Ludzka kolonia, której nazwa rozbrzmiała w całej galaktyce szesnaście lat temu podczas brutalnego ataku batariańskich przestępców, w wyniku którego wymordowana została większość ludności. Dziś Mindoir rozkwita, odbudowując swoją historyczną kolonię. Pamiętając o poświęceniu tych, którzy byli przed nimi, koloniści z dumą walczą o lepsze jutro, a dzięki ich determinacji i wsparcu Przymierza, Mindoir staje się perłą odbudowy w Trawersie Attykańskim.

Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Rubieże systemu

24 lut 2023, o 04:48

Piraci, z którymi tutaj mieli do czynienia, to chyba jakaś specjalnie dobrana zbieranina najgorszych debili w obrębie kilku systemów, a przynajmniej taką opinię o nich miała Luna już po samym fakcie, że nic tutaj nie było zabezpieczone. Poza tym ilość otwartych rzeczy, przez które nie sposób było się przebić, zamykanie ich zajęło dobrą chwilę, była oszałamiająca, to prawie cud, że to urządzenie w ogóle działało. Treści jakie przeglądali od trolli w ekstranecie jedynie potęgowały jej spostrzeżenia jakie miała zanim zaczęła ten cały syf mozolnie zamykać.
-Kurwa, no serio? Oni już sobie robią licytację naszych rzeczy. Mam nadzieję ich dopaść zanim to rozkradną i użyją. Twoja broni robi prawdziwą furorę. powiedziała wyraźnie zirytowana Luna spoglądając na Tori, kiedy kończyła swoją wypowiedź. Kręcąc głową relacjonowała dalej to co ta banda debili o przygłupich nickach wypisywali. -Wybitnie są też zainteresowani implantami. Oraz siłowaniem się na rękę...Hm, za to nasz gość ma imię Mike. przeniosła na niego spojrzenie i uśmiechnęła się niezbyt miło. Trzeba przyznać, że Striker miał zdecydowanie talent do prowadzenia przesłuchań, nie bawił się, nie czekał, nie wymyślał nie wiadomo jak wymyślnych tortur. Był za to skuteczny i to się bardzo liczyło. Pełne uznanie od Luny.
-Bawią hełmem naszego pilota, więc pewnie nie jest w najlepszym stanie. Mówią też o potencjalnych zabawach z dziewczyną, która jest gdzieś tutaj, na jakimś łóżku. Luna przekazywała wszystko czego dowiedziała się z tego omni klucza. -Są linki do stron bukmacherskich, ale nie ma żadnych map czy dostępu do monitoringu. Bardzo mądrze Luna westchnęła po raz kolejny. Wypalenie oka nie robiła na niej wrażenia, to raczej właśnie jedna z bardziej skutecznych metod, która daje do myślenia, że przesłuchujący nie żartuje.
-Tylko niech nasz drogi Mike się tak nie wydziera, bo właśnie widzę, że reszta usłyszała ten wrzask i jest prawie gotowa zareagować. Luna podeszła do Mike'a przystawiając kciuk na brew nad wypalonym okiem, gotowa do włożenia go w ranę. -Teraz Mike powiesz nam, cicho i bez wrzasków, gdzie jest dziewczyna i jak tam dojść. Gdzie są twoi towarzysze i nasz sprzęt. Inaczej mój brodaty znajomy zajmie się powolnym wyrywaniem ci języka, skoro nie chcesz mówić nic sensownego.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

25 lut 2023, o 22:47

Komentarz o licytacji ich wyposażenia zdecydowanie poruszył Tori, zwłaszcza informacja o jej pistolecie wystawionym na aukcję. Zmarszczyła brwi i fuknęła gniewnie - Ja im dam licytację. Wara od mojej broni bo ich tak urządzę, że sami będą potrzebowali implantów żeby móc palcem kiwnąć... - zerknęła przelotnie na przeglądane przez Lunę wiadomości i zagryzła wargę - Poszukaj czy jest gdzieś informacja gdzie znajduje się pilot. I ta dziewczyna o której mowa, być może chodzi im o Taneo. Jeśli nasz gość nie wyśpiewa wszystkiego, lepiej mieć jakiś punkt zaczepienia.

Wrzaski torturowanego jeńca wypełniły celę, przerywając jej tok myślowy i sprawiając, że asari odwróciła się na powrót w kierunku Strikera klęczącego na piersi najemnika. Przez chwilę beznamiętnie przyglądała się dość obrzydliwej procedurze wypalania oka, a gdy Luna minęła ją i dołączyła do Charlesa, powoli ruszyła za nią. Młody pirat albo był twardszy niż się to na początku wydawało, albo był po prostu głupi. Już dwa razy nie docenił mężczyzny, z którym Athame skrzyżowała jego ścieżki - pierwszy raz, gdy niefrasobliwie wszedł do celi i dał się obezwładnić. Mimo tego doświadczenia, zamiast słuchać ostrzeżenia o rozpoczynającym się paśmie bólu i cierpienia, zignorował słowa Strikera drugi raz. Czy zrobi to po raz trzeci, czy zrozumie swój błąd i tym razem odpowie na zadane ponownie pytanie?

Stojąc nad dwiema pochylonymi nad okaleczonym piratem postaciami przekrzywiła lekko głowę i z wciąż ściągniętymi brwiami wpatrywała się w twarz młodzieńca. Czy popierała taką metodę przeprowadzenia “przesłuchania”? Zdecydowanie nie. To, że ten młodzian był brutalnym zwyrodnialcem nie znaczyło, że tylko w taki sposób dało się go przekonać do udzielenia odpowiedzi. Czy przejmowała się jednak jego losem? Również zdecydowanie nie. Ten gówniarz należał do bandy zezwierzęconych degeneratów i kto wie ile cierpienia sam zdążył zadać w swojej krótkiej karierze, kto wie, ile osób zabił? A jeśli nawet to nie on pociągał za spust - był częścią tej zgrai, działał razem z nimi, przyklaskiwał im i nic go los ofiar nie obchodził. Zasłużył na śmierć. Posiadał jednak informacje, którymi przed śmiercią powinien się podzielić...

- Czekajcie - odezwała się, nim kolejny papieros wylądował w drugim oku Mike’a - Z pewnością nasz młody przyjaciel zacznie współpracować, jeśli damy mu szansę. Te jego wrzaski sprawią, że zaraz cały statek będzie wiedział, że coś jest nie tak jak być powinno i się tu zleci cała załoga. Może po prostu trzeba go grzecznie poprosić? - wciąż patrząc na Mike’a uśmiechnęła się lekko, samymi ustami, by po chwili kontynuować - Mike, wiesz czym jest biotyka? Biotycy używając ciemnej energii potrafią wpływać na materię. Nieorganiczną i organiczną, tu nie ma różnicy - jej dłoń otoczyła błękitna, opalizująca i hipnotyzująca poświata biotycznej energii. Wyciągnęła rozświetloną dłoń tak, by ta znalazła się w polu widzenia jedynego jak na razie ocalałego oka mężczyzny, a po chwili kontynuowała - Nasz przyjaciel będzie ci zadawał dużo bólu i odcinał wiele członków, ale to zajmuje dużo czasu i jest nieestetyczne. I krwawe. Ja mogę zrobić coś innego - pochyliła się, a jej dłoń powoli zaczęła opuszczać się nad czoło Mike’a, łagodny, lekki uśmiech nie znikał z jej ust, a jej głos był spokojny, jakby tłumaczyła coś dziecku - Mogę aktywować ośrodki bólu w ciele migdałowatym twojego mózgu. Mogę zmusić je do największej możliwej reakcji, będziesz się czuł, jakby twoje całe ciało spalał kwas. Każdą jedną jego komórkę. Ale ten ból nie skończy się, a twoje ciało nie ulegnie zniszczeniu. Będziemy razem ile tylko zapragniesz - ty, ja i twój ból. Jednocześnie sparaliżuję twoje mięśnie krtani tak, że nie będziesz w stanie nawet jęknąć, choćbyś nie wiem jak bardzo chciał i próbował - w sumie to nie była pewna, czy którąkolwiek ze swoich obietnic była w stanie spełnić. Biotyka była potężną umiejętnością, ale nigdy nie zastanawiała się ani nie próbowała jej używać w tak precyzyjny sposób. Nie raz słyszała - prawdziwe lub nie - opowieści o “skórowaniu żywcem” przy użyciu właśnie biotyki, ale wywołanie bólu albo paraliżu mięśni? W sumie... Nic nie stało na przeszkodzie, by spróbować. Jednak drugim, ważniejszym pytaniem było, czy z pełną świadomością swoich czynów Tori zrobiłaby coś takiego żywej istocie, nawet takiemu śmieciowi jak Mike.

To nie było teraz jednak ważne. Liczył się blef i to, na ile młody pirat jej słowom uwierzył. Czy wystraszyła go wystarczająco mocno? - Więc proszę, powiedz nam to, co chcemy wiedzieć, albo zobaczymy jak szybko ja cię do tego przekonam. Luna, możesz mi liczyć czas? - zerknęła przelotnie na meksykankę, po czym znów zwróciła się do mężczyzny - A jeśli zdecydujesz się mówić to radzę, żebyś mówił samą prawdę. Bo jeśli okaże się, że mnie oszukałeś albo coś przemilczałeś wrócę tu i tym razem nie będę się hamować.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

27 lut 2023, o 23:18

Z lekkim zdumieniem przysłuchiwała się opisowi atrakcji czekających ich jeńca z rąk lekarki. Wyglądało na to, że jednak asari nie była tak nieznającą życia mimozą na jaką pozowała
- Jak mi uszkodzą sprzęt to odstrzelenie będzie ich najmniejszym problemem - powoli zaczynało ją irytować, że po każdej robocie musi oddawać pancerz do naprawy, tym bardziej że cholera wie co zrobili z jej sprzętem skoro raczej na żadnego z nich nie będzie pasował.
Na ten moment niestety nie było zbyt wiele do roboty o ile nie wyciągną czegoś ze schwytanego pirata albo nie zdecydują się ruszyć w głąb statku mimo braku informacji. Oczywiście jasnym było, że prędzej czy później ktoś zainteresuje się zniknięciem kompana i najlepiej gdyby to nastąpiło dopiero gdy ich cela będzie już pusta.
- A może nasz nowy kolega jest tradycjonalistą i woli stare dobre podduszanie? - zapytała retorycznie, mierząc człowieka wzrokiem. - Nie mamy co prawda wiadra z wodą, ale niewielka bariera, ale może niewielka bariera w tchawicy załatwiłaby sprawę.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

28 lut 2023, o 10:27

Czujność piratów
A>33>B>66>C>99>D
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

1 mar 2023, o 10:53

Przerażone oczy - a konkretniej jedno oko - wpatrywało się w twarze pochylających się nad nim sylwetkami. Mężczyzna był młody, niedoświadczony, nie znał życia i zdecydowanie inaczej wyobrażał sobie robotę, na którą się pisał. Tymczasem znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o jeszcze gorszym czasie. Blady, zakrwawiony, mokry od potu oraz popuszczenia, sprawiał wrażenie kogoś, kto najchętniej zapadłby się pod ziemię. Cicho łkał pod nosem, miejsce po wypaleniu bolało niemiłosiernie. Śmierdziało zwęglonym białkiem. Przestał się bronić i szamotać, być może było mu już wszystko jedno.
Choć wizja kastracji na żywo poddawała w wątpliwości rezygnacje, a sama myśl, że oprawca nie żartuje, szarpnęła jego ciałem.
- Jeżeli powiem Wam cokolwiek, oni zrobią ze mną to samo - wycharczał, nie patrząc na Strikera, a koncentrując się na Tori. Twarz asari, przykuwała niczym magnes. Jeżeli miała być ostatnim, co zobaczy przed śmiercią, zdecydowanie lepiej zapamiętać rysy ponętnej kobiety, niż ryj Charlesa.
- Nie rozumiecie? I tak, i tak będę martwy - dodał na swoją nieudolną obronę, z trudem wypluwając słowa przez sfatygowane gardło. Oddech, charczał mu w płucach, Striker nie był delikatny, nie zwracał uwagi na chrzęści i kości.
Jęknął, dotykając dłońmi do twarzy i szybko pożałował tej decyzji. Rzucił kilka przekleństw, barwnymi epitetami określając mężczyznę odpowiedzialnego za jego ślepotę.
Jeszcze miał jaja. Dosłownie i w przenośni.
- Musicie sprecyzować pytania. O jaką dziewczynę pytacie? Jest tu kilka dziewczyn, młodszych i starszych, ale na większość mamy już kupców. Na Was też byli chętni, zwłaszcza na Waszą yaghańską koleżankę. Nieoficjalna salariańska firma farmaceutyczna. Cyrk, czy rzeźnia? - próbować uśmiechnąć się, ale z nijakim skutkiem.
- Jest tu nas czterdziestu czterech. O jakie hasła pytacie? Do wi fi? - wyjątkowo nie żartował. Nie bardzo rozumiał, co Charles miał na myśli, czego oczekiwał. Co chciał wiedzieć. Jedyne hasło, jakie przychodziło mu do głowy, to do lokalnej sieci co mówiło samo przez się.

Na wspólnym komunikatorze, czat niespodziewanie ucichł. Statusy widoczne przy nickach były dostępne, ale nikt, jak na komendę, niczego nie pisał. Żadnych głupich, żenujących uwag, pytań, czy kolejnych ofert podbijających wcześniejszą licytacje. Luna mogła dla próby, napisać coś w imieniu Mike'a, podbić stawkę, zaproponować, że kupi od ręki egzemplarz wyposażenia, który należał do nich, ale inni umilkli.

Przez otwarte drzwi, usłyszeli ciężkie kroki. Najprawdopodobniej dwie osoby, magnetyczne buty uderzały o stalowe stopnie. Ktoś schodził na dół i zbliżał się do nich. Na pewno zauważy otwarte drzwi. Nie mieli zbyt wiele czasu na reakcje, oko Mike'a także wędrowało w stronę wyjścia, nabierał powietrza w płuca...

- Kod czerwony! Uruchomić alarm!
- Gdzie?
- W ładowni! Chyba nam więźniowie spierdolili.
- Kurwa


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

3 mar 2023, o 23:58

Wyglądało na to, że jej groźby trafiły do zamroczonego bólem, strachem i butą umysłu młodzieńca. Na jej słowa odpowiedział już nie warczeniem czy obelgami, ale czymś nieco bardziej sensownym - targowaniem się, bo chyba w tych kategoriach należało rozumieć jego pierwsze zdania. Na co liczył? Że obiecają mu ochronę i że zabiorą go całego i bezpiecznego z dala od jego kolegów po fachu? Chyba sam w to nie wierzył. Sam wybrał sobie taką ścieżkę wątpliwej jakości kariery, zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Teraz miał pecha i radosne życie pirata dobiegało końca, nawet jeśli liczył na to, że ten jeden raz uda mu się jakoś wywinąć z opresji.

- Dowcipniś - skomentowała krótko, gdy mężczyzna zakończył - zapewne żartobliwym w swoim mniemaniu - pytaniem. Tori przez chwilę jeszcze przyglądała mu się oceniając, na ile ten bezwartościowy przyszły trup może być im jeszcze przydatny. Nie wiedział zbyt dużo, z wieku, uzbrojenia i “zaszczytnej” funkcji więziennego klawisza jaką mu przydzielono można się było domyślać, że w bandyckiej hierarchii zajmował miejsce na samym dnie. Otworzył im drzwi i podzielił się ekwipunkiem, co było miłe z jego strony, ale skoro nie potrafił udzielić żadnych informacji, stawał się zbędnym balastem, którego trzeba się było szybko pozbyć, zanim narobi jeszcze więcej hałasu - On nic nie wie. A przynajmniej nic istotnego. Wydaje mi się, że po prostu gra na zwłokę.

Wyprostowała się i zerknęła na Lunę, w niemy sposób pytając o jakiekolwiek istotne informacje, które meksykanka mogła w międzyczasie wyszukać na omni Mike’a. Potrzebowali jakiegokolwiek punktu zaczepienia, jakichś konkretów. Mieli problem - i to nie tylko z faktem, że byli zamknięci w celi. Nie wiedzieli w jakim stanie jest ich statek, pilot, ani Aime Taneo. Nie wiedzieli z iloma przeciwnikami mają do czynienia. Nie wiedzieli, ile im zostało czasu, zanim piraci dolecą tam, gdzie się kierowali. Najprościej byłoby oczyścić statek z wszystkich wrogów i zmienić jego kurs na powrotny na Cytadelę, ale na to mogło zabraknąć zasobów i czasu. Ucieczka ich statkiem - jeśli wciąż nadawał się do lotu - mogła być dość problematyczna, bo po pierwsze nie wiedzieli czy Orpheus jest w stanie latać, po drugie - ich pilot mógł być w opłakanym stanie pozbawiony swojego izolacyjnego pancerza.

- Luna - zmarszczyła brwi i zagryzła na chwilę wargę - Zobacz, czy ta zabawka pozwoli ci się włamać do systemów komunikacyjnych. Jeżeli tak, spróbuj nadać na szerokim paśmie sygnaturę naszego Orpheusa i poproś o pomoc. Może ten statek Przymierza który wcześniej spotkaliśmy albo inne statki ratunkowe nas usłyszą - wezwanie pomocy na otwartym kanale było ryzykowne, bo równie dobrze przekaz mogą usłyszeć inni piraci. Czy zatem nie równało się to z odroczonym samobójstwem? - Nie wiem sama zresztą... - dodała już ciszej i przetarła twarz dłonią - Wezwanie może sprowadzić pomoc, ale równie dobrze zaalarmować inne statki tych bandytów.

Jej rozważania zostały przerwane przez zbliżające się kroki na korytarzu i - chwilę później - podniesione głosy. Czas na planowanie na razie dobiegł końca. Odwróciła się w kierunku drzwi, jej ciało znów otoczyła biotyczna bariera, a ona sama pokręciła lekko głową. Ci, którzy wejdą do środka nie spotkają zakutych w kajdany więźniów, ale kiepsko uzbrojonych, aczkolwiek zdeterminowanych i chętnych do walki najemników.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

5 mar 2023, o 18:29

INICJATYWA
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

5 mar 2023, o 20:31

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nikt nie mógł ich przygotować na to, co czekało ich w celi więźniów.
Nie wpadli bezmyślnie do środka. O dziwo. Zatrzymali się na korytarzu, w bezpiecznej odległości. Jeden z piratów, zgromadził biotyczny ładunek, którym cisnął do wnętrza celi. Powietrze zelektryzowało się, Osobliwość, w mgnieniu oka porwała do góry Tori, Strikera i Luna. Mężczyzna, który miał Charlesowi służyć za żywą tarczę, osunął się mało delikatnie na posadzkę z plaskiem.
- I co teraz? - spytał jeden drugiego
- Jak to co!? Napierdalaj! - odpowiedział, wchodząc z kopa do środka.
Pierwszy, podstawowy błąd. Przesadna pewność siebie. Grzech pychy. Striker wycelował, posyłając w stronę pirata serię ze strzelby. Tyle wystarczyło, aby przebić się przez jego tarczę i drasnąć pancerz z odzysku. Pirat żachnął się, ledwo odwrócił, a już łańcuch, którym zamachnęła się Luna, oplótł go niczym wąż.
- Co jest kurwa! - skwitował elokwentnie, zapierając się i ciągnąć, lecz metal trzymał mocno. Nie był w stanie przerwać plecionki, ani też wyszarpać go z rąk kobiety. Jego szamotanina, mimo odniesionych ran, wytrąciło Kiru z równowagi. Nacierając yaghanka, potknęła się o łańcuch pod swoimi nogami, cios, który wymierzyła w mężczyznę, trafił w powietrze i znokautował nic, ani nikogo.
Drugi z piratów, niewiele myśląc rzucił się z aktywnym omni-kluczem na asari. Zadział instynkt. W jego odczuciu, posługująca się biotyką przeciwniczka była najgroźniejsza. Pięść mężczyzny, trafiła w śliczną buźkę Pani Doktor. Zaszumiało Tori w uszach, obraz rozmył się, straciła przytomność.
To był jednak błąd.
W chwili, w której ogłuszał asari, Striker przeładował i bezceremonialnie przeładował, dziurawiąc jak durszlak rannego pirata. Uciekała z niego krew, jak i życie. Drugi z mężczyzn, patrzył się na to wielkimi, przerażonymi oczyma.
- Ja pierdolekurwajegomać! - wyrzucił z siebie na jednym oddechu, w ułamku sekund wziął nogi za pas i niczym oparzony, wypadł z celi, potykając się po drodze o trzeciego kolegę z przypalonym okiem. Mike, ledwo oddychał, nie zastanawiał się jednak na tym, jaki los go czekał.
Chciał przeżyć.
Nie zamierzał kończyć jak Przemysław. Świeć Panie nad jego duszą.
Korytarzem, niosły się jego kroki, wrzaski.
Jeżeli dotąd reszta załogi łudziła się, że w ładownicy absolutnie nie dzieje się nic, co byłoby warte uwagi, ucieczka pirata z ich celi rozwiała jakiekolwiek wątpliwości.
Nie mieli zbyt wiele czasu na reakcje. Mogli zostać tutaj, bronić się w korytarzu, bądź małej, ciasnej celi pozbawionej jakichkolwiek mebli.
Mogli też uciekać w głąb podpokładu. Zaszyć się, szukać ucieczki. Jeżeli wierzyć czatowi, do którego mieli dostęp, quariański pilot był gdzieś na statku. Podobnie jak dziewczyna, od której zaczęło się to całe zlecenie.
Zabity mężczyzna miał przy sobie standardowy pancerz, generator tarcz, omni-klucz podłączony do lokalnej sieci, stare walkie talkie, znane z vidów, a także M-9 Grom z jednym, zapasowym pochłaniaczem ciepła. Tubka omni-żelu była napoczęta, tyle jednak powinno na ich oko wystarczyć, aby pomóc rannej Tori. Śliwa co prawda pozostanie, ale przynajmniej zniknie ból i otępienie, teraz tłumione przez objęcia Morfeusza.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 mar 2023, o 14:08

No tak. Biotycy. Jak on ich kurwa nienawidził. Za każdym zawszonym razem musiał wbrew swojej woli unosić się w powietrzu jak kretyn. W swoim typowym nieszczęściu miał wyjątkowo dużo szczęścia. Tym razem zamiast skupić się na celowaniu, mógł po prostu trzymać lufę w kierunku wroga. I zresztą to robotę załatwiło, drugi strzał był już tylko domknięciem sprawy.
Słysząc jednak krzyki Mike’a lekko mlasnął językiem. Musieli się zbierać. Za chwilę będą mieć na głowie pewnie większość tej elitarnej załogi na głowach. I tak jak na sytuację w której byli nie skończyli źle. Nie wiedział ilu jeszcze piratów będzie musiał zabić żeby się stąd wydostać, ale przynajmniej dostarczali mu sprzęt do zabijania. Co jak co, ale byli dość rozrzutni.
Pochylił się nad trupem by dokonać kolejnego małego szabru. Tarcze,pancerz i dodatkowy pochłaniacz. Oczywiście pancerz przełożył przez głowę, a ten tylko lekko osłaniał jego klatkę piersiową.
- Bywało gorzej.
Mruknął poprawiając sprzęt by zbyt głośno nie obijał się o siebie. Na końcu pochylił się po krótkofalówkę. Od razu przyciszył ją najbardziej jak się dało by komunikaty piratów nie wydały ich pozycji. Resztę wolał zostawić reszcie. Może im się bardziej przyda. On już dobrze wiedział, że jeśli ktoś będzie miał oberwać ciężko to będzie to on.
Słyszał jak uderzenia ciężkich butów są coraz bliżej. Zrobił więc najrozsądniejszą rzecz tego dnia. Oparł dłoń na barku Tori, spojrzał jej głęboko w oczy i rzekł.
- Ja… - Tu zrobił krótką przerwę. - Spierdalam.
Po czym ruszył szybkim biegiem przed siebie z ich celi. Póki co nie miał jakiegoś większego celu po prostu chciał znaleźć jak najdalej z tego miejsca. Nie zamierzał zdychać za jakąś srake, która nie umiała się ewakuować z Mindoiru. Oczywiście chciał zarobić, ale teraz nie było to zbyt ważne.
Wybiegając na korytarz od razu odbił w stronę skąd nie słyszał nadchodzącego przeciwnika. Jak dobrze pójdzie może znajdzie jakiś kibel i się poczeka na pirata, którego przyciśnie. Musiał póki co chomikować sprzęt bo swojego nie miał. Ten zresztą też musiał odzyskać. W najgorszym wypadku przeciąży reaktor statku. Może i nie odzyska sprzętu, ale piraci też będą na tym stratnie.
- Głupie kurwy.
Rzekł do siebie przebijając się przez czarne korytarze statku. Nie zwracał nawet uwagi czy ktokolwiek z zespołu postanowił go gonić czy do niego dołączyć. Jak zawsze miał większe szanse na przeżycie samemu, ale wiedział, że tak prosto może nie być w tej kwestii.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

8 mar 2023, o 17:56

Pewnie dosyć naiwnie, ale Luna nie spodziewała się, że wśród tej pirackiej zbieraniny znajdzie się jakiś obdarzony biotyką, raczej chciała wierzyć, że będzie to banda nierozgarniętych osiłków, czytaj debili. Najważniejsze jednak, że koniec końców ona i Striker zajęli się pierwszym piratem. Luna zaciskała na nim łańcuch tak mocno jak potrafiła, najchętniej by go własnoręcznie nim udusiła, ale na szczęście Striker załatwił sprawę prosto i skutecznie.
Niestety mogła tylko obserwować jak w ciągu kilku sekund drugi z piratów rzuca się na Tori i ją jednym uderzeniem pozbawia ją przytomności. Nic nie mogła zrobić poza zaklnięciem w duchu, bo utrata przytomności jednej z nich, szczególnie takiej, która mogła stawiać bariery to było ostatnie czego potrzebowali. Dodatkowo wrzaski uciekającego pirata na pewno zaalarmowały wszystkich, których mogło zaalarmować. Trzeba było stąd spieprzać i to szybko. Striker postanowił spieprzać sam, Luna nie mogła go za to winić, w końcu byli tylko bandą przypadkowych najemników. Luna była zdania, że w grupie są większe szanse jednak, tym bardziej nie chciała zostawić Tori, po pierwsze jak dojrze do siebie to będzie mogła znowu stawiać bariery, co może być bardzo przydatne. Poza tym miały już jedną lodową przygodę wspólnie za sobą, trochę głupio byłoby zostawić ją teraz na pastwę piratów. Nie było czasu zastanawiać się co komu dać, Luna chwyciła za Grom. Nachyliła się też w kierunku Tori i poklepała ją lekko, by chociaż się obudziła wtedy będzie łatwiej uciekać. Jeżeli to nie dało szybko rezultatu, to rzuciła do Kiru
-Dasz radę ją wynieść prawda? Trzeba stąd spieprzać i się gdzieś przyczaić jak będa nas szukać. Może nawet znajdziemy pilota albo dziewczynę. żel trzymała aż do momentu jak Tori się wybudzi by można było nałożyć na jej twarz. Wychyliła się z celi, i ruszyła w kierunku przeciwnym do tego, z którego nadchodziły kroki, mając nadzieję, że Kiru i Tori podążają za nią. Próbowała przy tym najbliższe drzwi, sprawdzając czy są otwarte i czy da się w nich schować.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 mar 2023, o 22:41

Zaskoczyli piratów, to na pewno. Bandyci raczej nie spodziewali się aktywnego i czynnego oporu w wykonaniu (w ich mniemaniu) zakutych w łańcuchy więźniów, ale trzeba było im przyznać jedno - byli zdecydowanie bardziej zorganizowani niż ten przygłup Mike i z tego pierwszego zaskoczenia otrząsnęli się szybko i całkiem sprawnie. Do tego stopnia, że Tori, skupiona na atakowaniu pierwszego z przeciwników, zbliżającą się w jej kierunku, opancerzoną pięść zauważyła dosłownie w ostatniej chwili, za późno by móc w jakikolwiek sposób zareagować. Cios dosięgnął jej kości jarzmowej, odrzucając jej ciało w bok. Policzek zapulsował nagłym bólem, obraz przed oczami rozmazał się i rozpłynął, czuła jeszcze jak opada na zimny metal podłogi, odgłosy walki stają się odległe i przytłumione, jakby słyszała je spoza grubej ściany, a potem zapadła w ciemność.

Ktoś coś do niej mówił, zaglądając w jej oczy. Potrząsnęła głową, wciąż jeszcze na w pół przytomna, wywołując mdłą falę bólu promieniującą od zbitego policzka. Odruchowo przesunęła językiem po wewnętrznej stronie zębów i policzka, a smak krwi na języku świadczył, że cios był zdecydowanie zbyt mocny. Skupiła spojrzenie na brodatej postaci wybiegającej z celi, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, jej wciąż jeszcze skołowaciały umysł rozpoznał kolejną pochylającą się nad nią postać.

- Luna - sapnęła. Zaczynała dochodzić do siebie, na komentarz o potrzebie niesienia jej przez Kiru pokręciła ostrożnie głową - Dam radę sama.

Przyjęła podawaną jej tubkę medi-żelu i zaaplikowała jej zawartość na stłuczenie. Ból odrobinę zelżał, wiedziała, że na pełen efekt znieczulenia trzeba będzie poczekać minutę czy dwie, ale wyglądało na to, że nie mieli zbyt wiele czasu. Rozejrzała się szybko po wnętrzu ich celi - nie roiło jej się, Striker faktycznie gdzieś zniknął, a na podłodze leżało kolejne ciało pirata. Wyglądało na to, że gdy była nieprzytomna, reszta ekipy poradziła sobie przynajmniej częściowo z napastnikami. Brak drugiego z nich i widoczny pośpiech w słowach i ruchach Luny mógł świadczyć tylko o jednym - o ich małej rebelii wie już pewnie cały statek i zaraz będą mieli na głowie znacznie większy problem. Znaczy się - liczniejszy. Dodatkowo, ich siły zostały zmniejszone o Strikera, który nie tylko postanowił ratować tylko swoją dupę i działać w pojedynkę, ale dodatkowo zabrał nawet pancerz i generator pokonanego pirata. Pozbawieni broni, pancerzy i tarcz raczej nie będą mieli większych szans w konfrontacji z zapewne znacznie liczniejszą od ich grupki załogą pirackiego statku. Ona przynajmniej ma jeszcze do dyspozycji biotykę, ale jak widać na przykładzie dopiero co zakończonego starcia - jej chęć walki może nie wystarczyć by wydostać się cało z tego chaosu. Czy właśnie taki los bogini jej zgotowała? Miała skończyć na statku handlarzy niewolników? Nie, prędzej była skłonna wierzyć, że Athame poddaje ją próbie, a Tori powinna wybrać właściwą drogę z tych, które się przed nią rysują. A Tori nie miała zamiaru się jeszcze poddawać.

- Striker to świnia - stwierdziła autorytatywnie, wstając z ziemi i ignorując dzwonienie w czaszce - I do tego tchórz. A ja mu strzelbę dałam. Żeby się nią udławił - splunęła na pokład niebieskawą od krwi śliną, skinęła na Kiru dając jej znak by ruszyła za nią i wybiegła z celi, kierując się w tą samą stronę co Luna - Nie wiemy czy nasz statek jest sprawny. I czy wciąż jest przycumowany do tego pirackiego - wysapała w biegu - Do tego nasz pilot jest Athame wie gdzie i nie wiadomo czy jest w stanie pilotować. I wciąż nie znaleźliśmy Aime. Do tego mamy na głowie bandę wściekłych bandytów i debila Strikera, który jeśli dotrze do statku pierwszy to odleci bez nas. Ktoś z was potrafi jak coś pilotować?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 mar 2023, o 23:16

Niestety bez bardziej precyzyjnych planów statku nie mogli nic dokładnie zaplanować. Wobec szybkiego odwrotu Strikera i zbliżającej się nieuchronnie konfrontacji z piratami, nie pozostawało im wiele opcji poza ruszeniem na przód.
- Zgadzam się. Kto wie, może będą na tyle głupi by się rozdzielić i uda nam się załatwić ich pojedynczo. - na szczęście asari odzyskała przytomność i nie wyglądało by miała problemy z poruszeniem się. Przynajmniej jeden problem z głowy. Chociaż z drugiej strony nawet jeśli nie byłaby w stanie to sytuacja nie była w końcu aż tak tragiczna by mieli ją zostawić na pastwę losu. Prawda, mieli na karku grupę piratów, ale nie była to najbardziej porąbana akcja w jakiej yahganka miała okazję brać udział. Dodatkowo na pierwszy rzut oka nie dało się zauważyć w ładowni żadnych kamer ani czujników co tylko przemawiało na ich korzyść.
Pewnym problemem były jednak obroże, które ona i asari nadal na sobie miały. Nadal nie było wiadomo jak właściwie działały i w jaki sposób można było jej bezpiecznie zdjąć.
- Ja potrafię, w razie czego powinnam dać radę pilotować nasz statek. Ale to, że nie próbowali go zlicytować może oznaczać, że nie nadaje się do lotu– odpowiedziała na pytanie Tori. Poruszała się raczej szybkim marszem niż biegiem gdyż w wąskim korytarzu, gdyby przyszło im gwałtownie się zatrzymać mogła nie wyhamować w porę i dosłownie staranować towarzyszki.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

9 mar 2023, o 08:50

Trio - zagrożenie
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
0

I dla równowagi szczęście
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
3

Striker - zagrożenie
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
1

A szczęście?
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

10 mar 2023, o 14:26

[h4]Striker[/h4]
Zachował się w zgodnie sam ze sobą. Biegł przed siebie, nie potykając się na zakręcie, nie wywalając się jak długi na schodach. Striker nie wybrał najbliższych drzwi, chciał się oddalić. Schować w głębi statku. Zręcznie pokonywał kolejne przeszkody, chaos i szum został gdzieś z tyłu za nim. Choć podążał za nim niczym cień, nie dając o sobie zapomnieć, nie pozwalając nawet na chwilowy oddech, przynajmniej w pewnym sensie był bezpieczny.
Z dala od centrum zamieszania.
Zapomniany niczym duch.
Korytarz, w który mężczyzna skręcił kierując się logiką, instynktem, bądź skomplikowanymi, matematycznymi operacjami, w pewnym momencie kończył się solidnymi drzwiami z grubego metalu. Odbezpieczonymi. Wystarczyło dotknąć panelu, aby te stanęły otworem. Wchodząc, Striker znalazł się w rozległym hangarze, w którym kiedyś musiało transportować pojazdy naziemne typu Mako, bądź M-29 Grizzly, a obecnie pozostawał pusty.
No. Może nie do końca.
Najpierw poczuł. Charakterystyczny zapach, który dobrze znał. I nie mógł pomylić z jakimkolwiek innym. Towarzyszył mu od lat, bywały momenty, że sam nikt przesiąkł, choć najpewniej przyzwyczaił się na tyle, że przestał zwracać na niego większa uwagę.
Smród śmierci.
Rozkładające się ciała, leżały pod ścianą. Dziesięć, może piętnaście. Podziurawionych, ogołoconych, bez poszanowania. Na te, z których musiano wyciąć narządy wewnętrze, rzucono jakąś płachtę. Plandeka przesiąknęła juchą. Dla wrażliwego człowieka, obrazy i fetor był nie do wytrzymania, choć Striker nie miał większych problemów, aby nawet w trupiarni utrzymać zawartość żołądka.
Istniał jeden, zasadniczy plus takiego miejsca.
Tutaj nikt nie będzie go szukał.
Gdzieś z rogu pomieszczenia, w półcieniu, gdzie leżały porozrzucane trupy, nagle usłyszał ciche rzężenie. Ktoś oddychał ciężko, z trudem łapał powietrze. Raz, zapadło mu się płuco w wyniku odniesionych obrażeń. Brzmiał tak samo, gdy próbował utrzymać się na linii życia.
Statkiem zatrząsnęło. Nie sposób było utrzymać równowagę. Szarpnięcie, pchnęło Strikera na ziemię. Miał jednak miękkie lądowanie dzięki rozkładającym się ciałom.


[h4]Luna, Kiru, Tori[/h4]
Pierwsze drzwi były zamknięte. Kolejne również. Trzecie na ich drodze, otworzyły się bez zbędnego protestu. Wpadli do celi nie większej, niż tej, w której same były do pewnego momentu zamknięte. Ta była wyjątkowo pusta, choć czerwona plama na ścianie podpowiadała, że być może ten fakt nie był stały.
Szły dalej. Szybko, bez oglądania się za siebie. Kroki, podążały ich śladem. Nie sposób było nie czuć, że depczą im po ogonie. Są tuż za nimi. Szmery, urwane rozmowy, dochodziły do ich uszu. Padły jakieś komendy, komuś kazało się rozdzielić, ktoś inny miał bieg do ładowni.
Wspomnieli o zbrojowni przy mostku. Warty odnotowania szczegół.
Na ich drodze, stanęła jedna, pojedyncza czujka. Młody chłopak, rozglądał się nerwowo. Jego dłonie, zaciskały się na pistolecie. Ogłuszyły go, bądź zabiły, bez zbędnej trudności. Jeden pitolet, jeden generator tarcz, pancerz, który pasował co najwyżej na Lunę, o ile najemniczka zakładała go w biegu. Nie dbając o poprawne zaciągnięcie pasów, czy dopięcie klamr.
Z dołu, zaczęła się zbliżać liczniejsza grupa. Musiały wybrać drogę do góry. Po metalowych schodach, weszły na wyższy poziom. I mniej więcej wtedy, statkiem rzuciło. Niczym kostki domina, spadła jedna na drugą. Szybko musiały się pozbierać, ale nikt ich nie dogonił.
Wyszły na korytarz serwisowy, w którym w końcu mogły stanąć obok siebie, a nie iść gęsiego. Odgłosy strzałów, walki, stawały się coraz głośniejsze. Martwym ciałem, ciśnięto prawie że pod ich nogi. Dziewczyna, miała spaloną i stopioną twarz, zgubiła pistolet i właściwie to całą rękę.
Za winklem, rozgrywała się regularna walka. Piraci, walczyli ze sobą. Szybko zorientowały się, że to właściwie dwie grupy, bez ładu i składu wybijające się nawzajem. Jakie istniało prawdopodobieństwo, że statek piratów zaatakuje inny statek piratów?
Cóż. Niewielkie. Miały albo olbrzymie szczeście, albo jeszcze większego pecha.
Jedno było jednak pewne. W ferworze walki, gdy już nikt nie przejmował się więźniami, tylko chciał przeżyć, mogły wtopić się w tłum. Spróbować schować się i przeczekać.
Droga na mostek biegła przez samo centrum krwawej jatki. Nieco bezpieczniej było iść przyklejonym do ściany. Do ambulatorium, bądź wyżej. Kwater załogi.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

13 mar 2023, o 03:40

Nigdy nic nie mogło być za proste, czego dowodem było to, że pierwsze i kolejne drzwi były zamknięte, zabierając im cenny czas na poszukiwanie schronienia. Dopiero trzecie były otwarte, które okazały się być celą, zapewne jak i dwoje pierwszych drzwi. Ta nawet miała gości i to dosyć niedawno, którzy zostawili po sobie nieporządek i mieli mniej szczęścia niż oni. Szczęścia, które może od nich w każdej chwili odwrócić.
-To najlepsza wiadomość od dłuższej chwili. odparła na wieść, że Tori da sobie radę sama. Może i z barierą da sobie radę jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie miały dużo czasu, trzeba było poruszać się naprzód, dopóki nie znajdą jakiejś dobrej kryjówki, by przeczekać tą najbardziej zorganizowaną pogoń. Cela do tego się nie nadawała, musiały znaleźć coś lepszego. Krok za krokiem poruszały się naprzód. Luna wybrała zabójstwo, wolała nie ryzykować, że chłopak się obudzi i narobi hałasu, który nakieruje ich tam gdzie one idą, już raz miały problemy z powodu pirata, który nie został uciszony. Wkładanie pancerza w biegu nie było najlepszym sposobem, ale obecnie nie miały wyjścia, musiały się jakoś uzbroić w to co mogły. Luna ułożyła pancerz i zabezpieczyła najlepiej jak mogła w biegu. Dosłownie chwilę później statkiem zatrzęsło, co spowodowało, jako, że musiały iść jedna za drugą, że runęły na siebie.
-Ugh... widzę, że mamy jakieś niezłe zamieszanie. rzuciła kiedy zbierałą się z ziemi i kontynuowała swój marsz. Nie trzeba było długo czekać, by ciało bez kończyny i co gorsza bez broni wylądowało tuż przed ich nogami.
-Wygląda na to, że kogoś szczęście opuściło bardziej niż nas. Nieprawdopodobne.
Widok za winklem był zaskakujący, ale przynajmniej zwiększał ich szansę. -Cóż, wygląda na to, że każdy ma swoje problemy. Trzymajmy się ściany i pójdźmy do góry. Do zbrojowni raczej się teraz nie dostaniemy, tam będą pewnie piraci, którzy będą się zbroić na tą jatkę. Za to w ich kwaterach może być dziewczyna, której szukamy. Szczególnie jeśli chcieli się z nią zabawić. Nic z ich wypowiedzi nie wskazywało na to, żeby Aine była ranna powiedziała cicho, tak na wszelki wypadek, po czym zaczęła piąć się w górę, by dotrzeć do wspomnianych wcześniej kwater.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

13 mar 2023, o 17:28

W jego głowie nie było żadnych wielkich myśli związanych z ucieczką. Po prostu chciał się oddalić od niebezpieczeństwa na tyle daleko by mógł w końcu pomyśleć co dalej robić z tym syfem. Mógł zostać z reszta, ale szansa że ich otoczą na statku była zbyt duża żeby ryzykować.
Wpadając do hangaru od razu poczuł ulgę. Nie mówiąc o tym, że miał nawet na sobie namiastkę sprzętu. Przypiął sobie do paska na pancerzu krótkofalówke odpalając tak cicho żeby przynajmniej on mógł dosłyszeć. Chciał wiedzieć co tam się dzieje na pokładzie i pozostawić piratom odnalezienie reszty. W ten sposób w razie czego będzie mógł się pojawić ze wsparciem. Nie mówiąc o tym, że zostawi komuś innemu wieczne sprawdzanie gdzie są. Mała rzecz, a ściągała całkiem sporo z jego głowy.
- Debile.
Mruknął kiedy do jego nosa dotarł znajomy mu zapach, a jego wzrok szybko potwierdził skąd owy zapach się brał. To naprawdę musieli być amatorzy. Trzymanie ciał na statku nie brzmiało jak coś genialnego, ale też może im ktoś przeszkodził w wyrzuceniu ich w próżnię.
Wyciągnął papierosa i od razu go odpalił. Wolał już zapach dymu w nosie niż zapach trupa.

Przechodząc po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek przydatnego do walki lub czegokolwiek co zwiększyło jego szanse przeżycia, usłyszał dziwne dźwięki spod płachty. Chciał to sprawdzić, ale po chwili przypomniał sobie o rozkładzie zwłok. Pewnie już wypuszczały z siebie ostatnie wyziewy i powietrze które utknęło w środku.
- Unlucky.
Nawet nie chciał wiedzieć ile osób piraci zdążyli dokładnie zatłuc po ucieczce z Mindoiru. Czy czuł się winny ich śmierci? Ani trochę. Życie dzieliło się na tych co mają farta i tych co go nie mają. Jedyne za co czuł lekką przykrość to to, że ich śmierć nie trwała krótko i szybko. Chociaż tyle mogli im zaoferować w tym wszystkim. Jeśli już zabijać niewinnych to tak żeby nigdy nie byli tego świadomi.

Już miał się oddalać od zwłok, kiedy zatrzęsło statkiem. Los uznał, że nie ma sensu go wysłać gdziekolwiek dalej skoro może sobie poleżeć na miękkich zwłokach. I tak sobie leżąc zastanawiając się jakim cudem kolejny raz potrafi upaść jeszcze niżej w swoim życiu doznał olśnienia. Tam chyba jednak ktoś żył.
Odsunął płachte i zaczął szukać kogoś kto jednak postanowił jeszcze nie umrzeć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

13 mar 2023, o 22:45

Czy można było mieć bardziej pokręcone szczęście? Ucieczka dokładnie w chwili gdy statek zaatakował konkurencyjna grupa była czymś żywcem wyjętym prosto z sensacyjnych vidów. Dodatkowo wyglądało na to, że walka rozkręciła się już w najlepsze i nikt nie przejmował się grupą uciekinierów.
- Tak, mamy szczęście. Kto wie, jeśli będziemy mieli go jeszcze odrobinę to zajmą się sobą na tyle długo, że zdążymy znaleźć dziewczynę i zwiać. - nawet nie mrugnęła gdy okaleczone ciało wylądowało praktycznie pod ich stopami. Szkoda, że trup nie miał żadnego uzbrojenia, właśnie teraz przydałoby się parę granatów błyskowych. - Zdaje się, że ktoś z nich ma ciężką broń, jeśli chcemy przejść na drugą stronę musimy uważać żeby nie oberwać.
Niestety ich możliwości niezauważonego przekradnięcia się za plecami przeciwników były mocno ograniczone. Szczególnie dotyczyło to samej Kiru, która z oczywistych względów dość mocno wyróżniała się na tle innych uczestników starcia.
- Spróbuję włączyć kamuflaż, jeśli przykleję się do ściany może nie zauważą drgania powietrza. - stwierdziła. W najgorszym przypadku mogła po prostu przebiec przez pomieszczenie, ale nawet ona zdawała sobie sprawę, że byłby to dość ryzykowny manewr. - Jeśli tylko pojawi się okazja powinniśmy chociaż zajrzeć do ambulatorium. Nadal nie wiemy gdzie jest pilot, poza tym nie ma pewności czy dziewczyna z która chcieli się zabawiać to ta, której szukamy. - obecność większej ilości zakładników zdecydowanie komplikowała sprawę. W tym momencie yahganka żałowała, że nie mogą się rozdwoić by sprawdzić równocześnie obie części statku.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

13 mar 2023, o 23:42

Ktoś podążał za nimi, słyszały to doskonale. Za sobą słyszały szybkie kroki odbijające się lekkim echem w korytarzu, ledwo zrozumiałe słowa czy polecenia - zatrzymanie się teraz by choćby rozejrzeć się po rozkładzie statku czy zbadać mijane pomieszczenia byłoby zdecydowanie ryzykowne. Praktycznie nieuzbrojone, bez generatorów i pancerzy mogły stać się przysłowiowym mięsem armatnim. Nie wiedziały jak dużą grupę miały za sobą, ale było to bez znaczenia - piraci byli na swoim terenie, doskonale znali korytarze i przejścia i z łatwością mogli oflankować trzyosobową grupę uciekinierów, albo wręcz wezwać posiłki, co skończyłoby się albo krwawą, acz krótką potyczką, albo ich ponownym uwięzieniem. A nauczeni doświadczeniem porywacze z pewnością utrudnią im możliwość podjęcia kolejnej próby ucieczki. Nigdzie nie widać było Strikera - albo pobiegł w inną niż one stronę, albo gdzieś się ukrył licząc, że to one ściągną na siebie zainteresowanie pogoni. Typowe.

Uciekały więc na tyle szybkim krokiem by nie wypaść nagle na kolejny szukający ich oddział, a jednocześnie nie spowalniać zbyt mocno marszu, starając się nie robić przy tym zbyt wiele hałasu i oglądając się raz po raz także za siebie, czy zza załomu korytarza nie wynurzą się opancerzone postaci pościgu. Mimo czujności jednak niemal wpadły na młodego chłopaka który wyrósł przed nimi zupełnie niespodziewanie - zaskoczony ich widokiem niemal tak samo jak one, jednak nie dały mu czasu na otrząśnięcie się i podniesienie alarmu. Zaatakowały niemal równocześnie, biotyczny pocisk ciśnięty przez Tori pozbawił młodzieńca tchu, sekundę później dopadły go Luna i Kiru. Cichy jęk - jedyny dźwięk który wydostał się z jego ust - nie miał szansy dotrzeć do uszu pościgu. Nie zatrzymały się na długo, sprawnie pozbawiając pirata wszystkiego, co mogło im się przydać i dotarły do schodów. Pościg wciąż trwał, z niższego pokładu słyszały kolejne kroki i nawoływania, ruszyły zatem w górę, lecz po paru krokach silny wstrząs sprawił, że wszystkie straciły równowagę.

- Nosił varren razy kilka... Ktoś atakuje ten statek? - pytaniem odpowiedziała Lunie - Może to ten patrol Przymierza który nas wcześniej skanował?

Odgłosy strzelaniny z wyższego pokładu były jeszcze dziwniejsze. Czy to możliwe, że napastnicy zdążyli już dokonać abordażu i weszli na pokład, rozprawiając się z tymi, którzy ich porwali? Brutalnie zmasakrowane zwłoki kobiety świadczyły o tym, że walka musiała być zacięta i bezwzględna. Bez jeńców, na wykrwawienie przeciwnika.

- Dobrze im tak... - mruknęła na ten widok, by po chwili wychylić się ostrożnie i zerknąć na korytarz, na którym trwała właśnie wymiana ognia. Starała się dostrzec jakieś charakterystyczne oznaczenia na pancerzach obu walczących stron, żeby spróbować poukładać sobie w głowie fragmenty układanki. Kto bił się z kim? Napastnicy byli z zewnątrz czy piraci bili się między sobą? - Albo ktoś chce przejąć zdobycz, albo pokłócili się przy podziale łupów - mruknęła z sarkazmem do swoich towarzyszek.

Miały problem. Droga w dół była odcięta, wracając miały bardzo duże szanse trafić na pościg - a może były to posiłki dla walczącej w korytarzu grupy? W każdym razie Tori wolała nie ryzykować spotkania z nimi. Aby przedostać się dalej musiały z kolei stać się niewidzialne i liczyć, że nikt ich nie dostrzeże i - celowo albo przypadkowo - nie zacznie do nich strzelać.

- Dobry pomysł z kamuflażem - skinęła głową wysłuchawszy Luny i Kiru - Ale i tak starajcie się trzymać nisko. I być cicho. Ja idę za wami, w razie zagrożenia spróbuję użyć biotyki by nas osłonić... - zerknęła jeszcze raz w korytarz oceniając, czy znajdą się tam jakieś przedmioty, które w razie potrzeby mogłaby unieść biotyką i ustawić na linii skierowanego w nie strzału niczym tarczę. W sumie jeśli będzie trzeba, mogłaby spróbować zrobić to z jednym z walczących. Szybkie przyciągnięcie i zawieszenie go w powietrzu stworzyłoby interesującą żywą tarczę. Przy odrobinie szczęścia mogłoby się to udać, ale wówczas wszyscy wiedzieliby o ich obecności, dlatego Tori postanowiła zrealizować swój pomysł jedynie w ostateczności. Przez chwilę za to zastanawiała się, czy nie wygasić swojej biotycznej bariery, której błękitny blask mógł zwrócić na nią uwagę, ale uznała, że lepiej zostawić aktywną tą namiastkę ochrony w razie, gdyby sprawy znów nie poszły po ich myśli.

- Ambulatorium i kwatery są tak samo ważne, zobaczymy na co trafimy najpierw. Nie wiemy gdzie jest dziewczyna, może faktycznie w kwaterach, a może w zupełnie innej części statku. A nasz pilot bez pancerza raczej najprędzej będzie w medycznym. Jeżeli jeszcze żyje, musimy go wyciągnąć i zabrać z nami. Nie zostawiamy nikogo.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

15 mar 2023, o 16:20

Trio - zagrożenie
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
0

Striker - zagrożenie
Niespodzianka>1>A>33>B>66>C>99>Też niespodzianka
1

Tajny rzut MG
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

16 mar 2023, o 13:46

[h4]Striker[/h4]
Ktoś uparcie trzymał się życia. Nie chciał odejść. Pożegnać się z tym światem. Choć faktycznie z początku należało założyć, że przemawiają do niego w cudzysłowie wyłącznie trupy, nie miał wątpliwości, że słyszy czyjąś nierówną walkę o oddech.
Pierwszy materiał, za który pociągnął, odsłonił dość świeże ciała. Porzucone bez szacunku ludzkie zwłoki. Jakaś dziewczyna w pancerzu z odzysku, dwóch młodych chłopaków do złudzenia przypominających kogoś pokroju Mike'a.
Pod kolejnym kryły się starsze ciała, obłupione, podziurawione. Charakterystyczna szrama na czaszce sugerowała, że ktoś być może próbował dobrać się do implantu biotycznego, lecz bez powodzenia.
Chcąc nie chcąc, zmuszony był zagłębić się w bagno śmierci. Przedzierał się przez kolejne, porzucone, martwe ciała, aż świst nie stał się wyraźniejszy. Dopatrzył się celu, dłoń, która wystawała spod płótna słabo zaciskała się w pięść i rozluźniała. Była drobna, blada.
Szarpnąwszy za materiał, Striker spojrzał w szeroko otwarte, przerażone oczy dziewczyny. Elegancki uniform brudny był od plam, nie tylko krwi. Ktoś zabrał jej biżuterię, rozerwał płatek ucha, pokiereszował palce, a ślady na szyi pasowały do podduszenia. Miała przebite płuco, ktoś coś wyszarpał z jej piersi, pozostawiając sporą, otwartą ranę, którą jeszcze przed chwilą, gdy wciąż miała siły, uciskała. Nie wyglądało to na ranę postrzałowa, nie musiał mieć medycznego wykształcenia, aby bez trudu wysnuć takie wnioski.
Aine Taneo musiała go zauważyć. Ciemne tęczówki, wpatrywały się w Strikera nie pewne, kto pochylał się nad nią i jaki miał wobec niej zamiar. Chciała cos powiedzieć, ale słowa grzęzły jej w gardle. Wyłącznie zdołała poruszyć palcami, paznokcie zaskrobały o metalowe poszycie. Poruszyła się niespokojna. Gdyby mogła, skuliłaby się przed nim.
Ktoś zostawił ją tu na śmierć.
Czyżby przypomnieli sobie o niej i przyszli dokończyć dzieła?
- Peter, odbiór! Gdzie jesteś do cholery!? Wiesz co tu się dzieje!? - stare, przedpotopowe walkie - talkie, które zabrał ze sobą, odezwało się niespodziewanie wypełniając głośnym, choć zakłócanym, męskim głosem pomieszczenie.
- Czekam na Ciebie przy śluzie, obawiam się, że nasz statek nie wytrzyma ostrzału i lepiej ewakuować się na ich, póki zajęci są walką i stoi pusty, niepilnowany, podpięty do naszego... Jest z Tobą Will?

[h4]trio[/h4]
Decyzje musiała zostać podjęta tu i teraz. Im dużej stały pod ścianą, mając przed sobą prawdziwy kocioł, tym bardziej ryzykowały, że w końcu ktoś zauważy ich obecność i nie będzie zadawał pytań, tylko wystosuje ciężkie działo argumentu.
Kiru słusznie założyła, że mają pod ręką ciężka broń. Gdzież z oddali, działka wypluły salwę, dziurawiąc ściany. Koło przesunęło się ze zgrzytem, celownik znalazł się niebezpiecznie blisko miejsca, gdzie stały.
Ambulatorium było tuż obok. Wystarczyło raz dwa czmychnąć za ścianę, wpadając do środka niemalże z drzwiami. Instynkt zadecydował za nie. Żadna nie chciała skończyć dziurawa jak słynnym szwajcarski ser.
Ostre światło lamp w pierwszym zetknięciu oślepiało. Ambulatorium było zdezelowane. Przetrzepane wszystkie szafki, rozrzucone łóżka i większość stołów. Na jednym, wygiętym, z połamaną nogą, leżał quarianin. Zdarli z niego pancerz, potraktowali jak okaz. Był nieprzytomny. Nie oddychał. Tori nie znalazła pulsu, zmarł w tym pomieszczeniu godzinę, może dwie temu. Nie miał przy sobie omni-klucza, żadnego wyposażenia. Ślady po igłach na ciele podpowiadały, że musiał cierpieć katusze.
- Nie ruszać się! - warknął zza ich pleców. Mężczyzna w pełnym opancerzeniu, ze spluwą w ręku, mierzył do nich gotowy oddział strzał, jakby któreś chociaż brew drgnęła. Brudny od nieswojej krwi, nosił charakterystyczne symbole przynależności. Błękitne Słońce. Czy był samotnym wilkiem, czy może znalazł się tutaj z bandą napadającą na piratów, ciężko było stwierdzić, a sam nie kwapił się, aby mówić o sobie.
- Co wy za jedni, nie wyglądacie mi na członków tej wesołej kompani. To Wasz kolega? - wskazał na martwego quarianina. Miał dużo pytań, a fakt, że dawał im szansę odpowiedzieć, wydawał się podejrzanie optymistyczny.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Mindoir”