llium to opływający w bogactwa ośrodek należący do asari. Pomimo charakteru wytwarzanych towarów (głównie broń i środki farmaceutyczne), Illium słynie z przepychu, luksusu i bezpieczeństwa, co czyni z niego najpopularniejszy ośrodek turystyczny.
LOKALIZACJA: [Mgławica Półksiężyc > Tasale]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Illium]Gdzieś na planecie

24 kwie 2023, o 16:23

Dużo lasu.
Opis później będzie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

24 kwie 2023, o 16:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wedle czasu na ich zegarkach upłynęły dwie godziny, które spędzili na sobie tylko znanych czynnościach. Po tym czasie zauważyli, że zgodnie z obietnicą ich dostęp do extranetu został całkowicie wyłączony – poinformowała ich o tym także asari, zanim prom zawisnął, opadając na lądowisko, ale nie gasząc silników. Do wyjścia wywołany został quarianin, turianin i Alec. Żegnając się z resztą, razem z asystentką wyszli ze statku, który natychmiast poderwał się i poleciał dalej – zajęło mu to trochę czasu, chociaż ci pilotujący na co dzień statkiem mogli podejrzewać, że robili kilka kółek dla niepoznaki.
W końcu zostali wyprowadzeni na zewnątrz przez Aureorę, stając na prowizorycznym lądowisku. Niebo było już wyszarzałe, na horyzoncie tliła się jeszcze różowa aura zachodu, zaś wokół nich tam, gdzie kończyła się polana, zaczynał las, z każdej strony. Ciemny, gęsty i nieprzenikniony, gdzie jedynym punktem zaczepienia była wyżłobiona ścieżka wiodąca w głąb. Aureora szybko wróciła się jeszcze na statek, by wrócić obwieszona małymi plecakami, które podarowała każdemu z nich. — W środku macie dużą butelkę wody i lekkie przekąski na przeżycie nocy. Macie też urządzenie do wezwania pomocy. Jesteśmy czujni, ale dla waszej wygody wy także to macie. Jeżeli użyjecie tego, a sytuacja nie będzie naprawdę kryzysowa, zostanie wam to potrącone z nagrody. No to co, powodzenia? A, taka tylko sugestia, ta ścieżka nie jest tam bez powodu. A jak chcecie czegoś więcej, to musicie to znaleźć — Wysyłając im pożegnalnego całusa, asari zniknęła we wnętrzu promu, a gdy odsunęli się wszyscy na bezpieczną odległość, statek odleciał, znikając za koronami drzew. Wraz z nim nastała wokół nich cisza, przerywana jedynie szumem liści i okazjonalnymi odgłosami ptaków, czy drobnych żyjątek. Podchodząc zaś bliżej do ścieżki, wyglądała ona na wydeptaną i wiła się wąskim pasmem między drzewami, powoli pnąc się pod górkę.
Nikt nie miał przy sobie źródła światła, pancerza ani broni, jedynie butelkę wody, batoniki energetyczne i niewielki pilot z przyciskiem SOS. No i mieli własne towarzystwo. Temperatura była znośna, ale przeczucie w kościach podpowiadało, że do północy spadnie zauważalnie.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 159
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

25 kwie 2023, o 22:23

Kiedy przeszli do meritum, Krogul raczej bez większego problemu poddał się badaniom i zamontowaniu urządzenia monitorującego. Ciekawe, czy nadzorowało też jego BMI, wtedy może by sobie nawet zostawił... chociaż trzeba by wymontować opcję namierzania, jeśli taka się w nim znajdowała. Poza tym w głowie obracał wcześniejszą rozmowę, w tym uwagi Aleca, że w istocie była tutaj dość różnorodna ekipa i nie było asari żadnej. Gdyby był Kroganinem podejrzliwym i skorym do teorii spiskowych to stwierdziłby, że to jakieś działanie Wywiadu z Ilium, który sobie chciał na różnych grupach potestować potencjalne reakcje na zagrożenia, w razie gdyby trzeba było im walczyć z jakąś konkretną rasą. Druga opcja to taka, że wszystko będzie się kamerować i Aurorska T'sucz zarobi miliony na ich przerażonych gębach, o ile faktycznie coś strasznego się pojawi... chociaż chyba akurat praw do korzystania z wizerunku nie oddawał, a przynajmniej taką miał nadzieję.

W transporcie skorzystał z opcji przekąsek, a jakże - lepiej było zacząć z pełnym żołądkiem, żeby potem nie myśleć o jedzeniu. Dlatego wyszukał sobie najpierw przekąski, a zaraz po tym - karty, proponując grę w pierwszej kolejności Lunie, a w następnej reszcie ekipy, pogryzając w trakcie rozgrywki kawałki mięcha, albo innych paluszków i dopytując jeszcze o Xenomorphy. Po wylądowaniu zarzucił plecak na ramiona i odwrócił się do reszty.

- No, mordeczki. Niech będzie, co będzie; czas wszystko równo w swym unosi pędzie! Ruszajmy tą ścieżką i zobaczymy, gdzie nas to doprowadzi. Po drodze możemy się rozglądać za jakimiś ciekawostkami, jak rozumiem - rozrzucili tutaj jeszcze jakieś fanty dla nas? - zaproponował, samemu ruszając drogą pod górkę.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

26 kwie 2023, o 03:05

O tak, Lunie zdecydowanie cała ta sytuacja zaczęła sie kojarzyć ze wstępem do tego czy innego horroru, których bardzo możliwe, że za dużo oglądała, i to tych oryginalnych, lub wczesnych remake'ów, które chyba najmocniej do niej przemawiały, ze względu na to, że powstały w zupełnie innym świecie, który miał swój urok. Współczesne remake'i były już za bardzo sterylne, bez duszy. Ale cóż to nie czas rozmyślać o filmach, co najwyżej wyciągnąć z nich wnioski jak bronić się przed seryjnymi mordercami z piłą mechaniczną, albo demonicznymi klaunami.
Luna korzystała z okazji i poczęstowała się jeszcze kilkoma przekąskami, przysługując się rozmowom. Dobór różnorodnosci gatunkowej miał sens, zapewne chcieli pobierać dane od różnych ras. Jednak brak asari biorącej udział w eksperymencie było ciekawe, Meksykanka spodziewałaby się tutaj znaleźć jakąś asari. Jednak nie rozmyślała o tym zbyt długo, a wkrótce potem nadeszła jej kolej by przejść badania i otrzymać urzadzenie rejestrujące. Wszystko wyglądało dosyć standardowo i tak jakby się Luna spodziewała. Jednak to nie te badania miały być kluczowym punktem, a to co miało nastąpić później. Gdzieś tam z tyłu głowy nie podobało się jej to, że była całkowicie rozbrojona, instynkt najemniczki mówił, że nie jest to zbyt dobra sytuacja. W trakcie lotu skorzystała z przekąsek i napojów, spodziewając się, że jest to ostatni raz kiedy będzie mogła się porządnie najeść przez następne kilkanaście godzin. Czy będą na miejscu nagrywani na każdym kroku? Luna by się nie zdziwiła, jakby na ich reakcjach ktoś chciał zarobić sporo kredytów. Z chęcią przyjęła propozycję partyjki w karty Krogula. Szczerze mówiąc cieszyła się, że on tutaj jest, zważywszy na to, że będą rozbrojeni, więc jego wrodzona siła fizyczna może być bardzo przydatna, tak samo jak fakt, że do strachliwych się nie zaliczał.
Luna założyła plecak i rozejrzała się po okolicy.
-Chodźmy ścieżką aż znajdziemy jakąś polanę. Chyba nikt nie wspominał, że celowo zostawią nam tutaj jakieś pomoce. Ale po drodze dobrze byłoby się rozglądać, za jakimiś kawałkami drewna. Prędzej czy później zrobi się zimno, więc przydałoby się jakieś ognisko. powiedziała i ruszyła ścieżką tuż za Krogulem.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

27 kwie 2023, o 23:50

Asystentka pozbawiona wsparcia swojej przełożonej wydawała się zagubiona i lekko wystraszona pytaniami Katii. Udzieliła jednak odpowiedzi i niemal natychmiast szybko się wycofała, jakby chcąc uniknąć wdawania się w dalsze dyskusje. Zostali w pomieszczeniu sami, a rozpoczynająca się dyskusja na temat leciwych już, ziemskich horrorów sprawiła, że Katia zgarnąwszy kilka przekąsek podeszła do rozmawiającej grupki i przegryzając serowe koreczki przysłuchiwała się w tematowi milczeniu. Spojrzała na turianina kierującego swoje słowa wyraźnie do niej i uniosła brwi kiwając głową w geście powątpiewania.

- Mam tylko nadzieję, że nie będą celowo próbowali nas potopić, poszatkować czy napuścić na nas jakiegoś... xenomorpha - przełknęła przeżuwany kęs i uśmiechnęła się krzywo - Albo, że nie wprowadzą tego scenariusza z “Piły” i nie zmuszą, żebyśmy sami sobie musieli odcinać jakieś członki - wskazała trzymanym w dłoni, niedojedzonym koreczkiem na Aleca - Na takie zabawy się nie piszę i z góry uprzedzam, że walić tą ich “kompensację”, ale ja się wycofam.

- Ja chyba bym wolała jednak wygraną w loterii - uśmiechnęła się słysząc po chwili odpowiedź Aleca na jej wcześniejsze pytanie - Przynajmniej nikt by nie monitorował mojego poziomu stresu czy co oni tu chcą badać, a i konto by się bardziej powiększyło. Choć tak serio mówiąc, raczej nie wynikiem przypadkowego losowania jest aż taki misz-masz gatunkowy jaki mamy tutaj. Wliczając w to yagha, których raczej za wiele po Galaktyce się nie włóczy - zerknęła ponownie na Kiru i puściła do niej oko - A nasz profesorek Skośnooki niemal szczytował, gdy zobaczył że z tobą mu przyjdzie pracować. Uważaj na tych badaniach, żeby sobie na zbyt wiele nie pozwalał.

Kolejne osoby znikały wywoływane przez asystentkę Aureory, nie wracając już do reszty towarzystwa. Gdy zniknął i Alec, Katia zażartowała nawet, że cała ta odprawa wygląda nie jak wstęp do “Piły”, tylko do “Igrzysk Śmierci”, gdzie każdy z zawodników samotnie był przygotowany do śmiertelnych zmagań, ale temat urwał się, gdy i ona została wezwana. Rzuciła jeszcze reszcie ostatnie spojrzenie pozostałym i udała się za asari do windy. Badanie nie należało do najprzyjemniejszych, a Katia czuła się w ich trakcie jak podczas obowiązkowych badań okresowych - Hideo był drobiazgowy i dokładny, ale traktował ją bezosobowo, nawet nie jak pacjenta, ale wręcz jak przedmiot. Nie mówił również za wiele - co nie było zbyt dziwne, zważywszy na jego małomówność podczas wcześniejszego spotkania, a jedyne kilka słów które wydobyły się z jego ust były pytaniami dotyczącymi kilku faktów medycznych, a odpowiedzi na nie skrupulatnie notował w swoim datapadzie. Katia również nie starała się zmusić Hideo do rozmowy - po pierwsze, by nie przeciągać i tak krępującej sytuacji, gdy stała przed mężczyzną w samej bieliźnie, po drugie - nawet nie miała pojęcia, o co miałaby go pytać. Zresztą, pewnie i tak by nawet nie odpowiedział. Dlatego obserwując go jedynie z zaciekawieniem bez słowa pozwoliła przylepić do swojego ciała ów tajemniczy czujnik, wzdrygnąwszy się jedynie lekko gdy zimny plastik dotknął jej skóry.

Prom, na który zostali zapakowani wciąż pachniał takim samym luksusem jak ich hotel, a Katia, podejrzewając, że zbliżająca się noc w nadmiar wygód nie będzie obfitowała, zasiadła w wygodnym fotelu, podobnie jak część pozostałych postanawiając najeść się na zapas. Kto wie, czy następnego posiłku nie zjedzą dopiero jutro? Lecieli dość długo, więc najprawdopodobniej ich docelowe miejsce musiało znajdować się w znacznym oddaleniu od miast czy siedzib ludzkich. Dla zabicia czasu Katia wyciągnęła spod fotela udostępniony jej datapad i przeglądając raczej bez konkretnego celu losowe witryny w extranecie oczekiwała na koniec lotu. Gdy trzyosobowa grupa jako pierwsza opuściła pojazd a prom ponownie wzbił się w powietrze, Katia spojrzała na pozostałych “ochotników”.

- Miały być dwie grupy, czyli to my jesteśmy tym lepszym zespołem? Wymyślamy sobie jakąś nazwę? - zachichotała cicho. Na razie humor jej nie opuszczał, chociaż znudzenie monotonnym lotem dawało już jej się we znaki, jednak zostawienie pierwszej grupy mogło oznaczać tylko jedno - że zaraz i oni będą musieli opuścić pojazd. Mimo to, zanim wylądowali na polanie otoczonej lasem spędzili jeszcze nieco czasu w powietrzu.

Wyprowadzeni przez Aurę wysiedli z pojazdu, który wkrótce wystartował i zniknął za koronami drzew. Katia rozejrzała się wokół i zmarszczyła brwi - Zaraz... Miał być jakiś dom, a tutaj widzę wokół tylko las. To nawet i ten dom musimy sobie sami znaleźć, bo inaczej przyjdzie nam nocować w lesie? Może dadzą nam siekierę i garść gwoździ i każą go sobie zbudować? Albo faktycznie chcą żebyśmy poszli tą ścieżką - dodała po chwili odpowiadając Krogulowi i Lunie. Sprawdziła jeszcze zawartość swojego plecaka, po czym ruszyła za oddalającymi się postaciami - Myślicie, że faktycznie zostawili nam tu jakieś prezenty? Przydałyby się jakieś latarki czy cokolwiek, żeby sobie poświecić. Cholera wie czy ten dom to nie będzie rozpadająca się rudera bez prądu. I jeśli szybko nie dotrzemy na miejsce, faktycznie zaraz będzie ciemno, zimno i ponuro - utyskiwała, drepcząc za resztą. W zasadzie nie pozostało jej nic innego, jak pozostać z grupą. Idąc ścieżką starała się na ile to było możliwe rozglądać wokół, by dostrzec ewentualne niespodzianki - czy w postaci przeszkody blokującej im dalszą drogę, czy w postaci ewentualnych, bonusowych gadżetów. Żałowała, że nie zabrała ze sobą żadnych cieplejszych ubrań, bo nie wiedzieli nawet ile czasu zajmie im dotarcie na miejsce i czy po drodze gdzieś nie pobłądzą. Zapowiadała się długa i - jak na razie - niewygodna noc...
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

28 kwie 2023, o 22:03

- Może wpuszczą do jeziora takie ziemskie gady... chyba aligatory? chętnie bym sobie takiego upolowała do powieszenia na ścianie - jakoś nie miała serca powiedzieć ludzkiej kobiecie, że prawdopodobnie to właśnie będą chcieli robić. Ewentualnie wyskakiwać na nich z nożem zza każdego rogu. - Oby się tylko nie okazało, że najstraszniejszą rzeczą w tym eksperymencie będzie perspektywa trafienia do fap folderu jakiegoś świerniętego naukowca
Sama perspektywa rozebrania się przed skośnookim nie wywołała w niej żadnych uczuć. Może gdyby był mężczyzną z jej rasy poczułaby cokolwiek, a tak równie dobrze mógł wokół niej krążyć mech.

Bez trudu zauważyła, że pilot kołuje, zapewne po to by utrudnić im znalezienie drogi powrotnej. Yahganka nie widziała w tym sensu, kto przy zdrowych zmysłach chciałby zasuwać co najmniej kilkanaście kilometrów na piechotę i to w nocy?
Las jak las. Pewnie nie było nawet na co zapolować by ugrillować sobie później w chacie bo ich przylot przepłoszył całą zwierzynę w promieniu kilometra. Szybkie rozeznanie w sytuacji pozwoliło przypuszczać, że temperatura prawdopodobnie spadnie jeszcze do mniej komfortowego poziomu, choć ich gospodarze mogli uznać, że rozgrzeją się uciekając przed tym co miało zapewnić im rozrywkę.
- Jeśli nie znajdziemy żadnego sprzętu w chacie zawsze możemy zrobić pochodnie, ale sądzę że raczej będą próbowali nas przed tym powstrzymąć Ciemność, atmosfera i te sprawy – rzuciła nie mogąc, zapewne jak inni, powstrzymać ciekawości co też organizoatorzy wystawili im na przeciw- No nic, ruszajmy w drogę. Nie chcemy przecież kazać tym potworom i psychopatom z siekierami czekać.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

30 kwie 2023, o 13:16

[h3]Niespodzianka[/h3]
1 - Kiru 2 - Katia 3 - Luna 4 - Krogul 5- Kahleed
0

[h3]Spostrzegawczość[/h3]
20%
1 - Kiru 2 - Katia 3- Luna 4 - Krogul 5- Kahleed
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

30 kwie 2023, o 13:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Półmrok po wejściu pomiędzy pierwsze drzewa zagęścił się, zaciskając na grupie swoje lepkie szpony i otulając ich wszystkich pełzającą ciemnością. Ubita polana, ewidentnie dostosowana pod ad hocowe lądowanie, wkrótce zniknęła im z oczu, gdy pnąc się po ścieżce raz i drugi musieli zakręcić bardziej między drzewa. Po jakimś czasie oczy przyzwyczaiły się do ograniczonego pola widzenia, chociaż ich omni-klucze, nadal z zagłuszonym sygnałem, mogły oświetlać drogę pod stopami. Ta zaś była wyboista – wydeptana na tyle, aby trawa wyrastała tylko w rzadkich kępkach, ale nadal utrudniona. Tu i ówdzie ktoś potykał się o wystające korzenie grubych drzew, widok sporych, luźnych kamieni także nie był im obcy. Kilka razy musieli odpędzać się także od nocnych owadów, głównie stworzeń komaropodobnych, będących natywnym gatunkiem na Illium. Po drzewach przemykały okazjonalnie drobne żyjątka, a gdy ktoś poświecił swym omni po gałęziach, drobne oczka błyskały w blasku latarenki. W głębi puszczy dochodziły ich kolejne dźwięki dzikiej natury, tak odległe, że wręcz nierozpoznawalne. Wyjątkowo, gdy przechodzili przez miejsce, gdzie korony drzew się przerzedzały, widzieli także upstrzone milionami gwiazd nocne niebo, w aglomeracyjnym skupisku Nos Astry będącym jedynie czarną plamą nad ich głowami. Szum wiatru uderzającego o liście, skrzek nocnych ptaków, stękanie drzew i wszechobecny, świeży zapach napawał spokojem duszy, chyba, że ktoś bał się ciemności – wtedy każdy dźwiek dochodzący zza pola widzenia stawał się powykręcany, przerażający.
Dobre kilkanaście minut kolorowa grupa przemierzała pagórki, zanim wyszli z linii drzew na otwarty teren. Za nimi był las, zaś przed obrośnięta dziką roślinnością brama i wysoki, ostry metalowy płot wokół. Ciężko było dojrzeć coś więcej, szczególnie, że nadal żadne światło w oddali nie sygnalizowało czegokolwiek sensownego, ale widzieli na pewno delikatne zarysy budynku. Podchodząc do przejścia, ktoś silniejszy musiał pchnąć zardzewiały materiał, by żelastwo w akompaniamencie pękających bluszczy i skrzypienia zawiasów uchyliło się wystarczająco, by przecisnąć się do środka.
Wewnątrz kompleksu znaleźli się na niewielkim, obrośniętym dziedzińcu z brukowym chodnikiem, który obchodził dookoła starą fontannę. Podchodząc doń bliżej, zainteresowani zobaczyli, że jest porośnięta mchem i pleśnią, ciągle wilgotna, ale na ogół pusta. Trzonem fontanny była siedząca bezgłowa postać z syrenim ogonem i rękoma przypominającymi lekko szpony. Za chodnikiem były gęste krzaki, które w bliższym kontakcie na pewno poraniłyby nieszczęśnika, który by w nie wpadł, zaś przed nimi – stała rezydencja, wysoki piętrowy budynek, który lata swojej świetności miał już za sobą. Wykonany z kamienia, z przodu miał kilka zakratowanych na parterze okien, zadaszoną małą werandę prowadzącą dalej, do dwuskrzydłowych drzwi. Chcąc obejść wokół dom grupa natrafiła na zamkniętą, zarośniętą bramkę, za którą widoczna była druga część posiadłości, rozszerzająca się w daleki horyzont. Z tej perspektywy najprościej byłoby przejść przez dom, niż przeciskać się przez chaszcze i jeszcze próbować otworzyć zardzewiały mechanizm.
Podchodząc do otoczonej niskim płotkim werandy, wszyscy po kolei wchodzili po kilku stopniach. Idąca na tyłach Kiru usłyszała tylko krótki raban nad sobą, a gdy odwróciła się, będąc już pod daszkiem, zobaczyła, jak idący za nią ostatni Krogul dostaje luźną spadającą dachówką prosto w głowę. Jednocześnie coś zeskoczyło z dachu i pomknęło pomiędzy krzaki – wyglądało jak drobne zwierzę pokroju kuny, kota czy innego nocnego łowcy. Sam kroganin zaś na krótką chwilę dostał szumu w głowie, a drobne iskierki zatańczyły mu przed oczami, jednak twarda krogańska czaszka i naturalny pancerz ochroniły go przed większością impaktu. Stojący na przedzie bardziej narażeni najemnicy mogli mieć nieco mniej szczęścia, gdyby to na nich spadł ten luźny kawałek konstrukcji.
Ciągle oczywiście było ciemno, nawet przez okna nie przemykały smugi światła, a gdy pchnięte odrzwia zaskrzypiały, otwierając przed nimi swoje tajemnice, niczego z początku nie zobaczyli. Dopiero blade światło ich kluczy oświetliło marmurową posadzkę, kolumny i średni hol. Ich kroki odbiły się echem, gdy powoli rozłazili się po okolicy, oświetlając kolejne elementy wystroju – ściany ozdobione poszarzałymi tapetami, odarte, wiszące krzywo obrazy przedstawiające jakieś ludzkie postacie, kolejne dwie pary drzwi po dwóch stronach i wreszcie schody prowadzące na górne piętro, zaś za nimi korytarz w głąb rezydencji. Przy barierkach na podestach stały dwie około dwumetrowe rzeźby postaci w kapturach, wykute z takim kunsztem, jakby zaraz miały ożyć. Jedna z nich trzymała dłonie przed sobą w żebralczym geście, druga zaciskała mocno wyszczerbiony miecz. Pomiędzy nimi, u podnóża schodów, stała skrzynia – metalowa, z mechaniczną kłódką, do której musiał pasować jakiś klucz. Była na pewno świeżo postawiona, kusząca swoim nowoczesnym wyglądem, ale gdy ktokolwiek próbował podnieść wieko, raczej ku niewielkiej niespodziance było ono zamknięte. Co było natomiast ciekawe to to, że kręcąc się po holu, zarówno Krogul, jak i Kiru kątem oka widzieli w nieoczywistych miejscach krótkie, blade mignięcia – to w oku jakiegoś portretu, to schowane głęboko w rogu sufitu, przy lampach zwisających wysoko.
Prozaicznym były tutaj także archaiczne włączniki, prawdopodobnie światła, które jednak przełączane ani myślały coś robić – istniały jednak, a organizatorzy tego eksperymentu musieli przemyśleć na pewno każdy element, zanim go tutaj dołożyli.
Jednocześnie ich leniwą eksplorację zaburzył cichy rumor dochodzący znad ich głów – trudny jeszcze do zidentyfikowania, mogący być ruchem czyichś stóp, strąconym wazonem, czy czymś jeszcze innym.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

5 maja 2023, o 20:53

Niewiele brakowało by zaliczyli pierwszy zgon, na szczęście ofiarą nocnego drapieżnika padł kroganin, któego czaszkę nie tak łatwo było rozłupać. Jednak fakt, że dachówka odpadła mówił bardzo dużo o stanie domu uzyskanym przez ząb czasu czy samych naukowców. Podczas eksploracji będą musieli zwracać szczególną uwagę na drewno.
Od razu po otwarciu drzwi widać było że, organizoatorzy imprezy nie szczędzili wydatków by wprowadzić odpowiedni klimat. Portrety, złowieszcze posągi, cała scenografia wyglądała jak żywcem wzięta z jakiegoś widu.
Oko Kiru, wytrenowane na wykrywaniu czających się po lasach drapieżników, od razu wychwyciło osobliwe błyski w oczach niektórych obrazów. W sumie można było się spodziewać, że urządzenia mierzące ich parametry życiowe i cholera wie co jeszcze, nie były jedynymi narządziami do gromadzenia aplikacji. W samym hallu wejściowym naliczyła ładnych kilka kamer, mikrofony byłby niewidoczne ale raczej nie sądziła by z nich zrezygnowano.
Kiru złapała za kłódkę i starym sposobem spróbowała wyrwać cały zamek ze skrzyni. Nie miala oczywiści specjalnie wielkich nadziei, że organizatorzy wstawili jakiś badziew, ale nie zaszkodziło sprawdzić czy aby materiał z którego wykono skrzynię nie jest czasem słabszy od tego, z którego zrobiony był zamek.
- Zdaje się, że nasi gospodarze szykują by nas przywitać. - rzuciła do niechcenia słysząc hałas z góry – O ile zakład, że ten dom ma mroczną jak dupa miażdżypaszcy piwnicę i tam właśnie jest agregat?
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

6 maja 2023, o 02:10

Gęsty las, ciemność, czyli coś czego Luna się tak naprawdę spodziewała, jak na prawdziwym, rasowym horrorze. Była nawet przekonana, że organizatorzy znacznie utrudnią dojście do samego domu i przedzieranie się przez drzewa, podczas gdy trzeba będzie patrzeć pod nogi. O ile faktycznie kilka razy się po drodze potknęła, to jednak nie było aż tak strasznie i dramatycznie jak przypuszczała. Małe stworzonka na drzewach raczej nie stanowiły zagrożenia. Spacer, choć zajął kilkanaście minut to jednak nie był ani bardzo długi ani bardzo męczący. Przeciskanie się przez krzaki nie stanowiło atrakcyjnej alternatywy, wobec czego całą grupą postanowili skorzystać z najprostszego rozwiązania, czyli przejść przez dom.
Potem jak się okazało większości z nich dopisało szczęście, bo obluizowana dachówka spadła na najtwardszą z możliwych głów, przez co nie wyrządziła zbyt wielkiej krzywdy. Oczywiście lepiej jakby w ogóle nie spadła, ale skoro już musiało tak być. Jak tylko stanęli we wnętrzu, okazało się, że hol, i zapewne cały dom miał wystrój gotowy jak pod horrow łącznie z odpadającą tapetą i krzywo powieszonymi obrazami z dziwnymi ludźmi. Trzeba przyznać, że udało się im się zrobić całkiem niezły klimat. Łącznie z tym, że włączniki światła, jak na ten moment stanowił jedynie ozdobę.
-Krogul, może pomożesz ze skrzynią? rzuciła Luna, będąc mocno przekonaną o tym, że to pierwszy moment, w którym siła fizyczna Krogul może się im bardzo przydać. Sama podeszła do jednych i drugich bocznych drzwi i postarała się delikatnie je otworzyć zanim ruszą dalej na eksplorację domu.
-Jak chcą się z nami bawić to nie zdziwię się, że będzie brakować przełączników, albo bezpieczników w tym agregacie i trzeba będzie zwiedzić cały dom, żeby je znaleźć. Nie może być za łatwo, prawda? rzuciła wzdychając. Organizatorzy zapenwe nie chcieli im niczego ułatwiać i trzeba było się na to przygotować.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

8 maja 2023, o 22:31

Droga przez las w pogłębiającym się mroku wbrew celowi eksperymentu nie była przerażająca, była za to na pewno męcząca i denerwująca. Wspinając się po niewyraźnej ścieżce, potykając się na podstępnie czyhających na jej stopy korzeniach, od czasu do czasu smagana potrąconą przez idącą przed nią osobę gałązką, odganiając się od natrętnie bzyczących owadów które chyba ze szczególnością upodobały sobie właśnie Katię jako główne danie na kolację, nie widząc niemal niczego w pogłębiającej się ciemności, po chwili skorzystała z pomysłu reszty i aktywowała swój omni- klucz. Jego wyświetlacz nie dawał wiele światła, z ledwością pozwalając dostrzec własne stopy, za to generując rozskakane i chaotycznie zmienne cienie, ale zmniejszając ilość potknięć na dostrzeganych niemal w ostatniej chwili przeszkodach. Wolała nie rozglądać się wokół - coś szeleściło w zaroślach i na znajdujących się po bokach ścieżki drzewach, ale próbując dojrzeć, czy coś im zagraża ryzykowała wywalenie się jak długa - wolała zatem, żeby to towarzyszący jej ludzie i nieludzie zajęli się ostrzeganiem, jeśli coś większego i niezbyt przyjemnego będzie miało zamiar zapoznać się z nimi bliżej.

- Daleko jeszcze...? - jęknęła, gdy wspięli się na kolejny pagórek i nagle uświadomiła sobie, że dźwięki lasu pozostały za nimi, a oni wyszli na otwartą przestrzeń i stanęli przed bramą wyglądającą jakby żywcem przeniesioną z dwudziestowiecznego, ziemskiego siedliszcza, tylko bardzo zaniedbaną i zapuszczoną, do tego obrośniętą jakimś zielskiem. Zawiasy jęknęły zgrzytliwie gdy ktoś naparł na metal bramy, a jej skrzydło z trzaskiem poddającej się winorośli uchyliło się, dając reszcie wstęp na teren zaniedbanej jak ogrodzenie posesji. Rutaj było nieco jaśniej - blask gwiazd pozwalał dostrzec kontury jej towarzyszy i drogę wiodącą od bramy w głąb ogrodzonego terenu na brukowany plac. Widoczne były także zarysy domu po drugiej stronie placu - oddzielonego od nich czymś w rodzaju wyschłej fontanny, ciemnego, bez najmniejszej iskry światła w oknach, piętrowego i nawet na pierwszy rzut oka tak samo zaniedbanego jak reszta obejścia. Katia zatrzymała się na chwilę przy fontannie, w blasku swojego omni-klucza przyglądając się centralnie umieszczonej figurze syreny z utrąconą głową. Gdy dostrzegła szponiaste palce figury, pokryte gdzie-niegdzie naroślami porostów i kępkami mchu, wzdrygnęła się lekko i przyspieszyła kroku, dołączając do grupy. Nie zamierzała tu zostawać sama. Stopnie zatrzeszczały ostrzegawczo gdy wspinała się po nich na werandę i zaraz potem usłyszała cichy hurgot dochodzący gdzieś z góry i głuche plaśnięcie, gdy spadająca dachówka trafiła w głowę idącego jako ostatni kroganina. Odetchnęła cicho z ulgą - kroganin pewnie nawet nie będzie miał po takiej przygodzie guza, a gdyby taka dachówka trafiła w nią, mogłoby się skończyć nawet na kilku szwach. Przezornie przysunęła się bliżej ściany by uniknąć ewentualnej kolejnej dachówki i czekając, aż tym z przodu pochodu uda się otworzyć lub sforsować drzwi do budynku.

Okazało się, że nie były nawet zamknięte, a pchnięte przez kogoś zaskrzypiały cicho, wpuszczając ich w mrok domu. Nie zapaliły się automatyczne światła, jedynym źródłem światła były wciąż jedynie ich omni-klucze. Zaraz za drzwiami sięgnęła dłonią w bok, macając po łuszczącej się tapecie by znaleźć włącznik światła - w końcu dom wyglądał na stary, organizatorzy zapewne zadbali o utrzymanie “starożytnego” klimatu, zatem raczej nie powinni się tutaj spodziewać automatyki czy nowoczesnych dobrodziejstw cywilizacji. Jej dłoń po chwili poszukiwań natrafiła na coś obłego, co faktycznie mogło być włącznikiem - ale mimo kilku prób przełączenia go, pomieszczenie pozostało ciemne.

- Co za niespodzianka - mruknęła - Światła nie działają - ruszyła głębiej, unosząc dłoń z omni i przyglądając się w nikłym blasku urządzenia wiszącym na ścianach obrazom. Postaci na nich uwidocznione z niczym jej się nie kojarzyły, z pewnością wyglądały jednak na stare. Zbliżyła się i odruchowo poprawiła jeden z nich, krzywo wiszący, po czym przeszła dalej. Nieco większe zainteresowanie wzbudziły w niej dwa posągi, którym przyglądała się przez dłuższą chwilę próbując zrozumieć ich znaczenie lub intencje, jakie miał ich autor. Z ciekawością zerknęła w kierunku siłujących się ze skrzynią towarzyszy i uśmiechnęła lekko, słysząc komentarz o piwnicy i o prawdopodobnych problemach z uruchomieniem ewentualnego generatora.

- No cóż, nie dowiemy się jeśli nie sprawdzimy... - odpowiedziała Lunie - A chyba o światło właśnie powinniśmy zadbać najpierw. Ktoś idzie ze mną na poszukiwania tego generatora? Jeśli jest w piwnicy, to nie wierzę, że tam będzie bardziej ciemno niż jest tutaj, równie dobrze tam sobie możemy poświecić omni-kluczami. A jak będzie już światło to łatwiej będzie znaleźć coś, czym otworzymy tą skrzynię. No i łatwiej będzie zbadać resztę domu, zobaczymy, jakie niespodzianki Aura dla nas przygotowała. Swoją drogą skąd ona takie siedliszcze wytrzasnęła? Ludzkie postaci na portretach, domek wygląda jak żywcem przeniesiony z jakiegoś kostiumowego vida z Ziemi... to chyba nie jest raczej projekt asari?
ObrazekObrazek
Kahleed Barren
Awatar użytkownika
Posty: 11
Rejestracja: 16 mar 2023, o 12:00
Miano: Kahleed Barren
Wiek: 21
Klasa: Inżynier
Rasa: Volus
Zawód: Przemysłowiec
Lokalizacja: Irune
Status: Na początku przygody.
Kredyty: 9.070

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

8 maja 2023, o 22:50

Po dotarciu w pobliże miejsca, do którego prowadziła miernie wydeptana i ledwie zauważalna ścieżka, prowadząca do opuszczonego domu, Kahleed Barren postanowił zachować spokój oraz uważnie obserwować dalszy bieg wydarzeń. W tym momencie volus nie miał ochoty na rozmowy, więc w ciszy, jak i skupieniu podążał razem z grupą, zajmując przy tym środkową pozycję. W międzyczasie z ostrożnością przypatrywał się okolicy, szukając przydatnych rzeczy. Obecnie nie posiadał przecież żadnej broni, a bez niej już nie mógł jednak czuć się tak bezpiecznie, jak wcześniej. Oprócz tego Kahleed szukał też charakterystycznych punktów, które ułatwią orientację w terenie na wypadek zagubienia lub ucieczki.

Po drodze Barren zebrał kilka, różnej wielkości, kamieni oraz twardych kijów. Z tych przedmiotów można wykonać prymitywną broń albo inne potrzebne przedmioty. Otoczaki są również dobre do odwrócenia uwagi hałasem. Chociaż to marne pocieszenie, w ostateczności lepsze to, niż nic. Chętnie zbierał też materiały, minerały, metal, a także złom, jeżeli tylko na nie natrafił. Na szczęście tutejsza fauna, a przede wszystkim stworzenia komaropodobne, nie dokuczała zbytnio volusowi, gdyż był on w kombinezonie. Następnie Kahleeda zaintrygowała fontanna, więc na chwilę zatrzymał się przy niej, aby odkryć, czy czegoś ciekawego tutaj nie ma. Mimo wszystko nie poświęcił na to zbyt wiele czasu. Zdecydowanie wolał trzymać się blisko grupy, przynajmniej na tym etapie. W czasie dalszej podróży na kroganina spadła dachówka, a sam Barren odetchnął z ulgą, ponieważ to nie on był jej ofiarą i w dodatku poszkodowanemu nic się nie stało.

Kiedy volus już znalazł się w rezydencji, to zobaczył dwa gustowne posągi, gdzie spróbował zabrać wyszczerbiony miecz od jednego z nich. Na dodatek Kahleeda ogarnęło zdumienie, gdyż nie spodziewał się marmuru oraz innych, raczej drogich przedmiotów w tym domu. To miejsce swoje najlepsze lata miało już dawno za sobą. Obecna atmosfera, panująca tam, przypominała grę komputerową, w której nikt raczej nie chciałby się znaleźć.

[Kahleed Barren]
- Ten dom będzie wprost pełen pułapek. Jakie to męczące i kłopotliwe... - pesymistycznie stwierdził tak, że usłyszała to cała grupa.
- Nie założę się z tobą, gdyż uważam dokładnie to samo. - skierował swoją wypowiedź do Kiru.
- Co prawda nie jestem zbyt silny, ale jeżeli tylko będę w stanie was wesprzeć, to chętnie tak zrobię. - poważnie odrzekł Lunie.
- Jeżeli chcesz, to mogę z tobą pójść. Nie ma sensu bezczynnie siedzieć w tym mroku. - odparł Ekaterinie.
- Na razie proponuję zebrać wszystko, co może nam się tutaj przydać. Ten pomysł z pochodniami jest niezły. Dobrze byłoby mieć jakieś źródło światła w tych okropnych ciemnościach. Warto też sprawdzić te obrazy. Wydają się zawierać w sobie jakąś tajemnicę, a w dodatku wyglądają podejrzanie. - zdecydowanym tonem oznajmił drużynie.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 159
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

9 maja 2023, o 00:16

Spacer przez las uznał za nawet przyjemny, choć okolica nie przypominała w niczym ani rodzimego Korlusa, ani tym bardziej skomplikowanych korytarzy Omegi, do których był przyzwyczajony. Klimacik mu się spodobał, choć brakowało na jego gust jakiejś burzy, która by zaczęła grzmieć nad ich głowami i dopełniła całości. No, ale ich pracodawcy pogody chyba nie byli w stanie kontrolować, nawet jeśli zadbali o wszystko inne. Mimo to, czuł się jak na szkockich wzgórzach znanych mu chociażby z ulubionego Makbeta, dlatego zaczął pod nosem nucić, słyszalnie pewnie i dla innych:

- Double, double toil and trouble / Fire burn, and caldron bubble. / Scale of dragon; tooth of wolf; / Witches' mummy; maw and gulf... -

Akurat kiedy skończył całość, wyszli na otwartą przestrzeń i przed bramę strzegącą wejścia do starej posiadłości - a przynajmniej na starą wystylizowaną. Wejście było nawet stylowo zardzewiałe, wobec czego pierwszy ruszył, aby mocnym pociągnięciem uchylić ją, otwierając przejście dalej. Fontanna średnio go zainteresowała, natomiast kiedy oberwał w łeb dachówką, potrząsnął lekko łbem i wyrzucił z siebie wiązankę przekleństw, schylając się po dachówkę i ciskając w kierunku, w którym spierniczył "zamachowiec". Następnie podążył za resztą, masując przez moment czerep.

W środku przystanął w holu, obserwując jak reszta się rozłazi tu i ówdzie, a to sprawdzając światła, a to chwytając się kłódki. Parsknął lekko, kiedy ujrzał volusa próbującego wydobyć miecz z dwumetrowego posągu, choć gdyby mu się to jednak udało, to kiwnął by lekko łbem z uznaniem.

- Kiru chyba chce pierwsza spróbować sił z tym zamkiem. Jak jej nie pójdzie to, ja spróbuję, chociaż przydałby mi się jakiś pręt do wyłamania tego. - odparł Lunie, rozglądając się za jakimś kominkiem i pogrzebaczem, albo czymś podobnym, co mogłoby pomóc w rozwaleniu go, gdyby Yaghanka nie dała rady. Nikt nie mówił, że muszą uganiać się koniecznie za jakimś kluczem od razu. Przy okazji przystanął przy jednym z portretów, machając łapą do kamery, którą przyuważył, po czym się odwrócił i wrócił do reszty.

- Tajemnica tych obrazów to chyba głównie to, ile hajsu wydali, żeby pomontować w nich kamery. I swoją drogą też jestem ciekaw, czy od podstaw to wszystko zbudowali, czy może znaleźli taką ruinę na miejsu i zaadaptowali... bo wygląda to bardziej jak coś z ludzkich vidów. Ten dom w ogóle jest w stylu Asari? - rzucił w powietrze, chwilowo ignorując dźwięk na górze. Albo kolejne zwierzę, albo pierwsze straszydło konkretniejsze. - Jak z tym zamkiem nie wyjdzie, to Kiru może przejść z tobą i Kahleedem na dół, a ja i Luna rozejrzymy się na parterze. Te wasze patrzałki pomagają wam jakoś widzieć w ciemnościach w ogóle? - zaproponował, kierując wypowiedź głównie do Ekateriny, ale ostatnie pytanie rzucając do Kahleeda. Z jego rasą nie miał wiele do czynienia, więc cholera ich wie. Chociaż ciemności jemu też przeszkadzały, więc nie robił sobie wielkich nadziei.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

16 maja 2023, o 18:52

[h3]Rozwalenie zamka[/h3]
5%, 1-Kiru 2-Krogul
0

[h3]Ups[/h3]
30%
1

[h3]Tajny rzut[/h3]
10%
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

16 maja 2023, o 20:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną Skrzynia, poruszona mocnymi dłońmi Kiru, jak i Krogula, pozostała nienaruszona, podobnie do zamka. W przeciwieństwie do wszystkiego wokół, organizatorzy postarali się, by nie tylko wyglądała ona na solidną, ale także i taką była, sugerując jednocześnie, że muszą się postarać mocniej, by odkryć jej tajemnice. A mogła co niektórych kusić, szczególnie, że była wystawiona na takim widoku.
Ciche dźwięki dochodzące z piętra ustały, pozostawiając grupę ze skrzypieniem ich butów na zakurzonej podłodze, nierównymi oddechami i wyciem wiatru za oknami. Nie mając niczego lepszego do roboty, grupa postanowiła się więc podzielić – Kiru, Kahleed oraz Katia postanowili poszukać generatora, który mógłby przywrócić prąd w posiadłości, zaś Krogul i Luna mieli zostać na parterze i rozejrzeć się po przyległych pomieszczeniach. I tak powoli, niczym w rasowym horrorze, grupa rozdzieliła się na dwie części, idąc niemal stereotypowym tropem w stronę piwnicy, podczas gdy duet został pozostawiony na pastwę losu.
Kroganin i Meksykanka zniknęli w pomieszczeniu po lewej, zaś Kahleed, Kiru oraz Ekaterina ruszyli w głąb posiadłości, za schody, gdzie umiejscowiony był mały korytarz, jeszcze bardziej zakurzony niż hol. Zwisające pajęczyny ocierały się o głowę Yaghanki, zaś jeżeli ktoś miał arachnofobię, cienie w rogach sufitu mogły śmiało podpowiadać, jakie ośmionogi czekały tylko, by przesunąć się po skórze nieszczęśnika w panice równej tym większym jegomościom. Same ściany były kontynuacją przedstawienia w holu i odarte tapety zwisały smętnie, zaś za nimi widoczne były gołe ściany wykonane z porządnej cegły. Wszystko wyglądało naprawdę autentycznie – wręcz do bólu.
W krótkim przejściu były dwie pary drzwi – jedne metalowe, naprzeciwko nich, drugie po ich lewej, drewniane. Oczywistym było, że szarpnięcie zarówno za jedne, jak i drugie miało marny skutek, z tym że wykonane z drewna drzwi na wskutek wkładanej doń siły wyginały się, sugerując, że można tam prawdopodobnie wyłamać zamek. I Kiru, naturalnie silna istota, z odrobiną wysiłku zdołała na chama otworzyć przejście, ukazując czarne jak kosmos przejście po wąskich schodach. Dyndający sznurek mający służyć za włącznik światła oczywiście nie działał, więc cała trójka uzbrojona w omni-klucze i kamienie w kieszeniach volusa musiała gęsiego, powoli zejść, pomagając sobie bladym światłem wbudowanych latarek. Niski sufit i klaustrofobiczne ściany były lekkim problemem dla Kiru, która szurała ramionami, zbierając cały kurz i pajęczynę na siebie, podczas gdy jedyne, czym musiał martwić się Kahleed i Ekaterina, to strome stopnie. Kilka razy wydawało im się nawet, że mogą się pod nimi zapaść, ale na szczęście schody wytrzymały i grupka stanęła w u podnóża, oświetlając kawałek graciarni, jaką była piwnica cuchnąca naprawdę paskudnie.
Oprócz zawalonej deskami i węglem podłogi w zasięgu ich wzroku widzieli zarysy półek, na których o dziwo stały absolutnie przeciętne rzeczy. Przetwory, jakieś pudła, trochę przedmiotów domowego użytku... były też obok nich bezpieczniki, oczywiście można było je przełączać wte i wewte bez skutku. Prowadziły od nich jednak kable, które dochodziły do ich głównego celu – generatora prądu, sporej bestii zasilanej wbrew pozorom całkiem nowoczesnymi metodami piezo, mogącej zapewne uciągnąć przez jakiś czas, gdyby nie to, że nie działał, bo nie miał baterii z pierwiastkiem. Mogły im się akurat przypomnieć słowa Luny mówiącej o kolejnych przeszkodach, natomiast to, co przykuło ich spojrzenie, to niewyraźny kształt leżący obok generatora.
Ciało.
Ludzkie, ubrane w zakrwawiony, nowoczesny, chociaż podziurawiony pancerz. Twarz przy bliższym przyjrzeniu się była niewyraźna, a smród, który czuli przy wejściu, mogący jeszcze pomylić z czymś innym, teraz był zintensyfikowany. Trup miał w dłoni pistolet, zaś szybka ocena jego śmierci wykazała, że mogło to być samobójstwo strzałem w głowę. I musiał tu już trochę leżeć... o ile to były prawdziwe zwłoki, co musieliby raczej dogłębnie sprawdzić, by potwierdzić. Mogli też rozejrzeć się dokładniej po piwnicy, czy poinformować resztę drużyny, która bawiła się ciągle na górze.

Luna i Krogul rozpoczęli w tym czasie swoje własne poszukiwania, wchodząc do najbliższych drzwi po lewej. Ich oczom w półmroku ukazał się salon – rzędy okurzonych półek ukazywały różnorodne tomy, które nic im nie mówiły, a gdy brali książki do rąk, widzieli multum języków, każdy im nieznany. Szli po ciemnej, drewnianej i skrzypiącej podłodze, zaś kroki ich butów wyciszał jedynie miękki dywan na środku pokoju, który oddawał tumany kurzu, gdy ktoś po nim stąpał. Oprócz stolika i kilku krzeseł były także fotele poustawiane przy kominku, nad którym zastanawiał się wcześniej MacBeth. Obok był pogrzebacz, zaś środek wyglądał na wygasły od dawna, z poczerniałymi resztkami drewna w środku. Kawałek dalej były drzwi do głębszej części skrzydła, zaś po uważniejszym przyświecaniu sobie latarkami Meksykanka i Kroganin zobaczyli czarne, zaschnięte plamy na podłodze zmierzające w tamtym kierunku. Zanim podjęli jakąkolwiek inną decyzję, usłyszeli z holu tym razem głośniejszy hałas.
Niemal rytmiczny, przypominał stukot stóp uderzających o zimną posadzkę, zbliżający się nieuchronnie z góry. Reszta uczestników ruszyła na dół, a i ich raczej ciężkie kroki nie przypominały tego, co Luna i Krogul teraz słyszeli. Jeśli któreś z nich ostrożnie postanowiło zerknąć na korytarz, z którego przyszli, po schodach schodziło... coś, czego jeszcze wyraźnie nie widzieli. W ogólnym zarysie mogli zauważyć jednak, że to coś jest wysokie i porusza się na dwóch kończynach, zniżając się czasami w bladym mroku. Słyszeli także cichy, charczący oddech, a gdy istota zeszła nieco niżej, zainteresowała się zmienioną pozycją skrzyni u stóp schodów. Wtedy też zobaczyli, jak z ciemności wyłaniają się błyszczące bladym, karmazynowym kolorem oczy, nadając temu czemuś upiornego wyglądu... zaś gdzieś w okolicy szyi ciężki ruch dyndającego przedmiotu mógł ich odrobinę zaciekawić – wytężając wzrok, na szybko oboje ocenili, że to chyba jest klucz. Analogowy, niemalże pasujący albo do drzwi... albo do skrzyni.
MacBeth oraz Reyes ciągle stali niedaleko lekko uchylonych drzwi, jeszcze niewidoczni, chociaż nie byli pewni, czy kolejny postąpiony krok zaalarmuje to coś. Równie dobrze mogło to pójść dalej, do niesprawdzonej części budynku... bądź w stronę piwnicy, gdzie reszta zajęta własnymi odkryciami nawet nie słyszała, że coś się dzieje na górze, a nijak nie można było ich w tym momencie ostrzec.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 16 maja 2023, o 20:54 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 159
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

16 maja 2023, o 20:49

Po krótkich ustaleniach, podzielili się i każda grupka zaczęła rozglądać w innej części domostwa. Krogul ruszył póki co nadal w miarę spokojnie w stronę czegoś, co najwyraźniej było salonem, bądź biblioteczką z uroczymi, staromodnymi książkami. Trzeba było przyznać, że organizatorzy naprawdę się postarali i atmosfera, niemalże zeitgeist tego miejsca były bardzo ciężkie i dobrze budowały atmosferę. Co prawda sam Krogul preferowałby raczej opuszczoną stację kosmiczną, niemniej - nie zamierzał narzekać darowanemu domostwu w zę... w okna. Skierował się w milczeniu ku kominkowi, sprawdzając czy w razie czego można rozpalić ogień. Chwycił przy tej okazji pogrzebacz, nie pamiętając z briefingu, czy koniec końców ich omni-ostrza działają, czy też zostały zdezaktywowane na wszelki wypadek. Pogrzebał nim w palenisku i już miał odezwać się do Luny, kiedy usłyszeli odgłosy jak coś złaziło na dół po schodach.

Kiedy się wychylili, kiwnął łbem z uznaniem. Nie wiedział, czy to hologram, czy może - co bardziej prawdopodobne - jakiś rodzaj robota, odpowiednio przygotowany tak, aby jak najbardziej niepokoić swoją częściowo humanoidalną, a częściowo obcą fizjonomią. Nawet w Krogulu coś odrobinę drgnęło, jakiś atawistyczny odruch - choć zdecydowanie nie tak silny, jak przy hanarach.

"Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tu." - przemknęło mu przez myśl, choć zaraz potem dołączyło do tego: "Tak to rozwaga czyni nas tchórzami. "

Podrapał się po brodzie, po czym zerknął na Lunę. Co jak co, ale ich dwójka tchórzami nie była i chyba też nie należała do rozważnych, więc... kiwnął głową ku istocie z miną jasno mówiącą:

"Napierdalamy, nie czekamy."

Przyczaił się z pogrzebaczem w dłoni, czekając na to co zrobi stwór. Plan był prosty - jeśli ich nie zauważył i lezie gdzieś dalej albo do piwnicy, to zakraść się za niego i przyjebać mu zdrowo kawałkiem żelaza z zaskoczenia, a potem kombinować czy omni-ostrze działa. A jakby ich zauważył... no to niech się zbliży i wtedy mu się prosto w szczękę przywali.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

18 maja 2023, o 18:40

Kierując się bardziej logiką niż wiedzą gdzie może znajdować się wejście do piwnicy ominęli schody i weszli w chyba jeszcze ciemniejszy niż pomieszczenie w którym wcześniej byli, na szczęście jednak dość krótki korytarz. Był stosunkowo wąski - przynajmniej dla Kiru, która wypełniała jego światło wystarczający sposób, by Katia nie miała możliwości stanąć obok niej i musiała podążać za yaghanką, starając się jednocześnie dostrzec cokolwiek w ciemności przed nimi. Idąc gęsiego zmniejszali również zasięg nikłego światła omni-kluczy, zasłaniając ich blask własnym ciałem, a gdy Katia czując na policzku i czole niespodziewane, delikatne muśnięcia czegoś niesłychanie miękkiego, ale jednocześnie ulotnego zaczęła rozglądać się na boki, dostrzegła delikatnie falujące woale pajęczyn zwisające kępkami spod sufitu, rozdarte i potrącone przez idącą przed nią Kiru. Przezornie odsunęła się od ścian pokrytych zetlałą i obwisłą niczym stara skóra, zakurzonymi tapetami i uchyliła przed dostrzeżoną w ostatniej chwili kolejną z pajęczyn.

- Wygląda, jakby tutaj nikogo ze sto lat nie było. Może to nie ten dom? - odezwała się niezbyt głośno, ale w panującej ciszy, przerywanej jedynie skrzypnięciami desek podłogi w rytm ich kroków, jej głos zabrzmiał nadspodziewanie donośnie - Pomyliliśmy drogę, albo trzeba było z polany iść w innym kierunku? - wypowiadając te słowa sama w nie nie wierzyła. Była wręcz przekonana, że to był ten dom, o czym mogła świadczyć znaleziona wcześniej, całkiem nowa i zdecydowanie nie zmurszała ze starości skrzynia i dostrzeżone przez Kroganina kamery za obrazami. Chyba, że jednak miała rację... Z jednej strony dom przedstawiał dokładnie to, czego mogli się spodziewać po słowach Aury i treści ogłoszenia, a atmosferę niepewności i tajemnicy można było niemal kroić nożem, z drugiej - niemal niemożliwym było przygotowanie ich miejsca pobytu w tak pieczołowity i dokładny sposób - Na przykład te pajęczyny. Hodowali je latami właśnie na taką okazję czy co? - skierowała blask swojego omni znów w kierunku ściany by przyjrzeć jej się dokładniej i aż wzdrygnęła się lekko, gdy na granicy blasku mignął jakiś ruchomy cień. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że skoro są tu pajęczyny, to najprawdopodobniej będą i pająki, uciekające teraz przed intruzami wkraczającymi do ich mrocznego królestwa.

Kolejna pajęczyna, nie dostrzeżona w porę, przykleiła się do jej ust i Katia, gwałtownie ocierając z obrzydzeniem dłonią twarz i plując kurzem niemal wpadła na plecy Kiru, gdy ta się zatrzymała. Wyjrzała szybko zza ramienia yaghanki dostrzegając dwoje drzwi po obu stronach korytarza. To mogło (choć nie musiało) być zejście do szukanej przez nich piwnicy, dlatego zostawiając te solidniej wyglądające drzwi pozostałym, złapała za klamkę i spróbowała otworzyć te w lewej ścianie, drewniane. Pierwsza próba była delikatna, druga nieco silniejsza, w końcu Katia zaparła się stopami próbując szybkimi szarpnięciami odblokować oporny zamek, ale jedyne co udało jej się w efekcie uzyskać, to głuchy łomot wyginającego się skrzydła drzwi o futrynę.

- Ekhem... - odchrząknęła lekko i poddała się, odwracając do yaghanki ze słodkim uśmiechem - Przepraszam... Kiru, tak? Dobrze zapamiętałam? Czy byłabyś łaskawa spróbować... no wiesz. - wskazała na “swoje” drzwi - Dysponujesz nieco lepszymi warunkami niż ja albo nasz niewielki kolega... - wciąż z tym samym uśmiechem spojrzała na Khaleeda. Ten raczej nie wyglądał na osiłka, jednak był odziany w nieodłączny pancerz przez co ciężko było ocenić jego możliwości, z pewnością jednak w tym przypadku wszystkie argumenty przemawiały za większą towarzyszką. Patrzącej na postać volusa Katii przez chwilę przez głowę przebiegł pomysł o możliwości wykorzystania baryłkowatego towarzysza i jego mocnego pancerza w roli tarana, gdyby przyszło do próby wyważenia drzwi, ale była to jedynie przelotna myśl - zresztą, na wskutek silniejszej “perswazji” yaghanki drzwi ustąpiły i problem został rozwiązany.

Westchnęła z ulgą na widok znajdujących się za drzwiami schodów, znikających w ciemnej czeluści piwnicy. Światło tutaj również nie działało (niespodzianka!) i to mimo tego, że za zwisający zapraszająco sznurek włącznika próbowali ciągnąć chyba wszyscy po kolei. Ruszyli więc dalej jak wcześniej - gęsiego - po nieco stromych, trzeszczących deskach sprawiających wrażenie, że zaraz zarwą się pod ich połączonym ciężarem i docierając na dół.

- Co tu tak śmierdzi? - odezwała się jako pierwsza, starając się przebić wzrokiem nieprzeniknione ciemności poza zasięgiem blasku omni-klucza - Zdechło tu coś...? - potknąwszy się o jakiś grat ruszyła naprzód, docierając do ustawionego pod ścianą stosu pudeł i półki z (a jakże) zakurzonymi i oblepionymi pajęczynami słoikami z jakąś zawartością. Przypomniała jej się uporządkowana i porządnie opisana piwniczka z przetworami jej mamy w domu na Bekensteinie i z nagłym zainteresowaniem starała się dostrzec, czy słoje mają jakieś opisy albo chociaż ocenić, co było w środku - dostali co prawda “żelazne racje” w postaci przekąsek i butelki wody, ale jeśli zabraknie prowiantu, a to, co znajdowało się w słoikach jeszcze nadawało się do spożycia, mogliby podreperować swoje zasoby. Odchyliła wieko i zajrzała do najbliższego pudła - kto wie, jakie skarby mogły się kryć w środku? Z tego co widzieli do tej pory wyglądało bardziej, że organizatorzy nie tylko postawili na mroczną atmosferę tajemnicy, ale zamierzali bawić się z nimi w zagadki rodem z popularnych kiedyś ”escape room’ów”, w których rozwiązanie zagadki mogło kryć się dosłownie wszędzie.

Szukać mieli jednak generatora - mając w miarę normalne światło dalsze eksplorowanie budynku i okolicy byłoby o niebo łatwiejsze. Stopniowo zatem badając piwnicę któreś z jej towarzyszy natrafiło na skrzynkę bezpieczników i kable, prowadzące do - a jakże! - nieczynnego generatora. W przeciwieństwie do reszty wyposażenia domu, generator nie wyglądał archaicznie - był dość nowoczesny, a Katia nie raz widziała podobne urządzenia w kolonii. Ten jednak był nie tylko wyłączony, ale brakowało w nim ładunku piezo, co czyniło go równie użytecznym co broń bez pochłaniacza ciepła.

- No to dupa - odezwała się, prychając gniewnie - Jeśli nie znajdziemy wkładu, to możemy zapomnieć o świetle. Może jest gdzieś tu w tych pudłach? A może właśnie ta skrzynia na parterze...? - nie dokończyła, ale wiedziała, że pozostali się domyślą. Żeby otworzyć skrzynię potrzebowali znaleźć klucz, a żeby znaleźć klucz, potrzebowali światła... czyli koło się zamykało.

W pobliżu pieca smród był szczególnie intensywny i Katia, pochylona przy piecu, w nikłym blasku omni dostrzegła coś leżącego na ziemi. Coś, co zdecydowanie nie było tutaj na miejscu, a co po krótkiej chwili skojarzyła i przysunęła się bliżej. Ludzkie zwłoki. I to dość stare, bo właśnie one stanowiły źródło gnilnego odoru wyczuwalnego w piwnicy.

- Matko, widzicie to? Skąd on się tu wziął? - poświeciła bliżej, przyglądając się podziurawionemu pancerzowi i pokrytej zakrzepłą krwią, roztrzaskanej strzałem z bliska głowie. Gdy w dłoni trupa dostrzegła pistolet, domyśliła się, że mężczyzna sam zakończył swoje życie - ale dlaczego? Czemu siedział tutaj, w najodleglejszym kącie piwnicy i w końcu popełnił samobójstwo, zamiast po prostu opuścić dom? Ukrywał się przed kimś? Uciekał? Uszkodzony pancerz pokryty ciemnymi plamami krwi świadczył o tym, że już wcześniej otrzymał obrażenia. Przypadkowo, czy ktoś to zrobił z premedytacją? Sięgnęła po pistolet, sprawdzając stan pochłaniacza ciepła i nawet jeśli był pusty, bezceremonialnie zatknęła sobie broń za pasek spodni. Odwróciła na chwilę głowę i nabrała głęboko mniej śmierdzącego powietrza, po czym pochyliła się nad ciałem raz jeszcze, próbując ocenić w jaki sposób - albo czym - pancerz mężczyzny został uszkodzony. Ostry przedmiot? Czy raczej były to rany po kulach? Czy może zwierzęce pazury? Przy okazji sprawdziła też, czy mężczyzna w ładownicy nie ma zapasowych pochłaniaczy albo pakietów omni- lub medi-żelu.

- To wszystko zaczyna mi śmierdzieć - potarła nos, wstając i wypuszczając wstrzymywane dotychczas powietrze - Dosłownie i w przenośni. To się już robi niesmaczne i sama nie wiem co o tym sądzić. Raczej nie wierzę, żeby to była część tego “eksperymentu” Aury. Powinniśmy wezwać lokalną policję... Może użyjemy tego przywoływacza, żeby wezwać pomoc? Każdy z nas chyba taki dostał... I wracajmy na górę. Światła i tak nie odpalimy bez piezo, a trzeba uzgodnić z resztą, co robić dalej. Ktoś sprawdzał, czy komunikacja bliskiego zasięgu w naszych omni też jest zablokowana? - sięgnęła do swojego nadgarstka, próbując uruchomić łączność z pozostałą na parterze dwójką.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

19 maja 2023, o 03:21

-To zdecydowanie ten dom. Idealne miejsce dla pomiarów poziomu stresu i strachu. Każdy odgłos będzie nas przyprawiał o dreszcze na plecach.- odpowiedziała blondynce. Tak, to miejsce zdecydowanie pasowało do horrorów, a właśnie tego typu przeżycia zapewne przygotowali organizatorzy.
Zgodnie z przewidywaniami, na parterze znajdował się salon. Luna, miłośniczka starych filmów nadawanych późno w nocy, wiedziała, że zazwyczaj w starych domach takiego typu na parterze był salon, do tego pewnie kuchnia, możliwe, że z jadalnią no i jeszcze toaleta dla gości. Na piętrze pewnie znajdą sypialnie i główną łazienkę. Jeżeli badacze, którzy będą chcieli na nich eksperymentować przykładają wagę do detali, to pewnie tak zrobią. Fakt, że wszystko było ustawione pod ich eksperyment potwierdzał fakt, że w książkach, na które spoglądała były języki tak różniące się od siebie. Nie kupili bądź nie wynajęli przypadkowego domu, tylko zaaranżowali wszystko w największych szczegółach. Co ważniejsze wszystko idealnie wpasowywało się w miejsce jakie jeszcze w hotelu wyobrażała sobie Luna. To właśnie tutaj mogą sprowadzić na nich najgorsze horrory, a atmosfera tego miejsca będzie jedynie podkreślała ten stan rzeczy. Luna skupiła się na dokładnym i powolnym przeszukiwaniu pomieszczenia, w końcu kto wie, co organizatorzy mogli tu ukryć przed niewprawnym okiem. Swoje poszukiwania musiała przerwać kiedy również usłyszała, że coś zbliża się do nich schodami. Wiedziała, że musi sie uzbroić i nie będzie liczyć na swoje omni ostrza, sprawdzić je może później. Teraz, skoro Krogul uprzedił ją i zabrał pogrzebacz, zaczęła rozglądać się wokół kominka w poszukiwaniu jakiejś innej broni, na przykła do wygrabiania popiołu z kominka, który powinien być obok pogrzebacza, a jeśli tego nie było, to przynajmniej jakiś kawałek drewna do palenia. Zaczyna się prawdziwa zabawa. Wolała nie nie zastanawiać się co też mogło schodzić z góry, czy jak wyglądała niespodzianka przygotowana przez organizatorów, niewątpliwie mogła mieć naprawdę popieprzony wygląd, przyprawiający o koszmary.
Na spojrzenie Krogula odpowiedziała skinieniem głowy. Jak to mówią najlepszą formą obrony jest atak. Swój atak, jeżeli znalazła coś co mogło uchodzić za broń wyprowadziła więc po Krogulu, niezależnie czy był to atak od tyłu czy ich tajemniczy przeciwnik zmierzał prosto na nich. Celowała jednak w kolana, od przodu lub nieco z boku, by chociaż częściowo powalić przeciwnika, co powinno dać Krogulowi przewagę by mógł wyprowadzić mocny cios od góry w kark lub potylicę.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 663
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

20 maja 2023, o 22:56

- Zdecydowanie coś tu zdechło i to dość dawno - odpowiedziała starając się ignorować nasilający się smród rozkładu. Nie była co prawda nowicjuszką jeśli chodziło o trupy wszelkiego rodzaju, jednak rzadko zdarzało jej się natrafiać na zwłoki starsze niż kilka godzin.
Fakt, że w generatorze brakuje bardzo istotnej części przyjęła ze wzruszeniem ramion. Skoro organizatorzy uparli się by zrobić z tego jakąś dziwaczną grę to bardziej szokujące by było gdyby udało się odpalić urządzenie z marszu.
Znalezienie zwłok zapewne byłoby znacznie większym szokiem gdyby szczególny bukiet zapachowy nie powitał ich już w progu piwnicy. Oczywiście nie byłaby sobą gdyby nie sprawdziła trupa na okoliczność posiadania jakiegoś fajnego omniklucza lub generatora tarcz. Rozejrzała się też za jakąś wiadomością jaką mógł zostawić samobójca, a jeśli znalazła jego omnmiklucz spróbowała przejrzeć również jego zawartość. Jeśli był to prawdziwy samobójca a nie trup kupiony za parę kredytów w ciemnych ulicznych Nos Astry, to miło byłoby gdyby zdradził im powód targnięcia się na swoje życie.
Kiru nie mogła do końca zgodzić się ze stwierdzeniem, że leżące przed nimi zwłoki wykraczają poza ramy eksperymentu, w którym ich grupa zgodziła się wziąć udział. Podrzucenie spreparowanego trupa by zbadać reakcje na takie znalezisko zdecydowanie mieściło się w kategorii tego, czego spodziewała się po organizatorach.
Jednak z drugiej strony, czy mogła ufać sobie że będzie w stanie właściwie ocenić skalę niebezpieczeństwa, jeśli jego oznaki były bardziej subtelne niż zazwyczaj? Odpowiedź była prosta: nie mogła. Dlatego zmuszona była zaufać ocenie swoich towarzyszy i uznać, że faktycznie może tu chodzić o coś więcej niż zwykły eksperyment.
- Fakt, trochę dziwnie to wszystko wygląda – zgodziła się z Katią – na razie i tak nic tu po nas, wracajmy na górę i obgadajmy sprawę z resztą.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kahleed Barren
Awatar użytkownika
Posty: 11
Rejestracja: 16 mar 2023, o 12:00
Miano: Kahleed Barren
Wiek: 21
Klasa: Inżynier
Rasa: Volus
Zawód: Przemysłowiec
Lokalizacja: Irune
Status: Na początku przygody.
Kredyty: 9.070

Re: [Illium]Gdzieś na planecie

21 maja 2023, o 11:55

[Kahleed Barren]
- Tak, jestem w stanie poradzić sobie w ciemnościach. Mój gatunek posiada oczy naturalnie przystosowane do widzenia w mroku, a więc nie mam przy nim większych problemów. W dodatku posiadam wspomagający kombinezon, dzięki czemu mogę zauważyć jeszcze więcej szczegółów. - odpowiedział Krogulowi.
- Jednakże i tak muszę wam pomóc ze źródłem światła, gdyż perspektywa przypadkowego uruchomienia pułapek przez was nie napawa mnie optymizmem. Poza tym nie chcę, aby któryś z naszych większych towarzyszy w grupie niechcący mnie zmiażdżył po potknięciu. - żartobliwie powiedział do całej drużyny.

Po wypowiedzeniu tych zdań Kahleed wyruszył razem z Katią i Kiru do piwnicy, żeby przywrócić zasilanie. Mały hol, wszechobecny brud oraz pająki to zdecydowanie za mało do zaniepokojenia Barrena. Volus po swoich przygodach był już przyzwyczajony do klaustrofobicznych przestrzeni, a dzięki kombinezonowi nie posiadał żadnych problemów z florą, a przede wszystkim, fauną. Pajęczyny nie sprawiały żadnej różnicy, a pająki mogły po nim chodzić, ile chciały, ale on i tak nawet tego by nie wyczuł.

[Kahleed Barren]
- To prawda, ten dom to stara, opuszczona rudera, ale nic nie wskazuje na naszą pomyłkę. Według mnie jesteśmy w odpowiednim miejscu. Muszę przyznać, iż spodziewałem podobnych obiektów po tym eksperymencie. Oprócz tego pamiętaj, że cały zespół badawczy razem z "celebrytką" na czele nie sprawiał wrażenia umysłowo zdrowych. - poważnie odpowiedział Ekaterinie.
- Chociaż sam też wolałbym udać się w zupełnie innym kierunku. No cóż... trudno... - cicho powiedział.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby rzeczywiście tak było. Pewnie posunęli się dalej, niż tylko marne hodowanie pajęczyn... - żartobliwym tonem wypowiedział to zdanie, a na samym końcu sympatycznie zaśmiał się.
- Chwila, moment! Jak to niewielki!? Wśród voluskich mężczyzn jestem przeciętnego wzrostu. Można nawet stwierdzić, że wręcz idealnego. - zabawnie odpowiedział, żeby trochę rozluźnić atmosferę.
- Chociaż masz rację. Zdecydowanie lepiej będzie, kiedy Kiru zajmie się tym. - pewnie oznajmił całej ekipie.

Podczas drogi do piwnicy Kahleed rozmawiał z Katią, żeby trochę poprawić sobie nastrój. Natomiast, kiedy nareszcie dotarli do piwnicy, to jego wzrok skoncentrował się na generatorze. Barren został zaskoczony widokiem jednego z najnowszych modeli tego typu urządzeń. Ta sytuacja wydawała się bardzo podejrzana, ponieważ tylko biorąc pod uwagę samą datę wprowadzenia tego produktu na rynek można było stwierdzić, iż ten przedmiot ma, co najwyżej, 2,5 roku. Jedna myśl przyszła do głowy volusa. Był zbyt nowoczesny, jak na tak stary budynek.

[Kahleed Barren]
- Słuchajcie! Znam ten model generatora. On został wprowadzony na rynek 2,5 roku temu, a co za tym idzie w ogóle nie pasuje do tego starego domu. Jest zbyt nowoczesny. - z zaskoczeniem powiedział grupie.
- Jestem w stanie go naprawić, jednakże będę potrzebował odpowiednich części. - z przykrością oznajmił drużynie.
- Mogę też poszukać klucza do tej skrzyni na górze. Zdecydowanie lepiej, szybciej i sprawniej mi pójdzie, gdyż nasz gatunek naturalnie został przystosowany do poruszania się w ciemnościach. - oświadczył ekipie.

Kahleed jeszcze przez jakiś czas przyglądał się urządzeniu. Myślał, czy nie ma innych nowoczesnych przedmiotów, które mogłyby im pomóc. Następnie skoncentrowany na generatorze Kahleed za sprawą Ekateriny zwrócił uwagę na rozkładające się ciało.

[Kahleed Barren]
- Co do... Co jest!? O bogowie. - z zaskoczeniem powiedział.

Teraz rzeczywiście był już zaniepokojony całą sytuacją. Obecność zwłok zawsze wskazywała, że pojawią się dodatkowe kłopoty. Na szczęście volusa cechowała odwaga, co sprawiało, że mógł trzeźwo myśleć, a za sprawą kombinezonu w ogóle nie czuł nieprzyjemnego odoru.

Po chwili zamyślenia Kahleed postanowił przyjrzeć się ciału i pomieszczeniu, a następnie dokładnie je przeszukać w celu znalezienia czegokolwiek przydatnego lub wartościowego. Z uwagą przeszukiwał każdy kąt, aby też znaleźć baterię do generatora. Sprawdzał każdy słój, wszystkie pudła oraz półki. Oprócz znalezionych podczas poszukiwań przedmiotów Barren postanowił zabrać ze sobą mniejsze kawałki drewna, jak i desek, trochę węgla, a także część małych, ostrych przedmiotów domowego użytku.

[Kahleed Barren]
- Zgadzam się z tobą, Katio. Powinniśmy powiadomić resztę o naszym odkryciu. - zdecydowanie odpowiedział Ekaterinie.
- Tu Kahleed Barren! Czy słyszycie mnie!? Znajdujemy się w piwnicy i zobaczyliśmy rozkładające się ciało. Z jednej strony sytuacja wygląda na samobójstwo, a z drugiej rany wskazują na coś odwrotnego. Musicie być bardzo ostrożni, gdyż istnieje poważne niebezpieczeństwo, że mamy przeciwników. Poza tym nie możemy przywrócić zasilania, ponieważ nowoczesny model generatora jest zasilany przez piezo, ale nie posiadamy odpowiedniej baterii. To urządzenie zostało wprowadzone na rynek 2,5 roku temu, co zdecydowanie nie pasuje do tego domu. W razie czego, to idziemy do was! - najpierw odpowiednio skonfigurował omni-klucz, a następnie skontaktował się z Luną oraz Krogulem, aby przekazać wiadomość.
ObrazekObrazek

Wróć do „Illium”