Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Carmen Ortega

6 lip 2012, o 22:51

  • Miano: Carmen Isabella Ortega, zdrobniale Carmenita
    Wiek: 20.02.2154, 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Specjalizacja: Szturmowiec
    Przynależność: Cerberus
    Zawód: Oficer Cerberusa

  • Aparycja:
Portorykanka po rodzicach. Piękna kobieta o ciemnej, acz naturalnej karnacji i przenikliwym, jasnoniebieskim spojrzeniu, które mimo chłodnej barwy zdaje się płonąć żywym ogniem - oba idealnie oddają jej wnętrze. Swą dumną, wyprostowaną postawą zwraca ku sobie większość ciekawskich zerknięć, a mocno kobieca sylwetka często pomaga w rozwiązywaniu problemów drogą "dyplomacji". Od razu, na pierwszy rzut oka widać też, że Carmen bardzo dba o swój wizerunek - urodę podkreśla wyraźnym makijażem i delikatną, pomarańczowo-konwaliową nutą zapachową. Ceni sobie eleganckie, czasem odważne ubiory uwydatniające jej walory fizyczne (biust, biodra, tyłek i zgrabne nogi), wysokie obcasy i drogą, fantazyjną biżuterię - te pierwsze jednak często zmuszona jest odstawiać na bok, na rzecz bardziej praktycznego pancerza bojowego. Pomimo tego kiedy tylko może, przebiera się w coś lżejszego, jak właśnie ubiór cywilny bądź również nie najgorszy wizualnie mundur oficera Cerberusa (a zdecydowanie najczęściej to właśnie w nim można ujrzeć Carmen). Posiada także trzy tatuaże na ciele, o których napisane jest w ‘dodatkowych informacjach’, oraz szereg wymagających modyfikacji genetycznych, o których wspomniane jest na końcu historii.
  • Osobowość:
Na co dzień jest kobietą raczej zabieganą, co wynika z jej obowiązkowości. Często zdarza się tak, że to właśnie w trakcie jakiejś misji może choć trochę odpocząć od nawału obowiązków – a, że prócz papierkowej roboty często otrzymuje też przydziały w terenie, wśród ludzi, nierzadko spędza czas wolny we wszelakiej maści klubach lub – znacznie częściej - po prostu rozkoszując się chwilą samotnej ciszy we własnym kącie (to tak naprawdę zależy od nastroju). Członkowie organizacji, którzy mieli okazję pracować pod jej sztandarem bez namysłu odpowiadają, że jest ona człowiekiem bardzo inteligentnym i bezwzględnym, który zrobi wszystko, by misja nie okazała się fiaskiem, wcześniej rozmyślając nad możliwie minimalnymi stratami. Jest jednak skłonna je ponieść, jeśli będzie to gwarantem powodzenia. Po namyśle można też powiedzieć, że Carmen nie ma w zwyczaju działać pochopnie, choć i tak przywykła już do pewnej presji – wszystko musi mieć swój plan, ale nauczyła się też improwizować, choć tylko w czasie potrzeby. Tego nauczyło ją szkolenie szturmowca.
Z reguły nieufna, podchodząca z dystansem, a niekiedy wręcz z chłodną obojętnością. Zmienia się to przy bliższym poznaniu, niemniej jednak zdarza się to raczej nieczęsto, ponieważ – jak sama twierdzi – praca pochłania ją wystarczająco, by coś jeszcze miało rozpraszać jej uwagę. Wierzy i oficjalnie popiera ideały jakie promuje organizacja, mimo to nie jest rasistką jak większość jej członków, szczególnie tych na najniższych szczeblach, którzy wstępują tam z bliżej niezrozumiałych fobii. Rzadko cofa się przed podejmowaniem trudnych decyzji, ponieważ wie, że nikt inny za nią tego nie zrobi i że właśnie tego się od niej żąda.
Próbująca zachować profesjonalizm we wszystkim, czego oczekuje od niej Cerberus.
  • Historia:
Carmen przyszła na świat jako pierwsza z dwóch kwiatów pary naukowca korporacji Rosenkov i pani porucznik Przymierza. Wczesne dzieciństwo spędziła wśród „lepszej” części ludzkości na Ziemi, nie przeszkadzało to jednak w wychwytywaniu „gorszych” bodźców z położonego niewiele dalej śmierdzącego stęchlizną, przeżartego rdzą i zepsuciem większości mieszkańców slumsu, „getta” jak go nazywano, choć z perspektywy sytuacji na rodzimej, niegdyś pięknej „niebieskiej planecie”, z powodzeniem można było odwrócić role i nazywać gettem wysoką standardem dzielnicę zamieszkiwaną przez dziewczynkę. Mimo solidnego odgrodzenia, nocami często można było usłyszeć nawoływanie zapijaczonych, nic nie wartych społecznych mętów do kolejnych burd na ulicach, tak samo było z szemranym interesem choć zdecydowanie nie był on tak głośny. Patrole policji często nie zwracały uwagi na podobne zjawiska, póki nie naruszyły one nieprzekraczalnej granicy tzw. „białych dzielnic”. Wychodzili z założenia, że im więcej z faweli się wytłucze (lub też inaczej się wykończy), tym większy będzie spokój, a sami oszczędzą sobie nerwów i niekiedy również zdrowia. Takie to piękne, że aż się chce rzygać hipokryzją, ale tak właśnie było w ogarniętym apogeum Amsterdamie.
Trzy lata później tej samej parze przydarzyło się kolejne szczęście w postaci narodzin drugiej córki – Anabelle. Była całkowitym przeciwieństwem Carmen – wykapany ojciec, nawet charakter po nim odziedziczyła, czego siostra później nie wahała się jej wypominać. Czasem jest tak, że rodzeństwo się uzupełnia, w tym przypadku jednak było zupełnie odwrotnie. Częste kłótnie męczyły i rodziły nowe spory, aczkolwiek nie można było powiedzieć by kogoś jakoś mocno to martwiło – zapracowane małżeństwo każdy wolny czas spędzało z dziećmi, ale tego czasu było naprawdę mało. Zdecydowanie zbyt mało, by wpoić w poczynającą się kształtować osobowość jakieś wyższe ideały rodem z widów o szlachetnych bohaterach, dlatego… kształtowała się sama.
Na początku lat 60-tych XXIIw. na obrzeżach Amsterdamu coraz częściej dochodziło do brutalnych buntów tłumionych siłą przez wojsko, mimo to nikt nie myślał, że sprawy obiorą tak marny dla „porządnych” mieszkańców tego miasta obrót. Mnóstwo osób z obu stron konfliktu ginęło w niewyjaśnionych, choć domniemanych okolicznościach, duża część z nich nigdy nie została odnaleziona, ale ważniejsze jest to, że praktycznie każdy obywatel, któremu pozostały przynajmniej resztki rozumu w głowie próbował się wynieść z zagrożonej strefy – chociaż na własną rękę, byle nie zostać pewnego dnia roku 62., nieznanej godziny zadźganym w drodze z pracy do domu… Co też spotkało pewnego Latynosa nazwiskiem Ortega. Miał na sobie pobrudzony od krwi i zlepionego nią piasku kitel, do którego przypięty był identyfikator korporacji Rosenkov.
To był ogromny cios dla rodziny. Carmen, „oczko w głowie tatusia”, „mała księżniczka” pierwszy raz w życiu poczuła silną, choć krótką nienawiść do wszystkiego w zasięgu wzroku, po której nastąpiła niespełniona żądza zemsty. Kimkolwiek był sprawca, pewnie już nawet nie oddycha. Dziwne, prawda? Zero smutku, lub raczej nienawiść wywołana przez nagły smutek… Uczucie podobne do tego, gdy zabiera się dziecku ulubioną zabawkę. Jednakowoż, nic już ich tu nie trzymało.
Krótko po tych wydarzeniach, matka dziewczyn, jako kobieta dość twarda, jeszcze bardziej zagłębiła się w arkana swej pracy. Wszakże mówią, że to jeden z najlepszych sposobów by nie myśleć o nagłej traumie. W wyniku nowego przydziału w niebezpiecznych rejonach na pograniczu Układów Terminusa, wdowa wraz z dziećmi przeniosła się do małej kolonii na Terra Novie. Wiedziała, że Trawers Attykański obfituje we wszelakiej maści psychopatów i rzezimiechów pod postacią łowców niewolników, dlatego nauczyła swoje córki jak poprawnie obsługiwać się bronią. Powiedziała także gdzie strzelać, by zabić, a gdzie, by postrzelić. Wysłała Carmen na naukę muay thai z wykorzystaniem biotyki, a Anabelle na taekwondo – nie pytając się nawet o zdanie, jednak dla ich własnego dobra.
Niecałe dwa lata później, zupełnie niespodziewanie najmłodsza z rodziny Ortega zaginęła. Jakby kamień w wodę – praktycznie nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział. Wkrótce pojawiły się pewne plotki, choć raczej marnej jakości, poszlaki wskazujące na łowców niewolników i pewną bandę zaćpanych przedstawicieli społecznej degeneracji, siejących raczej tanie zgorszenie gdzie się pojawili. Krótki namysł pozwolił dziewczynie działać – coś wszakże nie dawało jej wciąż spokoju, wewnątrz nie mogła się pogodzić ze stratą siostry. Relacje między nimi nie były co prawda najlepszej jakości, ale nigdy, przenigdy nie dałaby jej skrzywdzić. Nikomu. To się chyba nazywa siostrzana miłość? Tak mało tych rzeczy w dzisiejszym świecie, że z łatwością można zapomnieć znaczenie podobnych słów…
Bacznie obserwowała podejrzanych ćpunów podczas kolejnej nocy w barze. Dwóch ludzkich mężczyzn, jeden turianin, gdzieś dalej szwendał się kroganin. Wszyscy, jak ręką odjął, zapewne mieli problemy z choćby prostym utrzymaniem się na nogach. Nagle, jeden z ludzi wstał i zatoczył swe niezdarne, przećpane ścierwo w stronę barmańskiego kontuaru. To był ten moment! Carmen pełnym zdecydowania krokiem ruszyła przed siebie, wymijając tańczących i pijących w końcu kładąc dłoń na ramieniu śledzonego mężczyzny. Niewyraźne, brązowe spojrzenie napotkało wpatrujące się w niego niebieskie oczy i przygryzione, pełne wargi, a wyczulone zmysły zarejestrowały zalotne osuwanie się palców z ramienia na klatkę piersiową i brzuch, po czym wsuwając rękę pod jego bokserkę, pociągnęła go za sobą w stronę wc. Widząc pełen pikanterii przedsmak, mężczyzna ochoczo podążył za dziewczyną.
Trzask drzwi od toalety. W ułamku sekundy popchnęła go na ścianę i przywarła swoim ciałem do jego. Wstrętny uśmieszek nie znikał z twarzy mężczyzny do czasu, kiedy poczuł gdzieś w okolicach rozporka zimny dotyk tłumika od pistoletu. „Wyśpiewasz mi wszystko, albo stracisz przyjaciela” – usłyszał wyszeptane wprost do ucha. Stracił nie tylko przyjaciela, ale też coś znacznie cenniejszego, a wiedza zrezygnowanej młodej kobiety na temat siostry nie pogłębiła się ani trochę.
„Potrzebujemy ludzi takich, jak Ty. Możemy przekazać Ci wszystkie informacje, jakie wiemy o Twojej siostrze, a nawet i więcej.” – Tak brzmiała krótka, acz treściwa informacja na prywatnym terminalu, co się później okazało – od Człowieka Iluzji.

Carmen należała do pierwszej, ochotniczej grupy członków Cerberusa, którzy zgłosili się do eksperymentalnej fazy Projektu Prometeusz. W założeniu polegał on na udoskonaleniu i doprowadzeniu do perfekcji tych cech członków, którymi wykazali się już wcześniej, poprzez wszczepianie rozmaitych modyfikacji genetycznych opracowanych przez samą organizację.
Przeżyła cudem unikając śmierci, dzięki szybkiej reakcji naukowców. Modyfikacje okazały się być zbyt wymagające dla większości organizmów, których siły życiowe opadały w zastraszającym tempie w kilka godzin po operacji.
Jest jedną z zaledwie pięciu ocalałych na stu zgłoszonych. Ze względu na bardzo wysoką procentowo umieralność, Projekt Prometeusz został zawieszony w wykonywaniu do odwołania.

Korzyści, jakie przyniosła jej ta wielce ryzykowna decyzja okazały się być naprawdę zdumiewające – od czysto wizualnych (poprawiających choćby jakość włosów, czy wyostrzających kolor oczu), po werbalne (wzmocniona barwa głosu), umysłowe (większa zdolność zapamiętywania, szybkie wnioskowanie, wzrost prędkości i ilości przetwarzania potrzebnych informacji) kończąc na fizycznych i bojowych (sposób poruszania się, wyostrzona percepcja dotyku, szybkość, efektywność, wzmocnione zdolności biotyczne, etc.). Szybko stała się po tym jednym z najlepszych oficerów Cerberusa.

  • Ekwipunek: Karabin szturmowy M-8 Mściciel
    Środek transportu: Mały, niewidoczny dla wykrywaczy statek oficjalnie zarejestrowany na Carmen, nieoficjalnie będący pod jurysdykcją Cerberusa. Dostała go od Człowieka Iluzji, kiedy awansowała i wstąpiła w szeregi oficerów.
  • Dodatkowe informacje:
  • Trzy tatuaże: arabski napis ciągnący się wzdłuż kręgosłupa, mówiący „bacz komu ufasz”, na podbrzuszu po lewej stronie średniej wielkości przedstawiający czarną wdowę, trzeci składa się z dwóch części, po jednej na każdym przedramieniu od łokcia do dłoni, ukazujący po złączeniu napis „memento mori”.
  • Zaawansowana znajomość muay thai, większość wygranych walk, oraz… towarzyskiego tańca latynoamerykańskiego o nazwie samba.
  • Zamiłowanie do poezji i prozy antycznej, szczególnie starogreckiej.
  • Znajomość sztuki uwodzenia obu płci.
  • Zatwardziała ateistka, doświadczenie nauczyło ją być jednakże tolerancyjną dla różnych wierzeń, jeśli nie zakrawają one o fanatyzm.
  • Jest zdeklarowaną lesbijką, ale nie widzi potrzeby mówienia o tym wszem i wobec.
Wykonane misje: Update'y:
Dwa ostatnie punkty w dodatkowych informacjach.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Blasto
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 7 lut 2022, o 19:09
Miano: Blasto
Wiek: 0
Klasa: Kupidyn
Rasa: Hanar
Zawód: Gwiazda
Kredyty: 20.000
Medals:

Re: Carmen Ortega

7 lut 2022, o 19:16

OD: WOJTEK12LAT

Mój stary to fanatyk kpopu. Pół mieszkania zajebane kadzidełkami, energolkami, poduszkami z kpoperkami, najgorzej. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi ołtarzyk czy paczkę chipsów i trzeba wyciągać w szpitalu, bo mają zadziory na końcu. W swoim dwunastoletnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania, to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła, to kazała buta ściągać xD, bo myślała, że znowu kpoperka w nodze.
Blasto
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 7 lut 2022, o 19:09
Miano: Blasto
Wiek: 0
Klasa: Kupidyn
Rasa: Hanar
Zawód: Gwiazda
Kredyty: 20.000
Medals:

Re: Carmen Ortega

8 lut 2022, o 12:25

OD: SECRET ADMIRER

Dla największej fanki k-popu w całym uniwersum ME i dla najczęściej zmieniającej nicki osoby na Discordzie - z wyrazami uwielbienia !
Blasto
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 7 lut 2022, o 19:09
Miano: Blasto
Wiek: 0
Klasa: Kupidyn
Rasa: Hanar
Zawód: Gwiazda
Kredyty: 20.000
Medals:

Re: Carmen Ortega

8 lut 2022, o 17:40

OD: edgeboydarkdevilzly1996

무는 6~7cm 길이로 잘라 굵게 채 썰고, 쪽파, 갓, 미나리는 무와 같은 길이로 자른다.
냄비에 찹쌀가루 1T와 물 1C을 넣고 약 불에 저어가며 끓인 후 차갑게 식혀 찹쌀풀을 만든다. 분량의 김치 양념은 고루 섞은 뒤 무, 쪽파, 갓, 미나리를 함께 버무린다.
절인 배추의 줄기에서 잎 부분 순으로 양념을 고루 버무린다. 통에 잘 담아 상온에서 하루 숙성 후 냉장고나 딤채에 넣어 익혀 먹는다. 바로 먹지 않을 경우 바로 냉장 보관해야 한다.

Wróć do „Baza danych”