Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[BRAZYLIA] Rio De Janeiro

7 cze 2021, o 18:23

Chwilowe odpłynięcia we własne, z jednej strony zatarte, a jednak wciąż wyraźne wspomnienia, nie uszło uwadze Bernard. Dała Rodriquezowi chwilę i dopiero, gdy ten chrzaknął, wróciła spojrzeniem do jego twarzy. Nie skomentowała, a już na pewno nie dopytywała gdzie był i czego szukał. Mając zawód taki, a nie inny, tym bardzie hołdowała zasadzie, że im człowiek mniej wiedział, tym lepiej spał.
- Może więc warto to sprawdzić, co? Im pewniejszy będziemy mieć materiał genetyczny, tym łatwiej przyjdzie nam zawyrokować, czy to mogłaby być Twoja siostra jak już przyjdzie co, do czego - nie do końca wiedziała, w jakie słowa ubrać swoje myśli, ponieważ reputacja, która ciągnęła się za Diegiem, siłą rzeczy spychała je na tory, na które absolutnie nigdy nie powinny zabrnąć.
Ostatecznie, Zoe westchnęła i wydusiła z siebie najbardziej subtelnie, jak tylko mogła. Nie była mistrzem słowa, jak Rodriquez, aczkolwiek naprawę starała się być delikatna. Na tak grząskim gruncie, bezpośredniość mogła ją tylko zgubić.
- Tylko wiesz. Nie wczuj się za bardzo w swoją rolę, aby dziewczyna sobie nie pomyślała, że Ty i ona... - pomogła sobie gestem, odwołując się do wyobraźni mężczyzny. Skądś ta łata casanovy musiała do niego przylgnąć. Za darmo, nie zasłużyłby sobie na miano naczelnego Don Juana Nos Astry.
- Ciekawe, niewątpliwie. Powinnam sobie na wieczór sprawdzić jakąś... garsonkę? - spojrzała po sobie, prawie nigdy wygoda nie stawała u Bernard ponad elegancje, czuła jednak w kościach, że dzisiejszego wieczoru będzie się musiała ugiąć. Rodriquez szykował kolacje z rozmachem, nie mogła się na niej pojawić w glanach, jeżeli faktycznie chciał, aby odgrywała dalej rolę współudziałowca.
- Możemy się nie wyrobić, aby wrócić na czas. Nie ryzykowałabym, bo nie wiemy, co tak naprawdę wniknęłoby z tej wizyty. A jeśli chodzi o wille... To tak. Jest ona w Rio w nowobogackiej dzielnicy. O jej mężu, również gdzieś tu coś będę miała - wymruczała bardziej do siebie, niż Diega. Sięgnęła po swoje podręczne zaplecze, omni-kluczem odszukała informacje skrzętnie skatalogowane w prywatnej chmurze i po chwili żmudnego klepana, kiedy ignorowała wszystkich i wszystko, zanim skończył sączyć drinka, odezwało się połączenie. Powiedzieć, że otrzymał solidną kartotekę której nie powstydziłby się naczelny zakapior poszukiwany przez Przymierze Układu to mało, ale jeden szczegół był w tym całym gąszczu cennych danych najważniejszy - nazwisko. Znał je. Benedict Rutherford był jednym z większych klientów, przez których Rodriquez swego czasu przerzucił całe pustynie czerwonego piasku.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

8 cze 2021, o 20:04

Rodriguez skinął głową. Zoe miała rację, jeśli faktycznie jego ojciec kiedykolwiek był za coś notowany to wszystkie informacje na jego temat powinny być w bazach danych policji. Z drugiej strony biorąc pod uwagę jak "intensywnie" poszukiwali mordercy Diego nie liczył na za wiele. Policja w Brazylii miała w tej kwestii dość, nazwijmy to, luźne podejście.
Włamywanie się do policyjnych kartotek nie było czymś co Brazylijczyk robił na co dzień, od tego miał oczywiście swoich hakerów mniej lub bardziej doświadczonych. Powoli zaczynał żałować, że nie zabrał Nicole ze sobą, zwłaszcza, że póki co o większość rzeczy zwracał się bezpośrednio do niej. W tej kwestii również wysłał krótką wiadomość, aby sprawdziła jego ojca i że oczywiście poszukują ewentualnego kodu dna. Dla porównania.
Na kolejne stwierdzenie Bernard Diego najpierw parsknął pod nosem, potem jednak szybko się zreflektował jakby dotarło do niego, że kobieta po raz kolejny miała rację. To było bardzo skomplikowało sprawę, zatem Diego postanowił tym razem pilnować się tak na wszelki wypadek. W końcu profesjonalny też potrafił być. Chyba.
- Zrobię co w mojej mocy, aczkolwiek nie ręczę za swój urok osobisty. Poza tym błagam cię, to może być potencjalnie moja siostra, ja wiem, że jestem zdegenerowany do cna, ale bez przesady - nie sposób było stwierdzić czy Rodriguez w tym momencie próbuje przekonać Bernard czy może jednak samego siebie.
Dotarło do niego również, że sam powinien w takim razie ubrać się w coś bardziej stosownego, chociaż w zasadzie to akurat był jego standardowy image. Zaczął się nawet zastanawiać jak dużo piasku z plaży może mu nasypać się eleganckich butów.
- Możesz zaszaleć, ja stawiam - uśmiechnął się swoim standardowym, trochę tajemniczym, półuśmiechem. Sam jednak już zdecydował się na jedwabną koszulę i płócienne spodnie, jednak garnitur zostawił na bardziej... miejskie okazje. Odpalił extranet i zamówił odpowiedni ubiór czekając aż Zoe również wybierze coś dla siebie. Dostawę wybrał do pokoju hotelowego, tak aby nie musieli biegać teraz po całym mieście.
Do wieczora mieli jeszcze sporo czasu, zatem sprawdzenie drugiego tropu wydało się sensowym zagospodarowaniem wolnego czasu. Kiedy tylko Zoe wysłała na jego omni-klucz niezbędne dane, Diego momentalnie uniósł brwi. To był ciekawy zwrot akcji, biorąc pod uwagę, że Rutherfordem swego czasu bardzo blisko współpracowali. Tym bardziej Rodriguez nie mógł nadziwić się, że ten nigdy nie przedstawił mu swojej żony. To mogło znaczyć, że albo nie przywiązywał do niej tak dużej wagi, albo wiedział coś o czym Diego nie wiedział. Normalnie nie brałby pod uwagę takich podejrzeń, ale teraz te uderzyły w niego jak grom z jasnego nieba.
- Proszę, proszę - powiedział tylko z zamyśleniem kiwając głową. - Złóżmy zatem staremu przyjacielowi wizytę.
Posiadanie danych kontaktowych do Benedicta nie było zatem niczym zaskakującym w obecnej sytuacji. Diego wybrał więc mężczyznę z listy i wysłał mu krótką wiadomość informującą o tym, że obecnie kręci się w okolicy Rio i chętnie wpadnie na szklankę albo dwie whisky z nową partnetką.
- Co ty na to, żeby być dziewczyną Rodrigueza przez najbliższe kilka godzin? - zapytał Zoe z przekąsem uśmiechając się. - Druga taka okazja może się nie trafić.
I na to spotkanie właśnie mógł ubrać garnitur.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

8 cze 2021, o 20:08

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

8 cze 2021, o 20:34

Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Omi-klucz Rodriqueza odebrał wiadomość nadaną przez Nicole o następującej treści:

Kosztowało mnie to odrobinę zachodu oraz przysług, na które musiałam się powołać, ale bez obaw. Nie zrobiam niczego, czego nie mogłbyś mi wynagrodzić. W premi. Albo jeszcze lepiej - w naturze. W każdym razie - Twojego ojca nie ma w policyjnych kartotekach. Rozczarowany? Niepotrzebnie. Ktoś zadał sobie trudu, aby go z nich usunąć. Hackerzy znaleźli subtelnie ślady, dla glin nie do dostrzeżenia, ale dla kogoś, kto pływa w kodzie już tak. N.

- I co? - Bernard odezwała się zza jego pleców, z trudem powstrzymując się, aby nie zapuścić żurawia i samej nie przeczytać treści, na której skupiony był Diego.
Odstawiła filiżankę na szklany stolik przed kanapą. Poczuła ulgę, kiedy ten zapewnił ją, że p a m i ę t a o możliwych, rodzinnych koligacjach, a co za tym szło, lepiej by było nie kusić losu. Z drugiej strony, gdyby coś naprawdę mocno poszło nie tak, będzie tam. I zdąży zareagować, zanim Rodriquez przeskoczyłby w kolejnym stopniu do piekła.
Pokręciła nosem. Perspektywa dostępu do platynowej, nielimitowanej karty kredytowej mężczyzny jakimś dziwnym trafem nie sprawiła, że ta zaczęła piszczeć z radości.
- Bardzo zabawne. Ale niech będzie, lepiej jak ja coś kupię, bo jeszcze Ty zechcesz szarpnąć się na zakupy u jakiegoś krzykliwego projektantka i wciśniesz mnie w jakąś zdzirowatą kieckę. Na dodatek czerwoną, a w czerwonym zupełnie mi nie do twarzy - prychnęła, trochę jak kot i jak kot, przeciągnęła się leniwie na kanapie. Dała Rodriquezowi solidną porcję lektury, była pewna, że ten na moment w niej przepadnie, zastanawiając się, jakiego to asa może wykorzystać, aby uzyskać dostęp do willi oraz bezpośredniego spotkania z Panią Rutherford. Zaskoczył ją, kiedy wyznał, że znał lepiej lokalnego szefa kartelu lepiej, niż nawet mogła sobie wyobrazić.
- Oho. A rozstaliście się chociaż w pokojowych stosunkach? Czy powinnam zabrać ze sobą na to spotkanie pistolet? - miejmy jasność. Bernard nie lubiła niespodzianek, zwłaszcza, gdy wykonywała swoje zawodowe obowiązki.
Parsknęła. Nie przesłyszała się, prawda?
- Chyba Cię pojebało - odpowiedziała, zanim dokończył swoją myśl. Ona? Jego dziewczyną? Nie miała sobie absolutnie nic do zarzucenia, sęk w tym, że Diego nie był z jej ligii. I nie ma szans, aby ktokolwiek uwierzył w bajerę, że połączyło ich u c z u c i e. Bądź naprawdę niezły seks. Prawdopodobieństwo takiego przedsięwzięcia - a wszystko naprawdę przekalkulowała w głowie solidnie oraz skrupulatnie, co najmniej dwa razy - ją nie zadowalało.
- I niby kogo mam tym razem udawać, co? Przecież musiałbyś mnie... Trzymać za rękę! Albo obejmować w talii. Szanujmy się, Diego. Dam Ci w mordę, jak zabłądzisz palcami i co? Jak to wytłumaczysz, co?
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

8 cze 2021, o 22:29

Diego przesunął wzrokiem po wiadomości, którą otrzymał od Nicole i skrzywił się znacząco, co ciężko było przeoczyć.
- Czysto, ktoś usunął dane - powiedział Rodriguez pokazując Zoe treść całej wiadomości. W zasadzie sam nie wiedział na co liczył w obecnej sytuacji. Z jednej strony cieszył się, że nie będzie musiał już mieć do czynienia nawet ze wspomnieniem tego człowieka, z drugiej szansa na dopasowanie dna nieco zmalały. Zostało jedynie to, które posiadał sam Diego.
Na wspomnienie o stosunkach z Rutherfordem Diego uśmiechnął się pod nosem.
- Raczej w porządku, to człowiek od interesów. Kawał skurwysyna, ale takich warto trzymać blisko - skomentował próbując jednocześnie przypomnieć sobie kiedy ostatni raz kontaktował się z Benedictem. Od bardzo dawna już sam nie prowadził ewidencji w kwestii narkotyków, zwyczajnie nie miał na to czasu i delegował to zadanie swoim podwładnym odczytując jedynie raporty na koniec. Z tego co pamiętał Rutherford jednak zażyczył sobie aby tę konkretną transakcję Diego dopilnował osobiście, a że w grę wchodziły niemałe kredyty Rodriguez nie mógł sobie pozwolić na polemikę w tej kwestii. Tak więc wychodziło na to, że broń potrzebna nie będzie. Zresztą Diego po incydencie w Empyreusie był wyczuolny na wszelkiej maści potencjalne niebezpieczeństwa wiążące się z możliwością użycia jakiejkolwiek broni. Sam miał przy sobie jedynie omni-ostrze i czasem krogan. Oni byli od czarnej roboty.
Oburzenie Zoe wywołało u Rodrigueza szczere rozbawienie i bynajmniej nie ugodziło, jak można by się było spodziewać, w jego ego. Wzruszył zatem ramionami.
- A masz inny pomysł jak mogę cię przemycić? - zapytał unosząc brwi, jednocześnie krzyżując ręce na klatce piersiowej jakby chciał dać do zrozumienia, że inna opcja absolutnie nie wchodzi w grę. - Daj spokój, obiecuję, że nie będę cię chciał dla uwiarygodnienia naszej wersji przelecieć. Poza tym, płacę ci Bernard.
Ostatnie zdanie powiedział z charakterystycznym dla siebie przekąsem w głosie. Mogła się z nim sprzeczać, ale musiała przyznać, że jego plan w tej sytuacji najbardziej trzymał się kupy.
- Wpadniemy, pogadamy, wypijemy kilka drinków - machnął ręką chcąc nadać swojej wypowiedzi jak najbardziej neutralnego tonu. - Przyjemne z pożytecznym. Zresztą już cię zaanonsowałem.
Wyszczerzył się prezentując swoje śnieżnobiałe zęby w najbardziej niewinnym uśmiechu na jaki było go w tym momencie stać. Czekał tylko na odpowiedź od Benedicta.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

9 cze 2021, o 12:37

Skrzywiła się. Jak po naprawdę kwaśnej cytrynie lub gorzkiej limonce.
- Oho. Ktoś jeszcze mógł się interesować Twoją siostrą albo ojcem? A może tu chodzi o Ciebie, hm? Masz jakiegoś zadeklarowanego wroga? - zastanawiała się na głos. Fakt, że ktoś wykasował wszystkie dane oraz ślady po Rodriguerze Seniorze teraz już nie da Bernard spokoju. Przynajmniej dopóki nie połączy części układanki w całość, uzyskując tym samym klarowne odpowiedzi. Brak wskazówek ze strony Diega jej tego nie ułatwiał, ale... Nie z takimi zagwozdkami dawała sobie radę. Jedno było pewne - szybko nie popadnie w stan znużenia w toku tej całej roboty.
Bernard - w przeciwieństwie do mężczyzny - nie była tak optymistycznie nastawiona jeżeli szkło o wchodzenie do jaskini lwa, za jaką uważała wille lokalnego mafioza. Po tym, jak odstawiła szklankę, wstała i na oczach Diega, wrzuciła do plecaka pistolet wraz z zapasowym pochłaniaczem ciepła. Wierzyła w jego charyzmę oraz wygadania, wolała mieć jednak pod ręką opcje zapasową, gdy już nikt nie będzie chciał ich słuchać.
- Po co zadajesz pytania, na które sam sobie już udzieliłeś odpowiedzi? - prychnęła. Nie była zadowolona, a kolejny argument wytoczony przez Diega, tylko ją bardziej zirytował. Ekspresyjna Bernard niczego nie próbowała ukryć.
- Płacisz mi za znajdowanie ludzi, a nie migdalenie się po godzinach pracy. Na takie towarzyskie spotkania, zabieraj sobie może ze sobą jakieś Radne czy inne kochanice, co? - odgryzła się, a ponieważ w pewnym sensie byli już kwita... Z ciężkim westchnięciem opuściła dotąd kurczowo skrzyżowane ręce na wysokości piersi.
- Niby jako kto mnie przedstawiłeś, co? Lojalnie uprzedzam, że żadną Jessicą czy inną Vanessą nie będę. Nie myśl sobie też, że wskoczę w kieckę i szpilki. Jak mamy iść... To chodźmy. Dokładnie tak, jak tu stoję - stawiała twarde warunki, ponaglając Diega.
Nie zdążyli dojść do windy w hotelu, gdy na omni-klucz przyszła odpowiedź Benedicta zawierająca wyłącznie adres. - Zamówiłeś taksówkę? - spojrzała na Rodrigueza, następnie wybrała parter. Żadne znaki na niebie nie wskazywały, iż Zoe zamierzała się przestać dąsać.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

13 cze 2021, o 12:40

Diego przez chwilę zastanawiał się ilu ludziom mogło zależeć na jego cichym zniknięciu. Albo nawet nie cichym, a zniknięciu w ogóle. Biorąc pod uwagę interesy, jakie prowadził i z kim był mniej lub bardziej powiązany było co najmniej kilka jeśli nie kilkanaście takich osób. Zresztą nie bez powodu Rodriguez praktycznie nigdzie nie ruszał się bez krogańskiej ochrony. Jedynie teraz podjął to świadome ryzyko, nie chcąc wzbudzać zbytniego zamieszania wokół siebie. Wreszcie jednak przyznał z westchnięciem:
- Nie wiem czy wystarczy nam dnia gdybym zaczął wymieniać - prawda była taka, że ciężko by mu było jednoznacznie wskazać jedną osobę.
Na kolejne pytanie i jeszcze bardziej zirytowaną minę Zoe Diego tylko się zaśmiał i wzruszył ramionami. Nie była raczej w typie Rodrigueza, chociaż intrygował go jej charakter. Lubił pracować z takimi osobami, zwłaszcza, że w ten sposób one wyrabiały sobie u niego swoistego rodzaju szacunek. Przynajmniej nie próbowała mu za pierwszym razem wskoczyć do łózka, a to już wiele znaczyło.
- Och, wyluzuj trochę - przewrócił oczami, ale nie skomentował słów na temat ani radnej, ani innych potecjalnych partnerek, które mógłby zabrać ze sobą. - Wiesz najwięcej, więc to czyste zawodowe rozpoznanie terenu. Przedstawisz się jak będziesz chciała.
Sam również nie miał zamiaru przebierać się w jakieś gustowne ubrania, tym bardziej, że na zewnątrz było dość ciepło, żeby nie powiedzieć cholernie gorąco.
- Mhm - mruknął sięgając do omni-klucza i wybierając luksusową korporację taksówek dla vipów, przynajmniej w ten sposób mógł tutaj podróżować w miarę cywilizowanie. Przez całą drogę w holu głównym i potem na podjazd dla pojazdów Diego nie odzywał się, nie chcąc narazić się na jakiś kolejny wybuch focha ze strony Bernard. Mógł być miły dla dziewczyny, w końcu dla niego pracowała, ale to bynajmniej nie oznaczało, że w Rodriguezie nagle miałyby się pojawić jakieś wyższe emocje jak poczucie winy. Zawsze dostawał to czego chciał i tym razem nie było inaczej, bez względu na to co myślała sobie o tym Zoe. W końcu wychodził z założenia, że nie bez powodu jej płaci, a nasz klient nasz pan. Czyż nie?
Dopiero kiedy wsiedli do taksówki, a Diego wbił odpowiedni adres odezwał się:
- Benedict jest specyficzny, aczkolwiek dobrze robiło się z nim interesy - zaczął wyglądając na zmieniający się na szybą krajobraz. - Mamy na niego jakiś plan, czy improwizujemy?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

13 cze 2021, o 18:38

- Wyluzuje, kiedy w końcu skończą się te wszystkie maskarady - prychnęła. To był jego żywioł, nie jej. Była świetna w wyszukiwaniu informacji, w tym nie miała sobie równych, kiedy jednak przychodziło co do czego i zmuszona zostawała wyciągać dane z człowieka, Bernard traciła tę niezachwianą pewność siebie. Zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak, dlatego na co dzień pracowała z komputerami oraz siecią. Tam, nic ją nie mogło zaskoczyć.
Przeklinając w duchu pomysłowość Rodriqueza, dołączyła do niego w windzie, którą zjechali do holu. Na zamówioną przez mężczyznę taksówkę, nie musieli długo czekać. Korporacja momentalnie odpowiedziała na zapotrzebowanie, podstawiając pojazd na parking przed hotelem. Wysłany Diego klucz aktywacyjny na omni-klucz uruchomił luksusową taksówkę; wygodne, skórzane fotele, butelka schłodzonego szampana, ekran z dostępem do każdej stacji na Ziemi, a także programów nadawanych na Cytadeli bądź innych, kluczowych stacjach w przestrzeni. Zoe usiadła naprzeciwko mężczyzny, zarzucając nonszalancko nogę na nogę. Przesunęła palcem po skórzanych podłokietnikach, wędrując tak dłuższą chwilę bez celu.
- Sama nie wiem. Łatwiej będzie cokolwiek wyciągnąć od niego, czy jego żony? - spytała, odwołując się[do wiedzy, jaką musiał mieć, skoro robił wcześniej z Rutherfordem interesy.
- Możemy spróbować małej dywersji, to znaczy ja go zagadam, a Ty wymkniesz się pod byle pretekstem, choćby skorzystania z toalety, aby następnie pomyszkować po willi oraz odnaleźć Abigail lub to ja was zostawię sam na sam, porozmawiacie o życiu przy drinkach, podczas kiedy spróbuję się podpiąć go jego systemów i albo znaleźć coś ciekawego w prywatnej skrzynce z wiadomości, albo zostawić jakiś podsłuch... - zaczęła wymieniać, marszcząc przy tym brwi tak, jak to miała w zwyczaju, gdy rozpracowywała kolejny, nieuchronny krok - ... przy dobrych wiatrach może nawet umieściłabym gdzieś na dobrym widoku kamerę.Jak wolisz? Ryzykujesz rozmowę z Abigail, czy lepiej skupić się na tym, aby mieć ich na widoku? - ostateczna decyzja należała do Rodriqueza. Nie mogli mieć obu tych rzeczy, która więc była dla niego ważniejsza? Tego Bernard nie mogła ocenić. Mieli za mało danych, aby cokolwiek zakładać, musiał więc strzelić w ciemno.
Taksówka zatrzymała się w dzielnicy najzamożniejszych mieszkańców Rio. Prywatne wille, piętrzyły się wraz ze wzgórzem ku górze. U stóp wzniesienia, rozbijał się o ostre skały ocean. Doszedł do ich uszu jego szum, gdy wysiedli. Na ich drodze stanęła solidna brama wraz z interkomem. Kiedy Diego zadzwonił, usłyszał po drugiej stronie nieznany mu głos.
- Dzień dobry, Panie Rodriquez. Pan Rutherford oczekuje Pana oraz pańskiej uroczej towarzyszki w oranżerii na tyłach domu. Zapraszam - skrzydła, otworzyły się na oścież, wpuszczając ich do zadbanego ogrodu w stylu starej Anglii. Takiej, którą znali wyłącznie z vidów. Klimat kompletnie nie pasował do gorącej Brazylii, aczkolwiek systemy nawadniania oraz opłaceni, profesjonalni ogrodnicy postanowili zdziałać cuda.
- Ktoś tu ma manię wielkości. I to nie jesteś Ty - mruknęła, kiedy szli po żwirowatej ścieżce w cieniu liściastych drzew. Bernard nie traciła czujności, pierwsza dostrzegła cień, który przemknął się pomiędzy roślinnością i dyskretnie, wskazała Diego na poruszające się nie przez wiatr gałęzie.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

13 cze 2021, o 19:55

- Nie mam pojęcia, nigdy nie spotkałem się z jego żoną - odpowiedział Diego zgodnie z prawdą. - Zawsze interesy załatwialiśmy we dwóch, bez świadków. Zresztą nawet na oficjalnych bankietach pojawiał się sam. Nigdy nie zastanawiałem się dlaczego. Natomiast nie ukrywał się z flirtowaniem z innymi kobietami.
To na Rodriguezie nie robiło żadnego wrażenia, pomijając fakt, że on sam zmieniał kobiety niemalże jak garnitury jednym się różnił od Rutherforda - on zawsze przychodził z kimś i z tą samą osobą zazwyczaj wychodził. Wolał w takich miejscach zachowywać chociaż minimum pozorów. Natomiast samo wspomnienie Benedicta, który mógł mieć za żonę jego siostrę i pogrywać sobie w ten sposób sprawiło, że Diego skrzywił się momentalnie. A potem przyszła mu do głowy Iris, jakby tak naturalnie i zesztywniał. Westchnął głęboko próbując pozbyć się tych wszystkich natrętnych myśli i spojrzał na Zoe, na szczęście kobieta zaczęła już przedstawiać potencjalnie opcje inwigilacji willi.
- Nie znam się na grzebaniu ludziom w prywatnych terminalach - powiedział poprawiając się na kanapie i korzystając ze schłodzonego szampana. Upił kilka łyków i musiał przyznać, że korporacja jednak postawiła na luksus w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie były to jakieś tanie podróbki, ale prawdziwy francuski szampan. Jak widać, Ziemia jednak miała swoje plusy i to bardzo spore. - Tak więc, ja go zagadam a ty pójdziesz przypudrować nosek.
Nie mógł się powstrzymać przed tym komentarzem, chociaż już w głowie wiedział doskonale jak Zoe może zareagować na podobny komentarz. Gestem ręki tylko powstrzymał ją przed próbą odgryzienia się dając do zrozumienia, że był to tylko niewinny żarcik.
Wkrótce taksówka zaczęła zwalniać podjeżdżając pod bramę, Diego wysiadł ze środka czekając jak Bernard zrobi do samo i podszedł do interkomu. Uśmiechnął się do siebie słysząc znajomy głos i podziękował krótko czekając aż odrzwia otworzą się umożliwiając im wejście do środka. Żwir zachrzęścił pod butami Rodrigueza i Diego pomyślał sobie, że angielski wystrój jednak nie jest tym co jemu by odpowiadało. Ale co kto lubi.
- Ciekawe z którym sąsiadem ściga się co do ekstrawagancji własnego ogrodu - powiedział Brazylijczyk odpowiadając na niewyszukany komentarz Zoe. Jej wymowne skinienie głowy nie uszło jego uwadze. - Ben, teraz witasz gości wyskakując z krzaków?
Nie byłoby to do niego podobne, tym bardziej cała sytuacja zaintrygowała Rodrigueza. Przeszedł te kilka kroków w stronę zarośli i odsunął gałęzie próbując dostrzec, cóż to takiego w nich się czai.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

13 cze 2021, o 20:42

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

- To zastanawiająca - przyznała, obracając w ręku pusty kieliszek do szampana. Za alkohol podziękowała, szkło było jednak tak ładne, że Zoe nie mogła sobie odmówić tej przyjemności, aby sięgnąć po smukły kieliszek i przyjrzeć się mu z bliska.
- Wykupił tę dziewczynę z klubu na Omedze, aby mieć swoją błyskotkę. Powinien się nią chwalić na prawo i lewo, jaki sens jest mieć żonę na pokaz, jeżeli cały czas trzymasz ją w zamknięciu w domu? - zastanawiała się na głos, także w Diegu szukając odpowiedzi na te wszystkie, mnożące się pytania. Może i nie siedział Rutherfordowi w głowie, ale obracał się w tym samym towarzystwie co Benedict. I być może, miał podobne podejście do kobiet, co jego dawny partner w interesach.
Nacieszywszy oczy kryształami, odstawiła kieliszek na krótko przed tym, jak taksówka dotarła do celu. Szła przez ogród, zastanawiając się jaka wymówka brzmiałaby najbardziej wiarygodnie, aby aby zostawić mężczyzn samych sobie, jednocześnie komentując ten cały przepych, który widoczny był także tutaj. Wśród rabatek. Kręcąc nosem na monumentalne rzeźby fikcyjnych postaci, odparła.
- Z każdym. Co to za frajda, jeżeli przeciwnik jest tylko jeden?
Rodriguezowi odpowiedziała cisza. Choć odszedł od Zoe na kilka kroków, usłyszał, jak ta odbezpiecza pistolet, po czym najprawdopodobniej zamarła w bezruchu, mierząc do tego, co mogło znajdować się po drugiej stronie różanych krzewów.
Odsunięcie gałęzi tak, aby nie poranić dłoni bądź rękawów o kolce, wymagało od mężczyzny nie lada finezji. Ostatecznie, udało się Diego uniknąć poharatania skóry, gdy skulony przechodził na drugą, ukrytą stronę ogrodu. Jego oczom ukazała się postać. Łudząco podobna do spotkanej dzisiejszego poranka modelki w hotelowej restauracji, jednakże wyłącznie na pierwszy rzut oka. Była drobniejsza, niższa, a dopasowana sukienka tylko podkreślała jej niezdrową chudość. Spojrzała na niego dużymi, przestraszonymi, sarnimi oczyma, cofając się o krok lub dwa do tyłu.
- Ja... Ja przepraszam! Nie powinnam była ulegać ciekawości, właściwie to w ogóle wychodzić z domu. Nie mów mu, proszę, że ja... Ty... Że byłam tutaj, w ogrodzie, bo... Nie mów. Proszę... On mi nie pozwala, nie zrozumie, że chciałam tylko... Nie mów! Błagam! - plątała się w słowach, oddychając szczytowo. Momentami spazmatycznie. Jak nie trudno było się domyślić, pani Rutherford ucieleśniała powiedzenie, iż obleciał Cię strach.
Dostrzegł na jej drobnych dłoniach, którymi nieudolnie starała się zasłonić twarz, bladoczerwone pręgi w okolicach nadgarstków, z kolei przechodzący przez policzek pąs wydawał się dopiero od niedawna zagojony. Przyciągający wzrok Diega był także pojedynczy pieprzyk nad lewym kącikiem ust. Także miał taki, podobnie jak ich matka.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

16 cze 2021, o 09:25

- Cholera wie, może jest tak skrajnie zazdrosny? - Diego wolał nie wnikać w pobudki Benedicta w jakichkolwiek sprawach, zwłaszcza ewentualnej żony. Nie było to w jego stylu oczywiście dopóki nie dotyczyło samego Rodrigueza. Tym razem jednak jakby na to nie spojrzeć trochę może dotyczyło. Z jednej strony zastanawiał się czy w związku z potencjalną możliwością, że żona Rutherforda była siostrą Diega, sam Brazylijczyk zaczął zastanawiać się czy ta cała konspiracja nie była aby celowa. Czyżby Benedict wiedział coś, o czym Rodriguez nie wiedział?
Podchodząc do gałęzi myśli kłębiły mu się w głowie i dopiero w momencie, kiedy odkrył kto przygląda im się zza gęstwiny wszystkie te wątpliwości i domysły momentalnie go opuściły. Kobieta, na którą teraz patrzył wyglądała niemalże identycznie jak ta z hotelu. Diego zaczął się zastanawiać jakim cudem możliwe jest aż tak duże podobieństwo dla praktycznie obcych sobie osób i dopiero po chwili zaczął wyłapywać drobne niuanse w wyglądzie, tylko dlatego, że był po prostu dobrym obserwatorem. Dla przypadkowanego człowieka, kobiety byłyby identyczne, natomiast Diego zauważył wyraźną różnicę w posturze.
Zmierzył ją wzrokiem raz jeszcze z góry na dół i kiedy ta zaczęła się tłumaczyć w dziwny i chaotyczny sposób, Rodriguez spojrzał tylko wymownie na Bernard. Nie miał pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, ale wyraźne ślady po dość brutalnym traktowaniu (chociaż kto wiem, może spadła ze schodów?) sprawiły, że uniósł brew i splótł ręce na piersi.
Diego zdecydowanie nie był człowiekiem, który przejmowałby się losem kogokolwiek, ten drobny, dobry i przypadkowy w zasadzie uczynek w Empyreusie uświadczył go w przekonaniu, że nie warto pomagać innym. No chyba, że w grę wchodzi też twoje własne zżycie. Tutaj też nie było inaczej, zwłaszcza kiedy minął mu pierwszy szok związany z tym, że któraś z wymienionych dziewczyn może być jego siostrą. Spojrzał na to trochę inaczej, ta Abigail była druga w kolejce, ale przecież wcale nie oznaczało, że musi być z nim spokrewniona. Podobnie zresztą jak ta pierwsza. Miotał się wewnętrznie pomiędzy całkowitym olaniem sytuacji i ruszeniem w swoją stronę, a możliwością wystąpienia wyrzutów sumienia, gdyby okazało się, że faktycznie to jest jego siostra.
Spojrzał jeszcze raz na Bernard z nadzieją, że detektyw jakoś go wspomoże w tej sytuacji, po czym zwrócił się do Peralez:
- Spokojnie, ja tu przecież nikogo nie widzę, podziwiam jedynie piękny ogród - uśmiechnął się w swoim stylu i wycofał z powrotem na żwirową ścieżkę zachowując się jak gdyby nigdy nic. Przeszedł parę kroków i w końcu odezwał się do Zoe: - Co to było do cholery?
Nie zamierzał teraz bawić się w bohatera i ratować damę z opresji, bez głębszego namysłu ruszył w stronę oranżerii.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

16 cze 2021, o 09:52

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

16 cze 2021, o 09:56

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

16 cze 2021, o 18:19

Bernard wzruszyła ramionami. Czuła się zmieszana nie mniej, jak Diego. Najprawdopodobniej, zostali świadkami rodzinnej tragedii i nikt ich nie pytał o zdanie na ten temat. Być może przestraszonej dziewczynie należało współczuć, aczkolwiek Zoe wychodziła z przeświadczenia, że najpierw - i przede wszystkim - należało myśleć o sobie. O współczuciu można było mówić, kiedy samemu nie czuło się zagrożenia. Stery niestety, w wilii Rutherforda Bernard doświadczała zaszczucia na każdym kroku. Stąd te nerwowe rozglądanie się na boki i nim Rodriquez zorientował się w sytuacji, ta położyła palec na usta, wycofując się o kilka kroków. Być może usłyszała coś, co umknęło mężczyźnie. Jedno było pewne - niczego nie należało zostać przypadkowi, stąd spluwa w jej rękach, czego już nie do końca zobaczył, ale na pewno wychwycił charakterystyczny dźwięk towarzyszący zmienieniu pochłaniacza ciepła.
Nim Diego w jakikolwiek sposób zareagował na tę niewygodną sytuację, poczuł, jak czyjaś pięść uderzyła w jego głowę, a krzyk Abigail dzwonił mu w uszach nie mniej boleśnie, niż przeciągły pisk, który był odpowiedzią na nieudaną próbę zgłuszenia go.
-- Wiedziałem, że moja żona mnie zdradza, przez myśl mi jednak nie przeszło, że mogłaby to robić z Tobą. Naprawdę, Rodriquez? Nie masz wstydu? - Benedict westchnął teatralnie, wznosząc przy tym ręce w geście niebiosa to widzą, a nie grzmią.
Towarzyszyło mu dwóch, rosłych krogan - czyżby jednak się czegoś nauczył podczas współpracy? - a ich strzelby, wycelowane były w Diega. Niższy, krępy mężczyzna, którego widział po raz pierwszy na oczy, trzymał w stalowym uścisku wyrywającą się oraz skomlącą kobietę. Nie miał dużo cierpliwości, zamachnął się i uderzył ją tak, że ślad jego dłoni odbił się na delikatnym policzku Abigail. Rutherford nie zareagował.
- Jedno muszę przyznać. Sprytnie to sobie obmyśliliście, gołąbeczki. Niestety dla Was, nic z tego. Jeszcze nie wiem, które z Was wyjdzie na tym gorzej... Ale wierzcie mi. Sprawdzimy wszystkie opcje - szedł w zaparte, uznając Rodrigueza winnym wszystkich, zarzucanych mu czynów. Niespecjalnie chciał słuchać jakichkolwiek wyjaśnień, zresztą, łkająca kobieta nie wydawała się chętna, aby próbować naprostować tę pomyłkę. Cokolwiek się właśnie nie działo, Diego najwyraźniej znalazł się w niewłaściwym miejscu oraz o niewłaściwym czasie.
- ... Niestety, Panie Rutherford, nigdzie ani śladu tej dziwki, którą tutaj przyprowadził ze sobą - zameldował kolejny z ludzi Rutherforda, wychodząc przy tym z cienia.
- Szukajcie dalej. Przecież nie mogła daleko uciec na tych swoich obcasach - machnął ręką, niespecjalnie przejmując się brakiem Bernard. On już widział, jak skończy się ten dzień i na samą myśl uśmiechał się wilczo. Cokolwiek by się nie działo, absolutnie nikt mu tych planów już nie zepsuje.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

22 cze 2021, o 20:49

Dawno, bardzo dawno już nie dostał w łeb na powitanie. Ba, jeszcze w zasadzie nigdy i nie bardzo wiedział czy najpierw ma się wkurwiać czy może jednak zacząć rozmasowywać bolące miejsce z tyłu głowy. W uszach mu zadzwoniło a przed oczami pojawiły się charakterystyczne mroczki. Zamrugał oczami i próbował zogniskować wzrok w miejscu, skąd dobiegał do niego znajomy głos.
- Narkotyki zeżarły ci mózg do reszty, Ben - skrzywił się wciąż czując palący ból w potylicy. Gdyby nie to pewnie wysiliłby się na bardziej wyszukany komentarz w obecnej sytuacji, która bądź co bądź była dość... osobliwa? Na szczęście Diego wreszcie wrócił do siebie na tyle, by móc odpowiadać w sobie odpowiednim tonie. To w zasadzie zawsze była jego jedyna broń. Zawsze. - Owszem nie mam wstydu, ale mam coś takiego jak instynkt samozachowawczy, godność i resztki rozsądku. Myślałem, że znasz mnie na tyle.
Poprawił demonstracyjnie guziki u koszulki i popatrzył z politowaniem na Rutherforda. Nie zmienił się ani trochę, wciąż bił od niego cynizm i poczucie wyższości. Tak bardzo przypomniał mu samego siebie, że tylko przez Diego go nie znosił. W zasadzie nie przepadał za ludźmi, którzy w ten sam sposób co Rodriguez wyrażali siebie. Może dlatego, że wychodził z założenia, że sam był oryginałem, a cała reszta była tylko marną podróbką. Jak ten tutaj.
- Nie umawiałbym się z tobą chcąc przelecieć ci żonę, do cholery - zastanawiał się czy faktycznie Benedict nie przyćpiał tak bardzo, że paranoja stała się teraz jego głównym torem życia. To by pasowało do ludzi, którzy kompletnie tracą kontrolę. Dlatego właśnie Diego, pomimo tego że był jednym z czołowych handlarzy środkami odurzającymi, sam ich nie brał. - Zaraz, moment - Rodriguez prawie wybuchnął śmiechem. - Co sobie wymyśliliśmy? Czekaj, czekaj. Jestem bardzo ciekaw twojego scenariusza tych wydarzeń, bo może sprzedam prawa jakiemuś reżyserowi.
Diego za nic w świecie nie mógł nawet w okrojonej wersji wymyśleć tego, co chodziło Rutherfordowi po głowie. Że niby co? Że wpadł tutaj, cały na biało, żeby ratować swoją kochankę z rąk oprawcy i złego męża? On? Diego Rodriguez? Teraz już nie mógł się powstrzymać i zaśmiał się w głos.
- Ben, bardzo mi schlebia, naprawdę, że podejrzewasz mnie o... w zasadzie sam nie wiem co, ale chyba trochę przeceniasz moje możliwości - powiedział wreszcie ocierając kącik oka z łzy rozbawienia, która tam napłynęła. - Ale bardzo proszę, skoro chcesz się zabawić. To wtajemnicz mnie w tę swoją grę.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

23 cze 2021, o 19:27

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

25 cze 2021, o 21:00

- Skoro je rzekomo masz, to czego tutaj szukasz, co? - Rutherford popatrzył się na niego beznamiętnym spojrzeniem stalowych tęczówek w jednym miejscu upstrzonych rdzawą plamką. Po dawnej zażyłości, nie było śladów. Benedict nie zachowywał się jak ktoś, kto jeszcze nie tak dawno temu współpracował z Rodriguezem, pomnażając obopólny zysk liczony w naprawdę niebotycznych ilościach kredytów.
- Nie? Naprawdę? - odwrócił się gwałtownie, zjeżony. Miał inne zdanie na ten temat, jednocześnie też zdradzając się z niskim mniemaniem o Diego, aczkolwiek trudno było oczekiwać innej postawy po kimś, u stóp którego prawie że rzucono Rodrigueza jak jakimś wadliwym FENRISem.
- A ja myślę, że to byłoby i d e a l n i e w Twoim stylu, Rodriguez. Zresztą, mów sobie co chcesz, kamery zarejestrowały Twój parszywy ryj, nie masz więc wyj... - urwał. Nagłe poruszenie na tyłach skutecznie przykuło jego - i nie tylko - uwagę.
Niczym rażony prądem, jeden z ochroniarzy za plecami Rodriqueza padł. Ktokolwiek dobrał mu się do elektryki, usmażył wszystkie przewody oraz dotkliwie skrzywdził układ nerwowy. Pistolet w ręku innego, nagle rozżarzył się do czerwoności i w ostatniej chwili został wyrzucony na ziemię, zanim nie dokonał samozniszczenia. Pisk Abigail godny mezzosopranistki sprowokował nieprzyjemne dzwonienie w uszach na zdecydowanie wyższych częstotliwościach, niż przeciętny człowiek byłby w stanie zarejestrować. W chaosie, największym opanowaniem wykazał się stojący najbliżej Rutherforda kroganin. Dostrzegając małe, ale jednak widoczne gołym okiem rozmycia w powietrzu, zwyczajnie podstawił nogę Bernard, której kamuflaż faktyczny w zetknięciu z jego gotowym na te bliskie spotkanie omni-kluczem zniknął. Mając dosłownie ułamki sekund na decyzję - wystrzeliła. Pierwszy pocisk trafił w kroganina, zjadając mu połowę tarcz. Drugi, pochłonęła bariera. Ochroniarz nie pozostał bierny na tę w jego skromnej ocenie marną próbę. Oddał strzał, który ugodził w bok kobiety, a krew siknęła na kępkę stokrotek. Bernard cofnęła się, a mierzący do niej kroganin... Oberwał cegłą w głowę. Było to na tyle niespodziewanie, że ten obejrzał się odruchowo ku niepozornemu źródłowi zaczepki, co dało kobiecie cenne sekundy ukrycia się za zasłoną z betonowych donic, gdyż nagle, kamuflaż odmówił jej posłuszeństwa.
Przez moment, nikt nie przejmował się Diegiem tym bardziej, że Abigail wyszarpała strzelbę jednemu z ochroniarzy i cisnęła ją pod nogami kolejnych zanim następni rzucili się ku niej; Rodriguez mógł więc próbować ulotnić się stąd w swoim angielskim stylu bądź najpierw zdobyć broń, gdyż w tym całym absurdzie najwyraźniej jego siła argumentów miała nijaką moc przebicia w przeciwieństwie do pierwotnej przemocy, którą zrozumieć powinien każdy. Bez wyjątku.
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

26 cze 2021, o 10:10

No to tyle z uprzejmego załatwiania sprawy. Rodriguez nie miał pojęcia co się wydarzyło w głowie Rutherforda przez te kilka minut kiedy Diego wraz z Zoe przekraczali próg jego posiadłości i grzebali w krzakach. Cokolwiek mężczyzna sobie ubzdurał najwyraźniej było nie do ruszenia, więc Diego westchnął tylko przeciągle powstrzymując się przed wymownym zakryciem ręką twarzy w geście całkowitej rezygnacji i zamilkł, pozwalając Benedictowi na ciągnięcie tej absurdalnej farsy.
Niestety, albo właściwie stety, nie dane było Rodriguezowi odezwać się ponownie, bo wszystko potem zaczęło się dziać bardzo szybko, pomimo tego, że w głowie Diega pojawił się wyraźny slowmotion. Co do... Uniósł brwi w zdumieniu, kiedy jeden z ochroniarzy Ruhterforda padł jak długi przy dźwięku spięcia i bzyczenia. Potem do uszu Rodrigueza dotarł krzyk Abigail i biznesmen zrozumiał w jednej chwili co się dzieje. To musiała być sprawka Bernard, nie było innego wyjścia i jakby na potwierdzenie jego domysłów kobieta zmaterializowała się obok przy hucznym odgłosie wystrzału. Tego już dla Diega było za wiele.
Rodriguez sięgnął do omni-klucza i momentalnie uruchomił kamuflaż taktyczny korzystając z okazji, że absolutnie nikt się teraz nim nie interesował, to zwiększało jego szanse na pozostanie jak najdłużej w ukryciu. Diego nie miał w zwyczaju wdawać się w jakiegokolwiek rodzaju konflikty fizyczne, za bardzo cenił sobie zarówno swoją twarz, jak zresztą całe ciało - był dość bardzo z nim związany, jak również zresztą drogie ubrania, które zazwyczaj nosił na sobie. Tym razem jednak był pod ścianą, musiał zadbać o własny tyłek. I jakby nie patrzeć tyłek Abigali na wszelki wypadek, gdyby okazała się jego siostrą.
Postanowił więc zakraść się do Benedicta od tyłu, uruchomił omni-ostrze i liczył szczerze na to, że go nie zabije. Chciał go tylko unieszkodliwić na jakiś czas, aby móc spokojnie uciec stąd razem z dziewczyną i Zoe.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

26 cze 2021, o 14:11

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [BRAZYLIA] Rio De Janeiro

26 cze 2021, o 15:07

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

W ferworze wydarzeń, których nikt się nie spodziewał - ani gospodarz, ani goście - pozostawienie Rodrigueza samego sobie oraz spuszczenie z niego oka było najprawdopodobniej najgorszą decyzją, jaką mógł podjąć Benedict.
Skupiony na Aigail, która podniosła raban zaraz po tym, jak wyrwała się jednemu z trzymających ją mało delikatnie ochroniarz, nie zauważył, kiedy Diego rozmył się w powietrzu dzięki pomyślnie załadowanemu Kamuflażowi Taktycznemu. Stał do niego tyłem, podnosząc rękę, aby chwycić dziewczynę za włosy oraz pociągnąć ją za nie, tyle że nie zdążył.
Omni-ostrze, przeszyło go na wylot. Wyszarpnięcie broni z trzewi, dopełniło całość. Benedict, osunął się na ziemię we własną plamę krwi, charcząc oraz rzężąc. Wypływały z niego malownicze płyny, a kawałki rozerwanych organów mieszały się z równo przystrzyżoną trawą. Oniemiali ochroniarze, rzucili się mężczyźnie na ratunek próbując zatrzymać w nim ulatujące życie.
Wszystkiemu temu, przyglądała się blada jak ściana i nie mniej przerażona Abigail. Kiedy więc Rodriguez chwycił ją za ramię, oberwał siarczystym policzkiem, gdyż dziewczyna szarpała się, pewna, że to jeden z tych oślizgłych ludzi Rutherforda próbuje wziąć sprawy w swoje ręce. Uspokoiła się dopiero, gdy usłyszała głos Rodriqueza. Z duszą na ramieniu, ruszyła jego śladem. Uskoczyli za drzewa w ostatniej chwili; kroganin, który wymierzył do nich, przestrzelił gałąź w miejscu, w którym przed momentem znajdowała się jeszcze głowa Abigail.
Biegli na oślep, potykając się o własne nogi, a także rabatki, po których musieli przebiec na wylot. Deptali kwiatki, przewracali donice; w końcu, na horyzoncie pojawiła się brama, przez którą weszli do środka posiadłości wpuszczeni po potwierdzeniu tożsamości. Abigail dopadła do wysokiego, kamiennego słupa, przytykając drżącą dłoń do panelu. Konsola długo mieliła dane, aż seria pocisków ze świstem nie podziurawiła ich cieni. Ten sam kroganin, szedł w ich stronę, zmieniając pochłaniacz ciepła w Szarańczy. Nim jednak jego palce zacisnęły się na spuście, postrzelony w pierś, zachwiał się.
Bernard, powłócząc jedną nogą, wyszła z zarośli. Cały czas trzymała kroganina na muszce, zerkając jednocześnie na Rodrigueza, jakby to jemu dawała wybór - dobić? Nie dobić?
W tej samej chwili, konsola rozbłysła zielonym światłem i brama stanęła przed nimi otworem. Jeżeli więc Diego planował zacierać za sobą ślady, powinien niezwłocznie pozbyć się kroganina lub też nie tracić więcej czasu i zwyczajnie się stąd zmyć.
Jedno było pewne - gdyby faktycznie sprzedał komuś prawa do zekranizowania tego, co właśnie miało miejsce w posiadłości Rutherforda, kolejna część Blasto miałaby słuszne obawy o miejsce na piedestale filmowych hitów tego sezonu.

Wróć do „Ziemia”