Cronos jest niepozorną, normalnie nieuchwytną stacją Cerberusa leżącą w pobliżu Anadiusa - umierającego, czerwonego olbrzyma o masie 20 mas Słońca. Jego kształt pozwala na zacumowanie wielu statkom, jednakże bez poznania jej położenia od osób trzecich, jest praktycznie nie do wykrycia.
LOKALIZACJA: [Mgławica Koński Łeb > Anadius]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Sekcja zamknięta

9 gru 2021, o 18:17

https://i.imgur.com/U8vAAlk.png[/imgw] Lamourette's Kiss
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Iris Fel, Diego Rodriguez
“Perhaps the wolf wasn't quite so dangerous as he pretended. Unfortunately, there was only one way to find out for sure——give him a little rope and see if he hung himself.

And pray that he didn't tie her up with it instead.”
― Sabrina Jeffries


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Powrót na Cronosa był nieuchronny. Po wydarzeniach, które odbyły się na stacji, Diego dostał natychmiastowe wezwanie na stację, które nie mogło zaczekać - ani na zakupy na Cytadeli, ani na zatrzymanie się po drodze. Cerberus wyraźnie dał mu do zrozumienia, że życzą sobie by pojawił się na miejscu i żadne koneksje, ani władza w rękach Rodrigueza nie miała umożliwić mu oddalenie tego wyroku.
Nie wiedział co czeka go na miejscu. Szpital na Cytadeli nie był dla niego bezpiecznym miejscem, o czym dowiedział się dość szybko. W trakcie ataku hakera, pewna grupa zlokalizowanych w Prezydium, ukrytych agentów usiłowała przechwycić sprawcę wydarzeń na stacji. Jednym z ich sposobów na odwrócenie uwagi SOC od swojego celu było wytworzenie kompletnej anarchii poprzez... zaatakowanie rady. Ściślej, jedynej radnej, która w tym czasie była w Wieży Cytadeli - tuż pod nosem hakera. Atak się nie powiódł, choć radna Fel na skutek wydarzeń wylądowała w szpitalu. To, na ile był temu winny Cerberus pozostawało w sferze domysłów - w walce kule wędrowały w różnych kierunkach, nie zawsze trafiając tam, gdzie chciałby tego strzelający. Mimo tego, wieść o udziale ludzi Iluzji w wydarzeniach w zamkniętej stacji poniosła się po służbach, wzmagając wszelki kontrole.
Czy tego chciał, czy nie, Rodriguez nie był już na Cytadeli bezpieczny - przynajmniej na razie, póki nadal trwał chaos i szukanie winnych, w którym każda poszlaka niebezpiecznie szybko stawała się obciążającym dowodem.
Podróż nie była łatwa. Świadomość tego, jak wiele rzeczy poszło tak potężnie źle w tak krótkim czasie przygniatała, gdy statek gnał tunelem Przekaźnika, pozbawiony łączności z boją komunikacyjną i przez to obdarty z wszelkich, nowych informacji. Diego, wciąż czując odniesione przez siebie obrażenia, mógł wyłącznie czekać, gdy tysiące ton stali mknęło przez kosmiczną pustkę na bezpośrednie wezwanie ludzi, którym, nawet on, nie był w stanie odmówić.Obrazek
Do pewnego stopnia mógł być przekonany o tym, że czekał go rutynowy raport. Nie walczył co prawda w polu, ani nie miał na Cytadeli wyznaczonego zadania, które korelowałoby z atakiem, ale był na miejscu gdy rozgrywały się najważniejsze wydarzenia. Wiedział z pierwszej ręki co dokładnie mogło pójść nie tak, jak wyglądała sytuacja wokół niego. Założenie, że to potrzeba tych informacji jak i chęć zapewnienia mu bezpieczeństwa motywowały Iluzję do wezwania go do centrali. Miejsca, w którym mógłby wypocząć, zregenerować się, oszacować swoje finansowe straty - a to wszystko korzystając z przyjemnej, prywatnej ochrony całej militarnej potęgi Cerberusa.
Jego nastrój mógł jednak się zmienić gdy dotarł na miejsce.
Nie czekał na niego czerwony dywan, ani nawet ta ładna agentka, która ostatnim razem była jego łącznościowcem między Iluzją. Gdy wyszedł do lodowatego, zamkniętego doku, stała przed nim dwójka ochroniarzy. Ich ciała były opancerzone w charakterystyczną, białą ceramikę, a twarze skryte pod hełmami. W dłoniach trzymali karabiny, które choć nie były wycelowane w jego kierunku, nigdy wcześniej nie pojawiały się bez powodu w jego obecności. Cronos nie był jednak atakowany, dlaczego więc jego eskorta miała być uzbrojona?
Pomieszczenie, do którego go zaprowadzili, było daleko. Zaszyte w korytarzach stacji, które przypominały labirynt. Jego ochroniarze, choć zapewniali, że są tutaj tylko po to, by dostarczyć go bezpiecznie na miejsce, dbali jednocześnie o to, by nie zabłądził. Ani przypadkiem, ani celowo. Dostarczyli go prosto pod drzwi i zniknęli z przedsionka, nim te otworzyły się przed nim po dłuższej chwili.
Pomieszczenie skąpane było w świetle pomarańczowej gwiazdy, które odbijała gładka podłoga. Ściana naprzeciw niego była przeszklona. Pokój nie posiadał umeblowania, poza jednym fotelem na jego środku, w którym siedziała dobrze znana mu, lecz obca zarazem, figura.
Człowiek Iluzja strzepał nadmiar popiołu z rozżarzonej końcówki swojego papierosa do stojącej obok popielniczki. Siedział tyłem do niego, wpatrzony w holograficzne dane unoszące się przed jego oczami. Zlewały się z blaskiem gwiazdy, sprawiając, że Rodriguez nie byl w stanie z tej odległości nic wyczytać.
- Diego - przywitał się mężczyzna, przerywając milczenie. Dłonią zrzucił kilka okienek hologramu w bok, odsuwając je z pola widzenia. - Podobały ci się wczasy na Cytadeli?
Ostatnio zmieniony 15 gru 2021, o 18:52 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

11 gru 2021, o 22:23

Pobyt na Cytadeli, choć krótki był bardzo intensywny, nawet jak na standardy Rodrigueza, nie stanowił spokojnego wypoczynku, chwili relaksu w oderwaniu od przytłaczających wrażeń związanych z wycieczką na Ziemię. Na Cytadelę poleciał po pierwsze dlatego, że chciał jak najszybciej odciąć się od tego co spotkało go na Ziemi (mimo tego, że szukanie siostry było przecież jego pomysłem), a po drugie dlatego, że wiedział, że jeśli ktokolwiek dowiedział się o śmierci Rutherforda, a jeszcze dodatkowo połączył to z jego osobą, to będzie go szukał na Ilium. Diego nie ruszał się z Ilium o ile nie musiał (albo nie chciał), tak więc oczywistym było, że jego kolejne kroki zaraz po ataku terrorystycznym na stację skierowane były do doków. Teraz, już, natychmiast. Chciał wrócić do swojego apartamentu gdzie, chociaż przez chwilę będzie mógł odciąć się od wszystkiego co w ostatnim czasie działo się w jego życiu. Na obecną chwilę miał dość adrenaliny, przygód i cholera wie czego jeszcze.
Był już w promie, już praktycznie wybierał miejsce docelowe swojej podróży, kiedy wszechświat postanowił pokrzyżować mu plany po raz kolejny w przeciągu tygodnia. Gdyby to była każda inna osoba, wiadomość czy chęć spotkania, Diego prawdopodobnie zrzuciłby to na Nicole, ta znalazłaby konkretne osoby do oddelegowania zadań i Diego mógłby w spokoju otworzyć whiskey, zapalić cygaro i usiąść w wygodnym fotelu własnego apartamentu mając dosłownie wszystko gdzieś. Tym razem jednak tak nie było i chociaż sam Rodriguez uchodził za pana własnego losu i życia, to jednak i on miał pewne zobowiązania. Zobowiązania, którym nie mógł w żaden sposób odmówić.
Siedząc w promie w drodze na Cronos próbował sobie przypomnieć kiedy ostatnim razem był na tej stacji. Jego łączność z Iluzją była sporadyczna, przekazywał znaczne fundusze na Cerberusa i nie zadawał pytań, zwłaszcza, że jego wizja świata pokrywała się znacznie z wizją świata Człowieka Iluzji i chociaż ich spotkania przebiegały zazwyczaj w tonie miłych rozmów przy popalaniu rożnej maści tytoniów, to Diego wciąż czuł pewien dyskomfort w obecności Iluzji. Sama stacja Cronos przyprawiała go o, lekko rzecz ujmując, zniesmaczenie. Zawieszona samotnie w galaktyce w bliskim sąsiedztwie umierającej gwiazdy, raczej przypominała o nostalgii przemijania niż wpisywała się w hedonistyczne podejście do życia Rodrigueza.
Ale jak to mówią, mus to mus.
Przekraczając próg promu, kiedy tylko postawił stopę na pokładzie stacji, coś mocno było nie tak. Już na pierwszy rzut oka komitet powitalny, jaki ugościł Rodrigueza na Cronosie był zgoła inny niż zazwyczaj. Nie było, Annie, Anabel... czy jak jej tam było, Diego nigdy nie miał pamięci do imion, zwłaszcza tych kobiecych. Pokręcił tylko głową, poprawił mankiety przy koszuli i spojrzał na dwóch stojących przed nim ochroniarzy z bronią. Rozłożył ręce w geście poddania się i pozwolił poprowadzić gdzie go oczekiwano. W środku tylko tłumił nieprzyjemne uczucie, które kojarzyło mu się z byciem uczniakiem prowadzonym przez nauczycielkę na dywanik. Przez całą drogę zastanawiał się cóż takiego się wydarzyło, że został przywitany w ten właśnie sposób i był święcie przekonany, że to wszystko musiało mieć związek z wydarzeniami na Cytadeli.
Dużo się nie pomylił.
- Iluzja - powiedział w odpowiedzi na słowa mężczyzny siedzącego do niego plecami. Znał to miejsce, bywał tu nie raz, jednak tym razem czuł się jakoś inaczej. Nie można było powiedzieć, że czuł się winny, w końcu przecież nie było niczego, co Diego względem Cerberusa miałby ukrywać lub żałować. Niemniej jednak niepokój albo raczej zaskoczenie, nie chciały go opuścić. Rozejrzał się po pomieszczeniu w bezskutecznym poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłby zasiąść. Stanie na środku, niczym na przesłuchaniu sprawiało, że Diego czuł się mniej ważny. A tego nigdy nie mógł znieść. Cronos jednak rządziło się innymi prawami niż cała galaktyka, gdzie swobodnie mógł wykazywać swoją wyższość nad innymi. A przynajmniej skutecznie grać. - Bywało lepiej, chociaż zazwyczaj na wakacjach w programie nie mam wybuchów i strzelanin. Ale kto co lubi.
Wzruszył ramionami, próbując być jak najbardziej naturalnym w tym co mówi i co robi.
- Czemuż zawdzięczam tę piękną podróż w twe zacne progi?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

14 gru 2021, o 23:12

Człowiek Iluzja z natury był osobą, przy której odczuwało się dyskomfort.
Świadomość tego, jaką potęgę reprezentował, kontrastowała z jego zachowaniem. Nie siedział na przysłowiowym tronie, otoczony setką poddanych mu ludzi. Wystrój jego gabinetu był prosty, oddając majestat krajobrazowi po drugiej stronie szkła. Jego fotel, choć elegancki, był gładki, pozbawiony wielu zdobień. Ubiór mężczyzny również daleki był do tego, co zwykle nosił na sobie Diego - zawsze gdy się widzieli, mężczyzna miał na sobie ten sam garnitur. Być może porządnie wykonany, ale już niekoniecznie najbardziej stylistyczny jako dostępna w sklepach opcja.
Iluzja wydawał się nie dbać o prezentację, a jednocześnie przykładać do niej uwagę w bardzo skrupulatny sposób.
- Nie wszyscy możemy wybierać sobie idealny urlop - odrzekł, przynajmniej z początku zachowując pozory kulturalnej konwersacji.
Diego wiedział jednak, że ich rozmowa nie była luźną pogawędką dwójki umiarkowanie dobrych znajomych.
Musiał być powód, dla którego został zaproszony na Cronosa - powód na tyle istotny, by pomimo odniesionych przez niego obrażeń, wpakować go w pierwszy lepszy transport w tym kierunku galaktyki, a później niemal trzymając pod ramię doprowadzić do tego gabinetu, w którym stał teraz.
Oboje jednak grali, pozostawiając to, co niewypowiedziane, by unosiło się w powietrzu jak sączący się ze schowanego w szafie trupa smród.
- Martwię się o twoje zdrowie, czy to tak niecodzienne? Wiele twoich aktywów jest dla nas wsparciem - odrzekł niewinnie, ale coś w jego gestach powoli pokazywało jego prawdziwą naturę. Odchylił lekko głowę, zerkając na niego z zainteresowaniem. W jego nienaturalnie wyglądających oczach połyskiwała pewność siebie, która mogła jedynie wprawić Rodrigueza w większe zaniepokojenie. - Jak oceniłbyś poziom szpitali na Cytadeli?
Kąciki ust mężczyzny uniosły się w górę w półuśmiechu, który zamaskował wsuwając między wargi papierosa. Wciągnął tytoniowy dym do swoich płuc, na moment go zatrzymując, nim ten wreszcie uniósł się białą, gęstą chmurą w kierunku sufitu.
- Wierzę, że nasze poglądy na pewne, istotne, kwestie są bardzo analogiczne, Diego - westchnął wreszcie, przełamując pewną niepisaną zasadę między nimi, sięgając ku prawdziwemu powodowi, dla którego potrzebował, by Rodriguez znalazł się na Cronosie w tym tempie. - Dlatego nie chcę uwierzyć w to, byś był zdolny kłamać na własną szkodę.
Jego fotel wreszcie obrócił się lekko, ujawniając jego profil. Zerkał sporadycznie na mężczyznę stojącego obok, choć jego uwaga wydawała się być skupiona na trzymanym papierosie.
- Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy otrzymałem raport o twoim związku z radną samej Cytadeli. - obrócił głowę w jego stronę, badając reakcję. - W końcu to brzmi jak coś... istotnego. Czym chętnie podzieliłbyś się ze mną, prawda? - dodał, z ironią w głosie sugerującą to, że doskonale rozumiał, dlaczego Rodriguez mógłby nie chcieć tego zrobić.
Oraz to, że absolutne go to nie obchodziło.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

15 gru 2021, o 19:43

Diego czuł się... specyficznie. Żeby nie powiedzieć, że jak na dywaniku. Czy dbał o swoje życie? Owszem, bardziej niż o cokolwiek innego dlatego też, kiedy stał tak przed Iluzją był to jedyny moment kiedy czuł się niekomfortowo. Być może nawet nieco niepewnie, w końcu był na jego stacji, poza własną jurysdykcją i faktem kontrolowania sytuacji, co robił niemalże zawsze. Tutaj na ten komfort nie mógł sobie pozwolić, nie był samcem Alfa. Ten siedział naprzeciwko niego, w wygodnym fotelu zadając niewygodne pytania. Gierki słowne, podchody i tego typu rozrywki najwyraźniej bawiły Iluzję, co Rodriguez doskonale rozumiał. Sam wielokrotnie i niemalże zawsze był właśnie po tej drugiej stronie. Jednak nie teraz. Teraz był dzieciakiem na dywaniku u dyrektora.
- Zatem zapewniam cię, że z moim zdrowiem już jest w porządku - odpowiedział pewnym siebie głosem, starając nie dać po sobie poznać zdenerwowania i dyskomfortu. Grunt to zachować spokój, robić dobrą minę do złej gry w końcu w tego typu zagrywkach był mistrzem. Z tym, że teraz przed sobą miał godnego przeciwnika i tego nie można było Człowiekowi Iluzji odmówić. Musiał zatem uważać na swoje słowa i doskonale przemyśleć taktykę działań. Było w tym coś poetyckiego, coś co poniekąd bawiło Rodrigueza i sprawiało, że w środku zaczynał się trochę rozluźniać. Dopiero kolejne pytanie zbiło go z tropu. Zmarszczył brwi i przekręcił głowę w bok próbując rozczytać zamiary swojego towarzysza rozmowy. To było dziwne, niemalże zaskakujące pytanie. Splótł ręce za plecami i przeszedł się w tę i z powrotem niemal nonszalanckim krokiem. - W porządku, aczkolwiek bywałem w lepszych miejscach. Dobrze karmią, łóżka są wygodne a pielęgniarki ładne.
Wzruszył ramionami jakby to pytanie było czymś tak naturalnym w tej rozmowie jak dym unoszący się z papierosa Iluzji. Czekał na kolejną fantastyczną dygresję, na kolejne filozoficzne przemyślenia, których niemalże był pewien. Dużo się nie pomylił.
- A czym jest kłamstwo w obliczu całej galaktyki? - zapytał próbując odwrócić uwagę od faktu, że poczuł się poważnie zagrożony. Groźby ze strony takiego osobnika jak Iluzja należało traktować bardzo poważnie. O ile w innej sytuacji mógł grać na zwłokę, planować odwet za uraz na godności czy zwyczajnie uruchomić własne kontakty do likwidacji śmiałka, który byłby na tyle głupi by mu grozić, tak w tym wypadku nie miał absolutnie niczego. Był niemal nagi i bezbronny jak małe dziecko.
Zamarł wpatrując się w Iluzję nieprzeniknionym spojrzeniem. Nie zareagował żadnym mięśniem na swojej twarzy i panował nad absolutnie każdym w swoim ciele aby przypadkiem nie dać mężczyźnie powodu do odebrania tych słów jako zagrożenie.
Iris.
Biorąc pod uwagę skomplikowaną zawiłość ich znajomości, bo związkiem by tego raczej nie nazwał, nie miał się czego obawiać. A przynajmniej tak mu się wydawało. Po krótkiej chwili na twarzy Diega pojawił się szeroki uśmiech a sam Rodriguez pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Związek? - parsknął unosząc brwi ale nie pozbywając się pewnego siebie, niemalże aroganckiego uśmiechu. - To dużo powiedziane Iluzja. Gdybym miał ci raportować o każdej kobiecie która wchodzi i wychodzi z mojego łóżka nie starczyłoby nam dnia. Musiałbym tutaj zamieszkać, a jak dobrze wiesz cenię sobie mimo wszystko towarzystwo ludzi, a tutaj ich za wiele nie masz.
Rozłożył ręce wskazując na ściany stacji jakby nie było oczywiste, że ma na myśli Cronosa.
- Ale rozumiem, że możesz być... zainteresowany - przytaknął z powrotem splatając ręce za plecami. - Powiedz zatem co chcesz wiedzieć, zdecydowanie bardziej cenię sobie własny komfort niż ukrywanie czegokolwiek kosztem jego braku.
Czy miał coś do ukrycia? Być może. Czy powiedziałby absolutnie wszystko żeby zadowolić Iluzję? Z pewnością.
- Mój, jak to ująłeś, związek z radną skończył się jakieś pół roku temu i nie był na tyle istotny abym miał się czym dzielić. Interesuje cię w jakich pozycjach uprawiamy seks? Proszę bardzo. Poza tym raczej nic sensownego do twojego życia i informacji nie wniosę.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

8 sty 2022, o 01:21

Reakcja Iluzji na jego pierwsze słowa była dość subtelna. Pozwolił i sobie, i jemu na kontynuację ich wspólnych uprzejmości, podtrzymując miraż luźnej pogawędki. Skinął głową, uśmiechnął się nawet lekko, krzywo, w sposób, który nigdy, na żadnej twarzy nie byłby szczerym wyrazem. Diego nie miał wiele sposobności by poznać mężczyznę dokładnie. Jego mimika nadal była dla niego obca, a utrzymywana przed nim maska nie zdradzała żadnych tajemnic. Niemniej, w głębi jego błękitnych tęczówek połyskiwała groźba, sugerując, ż ich luźny ton był jedynie tymczasowy.
A sytuacja była poważniejsza niż mogło się tego wydawać.
Milczał niemiłosiernie przez kilka dobrych, długich sekund po skomplikowanej odpowiedzi Rodrigueza. Był to czas odpowiedni na zebranie myśli, słów, lecz Iluzja wykorzystał go na zaciągnięcie się tytoniowym dymem papierosa.
- Widzisz, Diego, nie interesuje mnie każda kobieta, którą zaciągniesz swoimi pieniędzmi do łóżka. Natomiast gdyby każda radna się w nim pojawiała, może krócej udałoby ci się utrzymać przede mną tę tajemnicę.
Ciche westchnienie wydobyło się z jego ust. Nie cenił sobie butnych słów wypowiadanych przez Rodrigueza w formie słownego wyzwania, ale wyłowił z jego monologu jedno zdanie, na które jego głowa uniosła się nieco wyżej, konfrontując spojrzenie biznesmena.
Powiem zatem, co chcesz wiedzieć.
Niebezpieczna obietnica, której konsekwencje mogły otoczyć Diego pętami na najbliższe miesiące.
Być może jego związek z radną był nieistotny z punktu widzenia emocjonalnego czy materialnego. Może Rodriguez nie widział w Fel więcej, niż w jakiejkolwiek innej kobiecie, których miał na pęczki. A być może wszystko to, co mówił, było tylko próbą zmącenia wody w ich dyskusji, odwróceniem uwagi Iluzji, którego sokole spojrzenie taksowało w tej chwili sylwetę mężczyzny, sięgając do samej skorumpowanej duszy.
W ten czy inny sposób, Iluzja widział jednak w tym swój cel, niezależny od tego, w jaki sposób Diego spoglądał na radną, z którą łączył ją pewien romans.
- Nie chodzi o to, co wiesz bo wątpię, żebyś wiedział dużo. Ale żal nie skorzystać z tak dogodnej okazji, nie sądzisz? - uśmiechnął się lekko, znów w ten sam, nieprzyjemny sposób, nie pozwalając by jakiekolwiek pozytywne emocje objęły jego surowe spojrzenie. - Chcę, żebyś odnowił swoją relację z radną. Zdobył jej zaufanie, w ten czy inny sposób, na tyle by wpuściła cię do swojego życia, które wyobrażam sobie, że wypełnione jest polityką.
Mówił butnie, z pewnością siebie, a w jego głosie nie pobrzmiewała ani krzta prośby.
- Chcę, żebyś załatwił mi dostęp do jej poziomu upoważnienia w Prezydium - kontynuował, zmierzając do końca swojej prośby. - Na Cytadeli jest coś, czego potrzebuję, a do czego doprowadzi mnie tylko członek Rady.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

12 sty 2022, o 22:51

Miał nieodparte wrażenie, że Iluzja z nim pogrywa. Dokładnie w ten sam perfidny sposób w jakim Diego zazwyczaj zabawiał się ze swoimi interesantami. W szczególności z takimi, którzy mieli coś za uszami. Czy Rodriguez miał coś na sumieniu, co mogłoby wprawić Iluzję w, nazwijmy to, zły nastrój? Nie wydawało mu się. Dopiero kolejne słowa sprawiły, że Rodriguez poczuł w brzuchu coś na kształt niepokoju, aczkolwiek nie potrafił tego dokładnie stwierdzić. Nie był to strach, nie było to w ogóle uczucie dające się określić w jakikolwiek sposób. Coś pomiędzy zmieszaniem, obojętnością a niesmakiem.
Czy uważał Iris za kogoś bliskiego? Owszem, ale nie w sposób w jaki pojmowała by to większość ludzi. Czy mu na niej zależało? Tego nie wiedział, natomiast miał sentyment do radnej, co doskonale uświadomiła mu sytuacja w Empyreusie. Czy byłby w stanie ją zdradzić? Cóż, już raz to przecież zrobił. Czy był z tego dumny?... No właśnie.
Tymczasem Iluzja wymagał od niego czegoś co w minimalnym stopniu chociaż sprawiłoby, że radna Fel czułaby się co najmniej zawiedziona jego postawą. Nie był w stanie się określić co do myślenia o tym w jakikolwiek sposób. Jedno jednak mógł stwierdzić teraz i od razu. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a Diego idealistą nigdy w życiu nie był. Interesowały go tylko pieniądze, luksus a przede wszystkim chęć przetrwania. Miał ochotę zapalić sobie cygaro.
- W porządku - powiedział w końcu. - Zdobycie zaufania nie powinno być trudne, mam wrażenie, że radna raczej miło mnie wspomina. Po ataku na Cytadelę wymieniliśmy parę zdań, myślę, że nie będzie to wymagało zbytniej ekwilibrystyki.
Wzruszył ramionami. Przetrwanie, tylko to się liczyło. No i zachowanie wszystkich, absolutnie wszystkich idących za Cerberusem przywilejów. Jego aktywa płynęły w jedną stronę, ale i on na ten współpracy korzystał i to nie raz, wolał nie pozbywać się tak dogodnego "przyjaciela".
- Rozumiem, że minę się z celem pytając czego potrzebujesz z Cytadeli? - zapytał Rodriguez ale nie liczył na zbyt wyczerpującą odpowiedź. - A jakie korzyści z tej małej dywersji będą dla mnie?
Nie widziało mu się robienie przysług za darmo. Miał jedną, ważną kartę przetargową - jeśli Iluzja potrzebował kogoś blisko radnej, z jej pełnym zaufaniem to nikogo lepszego niż Rodriguez nie znajdzie. Mógł zatem się chociaż trochę potargować.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

17 sty 2022, o 19:05

Odpowiedź, której wyraźnie oczekiwał Iluzja, z jakiegoś powodu nie wiązała się z jego zadowoleniem.
Słowa, które wypowiedział Diego, musiały być tym, czego chciał. Wyraźnie sugerował, że potrzebuje pełnej kooperacji Rodrigueza i w ten czy inny sposób ją osiągnie. Mimo tego, gdy Diego bez większych oporów zgodził się z jego mało zawoalowaną sugestią, mężczyzna umilkł. Odwrócił na moment wzrok, unosząc papierosa do swoich ust i pozwalając, by gęsty tytoniowy dym wypełnił jego płuca nim uwolnił go w stronę sufitu, obserwując, jakie kręgi zatacza po drodze.
Nie odpowiedział na jego pytania. Zamiast tego, milczał przez dłuższą chwilę. Płomienne barwy gwiazdy po drugiej stronie szyby tańczyły na jego profilu, rozświetlając naznaczoną lekkimi zmarszczkami twarz.
- Widzisz, prawie liczyłem na to, że się nie zgodzisz - rzucił, wolną dłonią masując swoją skroń.
Jego dłoń nagle powędrowała do małego terminala, który zawsze tkwił przy jego fotelu. Stuknął w pomarańczowy przycisk, zbyt rozmyty hologram, by Diego był w stanie odczytać jego treść.
Niemal od razu usłyszał jednak, że drzwi za jego plecami się rozsunęły.
- To by znacznie ułatwiło nasz następny punkty programu.
Iluzja obrócił się w krześle przodem do Rodrigueza, ale jego wzrok podążał ponad ramieniem mężczyzny. Stukot metalicznych kroków odbijał się echem po wnętrzu pomieszczenia, gdy wysoki, odziany w czerń mężczyzna ruszył w kierunku Diego.
Biznesmen nigdy wcześniej go nie widział. Miał długie włosy, luźno upięte z tyłu. Jego maska częściowo przykrywała azjatyckie rysy twarzy, odzierając go z resztek pokazywanych po sobie emocji. Jego ubiór był prosty, a pancerz lekki, nie ograniczający jego zwinności, która najwyraźniej była jego najmocniejszym atutem.
Uwagę przykuwały jego nogi.
Dwie, zgrabne protezy, po których od razu rozpoznał wprawnym okiem ogromną inwestycję ze strony Iluzji.
Agent nie odezwał się ani słowem, zamiast tego przystając pół metra obok Diega, czekając na polecenie wykonania sobie tylko znanych instrukcji. Wydawał się spoglądać na Rodrigueza bezosobowo, jakby nie robiła mu jego obecność żadnej różnicy.
Ani jego wygoda.
- Radna wie o twoim powiązaniu z Cerberusem, Diego - westchnął Iluzja po krótkiej chwili, zaciągając się papierosowym dymem. Spomiędzy jego obłoków, uniósł bystre, niebieskie spojrzenie na stojącego naprzeciw niego Rodrigueza. - Nigdy nie uwierzy ci, że się odmieniłeś. Nieważne jak przekonujący spróbujesz być.
Sięgnął w bok, strzepując nadmiar popiołu z końcówki papierosa do popielniczki obok.
- Będziemy ci musieli w tym pomóc - dodał subtelnie, wprawiając w ruch drugiego agenta, który bez skrupułów zbliżał się do Rodrigueza z mało zachęcającym wyrazem twarzy. - Zapewnić... naturalne alibi.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

24 sty 2022, o 10:42

Rodriguez wiedział, gdzieś w głębi podświadomości wiedział doskonale, że spotkanie z Iluzją nie będzie sielankową rozmową. Nie przypuszczał jednak, że naturalne alibi, o którym mówił mężczyzna siedzący na fotelu i zaciągający się dymem z papierosa, będzie aż tak konieczne.
- Wiedziała już wcześniej - powiedział Diego, zanim tajemniczy azjata zaczął swoje przedstawienie. Twarz jak i zresztą każda część ciała Rodrigueza była mu bardzo bliska. Biorąc pod uwagę fakt, że niedawno wyszedł ze szpitala i leczył jeszcze wciąż dokuczające mu żebra, nie wyobrażał sobie przechodzenia przez kolejne perturbacje. Postanowił zatem się ratować w sposób najbardziej do niego pasujący. Mówiąc. - Wiedziała wcześniej Iluzja i jakoś jej to nie przeszkadzało w podjęciu takich a nie innych działań.
Zachowując resztki zdrowego rozsądku, ale nie myśląc w tym momencie o instynkcie samozachowawczym nie cofnął się też ani o krok. Nie robił gwałtownych ruchów, chociaż miał ochotę odwrócić się i wybiec na oślep przed siebie. Tylko on sam wiedział ile go to kosztowało. Przełknął ślinę nie patrząc na azjatę, nie spuszczał wzroku z Człowieka Iluzji. Zaplótł ręce na piersi przestępując z nogi na nogę.
- To nie są nasze metody - specjalnie użył sformułowania "nasze", aby podkreślić, że jest członkiem Cerberusa i wcale nie ma zamiaru z tego rezygnować. Za dużo by stracił, zresztą wiedział, że Iluzja też o tym wie. - Pobijecie mnie i co? To nie w stylu Cerberusa, radna będzie mi współczuć. Może otoczy mnie opieką i weźmie pod swoje skrzydła, ale to nie zmienia faktu, że to dość naciągana historia.
Uniósł ręce w geście rezygnacji i poddania się.
- Ale... - zaczął zerkając na azjatę. - Zrobisz jak uważasz, z tym, że mam propozycję jeśli już chcesz uwiarygodnić moją historię na inne rozwiązanie tej sprawy.
Miał nadzieję, że tym samym odciągnie od siebie wizję posiniaczonej twarzy. Być może powinien na to spojrzeć inaczej, rany przecież prędzej czy później się zagoją, ale Diego był bardzo mocno przywiązany do swojego wizerunku. Chyba najbardziej ze wszystkich rzeczy, które posiadał.
- Masz możliwości - kontynuował niezrażony niczym. - Jeśli chcesz, aby Iris uwierzyła, że nasze ścieżki się rozeszły możesz oficjalnie przejąć mój gabinet i apartament na Nos Astrze. Wypuścić do sieci informacje o zrujnowaniu jednego z kluczowych biznesmenów Ilium, ja nie będę miał gdzie się podziać i z podkulonym ogonem wrócę do Iris. Kiedy wykonam zadanie, przywrócisz mój status na Nos Astrze i oddasz mi moją własność. Pobić mnie może byle bandyta na ulicy.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

7 lut 2022, o 15:36

Iluzja słuchał w milczeniu jego propozycji, jak kat, który odsłuchiwał ostatniej woli więźnia skazanego na śmierć. Nie wydawał się zaskoczony jego słowami, nawet skinął lekko, jakby Rodriguez odgadł kolejny element jego zawiłego planu. W końcu czymże było pobicie Diega, jak nie elementem składającej się, wielkiej całości?
Jaki efekt mógłby wywołać jedynie kiereszując piękną twarz biznesmena?
- Nie czerpię z tego przyjemności, Diego. Ale nie schlebiaj sobie myśląc, że tego nie przemyślałem - odrzekł, przekrzywiając lekko głowę, spoglądając na gotowego do ataku mężczyznę stojącego za Rodriguezem.
Po krótkiej chwili milczenia, nieznośnej wręcz, jego podbródek skinął lekko gestem przyzwolenia.
Ciało Kai Lenga wystrzeliło do przodu niczym maszyna stworzona do walki, jak pies spuszczony ze smyczy, jak oddech wypuszczany z klatki piersiowej mężczyzny, który został do tego stworzony. Zwinięta w pięść dłoń przeszyła powietrze, obita rękawicą zderzając się ze szczęką bruneta. Atak był cichy, ale huk, który towarzyszył temu doznaniu ogłuszył go niczym wystrzelenie z karabinu, sprawiając, że przez chwilę w swoim uchu słyszał wyłącznie pisk.
Nim zdążył unieść własne pięści by się obronić, dotarł do niego zgrzyt szorującego o podłogę implantu. Uderzenie wzmocnionej protezy azjaty było niczym cios kijem bejsbolowym w łydkę, który natychmiast sprawił, że jego nogi ugięły się w pół, a ciało opadło na ziemię.
Chroniąc głowę przed upadkiem, nie był w stanie ochronić swojego brzucha, w którego wycelowany został następny kopniak. Taki, który odbierał dech z piersi, na moment zatrzymywał czas w spazmie bólu i cierpienia.
Kątem oka dostrzegł, że Iluzja podnosi się ze swojego fotela. Nonszalancko, nie przejmując się wydarzeniami, których był świadkiem, przyglądał się Rodriguezowi wzrokiem beznamiętnym.
- Twój gabinet w Nos Astrze, twój biznes... Nic z tego już nie jest twoje, Diego - westchnął, podchodząc nieco bliżej.
W tym czasie kolejne uderzenie metalowym czubkiem buta trafiło w jego twarz, łamiąc nos w pół, zalewając jego pole widzenia we krwi. Szkarłatny płyn zalewał podłogę, gdy usiłował się odsunąć, podnieść, lub w jakikolwiek sposób bronić. Nieznajomy napastnik nie próbował go zabić - to dostrzegł od razu. Gdyby chciał, z jego przeszkoleniem mógłby swobodnie przetrącić mu kark w mniej niż pięciu sekundach. Mimo tego, jakby czerpał z tego przyjemność, dawał mu chwilowe momenty nadziei, przerywając swoje katusze, by kontynuować je chwilę później. Pozwalał mu podnieść się na kolana tylko po to, by uderzeniem w brzuch z powrotem zderzyć go z podłogą.
- Wszystko, co posiadasz na tym świecie, jest teraz moje - syknął Iluzja, pochylając się nad zakrwawioną twarzą Rodrigueza. Z niemal sadystyczną satysfakcją sięgnął ku jego brudnym od krwi włosom, chwytając za nie bruneta, unosząc nieco jego twarz w swoją stronę, odrywając ją od podłogi.
Mimo wypowiadanych przez niego słów pełnych żalu, na jego twarzy na próżno było szukać współczucia.
- Twoje pieniądze, twoje inwestycje, twoja reputacja.... Jesteś człowiekiem, który nie ma niczego, Rodriguez. Człowiekiem, który zapłacił ogromną cenę za zdradę Cerberusa na rzecz swoich uczuć do Radnej Cytadeli - prychnął, puszczając jego głowę, pozwalając, by ta z hukiem uderzyła z powrotem o podłogę, gdy ciało biznesmena automatycznie zwijało się w kulkę, zbyt odrętwiałe, zbyt oczekujące następnego uderzenia, by był w stanie podnieść się i z godnością otrzeć krew ze swoich ust. Mógł być pewien, że co najmniej jedno jego żebro nie wytrzymało ataku.
W jego słowach chowała się wyraźna aluzja do jego alibi.
- Myślisz, że przymknę oko na twoją niesubordynację? Myślisz, że twoje pieniądze automatycznie kupują mój szacunek? Że nie jesteś dla mnie zasobem, jak każdy inny w tej galaktyce? - westchnął, opanowując swoją złość. Iluzja z powrotem podszedł do swojego fotela, opadając na siedzenia i przyglądając mu się z daleka. - Jeśli chcesz odzyskać to wszystko, na co pracowałeś swoje życie, zdobędziesz dla mnie zaufanie radnej.
Uśmiechnął się lekko, kiwając głową w stronę azjaty, który szykował się do ataku. Na ten widok mężczyzna drgnął, cofając się lekko. Iluzja wyciągnął w kierunku Diego paczkę papierosów, po które musiałby wstać, by móc wyciągnąć dla siebie jednego.
- Chyba, że odpowiada ci bycie psem bez wartości.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

17 lut 2022, o 16:46

Diego zbladł.
Pierwszy raz w życiu poczuł jak grunt niemalże usuwa mu się spod nóg. Nie wiedział jak się zachować, wszystkie wspomnienia chowane głębko, te z dzieciństwa wróciły ze zdwojoną siłą. Czuł się jak zamroczony, nie wiedział, w którym momencie padł pierwszy cios. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale Rodriguez czuł się jakby ktoś włączył mu zwolnione tempo. Znów był tym samym dzieciakiem, którego lał pijany ojciec, znów miał ochotę skulić się w kącie i zasłonić rękoma. Prosić, błagać aby ten koszmar się skończył.
- Błagam, dość - wymamrotał.
I skończył się.
Diego ledwo widział na oczy, czuł jak złamany nos pulsuje, jak krew ciemnie mu lepką i ciepłą strugą po twarzy, brodzie i skapuje na koszulę i marynarkę. Ledwo łapał oddech obracając się na podłodze na plecy. Świat mu wirował przed oczami, nie był w stanie wykrztusić z siebie ani słowa, a z każdym oddechem wydawało mu się, że płuca mu zaraz eksplodują. Był przerażony, przerażony jak nigdy dotąd. Czuł się nagi, bezbronny i upokorzony do tego stopnia, że jego własne słowa wydawały mu się dobiegać gdzieś z bardzo daleka.
- W...wszystko - powiedział zachłystując się własną krwią. - Zrobię wszystko.
Nie miał bladego pojęcia czym owe "wszystko" miało być, ale w tym momencie powiedziałby cokolwiek byleby tylko zadowolić Iluzję i jak najszybciej zniknąć z tego miejsca.
- Błagam - miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze, że to wszystko doprowadzi go do stanu, w którym jakakolwiek godność nie będzie miała znaczenia. Doczołgał się resztkami sił do fotela Człowieka Iluzji i skurczył się pokornie przy samych jego butach.
- Wszystko czego potrzebujesz - wycharczał po raz kolejny wyciągając przed siebie dłoń. Nie miał już godności, nie miał kredytów, nie miał wpływów. Nie miał niczego. Chciał tylko przeżyć. - Zaufanie... zdobędę zaufanie Iris Fel.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sekcja zamknięta

7 mar 2022, o 15:41

W świecie biznesu, informacja była warta więcej niż kredyt. Rodriguez odnajdywał się w nim doskonale. Wiedział, kiedy należało przycisnąć źródełko, a kiedy to wysychało. Potrafił oszacować, które poszlaki warte były zbadania, a które były rzucanymi zasłonami dymnymi, pokrzykiwaniem nieistotnych inwestorów, którzy usiłowali wymusić na nim działanie.
Biznes z Iluzją powinien być tym samym. Świadomość tego, jak niebezpieczny bywał mężczyzna nie odstępowała Diega ani na krok, ale zawsze odnajdywał komfort znajdowania się po odpowiedniej stronie. Póki był dla niego przydatny, tak długo biznes, który tak wielce mu pomagał, wciąż był w jego oczach wartościowy. Ale granica między bezpieczeństwem, a czystym okrucieństwem była bardzo cienka. Teraz, gdy jego ciało zwijało się w katuszach na ziemi, osłaniając przed kopniakami stalowych butów, gdy w ustach czuł metaliczny posmak krwi, granica wydawała się cieńsza niż jeden, długi włos o kolorze blondu.
Ból był tylko narzędziem. Sposobem na otrzymanie informacji, drastyczną alternatywą dla przyciśnięcia jego źródła. Nawet, jeśli jego słowa mogły to sugerować, Iluzja nie widział w tym niczego osobistego. Być może to zatajenie przed nim pełni informacji przysporzyło Rodriguezowi o jedno uderzenie więcej, ale nie zmieniłoby niczego w tym, w jaki sposób potoczyło się to spotkanie. W czasie ataku hakerskiego, Cerberus wkroczył do Prezydium, ze swoim wzrokiem skierowanym na Radę.
A teraz Diego był kolejną bronią w dłoniach organizacji. Bronią naładowaną żywą amunicją w chwili, w której odebrano mężczyźnie wszystko.
Iluzja pochylił się nieco w jego stronę. Z rozwalonego łuku brwiowego na oko mężczyzny spływała krew, a obraz wydawał się zamglony. Widział jednak połyskujące, błękitne tęczówki swojego oprawcy - tego, który nie ruszał się z miejsca, a którego dłonie pozostawały czystymi nawet, gdy jednocześnie on sam tonął w krwi swoich przeciwników.
- Wiem, że to zrobisz - odrzekł z przekonaniem.
Nie dał mu innego wyboru.
Tego wieczoru, Diego Rodriguez utracił swoją godność i zdrowie, kredyty i wpływy. Fortuna, na którą pracował całe swoje życie, szacunek, który wzbudzał wśród swoich współpracowników. Wszystko to zniknęło po chwili, przysłonięte ciemnością wkradającą się do jego umysłu, gdy ciało zawiodło, osuwając się w pełen cierpienia sen.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Cronos”