Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

[BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 11:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rio de Janeiro to jedno z najpiękniej położonych miast na świecie. Otoczone jest zielonymi wzgórzami, nad którymi góruje pomnik Chrystusa Zbawiciela. Robi zdumiewające wrażenie. To drugie największe miasto w Brazylii, przyciąga co roku miliony turystów w czasie słynnego na całym świecie Karnawału. Plaże Ipanema oraz Copacabana to dwie najbardziej rozpoznawalne plaże Brazylii. W samym Rio de Janeiro jest aż piętnaście pięknych, piaszczystych plaż. Nie wspomnieć o życiu nocnym w Rio, to nie powiedzieć nic. Poza wspomnianym karnawałem, dzielnica Lapa elektryzuje prawie każdego wieczoru. Rio de Janeiro spodoba się miłośnikom plażowania, życia nocnego oraz natury, która tak hojnie obdarowała to najpiękniejsze miasto w Brazylii.
Chociaż zdecydowanie zachęcamy do odwiedzenia Rio de Janeiro, musicie pamiętać że przestępczość jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. Nawet pomimo prób pacyfikacji faveli miasto nadal pozostaje nie do końca bezpiecznie. Jeśli chcecie wyjść bez szwanku, trzymajcie się południa miasta czyli Zona Sul (Copacabana, Ipanema, Leblon, Gávea, Jardim Botânico, Flamengo, Laranjeiras, Botafogo, Urca). Unikajcie śródmieścia Saara (szczególnie po zmroku), a jeśli naprawdę chcecie odwiedzić favele to z zaufanym Brazylijczykiem.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 11:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Plaża, nawet wieczorem ściągała na swoje piaski tłumy zarówno turystów jak i miejscowych. Oczywiście Copacabana była podzielona na strefy dla tak zwanych vipów, jak i dla zwykłych turystów i boczne jej odnogi, które były niestrzeżone należały do miejscowych mieszkańców mniej zamożnych dzielnic Rio. Diego doskonale o tym wiedział, bo sam nie raz obserwował zza elektrosiatki zamożnych plażowiczów, podczas gdy on jako biedny dzieciak mógł jedynie marzyć o podobnych luksusach.
No i spójrzmy, minęło trzydzieści lat, a Rodriguez był dokładnie w tym samym miejscu, tylko, że po drugiej stronie muru.
Nie było tak źle, ciepłe powiewy wiatru znad oceanu lekko rozwiewały jego hawajską koszulę kiedy siedział na leżaku i popijał drinka. Chociaż był późny wieczór, to plaża była klimatycznie rozświetlona przez okoliczne latarnie. Niezbyt nachalnym światłem, ale na tyle dopasowanym, by nie psuć wieczornego klimatu. W tle grała latynoska muzyka zapraszając co bardziej odważnych na piaszczysty parkiet, wyznaczony zaraz przy barze.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego dłuższy czas przypatrywał się kobietom kręcącym się i przy barze i na parkiecie. W rytm muzyki i ich kroków, piasek przy za każdym razie unosił się w powietrze opadając kaskadą z powrotem na ziemię. Brakowało mu tego, tej beztroski, spokoju z dala od kłopotów, czystej pasji i... już.
- A co mi tam - mruknął do siebie, dopił drinka i ruszył w stronę tańczących upatrując sobie po drodze ciemnowłosą kobietę, która wyglądała na najbardziej doświadczoną w nocnym, tanecznym życiu. W kilku rytmicznych krokach dotarł do niej, chwycił za rękę i po krótkiej chwili już większość tańczących robiła im miejsce.
Tak, tego zdecydowanie najbardziej mu brakowało.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 13:58

Christina Talbott nie była typem kobiety, której życie kręciło się wokół klubów i imprez. Nie oznaczało to jednak, że nie wiedziała czym jest dobra zabawa. Po wylądowaniu w Rio, nie kazała się długo namawiać. Wspólnie z przyjaciółkami, urządziły sobie prawdziwe turnee po lokalach na plaży, w jednych bawiąc się krótko, w innych nieco dłużej.
Tak, jak w swojej pracy, była wybredna. Zarówno w stosunku do drinków, jak i do muzyki. Największą jednakże poprzeczke stawiała mężczyznom, którzy próbowali przykuć jej uwagę. Choć jej uroda oraz sposób w jaki poruszała się na parkiecie sugerował, że w jej żyłach płynęła gorąca, latynoska krew, Christina urodziła się na Cytadeli, a jej rodzina nie miała za wiele wspólnego z Ameryką Łacińską.
Posłała Rodriquezowi autentyczny, uroczy uśmiech, a ponieważ miał w sobie to bliżej niezidentyfikowane, aczkolwiek magnetyczne 'to coś', parkiet szybko stał się ich królestwem. Popisowy obrót skończyła w ramionach mężczyzny, śmiejąc się wyprostowała z jego drobną pomocą oraz odrzuciła burze gęstych, czekoladowych loków. Sprężynki muskały jej opaloną skórę, pojedyncze przysłaniały duże, orzechowe oczy.
- Musimy to powtórzyć - stwierdziła, robiąc miejsce innym, bawiącym się gościom; sama postanowiła rozkoszować się blaskiem chwilowej sławy. Nie przywykła do bycia w centrum uwagi, choć bez dwóch zdań błyszczała w nim jak klejnot. Trzymała smukłą, pokrytą tatuażem w obcym języku dłoń na jego ramieniu. Kusa sukienka nie zasłaniała wiele, jednocześnie zostawiając pole do popisu wyobraźni.
- Ale najpierw, postawisz mi caipirinhe? - zwracała się do niego bezpośrednio w sposób, który sugerował, że nie ma najmniejszego pojęcia z kim ma do czynienia. Może rzeczywiście tak było?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 14:47

Nawet się nie zmęczył. Na jego twarzy na sam koniec pojawił się szeroki uśmiech i można było przez chwilę odnieść wrażenie, że jest zupełnie inny niż ten tajemniczy półuśmiech towarzyszący mu przez całe życie. Przez ułamek sekundy, bardzo krótki znów był tym samym chłopcem do kilkadziesiąt lat temu. Nie zastanawiał się ile czasu minęło odkąd bawił się tak dobrze i... niezobowiązująco? Zazwyczaj błądził gdzieś pośród wykwintnego towarzystwa, uważając na każdy gest, każde spojrzenie. Potem już się do tego przyzwyczaił i to był jego naturalny sposób życia. Wyniosły, arognacki i bardzo pewny siebie.
Teraz mógł to wszystko zostawić wraz z garniturem w pokoju hotelowym i dać się ponieść chwili.
Nucąc kolejny kawałek pod nosem razem z wokalistą skinął do kobiety zapraszając ją tym samym do baru.
- Caipirinhe raz i tequilla z cytryną - rzucił do barmana poniekąd ciesząc się, że kobieta go nie rozpoznała. Było mu wszystko jedno czy udawała, że rzeczywiście wystarczyło zamienić garnitur na koszulę i krótkie spodenki, żeby przestać być Diego Rodriguezem z Nos Astry i stać się przeciętnym latynosem z Brazylii.
- Dobrze tańczysz - powiedział zagryzając tequilę cytryną. - Jestem Diego.
To też było coś nowego, zazwyczaj nie musiał się nikomu przedstawiać, po prostu go znali i...już. Tymczasem nawet mu się to spodobało i nie wiedział do końca czy to przez klimat plaży, czy sentymenty, ale było mu z tym zaskakująco dobrze.
- Miejscowa czy turystka? - zapytał zamawiając kolejną tequilę. - Ruszasz się jak brasileiro, pijesz miejscowe drinki, ale masz w sobie coś co nie pasuje mi do końca do tej teorii.
Nie sprecyzował co pozwalając kobiecie domyślać się o co mu chodzi.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 15:44

Oparła się o bar, z zainteresowaniem przyglądając barmanowi podczas jego pracy. W jej zachowaniu bez dwóch zdań było coś z niewinnej ciekawości dziecka jeszcze nie zdeptanej przez niesprawiedliwy świat.
Przez chwilę ignorowała Diega, śledząc uważnie popis barmańskiej sztuki, kiedy jednak dwa szkła stanęły przed nimi, porwała szeroką szklankę, w której brzęczały kostki lodu oraz cząstki limonki. Lubiła kwaśny smak, jeśli już to stroniła właśnie od przesadnej i tym samym mdlącej słodyczy. Podniosła szkło, po czym uśmiechnęła się do mężczyzny promiennie.
- Za coś pijemy? - dopytywała, obejmując jego twarz spojrzeniem. Niby przypadkiem, poprawiła się na wysokim, barowym stołku tak, aby być jeszcze bliżej Rodriqueza. - Czy po prostu za dobrą zabawę?
Zabawa. Christina lubiła to słowo. Idealnie opisywało jej stosunek do życia. Nie miała większych zobowiązań, nie licząc pracy. Dziś jednak nie była w niej i tym samym mogła być po prostu sobą. Koleżanki, widząc, że dobrze bawi się w towarzystwie Rodriqueza, trzymały się na uboczu. Była im za to w duszy naprawdę wdzięczna.
- Och, dziękuję! - w komplementach, było jej do twarzy. Upiwszy łyk lokalnego drinka, zaczęła obracać szkło w ręku. Dopiero, kiedy Rodriquez dokonał oficjalnej prezentacji, odstawiła szklankę i wyciągnęła do niego prawą dłoń bez większych oczekiwań. - Christina.
Dopiwszy drinka, od razu poprosiła o kolejnego. Nie chciała szybko kończyć tego wieczoru u boku intrygującego partnera.
- Słuszna uwaga. Nie jestem miejscowa. Po prostu... Dobrze się przygotowałam, czytając poradniki o tym miejscu na Ziemi - przyznała szczerze, aby po chwili parsknąć śmiechem.
- To moje pierwsze od bardzo, bardzo dawna wakacje i dziękuje niebiosom, losowi czy po prostu mojemu szefowi, że akurat tak się złożyło, iż to Brazylia. Zawsze mogło paść na jakąś kolonię, gdzie temperatura nie przekracza minus dziesięciu stopni! - wzdrygnęła się na samą myśl.
- Znasz już moją historię. Jaka jest Twoja? - wsunęła swoją dłoń pod jego, gdy tylko położył ją na stole.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 16:08

- Miło mi - skwitował Diego w ostatniej chwili powstrzymując się przed odruchem ucałowania jej dłoni jak to miał w zwyczaju. Dziś nie był tym Diegiem. Ciche brzęknięcie szkła zniknęło szybko w dźwiękach latynoskiej muzyki. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do Rodrigueza że zaczął mówić z wyraźnym akcentem i zdał sobie sprawę, że uczynił ten zabieg całkowicie celowo. Uśmiechnął się trochę do siebie, trochę do swojej tymczasowej towarzyszki.
Może myślał, że będzie ciekawsza, bo kiedy padły z jej ust kolejne słowa Diego poczuł się trochę rozczarowany. Za dużo słów w zbyt krótkim czasie, ale kiedy usłyszał wytłumaczenie już przestało go dziwić cokolwiek. Typowe. Turystki takie były, po prostu. Całą swoją postawą pokazywały, że entuzjazm wprost z nich tryska. Diego nie przepadał za tego typu kobietami, zdecydowanie wolał wyzwania, gierki słowne, to przynajmniej nie uwłaczało jego ambicji. Tutaj był niemalże przekonany, że właśnie dostał gotowy kąsek na talerzu i... nie trzeba się wysilać za bardzo.
Westchnął sam do siebie obserwując tańczących na parkiecie ludzi. To było za proste, ale z drugiej strony nie był dziś na polowaniu, nie musiał zabawiać się tak, jak to zwykle miał w zwyczaju. Może jednak warto byłoby odpuścić i po prostu dobrze się bawić?
Kolano samo drgało mu w rytm muzyki i gdyby jeszcze dłużej zastanawiał się nad tym co się z nim dzieje, pewnie pozbierałby rzeczy i poszedł jak najszybciej do hotelu.
Tymczasem po prostu się uśmiechał, jakby był w domu. Bo przecież trochę był...
- Jestem stąd - odpowiedział zgodnie z prawdą zresztą. Christina dalej go nie rozpoznawała, co było Rodriguezowi w tym momencie bardzo na rękę. Postanowił więc subtelnie dalej brnąć sobie w te półprawdy. - Wychowałem się w Rio, więc możemy uznać że Copacabana to mój dom.
Obrócił się tyłem do baru zabierając dłoń spod dłoni kobiety. To było zbyt proste.
Zaczął z powrotem przeczesywać tłum wzrokiem, nie był tu na pokaz, przyszedł tu dobrze się bawić i chciał koniecznie skorzystać z faktu, że pozostawał całkowicie anonimowy. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Jeszcze jeden drink dla tej pani - powiedział do barmana po czym podniósł się ze stołka i wrócił na parkiet nie oglądając się na siebie.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 16:41

- Jesteś stąd!? Wspaniale, to na pewno wiesz, gdzie... - radosny świergot Christine nie milkł jeszcze przez moment, dopóki Diego nie wtopił się w tłum na plaży. Sama kobieta zorientowała się, że została przy barze sama zbyt późno, aby zdążyć w jakikolwiek, sensowny sposób zareagować na to niedyskretne wymknięcie się mężczyzny.
Rodriquez nie uszedł daleko. Wystarczyło kilka kroków - cztery, może sześć - aby cała zawartość whisky z grubego szkła wylądowała na jego eleganckiej i nie oszukujemy się - drogiej koszuli. Mężczyzna, który trzymał szklankę w ręku wyglądał na dobrze zakonserwowanego weterana Wojny Pierwszego Kontaktu. Był wyższy od Diega, w mundurze Przymierza z taką ilością przypinek oraz odznaczeń, że musiał piastować w jego strukturach wysoką rangę, a także nieźle wstawiony.
- Chłopcze, podejdź no i wypij zdrowie...
- Komandorze! Nie godzi się, aby Pan! ...
- Dajże spokój, chorąży! - odwrócił się zamaszyście, mierząc zamglonym wzrokiem młodzieńca również w mundurze. - Dziś będę pić zdrowie mojego druga i nikt, powtarzam nikt, mi w tym nie przechodzi. Choćby sama Rada Cytadeli stanęła tu, przede mną! - żywa gestykulacja sprawiła, że ze szklanki uroniono ostatnie krople.
Młodszy mężczyzna podkręcił głową, szybko się jednak zreflektował. Mruknął pod nosem coś, co mogło brzmieć, jak 'o to chyba nie tak trudno, jakby się mogło zdawać' po czym spojrzał na Rodriqueza. Gotowy był przeprosić za swojego przełożonego, gdyby nie duma, która jednak buntowała się przed usprawiedliwianiem kogoś drugiego.
- Z uwagi na szacunek do pamięci zmarłego, którego pogrzeb odbędzie się w dniu jutrzejszym, a także mundur, apeluje, aby Pan raz jeszcze przemyślał swoje plany.
- Tak, tak. Pijecie, czy nie?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 17:05

Nocne życie tak po prostu wyglądało. Rio było kwintesencją dobrej zabawy, karnawału i kompletnego braku jakichkolwiek zobowiązań. Z zamyślenia i docelowego miejsca dla jego kroków wyrwało go uczucie zimna i koszuli przyklejającej się do mgnieniu oka do klatki piersiowej. Zaklął pod nosem i odsunął się gwałtownie od obiektu, dość ogromnego zresztą, który obecnie nad nim stał wymachując resztkami, które zostały mu w szklance. Dobrze, że było ciepło. W normalnej sytuacji Rodriguez pewnie grzecznie zwróciłby uwagę pijanemu na to, że właśnie wisi mu pralnię za niebotyczną ilość kredytów, ale... po raz kolejny, nie dziś.
- W porządku żołnierzu - powiedział gestem uspokajając chorążego. Co tu robiło Przymierze? Kolejni idioci, którzy na przepustce myślą, że są panami świata i wszystko im wolno, tylko dlatego, że są cztery razy szersi niż Diego. Nie lubił żołnierzy, nie lubił nawet oficerów policji, ale nie dał tego po sobie poznać. Uśmiechnął się szeroko do starszego pana i poklepał go po ramieniu. - Komandorze, zapraszam.
Poprowadził mężczyznę, z lekkim trudem, z powrotem do baru. Zamówił mężczyźnie butelkę whisky, pozwolił aby barman nalał i jemu jedną kolejkę i zapłacił za wszystko.
- Zdrowie waszego druha komandorze - uniósł szklankę i wypił duszkiem licząc na to, że tym samym zadowoli komandora. - Niech mu ziemia lekką będzie.
...i tak dalej. Miał nadzieję, że młodemu chorążemu uda się teraz zapanować nad swoim przełożonym. Dla pewności wypił jeszcze jedną kolejkę, starając się nie zwracać uwagi, że koszula wciąż lepi się mu do ciała. Poklepał komandora jeszcze przyjacielsko po plecach i jak tylko nadarzyła się okazja zsunął się ze stołka. Ominąwszy tańczących ludzi ruszył w stronę plaży licząc na to, że już nikt na niego nie wpadnie. W tle dalej grała muzyka, ale już przy samym brzegu odgłos oceanu był wyraźniejszy. Rodriguez zdjął przemoczoną koszulę i odłożył ją na ziemię obok klapek.
Gwieździste niebo odbijało się na powierzchni lekko pofalowanej i spokojnej wody. Ruszył w jej stronę zanurzając się powoli i pozwalając przyzwyczaić ciału do temperatury. Dopiero kiedy woda sięgnęła mu ud zanurzył się nurkując i przepływając kawałek w te i z powrotem. Miał nadzieję, że lepkość whisky i jej zapach zmyje słona woda. Pozwolił sobie na chwilę relaksu wśród fal oceanu, by po dłuższej chwili wrócić na brzeg i usiąść na plaży. Żałował tylko, że nie zabrał ze sobą żadnego ręcznika, woda skapywała mu ze zmoczonych włosów na klatkę piersiową i plecy. Dobrze, że chociaż było ciepło.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 17:34

Z nie małym trudem, starszy mężczyzna wtargał się na jeden ze stołków przy barze. Zdawkowym mruknięciem, podziękował mężczyźnie oraz młodszemu rangą za "pomoc". Komandor był w swoim świecie, a to wyobcowanie oraz oddalenie pogłębiło się w momencie, w którym barman odkręcił przed nim butelkę whisky. Chorąży tylko westchnął zrezygnowany.
- Wszystkich ich już pochowałem. Wszystkich. Fel, Vasquez, Beckett, a teraz Campbell. Admiralicja uszczupliła się o naprawdę świetnych ludzi. Nie do zastąpienia - zwrócił się do Rodriqueza, z jakiegoś tylko sobie znanego powodu ignorując drugiego żołnierza. Bezceremonialnie stuknął szklanką o szkło, które trzymał w ręku lub oparte o bar Diego.
- Campbell nie chciałby być chowany z tymi całymi honorami i innymi szmerami - bajerami. Wystarczyłby mu prosty, wojskowy pochówek. Wiem to, no ale kto by mnie słuchał, co? W końcu pogardziłem miejscem przy stole - gestem, wskazał barmanowi, aby ten mu dolał. I nie żałował. Od razu, z miejsca, opóżnił całą szklankę duszkiem. Poprawiwszy przypinkę, popatrzył uważnie na Diega.
- Na moim pogrzebie, nie zechce przemawiać Szanowna Rada Cytadeli... Polejcie mu! - wybełkotał, wskazując barmanowi puste szkło Rodriqueza.


Zadarłwszy głowę, popatrzyła się w to samo, bezchmurne niebo, w które musiał w tym momencie wpatrywać się mężczyzna. Szeroki taras, wychodził na ocean. U stóp miała prywatny kawałek plaży, wydzielony na gości VIP hotelu. Było późno. Grubo po północy. Środek nocy, lada moment wybije godzina duchów, a mimo to nie czuła się zmęczona. Iris otuliła się satynowym szlafrokiem, kuląc nogi na wymyślnej huśtawce kształtem przypominającym skorupę jaja. Przez te liczne zmiany czasu, które doświadczyła w ostatnim tygodniu, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że jej zegar biologiczny uległ całkowitemu rozregulowaniu, a znużenie poczuje wraz ze wschodem słońca, mając na sen raptem kilka godzin. W południe, będzie musiała być rześka i skupiona na uroczystościach pogrzebowych, które niespodziewanie ściągnęły ją w miejsce, o którym nie potrafiła myśleć inaczej niż chichotem losu. I to takim kurewskim.
Mając w pamięci ich ostatnią rozmowę, sączyła lekkie wino, kołysząc kieliszek w ręce. Było cicho. I spokojnie. Wsłuchiwała się w szum fal, był to jeden z tych dźwięków nie do podrobienia nawet przez najlepszej klasy sprzęt audio. Przygaszone światło, dawało jej namiastkę poczucia prywatności, funkcjonariusze byli na tyle dyskretni, że prawie że nie dostrzegała ich na sąsiednich balkonach bądź piętrze wyżej.
Kilka powiadomień odezwało się na jej omni-kluczu, zignorowała je jednak nie chcąc - i nie mogąc - oderwać oczu od tego uspokajającego ją pejzażu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 19:12

Siedział tak dłuższą chwilę wpatrując się w fale oceanu i wsłuchując w jego szum. Dopiero po długiej, dłuższej chwili dotarło do niego co się przed chwilą wydarzyło. Pogrzeb, Rada Cytadeli, Przymierze. No jasne! Zaśmiał się pod nosem - jednak los bywa bardzo, bardzo przewrotny.
Nie trudno było się domyśleć gdzie radna mogła się zatrzymać, w Rio był tylko jeden hotel który odpowiadałby standardom, do których Iris była przyzwyczajona. Ten sam zresztą w którym obecnie zakwaterował się Rodriguez. Wolał to oczywiście sprawdzić, więc wykonał szybkie połączenie do Nicole. Diego miał swoich najlepszych hakerów w kwestiach związanych z biznesem, ale nie widział w tym momencie przeszkód żeby wykorzystać ich do trochę innych celów. Miał ochotę na coś szalonego, zwłaszcza że był w bardzo dobrym humorze.
Nie musiał wcale długo czekać, może z niecałe czterdzieści minut zanim dostał numer apartamentu Iris w hotelu, którego się spodziewał. Nie miał zamiaru mijać teraz kordonów SOC na korytarzach hotelu, miał zupełnie inny plan. Kompletnie szalony, ale w końcu był na swoim terenie. Miał tylko nadzieję, że przez ten czas za wiele w ścieżkach około hotelowych sie nie zmieniło.
Z racji tego że sam nie lubił daleko chodzić do łączenia gdzie hotel niemal wchodził w ocean było całkiem niedaleko. Prywatne plaże miały swój urok, każdy z gości mógł liczyć na odrobinę intymności, jednocześnie spędzając czas na najsłynniejszej plaży Brazylii. Tylko że te plaże wchodziły bezpośrednio w sam ocean i właśnie to Diego postanowił teraz wykorzystać.
W dzieciństwie tysiące razy wpływali od strony oceanu do hotelu unikając jego ochrony, prześlizgując się pomiędzy ogrodzeniem i wpadając do kuchni ukraść trochę dań dla bogaczy.
Teraz było trochę trudniej, nie był tu bardzo długo, nie wiedział czy stare dojścia jeszcze istnieją no i był jeszcze cały sztab ochrony radnej.
Ale jak to mówią, raz się żyje.
Wskoczył do oceanu, przepłynął może ze sto metrów aż dotarł wreszcie do kawałka plaży należącego do apartamentu Iris. Najłatwiejsza część była za nim, teraz zaczęło się trochę pod górkę, plus był taki że wszędzie było ciemno i tylko niewielki skrawek plaży oświetlony był przez światło z tarasu. Zanurkował licząc na to że nikt nie będzie teraz przyglądał się zbyt intensywnie toni oraz że płuca wytrzymają nim dopłynie do plaży.
Na szczęście nie było tak bardzo daleko, chociaż pod koniec wynurzając się z głośnym sapnięciem złapał powietrze.
Chwilę zajęło mu dojście do siebie i właśnie ta chwila była dla niego zgubna. W mgnieniu oka błysnęły w koło niego omni-klucze i wskazniki laserowe, które mierzyły w jego nagą pierś. Funkcjonariusze ochrony radnej nie wyglądali zbyt przyjaźnie, ale sam Rodriguez dostrzegł zarys jej postaci na tarasie.
W blasku wymierzonych w niego luf karabinów i pistoletów, na wpół nagi stanął na plaży i zaczął machać do Iris energicznie.
- Cześć - krzyknął tak aby go usłyszała. - Trochę się napływałem, czy oni mogą mnie teraz nie zabić?
Znów się poczuł jakby miał piętnaście lat.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 19:38

Nie wiedzieć kiedy dokładnie, udzieliła się jej błoga aura spokojnego hotelu u stóp oceanu.
Przymknęła oczy, wyostrzając jednocześnie zmysł słuchu. Bardzo szybko, jej własne myśli uciekły z podobnym do szelestu fal łoskotem. Nie skupiała się na niczym - ani nikim - konkretnym. Pozwoliła swojej świadomości dryfować, ponieważ był to jeden z nielicznych momentów beztrosko. Kiedy nie gonił jej żaden termin bądź konieczność przygotowania się do kolejnego, wpisanego w pękający na dzisiejszy dzień harmonogram spotkania. Choć nie były to te całe, rajskie wakacje, którymi kusił ją Rodriquez, mimo wszystko Iris na moment odpuściła. Przestała się martwić tym, czym miała zwyczaj. Świadomość, że od Cytadeli dzieliły ją technicznie lata świetlne, pozwalały uznać większość spraw o randze międzygalaktycznej za malutkie i w tej konkretnej chwili nieistotne.
Przynajmniej do czasu, aż jedno z Widm nie doskoczyło do niej i nie szarpnęła za rękę, zmuszając Iris do zerwania się na równe nogi i skrycia za plecami turianina.
Coś, co chwilowo było poza zasięgiem jej wzroku, wywołało nie małe zamieszanie na plaży. Była w połowie drogi do środka, kiedy do jej uszu doszło nawoływanie Rodriqueza. Dając funkcjonariuszowi do zrozumienia, że to nie żaden terrorysta bądź innej rangi zamachowiec, gestem wyciszyła alarm, który podniósł Diego swoim wynurzeniem się na prywatnej plaży w tej chwili stanowiącej niezależne terytorium ambasady Rady Cytadeli. Naturalnie, wyjątkowo słonecznej i przyjemnej dla całego korpusu dyplomatycznego zakwaterowanego na tym samym piętrze, co Fel.
Bardzo powolnym krokiem, takim, którym można było na upartego uznać za celowo wydłużane katusze, podeszła do przeszklonych barierek, które ozdabiały hologramy imitujące rajskie otoczenie.
- Czyś Ty kompletnie oszalał, Rodriquez!? Chciałeś skończyć z kulą w głowie, czy co!? - odparła, choć po tonie jej głosu, mógł pokusić się o stwierdzenie, że niekoniecznie było to pytanie, na które chciałaby usłyszeć odpowiedź, jako że sama sobie już ją udzieliła.
Musiała jeszcze trzykrotnie zapewnić ochronę, iż Diego nie jest kimś groźnym, a on sam wylegitymować się przed wyjątkowo nadgorliwymi funkcjonariuszem, po czym dać się prześwietlić z każdej strony, aby ostatecznie, bez słowa, został puszczony wolno. Co najmniej trzy pary oczu, śledziły go uważnie, kiedy odchodził. Nie ulegało wątpliwości, że jeden, niepożądany krok, a skończyłby z twarzą wbita w piasek.
W międzyczasie, sięgnęła po ręcznik, z którym czekała na mężczyznę.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 20:13

- Tak, dokładnie, doszczętnie oszalałem - wyszczerzył się jakby był kompletnie nieświadomy tego, że faktycznie mógł skończyć z kulką w głowie. - Ale było fajnie.
Bardzo dawno nie czuł się podobnie jak dziś. Wszystkie zmartwienia i obowiązki kompletnie przestały się liczyć i Diego żył chwilą. Może trochę faktycznie zbyt brawurowo, ale nie mogła mu mieć tego za złe. Koniec końców było to w końcu bardzo dobre wejście.
Z wdzięcznością przyjął ręcznik, z którym stała Iris i wytarł głowę. Był kompletnie bezbronny, więc przynajmniej to przemawiało na jego korzyść, że nie wtargnął tutaj z zamiarem pozbawienia radnej życia.
- Pomyślałem, że przyda ci się towarzystwo kogoś znającego okolicę - puścił jej oczko, doskonale zdając sobie sprawę która jest godzina i że o tej porze wszyscy porządni obywatele już śpią. Spojrzał na nią siadając na leżaku obok jej huśtawki, na której siedziała przed chwilą. Mina Iris nie była zbyt przychylna temu co właśnie się wydarzyło, ale Rodriguez nie zamierzał rezygnować. - Och, daj spokój, kiedy ostatnio ktoś przepłynął dla ciebie ocean?
Wzruszył ramionami układając sobie ręcznik pod karkiem i rozkładając wygodniej na siedzisku. Zignorował ochronę, zignorował porę i zaśmiał się do siebie. Z boku mogło się wydawać, że Diego jest pod wpływem jakiś środków nie do końca legalnych, ale jego źrenice były w porządku. Zresztą funkcjonariusze nie omieszkali bardzo dokładnie go sprawdzić, więc siłą rzeczy był czysty.
- Tak, tak, wiem, masz swoje zobowiązania i jesteś bardzo poważną kobietą - wyrecytował jednym tchem próbując nadać swojemu głosowi brzmienie skruchy. I prawie mu to wyszło gdyby nie szczery uśmiech, który po raz kolejny tej nocy wykwitł na ustach Brazylijczyka. Nie chciał jej zdenerwować, ale z drugiej strony kiedy ostatni raz któreś z nich pozwoliło sobie na takie wybryki? Byli poważnymi, szanowanymi obywatelami galaktyki, na których padały oczy wszystkich.
Ale nie dziś.
Dziś nawet nie przejmował się tym, że leży na leżaku na tarasie apartamentu radnej w samych tylko spodenkach.
- Chciałem cię czymś zaskoczyć - powiedział odwracając głowę w jej stronę. Jego ciemne oczy wpatrywały się w jej dwukolorowe, kiedy ostatni raz tak intensywnie studiował ich odcień? Coś w brzuchu Diega, bardzo głęboko przekręciło się wzbudzając w nim bardzo dziwne uczucie. Przekręcił głowę mrużąc oczy, ale nie odrywając ich od Iris. - Myślę, że powinnaś to docenić.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 20:42

Fajnie? Być może. Ale czy warto? No właśnie.
Chwilę się z nim podrażniła, zanim puściła ręcznik oraz pozwoliła mężczyźnie wytrzeć się z wody. Dla przyzwoitości, odwróciła wzrok, choć nie mogła nie widzieć tego, jak napinały się jego wszystkie mięśnie z każdym ruchem ręki i całej powięzi. Ostatecznie, stał przed nią w samych szortach, tak więc sam powinien być sobie winny, a także brać odpowiedzialność za przypadkowe zboczenie jej wzroku z rozciągającym się z tej perspektywy na wyciągnięcie ręki horyzoncie.
- To... Bardzo wspaniałomyślne z Twojej strony. Jakbym wcale nie miała do dyspozycji całego sztabu asystentów i kontaktu do samego szefa rządu Brazylii, którego żona obiecała mi wycieczkę krajoznawczą o każdej porze dnia czy nocy - rozłożyła ręce, najprawdopodobniej chcąc przekazać w tym wymownym geście coś więcej, niż ujęła w słowach. Zrobiła to jednak bez złośliwości, w kontakcie z Rodriguezem automatycznie odpowiadała tak, aby broń boże nie było po jego myśli. I vice versa.
- Na pewno chcesz usłyszeć odpowiedź? - brzmiało tajemniczo. A już na pewno nie oczywiście. Prawą było jednak, że wielu zabiegało o względy Iris, a niektórzy wybierali taktykę z zaskoczenia.
Przewróciła oczyma. Nie mogła się nie zgodzić z jego słowami, sęk w tym, że sposób, w jakim zostały one wypowiedziane... Cóż. Dawał Iris pełne prawo, aby wyciągnąć się bliżej prawej krawędzi huśtawki - uważając przy tym, aby z niej nie spaść - i chwycić jeszcze jeden ręcznik. Zanim Diego zainteresował się, po co był on radnej, rzuciła w niego rulonem pachnącej orientalnie bawełny i gotowa była poprawić kolejnym, tak więc powinien sobie dobrze przemyśleć, czy chce coś dodać w tej kwestii.
Poprawiwszy poduszkę, zapadła się na nowo w miękko wyłożonej huśtawce. Jakby pogawędka z Rodriquezem grubo po pierwszej nocy, w Rio de Janeiro była czymś... Oczywistym.
- Przyznaję, że to Ci się akurat udało - odparła po dłuższej chwili, w której praktycznie wyłącznie mierzyli się wzrokiem. Iris była jednak w bardziej dogodniejszej pozycji, mogła podeprzeć policzek na ręce, a tę o miękkie tekstylia.
Parsknęła, nawet nie kryjąc się z tym perlistym chichotem.
- Czegoś oczekujesz? Mam bić brawo? Wychwalać Twoje poświęcenie?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

2 maja 2021, o 21:41

Roześmiał się kiedy zrolowany ręcznik uderzył go w brzuch.
- Pani Fel! Potrafi pani żartować, jest dla pani jeszcze ratunek - skrzyżował ręce na wysokości głowy na wypadek gdyby Iris jednak postanowiła poprawić kolejną rolką bawełny. Było tak naturalnie, że Diego niemalże żałował, że to wszystko skończyło się jak się skończyło. Cóż w tej chwili każdy rozsądny człowiek powiedziałby, że tylko i wyłącznie na jego życzenie. I miałby rację.
Diego nie był jednak osobnikiem, który mógłby rozważać podobne rzeczy dłużej niż przez ułamek sekundy. Zresztą wychodził z założenia, że minęło wystarczająco dużo czasu, aby oboje mogli już przejść nad tym do porządku dziennego. Jedno był jednak pewien, faktycznie było mu z tego powodu przykro. Do tej pory Iris była jedyną osobą, przy której nie musiał się zachowywać w ten wyuczony i specyficzny sposób.
I teraz to do niego wróciło. W Rio. Grubo po pierwszej w nocy.
- W takim razie cieszę się - chyba pierwszy raz odkąd rozmawiali radna przyznała mu rację. Trochę czuł się jak dziecko docenione wreszcie przez zbyt surowego ojca. Dlatego nie mógł się uśmiechnąć do siebie w geście tryumfu. Przynajmniej chwilowego.
- Nie, nie musisz, wtedy bym się bardzo zdziwił - to była najszczersza prawda, gdyby cokolwiek co Diego zrobił na pokaz zyskałoby poklask Iris mocno by go to zdziwiło. Wierzył natomiast, że takie małe popisy i tak gdzieś tam w głowie radnej zostają, pomimo, że nie daje tego po sobie poznać. - Jest za dwadzieścia druga, księżyc pięknie świeci, ocean jest ciepły. Co radna zrobi z tak piękną nocą? Z przystojnym, półnagim mężczyzną na swoim leżaku?
Wstał przechodząc kilka kroków i stając przed radną wyprostował się zasłaniając jej cały widok na plażę. Pewnym ruchem ręki sięgnął do jej satynowego paska od szlafroka i pociągnął delikatnie pozwalając aby supeł się rozluźnił, jednocześnie nachylając się nad Iris tak, że jego twarz znalazła się tuż na wysokości jej oczu. Uniósł brew i w jednym momencie prawie odskoczył kierując się w kierunku zejścia na plażę.
- Chodź, nie daj się prosić, woda jest cudowna - rzucił prawie zbiegając po schodach w kierunku oceanu. Po chwili już był w wodzie z wyczekiwaniem wpatrując się w Iris.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

3 maja 2021, o 17:10

- Ty! - w mgnieniu oka, wymierzyła w Rodriqueza palcem tak, jakby robiła to trzymając w ręku M-9 Grom. Tkwiła dłuższą chwilę w bezruchu, a także absolutnej powadze, aby w najmniej się tego spodziewanym momencie, parsknąć tak samo beztroskim i perlistym śmiechem, na jaki tylko Iris było stać.
Zostawiła ręczniki w spokoju, odkładając tam, gdzie jego było miejsce trzymany w ręku - a przez ostatnią chwilę na kolanach - rulon. Poszczęściło się mężczyźnie, to koniec zmasowanego ataku bawełną. Biała tkanina już mu więcej nie podrapie tych gładkich policzków.
Przeciągnęła się w sposób, w jaki robiły to rozleniwione po całym dniu wygrzewania się na słońcu kocury. Uśmiechnęła się sama do siebie oraz do swoich myśli, które były odpowiedzią na to, co sam Rodriquez miał jej jeszcze do powiedzenia.
- Cóż. Nie licz, że przepłynę dla Ciebie ocean, ale zaklaskać... Wiele by mnie to nie kosztowało - przyznała sama sobie. Wydawałoby się, że Iris miała zamiar prowadzić krótką dyskusją sama ze sobą, aczkolwiek w momencie, w którym zawisł nad nią, przytrzymując się kruchej konstrukcji huśtawki, zamilkła i uniosła subtelnie brew. Sprawiała wrażenie zaintrygowanej, może dlatego niekoniecznie zakładał, że roześmieje mu się twarz. Ignorując to, gdzie znalazły się jego niepokorne ręce.
- Mam kilka pomysłów, jak wykorzystać tę sprzyjającą scenerię oraz towarzystwo... - mruknęła, przekrzywiając głowę. Był tak blisko, że czuła jego oddech na swojej szyi, walczyła jednak z odruchami, które pobudzał sentyment. Na szczęście, zdrowy rozsądek był na tyle uparty w swoich twierdzeniach, że mogła mu zaufać. -... mógłbyś zacząć od szampana. I truskawek.
Dodała w końcu, ale Diego stał już oparty o barierkę i zerkał na nią przez ramię. Przewróciła oczyma. Naprawdę? Mało mu było wody, fal i oceanu?
- Na pewno jest. I wiesz co? Również cudownie się na nią p a t r z y. Ale Ty się nie krępuj. Kąp się do woli, na m o j e j plaży - machnęła ręką, tak, jak zrobiłaby to królowa dając łaskawe zezwolenie poddanemu.
Jeszcze chwilę siedziała na huśtawce, aby końcem końców wygrzebać się z poduszek oraz oprzeć o balustradę, skąd mogła patrzeć na Rodriqueza na plaży.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

3 maja 2021, o 17:42

- Naprawdę? - rzucił z rezygnacją i opadł dramatycznie plecami na tafle wody. Przepłynął tam i z powrotem, żeby wygramolić się na plażę i stanąć zaraz pod balkonem, z którego patrzyła na niego radna. Odchrząknął demonstracyjnie i wyciągnął rękę przed siebie w bliżej nieokreślonym kierunku. Z teatralną przesadą zaczął recytować: - Co to za blask z okna spływa? To światło wschodu, a Iris jest słońcem. Wstań, piekne słońce, zgładż zazdrosną lunę, która pobladła, trawiona wściekłością, że ty, jej sługa, gasisz ją urodą. Gasisz ją urodą... urodą... Nie pamiętam jak to szło dalej.
Zaśmiał się do siebie opuszczając rękę i wyszczerzając się jak ostatni głupek do Iris. Jako stały bywalec teatrów i filharmonii, Diego większość sztuk znał praktycznie na pamięć, z czystej chęci popisywania się. Nie to, żeby był jakimś szczególnym koneserem Shakespeare'a, ale jak widać miało to też jakieś swoje, nazwijmy to, plusy.
- Teraz powinnaś zacząć od "Diego, o Diego, czemu ty jesteś Diego" - znów parsknął śmiechem. - Nie no dobra, dajmy sobie spokój. Ta historia nie kończy się zbyt dobrze.
Zrobił parę kroków w tę i z powrotem intensywnie się nad czymś zastanawiając. Kompletnie nie zwracał uwagi na to, że jest cały przemoczony, z włosów kapie mu woda a on sam wygląda dość komicznie stojąc pod balkonem w blasku księżyca i trochę oświetlenia z tarasu. Ważne że dobrze go było widać i słychać, nie musiał krzyczeć.
- Spróbujmy czegoś bardziej optymistycznego - powiedział zatrzymując się i ponownie odchrząknął: - Iris, Iris, spuść mi na dół włosy.
W równie teatralnym geście jak poprzednio wyciągnął ręce do góry, by po chwili znów się roześmiać. Nie był do końca pewien czy to obecność radnej tak na niego działa, czy fakt bycia w Brazylii chwilowo z dala od problemów, czy może pora nocy. Równie dobrze mogło to być wszystko na raz. Przez myśl mu przeszło jak dobrze w tej chwili musi się bawić ochrona Iris obserwując tę jakże niecodzienną sytuację. To też miał w poważaniu.
W końcu wbiegł z powrotem po schodach szukając ręcznika, wytarł głowę i podszedł do barierki obok radnej.
- Muszę przyznać, że życie jest przewrotne - sięgnął do omni-klucza i zamówił do apartamentu Iris wspomnianego szampana i truskawki zgodnie z jej życzeniem. Przynajmniej pamiętał jakiego lubi pić i postanowił z tej wiedzy teraz skorzystać. - Kiedy spotkałem cię po raz pierwszy skończyliśmy w jacuzzi na cytadeli popijając szampana. Myślałem, że dasz się namówić na powtórkę.
Skinął głową w kierunku oceanu dajac do zrozumienia, że zamiast bąbelków miał na myśli słoną wodę.
- Boisz się zmoczyć, pani Fel? - zapytał stając niebezpiecznie blisko i spoglądając na nią z góry. Uniósł brew, a jego usta zastygły w połuśmiechu, chociaż nieco innym niż ten, do którego przyzwyczaił całą galaktykę. Przesunął spojrzeniem po całej jej sylwetce i powiedział cicho, w swoim ojczystym języku, licząc na niezbyt szybkie oprogramowanie do tłumaczenia. To by zniszczyło cały efekt: - Você está bonita hoje.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

3 maja 2021, o 18:40

Wzruszyła ramionami. Czy było jej przykro? Niekoniecznie. Iris nie była amatorką kąpieli w blasku księżyca i jeżeli faktycznie zależałoby mu, aby nagięła swoją wolę... Cóż. Rodriguez musiał się bardziej postarać.
Co zresztą za moment próbował uczynić. Gdyby tylko wiedziała, z jaką łatwością przychodzi spełnianie jej życzenia... Dwa razy zastanowiłaby się, czy aby na pewno chciała, aby to przyjęło właśnie taką, a nie inną formę. Na przyszłość będzie pamiętać, co by jej własne myśli nie były aż tak wyrywne. Apetyt zdecydowanie rósł w miarę jedzenia.
Oparła się wygodnie o barierki, obserwując uważnie mężczyznę. Cóż za kunszt aktorski! Cóż za wejście w rolę! Potrząsnąwszy głową, wprawiła w ruch blond fale, które osunęły się miękko na jej ramiona.
- ... Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną i bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją! To moja pani, to moja kochanka! O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie! ... No, no. Szekspir. Ktoś tu chyba ostatnio był w teatrze - dodała tylko na pozór kąśliwie, ponieważ tak naprawdę jej słowom towarzyszył szeroki, rozbawiony uśmiech i to on nadawał ton.
Słysząc, że Diego nie daje łatwo za wygraną i odwołuje się o pomoc do niejakiej Roszpunki... Odruchowo dotknęła swoich blond fal, które ledwo sięgały łopatek. Przeczesawszy je palcami, wzruszyła ramionami. Nic z tego. Nie poratuje go kłakami, po których się wespnie, a sugestywne parsknięcie jednego z niewidocznych Widm gdzieś obok Rodrigueza sugerowało, że lepiej, aby wybił sobie z głowy tym podobne plany. Oni tu byli. I słyszeli o wiele więcej, niż by chciał.
Sama Iris, nawet, jeżeli usłyszała, zignorowała chwilę nieprofesjonalizmu.
- Prawdę mówiąc, żadne z historii Szekspira nie kończą się dobrze. Ale ma to jakiś sens. Kto chciałby oglądać sztukę na deskach teatru, która kończy się i żyli długo, i szczęśliwie? No właśnie - podzieliła się z nim swoimi spostrzeżeniami, gdy dołączył do niej na tarasie. Odsunęła się, robiąc mu miejsce przy tym strategicznym punkcie obserwacyjnym. Wydawałoby się, że Iris spogląda w niebo zlewające się na horyzoncie ze spokojną wodą, podczas kiedy tak naprawdę, miała na oku jego profil.
- Naprawdę? A co ze starym, mądrym, ludowym porzekadłem, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? - gestem, wskazała to na wodę, to na niego, pozostawiając jak zawsze szerokie pole interpretacji.
Z cichym westchnięciem, zabębniła opuszkami o metalową poręcz.
- Oj tak to nie będziemy rozmawiać, mój drogi. Mam zacząć odpowiadać Ci po francusku, czy jak? - nawet, jeżeli usłyszała i zrozumiała, nie dała niczego po sobie poznać.
Gdy podano im szampana, pozostawiła Rodriguezowi tę przyjemność odkorkowania butelki oraz rozlania do dwóch, smukłych kieliszków.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

3 maja 2021, o 19:25

Wzruszył ramionami.
- Nigdy nie byłem fanem ludowych porzekadeł - odpowiedział zgodnie z prawdą. Gdyby miał się przejmować podobnymi rzeczami, zapewne teraz nie stałby tutaj z Iris odkorkowując szampana i rozlewając do wysokich kieliszków. Podał jeden radnej, skłaniając się przy tym nisko. Skoro Widmo już się tak dobrze bawi, nie miał zamiaru odmawiać reszcie tej przyjemności. Kto nigdy się nie wygłupiał niech pierwszy rzuci kamieniem - skoro już jesteśmy w temacie porzekadeł. - Poza tym znasz mnie, lubię ryzyko. Nawet jeśli pozornie jest takie samo jak kiedyś.
Już nie dopowiedział o jakie ryzyko konkretnie mu chodzi, ale bynajmniej nie miał na myśli ratowania świata. Wystarczyło to co wydarzyło się w Empyreusie, gdzie Rodriguez był naprawdę bardzo blisko spieprzania gdzie pieprz rośnie, a nie rozbrajania jakiś bomb. No ale, koniec końców i tak to zrobił nie? Teraz przez moment zaczął się zastanawiać, czy nie wydarzyło się to właśnie przez obecność Iris.
Zdał sobie sprawę że milczy zdecydowanie zbyt długo. Szczególnie jak na niego.
- Francuski to bardzo piękny język - powiedział niezobowiązująco, jednocześnie zmieniając temat. - Jak słucha się francuzów, to brzmią jakby śpiewali, włosi zresztą też. Nawet jeśli się kłócą.
Rodriguez oparł się z powrotem na leżaku i podsunął Iris miseczkę z truskawkami, sam sięgając po jedną i zatapiając w niej zęby. Były zdecydowanie lepsze niż te hodowane na Ilium czy Cytadeli. Jednak co ziemskie to ziemskie i tego nie dało się pominąć.
Gdzieś w oddali zegar na wieży wybił drugą.
- Wiesz, jest taka piosenka - zaczął Rodriguez jakby zupełnie nie przejmując się porą. - Jak to szło... "noce zostały stworzone głównie po to, by mówić rzeczy, których nie możesz wypowiedzieć następnego dnia". Mamy całego szampana, jest miło, powiedz mi zatem Iris Fel - co powiedziałabyś mi dzisiejszej nocy nie mówiąc tego jutrzejszego ranka?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

5 maja 2021, o 12:24

- Znam tylko jedną piosenkę w języku francuskim i zdecydowanie nie nadaje się ona do publicznego powtórzenia... Nawet Tobie - dodała na wypadek gdyby Rodriquez spieszył się już z zapewnieniem jej, że bzdura. Jego uszy wcale nie są tak wrażliwe jak mogłoby się wydawać.
Z uśmiechem sięgnęła po jeden z dwóch kieliszków. Podniosła szkło na wysokość oczu, przez moment cieszyła je pudroworóżową barwą. Kiedy zerknęła na Diego, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że świat, na który patrzyła się niemalże jak przez różowe okulary, nagle stał się taki... przyjaźniejszy. Stuknęła o kieliszek, który on zagarnął, po czym od razu przytknęła szkło do ust. Upiła łyk, rozsmakowując się w bardziej słodkim, niż wytrawnym smaku drogiego alkoholu, szybko też zdecydowała się na kolejny.
Z huśtawki, na której siedziała wcześniej, przeniosła się na rozłożony leżak. Miska znalazła się pośrodku ich dwójką, mogła więc bez trudu sięgać po truskawki i nie odmawiać tej przyjemności mężczyźnie; jakoś tak się udawało Iris uniknąć zderzenia z jego dłonią, raz tylko wycofała rękę, gdy Rodriguez sięgnął po owoc w tym samym momencie, co ona.
- Poważne pytanie, co? - stwierdziła, muskając opuszkami palców ścianki kieliszka. Prawdę mówiąc, jeszcze do niedawna miała mu wiele do powiedzenia. Nawet bardzo. Teraz jednak, wszystko to, o czym swojego czasu przemyślała, tworząc w głowie gotowe scenariusze na wypadek gdyby mężczyzna kiedyś jeszcze stanął na jej drodze, wydały się jej nieistotne.
W tej konkretnej chwili, nie czuła potrzeby roztrząsania tego, co jak jednomyślnie stwierdzili w Londynie było już za nimi. Gdybanie z kolei nie leżało w naturze Fel.
- Hm. Na przykład, że gdyby ktoś mi zaoferować przejście na emeryturę i możliwość zaszycie się w miejscu takim, jak to, gdzie ocean zlewa się w jedno z horyzontem... Miałabym poważny dylemat. Serio - wymownie, obróciła miskę z truskawkami w stronę Diega. Twoja kolej - A Ty? Jaki chcesz mi zdradzić sekret, o którym powinnam zapomnieć nad ranem? - szepnęła w bliskiej okolicy jego ucha. Może i grała zachowawczo, ale hej! Wypiła dopiero jeden kieliszek musującego wina.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

5 maja 2021, o 16:46

- Czy ja wiem czy poważne? - wzruszył ramionami, choć mogłoby się wydawać żeby było to pytanie retoryczne. - Spójrz na dzisiejszą noc, siedzimy tu razem w samym jej środku, jestem tylko w szortach i popijamy sobie szampana zagryzając truskawkami. Czy to jest poważne?
Spojrzał na Iris, dziś absolutnie nic nie wydawało mu się poważne. W zasadzie już tylko od momentu, kiedy wyszedł z hotelu i stanął na plaży poczuł się jakby cofnął się jakieś dwadzieścia lat wstecz. Znów miał szesnaście lat, wyszedł z domu zostawiając zapitego w trupa ojca na resztkach czegoś co bardzo dawno temu było kanapą i włóczył się bez celu po plaży. Różnica między tamtym Diego a tym obecnym była taka, że przynajmniej teraz był najedzony i czysty. I towarzystwo było jakieś takie, przyjemniejsze niż wtedy. Wiedział, że jutrzejszego ranka (a w zasadzie dzisiejszego już) będzie musiał wrócić do spraw poważnych, w końcu po coś do tej Brazylii przyleciał.
- Ciekawa wizja - powiedział kiedy radna odpowiedziała na jego pytanie. Uśmiechnął się do tej myśli, była całkiem zachęcająca - Chociaż nie wiem czy by ci się w końcu nie znudziło.
Jak to mówią (skoro dalej jesteśmy w temacie porzekadeł) wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Rodriguez zaśmiał się pod nosem do siebie, chwilę wcześniej mówiąc, że nie przepada za porzekadłami, a tu proszę, co chwilę jakieś wpadało mu do głowy. Pokręcił głową, przez chwilę wyglądając jakby rozmawiał sam ze sobą, po czym upił kilka łyków z kieliszka.
- Moja kolej, tak? - przekręcił głowę w momencie kiedy Iris szepała mu do ucha, tak że ich nosy prawie się zetknęły, a na ustach Diego znów pojawił się półuśmiech. Uniósł brew. - Nie sprzedałem tego domu.
Nie miał pojęcia czy Iris będzie pamiętać o co mu chodzi, w końcu trochę czasu minęło od ich ostatniej takiej rozmowy, ale już po chwili doprecyzował: - Tego, który kupiłem jakiś czas temu. Dla nas, na Ziemi.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"

Wróć do „Ziemia”