Ludzka kolonia, której nazwa rozbrzmiała w całej galaktyce szesnaście lat temu podczas brutalnego ataku batariańskich przestępców, w wyniku którego wymordowana została większość ludności. Dziś Mindoir rozkwita, odbudowując swoją historyczną kolonię. Pamiętając o poświęceniu tych, którzy byli przed nimi, koloniści z dumą walczą o lepsze jutro, a dzięki ich determinacji i wsparcu Przymierza, Mindoir staje się perłą odbudowy w Trawersie Attykańskim.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[KOLONIA] Sala bankietowa

1 cze 2022, o 18:55

Obrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[boxmid]Położona na dziesiątym piętrze wysokiego wieżowca w sercu kolonii, sala bankietowa oferuje gościom niezapomniane widoki - zarówno te na zewnątrz, jak i w środku! Połączenie modernistycznego, minimalnego wystroju z kwiecistymi ozdobami i unoszącymi się w górę krzewami przypomina nieco wnętrze wieży Cytadeli, skąpane w blasku klimatycznego oświetlenia. Stoliki rozstawione są w sekcjach połączonych mostkami, pod którymi płyną sztuczne strumyki prowadzone do fontann w rogach pomieszczenia. Na powierzchni wody unoszą się miętowe lilie, z których wydobywa się rozproszone, miękkie, niebieskie światło. Krążący wokół gości kelnerzy i kelnerki ubrani są w odświętne, choć nieco retro garnitury, reprezentujące modę Mindoiru sprzed szesnastu lat. Podają buzującego szampana, którego refleksy w świetle robią się fioletowe, jak i musujące drinki o wielu smakach - zarówno lokalnych, jak i klasycznie Ziemskich. Z sali bankietowej można łatwo odnaleźć wyjście na balkon widokowy, oraz do strefy lounge.[/boxmid] [boxmin]⌥ W sali bankietowej odbędzie się główna część ceremonii, prowadzona przez premiera Amula Shastriego. ⌥ Na holograficznych wyświetlaczach zawieszonych w powietrzu transmitowane są piękne obrazy kosmicznego portu, którego konstrukcja zachwyca elegancją i pomysłowością. ⌥ Krążący po sali ludzie stanowią przekrój wielu warstw społecznych - choć odnaleźć można tu celebrytów, dygnitarzy i ambasadorów różnych ras, plączą się również ludzie mniej znani w świetle mediów, ciekawi ceremonii.[/boxmin]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

5 cze 2022, o 21:50

Przez jego usta przemknął cień oszczędnego uśmiechu, gdy po jej komentarzu podążył wzrokiem w stronę nieba.
- Szkoda. Słyszałem, że wiele można się na niej nauczyć - odparł w tym samym tonie, na uderzenie serca oddalając się myślami te kilka lat wstecz, ku zawieszonej w przestrzeni upadłej stacji rządzonej przez T'Loak. Osobiście, wbrew wszelkiego rozsądkowi, lubił kiedyś Omegę, chociaż jego pobudki ewoluowały wraz z kolejnymi latami. Na początku dostrzegał w niej urok, którymi naszpikowane były otaczające ją historie oraz opowieści - nielegalny port pełen szumowin, gdzie każdy mógł ci wsadzić omni-ostrze pod żebra, gdzie na każdym kroku czaiło się niebezpieczeństwo i gdzie gangi rządziły tym całym bezprawiem, oferując kuszące niebezpieczeństwo i wyzwanie dla wspinającego się po szczeblach kariery porucznika oddziałów specjalnych, a także egzotyczną oazę chaosu od sztywnej, prostolinijnej hierarchii dowodzenia turiańskich wojsk. Potem jego punkt widzenia się zmienił, gdy idealizm zastąpiły pierwsze cienie zmęczenia, a życie nagle stało się pełne o wiele bardziej wyrafinowanych, politycznych niuansów, gier społecznych i podwójnych pobudek, których wcześniej brakowało żołnierskiej karierze - Omega zamieniła się w ostoję prostoty i klarowności, gdzie wszystko było o wiele mniej skomplikowane, gdy założyło się, że każdy napotkany przez ciebie człowiek chce cię zabić, każda twarz próbuje cię oszukać, a każdy rozmówca okraść lub wciągnąć w pułapkę. Stanowiła wtedy abstrakcyjne wakacje od trudnych wyborów i ukrytych motywów, miejsce gdzie nie musiał zastanawiać się nad moralnością lub słusznością, gdy pociągał za spust.
A potem okazało się, że ta kolebka kryminalistów i najgorszego sortu galaktyki koniec końców jednak jest równie wielowarstwowa co inne miejsca - po prostu zmieniały się maski i kierujące nią pobudki. Omega zmieniła się w jego oczach, zyskując na wartości, ale jednocześnie tracąc swój status oazy i pozostawiając po tym trudny do określenia cień smutku. Pojedynczy kolor okazał się być pełnym spektrum szarości, tylko na jego dostrzeżenie potrzebował czasu i niewielkiej pomocy pewnej stalowej róży z metalu, która wciąż leżała na jego biurku w kajucie.
Jego zielone tęczówki błądziły przez chwilę po twarzy Hawk, zastanawiając się czy ona również dalej posiada swoją, nim odwrócił się plecami do widoku za barierką, opierając o nią lekko.
- Czy to byłoby takie dziwne? To oni płacą nasze rachunki - odpowiedział lekko, przenosząc wzrok na Radną w białej sukni, która obecnie była otoczona małym tłumkiem i sądząc po niewielkim dronie unoszącym się za towarzyszącą jej elegancką kobietą, przeprowadzała wywiad. Śledził przez chwilę dwójkę spojrzeniem, nim oderwał się od balustrady po geście piratki, podłapując jej niewypowiedziane zaproszenie. Chociaż poruszał się swobodnie, w tle spojrzenia czaiło się napięcie, gdy próbował oszacować jej korelację między jej obecnością tutaj, a resztą wydarzeń.
- Niestety, aczkolwiek jeszcze nie zdecydowałem czy jestem tu służbowo, czy prywatnie. Czy powinienem oczekiwać, że się to zmieni? - kontynuował po chwili, spoglądając na nią przelotnie, gdy przekroczyli próg tarasu widokowego, wracając do sali bankietowej. Odstawił pusty kieliszek na tacę mijającego ich kelnera i zaplótł dłonie za plecami, towarzysząc Hawk przy jej boku. - Po ostatnich wydarzeniach z atakiem na Cytadelę wszyscy wciąż są lekko poddenerwowani. Pełno było o tym w wiadomościach, z pewnością słyszałaś. Czarny dzień Cytadeli - dodał, poruszając lekko dłonią jakby prezentował przed nimi w powietrzu tytuł artykułu. - Trudno się dziwić, że niektórzy wypatrują zagrożenia i spodziewają się go nawet tam gdzie może go nie być.
Prześlizgnął się spojrzeniem po jednej z lilii, która przepłynęła obok nich, gdy przechodzili po niewielkim mostku łączącym różne sekcje. Gdy podniósł wzrok z powrotem na Hawkins, w jego tęczówkach czaiło się pytanie, które zwerbalizował chwilę później.
- A ty? Co zabrało cię do tego miejsca?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

20 cze 2022, o 23:52

Gdyby miała być szczera, nie potrafiłaby w prosty sposób określić swojego stosunku do Omegi.
Przez lata, stacja stała się jej domem. Jej przystanią, w której zawsze czuła się bezpiecznie - bynajmniej, nie przez obecność zaprowadzających na jej ulicach porządek najemników lub ochroniarzy, czy prawo T'Loak, lub kogokolwiek innego operującego w danym regionie. Na Omedze liczyła się siła, zarówno w liczebności, jak i renomie. Wierzyła, że nikt nie byłby na tyle zdeterminowany, by stwarzać na ulicach dla niej zagrożenie, którego musiała się obawiać - a wszyscy inni pozostawali natręctwem, którego łatwo było jej się pozbyć.
Omega przypominała jej miasto, w którym dorastała. Brakowało jej perspektywy, dzięki której potrafiłaby ocenić ją obiektywnie. Będąc zbyt blisko domu miała wyrobioną opinię, która zmieniała się w zależności od tego, jak wiele lat świetlnych ją od niego oddzielało.
- Wierzę, że radna potrafi o siebie zadbać - odrzekła, upijając łyk swojego korzennego napoju. - Choć wiem z doświadczenia, że ochrona jej potrafi być ciekawym zadaniem.
Jej uśmiech się pogłębił, gdy zdanie rzuciła półgębkiem. Widziała, że Viyo nie był osobą głupią - gdyby jej celem było zamordowanie Fel, dostrzegłby w niej doświadczenie i nie pozwalałby sobie na pogawędkę. Ale Hawkins chciała znaleźć się jak najdalej od radnej, jako, że jej obecność wiązała się ze zwiększoną ochroną.
Wydarzenia związane z atakiem Zbieraczy, podczas których widziała ją po raz ostatni przed lata, należały nie tyle do starego rozdziału, co kompletnie innej książki.
- To nie Cytadela - odrzekła po chwili namysłu. Gdy zatrzymali się koło pięknej, zdobionej fluorescencyjnymi kwiatami fontannie, oparła się plecami o barierkę, przyglądając tłumowi, który przechadzał się alejkami sali bankietowej. - Czyżby bliskość Terminusa wprawiała świtę Radnej w niepokój?
Uśmiechnęła się szelmowsko, powracając spojrzeniem do stojącego obok niej Widma, gdy nie dostrzegła nim znajomej sobie postaci.
- Lubię darmowy alkohol, jak większość gości - dodała niewinnie, odkładając pustą szklankę po swoim napoju na tacę przechodzącego obok kelnera, zgrabnie zamiast niej łapiąc kieliszek szampana. - W moich okolicach z reguły serwują go w mniej czystych szklankach.
Upiła łyk musującego szampana.
- A co sprowadza tutaj odznaczone Widmo? - zagadnęła. - Jak widać nie ochrona Radnej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

23 cze 2022, o 11:49

- W takim razie wiesz więcej ode mnie. Jakieś ciekawe opowieści warte wspomnienia? - Spojrzenie Viyo przesunęło się po twarzy Hawkins, ale pomimo lekkiego tonu, w jego tęczówkach pojawiło się zamyślenie. Nadając kobiecie łatkę piratki oraz upadłego Widma, łatwo było zapomnieć, że całe lata temu stała po drugiej stronie barykady, niemal na tej samej pozycji co on sam. Zanim pojawiły się listy gończe, zlecenia i społeczny ostracyzm układów objętych prawami Rady, zanim straciła stanowisko Widma, musiała z pewnością zajmować się podobnymi rzeczami co on: obracać się w towarzystwie Radnych, przemierzać kosmos za tajnymi misjami, leczyć nieustannie pojawiające się coraz to nowe rany jątrzące galaktykę. Jej odpowiedź nie mogła być tak daleko od prawdy i nie byłoby dziwne, gdyby rzeczywiście musiała kiedyś ochraniać Radną Ludzi, szczególnie biorąc pod uwagę skąd sama się wywodziła. A to oznaczało, że z pewnością się znają.
Znając Radną Irissę i mając porównanie do ostatnich, personalnych wydarzeń, trudno byłoby mu uwierzyć, że upadek ludzkiego Widma zostawił ciepłe uczucia w ludzkiej Radnej, jeżeli kobieta była chociaż odrobinę podobna do asari.
- Mam nadzieję. To byłoby rozsądne z ich strony. Terminus to niebezpieczne miejsce - rzucił pod adresem świty, opierając się łokciami o barierkę obok kobiety, w przeciwieństwie do niej, przodem do fontanny, a tyłem do reszty gali. Uśmiechnął się półgębkiem. - Kto wie. W takiej okolicy piraci mogą być bliżej niż im się wydaje.
Obecność Hawkins w tak publicznym miejscu nadal pozostawała tajemnicą, ale nawet pomimo ich wzajemnego tańczenia między wymijającymi odpowiedziami i otwartych kłamstwek, napięcie nieco zniknęło z jego ramion, odkrywając brak jawnego i bliskiego zagrożenia - częściowo przez fizyczny dystans nabyty od balkonu widokowego, częściowo przesłonięte przez poprzednio wyrobione opinie po krótkiej, acz nietypowej współpracy z rudowłosą lata temu, a częściowo przezuspokajające poczucie nici podświadomego, wzajemnego zrozumienia - wbrew różnic, piratka i Widmo byli paradoksalnie podobni do siebie w kontekście tego przyjęcia.
Nie był to świat żadnego z nich.
Obserwował przez chwilę pojedyncze listki obracające się na wodzie i przysłuchiwał cichemu szumowi fal wywoływanych przez upust fontanny, nim również odwrócił się plecami do barierki.
- Każdy z nich ma jakiś swój własny interes w tym przyjęciu - odparł niezobowiązująco, prześlizgując się spojrzeniem po postaciach krążących po sali bankietowej w sobie tylko znanym, politycznym tańcu. - Ale nie sądzę, żeby u kogokolwiek z nich był nim Mindoir. Albo darmowy alkohol - dodał z kpiącym rozbawieniem, nim przesunął wzrok na jedną z mniejszych grupek po drugiej stronie pomieszczenia. Nieco większy jegomość w eleganckiej, chociaż nieco wymiętej marynarce, konwersował właśnie z wątlejszym człowiekiem w okularach oraz towarzyszącą mu kobietą, a jego głos niósł się po sali o kilka decybeli wyżej niż inne rozmowy. Jego twarz też była już nieco bardziej zarumieniona na policzkach, śmiech zbyt głośny, a kieliszek szampana w dłoni zbyt pusty. I zapewne nie pierwszy. - Może poza niektórymi. Ale jego rozmówcy? Facet wygląda na księgowego, a kobieta jest pewnie jego żoną. Obstawiam, że miłośnik szampana to jego szef i żona przekonała go, żeby spróbował ubiegać się o awans lub podwyżkę, biorąc pod uwagę jak sztucznie się uśmiecha i że podprowadziła go wcześniej do niego niemal siłą.
Na pytanie kobiety zerknął przelotnie w jej stronę, nim uśmiechnął się kącikiem ust.
- Przecież ochraniam, trzymając niebezpieczną kryminalistkę z dala od Radnej - rzucił z rozbawieniem, stukając palcami po balustradzie. - Ty lubisz darmowy alkohol, ja lubię darmową rozrywkę - dodał, po czym skinął lekko podbródkiem w stronę tłumu. - Twoja kolej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

27 cze 2022, o 22:12

Podobnie jak ona, większość ludzi na gali nie była szczerze, żywo zainteresowana otworzeniem nowego portu na Mindoirze. Jego struktura może połyskiwała bogato na tle ciemniejącego nieba tam, gdzie byli wcześniej, na balkonie widokowym, ale Hawkins wyraźnie odczuwała odległość, jaka dzieliła ich od konstrukcji - taką samą, jak dystans, który utrzymywał się między nią a prawdziwą uroczystością.
Wnętrze sali było ładne. Przypominało jej Thessiańskie sale, które oglądała w extranecie, samej nigdy nie stawiając na planecie asari stopy. Dekoracje były roślinne, w fantazyjnych kolorach, niektóre rzeczy świeciły się lekko, jak kwiaty unoszące na wodzie czy niektóre drinki. Sączyła powoli swój alkohol, przyglądając się innym podobnie jak Widmo.
- Bardzo szowinistyczne założenie z twojej strony, Widmie Viyo - odrzekła, uśmiechając się pod nosem gdy obserwowała ich dwójkę. - Założę się, że szef lubi młodsze. Piękna kobieta urabia i rozprasza. Księgowy prezentuje żonę jak bydło, żeby zyskać przewagę.
Gra w obserwację jej odpowiadała. Nie czuła, by obecność turianina rozpraszała jak potencjalne uroki żony księgowego rozpraszały jego szefa w jej oczach. Mimo tego, nie odpuszczało napięcie w jej barkach. W królestwie zwierząt może i czuła się lwem, lecz w towarzyszącym jej Widmie dostrzegała grzechotnika.
W końcu jeśli miał intensywne przeczucie zrozumienia tego, z kim rozmawiał, to jaki stróż prawa pozwoliłby sobie ominąć tak kuszącą podstawę do awansu? Pojmanie jej może nie zmieniłoby nic w toczącym się w galaktyce życiu i było zaledwie jednym szczeblem w drabinie jego kariery, ale wciąż zyskałby w oczach Rady wiele jako czujny i spostrzegawczy obserwator.
Z drugiej strony, musiał mieć świadomość tego, że w żaden sposób nie poddałaby się bez walki. A kto chciałby masakry na wielkim, politycznie gęstym od osobistości święcie?
- Dwie asari - skinęła głową ku dwójce, którą widziała w oddali. Jedna z asari odziana była bardzo uroczyście, co musiało stanowić o jej statucie. Jej szaty i zdobienia na twarzy były bogate, wskazując jej ważną pozycję, a jednak kobieta nie wydawała się zainteresowana galą. Jej oczy nieustannie podążały w kierunku jej towarzyszki - druga z kobiet podawała jej alkohole, odpowiadała za nią pytania natrętnych gości mijających ich dwójkę, choć odziana była skromnie. Przypominała sekretarkę, choć jej szefowa wydawała się wpatrzona w nią jak w obrazek. Sporadycznie w refleksach świateł na jej twarzy malował się ciemniejszy rumieniec. - Widziałeś kiedyś polityka, który tak dobrze traktuje swojego asystenta? Jako polityk powinna nawiązywać koneksje z gośćmi, ale siedzi uczepiona swojej towarzyszki. Stawiam na romans - dodała z nutą rozbawienia, bo jej założenia mogły być na wszystkich poziomach błędne. - Nielegalny na wielu poziomach. Potencjalne czystokrwiste potomstwo, w dodatku z pracownikiem? - dodała, udając szok.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

13 lip 2022, o 15:40

Słowa Hawkins sprawiły, że przewrócił oczami z rozbawieniem.
- Wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że to był jej pomysł i że to ona trzyma ten związek żelazną ręką, a bez jej inicjatywy jej mąż najchętniej dalej stałby w kącie sali, nie próbując angażować się w rozmowę z przełożonym. Chyba, że moje szowinistyczne podejście wynika z założenia, że to kobieta stoi za sprytnym, nikczemnym planem - dodał z rozbawieniem, obserwując jeszcze przez chwilę parę po drugiej stronie pomieszczenia, nim stracił nimi zainteresowanie i podążył wzrokiem na nowy obiekt wskazany przez piratkę.
Zabawa w próbę określenia prawdziwych pobudek gości o nieznajomych twarzach i fałszywych uśmiechach stanowiła cień rozrywki urozmaicającej mało pasjonujący bal, ale i tak była niczym przy obecności na nim samej Hawkins. Turianin błądził spojrzeniem po ludziach kręcących się między stolikami, po dygnitarzach prowadzących niewiele znaczące konwersacje oraz po obsłudze przyjęcia, ale jego myśli nadal kręciły się w istotnej części dookoła towarzyszącej mu kobiety. Nie dlatego, że jej nie wierzył, że nie planuje zamachu na Radną, ani że nie chce urządzić rzezi wśród licznych polityków, a dlatego, że potrafił dostrzec różnice między przekornym uśmiechem Fortuny, a zwykłym przypadkiem.
Obecność jednej z najbardziej poszukiwanych przestępców w galaktyce na publicznej gali pełnej ważnych dygnitarzy zdecydowanie nie wyglądała mu na to drugie.
- Może - odpowiedział po chwili milczenia i śledzenia spojrzeniem pary asari o której wspomniała Hawkins. - A może to po prostu jej córka lub protegowana, którą szkoli i którą obserwuje, wykorzystując przyjęcie jako pierwszy, poważny test? - odbił lekko, bardziej grając rolę adwokata diabła, niż rzeczywiście w to wierząc. Obserwacja kobiety wygląda na trafioną, wyciągając na wierzch potencjalną, małą, szokującą tajemnicę i osobiście też prędzej by się ku temu przychylał.
Prawda była taka, że gdzie by nie spojrzeli, czaił się potencjalny sekret lub podwójne znaczenie. Przyjęcia takie jak to, niemal nigdy nie były uczęszczane dla przyjemności, a każdy z tu obecnych miał jakiś swój prywatny cel. Kwestia i cała sztuka leżała tylko w tym, żeby go odkryć.
- Chociaż twoja wersja jest bardziej pasjonująca - przyznał, przenosząc wzrok na przechodzącego nieopodal kelnera z w przynajmniej parą wciąż pełnym kieliszków na tacy i przywołując go spojrzeniem oraz lekkim skinięciem głowy.
- Gdyby po drugiej stronie sali stała druga para, pochłonięta tą samą grą co nasza, jak myślisz co by założyła na nasz temat? - dodał z cieniem oszczędnego uśmiechu, przenosząc spojrzenie z powrotem ku swojej towarzyszce, gdy już ponownie zostali sami.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

13 lip 2022, o 21:32

W ich małej grze nie było żadnych pewności - ani zwycięzcy. Każde z nich mogło mieć swoją teorię, być może stworzoną na przekór teorii tego drugiego, lub z czystej potrzeby rozrywki. Mindoir przyciągał najróżniejsze typy ludzi i nie-ludzi, nie sposób było znaleźć wśród nich schematu, choć z pewnością dało się ich podzielić na grupy.
- Myślę, że zauważyliby służbistę w mundurze i kogoś, kto zdecydowanie nie jest politykiem - odparła z nutą rozbawienia, dopijając swojego drinka do końca. Kolonie, które zdecydowanie miały zbyt dużo pieniądza, zwykły podawać na przyjęciach zabarwione alkoholem szczyny i choć szampan jej nie kusił wzrokiem, sięgnęła po niego wymieniając szklanki. - Nietrudno rozpoznać we mnie wojskowego. Założyłabym, że jesteśmy współpracownikami, może kolegami po fachu. Ty wyciągnąłeś krótszą słomkę i dziś paradujesz oficjalnie, a ja siedzę na przepustce i mogę się upijać.
Wzruszyła lekko ramionami, upijając łyk szampana. Gazowane napoje alkoholowe albo jej smakowały, albo wzbudzały w niej wstręt. Ten był znośny.
Przyglądała się turianinowi przez chwilę. Nigdy wcześniej przez myśl jej nie przeszło, że być może reprezentował to, kim mogła się stać, gdyby nie zboczyła na ścieżce swojej kariery. Z natury wyprostowany, mierzący uważnym spojrzeniem tłum z lekkim uśmiechem na ustach, mieszał potrzebę obowiązku z własnym, luźnym stylem obycia. Czasem nie wiedziała, czy to zabarwiony ciętym żartem służbista, czy maskujący swą niechęć do oficjalnych aspektów swej pracy wolny duch.
Może żadne z tych nie musiało być fałszem, za to oba były w pewnym procencie prawdziwe.
- Jest taka, jaką sobie wyobrażałeś? - spytała, opierając się o metalową barierkę przy jednym ze stawów, do których zawędrowali. W wodzie ich odbicia były zniekształcone, lecz nieważne jak długo przyglądała się własnemu, nie była w stanie dostrzec w nim siebie. - Służba.
Ciekawość, którą zabarwione było jej pytanie, była podstępna. Pojawiła się w jej mózgu nieproszona, w żaden sposób niepotrzebna. Nie chciała jego życia, nie chciała stać tutaj w oficjalnym mundurze, wyszukując rebeliantów wśród dyplomatów, skanując tłum w poszukiwaniu zagrożeń bądź podając radnej drinki.
Ale nie mogła odsunąć od siebie wyobrażenia o tym, w jaki sposób mogło wyglądać jej życie, gdyby nie wiele, feralnych decyzji podjętych wiele lat temu. Podobnie jak jej odbicie, ten obraz był obcy, nieznany - a jednak przyciągał. Nawet, jeśli to przyciąganie było zderzeniem dwóch promów, obok którego się przelatywało, zwalniając instynktownie.
Nie mogąc oderwać wzroku.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

16 lip 2022, o 20:43

Uśmiechnął się krótko po jej słowach, przenosząc wzrok na pozostałe, luźne grupki gości bankietu. Spostrzeżenie było celne, a pomysł prawdopodobny - bez względu na to jak bardzo chcieliby się ukrywać, większość ludzi z łatwością poznałaby w nich wojskowych, nieważne czy z Hierarchii czy z Przymierza. Miało to swoje plusy w tej sytuacji - nie będąc znanym generałem, doradcą militarnym czy wysoko przedstawionym przedstawicielem armii, nie stanowili zbyt interesującego tematu ani dla obecnych tu polityków, ani prześlizgującej się zwinnie przez tłum różnorakiej prasy. Być może ktoś rozpoznałby w nim Widmo lub poznał symbole na spinkach do mankietów, ale bez tego w luźnej grze obserwacji, którą prowadzili, faktycznie nie stanowili dziwnego widoku.
- W takim razie będę pamiętać, żeby to było moje alibi - odparł, ukrywając rozbawienie w łyku szampana. Napój, dyskretnie oznaczony innym kształtem naczynia dla przedstawicieli dekstroskrętnych koneserów żywności, smakował w jego ustach jak każdy inny. Brakowało mu ziołowego posmaku chatti do którego przywykł, ani wyraźnej mocy innych drinków, stawiając go być może na wysokiej półce wśród miłośników bąbelków, ale dość nieinteresującej w jego własnym odczuciu.
Niespodziewane pytanie kobiety sprawiło, że nie odpowiedział na nie od razu. Obracał w milczeniu lekko kieliszek w palcach, pozwalając by złoty napój rozlewał się po jego ściankach, uwalniając musujące bąbelki dwutlenku węgla; odwrócił wzrok od tłumów, zawieszając go na twarzy piratki i przez kilka długich chwil otwarcie wpatrując się w nią w zamyśleniu, błądząc spojrzeniem po jej profilu oraz tęczówkach, szukając w nich przyczyny jej pytania. Być może był to cień szczerej ciekawości lub wspomnienie ich ostatnich rozmów w slumsach Omegi, które wspominał pozytywnie i z których zapamiętał ją jako dobrego, wnikliwego rozmówcę, albo coś w jej tonie głosu, ale odsunął na bok żart, postanawiając odpowiedzieć poważnie.
- Nie - odezwał się w końcu. Obrócił się przodem do barierki, opierając w tej samej pozycji co Hawkins, a jego wzrok również zatrzymał się na powierzchni stawu, nieświadomie podążając podobną ścieżką myśli. - Nie i tak. Kiedy przeglądasz się w krzywym zwierciadle lub na zmąconej tafli wody, wiesz, że twarz którą na nim dostrzegasz to twoje odbicie, ale mimo wszystko wygląda inaczej. Krzywizny są niewłaściwe, rysy wykrzywione, czasami zniekształcenie jest tak wielkie, że ledwo potrafisz się w nim rozpoznać... ale jednak wiesz, że to ty.
Przekrzywił lekko kieliszek, z premedytacją pozwalając paru kroplom przechylić się przez jego krawędź i wpaść do stawu, mącąc na krótką chwilę dwa odbicia.
- Moje wyobrażenie służby było bardzo... idealistyczne. Wolność, niezależność, ratowanie galaktyki, moc do zignorowania zbędnej biurokracji i zewnętrznych ograniczeń przeszkadzających w osiągnięciu celu - kontynuował po chwili, uśmiechając się lekko, chociaż ten gest nie sięgnął jego tęczówek. - Wszedłem do sklepu krzywych zwierciadeł, myśląc że dostanę w nim zwykłe lustro. Rzeczywistość nie sprostała oczekiwaniom, ale w krzywym zwierciadle wciąż można się przeglądać, a czy nie o to chodziło od samego początku?
Obrócił twarz w stronę kobiety, tym razem samemu zastanawiając nad tym co powiedziała.
- A twoje życie? - odpowiedział własnym pytaniem. - Jest tym czego się spodziewałaś?
W jego słowach nie było ani osądzenia, ani dezaprobaty, a czyste zamyślenie. Również pamiętał kim była kiedyś, a także wiedział jak potoczyło się jej życie, ale dostrzegał również podobieństwo między nimi - czy raczej subtelne odbicie. Czerwonowłosa reprezentowała to nad czym sam rozmyślał od kilkunastu tygodni, świadomy czarnego cienia w jego sercu, szepczącego do niego od czasu do czasu. Renegatka była byłym Widmem i wolnym duchem, który mógł robić co chciał, kiedy chciał i gdzie chciał. Nawet pomijając piractwo oraz listy gończe, dysponowała nieograniczoną niezależnością. Zrzuciła z siebie kontrolę Rady, przekuwając ją w całkowitą wolność - w pełni poza prawem, na granicy którego operowały Widma. Była wizualizacją jego własnych rozmyślań, gdy czasami nieproszone myśli zaczynały podszeptywać mu czy nadal potrzebuje Irissy oraz Rady, efektem cichych sugestii czy symbol Widma jest warty tej całej polityki oraz ograniczeń, gdy przecież posiada wsparcie Etsy i zdolności by osiągnąć cel własnymi środkami.
Jeżeli on był dla niej tym, czym mogła się stać w przeszłości, tak ona była dla niego tym, kim mógł zostać w przyszłości. On był niedostępnym, zamkniętym rozdziałem, ona jednym złym dniem i przelaną kroplą goryczy. I chociaż odkąd ją poznał na Omedze to sprawiała wrażenie, że czuje się komfortowo w swojej roli, walcząc z całym światem, to czy było tak rzeczywiście? Czy gdyby miała wybór, wybrałaby inaczej?
Czy wbrew wszystkiemu... było warto?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [KOLONIA] Sala bankietowa

7 wrz 2022, o 01:28

W miarę, gdy gala się rozkręcała, rosła ekscytacja wśród uczęszczającego tłumu. Sylwetka portu kosmicznego połyskiwała lekko na tle brzoskwiniowego nieba, gdy słońce chowało się za wysokimi budynkami miasta otaczającego ich budynek. Sala bankietowa wypełniona była wszelkiej maści gośćmi, przeplatającymi się ze sobą w utworzonych instynktownie korytarzach, pozwalając im zniknąć w tłumie - jakkolwiek nie wyróżniali się z niego normalnie, wojskową postawą skrytą pod maski innej twarzy czy słynną renomą Widma, o którym ostatnio było głośno, w tym chaosie wszelkich osobowości i błyszczących strojów byli tylko częścią masy.
Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek mogło pójść nie tak - nic w ich otoczeniu. Viyo nie mógł mieć pojęcia o tym, że kontakt, z którym miała spotkać się Hawkins drastycznie się spóźniał, a Jean nie zdawała sobie sprawy z tego,
W trakcie ich rozmowy, omni-klucz czerwonowłosej rozświetlił się jako pierwszy, informując o nadejściu nowej wiadomości. Gdy odłożyła kolejny, pusty kieliszek na tacę przechodzącego obok kelnera i skierowała swój wzrok w stronę urządzenia, dostrzegła najpierw wszelakie reklamy gali wychwytywane przez klucz, nim przebiła się do skrzynki pocztowej.
Gościa jak nie było, tak nie ma. Przymierze odpierdala coś dziwnego, zaganiają statki na drugą stronę planety. Chyba planują kontrolę, w dodatku, kurwa, skrupulatną. Wynoś się stamtąd, możemy mieć kłopoty.
Subtelności nigdy nie tkwiły schowane w rękawie Hawkins. Po odczytaniu wiadomości i wygaszeniu omni-klucza, kontynuowała small talk przez kilka chwil, nim zmuszona była pożegnać się w ten, czy inny sposób. Widmo, w pełni świadom tego, że kobieta nie przebywała tu w celach towarzyskich, mógł łatwo prześledzić jej drogę - czy z obowiązku, czy zwykłej ciekawości, która napędzała większość jego działań. Ku swojemu potencjalnemu zaskoczeniu, skryta pod innym obliczem piratka nie zrobiła na gali niczego więcej, co byłoby warte zanotowania. W drodze zgarnęła jeszcze jeden kieliszek z alkoholem, nie zatrzymując się ani na chwilę, a po chwili dotarła aż do wyjścia, wchodząc na lądowisko.
Gala upływała Viyo swobodnie. Wiele ludzi zagadywało, niezależnie od tego, czy mieli świadomość tego, kim był, czy wręcz przeciwnie. Dostrzegał w oddali, że radna Fel bawi się doskonale, prowadząc różne dyskusje z gośćmi, w żaden sposób niezagrożona. Dopiero po jakimś czasie zauważył, jak pełna napięcia sylwetka jej asystentki miga mu w polu widzenia, zgarniając radną na bok w sposób dość wyraźnie wskazujący pewien problem.
Wiadomość, która nadeszła na jego urządzenie, była niespodziewana. Podpisana nazwiskiem ducha, którego nie widział od wielu miesięcy, którego nagły powrót do jego myśli był takim, jakim sobie go wyobrażał - oszczędny w słowach, tajemniczy, choć pomocny.
B wycofuje swoich ludzi i dyskretnie ewakuuje generalicję z systemu. Podejrzewają, że w Baldr rozsiane są komórki terrorystyczne, które zaatakują na gali. Cokolwiek tam robisz, radzę ci spierdalać. Nie pozwalają, żeby te informacje przedostały się do reszty Przymierza, nie mówiąc o przekazaniu publice. Cokolwiek tam się odjebie, odjebie się niedługo. Zrób sobie przysługę i po prostu mi zaufaj - nie pytaj, nie zgłaszaj, po prostu się zmyj z tymi, których trzeba ewakuować.
Ewakuacja generalicji lub radnej w istocie przebiegała w sekrecie. Cokolwiek działo się w opanowanym przez Przymierze systemie, zachowane było w całkowitym sekrecie, w którym musiał też operować. Komunikując się z Etsy gotową w każdej chwili na odlot dowiedział się, że faktycznie, coś niecodziennego działo się w systemie, lecz nie wiedzieli co konkretnego. Próby uzyskania informacji kończyły się warknięciami urażonych żołnierzy i generałów, którym Widmo próbowało wejść na głowy. Chcąc, nie chcąc, również odczuwając niepokój, Viyo zmuszony został powrócić na pokład swojego statku, skąd lepiej mógł obserwować i reagować na to, co działo się w układzie.

Wróć do „Mindoir”