Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Hirano Tower

19 lut 2023, o 00:34

Entuzjazm doktor Maketarii był zaraźliwy. Sięgnęła po kolejny datapad, z tyłu głowy notując, że asari była naprawdę bardo dobrze przygotowana. Jakby od początku chciała wyłożyć jej istotę czarnej materii. Przewijała kolejne, wgrane slajdy szybciej, niż mówiła o nich Aleena. Zatrzymywała się na badaniach oraz danych, z którymi wcześniej nie miała do czynienia. Zestawienia były brutalnie szczere. Odsetek niewielki, szanse z bliżej nieokreślonym prawdopodobieństwem. Zatrzymując się tu i teraz, znając fakty oraz matematykę, ktoś oczekiwał od nich niemożliwego.
Dlaczego tak bardzo walczyli o życie tych dzieci? Nie pasowało jej to do SST, które znała w kontekście otwartej wojny, jaką sami rozpętali.
Chyba, że potrzebowali ich żywych. Jako bronie. Własna wersja banshee spotkanych wśród proteańskich ruin, która miała gwarantować zwycięstwo tam, gdzie zostaną posłani na żer. Myśl ta, pełna niepokoju, uczepiła się jej świadomości i za żadne skarby nie pozwoliła strącić.
Potrząsnęła głową, Aleena skończyła przeżuwać i kontynuowała. Słuchała ją, wpatrzona w podsumowanie badań i dalej - współczynnik daleki po przecinku. Przeżyła spotkanie z promem. Przeżyła wyrok śmierci na Ilos. Jak wiele szczęścia pozostało jej, aby łudzić się, że i to zdoła przezwyciężyć? Kątem oka, spojrzała na znamię nagle wydające się o wiele bardziej czarne, niż było.
- Pamiętasz jak się nazywała? - nie miało to żadnego, większego znaczenia. Nie tu i nie teraz, a jednak zapytała. Ciekawość, ludzki odruch, zwyciężył.
Uruchomiła każdy z trzech datapadów, zapoznając się z danymi, które były na nich wgrane. Jej palce, przesuwały się miękko po dotykowym ekranie, najprawdopodobniej celowo odwlekając w czasie moment, w którym w końcu musiała coś powiedzieć. Przerwać zmowę milczenia. Nawet po tym, co usłyszała w dobitnie szczerym podsumowaniu.
Nie ma leku. Nie ma ratunku.
- Czy można w ogóle mówić o szansie na znalezienie związków niwelujących skutki promieniowania, nie znając jego natury? Mamy tu dzieci, które zostały napromieniowane. Jaka istnieje szansa, że to wystarczy, aby opracować recepturę? - interesowały ją wyłącznie fakty. Czysta matematyka. Gdybaniem, nie uratują żadnego życia.
- Promieniowanie na tamtej stacji wciąż jest zbyt wysokie, aby można było tam wrócić i przeprowadzić badania? Powiedziano mi, że wysłano tam już jedną grupę, ale nikt nie wrócił - poznała teorię. Istotę tego, z czym mają tu do czynienia. Teraz, potrzebowała konkretów. Kolejnych danych do zestawienia z już poznaną otoczką.
Zabrała dłonie z datapadów i popatrzyła się na asari. Ważna była jeszcze jedna kwestia. Być może droga do odpowiedzi była prostsza, niż się im obu wydawało choć nie wierzyła w tę możliwość do końca.
- Zastanawiam się... Skoro na moim ciele pojawiło się znamię i nie osłabłam, jak tamte dzieci, nie postradałam zmysłów, jak tamta dziewczyna, wynika to z tego, że nie byłam bezpośrednio nastawiona na promieniowanie, tylko przekazano mi w dziwny, pokrętny sposób tę ciemną energię już ukształtowaną, czy może w moim organizmie jest coś, co skutecznie zwalcza skutki czarnej materii? - nie miała nawet czynnego omni-klucza z medycznym skanem, aby sprawdzić odczyty, a co dopiero móc testować własne odruchu i zachowania. Musiała więc zwrócić się z tym pytaniem do asari.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 01:06

Pytanie o imię dziewczyny wyrwało kobietę z zamyślenia, jednak Fel nie musiała zbyt długo czekać na odpowiedź.
- Wydaje mi się, że Sophie - powiedziała cicho, niemal konspiracyjnie. - Ale nie jestem pewna. Nie chcą mi nic mówić na ten temat.
Kimkolwiek była Sophie, kogokolwiek mundur miała na sobie i co tak właściwie stało się na stacji o dziwnej nazwie - wszystko to pozostało gdzieś w ciemności, której nie obejmowało światło datapadów Aleeny.
Asari ponownie podniosła się by przyjrzeć znamieniu jeszcze raz, gdy Fel podwinęła ręka stroju. Dostrzegła u lekarki pewien zawód jeszcze zanim ta z powrotem oklapła na krzesło, zrezygnowana.
- Obawiam się, że to zwykła rana, pani Fel - westchnęła i od razu wyprostowała się, dostrzegając swój błąd. - Zwykła to może złe określenie. Widziałam takie wcześniej, to pewna... pozostałość po kontakcie z ciemną energią, która powoli pochłania kolejne tkanki na swojej drodze. Być może wśród dzieci znajdziemy odpowiedź na to, w jaki sposób się tego pozbyć. Uczynię to jednym z moich priorytetów.
Zwykła faktycznie nie była dobrym określeniem na to. Rana była otwarta i bolesna, jak gnijące tkanki, które wchodząc w proces umierania nie były już w żaden sposób możliwe do odratowania. Na szczęście medycyna była na tyle rozwinięta, że potencjalna, prewencyjna utrata kończyny nim znamię rozrośnie się jeszcze bardziej nie była takim nietaktem do zaproponowania. W końcu ręka odrośnie, tkanki się zregenerują, a przy budżecie, jakim dysponowała radna, nie powinno to być czasochłonne.
Inna sprawa, że miejsce, w którym się znajdowały, nie wyglądało na takie, w którym Fel znajdzie odpowiednią do tego technologię.
- Nie wierzę za bardzo w to, że znajdziemy lek - cud, doktor Fel. Skoro przez tyle lat nikomu w galaktyce się nie udało, czemu nam miałoby? - uśmiechnęła się lekko, nieświadomie zwracając się do niej tytułem, którego nikt nie używał od lat. - Ale mam pewien plan działania. Początek... terapii, która może spowolnić nieco efekty, przy którym potrzebowałabym pani pomocy. Promieniowanie, oczywiśćie, prędzej czy później zabije absolutnie każdego, kto będzie miał z nim styczność. Ale to, co dzieje się w tej chwili i u dzieci, i u Sophie, to coś zupełnie innego.
Na ostatnim datapadzie wyświetliła to, co Iris już widziała na urządzeniu podrzuconym jej przez Artonisa. Skany węzłów piezo wszystkich pacjentów. Na każdym kolejnym skanie guzów było coraz więcej.
- Cokolwiek wydarzyło się na tej stacji, wznowiło proces namnażania się węzłów piezo w układach nerwowych naszych pacjentów, oraz Sophie - wyjaśniła. - Jeżeli go nie zatrzymamy, zginą zanim promieniowanie przetrawi ich ciała. Uważam, że to powinien być nasz główny cel.
Zatrzymanie takiego procesu było dotychczas w danych pokazane jako czynnik losowy, zależny od danej jednostki. Gdyby udało im się to osiągnąć, mogłoby to oznaczać, że więcej Furii mogłoby dożywać dorosłości.
A przynajmniej te, które ocalały ze stacji.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 10:07

Ostrożnie i delikatnie, na tyle, na ile mogła, wyprostowała podwinięty rękaw lekarskiego fartucha.
- W obliczu tego, czego dzisiaj się dowiedziałam, nie uważam, że mam czego żałować - odparła, wygaszając ekran z danymi, które dla nie jednego lekarza bardzo upartego i zaangażowanego w swoją pracę, równałyby się z wyrokiem śmierci i porzuceniem złudzeń, że byłby w stanie cokolwiek zdziałać z postępującym, nieodwracalnym procesem. Naukowców takich jak doktor Maketarii zapewne można byłoby policzyć na palcach jednej ręki, z jakiegoś wciąż nie do końca oczywistego powodu, założono, że również zalicza się do tego wąskiego grona. W innych okolicznościach, w innych czasach, być może poczułaby się wyróżniona. Teraz jednak, nadal miała mieszane uczucia i kłamałaby twierdząc, że była właściwą osobą na właściwym miejscu.
Choć serce twierdziło inaczej, rozum upierał się, że porzuciła ten fach dawno temu. W imię wyższych ideałów. Dla całej galaktyki.
Oczywiście, od razu odzywał się w niej głos, czy będąc Radną, mogła tak swobodnie walczyć o ludzkie życie?
Tak. Ale niekoniecznie jednostki. Ogółu, jak najbardziej. Lecz w macie ginęła ta osobista, wyjątkowa jednostka. Jako lekarz, nie miała dylematów na skale populacji, całych kolonii.
Zacisnęła zęby, kończąc tę dysputę samej ze sobą. Podziękowała asari za deklaracje, której nie oczekiwała. Jej postawa, budziła pewną nadzieję, lecz było zbyt wcześnie, aby chwytać się jej i podążać za myślą prowadzącą ją niczym po nici do kłębka. Potrzebowała czasu, solidniejszych postaw, wzbudzenia zaufania. Bez względu na to, jak życzliwa była doktor Maketarii, jak swobodnie nie rozmawiały, nieustannie miała z tyłu głowy myśl, iż jest tu przetrzymywanym więźniem. A fakt ten, musiał w końcu się zmienić.
Skupiła wzrok na danych z wyszczególnionym czynnikiem losowym. Przekroje i zdjęcia, najprawdopodobniej martwych już dzieci, faktycznie wyglądały jak te, w które wpatrywała się tej nocy. Z kontekstem, potrafiła odczytać z fotografii o wiele więcej.
- Terapii? Udało się Pani ustalić pewną zależność, wyłapać zmienną podatną na działania? - z datapadem w ręku, zwróciła się do asari.
- Do czego konkretne jestem potrzebna akurat ja, a nie inny lekarz specjalizujących się w implantach biotycznych? - zastanawiała się nad tym długo. Wracała do badań, nad którymi pracowała, do miejsc i ludzi, którzy przewinęli się w latach, gdzie nawet nie myślała, że mogłaby niebawem wszystko to rzucić na rzecz bezdusznej polityki. Zbyt krótko pracowała dla Przymierza, aby zyskać ich zaufanie i zostać wtajemniczoną w programy furii. W Huercie, miała większą swobodę, czas na własne badania, testy innowacyjnych rozwiązań, obserwacje neuronów i zachowań receptorów po wszczepach, ale większość nie udało się jej nigdy doprowadzić do końca. Zabrakło czasu. A gdy nie odmówiła po raz pierwszy, szczerze zaskoczona wizytą Admiralicji, rozpędzona machina wciągnęła ją na szczyt międzygalaktycznych zawirowań.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 19:20

Doktor Maketari odsapnęła lekko, gdy udało jej się przebrnąć przez podstawy, których potrzebowały by rozpocząć wspólnie pracę. Jej entuzjazm nieco przygasł, gdy wspominała o ranie na ciele Fel, ale przytaknęła słysząc jej odpowiedź. Przysunęła do siebie już zimną resztkę śniadania, jakim było spaghetti i, już w nieco spokojniejszym tempie, powoli je dojadła.
- W samych ciałach pacjentów nie, przyznam, że nie znalazłam takiej zależności - odrzekła z frustracją, zamykając puste już pudełko szczelnie i skończyła jedzenie. Odłożyła sztućce na nie, by łatwiej jej było je wynieść z powrotem. - Mój plan działania opiera się na zmodyfikowaniu ich implantów.
Uruchomiła omni-klucz i, zerkając na wszystkie datapady, zgrała informacje z niego na ten, na którym znajdowały się najmniej interesujące prace naukowe, by chwilowo je zastąpić własnymi notatkami. Aleena notowała schludnie i porządnie, więc Fel nie miała żadnego problemu z odczytaniem jej planu.
- Uważam, że, choć to też jest tymczasowe rozwiązanie, jeśli uda nam się zahamować ten proces z pomocą implantu użytkownika, kupimy sobie, oraz tym dzieciom dość dużo czasu na próbę naprawienia tej sytuacji długoterminowo.
Zerknęła na zegarek i, dostrzegając, że zostało im zaledwie kilka minut do pierwszego pacjenta, o którym poinformował Iris Vincenzo, zaczęła składać datapady jeden na drugim i zamarła dopiero gdy radna zadała jej niewygodne pytanie.
Pytanie, na które Aleena również nie posiadała odpowiedzi.
- Przyznam, że nie wiem, pani Fel - westchnęła, unosząc na nią spojrzenie swoich przenikliwie zielonych tęczówek. - Wiem, że ktoś tutaj dowodzący ma jakieś problemy z zaufaniem. Poza panią, dopuszczono tylko trzech innych lekarzy do tego tematu i żadnemu się nie powiodło.
Zgarnęła datapady bliżej siebie, zostawiając Fel dwa - jeden z danymi pacjenta, który ich czekał, a drugi ze swoją pracą naukową, która stanowiła zalążki terapii.
- Mam pewną teorię, że ktoś inny jest chory. Ktoś ważny dla Sojuszu, kto poprosił o nas konkretnie. Może ma pani jakiegoś pacjenta sprzed lat, który stał się wpływowy i zapadła mu pani w pamięć? - uśmiechnęła się lekko, wiedząc, że ta osoba musiałaby stać się bardzo wpływowa, by móc zażyczyć sobie przywiezienia mu radnej pod nos. - Max na nas czeka w szpitalu. Czy jest pani gotowa?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 19:46

Nie przejmowała się raną. Nie w tym momencie. Kontrolowała powiększające się znamię, dopóki postęp nie był alarmujący, na granicy niemożliwe do odtworzenia kończyny czy kości, mogła ignorować czarne tkanki. Kiedy te zaczną niebezpiecznie rozrastać się, miała z tyłu głowy, że być może zmuszona będzie na drastyczny krok, ale teraz... Teraz co innego zaprzątało jej głowę. Wiązało się z Sophie, innymi furiami, a także badaniami Aleeny.
- Zmodyfikowaniu implantów? - powtórzyła po asari w pierwszej chwili nie mając pewności, czy przypadkiem nie przesłyszała się, lecz determinacja doktor Maketarii była wystarczająco wymowna. Wyciągnęła rękę po datapad, na którym zgrała swoje osobiste notatki w duchu pozwalając sobie zauważyć, że gdyby miała jakikolwiek omni-klucz, o wiele łatwiej wyglądałaby ta współpraca. Mogłyby na bieżąco wymieniać się danymi, katalogować wszystko w chmurze i nadpisywać. Zaraz za tą myślą, pospieszyła kolejna - czy to aby przypadkiem nie wiązało się z otwartą współpracą z SST? Łatwiej było Iris myśleć, że dotychczasowe działania następowały na skutek przymusu.
- Uważasz, że możemy zatrzymać produkcję komórek skażonych czarną materią, albo przekształcać je w niegroźne dla organizmu neurony wykorzystując odpowiednio zmodyfikowane implanty? - dopytywała, kiedy obie zbierały się do wyjścia. Nie zastanawiając się długo nad tym, co robi, wrzuciła puste pudełka po jedzeniu do kosza na śmierci, z kolei kubek odstawiła do zmywarki. Zatrzaskując drzwiczki do niej, upomniała w duchu samą siebie, że nie powinna się przyzwyczajać. To nie było długoterminowe rozwiązanie, dlatego też kiedy Aleena wspomniała o dalszych etapach, które będą naturalną koleją rzeczy po osiągnięciu sukcesu i zahamowaniu wyniszczenia organizmu... Jedno, to utrzymać kogoś przy życiu. Drugie, dać mu szansę, aby mógł dalej z niego korzystać. Miał na to siłę, możliwości. Iris zatrzymała się w połowie kroku, przed drzwiami i odwróciła do asari, uchwyciwszy jej spojrzenie. Była z nią szczera od samego początku, teraz także zamierzała.
- Wpływowy czy nie, musi liczyć się z faktem, że jestem nadal, niezmiennie Radną Cytadeli i mój pobyt tutaj na jego życzenie oraz Sojuszu to kolejny krok w stronę wojny, a jej skutki przez przedłużający się mój pobyt tutaj na pewno powinien nas zastanawiać czy to wszystko jest tego warte. Być może uratujemy te dziec, uratujemy jego, ale... Jakim kosztem, Pani Doktor? Jaka będzie cena życia tych jednostek? - nie oczekując odpowiedzi, odsunęła się sprzed drzwi, aby asari mogła je otworzyć i zaprowadzić ją do ambulatorium. Miała wszystko to, co potrzebowała. Informacje, biegłą w temacie asystentkę, wolną od mętliku głowę i chwilowo zaspokojony głód kofeinowy.
Ostatnio zmieniony 19 lut 2023, o 19:52 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 19:52

[h3]tajny rzut mg[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 20:15

O ile entuzjazm Aleeny przy rozmawianiu na temat terapii o raz tych przypadków, którymi miały się zająć, był zaraźliwy i wznosił asari na wyżyny, wojna, przyczyny bycia tutaj Fel oraz warunki, w jakich została tu sprowadzona natychmiast zrzucały na nich bombę przykrej rzeczywistości. Asari nie do końca wiedziała, w jaki sposób sobie z tym radzić - albo sprowadzanie przymusem lekarzy było tu na porządku dziennym, albo nie była w pełni świadoma tego, w jaki sposób Fel traktwano. Widziała tylko jej stosunkowo ładne i wygodne mieszkanie, kitel, który jej dano i cel, dla którego została tutaj przywołana. A cel przecież był szczytny - nawet, jeśli Radna tkwiła po złej stronie barykady.
- Skupmy się na uratowaniu pani ręki, oraz tych dzieci, pani Fel - poprosiła cicho, gdy wychodziły. - Ktokolwiek to zaaranżował, zawsze może pani odmówić uleczenia go, nawet, jeśli nam się uda. Za to, co zrobił.
Koniec końców, ani te dzieci, ani Aleena, nie były niczemu winne.
Wyszły na elegancki korytarz, którego podłoga była czarna, a ściany ciemnoszare, gładkie i marmurowe. Wnętrze nie przypominało żadnej kliniki, którą odwiedziła Fel w swoim życiu - przynajmniej z początku. Aleena poprowadziła ją do końca korytarza do znajomej windy, którą zjechały dwa piętra niżej, gdzie trafiły do małego atrium z drzwiami o zablokowanym panelu. Maketari podeszła do panelu i wpisała odpowiedni kod, wpuszczając ich do środka. Obrazek Dopiero wtedy znalazły się w klinice. Ściany tu były białe, a powietrzu unosił się zapach antyseptyków. Dostrzegła po drodze dwie pielęgniarki, oraz jedną sprzątaczkę, która zmywała podłogę w korytarzu. Wszyscy mieli na sobie dość standardowe ubrania, a jedna z pielęgniarek okazała się turianką. Aleena pokazała jej pokój wspólny, w którym Fel znalazła wygodną kanapę, mikrofalę i ekspres do kawy, oraz swój gabinet. Iris otrzymała własny - był ciasny i miał tylko jedno, małe okno na niebo po drugiej stronie, ale posiadał wszystko, czego potrzebowała do pracy. Jej gabinet posiadał dwie pary drzwi - jedne prowadziły na korytarz, a drugie bezpośrednio na salę.
Sala zabiegowa była obszerna i sterylnie czysta. Na środku stał stół operacyjny z ogromną ilością zaawansowanej maszynerii podpiętej do jego zautomatyzowanych systemów. Obok, pod ścianą stała prosta leżanka, oraz kilka szafek ze sprzętem dostępnym dla lekarzy. Stały tam też biurka, jakby kobiety wolały pracować tutaj, w małym aneksie. Pomieszczenie miało być odkażane przed każdym zabiegiem, oraz każdego wieczora bez względu na to, co miały w nim robić.
Max czekał na sali.
Miał siedemnaście lat i był najstarszym pacjentem na ich liście. Był wysoki, patykowaty i niezmiernie chudy, lecz miał przyjemną, nieco przestraszoną twarz. Wypadek na stacji uczynił z niego sierotą. Kobieta, która go przyprowadziła, była jego ciotką. Dbała o niego tak dobrze, jak tylko mogła, lecz opowiadając o tym, co mu się przydarzyło, czasem wyjmowała chusteczkę by zetrzeć łzy ze swojego policzka na wspomnienie o zmarłej siostrze i jej mężu. Max, poza słabością organizmu i anemią, cierpiał na powracające ataki padaczki, które z każdym dniem stawały się coraz intensywniejsze i coraz gorsze. Mimo tego, zachowywał dość pozytywne podejście do swojego stanu. Aleena przywitała go z uśmiechem, a on, nieświadom tego, kim była do końca Iris, ukłonił jej się nisko i grzecznie, nim zażartował, że musi być naprawdę ważny, skoro tyle szych nad nim pracuje. Pomimo jego wieku i wzrostu, którym znacznie przewyższał Fel, młodość odbijała się w jego łagodnych rysach i niewinnym spojrzeniu, w którym czasem pojawiał się strach, którego nie chciał po sobie pokazywać.
Max cierpliwie znosił wszystkie badania. W trakcie całego dnia miał dwa ataki, wymagające ich interwencji, ale z każdego udało im się go wyciągnąć. Nie miał apetytu, ale Aleena założyła się z nim, że nie jest w stanie wypić proteinowych szejków, bo są dla niego za ostre i wmusił je w siebie.
W trakcie pracy, Fel odkryła podstawy do terapii, nad którą pracowała Aleena. W teorii jej założenie okazało się możliwe, ale wymagało uzyskania pożądanej przez nich reakcji organizmu, której jak na razie nie udało się asari uzyskać i choć obie kobiety próbowały wielu rzeczy przez cały dzień, gdy minęło dziesięć godzin w klinice, nie ruszyły do przodu ani odrobinę, a Max wrócił do swojej kajuty.
- Wydaje mi się, że coś przeoczyłyśmy - wzdychała Maketari, gdy obie kierowały się do wyjścia z kliniki. - Ale nieważne co robię, efekt zawsze jest inny niż ten, którego potrzebujemy. Może jutro...
Gdy drzwi z kliniki się uchyliły, Aleena zamarła, dostrzegając mężczyznę po drugiej stronie.
Cyrus dezaktywował swój omni-klucz, na którym wcześniej coś robił gdy drzwi się otworzyły. Biała koszulka na jego piersi kontrastowała z opaloną skórą i czernią atrium, w którym się znaleźli, choć pasowała do opatrunku, który nadal tkwił na boku jego głowy - choć tym razem mniejszy. Skutki zadrapania przez huska okazały się problematyczne, a same rany dość głębokie.
- Kontynuuj - odrzekł, ręką wskazując im windę. Aleena ruszyła do niej powoli, ostrożnie, ale mruknęła pod nosem coś w odpowiedzi, spoglądając na mężczyznę z dziwnym przestrachem, gdy weszły do windy. Zdawała się przyklejona do ściany, gdy Cyrus wszedł za nimi, wyklikując odpowiednie piętra w panelu.
- Do jutra, pani Fel - powiedziała cicho do Iris, wysiadając na innym piętrze pośpiesznie, jakby przebywanie w towarzystwie mężczyzny ją wypłoszyło.
W ciszy dojechali na wyższe piętro, skąd Cyrus poprowadził ją do jej tymczasowego mieszkania, niezaproszony również do niego wchodząc i zamykając za nimi drzwi.
- Chciałem sprawdzić, czy czegoś potrzebujesz.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

19 lut 2023, o 21:18

Popatrzyła na doktor Maketarii, której zmieszana sylwetka odbijała się w gładkiej tafli. Nie skomentowała jej odpowiedzi oraz niepewnie dodanej na końcu sugestii, aczkolwiek jeżeli aseri odwzajemniła spojrzenie, dostrzec mogła w oczach Iris porozumienie.
Skupiła się na pracy. Tylko tak mogła nie myśleć o niczym i o nikim innym. Rozejrzała się po gabinecie, który został jej przypisany, przedstawiła się pielęgniarkom, być może zmuszając je do nerwowego wbijania wzroku w buty, po czym w towarzystwie Aleeny, weszła do sali zabiegowej. Przeprowadziła z chłopakiem obszerny wywiad, zapoznała się z dokumentacją medyczną, podczas kiedy doktor Maketarii przeprowadzała rutynowe kontrole od ostatniej wizyty. Zapraszającym gestem, wskazała mu leżankę, gdy obie stwierdziły, że możemy zaczynać. Rozmawiała z nim przez cały czas trwania badań. Ufał jej a Fel nie drwiła sobie z tych szczerze pokładanych w niej nadziei. Odetchnęła, kiedy po raz pierwszy odzyskał świadomość po ataku. Po drugim, wcisnęła mu w ręce drugiego szejka podkreślając, że powinien go do jutrzejszego spotkania wypić. Puściła mu oczko, wychodząc z sali zabiegowej. Próbował żartować i był to naprawdę dobry znak.
Dziesięć godzin minęło tak naprawdę nie wiedzieć kiedy. Pracowała bez wytchnienia, robiąc wyłącznie krótkie przerwy. Idąc w stronę windy, odczuwała ciężar kilkudziesięciu godzin ślęczenia nad ekranem, ale nie tylko; dumna z ich dwójki, niewielkiego, choć jednak widocznego postępu, uśmiechała się pod nosem, tak że tylko idąc obok niej asari mogła zauważyć subtelną zmianę w mimice Fel. Pod pachą trzymała datapad, na którym doktor Maketarii zgrała dzisiejszy przebieg dnia. Każde badanie, obrazowane, reakcje organizmu i momenty krytyczne. W drugiej ręce, niosła kubek z kosmicznymi kotami i resztką niedopitej, zimnej od dawna kawy.
- Przeanalizuję dzisiejsze efekty na spokojnie. Może uda mi się zobaczyć coś, co nam faktycznie umyka - zgodziła się z Aleeną. Całkiem śmiały uśmiech na jej ustach zamarł, kiedy podniosła oczy i napotkała wzrok Cyrusa czekającego przy windzie. Nie zmroziło jej tak, jak asari, nie mniej zaskoczył ją widok mężczyzny. Tutaj, w wieży. Zrozumiałaby, gdyby wysłał jej pocztówkę z jakiś egzotycznych krajów, gdzie udał się na wakacje, ale nie. Wciąż był w mieście.
- Vincenzo odleciał bez Ciebie, czy informacja, że opuszcza Kotlus była kolejnym kłamstwem? - przywitała się z żołnierzem, przechodząc obok niego nie zaszczyciwszy mężczyzny nawet przelotnym zerknięciem i stając obok doktor Maketarii. Wyczuwała jej dyskomfort, nie potrafiła jednak znaleźć przyczyny tego strachu, który wzbudził w niej Cyrus. Musiała o czymś nie widzieć.
- Zapraszam na śniadanie, Aleeno. Spokojnej nocy - odparła, odprowadzając asari wzrokiem. Spieszyła się, jakby chciała czym prędzej zniknąć z pola widzenia Cyrusa. Skomentowała to uniesieniem brwi, lecz ten nie kwapił się do powiedzenia czegokolwiek na swoją obronę. Nie dopytywała, stała z dłońmi zaciskającymi się na datapadzie oraz kubku aż nie dojechali na wyższe piętro. Wyszła, eskortowana przez Cyrusa. Jakby schemat ten był codziennością. Otworzył drzwi, ledwo przekroczyła próg, a ten już znalazł się w środku.
- No tak. Oczywiście, zapraszam, po co pytać czy możesz wejść do środka skoro dobrze wiesz, że tak - skomentowała jego zachowanie z przekąsem. Kitel, który miała na sobie, nosił ślady użytkowania; poplamiony przez medykamenty, odczynniki, krew i osocze. Posiniaczona, blada twarz Fel także muśnięta była jakimś proszkiem, który starła, lecz woda nie zmyła go dostatecznie. Przez śnieżnobiały materiał, prześwitywała czarna jak noc za oknami blizna. Objęła sylwetkę Cyrusa spojrzeniem i wcale się z tym nie kryła. Lustrowała go od stół do głów, jakby sama postawa, mimika, była dla niej wyjaśnieniem.
- Oczekujesz szczerej odpowiedzi na to pytanie? - spytała, odkładając rzeczy na stół w sekcji jadalnej. Celowo bądź nie, kubek obróciła tak, że holograficzny kot jeżył się na widok mężczyzny.
- Brakuje mi wielu rzeczy, z wolnością na szczycie tej długiej listy, ale... Zadowolę się odpowiedziami na kilka pytań. Siadaj, zaproponowałabym Ci kawę, niestety jest tylko woda w butelkach w lodówce. Nie krępuj się, jeśli masz ochotę, choć niepotrzebnie to mówię skoro czujesz się tu i tak jak u siebie - gestem wskazała na aneks kuchenny. I choć zaprosiła Cyrusa do stołu, sama obeszła go i kładąc dłonie na oparcie jednego z krzeseł, zadarła głowę, aby wrócić do tego twarzy uważnym spojrzeniem. Nie oszczędzała go.
- Co tutaj robisz? Aileena kiedy Cię zobaczyła wyglądała, jakby miała zaraz zejść na zawał, a jednak jej pomoc jest bardzo cenna i nie chciałabym stracić kolejnej asystentki - podkreśliła, widząc w śmierci Basset naturalnie współwinę Cyrusa.
- Mówiłeś, że moim dostarczeniem zyskasz święty spokój. Nie rozumiem więc. Dlaczego nie korzystasz z przywilejów i profitów, tylko jesteś... tutaj? - rozłożyła ręce, jakby widok tego mieszkania i jej osoby pośrodku tłumaczyć miał wszystko co chciała wyjaśnić tym jednym, najważniejszym pytaniem.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

20 lut 2023, o 12:31

Cięta uwaga na temat Vincenzo wywołała lekki uśmiech na twarzy mężczyzny. Wsunął dłonie do kieszeni spodni, gdy wchodzili razem do windy, kompresując się na tyle, na ile mógł, by Aleena zaprzestała próbowania wcisnąć się w ścianę byle go tylko nie dotknąć.
- Nie pracuję dla niego, po co miałbym z nim wylatywać? - spytał tylko, bez głębszych emocji przebijających się w głosie. - Ale możesz odetchnąć. Artonisa tu nie ma.
Najwyraźniej kolejne słowo padające z ust Vincenzo nie było kłamstwem, choć cała postać mężczyzny wydawała się krzyczeć o przejmującym go fałszu. Oprawca faktycznie opuścił wieżę, w której ją odstawił - na jednym z najwyższych pięter, z dala od potencjalnej drogi ucieczki. Puste lądowisko nie było dla niej żadnym atutem, bez statku, który mógłby zabrać ją daleko stąd.
Drzwi zamknęły się za nimi z cichym szczęknięciem zamka, który najwyraźniej ustawiony był na automatyczne zamykanie jej w środku i Cyrus nie musiał nawet sięgać do niego omni-kluczem. Zatrzymał się przy drzwiach, na tyle bezczelny, by wejść do środka niezaproszony, ale niewystarczająco by podążyć za nią wgłąb pokoju i walnąć się na kanapie, jakby był u siebie. Respektował jakieś wyznaczone przez nią granice, choć pewnie nie musiał. Artonis nie posiadał większego problemu z przekraczaniem ich, wręcz wydawało się go to cieszyć.
- Wystarczyło powiedzieć, że chciałabyś ekspres - odrzucił z sarkazmem, zaproszony wreszcie ruszając w stronę kanapy, choć robił to zaskakująco niepewnie. Z bliska dostrzegła małe pozostałości po Ilos - siniaki i częściowo zaleczone zadrapania na jego szyi, twarzy i odkrytych przedramionach. Mogła tylko wyobrazić sobie, ile opatrunków chowała pod sobą jego koszulka. Planetę opuścił w stanie niewiele lepszym, o ile nie gorszym od jej, ale determinacja trzymała go na nogach wraz z wpompowanym w żyły wyszkoleniem. - Przyszedłem sprawdzić, czy czegoś nie potrzebujesz.
Kącik jego ust uniósł się lekko w górę, w jedynym zaprzeczeniu tego, by było to tak proste, jak wskazywały na to jego słowa. Podszedł do krzesła, do którego go zaprosiła i gdy zajmował miejsce, jego wzrok prześlizgnął się po jej twarzy tylko na chwilę, nim powrócił do bliżej nieokreślonego punktu w pomieszczeniu.
Rozejrzał się wokół, zawieszając na moment spojrzenie na obszernym oknie, przez które do środka wpadało złote światło słońca powoli chylącego się ku zachodowi. Wiedziała, że doba w tym miejscu była dłuższa od ziemskiej, ale niewiele. Gdy zbudziła się rano światło ranka już wypełniało jej apartament a teraz, po dziesięciogodzinnej zmianie w szpitalu, nadal była w stanie go uświadczyć, choć powoli zaczynało się już kończyć.
- Może uznałem, że potrzeba ci jakiegoś towarzystwa? - odrzucił, powracając wzrokiem do siadającej naprzeciw niego kobiety. Pochylił się lekko nad stołem, opierając łokcie o blat i splatając dłonie ze sobą. - Aileena to paranoiczka. Jak ci się pracuje z nią w szpitalu?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

20 lut 2023, o 12:55

Nie musiała, nikt tego od niej nie oczekiwała, nie mniej chcąc w pewien sposób odwdzięczyć się doktór Maketarii za dzisiejszy poranek, stanęła pomiędzy nią a Cyrusem, definitywnie odgradzając lekarkę od niewzruszonej sylwetki mężczyzny.
- Dzięki Ci o wszechmocny - podniosła oczy do góry tylko po to, aby wymownie nimi przewrócić. Vincenzo był... specyficzny. Nieobliczalny. Zmuszał ją do nieustannej czujności i wypatrywania zagrożenia nawet, jeżeli przychodziło ono pod postacią ciętego, ironicznego komentarza. Sam mężczyzna wydawał się bardziej chcieć uchodzić za postrach, niż faktycznie go prowokował, nie mniej Iris dostrzegając w jego oczach nutkę szaleństwa wolała dmuchać na zimne i przyjąć, że mimo wszystko konfrontacja z nim mogłaby być przewrotna.
Przy Cyrusie, czuła się o wiele bardziej swobodnie. Być może przełożyło się na to wspólne doświadczenie z Ilos, razem stawiali czoła demonom czającym się w proteanskich ruinach. Gdyby nie rozwój wypadku, zdrada, która w jej ocenie dopuścił się mężczyzna, ich znajomość mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. I teraz nie staliby naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem jak przeciwnicy. Uwagę na temat braku większej współpracy pomiędzy nim, a Artonisem odnotowała jako fakt warty zapamiętania, niekoniecznie komentarza.
- Może i by wystarczyło, ale tak między nami... Nie chciałabym odbierać komuś przyjemności z przynoszenia mi osobiście kawy. Dla mnie z mlekiem i bez cukru a dla Ciebie? - spytała pół żartem pół serio obróciwszy się na palcach. Zauważyłam, że wciąż tkwił w przedpokoju i choć jakaś cząstka jej domagała się, aby sprawdzić, czy wystoi w korytarzu całą rozmowę, wbrew pozorom nie była aż tak bezduszna. Zaprosiła Cyrusa do środka, zostawiając mu wybór pomiędzy kanapa, a stołem i krzesłami. Sama, oparła dłonie na tym jednym, odsuniętym od stołu przez nią bądź Aleene dzisiejszego poranka.
Przyglądała się Cyrusowi w blasku słońca. Brakowało jej tego na Cytadeli - naturalnego światła, w objęciach którego wszystko nagle wydawało się o wiele bardziej cieszyć oko estety. Widziała rany i siniaki na jego skórę, podświadomie oszacowała, które zamienia się w bliznę, a które znikną z upływem czasu nie pozostawiając po sobie większego śladu.
- To... miłe - odezwała się zupełnie innym tonem. Nie był kasający, ani też nie przypominał wyjca z popularnego w swoim czasie uniwersum przygód literackiego bohatera w świecie pełnym przygód i magii. Z cichym westchnieniem, rozluźniła mięśnie. Usiadła w końcu naprzeciwko, zarzucając nogę na nogę. Odzyskała na tyle sprawności, że za tym podobne ruchy nie musiała płacić bólem.
- Ma powód, abyś to Ty budził w niej paranoje? Doktor Maketarii jest kompetentna i zaangażowana w swoja prace. Naprawdę chce pomoc tym dzieciom. Znalazła także zalążek, na którym można byłoby w przyszłości budować terapie, a przynajmniej chcemy spróbować stworzyć dla takowej szanse - nie miała problemu, aby wypowiedzieć się pozytywnie na temat asari, jej doświadczenia i stylu pracy. Odpowiadał jej. Zgrały się i rozumiały. To było ważne w prospektywnie długofalowej współpracy, o której rzecz jasna Iris miała już wyrobione własne zdanie.
- Jak się czujesz? Wiesz, że nie zdradziłeś mi swojego imienia? - padło dwa pytania, a Fel również ułożyła ręce na blacie, choć w przeciwieństwie do mężczyzny, nie splotła dłoni w warkocz tylko bezszelestnie zabębniła opuszkami o stół. Jakby grała melodię na klawiszach fortepianu.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2023, o 20:02 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 2 razy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

20 lut 2023, o 14:35

[h3]spostrzegawczość[/h3]
50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

20 lut 2023, o 14:44

Nawet, jeśli oświetlenie było najlepszą częścią planety, na której wylądowała, wpadające do środka złote światło wynagradzało nieco wcześniejsze tkwienie w zamkniętej, pozbawionej okien celi. Najwięcej wpadało go do sekcji, w której siedzieli, rzucając cienie ich sylwetek, oraz mebli na podłogę. W częściowo odgrodzonej sekcji sypialnianej również królowało złoto, lecz częściowo zasunięte zasłony dzieliły pomieszczenie na pół.
- Czarna, gorzka - odrzekł lekko, jakby faktycznie ktoś miał zaraz przynieść im kawę, lecz w jej apartamencie nie było teraz nikogo poza nimi.
Miły gest był dość zwyczajny, grzecznościowy, ale w porównaniu do tego, w jak szalony sposób przebiegała jak na razie ich znajomość, faktycznie mogła w ten sposób go określić. Był po prosty miły - nie zdradziecki, nie podstępny, nie był manipulacją ani próbą uzyskania od niej czegoś konkretnego. Wręcz przeciwnie - był swojego rodzaju propozycją. W końcu pytając ją, czego potrzebuje, zakładał, że będzie miała jakieś odpowiedzi dla niego i będzie musiał jej to zorganizować.
Gdy kontynuowała temat doktor Maketari, wyprostował się, opadając na oparcie krzesła i odchylając w nim nieco. Wzruszył ramionami lekko, jakby nie znał odpowiedzi na jej pytanie - a może nie wiedział, która faktycznie byłaby prawidłowa. Może asari miała wiele powodów, by nie chcieć przebywać w jego otoczeniu i, spytany w ten sposób, nie potrafił nawet wybrać jednego, którym mógłby się podzielić z Fel.
- I macie już jakąś? - spytał obojętnie, ignorując kwestię asari, podchwytując drugą część jej wypowiedzi zamiast tego. - Terapię. W końcu to dopiero twój pierwszy dzień.
Oparł dłonie na podłokietnikach, przyglądając jej się z zainteresowaniem. Nie wydawał się być znawcą w tematach, o których rozmawiała z doktor Maketari, ale, czy z uprzejmości, czy ze szczerego zaintrygowania, wydawał się zaciekawiony tym, co udało jej się zrobić w tak krótkim czasie i tak ograniczonych warunkach. Nie mówiąc o tym, w jaki sposób została zaciągnięta do pracy - co było głównie jego zasługą, nawet jeśli wypełniał polecenia tej samej osoby, która zleciła Vincenzo organizację tego wszystkiego.
Jej pytanie wybiło go z tropu. Uśmiechnął się pod nosem, nieskory do odpowiedzi z samego początku, zamiast tego odwzajemniając spojrzenie jej dwukolorowych tęczówek. Promienie słońca wydobywały z jego pozornie szarych tęczówek odcienie błękitu, jak słońce po burzy malowało barwami sztormowe morze.
- Czuję się dobrze - odparł zdawkowo, przerywając ciszę, nim dodał, z szelmowskim uśmiechem. - Tyle możesz sobie zażyczyć, a chcesz poznać moje imię? Myślałem, że będziesz oczekiwała jakichś ubrań, normalnego jedzenia czy zabrania cię na zewnątrz.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

20 lut 2023, o 15:37

- Klasyka. Jesteś tradycjonalistą, czy to wyłącznie kaprys? - pod przykrywką pytania o kawę, jawnie i bez podchodów dociekała spraw istotniejszych. Dotyczących bezpośrednio jego osoby. Preferencji, zainteresowań, spojrzenia na świat. Słusznie zakładał, ze potrzebowała towarzystwa, ale nie jakiegoś, pierwszego lepszego, tylko interesującego. Padło na jego skromną osobę. Przypadek? Niekoniecznie. Naturalnie, nie miał obowiązku odpowiadać, lecz widząc tę rzucona mu pod nogi rękawice, odpuściłby? Nie był Vincenzem, którego słownie mogła odpowiednio podejść. Nie obrażała go więc żadną sugestia, nie próbowała zagrać na dumie, wyłącznie zapytała.
Nie znała go na tyle, aby wiedzieć, jaki był i jak zachowywał się w stosunku do innych. Dla niej, stanowił swoistego rodzaju zagadkę. Być może domyślał się, po tym, co już usłyszał, co widział na własne oczy, że Iris nie przechodziła obok tajemnic obojętnie. Zwłaszcza takich wymagających od niej zaangażowania, wysiłku, wszystko to, co podawane było na złotej tacy, szybko ja nudziło.
- Wiemy, na czym można byłoby ją oprzeć - odparła nie wiele mu mówiącymi słowami. Zawahała się, nie była pewna, czy chce to rozwijać, ale czując na sobie jego wzrok wyrażający raczej szczere zainteresowanie, wstała od stołu. Sięgnęła do datapadów przyniesionych do mieszkania z ambulatorium, biorąc jeden z góry. Obeszła stół, stając obok Cyrusa. Położyła przed nim ekran, wybierając z wgranych plików przekrój spod mikroskopu. Pochyliła się nad blatem, obok niego, paznokciem rysując delikatnie po szkle obszar blisko najprawdopodobniej jakiegoś rdzenia. Gdy skupił na nim na dłużej wzrok, najprawdopodobniej mógł dostrzec dziesiątki drobnych punkcików czarnych jak kawa, o której wcześniej wspomniał.
- Popatrz, to namnażające się komórki czarnej energii. Promieniowanie, którego doświadczyli na stacji wznowiło proces namnażania się węzłów piezo w ich układach nerwowych. Chcemy implantem biotycznych zahamować ich produkcje, aby kupić dzieciom więcej czasu na pełnoprawną terapie. To zdaję się być możliwe, wymaga jednak sporo testów, aby odkryć, która modyfikacja w implantach pozwoli powstrzymać namnażanie. Tu nie ma miejsca na przypadek, łut szczęścia, to po prostu musi się zadziać w odpowiedzi na nasze konkretne działanie - dodała, wyprostowawszy się nim Cyrusowi przyszłoby do głowy, aby obrócić niespodziewanie głowę i spojrzeć na nią z bliższej perspektywy. Odkrywając przed nią już w pełni błękit a nie stal własnych tęczówek jak podejrzewała go dotychczas i co widziała kątem oka. Zostawiła go ze skanami Maxa i innymi, opisanymi zdjęciami, które mógł swobodnie przełączać, aby z bliska przyjrzeć się wizualizacji tego, o czym mówiła.
Wróciła na swoje miejsce przy stole, nie wymuszając na nim odpowiedzi ani przełamania ciszy. O dziwo, ta nie przeszkadzała jej jakoś bardzo. Nie uwierała, nie stawała się przytłaczająca. Była... Znośna.
[ii]30[/in]Prawie tak jak Cyrus. Przynajmniej dopóki nie starał się dorównać jej w słownych gierkach.
- Oceniasz mnie przez pryzmat tego, kim jestem czy mówisz o prośbach innych uprowadzonych ze swojego doświadczenia? Brakuje mi wolności, tego, że nie mogę wyjść na zewnątrz, odetchnąć pełna piersią, poczuć wiatr we włosach, uśmiechnąć się do słońca, ale... Jestem realistką. Nie będę prosić Cię o nic, czego nie możesz mi dać. Chyba że... - urwała, nie kończąc zdania i wyłącznie uśmiechając się pod nosem. Coś zdecydowanie chodziło jej po głowie czym nie była skora się tak łatwo podzielić.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

21 lut 2023, o 12:11

Zmarszczył brwi na dźwięk jej pozornie niewinnego pytania, natychmiast doszukując się w nim czegoś jeszcze - czegoś pod powierzchnią, czego nie dała po sobie poznać. Może przez to potrzebował chwili, by odpowiedzieć, ale gdy już to zrobił, uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Wyczuwam haczyk. Próbujesz przeanalizować cały mój charakter na podstawie kawy, którą piję? - odparował pytaniem na pytanie, przyglądając się, jak jej mimika zmieniała się w trakcie rozmowy.
Być może i on próbował ją rozgryźć w równym stopniu, co ona jego. Słowa dobierał ostrożnie w momentach, które teoretycznie tego nie wymagały, jakby prowadzili jakąś grę, w której ten, który wyjawi o sobie najwięcej, przegra.
Zerknął na datapad, który mu dała do rąk i w milczeniu słuchał jej wyjaśnienia. Choć miał pod ręką wszystkich pacjentów, nie grzebał w jej urządzeniu, nawet nie przewinął w dół listy, by przejrzeć wszystkich. Być może z braku zainteresowania czy w wyrazie uprzejmości, przyglądał się temu, co mu pokazywała, skupiony.
- I macie wszystko, co potrzebne, do tych testów? - spytał, odkładając datapad na blat stołu. - Myślisz, że uda wam się na czas?
Pytanie, choć oczywiste, było podchwytliwe. Fel nie miała pojęcia, tak samo jak Aleena, czy faktycznie uda im się uratować wszystkie dzieci, czy terapia zadziała i czy w ogóle będzie to trafny trop. Mogli tylko wierzyć, że uda im się ostatecznie uczynić coś dobrego w całym tym chaosie zła, który krążył wokół radnej odkąd postawiła stopę na Ilos.
Na samą wzmiankę o innych uprowadzonych, mężczyzna parsknął śmiechem, odsuwając od siebie datapad, a razem z nim pytania i zmartwienia, które go dotyczyły.
- Oczywiście. Wszystkich moich więźniów o to pytam. Prowadzę statystyki - odrzucił niewinnie, opadając plecami na oparcie krzesła i patrząc w jej stronę z nagłą przebiegłością malującą się w oczach. - Nikt nie powiedział, że nie możesz wyjść na zewnątrz.
Krzesło odsunęło się nagle od stołu z głośnym szurnięciem o gładką podłogę, gdy mężczyzna niespodziewanie podniósł się w górę, nie tracąc zbędnych sekund na podjęcie decyzji - lub podejmując ją tak szybko, by wszelkie wątpliwości nie zdążyły do niego dotrzeć, usiłując ją zmienić.
- I tak miałem wyskoczyć na drinka lub kawę. Nie sądziłem, że radna może się skusić - dodał niewinnie, jakby idealnie się złożyło i nic z tego nie było planowane. - Radna powinna tylko pamiętać, że jeśli spróbuje mi uciec, zwiążę ją i zaniosę z powrotem do wieży zanim zdąży wypowiedzieć słowo cytadela.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

21 lut 2023, o 13:20

- Może - odpowiedziała zdawkowo, ale uśmiech, który dosięgnął jej oczu, zdradził o wiele więcej. Właściwie to wszystko. Dawno już nie czuła się przy nim tak swobodnie, ostatnio pozwoliła sobie na opuszczenie gardy i nie zgrywania twardej, niewzruszonej statut, gdy wśród ruin na Ilos, siedzieli w tunelu powyżej grasującej banshee.
- Zdziwiłbyś się, ile można dowiedzieć się o człowieku na podstawie preferencji i przyzwyczajeń. Kawa, staje się bardzo często naszą mała rutyną. Wiedząc, jak ona wygląda... Próbujesz aby tego samego? - urwała w połowie zdania, przekrzywiając głowę i wbijając w Cyrusa uważne, wciąż roześmiane spojrzenie. Parsknęła cicho i przyciągnęła do siebie kubek z zimną, niedopitą kawą. Obracając go w ręku, kosmiczne kotki wirowały w grze światła, rzucając kolorową poświatę na okoliczne meble i ich ręce.
- Nie wiem, jak Ty, ale ja na przykład mam swoje ulubione kubki i nie wyobrażam sobie dzielić się nimi z kimkolwiek... Pozwolisz więc, że ten wyjątkowy okaz, zatrzymam - wystrzeliła palcem w stronę hologramu przeciągającego się kociaka jakby naprawdę rozważała, czy nie pogłaskać go po grzbiecie.
W pierwszej chwili, odpowiedziało mu milczenie. Stała za jego plecami, wpatrując się w wygaszony datapad.
- Nie wiem - padło w końcu, po przeciągniętej chwili milczenia. Naprawdę chciała powiedzieć mu, że tak. Bez wahania, bez wątpliwości, w końcu chodziło o ludzie życie, lecz nie byłoby to uczciwe.
- Wiemy gdzie szukać i czego szukać, reszta to niestety czynniki losowe, na które możemy próbować wpłynąć, ale też nie ma nigdy, do końca pewności, że to na pewno to. Chciałabym, aby się nam udało, zrobię co w mojej mocy, lecz jako lekarz muszę niestety powiedzieć, że czas jest skurwielem. Można go czarować, prosić, grozić mu, ale nie zawsze to się udaje... Mogę być szczera? - spytała, siedząc naprzeciwko niego. Nieco pochylona nad datapadem, zerknęła z tej perspektywy na Cyrusa pomiędzy kaskadą jasnych, opadających na jej oczy kosmyków.
- Nie do końca daje mi spokoju ta stacja, gdzie doszło do promieniowania. Może to majaczenie zmęczonego umysłu, ale ta dziewczyna nalegała, aby tam wrócić i na niej szukać ratunku. Jakby była święcie przekonana, że on tam na nas czeka. Byłeś kiedyś na tej stacji? - Aleena raz wspomniała jej nazwę, nie była jednak pewna, czy dobrze zapamiętała.
Pokręciła głową. Z rozczarowaniem? Niekoniecznie. Bardziej dezaprobacją, aczkolwiek w mgnieniu oka pochwyciła domniemanie o innych więźniach i osobach uprowadzonych. Przyglądała mu się z uniesioną brwią, skąpany w słońcu, faktycznie miał czysto błękitne oczy.
- Statystycznie więc o co najczęściej proszą? - miała swoje typy. Trzy odpowiedzi, lecz nie chciała sobie psuć zabawę i nastawiła uszko, aby usłyszeć najpierw wersję Cyrusa. A kiedy ten wspomniał o wyjściu na zewnątrz, westchnęła.
- Nikt nie powiedział tez, że mogę - odparła z przekąsem, wskazując na drzwi, które od razu zamknęły się za nimi. Były zatrzaśnięte, nieaktywne, próbowała oczywiście wczorajszego wieczoru podejść i je otworzyć, lecz te wydawały się niewzruszone. Nawet nie drgnęły.
W przeciwieństwie do mężczyzny. Obejrzała się na niego, gdy wstał bez ostrzeżenia od stołu, po chwili zawahania - kilka ułamków sekund, raptem jedno uderzenie serca - również podniosła się z krzesła.
- Zapraszasz mnie na drinka, bądź kawę tu i teraz? - powtórzyła po nim, z niedowierzaniem i uśmiechem przeplatającymi się w wyrazie jej twarzy. Popatrzyła na siebie krytycznie, raz dwa zaczesując palcami niesforne, rozwiane włosy.
- Cytadela to aż cztery sylaby i cztery wdechy. Albo widzisz we mnie aż tak poważne zagrożenie, albo ktoś tutaj ma zbyt wysokie mniemanie o... - nie dokończyła, uśmiechając się drapieżnie. Sam mógł zinterpretować jej słowa, tymczasem Fel w lekarskim kitlu, nagle ożywiona, rozpromieniona, stała już w przedsionku i niecierpliwie oglądała się na mężczyznę. Kiedy faktycznie wyszli, objęła go pod rękę, nie mogąc sobie odmówić ceregieli.
Sam zaczął.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

21 lut 2023, o 14:32

[h3]tajny rzut mg[/h3]
50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

21 lut 2023, o 16:23

Uśmiechnął się lekko, skinieniem przyzwalając jej na zachowanie sobie kubka - wyglądał, jakby nawet nie był pewnym tego, skąd go wzięła i widział go pierwszy raz. Z pewnością był to pewien pozytywny aspekt mieszkania, które jej przydzielono - razem z ładnym widokiem i pięknym oświetleniem, szczególnie taką porą.
Docenił jej chwilę szczerości, choć przekleństwo z jej ust sprawiło, że uniósł lekko brwi, a wraz z nimi w górę powędrował kącik jego ust w półuśmiechu. Język i sposób wyrażania się nie pasował do jego wizji radnej, ani lekarki, ale nie wyglądał, żeby miał nic temu przeciwko. Nie odpowiedział na jej pytanie od razu. Jego wzrok przesuwał się po danych Maxa, wyświetlonych jako pierwsze na datapadzie, wraz z nowymi notatkami o dwóch atakach padaczki, które miał przy nich w gabinecie.
- Byłem - odrzekł nagle, a jego twarz pozostała kompletnie niewzruszona. Fel dostrzegła, że równie dobrze mógł skłamać i pewnie nie dostrzegłaby różnicy. Samo to spostrzeżenie musiało utwierdzić ją w fakcie, że choć Cyrusowi lepiej patrzyło się z oczu i choć wydawał się mniej śliski od Vincenzo, nie bez powodu nie miał problemu z oszukaniem jej na Ilos. Gdy kłamał, jego twarz nie zdradzała ani krzty emocji, która mogłaby poddać jego słowa w wątpliwość. - Ale nie ma odpowiedzi za darmo. Coś za coś.
Uśmiechnął się przebiegle, nie zamierzając odpowiadać na pytanie, które z pewnością miała na końcu języka. Jeśli był na stacji, na której byli pozostali - przed, w trakcie, czy po tym, gdy wydarzyło się to, co zmieniło wszystko i wywróciło świat do góry nogami, mogła ich mieć tysiące, ale nie zamierzał się teraz w tę kwestię wgłębiać.
Mieli w końcu plany przed sobą, jakieś, nawet jeśli wypowiedziane pół żartem, pół serio.
- Statystycznie dziękują mi za moją łaskawość i doskonałe warunki, jakie im zapewniam - odrzucił z sarkazmem, powoli wstając ze swojego miejsca. Był człowiekiem czynu - jeśli z jego strony padła zawoalowana propozycja, nie zamierzał zwlekać z wcieleniem ją w życie. - O, przepraszam. Masz jakieś plany?
Rozejrzał się wokół, nie dostrzegając nic poza holograficznym, wygaszonym ekranem telewizora na ścianie, co mogło być dla niej bardziej zajmujące od wizji wyjścia na zewnątrz. Szczególnie w sytuacji, w której się znalazła. Odkąd wylądowała na Ilos minęły dwie, może trzy doby, w trakcie trwania których straciła wiele, w tym kontakt ze światem zewnętrznym i cywilizacją.
- Moje mniemanie ma się całkiem dobrze - odrzucił rozbawiony, nie oponując, gdy chwyciła go pod ramię. - Ale twoje może pożałować, że nie zażyczyłaś sobie żadnych innych ubrań.
Przez dłuższy czas nie wiedziała, o co mogło mu chodzić. Pokierował ją z powrotem do windy - na korytarzach, poza dwójką ochroniarzy, nie napotkali nikogo. Winda zawiozła ich w górę, na lądowisko, które znała. W świetle dnia okazało się znacznie ładniejsze i bardziej malownicze niż w nocy, choć mogła podziwiać je jedynie przez okna. Cyrus nie wyprowadził ją na toksyczne powietrze planety, zamiast tego prowadząc do innego wyjścia, które od razu zaprowadziło ich do małego promu.
- Masz lęk wysokości? - zagadnął też, ni stąd, ni zowąd, gdy zajęli miejsca na skórzanych fotelach, a jego omni-klucz wstukał adres w system promu zanim zdążyła go przeczytać.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

6 mar 2023, o 11:43

Powrót nie zajął im zbyt wiele czasu, lecz gdy prom wzniósł się w przestworza, mogła dostrzec gromadzące się na horyzoncie, czarne chmury. Gdy pojazd wylądował w miejscu docelowym, na szczycie Hirano Tower, czuła jego drżenie, gdy zabębniły o jego dach pierwsze, ciężkie krople deszczu. Drzwi promu otworzyły się, wypuszczając ich prosto na korytarz przez krótką śluzę, co oszczędziło im nie tylko zmoknięcia, ale i skażonego powietrza na zewnątrz.
Cassian pożegnał się z nią krótko, oszczędnie gdy doprowadził ją do drzwi jej apartamentu. Odkąd weszli do wieży, mijając sporadycznie przechadzających się w niej ochroniarzy, zesztywniał wyraźnie i wyprostował lekko, przyjmując typową dla siebie, żołnierską postawę. Być może na czas, który z nią spędził w Lavoisier, założył maskę kogoś innego, a teraz powrócił do swojej pierwotnej postaci - a może było zgoła odwrotnie.
Gdy wsunęła się do swojego pokoiku, zamek za nią szczęknął automatycznie, zamykając ją w środku. Z zewnątrz dobiegał ją szum deszczu, który zacinał w jej okna, przykrywając je mokrymi smugami. Odkryła, że ktoś pozbył się brudnych naczyń ze zmywarki, oraz wymienił jej ręczniki. W szafie znalazła nowy zestaw ubrań - dokładnie taki sam, bezosobowy jak poprzedni. Przechadzając się tam i z powrotem, gdy dotarła do aneksu kuchennego zauważyła też nowość - wstawiony na blat, mały ekspres do kawy i trzy filiżanki ułożone jedna na drugiej.
Długa doba pozwoliła jej wyspać się mimo nieprzyjemnej pobudki. Stukanie w drzwi pojawiło się nie o dziesiątej, jak się umawiały z doktor Maketari, ale o szóstej rano. Asari pukała i pukała, aż Fel nie doprowadziła się do porządku i wpuściła ją do środka.
- Cieszę się, że pani jest - westchnęła, wchodząc do środka. Jej mina była grobowa, a w zielonych tęczówkach połyskiwał smutek. - Przepraszam, za późną porę.
Nie miała ze sobą ani śniadania, ani kubków z kawą. Zamiast tego usiadła bez niczego przy stole w sekcji jadalnianej, pokazując Fel datapad z nowymi danymi.
- Max zmarł w nocy, o czwartej trzydzieści - powiedziała po chwili. Jej głos był tak cichy, że stał na granicy szeptu, ale wśród odgłosów bębniącego o okna deszczu Fel udawało się rozróżnić jej słowa. - Miał kolejny atak, po którym wpadł w zapaść. Nie udało się go uratować. Kazałam panią obudzić gdy to się działo, ale zanim sama do niego dotarłam, było po wszystkim.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Hirano Tower

6 mar 2023, o 12:42

Nie oceniała Cassiana. Nie przez pryzmat Sojuszu. Nie znała go na tyle dobrze, aby z czystym sumieniem konfrontować decyzje mężczyzny. Osądzać jego zobowiązania. Dociekać podłoża Podjął się ich z jakiegoś powodu, nie był to jednak czas, ani miejsce na szczere rozmowy. Chcąc nie chcąc, musiała mu przyznać rację. Jej przymusowy pobyt na Korlusie, zagrażał zdystansowaniu się i obiektywnemu spojrzeniu na sprawę. Zasługiwał, aby potraktować go bez uprzedzeń, osobistej urazy, pogniewanej dumy.
Tak, jak nie znała żołnierza, tak również nie poznała w pełno ideologii Sojuszu. Terminus wkroczył z impetem, jego otwarta deklaracja okupiona była śmiercią, zniszczeniem i cierpieniem. Naturalnie, była to tylko wierzchnia warstwa. Pod propaganda, kryło się coś więcej. Bardziej rozłożyste, skomplikowane. Tak jak świat nie był bajka, czarno biały, tam samo nie pasowało zero jedynkowość.
Zrównała swój krok z mężczyzna, idąc długim korytarzem. Wiatr wargami jej włosami, musiała przytrzymać kwiat, który wplotla w kosmyki i nie chciała zostawić.
- Cywilizowane rozrywki znam aż za dobrze. Skoro fakt, że jestem tutaj i Wam pomagał w pewien sposób jest abstrakcyjny, wręcz nierealny, uznaje, że mogę zdobyć się na podobnie nie pasujące do mnie na pierwszy rzut oka zajęcia. Zresztą, nie zawsze to, co drogie i eleganckie, jest najciekawsze. Choćby na ziemi, w Londynie. Zdziwisz jak, ale najlepszego bajgle zjesz z ulicznej budki. Może kiedyś... - urwała. Pokaże ci? Nie. To niemożliwe. Nie łudziła się, że po opuszczeniu planety, będzie kontynuować swoją znajomość z Cassianem. Dzieliła ich przepaść, na czas wojny nie do przeskoczenia. Zresztą jak sam zauważył, nikt nie mógł jej zastąpić. Ani tu, ani na Cytadeli.
Usiadła naprzeciwko mężczyzny w pojeżdzie, zapinając pasy. Wpatrywała się w geste chmury na niebie, a nos niemalże przykleiła do szyby z czego zdała sobie sprawę z lekkim uśmiechem i wymamrotanym - No co? Nie oglądałeś nigdy burzy?
Droga do apartamentu, który zajmowała w wieży wydawało się jej nagle długą i kreta. Dostrzegła zmianę w zachowaniu Cassiana, a także większą ilość ochroniarzy, których mijali. Po twarzach losowo wybranych funkcjonariuszy, przesuwała oczyma, ciekawa, czy ktokolwiek odważy się odwzajemnić jej spojrzenie. Z Cassianem, pożegnała się uśmiechem, którzy tylko on mógł dostrzec. Domyślała się, że być może zdaję sobie sprawę, iż wie, ale nie wykonała żadnego ruchu, aby go sprawdzić.
Z westchnieniem, weszła w głąb pomieszczenia. Niczym nie mogła zagłuszyć dudniącego w jej głowie dźwięku zamykanych się drzwi. Był jak kubek zimnej wody po miło spędzonym czasie. Spojrzała na ekspres, którego wcześniej tutaj nie było. Chwile walczyła z pokusa, aby ostatecznie ulec jej. Czy miała cokolwiek do stracenia? Zaparzyła sobie filiżankę ciemnej kawy, z naczyniem w ręku usiadła nad datapadami z kliniki. Chciała je raz jeszcze przejrzeć. Przestudiować, co zadziało się w ciągu dnia. Jakie nastąpiły zmiany na odczytach i wykresach. Rozeznać się, gdzie można byłoby szukać niewiadomej. Od czego właściwie zacząć.
Zasnęła sama nie będąc pewna kiedy dokładnie.
Obudził ją łomot do drzwi. Zwlokła się z łóżka, mrucząc pod nosem, że po co ten hałas, skoro i tak nie otworzy. Gdyby się palio, już dawno ktoś wszedłby do środka z drzwiami.
- Aleena? - odsunęła się, aby przepuścić asari. Domyślała się, że nie jest tu bez powodu. Przelotem, spojrzała na lokalna godzinę. Poczęstowała lekarkę kawa i przeprosiła na moment. Wzięła szybki prysznic. Zimna woda zmyka z niej resztki snu i wspomnienia wczorajszego wieczora. Przebrała się, zakładając świeży kitel. Uniwersalny rozmiar przynajmniej nie plątał się jej pod nogami. Była gotowa do działania i zmierzenie się z niełatwa prawdą.
Usiadła obok Aleeny, biorąc do ręki datapad. Wyświetliła pierwsza stronę, szybko przeklikała kolejne.
- Nikt do mnie nie przyszedł - odparła. Niczego nie słyszała. Nikt nie wchodził do środka, nie pukał do drzwi. Dopiero ona dobijała się, aż nie wstała z łóżka. Marszcząc brwi, popatrzyła się uważnie na panią doktor.
- Zmieniło się cokolwiek? W ilości komórek, pracy fal mózgowych? Zauważyłaś cokolwiek, badając go po stwierdzeniu zgonu? - dopytywała, w razie potrzeby wracając na właściwą stronę w dokumentacji.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hirano Tower

8 mar 2023, o 15:37

Aleena cierpliwie czekała, aż Fel skończy doprowadzać się do porządku. Choć w jej oczach malował się smutek, wiedziała, że wieść taka jak ta może poczekać - w ich fachu zgon był elementem prozy życia, jakkolwiek niełatwym i zawsze niemożliwym do przekazania rodzinie. Wyglądało na to, że większość tego problematycznego zadania Maketari wykonała gdy Fel jeszcze spała.
Gdy blondynka weszła z powrotem do jadalni, asari przyglądała się danym na datapadzie, sącząc kawę z mlekiem. Ekspres nie robił może tak wybitnych napojów jak ten, który Fel piła w restauracji, ale kawa była dość dobra. Ot, standardowo dobra.
- Na pierwszy rzut oka? Nic nowego - westchnęła z frustracją, wskazując Iris dane, które już wcześniej widziały przy innych zgonach. - Namnożenie węzłów piezo i poziom radiacji doprowadził do tego, że organizm nie miał możliwości się regenerować. Pogorszenie postąpiło nagle, gdy jego stan osiągnął już pewien punkt krytyczny. Nie miał siły już walczyć.
Wzrok Aleeny tkwił we wnętrzu kubka stojącego przed nią, jakby usiłowała dojrzeć w nim rozwiązanie, którego tak rozpaczliwie poszukiwały.
- Mamy trochę czasu przed przybyciem nowych pacjentów - zagadnęła, unosząc spojrzenie na blondynkę. - To bliźniaki. Finneas i Pam. Mają piętnaście lat. Z jakiegoś powodu piezo wywiera zupełnie inny efekt na ich organizmach, chociaż są bliźniakami jednojajowymi.
Finn i Pam nawet wyglądali identycznie - Iris mogła przyjrzeć im się w swoim datapadzie. Różnic na poziomie genetycznym nie mogło być na tyle dużo, by reagowali w tak drastycznie inny sposób od siebie na to, co działo się z nimi po napromieniowaniu, a jednak stanowili zagwozdkę. Być może rozwiązanie tej tajemnicy przybliży je do znalezienia rozwiązania na wszystko inne.
Pozostała im szóstka dzieci.
- Możemy zbadać zwłoki, nim będziemy potrzebne w klinice - zasugerowała, kończąc swoją myśl o czasie, który nadal miały. - Porównać dane Maxa z jego poprzednikami. Są trzymani w niskiej temperaturze, na wypadek, gdyby ich ciała mogły się jakoś przydać.

Wróć do „Korlus”