Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Dzielnica Huangpu

3 lip 2018, o 16:17

Obrazek
Talk doesn't cook rice.
光說不能煮米飯
  • Jedna z najgęściej zaludnionych dzielnic na świecie, Huangpu położona jest w centrum Szanghaju, ale nie ma nic wspólnego z innymi dystryktami w sercu metropolii. Obowiązująca zasada najciemniej pod latarnią sprawdza się tutaj najlepiej, gdyż Huangpu w stu procentach obejmuje dolne poziomy ulic. W wielu miejscach wieczny mrok, wywołany blokowanym przez wyższe kondygnacje słońcem, rozpraszany jest wyłącznie przez sztuczne światła latarni i neony z lokali publicznych. Dzielnica jest zarazem najbogatszym i najbiedniejszym rejonem miasta. Najbardziej i najmniej technologicznie postępowym. Tutaj prawo przeplata się z przestępczością ulic w akcie pełnym finezji, starannie kontrolowanym przez obie strony konfliktu. W rezultacie tworzy to nietypowy miks, który przyciąga wielu, równie nietypowych mieszkańców, zapraszając w swoje progi.
    Namiastki Starego Miasta najwyraźniej zarysowane są w tej okolicy, gdzie nie wyparł ich przemysł i postęp, tak jak w innych częściach Szanghaju. To tutaj budynki wciąż są stosunkowo niskie, szerokie, gęsto upakowane. Tutaj połowa oferowanych usług znajduje miejsce na ulicznych bazarach i rozległych targach. Usług od niewinnych, codziennych po ekstremalne - takie, które nie uchodzą na sucho nikomu poza magicznymi granicami akceptowalności, które wyznacza dystrykt. Mawia się, że Huangpu bywa miejscem spełnienia wszelkich, znanych ludzkości rozkoszy, ale by poznać jego smak nie trując się przy okazji należy wykazać się odpowiednią dozą ostrożności. Oferowane na ulicy implanty, modyfikacje genetyczne, nowe, nieznane nikomu narkotyki kuszą niskimi cenami, krzykliwymi bannerami i sprawdzoną klientelą, ale często bywają przekleństwem wielu naiwnych na tyle, by skusić się na skorzystanie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

3 lip 2018, o 16:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Wyjście ze skycara było niczym wstąpienie do innego świata, od którego wcześniej odgrodzeni byli metalowymi ścianami pojazdu, krystalicznymi szybami i pięknym widokiem. Choć Słońce nad Szanghajem dopiero zachodziło, Huangpu pogrążone było w sztucznym blasku latarni. Tam, gdzie znad wyższych ulic sączyły się miękkie, złociste promienie rzucane przez gwiazdę tam niknęły w krzykliwych reklamach i bannerach.
Ulica, na której wysiedli była zatłoczona. Dość szeroka, zmniejszona z obu stron o dwumetrowe chodniki. Podzielona była na dwa pasy dla pojazdów naziemnych, których kierunek jazdy wyznaczały umieszczone na asfalcie, podświetlane strzałki, ale w większości zasłaniał je poruszający się dookoła tłum. Żadne auto nie miało szansy się przebić, nie przy takim ruchu. Chodniki okazały się niepotrzebne do ich poruszania się, ale też rzadko kiedy mogliby z nich skorzystać - pod otwartymi drzwiami do wielu lokali stały stragany, podświetlane, za którymi siedzieli ludzie wszelkiej maści. Od starszych po młodszych, od elegancko ubranych po takich, którzy wyglądali bardziej na bezdomnych niż przedsiębiorców. Nikt nie zwracał na nich uwagi w tej ludzkiej masie, poruszającej się w dwie strony. Byli kolejnymi jednostkami, zauważanymi głównie przez billboardy, dostosowujące swoją treść do przechodniów, którzy ośmielili się podejść nieco za blisko.
Reklamy były wszelakie. Z początku wydawały się niewinne - czerwony billboard coca coli piezo, wzbogaconej o bezpieczną dawkę kosmicznego składnika. Kurczaki z rożna na wynos. Klinika piękna, urody i wdzięku. SimusSex, rozkosz dopasowana do ciebie. Workshop Renee. Elektronika Huangpu, tanie części do speederów. Femlab - stwórz potomka, o jakim marzyłaś.
- Jezu - wydusiła z siebie Volyova, spoglądając na stragan, koło którego przechodzili, z zawieszonym neonem informującym ich o tanich przeróbkach. Młody chłopak siedział przy nim na taborecie, z ręką opartą o brudny blat. Krzywił się, chowając twarz w dłoni - drugą trzymał inny, starszy mężczyzna ubrany w poplamiony fartuch. Była mechaniczna - metalowa i srebrna. Odbijała światło iskier, które wyskakiwały spod urządzenia trzymanego przez lekarza, który wydawał się coś przy niej spawać.
Zatrzymała się na skrzyżowaniu, dróg. Na rogu duży neon wieścił tylko Bar w soczyście czerwonej barwie. Z jednej z uliczek, znacznie mniejszych i mniej ruchliwych, dobiegało zawzięte ujadanie psa i krzyki, choć łatwo było nie zwrócić na nie uwagi w wszechobecnym zgiełku.
- Idziemy prosto do niego? Jak daleko? - spytała, spoglądając na Irene. Mieszkanie znajdowało się dziesięć minut spacerem, w tym tempie, w którym udało im się pokonać kilkanaście metrów.
- Do mnie? Bardzo blisko. - za ich plecami zabrzmiał wysoki, damski głos. Coś było z nim nie tak, ale póki nie odwrócili się, nie wiedzieli do końca co. Stojąca przed nimi kobieta uśmiechnęła się szeroko, choć sztucznie. Od jej ust do podbródka szły linie, oddzielające sztuczną skórę od prawdziwej. Oczy podkreślone miała mocnym makijażem, a jej białka wytatuowane były na jasnoniebieskie. Ciemne włosy spięła w kok, odsłaniając tatuaż poruszającej się, animowanej róży na jej karku. Ubrana była skąpo, ekstrawagancko. Tam, gdzie jej ciało potrzebowało zakrycia widniała półprzeźroczysta siatka, podczas gdy reszta pokryta była srebrną tkaniną, łączącą się z naszyjnikiem zawieszonym nad dekoltem. - Jestem pewna, że któreś z was chce poznać swoją przyszłość. Mój namiot jest obok - zaproponowała powabnie, uśmiechając się jeszcze szerzej. Wyciągnęła rękę, pokrytą tatuażami przypominającymi hennę. Coś w niej sprawiało, że ciężko było odwrócić wzrok. Była intrygująca, ale im dłużej stała koło ich trójki tym mniej mieli ochotę odejść. Dubois czuła, jak pachnie kwiatami i świeżo skoszoną trawą, podczas gdy Viyo miał wrażenie, że przed chwilą wyszła z warsztatu, na szybko przebierając się by wyglądać akceptowalne dla społeczeństwa - tego, w którym obracała się teraz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

3 lip 2018, o 20:49

Prom taksówki stopniowo obniżał swój lot, płynnie zmieniając powietrzne tunele aż w końcu odnalazł ten, który prowadził prosto w trzewia Szanghaju. Dzielnica do której zmierzali okazała się być położona na niższym poziomie miasta, a im głębiej się w nie zapuszczali, tym bardziej zatłoczone i egzotyczne się okazywało. Kiedy pojazd w końcu wylądował w wybranym przez Dubois miejscu, przygaszając ciąg szumiących silników oraz obracając dysze z trybu horyzontalnego do trybu wertykalnego, turianin musnął przycisk otwarcia drzwi i pozwolił im odsunąć się ku górze.
Huangpu od razu zaatakowała ich mieszaniną najróżniejszych zapachów, kaskadą dźwięków i blaskiem sztucznych neonów oraz krzykliwych bilboardów. Dzielnica pulsowała życiem, ale zupełnie odmiennym od tego, którego Widmo się spodziewał. Nie była to Nos Astra, nie była to Cytadela, ani tym bardziej Liria. Obszar Szanghaju do którego trafili najbardziej przypominał Omegę oraz inne, wyklęte od prawa stacje, ale był od nich dużo bardziej egzotyczny; tam gdzie na Nos Astrze królowały strzeliste wieżowce i ekskluzywne kasyna, tak tutaj z witryn jazgotały kolorowe lampki tanich automatów do losowania, dzwoniły błyszczące hologramy jednorękich bandytów i migotały ostre neony zachęcające do gry w kwazara lub postawienia wirtualnych sztonów w pokera; tam gdzie Omega kusiła ponurymi zaułkami i czającymi się w nich podejrzanymi sprzedawcami, tak tutaj nielegalne interesy przeplatały się z tymi legalnymi w kręgu ledowych, oświetlonych latarni, w otoczeniu iskier pracujących, nielicencjonowanych biomechaników i pod powabnym spojrzeniem kobiet oferujących godzinę uciech za garść kredytów. Dzielnica Huangpu była jaskrawa, krzykliwa i przepełniona. Pachniała metalem, ulicznym jedzeniem, dymem, perfumami, smogiem, ludźmi i tysiącem innych woni, których nie sposób było rozróżnić.
Viyo poczuł sympatię do tego miejsca od pierwszego wejrzenia.
- Nie ma co zwlekać - odpowiedział na pytanie Mayi, śledząc wzrokiem człowieka, który prezentował trzem obserwatorom zestaw wkładów do omni-klucza; za jego plecami młoda dziewczyna o skośnych oczach i grzywce przeciętej pasemkami w jadowicie różowej barwie prezentowała animowane efekty, które oferowały modyfikacje, pokazując holograficznego smoka przesuwającego się po plazmowym ostrzu i rozpływającego się w blasku kapiących iskier. - Mam wrażenie, że w tym miejscu można równie dobrze kupić sobie stalową rękę, oddaną żonę czy pakiet doznań na dwadzieścia cztery godziny. Lub obudzić się w zakrwawionej wannie, otumaniony morfiną i z wyciętą szyszynką.
Reklamujące bilboardy narzucały się obrazami i usługami, które nawet najbardziej upartych zmuszały do zawieszenia na nich wzroku na dłużej. Parł przez tłum, wymijając i odsuwając ludzi przed sobą, starając się nie zwracać uwagi na wszechobecne pokrzykiwania, pobrzdękiwania metalowych garnków, drzwi i paneli, wymieszane dźwięki muzyki wydobywającej się z kilku różnych głośników, obietnice neonowych afiszy promujących nową metodę holotatuaży przy pomocy lokalnego, skomplikowanego alfabetu. Gdy tylko na chwilę zatrzymali się na skrzyżowaniu, Huangpu od razu wyciągnął ku nim pomalowane pazury.
Kobieta, która ich zaczepiła, normalnie spotkałaby się z oszczędnym podziękowaniem i być może przelotnym objawem uwagi. Tym razem Widmo jednak mimowolnie przeciągnął po niej spojrzeniem na dłużej, bezwiednie wpadając w szpony syntetycznych feromonów oraz widoku skrytego za półprzezroczystym materiałem. Przynajmniej na chwilę, dopóki logika nie zderzyła się z rzeczywistością, z trudem sugerując mu, że damy tego pokroju mało pasują do smarów, mechanicznej pracy i cichej, erotycznej sugestii, która unosiła się w powietrzu.
- Tacy jak my znają swoją przyszłość - odpowiedział zamiast tego, potrząsając głową. Częściowo, żeby zaprzeczyć, a częściowo jakby opierał się własnym, zdradliwym myślom.
- Ale jeżeli spotkasz naszych przyjaciół, jestem pewien, że oni będą zainteresowani - rzucił, pokazując pozostałym kobietom, żeby ruszyły dalej. - Szare płaszcze, niezłe pancerze. Akurat są na przepustce, szukają rozrywki - dodał przez ramię, samemu dołączając do Mayi i Irene. I popychając je wymownie, na wypadek gdyby jednak były zainteresowane wywróżeniem sobie AIDS i pustego portfela.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

4 lip 2018, o 00:09

Zaparkowała taksówkę na pierwszym miejscu, jakie znalazła. To jednak nie było tak proste, jak mogło się jej wydawać na początku. Myślała, że opadnie na lądowisko w ciągu kilkudziesięciu sekund i po sprawnym manewrze będą mogli po prostu wyjść, ale dobre pięć minut czekali, aż nierozgarnięci ludzie rozejdą się z miejsca parkingowego. Westchnęła cicho, rezygnując jednak z zaklęcia pod nosem, bo to przecież aż tak frustrujące być nie powinno.
Dzielnica, do której trafili, wabiła ją różnorodnością i kolorami. Irene z trudem odrywała wzrok od reklam, od nietypowych stoisk i ludzi, którzy ze swoim wyglądem nie przeżyliby dnia na Cytadeli bez spisania przez SOC. Szła przed siebie w stronę wskazanego przez mapy adresu, ale ledwo powstrzymywała się przed zatrzymywaniem się przy co drugim. Ruchome tatuaże były czymś, co podobało się jej odkąd zobaczyła je po raz pierwszy, tylko nie mogła się zebrać, by faktycznie sobie taki zafundować. Miała nawet już kilka pomysłów. Potem jej wzrok wylądował na lekarzu i już przestała być tak podekscytowana okolicą. Gdyby taki specjalista wszczepiał jej implant, pewnie zamiast prowadzić skycara mogłaby co najwyżej obślinić jego szybę.
- Albo dostać stalową żonę na dwadzieścia cztery godziny - mruknęła cicho w odpowiedzi na słowa turianina, nie mając pewności, czy ktokolwiek w ogóle ją usłyszy.
Łatwo było nie myśleć o niebezpieczeństwach, jakie groziły w miejscach takich jak to, zwłaszcza z nastawieniem Francuzki. Było ciasno, tłoczno i głośno, a każdy metr kwadratowy na jaki padało jej spojrzenie oferował inną usługę. Czuła, że gdyby miała taką możliwość, przepuściłaby tu całą zawartość swojego konta. Może więc całe szczęście, że miała tamtych dwoje, którzy uparcie dążyli do celu, nie rozpraszając się. Irene nie była zbyt rozsądna.
- Niedaleko. Musimy...
Nie było jej dane dokończyć. Uniosła wzrok na twarz nieznajomej, choć wyjątkowo trudno było jej znaleźć w sobie tyle samozaparcia, by do jej twarzy w ogóle spojrzeniem dotrzeć. Pewnie zresztą taki był cel.
Irene ciągnęło do takich ludzi. Szukała ich, nie dlatego, że spędzanie czasu w ich towarzystwie było tak fantastyczną rozrywką, ale przez fakt, że stanowili inspirację. Drobne gesty, ton głosu, rzeczy które rudowłosej znacznie łatwiej było wyłapać dzięki implantowi. Zapamiętywała to potem i stosowała sama, wobec ludzi którzy akurat tego szukali. Chętnie zostałaby tu dłużej. Porozmawiała z nią. Może nawet pozwoliłaby sobie na wróżbę, która z pewnością byłaby bzdurą, ale także ciekawym doświadczeniem. W życiu trzeba było przecież próbować nowych rzeczy.
Viyo jednak popchnął ją, zmuszając do zostawienia kobiety za plecami. Odwróciła się więc do niej tylko, uśmiechając przepraszająco i ostatni raz przesuwając wzrokiem po jej sylwetce. Musieli iść. Nie do niej, do Skinnera. A szansa, że Skinner to akurat była ona, wynosiła mniej, niż pół procenta.

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

4 lip 2018, o 15:29

Spostrzegawczość:
Vex, Irene, Maya
<40%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

4 lip 2018, o 15:54

Kącik ust Volyovej drgnął gdy usłyszała znajome słowo, ale nie skomentowała jego słów. Chłonęła obrazy, dźwięki i zapachy Huangpu. Blask neonów przeplatał się z omni-kluczami, błyszczącymi wizjerami, animowanymi tatuażami. Choć dolne miasto pogrążone było w wiecznym cieniu nocy, okazało się jaskrawe, różnokolorowe i ruchome. Gdzieś za ich plecami przebiegła dwójka dzieci, roześmianych, dziewczynka i chłopiec. Nie mieli więcej niż dziesięciu lat. Dziewczynka trzymała w rękach sznurek od czegoś, co wyglądało jak latawiec, falujący lekko na wietrze. Wydawali się tak idylliczni, tak niepasujący do otoczenia, które w odpowiednich kątach przesiąkało zgnilizną, że gdy umknęli w jednej z uliczek, ich umysły nie do końca były w stanie poradzić sobie z tym, czy to, co widzieli kiedykolwiek istniało.
- Czy tylko ja to widzę? - mruknęła niebieskowłosa, podążając wzrokiem za dwójką.
Kobieta, która zatrzymała ich na ulicy uśmiechnęła się jeszcze szerzej gdy spotkała się z odmową. Może liczyła, że szereg idealnych, białych zębów ich przekona. W jednym z jej siekaczy tkwił mały diamencik, odbijający światło znaku wiszącego nad barem.
- Przepustce? Każdy zna przyszłość wojskowych. Wypełnia ją krew i samotna śmierć, lub powrót do społeczeństwa, które ich nie szanuje - odparła spokojnie, wzruszając ramionami. Siateczka przykrywająca jej piersi zafalowała lekko przy tym geście. Była ciemna, ale w materiał wpleciono kilka srebrnych nitek, które łapały nawet drobne błyski światła przy każdym ruchu. - Jak chcecie. Wiecie gdzie mnie znaleźć - dodała, podchwytując spojrzenie rudowłosej i mrugając do niej jednoznacznie.
Odwróciła się dość ostentacyjnie - powoli, płynnym ruchem, po czym ruszyła dalej, szukając innych, potencjalnych klientów, którym mogłaby ułatwić życie na jeden wieczór. Oni ruszyli dalej w przeciwnym kierunku. Adres wskazywał na apartamenty, ale biorąc pod uwagę jak złożona była tutaj architektura, na razie nie widzieli, o który budynek może chodzić. Musieli tylko kierować się do kropki na mapie, patrząc, jak zmniejsza się dzieląca ich od niej odległość.
Tłum nieco się przerzedzał za skrzyżowaniem. Minęli ogromny billboard położony praktycznie przy samej ziemi, Stwórz swoje piękno, gdy lustrując otoczenie spojrzeniem, coś wpadło Dubois w oko. Szary płaszcz miał inną barwę w świetle neonów, szczególnie przy kolejnym barze po ich prawej stronie. Część lokalu była otwarta, ze stolikami na zewnątrz, zajmującymi chodnik i odgrodzonymi byle jaką barierką. Od wejścia na lewo stały dwa blaty, po cztery krzesła każdy, oba zajęte przez rozwrzeszczane grupki mężczyzn i kobiet. Na prawo było nieco puściej - trzy stoły. Przy pierwszym siedziała urocza blondynka z papierosem w ręku, gawędząca ze starszym azjatą ubranym w garnitur. Trzeci był pusty. Przy drugim dostrzegła znajome, fantazyjnego koloru, krótkie włosy.
Kobieta, jedna z dwójki, która znalazła Dubois w hotelu na Nos Astrze, siedziała tyłem do oszklonej ściany bary, przodem do ulicy. Obserwowała rudowłosą od samego początku, a gdy Irene podchwyciła jej spojrzenie, uśmiechnęła się lekko. Nie wykonała żadnego ruchu, po prostu siedziała, w tym samym płaszczu i pancerzu co wcześniej. Na blacie leżał jej szalik i szklanka z piwem, lub innym gazowanym napojem. Jej płaszcz z tyłu oświetlał billboard, więc miał różową barwę, podobnie jak jej włosy, ale tę twarz Dubois rozpoznała od razu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

4 lip 2018, o 21:47

Odpowiedziała kobiecie uśmiechem, który mógł wskazywać na to, że gdyby nie turianin, Irene zdecydowałaby się na przejście z kobietą na osobność, gdzieś, gdzie mogłyby poznać lepiej swoją przyszłość i teraźniejszość. W rzeczywistości jednak Irene uznała, że tak będzie najlepiej - jeśli chociaż jedno z nich zostawi po sobie dobre wrażenie, w razie gdyby miało się ono przydać w przyszłości. Szansa na to była niewielka, ale zawsze. Kusiło ją, by odpowiedzieć Volyovej, ale doszła do wniosku, że niebieskowłosa mogła nie zrozumieć żadnego z żartów, które przyszły jej teraz do głowy i Francuzka wyszłaby tylko na niewyżytą i naiwną.
Odprowadziła spojrzeniem dwójkę dzieci, które tak bardzo nie pasowały do tego otoczenia, jak to tylko było możliwe. Potem jej wzrok przyciągnęła kobieta w skąpym kombinezonie, grzebiąca coś przy staromodnym motocyklu, który chyba tylko cudem jeździł. Jej maszynę i odsłonięte ciało oświetlał znajdujący się obok fioletowy neon. Przez moment Dubois poczuła się, jakby znalazła się w jednym z vidów, które oglądała w wolnym czasie. Nie tych, które widzieli z Nazirem, bo tu akurat nie mieli zbyt wiele szczęścia, ale zupełnie innych. Ciężko jej było oderwać wzrok od wszystkiego, co działo się wokół niej, więc ze szczerym zainteresowaniem chłonęła otaczający ją świat. To było nowe miejsce, niby Ziemia, a jednocześnie tak obca od tego co znała, że nie mogła się do tych różnic przyzwyczaić. Żałowała tylko, że nie może zatopić się w ten tłum i doświadczyć tego, co oferował jej Szanghaj, na własnej skórze. W końcu nie była zbyt rozsądna, ale tylko ci nierozsądni potrafili korzystać z życia tak, jak należy.
Szybko jednak została sprowadzona z powrotem na ziemię. Duże, zielone oczy, w których odbijało się światło neonów, zmrużyły się we frustracji na widok zielonowłosej. Miało jej tu nie być. Mieli zdążyć wcześniej, dotrzeć do Skinnera zanim zrobią to tamci i polecieć śladem Nazira. Nie sądziła jednak, że podczas gdy ona będzie znajdowała się gdzieś pomiędzy dwoma przekaźnikami masy, Khouri postanowi zabić gościa na środku ulicy i ściągnąć tu tym samym wszystkich, którzy kiedykolwiek byli zainteresowani schwytaniem go. Szare płaszcze wiedziały, że mają lecieć na Ziemię, ale być może nie wiedzieli wtedy dokąd dokładnie. Cóż, to się zmieniło.
- Są tu - powiedziała do swoich towarzyszy, nie odwracając spojrzenia od kobiety, która uśmiechała się teraz do niej. Irene odpowiedziała tym samym, uniesieniem kącików ust, które stało się dużo łatwiejsze i bardziej naturalne, gdy przypomniała sobie swoją niezwykle skuteczną ucieczkę z hotelu na Illium. Teraz była w lepszej sytuacji; miała na sobie pancerz, broń na plecach i Widmo u boku. Czuła się znacznie pewniej. - Ta kobieta która była na illium, siedzi tam, pod szybą. Jesteśmy za późno.
Odwróciła wzrok od niej, przenosząc go na idącego obok turianina.
- Chociaż mogą nie wiedzieć o hakerze. Mogą go nie szukać. Tylko mnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

5 lip 2018, o 18:43

Krótka przepowiednia kobiety pokrywała się z myślami turianina, który w odpowiedzi tylko zaśmiał się cicho. Może faktycznie była wieszczką. Jej słowa były jednak na tyle prawdziwe, że Widmo odprowadził ją spojrzeniem, gdy znikała w tłumie, wracając do swojego własnego polowania. Ot, prawda prosto z ulicy, tak odmienna od wulgarnych i bezpośrednich zalotów zwykłych pracownic kupczących ciałem, których można by się spodziewać w podrzędnej dzielnicy; umiejętna manipulacja, mająca przypomnieć o samotności i niesprawiedliwości, w podtekście obiecując zaś zrozumienie i towarzystwo. Huangpu była czymś zupełnie wyjątkowym w porównaniu do sobie podobnych.
Prześlizgnął się spojrzeniem po parze dzieci, umykających w wyścigu z latawcem jak w kadrze z wyciętego filmu, a potem po skośnookim mechaniku rozcinającym błotnik skyjeta w deszczu iskier odbijających się na powierzchni czarnej, ochronnej maski. Jego odpowiedzią na słowa Mayi było bezradne wzruszenie ramion.
Tak, Huangpu była czymś zupełnie wyjątkowym.
Tłumy przerzedziły się trochę, gdy wyszli z głównej, handlowej odnogi, pozwalając im zaczerpnąć powietrza. Słowa Irene z powrotem sprowadziły ich jednak do rzeczywistości, powodując odruchowy zastrzyk gotowości. Turianin spojrzał w jej stronę uważnie, a potem podążył za jej wzrokiem, wbitym w postać siedzącą po drugiej stronie ulicy; kobieta pokrywała się z wcześniejszym opisem pokładowej mechanik Nazira, ale nawet wiedząc to Widmo potrzebował chwili, żeby wypatrzeć ją w sztucznym świetle neonów oraz między innymi ludźmi. Jednak w przeciwieństwie do swojego towarzysza, nawet nie próbowała się ukryć.
- Nie. Nie śledzą cię, wiedzieli gdzie lecisz - odpowiedział cicho, świdrując spojrzeniem kobietę. - Była tu przed nami, wystarczająco długo żeby znaleźć sobie stolik i zamówić coś do picia. Czekała na nas. Albo jest czujką dla swojego towarzysza, który właśnie zabezpiecza lub usuwa ślady po Skinnerze.
Bez względu na to która z tych możliwości była prawdziwa, Dubois miała rację w pewnej kwestii. Przybyli za późno. Lub niemal za późno. Khouri miał przed nimi kilkanaście godzin przewagi, więc prawdopodobnie odwiedził już swój cel - a to oznaczało, że albo niewiele z niego zostało, albo nie znajdą go we wskazanym miejscu.
- Chodźmy się przywitać - rzucił w końcu, ruszając z miejsca w stronę baru. Byłą wątpliwe, że różowozielonowłosa wyjawi im cokolwiek wartościowego, ale czasami nawet z braku odpowiedzi wynikała pewna prawda. Ostatecznie znajdowali się w miejscu publicznym. To dawało cień bezpieczeństwa, zarówno jednej jak i drugiej stronie - może dlatego ich obserwatorka nie wykonała żadnego ruchu, żeby się ukryć.
Przynajmniej w teorii.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

6 lip 2018, o 13:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Uliczka na której stali rozjaśniła się w pewnym miejscu, gdy wysoki billboard zalała biel i jasnoniebieski kolor. Logo służb porządkowych Szanghaju zmaterializowało się na środku, obracając dookoła własnej osi dumnie przez kilka sekund, nim nie przeleciało do rogu. Jego miejsce zajęła wizualizacja WI. Wyglądała tak samo jak gdy oglądali ją na materiale wiadomości - ubrana elegancko, azjatycka kobieta o przyjemnej twarzy i bystrym spojrzeniu. Jej uśmiech, nawet jeśli towarzyszył niemiłym informacjom, skłaniał słuchaczy do skupienia.
- Dzisiejszy indeks przestępczości może przekroczyć poziom 6.21 po godzinie dwudziestej drugiej. Zalecamy mieszkańcom pozostanie w domach w ramach możliwości, oraz przypominamy o nowej aktualizacji systemu Bìxié, która pomoże chronić domostwa w obszarze Złotego Kręgu.
Wizualizacja zaczęła drgać gdy WI powtarzała swój komunikat, niknący w ulicznej wrzawie. Ktoś zaśmiał się głośno, pokazując billboard palcem - na ekranie wykwitały nowe zakłócenia, urywki nagrania pomieszane ze sobą, dźwięk, który nie miał nic wspólnego z tym, co miała mówić wirtualna inteligencja. Xiezhi zafalowała po raz ostatni, zanim zniknęła, zastąpiona przez kuso ubraną blondynkę o kolorowych pasemkach. Miała azjatyckie oczy, tak jak jej poprzedniczka, ale jej skąpy uniform naśladujący wojskowy miał na ramieniu staromodną naszywkę Stanów Zjednoczonych, na modłę zachodnich stereotypów, bardziej odpowiadających filmom porno niż czemukolwiek innemu.
- Czy ktoś z was był dziś niegrzecznym chłopcem? - spytała, przeciągając każde słowo w możliwie najbardziej, przesadnie wręcz uwodzicielski sposób. Siedzący przy stolikach baru mężczyźni zarechotali, ale nie wszyscy byli w stanie odwrócić wzrok od wizualizacji nim zniknęła gdy WI, lub jakieś zautomatyzowane systemy w billboardzie, poradziły sobie ze złośliwym oprogramowaniem.
Cokolwiek skłoniło kobietę do tak otwartego siedzenia na ulicy i wypatrywania Irene nie przeszkodziło jej od razu zareagować gdy Widmo ruszył w jej stronę, razem z Volyovą i Dubois. Przesunęła rękę ku materiale leżącym na stole - nietrudno było zauważyć, że łapie coś, co było pod nim skryte. Dostrzegli widoczną w oddali lufę wycelowanego w nich pistoletu. Kobieta pokręciła głową, dając im wyraźny znak by nie podchodzili ani kroku bliżej, ale jej groźba była dość niewinna, biorąc pod uwagę ich opancerzenie i tarcze. Chyba zdała sobie z tego sprawę, bo jej uśmiech nieco przygasł. Odłożyła szklankę z napojem, pochylając się nad blatem i opierając o niego zgiętą w łokciu rękę. Drugą obróciła broń, coraz mniej skrytą pod szalikiem, w bok - w stronę pleców siedzącej obok kobiety, śmiejącej się głośno z żartu, który musiał opowiedzieć jej towarzyszący jej mężczyzna. Upewniając się, że dostrzegli ten ruch, zielonowłosa pokręciła ponownie głową.
- Chyba nie chce się z nami witać - mruknęła Volyova, czujnie obserwując siedzącą kilka metrów od nich kobietę. Może oceniała czy jest w stanie do niej dotrzeć zanim naciśnie na spust. Wątpliwe, by blondynka ze stolika obok, której życie znalazło się w niebezpieczeństwie, miała ze sobą generator tarcz, biorąc pod uwagę jej niesamowicie obcisłą sukienkę. - Nie może być tu sama. Siedzi w otwartej przestrzeni - dodała, rezygnując z pomysłu doskoczenia do zielonowłosej. Obróciła się, przyglądając drugiej stronie ulicy, przy której stał hotel kapsułowy. Heksagonalne okna ułożone były nierównomiernie, jak krzywy plaster miodu. Niektóre były przygaszone, za innymi widać było ciemne, puste pokoje, tylko w kilku dostrzegli ludzi. Nic, co mogłoby im pomóc.
Pomiędzy heksami wyświetliła się następna reklama - zdjęcie, lub fotomanipulacja kobiety, w której oczach ciężko było doszukać się człowieczeństwa. Idące od jej ciała kable niknęły w morzu gęstych, brązowych włosów spiętych z tyłu, otaczających gładką twarz, na której skóra przeplatała się z otwartymi implantami. Kadr był bliski i choć jej wzrok był przytomny, pracujące wokół niej maszyny nadawały wszystkiemu jeszcze bardziej surrealistycznego klimatu. Spoglądała na nich złocistym spojrzeniem - jeszcze jaśniejszym niż to Volyovej, sztucznym. Jeżeli istniała jakaś granica pomiędzy ciałem syntetycznym i organicznym, kobieta z wyświetlanej grafiki wydawała się ją rozmywać. Łączyć obie strony, w czymś, co było równie piękne, co nieco przerażające. Podpis na dole intrygował - Przyszłość jest teraz. Po której jesteś stronie?, szczególnie gdy twarz zniknęła, ustępując reklamie Coca-Coli z Piezo jak gdyby nigdy nic. Żadnego loga, żadnego adresu, czegokolwiek, co podkreślałoby to, jaki wyświetlenie tego obrazu miało cel, o ile w ogóle jakiś miało.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

6 lip 2018, o 19:06

Czymkolwiek był system Bìxié, wyglądało na to, że tutejszy świadek hakerski miał swoje własne zdanie na ten temat. Lokalna WI zniknęła w fali zakłóceń, które przemknęły po powierzchni bilboardu, zastąpiona przez program jakiegoś tutejszego żartownisia lub anonimowego extranetowego bojownika chcącego pokazać błędy systemu. Viyo zwrócił na to uwagę kątem oka, idąc powoli przez ulicę w stronę kobiety siedzącej po drugiej stronie, ale niemal od razu zignorował. Kiedy ta w końcu poruszyła się, najwyraźniej dostrzegając potencjalne zagrożenie, nie zwolnił; lufa jej pistoletu mogła wyrządzić im niewiele krzywdy, nie na tyle by zdążyli złapać ją w swoje ręce.
Zwolnił dopiero, gdy ich obserwatorka zrozumiała swój błąd i przeniosła broń na plecy siedzącej w pobliżu klientki baru. W miejscu takim jak to ciężko było przewidzieć czy nowa ofiara była niewinna, ale niewiele osób zasługiwało na śmierć w nieswojej walce, przypadkiem. Widmo zatrzymał się i przekrzywił głowę, przyglądając się długo różowozielonowłosej w zamyśleniu.
- Nie, chyba nie - przyznał cicho na słowa Mayi, oceniając dzielącą ich odległość podobnie jak biotyczka. Sam nie dałby rady zmniejszyć dzielącego ich dystansu, w przeciwieństwie jednak do niebieskowłosej. Podejrzewał, że jej również przemknęło to przez głowę; taki ruch niósł jednak ze sobą inne konsekwencje, nawet jeżeli udałoby jej się znaleźć między bronią obserwatorki w szarym płaszczu, a nieświadomą zakładniczką, przyjmując na swoje tarcze strzał z pistoletu. Coś o czym nawet nie chciał myśleć, pomimo pozornego braku ryzyka.
Wystrzał pistoletu z pewnością nie był tutaj rzadkim odgłosem, ale w otoczeniu baru wywołałby panikę. Wywiązałaby się walka, potem pościg. Kolejne strzały mogłyby być dużo bardziej celne, a bruk ulicy Huangpu zalałaby krew. Ludzka, cywilna. A oni zamiast szukać hakera i Khouriego, musieliby się uganiać za nieznaną kobietą, która najpewniej miała w okolicy wsparcie.
Ciekawe czy poziom przestępczości podskoczyłby do 7.0.
Obserwował przez kilka sekund różowozielonowłosą, po czym wzruszył wymownie ramionami i odwrócił się do swoich towarzyszek. Jego wzrok prześlizgnął się po ścianie hotelu, wyłapując ruch reklamy; Szanghaj widać cenił sobie progres i najnowsze hybrydy biotechnologii, rozwijając implantologię oraz wszczepy nie tylko w półświatku. Czy obraz był tylko następnym przejawem ambitnego hakera, subtelną reklamą stanowiącą zapowiedź do kolejnej czy też czymś dużo głębszym, muskającym po wierzchu postulaty ludzi będących przeciwko modernizacji własnego ciała - to już pozostawało tajemnicą.
- W takim razie idziemy dalej - stwierdził, zawieszając spojrzenie na swoich towarzyszkach. - Chaos i strzelanina na tutejszych ulicach tylko ściągnie nam na głowy lokalne służby porządkowe i być może zatrze ostatnie ślady jakie mamy. Jeżeli to nas obserwuje i na nas czekała, pewnie ruszy za nami. A jeżeli nie, może przejmie nas jej towarzysz - dodał pod nosem, przesuwając spojrzeniem po tłumie po przeciwnej stronie ulicy, a potem wyżej, po okolicznych kładkach oraz wielopiętrowych konstrukcjach mieszkalnych.
Nie musiał dodawać, żeby obie kobiety były ostrożne. Mając na sobie oczy obydwu obserwatorów zapewne każde z nich czuło towarzyszące temu napięcie.
- Chociaż nie sądzę, żeby spodobało nam się to co znajdziemy, biorąc pod uwagę, że oni już tu są.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

8 lip 2018, o 12:10

Westchnęła cicho, przyglądając się blondynce, która zastąpiła wirtualną inteligencję. WI pasowała do czystego portu nad nimi, do przejrzystych tarasów widokowych i porządku panującego na nich. Ta, która ją zastąpiła przed chwilą, w kusym mundurze i z kolorowymi pasemkami, była natomiast odpowiednia do otaczającego ich światka. Zaczęła się zastanawiać, czy znajdowały się tu jakiekolwiek służby porządkowe, czy po prostu miasto żyje swoim życiem, a konsekwencje wyciągane są po fakcie - jeśli w ogóle uda się znaleźć osoby odpowiedzialne za ewentualne incydenty. Niezmiennie towarzyszyło jej przeświadczenie, że odnalazłaby się tutaj świetnie, gdyby nie przyleciała do Szanghaju w zgoła innym celu.
Uruchomiła omni-klucz i wpisała nazwę, którą podawała im wirtualna inteligencja. System Bìxié miał chronić domostwa w obszarze Złotego Kręgu. Czy chronił też domostwo hakera, do którego zmierzali? Czy byli już za późno, a nawet technologia z sympatyczną i elokwentną WI na czele w niczym nie pomagała, gdy indeks przestępczości przekraczał sześć? Mogła przynajmniej po drodze sprawdzić, jak miał on funkcjonować. Czego mogli się tu spodziewać. Czy było to stosunkowo dużo, czy mało. Nie to, żeby miało im to jakkolwiek zmienić plany, albo wpłynąć na ich podejście do sprawy, ale zawsze lepiej było wiedzieć, niż nie wiedzieć.
Niechętnie ruszyła za turianinem w stronę znajomej nieznajomej. Nazir wytykał jej, że nie potrafi działać i zamiast tego decyduje się na ucieczkę. Wiedziała, że tego w niej nie lubił i walczył z tym w miarę swoich możliwości. Teraz go jednak nie było, więc Francuzka najchętniej załatwiłaby wszystko po cichu, znów zniknęła w tłumie pod bezpiecznym płaszczem kamuflażu i zostawiła zielonowłosą daleko za plecami. Może zajęłoby jej trochę czasu znalezienie jej po raz kolejny, w tym zamieszaniu, hałasie i niemal stroboskopowych błyskach otaczających ich ze wszystkich stron reklam.
Nie poczuła strachu, obawy o życie nieznajomej, gdy zobaczyła jak lufa pistoletu przenosi się w jej stronę. Chyba nie była dobrym człowiekiem. Ale to też nie była nowa myśl. Z ulgą przyjęła decyzję Widma o uniknięciu konfrontacji i ponownie sprawdziła mapę, upewniając się, że idą we właściwym kierunku. Na pewno ktoś podążał za nimi.
- Pytanie tylko po co - odezwała się, dokańczając swoją myśl na głos. Wyłączyła omni i spojrzała na Viyo. - Wiedzą, dokąd idziemy i tam nas przechwycą, czy nie wiedzą, ale liczą na to, że my ich tam zaprowadzimy. Tak czy inaczej, jest świetnie.
Rzuciła ostatnie z pozoru obojętne spojrzenie w stronę siedzącej przy stole kobiety, po czym zignorowała ją już całkowicie. To były jednak tylko pozory. Czuła z tyłu głowy spojrzenia wbite w ich trójkę, wiedziała że nie przygląda im się tylko tamta jedna. Nic z tym nie mogli jednak zrobić. Nie tutaj, nie w tak tłocznym miejscu, nie gdy tak bardzo wyróżniali się w swoim sprzęcie z tłumu. Czekali tu na nich i nie było sensu udawać, że jest inaczej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

9 lip 2018, o 11:21

Vex < 50 < Irene
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

10 lip 2018, o 12:18

System Bixie był dość popularnym rozwiązaniem w Chinach, szczególnie w Szanghaju. Każde miasto miało nieco inną jego wersję, połączoną bezpośrednio z siłami lokalnej policji. Irene rzucając okiem w extranet nie znalazła zbyt wielu specyfikacji technicznych, głównie reklamy mające przekonać społeczeństwo do tego, że posiadanie systemu było niezbędne dla bezpieczeństwa ich i ich domostw. Wyglądał na system czujników i bardziej zaawansowany niż zwykłe system alarmowy, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Huangpu nie wyglądała jednak na dzielnicę, w której byłby popularny - budynki były stare, nie wszystkie miały w ogóle automatyczne drzwi. Biorąc pod uwagę to i poziom przestępczości, i obywatelskiej swobody na ulicach, wątpliwe, by wiele miejsc wokół nich było wyposażonych w Bixie - w tym dom hakera.
Im dalej szli, tym bardziej billboardy mieszały się z propagandowymi plakatami, graffiti, animowanymi zdobieniami ścian, za którymi z pewnością nie stały służby porządkowe. Coraz częściej dostrzegali powtarzalne wzory - symbole gangów lub ugrupowań, hasła. W tym jedną ilustrację koła podpiętego do fragmentów cegieł kablami. Niektóre rysunki były bardziej minimalistyczne, pokazujące tylko kółka, inne miały podpisy i wiele szczegółów, były bardziej realistyczne. Podpisy były takie same wszędzie, choć pisane w różny sposób, różnym stylem- Oko widzi wszystko. Jedno z malowideł było zachlapane czymś, co wyglądało jak krew, ale szybko okazało się zbyt jasne i pomarańczowe na taką, wyglądało jak zawartość rzuconej w ścianę butelki.
- Może chcą, żebyś doprowadziła ich do Nazira - wzruszyła ramionami niebieskowłosa, obracając się przez ramię. Obca kobieta dalej siedziała przy stoliku, popijając swój napój i odprowadzając ich wzrokiem. - Ciekawe co wiedzą o tobie. Myślisz, że rzucą się na Widmo? - spytała, patrząc na turianina idącego obok.
Na razie nie wiedzieli o nich wiele, poza wyglądem, szarymi płaszczami i nieprzyjaznym usposobieniem. Mogli tylko zgadywać, szczególnie, że zielonowłosa nie chciała z nimi rozmawiać, przynajmniej na razie.
Wreszcie dotarli do budynku, w którym mieścił się apartament hakera. Budynek przypominał apartamentowiec kapsułowy - mieszkania były malutkie, ściśnięte ze sobą. Niektóre wystawały prawie nad ulicę, z jedną, przeszkloną ścianą robiącą za okno. Te na parterze ustawione były rzędami, każde z osobnym wejściem, jednym koło drugiego. Obok stały stoliki i parasolki z małej knajpki ulokowanej w ostatnim mieszkaniu w rzędzie.
- Vex, cholera - warknęła Volyova, spoglądając przez ramię na omni-klucz Irene. Kropka prowadziła do czwartego w rzędzie apartamentu. Coś jednak blokowało im wejście. - Nie wierzę.
Przed drzwiami stał kroganin. Wyższy niż większość mijających go ludzi, odznaczał się wyraźnie, ale nie wydawał się wzbudzać u lokalnych zdziwienia. Może nie stał tam po raz pierwszy. Jedno oko miał schowane za prowizoryczną, czarną opaską. Miał skórę o brunatnym kolorze zaschniętej, starej krwi, w kontraście do imponującego pancerza bojowego, którego czerwień była soczysta i żywa. Na jego czole wyryte były tatuaże, lub blizny, układające się w nieznany im symbol.
Ignorował ich obecność, stojąc spokojnie przed wejściem. U boku miał strzelbę, a na plecach karabin, który był wielkości Wdowej Irene, choć wyglądał na szturmowy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

10 lip 2018, o 15:53

- Myślę, że nie będą wiedzieć o mnie więcej, niż wiecie o mnie wy - odparła niebieskowłosej z lekkim wzruszeniem ramion. Zerknęła na nią też, uśmiechając się lekko. - A to raczej niezbyt wiele. Nie mówię, że jest w tym coś złego. Po prostu. Moja osoba nie jest dla nich na tyle ważna, co fakt znajomości z Nazirem.
Domyślała się, że już wyszukali informacje na jej temat gdzieś w extranecie, albo z pomocą swojej SI. Przedtem jej śmierć była przypuszczeniem, domysłem, który można było jeszcze podważyć. Po asteroidzie i rozwaleniu Stinga już nie było raczej nikogo, kto mógłby założyć, że rudowłosa nadal plącze się gdzieś po galaktyce, całkiem żywa. Co najwyżej Handlarz Cieni, jeśli zainteresowałby się ponownie sprawą Irene Dubois. Tylko teraz nie miał już po co - chyba że właśnie dla tych szarych płaszczy. Wolałaby jednak, by dał sobie z nią spokój. Nie miała dobrych wspomnień związanych z tą współpracą.
Przyglądała się propagandowym plakatom, zastanawiając się, czy którykolwiek z nich ma coś wspólnego z Nazirem i sprawą, w którą się wplątali. A może z samym Skinnerem? Może to właśnie któreś z tych ugrupowań przyciągnęło tu Khouriego? Mogła się tego jedynie domyślać, tak samo jak domyślała się tysiąca innych rzeczy, z których żadna nie musiała mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Jej wzrok przesuwał się więc po hologramach i reklamach bez szczególnego zainteresowania, ot, pozwalając myślom bez przejęcia krążyć wokół każdej z nich.
Jej rozmyślania szybko przerwało to, co zauważyła Volyova, nie omieszkując wyrazić niezadowolenia. Francuzka zgadzała się z nią w stu procentach, choć na myśl przyszły jej barwniejsze słowa, niż zwyczajowa "cholera". Kroganina tutaj się nie spodziewała. Nie na Ziemi, nie w miejscu najwyraźniej w jakiś sposób związanym z ludzkim wojskiem, a przynajmniej z linią B. Takiego nie mogła zagadać, zauroczyć swoją magnetyczną osobowością, albo po prostu odwrócić jego uwagę w jakiś standardowy sposób. To był kroganin. Obojętny, zimny i wyraźnie skupiony tutaj na tym, by pilnować wejścia. Inne sprawy nie miały dla niego znaczenia, tak samo jak nie miałaby dla niego znaczenia podchodząca do niego ludzka kobieta, jakich wokół plątało się wiele.
- To kroganin. Z nim się nie dogadamy - mruknęła pod nosem. Jego uzbrojenie też wcale nie zachęcało do przyjacielskiej pogawędki, wręcz przeciwnie. Irene zmarszczyła brwi i przeniosła wzrok w górę, na budynek za strażnikiem wielkości szafy. - Możemy spróbować najpierw dostać się inaczej, zamiast przechodzić przez niego. Może przez inny apartament. Mieszkanie musi mieć wyjście do środka budynku.
Wewnątrz musiały być zsypy na śmieci, może pralnia, jakieś schody pożarowe, albo po prostu te prowadzące na wyższe piętra. Może mogliby się dostać tam przez knajpkę, wychodząc na jej zaplecze. Wskazała ją skinieniem głowy.
- Może tam?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

10 lip 2018, o 22:15

Chaotycznie poprzyklejane plakaty, krzykliwe graffiti pokrywające co i rusz fragmenty ścian budynków, reklamy pojawiające się od czasu do czasu na mijanych bilboardach... W Huangpu też istniała historia, która nawet pośród pozornie przypadkowych haseł i obrazów tworzyła pewien wzór. Kiedy szli zatłoczoną ulicą, Viyo przesuwał wzrokiem po okolicznych afiszach, dzieląc uwagę między miejscowy folklor, a mijanych przez nich ludzi. Nie trudno było wychwycić ogólną atmosferę, ale pod jej powierzchnią leżało także coś jeszcze. Coś co stanowiło tło dla toczącego się tu polowania, być może wrząc pod warstwą pozornie skupionego na chwili obecnej handlu i rozrywki.
- Ets, jak wyglądają nastroje w Szanghaju? Jakieś sprzeczne nurty w temacie biotechnologii lub cybernetycznych wszczepów? - rzucił mimochodem w połowie drogi, podłapując temat okolicznego klimatu, nawet jeżeli nie wyglądało na to, żeby był związany z ich obecnym problemem. Kto wie, być może to były ostatnie chwile podczas których mieli czas na zapoznanie się z lokalną atmosferą.
Pytanie Mayi i odpowiedź Irene sprawiła, że zerknął w ich stronę, przekrzywiając nieznacznie głowę. Rudowłosa ubiegła go z odpowiedzią, ale sam po chwili wzruszył ramionami.
- Skoro na niego polują, to wystarczy im fakt, że jesteście blisko - odparł lakonicznie, niejako zgadzając się z jej wypowiedzią, a niejako zapuszczając wędkę. Hobbystycznie. Irene byłaby bardzo istotnym atutem w dłoniach szarych płaszczy, gdyby przyszło do złapania przewagi nad Khourim. Być może właśnie na to liczyli, przychodząc do jej apartamentu; a może podążali po prostu za jednym z wielu tropów, tak jak oni.
- A jeżeli chodzi o mnie... Nie wiem. Wątpię, żeby wiedzieli kim jestem. Nawet jeżeli widzieli mnie na extranecie, to przecież wszyscy turianie wyglądają tak samo poza znakami pochodzenia - dodał, uśmiechając się do półgębkiem do niebieskowłosej i z cieniem wesołości podłapując na uderzenie serca bursztynowe spojrzenie. Zaplótł dłonie za plecami, przesuwając wzrok z powrotem na budynek do którego się zbliżali, próbując wyszukać pośród cieni i dachów towarzysza zielonoróżowowłosej. - Na palcach jednej dłoni - waszej - można wyliczyć osoby, które wiedzą o moim kontakcie z Khourim. Zakładam, że dostrzegli nas dopiero, gdy dołączyliśmy do Irene w sektorze widokowym skoro to na nią czekali na lotnisku, więc najpewniej nie wiedzą z pokładu jakiego statku zeszliśmy i nawet na tej podstawie nie mogą nas sprawdzić. A jeżeli w końcu się zorientują i faktycznie są z linii B... - nie dokończył, wzruszając ramionami.
Ta myśl była bardziej skomplikowana i trudna do przewidzenia niż sugerowało to pytanie. Wszystko zależało od tego jak daleko sięgała pajęczyna i jak wysoko znajdowali się na swoich stopniach użytkownicy szarych płaszczy. Taka wiadomość pewnie trafiłaby w pierwszej kolejności do ich przełożonego, a potem wyżej. Krok po kroku, gałąź po gałęzi... jeżeli instynkt dobrze mu podpowiadał, pewnie minęłaby godzina nim dostrzegłby reakcję. Na przykład w postaci wiadomości na swoim własnym omni-kluczu.
Odsunął te rozważania na bok, nie chcąc ponownie wskakiwać w tą samą przepaść, nie teraz. Zamiast tego jego spojrzenie skupiło się na ich nowej przeszkodzie, na którą z przekleństwem zwróciła uwagę Maya.
- Mówiłem, że nie spodoba nam się to co znajdziemy - zauważył po chwili milczenia, chociaż jego słowa dotyczyły czegoś zupełnie innego. Prześlizgnął się wzrokiem po kroganinie, słuchając jednocześnie słów Irene.
- Drogi pancerz, droga broń - drogie magnesy - i dużo blizn. To nie podrzędny ochroniarz, niestety - ocenił powoli, marszcząc łuki brwiowe w zamyśleniu. Skinner nie potrzebował systemu Bixie, jeżeli zapewnił sobie ochronę pod postacią kroganina. Kapsułowy apartamentowiec nie przypominał ekskluzywnych budynków mieszkalnych z Thessi, ale to też nie była dzielnica na podobne miejsca. Sądząc jednak po reakcji ludzi, nie był to tylko jednorazowy przypadek i ostrożność podjęta na nadejście Khouriego. Kroganin prawdopodobnie wizytował tu już dłużej.
- To małe mieszkania, położone tuż obok siebie. Wątpię, żeby były jakiekolwiek przejścia między nimi - mruknął pod nosem. - Ale jego obecność tutaj oznacza, że Skinner prawdopodobnie ma się świetnie i że Khouri jeszcze go nie znalazł. Może to dlatego twoi znajomi czekali w bezpiecznej odległości.
I oznaczało to również, że najpewniej nie unikną konfrontacji. Przez chwilę przyglądał się ochroniarzowi, po czym ruszył korytarzem, kierując się jednak nie bezpośrednio do niego, a do knajpki położonej dalej.
- Poczekajmy i pomyślmy. I zaciągnijmy języka – rzucił do obydwu towarzyszących mu kobiet. Stoliki na zewnątrz stanowiły nie najgorszy punkt obserwacyjny, przynajmniej na najbliższe kilka minut. A ktoś kto pracował w takiej bliskości od rzeczonego apartamentu, najpewniej widział różne rzeczy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

11 lip 2018, o 12:29

Znalezienie skanów budynku przez którąś z Si:
<20
0

Tajny rzut MG:
<30%
1

lel
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

11 lip 2018, o 16:57

Viyo nie musiał długo czekać na reakcję Etsy. Jego omni-klucz natychmiast zalała fala nagłówków z extranetu, pochodzących zarówno z popularnych, popkulturowych gazet i rzetelnych magazynów. Mignęło mu w oku Po której jesteś stronie?, które widzieli wcześniej na plakatach. Nic o oku, przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Wiadomości było zbyt dużo, by na szybko z ulicy mógł zagłębić się w temat, ale wszystko wskazywało na to, że był to dość popularny temat, w Szanghaju i całych Chinach. Zresztą, popularyzację wszczepów dostrzegali tam, gdzie sięgnęło oko - reklamy, ludzie z widocznymi implantami na swoim ciele, poruszający się razem z tłumem. Może taka była specyfika wyłącznie Huangpu, ale tak czy siak dawała im jakiś obraz na to jak reszta miasta mogła wyglądać.
Niebieskowłosa uśmiechnęła się pod nosem, słysząc uwagę o identycznie wyglądających turianach. Temat, który kiedyś poruszyli teraz wydawał się przynależeć do bardziej odległych czasów. Dystrykt, w którym byli teraz, pochłaniał całą ich uwagę, przez co umysł z trudem zostawiał sobie trochę miejsca na wspomnienia z innych lokacji.
- Ani trochę. Dziwne blizny, takich nie widziałam nigdy - odparła, gdy kroganin, a raczej jego czoło, okazały się zbyt ciekawe by na nie patrzeć. Zatrzymała się razem z resztą, patrząc na Irene, to na Viyo, to na knajpę obok. Większość stolików była wolna, choć przy jednym najbliżej siedziała starsza kobieta, w czapce na głowie i papierosem w ręce, obserwująca ich mało dyskretnie.
- Nie znalazłam planów budynku - przyłączyła się Isis, słysząc propozycję Dubois. - Przynajmniej nie w extranecie. Musicie sprawdzić sami.
Z ich perspektywy nie było widać niczego, co wyróżniałoby jedne drzwi od innych i co mogłoby prowadzić do wnętrza budynku. Na pewno musiało takie istnieć, przecież apartamentowiec miał więcej niż kilka mieszkań na parterze, ale musieliby obejść go dookoła przez małą, wąską alejkę na jego końcu by dowiedzieć się gdzie znajduje się właściwa klatka schodowa.
- Może wystarczy spytać - wzruszyła ramionami niebieskowłosa, ruszając bez namysłu za Vexem, który skierował się do knajpki. Wyrównała z nim krok i zajęła jako pierwsza miejsce przy stoliku kobiety, która tak mocno im się przyglądała - co prawda tyłem do niej, ale to tylko ją zaintrygowało.
Kelner, będący starszym mężczyzną o tłustych włosach przeszedł koło ich blatu by warknąć na barze samoobsługa, jednocześnie podając starszej pani ciasto, kremowe i puszyste. Skrzętnie złapała za łyżeczkę i spróbowała, cmokając przy tym i mówiąc coś do siebie, na chwilę odwracając swoją uwagę od trójki przybyłych, ale byli ciekawsi niż deser, jak się szybko okazało.
- Znowu problemy będziecie robić? Co wam ten Ugarr biednego zrobił? - fuknęła w plecy Volyovej, która chyba utożsamiała dla niej problematycznych ludzi w pancerzach. - Nie może tu być przez jeden dzień spokoju?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

11 lip 2018, o 17:52

Skinął krótko głową na uwagę niebieskowłosej, przez chwilę przyglądając się blokującemu przejście kroganinowi nim w końcu odwrócił wzrok. Wielkolud i tak musiał być przyzwyczajony do przyciągania spojrzeń, szczególnie w miejscu takim jak to.
- Jeżeli to klanowe symbole to też ich nigdy nie widziałem - potwierdził, idąc wzdłuż korytarza. Materiały nadesłane przez Etsy pojawiały się na jego omni-kluczu, który teraz pobieżnie przeglądał, na razie tylko po to, żeby zaznajomić się z tym czym w ogóle dysponował. Jednak już na wstępie widać było, że mijane plakaty i hasła są czymś więcej niż tylko lokalnym motywem dzielnicy oraz tutejszych grafficiarzy.
Gdy zatrzymali się przy stolikach, zminimalizował urządzenie i przesunął spojrzeniem po dostępnych miejscach oraz klienteli. Wzrok starszej kobiety, który napotkał, krył w sobie esencję podejrzliwości i niechęci. Niedługo trzeba było czekać na ich ujście.
- W życiu nam by się nie śniło, piękna pani - odpowiedział uprzejmym tonem, spoglądając na kobiecinę. Szanghaj mógł zapomnieć o systemie Bixie, wskaźnikach przestępczości czy też pobliźnionych kroganinach stojących na straży - prawdziwy system monitoringu oraz zapobiegania z reguły zajmował okna okolicznych budynków lub w tym przypadku, stoliki w knajpach, zajadając tutejszy przysmak. Widmo odsunął krzesło obok Mayi, ale zatrzymał się przed usiądnięciem.
- Co wam zamówić? - zapytał swoje obydwie towarzyszki, idąc za grzeczną sugestią kelnera. Zastukał palcami po oparciu, przesuwając wzrokiem ku oddalonemu kroganinowi.
Kimkolwiek był Ugarr, najwyraźniej przyciągał kłopoty. Być może nawet i te same, których śladem podążali.
- Mówi pani o tym co się działo wieczorem? Widzieliśmy wiadomości - zagaił starszą kobiecinę, spoglądając w jej stronę. Po trosze nie dziwił się, że Maya przyciągała niechęć starszych ludzi - nawet poza pancerzem i bronią, krzykliwy kolor włosów i naturalna aura przyczajonej agresji z reguły stała w sprzeczności z konserwatywnymi poglądami. Do których czasami należał też i otwarty rasizm. - Ale z taką ochroną to chyba nie ma czego się obawiać? - dodał grzecznie, skinąwszy w stronę kroganina stojącego przed wejściem do apartamentu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

11 lip 2018, o 18:18

Na uwagę o bliskości nie zareagowała. Może turianin badał teren, a może rzucił to słowo tak po prostu, za bliskość uznając kontakt jaki zwyczajowo miał mechanik ze swoim kapitanem. Łatwiej było tego tematu unikać, zresztą sama nie wiedziała czy będzie miała ochotę na jakąś emocjonalną i wzruszającą rozmowę z Nazirem, jeśli w ogóle go znajdą. Podejrzewała, że ich spotkanie ostatecznie bardzo napięte i do wzruszeń będzie im wyjątkowo daleko.
- Myślałam, że ludzie tacy jak żołnierze z linii B jednak rozpoznają Widmo - stwierdziła tylko. Mogła się mylić. Nigdy nie interesowała się wojskiem, ani tym, jak się w nim funkcjonuje. Nie miała pojęcia jak dużą wiedzę miał taki Khouri o polityce, bo tego tematu też nigdy nie poruszali. Mieli lepsze rzeczy do roboty, niż dyskusje dotyczące tych, co pierdzą w stołki na Cytadeli.
Pokręciła głową. Rozważanie i domyślanie się nie miało sensu. Robili to od momentu, w którym po raz pierwszy nawiązali ze sobą kontakt. W którym Isis połączyła Francuzkę z turianinem, a oni mogli wyrazić swoje przypuszczenia. Póki co do niczego one nie prowadziły, były jak grzebanie przez tydzień w tym samym śmietniku w poszukiwaniu czegoś świeżego. W tej chwili najświeższą rzeczą, jaką mieli, był kroganin, który raczej nie należał do tych przyjaznych mieszkańców Szanghaju, no i apartament, do którego nie mieli jak się dostać.
W przeciwieństwie do Volyovej, Irene uśmiechnęła się do kobiety, siadając przy tym samym stoliku co niebieskowłosa, choć nie tyłem, a przodem do nieznajomej. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie wyglądała na szczególnie groźną, więc może był to dobry moment, by ten rodzaj urody wykorzystać. Pancerz i broń mogły nieco psuć ten efekt, ale kto podejrzewałby młodą, piegowatą rudą o jakiekolwiek niecne zamiary? Była zbyt niewinna, nawet w pełnym opancerzeniu. Taką postawę przynajmniej przyjęła w tym momencie.
- Kto to Ugarr? - spytała, odprowadzając kelnera wzrokiem. Powinni coś zamówić, choćby dla niepoznaki. Ale niestety nie od stolika. Samoobsługa. - Mi herbatę. Ziołową z miodem.
Pokiwała głową, dając do zrozumienia, że zgadza się z tym, co mówił turianin. Zmarszczyła lekko brwi, przypominając sobie nagranie, na którym Khouri ciągnął człowieka przez pół miasta, tylko po to, by go potem zastrzelić. Nie widziała tu tej uliczki w okolicy, a raczej by ją rozpoznała. Zresztą miała ona być kawałek dalej.
- Ten kroganin, co tu stoi? - zgadła, choć liczyła na to, że nie trafiła, a starsza pani ją zaraz naprostuje. Z kieszeni pancerza wyciągnęła w końcu papierosy, odpalając jednego, bo od dokowania na stacji miała chęć zapalić. Ciekawe, czy dało się je kupić tutaj, w Szanghaju.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

12 lip 2018, o 13:51

Tajny rzut MG:
A<33<B<66<D
0

Wróć do „Szanghaj”