Ludzka kolonia, której nazwa rozbrzmiała w całej galaktyce szesnaście lat temu podczas brutalnego ataku batariańskich przestępców, w wyniku którego wymordowana została większość ludności. Dziś Mindoir rozkwita, odbudowując swoją historyczną kolonię. Pamiętając o poświęceniu tych, którzy byli przed nimi, koloniści z dumą walczą o lepsze jutro, a dzięki ich determinacji i wsparcu Przymierza, Mindoir staje się perłą odbudowy w Trawersie Attykańskim.

Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Rubieże systemu

8 lis 2022, o 01:22

Brak zaufania do kogoś, kto najprawdopodobniej zamierza wparować na pokład uzbrojony, jedynie po przedstawieniu się, to chyba naturalna sprawa. Optymistyczne podejście do świata mogło być akceptowalne, ale chyba nie do końca w ich fachu. Szczerze mówiąc, to zakrawało na cud, że Tori przy takim podejściu wciąż jest w jednym kawałku, musi mieć pokaźne zdolności defensywne.
Kiedy Asari, po których już na pierwszy rzut oka były, że wracają z jakiegoś konkretnego mordobicia, weszły Meksykanka również obniżyła swoją broń. Ich wygląd zdawał się potwierdzać ich historię, ale to nie znaczy w żadnym wypadku, że Luna ufała całkowicie w ich historię, nawet jeżeli mówiły prawdę, mogło istnieć wiele rzeczy, które zataiły. Dopóki jednak nie wykazywały chęci walki z nimi to wszystko było raczej w porzadku.
Skoro już brodaty mężczyzna, o szorskim lecz konkretnym obyciu postanowił zająć się ranną komandoską, i do tego wziął Kiru do pomocy, to Luna postanowiła zamienić kilka słów z komandor Radiis. Rannej ambasadorce w takim stanie zdecydowanie nie jest w stanie pomóc, nie posiada bowiem odpowiedniej wiedzy, to raczej przypadek, który powinna zostawić w rękach Tori, która najlepiej trzeba będzie wiedzieć, co i jak trzeba zrobić.
Wyjęła z kieszeni kolejnego lizaka, którego włożyła do ust, po czym podeszła więc do komandor Radiis i skinęła głową.
-Witamy na pokładzie, jestem Luna, szkoda, ze w takich okolicznościach, ale najważniejsze, że wyszłyście mniej więcej w jednym kawału z ostro popierdolonej sytuacji. Jak do tego doszło? Powiedz coś więcej o tym jak bardzo wszystko tam jest popieprzone. Skoro tam się wybieramy, każdy strzępek informacji się przyda. rzuciła, starając się nie przypatrywać asari, której wciąż do końca nie ufała. Może z czasem się to zmieni.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 11:16

Otwierając połączenie z Radiis była więcej niż pewna, że przynajmnie połowa jej zespołu będzie na nią zła lub przeciwna takiemu zachowaniu. Fakt, może i było to niebezpieczne, może i ryzykowała - ale czy naprawdę życie innych nie było warte odrobiny zaufania? Gdyby sami znaleźli się w podobnej sytuacji - w uszkodzonym statku, ranni, może umierający, czy nie ustawialiby się w kolejce do komunikatora, prosząc każdy mijany statek o pomoc, która w efekcie mogła być decyzją i wyborem między własnym życiem a śmiercią? Była przekonana, że tak by było, dlatego nie wahała się deklarując swoją pomoc.

- Widziałam już takich, którzy wyznawali podobną zasadę - odparła na stwierdzenie Longinusa wstając z fotela i kierując się do części “rekreacyjnej”, gdzie wcześniej trwała gra w kości, słowa kierując zarówno do Varro, jak i do quarianina w spóźnionej odpowiedzi na jego wątpliwości - A nawet ich łatałam w Huercie. Ci, którzy nie pomagają innym z reguły sami nie mogą liczyć na innych pomoc, co potrafi skończyć się nieprzyjemnie. Jednostka w tym świecie sama wiele nie ugra, a nawet przypadkowe znajomości mogą zaowocować pomocą w przyszłości. Athame ma swój plan i wie, jak splątać ścieżki naszych losów, powinien pan zaufać jej woli.

Nie znaczyło to, że czuła się całkiem bezpiecznie i była święcie przekonana o słuszności swojej decyzji. Zawsze istniało ryzyko, że to był podstęp, choć wierzyła, że tym razem wymiana ognia nie będzie konieczna. Pozostali - zgodnie z jej przypuszczeniem - wyrażali dość niepochlebne opinie dotyczące jej samowolnej decyzji, ale wciąż się tym nie bardzo przejmowała. Jeśli będzie trzeba - będą się bronić, a ona z pokorą przyjmie na siebie winę. Jeśli okaże się, że jej ocena sytuacji była prawidłowa, mogą uratować komuś życie. Dla niej to nie był trudny wybór.

Otworzyła swoją torbę i wyciągnęła z niej niemal półmetrowej długości, metalowy, ciasno złożony w zwarty, nieco zaoblony sześcian przedmiot, który wcześniej sprawiał, że jej torba była ciężka i nieporęczna. Położyła go na podłodze i dotknięciem swojego omni aktywowała jakiś program i pakiet ożył, konwertując w czteronogiego, niewielkiego mecha pomocniczego typu “Luna”, który podążył za swoją właścicielką, gdy ta wraz z resztą udała się do śluzy. Tori sprawdziła czy pistolet jest załadowany i ujęła go pewnie w dłoń, jej ciało otoczyła błękitna poświata biotycznej bariery - tak na wszelki wypadek, gdyby się myliła. WI ich statku wciąż podawała dane o patrolowcu asari - dane, które potwierdzały wiadomości uzyskane przez komunikator. Fregata przeszła niedawno ciężkie chwile i lekarka nie dziwiła się, że jej załoga szukała pomocy i sojuszników.

Gdy śluza w końcu się otworzyła, grupy po obu jej stronach przez chwilę mierzyły do siebie, oceniając sytuację - dopóki nie przemówiła komandor asari. Tori wypuściła powietrze, które wstrzymywała przez jakiś czas, czując ulgę.

- Doktor Tori Te’eria - przedstawiła się w odpowiedzi na słowa Radiis i skinęła głową, przyczepiając pistolet na powrót do magnetycznego zaczepu i wygaszając biotyczną barierę - Rozmawiałyśmy przed chwilą przez komunikator - dalsza konwersacja jednak musiała poczekać. Widząc wnoszoną, ciężko ranną asari w wyjściowej sukni domyśliła się, że jest to wspomniana ambasador, zerknęła przelotnie na rozszarpaną dłoń jednej z komandosek i aktywowała swój skaner medyczny. Logo Huerty błysnęło na chwilę na ekranie jej omni, a Tori - zostawiwszy pozostałych by dowiedzieli się od Telessty pozostałych detali i szczegółów nie do końca udanej akcji komandosek asari, szybkim krokiem podeszła do stawianych właśnie noszy, kierując promień skanera na ambasador.

Widząc kątem oka jak Striker podchodzi do rannej komandoski i zabiera się za sprawdzanie jej prowizorycznego opatrunku, wciąż obserwując gromadzone odczyty skanu odezwała się głośno - Pokładowa apteczka może przydać się później, Amet ma moje zapasy. Amet, apteczka - spojrzała na Strikera, potem na swojego mecha wydając mu polecenie. Urządzenie - uważając by nie przeszkadzać innym - przesunęło się nieco w pobliże mężczyzny. Jego pokrywa otworzyła się, uwidaczniając kilka ciasno ułożonych pakietów medi-żelu, całkiem przyzwoity zapas materiałów opatrunkowych, jakieś narzędzia i fiolki - Niech pan bierze co będzie potrzebne, powinien znaleźć tam pan także aseptyki i środki przeciwbólowe. Ja najpierw zajmę się ambasador - ze ściągniętymi brwiami spojrzała na finalne odczyty skanu.

Było źle. Zapadnięte płuca powodowały problemy z oddychaniem, co mogło doprowadzić do skrajnego niedotlenienia, uszkodzeniu mogła ulec także sama, dość delikatna struktura płuc, co mogłoby wiązać się nawet z koniecznością ich rekonstrukcji lub przeszczepu w przyszłości, choć Tori miała nadzieję, że uda się jeszcze zareagować w miarę szybko. Poważniejszym problemem był krwotok wewnętrzny. Tutaj niewiele można było zdziałać w warunkach polowych, ambasador wymagała natychmiastowej wizyty w szpitalu i asysty na bloku operacyjnym. Liczne złamania były sprawą zdecydowanie drugorzędną - w pierwszej kolejności trzeba było się zająć ustabilizowaniem pacjentki.

- Jak długo jest w tym stanie? - rzuciła do asari, które niosły nosze - Musi dostać tlen... - tlen, którego nie miała. Z oczywistych powodów jej “mobilna apteczka” nie zawierała całego wyposażenia szpitala, a dźwiganie butli z gazem “na wszelki wypadek” było oczywistym bezsensem. Szybko naciągnęła lateksowe rękawiczki i zajrzała pacjentce do gardła, po czym uniosła głowę spoglądając na jedną z komandosek - Ściągaj hełm. Nałóż jej go i podłącz tlen ze swojego skafandra i daj niewielkie nadciśnienie, to powinno na jakiś czas wystarczyć - sięgnęła do wnętrza apteczki wyciągając najgrubszy wenflon i pochyliła się nad ranną. Obustronne nakłucie opłucnej spowodowało, że ściskający płuca gaz z sykiem opuścił klatkę piersiową, a podawany tlen pozwolił udrożnić i napowietrzyć organ. Aby ułatwić odbarczenie płuc gdyby ranna miała powrót trudności oddechowych oba wenflony pozostawiła z zamkniętym korkiem w nakłuciach, plastrem zabezpieczając je by się nie wysunęły ani nie uraziły płuc, po czym ponownie przeskanowała jamę brzuszną, szukając uszkodzonych narządów. Tutaj jej możliwości się praktycznie wyczerpywały. Jedyną opcją było otwarcie rannej i przekształcenie niewielkiego pomieszczenia w salę operacyjną, ale nie miała ani zaplecza, ani sprzętu, ani ludzi, którzy by wiedzieli co robić. Rozejrzała się w poszukiwaniu pomocnej dłoni i dostrzegła stojącego w pobliżu Longinusa - Panie Varro, proszę jak najszybciej przynieść mi z łazienki zmoczone ręczniki. Jak najzimniejszą wodą. Jeżeli w lodówce znajdzie pan jakieś puszki ze schłodzonymi napojami lub trochę lodu, proszę go przynieść również. Muszę wyziębić miejsce krwotoku by go spowolnić - wydając dyspozycje, ostrożnie podłożyła rannej rękę pod kolana, podciągając je do góry i układając ją w pozycji przeciwwstrząsowej - na wiele to nie mogło pomóc, ale przynajmniej nieco poprawi ukrwienie mózgu i serca. Zaklęła pod nosem na własną bezsilność i niewielką ilość dostępnych opcji. Bandażami obwiązała nogi i stopy ambasador stabilizując ich pozycję względem noszy, po czym rozcięła sukienkę rannej odsłaniając jej skórę i zabrała się za prowizoryczny opatrunek chłodzący w miejscu krwotoku.

- Ambasador musi natychmiast znaleźć się w szpitalu, pani komandor - rzuciła przez ramię do Telessty - I to nie na Ilium, ale jakimkolwiek szpitalu. Nawet na jakimś dużym statku wojskowym powinni mieś ambulatorium i sprzęt by móc ją otworzyć i powstrzymać krwotok wewnętrzny, tutaj nie mamy na to warunków - gdy podniosła wzrok na komandor, ściągnięte brwi Tori i jej poważna twarz świadczyły o powadze sytuacji - Liczy się każda minuta. Dysponujecie jakimś... bo ja wiem? Myśliwcem? Który mógłby ją przetransportować szybciej? A może my moglibyśmy... - zerknęła na quarianina i przerwała. Z góry wiedziała jaka będzie odpowiedź "jej ekipy". Nie zgodzą się zawrócić by ruszyć w kierunku najbliższej dużej kolonii należącej do ras Cytadeli. Mieli misję. Kto wie, czy osoby, które oni mieli ratować również nie są w krytycznej sytuacji? Nawet nie powinna o to prosić... poza tym niektórzy z tu obecnych dali do zrozumienia, że priorytetem myślenie tylko o własnych tyłkach, a to nie wpisywało się zapewne w samarytanizm ani pomoc innym, przypadkowym osobom. Jednak mimo to dokończyła - Może nasz pilot z rannymi i kilkoma komandoskami do opieki mógłby zawrócić? Jeśli pani komandor pozwoli i zgodzi się nas podrzucić do Baldr, my możemy przejść na ich fregatę...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 13:12

Powiedzieć, że Longinus był niezadowolony z takiego obrotu spraw, to jakby nic nie powiedzieć. Przede wszystkim jednak najemnik był zdumiony tym, jak sprawy potoczyły się, gdy tylko quarianin uznał, że słowa pani doktor wystarczą i zdecydował się wpuścić asari na pokład.
Patrzył, jak poturbowane komandoski gramolą się na ich statek, a jego towarzysze przechodzą niemalże natychmiast z tryby quasi-bojowego na udzielanie pomocy i pogaduszki. Co to kurwa miało być? Co to za jedni? Jacyś galaktyczni samarytanie? Niewiarygodne.
W takich chwilach jak ta, trochę żałował, że nie bujał się z Maelstromem. Gdyby oni tu byli, to już w tej chwili mieliby dwa statki. Zastanawiał się nad tym przez chwilę. Wyszło ich tylko parę i to dość poturbowane. Jeżeli zachowały zasadę pokazu siły na obcym terenie, to można było zakładać, że te, które pozostały na statku były w podobnym lub gorszym stanie. Biorąc także pod uwagę fakt, że dopiero co wyrwały się z potyczki, były zmęczone. Rodziła się okazja. Longinus co prawda nie byłby w stanie sam wywinąć takiego numeru. Gdyby tylko reszta była podobnie nastawiona co on, mogliby się nieźle obłowić. Na szczęście zawsze miał plan B, który mógłby dać mu nieco kredytów w późniejszym czasie. Stojąc bowiem przy reszcie i słuchając wszystkiego co mówili, Longinus zbierał informacje. Dodając do tego nazwę statku, ich obecne położenie i nazwę układu, mógł skompresować całkiem niezłą paczkę informacji, którą następnie puścić kanałem SST, najlepiej do samozwańczych watażków z Maelstromu. Jeżeliby się połasili na kąsek w postaci półżywej - z tego co widział - ambasador asari czy chociaż sprawnego statku, to przy dobrych wiatrach i rozgarniętemu nawigatorowi, mogliby na nich wpaść po drodze i zrobić porządek.
Musiał tylko chwilę jeszcze poczekać, aby nie oberwać czasem rykoszetem.
Nie jestem twoją pielęgniarką — odparł na polecenie Tori, nie ruszając się z miejsca.
Chociaż nie mógł nie docenić kunsztu, z jakim asari zabrała się do pracy przy udzielaniu pomocy, to jednak nie zamierzał zmieniać zdania na temat całej tej sytuacji. Nie obchodziło go jakoś szczególnie co się stanie z niezapowiedzianymi gośćmi, w jak bardzo złym stanie są i jak krytyczne jest, by im udzielić natychmiastowej pomocy. Patrzył jednak z dezaprobatą na to, jak ochoczo rozdają medykamenty, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co mogli usłyszeć od samej pani komandor.
Metaforyczna czara goryczy miała się przelać, gdy pani doktor Te’eria wygłosiła swoją następną, absurdalną sugestię. Longinus musiał już tutaj zareagować, aby po pierwsze zwrócić uwagę, jeżeli nie jej samej, to chociaż reszty jego ekipy, że niedługo mogą zacząć zbytnio odbiegać od rozsądku i celu misji. Po drugie, w każdej drużynie, w której ludzie są dobierani z łapanki, powinna być dodatkowa osoba, która przewodzi całą grupą. Tutaj jej ewidentnie brakowało, bo najemnik nie brał nawet pod uwagę quarianina. Wobec czego, musiało zacząć się to, co było nieuniknione w podobnych sytuacjach. Musiał rozpocząć ustalanie przywództwa. Zwłaszcza że jeżeli będą dalej bierni na pomysły Tori, to będą zatrzymywać się przy każdej osobie, która potrzebuje wsparcia czy pomocy i nigdy nie ukończą zadania.
Wystarczy tego pani doktor — odezwał się spokojnym tonem, aczkolwiek na tyle wyraźnym i doniosłym, aby każdy mógł go usłyszeć. — Nie mamy czasu na takie zagrywki. A patrząc na ten obraz rozpaczy, który nam właśnie zaserwowały, mamy go jeszcze mniej. O ile już nie jesteśmy spóźnieni.
Longinus musiał tutaj dobrze dobierać słowa. Chciał wywrzeć odpowiednią presję, niekoniecznie jednak nastawiając przeciwko sobie resztę czy chociaż część drużyny.
Jeżeli chcemy wykonać powierzone nam zadanie, musimy się skupić na właściwych rzeczach — dodał, patrząc na Tori, jednakże słowa kierował do wszystkich. — Miej oczy na właściwym celu, pani doktor. Nie wiemy w jakim stanie będą ludzie, którzy na nas liczą. Potrzebujemy ten statek, potrzebujemy tych zapasów medykamentów — zrobił delikatną pauzę, wpatrując się w asari — oczy na właściwym celu.
Teraz nastał moment, w którym Longinus musiał rzucić kotwicę. Było to niezbędne, jeżeli chcieli zacząć działać jako jakkolwiek zgrany zespół. Pozostawało tylko pytanie, czy się zahaczy, czy też zerwie.
Opatrzcie je, zszyjcie, pomódlcie do bogini jak chcecie — rzekł z początku do swojej drużyny, później już kierując słowa bezpośrednio do komandosek asari — a potem opuście nasz pokład. Sprawa zrobiła się właśnie o wiele bardziej poważna. Musimy się pośpieszyć i przygotować.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 14:04

Słysząc pierwszą, burkliwą odpowiedź Varro zamarła na chwilę w bezruchu w niedowierzaniu, po czym przekazała to samo polecenie jednej z komandosek. Gdy opatrunek już był na miejscu, wyprostowała się i odwróciła do ciemnoskórego mężczyzny, z niewzruszoną twarzą wysłuchując jego zdania i jego racji. Wyszło szydło z worka. Striker chwilę temu zrehabilitował się nieco w jej oczach oferując pomoc jednej z rannych, ale teraz na pierwsze miejsce jej prywatnej listy osób do których żywiła niechęć awansował Varro i zamierzała go o tym poinformować, zwłaszcza, że mówiąc patrzył na nią i większa część jego wypowiedzi dotyczyła jej decyzji.

- Czy wszyscy ludzie są takimi tępymi młotkami walącymi na oślep w jeden punkt czy akurat u pana taka mentalność się wybija na pierwsze miesce? - odezwała się spokojnym głosem, choć wewnątrz niej samej kipiało. Z trzaskiem, tuż przed jego twarzą ściągnęła z dłoni lateksowe rękawiczki i przechyliła głowę, mrużąc oczy w lekkiej złości - To SĄ właściwe rzeczy, panie Varro, choć pan ma inne zdanie. I to jest nasz cel. Jesteśmy tu, żeby pomóc innym. Czy mam założyć, że gdy dolecimy do celu i okaże się, że osoba ze zlecenia będzie w towarzystwie piątki innych, będzie pan naciskał by uratować tylko tą jedną? Tak zachowują się istoty cywilizowane? Rozumiem, że według pana tracimy tutaj i teraz czas, ale dla nich - kciukiem wskazała za siebie, na nosze z nieprzytomną ranną i na asari opatrywaną przez Strikera - każda pomoc z naszej strony jest nieoceniona. - odwróciła się od mężczyzny, spoglądając na komandor i resztę załogi - tak “swojej” jak i asari, wciąż mówiąc - Ciekawe, czy pan by tak lekko przyjął odmowę pomocy, gdyby pan jej sam potrzebował. A brakiem środków medycznych proszę się nie martwić. W razie potrzeby odmówię ich panu, to powinno być zgodne z pańską filozofią. - zrobiła chwilową przerwę dla nabrania oddechu, po czym dodała, nieco ciszej - Oraz sobie.

- Wyruszymy dalej jak uporamy się z tą sytuacją - dodała po chwili głośniej, stanowczym głosem.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 14:53

Zaśmiał się w duchu na słowa asari. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę jak blisko była prawdy. Longinus przez większość swojego życia młócił pięściami na oślep i strzelał do każdego, kto stanął po złej stronie lufy. Był galaktycznym zawadiaką i był w tym dobry.
Nie zmieniało to jednak faktu, że słowa Tori musiały spotkać się z odpowiedzią. Inaczej sprawy mogły potoczyć się w kierunku którego Longinus sobie nie życzył. Im zresztą też.
Błąd, pani doktor — rzekł spokojnie. — Naszym zadaniem jest udanie się do układu Baldr, odnalezienie i zabezpieczenie celu i powrót do zleceniodawcy. To nie jest misja ratowania galaktyki.
Celowo użył takich słów, aby nie przekazywać obcym więcej informacji niż te, które już usłyszały, a także dlatego, aby pokazać Tori, że nie traktuje Aine Taneo inaczej jak rzecz, cel misji, którą ma wykonać. Tylko i wyłącznie.
A gdy będzie tych osób dziesięć albo piętnaście… albo dwadzieścia — ciągnął dalej, nie spuszczając wzroku z asari. — Co wtedy? Odstąpisz komuś swoje miejsce na statku, samej zostając tam? Gdziekolwiek i jakkolwiek tam będzie? A może mamy holować przez galaktykę wrak z ocalałymi?
Prawdą było, że Longinus nie zamierzał się szczególnie nadstawiać dla dodatkowych pasażerów. Jeżeli byłoby ich kilku i faktycznie by się zmieścili na pokładzie statku, to proszę bardzo. Ani go to grzało, ani ziębiło. Nie chciał jednak odpuścić sobie okazji, aby nieco bardziej podrążyć panią doktor. Zwłaszcza że powiedziała kolejną rzecz, która wymagała sprostowania.
Kolejny błąd — nachylił się do niej, gdy odwróciła się plecami. — Jesteś częścią mojej drużyny. Jeżeli będzie groziło ci niebezpieczeństwo, stanę między nim a tobą. Jeżeli zostanę ranny, opatrzysz moje rany. Taka jest kolej rzeczy i tego się od nas wymaga.
Takie było jego rozumowanie. Niezależnie od tego jakie były ich prywatne opinie na swój temat, dla Longinusa doktor Tori była częścią zespołu. Gdy będzie potrzebowała pomocy, otrzyma ją.
Gdybyś była tu sama, nie odezwałbym się słowem i pozwolił dalej prowadzić tę samolubną krucjatę przeciwko niegodziwości kosmosu, byś mogła oddać życie za innych — kontynuował, bo jeszcze nie wybrzmiało wszystko to, co miało wybrzmieć. — Ale nie jesteś sama, nie jesteś decyzyjna, twój pogląd na sprawę nie jest pragmatyczny. Weźmiesz na siebie odpowiedzialność, jeżeli się spóźnimy? Pamiętaj, że prócz zleceniodawcy będzie jeszcze czwórka najemników, którą pociągnęłaś za sobą.
I którym trzeba będzie zadość uczynić w postaci kredytów. Czwórka, bo quaranina nie liczył.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 16:10

Westchnęła ciężko słysząc kolejne argumenty ze strony Longinusa. Odwróciwszy głowę spojrzała na niego z niechęcią - nie tylko osiągnął szczyt jej prywatnej listy, ale zdecydowanie zdobył mistrzostwo wszechświata w gromadzeniu sobie “minusów”.

- Zlecenie a zadanie. Myli pan pojęcia - rozumiejąc nagle, że jej argumenty odbijają się od tego nosorożca jak drobne kamyczki od rozpędzonego pojazdu uspokoiła się nieco. Podeszła ponownie do noszy z ambasador i zerknęła na nią, sprawdzając równomierność oddechu pacjentki - W tym przypadku zleceniem jest kontrakt. Osoba do podjęcia. Zadaniem jest uratować ją, ale nie pozwolę odmówić pomocy pozostałym. I tak, będę upychała tych dwadzieścia osób na statku, nawet na pańskiej koi albo w toalecie jeśli będzie potrzeba. Albo może uda się uruchomić ich statek - jej głos wrócił już do zwykłej spokojnej, stonowanej barwy - Proszę zdjąć klapki z oczu panie Varro, bo postawa “jestem najemnikiem i robię tylko to za co mi płacą” jest bardzo egoistyczna. I cokolwiek pan powie, ja zdania nie zmienię. Zapewne cokolwiek co ja powiem nie zmieni również pańskiego, ale... nie jestem tu po to by zmieniać pańską filozofię życia i to nie jest żadna krucjata, tylko zwykła, normalna empatia i chęć pomocy. Tak trudno to zrozumieć? A jeśli chodzi o samozwańcze dowodzenie to przepraszam, ale jeśli pan naprawdę uważa, że jest idealnym kandydatem na dowódcę, to proszę zrobić głosowanie. Polecenie od dowódcy wykonam, może nie będzie mi to na rękę, ale wykonam. Ale od członka drużyny? Mam prawo wypowiedzieć swoje własne zdanie i zakwestionować pańskie, zwłaszcza, gdy uważam, że jest błędne. Poza tym - dowódcy czasem też popełniają błędy.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 21:24

Mobilny mech z medykamentami? Musiał przyznać, że małe wrażenie to na nim zrobiło. Gdyby tak wykorzystać je w przyszłości do noszenia amunicji, dorzucić jakieś opancerzenie i fajne działo. Tak to mogłoby się nawet przydać podczas misji. Do tego jeśli zwiększyć ich produkcje to można by zamontować system autodestrukcji i mieć świetny siłę do szturmowania pozycji wroga.
Zamiast jednak siedzenia w swoich marzeniach o perfekcyjnej drużynie gdzie nie ma niepotrzebnych problemów musiał zająć niezręczną Asari. I nie miał na myśli tutaj ich gościa. Przepiękny dialog, którego był świadkiem utrudniał mu szycię kikuta dość mocno. Oczywiste było to, że jest po stronie Longinusa. Fajnie, że udało im się uratować jakąś dwójkę rannych, ale skoro ich własny elitarny oddział nie umiał ustabilizować własnych rannych to na co ci taka jednostka? Przecież byli już w bezpiecznym systemie. Mogły wezwać swoich zamiast ładować się przypadkowym najemnikom na pokład.
- Varro ma rację. - Westchnął kończąc swoją część pracy z ręką. Musiał teraz tylko domknąć żyły i po robocie. Gorzej, że całe łapy miał upieprzone w fioletowej krwi, a popiół na końcówce jego papierosa zbierał się ku upadkowi. Przynajmniej nie na ranę.
- I tak jest bardzo egoistyczna postawą bo jebaną empatią wybrukowana jest droga tysięcy martwych najemników przed nami. - Wstał z miejsca strzepując krew ze swoich dłoni. - Ja naprawdę tego nie rozumiem Tori. Widziałaś kontrakt, widziałaś jaki jest cel, wiedziałaś z kim się zabierasz. Nie jesteśmy misją ratunkową per se, jesteśmy tutaj by wyciągnąć z problemu jedną osobę. Jak chcesz zbawiać świat to spieprzaj do Międzygalaktycznego Czerwonego Krzyża i tam się na pewno odnajdziesz lepiej niż tu.
Wzruszył ramionami zmęczony tą całą dyskusją. Jeśli tak bardzo chciała pomóc wszystkim to nie musiała być tutaj z nimi. Mogła najzwyczajniej w świecie udać się w każde inne miejsce gdzie jej postawa i umiejętności na pewno przyniosłyby jakiś pozytywny efekt. Tutaj niestety stawała się utrapieniem. Utrapieniem, które mogło ich po prostu zabić. Nie żeby mu śmierć zbytnio przeszkadzała. Wolał umrzeć wiedząc, że to jego wina.
- W świecie najemników jest dość prosta zasada. Nie potrzeba dowodzenia, jeśli reszta oddziału nie próbuje zabić reszty poprzez egoistyczne sygnałowanie swoich wartości ponad życie reszty. - Zaciągnął się ostatni raz papierosem wyciągając go z ust i umorusając go resztkami niezaschnietej krwi. - Varro, jeśli twoje dowodzenie sprawi, że nasz lekarz przestanie podejmować decyzję oparte na emocjach to masz moje błogosławieństwo.
Machnął ręką odchodząc w stronę głównej sali gdzie wcześniej oddawał się swojej drzemce. Jeśli Tori nie zmieni zachowania będzie ją musiał po prostu zabić. Nie dla dobra misji, a dla dobra wszystkich. Zatrzymał się na chwile obok komandor.
- Wątpię, że w wojskowym protokole jest szukanie pomocy na zwykłych statkach niż wezwanie swoich.
Rzucił trochę niczym wyrzut, że nie potrafiły same sobie poradzić z dość prostą sytuacją. Po czym ruszył z powrotem na swoje koją.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

8 lis 2022, o 23:59

O zgranej drużynie, to Luna nie marzyła, bo to wymaga czasu. Jednak marzenie o drużynie, która nie rzuci się sobie do oczu i gardeł w przeciągu pierwszych godzin, to było już całkiem realne życzenie. Ale i tak się okazało, że to zbyt wiele. Luna nie odzywała się przez dłuższy czas do reszty ekipy skupiając się na rozmowie z panią komandor, która mogła przekazać im całkiem ciekawe informacje. Mobilny medyczny mech też zrobił na niej wrażenie, sama nieco by go przerobiła na bardziej ofensywne zastosowanie, jednak sam zamysł zdecydowanie robił wrażenie. Tyle potencjalnych zastosowań. Na przykład dodać nieco siły ognia, by odwracał uwagę, a ona mogłaby się zająć podpalaniem przeciwników, ewentualnie obrzucaniem ich kriocząsteczkami.
Początek konwersacji zignorowała wolała skupić się na pani komandor, zresztą myślała, że dyskusja umrze śmiercią naturalną. Niestety wyglądało na to, że prędzej dojdzie do eskalacji.
Como pinche niños... powiedziała w myślach i westchnęła. Niestety nie zgadzała się z Tori, by ratowanie połowy galaktyki w trakcie wykonywania konkretnego zadania miało sens. A jeżeli Asari gotowa jest zrobić więcej takich nieprzemyślanych rzeczy, które narażą ich wszystkich, to chyba należało jej przemówić do rozsądku, może w sposób spokojniejszy niż próbowali zrobić to mężczyźni, bo to mogło tylko wzbudzić irytację.
-Tori, Tori, Tori.... nie zbawisz całej galaktyki. I nie jest to naszym zadaniem, ani zabieranie ze sobą każdego kogo zobaczymy. Można powiedzieć, że pomogłaś już dwójce rannych i możesz się nimi zająć. Ale narażanie misji, żeby pomóc każdemu kogo zobaczysz... nie jest najmądrzejsze. Dużo ważniejsze jest utrzymanie naszych tyłków przy życiu. i nie płacili im za pomoc wszystkim dookoła, ale Luna wiedziała już, że podnoszenie tego argumentu nie pomoże, a Tori nie będzie tego słuchać.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

9 lis 2022, o 09:50

Zagrożenie
A<33<B<66<C

0
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

9 lis 2022, o 22:53

Gdy asari weszły wreszcie na pokład Kiru opuściła broń gdyż istotnie wyglądały na komandoski, które wróciły ze starcia z piratami. "Wyglądały" było tu jednak słowem kluczem. Już na wstępie widać było, o ile raport pokładowego WI był prawidłowy, że kłamały w sprawie uszkodzenia swojego statku. Dodatkowo obrażenia ambasadorki raczej nie wyglądały na takie które wynosi się z typowej strzelaniny. Wyglądało raczej jakby została uderzona czymś masywnym. Dlatego gdy większość ekipy zajęła się pomocą rannym ona nie miała zamiaru opuszczać gardy. Byli najemnikami, mającymi właśnie na pokładzie obcą grupę, której uzbrojenia i liczebności nie znali, w tej sytuacji trzeba było kierować się rozsądkiem.
I właśnie wtedy ich pokładowa lekarka zaczęła odlatywać.
Kiru rozumiała chęć wpuszczenia obcych na pokład, przecież każdemu może zdarzyć się błąd. Nie przeszkadzało jej, że podzielili się zapasami medycznymi, w końcu bierne patrzenie jak ktoś umiera było średnio komfortowe. Ale w to co asari zaproponowała później po prostu nie mogła uwierzyć. Jej plan był tak absurdalny, tak oderwany od rzeczywistości, że yahganka niemal spodziewała się, że z jakiegoś zakamarka zaraz wyskoczy ekipa telewizyjna z okrzykiem „Mamy cię”. Co gorsza lekarka nie dość, że nie chciała zaakceptować iż popełniła poważny błąd to jeszcze otwarcie przyznawała, że będzie robić to dalej.
- Podsumujmy – powiedziała siląc się na spokój – Oczekujesz od nas, że od tak zgodzimy się na odstąpienie statku grupie nieznajomych a sami przejdziemy na ich jednostkę, która prawdopodobnie nie jest zdolna do lotu do układu Baldr ? Co w praktyce będzie oznaczało porzucenie przez nas kontraktu, wystawienie zleceniodawcy i skazanie na śmierć osoby, którą zobowiązaliśmy się uratować? Chyba sama zdajesz sobie sprawę z tego jak absurdalnie to brzmi.- dodała gdyż lekarka zdawała się całkowicie zapomnieć po co właściwie lecieli na miejsce katastrofy. Jasne pomaganie było fajne, ale niekoniecznie gdy narażało życia reszty załogi i z każdą minutą zmniejszało szanse córki zleceniodawcy a tym samym; powodzenia ich misji - Jeśli w tej sytuacji musimy wybrać spośród siebie dowódcę to też głosuję za osobą, która będzie kierować się rozsądkiem, nie emocjami, nieistotne kto to będzie. - ona sama nie zamierzała pchać się na pozycję lidera. Ktoś kto miał problem z oceną zagrożeń byłby równie ryzykowny na pozycji dowódcy jak wyrywająca się do pomocy asari - Proponuję by jakoś ustabilizować te tutaj, odstawić na ich jednostkę i dać znać Przymierzu by je zgarnęli. Jeśli chcesz możesz zostać z nimi. - zaproponowała lekarce. Jeśli asari nie byłaby w stanie kontynuować zlecenia przez swoje przekonania lepiej żeby opuściła pokład teraz niż gdy dotrą do naprawdę niebezpiecznej strefy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

13 lis 2022, o 19:06

Blady uśmiech pociągnął wyżej kąciki ust asari w odpowiedzi na słowa Strikera.
- Naszą ambasador ewakuowali miejscowi. Piraci nie mogli wiedzieć, kogo spotkają na statku, tak samo my nie mogliśmy wiedzieć, że jeden z nich ma przy sobie ładunki wybuchowe. To była gorzka lekcja - przyznała niechętnie, a dyskretnym gestem przekazała podkomendnym, aby odstąpili rannych i na moment same złapały oddech. Nie wyglądały jak dumne komando Republiki Asari. Nie brakowało im siły ducha, dumy i gotowości, pokonał ich jednak przypadek, jak i terrorystyczna organizacja.
- Znaleźliśmy przy pokonanych piratach oznaczenia SST, wyglądało tak, jakby kogoś szukali po statkach. Może polityków, innych dyplomatów, których mogliby wymienić za wymierny dla nich okupu, może po prostu kredytów na rzecz swoich operacji. Nie wiem. To, co stało się na Mindoirze... Bogini niech ma w opiece tych, którzy musieli przypłacić życiem realizacje czyjegoś, egoistycznego planu - ucięła, widząc kubek parujące kawy, który quarianin podsunął komandosce od nos. Podziękowała, biorąc łapczywie duży łyk gorącego napoju.
Obie komandoski spojrzały po sobie.
- Dwie, może trzy godziny. Przytomność straciła nie dłużej, niż godzinę temu. Już na statku, na którym ją znaleźliśmy nie wyglądała najlepiej, ale dopiero teraz, po skoku przez przekaźnik, odczyty medyczne poleciały w dół i zaczęła czuć się coraz gorzej. Próbowałyśmy ją ustabilizować, jednak mamy ograniczone medykamenty i sprzęt. Bogini nam Panią zesłała, doktor Te’eria - odsunęły się, pozwalając Tori robić swoje. Dowodząca niewielkim oddziałem, asystowała lekarce. Wykonywała polecenia, kiedy podłączyła tlen ze swojego skafandra, klatka piersiowa dyplomatki uniosła się w głębszym oddechu.
Quarianin podrapał się po głowie. Po chwili wrócił z całą zgrzewką sody oraz mokrym ręcznikiem. Był lodowaty w dotyku, o czym przekonała się Tori, kiedy wyżymała go przed dotknięciem do czoła chorej. Donosił lód, tak długo, jak długo trzeba było. Skany nie poprawiły się, aczkolwiek funkcje życiowe wydawały się być stabilne. Tyle musiało wystarczyć na dalszą podróż.
- To nie będzie przyjemny widok - odpowiedziała Charlesowi asari. Pozwoliła, aby obejrzał to, co zostało z jej ręki; kości były w miarę całe, ścięgna jednak jak i paliczki mocno poszatkowane. Sama, odwróciła oczy, a kiedy yagh podała jej kawałek drewna niemalże w tym samym momencie co mecz Tori, bez szemrania zagryzła zęby wstrzymując oddech. Striker miał pod ręką wszystko, co potrzebował, aby zabezpieczyć jej dłoń. Sterylną strzykawką wpuścił w jej żyły środki przeciwbólowe oraz antybiotyki, przymknęła oczy, czując, jak otula ją miękkim kocem termicznym.
- Dziękuję - wyszeptała, pochylając głowę w stronę mężczyzny.
- Jestem Ci dłużna drinka we Fluxie, kiedy spotkamy się na Cytadeli w lepszych czasach - za zgodą mężczyzny, przesłała na jego omni-klucz kontakt do siebie i w końcu zamknęła oczy.
- Doktor Te’eria, rozumiem Pani osobiste zaangażowaniem, jesteśmy jednak zobowiązani do czegoś względem naszego zleceniodawcy. Nie mogę opuścić statku, ani zostawić Was w przestrzeni kosmicznej w połowie drogi - zaprotestował quarianin. Z początku starał się być subtelny, nie chciał nikogo urazić, jednakże względem uporu Tori i reakcji na jej propozycje, dodał głośniej:
- To komandoski. Poradzą sobie, Pani doktor - naciskał, starając się przemówić asari do rozsądku.
W ferworze kłótnie, Telessta Radiis wstała.
- To szlachetna propozycja, nie możemy jednak się na nią zgodzić. Zrobiła Pani dla nas już i tak sporo, Pani Doktor. Ruszamy niezwłocznie dalej, skontaktowałam się z dowództwem, wysłali w naszą stronę myśliwca, aby przechwycić Panią Ambasador. Raz jeszcze dziękujemy - sprawnym, wojskowym drygiem, komandoski zebrały się i ruszyły na swój statek wynosząc rannych. Na moment przed wejściem do śluzy, dowodząca odwróciła się w stronę tych, którzy zdecydowali się ją pożegnać.
- Niech Bogini nad Wami czuwa - odłączono korytarz, statek asari pomknął w swoją stronę. Quariański pilot wyraźnie odetchnął.
- Kontynuować kurs? - odezwała się WI. Jej metaliczny głos, przebijał się przez gęstą atmosferę.
- Tak. Informuj nas, kiedy dotrzemy do przekaźnika - rzucił bardziej pod nosem, niż do reszty. Wrócił na miejsce w kokpicie, przyglądał się monitorom oraz odczytom statku. Do pozostałych zszedł dopiero po kilku godzinach lotu, które mogło się albo cholernie dłużyć, albo minąć w mgnieniu oka.
- Jesteśmy już w Mgławicy Półksiężyca. Stąd, lecimy prosto na rubieże układu Mindoir, gdzie zaczniemy poszukiwania naszego celu. Postawimy na sygnaturę, skaner powinien wychwycić, czy odpowiadający jej nadajnik jest na statku, czy nie. Możemy też próbować przez kontakt radiowy. To ostatni moment na drzemkę, albo kawę. Dla mnie kawę, gdyby ktoś sobie właśnie chciał zrobić - dodał, dosiadając się do stołu.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

16 lis 2022, o 17:33

Mimo, że pani komandor Asari najwyraźniej postanowiła zignorować pytania Reyes, to Luna i tak przysłuchiwała się wymianie zdań pomiędzy resztą obecnych. Może pomiędzy podziękowaniami i grzecznościowymi formułkami uda się dowiedzieć czegoś konkretnego. Komandoski miały słabszy dzień, natknęły się na piratów, któzy szukaliby na oślep czegoś akurat w tamtym miejscu. Czy to mogła być prawda? Asari mogły też nie wiedzieć po prostu wszystkiego. No cóż, powiedziały co wiedziały. A to jak wyglądały? W sumie najważniejsze, że uszły z życiem, i mogły opowiedzieć o tym co się stało.
Przez całe procedury medyczne, Luna mogła się jedynie przyglądać, nie miała odpowiedniego sprzętu, nie mówiąc już nawet o wiedzy, żeby być tutaj w jakikolwiek sposób użyteczna. Ręka komandoski nie przedstawiała pięknego widoku, ale mężczyzna zdecydowanie zdawał się wiedzieć co robi, przynajmniej w takim zakresie. Posiadanie w grupie lekarki, oraz kogoś kto wie co robić przynajmniej podstawowo może przydać się tam gdzie się udają.
Na szczęście dla nich wszystkich, komandor Asari zdawała się rozwiązać kwestię szalonego pomysłu Tori o zawracaniu i zamianie statków, tak, że nikt z nich nie musiał po raz kolejny oponować i tracić więcej czasu. To był oddział komandosek Asari, dobrze wyszkolonych i potrafiących działać jako drużyna, na pewno nawet w tym stanie wiedzą co robią. Luna miała większe wątpliwości co do tego, czy oni, jako, że nie pożarli się już na starcie, wiedzą co robią. Trzeba będzie uspokoić Tori w jej planach ratowania całej galaktyki po drodze. Luna na pewno się na to nie pisała. Choć ze względu na ich wspólną przeprawę przez Gellix, postara się być łagodna.
-Kawa brzmi dobrze. powiedziała i właśnie to poszła zrobić. Czarna, mocna kawa. Zrobiła dwie, a kiedy wróciła postawiła jedną przed Quarianinem, który robił po prostu to co niego należało i wyraźnie odetchnął, że nie został wymieniony na komandoski Asari.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

16 lis 2022, o 21:12

Z całej tej sytuacji wyniknęło ostatecznie coś pozytywnego. Przynajmniej dla Longinusa. Otóż właśnie mianował się liderem grupy. Zarówno z racji tego, że reszta nie była tym szczególnie zainteresowana, a jakby się uprzeć, to można było to też podciągnąć pod demokrację. Były łączne dwa głosy za nim, jeden za osobą racjonalną (za którą się uważał), co łączne dawało już trzy. Nawet jeżeli pani doktor będzie się oburzać, to Longnus właśnie postawił na swoim. Prawdę mówiąc, to Tori przyczyniła się istotnie do jego małego zwycięstwa. Powinien jej podziękować. Nie miał jednak zamiaru tego robić, bo już wystarczyło mu zdenerwowanej asari na pokładzie statku.
A skoro już o asari mowa, to słuchając tego, co miały im do powiedzenia, nie mógł wyjść z podziwu, jak pięknie zmarnowały im czas. Skoro pani komandor zdążyła powiadomić już dowództwo o swoim statusie i wezwać do pomocy myśliwce, to po cholerę gramoliły się im na pokład i zawracały gitarę? Kolejna niewyjaśniona zagadka kosmosu.
Bardziej jednak zaniepokoiła go obecność SST. Co prawda spodziewał się, że mogli się tutaj kręcić, ale spodziewanie się, a dostanie informacji o ich faktycznej obecności to dwie różnie sprawy. W takiej sytuacji mógł mieć tylko nadzieję, że SST szukało kogokolwiek wartościowego, a nie szperali po wrakach w tym samym celu, w jakim oni właśnie lecieli w tamto miejsce. A już na pewno liczył na to, że jeżeli przyszłoby co do czego, to nie trafi na nikogo znajomego. Wtedy mogłoby zrobić się wyjątkowo niezręcznie.
Rozmyślając tak na tymi sprawami, odprowadzał wzrokiem opuszczające pokład komandoski asari. Nie zareagowały w żaden sposób na ich wymianę zdań, zatem nie czuł najmniejszej potrzeby, by się do nich odzywać. Niemniej odetchnął z lekką ulgą, gdy już upewnił się, że odleciały.
Zrób coś dla mnie, mój quariański przyjacielu — odezwał się do pilota, zaglądając na chwilę do kokpitu. — Niech WI przesonduje systemy, czy czasem nie dostaliśmy w podzięce za ten dobry uczynek jakimś spyware’em, czy innym dziadostwem.
Tak dla pewności. Dalej ta sytuacja była dla niego tak dziwna, że wolał się upewnić, czy czasem nie zostały tutaj zastosowane jakieś niecne, najemnicze sztuczki, którymi on sam by operował na miejscu komandosek.
Wychodząc z powrotem do messy statku, Longinus wrócił do swojego zaanektowanego wcześniej kąta, gdzie leżał ciągle jego sprzęt. Tam ten rozsiadł się na tyle wygodnie, na ile tylko był w stanie i zaczął dumać. Nie podobało mu się nadal to, że obecność SST mogła mu komplikować sprawę. Im wszystkim właściwie, zwłaszcza że działali pod sztandarem Przymierza jakby nie było.
Dlatego też zdecydował się zrealizować wcześniej przygotowany plan i puścić informację o asari, rannej ambasadorce i ich statku na kanały SST. Całą paczkę danych, którą przygotował sobie wcześniej. Być może to coś da i typy z SST zajmą się nimi, rozrzedzając nieco siły w układzie i nie natknie się na nikogo znajomego, mniej lub bardziej. A kto wie, może przy tym info mu się opłaci i skapnie mu jakaś dola, jeżeli innym udałoby się przechwycić komandoski.

Tak czy inaczej, po tym wszystkim, Longinus zajął się sobą i swoimi sprawami. Przeglądał po raz kolejny dane i informacje na swoim omni-kluczu, zajadając przy tym batona. Póki byli w podróży i nic ich nie niepokoiło, nie było potrzeby aby zawracał dupę innym członkom załogi.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

17 lis 2022, o 00:16

Amet wzbudziła zainteresowanie. Mech krążył między Tori i Strikerem gdy ten zajmował się ranną komandoską i usłużnie udostępniał swoje skromne zapasy, a gdy lekarka zajmując się ranną ambasador podnosiła czasem głowę - by zadać pytanie, spojrzeć na którąś z obserwujących ją osób, czy właśnie sięgnąć do swojej “mobilnej apteczki”, widziała zaciekawione spojrzenia pozostałych. Nie dziwiło jej to, pamiętała ile sama czasu spędziła programując i ucząc się obsługi mecha gdy go otrzymała. Stosunkowo niewielki - dużo mniejszy od FENRISa, mógł się na swoich czterech łapach wcisnąć w trudno dostępne zakamarki, a jego ładowność była nadspodziewanie duża na sprzęt tej wielkości.

Gdy zakończyła pobieżne opatrywanie rannej ambasador, a jej słowna przepychanka z Longinusem dobiegła końca, Tori, zła na siebie samą, że nie powstrzymała w porę języka i pozwoliła, by jej emocje wzięły górę, z gniewnym sapnięciem odwróciła się od Varro, słuchając słów komandor. Wyglądało na to, że teraz przeciw sobie miała wszystkich członków najemniczego oddziału i przez chwilę nawet faktycznie rozważała sugestię Kiru by wraz z komandoskami załadować się na ich statek. Pragmatyzm graniczący z egoizmem i ślepa pogoń za honorarium w wykonaniu pozostałych najemników nie zgadzały się z jej własną filozofią, ale nie zamierzała rezygnować z udziału w misji. Gdzieś tam, w systemie Baldr, mógł czekać ktoś, komu jej pomoc mogła być niezbędna. I jakkolwiek cieszyła się, że znalazła się właśnie w tym miejscu i o tym czasie i Athame postawiła ją na drodze rannej pani ambasador, zdawała sobie sprawę z faktu, że to dopiero początek tej eskapady i podobnych sytuacji może być więcej. Przekazała więc ostatnie wskazówki niosącym nosze asari, a gdy zamknęła się za nimi śluza dezaktywowała Amet i ostentacyjnie ignorując zalegającego w niewielkiej mesie Longinusa schowała ją na powrót do swojej torby. Mech przyda się zapewne później, gdy już dolecą do celu, na razie nie było potrzeby wyczerpywać mu akumulatorów.

Całe to zamieszanie i adrenalina kłótni sprawiły, że lekka senność znów zupełnie się rozwiała. Widząc, że quarianin znów zajął miejsce na fotelu pilota ruszyła w jego stronę, wślizgnęła się do kokpitu i z cichym westchnieniem opadła na wolny fotel przed konsoletą sterowniczą. W końcu zadeklarowała, że będzie razem z nim pełniła wachtę - mimo tarć i zgrzytów zespołu nie miała zamiaru wycofywać się ze swojej deklaracji, a siedzenie w niemal samotności pozwoli jej przywrócić równowagę i przygotować się na to, co zastaną na miejscu.

Pozostawało czekanie, bo zgodnie ze słowami pilota do celu było już stosunkowo niedaleko. Sporadycznie wyglądając przez okno jeszcze raz uruchomiła swój omni i wczytała się w dostarczone przez zleceniodawcę materiały, mimo że znała je już niemal na pamięć. Gdy zaczną poszukiwania może nie być czasu na upewnienie się, że niczego nie przeoczyła. Pozostawała jeszcze wciąż kwestia współpracy z resztą najemników - ale tutaj Tori postanowiła wziąć na przeczekanie i zobaczyć jak to będzie dalej. Wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć jak nieczuli okazali się jej towarzysze... Może faktycznie zareagowała zbyt osobiście? Może fakt, że na pokładzie fregaty były asari sprawił, że Tori całą sytuację wzięła za bardzo do siebie? Czy gdyby to byli salarianie czy ludzie - postąpiłaby tak samo? Pewnie tak. Nie liczył się przecież kolor skóry tylko chęć pomocy. A jak w takiej sytyacji postąpiłaby reszta? Pewnie tak samo... Tori ponownie westchnęła z rezygnacją, odrywając wzrok od datapadu i spoglądając na powrót w widoczne za oknem gwiazdy.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rubieże systemu

20 lis 2022, o 17:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Punktualnie, o założonym czasie, statek przekroczył Mgławicę Półksiężyca wlatując do systemu Mindoir.
- Jesteśmy na rubieżach Mindoiru. Zalecam najwyższą ostrożność - odezwała się WI w komunikatorach każdego.
Quarianin poprawił się w fotelu, odkładając na bok kubek z niedopitą kawą. Wbrew obawom, długi, dokładny skan systemów nie wykazał szpiegowskiego oprogramowania. Byli czyści. Poza oczywistą wdzięcznością, komandoski nie zostawiły na pokładzie korwety innych prezentów.
Pilot wlepiał spojrzenie w bezkresną przestrzeń widoczną po drugiej strony szkła. Ciemność, rozpraszały wyłącznie światła statku. Wydawała się nie mieć końca, była czarna i budziła nieprzyjemne skojarzenia. Sprawnym ruchem, aktywował bariery oraz kamuflaż, ostatnie, czego by sobie życzył, to wzbudzanie przesadnego zainteresowania ze strony tych, którzy tak jak oni, trafili do zamkniętego systemu z uszkodzonym przekaźnikiem masy.
Szybko, skan wykrył na horyzoncie statek. Jednostka na pierwszy rzut oka cywilna, dryfowała w przestrzeni.
- Pusty. Nie wykrywam śladów życia, ani aktywnych systemów - oznajmiła WI po przeskanowaniu wraku.
- Byli tak blisko - odezwał się quarianin, otrzepując z nieprzyjemnych myśli. Zajął te, uciekając do pesymistycznych wniosków, licznymi monitorami. Przeskakiwał z jednego do drugiego, parokrotnie upewniając się, że niczego nie przeoczył, że wszystko działo jak powinno.
- Będę potrzebował kogoś, kto stale będzie pilnował skanera. Szukamy sygnatury statku naszego celu, ufam oprogramowaniu, ale lepiej, aby ktoś miał oko na te przeskakujące linijki kodów... - rzucił do reszty, wskazując miejsce obok siebie. Wygodnie, usiądzie na nim jedna osoba. Na upartego, wciśnie się kolejna. Inni, zawsze mogli wisieć mu nad głową.
- Kolejny, opuszczony statek po naszej prawej. Można go zignorować - metaliczny głos WI zwrócił uwagę na dryfującą jednostkę z wyłączonymi silnikami, zawieszoną w przestrzeni kosmicznej.
- Przymierze wysyła grupy ratunkowe, może dotarli do nich na czas i ewakuowali załogę, która dotarła aż tutaj z kolonii? - trudno powiedzieć, kogo pilot próbował przekonać; siebie, czy jednak ich.
Kiedy od porzuconych statków zaczęło się robić gęsto, pilot przeszedł na sterowanie ręczne. Sprawnie, omijał kolejne, puste jednostki, prześlizgując się obok, bądź nad statkiem niepostrzeżenie. Skan, przeczesywał okolicę w szerokim promieniu. Nic, chwilowo, nie udawało się mu wychwycić. Być może ich cel był o wiele głębiej w systemie, nie udało mu się wydostać z zatłoczonych rubieży, a może sprawa była o wiele mniej optymistyczna, niż chciał wierzyć polityk, od którego przyjęli zlecenie.
- Jednostka naprzeciwko nas nosi ślady walki. Była ostrzeliwana, wykrywam aktywne systemy wewnątrz - wtrąciła WI, kiedy skan ożywił się, lecz nie odnalazł zgodności z celem.
- Lećmy lepiej dalej. Im później piraci nas wykryją, tym lepie - quarianin, mimochodem przyspieszył, zostawiając statek aż proszący się o pozostawienie w nim pułapki daleko za sobą. Trzy razy, dla pewności, upewnił się, iż nic ani nikt nie depcze im po ogonie, ani też nie ruszyło ich śladem. Mimowolnie, odetchnął, a obłok pary rozbił się o szklany wizjer.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

22 lis 2022, o 16:22

0
ObrazekObrazek
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Rubieże systemu

22 lis 2022, o 16:24

Kręcąc się w tę i z powrotem, Longinus przypomniał sobie aż za dobrze dlaczego nigdy nie zainwestował w swój własny statek. Zaczynała mu doskwierać nuda. Prócz drobnego incydentu z komandoskami asari nie wydarzyło się zupełnie nic, co mogłoby go w jakiś sposób pobudzić do działania. Z jednej strony nie miał się co dziwić, sam przecież też nie inicjował żadnych interakcji z resztą załogi. Z drugiej strony… nuda.
Dlatego też ożywił się, gdy w końcu wlecieli do Mindoir. W końcu jakaś akcja. Ruszył w kierunku kokpitu, akurat by wysłuchać WI oraz quarianina, który uprzejmie ich poinformował jak się sprawy mają i czego się od nich obecnie oczekuje. Najemnik stwierdził, że właściwie czemu nie, skoro nikt się jeszcze nie pokwapił, aby zająć miejsce obok pilota i gapić się w ekran, to on to zrobi.
Ugh — sapnął, a wraz z nim żałośnie o litość zawył fotel, gdy klapnął na niego dupskiem. — Dobra, to co my tu mamy.
Pomruczał jeszcze przez chwilę do siebie, gapiąc się na obecne przed nim ekrany, ogarniając jak wszystko funkcjonuje i na co właściwie ma patrzeć. Po niezbyt długiej chwili, był gotowy do działania, toteż rozsiadł się wygodniej, a fotel raz jeszcze wydał z siebie pełen rozpaczy odgłos.
Gdyby to okazało się prawdą — odparł na słowa quarianina na temat Przymierza i ich misji ratunkowych. — To by nas tu teraz nie było.
Jakoś nie wyobrażał sobie, aby Przymierze miało nie puścić informacji do swoich o tym, że przechwycili córkę polityka. Nie, Aine Taneo gdzieś tutaj była. Żywa lub martwa, i to do nich należało ją odnaleźć.
Trzymaj emocje na wodzy, drogi kolego — dodał jeszcze, nie patrząc już w stronę pilota. — Im bardziej zaczniesz odlatywać w teoriach i nadziejach, tym boleśniejsza będzie konfrontacja z rzeczywistością.
Quarianin wydawał mu być jednym z tych słabszych ogniw w zespole. Co prawda póki co wykazywał się wystarczającą odpowiedzialnością względem ich misji, aby wetować ostateczne pomysły doktor Tori, jednocześnie jednak nie wykazywał się ani wtedy, ani wcześniej jakąś szczególną asertywnością w tej kwestii. Sprawiał też wrażenie przestraszonego wizją konfrontacji z piratami, SST czy kimkolwiek, kogo tutaj znajdą. To nie wróżyło zbyt dobrze. Póki co Longinus mógł jedynie starać się wpływać na jego morale i pewność siebie. Czas pokaże, czy w tym małym ciałku bije odważne serce, czy też będą mieli z nim dodatkowy problem.
Dobrze sobie radzisz z tym statkiem — pochwalił quarianina za jego umiejętności pilotażu. — Jestem pewien, że w tym gąszczu wraków, zgubisz każdy ogon, jaki się do nas przyklei. Nie leć jednak zbyt szybko, możemy coś przegapić. A wolałbym nie krążyć tutaj dłużej niż to konieczne.
Longinus wlepił znów oczy w ekrany, szukając czegokolwiek, co mogłoby ich naprowadzić na cel.
Gdzie jesteś Aine Taneo — mruczał pod nosem. — Przelecieliśmy dla ciebie kawał galaktyki, lepiej mnie nie rozczaruj.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rubieże systemu

22 lis 2022, o 21:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną 0

Wpatrywanie się w gwiazdy było nużąco monotonne. Nie mając nic do roboty poza obserwacją wyświetlaczy, diagramów i wskaźników które niewiele jej mówiły, po ostatniej utarczce słownej nie mając ochoty na konwersację ze stosunkowo sympatycznym, ale jednak zupełnie jej obojętnym quarianinem, westchnęła cicho i mrucząc jakąś wymówkę opuściła fotel, kierując się na dół, z powrotem do wyznaczonej im sypialni. Ignorując pozostałych wyciągnęła się na łóżku, powoli odpływając w sen przerwany dopiero komunikatem pokładowej WI o dotarciu na granicę systemu.

Usiadła na wąskiej pryczy obserwując pozostałych jak wspinają się po drabince i znikają we włazie w suficie, przetarła oczy i ziewnęła przeciągle. Czuła się rozbita, krótki sen nie dał wypoczynku, dodatkowo wciąż miała focha na resztę ekipy. Nikt jej nie poparł. Wszyscy zachowali się jak najemnicy, goniący tylko za celem. Prychnęła i wzruszyła ramionami - w końcu sama wiedziała na co się pisze, przyjmując zlecenie dla freelancerów. I tak dobrze, że nie trafiła na zapaleńców, którzy by kontrolnie ostrzelali fregatę komandosek “na wszelki wypadek”. I była niemal pewna, że gdyby to nie ona siedziała w kokpicie gdy odebrali komunikat, reszta raczej na pewno nie pozwoliłaby na “opóźnienia” i zostawiła potrzebujące pomocy asari samym sobie. Pozostawało przynajmniej mieć nadzieję, że nie będzie musiała stawać przed dylematem kogo poprzeć, gdy odnajdą statek Aine Taneo. Potrząsnęła głową próbując odpędzić od siebie niewesołe myśli i resztki snu klejące się do powiek, po czym poczłapała do zachwalanego wcześniej przez ich pilota ekspresu do kawy i włączyła go, czekając aż kubek napełni się czarną jak jej myśli, płynną zawartością.

Z kubkiem w dłoni przeszła na wyższy pokład, siorbiąc małymi łykami płyn, który z prawdziwą, dobrą kawą do której była przyzwyczajona, poza kolorem chyba niewiele miał wspólnego. Nie wybrzydzała jednak. Surowość wyposażenia statku szła w parze z surowością smaku oferowanego im napoju, ale przynajmniej statek był sprawny i leciał, a kawa - o ile to była naprawdę kawa - po prostu była. Zaglądając przez ramiona zgromadzonych dostrzegła na monitorze informacje o zbliżającym się, pustym i nieczynnym statku. Zmarszczyła brwi słysząc wymianę zdań na jego temat. Istotnie, mógł być pusty, ale równie dobrze to oni mogli przylecieć za późno, a sam wrak stał się już miejscem ostatniego spoczynku niewinnych istot, które ocalały z piekła Mindoiru i doleciały aż tutaj, zawierzając swój los bogini i licząc na ocalenie. Wytężyła oczy by coś dostrzec przez okno, ale skanery statku zdecydowanie lepiej radziły sobie z odnajdywaniem potencjalnego celu ich misji. Chwilę później kolejny komunikat obwieścił dostrzeżenie kolejnego martwego statku, ten udało jej się nawet dostrzec jako podłużną plamkę, zdecydowanie większą niż odległe gwiazdy. Uświadomiła sobie, że takich spotkań będzie więcej - zapewne dużo więcej. Ale także fakt, że w niektórych mogą namierzyć ślady życia czy aktywność systemów... I nie będzie mogła im pomóc. Tym razem nikt się nie zgodzi na zmianę kursu czy próby ratowania rozbitków, zostanie zakrzyczana i przegłosowana zanim jeszcze zdąży dokończyć zdanie. W myślach, ruszając lekko ustami zaczęła odmawiać modlitwę za poległych i oczekujących ratunku i miała tylko nadzieję, że takich misji jak ich własna będzie więcej. Że już niedługo zaroi się tu od statków Przymierza, turian, salarian, asari i prywatnych jednostek próbujących ocalić życie przynajmniej części rozbitków. Tego wymagało sumienie, tego wymagało bycie istotą cywilizowaną. Bez emocji, empatii i współczucia kim jesteśmy? Zwykłymi zwierzętami, wytresowanymi varrenami dbającymi tylko o własną wygodę.

Kolejny napotkany statek był jednak dowodem, że zwierzęta dotarły tu pierwsze. Uszkodzenia i ślady ostrzału na burtach mijanego frachtowca dobitnie pokazywały, że dla własnego zysku niektórzy są zdolni bez skrupułów odebrać życie innym wykorzystując ich dramatyczną sytuację i położenie. Prometeusz również napotka piratów? Czy będą musieli odpowiedzieć siłą by uratować Aine? Bogini pokaże, zapewne już niedługo. Mruknięcie Varro uświadomiło jej, że nie tylko ona liczy na szybkie odnalezienie właściwego statku, choć ich motywy zapewne były inne. Dla Tori każda chwila przebywania w tym miejscu uświadamiała jej skalę dramatów i krzywd tych, którzy starali się za wszelką cenę uciec od niespodziewanego zagrożenia, Longinus zapewne niecierpliwił się po prostu i nie mógł doczekać, kiedy będzie mógł przeliczyć kredyty z honorarium.

Westchnęła cicho i dopiła kawę, po czym zgniotła papierowy kubek w dłoni - To jak szukanie igły w stogu siana - odezwała się cicho - Czy nie dałoby się wzmocnić jakoś skanery żeby zwiększyć ich zasięg?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Rubieże systemu

22 lis 2022, o 23:37

Jedyne co jak na razie mieli do dyspozycji to czas i to w nadmiarze. Wobec czego Luna tuż po wypiciu płynu, który szumnie nazywano tutaj kawą, (ahh jak ona tęskniła za kawą ze swojego rodzinnego kraju, ten aromat i smak), wróciła na miejsce, gdzie można się położyć i się zdrzemnęła, jako, że kawa nie wykazywała się właściwościami jakimi powinna. Niby mogłaby po prostu pójść porozmawiać z Tori, ale widząc jej urażoną minę kiedy przechodziła, stwierdziła, że przynajmniej na razie to nie jest najlepszy pomysł i lepiej dać Asari trochę czasu. A przepraszać za elementarny zdrowy rozsądek i sprzeciwianie się ratowaniu po drodze połowy galaktyki, zamiast na zrobieniu zadania, które było ich celem i uratowaniu tego kogo powinni, nie miała zamiaru. Zamiast tego po prostu położyła się i zdrzemnęła się kiedy mogła.
Dopiero kiedy pojawiły się komunikaty o dotarciu na miejsce, ruszyła zobaczyć co można zobaczyć u pilota na ekranach. Znaleźli się w Mindoir, co znaczyło, że od tego momentu problemu mogły wyskoczyć w każdej chwili i należało się przygotować, nawet jeżeli nie do końca było wiadomo o rozmiarach zagrożenia. Najpierw jedna jednostka, która była opuszczona, potem druga nie wskazywała na nic dobrego, zanim jednak nie znajdą nic konkretnego nie pozostawało nic innego jak poruszać się naprzód, w miarę możliwości nie zwracając na siebie niepotrzebnej uwagi.
-Trzymanie emocji na wodzy, to najlepsze co możemy teraz zrobić. powiedziała zakładając ręce na piersi. Nie należy robić nić pochopnie. To, że raz się udało przyjmując na pokład niesprawdzone Asari, nie znaczy, że i drugim razem dopisałoby im to samo szczęście. A znając życie, Luna podejrzewała, że byłoby wręcz przeciwnie. Patrząc na to, jak Longinus przemawia do Quarianina, na jej ustach pojawił się ironiczny uśmiech, choć nie powiedziała nic, co mogłoby zepsuć potencjalny efekt jego słów. Ostatnie czego potrzebowali to znerwicowany pilot, szczególnie po ujrzeniu ostrzelanego statku, a Longinus radził sobie z rzucaniem komplementów jak mało kto. -Lećmy spokojnie, by nie przyciągać niczyjej uwagi, o ile już tego nie zrobiliśmy. I byśmy mogli przyjrzeć się wszystkiemu co trzeba. Jesteśmy tu po Aine, więc trzeba zbadać każdy możliwy ślad.

0
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rubieże systemu

23 lis 2022, o 11:25

0
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Mindoir”