Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Restauracja Lavoisier

6 mar 2023, o 11:34

Tak samo, jak ona nieprzychylna była Sojuszowi, tak Cassian miał pewnie prawo być nieprzychylny rządowi Rady, ale nawet jeśli tak było, nie próbował odzwierciedlić tego w ich konwersacji. Zmieniał temat wtedy, gdy robiło się to niekomfortowe lub wkraczało na nieprzyjemne terytorium, dzięki czemu długi czas ich rozmowa była właśnie tym - rozmową. Jakby spotkaniem dwójki znajomych w niecodziennym miejscu i czasie, a nie krótką ucieczką od rzeczywistości, która dla Fel szybko stała się uciążliwa.
- Bajki są czarno białe. Świat nigdy taki nie jest - wybronił się, nie potrafiąc podać jej przykładu, którego oczekiwała.
Być może mówił prawdę. Może Sojusz oferował więcej, niż pokazali Fel w układzie Mindoir. Może istniały takie jego elementy, które przewyższały moralnie te nadgniłe części przestrzeni Cytadeli, w których w cieniu niższych Okręgów dokonywały się zbrodnie nie ujmujące okrucieństwu Omedze. Może Sojusz potrafił być też taki, jak Lavoisier - posiadał perły, wzloty i upadki, choć jego upadek kosztował życie milionów niewinnych istot.
Z wszystkimi ciemnymi stronami, oraz tymi pięknymi, których przebłysk poznała dzisiaj, Sojusz był przede wszystkim winny.
- Czy na Cytadeli nie mają trzech innych radnych, którzy zajmują się tym samym? - zagadnął, lecz nie wymagał od niej odpowiedzi. Na Cytadeli nie była zastępowalna - nie na dłuższą metę. Ale nie była w tym wszystkim sama, a tutaj doktor Maketari sama nie była w stanie osiągnąć za wiele. Wymagała jej pomocy.
Jutrzejszego dnia znowu zapuka do jej drzwi, choć Fel nie będzie mogła ich sama otworzyć. Rozpoczną kolejny dzień pełen pracy i być może osiągną to, co usiłowały zrobić dzisiaj. Teraz, gdy Iris posiadała nieco więcej pozytywnej energii, wizja kolejnej dziesięciogodzinnej zmiany może była nieco mniej trudna do zniesienia niż poprzednio.
- Widzę, że proponuję ci zbyt cywilizowane rozrywki. Ilos naprawdę musiało ci się podobać - skwitował jej propozycję z rozbawieniem, idąc za jej tropem i odsuwając krzesło od stolika, by wstać.
Obsługa kiwnęła im głowami i podziękowała za odwiedzenie ich przybytku. Iris nie dostrzegła, by Cassian płacił, ale może zrobił to subtelnie, by nie dostrzegła kwoty - albo już miał otwarty tutaj rachunek.
- Następnym razem. - obiecał, gdy wracali na ukryte lądowisko, gdzie czekał na nich ten sam prom.

Wróć do „Korlus”