyczasie na urządzenie Irene przyszła odpowiedź od Selzii, pochodząca z Thessii.
I tak się stresujemy, ale dobrze od ciebie słyszeć. To znaczy, że żyjesz. Shani dalej śpi, jesteśmy u niej w domu teraz. Pokażę jej wiadomość jak się obudzi. Skoro nic się nie dzieje to nie będę jej odrywać od ślinienia mi się na poduszkę. Powodzenia!
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

24 gru 2021, o 00:12

Z: Thessia
Wyświetl wiadomość pozafabularną Przylot do Szanghaju był kolejnym po Thessi powrotem po swoich starych śladach. Ścieżka, którą podążał przez chińskie miasto ostatnim razem, nie była tak odległa jak wizyta w klubie należącym do Kartelu, ale i tak stanowiła część innego życia. Chociaż miało to miejsce niewiele ponad miesiąc temu, miał wrażenie jakby bitwa na Chasce stanowiła granicę między jego starym ja i nowym, zamykając książkę i kończąc pewien rozdział, który bezpowrotnie go odmienił. Rewelacje odkryte na planecie o podwójnym obliczu, podjęte tam decyzje oraz wydarzenia, które przybliżyły go do śmierci bliżej niż cokolwiek, niosły ze sobą taką wagę, że ta na zawsze zmieniła tym kim był i chociaż jej historia została zamknięta, to luźne wątki oraz niedokończone sprawy wciąż ciągnęły się za nią niczym złowrogi cień, wyciągający ku niemu swoje macki. Były jego własnym pasem spalonej ziemi oraz przypomnieniem, że chociaż ukryty w mroku wąż stracił swoją głowę, a jego ciało zostało rzucone na pożarcie organom ścigania i Radzie, to w jego resztkach wciąż jakimś cudem tliło się życie. I być może już zawsze tak będzie - nawet jeżeli nie w rzeczywistości, to w jego naznaczonej napięciem wyobraźni.
Jego własna paranoja. Ta sama, którą zaraził Isaaca.
Skinnera.
- Wiedzieliśmy, że poszukiwania odpowiedzi mogą nam trochę zająć i zaprowadzić nas w różne miejsca, Ets. Ale nie podejrzewałem, że wrócimy akurat tutaj.
Powrót na Ziemię odbył się szybciej niż miał na to ochotę, ale Szanghaj był tak odmienny od Kanady i stanowił tak inny rozdział jego życia, że w znacznej części nawet nie utożsamiał tych dwóch miejsc ze sobą. Po opuszczeniu Phobii i powrocie na Arae poprosił Etsy o ustawienie kursu do stolicy Przymierza i wystartowali niemal od razu. Nie gonił ich czas, dając luksus który teraz mieli tak rzadko, że zapomniał już jak to jest, ale i tak nie było po co zwlekać. Przyzwyczajenia było trudniej wyplenić niż rdzę z pancerza, a może dzięki temu ich szansa na odnalezienie hackera zwiększała się. A ten był im potrzebny.
Skontaktowanie SI z Kartelem było ostatnią deską ratunku i było zbyt ryzykowne, żeby mógł nim tak szastać bez sprawdzenia innych opcji. Sprawdzenie nowego kontaktu Gemmy mogło oznaczać wszystko, poczynając od weryfikacji dokumentów oraz społecznej historii, które Etsy mogła spreparować z łatwością i kończąc na rozmowie w cztery oczy, która chociaż mogła się udać z nowymi modułami emocjonalnymi jego towarzyszki, to stanowiła zagrożenie o nieproporcjonalnie wysokiej skali. Jeden błąd i Kartel dowiedziałby się o jej istnieniu, a potem wszystko poszłoby z górki. Jego statek, Rada, status Widma... Obosieczna broń za którą uważała ich Irissa, w końcu uderzyłaby jej właściciela, kończąc jego żywot nim zdążyliby zaprotestować. To samo też wyjaśnił SI, gdy wrócił na pokład oraz potem gdy lecieli przez tunel Przekaźnikowy.
Być może w przyszłości, gdy Ets oswoi się ze swoimi nowymi emocjami, stanie się to możliwe. Ale do tego czasu musieli uczyć się tego w bardziej bezpiecznych warunkach.
Po lądowaniu w porcie kosmicznym YRD niemal od razu nadał wiadomość do lokalnych władz miasta, powołując się na swoje uprawnienia Widma i uprzejmie - aczkolwiek zdecydowanie - prosząc o dostęp do systemu Bixie. Tym razem jego wizyta tutaj nie była incognito, nie ukrywał się już przed Radą oraz przed resztą świata, żyjąc na kilka kroków przed pędzącą za nim falą konsekwencji. Była w tym pewna siła, nawet jeżeli złudna i podszyta ponurym doświadczeniem.
Siła, która jednak nie sięgała na dolne poziomy gnijącego od spodu miasta.
Huangpu niewiele się zmieniła od czasu jego ostatniej wizyty. Wciąż pełna ludzi, zapachów i chaotycznych dźwięków, wciąż stanowiąca żywy, tętniący organizm szanghajskich slumsów; jaskrawe neony lśniły nad ulicą, zdobiąc każdy warsztat, każdy sklep i każdy przybytek, który czymkolwiek handlował - bez względu na to czy były to nielegalne modyfikacje, podejrzane jedzenie, kradzione vidy czy chętne ciała. Dym papierosów, brudnego smogu oraz narkotycznych mgiełek unosił się nad ziemią pomiędzy alejkami, niemal w ogóle nie skrywając ich brudu oraz walających się śmieci i odpadków, a ponad harmider tłumów unosiło się zawodzenie pojazdów, szczekanie psów, wycie alarmów i niemelodyczna mieszanina muzyki wydobywającej się z różnych głośników.
Jeszcze przed zjazdem na niższe poziomy, zakupił ciemnoszary płaszcz, który okrywał teraz częściowo jego pancerz i uzbrojenie, nie mając oporów przed uczeniem się na własnych błędach oraz brania przykładu z wroga. Teraz, zmierzając w stronę znajomego apartamentu kapsułowego - a raczej tego co z niego zostało - niespiesznie wodził wzrokiem po ciasno upchniętym tłumie, niemal podświadomie oczekując że znowu dostrzeże pośród niego dwie znajome sylwetki, które śledziły ich ostatnim razem.
- Przydałyby nam się zapisy kamer z tamtego wydarzenia - rzucił w przestrzeń, gdy docierał powoli pod pogorzelisko. - Albo jakiś naoczny świadek. Myślisz, że uda ci się w tym informacyjnym tłumie naszą starą, dobrą sąsiadkę Skinnera? Albo jakieś raporty policyjne odnośnie wydarzenia?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

29 gru 2021, o 03:02

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek
Long time no see.
好久不见
Wystosowanie uprzejmej wiadomości do władz YRD z prośbą o dostęp do systemy Bixie zajęła Viyo niespełna minutę.
Wystosowanie uprzejmej odpowiedzi negatywnej zajęło władzom siedem sekund. Tyle podróżowała do węzłów komunikacyjnych wygenerowana przez bota automatyczna wiadomość, która niemal do złudzenia udawała prawdziwą istotę.
Niemal, bo brakowało botowi kilku szczegółów do dopełnienia swojej wizji.
Witaj, Viyo Vexarius! Wskaźnik jakości w Szanghaju (上海) wynosi dziś (PM₂₋₅): 492; (PM₁₀): 421; (O₃): 21. To znakomite popołudnie na przejażdżkę naszym systemem transportowym EcoTaxi. Podróżuj i ratuj planetę jednocześnie!

Szanowna Viyo. Wasz status Widma został POTWIERDZONY, gratulacje! ☺
Widma Rady Cytadela nie posiadają dostępu do systemów ochrony YRD. W celu uzyskania danych, skontaktuj się z ambasadorem ludzkości w ambasadach Prezydium. Twój ambasador: Udina Donnel.

Czy znalazła pani odpowiedź na pytanie, pani Vexarius? TAK/NIE
Podróż do dzielnicy Huangpu przypominała sen. Miejsce wydawało się znajome, wraz ze swoją atmosferą, zapachami i blaskami neonowych reklam refleksem odbijających się od stojących przy ulicach straganów. A jednocześnie, turianin mógł czuć, że coś było w niej innego. Dzielnica przybierała formę kameleona, bezwstydnie taksując okiem swoich soczewek przechodniów i dopasowując do ich gustów otaczające ich reklamy. Przez to dźwięki i obrazy, które mijał idąc w odpowiednim, znanym sobie kierunku, choć przypominały mu o jego pierwszej wizycie w tym miejscu, prezentowały na swój sposób inne doświadczenie od poprzedniego.
Extranet świecił pustkami, co było wnioskiem, którym podzieliła się z nim Etsy po gruntowym przeszukiwaniu lokalnych wiadomości z okresu nieszczęśliwego wydarzenia, które doprowadziło do zaginięcia Skinnera. Pustka manifestowała się tysiącem wirtualnych śmieci, reklam, przez które on sam przebijałby się godzinami, wiadomości ze SPAMem, fałszywych, lub głęboko ocenzurowanych artykułów. W pewien sposób Gemma miała rację - gdyby odpowiedzi były przed nimi ograniczone jedynie dostępem do sieci, nie potrzebowałaby niczyjej pomocy. Ale Huangpu było inne, było dzikie, żywe i organiczne, a otaczające go sieci inwigilowane przez rządowy system były niczym innym, jak informacyjną pustynią.
- Informacje o tym, co się stało, zostały usunięte lub ocenzurowane - odezwała się Etsy w jego słuchawce, wyciszając za niego jego omni-klucz po tym, gdy przechodząc obok sklepu z inteligentną odzieżą jego komunikator odezwał się po raz trzeci, starając się zaciągnąć go do sklepu. - Nie potrafię określić kto zatarł ślady. Skinner, sprawca, wiadomości rządowe. Zbyt wiele zmiennych i potencjalnych motywów.
Nie widziała tego, co dostrzegł on z wolna docierając na miejsce. Parne powietrze musnęło jego twarz gdy nieopatrznie przeszedł nad wylotem kanalizacji, starając się uniknąć przelatującego nad jego głową drona. Urządzenia czasem połyskiwały w powietrzu, nawet nie próbując się kamuflować. Z dumnym logiem rządowym na swojej powierzchni, świeciły snopami latarek na ulice Huangpu, a mieszkańcy otaczający turianina odruchowo pierzchali przed światłem jak owady w łazience, w której ktoś nagle zaświecił światło.
W miejscu kryjówki Skinnera ziała dziura.
Budynek nie eksplodował, nie w całości - według tego, co pokazała mu Gemma, ktoś wysadził wejście, ale jeśli w ten sam sposób chciałby potraktować resztę konstrukcji, okoliczne domy również musiałyby ucierpieć. Tymczasem, tam, gdzie pozostały wygięte resztki metalu i fundamenty, tam kończył się obszar zniszczeń. Budynki z lewej i prawej były lekko osmolone, a drzwi w nich wymienione na nowe, ale poza tym to miejsce przypominało wycięcie rannej tkanki z chirurgiczną precyzją.
Gdy przyglądał się skutkom ataku - a raczej ich braku - przy jego boku nagle znalazł się młody chłopiec. Miał na sobie płaszcz, podobny jak ten, który nosił Viyo, jedynie znacznie mocniej obdrapany i brudny. Zwisał z jego ramion o wiele za duży, chowając jego wychudłą sylwetkę.
- Pan jest z góry - zauważył, oceniając to, w jaki sposób, w jego odczuciu, Viyo nie pasował do otoczenia pomimo jego próby lepszego zakamuflowania się. Chłopiec wyciągnął ku niemu dłoń, w której trzymał mały chip kredytowy, który można było doładować przy pomocy omni-klucza. - Tata stracił na wojnie nogi. Stać nas tylko na tanie implanty, przez które nie może pracować... Wspomoże pan kredytem?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

29 gru 2021, o 18:23

Biurokracyjna bariera była pierwszą oznaką buntu ze strony politycznego świata Szanghaju. Nie miał wątpliwości, że automatyczna wiadomość zwrotna, którą otrzymał, miała służyć za powierzchowną ochronę i filtr, który miał odsiać wszystkie palące sprawy od tych zbędnych. Zapewne gdyby dalej naciskał, w końcu udałoby mu się przebić do żywego operatora, który z kolei skierowałby go do swojego przełożonego, a ten jeszcze wyżej, gdzie albo odbitoby pałeczkę dalej w stronę ludzkiego ambasadora, albo bez mrugnięcia okiem skłamanoby i przeproszono za błąd oprogramowania, który doprowadził do tej odpowiedzi odmownej. Bo przecież YRD nie odmówiłoby pomocy Radzie, prawda? Być może istniały jakieś lokalne niuanse gospodarcze i polityczne, które sprawiłyby, że taki dostęp był na tyle problematyczny, że Chińska Federacja Ludowa wolała zaryzykować zarobienie minusa u przywódców galaktyki niż dać Widmu dostęp do elektronicznych oczu rozlokowanych po całym Szanghaju, ale Vex nie znał odpowiedzi na tą teorię.
Nie nacisnął jednak przycisku "NIE". Przez chwilę trzymał dłoń nad holograficznym wyświetlaczem, zastanawiając się czy chce się pchać w kolejne, godzinne przepychanki polityczne i ostatecznie wygasił urządzenie. Jeżeli dostęp do Bixie okaże się niezbędny, to będzie miał jeszcze czas, żeby rozpętać o to biurokratyczne piekło i dostać to czego potrzebuje, ale póki co musiał się upewnić, że nie wystarczy podążać za zwykłymi, klasycznymi śladami. Pozostawianie tropów odnośnie Skinnera we wnętrzu systemu inwigilującego też mogło bardziej zaszkodzić niż pomóc, szczególnie że chłopak chwalił się, że był jedną z dwóch osób, która jest w stanie go shakować, więc ten pomysł chcąc nie chcąc zjechał na niższy priorytet.
- To dobra i zła wiadomość. Przynajmniej nie musimy na razie martwić się lokalnymi przedstawicielami prawa - rzucił na słowa Etsy, przesuwając wzrokiem bez zainteresowania po wystawie sklepu. Krzykliwe neony informujące o najnowszych promocjach znikały, gdy docierał do nich filtr antyspamowy, który w tym miejscu musiał działać na najwyższych obrotach, a SI oszczędzała mu widoku przyrastającej liczby odrzuconych próśb o połączenie z jego omni-narzędziem, gdy każda witryna, każde stoisko i każdy mijany lokal próbował go czymś zachęcić, coś mu sprzedać lub zwyczajnie wcisnąć mu jakąś elektroniczną ulotkę. Chaos informacyjny był naturalną bronią tego miejsca, maskując naturę dolnych dzielnic Szanghaju niemal w takim samym stopniu w jakim dzikie zwierzęta ukrywały swoje prawdziwe zamiary pod barwami wielu kolorów. Jedni zachowywali anonimowość ukrywając się w cieniu, inni kryli się pod pozorami fałszu oraz muru dezinformacji; Szanghaj zapewniał osłonę pod postacią chmury spamu, dźwięków i obrazów, które potrafiły ogłupić każdego drapieżnika szukającego swojej ofiary.
- Spróbuj połączyć się ze Skinnerem przez numer, którym próbował się z nami skontaktować - przekazał Etsy, gdy docierał pod apartamentowiec hakera - a raczej to co z niego zostało. Powinien zrobić to już dawno i przed wylotem z Thessi, ale każdy powód by wyrwać się z powrotem w przestrzeń był dobry. Podążanie po śladach chłopaka, szukanie poszlak i tropienie... wszystko to zajmowało umysł, pozwalając mu swobodnie operować w trybie do którego był przyzwyczajony i nie myśleć o innych rzeczach.
Widok zgliszczy, który przywitał go na miejscu, stanowił nieprzyjemną rozbieżność od tego co zapamiętał będąc tu po raz ostatni. Z dłońmi w kieszeniach płaszcza zatrzymał się na krawędzi zrujnowanego mieszkania, przez kilka chwil po prostu przesuwając spojrzeniem po miejscu ataku i pozwalając sobie na spokojnie przyswoić wszystkie detale. Obszar był zniszczony, a jakaś nieznana siła rozerwała go na strzępy, zostawiając tylko wypalone fragmenty fundamentów oraz powyginane, stalowe pręty, które kiedyś tworzyły ściany kapsułowego domu hakera. Niewielki pokój Skinnera przestał istnieć.
W przeciwieństwie do okolicznych mieszkań.
- Wydaje mi się, że to nie był atak, Ets - odezwał się po dłuższej chwili, przyglądając się zgliszczom. Zbyt precyzyjnie jak na efekt zamachu, zbyt dokładnie jak na dzieło przypadku. Ani Reed, ani los nie dbałyby o dobro sąsiadów chłopaka, kwalifikując ich jako konieczny efekt uboczny, a jednak eksplozja ograniczyła się wyłącznie do samego apartamentu. W takim razie może zabezpieczenie? Zacieranie po sobie śladów, zarówno fizycznie jak i elektronicznie, cenzurując wszelkie zmianki w extranecie?
Nie zdążył podzielić się tą myślą z SI, gdy przy jego boku zmaterializował się mały dzieciak. Obrócił lekko twarz, przesuwając po nim wzrokiem i w pierwszej chwili chcąc go od razu zbyć, ale niemal od razu zmienił zdanie. Nie miał wątpliwości, że młody wyczuł potencjalny zarobek, a jego ojciec był nie bardziej kaleką niż turiański Radny, ale to nie jego prośba o pomoc sprawiła, że postanowił odwrócić się w jego stronę.
- Wspomogę cię dwudziestoma, jeżeli mi z czymś pomożesz - rzucił, aktywując omni-klucz, ale nie przelał od razu kwoty. Wiedział, że nawet jeżeli to potencjalne oszustwo, to wszelkiego rodzaju wirus, który młody próbował mu przesłać za pomocą chipa, natknie się na czujne paluszki Etsy. Zawiesił wzrok na chłopaku i skinął głową na zgliszcza po swojej lewej. - Widziałeś co się tu wydarzyło? Jestem znajomym Isaaca i Raika, próbuję się z nimi skontaktować.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

6 sty 2022, o 21:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną Skinner pozostawał nieuchwytny.
Próby skontaktowania się z nim lub zlokalizowania go w extranecie przeprowadzane przez Etsy nie dawały oczekiwanych skutków. Haker już wcześniej nie był prosty do odnalezienia, ale SI zawsze miała na to swój sposób - przynajmniej do teraz. Z żalem poinformowała go o braku sukcesów na swoim polu, zostawiając odnalezienie hakera jego śledztwu.
Huangpu, choć znacznie pustsze w tym miejscu niż zwykle, nadal reprezentowało sobą mnogość i zróżnicowanie ludności. Gdy przystanął, obserwując dokładnie zatarte ślady poprzedniego zdarzenia, mijało go wiele osób, z czego część przyglądała mu się z uwagą. Co najmniej połowę mógł uznać za podejrzaną. Ich twarze przykryte maskami, implanty połyskujące w blasku latarni, umykające przed Widmem spojrzenia.
W tym miejscu nikt nie wypinał piersi, prezentując przed obcym swój status. Wszyscy usiłowali zlać się w jedną, spójną, szarą masę i nie odstawać zbyt mocno dla latających ponad ich głowami dronów.
Chłopiec przyglądał mu się równie otwarcie co niektórzy, ale na jego twarzy przez większość czasu unosiła się maska niewinności i pokory. Ubrany w zbyt duże ubrania, tonął w nich sprawiając wrażenie jeszcze mniejszego i drobniejszego, nim był naprawdę. Zgarbiona sylwetka sugerowała, że robił to codziennie - znajdował innych nieszczęśników na ulicach, starając się zarobić na własne utrzymanie i pomoc lekarską.
Słowa turianina sprawiły, że ta iluzja prysnęła niczym mydlana bańka.
- A widziałem - przyznał, uśmiechając się cwanie. Wyprostował się, przenosząc ciężar ciała na stopę, którą wcześniej lekko utykał, jakby nie potrafił się zdecydować czy powinien odgrywać ofiarę, czy nie. - To ty jesteś tym turiańskim Widmem? Isaac mówił, że się pojawisz.
Uśmiechnął się pod nosem i przeciągnął lekko, rozkoszując się swoim słodkim czasem, którego wydawał się mieć nieskończoność - szczególnie, gdy trzymał turianina w niepewności.
- Tysiąc - zażądał, stukając dłonią w chip kredytowy, nadal czekający na wpłatę.
- Zainfekowany. Przechwyciłam malware, możesz dokonać wpłaty - w jego uchu potwierdziła jego przekonania Etsy.
Chłopak nawet nie drgnął jeśli mężczyzna próbował się targować. Znał wartość swoich informacji, wiedział też, że jest najlepszą możliwą opcją dla Widma. Dopiero gdy Viyo się ugiął, transferując odpowiednią kwotę na wyciągnięty w jego kierunku chip, chłopak odwrócił się i machnął ręką, zachęcając go do ruszenia za nim.
Ich podróż była długa i zawiła. Bardzo szybko chłopak ściągnął go z głównych ulic, zamiast tego wciskając się przez wąskie przejście do kanałów serwisowych, w których rosła sylwetka turianina ledwo się mieściła. Etsy śledziła ich na mapie, ale większość ich trasy nie znajdowała się na żadnych oficjalnych planach miasta. Chłopak musiał być częścią podziemia - wiedział, kiedy się zatrzymać i rozejrzeć za dronami, a kiedy swobodnie mogli się wyprostować i przeciąć pusty plac.
Po prawie dwudziestu minutach skradania się, Viyo nie widział dookoła siebie żadnych śladów śledzącego go, rządowego systemu. Ludzie, których mijali, przyglądali mu się spode łba, ale nikt nie zatrzymywał ich w drodze. Większość lokali, które mijali, wciśnięta była jedna obok drugiej, a ich drzwi były otwarte, zapraszając zapachami wątpliwych restauracji czy mechanicznymi odgłosami dobiegającymi od klinik dla zmodyfikowanych.
- Jesteśmy kwita ty gnoju! - krzyknął chłopak nagle, waląc w drzwi metalowego kontenera, który, jak wiele innych wokół, przystosowany był do służenia za bardzo prowizoryczny dom.
Życie w tej części dzielnicy z pewnością nie było wygodne, ale zapewniało prywatność, która dla niektórych mieszkańców Szanghaju była warta więcej niż dobrobyt.
Drzwi uchyliły się lekko z głośnym skrzypieniem. Stojący po drugiej stronie mężczyzna schowany był w cieniu, jednak na widok Widma prychnął pod nosem coś nieprzyjemnego, odsuwając się lekko, jak gdyby obawiając ataku.
- Mam się tym zająć? - echem od ścian kontenera dobiegł do Widma znajomy głos kroganina, którego nie miał w polu widzenia.
- Nie ma czym - odrzucił mężczyzna.
Skinner brzmiał dziwnie. Jego głos był chrapowaty i mocno stłumiony. Brzmiał, jakby nie wypił szklanki wody od tygodni. Spoglądał na Widmo wrogo, ale cofnął się lekko, uchylając drzwi nieco szerzej - nie na tyle, by turianin mógł wejść do środka, ale na tyle by mogli rozmawiać.
Gdy światło nocnych latarni objęło jego twarz, Viyo dostrzegł zgoła inny widok od tego, który zapamiętał z ich ostatniego spotkania. Dolna połowa twarzy hakera była przykryta ciemnym materiałem, przesączonym czymś, co mogło przypominać jedynie krew. Maska nie zakrywała jednak wszystkiego. Jego policzki pokryte były wąskimi, głębokimi ranami, z których część zaczęła się goić, a część ropieć. Jego spojrzenie było zgaszone, a w jego tęczówkach połyskiwała jedynie nienawiść.
- Czego tym razem ode mnie chcesz, Widmo? - warknął, krzywiąc się lekko gdy mowa sprawiała mu ból, ale złość zmuszała go do kontynuacji. - Kolejnej przysługi? Z jakiego gówna mam wyciągnąć cię teraz?

Wróć do „Szanghaj”