Ludzka kolonia, której nazwa rozbrzmiała w całej galaktyce szesnaście lat temu podczas brutalnego ataku batariańskich przestępców, w wyniku którego wymordowana została większość ludności. Dziś Mindoir rozkwita, odbudowując swoją historyczną kolonię. Pamiętając o poświęceniu tych, którzy byli przed nimi, koloniści z dumą walczą o lepsze jutro, a dzięki ich determinacji i wsparcu Przymierza, Mindoir staje się perłą odbudowy w Trawersie Attykańskim.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Rubieże systemu

23 lis 2022, o 17:16

0
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

23 lis 2022, o 17:43

Całe to pożegnanie z odwiedzającym ich oddziałem Asari najzwyczajniej przespał. Gdzieś pomiędzy wysadzaniem systemów, mordowaniem premierów czy tak jak teraz poszukiwaniu córki jakiegoś wpływowego człowieka w Przymierzu potrzebował najzwyczajniej w świecie snu. Nie przykładał zbyt dużej uwagi do zlecenia takiego jak to. Prosta robota, pewnie jakieś pomniejsze komplikacje, a potem już z górki i po odbiór nagrody. Leżąc w pewnego rodzaju półśnie wyobrażał sobie, że to już może ostatni raz jak będzie się babrał w tym najemniczym syfie. Może po prostu będzie mógł się oddać zleceniom dla własnej frakcji.
Leżąc w łóżku odpalił program wspomagający skanowanie statków żeby trochę skrócić te poszukiwania. Wszystko pracowało prawie na sto procent ale wywalało jakieś problemy z optymalizacją. Pewnie dalej jakieś technicznie problemy po tym jak uznano, że śmiesznym momentem na spalenie jego sprzętu będzie prawie koniec misji. Świetna sprawa.

W końcu zebrał się ze swojego wygodnego łoża i przeciągnął się. Odgłos strzelających kości rozniósł się niedaleko jego uszu. Trzeba było w końcu zająć się czymś innym niż tylko czekanie, aż coś się znowu wydarzy. Sprawdzał co jakiś czas skan albo słuchaj co do powiedzenia ma załoga. On sam za dużo do powiedzenia nie ma.
Tak życie nie rozpieszczało uciekających z systemu Mindoir, ale też prawie żadna inna frakcja nie miała ochoty nic z tym robić. Przymierze ratowało tylko tych co na to zasłużyli, rada miała to gdzieś, a cała reszta miała własny syf do ogarnięcia. Strasznie przewidywalny scenariusz. Może i były to piękne dni dla piratów, ale jak to w takim życiu bywa dość szybko ich szczęście potrafiło się kończyć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

23 lis 2022, o 23:34

Cała ta pojebana sytuacja z asari o dziwo doczekała się szczęśliwego zakończenia w postaci nieproszonych gości opuszczających jednostkę bez rozlewu krwi. Niestety, mimo tego że teoretycznie uratowali komuś życie, stracili cenny czas który mógł równie dobrze zaważyć o powodzeniu lub porażce. Dodatkowo niezadowolenie asari było tak namacalne, że niemal można było je kroić nożem, więc jeśli ponownie napotkają jakiś rozbitków bardzo prawdopodobne było, że znowu zacznie odpierdalać. Prawdę powiedziawszy Kiru szczerze dziwiła się, że lekarka postanowiła kontynuować zlecenie zamiast zostać z komandoskami.
Oglądanie pracy skanera było równie ekscytującym zajęciem co patrzenie jak schnie farba, ale czego można było oczekiwać od sprzętu Przymierza? Dlatego odpaliła na omnikluczu nie do końca legalne oprogramowanie podkręcające szybkość przetwarzania danych przez skanery pokładowe. O dziwo efekt był natychmiastowy; nie tylko skaner się nie spalił, ale linijki kodu zaczęły przesuwać się zauważalnie szybciej.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

27 lis 2022, o 17:58

- Zobaczę co da się zrobić - odparł quarianin na propozycję podkręcenia skanera. W przeciwieństwie do Kiru, zabrał się do tego w sposób legalny. Połączył się z systemem statku, wklepując długimi, szponiastymi palcami linijki kodów. Zmieniał wartości, podmieniał fragmenty, kątem oka sprawdzając rezultat swojej pracy nieco po omacku. Dyskretnie, zamaskował także program wgrany przez yagha nim WI głośno zaprotestowałaby zmianą z nieautoryzowanych źródeł.
- Chyba to mamy - odezwał się w końcu wyraźnie z siebie zadowolony. Zademonstrował tym, którzy byli obecni w kokpicie o wiele większy promień poszukiwań. Skromnie, podziękował za słowa uznania zawczasu i wygodnie umościł się na fotelu pilota. Wierzył w swoje umiejętności, wiedział na co go stać. Problemem jednak był ten system. Wojna i ataki terrorystyczne nie były jego chlebem powszechnym.
- Tak naprawdę możemy polecieć w dwóch kierunkach. Pierwszy to w stronę nieczynnego przekaźnika masy. Tłoczy tam się sporo statków, które o tym, że nie będą w stanie wykonać skoku dowiedziały się już na miejscu. Teraz, nie ma szans wycofania się z tego gigantycznego, powietrznego kroku. Drugi to wzdłuż rubieży, skąd Przymierze eskortuje i ewakuuje tych, którym udało się dostać tak daleko - odezwał się na otartym, wspólnym kanale, chcąc ustać gdzie powinni się udać.
Dyskusja nie zdążyła się na dobre zacząć, kiedy WI poinformowała o nawiązanym połączeniu na częstotliwościach Przymierza Systemu. Skan nie wykrył prób podszywania się, pilot odebrał, a baryton wojskowego usłyszeli w swoich słuchawkach.
- Tu major Winston Rochester z piątej jednostki operacyjnej. Podaj swoje uwierzytelnienie, SSV Orpheus.
Quarianin strzyknął paliczkami, wprowadzając kod otrzymany od zleceniodawcy. Chwilę, mielił się na łączach, w końcu ponownie rozbrzmiał głos żołnierza, który musiał przepuśić ich dane przez odpowiedni system.
- Dokąd lecicie, SSV Orpheus?
- Szukamy jednego statku. Konkretnie... - pochylił się nad portem wyłapującym jego głos i przedyktował numer seryjny krążownika, na którym znajdować się miała córka polityka.
- Chwila - poprosił major, w tle słychać było pracujące maszyny.
- Wracamy z lewego kwadratu, tam ich nie było.
- Dziękujemy, Panie Majorze. To nieco zawęża nasz obszar poszukiwań. Bez odbioru - pożegnał się i od razu skierował krążownik w przeciwną stronę bezkresnego kosmosu. Silniki pracowały pełną parą, przestrzeń wydawała się zlewać i przypominać jeden, wielki ogon komety.
- Przed nami uszkodzona jednostka SST - zameldowało WI, przerywając ciszę mąconą od jakiegoś czasu wyłącznie pracującym skanerem.
- Jesteś pewna? - nie musiał, ale w sposób naturalny obejrzał się przez plecy na centrale WI. Pilot nie krył swojego zaskoczenia.
- Tak. Uszkodzone silniki, brak kapsuł ewakuacyjnych. Statek jest opuszczonym wrakiem. Prawdopodobieństwo, że ktokolwiek znajduje się na pokładzie szacuje na mniej, niż trzy procent.
- To nadal trzy procent szans, że ktoś tam jest - wtrącił quarianin nie przekonany do odkrycia WI.
- Tylko trzy procent - odparła WI pozbawiona paranoicznych myśli żywych istot.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

30 lis 2022, o 20:35

0

Longinus nie miał zbyt wiele roboty. Niezbyt znał się na tych wszystkich skanerach i technologicznych bajerach. Reszta osób zdawała się robić zdecydowanie lepszą robotę od niego, więc on sam korzystał z okazji i po prostu siedział na fotelu obok pilota co jakiś czas zerkając na skaner.
Miał co prawda parę uwag na temat zachowania quarianina i tego jak łatwo i chętnie łączy się ze wszystkimi w kosmosie opowiadając o tym co robią, gdzie i po co. Jako że domniemany oficer Przymierza nijak nie zareagował na to inaczej niż przekazaniem im informacji jakie mieli na ten temat, Longinus uznał, że tak się po prostu pracuje w Przymierzu.
A potem się dziwią, że się z nich śmieją.
Zainteresował go za to statek należący do SST i tutaj pochłonął wszystkie informacje, jakie przedstawiła im okrętowa WI. Spojrzał z ukosa na pilota, który po raz kolejny wykazywał się strachliwością charakteru. Jak on przetrwał do tej pory, pozostawało zagadką.
Nie powinieneś się martwić — rzucił Longinus, siląc się na uspokajający ton. — Trzy procent nie wystarczy, aby najemnik ryzykował życie. Jeżeli kapsuły ratunkowe zostały wystrzelone, to na pewno nie były one puste.
Był spokojny. Jeżeli nawet ktoś na tym wraku się ostał i przeżył do tego czasu, to musiał być wyjątkowo nieudolny lub mieć niezwykłego pecha, że nie dał rady zabrać się w kapsułach. Niezależnie od tego co by to było, taki osobnik nie stanowił dla nich żadnego zagrożenia. Słabe jednostki rzadko takie stanowią.
Hummhumhm — zaczął sobie nucić pod nosem jakąś sobie znaną melodię.
Wrócił też spojrzeniem na skaner. Póki co nie zdarzyło się nic, co potrzebowałoby jego bezpośredniej uwagi. To z jednej strony dobrze. Z drugiej jednak dalej powracało mu uczucie znużenia. Musiał bezapelacyjnie stwierdzić, że obserwowanie skanera to nie jest jego ulubione zajęcie. Ani go to nie pasjonowało, ani nie był w tym szczególnie dobry. Przynajmniej fotel był całkiem wygodny, na to nie narzekał.
Zjadłbym coś — wypalił nagle, przerywając nucenie melodyjki. — Soczysty befsztyk z musztardą.
Cmoknął sobie z uznaniem na danie, które wyobraził sobie w głowie. Zaraz też spojrzał na quarianina, przekrzywiając nieco głowę.
A ty? — machnął na niego ręką, aby nie miał wątpliwości, że najemnik zwraca się do niego. — Jakbyś mógł, to co byś teraz najchętniej zjadł?
Przekręcił się na krześle, szukając wzrokiem, kto stał najbliżej nich. Pierwszą zauważył Tori, zatem ją też zdecydował się zaczepić.
A pani doktor? — zagaił, wyciągając się w jej stronę jeszcze bardziej. — Jakie najlepsze danie serwują na Thessi?
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

1 gru 2022, o 04:30

Luna również dołożyła swoje trzy grosze do podkręcania działania skanera, jednak podobnie jak Kiru wybrała mniej oficjalne i legalne podejście, jednak takie, które wiedziała, że powinno zadziałać, i w rzeczywistości tak właśnie się stało. Przynajmniej jej reputacja jako kogoś będącego specem od technologii została obroniona i po wpisaniu linijek kodu, oraz podmiania jego fragmentów, tak by pójść na skróty, udało się jej w pewnym stopniu podkręcić parametry. Teraz pozostało tylko odsapnąć, wyciągnęła więc lizaka z kieszeni i oparła się o fotel wzdychając.
Nie było dane odpowiedzieć nikomu na to ważne pytanie, w którą stronę się udać, bowiem otrzymali kolejny komunikat od kogoś kto podawał się za kogoś im sprzyjającego. No cóż, najwyraźniej quarianin uznał, że przekazane informacje były godne zaufania. Niech i tak będzie, skoro przyjmują to za dobrą monetę.
-Trzy procent... czyli 97%, że nikogo tam nie ma. Jak dla mnie to wystarczające zapewnienie, że nikogo tam nie ma. powiedziała zdecydowanie pewnym siebie tonem zanim quarianin, albo Tori na przykład, wpadną na pomysł, żeby rzucić wszystko dla trzech procent szans, że ktoś tam jednak żyje. Dziesięć procent to już bardzo niewiele, dla których Luna nie byłaby skłonna ryzykować, nie mówiąc już o trzech procentach. Luna zdecydowanie wolałaby podlecieć gdzieś, gdzie tych procent jest jednak zdecydowanie więcej, jak już.
-Chili con carne. Zdecydowanie. Jeżeli ktoś by mi teraz jakieś zaserwował, zdecydowanie podbiłby moje serce. powiedziała wzdychając na samą myśl o aromacie i smaku jednej z jej ulubionych potraw, skoro już Longinus pytał. Nawet jeżeli jej nie zapytał. Trochę się obawiała, że Tori wróci do swojej krucjaty zbawiania galaktyki i znowu atmosfera będzie taka, że będzie można ją ciąć toporem kata. Sama nie wiedziała skąd się jej wzięło takie porównanie z zamierzchłych czasów.

0
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

1 gru 2022, o 15:09

0

Ku jej zaskoczeniu sugestia na temat próby zwiększenia wydajności czy zasięgu skanerów została zaakceptowana i wprowadzona w życie. Od spotkania z asari Tori raczej była skłonna przypuszczać, że jej pomysły będą z góry skazane na odmowę, a tutaj proszę, taka niespodzianka... Przypatrywała się w milczeniu pracy quarianina i na zmieniane przez niego linie kodu z zaciekawieniem, ale nie starała się nawet ogarnąć co za magiczne sztuczki ich pilot wyczynia. To była jego bajka nie jej. Ona po pierwsze zupełnie się na tym nie znała, po drugie nie mogłaby powiedzieć, że się tym interesowała - po prostu obserwowała mężczyznę przy pracy, doceniając jego umiejętności. Każdy na pokładzie był w czymś dobry, każdy miał swój przydział pracy. Tori potrafiła łatać ludzi, co pokazała chwilę wcześniej. Pilot prowadził statek i dbał by urządzenia były w szczytowej formie. Longinus z kolei miał talent do wkurzania niebieskoskórej lekarki.

- Dobra robota - z uznaniem w głosie pochwaliła quariania gdy nowe ustawienia pracy skanera zakończyły się sukcesem, a pilot przedstawił im dostępne opcje poszukiwań - Trochę taki ryzyk-fizyk... Przekaźnik brzmi sensownie jeśli by ktoś mnie zapytał o zdanie. Z jednej strony może tam być również bardziej niebezpiecznie, bo mogą się obecnie kręcić rabusie, piraci i inne szumowiny, z drugiej to był cel uciekinierów, więc podejrzewam, że główne skupisko statków będzie właśnie tam. Z trzeciej zaś strony... - westchnęła i zmarszczyła brwi - Ci, których statki wciąż jeszcze działały mogli próbować opuścić układ na własną rękę. Ale odosobnione statki są łatwym łupem, co widzieliśmy na przykładzie tych kilku które mijaliśmy. Chyba wybrałabym zaczęcie od korka przy przekaźniku - zerknęła najpierw na Strikera, a potem w kierunku pozostałych oczekując ich opinii, nim jednak ktokolwiek zdążył się odezwać, ponownie rozległ się głos z komunikatora.

Tori zadarła głowę i próbowała dostrzec rozmawiający z nimi statek przez okno, ale musiał być zbyt daleko, a jedynym świadectwem obecności Przymierza pozostawało jedynie łącze komunikacyjne. Tym razem jednak nikt nie prosił o ich pomoc, a wręcz przeciwnie - zwrotna informacja zawęziła nieco obszar który mieli przeszukać.

- Niesamowite - burknęła cicho, jednak licząc na to, że pozostali ją usłyszą, bo myśl skierowana była zwłaszcza do nich - Niektórych jednak stać na drobną, bezinteresowną pomoc czy dzielenie się informacjami. Fascynujące.

Namierzenie jednostki SST zwróciło uwagę chyba wszystkich. Tori zmrużyła oczy wpatrując się nad ramieniem pilota w wyświetlane przez WI dane dotyczące statku. Tym razem nawet nie miała zamiaru się wychylać ani proponować nawet zbliżenia się do rannego okrętu by przeskanować go dokładniej i upewnić się, czy ktoś na jego pokładzie wciąż żyje. SST. Bandyci, którzy rozpoczęli tą krwawą łaźnię, którzy bez mrugnięcia oka wybili lub skazali na powolną śmierć tysiące, jeśli nie miliony istnień przy okazji sami oberwali rykoszetem i według Tori zasłużyli sobie na to. Jeśli nawet ktoś tam jeszcze jest, na jej pomoc zdecydowanie nie mógł liczyć. Wręcz przeciwnie - gdyby miała odpowiednie środki zaproponowałaby podlecenie bliżej tylko po to, by kilkoma celnymi strzałami podziurawić wrak i upewnić się, że nikt już z niego nie wylezie. Na razie musiała jej wystarczyć sama satysfakcja, że myśliwi sami w końcu okazali się zwierzyną.

- Nosił wilk razy kilka... - mruknęła tylko cicho powiedzenie, które usłyszała kiedyś, jeszcze w Huercie. Było trafne i w tym momencie dokładnie pasowało. Chwilę później, słysząc kulinarne wyznania Varro i nieco zaskoczona jego pytaniem odwróciła głowę ku mężczyźnie, z wyrazem niedowierzania na twarzy. Czy ten człowiek naprawdę nie miał uczuć? Empatii? Znajdowali się w kosmicznym cmentarzysku, otoczeni śmiercią i zniszczeniem, szukając ocalałych... Wróć! Ocalałej, co Longinus sam jej wcześniej wytknął. A on sam w takim momencie myśli tylko o żarciu? Przymknęła na chwilę oczy i potrząsnęła lekko głową, zszokowana jego zachowaniem. I jeszcze pyta się jej o thessiańskie preferencje smakowe... Nie ogarniała tego, co siedzi w głowie tego mężczyzny. Albo miał dokumentnie na wszystko “wywalone”, albo miał coś nie po kolei “pod sufitem” - i chyba wolała tą pierwszą opcję, bo z wariatami nigdy nic nie wiadomo, a ich reakcje mogą prowadzić do trudnych sytuacji. Przez chwilę przed oczyma stanął jej obraz wykrzywionej w złości twarzy Cantos widziany przez celownik Falangi, ale szybko odepchnęła od siebie to wspomnienie. Luna w zapadłej chwili ciszy podchwyciła wątek i dołożyła swój kuchenny typ choć nazwa potrawy wiele Tori nie powiedziała.

- Duszonego idiotę - odparowała szybko wciąż patrząc na Varro i natychmiast jednak żałując, że w porę nie ugryzła się w język. Nie chciała dawać się sprowokować ani wciągnąć w jakieś idiotyczne i bezcelowe rozmowy, skoro jednak już zaczęła, pociągnęła swoją myśl do końca domyślając się jednak, że każdy jej docinek odbije się od gruboskórnego człowieka - Podobno ostatnio do łask wraca ludzina. A z pana nawet kilka przyzwoitych porcji dałoby się wykroić i udusić.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

1 gru 2022, o 16:51

Chciałaby mnie pani udusić, pani doktor? — zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie.
Pyskata asari to nie jest żadna nowość, przynajmniej dla Longinusa, ale w przypadku Tori wydawało mu się to wyjątkowe. Na tyle zresztą, że postanowił pociągnąć myśl, odbić piłeczkę.
Nie ma miejsca dla takich jak ja, w pani idealnie praworządnym świecie, co?
Wychylił się z fotela jeszcze bardziej, by spojrzeć dobrze na Tori. Podobno mówi się, że oczy są zwierciadłami duszy. Jeżeli to prawda, stawiało to duszę Longinusa pod sporym znakiem zapytania. W jego sztucznych oczach nie tliło się bowiem żadne życie. Zimne, matowe spojrzenie jarzącej się błękitem cybernetyki. Najlepsze w tym było to, że najemnik nawet nie musiał mrugać, nie miał czego nawilżać, zatem jego spojrzenie mogło być tym bardziej upiorne.
Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, gdzie w kontraście do oczu, usta wykrzywione były w grymasie delikatnego uśmiechu. Brakowało mu tylko kolejnego batona w gębie. Gdy w końcu oderwał wzrok od asari, spojrzał w kierunku Luny, która to zdecydowała się dołączyć do rozmowy. I fajnie.
Ach, chilli, dobry wybór moja droga przyjaciółko — pochwalił ją Longinus, obracając się na fotelu twarzą z powrotem w kierunku radaru. — Jest takie pewne miejsce na Cytadeli. Taka budka z jedzeniem, prowadzi ją para meksykańców. A przynajmniej tak było parę lat temu. Robią tam obłędne chilli con carne.
Mruknął pod nosem, co mogło być odebrane jako tęskne westchnięcie.
Jak oni się nazywali… taka śmieszna nazwa — podrapał się po brodzie w zadumie, przeszukując pamięć. — Burritos Bandidos. Wybierz się do nich, jak już tutaj skończymy.
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

1 gru 2022, o 17:33

Musiał przyznać, że chłopaki z oddziałów ratowniczych mieli całkiem łatwą pracę. Nie licząc piratów w okolicy, to była to całkiem spokojna procedura. Latanie między wrakami przeszukując te które mają najwyższy współczynnik przeżywalności załogi i jazda. Nie musieli skakać w jakieś idiotyczne miejsca jak tylko góra tego chciała. Wszystko tutaj było podejmowane przez załogę nawet jeśli wymagało to jakiś moralnych wybór. Wszystko tutaj wydawało się nawet lekko nudne w jego ocenie.
Chociaż bardziej dziwiło go to jak rozgadany był zespół z którym przyszło mu pracować. Zazwyczaj trafiał na bandę “profesjonalistów”, którzy odgrywali swoją rolę, aż do porzygu. Mało mówienia, mało współpracy oraz mało pomocy. Tak zazwyczaj wyglądał świat nowych, którzy myśleli, że po kilku misjach już są w tej najlepszej lidze. Niestety życie szybko zweryfikowało, a ich skopiowane z vidów zachowania powoli stawały się bardziej ludzkie lub gdzieś około ludzkie. Wtedy nawet można było z takimi porozmawiać na pokładzie.
Spojrzał kątem oka na Kiru pokazując swoje skonfundowanie poprzez wyraz twarzy, którego prawie nie dało się odczytać. Ostatnie zadania wykonywali dość często razem i zazwyczaj były one raczej bardziej ciche niż rozgadane jak teraz. I pewnie by wtrącił coś od siebie gdyby nie to, że nie miał na to po prostu siły.
Do tego ostatnie jego zlecenia, które dość dobrze pamiętał i wydarzyły się niedawno, nie były najlepszymi tematami do rozmów. To co zrobił ostatnimi czasy dość mocno wykreśliło go z listy ludzi z którymi można się od tak zakumplować. Jedynie ci co byli świadkami lub częściowo odpowiedzialni za ostatnie wydarzenia mogli cokolwiek z tego wszystkiego zrozumieć.

Siedział więc dalej wspomagając sondowanie otaczających ich wraków. Jedynie co się zmieniło to ilość dogaszonych papierosów w popielniczce zrobionej z kubka. Miał nadzieję, że znajdą swój cel niedługo, a przyjazna atmosfera na statku będzie jeszcze chwile trwać. Wiedział, że przyjdzie im ponownie dokonywać idiotycznych wyborów moralnych na statku więc trzeba było cieszyć się obecną chwilą.

0
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

1 gru 2022, o 23:15

0

Marną bo marną, ale zawsze jakąś rozrywką, było oglądnie pasywno-agresywnej wymiany zdań między najemnikiem i lekarką. Nie trzeba było być geniuszem by zauważyć, że asari nadal nie pogodziła się z faktem, że reszta załogi nie podzielała jej idealistycznej wizji świata. Jednak póki trzymała się samych złośliwych komentarzy, było to do przeżycia. Gorzej jeśli w pewnym momencie uzna, że powinna nawrócić złych, samolubnych najemników na ścieżkę prawości. Dlatego Kiru zaczynała już mieć tej misji po same czubki rogów, nawet jeszcze nie dolecieli do celu a już wisiało nad nimi namacalne widmo rozłamu w grupie.
- Też sądzę, że powinniśmy posuwać się w stronę korka, to cel dobry jak każdy inny przynajmniej dopóki nie zdobędziemy dokładniejszych danych. - stwierdziła w próbie odciągnięcia rozmowy od ciekawych, jak na asari, gustów kulinarnych lekarki. Kto wie, może gdy zbliżą się do skupiska statków zauważą ich kręcący się po układzie piraci i inny element, co będzie miłą odmianą od nudnej podróży przez kosmiczną pustkę.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

4 gru 2022, o 19:40

Wśród bezkresnego kosmosu, w asyście wesołego przekomarzania oraz rozmów na temat jedzenia, skaner namierzył cel.
Quarianin nie zdążył wyrazić swojego zdania na temat meksykańskiej budki w Okręgu na Cytadeli. Wyraźny, głośny sygnał, prowadził ich do przodu. Nieco na godzinę pierwszą. Statek płynnie skręcił, radar obejmował spory obszar, jednakże prędkość silnika pozwalała go systematycznie zmniejszać.
Pilot, w pełne napięcia ciszy, wpatrywał się w ekran, gdzie krąg wydawał się być coraz bardziej namacalny. Wlecieli w mgławice starych wraków, statków, które wisiały puste, porzucone, bądź kompletnie zdewastowane w przestrzeni. Ile mogło minąć od wybuchu w kolonii oraz zniszczenia przekaźników masy w systemie Mindoir? Raptem parę dób. Krajobraz, bliższy był temu po bitwie stoczonej na rubieżach systemu przez ciężką, powietrzną flotę aniżeli panicznej ucieczce gości i innych dygnitarzy jak tylko ogłoszono ewakuację.
WI milczała, co pozwalała sądzić, iż żadne ślady życia nie zostały przez nią wykryte. Quarianin sprawnie manewrował pomiędzy kadłubami, był skupiony, a jego długie palce zaciskały się na sterze mocniej wprost proporcjonalnie do odległości, która dzieliła ich do rzekomego celu.
Prom z wyłączonymi silnikami znajdował się na kolizyjnej. Pilot prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, podleciał bokiem, ustawiając się tak, iż bez trudu mogli podpiąć komin pomiędzy jednym, a drugim statkiem tworząc korytarz dający im możliwość przejścia. Bariery, pozostawały nietknięte. Nie ostrzelano ich, właściwie w ogóle nie zauważono obecności Orpheusa. Albo skutecznie byli ignorowani, albo... Statek, tak jak wiele innych, był już dawno opustoszały.
Mimo to, sygnał wyraźnie wskazywał na nieczynny, dryfujący, wręcz senny prom. WI dwukrotnie sczytała sygnaturę, a ta pasowała pod każdym względem.
- Pasuje. Potwierdzam zgodność. Zerowa szansa na błąd - oznajmiła bezdyskusyjnie miękkim, choć metalowym głosem w komunikatorze.
Quarianin obrócił się w ich stronę w fotelu pilota z zamyśloną miną. Podświetlone, widoczne w hełmie oczy, wydawały się być zwężone.
- Nikt nie odpowiada. Chcecie tam zejść? Próbować nawiązać łączność? - był ich pilotem. Kompetencje wyciągnięcia celu i eskortowanie go leżało już poza jego obowiązkami, co zdecydowanie mu odpowiadało. Zresztą, ktoś musiał zostać na pokładzie i pilnować włączonych silników na wypadek konieczności szybkiej ucieczki.
Szafki w ładowni zawierały wszystkie to, co niezbędne - skafandry, maski tlenowe, buty magnetyczne oraz liny. Gdyby dobrze poszperać, natrafić można było na zapasowe pochłaniacze ciepła oraz pojedynczy ładunek wybuchowy do wyjątkowo opornych drzwi.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

10 gru 2022, o 16:03

0

Wychodziło na to, że w końcu chyba odnaleźli cel swoich poszukiwań. I nie był to zbyt zachęcający widok ale tak właśnie wyglądała ta praca. Wykonywanie zadań, które dla Przymierza lub jakiejkolwiek innej sensownej grupy, po prostu były zbyt ryzykowne by marnować na nie assety. Na taki serwis mógł pozwolić sobie tylko ojciec ich celu. Banda domorosłych najemników i statek wyczarterowany od wojska. Nawet nie chciał wiedzieć ile musiał już poświęcić dla tej dziewczyny. Nawet to szanował, większość biznesmenów wrzuciło by ją po prostu w straty.

Spojrzał kątem oka na zespół i zamiast dołączyć do dyskusji czy wchodzić czy nie wchodzić, po prostu udał się po sprzęt. Musieli wejść czy tego chcieli czy nie. Oczywiście, mogliby wpisać w raport, że wszystko szlag trafił i ciała ni ma, ale to by nie przeszło. Trzeba było znaleźć ślad na to, że jest martwa. To był jedyny sposób aby na pewno otrzymać wypłatę.

Sprawdził kilka razy swój ciężki pistolet trzymając pewnie już ostatniego papierosa w swoich ustach. Jakby nie patrzeć kolejne godziny spędzą pewnie na pokładzie gdzie możliwość strzelania sobie dymka będzie dość mała. Mieląc więc filtr w ustach podpinał do swojego pancerza kolejne rzeczy. Zaczynając oczywiście od ładunku wybuchowego. Te akurat uwielbiał bo były niezawodnym wytrychem do każdych możliwych drzwi.

Zasiadł więc na ławeczce ze swoim wiernym hełmem czekając na resztę zespołu. Miał tylko nadzieję, że już na samym początku nie dojdzie do większych zawirowań.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

10 gru 2022, o 18:29

0

Uśmiechnęła się kącikiem ust słysząc odpowiedź Longinusa - Prawdopodobnie działa to w obie strony. Jak przypuszczam, nie ma miejsca dla takich jak ja w pańskim ograniczonym, jednoosobowym świecie?

Wytrzymała jego spojrzenie. Wręcz z zaciekawieniem - z tego typu implantami jeszcze nigdy nie miała do czynienia i zawodowej ciekawości przyglądała im się i analizowała ich wady i zalety. Z chęcią wczytałaby się w ich techniczną specyfikację lub zrobiła kilka skanów funkcjonalnych - jakie dawały możliwości? Rozszerzone spektrum widzenia? Możliwość kontroli obszaru widzialnego, czy wręcz zbliżanie obrazu? No i kwestia zabezpieczeń. Jak każde urządzenie mogą zostać zhakowane lub uszkodzone, a co wtedy? Czy wygenerowanie odpowiednio silnego impulsu elektrycznego uszkodziłoby nerw wzrokowy albo wręcz płat potyliczny mózgu? Varro nagle stał się... no, może nie interesujący, bo do tego było mu daleko, ale właśnie ciekawy - z medycznego punktu widzenia, niczym szczur na stole laboratoryjnym.

Niezbyt zainteresowana kulinarnymi wynurzeniami i analizą ulicznych jadłodajni powróciła do obserwacji wyników skanu i sporadycznego spoglądania przez okno. Kolejne statki pojawiały się coraz częściej, ale żaden z nich nie sprawiał wrażenia, żeby mogli na nich przebywać ocalali. Zerowy bądź minimalny odczyt energetyczny, uszkodzone kadłuby, niektóre wraki były wręcz wypalone czy zmasakrowane w sposób przechodzący wszelkie pojęcie. Co tutaj się wydarzyło? Czy to wszystko zrobili dranie z SST czy piraci? A może to efekt uszkodzenia samego przekaźnika, którego gwałtowanie wyzwolona, skumulowana energia dokonała masakry tych, którzy gnali ku niemu szukając ocalenia i ucieczki? Ze ściągniętymi brwiami przyglądała się mijanym kadłubom, cicho szepcąc modlitwę za zmarłych i umierających i polecając ich dusze Athame. Tutaj nic już nie mogli zrobić, a skala zniszczeń pod coraz większym znakiem zapytania stawiała możliwość realizacji ich własnej misji. Chociaż... oddział komandor Radiis odnalazł ambasador, zatem jeszcze nie wszystko stracone... może i im się powiedzie i uda się znaleźć ocalałą Aine Taneo?

Odnalezienie przez WI sygnatury szukanego przez nich statku sprawiło, że wiele par oczu skupiło się na wyświetlanym przez WI komunikacie, podczas gdy pilot pewną ręką manewrował pomiędzy kosmicznym złomem będącym niegdyś flotyllą uciekających statków, a odległość do celu zmniejszała się. Odczyty nie były optymistyczne - prom wydawał się być tak samo martwy jak reszta otaczających ich wraków.

- Po to tu przylecieliśmy - odpowiedziała pilotowi - Musimy znaleźć Aine. Albo przynajmniej znaleźć jej zwłoki by potwierdzić że nie żyje - położyła na chwilę pilotowi dłoń na ramieniu - Proszę nas podpiąć. Wchodzimy. A w międzyczasie proszę spróbować ich wywołać, może ktoś odpowie - odwróciła się i ruszyła w ślad za Strikerem. Najemnik może był nieokrzesany, może brutalny i grubiański, ale rozumiał, że bez dowodu śmierci poszukiwanej przez nich osoby dalej będą w ślepym zaułku. Nawet nie próbował wypowiedzieć swoich myśli, po prostu zrobił to, co było konieczne - poszedł się przygotować.

Ponownie wyciągnęła i aktywowała Amet, szybko sprawdziła szczelność pancerza, ponownie skontrolowała pistolet i przypięła go do magnetycznego zaczepu, a jej ciało otoczył błękitny poblask aktywowanej biotycznej bariery. Nałożyła swój hełm, poczekała chwilę aż wszystkie kontrolki potwierdzą zielenią gotowość wszystkich sekcji i odetchnęła głęboko. Po chwili zastanowienia z szafki, z której Striker wyjął ładunek wybuchowy wyłuskała zwój liny, który przymocowała do swojego pancerza i zerknęła na Charlesa, skinąwszy mu głową. Była gotowa.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

10 gru 2022, o 18:49

0

Wręcz przeciwnie, znajdę miejsce dla pani doktor w moim świecie — odparł zgodnie z prawdą oraz w myśl zasady, że musi mieć ostatnie zdanie.
Longinus poruszył się na fotelu, wyrwany z zadumy, gdy usłyszał WI informującą o tym, że trafili na swój cel. Nareszcie. Pokiwał głową w lekkim uznaniu i potwierdzeniu dla quaranina dobrej roboty, którą wykonał. Bo mimo wszystko dowiózł ich na miejsce. Pierwsza część zlecenia została zakończona.
Czas popracować — stęknął, podnosząc się z miejsca. Zasiedział się trochę na tym fotelu i zaczynało go już boleć dupsko.
Popatrzył jeszcze na quarianina i zastanowił się. Z jednej strony robi co do niego należy. Z drugiej jednak Longinus miał wątpliwości do jego siły charakteru. Nie był pewny, czy ich pilot nie zwiałby, gdyby tylko na radarze pojawił się jakikolwiek inny statek. Zostawiając ich tym samym na pastwę losu. Nie najgorszym mogłoby być zatem pozostawienie kogoś na pokładzie. Tak na wszelki wypadek, gdyby trzeba było nieco przypilnować quarianina. Tylko kto miałby zostać? Nie chciało mu się wchodzić w dyskusję na ten temat z resztą ekipy. Zwłaszcza gdy przeszedł się po statku i zauważył, że Charles siedział już na ławeczce, czekając na resztę z nich. Chwilę później dołączyła do niego dobra pani doktor. On sam mógłby zostać, gdyby nie fakt, że był znudzony i chciał wywlec gdzieś swój tyłek, chociażby po to, aby sobie połazić po wraku.
Chuj tam, jak to mówił jego dawny towarzysz. Najwyżej się zesra. Nie pierwszy raz, nie ostatni. I z taką myślą skierował się w stronę zaanektowanego przez siebie fragmentu statku, gdzie rozłożył się ze sprzętem. Parę pochłaniaczy ciepła, trochę medi i omni-żelu, pancerz, karabin, batony - na wszelki wypadek, gdyby zgłodniał i okazało się, że nie wyssało powietrza i będzie można zdjąć hełm. Gdy był gotowy ruszył do reszty i stanął przy nich, opierając nogę o ławkę.
Nawykiem Longinusa zawsze było sprawdzenie, czy sprzęt reszty osób z którymi współpracował był w porządku. Póki co miał do kontroli tylko dwójkę, więc poszło szybko. Zlustrował Strikera dokładnie i szybko skinął głową. Następnie zrobił dwa kroki i stanął przed panią doktor, rozpoczynając oględziny. Też nie trwały one długo, na koniec Longinus wyciągnął rękę w kierunku Tori i uniósł kciuk do góry. W przypadku tej dwójki, byłą to formalność. To dobrze.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

10 gru 2022, o 22:26

-Burritos Bandidos... całkiem urocza nazwa. A ponieważ sama jestem meksykańcem, to wypada bym ich odwiedziła. puściła tutaj do Longinusa oko by wiedział, że wyrażenia 'meksykaniec' nie bierze do siebie. Nazywano już ją dużo gorzej, a i sama nie była jakaś przesadnie przewrażliwiona na punkcie swojej narodowości czy rasy. Tym bardziej, że Longinus raczej nie wygladał w tym momencie na takiego, który chciał ją obrazić, raczej szukał niezobowiązującej pogawędki w przerwach przekomarzania się z naszą panią doktor.
-Tak jak Tori powiedziała. Przylecieliśmy tu po Aine. A czy będzie żywa lub martwa, w jednym kawałku bądź w kilku to się dopiero przekonamy. Luna miała po prostu od początku zrobić dokładnie to za co im obiecano zapłatę. Nie mniej nie więcej. Ale jak już się czegoś podejmowała to zawsze robiła to dobrze i dokładnie, od początku do końca. Nawet jeżeli roztaczała wokół siebie aurę osoby, która może mieć na wiele rzeczy wywalone i nie przejmuje się wieloma rzeczami. Po części to była prawda, nie przejmowała się rzeczami, które jej nie dotyczyły, i za które nie miała otrzymać zapłaty. To był najlepszy sposób by jednocześnie pozostać przy życiu i uzyskać pewną renomę, która pozwalała utrzymać się w tym zawodzie.
Nie ma wyjścia, trzeba dostać się do środka. Pilot... mam nadzieję, nie zrobi nic głupiego. Cóż Luna podzielała obawy Longinusa o pilota i jego słabość charakteru, oraz gotowość ucieczki w pierwszym możliwym terminie, czyli niedługo.
Kiedy odpowiedni czas zaczął się zbliżać, podążyła za resztą i również dokładnie sprawdziła swój pancerz łącznie z hełmem, uprzednio wyrzucając pusty patyczek po lizaku. Broń, omni-żele oraz inne rzeczy wszystkie były na miejscu i gotowe. Można było ruszać razem z innymi.

0
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

10 gru 2022, o 23:36

0

Rozkręcającą się dyskusję lekarki i najemnika przerwał komunikat WI o odnalezieniu właściwego statku. Kiru nawet zdążyła się ucieszyć, że tak łatwo im poszło, jednak chyba nawet zbyt łatwo i nie byłaby zdziwiona gdyby po otwarciu śluzy wypadło z niej stado varrenów ze wścieklizną.
Z drugiej strony obecność śladów życia na statku byłaby mile widziana, gdyż na razie wszystko wskazywało na to, że ubiegła ich konkurencja w postaci piratów lub coś coś uszkodziło systemy jednostki.
- Może być i w kawałkach, byle nadawały się do identyfikacji – stwierdziła z umiarkowanym optymizmem. Oczywiście zawsze było lepiej dostarczyć cel żywcem, ale patrząc na stan otaczających ich statków powinni cieszyć się jeśli znajdą zwłoki nie zniszczone w stopniu uniemożliwiającym nawet badanie DNA. Musieli taż wziąć pod uwagę najmniej optymistyczny scenariusz gdzie dziewczyna została porwana przez inną grupę a ich szanse na jej odnalezienie zmalały praktycznie do zera.
Sprawdziła szczelność pancerza i załadowała do karabinu świeży pochłaniacz ciepła. Kiru nie wiedziała jak zbudowana jest jednostka do której się udawali, ale jeśli jej korytarze miały okazać się dla niej za ciasne to zaproponuje że zostanie na statku i przypilnuje pilota, o którego nieprzewidziane reakcje inni się obawiali.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

12 gru 2022, o 17:14

Procedura podpięcia się do zawieszonego w przestrzeni statku zakończyła się pomyślnie. WI poinformowała wszystkich na wspólnym kanale, iż rękaw został dołączony, a drzwi wystarczyło jedynie otworzyć po pomyślnym procesie dekontaminacji. Fakt, że dostęp na pokład był nieutrudniony, sugerował, że załoga, która nie odpowiadała na wywoływania pilota, została przez kogoś - wiadomo naturalnie kogo - zaskoczona, bądź uciekali w popłochu niespecjalnie przejmując się tym, iż porzucają otwarty pojazd w przestworzach.

Tu SSV Oprheus... próba kontaktu nie przyniosła żadnych efektów. Fraza powtarzana przez pilota, w pewnym momencie zaczęła przypominać zapętloną, zdartą płytę. Wdzierała się w zakamarki podświadomości, jeżeli ktoś był na pokładzie, skutecznie ich ignorował. Pytanie tylko, czy udawanie, iż nikogo nie ma w domu, mogło zniechęcić grasujących w systemie piratów. Quarianin w pewnym momencie rozłożył bezradnie ręce, wstając z fotela.
- Będę próbować dalej, ale raczej nie ma to sensu. Sprawdźmy, czy nie m zakłóceń łączności. Wszyscy się słyszymy? Powinniśmy zostać na otwartym kanale, czegokolwiek tam nie znajdziecie, przynajmniej będziemy w kontakcie - test trwał chwilę. Dosłownie moment. W międzyczasie, kiedy sprawdzali swoje wyposażenie. Niczego nie brakowało - sprzęt był solidny. Nówka sztuka. Nieśmigany. Odpowiedni zapas filtrów oraz tlenu, antybiotyków, omni-żelu. W zapasie łaty, gdyby doszło do uszkodzenia jakiejś części pancerza. Buty magnetyczne, lina. Producent Przymierza, ściągnięte najprawdopodobniej dla wojska, aczkolwiek polityk nie miał większych problemów z dostarczeniem tego na Orpheusa. O dziwo, nawet Kru wcisnęła się w skafander, który musiał mieć wymiar naprawdę przypakowanego gościa.

Fala dekontaminacji objęła każdego w rękawie. Trwało to pełne sześćdziesiąt sekund, po upływie których, zwolniono blokadę i pozwolono im pchnąć drzwi. Silniejsze przyłożenie z bara wystarczyło, aby te ustąpiły i wpuszczono ich na pokład. Bawienie się elektroniką odpadało; w tym miejscu, doszło do spięcia i wysadziło przewody w całej płytce.

Korytarz pogrążony był w półmroku. Działały światła awaryjne, rzucające czerwoną poświatę na pustą przestrzeń. W zasięgu wzroku nie było żywego ducha, cisza nie sprawiała wrażenia naturalnej. Nie na porzuconym statku. Droga rozwidlała się po paru krokach; w lewo, dochodziło się do głównych pomieszczeń, mostka, kokpitu pilota. W prawo, schody skręcały w dół na podpokład. Najprawdopodobniej ładownie, rdzeń i inne systemy.

Poziom tlenu był wystarczający, aby oddychać pełną piersią. Nie było zarzucenia grawitacji, mocy brakowało, aczkolwiek nie trudno byłoby przepinać dopływ z jednego końca do drugiego. Prowadzić prąd tam, gdzie był im potrzebny. Pierwsze, pobieżne sany, nie wskazywały na większe uszkodzenia statku. Nie było śladów walki. Tylko ta cisza. Upiorna. Nieprzyjemna.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

15 gru 2022, o 12:51

0

Uniosła głowę, słysząc wypowiedź Kiru. Tak, to była jeszcze jedna opcja, którą musieli rozważyć. Brak oznak życia na pokładzie nie musiał jednoznacznie wskazywać na śmierć wszystkich pasażerów - być może ewentualni napastnicy zadowolili się “tylko” porwaniem w celu zdobycia okupu, lub by sprzedać wszystkich jako niewolników. Niestety, z żalem musiała sama przed sobą przyznać, że ta druga opcja była bardziej prawdopodobna. Gdyby Aine została porwana dla okupu, porywacze zdążyliby już odezwać się z żądaniami do ich klienta, a wówczas albo nie byłoby tej ekspedycji, albo miałaby ona na celu upewnienie się, że do wymiany doszło, a córka polityka nie ucierpiała. Podsumowując - sytuacja nie wyglądała różowo, a jeśli nie uda się znaleźć ani zwłok dziewczyny, ani śladu wskazującego na porywaczy, ugrzęzną w martwym punkcie.

Pojawienie się przed nią Longinusa, wyraźnie oceniającego jej pancerz i jego stan uniosła wzrok patrząc mu w oczy przez szybę hełmu. Sama nie wiedziała, czemu ten człowiek budził w niej niechęć i takie negatywne uczucia. Może dlatego, że zachowywał się w sposób, którego Tori nie akceptowała - i do tego uważał to za coś naturalnego? Czy może dlatego, że zawsze musiał mieć ostatnie zdanie i wtykał jej przysłowiowe “szpilki”? A może dlatego, że żadne argumenty do niego nie trafiały, odbijając się jak groch od ściany? Czy może po prostu cała otaczająca ich sytuacja - puste wraki, ogrom cierpienia i atmosfera tego kosmicznego cmentarzyska rozstroiły asari, która teraz szukała wentyla by wyładować swoją frustrację? Cokolwiek by to nie było, gdy teraz tak stała bez ruchu poddając się jego ocenie, jej kłębiące się emocje znów znalazły ujście, a gdy Longinus skończył oględziny i pokazał wystawiony w górę kciuk, nie byłaby sobą gdyby tego nie skomentowała.

- Zadowolony z wyników inspekcji, sierżancie? - odwróciła się, omni-kluczem aktywowała magnetyczne nakładki butów i przetestowała je, unosząc na chwilę nogę. Wyłączyła po chwili cały zestaw i rzuciła jeszcze do interkomu - Nosiłam pancerz kiedy pan jeszcze sikał w pieluchy. A nie sądzę, że od tamtego czasu dokonał się jakiś rewolucyjny postęp technologiczny w sposobie nakładania pancerzy.

Komunikat pilota sprawił, że jej myśli skierowały się na inny tor. Gdyby załoga promu była w stanie odpowiedzieć, z pewnością by już to zrobili. Kontynuacja nadawania komunikatu za to mogła ściągnąć im na głowy nieproszonych gości, a gdy to się stanie podczas gdy będą wewnątrz martwego statku, ucieczka może być wyzwaniem. Nie bała się o to, że pilot zostawi ich z własnej woli - taka opcja nawet nie przyszła jej do głowy. Bardziej obawiała się tego, że zostanie zmuszony do odwrotu, albo, że czekając na ich powrót i ucieczkę z pułapki, ich statek również zostanie uszkodzony, unieruchomiony albo potencjalny nieprzyjaciel dostanie się na jego pokład.

- Proszę przerwać wywoływanie - odezwała się ponownie do interkomu, tym razem kierując słowa do quarianina - Ale proszę pozostać na nasłuchu, gdyby ktoś jednak spróbował się skontaktować.

Jako pierwsza ruszyła do śluzy i łączącego ich z poszukiwanym statkiem rękawa, zatrzymując się gdy zamknęły się za nimi drzwi. No tak, muszą jeszcze swoje odstać zanim będą mogli ruszyć dalej. Czas oczekiwania dłużył się, Tori wolałaby już być na statku i zacząć poszukiwania, a tymczasem cała piątka stała ciasno zbita niczym pasażerowie jakiejś kosmicznej windy. Wreszcie jednak kontrolka błysnęła zielenią, a Tori odsunęła się nieco na bok. Niech ktoś popisze się siłą fizyczną i pchnie te stalowe wrota, przecież nie musiała to być ona. Gdy drzwi się otworzyły, przed nimi otworzył się pogrążony w czerwonawym półmroku świateł awaryjnych cichy korytarz. Mimo, że według odczytów na wizjerze HUD atmosfera na statku była w normie, Tori nie zdjęła hełmu - tak na wszelki wypadek. To, że tutaj było powietrze, nie znaczyło, że zaraz nie dotrą do zamkniętej grodzi odcinającej ich od kosmicznej próżni uszkodzonej sekcji czy pokładu. Lepiej być gotowym.

Ruszyła przodem, oświetlając zakamarki latarką omni-klucza, rozglądając się uważnie i wypatrując jakichkolwiek oznak życia, albo przynajmniej zwłok załogi, ale korytarz był pusty. Gdy dotarli do rozwidlenia, zatrzymała się na chwilę.

- Mostek wydaje mi się najsensowniejszy do sprawdzenia najpierw. Jeżeli nikogo tam nie spotkamy będzie można przynajmniej przejrzeć logi statku, może ewakuowali się w kapsułach ratunkowych? Pytanie tylko czy idziemy tam wszyscy, czy dzielimy się na dwie grupy?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

16 gru 2022, o 00:20

Najbardziej pozytywnym zakończeniem byłoby oczywiście odnalezienie Aine żywej. Piękne zakończenie, dużo łez radości, uścisków, objęć i może jakiś dodatkowy bonu od szczęśliwego ojca za przywiezienie córki całej i zdrowej. Niestety jak uczy rzeczywistość takie szczęśliwe zakończenie rzadko mają miejsce, czego potwierdzeniem był na przykład fakt, z którym obecnie mieli do czynienia, a mianowicie to, że wielokrotne próby kontaktu nie przyniosły żadnego efektu, tak samo jak i to, że żadnego śladu życia WI nie wykryło. Pozostały dwie możliwości. Albo wszyscy byli martwi. Albo część była martwa, a ktoś porwał Aine, ktoś kto zdawał sobie sprawę z jej potencjalnej wartości. Jeżeli byłaby martwa, to przynajmniej jej los byłby potwierdzony. Jeżeli okazało sie, że jest porwana i przebywa gdzieś indziej, oznaczałoby to, że cała ich misja była na nic i nie zbliżyli się do uzyskania informacji, za które im zapłacono. A wtedy, ktoś mógłby pokusić się o stwierdzenie, że jest to nieskończone zadanie. Ale takie rozmyślania chyba lepiej odłożyć na później.
-Obydwoje jesteście naprawdę uroczy. rzuciła Luna obserwując przepychanki słowne między Longinusem a Tori. Jeżeli tylko nie wpłynie to na skuteczność ich działania jako grupy, to Meksykanka nie miała tak naprawdę nic przeciwko temu, by taki dramatyczno-komediowy przerywnik w postaci wymiany ich zdań następował co jakiś czas.
Nie pozostało nic innego, jak po dłużącej się chwili oczekiwania kiedy czekali aż będą mogli ruszyć dalej, zacząć oględziny. Sama Luna również na razie nie zdejmowała hełmu, woląc na ten moment dmuchać na zimne. Powietrze jak na razie było dostępne, ale nikt nie potrafi zagwarantować tego co zdarzy się za chwilę.
-Zgadzan się, że mostek to najlepszy pomysł. Tam może być najwięcej cennych informacji. Lepiej chyba będzie nie osłabiać swojej siły ognia na potencjalne zagrożenie i ruszyć razem. po prostu rzeczowo dorzuciła swoje trzy grosze. Może dlatego, że jak na razie wszystko co zobaczyła w nowym miejscu było raczej nudne i stanowiło marną podstawę do jakichś bardziej ironicznych komentarzy.

0
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

16 gru 2022, o 13:03

0

Oczywiście, że sprzęt miał przypięty dobrze. Spędzał w nim więcej czasu niż w normalnych ciuchach. Ale zawsze miło było zobaczyć chociaż trochę profesjonalności w tym pierdolniku, nawet jeśli w środeczku czuło się minimalnie jakby ktoś traktował cię jak dziecko. Charles już nauczył się, że nie wszystko jest atakiem i czasami po prostu inni ludzie potrafią być control freakami. Cieszył się przynajmniej, że ktoś docenił jego umiejętności. Nawet jeśli chodziło tylko o pancerz. Niestety w swoim zawodzie zbyt dużo pochwał nie zbierał. Ba! O miłych ludziach mógł zapomnieć.
- Cholera, to się skończy w łóżku.
Wypowiedział te słowa ledwo słyszalnie. Pokręcił głową i wypuścił powietrze z płuc. Oparł łokcie o swoje kolana i czując jak przez chwile kontempuje tą pocieszną pasywno agresywną relację. Szczerze mówiąc przypominało mu to Karajeva i jego urocze zachowanie podczas ich pierwszego spotkania. Tamtemu też się nogi uginały na widok niebieskich cycków i krótkiego połączenia się z wiecznością. Cóż, przynajmniej miał nadzieję, że Longinus nie będzie się miotał jak Viktor.
Przed samym wyjściem zabrał ze sobą jeszcze łom. Ten akurat wydawał się bardziej przydatny niż ładunki wybuchowe. Prawda była taka, że po prostu trzeba było do tego wkładać mniej siły.

Wstał w końcu ze swojego miejsca kiedy podpięli się pod statek. Na pokład wchodził jako ostatni zabezpieczając tył, a do tego i tak był na tyle wysoki że widział wszystko nad głowami reszty. Wizjery jego hełmu zaczęły się delikatnie podświetlać, a soczewki dostosowywać ilość dostającego się światła. Niestety ten system miał swoje wady. Jeśli ktoś mu przeleciał latarką przed twarzą to mógł dosłownie stracić wzrok na kilka sekund.
Widząc, że nikt się nie pchał zbytnio do otwarcia drzwi to ściągnął łom z pleców. W szybki i metodyczny sposób otworzył wrota na statek. Powinni byli wchodzić tutaj z jakimś typem co pracował przy rozkładaniu statków. Przynajmniej łatwiej byłoby się dostać do każdego zakamarku statku.

Spojrzał na rozwidlenie i mlasnął przeciągle. No tak. Wybory, nieszczęsne wybory. Pokręcił głową niezadowolony. Jakby nie patrzeć można było się tego spodziewać.
- Sprawdzę jak się sytuacja ma na dole. - Może rozdzielanie nie było, aż tak głupim pomysłem. Przynajmniej dla niego. Wiedział, że sobie poradzi. To nie było jego pierwsze rodeo z wrakiem statku. - Poradzicie sobie we czwórkę, nie? Jakbyście potrzebowali wsparcia to dajcie znać, chociaż nie sądze, że znajdziemy tu kogokolwiek żywego.
Dopiero teraz odpiął od paska magnetycznego swój ciężki pistolet. Jeśli dobrze pójdzie to nawet nie będzie musiał oddać strzału. W końcu odwrócił się na pięcie i wkroczył w ciemność korytarza. W pewnym momencie musiał w końcu zniknąć. Nie musiał używać przecież latarki.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Mindoir”