Otwarta zaledwie kilka tygodni temu, Elysium Arena jest wspólnym - finansowym i naukowym - przedsięwzięciem Armax Arsenal, Rady Serrice oraz Kassa Fabrication, a także nowym źródłem rozrywki dla mieszkańców Cytadeli. Arena mieści się w eleganckim, nowoczesnym budynku w bocznej części Okręgu Kithoi i jest otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę, zapewniając dostęp do symulatora pola bitwy oraz strzelnic.
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Trybuny

29 sty 2022, o 02:40

Opuściwszy w dół swoją butelkę po przyjemnym łyku dekstro-coli sprawny wzrok snajpera wyłapał ruch na jego flance. Poznawał ten styl, był mu bardzo dobrze znany. Weryfikacja wzrokowa przeprowadzona sekundę później jedynie potwierdziła rosnące obawy Curio. To była Mila. I chyba nie była przeszczęśliwa, że proste zaraz przerodziło się w nieco dłuższy moment. Miał jeszcze kilka sekund, musiał się przygotować. Spojrzał na Jaanę w lekkiej panice ale nie powiedział nic. Zamiast tego szybko zakręcił trzymaną w ręce butelkę i schował ją do kieszeni spodni. Chociaż tyle. Drogocenny płyn z przerażającą ilością cukru został zabezpieczony. Orzeszki wyjedzone. Crassus był gotowy na to, co miało nadejść. Jeszcze tylko głęboki wdech…
- Spokojnie. Ja tylko rozmawiam ze znajomą, żadne bajeruje… W ogóle dlaczego chińska? To bez sensu. Ej! - szarpnięcie dało swój oczekiwany rezultat, w końcu sam turianin nie był wybitnie ciężki. Wstając spojrzał jeszcze na Jaanę, powoli oddalając się napędzany siłą mięśni Chorwatki. - Dawaj do stolika też, co tam będziesz siedzieć. No dobra już! Sam idę.
Zrównał się z Racan, tym razem już samodzielnie trzymając tempo. Stwierdzenie Mili zarówno zaciekawiło jak i zaniepokoiło Crassusa. Co tam się wyprawiało? Zgraja zebrała się już niezła. Asari, ludzie. Brakowało tylko turian, więc zdecydowanie musiał wypełnić ten parytet.
- Dzień dobry ogółem. - przywitał się z całą zgrają, każdemu poświęcając moment swojej uwagi. Nieco krótszy dwóm mężczyznom i nieco dłuższy Asari, z wiadomych przyczyn. - Curio. Crassus Curio.
Przedstawił się wszystkim i zaraz potem zajął najbliższe wolne miejsce, rozsiadając się wygodnie. Szybko się aklimatyzował. Raz jeszcze przyjrzał się każdemu, ostatecznie wskazując brodą na Viktora.
- A co on taki czerwony?
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

29 sty 2022, o 03:05

- To albo marketingowiec, albo, o zgrozo, lekarz.- rzuciła do Mili w szybkiej odpowiedzi.
Konwersacja trwała dalej. Mila wpierw przyznała Ishy rację dotyczącą implantów (jak miło i jak odmiennie od normy...), a potem wstała i poszła gdzieś do tamtego Turianina. Ta lekko odetchnęła i wzięła solidnego łyka swojego przesłodzonego napoju. Kubki smakowe były już w sumie nieco wysuszone, ale pragnęły jeszcze więcej słodziutkiej cieczy.

Striker nie był zbyt zainteresowany gadaniem o biotyce, ale aktywował się gdy przyszedł czas na gadanie o życiu miłosnym Karajeva, co w sumie jej nie dziwiło. W końcu jego partner musiał mieć coś ciekawego do powiedzenia. I faktycznie rzucił coś względnie zabawnego. Na tyle zabawnego, że wywołał lekkie parsknięcie śmiechem Ishy, a potem przeskakujące między dwoma rosłymi chłopami z Przymierza spojrzenie.
- Kuuurwa, taki to pożyje.- uśmiechnęła się z pewną głupkowatą radością.- Rozpierdolił walkę na arenie jako solowy mega-wojownik, kasując dosłownie każdego przeciwnika, bohater Neidus i Cytadeli...- zaczęła wymieniać na palcach. Choć oczywiście mówiła to żartobliwym tonem, to można było wyczuć jakąś nutę podziwu dla tych osiągnięć. Isha nie była z sortu tych, którzy szczerze kogoś by co chwilę komplementowali, ale i tak potrafiła docenić dobrą robotę.- A teraz jeszcze dowiaduję się, że jest taką napaloną zdzirą.- parsknęła śmiechem.- Tu cyk dwie laski, tu cyk partner, kurwa, weź mnie naucz jak mieć takie powodzenie, najlepiej we wszystkich elementach życia. Masz jakieś warsztaty pod tytułem "Naprawa Życia Miłosnego Z Viktorem"? A-albo inaczej, po prostu "Jak Być Tak Zajebistym Jak Ja"?- na koniec znowu wydała z siebie lekki chichot.


Na "placu boju" jakim była seria przepychanek i śmieszków między chyba każdym tu obecnym zjawił się nowy zawodnik. Turianin. Curio. Crassus Curio, jak to się przedstawił.

Szybko się przywitał, na co ta odpowiedziała uśmiechem. Siedziała dosyć blisko, więc gdy zadał swoje pytanie na temat czerwoności Viktora, czuła się wręcz zobowiązana by lekko się nachylić i odpowiedzieć głośnym szeptem.
- To taka ich rzecz. Robią tak jak się wstydzą, są bardzo źli, albo bardzo pijani. Wybierz sobie którym jest. S-swoją drogą, Isha, hej.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Trybuny

30 sty 2022, o 12:27

- ”Koleżanka" to może zbyt wiele powiedziane - odpowiedziała Ishy z uśmiechem - Po prostu zdarzyło nam się być w tym samym miejscu podczas Glitcha. Zresztą razem z panem Strilerem - dłonią trzymającą szklankę wykonała lekki ruch w kierunku Charles’a. Nie miała zamiaru wdawać się w dalsze wyjaśnienia - to, co się wówczas wydarzyło nie było ani przyjemnym wspomnieniem ani tematem opowieści, które chciałaby snuć przed - bądź co bądź - obcymi ludźmi. Jeśli Viktor będzie chciał, sam im opowie, wyglądało zresztą na to, że z pozostałymi był w niezłej komitywie a to właśnie ona była tutaj przypadkowym outsiderem. Zdała sobie sprawę, że jej komentarz na temat batarian i chęć, by po prostu przywitać się z dwójką mężczyzn w ciągu chwili wplątał ją w sieć nieznanych relacji i znajomości między członkami towarzystwa zgromadzonego przy stoliku. Nie znała nikogo z pozostałych, jej znajomość z męską częścią grupy była zdecydowanie przelotna i powierzchowna i stopniowo zaczynało do niej docierać, że mogła popełnić błąd przysiadając się bez zaproszenia i jako osoba zupełnie niezwiązana z resztą. Nie chodziło o to, żeby w jakikolwiek sposób ją to deprymowało - po prostu nie chciała stać się zarzewiem nieprzyjemnych sytuacji nie wiedząc, kiedy i komu niechcący mentalnie nadepnie na odcisk. A widząc zwłaszcza zachowanie Karajeva mogła przypuszczać, że wbrew własnym chęciom już to zrobiła.
- Proszę o wybaczenie jeśli uraziłam, ale w większości przypadków zachowuję dystans - z przyjaznym uśmiechem spojrzała na Milę - Może to skrzywienie zawodowe, może kwestia środowiska w którym się wychowałam, ale forma “pan” czy “pani” w nowo nawiązywanych relacjach jest dla mnie naturalna. Dla mnie to taka odrobina szacunku i tradycjonalizmu, jeśli mam być szczera. - postanowiła szybko zmienić temat, by móc powoli zakończyć dyskusję i oddalić się od stolika zanim palnie coś, czego mogłaby później żałować - Istotnie, wymiana implantu biotycznego jest niebezpiecznym zabiegiem. Niektórzy wręcz używają określenia “ekstremalnie niebezpiecznym”, ale słyszałam o przypadkach, gdy ludzie się na nie decydowali i niektórym nawet udawało się przeżyć. Z kolei parametry techniczne L3 nie są aż tak wyśrubowane jak L2, zatem rozumiem, czemu większość osób jednak nie decyduje się na takie ryzyko. I nie, nie jestem marketingowcem - uśmiechnęła się biorąc kolejny łyczek elasy - Pracowałam tam tylko przez jakiś czas i to przy implantach właśnie, więc znam zaplecze, procedury i standard placówki i jeśli o to chodzi, to jest to szpital zdecydowanie godny polecenia. Ostatnio nawet zaproponowano mi powrót do Huerty, ale być może skorzystam jednak z innej, nieco ciekawszej oferty...
Zamilkła, przysłuchując się z lekkim uśmiechem kolejnej wymianie zdań - tym razem na temat spotkania Karajeva i ludzkiej kobiety, która przedstawiła się jako Mila. Początkowo sądziła, że chodziło o bardziej prywatne spotkanie - wspólne wyjście czy spędzenie czasu, jednak po odpowiedzi kobiety domyśliła się, że chodziło raczej o wspólny trening lub sparring. Korzystając z tego, że kobieta oddaliła się od stolika, Tori planowała zrobić to samo - przeprosić towarzystwo, wstać i oddalić się - najlepiej z powrotem na “swoją” sofę lub gdziekolwiek indziej, gdy słowa Strikera sprawiły, że spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A dlaczego to akurat ja powinnam dołączyć do tego sparringu? Jeśli chodzi o obronę przed biotyką, to jak sądzę “praktycznie ulubiona kosmitka” - skinęła głową ku Ishy - będzie lepszą kandydatką. Ja raczej nie jestem zobowiązana do - jak to sierżant malowniczo ujął “stałego podnoszenie kompetencji poprzez szkolenia, ćwiczenia” i takie tam. I “wymianę doświadczeń” jeśli dobrze pamiętam.
Powrót Mili i pojawienie się nowej osoby - turianina, którego twarz również była znajoma z obejrzanych chwilę wcześniej widów z powtórek walk - skwitowała skinieniem głowy turianinowi na powitanie, po czym podniosła się z krzesła i wskazała mu wolne miejsce, zabierając swoją szklankę.
- Widzę, że sierżant ma burzliwy sposób bycia i gromadzi wokół siebie tak adoratorów jak i adoratorki i to nie tylko podczas walk - skomentowała słowa Ishy - Pozostaje jedynie pogratulować i wierzyć, że jego sposób dowodzenia innymi będzie równie skuteczny. Dziękuję państwu za rozmowę, ale nie chciałabym się dłużej narzucać. Powodzenia wszystkim na arenie. Będę trzymać kciuki, sierżancie - uniosła szklankę w salucie i skinęła głową, po czym odwróciła się by ruszyć w kierunku sofy.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Trybuny

30 sty 2022, o 20:30

- Kurwa, Striker- wyrwało mu się, zawstydzony osobliwymi i z pewnością oryginalnymi wyjaśnieniami przyjaciela. Napięcie jednak osiągnęło zenit i VIktor nagle zaśmiał się lekko, ale szczerze.
- Już ja ci dam Polszę. Nie pomagasz!- zaprotestował, wiedząc, że płonny jego opór.
Westchnął, spojrzał na Milę to na Tori z niepewnym wyrazem twarzy, wreszcie zwracając się do tej pierwszej.
- Zaręczam, nie mam zamiaru nigdzie wyładowywać agresji i złości, bo takowej do nikogo tu nie żywię- zapewnił- Zwykły trening, ot co. Nie Isha, bez komentarzy...
Niestety, rezolutna asari nie było do zatrzymania, ta lokomotywa śmiechu pędziła przed siebie bez hamulców.
- To, o stało się na arenie było wspólnym urobkiem- poprawił ją- I proszę, nie nazywaj mnie "napaloną zdzirą", to... powiedzmy, że mi to nie leży. Tak samo jak insynuacje co by trening miał jakiekolwiek podteksty.
Gdyby ekipa nagle zerwała się z krzeseł i związała go sznurem, nie czuł by się wcale bardziej skrępowany.
Skrzywił się lekko, słysząc uwagi Tori. Uraził ją chyba, a przynajmniej zniesmaczył. Poczuł się nagle z tym źle, bo cała ta sytuacja pewnie była odebrana jakby się wywyższał przed nią. Nie zasłużyła na to, nawet jeśli rozstali się ostatnio w nienajlepszych stosunkach.
- Ech, job twaju mać- mruknął, karcąc się w myślach. Ostatecznie nie chciał nikomu robić po złości, nie lubił tego. Naprawdę poczułby się lepiej, gdyby wydarła się na niego, jak ostatnio. Czułby się usprawiedliwiony, by bronić. Tak został tylko niesmak.
- Czasem żałuję, że już nie piję- skwitował wreszcie, krzywiąc się ponownie.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

31 sty 2022, o 00:23

Wyjaśnienie nowej asari dotyczące sposobu jej wysławiania się i używania formalności takich jak pan/pani nie kupiło Mili, która parsknęła rozbawiona – przez oficjalne używanie zwrotów grzecznościowych czuła się jak stara baba, którą witają dzieciaki w sklepie, a przecież nie była tak stara. Nieco ponad trzydziestkę, ot. — No każdy ma różne odczucia. Jak mówiłam, ja się czuję totalnie dziwnie, jak ktoś do mnie tak oficjalnie się odzywa. Poza tym w ogóle nazywanie kogoś panią, panem, sierżantem czy innym gównem brzmi jak stawianie jednych nad drugimi. Już bardziej odpowiada mi gadka korpo-szczurów, że wszyscy jesteśmy rodziną — wzruszyła przy tym ramionami, nie zatrzymując jej. Szczerze powiedziawszy jej oficjalne podejście trochę ją mierziło.

Dopiero potem rozpoczęły się cyrki, za którymi nawet Mila przestała nadążać. Atmosfera między asari a Rosjaninem była trochę napięta, przynajmniej z tej drugiej strony, no i przede wszystkim to wyskoczenie z dupy o trening jutro. Oliwy do ognia dostarczył Striker, który sugerował rzeczy, które jej w trakcie ani razu nie przeszły przez głowę; dlatego też na początku wyglądała na mocno skonfundowaną, zanim zrozumiała, o co im chodzi. Jeszcze Isha coś tam dorzuciła od siebie.

Mila zaśmiała się, mimowolnie odrobinę czerwieniejąc na twarzy. Przesunęła się na swoim miejscu, dochodząc do wniosku, że faktycznie potrzebuje tutaj Crassusa, dlatego właśnie wstała i ruszyła w jego stronę, przystając jeszcze jedynie, gdy Karajev zapewnił ją o profesjonalizmie treningu. Uśmiechnęła się chyba z nawet za dużą ulgą wymalowaną na twarzy. — To w takim razie jesteśmy zgadani na jutro — odwróciła się na pięcie i pobiegła po swojego turianina, dostając piękną wymówkę, żeby może zakończyć ten temat. Śmiać się z innych może, ale jeśli i ona staje się celem, nawet najmniejszym, to już nie.

Jezu, tak się mówi — parsknęła, szarpiąc jeszcze Curio i zerkają pobieżnie na nastolatkę. Skądś ją kojarzyła, ale nie skupiając się na niej nie poznała, kim tak naprawdę jest. Ot, jakiś rudzielec w okularach. Puściła także swego kompana, gdy ten zaczął podnosić swoje opancerzone dupsko od stolika.

Wróciwszy do reszty bandy, usiadła na swoim miejscu z ciężkim westchnięciem. Na komentarz o alkoholu uniosła tylko głowę i parsknęła. No i namówił. — Może i ty nie pijesz, ale ja chyba muszę — mruknęła, zamawiając już chyba piąte albo czwarte piwo i zerkając na resztę. Skinęła na Crassusa. — Jak już o partnerach mowa była, to ten tutaj turiański fanatyk Jamesa Bonda jest moim partnerem w spuszczaniu wpierdolu i okazjonalnie chlaniu. A reszta to ludzie, z którymi się biłam przeciw gethom, nie licząc tego największego. Striker, dobrze pamiętam? — przyjmując piwo i z radością upijając kilka głębszych łyków, przez chwilę się zastanawiała, czy jej kac nie będzie przeszkadzał w sparingu. Przed chwilą narzekała, że Viktor będzie chciał się wyżywać, a sama teraz nie do końca pięknie się zachowywała.

Ostatnie — mruknęła do siebie, po czym przeniosła spojrzenie na sierżanta. — A propos jutra, podeślę ci w takim wypadku miejscówkę. Jakieś popołudnie powinno być ok, co nie? — mając właściwie już jego dane, wysłała mu po prostu adres siłowni, gdzie mogli urządzić swój mały pojedynek, po czym wróciła spojrzeniami na Charlesa i Crassusa, próbując zmienić temat. — Właśnie, jak wam poszły walki? Spuściliście wpierdol swoim? Z kim waliczyliście? Curio widziałam, że z jakimiś ludźmi przelotnie, ale twojej nie oglądałam, a chyba też walczyłeś — ostatnie zdanie oczywiście skierowała do Strikera, zainteresowana jego walką. — Huh, niedługo powinni w ogóle wrzucić składy kolejnej rundy.

koniec tematu bo druga runda
Ostatnio zmieniony 27 lut 2022, o 16:42 przez Mila Račan, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

27 lut 2022, o 16:42

Po zakończeniu drugiego etapu Areny

Już drugi raz Mila leżała twarzą do ziemi, niezdolna do żadnego ruchu. Nie było bólu, jak poprzednio, chociaż instynktownie ciało wysyłało receptory, imitując znajome jej uczucie. Uczucie, w którym dostała kosę w żebra od własnego przyjaciela i jakiejś denerwującej asari z fetyszem lewitacji. Kiedy więc systemy odblokowały jej pancerz i mogła się w końcu podnieść, jedyne co zrobiła, to się otrzepała i bez słowa wyszła z areny, prosto do szatni.

Tam ściągnęła swój pancerz i weszła pod prysznic, zauważając kilka siniaków od obijania się od ściany. Szybkie przelanie wody wystarczyło, aby pierwotna złość minęła, pozostawiając jedynie niesmak w ustach i przykre wspomnienia. Mila generalnie słabo znosiła porażki i momenty, w których ktoś dawał jej w ryj, nieważne czy metaforycznie czy fizycznie. Była typem osła i pewnie paru innych upartych zwierząt, na dodatek dumna i przekonana o swojej wartości. A ta była taka, że mentalnie wygrała, bo miała pieprzony kręgosłup moralny i zawahała się przed uderzeniem Crassusa. Tylko dlatego punkt poszedł do jej przyjaciela, który w końcu nie był przystosowany do bicia się wręcz, a do stania na tyłach i basta. To Mila stała na przodzie i to ona była lepsza w dźganiu ostrzem.

***
Przebrała się w jakieś dżinsy i koszulkę, nie racząc nawet wysuszyć włosów. Potrzebowała się odstresować i to na pewno nie oglądając powtórki, w której wisiała i majtała dziko nogami w powietrzu. Dlatego bar był idealnym rozwiązaniem i tak też zrobiła, przechodząc do niego. U barmana przez chwilę się wahała – mogła zamówić piwo, ale w końcu stwierdziła, że coś mocniejszego na rozluźnienie nastroju będzie lepsze. Stąd do pierwszego lepszego pustego stolika usiadła z nie jednym, a dwoma drinkami przed sobą, zawierającymi jakieś mocne gówno. Nikogo jeszcze znajomego nie widziała, a i chyba mordy Curio teraz wolała nie oglądać i nie wkurwiać się na jego wyszczerzone żuwaczki, dlatego tym lepiej dla niej. Otwarła sobie walkę Ishy, z którą walczyła w poprzednim etapie, popijając przy tym drinka i zastanawiając się, czy czegoś do żarcia nie zamówić.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Trybuny

27 lut 2022, o 18:53

- Wyborna szarża - odezwała się niespodziewanie za plecami Račan.
Uśmiechnęła się, napotkawszy spojrzenie Mili i podniosła pękatą szklankę wypełnioną importowanym z Ziemi whisky na wysokość ust proponując tym samym toast. Dała ładny popis umiejętności, a także moralnych wartości, o których łatwo było zapomnieć w bitewnym szale.
Pojedynki na arenie śledziła z zainteresowaniem od samego początku. Miała swoich faworytów, był moment, kiedy zastanawiała się, czy nie skusić się na zakłady jako że kredyty na lożach VIP sypały się gęsto, końcem końców doszła do wniosku, iż osobie z jej pozycją wypada zachować względną neutralność i za każdego, przynajmniej postarać się trzymać na równi kciuki.
No. Może z małym, niewielki wyjątkiem, o którym przecież nie musiała mówić głośno oraz otwarcie.
- Będzie miała Pani coś przeciwko? - wskazała na wolne miejsce przy stole, który upatrzyła sobie najemniczka. Zakładając, że nie napotkała żadnych sprzeciwów, Iris przesiadła się do Račan, stawiając napoczętą butelkę pośrodku. Kątem oka zwróciła uwagę na fikuśnego drinka, którym Mila kołysała w ręku, nie mniej zasada nie mieszaj uwzględniała przeskoki z wyżej procentowych na niżej. Nie zaś na odwrót. Obsługa, dyskretnie dostawiła drugą szklankę, Iris zaś zarzuciła nogę na nogę, skacząc po kanałach transmitujących inne walki. Była ciekawa, czy Mila kibicuje swojemu wspólnikowi oraz przyjacielowi, coś jednak w wyrazie jej twarzy sugerowało, aby nie pytać o turianina.
Choć ostatnim razem, kiedy się widziały, Fel dosłownie przeciekała pomiędzy palcami najemniczki, dzisiaj wyglądała tak, jakby nic się nie stało. Skóra, pozbawiona blizn, lekko zaróżowiona od procentów krążących we krwi, niebieskie oczy błyszczały nieznacznie śledząc obraz nadawany na żywo, a przycięte na wysokości ramion, blond pukle, kręciły się na końcach niesfornie. Nawet, jeśli atak na stacje nie pozostał bez echa, niczego takiego nie dawała po sobie poznać. Mało tego. Sprawiała wrażenie kogoś, kto był we właściwym miejscu i czasie. Czyli tak, gdzie obecnie skierowane były oczy całej Cytadeli. Dosłownie, jak i w przenośni.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Trybuny

27 lut 2022, o 20:29

Gdy światła na arenie zapłonęły i pojawił się - znajomy już - dron komentatorski, Tori powolnym ruchem sięgnęła do swojego hełmu, rozszczelniła go i zdjęła. Adrenalina wciąż buzowała w jej żyłach, wciąż czuła bitewny rausz i mrowienie mięśni, ale wiedziała, że to już koniec - przynajmniej na razie. Oprócz bitewnej euforii i radości ze zwycięstwa, czuła zmęczenie. Nie pamiętała kiedy ostatnio musiała koncentrować się na swoich ruchach przez tyle czasu, jednocześnie kontrolując swoją biotykę i improwizując w ułamkach sekund.

Powolnym krokiem podeszła do Jaany i gdy blokady pancerzy ustąpiły, a hologramy wyświetlające obrażenia zamigotały i zgasły, wyciągnęła ku dziewczynie rękę, pomagając jej wstać.

- Dziękuję - powiedziała krótko, okraszając to jedno słowo szczerym uśmiechem i skinięciem głowy, po czym zerkając jeszcze w kierunku Crassusa posłała mu taki sam gest jak wcześniej - wyciągnięty w górę kciuk. Nie było o czym rozmawiać teraz i tutaj, była duża szansa, że spotkają się ponownie na trybunach gdy emocje opadną i gdy uczestnicy pozostałych walk zakończą rozrywki.

Sama udała się do szatni, gdzie spędziła dobrych kilkanaście minut pod prysznicem pozwalając, by gorąca woda spłukiwała z niej emocje i zmęczenie. Następnie przebrała się w prostą, jasnoszarą sukienkę i ruszyła w stronę baru. Była głodna jak wilk, a jej organizm kategorycznie domagał się jak najszybszego uzupełnienia spalonych kalorii.
*** Wyświetlacze umieszczone nad barem i na ścianach wokół pomieszczenia pokazywały bieżące statystyki drużyn i zawodników, wyświetlały powtórki poprzednich walk z hologramami, powtórkę niedawno zakończonego starcia, w którym uczestniczyła Tori oraz jeszcze jednego - według adnotacji wyświetlanych na ekranie wciąż trwającego. Rozejrzała się po wnętrzu - z racji tego, że jedna walka jeszcze się nie zakończyła, w pomieszczeniu było pustawo. Nie dostrzegła nikogo ze “swojej” drużyny, przy jednym ze stolików dostrzegła tylko Milę w towarzystwie odwróconej do Tori tyłem kobiety. Nie chcąc przeszkadzać, ale także nie bardzo wiedząc jak się zachować w rozmowie z Milą, skinęła tylko głową w kierunku obu kobiet, po czym ruszyła do baru. Tak, nie przewidziała, że po tej rundzie w “poczekalni” znajdą się osoby, które jeszcze chwilę temu walczyły przeciwko sobie. Cudem będzie, jeżeli nie dojdzie do wzajemnych oskarżeń, przytyczków, a może i rękoczynów, jeżeli co po niektórzy okażą się zbyt krewcy... Szybko zamówiła coś do jedzenia i dużą porcję soku - jak się okazało tak obrzydliwie słodkiego, że ciężko było określić z jakich owoców został zrobiony. Posiłek, który zaczęła jeść siadając na wysokim stołku bezpośrednio przy barze, również nie był najwyższych lotów - gotowana na parze ryba którą zamówiła okazała się być zupełnie pozbawiona smaku a fakturą przypominała moczony karton, ale grunt, że była sycąca. Tego w tym momencie potrzebowała.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

27 lut 2022, o 22:47

Drink był mocny i rozgrzewał od środka Milę siedzącą i kątem oka oglądającą od początku vid z walką jakiejś czwórki, której w większości nie znała. W międzyczasie przeglądała menu, nie mając zbytnio ochoty na burgery, których już tutaj skosztowała. Scrollując spis treści, natrafiła w końcu na pożywienie bogów – kebaba, szkoda tylko, że z jakimś nieznanym jej mięsem i frytkami. Biotyka trochę ją wypaliła, głównie przez wzmożony wysiłek podczas ichniejszej lewitacji, stąd stwierdziła, że dobrze będzie zamówić coś dla regeneracji. Właściwie, to oprócz tego połknęłaby także tabletkę, bo czuła jak jej implant odzywa się pulsującym bólem, ale szklanka alkoholu skutecznie odwiodła ją od tego pomysłu.

Wtem znikąd za jej plecami odezwał się jakiś znajomy głos. Unosząc głowę znad zamawianego jedzenia, Mila z krótkim "hm" odwróciła się, by ku własnemu zaskoczeniu zobaczyć koło niej Radną. Uświadomiwszy sobie, z kim ma do czynienia, natychmiast wyprostowała się i odstawiła szklankę na bok, za sekundę jednak podnosząc ją znów do toastu.

Dziękuję — odparła kobiecie, upijając trunku i kiwając głową na znak, że nie ma nic przeciwko, aby Iris się dosiadła. Zerknęła z ciekawością na postawioną na stole butelkę, dostrzegając w niej kilkunastoletnie, ziemskie whisky. Cholera, o takie gówno potrafiło być ciężko w czasach dominacji asari na rynku alkoholi.

Złożone zamówienie się robiło, a Mila przez kilka sekund niezręcznej ciszy zerkała na radną, nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Ich ostatnie spotkanie zakończyło się włożeniem Iris do tuby medycznej, podczas gdy ona ruszyła dalej, dzielnie stawiając czoła pojedynczemu hakerowi. Po powykręcanej na wszystkie boki kobiety zalanej krwią nie było śladu, a zamiast tego przed nią siedziała okładkowa przedstawicielka ludności.

Widzę, że tuba nieźle pomogła — rzuciła, wskazując na twarz Fel i masując delikatnie bok głowy. Więcej alkoholu powinno chyba przyćmić migrenę... chociaż ta uderzyła w nią mocniej, gdy kątem oka ujrzała wchodzącą na trybuny Tori. Skrzywiła się nieznacznie na przypomnienie tego, jak cała ich drużyna nieustannie lewitowała, ale ta na razie nie podchodziła, więc skupiając się na swojej szklance, Mila upiła jeszcze trochę drinka, odchrząkując. — To... jak tam lecą sprawy galaktyki? Chyba dobrze, nie? Bo u mnie po staremu, oprócz tego, że dostałam w ciry od Crassusa. Jeszcze zaszedł mnie od pleców gnojek — mruknęła, parskając na widok właśnie ginącej na arenie Ishy. Najwyraźniej też jej tam za dobrze nie szło. — Sorry, nie powinnam chyba narzekać od początku — parsknęła, zerując w końcu alkohol i sięgając po następną przygotowaną szklankę. Ciekawe, jak smakuje tamto whisky.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

28 lut 2022, o 22:09

Isha D'veve zawiodła. Nie była to rzecz łatwa do przyznania, nie była to rzecz dla niej przyjemna, nawet nie była to rzecz budząca jakiekolwiek emocje poza miksem jakiejś frustracji i zawodu samą sobą. Nigdy nie była szczególnie ostrą w rywalizacji osobą, nigdy nie parła na zwycięstwo i bycie tą najlepszą, a jednak jej duma została na swój sposób...może nie urażona, a dotknięta. Spodziewała się po sobie czegoś więcej, a jednak padła wyjątkowo szybko, bez osiągnięcia w tej walce czegokolwiek. Jej sytuacja przypominała jej trochę to, czego doznała Mila w pierwszej rundzie, choć wolała się do nikogo nie porównywać. Faktem było jednak to, że zjebała. Musiała trochę zastanowić się przez to nad swoimi decyzjami strategicznymi i formą fizyczną, co zrobiła pod prysznicem, w którym spędziła nieco więcej czasu niż trzeba było, konwersując z demonami porażki przy zdecydowanie zbyt wysokiej i mało orzeźwiającej temperaturze.

Na szczęście woda zmyła gorzkość porażki. Wychodząc z szatni minęła Fulvinię, której tylko powiedziała, że to nie jej wina, ale coś tu poszło nie tak i trzeba to ogarnąć, bo jak to tak, że przegrały z kretesem, po czym wyszła i skierowała się na trybuny. Za mało miała cukru we krwi, może to dlatego? Nie, raczej nie.

Ale i tak zamierzała uzupełnić organizm czymś więcej, niż wodą, którą miała przygotowaną w szatni. Wyszła i udała się na trybuny, gdzie szybko wstąpiła do baru, oczywiście do tego, w którym zbierało się całe towarzystwo. Ujrzawszy Milę już miała iść do niej zagadać, ale szybko zorientowała się z kim siedzi. Radna? Tutaj? Czy Isha była na tyle dobrze przygotowana, by z nią rozmawiać? Niby była, miała w sobie na tyle...ehem, zdolności. Może nie była teraz najlepiej ubrana, ale w sumie nikt tu nie był. Zresztą, nie chodziłaby w jakiejś ładnej sukience po barze, Fel będzie musiała wybaczyć ewentualne braki. Zresztą, chciała zagadać z "kumpelą", czyli z Milą.

Więc podeszła i szybko przysiadła się obok Chorwatki. Na spokojnie - energetyk w łapie, guma do żucia wypluta wcześniej do kosza, zero presji.
- Hejka.- przywitała się z Milą skinieniem głową, jednocześnie zerkając na Iris Fel we własnej osobie.- Emmm...witam? Isha, miło mi? J-jestem koleżanką tej tu bohaterki Cytadeli.- delikatnie odetchnęła, nie do końca wiedząc jak ma rozmawiać z wysoko postawionym oficjelem.- Nie warto tego oglądać jak coś, najgorsza walka na świecie, ugh.- rzuciła bardzo szybko i na swój sposób ekspresywnie do Mili, jasno dając jej do zrozumienia, że bardzo nie chce patrzeć na streamowaną akurat bitwę między nią i Fulvinią a Skaxem i Blackley. Zamierzała jednak pobrać sobie potem walkę na omni - będzie studiowała ją klatka po klatce, by ogarnąć co poszło nie tak. Coś musiało.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 17:02

- Na pewno. Z opowieści personelu wiem, że było krucho i gdyby nie Wasza, a konkretniej Twoja pomoc, niekoniecznie mogłybyśmy dzisiaj rozmawiać - przyznała, wykorzystując sytuację, aby zejść z oficjalnego tonu i zwracać się do najemniczki bardziej swobodnie. Ich rozmowa toczyła się w zwykłym barze, Iris czuła się więc zwolniona z ceregieli, które choć weszły jej w krew, nadal potrafiła odsunąć na bok na potrzebę mniej oficjalnej sytuacji.
Po tym, jak odzyskała przytomność, a z czasem zdrowie, przekazała swoim asystentom osobiste podziękowania dla Račan i jej turiańskiego współpracownika. Teoretycznie, zapewniono ją, że zarówno list, jak i kryształowa butelka brandy z jej osobistych zapasów trafiła do rąk adresatów, istniało prawdopodobieństwo, że ktoś w łańcuchu posłańców skrócił swoją drogę, bądź poszedł na łatwiznę, nie kłopocząc się tym, bo przecież Radna nie sprawdzi, czy faktycznie wywiązał się z powierzonego mu przez polityków Ambasady zadania. Zanotowała w pamięci fakt, że powinna jeszcze dzisiaj wypytać Mile, czy rzeczywiście posłaniec w jej imieniu zapukał do drzwi apartamentu jej, jak i Crassusa, tymczasem... Przesunęła smukłymi palcami po szkle, whisky miało mocny finisz, chwilę delektowała się smakiem, nie tracąc przy tym zainteresowania swoją rozmówczynią.
- Wbrew temu, co ostatnio miało miejsce na Cytadeli, galaktyka ma się całkiem dobrze i nic nie zwolniło. Wykorzystuje jeden z nielicznych, luźniejszych dni, aby osobiście śledzić to, co dzieje się na arenie i muszę przyznać, że momentami zachodzę w głowę, dlaczego dopiero teraz zdecydowano się na tego typu zawody. Odnoszę wrażenie, że wielu z Was, zawodników, czuje się jak ktoś na właściwym miejscu - waleczność co niektórych, ubrała w dość delikatne słowa, gestem jednak pozwoliła sobie wyrazić więcej będąc święcie przekonana, że o pewnych sprawach nie sposób mówić. Trzeba je doświadczyć, albo chociaż być ich świadkiem.
Z uśmiechem, przekrzywiła głowę ku lewemu ramieniu.
- Kto jak kto, ale Twój przyjaciel doskonale wiedział, jak można Cie podejść. Możliwe, ze w kolejnej rundzie będziesz miała szansę na rewanż lub dla odmiany połączą Was w jeden team - gdybała, upijając kolejny łyk whisky.
- Narzekać? Nie zauważyłam, abyś narzekała - dodała bynajmniej nie z grzeczności, jednocześnie podnosząc spojrzenie dwukolorowych oczu na asari, która usiadła przy stole zajmowanym przez Račan. Objęła niebieskoskórą spojrzeniem, gdzieś już widziała tę twarz. Odpowiedź przyszła w chwili, w której Isha się przedstawiła, a nagranie śledzone przez Milę ryknęło głośniej po udanym ataku.
- Koleżanka i rywalka jeżeli dobrze rozumiem. Mnie również miło. Iris Fel - obdarzyła asari ciepłym uśmiechem, a obsługa, nie czekając na znak, zadbała, aby znalazła się jeszcze jedna szklanka.
- Co dalej? Czego się spodziewacie? Są tu inni zawodnicy, czy pozostali wolą odpoczywać w samotności, jak i skupieniu? - była... ciekawa. Na co dzień, przebywała w towarzystwie polityków i dyplomatów, którzy warzyli każde słowo oraz pilnowali każdego gestu. Możliwość napicia się z kimś skrajnie różnym, kto dodatkowo był w samym sercu dzisiejszego wydarzenia, był dla Fel miłą odmianą.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 22:01

-Kurwa, to był dołujący spektakl.- Rzucił do siebie Striker tym razem już nie jedząc lodów, a pijąc shake’a waniliowego. To oczekiwanie na kolejna jego runde stawalo sie coraz bardziej nudne. Nawet nie miał tutaj zbytnio nic do roboty. Wiec zostalo mu jedzenie na zabicie nudow i nie siedzenie z wlasnymi myslami.

Większość czasu po walce spędził siedząc na jednym z krzeseł opierając się na nim grzbietem bo jego twarz była skierowana w stronę sufitu. Nudzilo mu sie strasznie. Wcześniej próbował jeszcze bujania się i chodzenia od monitora do monitora. Kiedy usłyszał znajomy kobiecy głos chwycił za swojego shake’a, którego już raczej duzo nie bylo, ale na tyle dużo że nie miał go co wyrzucać.
Wstał ze swojego miejsca i ruszył za znajomym akcentem. Po chwili jego oczy spostrzegły potężna rzeźba Mili, ktora poznal dzieki swoim starym towarzyszom z Neidus. Widząc niewielka grupka zbliżył się do nich, aż jego wzrok na chwile wylądował na radnej Iris Fel i podrapał sie po glowie.
-Myślałem, ze radna nie żyje. - Powiedział lekko zdziwiony. Po sytuacji na Cytadeli wysłali go od razu na misje wiec srednio miał czas na sprawdzenie jakichkolwiek informacji, ale był absolutnie pewny ze nie bylo co z niej zbierać po tym co widział na telebimach. Szybko przeniósł wzrok na Ishe, a na jego twarzy wyrósł znajomy jej uśmiech. Jego dłoń wylądowała na jej ramieniu.
- Ale żeś to zjebała. - Po czym odwrócił się do Mili. - Ale przynajmniej nie miotało toba jak pewnymi dwoma ludzkimi bohaterami. - Odwrócił się w stronę Mili, a na jego twarzy wykwitł najbardziej irytujący uśmiech jaki się tylko dało. - A, apropo tego. To gdzie nasz wielki i potężny bohater Cytadeli?
Zapytał zabierając rękę z ramienia Ishy i biorąc długi łyk ze słomki. W pewnym momencie zaczal nawet siorbac. W końcu niczym w koszykarskim stylu rzucił pustym opakowaniem w stronę śmietnika jakimś cudem trafiając i mijając rosłego kroganina, którego przeprosił uniesieniem ręki.
- Jezu, tamta znowu się kitra tajemniczo w tle?
Machnął głową w stronę Tori siedząca gdzieś z boku. Pokrecil glowa i wrócił do reszty. W tym do samej radnej.
- Charles Striker, reprezentant Alliance Titan Group. - Skinął do Iris wyciągając papierosa z kieszeni na pancerzu. - Polecamy sie kwestiach ochrony osób i mienia.
Lekko się uśmiechnął i odpalił papierosa. Jego wyraz twarzy wyglądał dalej na mocno zblazowany i znudzony. Przesiedzenie całej jednej rundy było dla niego potężnie męczące, juz wolal sie tak meczyc siedząc w swoim mieszkaniu.ź
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 22:19

Do usług — odparła Mila na ten bądź co bądź komentarz Iris, zauważając oczywiście przejście z formalnego tonu klasycznego dla oficjeli do bardziej... ludzkiego, czy tam intergalaktycznego. Zerknęła przy tym na Tori, która chyba bała się do niej podejść, przypominając sobie, jak niedawno karciła ją za odzywanie się do niej per pani - nie żeby to coś zmieniało, tutaj miała do czynienia z jakąś tam osobą publiczną. Poza tym Mila panią nie była.

Sącząc własny drink w lekkim pośpiechu, będąc kuszoną widokiem whisky postawionej na środku stołu i czekając na przybycie jej zamówionego kebaba, Mila mimowolnie uśmiechnęła się na podsumowanie zawodów w napierdalaniu się między sobą. — W sumie. To tak jakby z chociażby MMA; bić na ulicy się można, zawodowo też można kogoś nawalać w ciemnych alejkach, ale zawsze jest to ryzyko, że ktoś za mocno ci wpierd... za mocno cię uderzy — jej krótka pauza wynikała z przyzwyczajeń walczących z resztkami kultury pozostawionymi na takie okazje. — Tutaj wszystko jest kontrolowane, nie ma ryzyka śmierci, to i można się pobawić... o ile jakiś biotyk ci na to pozwoli — mruknęła, wymownie zerkając ponownie na Tori. Nie widziała tutaj jeszcze Karajeva, ale jeśli się pojawi, to pewnie będzie jeszcze bardziej zirytowany od niej. — Crassus wykorzystał po prostu fakt, że byłam miękka i się zawahałam. Dobrze wiedzieć, że on nie ma takich zahamowań. Jeśli będę walczyć przeciwko niemu w następnej rundzie, to zdecydowanie się zemszczę — na koniec uśmiechnęła się, duszkiem spijając kolejną szklankę. — Można? — spytała grzecznościowo, wskazując na butelkę, zaś zakładając, że Iris się zgodzi, nalała sobie nieelegancko do szklanki po innym alkoholu whisky do pełna.

Zaraz usłyszała nad swoją głową kolejny głos i ujrzała kolejną asari, tym razem tą, którą oglądała. Isha. Mila uśmiechnęła się do niej, wznosząc szklankę w geście toastu podobnym do tego, który wykonała razem z Fel, wskazując jej miejsce. — Bohaterka Cytadeli wita Ishę, koleżankę od leżenia twarzą do gleby — odparła asari, parskając. Zaraz odpowiedziała na pytanie Iris i wspominkę Ishy. — Widywałam gorsze. Pech. Co do dalszej części, to w sumie nie wiem. Może Crassus wpadnie, wspominałam reszcie mojej drużyny, że też mogą przyjść opić wiszenie w powietrzu, a reszta to... — urwała, słysząc za sobą jakiś taki znajomy głos.

Unosząc głowę, ujrzała potężnego człowieka, tak zwanego partnera jej partnera w aktualnej rundzie. Jak mu było? Striker? Coś takiego. Zaczął dosyć spektakularnie od wspomnienia o śmierci radnej, na co Mila zakrztusiła się delikatnie. Zerknęła na mężczyznę, a słysząc zaczepkę w jej stronę o lataniu zaczerwieniła się, w oczach mając zaś iskierki gniewu. — Żebym ja tobą zaraz nie miotnęła — mruknęła znad szklanki, uśmiechając się na kolejne pytanie. — Siedzi przed tobą, ślepy jesteś?

Upiła łyk, stawiając po sekundzie whisky na stół i zerkając poirytowana na jego niesamowicie wkurwiające siorbanie. — A tak serio to nie wiem, pewnie rzuca się pod prysznicem. Nie wyglądał na zadowolonego i trochę mu się nie dziwię — rzuciła, obserwując końcówkę walki między drużynami Ishy. Komentarz o Tori skwitowała parsknięciem i jednym komentarzem. — Przyszła niedawno, pewnie się boi, że ją pobiję czy coś za te biotyczne wybryki.

I kolejny łyk. Wyjątkowo z powodu przegranej miała ochotę na alkohol, plus poza tym chciała pozbyć się męczącego ją powoli bólu głowy spowodowanego biotyką. Nie korzystała z niej zbyt mocno, toteż nieco ją sponiewierało od niej. Widząc zaś Strikera odpalającego papierosa, pomacała się po kieszeniach, klnąc pod nosem. — Pożycz fajkę, zapomniałam swoich — rzuciła do Charlesa. Iris mogła właściwie się naoglądać, jak wygląda normalne życie najemników. Chyba.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 22:55

Wygodnie rozsiadła się na swoim miejscu, spijając przy tym napój, który bardzo szybko zaczął jej się kończyć. Uścisnęła dłoń Radnej i przywitała ją jeszcze jednym skinieniem głowy. W sumie to jak powinna z nią rozmawiać? Nie do końca wiedziała, dyplomatka z niej była żadna, musiała więc improwizować. Nie była zresztą osobą kiepską jeśli chodziło o tego typu sprawy, powinna sobie poradzić. Najwyżej skompromituje się przed Radną, Milą i chuj wie kim jeszcze.
- Jeszcze nie rywalizowałyśmy, ale pewnie będziemy.- stwierdziła szybko D'veve. Jakoś nieszczególnie obawiała się nadchodzącej konfrontacji z Milą, ale nie myślała jeszcze jak ją podejdzie. To zresztą nie był na to moment, teraz była zajęta użalaniem się nad swoją porażką i dbaniem o dobre zaprezentowanie się przed Radną.- Ej, tak w sumie, możemy sobie strzelić selfie? Raczej wątpię bym miała drugą okazję.- zerknęła na Fel i jeśli ta zezwoliła, to szybko usiadła koło niej, zbliżyła się na raczej bliską odległość i faktycznie strzeliła soczystą fotkę, którą potem będzie przechwalać się do końca życia.

Zapytana o to co dalej, sama musiała się chwilę zastanowić, ale w końcu doszła do tego jak skutecznie się wysłowić.
- Poprzednim razem było tu więcej osób, chyba prawie wszyscy z tych ciekawszych walk, teraz...ch- ahem, kto wie. Jednak po rozgrzewce łatwiej jest przyjść się napić, a chyba nie każdy ma ochotę na urocze pogawędki z osobami, które wcześniej klepały ich po mordzie.- choć tego nie dodała, pomyślała sobie, że "nie tak jak ona". Isha nie miała szczególnego bólu, głównie dlatego, że jednym z jej przeciwników był Skax. Ból występował, ale nie w jego kierunku, a w swoim.

...choć pojawienie się Strikera skutecznie spowodowało lekkie zapieczenie tylnej części ciała.
- Hej, przynajmniej miałam odwagę iść i zawalczyć, a ty...walczyłeś gdzieś w ogóle? Wpuścili cię tam?- przywitała Charlesa lekkim uśmiechem i kąśliwą, choć utrzymaną w pozytywnym tonie uwagą.- Ona tak chyba lubi.- dodała do niego, zerkając lekko na lekarkę, która faktycznie dalej chowała się po kątach. Podczas walki Mili najwidoczniej dała niezły popis.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 23:15

- Też to zauważyłam - chciała, mimowolnie i poniekąd z rozpędu jako że radosna atmosfera w barze przy trybunach skutecznie rozluźniała przyzwyczajenia , wejść Mili w słowo, nie mniej wyuczone nawyki końcem końców powstrzymały Iris i nawet, jeśli w pierwszej chwili otworzyła usta, gotowa coś powiedzieć w potoku słów kobiety, ułożyła wargi w niezobowiązujący uśmiech, cierpliwie czekając na puentę, bądź podsumowanie ze strony najemniczki.
Kilka, prostych sztuczek i odrobinę empatii czyniło z Fel naprawdę dobrego słuchacza.
- Organizatorzy od razu zareagowali, kiedy zaczęło się robić naprawdę niebezpiecznie. Zdradźcie mi, proszę, jesteście podpięci do jakiejś sieci? Macie nałożone diody, szczytujące parametry życiowe, adrenalinę, stres i inne? - Iris wyraźnie ożywiła się, kiedy mogła dopytać o kwestie bliskie jej zawodowym zainteresowaniom. Nie była cały życie Radną, właściwie to lwią jego część poświęciła medycynie, implantom, nerwom i nadrzędnym strukturom mózgowym. Gdyby mogła, nadal pracowałaby jako lekarz, kontynuując badania i będąc aktywną częścią zespołu rozwijającego nowe zastosowanie w biotyce. Problemem był jednak czas, doba ograniczała się do dwudziestu czterech godzin, a jej priorytetowe zobowiązania skutecznie wypełniały terminarz Radnej na najbliższe, kilka lat nie pozostawiając zbyt wiele przestrzeni dla innych spraw.
Co się tyczy przysłowiowego lania się po mordzie, ten temat wolała pozostawić do skomentowania zawodowcom. Miała także swoje własne wątpliwości, czy Mila faktycznie byłaby skłonna odgryźć się w podobny sposób wspólnikowi na arenie bądź poza nią, lecz tę uwagę postanowiła zachować dla siebie. Kobieta jeszcze gotowa była jej udowodnić tu i teraz, jak bardzo jest w błędzie, a wtedy miałaby nieszczęsnego turianina na sumieniu.
W końcu jemu też zawdzięczała życie.
- Oczywiście. Proszę się częstować - zachęciła Račan do szczodrego nalania sobie whisky, a kiedy kobieta sięgnęła po butelkę z bursztynowym trunkiem, od razu podsunęła jej pustą szklankę Ishy.
Dobrze, że chwilowo żadnego szkła nie trzymała w ręku, ponieważ asari ze swoją propozycją wzięła ją z zaskoczenia.
- T.. Tak? - odpowiedziała, co mogło zostać potraktowane, jako potwierdzenie jednego, jak i obu pytań na raz. Iris wzruszyła ramionami, łapiąc jeszcze spojrzenie Mili, po czym obróciła się do Ishy, a kiedy obiektyw kamery objął je, uśmiechnęła się do zdjęcia. O ile asari życzyła sobie kilku ujęć, na ostatnich Fel zdecydowanie swobodniej szczerzyła się do obiektywu. Na ewentualnie objęcie ją jak starą, dobrą przyjaciółkę, o dziwo zareagowała... Spokojnie.
- Możecie mi nie wierzyć, ale bardzo rzadko spotykam się z tego typu prośbą... Jak to powiedzieć dosadnie? Mało który polityk ma jaja? - przytoczyła, a kryształowa szklanka wróciła do jej dłoni. Iris kołysała nią lekko, kątem oka zwracając uwagę na smugi, które pozostawiała na jej ściankach.
Przy stole, zaczynało robić się ciasno. Radna przesunęła się bliżej Račan z niestabilnym, barowym stołkiem, kiedy do ich towarzystwa dołączył mężczyzna. Chyba powinna zacząć się przyzwyczajać, iż znajomi Mili wyrastają obok niej dosłownie spod ziemi.
- Prawdę mówiąc, był moment, kiedy też w takich kategoriach myślałam o sobie - dodała konspiracyjnym szeptem, w duchu rozbawiona zaskoczeniem, jakie odmalowało się na twarzy Strikera.
Obsługa, bez szemrania znalazła szklankę także dla reprezentanta Alliance Titan Group. Mimo, iż mężczyzna sączył już alkohol, Fel napełniła ją whisky i z zapraszającym gestem, przekazała w dobre jak oceniła na pierwszy rzut oka ręce.
- Charles Striker. Zapamiętam, o kogo pytać - w innych okolicznościach, poprosiłaby o wizytówkę, lecz istniałoby ryzyko, iż ta przepadłaby w wianuszku innych. Ponieważ jednak mężczyzna przedstawił się osobiście, Fel skojarzy jego twarz z nazwiskiem, a także nietypowymi okolicznościami poznania.
A skoro już o nich mowa...
- Ktoś jeszcze dzisiaj występuje na arenie, czy walki dopiero zostaną wznowione następnego dnia? - cokolwiek nie chodziło jej po głowie, jeszcze się z tym nie obnosiła.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Trybuny

1 mar 2022, o 23:52

Skończywszy posiłek odepchnęła od siebie ze wstrętem pusty talerz i dopiła sokopodobny syrop składający się chyba z samego cukru i barwnika. W jej prywatnym rankingu kuchnia w tym przybytku nie zasługiwała nawet na pół gwiazdki, a gdyby nie to, że po zejściu z areny mogłaby pochłonąć cokolwiek by uzupełnić stracone kalorie, zrezygnowałaby z posiłku już po pierwszym kęsie. A może taki był właśnie zamysł tutejszego szefa kuchni, o ile takowy w ogóle istniał? Wkurzyć klientów do tego stopnia, żeby mogli łatwiej swój gniew i frustrację rozładowywać na arenie? Jeśli tak, to jakość kuchni zdecydowanie spełniała oczekiwania.

By pozbyć się nieprzyjemnej słodkości w ustach zamówiła ponownie elasę i ze szklaneczką w dłoni odwróciła się w kierunku pobliskiego stołu, opierając się biodrem o bar. Przy stole, który wcześniej zajmowała Mila z jakąś kobietą, teraz rozbrzmiewał już gwar rozmów, a towarzystwo powiększyło się o kilka osób. W pewnej chwili dostrzegła nawet amatorską sesję zdjęciową w wykonaniu znanej jej już, po młodocianemu trzepniętej asari i... Tori w pierwszej chwili zmarszczyła brwi, w drugiej jej oczy powiększyły się nieco, rozpoznając twarz widywaną niejednokrotnie w wiadomościach lub na holoekranach. Radna w takim miejscu? Może w sumie nie dziwny był sam fakt jej przebywania tutaj, ale to, że była sama... a przynajmniej tak to wyglądało. Bez doradców, asystentów czy ochrony którzy w wystąpieniach na wizji towarzyszyli jej dość często tutaj wyglądała nieco bardziej... ludzko. Zwyczajnie. Odepchnęła się od baru i podeszła do stolika, zatrzymując się na wprost Iris.

- Radna Fel, o ile się nie mylę? - uśmiechnęła się wesoło i odezwała się zaciekawionym głosem - Nie wiedziałam, że jest pani fanką tego typu zmagań. Czy może prowadzi pani rekrutację do prywatnego oddziału ochrony? Tori Te’eria, miło mi poznać - pochyliła się nad stołem wpychając się bezceremonialnie między Milę i Strikera i wyciągnęła dłoń ku Iris na powitanie, po czym bez pytania dosiadła się do stołu - Muszę przyznać, że pani obecność jest miłą odmianą od oglądania sporej części... - zerknęła na Milę - ...tubylców.

Wystarczy tego. Jeszcze radna gotowa sobie pomyśleć, że spotkała w osobie Tori jakąś psycho-fankę, a przecież ani nie było to prawdą, ani nie chciała takiego wrażenia sprawić. Uśmiechnęła się zatem do Iris raz jeszcze, po czym zerknęła na pozostałych, w końcu zatrzymując wzrok na Ishy.

- Jak walka? - spytała już bardziej naturalnym głosem - Nie miałam okazji obejrzeć powtórki. Sukces, czy jak niektórzy tu obecni uczyłaś się fruwać pod sufitem i nie mogłaś się skupić na koordynacji ruchów?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 02:15

Zapytana o to jak działał sprzęt na arenie, musiała w sumie trochę się zastanowić - nie czuła się na tyle kompetentna by tak po prostu odpowiedzieć i wyjaśnić całą technologiczną złożoność tego wszystkiego, dlatego też postanowiła postawić na raczej prostą odpowiedź, przy której nie miała jak się zbłaźnić i powiedzieć czegoś źle.
- Używamy holograficznej broni, a pancerze po prostu notują stan obrażeń i wyłączają nas z walki w odpowiednim momencie. Za pierwszym razem, na symulowanej Noverii, nawet nie zorientowałam się kiedy przyszedł na mnie czas. Planowałam sobie następne ruchy, kiedy nagle poraził mnie prąd i padłam.- odpowiedziała w końcu tonem raczej rzeczowym, choć utrzymującym pewien typowy dla siebie standard luzu, który sugerowałby brak stresu. W prawdzie jednak była lekko spięta, nie miała bowiem okazji codziennie rozmawiać z jedną z najważniejszych polityków galaktyki. Jakoś tak było jej...gorąco. Nigdy nie była osobą, która interesowała się całokształtem polityki, nigdy nie rozumiała też ludzkiej gorączki Fulvinii, ale nie o to tu chodziło - to była kwestia statusu. Radna. Obok niej. Mogła ją zobaczyć własnymi oczami, porozmawiać i nawet zrobić sobie selfie.

Właśnie. Selfie. Isha nie zamierzała długo torturować Fel - trzy ujęcia (bo za pierwszym razem lekko zatrzęsła jej się ręka), gdzie dopiero przy ostatnim w ogóle ją objęła, a potem szybko wróciła na miejsce z podzięką w spojrzeniu i mimice. Jeszcze tego nie wiedziała, ale Fel będzie dopiero początkiem jej kolekcji celebrytów.
- W tych, em, wyższych sferach raczej nie wypada. Od tego jest prasa.- roześmiała się na uwagę Fel.- Raczej nie wiem kiedy będą następne walki, zakładałabym, że jeszcze dziś, ale...jejku, jeśli mam być szczera, to jak mnie zawołają, to przyjdę. Muszę się odkupić, to dzisiejsze nieporozumienie to...no...nieporozumienie.- kolejna lekko nerwowa salwa śmiechu, a potem nowy gość przy stole - lekarka, którą przed chwilą lekko obgadywali. Jakoś się tego spodziewała, ale nie zamierzała komentować tego faktu. Seria prób konwersacji w stronę radnej wyparowała szybko z ust tej bardziej formalnej Asari, a potem ta skierowała się na Ishę.

- Odpowiedź formalna, taka, em, do udzielenia przy Radnej, jest taka, że porażka. Odpowiedź nieformalna jest taka, że...no, spodziewałam się po sobie czegoś więcej. Ale spoko, odegram się później.- machnęła ręką, tym razem emanując już jakąś pewnością siebie. Isha D'veve nie należała do takich, którzy szybko by się poddawali. Jedna porażka nie oznaczała, że będzie ich więcej. Wręcz przeciwnie. Teraz będzie sprytniejsza. Nie oznaczało to oczywiście, że wcześniej sprytna nie była, ale na pewno wkrótce okaże się być silniejszym przeciwnikiem...a przynajmniej na to liczy.- Skoro pytasz to znaczy, że jesteś zadowolona ze swoich wyników.- wystrzeliła dosyć celnym spostrzeżeniem - Tori ewidentnie chciała móc nieco się powywyższać. Zapewne poradziła sobie wyjątkowo skutecznie, chciała nieco poznęcać się nad Milą, albo przynajmniej zrobić dobre wrażenie na Radnej. Jejku, czy teraz wszyscy będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony? Najpewniej tak. Nie oceniała, sama w sumie to robiła, choć trochę nieświadomie. Dopiero teraz uderzyła ją ta realizacja. Wszyscy będą bardziej...spięci.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 21:04

Gdy blokada pancerza została zwolniona, Viktor nie wstał od razu. Westchnął tylko głośno, czując, jak napięcie ostatnich dni, czy wręcz tygodni wreszcie daje swój upust. Jego reakcja była spontaniczna przy tym i dziwnie mu obca. Zaśmiał się pod nosem.
- Hmpf- mruknął tylko.
Gdy jednak wreszcie wygramolił się z ziemi, wzrokiem odszukał swego turniańskiego adwersarza.
- Crassus!- zawołał głośno, wyciągając do niego rękę- You son of a bitch! Cholernie dobry sparring! Gratulacje.
Dłonie ich klasnęły głośno w uścisku. Viktor w głębi serca liczył, że Curio rozpozna nawiązanie do klasyka kina akcji z 1987r, złotej ery tego rodzaju produkcji. Karajev uczynił jednak coś więcej, coś co nie czynił od dawna.
Uśmiechnął się szczerze i przyjaźnie.
- No, to starym radzieckim zwyczajem, stawiam dzisiaj drinki!- oznajmił, nie zapytał- Do zobaczenia w barze!

***
Odświeżony, stał jeszcze przez jakiś czas w samym ręczniku, układając fryzurę. Rozczesał brodę szczotką, potem wprawnymi ruchami nadał jej odpowiedni kształt, wreszcie sięgnął po grzebyk, poprawiając ułożenie wąsów. Był dziwnie przy tym spokojny, choć zabiegi kosmetyczne zawsze były dlań relaksujące. Co dziwniejsze, czuł lekką ekscytację, że wyjdzie zaraz do swojej ekipy i napije się z nimi, choćby bezalkoholowego drinka.
- Hmpf- mruknął, woskując końcówki wąsów dla lepszego ułożenia.
Porem ubrał się, wybierając kreację, w której czuł się najlepiej- spodnie mundurowe, oczywiście munduru polowego, buty wojskowe i śnieżnobiały żonobij. Na szyi zawiesił nieśmiertelniki i krzyż prawosławny, całując każde z nich z nabożną czcią. Gdy wreszcie uznał, że jest gotowy, ruszył do baru.

Z łatwością odszukał właściwy stolik. Co prawda było tłoczno, lecz siedzący Striker rozmiarami przykuwał uwagę, toteż nawigacja nie przysporzyła Viktorowi problemów. Zaczął jednak od wizyty przy kontuarze, a po chwili uzbrojony w bezalkoholowego breezera złapał za wolne krzesło z innego ze stolików i usiadł na nim przodem do oparcia, przesuwając się na nim ostatnie pół metra jak podczas zabawy w przedszkolu.
- Charlie, kurwa, co to była za akcjaaaaaaoooooooo dzień dobry pani....- urwał nagle, zarówno zdanie jak i ruch szurająco-posuwisty na krześle, widząc już całe towarzystwo zasiadające przy stoliku.
Okazywało się, że prócz Strikera, Mili i Ishy była tu jeszcze Tori i ta blondynka z przyjęcia z okazji udekorowania zasłużonych podczas kryzysu na Cytadeli. Sierżant nie wiedział kto to, ale musiała być to niezła szycha- zdecydowanie czuła się swobodnie na przyjęciu, jak u siebie, mimo, że chciała stamtąd uciec.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 21:37

- Nie grymas, bo nie dostaniesz papierosa. - Parsknął śmiechem przesuwając paczkę w stronę Mili. Nic dziwnego, ze wszystkim wchodził na ego. Niestety nuda wyciągała z niego najgorsze zwyczaje. Niestety. - Musiałem przesiedzieć na dupie ta rundę ponieważ jestem zbyt dobrze wyposażony i wyszkolony na ten poziom walk. Nie wiem czemu zabronili mi walki. Przytłaczająca porażka w symulatorach to zawsze dobra lekcja.
Uśmiechnął się znowu do Asari lekko wzruszając ramionami. Nawet nie wiedział czy finalnie będzie z kimkolwiek walczył w kolejnych rundach. Póki co najzwyczajniej w świecie musial siedziec na tylku i oglądać jak wszyscy jako tako mają cokolwiek do roboty. Nawet bycie miotanym po arenie brzmiało ciekawiej niż bezczynne siedzenie i marnowanie czasu. Jego wzrok skierował się na alkohol, który delikatnie odsunął od siebie.
- Musze podziekowac, ale piłem Shake’a wiec wolalbym zeby nie zmieszało się to z produktem mlecznym bo mnie przyciśnie bardziej niż tego dzieciaka pod butem Atlasa podczas mojej walki.
Zamiast sięgnął do kolejnej kieszonki z której wyciągnął małe metalowa papierosnice w ktorej znajdowaly sie skrety. Coz, przynajmniej na stacji mógł poruszać się z czym chciał. Mało kto zresztą się do niego przyczepił, o to co miał przy sobie. Plus środki odurzające z ziemi raczej nie mialy zbyt wielkiego brania w społeczności galaktycznej. Zaciągnął się ostatni raz papierosem, a w jego ustach wylądował skręt.
- O mnie nie ma co pytać. Staram się unikać ochrony osób jak tylko się da. Do tego podczas ostatniej zmiany na VIP-a spadł sufit, więc przynajmniej tyle z głowy.
Westchnął odpalając skręconego papierosa wypuszczając bardzo powoli dym z ust. Słodkawy zapach lekko się rozprzestrzenił wokół niego. Nic dziwnego, że miał tak wyborny humor.
Na pytanie od Tori nie odpowiedział bo w sumie nie miał nic mądrego do powiedzenia. Musiał przesiedzieć rundę, a opowiadanie o poprzedniej wydawało się już trochę stara informacja. Wiec po prostu nacieszal sie widokiem przegranych i wygranych. Przypominało mu to trochę czasu szkoleń w korporacji.
- Aj już nie marudź Isha, nie poszło ci tak źle. Pare basic błędów, ale to raczej nic specjalnego biorac pod uwage, ze to symulacja więc mózg nigdy nie bedzie bral tego, az tak na poważnie i wyciągał z każdego to co najlepsze. - Zaciągnął się mocno i przemówił na wdechu. - A tak mi sie przynajmniej wydaje.
Gęsty dym wypłynął z jego płuc i zakaszlał lekko. W końcu dojrzał figure Karajewa i lekko sie usmiechnal do siebie. Wyglądało na to, że prawie wszyscy byli już w komplecie. Oprócz tego Turianina Crassusa. A akurat chciał go poczęstować swoimi specyfikami bo wyglądał na takiego co lubi testować nowe rzeczy.
- Piękna walka Viktor, tutaj zebrani mowili, ze ponoc płakałeś pod prysznicem po wszystkim. - Uśmiechnął się do niego półgębkiem. - Ale szanuje, ze przynajmniej bawiles sie lepiej niz reszta. Jako jeden z niewielu pokazałeś prawdziwy kunszt aktorski. To sie, az milo oglada.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Trybuny

2 mar 2022, o 22:18

Chyba wszystko jest tam holograficzne. Generalnie to śmieszne uczucie, jak trafia cię pocisk, systemy zaczynają blokować ruchy, ale niczego nie czujesz. Żadnego bólu, dyskomfortu, tylko to jedno ograniczenie. Nawet ekran ci ciemnieje przed oczami — dorzuciła od siebie Mila do toczącej się dyskusji na temat wrażeń na arenie. Na dosyć niespodziewaną prośbę Ishy zareagowała uniesieniem brwi i przejściem wzrokiem razem za asari. Jakoś za specjalnie fanką zdjęć z politykami nie była, poza tym i tak uważała ich wszystkich za biurwy grzejące dupy i myślące, że znają się na walce. — Jak dla mnie to bardziej mało kto chce robić zdjęcia z politykami. Bez obrazy — dorzuciła, oczywiście dodając ostatnie zdanie, żeby nie było, że obraża Iris czy coś.

Wtedy cichociemna wpadła, zauważając, że siedzi z nimi ktoś, kogo nazwisko większość obecnych zna. Mila zerknęła na nią z lekkim zdziwieniem, widząc poruszenie w jej osobie; szczerze powiedziawszy, nawet jeśli nie znałaby Iris wcześniej, to nie zachowywałaby się tak pojebanie. Parsknęła natomiast, słysząc kolejne przytyczki w jej stronę i widząc, jak się asari rozpycha obok niej, chcąc być jak najbliżej radnej. — Nie wszyscy tutaj są po zdjęcie z radną, jeszcze ci nie uciekła — wymamrotała, kręcąc głową.

Proszę mnie tutaj nie szantażować — odparła Strikerowi, jednocześnie z wdzięcznością uśmiechając się, gdy podał jej papierosa. Odpaliła i zakrztusiła się lekko, czując, że mężczyzna pali silniejsze od tego, co ona przeważnie kupuje. Zerknęła przy tym na Tori; poirytowana, z ciągłym bólem głowy sygnalizowanym dłonią przyciśniętą do skroni, wpatrzyła się w lekarkę, mieląc w ustach przekleństwa i kolejne przytyki. Bardzo chciała teraz cisnąć nią o ścianę, ale miała z tylu głowy wiedzę, że to była tylko arena, a asari po prostu przechwala się jedyną zdolnością, jaką najwyraźniej miała w swoim repertuarze. — Może następnym razem to ty bądź ciągle trzymana biotyką w powietrzu i spróbuj przy tym jeszcze manewrować. Nawet nie wiesz, jak człowieka wyczerpuje takie zmuszanie się do ruchu — postukała się przy tym w skroń, wracając do konsumpcji alkoholu, który z jeszcze większą werwą zaczęła pić, aby przyćmić migrenę. Widząc, że Charles gardzi szklanką, bez słowa przysunęła ją do siebie.

Ku swego rodzaju uldze, widok Viktora nieco ją rozchmurzył. Ujrzenie towarzysza bitwy, który podzielał jej los, był niejako pokrzepiający i Mila skinęła do niego głową, widząc, że się przysiada. No, to jakby jeszcze pojawił się Crassus, to byłoby lepiej. Mogłaby mu wytknąć tego cholernego Brutusa i wrócić do szarej rzeczywistości. — Nie miałam chyba okazji pogratulować ci dobrej walki na noże. Crassus i może jest dobry na dystans, ale też potrafi nieźle przywalić, a wy tam powoli już jakieś wygibasy robiliście. Przynajmniej jeden plus wiszenia nad waszymi głowami, lepszy widok — rzuciła do sierżanta, widząc powiadomienie na swoim omni o gotowym zamówieniu.

Przeprosiła zebranych i na chwilę odeszła, po chwili wracając z całym talerzem jedzenia. Było mięso kebab z jakiegoś galaktycznego zwierzęcia, czy wyrobu mięsnopodobnego, były frytki i sałatka, do tego pięknie ciągnący się ser, który lubiła ładować do kebabów; a wszystko to pięknie zapakowane w bułkę i upstrzone sosem czosnkowym i jakimś czerwonym, podobno ostrym. I chyba po raz pierwszy dzisiaj Mila uśmiechnęła się błogo, wpatrując się w żarcie niemal z miłością.

Boże jak ona była głodna.
ObrazekObrazek

Wróć do „Elysium Arena”