Ludzka kolonia, której nazwa rozbrzmiała w całej galaktyce szesnaście lat temu podczas brutalnego ataku batariańskich przestępców, w wyniku którego wymordowana została większość ludności. Dziś Mindoir rozkwita, odbudowując swoją historyczną kolonię. Pamiętając o poświęceniu tych, którzy byli przed nimi, koloniści z dumą walczą o lepsze jutro, a dzięki ich determinacji i wsparcu Przymierza, Mindoir staje się perłą odbudowy w Trawersie Attykańskim.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Ikaros

28 cze 2022, o 01:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek Gdyby nie pustka, która wtargnęła do środka odkrytego poziomu statku, czuliby w nozdrzach smród spalenizny. Eksplozja miny wyrwała potężną lukę w boku fregaty - coś, co z pewnością wpływało na jej wytrzymałość w kosmosie. Okręt tkwił jednak w miejscu, nadal sparaliżowany niedziałającym napędem, a może trawiącą go od środka chorobą.
Gdy naradzali się między sobą, usłyszeli stukot odległych kroków. Tym razem nikt jednak nie nadciągał z korytarza by ich dorwać, nikt nie wychylał się zza winkla ani nie biegł ku nim z ładunkiem wybuchowym. Kroki okazały się fantomowe - echo niesione przez zniszczoną strukturę statku. Drżenie, które czuli pod powierzchnią rękawic przykładając dłonie do ścian. Oddział, któremu umknęła D'veve ze Strikerem, poruszał się na którymś pokładzie statku. Odległe odgłosy ich kroków towarzyszyły im na Ikarosie, lecz żadne z nich nie potrafiło określić, z której strony konkretnie nadciągają. Poszatkowany niczym ser szwajcarski trup niósł dźwięki w sposób różny, zależny od miejsca, w którym znajdowało się źródło, oraz tego w którym stał odbiorca. Oddział równie dobrze mógł znajdować się tuż obok nich, jak i być po kompletnie drugiej stronie okrętu.
Przejście przez pierwszą, odgradzającą resztę statku od rannego punktu śluzę było pełne napięcia, lecz okazało się bezproblemowe. Wkrótce przeszli przez wciąż działające systemy dekompresji, które wyrównały ciśnienie w korytarzu. Wyrwę w pancerzu pozostawili za sobą, a Ikaros, jak większość fregat swojej klasy, był doskonale przystosowany do izolowania tego typu wypadków od reszty pokładów.
Ich drogi łączyły się ze sobą jedynie przez pierwszy odcinek. Wkrótce odnaleźli rozgałęzienie i choć im głębiej szli, tym mniej zastali informacji na ścianach, wspomagając się informacjami od voluskiego zleceniodawcy w miarę orientowali się w kierunkach. Jedna odnoga prowadziła do włazu idącego w dół, druga do włazu idącego w górę, a trzecia do serca okrętu. Inferno jako jedyny skręcił we własną stronę, życząc im powodzenia z wzajemnością, podczas gdy pozostali skierowali się do pierwszej na ich drodze stacji medycznej.
Obrazek Winda, którą musiał posiadać Ikaros, znajdowała się dość blisko wysadzonej sekcji - dostanie się do niej wymagało więc przejścia przez niemal cały poziom okrętu. Właz do śluzy był ciasny, niewygodny, przeznaczony dla wątłych i przystosowanych do tego typu warunków inżynierów - ale był najszybszym zejściem w dół. Batarianin z trudem przecisnął się przez przejście. Stara, dawno nienaprawiana drabinka zgrzytała lekko, gdy z powątpieniem opierał na jej szczeblach całą swoją wagę. Ceramiczny pancerz na jego ciele dodawał mu niezgrabności i ciężaru w chwilach takich jak te.
Rozebranie statku z otulających go płyt okazało się pomocne przy wyjściu technicznym - dało Inferno nieco luzu, gdy zeskoczył na dół, do małego pomieszczenia prowadzącego dalej. Właz wyprowadził go do ścieżki technicznych korytarzy, które z reguły biegły w tego typu okrętach nieco pod pokładem maszynowni. Teraz, spoglądając wprost na wnętrze statku, dostrzegł jak potwornie został on okrojony. Wszystko, co nie było absolutnie niezbędne do jego funkcjonowania zostało usunięte. Zgięty w pół, idąc naprzód, spoglądając w górę dostrzegał skryty w półmroku korytarz właściwego poziomu - zwykle przykryty podłogą, teraz zasłonięty był jedynie wnętrznościami Ikarusa, pozostawiając spore prześwity do wglądu batarianina.
Cisza była czymś niezwykle świętym na pokładzie fregaty - odgłosy wydawane na każdym pokładzie niosły się echem, jak gdyby ściany dzielące ich wszystkich nie istniały. Znajdując wyjście, nie był w stanie samotnie wyważyć drzwi bez intensywnego zgrzytu metalu, który zdradził jego pozycję. Wytaczając się na ciemny, w połowie rozebrany korytarz, nie dostrzegał zbyt wiele, nawet sięgając promieniem latarki w jego omni-kluczu.
- Po co ginąć tak głupio? - słowa wyłoniły się z ciemności, gdy ludzki mężczyzna wkroczył w krąg światła latarki Inferno. Jego twarz skryta była pod hełmem z wyciemnioną szybką. Batarianin nie dostrzegał z początku w jego opancerzeniu niczego szczególnego - dopiero gdy mężczyzna podszedł bliżej, w świetle zabłysło wymalowane czerwienią logo SST na jego piersi. - Kurwa, a już była moja kolej - dodał wściekle, z irytacją. Jego omni-klucz rozbłysł czerwienią, gdy mężczyzna aktywował zamocowane w nim omni-pazury.
Nie czekając na reakcję batarianina, mężczyzna rzucił się naprzód, celując ostrzami pazurów w jego serce.
Obrazek Wielokrotnie widzieli w swoim życiu stacje medyczne, lecz żadna z nich nie wyglądała tak, jak ta.
Pomieszczenie zostało w pełni ogołocone z wyposażenia - nie tylko tego, które miało jakąś wartość. W środku nie było ani szafek, ani łóżek, zaledwie kilka elementów mebli, które były na tyle przytwierdzone do ścian i podłóg, że ich wymontowanie sprawiłoby większy problem. W podłodze dostrzegali ślady po co najmniej dwóch miejscach operacyjnych. Po chwili oględzin pustego pokoju zauważyli też rysy, po których zorientowali się, że większość rzeczy została stąd wywleczona. Ściany, jak wszędzie indziej, były cienkie, a systemy obnażone.
Striker nie odnalazł dla siebie zastępczego pakietu medycznego pośród kilku, zostawionych przez pracowników gratów. Nie było tu niczego wartościowego, co mogło mu się przydać. Podobnie z pozostałymi - wśród zachowanych szkieletów interfejsów medycznych Kiru nie zauważyła niczego pomocnego, a szukająca w rzeczach prywatnych Isha nie miała wiele więcej szczęścia. Wszystko wskazywało na to, że stacja medyczna nie przyniesie im niczego, co trzymałoby ich dłużej w jej wnętrzu - dopiero wychodząc, zorientowali się, że w pełnej chirurgicznie wyciętych dziur podłodze połyskiwało coś pod światłem ich latarek. Gdy udało im się wydobyć z szczeliny datapad, znaleźli na nim jedynie kopię jednej wiadomości, która dwójce z nich nie mówiła zupełnie niczego. D'veve dostrzegła w niej jednak znajomą nazwę.
Statek na pozycji. W oczekiwaniu na dalsze komunikaty.
Świetlik.
Świetlik był nazwą, którą nieskazitelna pamięć długowiecznych asari natychmiast skojarzyła. W dzieciństwie, gdy Shia bawiła się z Ishą w komandoski, nadała im pseudonimy, każąc nazywać się Świetlikiem. Nie było to wiele - ba! Była to czysta pierdoła oparta wyłącznie na zwykłym przeczuciu, lecz znajoma nazwa sprawiła, że asari powtórnie przeskanowała datapad. Gdy udało jej się obejść domyślne oprogramowanie komunikatora, dostrzegła znajome cyfry.
Identyfikator rozmówcy pochodził z Conestogi.
Bez względu na to, czy podzieliła się swoim odkryciem z pozostałymi, każde z nich mogło wywnioskować, że ktoś poza Ikarosem jest zamieszany w to, co działo się w jego wnętrzu.
Obrazek
“The new world is as yet
behind the veil of destiny
In my eyes, however
its dawn has been unveiled”
Kroki oddziału poruszającego się po statku ucichły. Żadne z nich nie wiedziało, w którą stronę zmierzali przeciwnicy.
W chwili, w której na krótką chwilę na fregacie zapadła cisza, zgrzyt poniósł się korytarzami, gdy system nagłośnienia w statku aktywował się nagle, bez ostrzeżenia.
- Wiem, czego tu szukasz. To błąd - damski głos zawibrował lekko, przywodząc na myśl turiańskie brzmienie. - Nie powstrzymasz tego, co zostało rozpoczęte.
Interkom wyłączył się z następnym zgrzytem.
[h3]Nie jesteś jedyny/a.
Wśród was ktoś inny ma ukryte zamiary.[/h3]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 284
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Ikaros

28 cze 2022, o 13:42

Choć dogadanie się tak, by wszyscy ruszyli w miarę zgraną kupą do jednego celu było zadaniem raczej ciężkim, ostatecznie udało im się podzielić na dwa nierówne składy, czy też po prostu jeden skład i Batarianina, który w poszukiwaniu zemsty ruszył do maszynowni, stawiając swoje potrzeby ponad potrzeby oddziału. W głowie postanowiła go skrytykować, poza nią zaś życzyć mu po prostu powodzenia i ruszyć ze Strikerem i Kiru w kierunku sektora medycznego - choć ona nie musiała uzupełniać jeszcze zapasów, tak Człowiek faktycznie miał taką potrzebę. Lepiej było złapać jakieś zestawy medyczne zanim oberwą, niż po tym, dlatego też nie miała problemu z tym wyborem.
- Mam nadzieję, że Batarianin przeżyje.- zagadała podczas drogi, oczywiście nie mówiąc tego przez systemy komunikacji, by Inferno czasem tego nie usłyszał.- Głupio by było, gdybyśmy stracili jednego przez takie podejście. Trochę tak, jakby Karajeva odstrzeliło po jego pierwszej głupiej decyzji.- wyjaśniła szybko, co miała na myśli, wciąż oczywiście skanując wszystko swoim czujnym wzrokiem, wspomaganym przez latarkę w karabinie. Ich podróż przez statek przypominała jej trochę misję na Neidus, ale tam miała chyba nieco więcej wolnej przestrzeni i definitywnie mniej zabaw z próżnią kosmiczną. W sumie nie wiedziała co jest gorsze - czy bycie samotnie na statku kosmicznym, czy w opuszczonej placówce badawczej. Wypowie się pewnie na ten temat po misji, jeśli będzie jej na tyle do śmiechu. Niestety jej humor często miał tendencje do spadania pod koniec zadań.
Wkroczyła do stacji medycznej chwilę po Charlesie. Prawie od razu zrozumiała, że przyszli tu na marne, bo wszystko, co mogło zostać złupione, zostało już złupione. Choć szybko rzuciła się do przeszukiwania, to nie znalazła absolutnie niczego interesującego, czy też przyciągającego jej uwagę na dłużej. Nie znaleźli chyba też nic o faktycznym użyciu medycznym, co zapewne zirytowało Strikera, który właśnie po coś takiego tu przyszedł. Była już gotowa do uznania tego przystanku za absolutną porażkę, kiedy zauważyła datapad. Chcąc przyszpanować nowym omnikluczem, szybko przejęła go i przeczytała (zapewne) jako pierwsza.
Wiadomość nie zdradzała jakoś dużo, ale spowodowała, że lekko zamrowiło ją z tyłu głowy. Miała już doświadczenie z świetlikami, i choć nie stawiała, że sprawa będzie połączona z jej prywatą, to sprawdziła jej nadawcę...

I się przejechała. Kolejne utrudnienie życia na Liście Cierpień Ishy D'veve. Załoga Conestogi była ewidentnie zamieszana w całą sprawę. Czy to oni byli tym SST? Czy może byli sprzymierzeni? Według wiadomości oczekiwali na dalsze komunikaty, być może jako siła sprzymierzona, może najemnicza, a może część ekipy. Żadna z tych opcji nie była dla D'veve dobra, bo już w tym momencie była na niekoniecznie przyjacielskich stosunkach z tym całym SST (nie wiedząc jeszcze nawet kim byli!). Ewidentnie się zestresowała i zdenerwowała - gdyby ktoś widział w tym momencie jej ekspresję, to od razu wyczułby stres na kilometr. Na szczęście kryła się pod hełmem, tak więc jedyne, co było słychać, to słowa, które za chwile wydobędą się z jej ust. Ciężko było jej jednak uformować przez chwilę jakieś sensowne zdanie, gdyż natłok myśli i nieprzyjemnego, stresowego pieczenia w gardle zaatakował ją zbyt szybko. Czy popełniła faktycznie błąd, puszczając Shię i tworząc "zreformowaną" Conestogę? Czy to przez to, że wtedy obaliła tamtych handlarzy, teraz mają te problemy? Czy Shia jest tu tą złą, czy może jest tu jakieś sensowniejsze wytłumaczenie? Jeśli jej siostra miałaby okazać się być jakąś psycholką trzymającą z tym dziwnie fanatycznym SST...czy Isha będzie w stanie ją zabić?

Nie była religijna, ale miała dziwne przeczucie, że Athame nie tylko zaplanowała to wszystko, ale jeszcze wymyśliła to sobie tak sprytnie, by to D'veve musiała naprawić wyrządzony przez siebie grzech puszczenia Ardat-Yakshi wolno. Modliła się teraz w duchu (choć "modliła się" to złe określenie, bo bardziej błagała po prostu wszystkie okoliczności), by obecność Conestogi była nieporozumieniem, przypadkiem, i dało się rozwiązać tę sytuację konwersacją lub może DROBNĄ strzelaniną bez konieczności wybijania swojej siostry i znajomych. Potrzebowała chwili, która dla reszty oddziału wyglądała po prostu jak moment zastanowienia, by uformować kilka zdań.
- Okej, młodzieży, to szybko zrobiło się personalne.- nawet jeśli starała się brzmieć tak, jak zawsze, to jej ton był ewidentnie chłodniejszy, lecz paradoksalnie bardziej zbliżony personalnie do całej tej sytuacji.- Najprawdopodobniej SST trzyma z załogą Conestogi, albo ma w swoich szeregach załogę Conestogi. To była fregata łowców niewolników, ale po tym jak wybiłam tam Łowców, to zaczęli najwidoczniej zajmować się współpracą z naszymi wrogami. Na ich czele stoi, albo stała moja siostra, którą zostawiłam tam przy władzy. To ex-komandoska, zdolna, prawdopodobnie nieco lepsza ode mnie.- pewna drobna potrzeba wychodzenia na lepszą, niż była, sprawiła, że jasno podkreśliła swoją rolę w obecnym stanie Conestogi oraz powiedziała, że Shia jest tylko "prawdopodobnie nieco lepsza", w czasie, kiedy definitywnie była potężniejszym wojownikiem.- Z oczywistych powodów, jeśli wpadniemy na nią, albo na kogoś kogo znam z Conestogi, to najpierw rozmawiamy, i jeśli się nie dogadamy, to wtedy walczymy. Co do mojej siostry, to nawet nie myślmy o krwawych rozwiązaniach dopóki nie da nam konkretnego powodu. Wszystko zrozumiano?- nie zamierzała się tu dwa razy powtarzać. Nie zamierzała też celowo utrudniać przebiegu misji, dlatego też podała im wszystkie te informacje od razu, by byli na mniej więcej podobnej stopie informacyjnej, co ona. Oszczędzała niepotrzebnych szczegółów, ale na pewno zadbała o to, by jej skład (minus Inferno, bo miał tego niefarta, że znalazł się gdzieś indziej) wiedział wszystko, co trzeba. Nawet, jeśli z minutami robiła się bardziej emocjonalna i mniej oddalona psychicznie od misji, to nie zamierzała sprawiać, by wszystko stawało się teraz trzy razy trudniejsze. Była profesjonalistką...chociaż w sumie, teraz to już chuj wie, czy była. Dostała od Isyxy zadanie, by sprowadzić Shię na Thessię, i przez jej emocje zawiodła w tym zadaniu, co może teraz doprowadzić do przykrych konsekwencji. I jeśli doprowadzi, to Isha bardzo, bardzo chciała wierzyć w to, że to naprawi. Ureguluje swój "grzech" chęci posiadania siostry.

Interkom przemówił, a ta, gdy krótkie przemówienie najpewniej-turianki się zakończyło, parsknęła strasznie nerwowym śmiechem.
- Kurwa, teraz będą próbowali obrócić nas przeciwko nam samym. Jak ja kocham to zlecenie!- ewidentnie się rozsierdziła. To, co teraz zrobi, najpewniej będzie czymś, czego zacznie żałować.- Na szczęście jesteśmy sprytniejsi. Ja zresztą też. Miałam powiedzieć wam już na statku, ale za szybko dotarliśmy i nie złapałam momentu, więc powiem wam teraz. Bavi Tar chciał mnie opłacić, bym zabezpieczyła dla niego statek, bo chce zająć także Ikarosa, i chciał zapłacić za to tylko mi. Kazałam mu się stuknąć w czoło, ale i tak uznał to za moją zgodę. NIE ZAMIERZAŁAM tego robić i nie zamierzam. Zero ukrytych motywacji. Musimy być zwartym składem, żeby poradzić sobie z tym...z tym...z tym czymś, kurwa!- chyba pierwszy raz od kilku zleceń autentycznie się zdenerwowała. Ta bardziej ludzka i nieszczególnie pozytywna strona Ishy zaczęła się manifestować, czy ta tego chciała, czy nie. Musiała teraz opierać się na resztkach swojego profesjonalizmu, pragmatyzmu, i na tym, że jej oddział będzie skłonny do współpracy i w razie czego utrzyma ją w ryzach. Nie zamierzała tu odstawiać scen, ale chyba i tak już to zrobiła.

Choć raczej powątpiewała w sukces tego planu, to postanowiła coś sprawdzić. Kiedyś Shia dała jej dostęp do częstotliwości, na której mogły prywatnie rozmawiać, bez ryzyka podsłuchów. Chciała sprawdzić, czy jeśli przerzuci się teraz na tę częstotliwość, to podsłucha coś ciekawego. Może będzie miała dzięki temu praktycznie darmowy dostęp do komunikacji wroga? Mała szansa, ale w sprawdzeniu nie ma nic złego.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Ikaros

4 lip 2022, o 16:16

Spojrzał przelotnie na omni-klucz.
- Bezużyteczni.
Rzucił przelotnie pod nosem i cicho westchnął. Mógł się tego spodziewać. Przecież na każdym szczeblu było to samo. Idiotyzm, który kiedyś doprowadzi ten cały ludzki pierdolnik na cmentarz historii.
- Różnica jest taka, że Karajew się słuchał.
Odprowadził wzrokiem Batarianina. Życzył mu szczęścia. Nie miało to dla niego znaczenia czy przeżyje, czy nie. Chciał po prostu zobaczyć co z tego wyniknie. W najlepszym wypadku będzie przynajmniej pożyteczny w odciąganiu uwagi od nich. Przynajmniej przez jakiś czas. O ile przeżyje na tyle długo.

Już za to wizyta w dziale medycznym była wystarczająco przygnębiająca. Nie było niczego co mógłby zabrać ze sobą. Bez medykamentów czuł się jak beznadziejnie otwarty na ostrzał przeciwnika. Nie mógł już zostawić ciężkiego myślenia na wypadek gdyby sytuacja się zjebała. Ona właśnie to zrobiła. Dodawało mu to tylko dodatkowych problemów w wykonaniu tego idiotycznego zadania.
Kręcił się po pomieszczeniu z resztkami wiary na uratowanie sytuacji. Przeszukiwanie kontenerów pełnych śmieci, jakiś gratów czy pojemników, których nie udało się przenieść. Dosłownie nic. Zero. Null.
Dopiero po chwili spojrzał na Ishe, która przeglądała jakiś znaleziony datapad. Ściągnął z głowy kaptur odpalając na szybko papierosa. Nie mieli wiele czasu, ale może jakakolwiek przydatna informacja do wykorzystania się tam znajdzie.
Zaciągnął się mocno papierosem. Zresztą historia Ishy wymagała trochę uwagi z jego strony. Jak każde z nich nosiła krzyż. W jakimś dziwnym zbiegu okoliczności postanowiła się z nimi nią podzielić.

- Nie mam siły zabijać komuś siostry na jego oczach drugi raz w tym miesiącu - Podrapał się pistoletem po skroni. Wypuszczając dym z płuc przyswajał kolejne informacje. - W sensie wiesz, nie żebym się przypierdalał, ale skąd w ogóle pomysł, że to ma cokolwiek wspólnego z twoją siostrą? Nie żeby mi to dużo przeszkadzało, ale dziwnie uczucie spotkać kogoś rodzinkę w miejscu pracy.
Galaktyka była dość sporym miejscem. Jeśli naprawdę była szansa na spotkanie jej siostry w takim miejscu to byłby lekko zaskoczony. Oczywiście pozytywnie. Trochę smaku dramatu mogłoby dodać walorów smakowych dla tej misji. Nie zamierzał zabijać od razu jej siostry. Wolał patrzeć na starcie dwóch sióstr. Prywatne sprawy zawsze były najpyszniejsze.

Przemówienie z interkomu sprawiło, że przewrócił oczyma.
- Huh, chyba tu chodzi o mnie. - Parsknął śmiechem i zaciągnął się papierosem. Luźnym ruchem odłożył broń na plecy jakby nigdy nic. Pewnie też swoją gadką przyciągnął wzrok reszty z załogi. - Myślałem, że domyśliliście się już, że nie jestem tu przez przypadek nie?
Spojrzał na nich lekko zdziwionym wzrokiem i pokręcił lekko głową. Przecież to wcale nie jest podejrzane że człowiek, który przez większość czasu spędzonego razem był znany ze swojej współpracy z Przymierzem i jego bardziej nielegalnymi operacjami.
- Jak chcesz to możesz nawet oznaczyć ten statek moczem. Nie jest nam do niczego potrzebny. - Przeciągnął się przejeżdżając ręką po swoich lekko już rozpuszczonych włosach. - Jestem z wami bo moje zlecenie się zbytnio nie gryzie z tym co chce ta spuchnięta amoniakowa bomba. Niestety priorytety zmuszają mnie trochę do podjęcia szybkich akcji i zdobycia danych z piętra wyżej za nim ta banda gówniarzy wysadzi je w powietrze. Pomożecie mi je zdobyć, a ja załatwię wam bezpieczny transport z tego kurwidołka i moje drogocenne wsparcie. Jak ostatnim razem. Jak na Nyx.
Uśmiechnął się strzelając niedopałkiem gdzieś w przestrzeń. Musiał się śpieszyć bo inaczej chłopaki z B upierdolą mu jaja. Striker może i być zdradziecką kurwą, ale miał świętą zasadę. Jego słowo było świętością. Coś obiecane raz trzeba było dotrzymać, nawet jeśli trzeba było za to zdechnąć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Inferno
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 6 kwie 2022, o 23:39
Miano: Galath Inferno
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Batarianin
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.295

Re: Ikaros

4 lip 2022, o 20:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Sekcja, w której przebywali przypominała śmierdzące truchło zwierza, z częściowo wyżartym przez padlinożerców podbrzuszem, widok, który Inferno dobrze pamiętał jeszcze z czasów dzieciństwa na Khar'shan. Eksplozja i powstała wyrwa pozostawiała wiele do myślenia, jak chociażby to, do jakiego poświęcenia najemnicy z SST byli gotowi, idąc śmiałym krokiem ku najskrajniejszym decyzjom. Byli fanatycznie oddani swojej sprawie, jakakolwiek by ona nie była, a przy okazji ktoś kierował całą operacją zgrabnie za sznurki. Nie sposób było się z nimi konfrontować, próżno było pokonać kogoś komu nie zależało na życiu, kto gotów był rzucić się w otchłań ciągnąc ze sobą każdego kto zbyt nieostrożnie stanął na skraju urwiska. A jednak, wszystko wskazywało na to, że Galath miał skoczyć wraz z nimi, tylko dlatego, że nieopatrznie nadepnęli mu na odcisk. Jego towarzysze daremnie próbowali przemówić mu do rozsądku, on sam pasywnie nie odpowiedział ani słowem, całkowicie ignorując jakiekolwiek słowa przytomności. Wpatrywał się w bliżej nieokreśloną dal i gdyby przyciemniona szybka jego hełmu nie zasłaniała mu twarzy, ujrzeliby zdeterminowane lico batarianina, który wyglądał jakby pogodził się z własnym losem i szedł ku zgubie, w czczym akcie niepowetowanej zemsty. Był tylko on i jego pistolet, tak jak wtedy gdy przemierzał pustynne góry She'zath, bezwzględny i straceńczy, po to by popełnić mord, brutalny w skutkach, brocząc ręce krwią własnego rodu, własnego brata, własnej, nieodżałowanej matki. Hipnotyzujący trans towarzyszył mu i teraz, zlewał się z biciem jego serca i z dźwiękami umierającego pokładu. Jego godziny, być może tak jak i Inferno były policzone, ale batarianin wierzył, głęboko i uczciwie, że jego przydomek nie wziął się znikąd i jeśli spłonie, to narodzi się na nowo, bo tym właśnie Inferno był, płomieniem, którego nie sposób było do cna zdusić i który odżywał, raz za razem, rozbudzony podmuchem nowej motywacji.
Problemem jego towarzyszy było to, że nie znali Galatha Inferno.
I kiedy się z nimi rozstał, przeciskając przez ciasny właz, znalazłszy się nareszcie w dolnej części statku, mężczyzna w pierwszej chwili wyłączył swój mikrofon. A potem westchnął ciężko, jakby ktoś zdjął z jego barków ogromny ciężar. Banda frajerów, pomyślał. Naiwni najmici, których owinął sobie wokół palca niczym kuglarz grupkę dzieci. Tym lepiej, utwierdził się w przekonaniu, że postąpił prawidłowo. Oportunistycznie i perfidnie, ale wciąż prawidłowo. Był przecież najemnikiem, cholernie uczciwym w wypełnianiu kontraktów i sam przed sobą mógł prawdziwie przyznać, że SST zatrudniło go technicznie jako pierwsze. I że od początku działał w ich sprawie, wywiązując się, najlepiej jak tylko mógł, z postawionych przed nim zadań. Zastanawiał się, czy yahgowi w ogóle przeszło przez głowę, że to prawdopodobnie za sprawą Galatha nie wydostali się na czas z promu, gdy tylko udawał, że pracuje nad wyłączeniem systemu. Że nieustannie zbierał informacje na temat pozostałych, imitując oślepionego nienawiścią chojraka, który samojeden idzie pokonać zorganizowaną grupę zawodowców. Dość, że połknęli ten próżny motyw, ułatwiając mu kolejny etap powierzonej misji, zostawiając samego, dokładnie tak, jak sobie tego życzył.
Ale Inferno nie był też w ciemię bity. SST dało się poznać jako zwierzchnik, któremu nie można do końca zaufać. Liczył się z tym, że znowu gra w pokera i tym razem przyszło podnieść stawkę do samego va banque. Wszystko albo nic. Być może przegra i zginie, ale póki istniał cień szansy na powodzenie, a przy tym obłowienie się, zamierzał w tę stronę pójść.
Znalazł się w małym pomieszczeniu, opustoszałym i do reszty splądrowanym ze wszystkiego co mogło być w jakimkolwiek stopniu pożyteczne, zamieniwszy Ikarosa w wysuszoną mumię, po której został tylko cień dawnego żywota. Z trudem przeciskał się przez wąskie korytarze, w żadnym stopniu niedostosowane do jego gabaratów, ale i z tym był pewien, że sobie poradzi, rozpamiętując równie zbite tunele na Torfan, których nie tylko bronił, ale sam wcześniej uczestniczył w tworzeniu ich sieci. Lecz każdy medal miał dwie strony, takoż i tu Galath poczuł ukłucie niepokoju gdy wraz wspomniał zawalenie się jednego z szybów i częściowe zmiażdżenie, skutkiem czego była jego chroma noga. Szedł jednak dalej, rozglądając się uważnie, upatrując wszelakich znaków gdzie tylko się dało, a gdy w końcu na jego drodze stanęły drzwi, nie zastanawiał się długo, bezczelnie wyważył je mocnym uderzeniem barkiem.
I o mały włosy nie zapłacił za to słonej ceny.
W czas zauważył człowieka na końcu promienia światła jego latarki. Wypowiedziane słowa być może uchroniły go przed najgorszym, jako że Galath miał ułamek sekundy na rozeznanie się w sytuacji. W pierwszej chwili szarżę mężczyzny chciał impulsywnie przerwać strzałem z wciąż dzierżonego pistoletu. W porę się jednak zreflektował i również uruchomił swoje omni-ostrze, chcąc sparować atak i ewentualnie przeprowadzić kontrę. Batarianin spodziewał się zmasowanego ataku pazurami, dlatego najpierw odskoczył krok w prawo, parując co tylko zdołał, a potem wyprowadził własne uderzenie.
To ja — powiedział, łapiąc oddech. — Galath Inferno.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Ikaros

4 lip 2022, o 21:50

Niestety wycieczka do sekcji medycznej okazała się o wiele mniej owocna niż można było przypuszczać. Ktoś był tu przed nimi i wyczyścił pomieszczenie ze wszystkiego co nie było przyspawane do pokładu. A raczej prawie wszystko, co udowodniło odkrycie przez Ishę zagubionego datapada.
- A mogłam właśnie przepijać żołnierzy Przymierza na Mindoir – westchnęła z rezygnacją. Czy w tej galaktyce skończyły się normalne zlecenia? Bez porąbanych sekt, problemów rodzinnych, byłych kochanków i wszelkiej maści niepotrzebnych dram? - Ok, nie ruszymy twoich krewnych i znajomych, ale jak zaczną za bardzo odwalać będziemy się bronić.
Jeśli volus faktycznie zlecił Ishy przejęcie statku, to wykazał się naprawdę daleko idącym optymizmem i nie chodziło tu o umiejętności asari a stan jednostki. Statek już był w nienajlepszym stanie, a jeszcze kilka eksplozji a poleci, ale prosto do skupu złomu.
- Skoro o wszystkim tak otwarcie gadamy, to nie dostałam żadnej fuchy ba boku, ale napisał do mnie dawny znajomy z Krwawej Hordy z ostrzeżeniem, że ktoś z was, konkretnie Inferno, może grać na dwa fronty. Nie wiem ile w tym prawdy, bo zdaje się, że mają jakieś zaszłości.- stwierdziła. Tak jak wspomniała wcześniej, nie potrzebowała żadnej dodatkowej zachęty by nie ufać batarianinowi, a jeśli zacznie coś kombinować to odstrzelić go zawsze zdążą.
- Jak dla mnie nie ma problemu, sama chętnie spojrzałabym na dane z komputera pokładowego, bo coś za dużo osób interesuje się tym statkiem – zlecenie, zleceniem ale czasem lepiej było nie zarobić ani kredyta niż wjebać się w gówno wielkości Cytadeli. Kto wie co mogło znajdować się na pokładzie? Ładunki termojądrowe? Broń biologiczna? Jeśli miała wylądować w samym środku konfliktu między Przymierzem, SST i cholera wie kim jeszcze to wolała wiedzieć na czym stoi.- Powinniśmy się zbierać, im szybciej załatwimy nasze sprawy tym szybciej zabierzemy się z tej kupy złomu.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

13 lip 2022, o 22:48

[h3]Szczęście Inferno[/h3]
A<33<B<66<C
0

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]DRUŻYNA PIERSIENIA - ZAGROŻENIE[/h3]
A<33<B<66<C
3

[h3]DRUŻYNA PIERSIENIA - PRZESZUKANIE[/h3]
-1 kostki odjęte za oblanie testu zagrożenia
A<33<B<66<C
4
[h3]WSZYSCY - ZAGROŻENIE[/h3]
A<33<B<66<C
5
[h3]TAJNY RZUT MG[/h3]
Ruch oddziału przeciwnika.
6
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

13 lip 2022, o 23:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek W ciemnym korytarzu obdartej ze skóry maszynowni każdy cień wydawał się podejrzany.
Zmysły Inferno królowały w sytuacjach takich jak te. Gdy organy przepełniania adrenalina, a mięśnie drżały lekko, ni to z nerwów, ni z ekscytacji, dłonie zaciskały się w pięści gdy wzrok wyszukiwał przeciwników. Choć przez krótką jak nagły wdech chwilę wydawało mu się, że w mroku oddali dostrzega czekający na niego oddział, Ikaros obnażył przed nim ich samotność. Mężczyzna stojący przed nim spoglądał na niego butnie, z determinacją, lecz był w tym miejscu zupełnie sam.
- Nie mam, kurwa, bladego pojęcia kim jesteś - prychnął w odpowiedzi, na nic robiąc sobie względnie pokojowy gest, jakim wykazał się Galath. Kimkolwiek był, najwyraźniej nie przekazano mu istotnej informacji. - Zdechnij szybko - dodał, wznosząc w górę żarzące się omni-ostrze, które dzierżył przy dłoni.
Gdy rzucał się do gardła obcemu batarianinowi, Inferno mógł, na swój sposób, zrozumieć swojego przeciwnika. Mężczyzna wydawał się przede wszystkim zirytowany tym, że w czymś mu przerwano - nawet jeśli wokół nich nie było absolutnie niczego, czym mógłby się zająć. Żadnego terminala, żadnej miny, którą byłby w stanie Inferno dostrzec, którą ten mógłby uzbrajać.
Galath nie dostrzegł w nim materiału na żołnierza, gdy już wpadł w światło jego własnej omni-broni. Mężczyzna był bardzo wysoki, lecz nie był w żaden sposób rosły czy umięśniony. Jego sylwetka przypominała cywilną - być może był biotykiem, lub inżynierem, który zajmował się czymś na statku, nim do maszynowni nie dotarł abordaż.
Mimo tego, mężczyzna był zły, a jego złość wypełniała determinacja. Nie zważał na nic, mknąc naprzód, być może w objęcia swej niechybnej śmierci. Batarianin miał nad nim przewagę swojego rozmiaru oraz siły, lecz gdy Inferno uniósł własną broń, parując uderzenie mężczyzny, zrobił to z widocznym trudem. W płonących wewnętrzną siłą oczach swojego przeciwnika dostrzegł szeregowego trepa, który być może nie miał w ogóle prawa wiedzieć, kim właściwie jest Galath Inferno. Mimo swej słabszej fizjonomii, kierowało nim coś innego - coś, co sprawiło, że niemal nie drgnął, gdy ostrze Galatha zagłębiło się w jego boku. Odskoczył jedynie, zaklął, i uruchomił swój omni-klucz, gotów walczyć z Inferno do utraty tchu.
Obrazek Głos nie odezwał się ponownie.
Gdy wyszli na zewnątrz, korytarze wydawały się tak samo martwe jak wcześniej. Kroki poruszającego się oddziału pozostały echem tak wątłym, że wydawało się fantomowe. Gdy kierowali się naprzód, każde z nich wiedząc nieco więcej niż pozostali, a zarazem nie wiedząc niczego o miejscu, w którym się znajdowali, parli w stronę włazu, który doprowadziłby ich na wyższy poziom.
Pozbawiony oznaczeń statek mógłby być dla nich problemem, lecz kompletnie rozłożony na części pierwsze był innego rodzaju labiryntem. Gdy ściany nie osłaniały tego, co pozornie nieistotne dla podróżującego wgłąb okrętu, ich wzrok skupiał się na wszystkim, z trudem wyłapując wejście wyżej.
Przedostanie się na wyższy pokład nie było łatwym zadaniem, szczególnie do mającej swoje rozmiary Kiru. Choć fregata była rozebrana, wiedzieli, że nie jest ludzkiej budowie, bo wskazywało na to pewne niuanse w jej rozłożeniu, jak i architektura tych jej elementów, które się uchowały. Mimo tego, yahganka musiała zdjąć z siebie całe uzbrojenie, które miała, jak i nadmierny ekwipunek, by przecisnąć się przez właz przystosowany do, cóż, typowej budowy fizycznej mechaników - czyli niezbyt imponującej. Striker ze swoimi masywnymi barami miał jeszcze większy problem i wcale nie kazał mi tego napisać na disco.
Właz doprowadził ich pod sam kokpit. Korytarz, na którym stali, kończył się masywnymi drzwiami, które do niego prowadziły, po czym pędził wgłąb statku, pogrążony w mroku. Drzwi, podobne jak te do stacji medycznej, nie stanowiły dla nich wielkiej trudności, wkrótce wpuszczając ich do pomieszczenia.
Pokój był nieco mniej surowy niż stacja, którą badali wcześniej. Z sufitu zwisały kable, a przy ścianach ewidentnie wystawały niezasłonięte niczym rury, ale trzy fotele nadal stały na swoim miejscu, podobnie jak galaktyczna mapa, którą mogli aktywować zwykłym ruchem dłoni.
Okna kokpitu ukazywały im kosmos po drugiej stronie. Mindoir był dla nich teraz zaledwie mikroskopijną kropką, której nie sposób było dostrzec gołym okiem, nawet jeśli znajdował się w tym systemie. Pośród migoczących na atłasowym tle gwiazd, rozpoznali też błękitny blask odległego przekaźnika masy, przez który do układu nieustannie wlatywały statki transportujące gości na przyjęcie.
Kokpit nie dał im wielu informacji. Wiedzieli, że fregata jest w trybie autopilota, lecz nie mogli zhakować jego systemu efektywnie z ich wyposażeniem, oraz wiedzą. Logi statku stały przed nimi tajemnicą - mogli co najwyżej spróbować złamać je korzystając z własnych narzędzi, lub pobrać paczkę zaszyfrowanych danych nie wiedząc, czy będzie dało ją się kiedykolwiek otworzyć. Nigdzie nie dostrzegali klucza.
Komunikator był wciąż aktywny, choć ograniczony. Dostrzegli, że to z tego miejsca padały komunikaty ze strony załogi, z którą komunikowali się wcześniej. Połączenia wychodzące były zablokowane, choć po chwili gmerania udało im się odnaleźć dwa kontakty, które mógł nawiązać Ikaros.
[h3]WYBIERZ:[/h3]
[h4]⌥ centrala[/h4] [h4]⌥ ŚWIETLIK[/h4]

Nie wiedzieli, jak wiele czasu mieli nim odnajdzie ich podróżujący pokładami zespół, ani nawet jaki efekt będzie miało wybranie połączenia do jednej z opcji. Być może jeśli zadzwonią pod jeden numer, komunikator statku zostanie bezpowrotnie zablokowany, wykrywając nadużycie.
O tym musieli się przekonać wybierając jedną z opcji.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 284
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Ikaros

16 lip 2022, o 17:51

Średnio co dziesięć sekund robiło się tu coraz bardziej ciekawie. Wpierw zdradziła wszystkie informacje, i w zamian dostała ich trochę od swoich sojuszników. Striker oczywiście robił dla kogoś na boku (albo Przymierze, albo po prostu ta jego firma, co było oczywist), a Kiru najwidoczniej miała tu dodatkowe kontakty, które ostrzegły je o ich potencjalnej dzikiej karcie. W sumie pasowałoby, że Inferno, czyli gość, który odwalił coś durnego, tak naprawdę nie był głupkiem, a podwójnym agentem (choć termin ten chyba średnio aplikował się w tym środowisku i sytuacji). Gdy doszła do niej ta realizacja, wydała z siebie zirytowane sapnięcie.
- To dobrze, że puściliśmy go samego po statku.- rzuciła z definitywną ironią w głosie.- Dobrze by było sprawdzać jego status, ale nie wiem już nawet, czy chcemy za nim chodzić, czy może wciągnie nas w pułapkę, czy...cokolwiek. I czy faktycznie gra na dwa fronty, czy twoi koledzy z Hordy przesadzają.- dosyć jasno nakreśliła to, co myślała o tej sytuacji. Raczej ufała Kiru, choć też oczywiście nie przyjmowała wszystkiego, co mówiła jako pewnik. Podczas ich poprzedniej współpracy była jednak bardzo skutecznym członkiem drużyny, więc liczyła na to, że i teraz była kompetentna i nie zwodziła nikogo na manowce.
- Kto tam nas ewakuuje, Kapitanie Ekstrakcja?- zagadała podczas drogi do kokpitu, ot, chcąc wyciągnąć troszeczkę informacji ze Strikera. Raczej miała już swoje bezpieczne typy, ale może Charles zamierzał ją czymś zaskoczyć. Z nim nigdy nie było wiadomo. Równie dobrze mógł pracować dla choćby i Hegemonii Batarian, bo akurat mu zapłacili.

Wkroczywszy do kokpitu, szybko rozejrzała się po okolicy. Chwilę się zastanawiała, po czym podeszła do konsolety z systemami fregaty i zaczęła chwilę się zastanawiać.
- Ogarnę logi. Lepiej, byście skontaktowali się z centralą, może uda się nagadać jakieś bzdury, nakarmić fałszywymi informacjami, albo chociaż coś...nie wiem, wyhaczyć. Ja z Shią wolę nie rozmawiać, od razu będzie wiedziała, co się odwala i potencjalnie przekaże to SST.- przedstawiła sprawę ze swojej strony dosyć jasno, po czym zabrała się do odszyfrowywania logów swoim nowym omnikluczem, licząc na to, że sprzęt wyrówna brak zdolności hakerskich porównywalnych do jej kolegi, Skaxa. Jeśli nie, to trudno, ale warto było w jej opinii coś stąd wyciągnąć, a nie tylko łazić bez celu po lokacjach.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Ikaros

16 lip 2022, o 22:12

Nowe informacje nie wniosły nic nowego, ale na pewno przyniosły kilka ciekawych punktów wartych zaczepienia podczas tej operacji. Wątpił w to, że wiedział wszystko o zleceniach swoich współtowarzyszy niedoli. Kiru jeszcze była dość prosta, co było akurat dużym plusem. Z Ishą miał już większą zagwozdkę. Szczególnie, że mogła brać w tym udział jej siostra.
- Po prostu przyjmijmy, że jak ktokolwiek zobaczy Inferno to dorobi mu nową parę oczu. To nie jest, aż tak skomplikowane.
Wzruszył ramionami. Ostatni raz sprawdził czy z bronią jest wszystko w porządku i poprawił na głowie kaptur.
- Nikt kogo znasz, nikt kogo chcesz poznać. - Spojrzał na Ishe. - Powiedzmy, że powrót jest na koszt firmy.
Asari mogła dość łatwo dostrzec jak pod kapturem pojawił się delikatny uśmiech. Jeśli tak mówił to znaczy, że lepiej serio nie było znać ludzi którzy go opłacają. Przy okazji czasem lepiej mniej. Tak jest bezpieczniej.


Striker ledwo się mieścił przez dość ciasne przejścia. I wcale nie sprawiało mu to radości tak bardzo jak chciał tego jego pieprzony zleceniodawca. Przynajmniej nie musiał przeciskać się jak pasta do zębów co niestety przeżywała Kiru.
Kokpit zapowiadał się lepiej w kwestii zdobycia dodatkowych informacji. Tymi musiał się zająć później. Najpierw musiał się zabrać za wyciąganie danych z rejestratora lotów. Nawet jeśli miałby je wyrwać z serwera to musiał je przekazać górze. Szykował już nawet na to łącze aby przesłać paczkę danych. On nie miał do tego sprzętu czy umiejętności. To chłopaki na miejscu mieli do tego wszystko co było potrzebne.
Kiedy skończył upewnił się w razie czego, że kopią podzielił się z resztą drużyny. Nie było sensu cokolwiek ukrywać.
- Ty zajmowałaś się gadką na Neidus. Ja zajmę się nią tutaj. - Kliknął na ten wyświetlający nazwę świetlik. - Świetlik tutaj Ikaros. Mamy gości na pokładzie. Nasza siostra poświęciła swoje życie aby ich powstrzymać. Udało nam się zabić jednego z nich. Według identyfikatora znalezionego na ciele to Isha D’veve.
Czekał na odpowiedź. Jeśli to naprawdę była jej siostra to nie zostawi śmierci Ishy od tak, a jeśli nie to i tak gówno zrobią. Inferno już był i tak w drodze do SST. Sam też podejrzewał, że Centrala to najzwyklejsze połączenie z jakąś wieżą transmisyjną Przymierza w regionie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Ikaros

16 lip 2022, o 22:46

Nie było mowy by zostawiła broń przed włazem, gdy tylko jej towarzysze przeszli na drugą stronę po prostu wrzuciła tam karabin, po czym sama zaczęła się przeciskać. Normalna osoba zapewne zostałaby w korytarzu bojąc się, że utknie w niezbyt imponującym otworze, ale Kiru takie głupie myśli nie dotyczyły. Gdyby mieli więcej czasu pewnie rozważyłaby częściowe zdjęcie pancerza żeby łatwiej przecisnąć się przez właz, ale z szalejącym na pokładzie SST oznaczało to tylko stratę cennych minut.. Jakiś czas, i kilka napomknięć o prężnej karierze żeńskiej części rodziny projektantów włazu w sektorze usług seksualnych, wreszcie udało jej się przecisnąć.
Sytuacja w samym kokpicie nie była żadnym zaskoczeniem, trudno byłoby uwierzyć że ktoś mógłby spokojnie pilotować tę konserwę przy tym całym wariatkowie.
Po krótkim zastanowieniu również postanowiła spróbować swojego szczęścia z hakowaniu dostępu do logów. Nie była co prawda hakerem, ale miała w omnikluczu narzędzia deszyfrujące, kto wie, może okażą się wystarczające. Jeśli udałoby im się z kimś połączyć to ewentualne negocjacje lepiej było zostawić osobom, które miały jakieś szanse powodzenia w tym zakresie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Inferno
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 6 kwie 2022, o 23:39
Miano: Galath Inferno
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Batarianin
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.295

Re: Ikaros

17 lip 2022, o 00:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną Tylko on i samotny wróg. On i on. W prymitywnym klinczu na podobiznę starożytnych Ugaresh, walczących w pełnym słońcu na pustynnych piaskach Khar'shan, których Galath znał z malowideł na jaskiniowym kamieniu. Mokrzy od potu, pijani od utoczonej krwi. Wypad do przodu, piruet, odskok, parada... Ciach! Stalowy, zapomniany już dziś miecz, zderza się z obcym ostrzem i zastyga w pocałunku na długo, prażąc uwydatnione, napięte muskuły przedramion. Gwałtowny ruch, a potem tąpnięcie i białą niemal jak śnieg ziemię ścieli trup. Dwa sępy, kołujące od dłuższego czasu, natychmiast obniżają pułap lotu...
Ale to nie było Kar'shan, a głębia trzewi Ikarosa, do którego nie docierał nawet promyk słońca. Ich ostrza nie odbijały choćby sztucznego światła, a i tego próżno było szukać, miast tego świeciły swym własnym, osobliwym neonem, znakiem nowych czasów. Galath widział, niemal w spowolnionym tempie, że jego przeciwnik odstaje od niego w umiejętnościach kombatanckich i zrazu uznał, że tej przewagi już nie wypuści.
Dobra, śmieciu — odpowiedział lodowato, bacząc uważnie na każdy ruch człowieka. — A więc zaraz się dowiesz.
Nigdy niczego nie kalkulował, zawsze starając się działać tak jak podpowiadał mu rozum i na co nigdy nie wpływało nieistniejące sumienie. Zdecydował się pomóc SST, widział w tym lepszą opcję, szansę na lepsze jutro. I zamierzał dotrzymać tego, co postanowił, ale nigdy, przenigdy nie będzie błagać szeregowego klauna o litość ani też tracił czasu na przekonywanie go, że jest tym Galathem Inferno, którego znać winien, a miast tego próbuje odebrać mu życie. W tym samym momencie runął w oczach batarianina wyidealizowany obraz organizacji, obdarty z mistycznej sprawności i uwagi do najmniejszego detalu. Oto przed nim stało przestraszone i trzęsące się z emocji ecie-pecie, takie których jego wujowie na Mindoir zwykli jebać w siedzenie wcześniej kneblując im ryje ich własnymi majtkami.
Inferno nie do końca rozumiał postawę człowieka. Rzeczywiście wyglądał na zirytowanego, zupełnie jakby czterooki chwilę wcześniej podziurawił mu psa, a tańczący w oczach obłęd zwiastował rychły koniec dalszych negocjacji. Galath założył, że musi chodzić o samobójczą detonację, którą ci fanatycy traktowali jak uświęcony rytuał. Zapewne miał on na sobie materiały wybuchowe i z kimś takim najemnik musiał postępować radykalnie jeśli nie chciał być za chwilę wypierdolony w powietrze w imię czegoś, czego nawet nie chciał rozumieć.
Gdy ich omni-ostrza ponownie ze sobą zatańczyły, Inferno bez trudu odczytywał wrogie ruchy i z łatwością wyprowadził kontrę. Skuteczną, o czym świadczył rozdarty bok mężczyzny, z którego sączyła się brunatna, zdawałoby się, wręcz czarna w tym świetle krew, matowiejąc metaliczny, uszkodzony pancerz.
Zatem uważaj, bo nie będę się powtarzać. Nazywam się Galath Inferno, zwany przez niektórych jebaną kurwą bez honoru.
Wzniósł wciąż trzymanego w drugiej dłoni Kata i zaczął strzelać, raz za razem, celując prosto w głowę człowieka.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

23 lip 2022, o 20:24

[h3]BLEF[/h3]
30%
0

[h3]SZANSA NA ZŁAMANIE SZYFRU[/h3]
10% za majestatyczne umiejętności hakerskie Ishy
7
[h3]SZANSA NA ZŁAMANIE SZYFRU[/h3]
10% za majestatyczne umiejętności hakerskie Kiru
8


[h3]ZAGROŻENIE - STATEK[/h3]
Poziom 1 (najniższy), Poziom 2 (obecny), Poziom 3 (najwyższy)
9
[h4]Pomieszczenie z poziomu 3 (kokpit, CIB, centrum nawigacyjne) i 1 (maszynownia, hangar, system podtrzymywania życia) ulegnie zniszczeniu za 2 tury*[/h4]
*Czyli po moim poście MG macie turę na zwiedzenie pomieszczenia, potem ja daję post MG co znajdujecie, macie turę na dalsze przeszukanie lub ucieczkę i kabum.

[h3]TAJNY RZUT MG[/h3]
Pomieszczenie, które ulegnie zniszczeniu.
10
11

[h4]Inicjatywa:[/h4]
Galath 10 + 10, P1 10
1
Galath > P1
[h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]TAJNY RZUT MG[/h3]
Ruch oddziału przeciwnika.
12
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

25 lip 2022, o 22:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]KIRU, ISHA, CHARLES[/h3] Choć mocno próbowali, logi statku stanowiły dla nich zamkniętą księgę, której nie sposób było tknąć przy ich poziomie technologicznym. Ktokolwiek zabezpieczył systemy Ikarosa przed ingerencją, był cholernie dobry w swoim fachu. Mogli jedynie zgrać kopię danych na swoje urządzenia i liczyć, że w przyszłości im się to opłaci - zawsze lepsze to niż wyjście z kokpitu z pustymi rękami. Mimo tego, mogli odczuwać niedosyt.
Korytarze fregaty stanowiły mityczne katakumby uszczknięte nienaturalnym kłem czasu. Choć uparcie szli naprzód, dotąd nie udało im się dojrzeć skrytego w jej wnętrzu artefaktu, o ile ten w ogóle istniał. Być może wszystko to, co robili, było jedynie marnowaniem czasu, którego wydawało się, że nie mają zbyt wiele. Dysk ich zleceniodawcy nadal leżał w ustalonym miejscu w maszynowni, czekając, aż go znajdą.
Ikona komunikatora pulsowała, gdy Striker wybrał pomieszczenie. Odbiorca po drugiej stronie reagował z wahaniem, jakby nie spodziewał się połączenia od tego nadawcy. Gdy połączenie stało się aktywne, rozmówca milczał, czekając, aż Charles odezwie się jako pierwszy.
- Informacja przekazana. Oczekuj na rozkazy.
Suchy, męski głos pobrzmiewał głośno echem w pozbawionym ścian kokpicie. Cisza, która nastąpiła po nim, zdawała się trwać wieczność. Odgłosy, które wydawała fregata, niosły się zgrzytami po korytarzach i tunelach maszynowni, docierając do nich gdy wytężali słuch, czekając na coś jeszcze. Ikaros nie wyglądał, ani nie brzmiał na statek, który w łatwy sposób dało się naprawić.
Komunikator mignął nagle, gdy już mieli poddać się w czekaniu. Ku ich zaskoczeniu, dostrzegli holograficzny obraz asari, w której Isha dostrzegła swoją siostrę. Obraz był niewyraźny, niskiej jakości, przesył charakterystyczny dla łączności, którą łatwo było ukryć w panującym w układzie zgiełku radiowym.
- Jeśli śluza jest wciąż operatywna, zapewnij jej na godny pochówek - odezwała się, spoglądając w ich stronę. Wydawało się, że patrzy wprost na nich, lecz niemożliwym było, by przesyłali jej obraz. - Była mi bliska. Nie zasługuje na koniec, który czeka Ikarosa.
Młodsza D'veve dostrzegła głęboki smutek w głosie swojej siostry, jednak przed resztą maskował go jej profesjonalizm. Stała wyprostowana, z twarzą poważną, nieukazującą żadnych emocji. Prezentowała się jak służbistka - komandoska, która na pewne sprawy patrzyła pragmatycznie. Ten właśnie pragmatyzm sączył się z jej kolejnych słów.
- Ale jeśli to ona jest w gronie intruzów, musicie ich wyeliminować przed ekstrakcją. Znając jej... kręgi towarzyskie, będą stwarzać kłopoty - dodała twardo. - Powodzenia, towarzysze.
Gdy sięgała do komunikatora, przed jego wyłączeniem dostrzegli na jej bordowym pancerzu koło, w które wpisane były, wymalowane litery SPT.
Nie zdążyli spędzić więcej czasu w kokpicie. Fregata zadrżała, a do ich uszu dotarł przeraźliwy huk wydostający się wprost z wychodzących na korytarz drzwi. Striker i D'veve rozpoznali w rozchodzących się wstrząsach kolejną, detonowaną minę lub inny ładunek wybuchowy. Gdy wypadli na zewnątrz, dostrzegli, że eksplozja musiała uszkodzić statek po drugiej stronie ich poziomu. Od niego dzieliło ich Centrum Informacji Bojowych, z których dobiegły ich krzyki.
Koliste pomieszczenie było wyzbyte elektroniki, której zwykle mogli się w nim spodziewać. Panele piętrzące się z ziemi stały puste, oferując jako taką osłonę. Hologram galaktyki na środku był nieaktywny, podobnie jak większość świateł poza awaryjnymi. Ściany, oskubane z metalu, przypominały nieregularną powierzchnię strupa.
- Słyszeliście rozkazy. Zabić ich! - warknięcie jednego z przeciwników po drugiej stronie przeciwnika dotarło do nich z ułamkiem sekundy wyprzedzenia, nim do środka wtargnęła dwójka innych, uzbrojonych mężczyzn. Dostrzegli w nich skład oddziału, który dostrzegli wcześniej.
[h3]INFERNO[/h3] W pozbawieniu życia drugiej istoty była pewna finezja.
Inferno dawno już nie spotkał osoby tak zdeterminowanej w obliczy śmierci. Stojący przed nim bojownik ani przez chwilę nie zwątpił w swoje postępowanie. Inżynier nie był chuchrem, lecz przy batariańskiej sylwetce górującego nad nim przeciwnika każdy przedstawiciel inteligentnej rasy zastanowiłby się nad ucieczką. Wszak korytarz za nim był czysty, mógł chociaż próbować wpędzić Galatha w pułapkę podobnie jak ci, których dwójka z jego drużyny spotkała piętro wyżej.
Ale inżynier pałał miłością i przekonaniem do czynów, które popełniał. Gdy pierwszy strzał z ciężkiego pistoletu batarianina uderzył w jego tarcze, a jego generator pisnął żałośnie w formie sprzeciwu, mężczyzna uniósł swój omni-klucz w górę. Ładując odpowiedni program na swoim urządzeniu, bez zawahania posłał ku batarianinowi ładunek przeciążenia, który, napotykając osłonę, w świetlistym błysku wyładowania odpowiedział pięknym za nadobne, dezaktywując batariańską barierę.
Oboje pozbawieni tej pierwszej, podstawowej formy ochrony, klęli sobie w brodę, obracając się nieco w wąskim korytarzu. Tunel nie oferował żadnej osłony - nic, co pozwoliłoby na godne, taktyczne starcie, zamiast tego sprowadzając ich do tej animalistycznej rzeźni.
Kolejny strzał Kata. Mężczyzna ryknął, gdy kula przebiła jego pancerz, nieomal trafiając go w gardziel. Pięścią uderzył w swą pierś, na której teraz, w blasku spływającej w dół krwi, Galath dostrzegł okrąg z wpisanymi w nie literami SPT.
Błysk omni-klucza. Tym razem wyładowanie minęło batarianina, rysując ciemne pajęczyny na ścianie obok.
- Niczego nie zmienisz, psie - wybełkotał, chwiejnie cofając się w pół kroku. - Pamiętaj, że...
Huk urwał jego urywane zdanie w połowie.
Czaszka mężczyzny eksplodowała, malując podłogę za nim czerwienią. Mężczyzna przez ułamek sekundy stał dalej, w miejscu, jakby jego ciało nie zarejestrowało chwili, w której kula zwieńczyła żywot mózgu. Po tym jego ciało runęło w dół z głośnym stąpnięciem.
W korytarzu na moment znów nastała cisza.
Przy mężczyźnie Galath znalazł działający omni-klucz. Po szybkich oględzinach, batarianin dostrzegł, że mężczyzna miał otwartą linię komunikacji do swoich towarzyszy. Zabierając jego urządzenie, mógł wysłać wiadomość - i spodziewać się, że tym razem dotrze ona do szerszego grona odbiorców.
Korytarz prowadzący do maszynowni był pusty, a droga stała dla niego otworem. Gdzieś w oddali, echem odbijały się kroki kogoś innego - oddział przeciwników, nie wiadomo w jak dużym składzie, znajdował się na tym samym poziomie, co on i być może to jego, intruza, teraz szukano.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 29 lip 2022, o 00:30 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 284
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Ikaros

27 lip 2022, o 14:25

- Czuj się swobodnie, ale jak to spierdolisz, to wina idzie na ciebie.- rzuciła do Strikera, gdy ten zaczął dobierać się do systemów komunikacji.
Choć starała się skupić na hakowaniu logów, niestety rozmowa między Strikerem a głosem, który szybko zidentyfikowała jako Shię, skutecznie odciągała jej uwagę. Może dlatego nie udało jej się tak łatwo rozpracować systemów statku, a może po prostu była troszkę zbyt mało skuteczna. Niemniej, jeśli jeszcze mogła, to zgrała obiekt swojego nieudanego hakowania na omniklucz. Może potem będzie mogła się tym zająć. Dobrze by było. Jeśli nie, to trudno. Miała istotniejsze sprawy na głowie.
Sprawy takie, jak monolog Shii. Niestety, jej złudne nadzieje o tym, że Shia nie ma z tym nic wspólnego, poszły w tym momencie się jebać. Pewne uczucie gniewu przeszło przez Ishę. Czym spowodowane? Oprócz oczywistego faktu, że była naturalnie przeciwko swojej siostrze, to chyba spowodowane było tym, że Shia była w tej sytuacji taka...pragmatyczna.
Paradoksalnie to bolało ją najbardziej. Zimna najemniczka, która obnosiła się tym, jak to nie robiła wszystkiego optymalnie i rozsądnie, teraz była zła, bo jej siostra robiła coś optymalnie i rozsądnie. Chciałaby bardzo, by Shia wpadła w szał. By płakała, że jej siostra nie żyje, ale nic takiego się nie wydarzyło. Może nie miała tak naprawdę znaczenia dla tej ardat-yakshi? Może była rozgrywana? Może popełniła błąd, że uwalniała ją z niewoli? Może Isyxa miała rację, może tę psychopatkę trzeba było zamknąć w klasztorze i mieć to z głowy? To chyba też by ją bolało - to, że rację miała jej pierdolnięta siostra, a nie ta dobra i kochana, której zaufała. Ten dramat rodzinny był co najmniej żałosny, ale nie mogła po prostu go zignorować. Była jego częścią, i to teraz dosyć istotną. Nie mogła się tak po prostu odizolować i udawać, że problemu nie ma, tak, jak chciała robić to wcześniej. Ciężko było jej odgrywać swoją rolę śmieszki z gigantycznym luzem, która po prostu robi robotę i nie zadaje pytań. To było osobiste, tak jak jej wcześniejsza sprawa z Conestogą. I chyba to też było tu bolesne. Dalej myślała nad tym, co powinna teraz zrobić. Czy powinna naprawić swój błąd? Zabić ją? Zaciągnąć siłą na Thessię? Powiadomić Asari o tym, gdzie znaleźć Starszą D'veve i pozwolić problemowi się rozwiązać? A może było tu jakieś dobre wyjaśnienie, które tak naprawdę obraca sytuację o sto osiemdziesiąt stopni? Nie wiedziała co dokładnie się tu działo. Tak więc jej mózg, zwykle skupiony na jednym celu, obrał sobie kolejny. Zrozumieć co dokładnie się tu opierdala.

Gdy rozmowa między Strikerem, a Shią się zakończyła, a pobranie logów okazało się być porażką, jedynie mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
- Patrzcie, chce zapewnić mi godny pochówek. Jakże mi miło. Cieszę się, kurwa, niezmiernie. Jaka...idealna siostrunia.- seria wdechów, które słyszała tylko ona spod hełmu, pozwoliła jej odzyskać częściowo rezon. Rozum zresztą cały czas jej towarzyszył, po prostu na chwilę ustąpił, przynajmniej z pozoru. Gniew rozpierał D'veve i na pewno ograniczał teraz jej zdolności projektowania pełnej humoru persony, ale pewnie był gdzieś tam, głęboko.
- Jebać ten statek. Chodźmy.- wycedziła w końcu, dla pewności upewniając się, że karabin jest przeładowany. Był, ale zrobiła to bardziej z nerwów. Ewidentnie była wstrząśnięta i walczyła z "naturalną" w tym momencie potrzebą zostania samotnym wilkiem i odwalenia cyrku. Chyba tylko resztki rozumu ją od tego powstrzymywały.- Nie mamy chyba jak łapać jeńców, po prostu ich zabijajmy, aż któryś albo się podda, albo coś uda się pochwycić. Shia dalej ma przeżyć.- dodała nieco wygaszonym tonem.
Przeszłwszy do Centrum Informacji Bojowych, od razu przyjęła pozycję bojową, widząc wrogów.
- Po prostu ich zabijmy, nie mamy na to czasu.- syknęła, gdy karabin w jej rękach praktycznie sam zadrżał. Wpierw posłał serię w kierunku pierwszego z przeciwników, a później w dłoni Ishy wytworzył się pocisk Odkształcenia, a chwilę po nim, cisnęła Rzutem w tego samego oponenta. Może walka była jej teraz potrzebna, by zbić nieco pary i wybić jej gniew z głowy w ten najmniej zdrowy dla umysłu sposób.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Ikaros

27 lip 2022, o 18:31

Widząc pasek przesyłanych danych czuł lekki spokój. W końcu mógł wykonać to co mu dokładnie zlecono przy minimalnym pewnie niezadowoleniu zespołu. Wiedział, że jest użytecznym najemnikiem więc na czas walki był im ciągle potrzebny. Oczywiście w zamian dawali mu wolną rękę w dealowaniu ze swoimi zleceniodawcami.
- Ta, wina będzie najmojsza.
Za to już oczekiwanie na odpowiedź od Świetlika już była mniej radosna. Musiał przyznać, że przez tą całą ciszę zaczął nerwowo uderzać palcami w obudowę stacji komunikacyjnej. Czuł, że może popełnił błąd ale po chwili w końcu usłyszał odezwę z drugiej strony. Cóż, wychodziło na to, że załoga Conestogi jest troszkę bardziej profesjonalna niż podejrzewał.
Sam monolog siostry brzmiał trochę znajomo. Pewnie podobne pierdolenie by sprzedał jakby się dowiedział o śmierci swojego brata.
Jednak w tym momencie bardziej interesowała go Isha. Niecodziennie się słyszy jak rodzina reaguje na twoją śmierć. Gorzej, że w tym wypadku brzmiała jakby miała to głęboko w dupie. On za to nawet to docenił. Pragmatycznie, z głową i przesunięciem opłakiwania na dogodniejszy moment.
- Ma lepsze cycki niż ty. Życie to okrutna Pani. - Rzucił wyłączając konsole raz na zawsze wyrywając kilka kabli podpiętych z tyłu. - Dobra fakty faktami, ale wciąż mam nadzieje, że nie będę musiał jej zabijać.

W końcu zwrócił swoją całą uwagę na Ishe sprawdzając co ma do powiedzenia. W jego dłoni znów pojawił się znajomy ciężki pistolet.
- Brzmi jakby i tak ci dużo oferowała biorąc pod uwagę zaistniałą sytuacje.
Oparł swój tyłek o już wyłączoną konsolete. Nie wyglądało to dobrze, ale przynajmniej mogli wykorzystać fakt, że Isha żyje na swoją korzyść potem. Trudno było wyczuć smutek w reakcji siostry, ale jest on tam zawsze. Do tego co innego postawić przed faktem dokonanym, a co innego dać wybór. Striker dobrze wiedział, że decyzje podejmowane tu i teraz były znacznie łatwiejsze w rozbijaniu integralności przeciwnika.
- Postaram się jak mogę. - Mlasnął odpowiadając Ishy na temat późniejszego przetrwania kolejnej D’Veve. Jak tak dalej pójdzie to niedługo może i matkę pozna. Rzadko zdarzało mu się obserwować dramaty rodzinne na żywo. Ostatnio miał ich całkiem sporo. Już znudziły mu się te opery mydlane w operach kosmicznych. - Może mieć intel, więc jak oddasz mi jej omni-klucz to pomogę ci ją wydostać z tego syfu.
Zaproponował. Nie miał na ten moment większych planów bo nic specjalnego też się nie działo. Trochę tylko ich życie gniotło w kwestii lotnej brygady wybuchowych samobójców.

Oczywiście w miejscu z którego chciał brać kolejne dane musiał się jebać jeszcze z koleżkami. Akurat pozbycie się ich mogło pomóc więc miał to na swojej liście priorytetów. Pierwszą rzecz jaką zrobił to szukał wzrokiem miejsca do podpięcia się i wysłania danych. W międzyczasie ze swojej mikro kryjówki mógł kontynuować ostrzał.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Ikaros

28 lip 2022, o 23:05

Niestety próba rozszyfrowania danych zakończyła się niepowodzeniem, co było oczywiście pewnym zawodem. Jednak nie był on jakoś wybitnie duży, gdyż Kiru od początku nie miała zbyt wielkich nadziei na to, że uda jej się dobrać do zawartości pliku. Nie tracąc czasu na ponowne próby po prostu ściągnęła na omni klucz paczkę danych w nadziei, że być może zgarnie za nią kilka kredytów od handlarzy informacjami.
Krótka wiadomość od siostry Ishy powiedziała im dwie rzeczy; albo asari miała na nią totalnie wyjebane, albo była profesjonalistką, która nie ulegała byle emocjom w trakcie roboty. Z drugiej strony, jedno wcale nie wykluczało drugiego.
- Jeśli sama nie wlezie mi pod lufę, to jest cała twoja – odpowiedziała na stwierdzenie Ishy. Nie żeby sama miała jakieś przesadnie duże osiągnięcia w pielęgnowaniu relacji rodzinnych, ale rozumiała, potrzebę asari by osobiście wyjaśnić sprawę z siostrą.
Przybycie konkurencji przerwało tak pięknie rozkręcającą się dramę, przypominając im, że może warto byłoby wziąć się do roboty, zanim ta banda świrów rozwali tę łajbę do reszty.
- Jestem jak najbardziej za – odpowiedziała celując w nadchodzących przeciwników. Dobra walka nie była zła, a jeszcze lepiej gdyby udało im się zdobyć jeden z ich omnikluczy, w stanie umożliwiającym dobranie się do danych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

28 lip 2022, o 23:19

[h3]INICJATYWA[/h3]
Striker +42, Kiru +18, Isha +16, P1+41, P2+16, P3+16
0
P2 > Kiru > P1 > Striker > P3 > Isha [h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 4[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną Wyświetl uwagę Mistrza Gry [h3]Przerzut Inicjatywy - Striker[/h3]
17
P2 > Striker > Kiru > P1 > P3 > Isha [h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h4]akcja1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną Wyświetl uwagę Mistrza Gry [h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]ZAGROŻENIE[/h3]
3 osoby z najwyższymi wynikami odniosą największe straty.
Striker +20 za podniesienie, Isha +20 za podniesienie, Kiru +0, P1 +10 za brak tarcz, P3 +0.
51

% otrzymanych obrażeń [1500] P1 +20, Striker +10, Kiru +0
52
OBRAŻENIA (P1)
1500 * 1 * 0.85 [umocnienie] = 1275
P1
Tarcze: 0
Pancerz: 614 - 1275 = 0

OBRAŻENIA (Striker)
1500 * 0.8 = 1200
Striker
Tarcze: 1044 - 1200 = 0
Pancerz: 57 - 156 = -99
OBRAŻENIA (Kiru)
1500 * 0.51 = 765
Kiru
Tarcze: 277 - 765 = 0
Pancerz: 835 - 488 = 347
[h4]ranna 1[/h4]
Inferno
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 6 kwie 2022, o 23:39
Miano: Galath Inferno
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz
Rasa: Batarianin
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.295

Re: Ikaros

2 sie 2022, o 22:15

Rzadko się mylił, a jeszcze rzadziej chybiał. Pistolet w jego ręku celował ze spokojem, mierząc w głowę wroga, a rozluźniony nadgarstek sprawnie amortyzował odrzut. Przeszedł go znajomy spazm dreszczu kiedy pierwsza kula wylądowała u celu i z trzaskiem rozbroiła barierę inżyniera. Kto kiedykolwiek brał udział w starciu na ostrą amunicję, wiedział co oznacza bycie odkrytym i niechronionym przez transparentny płaszcz. Teraz należało dokończyć egzekucję, nacisnąć spust ponownie, a potem raz jeszcze, rozjeżdżając stojącego przed nim robaka jak buldożer. I byłby to zrobił, machinalnie, zaraz po pierwszym strzale lecz najemnik też posiadał kilka asów w rękawie i w momencie gdy Galath myślał, że ma już go na muszce, ten sprawnie trafił go ładunkiem przeciążającym. Batarianin zaklął paskudnie, prawdziwie rozdrażniony swoją własną lekkomyślnością. W jednej chwili pozbawił się ogromnej przewagi, a dysydent nie wyglądał jakby chciał na tym poprzestać.
Na szczęście krew Galatha była jeszcze zimniejsza niż jego serce.
Czas spowolnił jeszcze bardziej, Inferno czuł się jakby jego adrenalina wykonała kolejny skok, a on już nie widzi wszystkiego w spowolnionym tempie, a w innym wymiarze, w którym panowały anomalne, nieznane w tej galaktyce prawa fizyki. Niczym szermierze pozbawieni swych tarcz, stali naprzeciw siebie, trzymając w swych palcach nagi oręż i obaj wiedzieli, że wygra ten, który trafi pierwszy. Niekoniecznie zaś ten, który wykona pierwszy ruch. Galath postanowił jednak zaryzykować. Lufa Kata eksplodowała wypluwając drugą kulę i ta, jak poprzednia, nie chybiła celu. Pancerz wroga przyjął na siebie całą moc uderzenia, niewystarczalnie, jak się zaraz miało okazać, rozpryskując się niczym porcelana i penetrując żywą tkankę człowieka. Kontra nadeszła błyskawicznie, być może zbyt szybko, bo w pośpiesznym, niedbałym ruchu inżynier spudłował, pozostawiając czterookiemu obserwację następnego ładunku, który minął go o cal. Nie zamierzał nawet rozważać czym teraz miał zostać ukąszony, przeszedł natychmiast do ofensywy, pociągnął za spust po raz trzeci a grzewczy śrut przeszył przestrzeń między oczami mężczyzny, robiąc z mlaskiem wyrwę na potylicy i uwalniając tym samym miękką zawartość czaszki.
Człowiek nie żył, natychmiast tonąc we własnej kałuży krwi.
Galath opuścił w końcu broń, wciąż jeszcze ciepłą, nasyconą popełnionym morderstwem. Jakaś ukryta część jestestwa batarianina teraz triumfowała i chełpiła się nabitym licznikiem ofiar. To była dobra konfrontacja, uznał sam Inferno, czując jak wigor na nowo do niego wraca. Wyszczerzył się w brzydkim uśmiechu skrytym pod blachą hełmu i podszedł do ciała.
Nie przedstawiłeś się — powiedział do truchła, nad którym właśnie klęknął. — Dlatego nazwę cię Faceless Tommy.
Uruchomił swoje omni-ostrze, a szmaragdowe światło rozlało się leniwie po ciemniej przestrzeni, barwiąc wszystko w kłamliwym kolorze. Przysunął ostrze do brody człowieka, a potem z chirurgiczną precyzją ciągnął je ku górze, obserwując jak tkanka odrywa się z sykiem od pozostałości głowy. Chwilę później trzymał w dłoni skapciałą skórę, coś co kiedyś było twarzą, oczami które widzą i ustami które mówią. Być może odrobinę za dużo.
Sięgnął po jego omni-klucz.
Postanowił nadać komunikat, jasny i klarowany. Nie musiał się nawet zastanawiać nad tym, co chce powiedzieć, słowa same się z niego wylewały, wychodziły z głębokiego, chłodnego wnętrza, któremu oddał ster.
Przyjaciele — powiedział, upewniając się, że jego sylwetka jest odpowiednio uchwycona. — Wyciągnąłem do was rękę. Za waszą prośbą postanowiłem przystąpić do waszej sprawy. To czy jest słuszna, nie mnie oceniać. Po prawdzie, niewiele mnie ona obchodzi, ale miarkuję, że sami do tego doszliście zanim wysłaliście do mnie wiadomość, jeszcze na Omedze. A skoro to zrobiliście, oznacza, że zapoznaliście się z moją osobą. Wiecie kim jestem, jaki jestem, a także kim byłem i kim chcę zostać. Znacie moje możliwości. W dobrej woli uznam to zatem jako test — wzniósł oskalpowaną twarz i przyjrzał jej się jakby badał ją po raz pierwszy. Skóra luźno zwisała z pomiędzy jego palców. — Nie wystawiajcie mnie na kolejną próbę, nie jestem chłopcem do bicia. Dobijmy interesu i pomóżmy sobie nawzajem. Tak jak sobie ongiś przyobiecaliśmy, na własnych zasadach. A wszyscy, którzy to słyszą niech dobrze zapamiętają: nazywam się Galath Inferno i bardzo nie lubię gdy ktoś mnie pyta kim kurwa jestem. — Rzucił niedbale twarz za siebie, nie przerywając nadawania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikaros

4 sie 2022, o 03:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]KIRU, ISHA, CHARLES[/h3] Wnętrze Centrum Informacji Bojowych rozbłysło gwałtownie z pierwszym atakiem wymierzonym w ich stronę. Przeciwnicy ruszyli się, instynktownie zajmując swoje pozycje. Wcześniej ich omni-klucze połyskiwały, jakby byli w trakcie konwersacji, lub sprawdzania nowych danych. Być może zdążyli dostać aktualizację ich statusu i wiedzieli, że trójka przybyszów musi zostać wyeliminowana. Dla żadnego z nich twarze walczących nie miały znaczenia, więc pojawienie się na polu walki Ishy nikogo nie zaskoczyło.
Rosły batarianin zdawał się być przywódcą. Wychylał się strategicznie zza swojej osłony, celując w ich stronę lufą swojego karabinu lub przyjmując na siebie wymierzone w jego sojuszników ataki. Pancerz, który miał na sobie, wyglądał na gruby, ale też mało mobilny. Wirowe prądy umocnienia mknęły po ceramicznych płytkach, przykuwając uwagę w półmroku.
Huk wewnątrz pomieszczenia był przeraźliwy. Terkot dwóch Zjaw pobrzmiewał niczym odległa maszyneria, wygrywając spontaniczną i urywaną melodię. Mężczyźni byli wyszkoleni - ich głównym celem było wyeliminowanie stojącego na środku Strikera. Gdy tylko spostrzegł, jak zza osłony wysuwa się jeden z nich, którego ciało owijała biotyka, jego własne poderwało się w górę niesione kosmiczną energią. Adept chował się za swoją osłoną przed atakami napastników, nie usiłując nawet skorzystać z trzymanej przy sobie broni. Jego dłonie ciągle falowały w powietrzu, unosząc każdego, kto pozwolił dać się trafić.
Drugi ze schowanych mężczyzn musiał być inżynierem. W trakcie walki, zarówno Charles jak i Isha dostrzegli, że ich omni-klucze są uważnie skanowane przez zewnętrzne urządzenie. Mężczyzna sporadycznie wychylał się by strzelić ze specyficznie wyglądającego pistoletu, w innych wypadkach chowając się, by analizować dane.
Towarzyszący im dowódca wykrzykiwał rozkazy, które zanikały we wrzawie. Chybione naboje nieustannie unoszonego w górze Strikera odbijały się od szkieletu Ikarosa z błyskami iskier, podczas gdy wystrzeliwane przez najsilniejszego przeciwnika pociski strzału wstrząsowego wytrącały ich z równowagi.
Choć posiadali większą siłę ognia, przeciwnicy z SST wiedzieli jak wykorzystać swoje umiejętności przeciwko nim. Nawet kurczowo skryta za osłoną yahganka nieraz padła na ziemię gdy pocisk uderzał w jej nogę, a tarcze nie tłumiły całości efektu eksplozji. Choć ich zadanie wyeliminowanie oddziału wydawało się proste z początku, Charles natychmiast wyczuł chwilę, w której szala przewagi przeniosła się na stronę ich przeciwnika. Jego generator tarcz wrzasnął ze sprzeciwem, a pociski rysowały obnażony pancerz żołnierza gdy ten usiłował pozbyć się czyhającego nad nim zagrożenia, lecz na próżno. Celowanie w polu efektu masy, który unosił go w górze, było samo w sobie wyzwaniem, lecz dowódca wrogiej drużyny jakby widział, kiedy w celowniku mężczyzny pojawiał się kogokolwiek z SST - jego kontratak był natychmiastowy. Zamiast w klatkę piersiową lub głowę, gdzie normalnie skoncentrowałby się atak, batarianin skupiał się na jednej stronie wiszącego żołnierza, z łatwością wprowadzając jego bezwładne w polu obniżonej masy ciało w ruch. Wraz z naciśnięciem spustu, pocisk wystrzeliwany ze Szpona trafiał tuż obok celu, lecz nigdy w niego.
D'veve zdawała się być kolejnym celem, wbrew naturalnemu przyciąganiu uwagi, jakie powinien posiadać towarzyszący im yahg. Gdy ciało asari rozbłysło błękitem, ktoś z SST wrzasnął przekleństwo a mężczyźni, jak jeden mąż, skierowali ku niej swój ogień. Atak był przytłaczający, zmasowany. Gdy poczuła, jak jej buty odrywają się od podłogi, desperacko usiłowała złapać równowagę, lecz skoordynowani napastnicy odpowiadali natychmiastowo. Skaner obnażył słabości jej pancerza, które technik natychmiast przekazał dalej. W ogniu latających wokół niej pocisków, ostatnim, co poczuła, był huk uderzenia pocisku w pierś nim uderzyła o ziemię, na krótką sekundę tracąc przytomność.
Kiru zapewniała doskonały atak zaporowy. Gdy Striker usilnie starał się zatamować krwotok w swoim boku, a D'veve podnosiła się z kolan skryta za osłoną, najemniczka wykorzystała zuchwałość quariańskiego technika. Wbrew wyraźnemu niezadowoleniu dowódcy, mężczyzna wychylał się zza osłony często, starając się wymierzyć ataki jak najszybciej w przeciwieństwie do jego władającego biotyką towarzysza, który rozumiał niebezpieczeństwo i rzadko kiedy wyściubiał nosa. Osłabiony wymierzonymi mu przez Ishę i Kiru atakami quarianin sięgał po omni-klucz, by skierować swoje następne uderzenie na pozostałą na równych nogach Kiru, gdy Zjawa w jej ramionach zadrżała. Salwa przebiła hełm quariańskiego inżyniera, kończąc jego żywot w gwałtowny i brutalny sposób.
Dostrzegali, że coś jest nie tak - omni-klucze mężczyzn zawyły ostrzegająco, czego ci zdawali się nie dostrzegać w ferworze walki. Nie mogli wiedzieć, czego przedstawiciele SST się spodziewają - nie mogli też uznać tego za alarm. Gdy napędzani wyłącznie adrenaliną, skupieni na batariańskim dowódcy kontynuowali natarcie, z początku poczuli jedynie drżenie pod swoimi stopami, które umysł zrzucił na karb wszechobecnych pól efektu masy.
Chwilę później ich myśli zalała czerwień i wystrzał eksplozji zakończony nienaturalnie nagle, urywanie. Kontrolki na ich pancerzach rozbłysły jak gwiazdy na niebie, podczas gdy świat zalał się ciemnością. Ostatnim, co dostrzegli, była batariańska postać wyłaniająca się z zarzewi ognia, miażdżona potężną siłą z zewnątrz. W chaosie, jaki zapanował w Centrum Informacji Bojowych, trzeźwość umysłu zastąpiły wysyłane z pnia mózgu sygnały SOS. Instynkt przetrwania wziął górę, zmuszając obie kobiety do rzucenia się w tył, za drzwi, do zgarnięcia bezwładnego, obleczonego efektem masy Strikera z powrotem do tyłu, do korytarza, zamykając za sobą śluzę. Obrazek Striker pozostawał nieprzytomny. Z jego boku obficie wydostawała się krew z ran postrzałowych. Na swój sposób, przypominało to ponury żart losu - mężczyzna znów wymagał ich opieki, zupełnie tak, jak podczas ich ostatniej, wspólnej misji na asteroidzie Nyx.
Ikaros drżał, wydając z siebie agonalne dźwięki rozcinanego metalu. W powietrzu unosił się swąd topionego plastiku gdy kobiety z powrotem wpadły do kokpitu, starając się znaleźć zestaw awaryjny, który pozwoliłby im doprowadzić Charlesa do akceptowalnego stanu. Kontrolki w kokpicie migały, lecz szybko były wygaszane, co potwierdziło teorię o tym, że statek był sterowany zewnętrznie, lub działał automatycznie. Zupełnie tak, jakby eksplozja, która nastała przed chwilą, była czymś rutynowym.
A przynajmniej elementem planu.
Odnalazły zestaw ratunkowy skryty wewnątrz fotelu pilota. Kokpit nadal miał zachowaną względnie oryginalną budowę i wyłącznie dzięki temu coś tak wartościowego uchowało się w wielkiej czystce, która odbyła się we fregacie. Szybko odkryły, że śluza, która prowadziła do CIB, nie była w pełni szczelna, więc zmuszone były przenieść mężczyznę do kokpitu nim przystąpiły do opatrywania jego ran. W połowie ich pracy, poczuły, że podłoga znów zaczyna drżeć, dostrzegły jak światła kokpitu migają. Ikaros znów odżywał, a choć druga z eksplozji odbyła się daleko od nich, natychmiast odczuły jej efekt.
- Systemy podtrzymywania życia uszkodzone. Systemy podtrzymywania życia uszkodzone.
Pierwszym, co dostrzegł budzący się Striker, były czerwone kontrolki sterujące pomieszczenia, w którym dopiero po chwili wróciło światło. Szum systemów podtrzymywania życia, zgodnie z komunikatem drętwego, syntetycznego głosu, ustał. Pancerze poinformowały ich o z wolna malejącym poziomie tlenu w otoczeniu, przełączając ich na wewnętrzną butlę.
Kokpit dał im chwilę wytchnienia, której potrzebowali by doprowadzić do porządku swoje pancerze. W zestawach ratunkowych, które czekały w pozostałych fotelach, odnaleźli wystarczająco zapasów, by naprawić pancerze do połowy. Nie było to wiele, ale po przeżyciu wybuchu z tak bliska, w kosmosie, mogli cieszyć się, że dalej oddychają. Po zatamowaniu krwotoku Charlesa, zostało im po jednym, znaleźnym medi-żelu - niewiele.
Gdy statek przestał drżeć i wyciszył się lekko po drugim wybuchu, dostrzegli zmianę na głównym projektorze kokpitu. Unoszący się na środku pomieszczenia hologram zwykle ukazujący galaktykę pobłyskiwał lekko, jakby miał problemy z dostawą energii, lecz wyświetlał schematyczny obraz statku. CIB, jak i systemy podtrzymywania życia na trzecim poziomie migotały na czerwono, w dość uniwersalny sposób pokazując sytuację awaryjną, lub co najmniej pewną zmianę w tych rejonach. [h3]ETAP 3 W TRAKCIE[/h3]
[h4]⌥ zrzucone tony metryczne: 12.862[/h4] [h4]⌥ cel: 79%[/h4]
Wychodząc na zewnątrz, spoglądając przez uszkodzoną śluzę prowadzącą do centrum informacji bojowych dostrzegliby połysk gwiazd po drugiej stronie. Ikaros zrzucał elementy swojej budowy z niemal chirurgiczną precyzją. Nie mieli pojęcia, jak wygląda to z zewnątrz, ani w jaki sposób reagowało na to kontrolujące układ Przymierze, lecz fragmenty oderwanych pomieszczeń unosiły się teraz w kosmicznej pustce.
Gdy ktoś z nich sięgnął do terminala, dostrzegł, że jest w pełni zablokowany - danych podróżnych już nie dało się pobrać ani zhakować. Systemy statku nasłuchiwały, czekając na jakiś sygnał, a nadajniki fregaty wycelowane były w nicość pola asteroid, na którym nie dostrzegli niczego wartościowego. [h3]OCZEKIWANIE NA POTWIERDZENIE[/h3]
[h4]⌥ psyche[/h4]
[h3]inferno[/h3] Twarz nieszczęśnika z nieprzyjemnym mlaśnięciem opadła na podłogę niedaleko od miejsca, w którym na zawsze spoczęło jego ciało. Przekaz nagrany przez Galatha nie spotkał się z żadną odpowiedzią. Gdy jego omni-klucz się wygasił, samoczynnie bądź też kierowany działaniem batariańskiego wojownika, przywitała go znajoma cisza pustego korytarza.
Kroki w oddali ucichły, lecz nigdy nie słyszał by zaczęły się oddalać. Towarzyszący mu na tym poziomie oddział zatrzymał się, z pewnością pod wpływem przekazanej przez niego wiadomości. Być może w tej chwili ktoś zatrzymywał nagranie, zbliżając je na zdeformowana twarz kogoś, kto był mu bliski.
Ikaros drżał niebezpiecznie gdy Galath ruszył naprzód, kontynuując swoją wycieczkę. Wiedział, że jego cel znajdował się w maszynowni, jednak świadomość potencjalnych, kolejnych przedstawicieli SST czyhających za rogiem nakazywała mu kierować się ostrożnością. Jednym było jego bojowe wyszkolenie i stosunkowo łatwa, wygrana konfrontacja, innym było spojrzenie na potyczkę z innej perspektywy. Inżynier nie wydawał się naturalnym wojownikiem - prawdopodobnie nie przybył na statek po to, by podejmować walkę z takimi jak on. Wyglądał na zajętego gdy natknęli się na siebie w ciemności tunelu. Jego brawura i butność z pewnością napędzały go do działania, lecz okazało się to niesłuszne. Czy był odpowiednikiem cywila w bojówkowej organizacji, z którą Inferno miał do czynienia, a za rogiem potencjalnie czeka na niego prawdziwe wyzwanie? Czy reprezentował ogólny poziom, którego powinien spodziewać się po swoich domniemanych sojusznikach?
Na jego przemyślenia odpowiadał mu stukot butów obijających się o dziurawą podłogę. Gdy wyszedł do głównego korytarza, dostrzegł, że choć fregata nadal była w opłakanym stanie czy patrzono na nią stąd, czy stamtąd, to jednak poziom maszynowni był nieco lepiej zachowany. Ściany dalej obdarte były z metalowych płyt, a on musiał spoglądać pod nogi by nie potknąć się na okablowaniu, ale echo nie doskwierało tak bardzo jak tam, wyżej.
Wiadomość zwrotna nie nadeszła - nawet jego łącze z SST, jeśli planował je zachować, pozostało aktywne. Zupełnie jakby nikt nie przejął się jego wezwaniem, zamiast tego kontynuując to, co zostało mu wyznaczone na martwym pokładzie Ikarosa. Fregata odpowiadała mu zgrzytem metalu gdy szedł nadal, podczas gdy umysł niemal zaczynał wątpić w kroki, które słyszał wcześniej.
Co, jeśli nikogo tutaj nie było?
Może nieszczęśliwiec, którego twarz teraz spoglądała w innym kierunku niż reszta ciała, był ostatnim, który nie zdążył się ewakuować. Może Ikaros był jedynie pustą skorupą, cmentarzyskiem, którego powierzchnię zwiedzał samotny, batariański najemnik pozbawiony żadnego realnego wsparcia z zewnątrz. Byłoby to ironią losu, gdyby spóźnił się na wydarzenie, na które otrzymał tak enigmatyczne zaproszenie. Choć nadal nie miał pojęcia, z kim miał do czynienia, unosząca się, gęsta atmosfera ruchomego wraku, który przemierzał, utwierdzała w przekonaniu, że ktokolwiek za tym stał, cokolwiek to było - musiało być istotne.
Drzwi maszynowni znalazły się w polu jego widzenia. Droga do celu była zaskakująco prosta, pozbawiona niespodzianek, zagrożeń, a nawet odgłosów reagującego na nadchodzącą odpowiedź omni-klucza. Umysł działający na najwyższych obrotach szukał wokół podstępu, oczy wodziły desperacko po ścianach, które mijał, starając się znaleźć źródło poczucia zagrożenia, które tliło się w zakamarkach jego myśli. Gdy tylko pancerz mrugnął awaryjnie, mężczyzna niemal podskoczył, podświadomie spodziewając się w tym powodu dla swojego niepokój. [h3]ALERT ŚRODOWISKOWY[/h3]
[h4]⌥ wzrost poziomu promieniowania[/h4]
Napęd był uszkodzony - Inferno mógł się tego spodziewać. Nie miał więc powodu by zwolnić, choć gdy ostrożnie podchodził do zamkniętej śluzy, dostrzegał, że cyferki w oknie wartości promieniowania otoczenia wzrastają znacząco. Obrazek Maszynownia skąpana była w chaotycznym, pulsującym świetle błękitu.
Systemy pancerza zawyły w formie sprzeciwu, gdy promieniowanie tła wykroczyło niemal dziesięciokrotnie poza akceptowalną przez nie skalę, wymuszając na nim manualne wyłączenie alertów i upewnienie się, że zaczepy jego hełmu trzymają mocno. Nie chciałby stanąć w tym miejscu bez niego - prawdopodobnie szybko dołączyłby do swojego oddzielonego od twarzy kolegi zarówno w funkcjach życiowych, jak i walorach wizualnych.
Pomieszczenie było duże, lecz rdzeń piezo wypełniał jego centrum i serce. Drzwi wypuściły go na okrągły deptak, który okrążał pokój w koło. Z początku zignorował standardowe konsolety, obnażone pod ścianami układy i walające się skrzynie, a także drugą parę drzwi po drugiej stronie - wzrok przykuwał sam rdzeń.
Galath widział wiele w swym życiu, lecz błękitna istota energii jednocześnie fascynowała i napawała strachem. Iskrząca się niczym piorun kulisty złapany w szklankę, kręciła się w okowach swojego więzienia, sporadycznie wychylając spomiędzy krat swą dłoń. Pokój był upiornie cichy, wygłuszony, co napawało surrealizmem - gdy serce rdzenia drżało od rozpierającego je życia, jego bezgłos był nienaturalny. Wielokrotnie widział rdzenie piezo na pokładach statków i wiedział, że nigdy nie wyglądały w ten sposób. Gdyby nie miał na sobie hełmu, poczułby, jak naelektryzowane jest pomieszczenie wokół, jakby cienka granica dzieliła go od innego świata, rysowana gęstą linią ciemnej materii.
Ikarosem wstrząsnęło. Rdzeń piezo w środku pomieszczenia błysnął groźnie, ostrzegawczo, gdy Inferno łapał się barierki dla równowagi. Wstrząs wytrącił go z transu, zmuszając, by ten opuścił głowę w dół, rozglądając się badawczo za celem swojego przybycia. Obserwacja, której wtedy dokonał, sprawiła, że krew w jego żyłach stała się zimna.
Podłoga wokół maszynowni usłana była oznaczonymi znakami bezpieczeństwa skrzyniami, z których zdjęte zostały zabezpieczenia. Widział już, jak zabezpiecza się ten materiał - nie musiał podchodzić i sprawdzać by dostrzec, że wnętrze pomieszczenia rdzenia wypełnione było pierwiastkiem zero.
Ikaros był bombą.
Czym innym była walka z potencjalnie wrogimi przedstawicielami SST i wojna w chwale. W tym miejscu wystarczyłby jeden, zły ruch by rozpocząć reakcję łańcuchową. Całe istnienie Inferno mogło zniknąć w ułamku sekundy.
- Systemy podtrzymywania życia uszkodzone. Systemy podtrzymywania życia uszkodzone.
Zautomatyzowany głos wywodzący się z wnętrza rozpadającej fregaty zagłuszył odgłos otwierających się drzwi. Druga ich para, znajdująca się po naprzeciwległym końcu maszynowni, rozchyliła się, wpuszczając do środka trzy sylwetki.
Stojący po prawicy dowódcy quarianin dzierżył strzelbę, której lufa wycelowana była w stronę batariańskiego abordażysty. Towarzysząca mu, ludzka kobieta pozostała przy drzwiach, zasłaniając je swoim ciałem jak stróż na warcie. Trzymany przez nią karabin wyborowy również skierował się w stronę Galatha, podczas gdy pozostała dwójka okrążała rdzeń piezo deptakiem, by stanąć naprzeciw niego.
Dopiero gdy ich kroki ustały, a ich trójka stanęła sobie naprzeciw, mógł przyjrzeć się idącej na przodzie sylwetce. Postać była wysoka, a gruby pancerz skryty pod czarną, wyświechtaną narzutą mógł skrywać zarówno kobietę, jak i mężczyznę. W błękitnym świetle rozjuszonego rdzenia, maska przykrywająca jej twarz połyskiwała nieregularnościami. Złożona z wielu, przyspawanych do siebie części, wydawała się nie posiadać wizjera, przez który osoba po drugiej stronie mogłaby oglądać świat, lecz w tym otoczeniu Galathowi zbyt ciężko byłoby określić, w jaki sposób dowódca obchodził ten problem. Jej abstrakcyjny kształt przykuwał wzrok.
- To było według ciebie potrzebne, gnojku? - prychnął quarianin, złością emanującą ze swojego głosu. Choć zainicjował rozmowę, zatrzymał się nieco za towarzyszem lub towarzyszką, co zasugerowało Inferno rolę zakapturzonej postaci w stadzie. - Robił to, co do niego należy. Zginął za sprawę, której nie rozumiesz, batariański psie.
Na piersi quarianina odznaczały się litery SST namalowane w okręgu.
Postać przed nim uniosła dłoń w górę, nakazując milczenie. Jej ruchy wydawały się niemal robotyczne, sztywne i zautomatyzowane.
- I za śmierć mu chwała, Saer'Taar. Ale zadanie nie jest jeszcze wykonane, a to praca dla tych, którzy nadal żyją. - głos, który wydobył się zza maski, zabrzmiał wcześniej w interkomie statku. Turianka po drugiej stronie odwróciła głowę od swojego towarzysza, spoglądając, jakby się wydawało, wprost na Galatha. Po krótkiej chwili skinęła mu głową w geście powitania. - Galacie Inferno, nazywam się Nyxeris. Los okazał się dla ciebie łaskawy, skoro nadal tu jesteś.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Ikaros

6 sie 2022, o 19:52

Nawet Kiru wiedziała, że jak pomieszczenie zaczyna wybuchać to czas chyżo spierdalać na z góry upatrzone pozycje. W tym wypadku ową pozycją okazał się kokpit. Toteż łapiąc Strikera niczym worek kartofli i rzucając kontrolne spojrzenie na Ishę, czy nie zostaje w tyle, ruszyła do śluzy ignorując rozrywanego na strzępy batarianina.
Na szczęście owe pomieszczenie okazało się mieć jakieś zapasy medyczne a rany Strikera, nie okazały się być takimi, które wymagałyby zaawansowanej pomocy medycznej. Oczywiście wtedy, niczym wisienka na torcie spierdolenia, rozległ się komunikat o wyłączeniu systemów podtrzymywania życia.
Dobra wiadomość była jednak taka, że wszyscy jeszcze dychali a zła, że byli mniej lub bardziej poharatani a ich opancerzenie wymagało napraw, których nie mieli jak przeprowadzić.
- Powinniśmy szybko się ogarnąć i stąd znikać – rzuciła do towarzyszy – trudno powiedzieć czy będą chcieli wysadzić kokpit, ale w końcu skończy nam się powietrze.
Problemem były też dziwne działania konkurencji, to całe wysadzanie i niszczenie wyraźnie miało jakiś ukryty cel i Kiru czuła, że zdecydowanie by się jej nie spodobał. Nie chodziło o zniszczenie statku, a raczej nie tylko o to, gdyby było inaczej nikt normalny nie bawiłby się w rozbieranie go pomieszczenie po pomieszczeniu tylko wysadził rdzeń efektu masy.
Yahganka podeszła do planów statku starając się ocenić jakie mają opcje dotarcia do maszynowni lub przestrzeni magazynowej, gdzie mogliby uzupełnić zapasy. Nie omieszkała też sprawdzić czy na pewno nie da się dobrać do systemów komunikacji, chociaż na nasłuchu. Idealnie by było gdyby w kokpicie był jakiś terminal umożliwiający dostęp do monitoringu, ale nie można było mieć wszystkiego.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Mindoir”