Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Caelum

28 kwie 2023, o 19:36

Ulewa, która trwała ponad cały dzisiejszy dzień, oraz dobry kawałek wieczoru, wygaszała się z każdą minutą. Z początku tak subtelnie, że Fel nie dostrzegała różnicy, ale im mniej kropel deszczu bębniło o daszek, pod którym stała, tym jaśniejszy stawał się fakt tego, że deszcz naprawdę się kończył.
Słowa, które wypowiedziała, sprawiły, że kącik jego ust uniósł się lekko. Tym razem nie sarkastycznie czy ironicznie, ale w tym samym, łobuzerskim charakterze, który poznała przez ostatnie dni.
- A co się stało z najprawdopodobniej się już nie zobaczymy? - spytał z rozbawieniem, usiłując przełamać ciężką atmosferę, która zapadła pomiędzy nimi. - Szybko zmieniasz zdanie.
Mrugnął do niej porozumiewawczo, wstając ze swojego miejsca gdy dostrzegł, że deszcz powoli się kończy. Krople uderzały o dach coraz rzadziej i z mniejszym impetem, i było to coś, z czym mogli pertraktować z pomocą swoich płaszczy. Ignorując jej szklankę, która podzieliła okrutny los, odstawił własną głębiej wewnątrz warsztatu na jeden z blatów, po czym powrócił w stronę wyjścia i złapał za jej maskę na twarz.
- Ludzkość to ludzkość - odrzucił, wzruszeniem ramion pozostawiając to pytanie na swój sposób otwartym. - Niestety - dodał pod nosem, podając jej maskę do rąk i sięgając po własną.
Podszedł do pola ochronnego, wyglądając przez nie na zewnątrz. Świat nadal był ciemny, mokry i chłodny, ale przestało już lać. Przerzedzenie w chmurach było już wielkie, a deszczowe obłoki przesuwały się w stronę horyzontu, odsłaniając coraz więcej nieba. Nie była to idealna pogoda na spacer, ale oboje mogli skorzystać z opcji przewietrzenia się w chwili takiej jak ta.
- A Evanem? - parsknął śmiechem, zapinając poła swojego płaszcza. Uniósł maskę w górę, wskazując jej urządzenie i zerknął na nią pytająco. - Cedric nadal oferuje ten spacer, jeśli masz na niego ochotę.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

28 kwie 2023, o 19:53

Z jednej strony chciała ruszyć dalej. Zobaczyć to, po co tu przylecieli. Być może wyciągnąć z kieszeni Cassiana Daharisa jeszcze jedną niespodziankę schowana gdzieś na cmentarzysku, która szukać będzie podczas kiedy on z zawadiackim uśmiechem powtarzać będzie ciepło - zimno. Z drugiej, nie czuła się przekonana do opuszczenia tego skrawka wydawałoby się wyrwanego z czasu i przestrzeni. Pamiętała jego wyraz twarzy, słowa, których nie żałował.
Odsunęła się, nie stając na jego drodze, gdy szybko, po męsku, uprzątnął hangar. Podeszła do bariery, ale na bezpieczna odległość. Kilka kropli skapalo z dachu, dziwnym uczuciem było wiedzieć to, ale nie doświadczyć.
Parsknęła pod nosem, gdy odezwał się z dawnym tembrem i nie omieszkał sprzedać jej pstryczka w nos.
- To Twoja wina. Jesteś zbyt interesującym człowiekiem, aby nie dopuścić do siebie myśli, że siły kosmosu mogą nas jeszcze do siebie pchnąć. Zresztą... - cmoknęła, ulegając jego próbom zatarcia napięcia, rozrzedzenia nieco gęstej, nieprzyjmnej atmosfery. Oboje, w końcu, mogli wziąć wdech pełna piersią. Fel wycofała się, a światła odnalazły przez moment przytłumiony, ale niezmiennie obecny błysk w jej tęczówkach.
Byli tylko ludźmi.
Cisza na swój sposób przytaknela jego stwierdzeniu. I wśród Przymierza, jak i w szeregach Sojuszu, najwyraźniej znajdowały się jednostki, których jak wilka z lasu nie należało wywoływać. Byłaby hipokrytka, twierdząc, że w Pezestrzenin Rady nie ma zbrodniarzy, innych barbarzyńców. Ale im, chwilowo, nie zamierzała poświęcać swoich myśli.
Założyła maske, upewniając się czy leży dobrze i szczelnie. Wygładziła poły peleryny, następnie postawiła kołnierz, który otuliła ja oraz nieco zmniejszył ukłucie zima, które wdarło się do środka korwety, gdy bariera opadła.
Obejrzała się na Cassiana, a gdy mężczyzna zrównała z nią krok, uśmiechnęła się na tyle wyraziście, że dostrzegł to mimo sprzętu
- Masz brata? Mógłby być Evanem - stwierdziła z nutka rozbawienia, które udzieliło się jej na skutek zdecydowanych działań Daharisa. Śmiech nie brzmiał na wymuszony.
- Nie odmowię spaceru Cedricowi. Byłby wielce zawiedziony i niepocieszony - bezceremonialnie, a takze bez ostrzeznia, chwyciła Cassiana pod ramię, oczekując, że poprowadzi ich w głąb cmentarzyska. Nawet, gdyby mogli iść obok siebie przez niewielki kawałek, zamierzała wykorzystać tę chwilę w sposób wzniosły.
Jak dumna księżniczka.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

28 kwie 2023, o 22:59

Powrót do uprzejmości okazał się łatwiejszy niż można się było tego spodziewać. Daharis był najwyraźniej zwolennikiem upychania problemów głęboko do szuflady, gdzie mogły czekać na później, niekoniecznie na teraz. Jego wcześniej napięta sylwetka rozluźniła się nieco, a szelmowski uśmiech wymalowany na twarzy z wolna zajmował początkowo wciąż ponure oczy. W powietrzu nie pozostawił żadnej, niezręcznej atmosfery, która często bywała w sytuacjach, w których dwójka ludzi usiłowała przejść do codzienności po zgrzycie.
Nic dziwnego. W ignorowaniu rzeczywistości obydwoje zasługiwali co najmniej na srebrny medal, o ile nie na samo złoto.
Gdy został nazwany interesującym, jego brew powędrowała w górę tak szybko, jak zrobił to kącik ust, wyginający jego usta w przebiegłym uśmiechu. Nie skomentował jednak jej słów, szykując się do wyjścia i krzątając przy wejściu do hangaru by przygotować korwetę na zamknięcie tak, jak wcześniej przygotowywał ją na otwarcie. Przesunął wysokie stołki z powrotem wgłąb warsztatu, by nie wadziły przy zamykaniu i gdy założyła na głowę maskę, zrobił to samo.
- A może nazywa się Lars, lub Mikael? - odrzucił niedbale, wymawiając dwa imiona skandynawskiej narodowości, która raczej nie groziła jego rodzeństwu, sądząc chociażby po jego urodzie czy kolorze skóry. - Zbyt przywiązałaś się do tego Evana.
Gdy wyszli na zewnątrz, deszcz ustał całkowicie. Cassian pośpiesznie dokonał procedury zamknięcia korwety, oraz ukrycia jej wejścia przed postronnymi obserwatorami. Metalowa płyta ze zgrzytem trafiła na miejsce, a dźwięk poniósł się po głuchej ciszy opustoszałego miejsca, w którym się znajdowali. Odsunął się, by ruszyć do przodu i nie protestował, gdy znów chwyciła go pod ramię.
Jak dumna księżniczka.
Pociągnął ją w stronę jednej z naturalnie utworzonych alejek, których ściany stanowiły wraki. Gdy chmury przerzedzały się na niebie, widoczność znacznie się poprawiła a jej wzrok szybko przyzwyczaił do ciemności. Czarne zlepki kształtów zaczęły wyglądać jak konkretne części różnych statków, co nie ujmowało atmosferze, jaka panowała wokół. Cmentarzysko statków nadal mogło być upiornym miejscem do podróżowania, jednak Daharis nie wydawał się tym faktem przejmować.
- Mieszkałem tu przez krótki czas - wyjaśnił, dzieląc się tym małym, nieistotnym faktem ze swojego życia, którego nie musiała wyszarpywać lub z niego wyciągać. - Korlus nie ma dużo obiektywnie ładnych rzeczy do zaoferowania, ale wszystko zależy od upodobań.
Nadal szli, gdy, unosząc głowę w górę, spostrzegła, o co może mu chodzić. Pociągnął ją wtedy do przodu, jakby nie chciał, by zobaczyła niespodziankę gdy wciąż przesłaniały ją okoliczne wraki. Gdy podeszli pod wielki, częściowo zagrzebany w ziemi prom, wspiął się na na jego kadłub zgrabnie. Stając na nogach, pochylił się i wyciągnął do niej rękę, by podsadzić ją w górę.
Gdy znaleźli się wyżej, stojąc na jednym z wielu, mechanicznych trupów, pozwolił jej wreszcie spojrzeć w górę. Gdy chmury umknęły z nocnego nieba, odsłoniły spektakl, który przypominał coś z zupełnie innego świata.
Świetlne wstęgi przesuwały się po nieboskłonie niczym fioletowe zorze, których doświadczać można było na Ziemi. Wiły się wokół siebie i przeplatały w tym świetlnym tańcu, którego świadkami byli wyłącznie oni i tysiące gwiazd, którymi usłany był atłas nieba. Jasne punkciki połyskiwały lekko, odległe, układające się w konstelacje, podczas gdy zorze nie ustawały w swym tańcu.
Gdy wreszcie oderwała wzrok od nieba, spostrzegła, że od jakiegoś czasu mężczyzna spoglądał na jej profil, ignorując wydarzenie nad swoją głową.
- Nie pytaj, wtedy magia zniknie - polecił jej, wskazując nietypowe zjawisko.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 07:02

Ten jeden raz mogła się z nim zgodzić. Pozwolić, aby zrobili to po jego myśli. Iris nie miała w naturze ignorować problemy, trudnościom wychodziła na przeciw, jednakże musieli wziąć pod uwagę, że od kilku dni nie funkcjonowała w normalnych warunkach, dlatego też pewne ustępstwa, czy przymykanie oka, przychodziło jej z większą łatwością, bez protestów.
Zresztą, odkładanie czegoś ja później dawało dodatkową motywację na jutrzejszy dzień. Im więcej będzie jej winny, tym zwiększało się prawdopodobieństwo, że wróci z tej stacji. A Fel, już teraz, policzyć mogła te w jej ocenie powody juz na wszystkich palcach jednej reki.
Pokręciłam głową, wprawiając w ruchu jasne pukle.
- Od razu Erik - mruknęła, brnąc jeszcze przez moment w szwedzkie absurdy.
Oglądając się na Cassiana, kiedy ten porządkował okolice i ukrywał korwete przed nieproszonymi gośćmi, pozwoliła sobie na znacznie większy uśmiech.
- Evan z kolei wydaje się pociągający. Musisz mnie z zapoznać - podkreśliła, śmiejąc się w głos, po czym chwyciła go pod ramię.
Narzuciła wolniejsze tamto, niż to, do którego mógł być przyzwyczajony mężczyzna, choć pasujące do spaceru oraz chęci dokładniejszego eksplorowania otoczenia. Początkowo mrużyła oczy, szybko jednak ciemność przestała być przeszkodą. Idąc aleją utworzoną przez wraki, od czasu do czasu palce jej wolnej ręki prześlizgiwały się po metalowym, nadgryzionym przez ząb czasu kawałku, jakby chciała doświadczyć tego miejsca każdym zmysłem. Było inne niż wszystko, co widziała dotychczas.
Mocno zapadające w pamięć.
Zerknęła na niego, zaskoczona słowami Cassiana.
- Jak to tu? Dosłownie gdzieś tutaj, w którymś wraku? - dopytywała, choć ostrożnie stąpała po cienkiej linii najpierw chcąc wyczuć, który krok ja sparzy nim zdecyduje się kolejne pytania. Nie pasowal jej do tego miejsca, do tych ruin, ale może właśnie w tym wszystkim o to chodziło?
Idąc dalej, wciąż zastanawiałam się nad karta, która przed nią odsłonił. Podniosła głowę wyżej dopiero, gdy Cassian stał już na promie.
- Nie chodziłam nigdy wcześniej po statku - przyznała otwarcie. Chwyciła ręke przyjmując jego pomóc bez krecenia nosem. Szorstkie dłonie Daharisa na swój sposób wydały się jej miękkie.
Chodzenie po statku okazało się łatwiejsze, niż Fel obawiała się, gdy ten wciągał ją na górę. Pewniej, wspinała się wyżej, widziała po jego zadowolonej z siebie minie, że zaraz zobaczy coś niesamowitego. I miał absolutna rację.
Oczarowana, zadarła wysoko głowę, przygladajac się feeri barw. Na ten spektakl, mieli miejsca w pierwszym rzędzie. W pewnym momencie Iris podniosła reke i wyciągnęła ja wysoko do nieba. Z jej perspektywy wyglądało to tak, jakby zanurzała palce w zorzy, a światło i kolory uciekały zmacone ruchem jej dłoni.
- Pięknie tu - szepnęła, odrywając roziskrzonych spojrzenie i przenosząc je na Cassiana. Przyglądał się jej, uznała więc, że może siegnac i chwycic gonza przegub jego reki i przyciągnąć go bliżej, pokazując od razu palcami na migające punkciki.
- Rozpoznajesz co to za gwiazdozbiór? - obrysowała nad ich głowami jeden większy otulony przez zorze.
- Możemy tu jeszcze chwilę zostać? Chciałabym dobrze zapamiętać to miejsce i ten widok. Jest... - był jedna z nielicznych rzeczy, na określenie których nawet Fel brakowało adekwatnego słowa oddającego i piękno, i zapierające dech w piersi wrażenie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 10:38

Ciężko było powiedzieć, by miejsca, w którym się znajdowali, było jakkolwiek obiektywnie urzekające, choć z pewnością było ciekawe. Być może tylko na Korlusie można było doświadczyć spaceru pośród całego pola porzuconych, uszkodzonych lub też poszatkowanych na części wraków, z których większość wydawała się stara. Cassianowi również ich wędrówka wydawała się odpowiadać, ale kiedy spytała go o miejsce zamieszkania, aż zakrztusił się się w swojej masce.
- Tak, właśnie tutaj spałem - odrzekł z udawanym, nostalgicznym westchnieniem, wskazując jej kupkę gruzu, która otaczała jakiś zamierzchły kokpit obcej fregaty. - Do dziś pamiętam zapach paliwa, które podpalałem w kontenerze żeby móc się ogrzać. Cóż za piękne wspomnienia.
Pokręcił głową z powagą, w której dostrzegła sarkazm nawet pomimo maski, która przysłaniała nieco jego wyraz twarzy, ograniczając jej możliwości obserwacyjne. Nie wytrzymując w tej wersji wydarzeń, parsknął wreszcie śmiechem, prowadząc ją dalej.
- Nie jestem aż takim zwierzęciem, Iris.
Szturchnął ją lekko, co ledwo odczuła przez gruby płaszcz na sobie. Chwilę później oboje wdrapywali się na dach promu. Gdyby Daharis wiedział, co przydarzyło się w wieży Cytadeli gdy stacja zamknęła się, zaatakowana przez hakera, może zażartowałby, że choć nie była nigdy na statku, to statek kiedyś wylądował na niej. Nieświadom tego wydarzenia z jej życia, nie skomentował jednak jej słów, pomagając jej wdrapać się na górę.
Wsunął dłonie do kieszeni płaszcza, choć nie doskwierał im chłód. Gdy wskazała palcem punkciki na niebie, malując widoczny gwiazdozbiór, poderwał również głowę w górę, przekrzywiając ją nieco, przyglądając się temu badawczo. To niebo różniło się znacznie od Ziemskiego, oraz od wielu, które widziała w swoim życiu. Korlus spoglądał na wszechświat z innej perspektywy niż Ziemia, czy nawet Cytadela.
- To część gwiazdozbioru Bevetos - powiedział nagle, wyjmując dłoń z kieszeni by wskazać skupisko gwiazd, którego nie objęła wcześniej swoim gestem. - To największy, prehistoryczny wulkan na Korlusie. Od tysięcy lat pozostaje uśpiony. Zwolennicy odtworzenia ekosfery planety odgrażają się, że jeśli masa toksycznego odpadu przekroczy wartość krytyczną, Bevetos obudzi się żeby ich wszystkich pogrzebać.
Uśmiechnął się krzywo, dostrzegając ironię obecności jakichkolwiek eko-aktywistów na planecie tak spisanej na straty, jak ta. Nachylił się ku niej by spojrzeć na niebo z jej perspektywy i machnął palcem, wskazując trzy, jaśniejące punkty, które po chwili obserwacji układały się w strzałę prowadzącą na północ.
- Te trzy gwiazdy zawsze pokazują północ - dodał i wyprostował się, odsuwając nieco, niemal pośpiesznie. - Jeśli kiedyś zgubisz się na wielkim cmentarzysku wraków kosmicznych, idź w drugim kierunku. Na północy nic nie ma - zakończył, pół żartem, pół serio, bo wątpliwym było, żeby ta wiedza kiedykolwiek jej się przydała.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 11:08

Doceniała inność tej planety. Dla niej, wychowanej na Ziemi, skąd trafiła bezpośrednio na Cytadele, bliskość miejsc w galaktyce, które były dzikie, specyficzne, było całkowicie nowym doświadczeniem i nawet w tej brzydocie, bądź toksycznej atmosferze, doszukiwała się piękna, bądź rzeczy, na której warto na dłużej zawiesić oko, gdyż pod popiołem i brudem, krył się kawał czyjejś historii. Budziła się w niej dusza odkrywcy, wielce prawdopodobne, że gdyby tylko mieli na to czas oraz środki, chętnie dowiedziałaby, jak statek, obok którego właśnie przechodzili, wylądował na Korlusie. Co stało się z jego załogą. Kiedy wylądował na planecie, czy był to przypadek, a może ktoś celowo szukał czegoś na tym krańcu cywilizacji. Obecnie, planeta jak się okazywało nie była ani biedna, ani zaniedbana. Miała prężnie rozwijające się ośrodki, a Sojusz najwyraźniej wpompowywał w to miejsce sporo kredytów, tworząc z niej swoją bazę wypadową. Wcześniej jednak, najprawdopodobniej było tu nic.
Dlatego też, kiedy Cassian napomknął, że mieszkał tutaj, pierwszym jej skojarzeniem było cmentarzysko oraz wraki. Jego reakcja, duszone rozbawienie i niewybredny komenetarz, skwitowała przewróceniem oczyma.
- Nie? Na pewno? Widziałeś kiedyś ostatnio siebie i swój zarost w lustrze? - chciała mu oddać, ale odsunął się z refleksem żołnierza, który spodziewał się odpowiedzi od zaatakowanej jednostki. Musiała więc zadowolić się wyłącznie pogrożeniem mu palcem oraz obietnicą zemsty, gdy tej spodziewać się będzie najmniej.
Wspomnienie ataku hakera na Cytadelę oraz zamknięcie całej stacji przyszło do niej na ostatniej prostej. Uderzyło podstępnie, podsuwając jej obraz sali pełnej dygnitarzy na moment przed rozbiciem okien. Rozproszyła je jednak jak mgłę, uciekając uwagę oraz spojrzeniem na niebo. Nie była to cześć jej historii, którą chciała się podzielić. Nie tu i nie teraz. Może później, może nigdy.
Zgarnęła rozwiane włosy sprzed twarzy. Zorze, tańczyły nieustannie, Iris złapała się na tym, że nieświadomie, kołysała się lekko na palcach do taktu. Trąciwszy ramieniem Cassiana, popatrzyła tam, gdzie jej wskazał. Gdyby zamknąć jedno oko, może faktycznie kształt na upartego mógłby być schematem wulkanu, ale prawdę powiedziawszy, jej wyobraźnia protestowała przed tym kształtem.
- Jestem pod wrażeniem. Macie tutaj nie tylko biuro turystyczne, ale również ekologów. Odważyli się kiedykolwiek wnieść swoje żądania do władz planety... Tak właściwie to kto tutaj sprawuje faktyczny zarząd? - obróciła twarz do Cassiana, gdyby nie miał maski, jej włosy, którymi targał wiatr, łaskotałyby go w nos. Nie zastanawiała się nad tym wcześniej. Aż do teraz.
- Mówisz o tych trzech? - pokazała po nim jasne, wyraźne punkty na niebie, doszukując się w oczach Cassiana potwierdzenia.
- Możemy się umówić, że jeżeli kiedykolwiek zgubię się na tym cmentarzysku, zadzwonię do Ciebie? Spacery w samotności nie są aż tak ciekawe- odbiła piłeczkę uśmiechając się przy tym zadziornie.
Nie wróci tutaj. Nie było to szans, a już na pewno silnego powodu, który miałby ją z powrotem zaprowadzić na Korlus.
A mimo to, pozwoliła sobie na to otwarte gdybanie. I uważne zlustrowanie jego twarzy. Zasłaniała ją maska, lecz potrafiła odtworzyć większość szczegółów z pamięci. Miał charakterystyczną urodę, to normalne, że zwróciła na nią uwagę.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 18:50

Problemy administracyjne Korlusu były dość znane w tych kręgach galaktyki. Oczywiście, z punktu widzenia Rady planeta była stosunkowo nieistotna, więc od radnych nie wymagano, by znali jej polityczne niesnaski. Mogła podejrzewać, że odgrywały one dużą rolę dla Sojuszu, który na dobre zadomowił się na jej powierzchni. Stanowił też nową, trzecią siłę, która mogła raz na zawsze ukrócić te lata wspólnych wojenek o kontrolę nad planetą.
- Żeby to raz - przyznał z westchnieniem, zdradzając, że temat prawdopodobnie był zawiły i irytujący. - W tej chwili? Sojusz - dodał, wzruszeniem ramion komentując ten przebieg wydarzeń. - Tutejsze władze nie potrafią nawet dogadać się co do tego, które miasto powinno piastować urząd stolicy.
Podzielonym społeczeństwem łatwiej było zawładnąć. Biorąc pod uwagę opinię Korlusu, odstręczającą od niego porządnych obywateli, jak i jego zakorzenienie w Sojuszach Terminusa, do tego dokładając problemy administracyjne nie było to dziwnym, że SST tak szybko zyskało odpowiednie poparcie, by przejąć kontrolę nad planetą.
Przytaknął, gdy wskazała mu odpowiednie gwiazdy. Przez chwilę przyglądał im się z daleka, pogrążając we własnych rozmyśleniach, słuchając tego, co mówiła. Uśmiechnął się pod nosem gdy zasugerowała swoje rozwiązanie problemu i obrócił głowę w jej stronę, spoglądając na nią z góry.
- Myślałem, że księżniczka potrafi wybawić siebie z geograficznych opresji - zażartował, uchylając się prewencyjnie, nim zdzieliła go z łokcia w brzuch, nauczony ich krótkim spacerem. - Co się stało z twoją zaradnością i poczuciem przygody?
Parsknął śmiechem, odsuwając się od niej na krok, by podejść bliżej krawędzi promu. Pojazd pod ich stopami zazgrzytał lekko i zadrżał, lecz nie miał skarpy, z której miałby się osunąć. Ot, sterta złomu, która nie leżała wystarczająco płasko na ziemi i bujała się lekko, gdy Daharis przesuwał swój ciężar z jednej nogi na drugą.
Gdy obróciła się, wodząc za nim spojrzeniem, zauważyła, że teraz, z tego prowizorycznego wzniesienia, widzi miasto w oddali. Piętrzące się, wysokie budynki zalane były jasnym blaskiem reklam opasających ich ściany, a hologramy nawet z tak daleka wyglądały na żywe i intrygujące. Miasto przypominało oazę na pustyni - wyrastało nagle, od razu wysokie i majestatyczne i tak samo się kończyło. Wokół niego była tylko pustka i ciemność, symbolizująca nieskończone pola wraków.
- Wystarczy nam tych spacerów. Jutro czeka nas interesujący dzień - zadecydował i zerknął w jej stronę, szukając potwierdzenia. Gdy je otrzymał, podszedł do krawędzi promu i zeskoczył na ziemię, po czym wyciągnął ku niej rękę, oferując pomoc z zejściem. - Ta zorza to i tak zanieczyszczenia planety - dodał, tonem tak specyficznym, że nie mogła wiedzieć, czy mówi prawdę, czy kłamie.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 19:34

Zbyt daleko od Przestrzeni Rady, zbyt nieistotna, nieciekawa, bez ważnych szlaków handlowych czy punktów wydobywczych. Jak wiele było w galaktyce planem podobnych do Korlusu? Skreślonych przez Radę, wykorzystanych przez Sojusz. To była cenna obserwacja. Zdecydowanie nie powinni ignorować tych małych, pomijanych miejsc na mapie układów. Problem w tym, że nie było tutaj nikogo, z kim mogłaby podzielić się swoją myślą.
Odruchowo, podniosła rękę, chcąc sięgnąć do omni-klucza, wybrać kontakt do Anyi. I dopiero po chwili złapała się na fakcie, że nosiła na nadgarstku zastępcze urządzenie połączenie z kliniką w Wieży, być może pozwalające jej skontaktować się z doktor Maketarii, bądź samym Cassianem. Nie był to jej omni-klucz niezbędny w pełnieniu codziennych obowiązków.
A Basset pogrzebano na Ilos. Może dla Cytadeli, była tak samo martwa?
Prychnęła, zadzierając głowę. Cassian był od niej wyższy, ale Iris wyjątkowo to nie onieśmielało.
- Oczywiście, że potrafi. Dlatego wie, do kogo najlepiej zadzwonić, aby przyleciał jej na ratunek z filiżanką kawy. Jak inaczej to nazwać, jak właśnie nie zaradnością? - powędrowała za nim spojrzeniem, chciała zaprotestować, gdy ten wprawił w ruch statek, ostrzec go, gdyż nie miała dobrych wspomnień, ani też doświadczeń ze statkami o podobnym gabarycie, lecz... Tak właściwie to nic się nie stało. Czuła, jak prom przechyla się to w jedną, to w drugą stronę, lecz żadna z myśli, która przemknęła przez jej świadomość, nie sprawdziła się. Odetchnąwszy w duchu, opuściła swobodniej ręce. Nie musiała szukać na gwałt równowagi, czegoś, czego mogłaby się chwycić, aby nie spaść w dół. Udała, że nie widzi zadowolenia na twarzy Cassiana. Raz jeszcze objęła wzrokiem niebo, chwilę wpatrywała się także w zarys miasta na horyzoncie. Światła i reklamy, w pewnym punkcie zlewały się z linią zorzy. Co było pierwsze? To niecodzienne, nietypowe zjawisko, czy aglomeracja wybudowana pośrodku niczego?
Ściągając usta w wąską kreskę, odwzajemniła spojrzenie Cassiana.
- Jeżeli naprawdę musimy... - niechętnie zgodziła się z jego sugestią. Szczerze wątpiła, że dzisiejszej nocy zaśnie, teraz, jeszcze, głównie dzięki niemu czuła spokój. Panowała nad obawami, nie pozwalała strachowi dojść do głosu. Kiedy jednak zostanie sama, obawiała się, że zabraknie jej sił, aby zagłuszyć głos rozsądku i jego posępne scenariusze na jutrzejszy dzień. Choć wierzyła, ba! Była pewna, że im się uda, musiała zmierzyć się z tą cząstką siebie, która nie godziła się na jej postępowanie.
- Hej! Jeżeli właśnie odebrałeś temu miejscu magię, ostrzegam, że zmuszony zostaniesz oddać ją z nawiązką! - miał szczęście, że w porę ześlizgnął się na dół. Kręcąc nosem, zeskoczyła prosto w jego ramiona, pozwalając Cassianowi odstawić się na ziemię.
- Dziękuje, że pokazałeś mi to wszystko - mruknęła, odsuwając się od niego po woli.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

29 kwie 2023, o 21:20

Jeszcze tydzień temu, wysłana za karę na tourne po koloniach galaktyki dotkniętych wojną, w planach miała odwiedziny miejsc istotniejszych dla Rady, niż miejsce, w którym znalazła się teraz. W jej agendzie nie było jednak wielu podpunktów, które tym dziwnym zrządzeniem losu doprowadziły do tego, że właśnie tutaj, na nieistotnym Korlusie, przyglądała się feeriom barw wypełniającym nieboskłon z żołnierzem zza drugiej strony barykady owianego grubą zasłoną sekretów. Znali się tak krótko, połączeni niesprzyjającymi warunkami, a jednak mężczyzna przychodził, poświęcając swój prywatny czas i decydując się, by spędzić go z uwięzioną Radną ludzkości, której elementy ją zdradziły. Nikt nie kazał mu tego robić - wiedziała już, jak wyglądał, gdy robił coś z powodu rozkazów czy wydanych mu poleceń, jak wtedy, gdy zamknął za nią drzwi na pokładzie obcego statku.
Ale teraz, nawet pomimo chwili napięcia, która zrodziła się między nimi we wnętrzu korwety, twarz Cassiana była pogodna.
- Dla jednych zorza może być cudem natury, a dla innych ściekiem. Czy to nie poetyckie? - odrzucił niewinnie na jej uwagę, nie kwapiąc się na doprecyzowanie, czy mówił poważnie, czy nie. - Wszystko na Korlusie jest podejrzane.
Nie spodziewał się, że zeskoczy prosto w jego ramiona.
Może założył, że przedstawi mu swoją legendarną zaradność i zejdzie na dół bez niczyjej pomocy. Może uznał, że wysokość nie była niebezpiecznie wysoka i zwyczajnie zeskoczy na ziemię w taki sposób, by nie skręcić sobie przy okazji kostki. Dostrzegła zaskoczenie w jego oczach na ułamek sekundy przed tym, gdy zsunęła się z krawędzi promu.
Odruchowo pochwycił ją w locie, pomimo zaskoczenia, jakby nie wymagało to od niego żadnego myślenia, procesu decyzyjnego, który poprzedzał wszystkie jego poczynania. Jego ciemny płaszcz był nadal gdzieniegdzie wilgotny od deszczu gdy otoczył ją ramionami, obracając się i zgrabnie odkładając na ziemię. Pomimo tego, że ruch nie trwał dłużej, niż kilka sekund, skradł jeszcze jedną, przytrzymując ją blisko siebie przez dłuższą chwilę. Wyczuła bicie serca w jego klatce piersiowej, nim wypuścił ją z ramion i odsunął wręcz lekko, chcąc przywrócić dystans, który trzymali między sobą dotychczas.
Odchrząknął, sięgając do omni-klucza by przywołać prom, który czekał na nich w okolicy. Daharis czuł się pewnie w okolicy, ale najwyraźniej nie lekceważył jej na tyle, by odesłać transport aż do wieży.
- Czy życzysz sobie budzenie rano? - spytał z rozbawieniem, patrząc, jak prom wyłania się z okowów cmentarzyska i wznosi w niebo, podlatując w ich stronę. - Byłoby kiepsko, gdybyś zaspała.
Mrugnął do niej porozumiewawczo, uderzając w panel na drzwiach promu, gdy ten wylądował. Wpuścił ją jako pierwszą do środka i wsiadł obok, a oboje udali się w kierunku dobrze jej znanym, a także w stronę następnego dnia.
Tego, który przerażał.

Wróć do „Korlus”