Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Hirano Tower

16 lut 2023, o 19:40

Obrazek Hirano jest jednym z najwyższych budynków w kwestionowanej stolicy Korlusu, Choquo, położonym w samym jego centrum. Budynek jest własnością prywatną, a jego przeznaczenie owiane zasłoną tajemnicy. Niektórzy podejrzewają, że stanowi tajne centrum badawcze, inni zarzekają, że z pewnością to kolejna siedziba Błękitnych Słońc, za to trzecia, duża grupa uważa go za wymysł bogatego megalomana, który chciał spoglądać na Korlus zza zasłony smogu. Dzięki wysokości budynku, górne piętra posiadają rzadki widok na planetę powyżej grubej zasłony chmur i zanieczyszczeń. Mawiają, że widać z nich nawet odległe cmentarzyska statków, odzieranych z wartościowych części i modyfikowanych w ogromnych fabrykach.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

16 lut 2023, o 21:12

Vincenzo spełnił jej prośbę, czy też polecenie, choć nie śpieszył się z tym zanadto. Powoli podniósł się z ziemi i, z uśmieszkiem nie znikającym z jego twarzy, obrócił się do drzwi, opuszczając pomieszczenie. Pozostawił jej dwa omni-klucze, być może wiedząc, że niewiele mogła z nimi zrobić. Były zablokowane i nieaktywne, a ona potrzebowałaby trzeciego, sprawnego, by móc dostać się gdzieś do środka ich systemów.
W jej celi znów nastała cisza. Odległe kroki zniknęły wraz z ich właścicielem, a jej pozostały dwa, nieaktywne urządzenia i moneta.
Cisza towarzyszyła jej już do samego końca podróży. Mijały godziny spędzane na niewygodnej ziemi, podczas trwania których słyszała tylko szum cicho pracujących systemów. Wylot z Przekaźnika był na tyle głośny w jej przyzwyczajonym do bezgłosu umyśle, że zbudził ją ze snu jeszcze zanim statek zawibrował, uruchamiając swoje silniki.
Czasem ktoś przechadzał się korytarzem, zerkając do środka z ciekawością - jak na zwierzę schowane w klatce, okaz laboratoryjny wystawiony do oględzin dla publiki. Nikt jednak nie zatrzymywał się na dłużej, ani nie reagował, jeśli próbowała o coś poprosić.
Jeden raz, ktoś podszedł i wsunął do środka jej celi kubek z kawą.
Rozpoznała moment, w którym korweta weszła na orbitę planety i ruszyła w krótką wędrówkę w dół. Nie wiedziała, w którym miejscu ląduje, ale wiedziała przynajmniej, że nie jest to stacja kosmiczna. Okręt zadokował gdzieś we wzmożonej gwarze swojej załogi, a gdy śluza się otworzyła i część wyszła na zewnątrz, znów nie docierały do niej żadne dźwięki.
Trzy godziny po zadokowaniu zjawiła się po nią opancerzona i uzbrojona asari. Otworzyła drzwi, ruchem podbródka nakazując jej wyjście na zewnątrz. Z lufą broni niebezpiecznie bliską jej pleców, zmusiła ją do wyjścia przez śluzę, wcześniej podając jej maskę - taką samą, jakiej potrzebowała wcześniej na Ilos.
Wyciągnęli ją na ogromne lądowisko. Wiatr smagał jej włosy, lecz nie był tak gorący jak ten, który przywitał ją z wyjścia ze świątyni. Na zewnątrz panowała noc. Gwieździste niebo nie męczyło jej przyzwyczajonych do półmroku oczu, choć nie widziała wiele więcej poza nim. Lądowisko było położone tak wysoko, że w dole, gdyby podeszła do krawędzi, dostrzegłaby tylko chmury.
Gdy trafiła do windy, zdjęto jej maskę. Kabina zjechała tylko dwa, trzy piętra w dół, co podpowiedziało jej, że dalej byli wysoko. Korytarze były nowe, eleganckie, przypominały jej wnętrza gmachów na Illium, a nawet niektóre sektory Okręgów na Cytadeli. Plątaniną tuneli asari doprowadziła ją do drzwi, po czym bezceremonialnie wepchała ją do środka i zamknęła za nią drzwi. Obrazek Przydzielona jej kwatera była mała i skromna, choć posiadała duże okno, zza którego Fel dostrzegała błyski otaczającego ją miasta i grubą warstwę chmur oraz smogu, rozświetlaną przez gwiazdy. Kwatera była podzielona na dwie sekcje - sypialnianą, z małym oknem wychodzącym na północ, oraz jadalnianą, z biurkiem do pracy, aneksem kuchennym i kanapą. Łazienka była czysta i elegancka, wyłożona szarymi płytkami i podświetlana. Nie był to może szczyt standardów, do których była przyzwyczajona, ale w porównaniu z celą, z której wyszła, pokój wydawał się pięciogwiazdkowym resortem.
Nawet nie usłyszała, jak Artonis wszedł do pomieszczenia za nią.
- Doprowadź się do porządku - zażyczył sobie, chowając dłoń do kieszeni kurtki. - Jutro zaczynasz pracę.
Ostatnio zmieniony 17 lut 2023, o 16:41 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

16 lut 2023, o 22:13

Chciała zostać samą, a gdy o dziwo spełniono jej prośbę, cisnęła dwoma, nieaktywnymi urządzeniami z siłą podszytą biotycznym ładunkiem, tak że oba omni-klucze najprawdopodobniej roztrzaskały się na pomniejsze części nienadające się już do niczego, ale za to idealnie odzwierciedlające jej wewnętrzny stał; jedna, przekazana jej przez Vincenza informacja, była policzkiem mocniejszym i boleśniejszym niż szpony banshee dosięgające do jej ciała.
Tkwiła w niejakim zawieszeniu i otępieniu, siedząc pod ścianą w głębi ambulatorium i ignorując ewentualne kroki po drugiej stronie szklanej ściany. Patrzyła się na splecione ze sobą dłonie obejmujące jej kolana, zgarbiona sylwetka oraz pochylona głowa niewiele miały wspólnego z dumną postawą, którą zaprezentowała najpierw Cyrusowi, a po nim Artonisowi. Kaskady jasnych, rozczochranych włosów, zasłaniały jej twarz przed ciekawskim spojrzeniem. Nie ruszyła się z miejsca nawet, gdy ktoś - nie wiedziała kto dokładnie - wsunął kubek z kawą do ambulatorium.
W bezruchu przesiedziała również moment lądowania. Podróż była albo krótsza, niż ostrzegał ją Cyrus, albo to ona straciła kompletnie poczucie czasu. Trudno było nie słyszeć opuszczającej korwetę załogi, nie przekonało to jednak Iris do podniesienia się z miejsca, ani też popatrzenia w stronę zamkniętych na cztery spusty drzwi.
Nie wiedziała, jak długo zalega cisza, która bez pytania dosiadła się do niej i na dobre rozgościła w ambulatorium. W pewnym momencie, wydawało się jej, że słyszy już tylko i wyłącznie swój oddech. Silnik milczał, inne systemy statku także. Przymknęła oczy, a kiedy je otworzyła, stała przed nią opancerzona, nieznajoma asari z bronią w ręku.
- Gdzie jesteśmy? - spytała, ale nie doczekała się odpowiedzi. Niechętnie, podniosła się z ziemi, robiąc pierwszy, niepewny krok w stronę otwartych drzwi do ambulatorium. Przytknięcia do jej pleców lufa wskazywała jej drogę, kłamałaby twierdząc, że w myślach nie szacowała rachunków prawdopodobieństwa odwrócenia się i wyeliminowania strażnika. Nim jednak doszła do sensownych liczb, wepchnięto ją do windy. Po dwóch piętrach, wyprowadzono na zewnątrz. Rozejrzała się po podejrzanie cywilizowanym korytarzu, gdyby przymknęła jedno oko, mogłaby poczuć się tu jak w domu. Uśmiechnęła się gorzko do tej myśli, Iris nie miała w zwyczaju okłamywania samej siebie, ale na przestrzeni ostatnich wydarzeń zwątpiła w tak wiele rzeczy, iż być może niewiele dzieliło ją od tego, aby przestać bezgranicznie ufać sobie samej.
Miała więcej pytań, ale nikt jej nie słuchał. Chcąc nie chcąc, znalazła się w środku niewielkiego mieszkania. Skromnego, ale czystego. Uporządkowanego. Jakby czekało na swojego lokatora. Idąc z jednego segmentu do drugiego, przyglądała się szczegółom, jakby spodziewała się, że odpowiedź na jej wątpliwości kryje się gdzieś w kącie pomieszczenia.
Niekoniecznie oczekiwała, że przyjdzie tu na własnych nogach i pod postacią Vincenzego.
Stała w oknie z rozwianymi przez wiatr włosami, blada jak ściana tuż obok niej. Zmrużyła oczy wpatrujące się w gwieździste niebo. Cześć konstelacji rozpoznała od razu, inne były jeszcze zagadką. Nie patrzyła się nigdy na nie z tej perspektywy, jeżeli zamknęłaby oczy i sięgnęła w pamięci do mapy nieba, zobaczyłaby układ widoczny z Ziemi, bądź ten sztucznie zaprogramowany na Cytadeli.
- Pracę? Nie ma tu warunków, abym mogła pełnić swoje obowiązki. Brakuje też mojej asystentki - odparła, nie odrywając wzroku od nocnego pejzażu. Kątem oka, zwracała uwagę na jego odbicie w szkle, to, jak blisko niej stał, jak zachowywał się i jaką miał minę.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 11:28

Miasto, choć przykryte nocą i smogiem, nie wydawało się pogrążone we śnie. Miało nieco specyficzną architekturę, ale niektóre, strzeliste budowle wystawały ponad kołderką chmur, połyskując neonowymi światłami, W oddali widziała poruszające się korytarzami powietrznymi promy, jak kłębiące się pomiędzy przeszkodami mrówki, czasem podchwytujące światło gwiazd i odbijające je z powrotem w jej stronę.
W odbiciu wyraźnie widziała, że Vincenzo zatrzymał się, rozglądając po jej pomieszczeniu. Komentarze zachował dla siebie - wyglądał, jakby się gdzieś śpieszył, albo miał pięć innych, ważniejszych rzeczy do roboty niż cokolwiek to, co musiał zrobić tutaj, przy niej.
- Do tego nie będziesz potrzebowała swojej asystentki - odrzucił obojętnie, nawet nie podchwytując tej goryczy, która pobrzmiewała w jej głosie. Ignorując jej emocje, choć były aż zanadto widoczne - tam, gdzie wcześniej podbródek unosił się wysoko w górę, a blada twarz zawsze skierowana w stronę rozmówcy, pozostała tylko kurtyna gęstych włosów. Czuła, że pozostało w nich od groma pyłu zebranego na Ilos. - I niezbyt obchodzi mnie, jakie masz zdanie na ten temat.
Coś w jego rękach mignęło jej w odbiciu, zmuszając do obrócenia głowy - głównie dlatego, że mogła pomyśleć, że to broń. Artonis trzymał w dłoni datapad, który uniósł lekko i, upewniając się, że go widzi, rzucił na stolik kawowy przy kanapie, wsuwając drugą, wolną już dłoń do kieszeni kurtki.
- Twój pierwszy pacjent będzie czekał o dziesiątej lokalnego czasu. Ktoś po ciebie przyjdzie i zaprowadzi cię na miejsce. Będzie ci wolno opuszczać kwaterę wyłącznie na czas wizyt w ambulatorium i nigdy więcej - dodał, a mimo zagadki, którą musnął swoimi słowami, brzmiał szorstko, stanowczo. Jakby nic nie pozostało po ich wspólenj, względnie utrzymanej w dobrym humorze zgryźliwości z wnętrza okrętu - teraz, gdy jego cele zostały nakreślone, a to, co osiągnął, okazało się niewybaczalne, Artonis traktował ją tak, jak powinien.
Jak więźnia.
- Gdyby to zależało ode mnie, sprowadzilibyśmy tu setkę innych specjalistów i któryś byłby lepszy od ciebie - zaznaczył, podkreślając słowo byłby. - Ale, jak ty, gówno miałem do powiedzenia w tym temacie więc oto jesteś.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 12:01

Skrzywiła się, co łatwo mógł przeoczyć, jeżeli nie przyglądał się jej uważnie, lustrując całą sylwetkę wzrokiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że równie dobrze mogę odpowiedzieć, że mnie też to wszystko gówno obchodzi? - pytanie, na pograniczu zwykłego, rzuconego mu prosto w twarz, a czysto retorycznej dysputy, zawisło w powietrzu. Była niechętna do tej rozmowy, prawdopodobnie tak, jak on. Nie krył się z tym. Nie próbował być miły, ani nawet czarujący. Widząc jego ruch, dostrzegając minimalny błysk w szkle, Fel obróciła się w mgnieniu oka, a jej ciało, otuliła biotyczna bariera. Zacisnęła dłoń w pięść, dusząc biotyczny ładunek przygotowany na kontratak. Jej spojrzenie, przeniosło się na datapa, który rzucił na stolik z komentarzem czyniącym całą tą sytuację, jej obecność na Korlusie, jeszcze bardziej kuriozalną.
A myślała, że już nic nie jest w stanie ją zaskoczyć.
Skomplikować sprawy jeszcze bardziej.
- Pacjent? - Powtórzyła po nim, mrużąc oczy. Czegoś tu nie rozumiała. Ściągnęli ją na planetę w Sytemach Terminusa, aby zamknąć w ambulatorium i oczekiwać sumiennego wywiązywania się z lekarskiej powinności? To jakiś żart? Kpina? Wbiła dwukolorowe spojrzenie w najwidoczniej gdzieś się spieszącego mężczyznę, oczekując, że zaraz rozwieje mnożące się w jej głowie wątpliwości, ale Vincenzo - jak to Vincenzo - skomentował fakty po swojemu. Pokręciła głową, czując, jak wszystko - dosłownie - protestuje w niej na nakreślony przez mężczyznę stan rzeczy.
I wcale się z tym nie kryła.
- Nie rozumiem. Ktoś życzył sobie tutaj mojej obecności i oczekuje, że będę jego chirurgiem? - proste, bezpośrednie pytania, być może nie do końca odzwierciedlały rzeczywistości, ale na pewno pozwalały Iris nieco odnaleźć się wśród licznych niewiadomych.
- Ten ktoś zdaje sobie sprawę, że nie praktykuje już od dobrych, sześciu lat, nie robię niczego niezgodnego ze swoją etyką i faktycznie znalazłby kogoś lepszego? Mniejszym kosztem? Po co ta cała... szopka? Dlaczego wysłał Cię po mnie, kazał za wszelką cenę tu przywieźć, zamiast osobiście się ze mną skontaktować? - pytała Vincenza, nawet, jeżeli mężczyzna nie znał odpowiedzi na te pytania, niestety tylko on tu był. Jemu więc oberwało się rykoszetem.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 12:28

Artonis przyglądał jej się, gdy pod wpływem instynktów aktywowała barierę ochronną. Westchnął przeciągle, z irytacją, jakby nie rozumiał, czemu Fel nie jest w stanie pojąć tego, że nic jej nie grozi. Przynajmniej nie w kwestii jej zdrowia i życia - wszak była im potrzebna na tyle sprawna, na ile było to możliwe. Znamię na jej ramieniu bolało, gdy dotykała go dłonią i pożerało coraz większą powierzchnię jej skóry z każdym dniem, ale gdy zostawiała je w spokoju, była w stanie niemal zapomnieć, że je ma.
Póki nie zdejmowała ubrania.
- Nie. Nie potrzebujemy chirurga, tylko specjalisty od implantów biotycznych - odrzucił. - Podobno kiedyś nim byłaś. Osobiście uważam, że to gówniany pomysł, ale, jak mówiłem, chuja miałem do powiedzenia w tej kwestii. Więc bawcie się, ja stąd wylatuję jeszcze tej nocy.
Wypuścił powietrze z ust, wskazując jej dość wyraźnie datapad, który jednak leżał trochę zbyt blisko Artonisa, by mogła poczuć potrzebę chwycenia go i zerknięcia na jego zawartość. Vincenzo nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego obecność może być odrzucająca, więc dalej stał obok, przyglądając jej się.
- Na jednej z naszych stacji doszło do pewnego... incydentu, przez który stacja została napromieniowana. Prawie wszyscy mieszkańcy zmarli w ciągu kilku godzin od ekspozycji. Myśleliśmy, że wszyscy padli, ale okazało się inaczej - skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Przeżyły jedynie dzieci, które w przeciągu ostatniego roku miały wszczepiany nowy implant. Było ich dwadzieścia. Wszystkie inne, które miały implant od lat, lub nie miały go wcale, umarły razem z resztą. Któreś z ocalałych zdołało włączyć komunikator i wezwać pomoc.
Nie wiedziała, jak wielka była stacja kosmiczna i jak duży odsetek tych dzieci ocalał, ale dwudziestka nie wydawała się dość imponującą liczbą. Nie mówiąc o tym, że młodzi, lub małe dzieci, które mieściły się w przedziale wiekowym wszczepiania implantu, musiały spędzić wiele dni wśród trupów, czekając na ocalenie.
- Z oddziału, który po nich wysłaliśmy, wróciła tylko dziewczyna, którą poznałaś na Ilos. Jak widziałaś, usmażyło jej tam mózg, ale załadowała siebie i dzieci na prom, który autopilotem dowiózł je do nas - dodał, nie wymieniając jej imienia, ani nie komentując odznaczenia Przymierza, które miała na sobie, gdy Fel ją widziała. - A później wymknęła się nam ze statku na Ilos, ale zgarnęliśmy was w dwupaku.
Jeśli zdecydowała się podejść do datapadu i zerknąć do jego wnętrza, dostrzegła, że w środku były karty pacjentów. Ale nie było ich dwudziestu - tylko siedem.
- Umierają. W tym problem - dodał, tonem tak pustym i beznamiętnym, jak ten, w którym oznajmił jej, że zamordował jej załogę i zabrał Venus dla siebie. - Ich implanty nie są w stanie przeprocesować takiej ilości informacji, jakie pobierają z otoczenia. Wczoraj zmarło trzynaste.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 13:15

Zapraszam. Była gotowa zamienić się z nim miejscami, pozwolić, aby doświadczył to, co ona, począwszy od wejścia do świątyni na Ilos, a kończąc w tym mieszkaniu. Krok po kroku. Nie pomijając niczego, żadnego zagrożenia, zadry, straty i poczucia, że zmierzała w kierunku, w którym naprawdę było ciężko o powrót. Ciekawe, jak zachowywałby się wtedy on. Czy byłby ufny, pogodzony, nie spodziewał się ataku i strzału prosto w plecy choć pozornie, wszystko było przecież na swoim miejscu.
Dla niego, być może. Dla niej nic nie było i nic nie będzie tak, jak być powinno.
- Czyli to pożegnanie? - spytała od razu po tym, jak skończył swój wywód. Opuściła ręce swobodniej wzdłuż ciała, znamię, odzywało się i przypominało o swojej obecności na właściwie każdym kroku, mogła jednak ignorować je, gdyż dłonie miała obecnie niczym nie zajęte.
Wysłuchała opowieści i wprowadzenia do tego, co miało jej wyjaśnić co tak naprawdę tutaj robiła. Po co ktoś zadał sobie tyle trudu, aby za wszelką cenę, nie licząc się z kosztami i konsekwencjami, ściągnąć ją na Korlus. Mogła... Nie. Kogo chciała oszukiwać? Żadne wytłumaczenia nie usprawiedliwiały domniemanej śmierci jej załogi, uprowadzenia i wymuszenia współpracy. Spotkała ich tragedia. Wyjątkowo bolesna, skoro dotykała również dzieci, nie mniej, czuła i uważała wciąż, że śmierć Basset, Sentii, komandosów i innych członków załogi Venus była tak bardzo niepotrzebna.
Można było tego uniknąć.
- Mówi Ci coś cicero? - zwróciła się do Vinvenza, podchodząc bliżej i biorąc do ręki datapad. Otworzyła pliki, przerzuciła strony, docierając do ostatniej karty wgranej na urządzenie. Podniosła wyżej głowę, teraz, gdy dzielił ich już tylko kawowy stolik, Artonis wciąż wydawał się jej oślizgły i nieprzewidywalny. Ale może i za tą maską kryło się coś więcej, czego bronił jak lew i za żadne skarby nie zamierzał obdzierać przed losową personą?
- Dziewczyna, którą spotkałam na Ilos i która jak mówisz wyciągnęła z tej placówki dzieci, miała na sobie mundur Przymierza. Dlaczego? - chcąc nie chcąc, był jej jedynym źródłem informacji na ten temat. Owszem, nic go nie zobowiązywało do odpowiedzi na któregokolwiek z pytań, jakie mu zadała i chciała zadac, z drugiej strony. Skoro wylatywał jeszcze dzisiaj, miał coś do stracenia?
- Co to dokładnie był za incydent, po którym pojawiło się napromieniowanie? Ktoś był na tej stacji po wypadku? Jak zachowuje się i czuje personel, który dotąd opiekował się napromieniowanymi? Monitorujecie ich stan zdrowia na bieżąco? Będę potrzebować danych także tych zmarłych dzieciaków, najlepiej, gdybym miała dostęp do ich ciał... I wciąż nie wiem najważniejszego, Vincenzie Artonisie - jego imię, wybrzmiało miękko w jej ustach. Odsunęła sprzed twarzy datapad, patrzyła się na niego i tylko na niego.
- Dlaczego nie poprosiliście o pomoc? Dlaczego uznaliście, że mordując moich ludzi i porywając mnie tutaj, na pewno Wam pomogę, zamiast otwarcie przedstawić w czym rzecz? - nie był decydujący. Zdradził już jej ten fakt, nie mniej, musiał znać nazwiska oraz osoby stojące za tym całym przedsięwzięciem, a co za tym szło, mieć jakieś własne, osobiste zdanie na ten temat.
Raczej negatywne, skoro zapowiedział rychły odlot.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 13:31

Mężczyzna skrzywił się, gdy nazwała ich spotkanie pożegnaniem. Jeśli jego cynizm i wredna dusza chowała w swoim wnętrzu cokolwiek, to nie było dane jej zobaczyć nawet odległego pomruku, który mógłby na to wskazywać. Artonisowi się śpieszyło - to wiedziała na pewno. Widziała też, że może wierzyć mu w kwestii tego, że i on uznawał to, co się działo, za niepotrzebne. Prawdopodobnie Venus, którą zagarnął dla siebie była dla niego czymś w formie nagrody za sprowadzenie jej do tego miejsca, do zadania, którego miała się podjąć. Nie wyglądał na człowieka o naukowym tle, tak właściwie to nie wydawał się sam w ogóle wiedzieć za dużo o tym, co się działo na stacji, o której mówił.
Był tylko posłańcem.
- Cicero? Nie wiem. Ta dziewczyna mówi o tym ciągle, ale żadne z nas nie wie, o co jej chodzi - wzruszył ramionami.
Przynajmniej w tej kwestii Cyrus nie kłamał, przynajmniej po części. Musiał wiedzieć, że dziewczyna powtarzała to słowo, ale skoro nie miał dla niej żadnych odpowiedzi, zrzucił to na karb nieznajomości historii.
- A bo ja wiem? - obruszył się, najwyraźniej nie widząc w ubiorze dziewczyny niczego na tyle istotnego, by musieli teraz o tym rozmawiać. - Możesz ją spytać, jak dożyje. I jak zacznie gadać z sensem, co na razie się nie wydarzyło.
Nie wiedziała nawet gdzie dziewczyna została przeniesiona, ale z jego słów mogła wywnioskować, że pewnie też tutaj była - gdzieś w tym budynku, przeniesiona z okrętu statku, na którym Fel zamknięto w prowizorycznej celi.
- Tego też nie wiem, ale dochodzenie w tej sprawie trwa. Jeśli pomoże ci to w pracy to ktoś przekaże ci informacje, gdy jakieś zdobędą. Odkąd prawie cały oddział zaginął na stacji, nie posyłamy tam żywych ludzi, tylko sondy. Przynajmniej na razie - kontynuował, wyciągając dłonie po to, by przeklikać coś na swoim omni-kluczu tak szybko, że nawet nie dojrzała, do kogo posyłał wiadomość ani jaką. - Pierwsi lekarze korzystali z kombinezonów lub pancerzy, ale nie zauważyli żadnych efektów w otoczeniu, ani na sobie. Dzieci wydzielają promieniowanie szczątkowe, jeśli już jakieś. To ich wnętrza się gotują. Wszystkie dane dorzucą ci do datapadu ci, którzy się na tym znają. A ciała mamy w lodówkach.
Uniósł brew w górę, słysząc swoje imię i nazwisko. Samo poddanie przez nią w wątpliwość tego, że na pewno im pomoże, sprawiło, że na jego ustach znów pojawił się ten cyniczny, okrutny uśmieszek.
- Na pewno nam pomożesz - odrzucił, jakby stwierdzał fakt, nie odpowiadając tym samym na jej pytanie. - Chcesz wiedzieć, co każę zrobić, jeśli odmówisz?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 13:48

Nie szukała na siłę niczego, co mogło kryć się za maską naciągniętą na gębę Artonisa. Podświadomie, założyła, że więcej się już nie zobaczą. Chyba, że wtedy, na statku, powiedział jej prawdę i Fel zmuszona będzie odzyskać swoją własność. Mógł się łudzić, że Venus będzie już tylko jego. Absolutnie nie wyrażała na to zgody i prędzej czy później upomni się o swoje. A wtedy, ich ponowne spotkanie, nie skończy się tak, jak skłonna była pożegnać się teraz.
- Rozmawiałam z nią w chwili przytomności umysłu - zaczęła, zwracając uwagę na jego wyraz twarzy. Po mimice, podglądała na jak dużo powinna sobie pozwolić. Gdzie uciąć, które fakty przemilczeć.
- Twierdziła, że odpowiedź co się z nią dzieje i z innymi jest tam, gdzie to wszystko się zaczęło. Być może sugeruje, że coś jest na stacji, do czego się nie dokopaliście, ale o tym jak rozumiem nie będę już rozmawiać z Tobą - ucięła w newralgicznym momencie, nie omieszkując wytknąć mu, że przecież szykował się do odlotu i być może, najchętniej chciałby być już na statku. Z daleka od Korlusa, poczucia odpowiedzialności za to, że trafiła tutaj z jego ręki.
Oby, wracała do niego w snach.
W chwilach, gdy leżeć będzie w ramionach jakiejś przypadkowej kobiety bądź mężczyzny i próbować zapomnieć.
Mózg ludzki był fascynujący. Na co dzień, przytomny, mógł odpychać od siebie wyrzuty sumienia i przeżycia niezgodne z samym sobą.
Ale w śnie, to i tak wszystko wracało. Pod postacią obrazów i projekcji, dręcząc w koszmarach.
Jemu życzyła ich z całego, życzliwego serca jak najwięcej.
- Zauważono jakąś prawidłowość w śmierci? Powtarzający się schemat, ilość dni, które dzieliły jedne zgody od innych? - rzuciła jeszcze pytaniem, nim całkowicie nie skupiła się na nim.
Kąciki jej ust drgnęły. Ta subtelna groźba, chęć, aby pamiętała o nim, kiedy jego już tu nie będzie. Westchnęła w duchu, bez zawahania obchodząc stolik i stając prosto przed Vincenzem. Twarzą w twarz. Był od niej wyższy, masywniejszy, ale Fel miała w sobie i hart ducha, i dumę, a ona potrafiła dodać centymetrów w oczach. Zwłaszcza, gdy stała wyprostowana niczym struna z wyciągniętą głową i nieustępliwym spojrzeniem.
Nie miał nic, czym mógłby jej jawnie zagrozić, gdyż wszyscy według Vincenza Artonisa gryźli piach.
- Ty każesz? Ponoć nie jesteś tu osobom decyzyjną, ale śmiało. Zdradź mi ten sekret, co czeka mnie, jeżeli odmówię pomocy? - skrzyżowała ręce, ignorując jego wilcze spojrzenie. Nie bała się go.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 14:04

Wzruszenie ramion Vincenzo przypieczętowało jego podejście do zgłębiania tej tajemnicy. Cokolwiek wydarzyło się na stacji, nie było to w jego jurysdykcji, ani kręgu zainteresowań - o ile w ogóle w jego organizacji widniały tego typu podziały. Może Vincenzo był tylko dobrą osobą w dobrym miejscu, która mogłaby pojmać radną podczas jego nagłego tournee, a może sam zgłosił się do tego zadania, zainteresowany nagrodą, którą Fel w przyszłości będzie chciała odebrać.
Na to pytanie, jak na wiele innych, blondynka nie miała uzyskać odpowiedzi.
Prawidłowości w śmierci również nie było.
- Z tego co wiem, to nie. Jedna lekarka wysnuła hipotezę, że stadium końcowe ma losowe czynniki. U niektórych atakuje mózg, jak u tamtej dziewczyny i szaleją na krótko przed swoją śmiercią. W zależności od tego, co wylosujesz, symptomy i ilość dni, po których następuje zgon, jest różna - odrzucił, wyjaśniając na tyle, na ile był w stanie ze swoją ograniczoną, medyczną wiedzą. - Jedno miało słabe serce. Padło pierwsze, więc dziecko umarło w ciągu doby.
Może to jej butna postawa, która powróciła zza okowów jej smutku, a może to wyraz twarzy, który dostrzegł - coś sprawiło, że mężczyzna znów uśmiechnął się pod nosem, w nieszczery, niemal złośliwy sposób. Jakby tylko czekał na jakieś oznaki jej chęci dalszej walki, szykując tysiąc kolejnych uderzeń, które zmiotą ją z planszy - z powrotem pod okno, pod osłonę własnych włosów, czy, teraz, wreszcie, pod gorące strumienie wody w kabinie prysznicowej.
- Moim zadaniem jest upewnić się, że będziesz pracować. Więc to robię - odrzucił z przeciągłym westchnieniem. - Myślisz, że zmuszę cię do tego torturami? Przypnę do krzesła i zacznę dusić w wiadrze wody?
Cmoknął, jakby w jej spojrzeniu dostrzegał wizję siebie, która nie była w stanie mu nigdy sprostać. Pochylił się nad dzielącym ich stolikiem kawowym, spoglądając na nią z góry. Diabełki w jego spojrzeniu już dawno temu przestały być iskierkami, teraz stanowiąc gorejące płomienie rozświetlające jego czarne oczy.
- Nic ci nie zrobię, Iris - odrzekł krótko, niewinnie. Słowa zdawały się pocałunkiem, po którym miało nastąpić uderzenie. - Ale w dniu, w którym kolejne dziecko będzie miało umrzeć przez twój brak kooperacji, wydrę je z ręki rodziny i zamknę w twojej sypialni, żebyś mogła trzymać je za dłoń, eskortując na drugi świat osobiście.
Wyprostował się, odsuwając, nim zdzieliła go w policzek lub znów zagroziła ciśnięciem o ścianę. Wsunął dłonie do kieszeni kurtki i cofnął się w stronę drzwi.
- Dziesiąta rano - przypomniał jej, kierując się do wyjścia.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 14:15

Skinęła głową. Nie oczekiwała, że będzie miał dla niej gotowe odpowiedzi. Skoro ściągnięto ją tu, wiedząc, kim była, wielu musiało już próbować pomóc dzieciom zabranym ze stacji bez widocznych efektów. I choć jakaś cząstka jej natury chciała zapytać, co stało się z lekarzami, który dotąd pracowali nad sprawą, szukali rozwiązań, dociekali prawdy, nie padło to pytanie wyartykułowane przez Iris. Nie chciała obrażać mężczyzny, mimo jej osobistego stosunku do Artonisa.
Był w końcu tylko posłańcem.
Westchnęła głośno i ciężko w odpowiedzi na pytanie zawierające propozycje chyba najbardziej znanych w ludzkich dziejach tortur. Popatrzyła się na mężczyznę co najmniej wymownie, podobnie jak on, jej oczy pytały, czy miał ją za naiwną, bądź głupią.
- Myślę, że skoro Ciebie tutaj nie będzie, to i tak nie mógłbyś tego zrobić. Ale powiem to na głos, abyśmy mieli jasność. Nie podejrzewałabym Cię o tak prymitywne barbarzyństwo. Pasują do Ciebie bardziej subtelne metody. I jak chcesz, umiesz być przekonywujący - dodała ciszej, niby komplementem, po którym mógł obrosnąć w piórka gdyby nie ten dwuznaczny tembr jej głosu i postawa przeciwnika w dyskusji.
I nie tylko.
Stał na tyle blisko i na tyle uważnie ją obserwował, iz musiał dostrzec minimalne drgnięcie w jej mimice, a także zwężające się źrenice. Nie pretendowała do roli podstępnego kota, nie zamierzała zrzucać go z piedestału drapieżnika w ich duecie, aczkolwiek przyjęła wyzwanie.
I wytrzymała ciężar obietnicy, która zrzucił na jej ramiona niczym lekkim muśnięciem rąk, do którego w praktyce przecież nie doszło.
- Chciałabym powiedzieć, że trzymam Cię za słowo, lecz jakie to ma teraz znaczenie? - kiedy odsunął się, zrobiła krok w jego stronę niejako stając na drodze do wyjścia. Mógł ją ominąć, wyminąć, odsunąć, bądź odepchnąć, ale Iris tylko wyciągnęła rękę w jego stronę, Jakby chciała, aby ją uścisnął. Zakończyć tę rozmowę w sposób cywilizowany.
- Szerokiej drogi, Vincenzo - pożegnanie w jej wydaniu było krótkie i bezbolesne. Pozbawione sentymentów. Odsunęła się, aby nie zatrzymywać go już dłużej bez względu na to, czy zdecydował się uścisnąć jej rękę, czy niekoniecznie; wyłącznie odprowadzając mężczyznę wzrokiem do samych drzwi.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 14:27

Obietnica, groźba, wyzwanie - w ich przypadku każde z tych słów oznaczało to samo. Fel nigdy nie była zagrożona - przynajmniej nie odkąd Cyrus odnalazł ją na Ilos pod gruzowiskiem. Jeśli jego zadaniem było wyciągnięcie jej ze świątyni i odeskortowanie na korwetę, wykonał to zadanie całkiem dobrze, biorąc pod uwagę okoliczności i rzucające się na nich banshee, których nie byli w stanie przewidzieć. Fizycznie nie ucierpiała ze strony Vincenzo - nawet otrzymała kawę, którą sobie zażyczyła, choć nie była w stanie jej przełknąć.
To wszyscy wokół niej cierpieli, gdy mężczyzna sobie tego życzył. Nie lubił babrać sobie rąk osobiście, ale bez zawahania robił to z pomocą innych. Może nawet wysłałby Cyrusa, by przyprowadził jej umierające dziecko i położył je na jej łóżku. Nie znała go na tyle, by mieć stuprocentową pewność, że odmówiłby zadania.
- Nie doceniasz mnie - uśmiechnął się lekko, przyglądając jej, gdy przechodziła wokół stolika. Gdy wyciągnęła do niego rękę na pożegnanie, przekrzywił lekko głowę, zerkając na wyciągniętą w jego stronę dłoń, to znów podnosząc wzrok na nią. - Powodzenia, Fel.
Choć wypowiedziane przez niego pożegnanie brzmiało lekko, obojętnie wręcz, obrócił się, nie wyciągając do niej dłoni.
- Nie zapominaj, że nie jesteś tutaj gościem - dodał, gdy znalazł się przy drzwiach i, po chwili zniknął na korytarzu.
Jakby na potwierdzenie jego słów, zamek piknął, gdy zostały zablokowane.
Jej sypialnia nie była duża ani ekstrawagancka, ale gdy gwiazdy zniknęły z nieboskłonu, a w szyby zabębniły pierwsze krople kwaśnego, brudnego deszczu, odgłos uczynił wnętrze niemal przytulnym. W małej, hotelowej lodówce znalazła butelki z wodą, które nie wyglądały ani na zatrute, ani podejrzane. W łazience znalazła jakieś podstawowe kosmetyki, które również przypominały hotelowe. Ręczniki były miękkie i białe, choć gdy postanowiła doprowadzić się do porządku, mało który zachował swój kolor. Reszta przybrała odcienie Ilosiańskiego pyłu lub jej własnej krwi.
W szafkach znalazła tylko jeden zestaw ubrań, w dodatku mało na nią pasujący, ale na szafce wisiał jeden, biały kitel.
O dziewiątej trzydzieści, gdy światło wsunęło się do wnętrza pomieszczenia, rozświetlając je złocistą barwą, w jej pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 15:36

Podświadomie założyła, że wraz z odlotem Artonisa, Cyrus również opuści Korlus. Nie znikała w koligacje i zażyłości obu mężczyzn, w jej odczuciu, i jeden i drugi odpowiedzialny był za to, co stało się na Ilos oraz z załogą Venus. Jeżeli w przyszłości znajdzie jednego, dopadnie i rozliczy także drugiego.
To, mogła bez wahania obiecać.
Chwilę jeszcze stała w oknie, wsłuchując się w bębniące w szyby krople kwaśnego deszczu. Starała się ustalić, ile czasu minęło od wylądowania na Ilos do teraz. Nie miała jednak pełnych informacji, brakowało jej odniesienia w czasie i choć z początku pomyślała, że mogłaby poszukać w kartach pacjentów, jeszcze nie dano jej dostępu do akt zmarłych dzieci.
Zaczęła od długiego prysznica. Stojąc pod deszczownicą, lejącą się nad jej głową wodą, przymknęła oczy i czekała, aż ta zmyje z jej ciała bród, zeschniętą krew, ślady po przejściach i piekące jak rozcięta skóra wspomnienia tego, co było już za nią. Przynajmniej pozornie. Nie mogła pogodzić się ze stratą i przymusem bycia na tej planecie. Pomogłaby im, naprawdę, bez względu na przynależność i konflikt na skale międzygalaktyczną. Wystarczyło zachować się jak człowiek. Dzieci nie były winne terrorystycznym zapędom przywódców miejsca, w których się urodziły. Odsunęła od siebie myśli, które błądziły po zdecydowanie zbyt grząskim terenie.
Owinięta ręcznikiem, usiadła na łóżku z datapadem. Zaczęła od pierwszej karty, studiując dokładnie całą dokumentację medyczną. Nie widziała, ile godzin upłynęło i kiedy tak naprawdę zasnęła.
Obudziły ją promienie słońca wpadające przez odsłonięte okna. Wtuliła policzek, gotowa wyciszyć powiadomienia na swoim omni-kluczu. Jeszcze tylko kwadrans. Piętnaście minut. Zeszłej nocy, pozwoliła sobie na zbyt wiele na bankiecie. Teraz, odczuwała skutki w postaci nieprzyjemnego bólu głowy i dyskomfortu w naciągniętych mięśniach ramienia. Gdzieś na granicy jawy i snu, stwierdziła, iż Basset będzie miała przez jej zwłokę nieco więcej czasu na uporządkowanie wiadomości, które napłynęły na jej skrzynkę pocztową od wczorajszego dnia...
Aż nie uderzyła ją myśl, iż nie znajduje się na Cytadeli.
A Basset, zginęła na Ilos.
Zerwała się zbyt szybko z miejsca, czując, jak jej ciało protestuje na tę nagłą pionizację. Przeciągnęła się, krzywiąc, gdy obruszyło się i znamię, i opatrzone rany. Rozejrzała się po pokoju na Korlusie, rzeczywistość nadal była ponura oraz smętna.
Bez entuzjazmu, przygotowała się do wyjścia do ambulatorium. Związała włosy i zapięła kitel na ostatni guzik, krytycznie oceniając własne odbicie w lustrze. Wracały do niej wspomnienia z czasów tak odległych, że aż nierealnych. Znowu miała lat dwadzieścia parę i zaraz spóźni się na seminarium w Akademii Przymierza. Tylko że w placówce na Ziemi, nikt nie pukał do jej pokoju, aby przypomnieć o obowiązkach.
Obejrzała się przez ramię w stronę drzwi, unosząc brew.
- Po co te konwenanse? Przecież jak podejdę, to i tak się nie otworzą - rzuciła na dzień dobry w mało przyjaznym tonie, odwracając się jeszcze po datapad.
Potrzebowała kawy. Własnego, wygodnego łóżka. Sprzętu, który znała i lubiła. Asystentów sprawdzonych, godnych zaufania.
A przede wszystkim uczciwej rozmowy z kimś, kto był za to wszystko odpowiedzialny.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 16:36

Jakby w reakcji na jej słowa, drzwi piknęły, gdy zamek został odblokowany z drugiej strony. Przejście otworzyło się na jasno oświetlony, szary korytarz, a w progu stała przed nią niziutka asari. Odziana w kitel, w jednej dłoni trzymała ułożone na sobie dwa pudełka i sztućce, w drugiej trzymała kubek z kawą. Pod pachą wciśnięte miała trzy datapady. Uśmiechnęła się lekko do Fel, niezdolna do wzruszenia ramionami trzymając tak wiele rzeczy.
- Nie zaszkodziło zapukać. Z grzeczności - odrzuciła przepraszająco, kiwając jej głową. Była tak niska, że podbródek Fel sięgał jej do czoła. - Dzień dobry, pani Fel. Jestem doktor Maketari, ale może mi pani mówić Aleena.
Była młodziutka - może nie na tyle, by być niedoświadczoną, ale jak na standardy asari mogła mieć nie więcej, niż dwieście lat. Miała dość miłą, trochę pucułowatą twarz i empatyczne, pełne emocji spojrzenie jadowicie zielonych tęczówek.
- Pomyślałam, że możemy się zapoznać i przedyskutować wszystkie tematy przy śniadaniu, zanim pojawi się pacjent - dodała, wskazując na zamknięte pudełka. Z ich wnętrza wydostawał się aromatyczny zapach jedzenia schowanego w środku, a choć Fel nadal miała zaciśnięty w supeł żołądek od ostatnich wydarzeń, czując ten aromat natychmiast poczuła burczenie w brzuchu. Asari wyciągnęła do niej rękę z kawą, prosząc ją tym samym, by ją od niej wzięła. - Koleżanka z Crucis robiła chyba pani kawę. Podwójne mleko, bez cukru, tak?
Fel nie wiedziała, jak dużo kobieta musi wiedzieć o jej nieprzyjemnej podróży tutaj. Nie wiedziała nawet, czy Maketari jest jej asystentką, czy też inną lekarką, która chciała zaznajomić ją z tym wszystkim, o czym nie wiedział Artonis. Aleena wychyliła się lekko, zerkając przez jej ramię do środka pokoju i dostrzegając stół jadalniany w środku, jako pierwsza z całego zgromadzenia, które zawlokło ją tutaj siłą, zapytała ją o zgodę.
- Mogę? - wskazała na stół i opakowania, które trzymała w dłoni. - To całkiem gorące.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

17 lut 2023, o 17:23

Spodziewała się... No właśnie? Kogo? Rosłego żołnierza, który miał ją eskortować do ambulatorium? Asari, poznaną chwilę po wylądowaniu na Korlusie? Vincenza i rzucone przez niego w żartobliwym tonie tylko żartowałem z moim wylotem, słońce? Widok lekarki, młodej i uśmiechniętej, trzymającej pod pachą kubek z kawą, zaskoczył Fel. Chwilę lustrowała jej osobę spojrzeniem, po czym gestem zaprosiła doktor Maketari do środka.
- Proszę wejść, Aleeno. Przepraszam za moje słowa, nie przywykłam do uprzejmości w tym miejscu - wyjaśniła, podchodząc do asari, aby pomóc jej z obładowaniem. Już sięgała po datapady, najbardziej narażone na wylądowanie na ziemi, kiedy ta, podała jej kawę niemalże wciskając ją w jej ręce. Skinęła głową w odpowiedzi. Wszystko się zgadzało. Wszystko poza zachowaniem doktor Maketari.
Aleena wydawała się traktować ją, jakby obie podjęły się misji wynikającej z lekarskiego powołania. Czuła dysonans, słuchając asari i widząc jej swobodne zachowanie. Gdzieś z tyłu głowy, odezwały się myśl z intonacją Artonisa nie jesteś tu gościem, podczas kiedy Aleena wydawała się wpaść do niej na ploteczki przed kolejnym dyżurem.
Wcześniej, zaufała Cyrusowi, a to okazało się dla niej zgubne. Nic dziwnego, że teraz traktowała doktor Maketari z rozsądnym dystansem.
- Oczywiście. Nie krępuj się - odruchowo, zabębniła paznokciami o naczynie. Kawa pachniała obłędnie, śniadanie jeszcze lepiej. Z ciężkim westchnięciem w duchu, odłożyła kubek na stół, patrząc się prosto na asari. Mogła usiąść z nią do stołu i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, lecz nie było to w naturze Iris.
- Aleena, chciałabym, abyśmy miały jasność. Nie wiem, ile wiesz, co ci powiedzieli, ale nie jestem tu z własnej woli. Zostałam zabrana z Ilos, gdzie przebywałam z misją pokojową, zmuszona do podróży na Korlus i postawiona przed faktem dokonanym w sposób uwłaczający dla mnie i dla stanowiska, które niezmiennie reprezentuje. Ktoś uznał, że życie Waszych pacjentów jest ważniejsze, niż moich ludzi. Widmo Kryik, Anya Basset, ósemka komandosów i kilku pilotów, techników, nawigatorów zostało bestialsko zamordowanych, abym była tutaj dzisiaj z Tobą... - wyliczała, nie spuszczając oka z twarzy lekarki. Postawiła sprawę jasno, zdobywając się na wyjątkowo bezduszną szczerość.
- ... Pomogę tylko dlatego, że to wszystko dotyczy niczemu winnych dzieci i poniekąd mnie osobiście. W ruinach na Ilos spotkałam dziewczynę, która zabrała na statek napromieniowane dzieci. Rozmawiałyśmy, a rozmowa zakończyła się cóż. Nietypowo. Sama spójrz - zagryzając zęby, podwinęła rękaw na ręce, którą obejmowało swoim szponami czarne znamię.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

18 lut 2023, o 04:08

Aleena, wpuszczona do środka od razu ruszyła do sekcji jadalnianej, odkładając dwa opakowania z jedzeniem na stół. Z trudem złapała przy tym sztućce, rzucone luźno na serwetkę położoną na ich wierzchu, nim te z brzdękiem upadły na blat. Odetchnęła głęboko, wreszcie odczuwając ulgę w przeciążonych ramionach.
- Nie byłam pewna, co pani lubi, ale no... w tej stołówce, którą tu mamy i tak nie ma zbyt wiele do wyboru. Wzięłam nie-wege - zakomunikowała, zerkając ku Fel, czy faktycznie to było w porządku, nim zdjęła górne pudełko z dolnego. - Nie powiedziałabym, że to klasyczne śniadanie, ale jak się nie ma, co się lubi.
Uśmiechnęła się przepraszająco, podając jej pudełko z spaghetti bolognese w środku - a przynajmniej jakąś alternatywną wersją stworzoną przez tutejszego kucharza, który niekoniecznie kiedyś postawił stopę na Ziemi. Pachniało dobrze i choć smakowało nieco inaczej, na jej wygłodniały żołądek było to odpowiednie.
Aleena odsunęła stołek, zasiadając naprzeciw Fel. Odłożyła stos datapadów na bok i przysunęła sobie bliżej własne opakowanie. Chwyciła już za widelec i zabierała się do jedzenia, gdy słowa blondynki rozbrzmiały w pomieszczeniu, zmuszając ją do zatrzymania się.
Wiedziała. Iris rozpoznała to od razu - ten brak szoku na jej twarzy, choć w oczach asari od razu pojawił się smutek i poczucie winy. Wiedziała w jaki sposób została tutaj przyprowadzona, ale gdy Fel wspomniała o zamordowanych ludziach, uniosła dłoń do ust, zaskoczona.
- Ja... Wiedziałam, że nie sprowadzają tu pani w poprawny sposób. Ale nie miałam pojęcia, że... - umilkła, odsuwając od siebie pudełko z jedzeniem.
Na chwilę zapadła krępująca cisza pomiędzy nimi dwiema, nim Aleena dostrzegła znamię na jej przedramieniu. Asari niemal podskoczyła, a jej naukowa, wrodzona ciekawość wzięła górę nad szokiem i współczuciem, które wcześniej okazywała. Wstała, pochylając się nad jej niecodziennym oparzeniem i sięgnęła po skaner w omni-kluczu, by natychmiast to zbadać.
- Fascynujące - wyszeptała, nim potrząsnęła lekko głową, opamiętując się. - Znaczy, przepraszam, że tak patrzę. Nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku. Czy to boli? Co pani czuje, gdy zbliżam do tego dłoń? Czy może pani korzystać z biotyki? Czy to... zmienia się, pod wpływem czasu? Jak wyglądał moment, w którym pani to otrzymała?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

18 lut 2023, o 09:08

Wbrew pozorom, nie była wybredna. Doceniła, naprawdę, że doktor Maketarii przyszła tutaj do niej z pudełkiem ciepłego jedzenia. Nie spodziewała się po nikim takich gestów, zwykłych, ludzkich, życzliwych. Vincenzo postawił sprawę jasno, choć nie do końca chciała mu wierzyć, podświadomie była poniekąd pogodzona z myślą, że nie ważne jak osobiście podejdzie do pobytu na Kotlusie i do załogi w ambulatorium, nic nie zmieni jej tymczasowego statusu więźnia oraz poczucia, że jest tutaj wbrew własnej woli.
Czytając karty wgrane na datapad, nabrała przekonania, że spróbuj im pomóc. Wciąż jednak dręczyło ją pytanie, na które nie było łatwej odpowiedzi i wiązało się z gdybaniem. Rozważaniem możliwych scenariuszy. Czy gdyby zwrócono się do niej o pomoc, dano szansę samej podjęcia tej decyzji, zgodziłaby się? Chciałaby powiedzieć, że na pewno tak. Szybko jednak pojawiała się myśl, czy gdyby wiedziała, dokąd musiałaby przylecieć, na pewno chęć bezinteresownej pomocy przezwyciężyłaby polityczny konflikt? To terroryści. Bez mrugnięcia okiem zamordowali ludzi oraz gości na Mindoirze. Wysadzili przekaźnik masy, skazując wielu na czekanie w odmętach kosmosu po dziś dzień. A jednak, za wszelką cenę chcą walczyć o siódemkę napromieniowanych dzieciaków. Widziała ten dysonans i jeszcze nie potrafiła go rozgryźć.
Zamrugała oczyma, kończąc dyskusję wewnątrz siebie nad talerzem spaghetti. Znajomo wyglądająca potrawa, sprawiała, że kąciki ust Iris drgnęły. Chciała sięgnąć po widelec, ale ważniejsza i istotniejsza kwestia przeważyła.
Patrzyła się na asari. Spodziewała się, że musiała wiedzieć. Pytanie tylko jak dużo im powiedziano, ile szczegółów przemilczano. Jej reakcja świadczyła, że te newralgiczne owszem, ukryto przed innymi specjalistami, ale reszta... Oparła widelec o pudełko. W Układach Terminusa to normalne, że ściąga się pracowników siłą?
- Skoro mamy współpracować, chciałam być szczera - odparła, absolutnie nie oczekując, że Aileena coś jeszcze doda.
Obróciła się przodem do lekarki, która widząc odsłonięte znamię na jej ręce, nie traciła czasu i pozwoliła sobie przyjrzeć się bliżej czarnej bliźnie, następnie uruchamiając swój omni-klucz. Przyglądała się skupionemu wzroku doktor Makatarii.
- W świątyni na Ilos spotkałam dziewczynę. Siedziała skulona pod filarem, mówiła sama do siebie, obejmowała ją poświata błękitnych i czarnych wyładowań biotycznych. Coś, czemu najbliżej jest do tarczy. Kiedy podeszłam i spytałam, czy potrzebuje pomocy, złapała mnie za rękę, Mówiła coś, że mogę ją uratować. Ją i siebie. Przez moment, miałam wrażenie, że widzę gwiazdy. Efekt pola masy. A później znowu byłam w świątyni, sama, stało nade mną Widmo i miało ślady zwęglenia na pancerzu. Dziewczyny nie było, tylko ja z małą, taką jak moja dłoń, czarną blizną - mówiła wolno. Nie mając gotowych słów i zbudowanych z nich zdań. Wracała do wspomnień wciąż świeżych i bolesnych. Wiążących się ze stratą i walką o przetrwanie, gdy banshee ruszyły na żer. Pogrzebanymi nadziejami na szczęśliwe zakończenie. Potrząsnęła głową, upychając emocje, które czaiły się tuż za rogiem w czeluści podświadomości. Nie da im prawa głosu. Nie tu i nie teraz.
- Znamię od... Nie wiem, ile czasu minęło, ale od tamtego momentu urosło przynajmniej trzykrotnie. Początkowo mocno parzyło, teraz też czuje, jakbym dotykała do ognia, ale tylko gdy dotykam tę rękę lub próbuje ruszyć materiałem ubrania. W innych sytuacjach, dyskomfort jest znośny, nie zauważyłam zmian w użytkowaniu biotyki - skupiła ładunek w otwartej dłoni i rozproszyła go dla małego pokazu, że nic w tej kwestii nie uległo zmianie.
Wahała się przez moment, ale widząc zaangażowanie doktor Makatarii i jej życzliwy stosunek, zaryzykowało. Potrzebowała odpowiedzi, być może ona będzie jej przepustką do nowych, jeszcze nie znanych faktów.
- Miałam wrażenie, że ta dziewczyna chciała się ze mną podzielić znamieniem. Rozumiesz, co mam na myśli? Powtarzała też w chwili jasności umysłu, że muszę wrócić tam, gdzie to się zaczęło inaczej nie będzie ratunku dla nich i dla mnie. Wtedy ostrożnie podchodziłam do jej słów, ale teraz, kiedy wiem, czego efektem jest ta czarna jak noc blizna, co dzieje się z dziećmi zabranymi z miejsca napromieniowana, zastanawiam się, czy odpowiedzi wciąż nie są na stacji, gdzie doszło do wybuchu. Jak się ona nazywała? - może... cicero? spytała, po czym chrząknęła i wskazała na śniadanie.
- Ciepłe smakuje lepiej - przypomniała słowa Aileeny z lekkim uśmiechem. Nie zaprzyjaźnią się, ale przynajmniej patrzyła się na twarz kogoś empatycznego, a nie surowego, zdyscyplinowanego żołnierza.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

18 lut 2023, o 21:25

Aleena z początku przyglądała się jej znamieniu, ale szybko wróciła na swoje krzesło by zacząć notować wszystko to, co mówiła Fel na temat dziewczyny, będąc przy tym skrupulatną. Pisała na omni-kluczu niemal tak szybko, jak niegdyś Basset, przywołując pewne wspomnienia zmarłej asystentki. Kiwała głową, sama do siebie mamrocząc i powtarzając te słowa, które ją najbardziej zainteresowały.
- Stacja? Aertro? Aeteris? Aeris? Nie pamiętam, szczerze mówiąc, ale potem to dla pani sprawdzę - zmarszczyła brwi, usiłując przypomnieć sobie dla niej nazwę. Żadna z tych nie brzmiała jednak Cicero, więc kolejna potencjalna poszlaka okazała się ślepym trafem.
Asari drgnęła, słysząc uwagę o jedzeniu i uśmiechnęła się przepraszająco, jakby zrobiła coś złego, pochłonięta rozmyślaniami. Przytaknęła, łapiąc za widelec po czym, w dość mało elegancki sposób, wepchała sobie do ust jak największą porcję makaronu, jakby chciała mieć to z głowy i intensywnie go przeżuła.
- Na ludzi takich jak dziewczyna, którą pani spotkała, Przymierze ma nieoficjalną nazwę Furie. Czy wiedziała pani, że wojsko nie dość, że prowadzi badania na ten temat, to posiada kilka furii w aktywnej służbie? - wydusiła z siebie, gdy już udało jej się przełknąć jedzenie w tempie tak szybkim, że aż zaszkliły jej się oczy. - Myślę, że powinniśmy zacząć od początku, pani Fel. Od samego, właściwie.
Sięgnęła do starty datapadów i wyciągnęła z nich jeden, zerkając do notatek, nim wręczyła je Fel. Iris dostrzegła dość znajome schematy oddziaływania piezo na życie płodowe przez kolejne miesiące ciąży, w zależności od poziomu napromieniowania i czasu ekspozycji.
- Biotycy w większości wykształcają swoje umiejętności poprzez otrzymanie odpowiedniej dawki promieniowania piezo w trakcie rozwoju płodu, lecz niekiedy zdarza się, że udaje im się rozwinąć te umiejętności także przy ekspozycji dziecięcej. Organizm reaguje na kontakt z piezo wykształcając guzki na przestrzeni swojego układu nerwowego. Często, oczywiście, rozwój tych guzków okazuje się niepohamowany i prowadzi do nowotworów, lecz w szczęśliwych przypadkach ciało jest w stanie kontrolować ten proces i adaptuje się do ich posiadania... - urwała, unosząc nagle wzrok z datapadu na Iris, lekko zmieszana. - Przepraszam, ja wiem, że pani to wszystko wie, ale mam to tak poukładane w głowie, że jeśli od razu przeskoczę do mięsa, to pewnie zapomnę czegoś istotnego.
Westchnęła lekko, przesuwając notatki na datapadzie danym Iris. Teraz pokazywał statystyczne szanse na efekt napromieniowania przez piezo, w zależności od kilku różnych składowych. Obok dobrze znanych sobie liczb widniała nowa - malutki odsetek, mniej niż 0.1%, zaznaczony na niebiesko przez Aleenę i podpisany jako "furie".
- By wygenerować pole efektu masy, potrzebujemy zasilania - niezależnie od tego, czy mówimy o technologii, czy organizmie. "Guzki piezo", jak je kolokwialnie nazywamy, również go potrzebują. Dlatego biotycy uczą się kontrolować swój układ nerwowy, by dostarczyć im zasilania z pomocą impulsów energetycznych pochodzących z mózgu - kontynuowała, podsuwając jej kolejne datapady z pracami naukowymi, które już znała. - Zasadą biotyki jest generowanie pól efektu masy. Zmniejszenie masy prowadzi do uniesienia obiektu. Zwiększenie masy umożliwia zablokowanie nadlatujących pocisków. To coś, co nawet pani zna z autopsji.
Znów zerknęła na słuchającą. Fel była biotykiem - nawet, gdyby nie była specjalistką w tym zakresie, słyszała większość tych rzeczy kiedy sama była szkolona. Trenowanie swojego układu nerwowego nie było ani łatwe, ani przyjemne i wymagało specyficznego podejścia do nauki, ale gdy już weszło jej w krew, nigdy nie miało z niej wyjść - nieważne jak bardzo wypadłaby z wprawy.
- Istota istnienia pól efektu masy związana jest z ciemną materią. Nawet zwykli biotycy, gdy je wytwarzają, potrzebują do tego tej tajemniczej mocy. Gdy unosi pani przedmiot w górę, robi to pani z pomocą pokładów piezo w wytworzonych w pani układzie nerwowym guzkach. Pobudzone impulsem elektrycznym pokłady generują małe ilości ciemnej energii, którą pani przekształca w pole efektu masy - tłumaczyła i uśmiechnęła się do siebie, gdy zaczął jej się plątać język. - Prościej. Piezo dodać prąd równa się wyzwolona ciemna energia. Z pomocą ciemnej energii wytwarza pani pole efektu masy.
Diagram nawet pojawił się na jakimś datapadzie, choć nie potrzebowała aż tak szczegółowego wyjaśnienia.
- Ciemna energia jest jedną z najbardziej niesamowitych tajemnic wszechświata, jednak zwykli biotycy korzystają z niej nieświadomie. Wykorzystują jako paliwo do generowania pól efektu masy. Furie... furie są inne - podsunęła ostatni datapad. Dane innych pacjentów, nad którymi pracowała asari na przestrzeni swojej kariery - dorosłych lub młodych, o zupełnie innych danych i wynikach, niż klasyczni biotycy. - Furie nie posiadają takich ograniczeń jak my. Furie potrafią świadomie czerpać z ciemnej energii by przekształcać ją w to, co chcą. Nie mamy nawet pojęcia czym to jest tak dokładnie.
Odchyliła się w krześle, zafascynowana spoglądając na blondynkę. Spaghettii już wystygło, kompletnie zapomniane.
- Dla furii, ciemna energia nie jest paliwem, z pomocą którego manipuluje masą - zwieńczyła. - Jest narzędziem, którym może się posługiwać.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

18 lut 2023, o 22:52

Widząc, że doktor Maketarii skrupulatnie notuje, zwolniła w swojej opowieści, dając jej szansę zanotować słowo w słowo. Wzbudziła jej zaufanie, dopóki rozmawiały o czarnej biotyce, dziewczynie, dzieciach napromieniowanych i skazanych na śmierć, Fel nie miała nic przeciwko, aby dzielić się tym, co wiedziała i co widziała na własne oczy.
Pozostałe sprawy, zepchnęła na dalszy plan. Jak zawsze, gdy pochłaniała ją praca, wszystko co nie było z nią związane przestawało się liczyć. Zarówno jako Radna, jak i wcześniej lekarz, angażowała się na sto procent. Świat mógł na moment się zatrzymać, a ona i tak by tego nie zauważyła, pochłonięta obowiązkami.
Parsknęła cicho, będąc świadkiem jak asari dosłownie pochłania śniadanie. Nie próbowała dotrzymać jej tempa, połowę porcji zostawiła, dopijając kawę. Teraz, gdy nie czuła zagrożenia czającego się za rogiem, w końcu mogła docenić smak, za którym zaczynała po woli tęsknić.
Lecz i to uczucie musiała zdusić w zarodku bardzo dobrze wiedząc z czym się wiązało i jakie inne myśli pociągnęłoby za sobą, gdyby tylko pozwoliła mu na swobodę.
- Wiem, że Przymierze prowadzi kilka eksperymentalnych programów dla biotyków, nigdy jednak nie zagłębiałam się w szczegóły z uwagi na ograniczony czas wolny - przyznała. Odkąd objęła stanowisko Radnej, musiała zrezygnować z zawodowych zainteresowań. Porzucić badania, nigdy nie zaczęte projekty, obiecała sobie, że kiedyś do nich wróci, tymczasem jednak nie miała przywileju posiadania na tyle wolnych, nie zgrafitowanych obowiązkami godzin, aby próbować chociaż dzielić sumiennie czas na bycie Radną i lekarzem. Łapiąc dwie sroki za ogon, nie byłaby dobra ani w jednym, ani w drugim.
Wzięła datapad, który podała jej Aleena. Powiększyła schemat, śledząc wzrokiem znajome obrazy i diagramy, tabele, słupki i zestawienia danych, jednocześnie słuchając słów lekarki. Owszem, wiedziała o tym, lecz nie miała nic przeciwko, aby mówiła w sposób uporządkowany.
- Proszę nie przepraszać tylko kontynuować - uspokoiła asari. Nie przeszkadzało jej, że ta wracała do podstaw. Kontekst był potrzebny, aby mieli jasną sytuację i klarowny obraz. Widziała, że słucha ją ze skupieniem i uwagą, jednocześnie śledząc wzrokiem dane, które pokazywała jej na datapadzie jako uzupełnienie wykładu.
Przytaknęła. Lata spędzone w akademii Przymierza szczególnie zapadły jej w pamięć. Były jak wyżłobione ścieżki, których nie szło nawet, gdyby bardzo tego chciała, zdrapać z pamięci i wyrzucić. Pamiętała bardzo dobrze ból, dyskomfort, wycieńczenie i niekiedy nawet chęć poddania się. Rezygnacji, odejścia i zakończenia przed osiągnięciem jakichkolwiek, zadowalających efektów. Ale szybko odzywała się wtedy w niej ambicja, zmuszając do samodyscypliny, kolejnych godzin ćwiczeń, upartego dążenia krok po kroku do kolejnych, składających się na większą całość efektów.
Biotyka niejako definiowała to, kim była. Teraz, patrząc na siebie w tamtym okresie z perspektywy czasu i późniejszych doświadczeń, potrafiła przyznać to bez ogródek oraz zawahania.
Przeniosła na Aleene spojrzenie, gdy zaczęła mówić więcej na temat ciemnej energii. Wydawała się znać tę materię bardzo dobrze, mimo tego, że sprawiała wrażenie młodej, to, w jaki sposób się wypowiadała, kazało Iris zakładać, że asari musiała spędzić długie lata nad badaniami, a następnie obcowaniem z samą materią. Użytkownikami czarnych pól efektów masy. Odsunęła od siebie kubek z niedopitą kawą, sięgając po kolejny datapad. Wgryzała się wiedzę, którą podawała jej doktor Maketarii szczerze zaintrygowana. Tak długo pracowała z biotyką nieświadoma wielu procesów. Zakładając, że tak po prostu się dzieje, podczas kiedy gdyby tylko Przymierze było z nią szczere, umiałaby tak, jak teraz Aleena, wyjaśnić procesy i znać ich przyczynę.
Czy mając tę wiedzę, pomogłaby tym, którym wtedy nie potrafiła?
Pochyliła się nad stołem, zapoznając z zestawieniem badań nad furiami. Nazwa, wydała się Iris zasadna.
- Gdzie jest ta subtelna różnica nieświadomego korzystania z pokładów ciemnej energii przez każdego biotyka, a celową manipulacją? Mam na myśli, jak stajesz się furią? Co musi się zadziać, abyś nagle doświadczył świadomie pokładów ciemnej energii? Ktoś musi przed Tobą je otworzyć, a ty po nie sięgnąć? Dotknąć ich? - dopytywała, domniemając, że na wszystkie, podstawowe pytania, powinna znać odpowiedzi zanim wyjdą z tego pomieszczenia i wspólnie udadzą się do ambulatorium.
Wyprostowała się, wracając spojrzeniem do twarzy Aileeny. Widziała w niej zrozumienie. Podzielała jej zaintrygowanie.
- Ta dziewczyna wydaje się wrakiem człowieka. Na to skazane są wszystke furie czy tylko te, które nie są wystarczająco silne, aby udźwignąć manipulację ciemną energią? Jest to w ogóle możliwe? - miała do czynienia z tyloma istotami, widziałą tyle żyć skażonych tajemniczą energią. Czy każde w końcu zgasło w taki sam sposób? Wydźwięk pytań, był osobiście dla Iris pesymistyczny, ale jeszcze nie przywiązywała do być może zakończenia, które czeka także i ją, większej wagi. Wciąż poruszała się w temacie po omacku. I, jak zauważyła na samym początku doktor Maketarii, była pierwszym przypadkiem dotkniętym znamieniem ot tak.
Co też niespecjalnie napawało ją powodem do dumy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

18 lut 2023, o 23:20

Aleena aż podskoczyła, ucieszona jej pytaniem i natychmiast zaczęła kiwać głową. Gdzieś pośród ośmiu datapadów, jakie ze sobą wzięła, z czego trzy już podała Iris, wydobyła kolejny i szybko zerknęła na treść by upewnić się, że był dobry, nim podała go Fel.
- Doskonałe pytanie! - odrzuciła podekscytowana. Pomimo jej ogromnej wiedzy, Fel dostrzegała jej młodość w chwilach takich jak te. Aleena była nadal zafascynowana do głębi tym tematem, nawet jeśli nie do końca jej dotyczył w tej chwili. - Jest to efekt złożenia się ogromnej ilości czynników, z których trzy główne, które uważam za sensowne, to ilość promieniowania wstępnego, fizjologia i zwykła losowość. Ale odpowiadając na główne pytanie to, nie, żaden obecny biotyk nie jest w stanie nauczyć się, jak świadomie kontrolować ciemną energię. Powszechna opinia jest taka, że furią trzeba się urodzić. Aż do teraz, szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, że istnieją czynniki zewnętrzne, które mogą ten stan zmienić, o czym zaraz porozmawiamy...
Przypomniała sobie o swoim jedzeniu i zrobiła przerwę, unosząc palec wskazujący w górę by o tym Fel poinformować. Pochłonęła kolejną porcję dania, by uciszyć swój grający żołądek i gdy przełknęła całość, nabrała powietrza w płuca, by móc dalej kontynuować.
- Furie są niesamowicie rzadkie z wielu powodów. Po pierwsze, by powstały, narażenie na piezo musi być u nich tak intensywne i długie, że ponad dziewięćdziesiąt dziewięć procent płodów umiera w trakcie trwania ciąży, lub w przeciągu pierwszych dziesięciu lat życia. Taka ilość napromieniowania prowadzi do gwałtownego rozrostu guzków piezo w układzie nerwowym, co w większości przypadków pozostaje procesem niekontrolowanym, prowadzącym do nowotworów i szybkiej śmierci - kontynuowała, wyciągając stosowne dane. - Słowem - aby Furia mogła kontrolować ciemną energię świadomie i w pełnej krasie, jej ciało musi zaadaptować się do posiadania dziesięciokrotnie większej ilości węzłów w układzie nerwowym, niż posiadają zwykli biotycy. Musi zahamować proces niekontrolowanego rozrostu daleko za granicą krytyczną dla zwykłych jednostek, co zdarza się praktycznie raz na milion. Znaczy, wie pani, dokładna statystyka jest tutaj, tak tylko mówię.
Wskazała jej dane w tabelce na jednym datapadzie, tymczasem dłonią sięgając do następnego. Badania, które pokazywała Fel były jej obce i nowe. Współczynnik takich jednostek był potężnie niski. Miała większą szansę na śmierć w katastrofie promu kosmicznego niż na spotkanie Furii na ulicy.
- Drugi powód - Furie żyją bardzo krótko. Większość z nich umiera w wieku dziecięcym, borykają się z ogromną liczbą problemów zdrowotnych i wymagają specjalistycznych terapii oraz ciągłej hospitalizacji. Tak właściwie, w Przymierzu rocznie może dziesięć Furii jest klasyfikowanych jako zdolne do służby, a ta służba jest z reguły dość krótka. Najstarsza Furia, jaką znalazłam, dożyła wieku czterdziestu dwóch lat, ale nie mam aktualnych danych... - jej ramiona drgnęły lekko, z frustracją na temat brakujących jej informacji. Furie wydawały się być znacznie częściej występującym ewenementem wśród ludzi, a Przymierze nie należało do zbyt chętnych do dzielenia się informacjami, szczególnie z obcymi. - Szczerze mówiąc... Nie znamy większości skutków oddziaływania ciemnej energii na Furie. Nie znamy genezy większości skutków ubocznych, z którymi się borykają i przez to nie możemy do końca określić co przyczynia się do ich krótkiego żywota. Ale znamy jednego zabójcę, który będzie też tematem, którym zajmiemy się głównie tutaj, pani Fel.
Zerkała na trzy datapady, które miała przed sobą, zastanawiając się, który będzie najlepszy, po czym wybrała wszystkie i przesunęła je przed Iris.
- Głównym, znanym przez nas zabójcą jest promieniowanie. Widzi pani, gdy płód przeciętnego biotyka zostaje wystawiony na działanie piezo, ten efekt jest jednorazowy. Później, gdy biotyk pobudza węzły do generowania pól efektu masy, ilość wydzielanej przez niego ciemnej energii jest na tyle niewielka, że współczesna medycyna jest w stanie ją zniwelować, co nie wpływa na długość życia jednostki - stuknęła paznokciem w datapad, który przełączył okno na inne i fuknęła coś, rozeźlona, każąc mu wrócić do poprzedniego ekranu. - Tymczasem Furie wydzielają ciemną energię w ogromnych ilościach, często w sposób, którego nie kontrolują i nawet wtedy, gdy nie posługują się biotyką. Ich ciało jest wystawione na ogromne ilości promieniowania każdego dnia i żeby uratować taką osobę przed przedwczesną śmiercią, musielibyśmy wymyślić jakiś magiczny lek na zniwelowanie jego skutków zupełnie i uodpornienie żywego organizmu na promieniowanie. Czego, przynajmniej na razie, nie udało nam się zrobić, nie na tak ogromną ekspozycję.

Wróć do „Korlus”