Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Orbita ziemska

15 lut 2022, o 09:39

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Długie, surowe korytarze serwisowe, oświetlało blade światło awaryjne, jak i promień z latarki. Idąc zgodnie ze wskazówkami, które znajdowały się na ścianach i jak dotąd nie sprawiały wrażenia celowej zmyłki dla nieproszonych gości, końcem końców, po krótkiej przebieżce pozbawionej nagłych zwrotów akcji, światło całej trójki padło na uchylone, a także unieruchomione drzwi na końcu drogi. Zgodnie z przypuszczeniami Elizabeth, wejście na mostek musiało być po ich drugiej stronie, problem w tym, że panel dotykowy wysmażyło, a pomarańczowa poświata w miejscu, gdzie naciskało się, aby stalowe skrzydła otworzyły się, wciąż mieliła jakiś proces, nie mogąc się zdecydować, czy jednak drzwi otworzyć, czy pozostawić zatrzaśnięte.
Wąska szczelina niewiele przepuszczała, ludzka dłoń zmieści się tam z trudem, oko z kolei ryzykowało, że jeśli jakieś zagrożenie znajdowało się w tym półmroku po drugiej stronie, będzie to ostatnią rzeczą, na którą spojrzy nim skończy ślepe. Tak, jak oboje doskonale wiedzieli, waga tego typu przejść nie pozwalała na mechaniczne ich odsunięcie. Hasło sezamie otwórz się również można było spisać na straty, co sprawdził JJ we własnej osobie z teatralnym tonem.
- No co? Musiałem - odparł na swoją obronę, zapuszczając przysłowiowego żurawia na kontrolkę drzwi.
- Wysmażyło przewody. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwarcie. Musimy dostać się do ich systemów, aby otworzyć sobie drogę, a najlepiej to jeszcze oznaczyć swoje sygnatury jako te przyjazne - zaproponował, skanując włączonym omni-kluczem panel, a następnie przyglądając się wyplutym odczytom.
- Czas zwarcia pokrywa się mniej więcej z uderzeniem w prom pasażerski. Szukać przewodów, a Pani Porucznik obsłuży kontrolę, jak już się zapali, czy woli Pani na odwrót? - nie był osobą decyzyjną w tym teamie. Zwrócił się więc do Elizabeth, podczas kiedy drugi żołnierz nerwowo grzebał butem w posadce.
- Chyba mamy firewolle, które ochronią nas przed ewentualnym atakiem ze strony ich systemów, prawda? - spytał, nie odrywając wzroku od tego, co było za ich plecami.

W momencie, w którym Anabelle go wyprzedziła, stawiając jako pierwsza krok na wrogim statku, Jonathan położył dłoń na jej ramieniu gotów przyciągnąć kobietę do siebie i zasłonić własnym ciałem, gdyby wtargnięcie na tajemniczą jednostkę rozpoczęło lawinę nieszczęśliwych wypadków. Nic jednak takiego nie miało miejsca, dlatego odetchnął w duchu i wycofał dłonie, nonszalancko przy tym przeczesując włosy.
Cień żołnierzy znikał na korytarzu, słychać już było tylko strzępki rozmów. Sonda, która udała się za Przymierzem, zachowywała bezpieczną odległość. Wygaszone światło, zapewniało jej anonimowość, przynajmniej na korytarzu, gdzie działało wyłącznie oświetlenie awaryjne. Może nie rejestrowała ich rozmów z idealną słyszalnością, ale przynajmniej ściągała większość, a kontekst... Kontekst zawsze można było dorobić, najlepiej taki będący stacji na rękę.
Mężczyzna chwilę przyglądał się oznaczeniom, studiując je.
- Stawiam na transportowy. Na pasażerki mi to nie wygląda, a wojskowy byłby chyba lepiej uzbrojony, prawda? - strzelał w ciemno, a i tak nie tracił tej momentami aroganckiej pewności siebie.
- Wiesz. Takie statki widziałem tylko w Blasto, ale to zawsze coś, prawda? - zaśmiał się strzękliwie, chcąc najprawdopodobniej rozluźnić nieco spiętą atmosferę.
Ruszył przodem, nie mógł sobie jednak darować, aby nie obejrzeć się na reporterkę zanim zaczął schodzić po metalowych stopniach.
- Jako dżentelmen, powinienem upierać się, że to jednak kobiety przodem. Rozumem jednak, że wolisz mieć żywą tarczę, choć obawiam się, że nie mam wystarczająco dużego mięśnia piwnego, aby zapewnić ci osłonę przed całą serią - wzruszył ramionami i jak znała Jonathana, zapewne błysnął uśmiechem, choć tego w ciemności oraz pod maską trudno było dostrzec.
Zeszli do wąskiego oraz niskiego korytarza, który kończył się zamkniętymi, ale niezabezpieczonymi drzwiami. Najprawdopodobniej, dalej także ciągnęły się schody, ponieważ jedna ściana była przeszklona i można było zajrzeć do sporej jak na gabaryty statku ładowni. W miejscu takim, jak to, każdy cień wydawał się przybierać groźną postać podpuszczając wyobraźnie. Oświetlenie awaryjne nie dawało zbyt wiele pola do zobaczenia, aczkolwiek w rogu, gdzieś dalej, bez dwóch zdań znajdowały się solidne, metalowe skrzynie.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: Orbita ziemska

15 lut 2022, o 20:51

Nic nigdy nie jest łatwe i proste, prawda? Wyglądało na to, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem zniszczeń które występowały na okręcie były spowodowane zderzeniem z promem pasażerskim. Dziwne, jeśli wziąć pod uwagę, że samo uszkodzenie okrętu z którego tu przyszli było doprawdy żałosne, a tutaj? Uszkodzone przewody, spalone panele sterowania, drzwi które nie chciały się otworzyć, funkcje podtrzymywania życia, które ledwo działały i z trudem utrzymywały atmosferę odpowiednią do oddychania i do tej pory brak jakichkolwiek śladów załogi. Mimo, że zderzenie było najlogiczniejszym na tą chwilę wytłumaczeniem na to czemu statek był w takim stanie jakim był, to Elizabeth z całą pewnością nie uważała go za prawdziwie. Na ten moment nie mieli zwyczajnie innych informacji co mogło się tu stać i miała się zamiar dowiedzieć. Może, jeśli przebiją się przez te drzwi i dostaną się na mostek to spotkają członków załogi? Lub dotrą do czarnej skrzynki i będą mogli odtworzyć ostatnie chwile sprzed zderzenia? To się okaże. Tymczasem ich pobożne życzenia i próby otwarcia drzwi magicznym hasłem spełzły na niczym. Kobieta spiorunowała przez wizjer w hełmie Jey Jeya nim przeszła do ważniejszych rzeczy.
- Szukaj już przewodów skoro zgłosiłeś się na ochotnika. - Powiedziała Elizabeth na pytanie członka oddziału. - Daj mi znać kiedy mam się spodziewać uruchomienia kontrolki, będę stać przy drzwiach. Tymczasem idź i stań na straży... - Powiedziała do drugiego członka zespołu. - Zamiast dłubać po posadzce jak dziecko patykiem w piasku. Wciąż nie wiemy co tu się wydarzyło, nie wiemy do kogo należy lub należał ten statek i wciąż nie jesteśmy tu oficjalnymi gośćmi. - Porucznik skinęła głową do "technicznego" by ten zaczął działać, w gruncie rzeczy to nawet zaczęła szukać kablów z nim, w końcu co dwie głowy to nie jedna, a poza tym miała wykształcenie techniczne i wiedziała swoje o okrętach. Może nie tyle co konstruktorzy, ale co nieco wiedziała. Gdy już będą mieli kable pod ręką i opracują zwarcie uda się do panelu kontrolnego zawczasu by otworzyć drzwi i zawołać wartownika by w trójkę, przygotowani, mogli wejść dalej.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

19 lut 2022, o 11:00

- To i tak wiesz więcej niż ja. Jedyne statki jakimi do tej pory podróżowałam, to pasażerskie liniowce lub promy, tak jak ten nasz - schodząc powoli za Jonathanem dzieliła uwagę między rozglądaniem się wokół i wyglądaniem zza ramienia mężczyzny - korzystając z tego, że był niżej na schodach niż ona - oraz cichym stąpaniu, by nie zaalarmować potencjalnego niebezpieczeństwa mogącego się na nich czaić niedaleko - Kilka razy zdarzył się jakiś luksusowy wycieczkowy kolos, ale tam byłam w pracy więc nie miałam możliwości studiować konstrukcji okrętowych... No i jeden nietypowy statek wojskowy. Ale to temat na osobną i długą opowieść.

Nie było to do końca prawdą, ale Annabelle nie miała najmniejszego zamiaru mówić więcej niż to było potrzebne - tym bardziej o faktach z jej poprzedniego życia wiele lat temu - życia, które nawet do dzisiaj czasem wracało w postaci nocnych koszmarów, a o którym usilnie starała się zapomnieć. Faktem jest, że zdarzało się jej “podróżować” na statkach transportowych i to zdecydowanie mniej sympatycznych niż ten tutaj. Inna sprawa, że również wtedy nie miała możliwości zwiedzania jednostki, a całość podróży spędzała wraz z gromadką innych brudnych i przerażonych dzieciaków w ładowni.

- Idź już, nie gadaj... - ponownie lekko popchnęła Jonathana, gdy wygłosił swoją uwagę na temat “żywej tarczy”, po czym uśmiechnęła się lekko - Wcale nie oczekuję od ciebie, żebyś zapewnił mi osłonę, za kogo mnie masz? Po prostu liczę na to, że w razie czego dasz mi wystarczająco dużo czasu na ucieczkę... A jeśli liczysz na komplementy, to jeszcze nie ten etap znajomości, żebym cię nimi obsypywała. Choć jeśli chodzi o wybór tematyki pierwszej randki, jak na razie przodujesz w rankingu.

Żartobliwy ton zniknął z jej głosu, gdy dotarli do korytarza z przeszkloną ścianą ukazującą mroczną (a jakże!) przestrzeń mogącą być albo bardzo dużym pomieszczeniem niewiadomego przeznaczenia, albo ładownią. Sam korytarz był dłuższy niż klatka schodowa którą tu dotarli, ale dzięki większej przestrzeni półmrok awaryjnego oświetlenia uniemożliwiał dokładne rozejrzenie się. Oświetlając przestrzeń wokół siebie latarką omni-klucza Annabelle starała się dostrzec (i zarejestrować) jak najwięcej szczegółów otoczenia, ale dwie chaotycznie skaczące plamy światła ich latarek powodowały więcej zamieszania niż pożytku - umysł zaczynał płatać figle, nagle powiększając cienie na granicy pola widzenia czy rejestrując refleksy odbitego światła jako ruch. Ich własne oddechy filtrowane przez maski tlenowe brzmiał surrealistycznie głośno w ciszy panującej na statku, a cała sytuacja sprawiała wrażenie grozy i niebezpieczeństwa. Jonathan zatrzymał się na chwilę, a idąca o krok za nim dziennikarka starająca się zajrzeć przez przeszkloną ścianę do wnętrza ładowni siłą rozpędu wyhamowała dopiero na jego plecach. Bez słowa wychyliła głowę zza jego boku, starając się dostrzec, co zatrzymało mężczyznę i wzrok jej padł na jakieś podłużne kształty stojące w rogu.

- Co to jest? Idziemy tam - spytała cicho, wskazując cel swoją ręką wysuniętą pod ramieniem Jonathana i nawet nie czekając na jego odpowiedź popchnęła go w kierunku czegoś, co mogło być jakimiś pojemnikami czy skrzyniami. Naturalnie sama nie wychynęła zza swojej “żywej tarczy” - mimo wcześniejszych swoich słów zachowywała się tak, jakby postać sporo wyższego od niej mężczyzny miała być barierą oddzielającą ją od potencjalnego zagrożenia - Myślisz że dasz radę to otworzyć? Zobaczyć co jest w środku? A może jest tu gdzieś jakiś opis zawartości?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

21 lut 2022, o 09:59

Z grymasem, którego przecież nie mogła zobaczyć przez szybkę hełmu, sierżant zreflektował się i zajął pozycje, wodząc wzrokiem, a także światłem latarki po ponurej okolicy.
- Oglądałem kiedyś taki vid. Klasyka kinematografii z Ziemi. Obcy. Kojarzy Pani, Pani Porucznik? - zagadał, kiedy kroki drugiego z członków załogi przestały być już słyszalne.
JJ, skanując okolice swoim omni-kluczem, dotarł do punktu dostępu. Ręcznie i bez ceregieli, dostał się do środka, przyglądając się przewodom i ich rozgałęzieniu.
- Część tak samo spalona, jak przy drzwiach. Możliwe, że przeszedł tędy jakiś impuls, podepnę się do ich statku i spróbuje przekierować część zasilania z innej części, do tej, w której my jesteśmy - meldował to, co robił, jednocześnie nie tracąc czasu i działając.
Systemy, nie stawiały oporu. Złapał łączę, przechodząc przez niezabezpieczone punkty. Odnalazł rozdzielnice, zabierając energie z niższych pokładów i wciąż sprawnymi przewodami, kierując ją do zamkniętych drzwi.
- Za trzy, dwa... - odliczał na głos, dając Elizabeth i sierżantowi szansę na zajęcie miejsca po obu stronach otwierających się drzwi.
Impuls, rozświetlił im drogę co drugą żarówką. Skrzydła drzwi, z cichym zassaniem, puściły, otwierając się na oścież. Metalowe drzwi, prowadziły prosto na mostek. Podwyższenie z dostępem do mapy dla nawigatora, roztaczało widok na stanowiska dla członków załogi odpowiedzialnych za wytaczanie kursu, a także otwarte przejście na czoło, skąd prowadził statek pilot. Blade, oszczędne światło, utrudniało dokładniejsze rozejrzenie się, nie mniej, szybko można było dostrzec, że przy jednym fotelu, siedziało bezwładne ciało.
- ... Cholera! Coś mnie wywaliło z systemu - JJ zaklął. Coś strzeliło na łączach, po czym łączność padła.

Drzwi do ładowni nie stały otwarte szeroko w zapraszającym geście, Jonathan potraktował je jednak z pięści, po czym wszedł pierwszy i przytrzymał skrzydło, na wypadek, gdyby złośliwość rzeczy martwych zatrzasnęła je przed nosem reporterki.
Oświetlenie z korytarza nie docierało do środka, musieli pomagać sobie swoimi latarkami w omni-kluczu, aby podejść do kontenerów.
- Może lepiej zostań blisko wyjścia, co? - zaproponował Jonathan, na wypadek, gdyby Anabelle szła jednak uczepiona jego męskiego ramienia. Cokolwiek to było, miało rozmiary solidnej lodówki, a przecież nikt nie trzymałby tak skrzętnie ukrytego zapasu alkoholu, prawda?
Obchodząc skrzynie, Jonathan w pewnym momencie zastukał w jej ścianę, a ta dała głuchy odgłos. Obejrzał się na Anabelle, wieko było rozszczelnione. Uniósł je, lecz w środku znajdowało się kompletnie nic.
- Sygnatura IGH9w7r87z. Mówi Ci to coś? - rzucił, odczytawszy ciąg znaków.
- Pozostałe są zamknięte. Chcesz spróbować się do nich dobrać? - spytał.
I nagle, drzwi zamknęły się, kontrolka zapaliła się na czerwono, a światło na korytarzu zgasło. Mężczyzna rozejrzał się, nie wykonując absolutnie żadnego ruchu.
Obraz z kamery uchwycił, jak jeden z żołnierzy Przymierza majstrował przy punkcie dostępu, meldując, że przekierowuje energie z niższych pokładów na mostek. Gdyby Anabelle zdecydowała się spojrzeć w obraz rejestrowany przez jej sondę, zauważyłaby, jak w pewnym momencie mężczyzna zaczyna gorączkowo oglądać się za siebie.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: Orbita ziemska

25 lut 2022, o 19:10

- Oglądasz zdecydowanie za dużo filmów. Kiedyś mówili, że filmy wywołują agresję i paranoję u osób ze zbyt wybujałą wyobraźnią. A może to było o grach komputerowych? Czasy prawdziwej ciemnoty intelektualnej... - Powiedziała jedynie Elizabeth i zajęła się pomaganiem w otwieraniu drzwi, a gdy wreszcie padł sygnał, że są gotowi do ich otwarcia stanęła przy nich by natychmiast gdy wyświetli się na nich zielona kontrolka wcisnąć guzik i być gotową na to co będzie ich czekała po drugiej stronie, a czekało ich... Cóż, prawdę mówiąc nic. Centrala dowodzenia okrętem, pełne pomieszczenie pustych foteli nie robiących praktycznie żadnego wrażenia prócz pewnej upiorności i znajomego wyalienowania. Jednakże droga do kokpitu stała przed nimi otworem i... Ciało. Elizabeth popatrzyła się na bezwładną osobę przypiętą do fotela.
- Spokojnie J, mamy wejście na mostek. Wchodzimy. - Elizabeth postąpiła krok do przodu i wskazała im dwoma palcami ciało osoby, która utkwiła w fotelu. Prawdopodobnie już nie żył, a skoro brakowało tu innych członków załogi, to niewykluczone, że ewakuowali się z okrętu jeszcze po drugiej stronie przekaźnika. On lub ona nie miał tyle szczęścia i pewnie już nie żył w trakcie opuszczania statku.
Tymczasem kiedy jeden lub obaj z jej ludzi sprawdzali ciało ona ruszyła zaś zabezpieczyć kokpit.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

25 lut 2022, o 21:44

Brutalne potraktowanie drzwi wejściowych i siłowe rozwiązanie problemu skwitowała uniesieniem brwi i żartobliwie lekceważącym prychnięciem w stylu “Też bym tak potrafiła”, po czym niepewnie przekroczyła próg drzwi korzystając z faktu, że Jonathan jak przystało przytrzymał je dla niej. Szybko rozejrzała się po wnętrzu w poszukiwaniu ewentualnego zagrożenia, po czym oboje skierowali swoje kroki ku skrzyniom. Dziennikarka zerknęła na swój omni transmitujący przekaz z sondy - dźwięk oczywiście pozostawiał wiele do życzenia zawsze, teraz dodatkowo nagrywając z niezbędnego oddalenia sonda niemal sobie nie radziła z transmisją audio. Echa, szumy i niewyraźne wypowiedzi żołnierzy z pewnością przysporzą wiele pracy technikom, którzy będą montowali materiał, ale... od tego w końcu są. Annabelle narażała teraz zdrowie i życie, to i oni będą musieli swoje odcierpieć, jak chcą zebrać zasłużone laury. Obraz nie pokazywał niczego rewelacyjnego - żołnierze właśnie uporali się z jakimiś drzwiami wchodzili do sporego pomieszczenia, wyglądającego jak mostek - w sumie to mogło być to.

Szybko wstukała krótką wiadomość do Manuela by upewnić się, czy jej asystent jest na bieżąco, dodając polecenie wyszperania schematów technicznych statków transportowych które mogły odpowiadać obserwowanemu rozkładowi pomieszczeń. Gdyby odnalazł podobne jednostki w rejestrach, mogłoby to po pierwsze ułatwić eksplorację statku, po drugie zawęzić listę by wytypować nazwę i właściciela jednostki, a po trzecie i niejako przy okazji - być może udałoby się znaleźć zdjęcia lub nagrania podobnego statku, które mogłyby pomóc w wizualizacji reportażu... Tak, Manuel powinien złapać jej tok myślenia - a przynajmniej taką miała nadzieję.

Podniosła głowę znad omni i spojrzała na Jonathana słysząc jego sugestię o pozostaniu w pobliżu drzwi. Wzruszyła ramionami, nie chcąc zawracać w pół drogi, a ciekawość pchała ją w kierunku skrzyń.

- Chyba nie sądzisz, że ze skrzyń wypełzną rachni czy jakieś inne poczwary i rozszarpią na strzępy wszystkich w pobliżu? - skierowała na kontenery światło latarki i obiektyw omni, przyspieszając kroku by zrównać się z mężczyzną. Gdy ten w końcu podniósł wieko rozszczelnionego kontenera, niemal wsadziła do środka głowę, by pierwsza dostrzec zawartość, jednak po chwili cofnęła się, zrezygnowana.

- Tyle zachodu dla pustej skrzyni? - zawód był wyraźnie słyszalny w jej głosie. Gdy Jonathan odczytał kod sygnatury prychnęła tylko - Tak, mówi mi, że ten kto opisywał ładunek był albo kretynem, albo nie mogąc wymyślić nic sensownego z rozpaczy walił głową w klawiaturę i niechcący stworzył to arcydzieło literatury. Dlaczego tylko jedna skrzynia jest otwarta? - zainteresowała się po chwili - I ciekawe, gdzie zawartość tej otwartej została zabrana? Gdzie i po co? Ale przede wszystkim, nie podoba mi się, że jak do tej pory nikogo nie spotkaliśmy. Ten statek wygląda jakby był wymarły... A przecież ktoś musi tu...

Światło nagle zgasło, przerywając jej monolog. Co gorsza, drzwi, którymi weszli nagle zamknęły się i zablokowały. Przez chwilę Annabelle wstrzymywała nawet oddech, a światło jej latarki migotało, przeskakując z kąta w kąt pomieszczenia, gdy nerwowo rozglądała się wokół.

- Puta merda... - wyrwało jej się - Możesz z łaski swojej jeszcze raz zapukać w te drzwi tak jak wcześniej? Wtedy to podziałało... - tknięta nagłą myślą spojrzała na wyświetlany przez omni obraz z sondy i zmarszczyła brwi widząc zdecydowanie dziwną reakcję jednego z żołnierzy - On coś widzi... Ktoś tam jest z nimi. - nakazała sondzie obrót, by uchwycić w kadr tego kogoś, kto wywołał tak niespodziewaną reakcję żołnierza, po czym spojrzała na Jonathana.

- To jedyne wyjście z ładowni? Nasi przyjaciele są na mostku i coś zrobili z przekierowaniem energii. Myślę, że przez to pogasły światła i zablokował się zamek. Jeżeli nie uda nam się wyjść będzie trzeba wezwać pomoc, a wtedy cała ta maskarada się wyda... Chyba, że w tak zwanym międzyczasie zajrzymy do drugiej ze skrzyń.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

28 lut 2022, o 18:25

Uwagę Elizabeth o bujnej wyobraźni jej podkomendny puścił mimo uszu. Być może coś faktycznie było na rzeczy i ten zwyczajnie nie chciał karmić drzemiących w jego umyśle potworów. Już sam widok pustego centrum dowodzenia całym statkiem robił robotę. Brian szedł z lufą wymierzoną przed siebie, gotowy oddać strzał, gdyby to, co brał z założenia za cień, okazał się być... No właśnie? Kim? Skinął Blackley, podchodząc do ciała i jednocześnie starając się stłumić całą niechęć, która wręcz wylewała się z niego oraz jego ruchów.
Z jednej strony, powinien pilnować pleców swojego dowódcy, z drugiej... Cóż. Dostał wyraźny rozkaz, tak więc w chwili, gdy Pani Porucznik szła sprężystym krokiem w stronę kokpitu, zeskanował dokładnie bezwładne ciało swoim omni-kluczem.
- Mężczyzna w średnim wieku. Dokładne personalia nieznane, ponieważ baza Przymierza nie chce się odpalić. Zginął od braku tleu, udusił się - zaraportował, trącając martwego lufą.
- Ekran przed nim jest uszkodzony. Rozbite szkło, jakby ktoś walił w nie pięścią. Dłoń mężczyzny ma w sobie kawałki, które być może pasują do rozbitego panelu, ale chyba nie mamy czasu na bawienie się w puzzle? - spytał retorycznie, oglądając się za siebie. Robił tak raz na minutę. Z zegarmistrzowską precyzją.
Droga do kokpitu stała przed Blackley otworem. Puste fotele, czarne ekrany. Miejsce dla pierwszego, jak i drugiego pilota także było wolne. Nikt tutaj nie czekał, martwy bądź żywy. Pierwsze, co zwracało uwagę, to dziesiątki - jeżeli nie setki - migających kontrolek. Prawdziwa feeria barw dawała jasno do zrozumienia, że nic tutaj nie jest w porządku. Achtung przeganiało warning i inne ostrzeżenia. Komputer pokładowy wypluwał litanie błędów, a bezsensowne linijki kodów wypełniały każdy ekran w zasięgu wzroku, który jeszcze nie stracił zasilania.
W tym chaosie, ciężko było myśleć, a co dopiero usłyszeć głos podkomendnego w słuchawce.
- Pani Porucznik? JJ jeszcze nie wrócił, nie ma z nim też łączności - pozwolił sobie zauważyć Brian, będąc już w połowie drogi do Elizabeth.

Wiadomość wystukana przez smukłe palce Anabelle nie została doręczona. Łączność ze światem skończyła się w momencie wejścia na statek, materiał nagrywany przez kamerę gromadził się w chmurze, a jej pojemność na pewno wystarczyłaby na nie jeden reportaż co było dobrym, pozytywnym akcentem w tej coraz bardziej ponurej przygodzie. Chwilowo, każda korespondencja miała status wysyłanie aż do odwołania. Działało to naturalnie w obie strony, Miguel nie mógł się z nią skontaktować a wiedząc, dokąd Raguera zamierza się udać, można byłoby łudzić się, że gdyby faktycznie coś poszło mocno nie tak, mężczyzna nie zostawiłby ich bez pomocy.
Chyba ze uznałby tę okazje jako świetną do zastąpienia ją kimś o wiele bardziej skłonnym do współpracy na jego zasadach.
Jonathan parsknął, słysząc uwagę o numerze seryjnym.
- Szczerze? Ja bym tak zrobił - przyznał, doceniając geniusz kogoś, kto odpowiadał za towar.
Coś musiało go tknąć. Mężczyzna zastukał w dno pojemnika, a ten wydał głuchy dźwięk.
- A myślałem, że takie rzeczy to tylko na vidach - uśmiechnął się, odsłaniając przed dziennikarką drugie, o wiele mniejsze dno.
- Wyciągnęli to, co przewodzili tutaj legalnie i co leciało na krzywą mordę. A skoro tego tutaj nie ma, to faktycznie ktoś musiał je wyciągnąć, co daje nam logiczne wnioski, że statek nie jest do końca opustoszały - zdążył podzielić się z Anabelle swoimi spostrzeżeniami, nim zgasło światło.
W pierwszym odruchu, rzucił się do drzwi, lecz tym razem tylko odbił się o nie ramieniem. Siłą, mógł niewiele zrobić. Metal zassało na amen.
- Trzeba byłoby zrobić to, co zrobiło Przymierze, czyli skierować sobie tutaj nieco energii... Hakowałaś kiedyś drzwi? Albo cokolwiek? - spytał, domacując ścianę w poszukiwaniu punktu dostępu. Był jeden, nie mógł mieć pewności, że przyda im się w tym, co chciał zrobić, z drugiej strony jeśli nie spróbuje... Już miał podpinać swój omni, lecz zatrzymała go Anabelle.
- Dwóch rzeczy nie zrobię na raz. Otwieramy drzwi, czy skrzynie? Co najpierw? - w oczywisty sposób, to ona tutaj dowodziła. Poważniejsze decyzje, zostawiał więc dziennikarce.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

28 lut 2022, o 18:46

No to rzucam ;)

0

...i nic nie słyszę.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

3 mar 2022, o 20:58

Komentarz na temat sygnatury ładunku zbyła prychnięciem, lecz zanim zdążyła się odezwać, jej omni wydał krótki, alarmowy pisk, wyświetlając informację o braku możliwości wysłania wpisanej przez nią wiadomości do Manuela. Zmarszczyła brwi i spróbowała wysłać ją ponownie, ale omni - tym razem dużo szybciej niż poprzednio - odrzuciło próbę, informując o braku łączności ze światem zewnętrznym.

- Merda... - warknęła krótko, nie wiadomo czy pod adresem omni-klucza, czy samego połączenia - Badalhoco cabrão... Łączność dała dupy - dodała już głośniej, by Jonathan też usłyszał jak dziennikarka żali się na złośliwość losu - Nie mam kontaktu ze światem zewnętrznym i nie mogę skontaktować się z Manuelem. A jeśli tak, to...

Tknięta nagłą myślą uruchomiła ustawienia sondy i transmisji danych, po chwili oddychając z ulgą. Strumień danych tak z sondy, jak i z jej omni-klucza wciąż spływał w bezpieczną otchłań chmury - nie wydostawał się co prawda na zewnątrz, więc jej asystent i Sieć nie miała obecnie dostępu do nagrań i skrupulatnie rejestrowanego materiału, ale przynajmniej cała praca nie szła na marne i prędzej czy później materiał będzie mógł być wykorzystany do zrobienia małej burzy medialnej. Który to już raz z niecierpliwością czekała na powrót do cywilizowanego świata, gdzie extranet nie był ekstrawagancją, a częścią codzienności? Przez chwilę miała déjà vu z nie tak odległej w czasie sytuacji na innym statku i w innym miejscu, ale potrząsnęła szybko głową, by nie wracać do tamtych wspomnień. Podniósłszy wzrok przypatrywała się Jonathanowi jak ten opukuje dno skrzyni, a gdy podniósł fałszywe dno i gestem sztukmistrza prezentującego widzom efekt jakiejś szczególnie udanej magicznej sztuczki zaprezentował Annabelle odnaleziony schowek, aż cicho westchnęła, ponownie podchodząc bliżej.

- Skąd wiedziałeś... Kontrabanda? - odezwała się z niedowierzaniem w głosie - Cholerni szmuglerzy... Jak myślisz, co tutaj wieźli? Jakieś prochy? Czerwony piasek? - strzeliła pierwszym skojarzeniem, który natychmiast wypłynął z głębin wspomnień jej przeszłości na dźwięk słowa “prochy”. Wspomnień mrocznych i zdecydowanie godnych zapomnienia, które mimo usilnych starań by je wymazać i wyprzeć, wciąż czasem odzywały się w takich sytuacjach jak teraz. Na samą myśl o tym, że mogą znajdować się na pokładzie przemytniczego statku - i to tym bardziej takiego, którym ktoś mógł szmuglować narkotyki - jej brwi ściągnęły się w gniewnym grymasie.

Szarżę Jonathana na zamknięte drzwi obserwowała spode łba, po czym - oglądając się na pozostałe skrzynie - podeszła do niego i stanąwszy obok po chwili wahania położyła dłoń na stalowej płycie. Przez kilka długich chwil, ignorując mężczyznę i jego słowa, niewidzącym wzrokiem wpatrywała się w metal drzwi, pogrążona w myślach i domysłach.

- Musimy sprawdzić co jest w pozostałych skrzyniach. I czy też mają takie skrytki - odezwała się głuchym głosem, gdy Jonathan powtórzył ostatnie pytanie - Jeśli to handlarze narkotyków, to zrobię wszystko co w mojej mocy by odpowiedzieli za to, co robią innym i zostali z całą surowością ukarani - odwróciła powoli głowę do mężczyzny, który z pewnością nawet w odbiciu refleksów ich latarek dostrzegł ostre, zacięte rysy jej twarzy, tak niepodobne do zwykle pogodnego lub kpiącego uśmiechu i zadziornych iskierek w jej brązowych w oczach. - Zajmij się skrzyniami, ja spróbuję coś zrobić z zamkiem - stopniowo ton jej głosu wracał do normalności, jej twarz łagodniała i chwilę później Jonathan patrzył znów na tą samą Annabelle, którą widywał wcześniej w holowizji i która towarzyszyła mu w początkowych chwilach tej nietypowej przygody - W końcu to nie może być takie trudne, co nie? Na widach nawet dziesięciolatkowie łamią zabezpieczenia zamków w kilka sekund... A ja chyba nie jestem gorsza od dzieciaków z seriali? - spojrzała na kontrolkę zamka, potem na swój omni, w końcu znów jej wzrok spoczął na Jonathanie - Jak się do tego draństwa podłączyć? Nie, nie chcę, żebyś to ty zrobił - zripostowała szybko zanim zdążył nawet otworzyć usta - Tylko mi powiedz. Twoim zadaniem są skrzynie. Możliwe, że nic tam nie znajdziesz, a możliwe że to będzie coś, co da nam wskazówkę.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: Orbita ziemska

3 mar 2022, o 21:34

- W jaki sposób się udusił, skoro na okręcie rzekomo jest wystarczająca ilość tlenu do oddychania? Czyżby na mostku go nie było? - Elizabeth zadała zdaje się rozsądne pytanie w obecnej sytuacji. Brak tlenu na mostku była jedną z możliwości. Drugą, że został uduszony. Kwalifikuje się to od śmierci z powodu braku tlenu. Trzecią było niefortunne ułożenie ciała, zapadnięcie się języka lub szyi. - Ślady walki na ciele? Szyi? Sam się z siebie udusił? Ludzie zwykle się sami z siebie nie duszą, nasz mózg na to nie pozwala.
Elizabeth tymczasem weszła do kokpitu, w którym panował totalny chaos. Nikogo tu co prawda nie było, fotele pilotów były puste, ale panował tu kompletny chaos i nie wyglądało na to by nawet jeden system w okręcie działał na należy. Wszystko migało, niektóre rzeczy piszczały. Poza tym Elizabeth nie była pilotem, więc nie do końca wiedziała co do czego w kokpicie służyło, choć jako członek marynarki służący na mniejszych jednostkach miała jako takie pojęcie i dlatego zaczęła się krzątać to w kokpicie, a to na mostku szukając... No właśnie, czego? Czarnej skrzynki, dziennika kapitana, ostatnich rejestrów. Nie wiedziała czy przy obecnym stanie okrętu będzie wstanie nawet dostać się do takich rzeczy, ale spróbowała. Poza tym interesował ją obecny stan silników, groźba zniszczenia okrętu i stan kapsuł ratowniczych, które z pewnością jasno określiłyby czy na okręcie ktoś jeszcze pozosał.
- Nic mu nie jest. - Powiedziała spokojnie i niemalże w pełni przekonana Elizabeth na stwierdzenie, że jeden z jej ludzi jeszcze nie wrócił. - Wchodząc na statek nie spotkaliśmy nikogo, jedyny członek załogi jest martwy, korytarze są puste i powinny nieść echo, nikt nie użył broni strzeleckiej bo byśmy to usłyszeli, więc nie został postrzelony, a poza tym ma tarcze. Nikt nie mógł go też ogłuszyć bo nosi pancerz. Jedyną opcją by mu coś się stało, to atak bronią białą co w większości przypadków powoduje okrzyk bólu i zdziwienia. - Elizabeth odwróciła się wreszcie od kakofonii rozgrywającej się przed jej oczami w kierunku zmierzającego do niej Briana. - Chyba, że akurat niefortunnie przecięto by mu struny głosowe. - Ostatnia opcja z całą pewnością nie napawała optymizmem, ale była możliwa. Z tym, że znowu - JJ nosił pancerz i byłoby trudno tak zaatakować żołnierza, idącego pustym, niosącym echo korytarzem tak by nie zostać zauważonym, a przy tym tak wycelować bronią białą by trafić go we wrażliwą szyję. Szanse na to były małe, tak podpowiadała jej matematyka i prawdopodobieństwo.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

7 mar 2022, o 11:24

- A jeśli odcięci tę część statku i wyssali z niej powietrze? To chyba możliwe, prawda? Jeśli ma się dostęp do WI sterującej całym okrętem. Ja bym tak zrobił - zastanawiał się na głos, szukając rozsądnych i rzeczowych możliwości. Jego umysł, jak już zdążyła się zorientować Elizabeth, łatwo ulegał fantazji, aczkolwiek do końca jej nie akceptował. Stąd to uparte dążenie do odpowiedzi, które on - a także Bakcley - uznają za prawdopodobne. Na pewno nie wyssane z palcami.
- Nie widzę śladów na szyi, policzkach, ani szczęce. Na pulpicie coś się rozlało, coś bardzo lepkiego... Kawa? A może sok? Kto w ogóle pije napoje przy stanowisku pracy? - prychnął, z góry zakładając, że ktokolwiek podróżował tym okrętem, nie mógł być z wojskowych formacji. W armii, nie było miejsc na fuszerkę.
Mimo mnogości dystraktorów oraz niezrozumiałych sygnałów, które kontrolki próbowały przekazać Elizabeth, kobieta bez trudu wyciągnęła potrzebne informacje. Czarna skrzynka zawierająca rejestr od startu, aż to najprawdopodobniej teraz, znajdowała się w górnym poziomie ładowni. Na wysokości maszynowni. Ktoś wyrwał ją spod pulpitu, przeniósł, być może nawet chciał ze sobą zabrać, jednak na pewno nie zdołał uszkodzić, ponieważ wciąż nadawała sygnał, który nie sposób było pomylić z żadnym innym; jak tylko zestroiło się swój omni-klucz z instrukcjami, odszukanie lokalizacji skrzynki nie stanowiło większego problemu Kapsuły ratunkowe wystrzeliły wszystkie, na krótko przed skokiem przez przekaźnik z... Systemów Terminusa. Skok nie był zaplanowany, z tego co porucznik zrozumiała w nieskładnym rejestrze, skok był wypadkową awaryjnej procedury, o której zadecydował kapitan. Jego kajuta, znajdowała się poziom wyżej. Dojść można było platformą, bądź na skróty drabiną. Spis przewożonych towarów, jak i dziennik pokładowy, mieścił się odwrotnie niż na militarnych jednostkach, bezpośrednio w kajucie głównodecydujacego. Jakby ktoś celowo nie chciał, aby wszyscy mieli do nich dostęp.

Jonathan zamyślił się, wodząc spojrzeniem po tej pustej, jak i wciąż zamkniętych skrzyniach.
- Co, a może kogo? Spójrz proszę. Rozmiary niektórych są naprawdę spore, dorównują wzrostowi dorosłego człowieka. Moim zdaniem szmuglowali tutaj różne rzeczy, a narkotyki były tylko wisienką na torcie - wysunął hipotezę, po czym zgodnie z życzeniem Anabelle, podszedł do pudeł. Obszedł je z każdej strony, zastukał w jedną ścianę, następnie w drugą. Nasłuchiwał odgłosu, które wydawał metal. Sygnatura, tak jak w poprzednich kompletnie nic nie mówiła. Ot ciąg znaków, które reporterka uznała za przypadkowo wystukane na klawiaturze. Sam Jonathan doszukiwał się w tym kodu, który sensowny był dopiero dla kogoś, kto umiał go odczytać.
- Chcesz podłączyć się swoim omni? Nie wiem, czy to rozsądne, może zacznij od włożenia spinki, czy innej szpilki do kontrolek i podważenie ich? Czasami, drzwi wariują, jeśli nie spina się wszystko i w magiczny sposób puszczają, skoro ciąg został przerwały - absolutnie, nie mówił z własnego doświadczenia. Skądże.
Zwalił jedną z ustawionych wyżej skrzyń na podłogę z głuchym trzaskiem. Impet uderzenia, odkształcił wieko. Pociągnął, prężąc mięśnie, aż kawał blachy odskoczył. Z triumfem, wyrwał to, co zostało, a na posadzkę wysypało się...
- Kable? - skomentował, widząc przewody, które rozsypały się pod jego nogami.
- I jakieś procesory, mikrochipy. Wygląda to jak elektronika, a jeśli mają tutaj wgrane jakieś własne oprogramowanie? Chyba nie podłączyłaś się do ich systemu, coo? - obejrzał się na Anabelle grzebiącej przy panelu kontrolnym drzwi.
Niespodziewanie, te otworzyły się na oścież, a lufa karabinu szturmowego dosłownie została przytknięcia do brzucha reporterki. Drugi z żołnierzy Przymierza musiał dostrzec jej kamerę, po czym zszedł na dół, podążając ich śladem niczym pies tropiący. Gotów był strzelić, lecz najpierw dostrzegł mundur załogi z promu pasażerskiego, w porę więc zatrzymał palec na spuście.
Jonathan zareagował pierwszy. Rzucił się do przodu, stając między Anabelle, a żołnierzem i choć nie miał złych zamiarów, od razu znalazł się na celowniku zdezorientowanego sierżanta.
- Co tutaj robicie!? Coś wy za jedni!?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

8 mar 2022, o 18:05

Ostrzeżenie mężczyzny sprawiło, że cofnęła dłoń z aktywnym omni-kluczem od panelu zamka, jakby zaraz coś miało z niego wyskoczyć i ugryźć ją w dłoń. No dobra - nie była ekspertem, nie wiedziała za bardzo co robić ani nawet jak do tego typu urządzeń się zabrać. Jakby to był stół mikserski, czy od biedy nawet gąszcz serwisów informacyjnych, wówczas odnalazłaby się bez problemu, teraz jednak mogła albo improwizować, ryzykując uszkodzeniem i totalną blokadą zamka, albo liczyć na totalny łut szczęścia. Odwróciła się i spojrzała na Jonathana zaczynającego badać skrzynie i ponownie prychnęła.

- Kogoś? Proszę cię... - przekrzywiła głowę patrząc na niego z dezaprobatą - Ile czasu byś wytrzymał zamknięty w takiej skrzyni? Po godzinie byś się udusił albo odbiłaby ci szajba. Walczyłbyś do upadłego żeby się wydostać, darł ryja jak opętany i łomotał w ściany, a jakoś żadnych łomotów nie słyszę. A jeśli mówisz o zwłokach, to... - zmarszczyła nos, patrząc podejrzliwie tym razem na skrzynie, starając się wzrokiem prześwietlić ich ścianki lub domyślić się zawartości - Zwłoki z czasem robią się... nieświeże. Chyba byłoby je czuć...

Wziąż patrząc na poczynania Jonathana uniosła dłoń do spiętej fryzury i zdjęła jedną z wsuwek do włosów, utrzymujących dotychczas jej “profesjonalną” fryzurę stewardessy. Oczywiście, kilka niesfornych kosmyków skorzystało z okazji wyrwania się na wolność i opadło jej na oko, więc dmuchnęła w nie próbując odgonić z pola widzenia i uzbrojona w niewielki, metalowy drucik odwróciła się ponownie do kontrolki. Podważywszy osłonę zamka szarpnęła za nią zrywając z trzymających ją zaczepów i syknęła z bólu robiąc krok wstecz, gdy poczuła ostry ból skaleczonego palca.

- Foda! - krzyknęła starając się odruchowo wetknąć palec do ust, ale ten uderzył tylko w osłonę maski, zatem odsunęła dłoń i przyjrzała się “rannemu” palcowi uważniej, świecąc na niego latarką - No teraz to się naprawdę wściekłam! - skomentowała dramatyczny stan serdecznego palca - Złamałam paznokieć... - dodała płaczliwie.

Nagły łomot i rumor za jej plecami sprawił, że niemal podskoczyła i natychmiast odwróciła się w kierunku dźwięku akurat w momencie, gdy Jonathan zwalił jedną ze skrzyń i podważył jej wieko. Świecąc w jego kierunku by ułatwić mu przeszukanie zawartości stała przez chwilę w milczeniu, obserwując wysypujące się wężowymi splotami kable i niewielkie, przezroczyste pakiety z elektroniką, dopóki nie zdecydowała się mu odpowiedzieć.

- No, na zwłoki mi to raczej nie wygląda, chyba, że moje wyobrażenie o anatomii jest błędne. Sprawdź czy ma drugie dno. I otwórz następną - wzruszyła ramionami i odwróciła się na powrót do zamka. Trzymając ostrożnie w palcach rozgiętą wsuwkę starała się zrozumieć zasadę działania panelu - kilka układów scalonych na drukowanej płytce oraz pojedyncze, cienkie przewody nie mówiły jej wiele. Wyglądały jak... kawałek bezużytecznej elektroniki. Zwłaszcza teraz bezużytecznej i do tego złośliwej, bo nie chcącej współpracować - Jasne. Podpięłam się - dorzuciła z sarkazmem - Mam tutaj niezawodne narzędzie hakerskie - jedyną w swoim rodzaju, niezawodną, światłowodową wsuwkę do włosów, która właśnie łamie wszystkie zabezpieczenia systemów tego statku i już za sekundę da mi dostęp do jego komputerów - przygięła nieco drucik wsuwki by ułożyć go we właściwy kształt i przytknęła go do płytki, zwierając część odsłoniętych styków. Spinka natychmiast rozgrzała się, panel kontrolny sypnął iskrami, a Annabelle krzyknęła lekko, ponownie odskakując od urządzenia - I jeszcze do tego się kurwa poparzyłam!

Spoglądając nienawistnie na panel zamka zbliżyła się ponownie i ukucnęła, świecąc na ziemię i szukając spinki, gdy nagle... jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki gdy drzwi się otworzyły, ukazując sylwetkę jednego z żołnierzy Przymierza, celującego w nią swoim karabinem. Zupełnie zaskoczona, wciąż skulona przy ziemi, dmuchnęła ponownie na niesforne kosmyki opadające na jej oko.

- An... - zaczęła odruchowo, po czym ugryzła się w język. Jak się nazywała ta stewardessa? Sprawdzanie teraz na własnej plakietce byłoby zdecydowanie podejrzane... Annabelle wysiliła pamięć powoli wstając na równe nogi, gdy nagle trybiki w jej głowie zaskoczyły - Josephine Rosenberg - rzuciła szybko w odpowiedzi. Jej głos był niepewny, ale miała nadzieję, że żołnierz zwali to na zaskoczenie lub wystraszenie się jego obecnością - co zresztą niewiele mijało się z prawdą. Przynajmniej otworzył im drzwi, a to już jest jakiś sukces. Przesunęła się znów za plecy Jonathana, który nagle wyrósł przed nią jak spod ziemi, wciąż jednak łypiąc zza swojej "żywej tarczy" na żołnierza i jego karabin - Proszę nie strzelać, chcieliśmy tylko pomóc w przeszukaniu statku...
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

15 mar 2022, o 16:16

Parsknął, choć długo się powstrzymywał. Jonathan włożył ręce do kieszeni i zaczął je intensywnie przeszukiwać.
- Poczekaj. Miałam gdzieś tutaj plasterek, taki wiesz. Dla dzieci. Stewardzi chyba mają to na wyposażeniu. Powinien Ci pomoc, bo chyba medi-żelu nie trzeba na pękniętą hybrydę, co? - wyjątkowo go rozbawił ten desperacki ton dziennikarki. Uśmiechnął się do Anabelle szeroko oraz ciepło, niczym nie zrażony ewentualnymi komentarzami, bądź mniej uprzejmą reakcją na jego szczere chochliki w oczach. Można było się nawet pokusić o stwierdzenie, że tym jednym, zwykłym, po prostu ludzkim stwierdzeniem, jego sympatia do kobiety urosła.
Zgodnie z życzeniami Anabelle, zaczął zrzucać kolejne skrzynie. Sposób ten, choć głośny, okazał się najskuteczniejszy w dostaniu się do zawartości ładunku. Bardzo szybko, ładownia wypełniła się kablami i innymi przewodami. W pewnym momencie, Jonathan stracił rachubę, co wypadło z czego. Brodził w elektronice, przerzucając puste skrzynki bliżej ścian.
- Wiesz. Gdybyś się uparła, to z tych wszystkich kabli, przewodów i innych mikroprocesorów, udałoby Ci się skonstruować jakiś prototyp getha - stwierdził, walcząc z pokusą, aby odgarnąć nieco podzespołów na bok i sprawdzić, czy faktycznie jego błyskotliwy pomysł miałby szansę na powodzenie.
Nagłe wkroczenie żołnierza Przymierza, pokrzyżowało jego szyki. Wyszedł odważnie na bok, nie spuszczając wzroku z mężczyzny, który omotawszy ich dwójkę spojrzeniem, opuścił karabin, ale na pewno nie czujność, bądź gardę.
- Odbiór. Mam tu dwójkę cywilów z załogi promu pasażerskiego... Cholera. Łączność nadal nie działa - prychnął, kiedy po drugiej stronie odpowiedziała mu głucha cisza.
- Sierżant James McMillan, Flota Przymierza. Wasz kapitan wie, że tutaj jesteście? Mówił wyraźnie, że nie wchodzicie z nami, otrzymaliście inne rozkazy, kiedy weszliśmy na pokład? - pytał wprost. Bez ogródek. Sam podsuwając możliwości, które aż prosiły się, aby wkręcić mundurowym i tym samym nie zostać odesłanym.
- Usłyszałem hałas. Ciężkie dudnięcie. Kilkakrotnie powtórzone, w równych odstępach czasu.
- To my. Znaleźliśmy pustą skrzynie i sprawdzaliśmy, co jest w kolejnych. Jak widać, pełno tu kabli i mikrochipów. Kilka skrzyń ma drugie dno, a w nich dyski z danymi... - odparł Jonathan, w tym samym czasie, dyskretnie, kiedy tak obejmował Anabelle jedną ręką, włożył w jej dłonie mały chip, który zabrał z kolekcji ukrytej w drugim dnie. Skoro nie wiedział, co konkretnie jest przewożone, o braku jednego komponentu raczej nikt nie powinien się zorientować.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

16 mar 2022, o 00:10

- Plasterek ani medi-żel tu niewiele pomogą... - odezwała się ponuro. Jej emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale sama nie wiedziała, czy spowodowane to było samym faktem przebywania na tajemniczym, obcym statku, czy coraz ciekawszym towarzystwem Jonathana, który zachowywał się jak agent wywiadu, czy szpieg - a nie jak korpo-szczurek. A przynajmniej nie jak korpo-szczurek, jakich sobie dziennikarka do teraz wyobrażała. Może faktycznie praca w korpo była czymś diametralnie odmiennym od jej własnych wyobrażeń i stereotypów? - Tu potrzebna jest natychmiastowa wizyta na dziale intensywnej terapii u mojej manikiurzystki... - jednak z miną dziecka, które spadło z rowerka i rozbiło sobie kolano podeszła do Jonathana, wyciągając ku niemu skaleczony palec. I faktycznie, plasterek się znalazł. I to zdecydowanie jakaś dziecięca wersja - oczojebnie zielony, z maleńkimi buźkami jakichś postaci z kreskówek których dziennikarka nie znała, wystarczył jednak by zakleić skaleczenie i zabezpieczyć złamany paznokieć - aby nie zaczepiał o wszystko, co się do niego zbliży.

Pojawienie się sierżanta Przymierza (ten przynajmniej przedstawił się stopniem dzięki czemu Annabelle nie musiała znów zgadywać jego rangi) oznaczało tylko jedno - że zostali odkryci i jeśli nie zrobią nic, co pozwoli im zostać na statku, prawdopodobnie już za chwilę zostaną wykopani na pokład pasażerskiego promu. Drugim bonusem było otwarcie zatrzaśniętych drzwi, choć tą zasługę dziennikarka przypisywała raczej swoim umiejętnościom i wywołanemu przez nią zwarciu zamka - w końcu jej poważne obrażenia paznokcia i poparzenie palca musiały dać jakiś efekt, a fakt, że drzwi otworzyły się zaraz po wywołaniu krótkiego spięcia, świadczyć musiał o zakończonym sukcesem działaniu hakerskim dziennikarki.

- Nasz kapitan to strachliwy trzęsidupek, dlatego nie chciał iść sam - odezwała się natychmiast gdy żołnierz zadał pytanie, znów wyprzedzając Jonathana i korzystając z faktu, że przy braku łączności sierżant nie będzie mógł potwierdzić jej wersji - I spragniona rozgłosu hiena. Gdy załapał, że jeśli puści tylko Przymierze na pokład tego statku, to wy zbierzecie całe laury a jemu nic ze sławy i rozgłosu nie skapnie, dlatego kazał nam iść z wami. To my przynieśliśmy ładunek do kołnierza, pamięta pan, sierżancie? I z racji, że byliśmy pod ręką, wysłał nas. On sam w życiu nie poszedłby sam w takie miejsce, chyba by w portki ze strachu narobił. Mamy mu zdać relację, żeby mógł się chełpić przed dziennikarzami na Cytadeli - westchnęła teatralnie i znów dmuchnięciem odgoniła opadający na oko kosmyk włosów - Nie znoszę takich fałszywych ludzi. U was też są tacy dowódcy, sierżancie?

Poczuła dłoń Jonathana dotykającą jej własnej i przekazującą jej jakiś niewielki przedmiot. Trzymając go w dłoni uniosła rękę, by jak najbardziej naturalnym gestem wsunąć za ucho ten sam niesforny kosmyk, który znów opadł jej na oko, zerkając jednocześnie na przekazany przedmiot. Był to jeden z chipów, które znajdowały się w skrzyniach - Jonathan musiał zabrać go zanim podszedł do żołnierza, a teraz, chcąc zabezpieczyć zdobycz przed odkryciem przez sierżanta, przekazał właśnie jej. Niewiele myśląc odwróciła się na chwilę udając, że spogląda na wybebeszone skrzynie i korzystając z tego, że nikt nie widzi co robi, rozpięła guzik koszuli munduru i wsunęła chip w najbezpieczniejsze miejsce, które jej przyszło do głowy - a przynajmniej takie, w którym żaden mężczyzna nie będzie macał bez jej zgody. Wsunięty w dekolt chip wylądował w jej biustonoszu gwarantując sobie bezpieczeństwo, wygodę i względną niewykrywalność. Wygodę sobie, ale nie Annabelle - poruszyła więc lekko ramionami by ukryty kawałek elektroniki przestał ją ugniatać i kłuć, po czym szybko zapięła bluzkę.

- Gdy tylko tu weszliśmy... - odezwała się ponownie, wskazując na skrzynie by odwrócić od siebie uwagę - ...drzwi się za nami zatrzasnęły i uwięziły nas, dlatego staraliśmy się sprawdzić, co było ładunkiem statku. Niewiele tego zważywszy na wielkość ładowni, więc albo to coś jest bardzo cenne, albo to tylko przykrywka, a właściwy ładunek zniknął, bo jedna ze skrzyń była pusta. I sama skrzynia i schowek w niej. Sygnatury ładunku też niewiele mówią, prawdę powiedziawszy są dość... debilne. Może pan rzuci na nie okiem?

Odwróciła się do obu mężczyzn z uśmiechem i wykorzystując moment, gdy sierżant obserwował skrzynie, puściła porozumiewawczo oko do Jonathana. Pełna konspiracja.

- A co tam na mostku? Znaleźliście kogoś z załogi? Wiadomo skąd ten statek leciał czy dokąd miał dolecieć? No i przede wszystkim co za pijany kretyn dla rozrywki taranował statek pasażerski?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

18 mar 2022, o 09:23

Rozsądek żołnierza
A>33>B>66>C

0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

18 mar 2022, o 09:39

Mundurowy popatrzył się na Anabelle skonsternowany. Potok słów, którym zalała go dziennikarka, przyniósł pożądany efekt; choć zgubił się gdzieś w połowie wątku, absolutnie nie chciał dać tego po sobie poznać.
- W moim przypadku, rozkaz to rozkaz. Wy, jako jednostka cywilna, zapewne macie pełne prawo odmówić wykonania polecenia, jeżeli to naraża Was na niebezpieczeństwo, a wejście tutaj, bez słowa, za naszymi plecami... Cóż. Odmowa byłaby w pełni zrozumiała - zakończył jakże elokwentnie.
Chwilę lustrował ładownie uważnym spojrzeniem, oświetlając każdy kąt wąskim snopem światła z latarki. Przeszedł się kilka kroków przed siebie, zgarnął kable, aby następnie przeskanować je swoim omni-kluczem. Wyniki, które wypluła WI Przymierza na ten moment zachował dla siebie, aczkolwiek Jonathan zwrócił uwagę Anabelle dyskretnie, iż żołnierz kilka zabrał ze sobą.
- To nasze działania odcięły tutaj zasilanie. Jest go niewiele, nie wystarczy na cały statek, aby otworzyć drzwi na mostek i przynajmniej względnie przywrócić tam prąd, musieliśmy przekierować energie stąd. Na szczęście dla Was, ktoś był przygotowany na niespodziewanie skoki napięcia i z zewnątrz, można otworzyć te drzwi awaryjnie - wskazał na wyjście za swoimi plecami. Obszedł największe ze skrzyń, palcami przesunął po wbitej sygnaturze, marszcząc brwi, kiedy i omni-klucz nie znalazł odpowiedzi na tę zagadkę.
- Albo ktoś faktycznie walnął pięścią w stół, aby ciąg znaków tylko wyglądał profesjonalnie, albo to ich wewnętrzny kod. Okablowanie, wygląda na solidne i wykorzystywane przy komputerach o sporej mocy obliczeniowej...
- Jak SI? - wtrącił Jonathan.
- Byłby ostrożny z takimi wnioskami i jeśli już, zakładał WI - odpowiedział sierżant, zatrzymując snop światła na mężczyźnie. Ten wzruszył ramionami.
- Nie za dużo tutaj inteligentnych rozwiązań w sterowaniu statkiem, na zwykłe, ograniczone WI?
- Nie mi oceniać - uciął dyskusje James, skanując jeszcze podwójne dno ładunku. Nerwowy ton w jego głosie zdradzał, iż nie jest do końca szczery.
- Faktycznie musiało to być coś cennego. Możliwe, że w dzienniku pokładowym, którego szuka Pani Porucznik z sierżantem MacNaborem na mostku będą w końcu jakieś sensowne odpowiedzi. Na ten moment wiemy, że większość kapsuł ratunkowych wystrzeliła przed skokiem przez przekaźnik, sam skok nie był zaplanowany, a wypadkową wdrożenia awaryjnych procedur. Trafiliśmy także na jednego członka załogi, który udusił się z racji braku tlenu. Nie ma czym oddychać na mostku, a rezerwy do wtłoczenia już dawno wyczerpano - wyśpiewał wszystko nie do końca świadomie. Jak z nut.
Poprawiwszy ciążący mu w ręku karabin, obrócił się.
- Poziom niżej lokalizator pokazuje czarną skrzynkę. Idziecie? - Jonathan spojrzał na Anabelle. Gdyby to od niego zależało, wolałby się nie rozdzielać. Zwłaszcza, że i tak przyszło im grać swoją rolę do końca.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

20 mar 2022, o 20:27

- Ależ nikt nie mówił, że wepchnęli nas tu na siłę - odparła do żołnierza, uśmiechając się i po chwili żałując, że ma na twarzy maskę. Uśmiechy miała opanowane do perfekcji - od tych oficjalnych, grzecznych i układnych, przez współczujące, do takich, które pozwalały stopić męskie serca, a tymczasem tutaj była tego jakże przekonywującego argumentu pozbawiona przez niewygodny kawał plastiku na jej twarzy. Przysłuchiwała się więc wymianie zdań między mężczyznami, jednocześnie dyskretnie sprawdzając status swojej sondy na omni-kluczu. Ściągnęła brwi widząc, że algorytm sterujący urządzeniem albo się zawiesił, albo musiał okazać się jeszcze głupszy niż zakładała - sonda wciąż wisiała w jednym miejscu i nagrywała pusty korytarz w tej samej pozycji, w której dziennika zostawiła go ostatnio. Szybko wysłała komendę przywołania licząc, że brak komunikacji nie oznaczał, że elektroniczna smycz między nią a urządzeniem została zerwana, po czym z zainteresowaniem wróciła do obserwacji (i dyskretnego nagrywania) małego śledztwa prowadzonego przez żołnierza.

Nie wniosło ono niczego nowego - z takim samym jak wcześniej oni sami zainteresowaniem badał i oglądał skrzynie i ich zawartość, dopiero na sugestie dotyczące WI bądź SI Annabelle nadstawiła uważniej uszu. Dodatkowa informacja o uduszonym członku załogi była niepokojąca - a także rozbudziła dodatkowo wyobraźnię dziennikarki.

- Uduszony? - spytała ostrożnie, próbując wyciągnąć z sierżanta jak najwięcej informacji - Jak to jest możliwe? Statki mają przecież zapas tlenu, zużycie ich wymagałoby ogromnego czasu, zwłaszcza, że jak do tej pory znaleźliście tylko jedną osobę... Niemożliwe żeby jedna osoba zużyła cały tlen! No, chyba, żeby nie opuszczała statku przez... bo ja wiem? Tygodnie? Albo dłużej?

Zerknęła na Jonathana. Skąd mu do głowy przyszła SI? Przecież prace nad nimi są zakazane i surowo karane w przestrzeni Cytadeli... Czy to dlatego statek tak się spieszył? Temat ujawnienia jakichkolwiek śladów prowadzących do kogoś, kto pracował nad syntetyczną inteligencją byłby zdecydowanie setki razy bardziej interesujący od - i tak już kuriozalnego i niespotykanego - taranowania statku. Po nitce do kłębka można dotrzeć do śladów nielegalnej działalności i badań, do wysoko postawionych ludzi finansujących taką aferę... Annabelle aż przymknęła oczy i cicho jęknęła pod maskę wyobrażając sobie takie dochodzenie. I jego genialne rezultaty, publikowane we wszystkich sieciach informacyjnych na Cytadeli, z suchym, pozbawionym emocji komentarzem czytanym jej głosem, z jej wizerunkiem umieszczonym w rogu ekranu - jako dzielnej, dociekliwej korespondentki odsłaniającej machlojki i machinacje jakiejś korporacji budującej nielegalne oprogramowanie... Zbystrzała nagle i zerknęła ponownie na Jonathana ściągając brwi, uderzona pewną myślą. Ciekawy zbieg okoliczności, że akurat jemu takie myśli po głowie chodziły...

- A co w tych kablach i elektronice jest niby takiego szczególnego? - spytała z pozoru niewinnie, wzruszając ramionami i podchodząc do zawartości skrzyń - Równie dobrze mogą służyć do naprawy czy budowy jakichś statków czy innych komputerów... Albo centrów obliczeniowych... Poza tym SI powinna być dość inteligentna, żeby nie traktować statku pasażerskiego jako potencjalnego lądowiska.

Gdy żołnierz zasugerował, że mogą iść z nim na dalszy rekonesans statku - a do tego podał prawdopodobną lokalizację rejestratora - Annabelle znów się uśmiechnęła. Cała sytuacja stawała się coraz bardziej interesująca, a posiadanie w grupie uzbrojonego żołnierza może nie gwarantowało bezpieczeństwa, ale znacznie zmniejszało ryzyko, że nagle zostaną przez kogoś - lub coś? - napadnięci lub zaatakowani.

- Obawiam się sierżancie, że jest pan na nas skazany - puściła do żołnierza oko. To przynajmniej powinien dojrzeć, skoro nie mogła go czarować swoimi uśmiechami - W pana obecności czuję się znacznie spokojniejsza i za nic nie chciałabym zostać tu znów sama... Miło mieć przy sobie kogoś, kto potrafi zapewnić kobiecie bezpieczeństwo - zerknęła raz jeszcze na Jonathana. Wciąż biła się z myślami na jego temat, nie znała go na tyle, by w pełni zaufać jego słowom, a bez dostępu do sieci i pomocy Manuela nie mogła prześwietlić ani jego samego, ani jego korporacji. Mimo to, akceptując jego pomoc wciągnęła go w tą sytuację. Co prawda ten nie oponował, nie narzekał ani nie miał żadnych obiekcji, a łamanie przepisów i obchodzenie regulaminów przychodziło mu tak łatwo jak oddychanie - co coraz bardziej dawało jej do myślenia. Mimo to - by Jonathan nie odczytał jej słów na opak i nie wziął ich do siebie puściła oko także ku niemu i stanąwszy tak, by żołnierz nie mógł tego dostrzec złożyła palce dłoni w uniwersalny znak “OK” dając mu znać, że jest to część planu i żywiąc nadzieję, że Jonathan to zrozumie. Na razie - mając ich obu przy swoim boku - zamierzała sprawdzić jak najwięcej zakamarków na tym statku i dociec prawdy.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

22 mar 2022, o 16:26

- Jedyne, sensowne wytłumaczenie jakie przychodzi mi na ten moment, to fakt, że został odcięty. Pytanie, czy to efekt uszkodzenia systemów, który zignorował jego obecność na mostku, czy celowe działanie kogoś, kto chciał pozbyć się świadka - kontynuował urwany wcześniej wątek, idąc pierwszy. Korytarze ładowni pogrążone były w półmroku, świeciły się wyłącznie czerwone, awaryjne ledy, dlatego też żołnierz oświetlał drogę wbudowaną w zbroję latarkę. Chcąc nie chcąc, musiał zaufać załodze promu, którą miał za plecami.
- Sprawdziliście, czy ciało mogło zostać przeniesione? - odezwał się Jonathan. Anabelle oczarowała żołnierza swoją gadką - szmatką. Odzywał się więc rzadziej, nie chcąc psuć efektu.
- Szczerze? Nie wiem, czy w takich warunkach jest to w ogóle możliwe. Wolałbym po stokroć, aby nie okazało się to wszystko wyreżyserowaną zbrodnią, a wypadkową niefortunnego zbiegu okoliczności czy innego wypadku. Wystarczająco jest tutaj ponury, aby snuć jeszcze historię rodem z vidu - gestem ręki, poprosił, aby się zatrzymali. Były momenty, kiedy McMillan łapał się na stwierdzeniu, iż nie ma do czynienia z zawodowymi żołnierzami, tak więc jego komend mogą nie rozumieć.
Wychylił się z bronią w gotowości za winkiel i dopiero, kiedy upewnił się, iż droga była czysta, mogli iść dalej.
Metalowymi, szerokimi stopniami zeszli do ładowni. Był tu wyłączony wózek widłowy, kilka pustych skrzynek, jak zameldował Jonathan, który pierwszy ruszył przyjrzeć się pakunkom. Sygnatura, powielała ten sam, bezsensowny ciąg znaków, jak wybita na skrzyniach w pomieszczeniu wyżej.
Żołnierz obszedł ładownie, błysk światła w końcu odbił się od metalicznej, czarnej skrzyni. Sięgnął po nią, po czym podłączył się do łącza osobistego, jego omni-klucz wyświetlił setki danych, głównie technicznych, ale program raz dwa poradził sobie z przesortowaniem informacji.
- Dziwne - mruknął, przesuwając w powietrzu dane.
- Ostatni zapis pochodzi sprzed... trzystu osiemdziesięciu pięciu dni i zawiera adnotacje o wystrzeleniu kapsuł ratunkowych z całą, jak jest zaakcentowane, załogą.
- To chyba jakieś jaja, co?
- Chciałbym.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: Orbita ziemska

26 mar 2022, o 20:15

Początkowe wyjaśnienia sierżanta nie wniosły nic nowego ani nie rzuciły światła ani na prawdopodobną przyczynę zgonu jedynego jak do tej pory odnalezionego członka załogi, ani na przyczynę szalonej kolizji podejrzanego statku z promem. Annabelle marszcząc brwi podążała za dwójką mężczyzn i starała się powiązać ze sobą dotychczas odnalezione fakty i informacje, ale za diabła to się nie trzymało kupy - “podejrzany” ładunek mógł być równie dobrze standardowym frachtem elektroniki do jakiegokolwiek miejsca w Galaktyce i jedyną niewiadomą była tu pusta skrzynia. Zgon jednego z członków załogi z braku tlenu... no, to było zaskakujące i niespodziewane, aczkolwiek może doszło tu do różnicy zdań między wspólnikami? Może pokłócili się o zyski, towar, prawo własności do statku, byłą lub obecną dziewczynę - i jeden załatwił drugiego z czystej chęci pozbycia się niewygodnego partnera? Gdyby doszło do ataku na statek, z pewnością byłyby widoczne jakieś ślady - uszkodzenia, ślady po wystrzałach, plamy krwi czy cokolwiek - tym czasem jak do tej pory nie tylko nic takiego nie napotkali, ale statek był zdecydowanie zadbany. Szalony kurs jednostki mógł - choć było to skrajnie mało prawdopodobne - po prostu przypadkiem, a statek mógł się po prostu znaleźć w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, a jego WI nie była w stanie wybronić się przed kolizją. Cóż, głupi i niefortunny - a jednak przypadek.

Coś jednak kobiecie mówiło, że to wszystko było bardziej zagmatwane niż wyglądało na pierwszy rzut oka - a może były to tylko jej pobożne życzenia? Może podświadomie chciała, by za kolizją tych dwóch statków stała jakaś wielka tajemnica lub spisek? Z pewnością lepiej by to wyglądało w mediach, niż przypadkowe zderzenie - w takiej sytuacji jedynymi winnymi mogli być jedynie piloci linii, którzy nie zareagowali na czas i nie ominęli zawalidrogi. Postanowiła jednak nie wtrącać się jeszcze w dyskusję i nie wprowadzać jeszcze większego zamieszania. Żołnierz snuł przypuszczenia i podawał wszystkie znane mu fakty co mogło się przydać przy składaniu materiału, a wszelkie próby dalszego pociągnięcia go za język mógł zacząć traktować podejrzliwie i w końcu zamilknąć - a tego by nie chciała. Mijając kolejne załomy i odnogi korytarza zaglądała w nie przelotnie sprawdzając, czy nie dostrzeże czegoś nietypowego lub niepokojącego, ale nic takiego się nie stało. Zresztą, jako pierwszy alarm zapewne podniósł by sierżant McMillan, który z bronią gotową do strzału szedł przodem i badał teren, zgodnie zapewne z jakimiś wojskowymi procedurami i wytycznymi.

Droga na niższy poziom nie zajęła zresztą zbyt wiele czasu. Kolejne schody prowadzące w dół, krótki korytarz i oto znaleźli się w kolejnej przestrzeni ładunkowej statku - tutaj jednak było więcej niż kilka skrzyń na wyższym poziomie.

- A co jest w skrzyniach? Też kable i elektronika? - rzuciła do Jonathana, który ruszył w ich kierunku i skomentował tą samą sygnaturę ładunku co wcześniej - Spróbuj je może przeskanować - przypomniała sobie, jak żołnierz badał skrzynie w poprzedniej ładowni. Nie wiedziała zresztą czy nie potrzeba do tego będzie jakiegoś specjalistycznego oprogramowania, czy skrzynie nie były przypadkiem ekranowane lub w jakiś sposób zabezpieczone przed takim badaniem, ale zawsze warto było spróbować. Przechodząc obok wózka zatrzymała się na chwilę i położyła dłoń na obudowie silnika - wózek zapewne był elektryczny, ale może dałoby się w ten sposób sprawdzić, czy nie był niedawno używany? Kontrolnie zajrzała też do środka, czy nie znajdzie czegokolwiek co mogłoby być wskazówką, po czym ruszyła w kierunku McMillana, stając tuż za nim i obserwując wyświetlane dane i informacje z czarnej skrzynki.

- Faktycznie, jest czarna. Kto by pomyślał - rzuciła z lekkim sarkazmem, po czym wpatrzyła się w holowyświetlacz. Wiadomość o trzystu osiemdziesięciu dniach sprawiła, że uniosła ze zdziwienia brew - Najwyraźniej albo jest jakaś luka w zapisie, albo jednak nie wszyscy opuścili pokład... Choć z drugiej strony po ponad roku zwłoki na mostku byłyby chyba już tylko wysuszoną mumią albo zostałaby z nich już tylko plama... - potrząsnęła głową, po czym odwróciła się w stronę Jonathana, obserwując jego poczynania, a później rozglądając się wokół, oświetlając latarką ściany i wyższe partie ładowni i szukając jakichkolwiek nieprawidłowości, wciąż jednak mówiąc pod adresem sierżanta - Czy możliwe, że ktoś go tam zamknął celowo, żeby nie udało mu się ewakuować? Ale w takiej sytuacji chyba nadałby jakiś sygnał alarmowy, czy coś? I no właśnie, co jest nie tak z łącznością? Dlaczego nie mamy kontaktu ze światem zewnętrznym? Ten statek blokuje czy zagłusza nasze sygnały? Znaleźliście na mostku coś, co by to wyjaśniało?

- Wciąż mamy za mało informacji... - westchnęła po chwili - Jaki był ostatni kurs statku? Dokąd miał lecieć i czemu trwało to ponad rok? I czy jest tam jakaś informacja gdzie i dlaczego załoga się ewakuowała? Zwykle nie robi się tego bez jakiegoś ważnego powodu... A jeśli nawet, to przez rok ktoś by chciał taki statek odzyskać. To nie kosztuje pięć kredytów i utrata jednostki musiała kogoś nieco trzepnąć po kieszeni... Czy jest tam jakaś informacja kto jest właścicielem statku? Prywatna osoba, czy jakaś firma?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Orbita ziemska

29 mar 2022, o 19:14

Jonathan uruchomił omni-klucz, skanując skrzynie ładunkowe dokładnie. Jasna poświata, rzucała cień na jego skrzywione oblicze. Czuł się... Niekomfortowo, mając przed sobą kolejne pytania, a tak niewiele odpowiedzi.
- Kable. I elektronika - przytaknął Anabelle, pozwalając sobie na drwiący uśmieszek. Wal się, rzeczywistościo miał na końcu języka, aczkolwiek w towarzystwie damy nie wypadało przeklinać.
- Ale nie tylko. Jest drugie dno. A w nim zestaw małego narkomana? - rzucił w eter, powiększając miniaturę skanera. Obraz nie był do końca wyraźny, Jonathan dyspokonał podstawowymi opcjami swojego omni-klucza, mimo to dało się rozróżnić kształt niewielkiego pokrowca, a w nim strzykawki.
- Otwórzmy to - zadecydował McMillan. Z nie mała pomocą Jonathana, przewrócili ładunek i siłą, wdarli się do środka. Na bok poleciało całe okablowanie, kilka uderzeń kolbą wygięło ścianę do środka, mężczyzna powiększył odwrót, wyciągając tajemniczą zawartość. Ktoś celowo usunął oznaczenia medyczne, w środku znajdował się rząd sterylnych igieł oraz strzykawek, a także płyn odpowiednio zabezpieczony w fiolkach. Żołnierz zeskanował cały zestaw, z niecierpliwością przyglądając się wynikom.
- Nie rozumiem. To coś... Do stazy? Wiecie. Hibernacja. Zatrzymanie funkcji życiowych do absolutnego minimum, osoba, której to poda się w żyły zasypia... Może osoba w kokpicie wcale nie jest martwa!? - nagle, pojawiło się światełko w tym ciemnym tunelu, w którym poruszali się po omacku. McMillan nie bacząc na ważność dowodów, które właśnie trzymał w ręku, wcisnął je reporterce, a sam zaczął wywoływać na prywatnej linii pozostałą część załogi.
- Cholera. Nikt nie odpowiada. Coś tutaj bez dwóch zdań tłumi sygnał, chodźmy na mostek, trzeba sprawdzić co znaleźli pozostali i czy są cali... Weźcie to... coś. I czarną skrzynkę - wydał polecenia bez mrugnięcia okiem jak do kogoś, kto byłby również zaprzysiężony Przymierzu. Nie zniechęciło go teatralne przewrócenie oczyma przez Jonathana, a także zapętlony brak odpowiedzi na linii.
- Statek należał do osoby prywatnej. To jedyne, pewne, co udało się nam ustalić przed rozdzieleniem się. Na co czekacie!? Idziemy! - ponaglał ich, tym razem zamierzając zamykać pochód.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Ziemia”