Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 19:02

Obrazek IBNiE jest operującym od 2178r. centrum badawczym o szerokim spektrum działań i różnie ukierunkowanych celach. Będąca własnością Przymierza placówka jest ściśle strzeżona, a przedmioty badań przeprowadzanych na jej obszarze z reguły nie są udostępniane prasie. Wedle popularnej opinii publicznej, instytut zajmuje się zgłębianiem zagadnień efektów ciemnej materii na ludzki mózg, jak i długotrwałych skutków narażenia na promieniowanie przejawiających się rozwinięciem umiejętności biotycznych, a także testowaniem i rozwijaniem nowych technologii w tej dziedzinie. W przeciwieństwie do stacji Grissoma, IBNiE nie przeprowadza oficjalnych szkoleń na żołnierzach Przymierza, skupiając się na wartościach teoretycznych ponad lubianą w wojsku praktyką. Ulokowany między górskimi pasmami niedaleko Vancouver, centrum składa się z mniejszych, połączonych ze sobą budynków. Przestrzeń powietrzna ponad nim jest zarezerwowana wyłącznie dla pojazdów posiadających wojskowe upoważnienie na przelot i zajmuje obszar o rozmiarze 21.84x47km.
IBNiE jest jedną z najwyżej strzeżonych, lokalnych placówek Przymierza położonych na Ziemi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 20:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Grace Myers była nieuchwytna, jeśli tego chciała.
Ignorowała każdą z jego wiadomości. Przez zabezpieczenia w jej skrzynce odbiorczej, nie był nawet w stanie określić, czy w ogóle je odczytała, nim przeniosła je do folderu, w którym nie musiała na nie patrzeć - ani tym bardziej odpowiadać. Gdy turianina pochłaniała dziura widniejąca w miejscu serca, świat ruszył do przodu - a wraz z nim lekarka.
Nie zastał jej w mieszkaniu, w którym warto było sprawdzić pomimo braku odpowiedzi. Już wcześniej Myers pokazywała, że nie jest skora do komunikacji jeśli pora była dla niej odpowiednia. Teraz turianin pokazał jej również swoje intencje i miejsce w tym całym zamieszaniu, odzierając się z tajemnicy, która mogłaby podkusić jej naukową ciekawość do odpowiedzi zwrotnej.
Z pomocą przyszła mu Etsy. Odnalezienie miejsca pracy lekarki nie było trudne - przynajmniej dla niej. Wstępne przeszukanie extranetu przez Widmo nie dało mu wielu rezultatów. Część pracy Grace nie miała nigdy ukazać się światłu dziennemu i gdy nowa lokalizacja została wbita w jego omni-klucz, szybko zrozumiał dlaczego.
Placówka była skryta między górskimi łańcuchami, otoczona połaciami terenu, nad którymi przestrzeń była zamknięta dla wszelkich taksówek. Nawet korzystając ze swoich przywilejów Widma, Viyo nie miał wiele szczęścia - zorganizowanie sobie transportu do budynku instytutu, w którym przebywała doktor, zajęło mu niemal godzinę. Jego prośby przekazywane były od osoby do osoby, powoli podróżując w górę łańcucha pokarmowego, aż wreszcie natrafiły na kogoś, kto miał upoważnienie by wysłać po niego transport, po otrzymaniu zezwoleń i potwierdzeń jego upoważnień Widma od pięciu innych osób.
Widoki przez okno promu były piękne, lecz zarazem nie pokazywały mu zbyt wiele gdy docierał na miejsce. Wewnątrz nie było żadnego pilota - wojskowy prom poruszał się sam ściśle wyznaczoną trasą, wylądował bez niczyjej pomocy na wskazanym mu miejscu i otworzył drzwi, wypuszczając Viyo na zewnątrz, gdzie natychmiast zgarnęła go młoda, bystro wyglądająca asystentka kierująca go do środka.
Recepcja była pusta, a o przeznaczeniu tego pomieszczenia wskazywały jedynie ustawione pod ścianami krzesła i długa lada kobiety, która przyprowadziła go do środka. Wskazując mu krzesło, podała mu cztery różne dokumentacje, na których miał zostawić swój podpis - absolutnie odmawiając udzielenia mu jakichkolwiek odpowiedzi nim nie pojawiła się na nich jego cyfrowa sygnatura. Każdy z dokumentów miał ponad dwadzieścia stron zapisanych drobnym druczkiem. Etsy przeanalizowała je w mniej niż minutę, ale kobieta nie była świadoma jej obecności. Gdy, przynajmniej z jej perspektywy, tak szybko wręczył jej wszystko z powrotem, była zdziwiona jego pochopnością. SI zapewniła go dyskretnie, że umowy dotyczyły wyłącznie niedzielenia się informacjami pozyskanymi na terenie ośrodka i przestrzeganiem ich wewnętrznych zasad dotyczących wizyt.
- Widmie Viyo, proszę za mną - uśmiechnęła się przyjaźnie, wciąż nieskora do rozmowy, ale wykazująca się wysoką kulturą względem obcego. Poprowadziła go przez szeregi korytarzy, czystych, jasnych, momentami przeszklonych, jednak wyłącznie w przestrzeni ogólnej lub biurowej. Gdy dotarli do windy prowadzącej do laboratoriów, dziewczyna użyła swojej przepustki by wprowadzić go do środka - tam, wybrała piętro siódme, na którym znaleźli się błyskawicznie.
- Gabinet doktor Myers znajduje się...
- Daleko stąd - ucięła jej słowa kobieta.
Grace Myers stała na środku korytarza wraz z innym pracownikiem, młodszym azjatą o ostrych rysach twarzy. W przeciwieństwie do jego eleganckiego, laboratoryjnego uniformu, miała na sobie szary, staromodny kitel, w którego kieszeni upchane były jakieś przedmioty.
Korytarz, na którym stali, prowadził do różnych laboratoriów i gabinetów. Jedynie ta część tego piętra miała duże okno, za którym rozpościerał się górski krajobraz. Myers stała na jego tle, wpatrując się w Viyo z niezadowoleniem. Jej usta, w których utkwiony był odpalony papieros, wydęły się w widocznej frustracji.
- Przysięgam, że jeszcze jeden, pieprzony wojskowy uzna, że wymachując odznaką może wparować do mojego gabinetu, to... - odwróciła się, wyrywając mężczyźnie datapady z dłoni. Mówiła niewyraźnie, więc wyjęła z powrotem papieros z ust, chwytając go między palce. Wraz z jej oddechem, z jej płuc w stronę sufitu uleciała gęsta strużka dymu. - Powiedziałam ci, że nie mogę ci pomóc. Jeżeli potrzebowałeś potwierdzenia, to życzę miłej drogi powrotnej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 21:50

Próba wykorzystania uprawnień Widma nie zawsze była tak prosta i błyskawiczna jak w przypadku portiera w apartamencie doktor Myers. Właściwie, to jeżeli jego doświadczenie z ostatniego roku nauczyło go czegokolwiek, to tego, że wykorzystywanie uprawnień Widma niemal nigdy nie było proste i błyskawicznie. Nieograniczona władza Rady miała jedną przeszkodę, której nie dało się obejść bez względu na poziom dostępów i możliwości - czas. Czas, który rósł z każdym urzędnikiem, który musiał zweryfikować jego prawdziwość, z każdym który odsyłał go do kogoś wyżej w hierarchii obawiając się podjąć taką decyzję samemu, z każdym, który zmuszony był w końcu odpuścić i przygotować dla niego stos rzadko używanych dokumentów lub zgód. Placówki Przymierza nie dość że nie były wyjątkiem, to jeszcze stanowiły nieco bardziej skomplikowany przypadek ze względu na tajemnicę, którą lubiły się otaczać oraz naturalną niechęć do obcych. Podejrzewał, że to, że był turianinem, również nie pomagało.
Ale prędzej czy później, każdy z nich się poddawał. Nie miał wyboru. Ta jedna rzecz czasami była warta całej reszty syfu, które pojawiła się razem z jego nowym stanowiskiem.
W trakcie godziny przepychanek na komunikatorach oraz z coraz to nowymi przedstawicielami wojsk Przymierza zdążył odwiedzić lokalną kawiarnię i kupić na wynos kubek dekstroskrętnej kawy, który odsunął na bok resztkę zmęczenia, a potem drugi, żeby upewnić się, że to długo nie wróci. Nawet gdyby mesa na Elpis nie była wyłączona z obsługi, nie chciał jej na razie oglądać, podświadomie unikając jej równie mocno co własnej kajuty. W końcu jednak został wysłany po niego pojazd i Vancouver zniknął na horyzoncie, gdy wojskowy prom zabierał go do Insytutu.
Brak odpowiedzi Myers z początku go irytował, ale potem to uczucie zniknęło, gdy obserwował przez okno pojazdu zaśnieżone, górskie szczyty. Niechęć kobiety mogła mieć różne powody. Ile razy musiała borykać się z rodzinami pacjentów, którzy koniec końców zawsze umierali? Każdy człowiek, który przewijał się przez jej laboratoria i klinikę, prędzej czy później kończył w ten sam sposób. Czy mógł ją winić za nieczułość? Czy samemu potrafiłby pracować w takim miejscu, wiedząc że każdy nowy przypadek, który do niej trafiał, ostatecznie zakończy się tak samo? Nie mówiąc już o tym, że wpadli z Volyovymi do jej mieszkania bez zapowiedzi, agresywnie wpraszając się do środka, a potem żądając niemożliwych od niej odpowiedzi. Takich, których nie mogła dać, bo zwyczajnie ich nie miała - o ile Maya nie odwiedziła jej potajemnie tego samego wieczora, wdrażając w życie jakiś swój własny plan.
Koniec końców byli tylko jednymi z wielu. I jeżeli nic się nie zmieni, tak miało być przez następne lata.
Prom wylądował w wyznaczonym miejscu, wypuszczając go na zimne powietrze. Podciągnął wyżej kołnierz kurtki, po czym w milczeniu podążył za asystentką, która powitała go na zewnątrz - co samo w sobie byłoby miłą odmianą gdyby miało to jakieś znaczenie, bo podświadomie oczekiwał wojskowego orszaku niezadowolonych min i groźnych spojrzeń. Chwilę później zawitali do cieplejszej recepcji, a jego omni-klucz został uraczony szeregiem umów i dokumentów do podpisania, tworząc kolejną barwną - chociaż niewielką - przeszkodę, która ostatecznie okazała się być zaledwie mało interesującym drobiazgiem. Szczególnie, gdy miało się dostęp do SI potrafiącej wyręczyć go w nawet tak zwykłym, codziennym problemie. Albo uratować od konsekwencji podpisania czegoś bez przeczytania, bo zapoznawanie się z czterema, prawnymi umowami znajdowało się na samym dole jego priorytetów dla umysłu utopionego w ponurych myślach.
Głos doktor Myers poniósł się po korytarzu, przerywając słowa recepcjonistki. Nie wyglądała na zadowoloną. Vex bez słowa opuścił towarzyszącą mu kobietę, zbliżając się do lekarki nie zważając na jej złość.
- Zrozumiałem to za pierwszym razem - potwierdził lakonicznie. - Nie przychodzę tu z powodu Mayi. A przynajmniej nie bezpośrednio.
Opuścił głowę, aktywując omni-klucz i wpisując na nim kilka komend, zaznaczając dwa zestawy plików, które przygotował w trakcie lotu do Insytutu.
- Proszę o dwadzieścia sekund. Jeżeli po tym czasie nie będzie pani zainteresowana dalszą rozmową, odejdę i zostawię panią w spokoju. Ma pani na to moje słowo.
Machnął krótko palcami, przesyłając obydwa zestawy na omni-klucz Myers - zarówno z jej pozwoleniem, jak i bez, wykorzystując wsparcie Etsy jeżeli będzie trzeba - po czym wygasił własne narzędzie i zaplótł dłonie za plecami, wpatrując się w kobietę. Śledził spojrzeniem jej twarz w milczeniu, szukając zarówno reakcji, jak i odpowiedzi na zadane pytanie, ale nie przerywając jej czytania. W innych czasach z pewnością zażartowałby, że myślał że bycie lekarzem wyklucza niezdrowe używki takie jak papieros, ale teraz nie było mu do śmiechu i miał wrażenie, że długo się to już nie zmieni. Poza tym, jeżeli miał rację co do kobiety, to nie dziwił się jej nałogowi.
Każdy z zestawów składał się z kilku plików, które strukturą zawartości były identyczne. Obydwa zawierały to samo, ale różniła je jedna znacząca różnica - data. I obydwa znajdowały się wcześniej na omni-kluczu Steigera. W końcu pokazywał mu je przed swoją śmiercią.
Mikkel Berg. Furia Steigera.
Pliki zawierały dane medyczne identyczne jak te u Mayi, ale w dwóch zestawach. Przed terapią i po terapii.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 22:07

Historia nie była tylko czymś zakorzenionym głęboko w ludzkim umyśle, czymś intymnym, zarezerwowanym dla posiadacza. Każdy nosił ją na swoich barkach, w ten czy inny sposób. Blizny Viyo były poświadczeniem bitew, które odbył. Jego zmęczone spojrzenie wskazywało na czas prób, w których znów musiał uczestniczyć. Bruzda na jego czole, niemal permanentna zmarszczka zaniepokojenia i złości wyżłobiła w jego wzmocnionej skórze znamię, które jeszcze dwadzieścia cztery godziny temu potrafiło zniknąć na dźwięk śmiechu niebieskowłosej. Choć nie przynależał już do wojska, jego wyprostowana postawa, chód będący marszem, zachowanie i gestia wskazywały na lata szkoleń, które wpoiły jego podświadomości drobne gesty, mikroekspresje i zachowania, po których osoba jak Myers potrafiła rozpoznać wojskowego z daleka.
Grace Myers miała swoje blizny.
Nie były szramami w jej ciele, niegdyś soczyście różowymi, teraz bladymi, jasnymi kreskami na skórze. Jej palce ściskały papieros odruchowo, unosząc go do ust metodycznie, ruchem wytrenowanym wieloletnim nawykiem. Irytacja iskrzyła w jej bezdennie ciemnych oczach jeszcze zanim ktokolwiek zdążył się do niej odezwać - jakby wiedziała, że wszystko, co zostanie jej przekazanie, będzie wyłącznie symbolem kolejnego rozczarowania. Kitel, który miała na sobie, był brudny. Kontrastował ze schludnym, cywilnym ubraniem skrytym pod nim. Z jednej strony miał w sobie nadpaloną dziurę, być może powstałą wtedy, gdy przysnęła nad biurkiem z papierosem w dłoni, który umknął jej palcom i wylądował na miękkim materiale. Z innej, ubrudzony był ciemnymi kroplami, w których Viyo rozpoznał zaschniętą krew. Doktor Myers była szanowaną lekarką w swojej dziedzinie, pracującą w prestiżowym instytucie, mieszkającą w apartamencie, na jaki mało kto mógł sobie pozwolić, niemniej jej pancerz, jej ubiór w stanowisku pracy, nie wyróżniał ją od szemranych lekarzy skrytych w zbudowanych z płat metalu klinikach w dolnych okręgach Cytadeli.
Doceniała jego oszczędność w słowach. Była osobą, która ostro reagowała na presję - udowodniła to stojąc w drzwiach swojego mieszkania, tężejąc na dźwięk głośnych słów turianina. Gdy przedstawił jej swoją perspektywę krótko, oszczędnie, jak i pozostawiając widoczny wybór, powierzając przyszłość ich potencjalnej współpracy w jej rękach, skwitowała to jedynie westchnieniem, sięgając po swój omni-klucz.
Po tym obróciła się na pięcie, pozostawiając mężczyznę stojącego obok niej w rozterce i szoku, ruszając wzdłuż korytarza. Przystanęła na jego załomie, mijając duże okno, przez które wpadało do środka światło słoneczne.
- Bardziej formalnego zaproszenia nie przedstawię - rzuciła przez ramię, zerkając w stronę turianina i śpiesząc się dalej do swojego gabinetu. Wyraźnie pokazała mu tym samym, że może ruszyć za nią - a po pokonaniu tysiąca formalności na swojej drodze, miał prawo to zrobić. Asystentka wycofała się lekko w stronę windy, niepewna tego, czy będzie jej jeszcze potrzebował, a mężczyzna przedstawiający przed jego przyjściem dane Myers zaklął pod nosem, nim udał się w swoją stronę.
Gabinet Myers był przestronny, lecz oszczędny. Duże, białe biurko stało niemal na jego środku, zarzucone papierami. Ściany posiadały mały moduł umożliwiający pokazywanie świata na zewnątrz - rozwiązanie znane Viyo ze statków kosmicznych - jednak lekarka z niego nie korzystała. Zamiast tego, połowa jej ścian zapisana była notatkami. Choć były tylko wyświetlanymi hologramami, łatwymi do pozbycia się i zmazania, były odręczne.
W kącie stała mała biblioteczka fizycznych, archaicznych zapisków papierowych, na której stał martwy kwiatek. Na jego doniczce nadal przyklejona była karteczka z dopiskiem "Dla wspaniałej nauczycielki, uczniowie. Rocznik '85". W pomieszczeniu nie było żadnego krzesła, które mógłby zająć, za to mnóstwo półek i datapadów rozrzuconych na wolnych powierzchniach. Na biurku poza papierami stał też terminal, który zignorowała, zamiast tego zamykając za nimi drzwi i uruchamiając swój omni-klucz.
- Cóż to jest? - spytała wprost, podchodząc do jednej części ściany. Ruchem dłoni przesunęła kartę hologramu w bok, tworząc nowe miejsce na idealnie gładkiej powierzchni, na które przeniosła akta Mikkela.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 23:07

W normalnych warunkach reakcja kobiety zrzuciłaby z jego barków pewną część zalegającego tam ciężaru, ale teraz po prostu skinął krótko głową na jej akceptację. Podejrzewał, że przesłane dokumenty stanowiły większą część tego drobnego sukcesu niż jego oszczędność słów, pobudzając naukową stronę kobiety i wzbudzając jej zainteresowanie, które wcześniejszej nocy zniknęło po tym, gdy ich wizyta okazała się tym co zwykle - błagalną prośbą rodziców pacjentki, która była ostatnią ofiarą trawiącej ją choroby. Bez względu jednak na powód jej decyzji, nie planował go kwestionować. Ruszył za nią w milczeniu, mijając zaskoczonego drugiego lekarza lub asystenta, i nie poświęcając mu większej uwagi.
Kiedy znaleźli się w jej gabinecie, obrzucił go długim spojrzeniem, podczas gdy lekarka dołączała zestaw przesłanych jej plików do holograficznych notatek na ścianie. Miejsce jej pracy było odbiciem jej samej. Brak foteli dla gości sugerował nie tyle ich brak, co niechęć ich przyjmowania, a większość wolnej przestrzeni zawalały notatki, zapisy, dokumentacja medyczna, pewnie i kilka prac naukowych... Miał przeczucie, że doktor Myers być może i mieszkała w luksusowym apartamencie w Vancouver, ale jej prawdziwy dom znajdował się w tych czterech ścianach. To Instytut stanowił główną część jej życia, nawet jeżeli niósł ze sobą pasmo porażek, utraconych pacjentów i zdmuchniętych żywotów.
Martwy kwiat w doniczce najwyraźniej nie był wyjątkiem od tej reguły. Ponury symbol, nawet jeżeli stanowił prezent i dowód, że poza placówką naukową kobieta miała jeszcze inne życie, profesorskie. A przynajmniej rok temu.
- Dane medyczne żołnierza dysponującego takimi samymi zdolnościami co Maya oraz trawionego przez takie same efekty jej choroby - odezwał się wprost na jej pytanie. - Przed tajną terapią i sześć miesięcy po jej rozpoczęciu.
Oderwał wzrok od uschniętego kwiatka i przeniósł go z powrotem na lekarkę, śledząc jej ruchy po pokoju oraz zmiany na jej surowej, skupionej twarzy. Sam stał przy biurku w bezruchu z dłońmi zaplecionymi za plecami.
Etsy potwierdziła, że Myers nie miała powiazań z Castorem. Biorąc pod uwagę, że była ekspertem w swojej dziedzinie, wydawało się wręcz nieprawdopodobne, że Steiger się z nią nie skontaktował ani nie próbował jej zrekrutować, ale jeżeli ich dane były kompletne, to być może miał w tym jakiś powód. Być może w zdeterminowanej, palącej kobiecie było więcej człowieczeństwa niż mężczyzna mógł zaakceptować. Być może jej troska o zdrowie psychiczne pacjentów nie pasowała do jego wizji poszerzania granic nauki, a być może powód był zupełnie inny.
- Kilka tygodni temu odkryliśmy i zniszczyliśmy organizację, która między innymi przeprowadzała szereg różnych eksperymentów. Nielegalnych i w wielu przypadkach... bestialskich. Ale jednym z ich efektów, było odkrycie terapii, której efekty widzi pani w tych dokumentach - odezwał się po chwili, gdy kobieta miała szansę zapoznania się z plikami. Mówił cicho, ale z każdym jego słowem czuł w ustach coraz silniejszy smak popiołu. - Nie chcę dawać pani nadziei na cokolwiek, bo ta byłaby złudna. Człowiek, który był odpowiedzialny za tą terapię, zginął i zabrał za sobą do grobu jej tajemnicę. Ale przed śmiercią udało mu się wstrzymać postępy choroby u dwudziestu sześciu pacjentów, jeśli wierzyć jego słowom.
A po tygodniach, które upłynęły i wbrew wszystkiemu... on wierzył. Niestety. Rozprostował z trudem dłonie za plecami, czując że znowu zaczyna zaciskać je na tyle silnie, że palce zaczynały ranić jego skórę do krwi. Po kilku zbyt długich uderzeniach serca wznowił swoją krótką opowieść, śledząc wzrokiem lekarkę.
- Uważam, że pomimo zniszczenia tamtej placówki i jego śmierci, gdzieś wciąż znajdują się ślady, które pozwolą ponownie wynaleźć terapię... albo przynajmniej przyspieszyć nad nią pracę o kilka lat. Ale żeby je znaleźć, muszę wiedzieć gdzie zacząć szukać. Miałem nadzieję, że pani wiedza i kilka odpowiedzi mi z tym pomogą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

16 paź 2021, o 23:47

Pierwsze słowa wypowiedziane przez Viyo nie wywarły na niej wielkich emocji. Studiowała wyświetlane na hologramie dane, wpatrując się wysoko, przy suficie, w same szczytowe informacje. Wyświetlane na ścianie dokumenty różniły się od jej odręcznych notatek, jednak w takim rozmiarze, przekazywały ten sam sens jak i na małym formacie omni-klucza. Myers była osobą, która wolała spoglądać na coś poza ramami swojego mikro urządzenia.
- Dane łatwo podrobić, Viyo - odparła z powątpiewaniem, odwracając się od wyświetlanych wyników i ruszając w kierunku biurka. - Mogę wysłać ci jeden dokument, w którym podważę istnienie całej twojej rasy. I co nam to da?
Westchnęła, ignorując niemal jego istnienie obok, w jej gabinecie. Wpatrywała się w ścianę, czasem ruchami dłońmi przesuwając w powietrzu, a aktywny hologram przesuwał się w dół, prezentując kolejne, złożone dane. Tam, gdzie ściana ukazywała wyłącznie chemiczne równania, których turianin nie byłby wstanie samemu zrozumieć, tam Myers pośpiesznie przewijała nadal, w dół pochłaniając zapisaną tam wiedzę w ułamku sekund.
W pewnej chwili, jej postać wreszcie zastygła. Dłoń zamarła w miejscu, w połowie drogi między przesunięciem do kolejnego fragmentu badań. Dym unosił się lekko z kończącego się papierosa utkwionego w jej ustach. Brwi uniosły lekko, relaksując zmarszczki irytacji na jej twarzy. Pochyliła się nieco mocniej, jakby na jej plecach spoczął pewien dodatkowy ciężar, którego wcześniej nie miała.
Milczała, gdy kończył swoją krótką opowieść.
Milczała, przesuwając dalej holograficzny obraz, z powrotem w górę, w dół, w rytmie, który wydawał się nie mieć dla Widma żadnego sensu.
Milczała, gdy gorący, jasny popiół odpadł od jej papierosa i spadł na jasny kitel, brudząc go ciemną plamą.
- Inter arma enim silent leges - powiedziała cicho, głosem wyzbytym wściekłości, którą kierowała w jego stronę minutę temu. Jej ton głosu odzwierciedlał jej minę. Oczy rozszerzyły się nieco w zaskoczeniu, usta zwinęły w jedną, cienką linię konsternacji. Wyjęła papierosa ze swoich ust i bez słów rzuciła go w stronę kosza na śmieci, ledwie trafiając niedopałkiem do środka. - Sukinsynowi się udało.
Obróciła się, wciąż oparta o blat biurka, sięgając do porzuconych na blacie datapadów. Przebierała chwilę między nimi, mamrocząc pod nosem słowa, których Viyo nie miał prawa usłyszeć, nim sięgnęła po jeden. Przesunęła wzrokiem po jego zawartości i zaklęła głośno, z hukiem odkładając go z powrotem na miejsce gdy znów odsunęła się od blatu, podchodząc bliżej do ściany, jak i stojącego obok turianina.
- Na początku były plotki. Głównie pomiędzy pacjentami, innymi furiami. Legendy o mitycznej, długofalowej terapii, dzięki której mogliby dożyć starości - prychnęła, podchodząc pod samą ścianę. Zadarła głowę w górę, przyglądając się wartościom Mikkela, nim znów nie zaczęła chaotycznie przewijać ekran, przechodząc z dokumentu do dokumentu. - Traciliśmy ludzi. Jeden, dwoje na rok. Z czasem co raz więcej. Ludzie łapią się pustej nadziei kiedy nie chcą zaakceptować rzeczywistości.
Obróciła się w miejscu, przyglądając z uwagą turianinowi - po raz pierwszy odkąd zobaczyli się w korytarzu, jej twarz nie wyrażała niechęci, jedynie okraszoną chłodem ciekawość.
- Widziałeś go? - spytała, z ognikami rozświetlającymi ciemność jej ciemnych jak węgiel tęczówek. - Pacjenta. Mikkela. Widziałeś go na żywo?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

17 paź 2021, o 00:36

Niemal niedostrzegalnie skinął głową, chociaż kobieta była zbyt zajęta przeglądaniem dokumentów, by zwracać na niego uwagę. Dane mogły zostać sfałszowane, wiedzieli to oboje. Steiger również zwrócił na to uwagę, gdy ich od niego zażądał. Ale zapewniły mu u niej audiencję, więc nawet jeżeli nie były prawdziwe, to spełniły swoje pierwsze zadanie. Drugie wciąż trwało - kobieta weryfikowała parametr po parametrze, zapewne szukając rozbieżności i czegoś co by wytknęło nieprawidłowość w którymś z plików. Jeżeli znalazłaby coś co przekreślało wiarygodność badań, miałby swoją odpowiedź.
Być może to uspokoiłoby jego sumienie.
Milczał przez te kilkadziesiąt sekund podczas których lekarka pracowała, nie próbując zwrócić jej uwagi. Dla niego zestaw danych był nieczytelny i równie dobrze mógł być napisany w obcym języku; chemiczne wzory umieszczone na datapadzie, wartości parametrów życiowych, odczyty, badania krwi, skany... Informacje, które kobieta przerzuciła na swoją tablicę, stanowiły inny świat - świat nauki.
Jednak słowa, które niespodziewanie wypowiedziała, chociaż rzuciła w obcym języku, były dla niego bardziej niż zrozumiałe.
- W czasie wojny milczą prawa - powtórzył za nią ponuro hasło, które stanowiło niejako dywizę Castora. Hasło, które po raz pierwszy odkrył na AZ-99, a które potem przewijało się tu i uwdzie ilekroć napotykał ślady zostawione przez hydrę Steigera. Jego spojrzenie było ciemne, ale nie odezwał się dalej, śledząc Myers w milczeniu, gdy przeniosła się od tablicy bliżej w stronę biurka, szukając czegoś innego. Za jej wypowiedzią poszło kilka słów, które chociaż nie mówiły wiele, to tworzyły sugestię pewnej historii - tej której trochę się spodziewał, bo miała najwięcej sensu.
- Tak pozyskiwał rekrutów i żołnierzy.
Techniki Castora miały swoje jasne i ciemne strony. Wizja terapii pozwalającej na przeżycie potrafiła przekonać niejedną duszę, ale na dwadzieścia sześć tych, które udało się uratować, przypadała setka tych, którzy wybrukowali im drogę swoimi ciałami. W ostatecznym rozrachunku nie miało to jednak znaczenia. Steiger otrzymywał swoich żołnierzy, a oni otrzymywali życie. Ile z furii odmówiłoby takiej umowy?
Poza jedną.
- Widziałem - odparł krótko na jej pytanie. - Potrafił teleportować się i robić to co Maya. Podejrzewam, że jeżeli sprawdzicie swoją bazę danych, to znajdziecie po nim jakiś ślad, o ile nie zostały zatarte, gdy go zrekrutowali.
Jeżeli Insytut był jedyną placówką Przymierza, która próbowała badać i leczyć przypadłość ludzi dotkniętych czarną materią, to prawdopodobieństwo tego, że się przez nią przewinął, było wysokie. Szczególnie, jeżeli Castor lubił pozyskiwać z niego ludzi. Ale w tej chwili to nie to go interesowało.
- Znasz tą dewizję. I wiesz kto stworzył terapię - powiedział wprost, wbijając wzrok w Myers i odwzajemniając jej spojrzenie swoim własnym. Chociaż było to stwierdzenie, tkwiło się za nim też pytanie. Więcej niż jedno. - Znałaś Mathiasa Steigera.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

17 paź 2021, o 01:16

Myers wpatrywała się w słowa wypisane na holograficznej tablicy jak w zaklęcie, które wypowiedziane odpowiednią ilość razy, proporcjonalnie nabierało znaczenia. Coś, co wyglądało na nieprawdopodobne, wydawało się nierealne i brzmiało absurdalnie, swą kwintesencję zawierało w osobie Mathiasa Steigera. Mikkel, kimkolwiek był, był zaledwie dowodem na to, co w istocie udało się osiągnąć jego wybawcy - a także osobie, która poniekąd spisała go na śmierć w boju.
- Pamiętam Mikkela - przyznała cicho, na moment zawieszając wzrok na danych osobowych pacjenta, zamiast panicznie przewijać jego dane medyczne. - Miał żonę. I córkę. Bał się, że przekaże jej swoje wadliwe geny.
Wypuściła powietrze z ust, odwracając się tyłem do ściany. Informacje, które przekazywała równoznaczne były z ładunkiem emocjonalnym, który musiała nieść na swoich plecach. Powróciła do biurka, gdzie w stosie datapadów, notatek zapisanych na czystych, jasnych kartkach papieru i chusteczek z chaotycznymi słowami wypisanymi tuszem doszukiwała się kolejnych elementów układanki dopełniających całość.
- Znałam to mocne słowo - odrzuciła, nie nakładając na ten fakt takiej wagi, jaką wydawał się dostrzegać Viyo. Dla turianina, Steiger reprezentował wiele - każdą porażkę, każdy trud na drodze do odnalezienia odpowiedzi, ale też każde ziarnko nadziei zgniatane pod swoim butem. Dla Grace Myers, był zaledwie osobą - kimś obcym, kto być może miał swoje myśli i pragnienia, ale nigdy nie wpłynęły one na życie lekarki. - Słyszałam jego zarzuty i wiem, że nie żyje. To, kim był lata temu nie ma żadnego znaczenia.
Odwróciła się, odruchowo sięgając znów do paczki papierosów. Palenie wydawało się dla niej odruchem, jakby wspomagało jej myślenie, choć nie było to w żaden sposób możliwe patrząc na logo taniej marki na plastikowym opakowaniu, które trzymała w dłoni.
- Gnojkowi się udało - mruknęła pod nosem, wyciągając z kieszeni kitla elektroniczną zapalniczkę. Odpalając papierosa, zmarszczyła brwi, trawiąc przekazane jej informacje i ich znaczenie.
A wydawało się spore. Znów w jej oczach pojawiła się frustracja, choć tego rodzaju Viyo nie widział wcześniej. Była, na swój sposób, profesjonalna. Reprezentowała jakiś obszar pracy lekarki, który naruszał jej ambicje i przywoływał na twarz żal.
- Dlaczego mi to pokazujesz? - spytała nagle, przenosząc swój wzrok z hologramu na turianina. - Prędzej czy później, raport by do mnie dotarł, jeśli zdałeś go poprawnie. Maya nie jest już moim pacjentem - na sekundę urwała, a jej głos lekko zadrżał, zdradzając emocje wypływające ze świeżo otwartej rany. - Nie jestem w stanie wykorzystać tego by ją odnaleźć, jeśli to jest twoim celem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

17 paź 2021, o 13:18

Mikkel Berg był zaledwie przypisem na dole strony w biografii Steigera, małym okruchem większej całości, która rozciągała się na całą galaktykę. W chwili swojej śmierci na Chasce był zwykłym ochroniarzem, kolejną przeszkodą na drodze jego i Mayi - niczym więcej. Następną twarzą w morzu zabitych, zapamiętaną przez niego jedynie ze względu na swoje umiejętności, które dzielił z niebieskowłosą biotyczką oraz tabelkę wypełnioną zielonymi kolumnami. Do tego czasu dla niego nie różnił się niemal niczym od tych, którzy padli przed nimi w Hexie, w Szanghaju czy na Noverii.
Dla doktor Myers był jednak innym wspomnieniem. Był kolejną porażką, kolejną osobą, której nie mogła pomóc. Był żywą istotą, która miała rodzinę, pragnienia i obawy. Cele, nie tak odmienne od tych, które pchały ich do działania, cele które nie były karykaturalną wersją pragnień filmowego antagonisty, a czymś co brzmiało... boleśnie znajomo. Ludzko.
Kiedy w błyskach i huku bioryki ścierali się w powietrzu nad gabinetem Steigera, Maya walczyła dla własnej zemsty. Mikkel walczył o przyszłość swojej córki.
Lekarka przeglądała dalej dokumenty, a on milczał po jej słowach. Wzrok, wbity w jej plecy, przez kilka długich sekund był niewidzący, uwięziony w wydarzeniach w przeszłości i pajęczynie konsekwencji oraz faktów, które rozchodziły się od niej na wszystkie strony - jeden gorszy od drugiego, chociaż nie było to przecież nic zaskakującego. Nic czego w głębi ducha by nie wiedział.
- Czasami ma. To skąd pochodzimy i kim byliśmy często ma wpływ na to kim jesteśmy teraz. Niektórzy nie potrafią zmienić swojej natury bez względu na czas, który upłynie - odezwał się na jej słowa, maskując gorycz przesączającą się przez szczeliny spokoju pod maską lakonicznego spokoju. - Każda informacja może być przydatna.
Obserwował kobietę, przekręcając za nią głowę, gdy zbliżyła się do biurka, a potem sięgnęła po kolejnego papierosa. Szary dym unosił się pod sufitem, wypełniając pomieszczenie swoich zapachem; jego ściany i meble i tak były już nim przesiąknięte, stanowiąc żywy obraz trudu, nerwów i myśli, których gabinet był świadkiem na przestrzeni ostatnich lat.
- Rozważaliście ją wcześniej i uznaliście, że jest niemożliwa do zrealizowania? Czy wiedza, że jest inaczej, coś pomaga? - zapytał, podłapując mruknięcie kobiety pod adresem "gnojka". Nie winił jej za to. Niemożliwe wydawało się być sygnaturą Steigera, podobnie jak do niedawna i jego. Problem polegał na tym, że czasami żeby pokonać niemożliwe, trzeba było zrobić niewyobrażalne. Przeważnie cena tego była zbyt wielka. Ale nie dla Steigera.
Kiedy kobieta niespodziewanie zadała swoje pytanie, zamilkł. Odwzajemniał przez kilka uderzeń serca jej wzrok, zastanawiając się co odpowiedzieć. Powód nigdy nie był jeden i teraz nie było inaczej, ale tym razem on nie potrafił go znaleźć. Albo się do niego przyznać. "Dlaczego" skrywało się pod warstwą popiołu i żółci, upchnięte głęboko i schowane przed całym światem.
- Wczoraj, w mieszkaniu, miała pani rację. Nie możemy uratować tego, kto nie chce być uratowanym - odpowiedział w końcu cicho, odwracając spojrzenie. Tablica pełna notatek i holograficznych paneli była doskonałym miejscem do ukrycia swojego wzroku. - Maya... wybrała swoją własną ścieżkę. Już nie próbuję jej odnaleźć, bo nawet jeżeli bym to zrobił, co było zmieniło? Miałbym zamknąć ją w instytucie wbrew jej woli, przypinając ją pasami do łóżka?
Parametry oraz listy preparatów świeciły bladym blaskiem, sprawiając że dym papierosowy odcinał się na ich tle, tworząc w powietrzu widzialne ścieżki oraz obłoki.
- Kilka miesięcy temu obiecałem, że dam jej szczęśliwe zakończenie - powiedział po chwili ciszy. - Być może mój raport rzeczywiście by do pani dotarł. Może za kilka miesięcy, może za kilka dni. Ale czasami tylko tyle znajduje się między czyimś życiem, a śmiercią. Nie byłem w stanie dać Mayi szczęśliwego zakończenia, które chciałem, ale być może pani da je innej Furii. Dziewczynie pragnącej dostrzec coś więcej poza datą własnej ekspiracji - zamilkł na dwie sekundy. - Żołnierzowi bojącemu się przekazania wadliwych genów swojej córce.
Odwrócił twarz od ściany, ponownie zawieszając ją na ciemnych tęczówkach kobiety.
- Maya dwa dni temu odstawiła leki, by móc nacieszyć się powrotem do rodziców. Dzisiaj mieliśmy udać się do pani na wizytę. Czasami nawet jeden dzień robi różnicę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

17 paź 2021, o 13:21

[h3]Reakcja Myers[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

17 paź 2021, o 13:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ilość danych do przetrawienia była spora. Nawet przewijając strony jedna za drugą, Myers nie była w stanie przyswoić wszystkiego. Wiele oznaczeń było zaszyfrowanych kodami stworzonymi na Chasce, które znajome były dla ich naukowców, jednak dla lekarki nie mówiły prawie nic. Mogła jedynie się domyślać, analizować, później - na spokojnie, gdy Viyo nie będzie już w jej gabinecie, a ona zwoła pomoc w postaci zaufanych pracowników. Być może w tych plikach kryły się skarby, które pozwolą odmienić los wielu innych, ale zawsze istniało małe ryzyko tego, że były jedynie obserwacjami, nieistotnymi z jej punktu widzenia.
- Co mi po terapii, jeśli nie wiem jak działa? - spytała wprost, na moment znów przerywając przewijanie. - Nie udało nam się dotrzeć do źródła plotek, ani żadnej furii, którą udało się uratować. A teraz...
Umilkła, świadoma tego, że musiała ważyć swoje słowa. Nadzieja bywała zdradliwa, a Grace Myers wydawała się na nią kompletnie odporna. Choć jej oczy rozjaśniły się na skutek zainteresowania, jej usta wciąż pozostawały wydęte w znanym mu grymasie niemal beznamiętnego, lekko zauważalnego niezadowolenia.
- Wszyscy żyją nadzieją postawieni w takiej sytuacji. Na magiczny lek, na przycisk "cofnij", który naprawi ich ciała i włączy ich z powrotem do społeczeństwa. Wątpię, by Steiger miał problemy ze znajdowaniem ochotników - skrzywiła się lekko, strzepując nadmiar popiołu do kosza na śmieci obok. - Pewnie w nich przebierał.
Jej słowa zabarwione były goryczą. Spory kawałek życia poświęciła usiłując zapewnić swoim pacjentom ratunek, albo przynajmniej dostatne życie. Świadomość tego, że udało się to komuś innemu, była mieczem obosiecznym. Być może umożliwi jej to powtórzenie jego czynów, ratowanie kolejnych. Ale jednocześnie udowadniało to, w pewien sposób, jej porażkę. Nie będąc opcją dla tych u schyłku życia, zmuszała ich niebezpośrednio do zawiązania paktu z diabłem, który skrzętnie zapisane drobnym druczkiem słowa zamierzał wykorzystywać. Mikkel Berg był świeżo ozdrowionym mężem, ojcem, żołnierzem. Kto wie w jakiej kolejności? Czy gdyby mając wybór, tkwiłby w lodowej stacji pośród gór na zamarzniętej Chasce, będąc ochroniarzem dla osoby tak bezwzględnej jak Mathias Steiger czy Donovan Reed?
Jego słowa nie wywołały w niej efektu, którego mógł się spodziewać. Szlachetne cele, które kierowały ku dzieleniu się z nią wiedzą, nie zmiękczyły wyrazu jego twarzy, a ledwie wyczuwalny kwas w jego głosie zdawał się ją rozjuszać. Ściągnęła brwi, rysując na swoim czole kilka zmarszczek niezadowolenia. Czekając, aż skończy mówić, wetknęła papierosa do ust, mocno zaciągając się dymem, pozwalając, by wypełnił jej płuca nim wypuściła go z powrotem w kierunku sufitu.
- To według ciebie zrobiła? Wybrała swoją ścieżkę? Obraziła się i uznała, że nie chce jej się brać leków? - spytała. Choć brzmienie jej głosu zabarwione było niewinnością, w jej oczach połyskiwały prawdziwe intencje. Oderwała się od biurka, powoli ruszając w kierunku wycofanego bardziej pod ścianę Viyo. Dopiero gdy kamienna figura została przywrócona do życia, dostrzegł, jak jej ramiona się spięły, a szczęki zacisnęły bezwiednie. - Ile ją znałeś, poruczniku? Kilka miesięcy? Rok?
Stając naprzeciw niego, zadarła głowę w górę by móc spojrzeć mu oko w oko. Dopiero teraz, gdy cień nie skrywał emocji na jej twarzy, a butna postawa dała upust frustracji, dostrzegł z wolna pękającą maskę jej zastygłej w jednym wyrazie mimiki.
- Ja znałam ją połowę jej życia. Była dla mnie jak pieprzona córka - syknęła, unosząc dłoń z papierosem w górę, tym razem nie by zapalić, a wycelować palec wskazujący w ścianę, na którą nawet nie powędrował jej wzrok. - To może być przełom. A może być kolejne gówno. Wiesz ile razy w ciągu ostatnich piętnastu lat przychodziłam do niej z nowymi terapiami?
Gorycz w jej głosie nie była wywołana tym, co powiedział wcześniej. Tak potężne pokłady potrafiły tworzyć się latami, gromadząc pokłady żalu, który w sytuacjach jak ten, dawał upust wściekłości.
- To nie jest pole walki, żołnierzu. Tutaj twoi towarzysze nie giną w sekundę, żebyś mógł opłakiwać ich miesiąc i pamiętać na lata - warknęła, choć jej głos brzmiał pusto. Echo szalejącej w jej sercu złości napędzanej zwykłą bezradnością. - Tutaj ginie się miesiącami. Czasem latami. Widziałeś kiedyś jak z człowieka z tygodnia na tydzień ulatuje więcej życia? Żegnałeś kiedyś kogoś, kto już od miesięcy nie przypomina osoby, którą znałeś?
Cofnęła się, wreszcie łapiąc ogładę. Nadmiar popiołu spadł z jej papierosa na podłogę.
- Jeden dzień nie zrobił żadnej różnicy z jej perspektywy. Niektórzy po prostu mają dość wdeptywania swojej nadziei w podłogę.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2021, o 02:14 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

18 paź 2021, o 19:41

Słowa kobiety były niczym policzek. Chociaż jej pierwsze pytanie brzmiało niewinnie, sączył się z nich jad, a w rozpalonym spojrzeniu czuła się wściekłość zmieszana z goryczą i bezradnością - czymś z czym sam mógł się utożsamiać.
- A jak mam to nazwać? Że jest bohaterką? Że się poświęciła dla nas, żeby oszczędzić nam bólu i cierpienia? - syknął, zaciskając pięści i tracąc swoje własne resztki spokoju. - Czy może też mam udawać, że tak naprawdę to nie była jej decyzja i nie miała żadnego wyboru? Nie, wybrała to wyjście sama. Mogę rozumieć dlaczego to zrobiła, ale nie zamierzam tego gloryfikować. Samobójstwo to przerzucenie własnego bólu na innych, nic więcej, bez względu na to ile powodów mu przykleisz.
Wybuch lekarki był świadectwem emocji, które do tej pory kryły się za maską profesjonalizmu i dystansu, był strumieniem informacji, które wydostały się przez szczeliny tamy, nie będąc w stanie być więcej przez nią powstrzymywane. Ale Vex był tu już wcześniej, widział to już kiedyś. Tak jak Elena była biologiczną matką Mayi i młoda, kasztanowowłosa biotyczka była jej odbiciem, tak Myers reprezentowała kobietę, którą poznał w Hexie. I teraz znajdowali się w abstrakcyjnym, lustrzanym odbiciu sprzed wielu miesięcy, gdzie jedna osoba wytykała drugiemu kto ma gorzej, licytując się w swoich cierpieniach. W czasach latających szklanek i wzajemnych złości.
Jego własna ochłodziła się gwałtownie po jej warknięciu, nabierając zupełnie innego tonu, gdy sobie to uświadomił. Żarzące się węgielki zamarzły, zamieniając się w bryłki lodu.
- To chcesz teraz robić? Naprawdę? Porównywać? - zapytał cicho tonem, chłodnym jak powietrze na mroźnym AZ-102. Jej słowa wbijały się niczym uderzenia pocisków, zostawiając po sobie ślady, ale nawet nie drgnął. Zbyt dużo przeżył samemu, zbyt dużo naoglądał się własnych koszmarów, by wizja rozciągana przez kobietę zostawiła głębsze rany niż te, do których zdążył się już przyzwyczaić. - Powiedz Elenie, że twój ból jest większy od innych. Powiedz to Arkadijowi. Mnie. Przyjaciołom Mayi. - Etsy. - Każdemu żołnierzowi, który stracił w sekundę towarzysza na polu walki.
Nadzieja była obusiecznym ostrzem. Jeszcze dwa dni temu broniłby jej zaciekle, podając za przykład właśnie Mayę, której udało się dokonać niemożliwego, ale teraz wszystko się zmieniło. Nadzieja okazała się być pusta. I zdradliwa.
- Gdybyś w to chociaż trochę wierzyła, już dawno przestałabyś pracować w Instytucie - rzucił beznamiętnie. - Nie przesypiałabyś nocy w gabinecie, nie wypalałabyś płuc papierosami i nie próbowałabyś przychodzić do swoich pacjentów z coraz to nowymi terapiami. Nie wracałabyś do pracy raz za razem po każdym kolejnym nieudanym leczeniu, po każdym przyjacielu lub córce, której nie byłaś w stanie uratować, po każdym wysłuchiwaniu zapłakanych rodziców, bezradnych żon i mężów. Przestałabyś próbować i zamiast terapii, oferowałabyś eutanazję.
Cofnął się o krok od lekarki i sięgnął za połę kurtki. Metalowy, hermetyczny pojemnik odbił na swojej gładkiej powierzchni światło hologramów, gdy postawił go na blacie jej biurka.
- W środku znajduje się roślina, którą znalazłem u Steigera. Przeprowadzał biomodyfikacje na wielu z nich, ale ta była na tyle ważna, że trzymał ją w swoim gabinecie - powiedział chłodno, prostując się sztywno. - Być może nie jest w ogóle powiązana z terapią, ale może w czymś pomoże. Jeżeli nie, proszę ja odesłać do Volyovych na moje nazwisko, będą mogli mi ją przekazać przez następny miesiąc.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

18 paź 2021, o 22:49

Choć Meyers stanowiła na swój sposób lustrzane, nawet jeśli krzywe, odbicie Volyovej, którą Viyo poznał w Hexie, jej reakcja na jego słowa była z goła inna. Zmarszczyła brwi jeszcze mocniej, jej twarz stężała, a oczy przyglądały się jego mimice w niezrozumieniu. Odsunęła się, jedną, wolną rękę chowając w kieszeni brudnego kitla. Jego odpowiedź sprawiła, że ta otrzeźwiała nieco. Mgła emocji zaczęła rozpraszać się z jej tęczówek, grymas na ustach zelżał nieco.
- Niczego nie porównuję - zaprzeczyła, wreszcie odwracając się, najpierw bokiem, a przodem do ściany, przyglądając się zapisanym na niej danym. Dopiero później obróciła się do niego tyłem, ruszając z powrotem do swojego biurka.
Schowała przed nim swoją twarz, zatrzymując się przed blatem by dokończyć papierosa, którego niedopałek wylądował szybko w koszu, wraz z masą popiołu, która tkwiła tam zapewne od kilku dni, gromadzona z czasem.
- Jesteś bezczelny myśląc, że według siebie cierpię tak, jak jej rodzina, albo i mocniej - gdy wreszcie się odezwała, jej głos nie drżał od gniewu lub smutku. Był chłodny jak stal, niski, stabilny.
Obróciła się, znów plecami opierając o blat biurka. Z wolnymi dłońmi, a papierosem dogasającym w metalowym śmietniku, skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej, przyglądając mu się z daleka.
- Łatwo ci nas porównywać - prychnęła, choć pozostała oszczędna w słowach, pozwalając emocjom przedostawać się przez szczeliny skryte w jej słowach. - To nie moje życie jest na szali. To nie swoim zdrowiem ryzykuję. To, co robię, nie jest moją durną nadzieją, jest moim lekarskim obowiązkiem. Sprawdzę każdą możliwość, spędzę tu każdą godzinę i zatruję swoje płuca każdym papierosem - dodała, z nutą ironii wspominając jeden z jego argumentów. - By upewnić się, że traktuję swoich pacjentów w możliwie najlepszy sposób, jaki istnieje.
Wyprostowała się, pozwalając ramionom opaść wzdłuż ciała, a dłoniom wesprzeć o blat biurka. Kiwnęła głową, przyglądając się jego pakunkowi. Jej maska znów pojawiła się w swoim miejscu, ale wydawała się inna. Jak zburzona układanka, którą ktoś pośpiesznie usiłował złożyć - elementy nie pasowały do siebie, zaburzając odbiór całości.
- Sprawdzę to - przytaknęła, obchodząc swoje biurko i zajmując miejsce przy nim, w fotelu. Tym samym, kładąc pomiędzy nimi masywny mebel, dała mu do zrozumienia, że ich rozmowa chyli się ku końcowi. - Mam cholerną nadzieję, że nie znajdę tam bazylii - mruknęła, przesuwając datapady zagracające jej blat, odruchowo, zerkając z nikłym zainteresowaniem na ich zawartość.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Instytut Badawczy Neurologii i Epileptologi Przymierza

20 paź 2021, o 20:46

Vex obserwował jak stalowa maska opanowania wraca na twarz lekarki, chowając pod sobą emocje, które wyrwały się na wolność przez powstałe z bólu szczeliny. Każdy miał swoje metody na radzenie sobie z rzeczywistością i każdy w jakiś sposób okłamywał sam siebie, żeby ta była chociaż odrobinę przyswajalna. On nie był inny. Myers nosiła chłód i dystans jako własną tarczę, broniąc się w podobny sposób co on, a to powodowało iskry. Nie próbował jednak udawać, że wiedział co tak naprawdę znajduje się w jej sercu i co ją napędza, nie próbował twierdzić, że jego słowa do niej trafiły, bo nawet jakby to była prawda, to udawanie że to próbował osiągnąć byłoby zwykłą hipokryzją i kłamstwem. Jego własna maska pękała i kruszyła się, ale z każdym takim odłamkiem odkrywał, że spod spodu wydobywa się coraz mniej emocji, coraz mniej myśli, a coraz więcej odrętwienia i chłodnej, bezpiecznej pustki.
Jaki miał wybór?
AZ-99 i okropieństwa zakopane pod piramidą, widok setki jego rodaków upchniętych w klatkach i decyzja o poświęceniu ich oraz zdradzeniu Hierarchii. Lyesia targana chorobą, śmierć tłumów ludzi i jego decyzja o poświęceniu życia Tanyi. Pustynny Klendagon, tajemnica ukryta pod piaskami i jego decyzja o zaufaniu GIrbachowi oraz grupie najemników, która skończyła się śmiercią Diany. Ziemski Szanghaj, łamanie prawa oraz jego decyzja o zdradzeniu Radnej Irissy, której zawdzięczał wszystko kim był teraz. Lodowa Noveria, zostawienie po sobie rzędu trupów oraz torturowanie Jeffersona, żeby wydobyć informacje. Chasca, porwanie jego rodziny i poświęcenie życia Mayi dla jej zemsty oraz śmierci Steigera.
Jego ostatnie miesiące były tylko pasmem poświęceń i jego złych decyzji za które płacili wszyscy poza nim. Pasmem zdrad, kłamstw i odrywania po kawałku tego kim kiedyś był, aż w końcu nie zostało już nic co jeszcze mógł oderwać, chociaż wciąż udawał, że jest inaczej, trzymając się swojego własnego obrazu dowcipnego turianina, który kiedyś z uśmiechem na ustach ratował ludzi na Cytadeli lub wykonywał misje zwiadowcze dla Hierarchii, mimo że ten umarł dawno, dawno temu.
Maya była jedną zdradą za daleko. Jednym poświęceniem zbyt wiele.
- Lekarski obowiązek czy nadzieja, to bez znaczenia - odezwał się po dłuższej chwili, gdy lekarka skończyła mówić. Nie podniósł głosu, po prostu odwzajemniając jej spojrzenie, gdy ta oparła się dłońmi o biurko. - Możesz się wściekać na mnie i mogę być dla ciebie po prostu kolejnym żołnierzem czy porucznikiem, który wparowuje do twojego gabinetu i nie wie nic o życiu oraz bólu innych, mogę być dla ciebie głupi i bezczelny. Nie musisz mnie lubić, doktor Myers. Po prostu zrób co w twojej mocy, żeby odkryć terapię.
Nawet pomimo jadu i wbijania wzajemnych szpil, niechęć kobiety do żołnierzy była wyraźna jeszcze zanim wszedł do jej gabinetu. Ale tym razem mówił szczerze to co miał na myśli. W każdym innym życiu zapewne próbowałby odkryć lepszą stronę Myers i przekonać ją do siebie, pokazać jej, że się myli, ale teraz miał dość. Oboje cierpieli z powodu utraty Mayi, oboje bronili się przed tym na swoje własne sposoby i oboje mieli ku temu powody.
Już raz próbował przyjaciół przez wspólną traumę.
Skinął głową oszczędnie, odwzajemniając jej gest, gdy obiecała zająć się rośliną Steigera, po czym bez słowa odwrócił się i ruszył do wyjścia. Zawartość hermetycznego pojemnika mogła być ślepą uliczką, ale Myers była najlepszą osobą, żeby odkryć cokolwiek.
- Wie pani jak się ze mną skontaktować.
Po wyjściu na korytarz, bez zwłoki ruszył w stronę windy, a potem na dół. Kiedy tylko znalazł się w recepcji, oszczędnie potwierdził, że skończył już swoje interesy w Instytucie i że potrzebuje prom powrotny do Vancouver, a gdy ten kilkanaście minut później wypuścił go ponownie na znajome, mroźne powietrze miasta, z dala od potencjalnych mikrofonów oraz uszu placówki Przymierza, wezwał taksówkę która miała go zawieźć na Elpis i skrzyżował ramiona.
- Chcę żebyś włamała się na omni-narzędzie i terminale Meyrs, Ets - powiedział krótko do słuchającej SI, błądząc spojrzenie po linii gór, które daleko stąd skrywały ośrodek. - Chcę być na bieżąco z jej postępami w badaniach, chcę znać jej całą korespondencję i wiedzieć wszystko o ludziach, którzy będą jej w tym pomagać. Jeżeli napotkają jakiekolwiek przeszkody z tą terapią, które będzie można rozwiązać przy pomocy moich uprawnień Widma, chcę to zrobić. Problemy z biurokracją lub dostępami do dokumentacji, znajomości które mogą się jej przydać, rzadka literatura dotycząca jakiegoś problemu, cokolwiek. Jeżeli będziesz w stanie anonimowo ułatwić im życie, zrób to.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Ziemia”