Virmir to porośnięta bujną roślinnością planeta położona na granicy Trawersu Attykańskiego. Dzięki pozycji orbitalnej w tzw. wewnętrznej strefie życiowej wokół jej równika rozciąga się szeroki pas wilgotnych obszarów tropikalnych.
LOKALIZACJA: [Sentry Omega > Hoc]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Ośrodek "Leda"

21 cze 2022, o 00:24

Obrazek W swoim oficjalnym założeniu, ośrodek "Leda" jest jedną z wielu placówek zajmujących się badaniem ekosfery Virmiru. Choć na papierze nie podlega żadnym, politycznym ruchom lub założeniom, w praktyce założony i w większości zasiedlony jest przez przedstawicieli Unii Salarian. Położony blisko równika zajmuje mały obszar pomiędzy dwoma pasmami górskimi, które, choć niskie ze względu na okoliczne ukształtowanie terenu, zapewniają mu osłonę przed wieloma niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, jak i nadciągającym z zachodu promieniowaniu z krateru.
Ośrodek jest małą kolonią, która swoim rozmachem nie spełnia założeń praw kolonizacyjnych Rady Cytadeli, lecz znajduje się blisko górnego limitu. Budynki mieszczące się w kolonii są charakterystyczne dla salariańskiej myśli architektonicznej, a lokalna władza polityczna dość intensywnie przekazuje wartości znane Unii Salarian w Extranecie. Zarządcą ośrodka jest salarianin o mianie Izra Kaalo, syn istotnej dalatrasy, członkini pierwszego kręgu, co wydaje się niecodzienne - wszak salarianie nie zwykli wysyłać ważnych członków swojego społeczeństwa do placówek taka jak ta, ukrytych na obrzeżach cywilizowanego świata.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

22 cze 2022, o 15:58

Leda był perłą w gąszczu Virmirskiej dziczy.
Połyskujący w morzu zieleni, otoczony był wzgórzami pnącymi się w stronę nieba. Gdy ich prom zbliżał się do ośrodka, zostawiając za sobą wody oceanu i burzowe chmury nadciągające znad horyzontu, Östberg widziała ich cel w pełnej krasie. Choć uwarunkowanie terenu pozwalało na budowę kolonii, o której marzyli Salarianie, Leda przypominał jeden, główny ośrodek z przystającymi do niego mniejszymi barakami. Miał potencjał na rozbudowę, lecz obywateli nie było wiele - gdy lądowali, dostrzegała przechadzających się w pancerzach mieszkańców, których większość odziana była w kitle badaczy, garnitury przedstawicieli administracji i wojskowe mundury.
Wysiadając na gorące, parne powietrze, Emilia mogła zrozumieć, dlaczego dla salarian to miejsce przywodziło na myśl Sur'Kesh, jednak wciąż zdawało się być w powijakach. Lądowisko otaczały skrzynie lub rozłożone przez badaczy namioty, a co istotniejsze punkty ośrodka osadzone były w kompaktowych, metalowych ba rakach, w których doświadczyć można było klimatyzowanego, chłodnego powietrza.
- Byłoby na tyle, jeśli chodzi o oficjalne powitanie - mruknął turianin, rozglądając się wokół. Ich pilot odetchnął, wysuwając się ze swojego fotela i, nie zwracając na nich uwagi, ruszył do grupki znajomych czekających na niego przy jednym z namiotów. - Spójrz.
Dyskretnie wskazał ruchem podbródka dwójkę osób, która stała w oddali. Przy jednym z baraków, do których się kierowali, stał salarianin w eleganckim odzieniu, w którym Emilia rozpoznała tutejszego przywódcę, Izrę Kaalo. Już z daleka widziała, że salarianin był wściekły - gestykulował coś żwawo, sycząc wściekłe słowa do stojącej naprzeciw niego kobiety.
- Rayna Harcrow. Dowodzi tutejszą komórką Zaćmienia - mruknął idący obok niej Derius, wskazując na kobietę. Wysoka, o bystrym spojrzeniu i kruczoczarnych włosach, w blaskach słonecznych promieni wydawała się młodsza, niż była naprawdę. Dopiero podchodząc bliżej Emilia dostrzegła rysy doświadczenia na jej twarzy w formie drobnych zmarszczek. Odziana w pełen, wojskowy pancerz, nie przykuwała do siebie takiej uwagi, jaką powinna - wbrew klasycznemu opancerzeniu Zaćmienia, kolor jej ceramiki był czarny, a nie żółty i jedynie symbol ich organizacji malował się biało na jej piersi. Zupełnie tak, jakby udowadniała, że Zaćmienie jest w stanie być bardziej incognito.
Ruszyła w stronę własnego promu, nie robiąc sobie wiele z wściekłych okrzyków salarianina. Gdy ich wyminęła, mrugnęła porozumiewawczo do Östberg i Deriusa, lecz nim któreś z nich zażądało, by się zatrzymała, dopadł do nich wzburzony Kaalo.
- Wreszcie, najwyższy czas, chodźcie, chodźcie! - popędził ich w stronę swojego baraku. Wściekłość wydawała się dodatkowo napędzać jego salariańską naturę. - Słyszałem o wypadku. To na pewno ta cholerna Harcrow. Tak, tak, założę się!
Burknął coś pod nosem, zamykając za nimi szczelnie drzwi. Wnętrze baraku przywitało ich błogim chłodem klimatyzowanego wnętrza. Okna na zewnątrz były wygaszone, czyniąc je istną norą, w której Kaalo trzymał swoje osobiste rzeczy, łóżko, szafki, ale też ogromny stół z mapą terenu w połowie przykrytą wszystkimi datapadami.
- Ta przeklęta kobieta nie ma żadnych skrupułów. Żadnych! - fuknął, upewniając się, że wszystko jest zamknięte. - Musicie zareagować. Natychmiast! Inaczej nici z naszych planów, ot co!
Derius westchnął głęboko, podchodząc nieco bliżej stołu i przyglądając się mapie.
- Powoli, Kaalo. Od początku, nie marnuj naszego czasu swoimi krzykami - burknął mężczyzna, co najwyraźniej jeszcze bardziej wzburzyło Izrę.
- Marnuj? Toż wy go marnujecie! Z każdym dniem Virmir może wymknąć nam się z rąk!
Kryik spojrzał porozumiewawczo w stronę Emilii. Nietrudno było dostrzec, że Izra z góry założył, że przybyli tutaj by pomóc Unii uzyskać prawa do kolonizacji. Nie zamierzał prosić ich o pomoc ani przekonywać do swojej racji - po prostu zakładał, że nie musieli tej dyskusji odbywać. Z łatwością mogła zrozumieć, dlaczego tak było - Unia była integralną częścią Rady Cytadeli, której byli wysłannikami. W przeciwieństwie do bestialskich krogan i graniczących z przestępczym światem najemników Zaćmienia, byli oczywistym, naturalnym wyborem.
Östberg wiedziała jednak, że Irissa nie była do tego do końca przekonana. Czasem wsparcie swojego sojusznika nie dawało zbyt wiele benefitów koalicji poza dyplomatycznym podaniem sobie ręki. Coś, co asari nie interesowało samo w sobie.
- Zaćmienie ulokowało się w kraterze. Część ośrodka, w którym operował Saren, przetrwała, oczywiście. Nasze dane wskazują, że przetrwała marginalna ilość nieistotnej infrastruktury. Nic ważnego. Żaden problem. Ale Harcrow wydobyła ze zgliszczy dane łączące ważnych przedstawicieli dalatrasy biorących udział w eksperymentach - mówił nerwowo. - Jeśli to upubliczni, to...
- Niech zgadnę, która dalatrasa wspierała i fundowała Sarena? - burknął turianin, choć Emilia wyczuła w jego głosie nutkę rozbawienia.
Salarianin się zaperzył.
- To POMÓWIENIA! Oszczerstwa! Musicie odzyskać te dane, udowodnimy, że są fałszywe!
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

24 cze 2022, o 19:04

Podróżowanie promami dzieliła sobie na dwie kategorie, czy też typy. Albo to ona leciała, wówczas była skupiona, czas mijał szybciej, i nie rozmyślała nad pierdołami, albo była pasażerem, i często się nudziła. Paradoksalnie ciężko jest mówić o nudzie, w momencie, gdy była przed chwilą w sytuacji generującej adrenalinę, ale tak już chyba funkcjonowała. Zwłaszcza przez to, że ból związany z jej wcześniejszym upadkiem na plecy i drobnymi obiciami zaczął się już pojawiać. Nie jest to ból, który będzie utrudniał jej funkcjonowanie w trakcie misji, ale między akcjami...? Tak, jak najbardziej. To będzie ją przez jakiś czas irytować. Na przykład teraz - nie pilotowała, nie miała na czym się skupić. Jedyne co jej zostało, to zapalić sobie papierosa i podziwiać widoki. Nie była typem sentymentalnym czy szczególnie słynącym z po prostu podziwiania przyrody, ale nawet ona musiała docenić to, że Virmir był po prostu...ładny.
Czas na refleksje w końcu jednak się zakończył. Wyszła z promu tuż za Kryikiem, nie żegnając się nawet z Salariańskim pilotem. Czujnie rozglądała się po okolicy, szybko lokalizując Izrę i jego rozmówczynię.
- Wolałbyś tamte konwenanse i lody z dyplomatami?- uniosła brew do góry, zerkając na niego kątem oka. Nawet, jeśli ton miała taki sam, tak oczywiście była tu dosyć ironiczna. Po chwili zastanowienia doszła jednak do wniosku, że chyba woli akcję niż takie...coś. Może to zalążki PTSD i niezdolności do funkcjonowania w społeczeństwie, a może po prostu była taka bardzo...do rzeczy.
Gdy wskazał na Harcrow, skinęła jedynie głową, zerkając na pancerz. Potrzeba wyróżniania się ponad Zaćmienie? Może po prostu inny styl? Z jakiegoś powodu zanotowała to sobie w głowie, nawet jeśli pewnie nie było to istotne dla czegokolwiek. Gdy ta odchodziła, przez chwilę zastanawiała się nad tym, czy nie jest to dobry moment na zagadanie do jednej z trzech stron konfliktu, ale jej plany zniweczył Izra.
- Nie wykluczamy jej udziału, panie Kaalo. Wszystko jest możliwe.- oznajmiła tonem raczej spokojnym. Jednocześnie chciała zasugerować, że nie kupuje od razu jego historii, gdyż póki co to jego ludzie byli w jej postrzeganiu głównymi sprawcami. Z drugiej strony, to faktycznie mogła być Harcrow - Emilia po prostu spodziewałaby się po Salarianach o wiele lepszej, szpiegowskiej roboty. Spokojnym krokiem szła za Salarianinem, jednocześnie obserwując czujnie jego ruchy i mimikę. Trochę chyba irytował ją jego bardzo rozchwiany stan emocjonalny, lecz trzymała nerwy na wodzy, tak, jak wypadało każdemu rozsądnemu Widmu i człowiekowi.
Kaalo gadał i gadał, jednocześnie mamrocząc i od razu uznając ich za swojego sojusznika, kiedy w tym wypadku nie do końca tak było.
- Niestety krzyki i nadmierna ekscytacja to zdecydowanie marnotrawstwo. Proszę do rzeczy, bez zbędnych manieryzmów.- odwoływała się tu do jego dzikiej gestykulacji i krzyczenia. Chciała delikatnie przytemperować dyplomatę, jednocześnie bez robienia się na jakiegoś wroga, co bardziej, jak zawsze, przyjmując postać profesjonalistki, która oddzieliła się już dawno od tego, co utrudniałoby jej działanie. I dlatego też chciała, by jej rozmówca też się tego wyzbył, i wyjaśnił im o co chodzi tak, jak należy.
Oczywiście Salarianie byli jej głównymi sojusznikami, ze względu na ich członkostwo w Radzie. Była jednak tu wysłana przez Irissę, oraz działała w interesie Rady, a nie jednego państwa, dlatego fakt bycia rasą sprzymierzoną nie poprawiał Izrze pozycji tak bardzo, jak pewnie na to (nawet słusznie, choć może trochę idealistycznie) liczył. Gdy zaczął mówić o eksperymentach Sarena, jej zainteresowanie troszeczkę wzrosło (co nie znaczyło w ogóle, że było wcześniej niskie). Niemniej, gdy zrozumiała już, o co się rozchodzi, dosłownie cudem powstrzymała się od westchnięcia. Nie miała problemu z tym, że Unia wspierała zbrodnicze eksperymenty Widma-Renegata. To nie był tu w ogóle problem. Problemem było to, że jeśli się tak robi, to trzeba umieć zatrzeć po sobie ślady, a najwidoczniej i w tym Salarianie ich zawiedli, bo artefakty ich współpracy były do odnalezienia choćby przez bandycką "prywatną firmę". Na pewno nie zyskali w tym aspekcie szacunku Emilii. Gadanie o tym, że to oszczerstwa i pomówienia było przez nią zupełnie ignorowane. Gdyby to były kłamstwa, to sami by się z tego oczyścili. Prawda by się obroniła. To na pewno nie była fałszerka. Dlatego był to realny problem - pytanie tylko, czy był to jednak ich problem. Czy nie powinni wciągnąć w to STG? Jasne, chodziło tu o kolonizację Virmiru, czyli ich problem, ale jak już ustalili, niekoniecznie musieli chcieć oddać tę planetę Unii.
- Oczywiście. I co chciałbyś, byśmy zrobili?- przeszła na ty ze względu na pewną potrzebę poprawienia tu swojej pozycji.- Poza tym, że mamy zdobyć te dane, to chodzi mi o to JAK. Czy to też mamy sobie ustalić?
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

27 cze 2022, o 23:12

Tak, jak nadmierne krzyki i ekscytacja nie pomagały ich dwójce zrozumieć salarianina, tak przedstawiciel ich kolonii nie doceniał uspokajania przez Emilię.
- Wyraźne jest to bardzo, że nie zdajesz sobie sprawy z powagi zaistniałej sytuacji! - żachnął się, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Choć Kryik i Östberg pozostawali w miarę neutralni i poważni, najwyraźniej w jego oczach nie przejęli się tak intensywnie, jak powinni w jego opinii. - To może pokrzyżować nam plany. Wszystkie! Gdy kroganie się o tym dowiedzą, jeśli Harcrow przekaże im dowody... Wy wiecie, co się stanie, naturalnie.
Derius westchnął lekko, krzyżując własne ręce na klatce piersiowej. Przyglądał się salarianinowi w miarę obojętnie, zachowując profesjonalizm, lecz jego zmęczenie charakterystycznym dla przedstawicieli tej rasy chaosem w komunikacji go frustrowało.
- Kroganie użyją tego, by usunąć Ledę z planszy razem z szansą Unii na kolonizację Virmiru - odrzekł spokojnie.
- I wtedy zostanie tylko Zaćmienie i Imperium! - odbił piłeczkę, niemal wchodząc mu w zdanie. - Czy naprawdę Rada chce zadawać się z takimi osobnikami?
Kryik milczał, nie mając dla niego odpowiedzi, która by go usatysfakcjonowała.
Kaalo wbił świdrujące, gadzie spojrzenie w Emilię. Niezadowolony z ich postawy, wydawał się mniej kooperatywny, niż by tego chcieli. Słysząc jej pytanie wydął usta w niezadowoleniu, wahając się w odpowiedzi.
- To wy jesteście Widmami. Wy mi powiedzcie - prychnął z początku, butnie, jakby wyzywając ich do tego, by wymyślili coś mądrego, skoro ewidentnie, w jego przekonaniu, od tego tutaj w ogóle byli. - Możecie pogadać z Harcrow, może wam je da - dodał z ironią, za nic nie wierząc w sukces takiego planu.
Zaklął coś pod nosem, odwracając się do nich bokiem i obchodząc stół. Zalogował się omni-kluczem do terminala ukrytego w blacie, żądając dostępu do ukrytych w sieci danych. Choć obrócił się tak, by nie widzieli zbyt wiele, Emilia z łatwością dostrzegła, że pliki, które zgrywał, miały charakterystyczne formatowanie dla raportów służb specjalnych. Choć Leda wyglądała na ośrodek czysto cywilny, wypełniony przyjemnymi w odbiorze badaczami, żądnymi przygód przyszłymi kolonistami, STG operowało na planecie, zsyłając wszystkie istotne dane do Kaalo.
- Mamy informację o jednym z wejść do ośrodka, którego nie zasypała eksplozja, oraz plany budynku. Ich baza trzyma się na ślinie i kleju. Jedna, skuteczna eksplozja zniszczy bazę wraz z jej filarami - mruknął Kaalo, przesyłając im wiernie dane na ich urządzenia. Był gwałtowny, narwany, ani przez chwilę nie zatrzymał się by pomyśleć, że wysłannicy Rady niekoniecznie reprezentowali wysłane przez Unię, bezgranicznie lojalne slużby. - W najgorszym wypadku zdobędziecie dane, które będą gdzieś w dobrze strzeżonym miejscu. W najlepszym, przedostaniecie się do filarów i wyeliminujecie Zaćmienie z planety.
Kaalo dość jasno pokazywał po sobie, że to przemyślał. Jego plan był ryzykowny, choć dane, które otrzymali, były dość obfite - pokazywały schemat całej placówki Zaćmienia, wraz z sugerowanymi przez STG miejscami przechowywania danych, oraz zaznaczonymi filarami. Wywiad salariański był na tyle szczegółowy, że nawet oznaczono im miejsca, w których ukryte, dwie jednostki mogły podłożyć materiały wybuchowe w sposób, który pogrzebie w eksplozji resztę bazy Zaćmienia.
- Dość szczegółowy obmyśliliście plan, Kaalo - odrzekł Kryik, przeglądając raport. W jego głosie brzmiał chłód, w którym Emilia rozpoznała brak przekonania. - Skoro tak łatwo możecie pozbyć się problemu, dlaczego nie zrobi tego STG?
Kaalo natychmiast prychnął z niezadowolenia. Widać było po jego reakcji, że gdyby zależało to od niego, już dawno postąpiłby w ten sposób.
- Rada kazała nam nie wtrącać się w potencjalnie nielegalne operacje przed przybyciem was - odrzekł. - Unia jest lojalna Radzie.
- Poza tym, gdyby znowu was przyłapali, mielibyście przesrane, co? - dodał z nutą ironii turianin, którego słowa sprawiły, że salarianin się zaperzył. - Powiedz mi, Ezra, jakie macie plany na przyszłość?
Chwila milczenia wskazywała, że salarianin czuł się zbity z tropu.
- Co to znaczy? Jesteśmy tutaj, żeby uniknąć katastrofy, w którą wpakuje się Rada.
- Wiem. Dalatrasa, która cię tu przysłała, zrobi wszystko, by planeta nie trafiła w ręce krogan. Ale jak jej pogląd plasuje się na tle reszty Unii? Ile salarian go podziela? - kontynuował Derius, niewiele robiąc sobie z jego odpowiedzi. - Macie w cholerę kolonii. Nie brakuje wam przestrzeni życiowej. Jak istotny dla Unii będzie Virmir za sto, dwieście, tysiąc lat?
Kaalo skrzywił się, zniecierpliwiony i sfrustrowany tematem, który poruszył Kryik.
- Tym problemem możemy zająć się później, Widmie - warknął. - Jesteśmy najlepszym zawodnikiem, który może wygryźć z tej planety Imperium Krogańskie. Chcesz myśleć o przyszłości? Zastanów się jak odrodzić mogą się kroganie, jeśli damy im na tysiące lat bezpieczne miejsce do wychowywania ich młodych!
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

28 cze 2022, o 14:19

Izra zdecydowanie nie należał do najbardziej racjonalnego sortu Salarian, a nawet jeśli należał, to zdecydowanie nie jawił się w tym momencie jako jeden z nich. Był głośny, krzykliwy, od razu zakładał, że rozmawia z dwoma zadeklarowanymi sprzymierzeńcami, przy okazji jednocześnie nie szanował ich statusu. Bardzo na minus z perspektywy Emilii, nawet jeśli niekoniecznie to okazywała. Naszła ją jednak pewna istotna refleksja. Coś, co zostało całkowicie zignorowane, a było tu dosyć istotne.
- Pominęliście obaj jedną istotną kwestię. Rayna Harcrow stawiła się tu przed chwilą osobiście. Czego chciała, Kaalo? Czy przyszła jedynie obwieścić wszem i wobec, że ma te plany, czy może przyszła z żądaniami, próbami szantażu, czy czymś jeszcze innym, hmmm...? Jeśli nie postawiła żądań, a jednocześnie jasno oznajmiła co ma i co może zrobić, to chyba orientujecie się, że mogła chcieć wymusić od was reakcję? Sprowokować was? Albo jeszcze lepiej, sprowokować nas byśmy spróbowali im je odebrać? Skąd macie pewność, dyplomato, że nie wpychacie nas w tym momencie w durną pułapkę, mającą na celu nas albo wyeliminować, albo zdyskredytować, tak jak Harcrow zagroziła wam, że zdyskredytuje was?- ton, choć wciąż chłodny, tak miał w sobie wyczuwalną nutę...satysfakcji? Nawet jeśli jej teoria nie była potwierdzona, tak w jej głowie sprawiała wrażenie bardzo, bardzo sensownej. Czuła, że zerknęła troszeczkę poniżej góry lodowej w tej refleksji. Oczywistym było dla niej, że Izra chciał jak najszybciej rozwiązać tę sytuację, być może nawet używając tego swojego pośpiechu tak, by nie dawać im czasu na głębsze zastanowienie się. Mógł chcieć wmanewrować ich w coś głupiego, w durne i natychmiastowe dogadanie się z Salarianami. Emilia była jednak sprytniejsza.
Wysłuchała oczywiście planu, jaki zasugerowało STG. Był nawet rozsądny i dobrze skonstruowany, ale dalej nie mogła pozbyć się wrażenia, że nie pójdzie idealnie tak. Zaćmienie, nawet jeśli było zdezorganizowane ze względu na bycie bandą najemników i szumowin, na pewno nie wysłałoby do takiej operacji głupich ludzi. Pozwoliła sobie jednak nie komentować tego, co powiedzieli Izra i Kryik, jednocześnie robiąc sobie w głowie notatkę z tego, że Derius jest równie kompetentnym obserwatorem, co ona. Pewien plus Turianina.
Autentycznie doceniła to, z jaką klasą jej kolega po fachu wytrącił Salarianina z równowagi swoim pytaniem i lekką ironią. Bardzo zręcznie obnażył go w tej dyskusji. Troszeczkę, jak na jej zdanie, niepotrzebnie w tym momencie, ale jednocześnie na tyle zrozumiale, że aż musiała docenić ten kuszt poprzez delikatny uśmiech, który trwał może sekundkę.
- Oczywiście, każdym problemem można zająć się później. Nawet jak będzie na to za poźno.- minimalne westchnięcie i wystawienie omni-klucza sugerowało, że chciała przejąć dane, które wcześniej jej zaoferował.- Czy to wszystko? Jeśli tak, to czas nas nagli.- nie zadeklarowała się, że rozwiąże ich problem. Jednoczesnie podbudowała ich pozycję. Nie mieli czasu dla Izry. Musiał zastanowić się ostro nad tym, czy ma im coś do powiedzenia i czy ma coś istotnego. To była sprytna sztuczka ze strony Östberg. Może trochę małostkowa, ale jednocześnie chciała zobaczyć do czego doprowadzi w ten sposób jej rozmówcę.

Kątem oka zerknęła w kierunku swojego promu. Zrobiła sobie mentalną notatkę, by przeszukać go potem pod kątem podsłuchów.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

13 lip 2022, o 22:21

- Przyszła grozić, naturalnie, jak zawsze! - żachnął się ich rozmówca. - Chce naszego wycofania się z planety. Inaczej opublikuje dane. Klasyczny szantaż.
Oburzenie polityków posiadało swoją miarę, szczególnie gdy naprzeciw żołnierza z uwalonymi buciorami stał dumny, salariański dygnitarz. Emilia nie potrzebowała wiele by potrafić określić, jakim typem człowieka był Izra. Owszem, wszyscy przedstawiciele Unii mieli skłonności do wyglądania na bardziej nerwowych przez pchający ich naprzód metabolizm i określone zasady, według których działało ich społeczeństwo. Ale w emocjach mężczyzny Östberg dostrzegła więcej - jego poczucie wyższości i wypięta dumnie pierś nie była rezultatem zasłużonych lat wojny lub polityki, które wspierały go na tym stanowisku jako naturalnego dowódcę. Nie było nic wrodzonego ani instynktownego w tym, w jaki sposób salarianin zdawał się wydawać rozkazy. W jego spojrzeniu, głęboko tam, gdzie nie sięgały spojrzenia przeciętnych żołdaków, z jakimi miał do czynienia, chował się skrywany wstyd. Wpływy Izry sięgały tak daleko, jak sięgały wpływy jego rodziny - wpływowej dalatrasy, dzięki której stał tutaj przed nimi, domagając się reakcji.
- A skąd ja mam ją mieć? - prychnął, wyzbywając się jakiejkolwiek pewności, a zarazem gwarancji sukcesu. - To wy od tego jesteście, prawda? Rada wysłała was, byście pozbyli się problemów. Przedstawiam wam problem, ha! Nawet przedstawiam rozwiązanie, w szczodrości Unii Salarian, bohaterskiego STG! Od was zależy, w jaki sposób pozbędziecie się naszego kłopotu, kobieto!
Derius westchnął ciężko i kiwnął głową - w sposób, który bardziej ucinał dyskusję, nim przekazywał obietnicę wysokiej wagi.
- Zrobimy co w naszej mocy.
Krótkie słowa musiały Kaalo wystarczyć, bo turianin natychmiast skierował się do wyjścia. Omijając posterunki przyglądających im się z szacunkiem, ale też podejrzliwością funkcjonariuszy, uchylił przed nimi czoło, idąc w kierunku promu. Dopiero gdy znaleźli się w bezpiecznej odległości od bazy, westchnął głęboko.
- Pieprzyć go - prychnął Kryik. Sięgnął do kieszeni swojego pancerza, wyciągając z wnętrza paczkę papierosów. Emilia rozpoznała w nich markę, którą często sprzedawano w automatycznych kioskach na Cytadeli - smakowały miętą i były ukierunkowane na wszystkich entuzjastów relaksu w galaktyce, co oznaczało w skrócie, że truły tak samo każdego - i turianina, i człowieka. - Irissa nie powierzyłaby w jego ręce Virmiru. Dogadałbym się z Rayną, jeśli to możliwe, ale na pewno nie będę pakować się podkładanie bomb.
Wypuścił gęsty dym z płuc, przyglądając się Emilii.
- To co, kroganie, potem Rayna, potem się zastanawiamy? - spytał. - Czy na odwrót?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

18 lip 2022, o 16:36

- Gdyby miała tak mocną pozycję, jaką mówi, że ma, to ujawniłaby te dane od razu.- oznajmiła beznamiętnie kobieta, podkreślając przy tym to, co mówiła wcześniej. Harcrow najpewniej nie miała aż tak mocnej pozycji, albo bała się, że jeśli zdyskredytuje Salarian, to nie zyska tego wszystkiego w tak idealny sposób, jak by chciała. Ewentualnie miała jakąś nutę "moralności" i chciała rozwiązać wszystko polubownie, ale taka myśl nie pasowała raczej Emilii do wizji osoby z Zaćmienia.
Emilia stylizowała się na osobę mocno zdającą sobie sprawę z tego, iż jest bronią i narzędziem. To ona zawsze była tym żołnierzem od brudzenia sobie rąk. Jednostką na rozkazy polityków. Osobą robiącą to co trzeba, tak jak trzeba, i kiedy trzeba. Pasował jej taki układ, zarówno z perspektywy tego jakie miała zdolności, poglądy, talenty i co z tego miała. Wiedziała dobrze, kto jest jej szefem, kto na co może sobie pozwolić, i kto jak będzie ją traktował. Z tym wszystkim się godziła, bo była to dla niej jakaś część jej wizji świata. Polityk mówi jak ma być, ona to robi, ona dostaje prestiż, pieniądze, i rekomendacje, polityk dostaje to, czego chce, a Galaktyka jest nieco stabilniejsza. Tak żyła przez lata, i tak zamierzała żyć dalej.
Izra był jednak tym sortem polityka, który nie do końca chyba szanował to dziwne przymierze. Uważał lojalność Östberg za pewnik, a jej umiejętności za kolejny asset. Nie było tu zbyt dużo szacunku, tylko puste oczekiwania. Rozumiała takie podejście. Ba! Często go doświadczała...choć zawsze mierziło ją tak samo. Gdyby była najemnikiem, powiedziałaby, że nie ma tu "szacunku pracodawcy do kontraktora". W tym wypadku jednak, nie ma szacunku polityka do infiltratora. Czy zamierzała się oburzać? Przekrzykiwać go? Nie. Była ponad tym. I najlepsze było to, że jedyne, co stało za tymi myślami, to tylko spojrzenie przepełnione wyższością i głowa trzymana wysoko w górze. Zero dodatkowego dogadywania, bo było nieistotne i niepotrzebne. Choć dogadywanie o bohaterstwie STG było tu dosyć zabawne, bo jedyne, co zrobili "bohaterskiego", to wykonali swoje zadanie, tak nie zamierzała teraz o tym rozmawiać. Chciała powiedzieć dokładnie to, co Derius, ale ten ją wyprzedził.
Odeszła wraz ze swoim partnerem, i byli już daleko, wyciągnęła też i swoją paczkę papierosów, biorąc sobie jedną sztukę swoich kochanych "Astr". Ciche westchnięcie, gdy odpalała papierosa z zapalniczki sugerowało jasno Turianinowi, że i na niej Izra nie zrobił dobrego wrażenia.
- Dokładnie tak. Pieprzyć go.- powtórzyła swoje słowa, po czym zaciągnęła się po raz pierwszy od jakiegoś czasu dymem.- Tak, Izra Kaalo nie sprawia wrażenia zbyt kompetentnego. Może Unia dobrze zarządzałaby Virmirem, ale na pewno nie on, nie przez następne lata...a pewnie jego następcy nie będą lepsi.- delikatne mlaśnięcie też robiło tu za wyraz niezadowolenia stanem dowództwa wysłanego przez Unię Salarian.- Tak, proponuję najpierw Krogan. Jeśli udalibyśmy się od razu do Harcrow, uznałaby nas za zdesperowanych i ciężej by się negocjowało. Choć szczerze mówiąc, wydaje mi się, że coś tu omijamy. Na pewno ta sytuacja nie jest tak...prostolinijna. Będzie trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte.- uczucie, że coś jest nie tak nie opuszczało jej za bardzo od czasu tego nieudanego "zamachu". Wiedziała, że sprawa jest bardziej złożona i chciała przyglądać się jej z dystansu tyle, ile mogła, bez wybierania stron.
Dogaszając papierosa, ruszyła dalej w kierunku promu.
- Sprawdźmy może, czy nie podrzucili nam jakiegoś amatorskiego podsłuchu, hmm? Zobaczymy kompetencję STG.- prychnęła pod nosem, faktycznie chcąc potem przyjrzeć się stanowi ich pojazdu, gdy już będzie mogła.- Swoją drogą, nie wiedziałam, że jesteś koneserem najgorszych możliwych papierosów z automatu.- delikatny uśmiech, choć przesączony minimalnym poczuciem wyższości z tego, że paliła LEPSZE fajki, był jednak wyjątkowo sympatyczny jak na nią.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

23 lip 2022, o 19:48

Turianin zerknął na prom, który skanowała, nie podzielając jej zaangażowania. Pomimo starań Emilii, jej omni-klucz nie wykrył żadnych nieregularności - nic nie wysyłało sygnału na zewnątrz, ani nie zdawało się magazynować danych. Podsłuchy stawały się coraz bardziej wyrafinowane z każdym rokiem, a Östberg sama doskonale wiedziała, jak ciężkie do wykrycia potrafią być - mimo tego, mogła poczuć się nieco lżej z myślą, że wykluczyła przynajmniej podstawę.
- Jeśli stoją za zamachem, to zgaduję, że ten prom cały nafaszerowany jest podsłuchami, których za cholerę nie znajdziemy bez rozkładania go na części - westchnął ciężko, przyglądając jej się gdy pracowała. - Jeśli nie stoją za zamachem... to pierwszy, który wysłali, nafaszerowany był podsłuchami, ale tego mogli nie mieć czasu przygotować. Szpiegując wysłanników Rady zachowałbym ostrożność.
Odkąd ostatnio opuścili pojazd, nie widzieli, by ktokolwiek inny do niego zaglądał, ale też przez pewien czas prom pozostawał bez ich opieki. Tym razem żadne, wybuchowe niespodzianki nie czekały na nich w środku.
- Fajki to fajki. Ci, którzy czują w nich smak, mają problem - odrzekł pół żartem, pół serio, wyrzucając do połowy spalonego papierosa przez wyjście z powrotem na lądowisko, nim zatrzasnął za nimi drzwi promu i ruszył do fotelu pilota.
Przez chwilę zajął się uruchamianiem systemów, wprawiając pojazd w życie. Silniki nabierały mocy, a co poniektórzy salarianie znajdujący się najbliżej odsuwali się, by uniknąć gorącego powietrza zamieniającego świat wokół w piekło.
- Myślisz, że zdobywamy wystarczające informacje, żeby cokolwiek na tej planecie określić? - spytał nagle, przyglądając jej się z zainteresowaniem. Choć ich pojazd był gotowy do drogi, wstrzymywał się od ruszenia, dając im ostatnią chwilę na namyślenie się przed wylotem. - Jak dla mnie salarianie kompletnie się nie nadają do zarządzania planetą, a ich problematyczne powiązania z Sarenem to obciążenie polityczne, którego Irissa na pewno nie doceni. Ale nasze alternatywy mogą być równie chujowe. Co wtedy zrobimy?
Nie dowiedzieli się zbyt wiele o życiu w placówce, o to co konkretnie robili pracownicy Ledy, jak wyglądało ich życie oraz perspektywa na zakładanie tutaj nowej, salariańskiej kolonii. Zarządca, z którym się spotkali, wyraźnie zaznaczył im, że tego typu informacje nie są im potrzebne, a czas nagli i być może w istocie, jeśli informacje wypłyną, całe istnienie i zagwozdki powiązane z Ledą okażą się potencjalnym marnotrawstwem czasu.
Z innej strony, w obozie krogańskim mogli zastać jeszcze gorszy obraz potencjalnej przyszłości dla inwestycji Rady w Virmir.
- Przejmij inicjatywę gdy będziemy gadać z kroganami. Poobserwuję, jak się zachowują - zasugerował, analogicznie przełączając aktywnego pilota na siedzenie obok, które zajmowała, pozwalając jej zabrać stery. - Masz jakiś plan działania, czy trzymamy się tego, co tutaj?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

24 lip 2022, o 01:58

Niestety przeszukanie wszystkiego pod kątem podsłuchów było niemożliwe, ale sprawdziła chociaż tę najprostszą, najbardziej podstawową warstwę, co zapewniło jej chociaż malutkie elementy spokoju ducha w tej trudnej sytuacji. Nie lubiła latać cudzymi statkami, zawsze wolała swoje, ale też nie zamierzała narzekać, smęcić czy podkreślać, jak to ona ma źle.
- Tak, masz rację.- odparła zdawkowo do Kryika.- Ot, chciałam zerknąć, pewna siła przyzwyczajeń.- za tym faktycznie stało jej rozumowanie. Zawsze wolała założyć, że taka podstawowa niekompetencja wroga jak zostawienie podsłuchu na widoku była możliwa. Wiele razy jej "przeciwnicy" popełniali błędy tak głupie, że niektórzy nawet by ich nie zauważyli. Dlatego warto było sprawdzać, jeśli nie marnowało się przez to za dużo czasu i nic jej to nie kosztowało. Może była trochę nadgorliwa, ale lepiej było być nadgorliwym, niż dać się złapać na coś durnego.
- W tych konkretnych o smak ciężko.- delikatne prychnięcie pod nosem było dosyć bliskie śmiechowi, tak więc właśnie to z siebie wydała, ruszając za Deriusem do promu, cały czas chodząc w tonie bardziej spiętym, splecione ręce mając za plecami, a spojrzenie skupione na wszystkim wokół. Nawet poruszała się sztywno, jak ktoś...inny.
Rozsiadła się wygodnie na fotelu drugiego pilota (czy tam pasażera). Nogę założyła na nogę, plecy oparła mocniej o siedzenie, i już miała się zrelaksować i uciąć sobie coś na kształt mini-drzemki, mini-medytacji, kiedy zagadał do niej jej towarzysz. Nie żeby miała coś przeciwko, ot, myślała, że zostanie na chwilę sama ze swoimi myślami. Ale to jej nie przeszkadzało - mogła wyrazić myśli na głos, a nie w głowie.
- Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że dowiedzieliśmy się już bardzo dużo. Choćby to, jak napomknąłeś, że Salarianie do niczego się tu nie nadają. Niestety.- faktycznie na to liczyła. Nie żeby była jakąś wielką fanką Salarian, ale spodziewała się, że reprezentanci Unii będą troszeczkę bardziej...obiecujący, choćby ze względu na reputację, jaką mogli cieszyć się synowie Sur'kesh.- Więc tak, zdobywamy wystarczające informacje, już teraz wiemy dosyć sporo, i chyba będzie tylko lepiej.- chwilę musiała zastanowić się nad odpowiedzią na najtrudniejsze z pytań. Właśnie. Co wtedy zrobią? Sama w sumie nie wiedziała, tak więc musiała zręcznie odbić temat.- Wiesz, proponuję, byśmy zastanowili się na temat tego, co zrobimy, gdy już zapoznamy dokładnie wszystkie trzy frakcje. Jeśli pozostałe dwie będą równie chu...ehm, równie słabe, to będziemy musieli ustalić, która jest najlepsza z tych trzech. Ale to nie jest dyskusja na teraz, kiedy mamy niewystarczająco dużo danych.- choć mówiła z dużą szczerością i rzeczywistym przekonaniem w to, co zdradzała, to raczej oczywiste było to, że była to bardzo przedłużona odpowiedź typu "nie wiem", przykryta zręcznie serią profesjonalnej mowy i próby brzmienia tak, jakby wszystko było idealnie pod kontrolą. Nie żeby kontrolę traciła - ot, chciała ukazać, że ma jej więcej, niż w rzeczywistości duet miał.

Zapytana o Krogan, chwilkę milczała. Przejęła od Kryika stery, by choćby na chwilę poczuć to, jak latało się statkiem. Szczerze trochę za tym tęskniła.
- Zamierzam zasugerować jasno, że podejrzewamy Salarian o zamach i zobaczyć jak zareagują.- powiedziała dosyć otwarcie.- Ewentualnie zaczekam chwilę i zobaczę, czy sami to zasugerują. Jeśli tak, to być może dokładnie na to będą liczyć, moze nawet coś pod to zaplanują. Wypytam też o Harcrow, postaram się podchodzić raczej chłodno i dyplomatycznie, ale jeśli dam radę ich jakoś podpuścić, to też nie pożałuję.- liczyła na to, że Derius będzie czujnym obserwatorem. Czujniejszym od niej...? Niekoniecznie. Czujnym? Oby tak.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

25 lip 2022, o 23:41

[h3]SPOSTRZEGAWCZOŚĆ[/h3]
50%
0

[h3]OBRAŻENIA[/h3]
A<33<B<66<C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

27 lip 2022, o 12:57

Mężczyzna przytaknął lekko na jej słowa, trawiąc je w swojej głowie. Zadanie, które wyznaczyła im Irissa, było ciężkie do zrealizowania w sposób, który dla wszystkich byłby uznany za wystarczający. Tak naprawdę ciężko było dojrzeć różnicę w opinii wyznaczonej na podstawie pobieżnego wywiadu i zwykłego przeczucia, a kompleksowej analizie każdego najmniejszego elementu środowiska Virmiru na przestrzeni tygodni. Nawet, gdyby chcieli to zrobić, Harcrow pozbawiła ich możliwości spędzenia na ich śledztwie długiej ilości czasu. Gdy nad głową ich salariańskiego współpracownika - a przynajmniej tak z pewnością chciałby się nazywać - zawisł zegar odliczający czas, stukot jego wskazówek docierał do ich dwójki. Jeśli pozwolą, by kobieta zdyskredytowała salarian z ich próby kolonizacji planety to nawet, jeśli Unia nie jest ich pierwszym wyborem, de facto stanie się jedną opcją mniej w ich dylemacie.
- Będziemy musieli podjąć trudną decyzję - mruknął w odpowiedzi, gdy ich pojazd unosił się ponad linię okolicznych drzew. - Cokolwiek nie wybierzemy, możemy być pewni, że kiedyś urżnie nas to w dupę.
Westchnął ciężko, rozsiadając się wygodniej. Gdy ona przejęła ster, on sięgnął po omni-klucz, przeglądając przekazane im przez STG dane wywiadowcze. Plan włamania się do bazy Zaćmienia był zdecydowanie bardziej ryzykowny niż zwykłe odwiedzenie obozu Krogan.
Cóż, przynajmniej na papierze.
- To nie jest prosta misja na start, Östberg - zauważył po krótkiej chwili trwania ich lotu. Gdy zerknęła w jego stronę, dostrzegła, że przygląda jej się znad swojego omni-klucza, w którym wyświetlały się jakieś dane. - Rada wyobraża sobie, że to strzelanie do innych jest trudne. Oboje wiemy, że trudniejszym jest stwierdzenie do kogo powinno się strzelać.
Ich podróż nie trwała długo. Gdy Emilia wywołała w kokpicie mapę terenu, dostrzegła, że terytorium krogan znajdowało się stosunkowo blisko trasy, która doprowadziłaby ich do Harcrow. Musieli nadłożyć nieco drogi, lecz w połowie te dystanse się pokrywały.
Kobieta po chwili dostrzegła coś jeszcze, co wzbudziło w niej niepokój. Prom, którym sterowała, był dość standardowy - cywilny, nie posiadał żadnego sensownego uzbrojenia, służył jedynie do transportu z jednego miejsca na drugie. Jego interfejs był przejrzysty, umożliwiał korzystanie z niego nawet osobnikom posiadającym bardzo podstawowe umiejętności pilotażu. Ale coś jej nie pasowało w sposobie, w który mogła nim sterować. Nie wiedziała, czy tak było od początku i dopiero to dostrzegła, czy dopiero teraz coś w sterowaniu się zmieniło. Jej ruchy miały opóźnienie, jakby sygnał, który wysyłała, nim dotarł do układu sterującego wysyłany był gdzieś indziej dla potwierdzenia.
Jakby to ktoś inny kierował w tej chwili pojazdem, jedynie powtarzając jej ruchy.
Pasy pochwyciły jej ciało, gdy pojazd runął w dół, pozbawiając ją tchu. Świat zawirował po drugiej stronie ekranu, a szalejący błędnik wrzasnął rozpaczliwie, gdy usiłowała zorientować się w tym, co się dzieje. Derius krzyknął coś stłumionego, czego nie zrozumiała, podczas gdy ciąg nagle lecącego z ogromną prędkością w dół promu zakleszczył oddech w jej gardle, nie pozwalając mu wydobyć z siebie odgłosu. Podczas gdy ręce usilnie usiłowały odzyskać panowanie nad pojazdem, przywrócić go do pionu, ciało, miażdżone siłą przeciążenia, przygotowywało się na uderzenie gwałtownie zbliżającej się linii drzew.
Wraz z linią drzew nastała pustka.
Przez chwilę znów wydawałoby się, że znajduje się w szpitalnym łóżku. W jej ramieniu nie było czucia - coś, do czego nadal nie była w stanie się przyzwyczaić, zamiast tego odczuwając niepokój i szok w pierwszej chwili wybudzania się. Jej ramienia nie było, podczas gdy resztę jej ciała spowijały obłoki bólu. Jej włosy unosiły się ku górze, nie, opadały w dół. Dół był górą, wisiała do góry nogami.
- Östberg, obudź się! Cholera! - znajome warknięcie Kryika brzmiało nieprzyjemnie, ale było skuteczne. Gdy uchyliła powieki, spostrzegła, że nadal siedzą przypięci pasami do siedzisk promu, lecz wnętrze pojazdu wypełnia dym. - Emilia, jesteś cała?
Kryik pierwszy wysunął się z fotela, ze stąpnięciem i głośnym przekleństwem opadając na ziemię. Sięgnął jedną ręką ku niej, gdy odzyskiwała przytomność i pomógł jej wydostać się z fotela na ziemię. Choć wydawałoby się, że skutek jej obrażeń będzie poważny, po chwili wstępnej inspekcji zauważyła, że jej kończyny działają. Nawet umysł przypomniał sobie o obecności implantu w miejscu brakującego ramienia.
- Sprawdź, czy zostało coś... - zaczął, wskazując podbródkiem konsolę, która w tej samej chwili trzasnęła iskrami. Panel sterujący mignął ostatni raz, nim spalone obwody poddały się w pracy, a mężczyzna jęknął w mieszance złości i bólu.
Kryik obrócił się, ruszając do wyjścia z promu. Widziała, że jego sylwetka jest nieco skulona, lecz dopiero gdy udało im się wydostać z promu na zewnątrz, dostrzegła, że coś jest nie tak z jego barkiem, a on sam trzymał się kurczowo ramienia.
- Mam kurewsko dość tej planety - jęknął, wypuszczając powietrze z trudem, nim opadł na ziemię w bezpiecznej odległości od dymiącego promu. - Jesteś cała? - powtórzył pytanie, spoglądając na nią z dołu. Jego twarz była osmolona od dymu.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

27 lip 2022, o 13:56

Oboje dobrze zdawali sobie sprawę z tego, jak prezentowała się ich sytuacja i jaki był to typ zadania. Wiedzieli, że tu nie chodzi tylko o strzelanie. Zresztą, samo strzelanie i zabijanie było nie tylko efektem ubocznym, ale i tą "lepszą" częścią, tą...nieco mniej wymagającą używania rozumu. Oczywiście nie chodziło tu o to, że zabijanie było proste, czy też można było przy nim wyłączyć mózg, ale to był totalnie inny, czasem paradoksalnie "przyjemniejszy" sort zadania. Nie decydowało się o przyszłości setek tysięcy, a o kilku, może kilkudziesięciu życiach. O ironio, dla Widma mogło to być "lżejsze". I nawet nie trzeba było być takim sortem człowieka, jak Emilia, choć na pewno to ułatwiało wówczas sprawę.
Ale nawet osoba tak chłodna musiała zgodzić się z Kryikiem. To nie było proste, ale i nie była nigdy tym sortem, który by na coś takiego narzekał. Nie była też jakimś chojrakiem czy innym ryzykantem, nie rzucała się na najtrudniejsze cele. One przychodziły do niej same, a ona nigdy nie była kimś, kto uciekałby przed czymś, co jest trudne.
- Na szczęście to mój drugi start.- odpowiedziała mu po chwili dziwnie ujmującej ciszy, chcąc zapewnić i go, i siebie, że nie będzie tu martwą wagą, że wie co robi, i że nie jest nowicjuszem. Była nawet dziwnym sortem...weterana. Może nieco uszkodzonego, osłabionego, ale dalej mającego bystry umysł. To chyba była teraz jej najsilniejsza broń, albo przynajmniej ta broń, której będzie używać najwięcej na tej misji. Tak już wymyśliła sobie Irissa, i tak ma być zrobione.

Bystrość umysłu nie była tu tylko pustym epitetem, który chciała mieć. Tym razem wszystko zadziałało odpowiednio, albo przynajmniej na tyle odpowiednio, by mieć pojęcie, co zaczęło się dziać. Opóźnienie było widoczne. Niestety stało się zauważalne, gdy było już za późno (zresztą, byli w dupie już praktycznie od momentu, gdy wsiedli do tego promu), ale i tak dobrze, że to spostrzegła.
- Kurwa mać! Zdalne sterowanie!- podniosła głos, by Kryik od razu wiedział, z czym mają do czynienia, lecz nie zdążyła zrobić nic więcej.
Nie wpadła może w szok od razu, ale nie zdążyła też się katapultować. Niekoniecznie też mogłaby to zrobić - nie wiedziała, czy katapulta tu jest, a i czy Derius też będzie ją miał. Niestety moment upadku w końcu nadszedł. Uderzyli w drzewo. Padli ofiarą zamachu, i na chwilę znalazła się w totalnie innym miejscu. Krótkie przebłyski na chwilę uśpiły ją totalnie i odcięły od rzeczywistości. Szpital. Brak ramienia. Cała masa operacji. Ból fantomowy, a później jego brak. Brak czucia czegokolwiek, a potem znowu irytujące braki. Czy ona znowu straciła rękę?!

Dopiero solidny krzyk Deriusa pozwolił jej wrócić tam, gdzie była potrzebna. Rzeczywistość ściągnęła ją do siebie dość brutalnie, lecz na pytanie czy jest cała, odpowiedziała dopiero po chwili, gdy upewniła się, że tak, wszystko jest w porządku. Szybko przebadała wszystkie kończyny. Odruchowo zasłoniła głowę przed upadkiem swoją lewą ręką, ale ta, zrobiona z metalu, przyjęła potencjalne obrażenia niczym zuch. Zresztą, nie została jakoś zraniona. Ot, potłuczenia, siniaki, może minimalne krwawienie. Nic strasznego. Nic, co utrudniałoby jej teraz życie. Miała farta. Tym razem. Mogło być o wiele gorzej, niż było.
- Tak. Jedną rękę już...ugh! Straciłam.- przez chwilę próbowała sama wyszarpać się z pasów, ale gdy Derius chciał jej pomóc, strategicznie odmówiła. Odpaliła omniostrze i rozcięła pasy, po czym od razu zgasiła je i zamortyzowała sobie lądowanie poprzez padnięcie na ręce.- Taak, jest...w porządku.- wypuściła kilka wolnych wdechów, korzystając z tego, że nie była już otulona przez pasy. Podeszła do konsoli, chcąc zobaczyć, czy jest na niej cokolwiek wartego zgrania lub sprawdzenia - może jakieś ślady tego, kto odpowiadał za tę nieudaną próbę zamachu. Miała swoich kandydatów, ale nie myślała o tym w tym momencie. Miała na głowie troszkę istotniejsze rzeczy.

Po sprawdzeniu konsoli, wyszła za Deriusem. Na kolejne pytanie, czy ma się dobrze, odpowiedziała skinieniem głową. Sprawdziła, czy ma przy sobie gotową broń, czy jest naładowana, i czy będą w stanie podróżować. I ona i on.
Zapowiadało się na podróż przez potencjalnie niebezpieczne tereny Virmiru. Wspaniale.
- Jebać tę planetę.- powiedziała, jakby w duecie do tego, co oznajmił wcześniej Derius. Absolutnie się z nim zgadzała.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

4 sie 2022, o 19:10

Wyświetl wiadomość pozafabularną Los bywał kapryśny. Szczególnie, gdy kierowały nim obce dłonie. Nawet, jeśli choćby cienie wątpliwości nasuwały się w kwestii zamachu na podstawiony im do centrum badawczego prom, w tej chwili przekaz był dość jasny - kimkolwiek był sprawca, ktoś z pewnością nie chciał ich na powierzchni tej planety. Na tym etapie to, do którego miejsca podążali, wydawało się nie mieć znaczenia - dwie z trzech grup stały się ich kierunkiem i jak na razie dwa na trzy razy nieomal przypłacili za to życiem.
Zamachowiec doskonale wiedział, że najbardziej wrażliwi na atak są w transporcie. To w promie, lub na lądowisku, nie mieli jak się ukryć. W dodatku operował zaawansowanymi narzędziami, przez które Emilia nie była w stanie wykryć zagrożenia w systemach póki nie było za późno.
- Nie wsiadam już do żadnego promu. Kurwa, ani jednego - sapnął mężczyzna, sięgając do ładownicy przy pasie i wydobywając z niej medi-żel. Z ich obecnego środka transportu z każdą chwilą zostawało coraz mniej, więc przynajmniej wejście na pokład mu nie groziło. Choć z jego barku nie wydobywała się krew, Östberg dostrzegła, że najwyraźniej był złamany. Medi-żel choć odrobinę osłabił ból, który musiał być przejmujący. Turianin nie mówił wiele, jedynie skrzywiony rozejrzał się po okolicy.
Znaleźli się w samym środku dżungli. Las Virmiru był dziki, obcy, lecz po chwili poszukiwań Kryikowi udało się odciąć wolną ręką od jakiegoś drzewa pnącze, z którego zrobił dla siebie bardzo prowizoryczny temblak.
- Chuj, nada się - warknął. Ból emanowała agresją w jego głosie, ale ciężko było mu się dziwić. Aktywował wolną dłonią omni-klucz, zerkając na mapę terenu. Przelecieli spory kawałek, ale nadal dzieliło ich kilka kilometrów drogi przez las od obozowiska krogan. - Nie wzywamy żadnych posiłków. Niech myślą, że nas dorwali.
Choć z reguły starał się dać jej możliwość wpłynięcia na ich dalsze postępowanie, w tej chwili po prostu zadecydował. Kiwnął ku niej głową, sprawdzając jej gotowość.
- Jesteś moją obstawą, Östberg. Obyśmy wprowadzili ich w błąd.
Opuszczając płonący wrak promu, wsunęli się w gęsty i ciemny las. Drzewa porastały tu albo bardzo gęsto, albo rzadko, jakby nie było niczego pomiędzy. Im bardziej oddalali się od pojazdu, tym większy słyszeli akompaniament towarzyszących im stworzeń. Ptaki przeskakiwały z gałęzi na gałąź ponad ich głowami, a w tyle umysłu pozostawało niepokojące wrażenie bycia obserwowanym.
Kryik nie narzekał, choć dostrzegała po wyrazie jego twarzy, że ból zakorzenił się w jego ciele. Stawiał krok za krokiem poruszając się szybko, jakby gnał w wyścigu - a na końcu zamiast mety, czekał na niego odpoczynek.
- Chwila, bo zaraz tu kurwa zejdę - sapnął, gdy pokonali ponad połowę odległości dzielącej ich od wraku do krogańskiego obozu. Wchodząc na małą polanę, dostrzegli nietypowe formacje skalne i wyboiście zbudowany teren. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zadzierając głowę w górę, Emilia widziała ciemniejące już niebo. Kryik w tym czasie opadł z wdzięcznością na jeden z kamieni i wypuścił powietrze z płuc, nabierając sił.
Po niespełna dziesięciu minutach odpoczynku, aplikując sobie kolejny medi-żel, zagadał do niej po raz kolejny.
- Nie pisałem się na wycieczkę po lesie. Nie jest to co prawda Palaven, ale mój ojciec był rybakiem, a ja...
Szelest zza drzew urwał jego słowa równie skutecznie co huk wystrzału. Umilkł, obracając głowę w kierunku otchłani zieleni, która czekała na nich po jednej stronie. Przez chwilę nic się nie działo, lecz gdy otworzył usta by kontynuować rozmowę, szelest powtórzył się, głośniejszy. Cokolwiek tam było, wydawało się duże.
- Emilia, kurwa, zastrzel to - warknął, nagle spanikowany potencjalną zwierzyną rzucającą się w ich stronę.
Zwierzyną, która zdawała się poruszać w linii drzew, obserwując ich dokładnie, ale nie wychodząc z ukrycia.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

9 sie 2022, o 14:39

Ich szczęście w kwestii promów było co najmniej znikome. Choć mogła pocieszać się tym, że dwa na dwa razy nic wielkiego jej się nie stało, tak dalej była niezadowolona z tego, że do zamachów w ogóle doszło. Nieudanych, bo nieudanych, ale doszło. Próby były podjęte, a najgorsze pewnie było to, że dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana, to wszystko zostanie uznane przez górę za wypadek i niefortunny brak zdolności pilotażu. Byli zdani na siebie, przynajmniej dopóki nie wymyślą niczego sensownego.
Dwa Widma przeciwko nieznanemu zagrożeniu. Jasne! Czemu by nie? Bywała w gorszych sytuacjach. Przed wypadkiem, bo przed wypadkiem, lecz jeśli była w stanie wykaraskać się z czegoś takiego wcześniej, to i teraz. Zresztą, nie wątpiła w siebie w bojowych sytuacjach. Adrenalina i intensywny stres działały na nią dosyć dobrze, jasno tłumiąc wszystkie nieistotne myśli i pozwalając jej skupiać się na zagrożeniu - zarówno dalekim, jak i bliskim. To była jedna z jej niewielu zalet.
- Nawet mi kurwa nie mów. - odpowiedziała mu dosyć lakonicznie, ale jednocześnie podzielając absolutnie jego zdanie. Nie będzie wchodziła tu do żadnego pojazdu. A jeśli będzie, to zamierzała rozkładać je po kolei i sprawdzać pod kątem WSZYSTKIEGO. Gdy Derius wszedł do środka, by wydobyć awaryjne mediżele, nie szła za nim, zamiast tego wyciągając swój karabin i przyglądając się, przez przybliżenie z celownika, wszystkiemu wokół, jakby chcąc sprawdzić jak będzie wyglądać jej dalsza droga. Gdy już do niej dołączył i zaczął szukać materiału na temblak, cicho odetchnęła.
- Niestety ci tego nie nastawię.- rzuciła spokojnym tonem, bardziej w kwestii pobocznej myśli. Wiedziała, że Derius wie, że to niemożliwe. Ale chciała to zwokalizować.- Mhm. Rozsądnie.- skinęła do niego głową, także i w tym przypadku absolutnie się z nim zgadzając. Jeśli wezwaliby wsparcie, to równie dobrze mogliby ściągnąć kogoś, kto chciałby dokończyć robotę, a ona raczej nie chciała walczyć, w momencie, gdy jej jedyny sojusznik miał złamany bark.
- Przed tobą.- skinęła głową do Turianina, robiąc rzeczywiście za jego obstawę. Choć była snajperem, postanowiła iść póki co przodem, wychodząc z założenia, że będzie miała większe szanse na uniknięcie lub zestrzelenie potencjalnego zagrożenia, niż on. Snajperka była ciężka, więc nie wyciągała jej do drogi, ale była w gotowości, by w razie czego to zrobić.

Krótka przerwa, choć wymuszona przez Deriusa, była mile widziana i z jej strony. Spokojnie sobie odetchnęła, łapiąc do płuc nieco świeżego, nieatakowanego przez spaleniznę powietrza. Tlen był tu mile widziany i dla niej, szli bowiem już dość długo, i to raczej bez ani chwili wytchnienia. Ranna nie była, ale wędrówki nie były jej najsilniejszą stroną, a już na pewno nie tak...specyficzne.
- Pamiętasz, jak wspominaliśmy, że byłoby to świetne miejsce na wakacje?- prychnęła pod nosem, zerkając na niego kątem oka.- Ni. Chu. Ja. Po tej misji nigdy tu nie wracam.- rzuciła z pewnym niezadowoleniem w głosie. Jej złość nie była wyrażana zbyt często poprzez głośny ton, czy takie bardziej oczywiste sorty agresji. Zwykle dobrze ją butelkowała, a upust dawała poprzez tego typu komentarze i po prostu bycie złośliwą.
Podskoczyła z kamienia jak błyskawica, gdy usłyszała szelest. Gdy tylko Kryik wydał pozwolenie i nakaz strzału, ściągnęła broń i przez celownik wpatrzyła się w krzak. Dwa cele - wpierw sprawdzić co to jest, potem to zestrzelić, jeśli znajdzie dobry punkt.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

10 sie 2022, o 00:14

[h3]Inicjatywa[/h3]
:mg:
Krab, Emilka
0

Emilia [STRZAŁ Z M-97 ŻMIJA][9PA]
50% + 30% + 15% [duży cel] = 90%
1

OBRAŻENIA (M-97 ŻMIJA)
375

Gigantyczny Wrogi Krab
Pancerz: 1000 - 375 = 625

Gigantyczny Wrogi Krab [ATAK SPECJALNY][5+4PA]
50 + 20 = 70%
2
[h4]Emilia powalona. Emilia ogłuszona (-10).[/h4]

OBRAŻENIA (ATAK SPEJCALNY)
400
Malutka Przyjazna Emilka
Tarcze: 400 - 400 = 0
Emilka [WSTAJE]
Gigantyczny Wrogi Krab [RUCH]
Gigantyczny Wrogi Krab [ATAK NORMALNY][2+4PA]
50 + 20 = 70%
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

24 sie 2022, o 23:02

Stojący naprzeciw niej krab był w istocie imponującym przeciwnikiem. Wyższy od niej o prawie metr, dysponował chudymi odnóżami, które utrzymywały go w pionie i manewrowały jego grubym cielskiem. Wielkie szczypce, które trzymał przed sobą, gotowe były pochwycić ją w każdej chwili i, przynajmniej sądząc po ich rozmiarze, były w stanie to zrobić. Zwierzyna była koloru ciemnozielonego, z plamkami rozpościerającymi się po całym ciele i ciemnymi, brązowymi odnóżami, co czyniło z niej dość skutecznego przeciwnika w głębi lasu, w którym z łatwością się kamuflował. Choć jego zasłona była skuteczna, oko Emilii było czujne, a palec szybko przesunął się na spust dzierżonego przez nią karabinu. Wiedziała, że jeszcze nie widzi w pełni swojego przeciwnika, nie mogła jednak oszacować w osłonie z krzaków jakich rozmiarów lub kształtów jest. Spodziewając się czegoś niskiego, wystrzeliła tam, gdzie najbardziej było to sensowne i sądząc po odgłosach, jakie wydało z siebie zwierzę, trafiła, dostrzegając zieloną krew wypływającą z dziury w jego odwłoku gdy ruszył do kontrataku.
Mimo wszystko, krab był powolny. Wyskakując z miejsca położonego najbliżej Östberg był w stanie zaatakować tak, jak na drapieżnika przystało - gdy potężne szczypce uderzyły o jej pancerz, nawet tarcze kinetyczne nie były w stanie w pełni osłonić ją przed konsekwencjami. Kobieta padła na ziemię, otumaniona impaktem, osłabiona kolej nym wypadkiem promu, który udało jej się przeżyć. Przez chwilę świat stał się dla niej lekko rozmyty i jedynie chaotyczne wrzaski Deriusa w tle kotwiczyły ją w rzeczywistości, jak lina trzymająca ją u brzegu.
- Mówiłem ci, że już tu na żadne wakacje, kurwa, nie wrócę?! - wrzasnął w odległości, trzymając jedną ręką swój karabin, lecz nie będąc w stanie przejąć za nią inicjatywy w tej walce. - No więc teraz to na pewno już tu kurwa nie wrócę. Bogowie, co za planeta...
Krab obrócił ku niej swój tułów i pokonał z wolna dzielącą ich odległość gdy podnosiła się z miejsca. Gdy znów wykonał zamach, tym razem drugim szzczypcem, Östberg udało się wywinąć od następnego ciosu odskakując w tył. Z góry spoglądały na nią wściekłe, rozbiegane oczka dziwnego stworzenia gdy, zdziwiony swoim nietrafieniem, krab szykował się do następnego ataku.
- W ŁEB MU STRZELAJ, MÓWIĘ CI! - krzyczał turianin zza jej pleców, starając jej się coś pokazać, co w szale walki z niespodziewanym drapieżnikiem nie mogła nawet zbadać. - Nieważne co to, kurwa, w łeb jak strzelisz to zawsze padnie!
Łeb kraba był trudniejszym celem do obrania niż jego tułów, ale szansa na to, by okazał się jego słabym punktem, była tak samo wysoka, jak przy innych żyjących stworzeniach. Östberg mogła zaryzykować, choć trafienie gdziekolwiek indziej było z pewnością prostsze. Jedynie szczypce stworzenia połyskiwały w słońcu niczym powlekający statek pancerz Silaris, wydając się niemożliwym do zniszczenia.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

24 sie 2022, o 23:52

Zmierzenie się z gigantycznym, ewidentnie wrogim krabem nie było rzeczą, którą zapisała sobie na liście rzeczy do zrobienia podczas swojej obecności na Virmirze (choć był on już wcześniej tematem konwersacji). A jednak - była tu. Teraz. W tym momencie. Stwór wyskoczył na nią i powalił ją na ziemię, niszcząc przy tym jej tarcze, gdy ta ledwo co trafiła go w pancerz. Słyszała komentarze i genialne rady Kryika, które chyba tylko ją tu zmierziły.
- No co ty kurwa nie powiesz!- podniosła głos. Traf w głowę, powiedział Derius. To był ten sort rady, jak "weź i go zabij". Przecież Emilia była sprytna, potrafiła to zrobić. Wiedziała, jak to ogarnąć. Miała plan. W walce z większymi przeciwnikami, którzy byli komicznie blisko, ciężko używało się snajperki, ale ona miała coś, czego Krab nie miał.

Ciężki karabin snajperski. Celny, precyzyjny, i, choć z niższej półki, musiał wystarczyć. Leżąc na ziemi, przeturlała się do tyłu, zostawiając karabin na ziemi, by nie utrudniał jej przeturlania. Turlając ustabilizowała się na jednym kolanie, rękami chwyciła za broń, na prosto stojącym, drugim kolanie ułożyła swój karabin. Spojrzała w lunetę, chcąc jakby upewnić się, że celuje idealnie, po czym uśmiechnęła się sama do siebie pod nosem.

Cel - w głowę.
...i pal.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

25 sie 2022, o 01:37

[h4]tura 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Emilia [STRZAŁ Z M-97 ŻMIJA][9PA]
50% + 30% - 10% [małą główka] = 70%
7

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

25 sie 2022, o 17:11

Kryik miał rację - nawet, jeśli jego strategia nie należała też do bardzo odkrywczych. Głowa kraba upstrzona małymi oczkami wpatrującymi się z daleka w swój cel, stanowiła dobry punkt zaczepienia, którego stworzenie zdawało się instynktownie bronić. Gdy pierwszy raz kobieta skierowała w jego stronę lufę karabinu i nacisnęła na spust, huk wystrzału rozdarł niebo, płosząc ptaszynę, która jeszcze ostała się w okolicy pomimo głośnej wrzawy prowadzonej walki. Strzał minął swój cel, ale sam jego fakt rozjuszył dodatkowo kraba, który kontratakował ze swym zwierzęcym uporem. Uderzenie w pas oderwało jej omni-żel, który poleciał na trawiastą ziemię nim przebiło go wąskie, twarde odnóże prącego naprzód kraba.
Omni-klucz zawsze był dla niej wsparciem w chwilach takich jak ta. W pojedynkach na śmierć i życie nie można było pozwolić, by zaważyła ambicja, a program, który posiadała pod ręką, uważnie zeskanował ciało kraba, łącząc się z delikatnym systemem naprowadzania jej broni. Trafienie w głowę dzięki niemu może nie było gwarantem, ale z pewnością stało się odrobinę prostsze.
Następny cios, wyprowadzany niemalże stalowymi szczypcami, pomimo jej próby uniku trafił prosto w jej brzuch. W klatce piersiowej zabrakło jej tchu, jakby oplątała ją ciasno związana lina i jedynie jej własne, ludzkie instynkty, które nakazywały jej za wszelką cenę przetrwać, zmusiły ją do przeturlania się w bok, z dala od gotowego przebić jej uszkodzony pancerz odnóża. Gdy stworzenie rzuciło się naprzód przy wrzaskach Kryika w tle, chcąc zakończyć swoje polowanie, ci ężki odrzut karabinu snajperskiego wbił się w jej ramię pod wpływem ostatniego wystrzału. Pocisk przebił wrażliwy punkt na cielsku stworzenia, unieruchamiając je niemal od razu, jakby nabój trafił na ukryty przycisk wyłącz gdzieś wewnątrz tej kupy mięsa.
- Gratulacje - sapnął Derius, podchodząc do niej bliżej. Z jego ramieniem nie było zbyt dobrze, co powoli było widać na twarzy, z której odpłynęła krew. Kryik wyglądał blado i niemrawie, ale w jego oczach wciąż błyszczała determinacja do dalszej drogi. - A teraz spierdalajmy stąd, zanim przyjdzie następny.
Czcze słowa okazały się prawdziwą klątwą, która spadła na ich barki. Gdy tylko wsunęli się znów w ciemne, wilgotne objęcia tropikalnego lasu, usłyszeli w oddali znajomy szelest, stąpanie wąskich odnóży, klekot zbijających się szczypców. Gdy oboje przyśpieszyli, wiedząc, że w tym terenie to krab miał nad nimi przewagę, Östberg dostrzegła, że polujące na nich zwierzę nie było osamotnione.
Było ich stado.
Wypadając na otwartą przestrzeń, czuła, jak jej obolała klatka piersiowa rozszerza się, starając dostarczyć jej tlenu. Mknące za nimi kraby były ciche - jedynie szum liści poruszanych przez ich wielkie cielska wskazywał im, w jak wielkim zagrożeniu się znaleźli. I już gdy Kryik zaklął, obracając się w stronę linii lasu z karabinem trzymanym w zdrowej dłoni, i już gdy sama Emilia dostrzegła, że ucieczka nie wchodzi w grę, zza ich pleców dobiegł ich wystrzał z broni.
Jeden z krabów, któremu udało się dotrzeć do krawędzi lasu, padł martwy na ziemię z przestrzeloną głową, podczas gdy reszta zwolniła, dostrzegając śmierć swojego towarzysza, lecz nie zamierzając przerywać swojego polowania.
- Co jest, kurwa? - warknął na wydechu turianin, odwracając się w stronę, z której dobiegł ich huk. Kilka metrów od nich dostrzegli na krawędzi wzgórza dwie, krogańskie sylwetki. Stojący na przodzie kroganin zamachnął się w ich stronę, posyłając coś, co przypominało granat i wzbudzało lęk, gdy wylądowało nieopodal, lecz gdy obiekt detonował, okazał się zwykłą racą. Gryzący dym i jaskrawe światło zatrzymało hordę krabów w miejscu, nim pierwsze z nich odwróciły się, by uciec w innym kierunku.
- Ani kroku dalej! - krzyknął do nieznajomych Kryik, gdy ci podchodzili w ich kierunku ostrożnie. Idący przodem kroganin był rosły, w pełni opancerzony. Od razu wyglądał na wojownika, a jego spojrzenie czerwonych oczu było bystre, lecz drapieżne. Stojący za nim towarzysz dzierżył w dłoniach strzelbę, lecz swoim rozmiarem nie dorównywał imponującemu liderowi.
- Tak turianie dziękują za ratunek? - prychnął, kręcąc głową z politowaniem gdy ich dwójka zatrzymała się przed Widmami. - To kijaki. W pojedynkę nieszkodliwe, w grupie lepiej spierdalać. Polujemy na nie, głównie dla mięsa i kontroli populacji, bo składają jaja praktycznie wszędzie, gdzie popadnie - westchnął. - Trenujemy tak młodych.
Skinął głową do swojego milczącego sojusznika. Drugi kroganin zerkał na nich z zainteresowaniem i dopiero przyglądając się mu z bliska dostrzegli, że faktycznie musiał być młody. Nie był jeszcze odpowiednio wyrośnięty, a jego rysom twarzy brakowało odpowiedniego zacięcia.
- Jestem Vyrn. Wy jak rozumiem jesteście tymi Widmami, co mieli do nas przylecieć? - spytał, krzyżując wielkie ramiona na klatce piersiowej. Cmoknął z lekkim rozbawieniem, ostentacyjnie rozglądając się dookoła. - Jakoś nie widzę żadnego promu. Co wy tak, przez dżunglę leziecie? Bez żadnego sprzętu?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Ośrodek "Leda"

4 wrz 2022, o 13:59

Stworzenie miało upór, to musiała mu przyznać. Jak już się napaliło na upolowanie dwóch Widm, to nie zamierzało przestać, i żaden strzał, atak, czy inny sort próby nie był tu w stanie go zatrzymać. W reakcji "walcz-uciekaj" zdecydowanie wybierało walkę, co nawet na swój sposób by szanowała...gdyby w ogóle myślała o krabie w sposób inny, niż po prostu kolejna bestia i następne z zagrożeń. W każdym bądź razie, wystarczyło trafić w głowę, tak jak Derius (w przypływie geniuszu strategicznego, najwidoczniej) przykazał. Nie było to zadanie najłatwiejsze, raz przecież chybiła, ale drugi strzał, ten "poprawkowy", zadziałał już perfekcyjnie i dokładnie tak, jak oczekiwała. Najwidoczniej mało było stworzeń, które mogły przeżyć stary, dobry strzał w łeb. To nigdy nie zawodziło.
- Dziękuję.- odpowiedziała z równie dużą neutralnością, co otrzymane gratulacje. Była to pewna grzeczność, której mogli udzielić sobie na tym dziwnym pobojowisku.- Nie wyglądasz za dobrze, ruszajmy się, póki jeszcze się nie wyczerpałeś.- w tonie nie wybrzmiewała jakaś wielka troska, ale z oczywistych powodów zależało jej na dobrostanie fizycznym kolegi po fachu. Wiedziała, że jeśli by zemdlał, albo jego stan by się pogorszył, to mogłoby być tu kiepsko w tej dżungli.
Derius popełnił zasadniczy błąd podróżnika. Wykrakał. Powiedział, że zaraz mogą przyjść następne, a słowo ciałem się stało. Emilia, widząc za plecami całe stado, od razu rzuciła się do biegu.
- Kurwaaa!- podniosła głos w biegu.- Sprint, Derius! Nienawidzę tej pierdolonej dżungli!- i tej planety, lecz tego już nie dodała. To wpisywało się samo przez się. Rzuciła się do biegu, chcąc jak najszybciej wytworzyć duży dystans między krabami, by później móc nieco zwolnić i złapać oddech w nieco krótszym biegu. Musiała wytrzymać więcej czasu, dobrze o tym wiedziała.

Znaleźli się na otwartym polu. Opuścili las podczas biegu, gdy nagle usłyszała świst strzału, a jeden z jej stadnych łowców padł martwy, gdy reszta się rozpierzchła. Lekko uśmiechnęła się pod hełmem - dotarli najwidoczniej do bezpieczeństwa. Dopiero po chwili przypomniała sobie, na czyim terenie są. Kroganie..., pomyślała z pewną dezaprobatą. Oczywiście. Niestety musiała być dla nich miła. Nie tylko nie mogła, ale i przede wszystkim nie powinna ich teraz atakować, zabijać, czy nawet obrażać. Była na misji dyplomatycznej. A i zresztą podświadomie była wdzięczna za pomoc, choć chyba była zbyt dumna, by jakoś długo się nad tym rozwodzić. Jej nadchodzące, zwięzłe podziękowanie musiało wystarczyć.
- Idealny strzał.- pozwoliła sobie skomentować, zerkając w kierunku truchła.- Prom był, obecnie jednak jest w lesie, w kawałkach, Vyrnie.- czasami, gdy wymawiała imiona różnych ludzi, kładła na nie duży nacisk, by podkreślić dziwny sort...może nie wyższości, co jakiegoś ulitowania, albo dystansu między nimi. To był jeden z tych razy.- Był zdalnie sterowany przez kogoś z zewnątrz i w połowie drogi postanowił wrzucić nas w drzewo. Oczywista próba zamachu, jak widać jednak nieskuteczna.- co było dla niej jakims punktem dumy. Przeżyła po raz kolejny, eskortując przy tym rannego towarzysza. Choć on oczywiście też był użyteczny.- Niestety brak sprzętu. Nie zakładaliśmy wędrówki przez dżunglę, ani tym bardziej, że nasz drugi statek pod rząd eksploduje. Pieprzeni Salarianie nie potrafią zadbać o swoje promy... Już żadnego nie przyjmiemy, więc jeśli macie profesjonalny sprzęt, to bardzo chętnie go...odkupimy.- stwierdziła, po czym schowała broń i podeszła kawałek bliżej, akceptując tych tu Krogan jako siły sprzymierzone. Nie wspominała o ranie Deriusa. Nie była jego matką, mógł sam poprosić o opiekę medyczną.

Wątek sprzętu poruszyła z pewną frustracją. Będą musieli faktycznie lepiej się wyekwipować do drogi, i to najlepiej u zaufanego źródła (choć takiego niestety tu nie było). Pierwszy prom wybuchł, drugi wleciał spontanicznie w drzewo. Raczej zakładała, że trzeci spotka podobny los, bo raczej nie zamierzał spełnić ich trzech życzeń...chociaż? Kto wiedział? Może to będzie ten szczęśliwy statek?

Wróć do „Virmir”