Entuzjazm doktor Maketarii był zaraźliwy. Sięgnęła po kolejny datapad, z tyłu głowy notując, że asari była naprawdę bardo dobrze przygotowana. Jakby od początku chciała wyłożyć jej istotę czarnej materii. Przewijała kolejne, wgrane slajdy szybciej, niż mówiła o nich Aleena. Zatrzymywała się na badaniach oraz danych, z którymi wcześniej nie miała do czynienia. Zestawienia były brutalnie szczere. Odsetek niewielki, szanse z bliżej nieokreślonym prawdopodobieństwem. Zatrzymując się tu i teraz, znając fakty oraz matematykę, ktoś oczekiwał od nich niemożliwego.
Dlaczego tak bardzo walczyli o życie tych dzieci? Nie pasowało jej to do SST, które znała w kontekście otwartej wojny, jaką sami rozpętali.
Chyba, że potrzebowali ich żywych. Jako bronie. Własna wersja banshee spotkanych wśród proteańskich ruin, która miała gwarantować zwycięstwo tam, gdzie zostaną posłani na żer. Myśl ta, pełna niepokoju, uczepiła się jej świadomości i za żadne skarby nie pozwoliła strącić.
Potrząsnęła głową, Aleena skończyła przeżuwać i kontynuowała. Słuchała ją, wpatrzona w podsumowanie badań i dalej - współczynnik daleki po przecinku. Przeżyła spotkanie z promem. Przeżyła wyrok śmierci na Ilos. Jak wiele szczęścia pozostało jej, aby łudzić się, że i to zdoła przezwyciężyć? Kątem oka, spojrzała na znamię nagle wydające się o wiele bardziej czarne, niż było.
- Pamiętasz jak się nazywała? - nie miało to żadnego, większego znaczenia. Nie tu i nie teraz, a jednak zapytała. Ciekawość, ludzki odruch, zwyciężył.
Uruchomiła każdy z trzech datapadów, zapoznając się z danymi, które były na nich wgrane. Jej palce, przesuwały się miękko po dotykowym ekranie, najprawdopodobniej celowo odwlekając w czasie moment, w którym w końcu musiała coś powiedzieć. Przerwać zmowę milczenia. Nawet po tym, co usłyszała w dobitnie szczerym podsumowaniu.
Nie ma leku. Nie ma ratunku.
- Czy można w ogóle mówić o szansie na znalezienie związków niwelujących skutki promieniowania, nie znając jego natury? Mamy tu dzieci, które zostały napromieniowane. Jaka istnieje szansa, że to wystarczy, aby opracować recepturę? - interesowały ją wyłącznie fakty. Czysta matematyka. Gdybaniem, nie uratują żadnego życia.
- Promieniowanie na tamtej stacji wciąż jest zbyt wysokie, aby można było tam wrócić i przeprowadzić badania? Powiedziano mi, że wysłano tam już jedną grupę, ale nikt nie wrócił - poznała teorię. Istotę tego, z czym mają tu do czynienia. Teraz, potrzebowała konkretów. Kolejnych danych do zestawienia z już poznaną otoczką.
Zabrała dłonie z datapadów i popatrzyła się na asari. Ważna była jeszcze jedna kwestia. Być może droga do odpowiedzi była prostsza, niż się im obu wydawało choć nie wierzyła w tę możliwość do końca.
- Zastanawiam się... Skoro na moim ciele pojawiło się znamię i nie osłabłam, jak tamte dzieci, nie postradałam zmysłów, jak tamta dziewczyna, wynika to z tego, że nie byłam bezpośrednio nastawiona na promieniowanie, tylko przekazano mi w dziwny, pokrętny sposób tę ciemną energię już ukształtowaną, czy może w moim organizmie jest coś, co skutecznie zwalcza skutki czarnej materii? - nie miała nawet czynnego omni-klucza z medycznym skanem, aby sprawdzić odczyty, a co dopiero móc testować własne odruchu i zachowania. Musiała więc zwrócić się z tym pytaniem do asari.