W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

[Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

29 lip 2014, o 18:54

Poszukiwania, progi nagród: 10, 20, 40, 80

Adeza - poszukiwania:
0

Hawk - poszukiwania:
1

Adeza - typ znaleziska:
4

Hawk - typ znaleziska:
5

Adeza, spostrzegawczość - 65%:
2

Hawk, spostrzegawczość - 65%:
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

29 lip 2014, o 19:28

Hukkelberg parsknął cicho na jej słowa.
- Raczej bym na to nie liczył. Ale i tak warto dograć do końca. - Roześmiał się cicho, poważniejąc jednak, gdy zeszli na ważniejsze tematy. Najwyraźniej mężczyzna wciąż poczuwał się do roli przewodnika Hawk i jakkolwiek Merle planował pokrzyżować im plany, skoro się to nie udało, Kristian zamierzał stanąć na wysokości zadania. Może go za to wynagradzali... Ba, na pewno go za to wynagradzali. Czy to miało jednak jakiekolwiek znaczenie? Najważniejsze, że udzielał informacji. A te wcale nie były jednoznaczne.
- Jest klinika - stwierdził po chwili. - To jedno pomieszczenie, ale spore i pełne chemikaliów. Nie mam pojęcia, co tam jest. Może tylko aspiryna. A może bomba biologiczna. Są jednak plotki... - Mężczyzna zamilkł na krótką chwilę. - Mówi się o stymulantach. Silnych. Nietestowanych na ludziach, ale podobno działających. Kwestia skutków ubocznych jest jednak tematem dość... drażliwym. Nikt nic nie wie. Nawet nazwy tych domniemanych środków. Ale kogo by się nie zapytać, każdy jest pewien, że klinika pełna jest wspomagaczy. Jeśli poza wami nie ma w zbrojowni nikogo więcej, bardzo prawdopodobne, że pozostali są lub będą właśnie tam.
Mężczyzna odetchnął cicho, nie mówiąc nic więcej i dając Hawk czas na poszukiwania. Te zaś niewątpliwie były owocne - tak dla niej, jak i dla Adezy.
Jeśli chodzi o panią kapitan, w jej ręce trafiły dwie części pancerza - Kaptur Zwiadowczy i rękawice Kassa Fabrication - karabin, M-15 Windykator oraz coś, co warte było więcej niż wszystkie te trzy znaleziska razem wzięte. Przy szesnastej, a może już siedemnastej czy osiemnastej sprawdzonej szafce, po kilku momentach niepowodzenia i chwilach rosnącej irytacji, w jej rękach znalazło się wreszcie coś faktycznie warte całego tego zachodu - granatnik M-100.
Nie tylko ona miała jednak szczęście. Po przedłużającej się chwili ciszy, jaka nastąpiła po zniknięciu Xhodara za kolejnym rzędem regałów, dało się słyszeć pełne zadowolenia ha! oraz zbliżające się kroki. Gdy szturmowiec ponownie pojawił się w polu widzenia, nie był już tym nieopancerzonym osobnikiem, co wcześniej. Teraz jego ciało krył pancerz Rachmistrza, w tej sytuacji trudno więc było dziwić się jego zadowoleniu. Przy okazji, nie sposób było dostrzec innych zdobyczy. Jeśli ciemnoskóry znalazł coś jeszcze, najwyraźniej nie uznał znajdziek za godnych uwagi i zostawił je tam, gdzie były.
Granatnik jednak był granatnikiem. Widząc go, mężczyzna gwizdnął cicho.
- Proszę, proszę, Merle miał gest.
I choć zachwycać można się było dłużej, w polu widzenia pojawiło się coś, co owe pienia w jednej chwili ucięło. Ktoś uciekał. Przemykał się chyłkiem, jak cień ślizgając się pomiędzy oddalonymi nieco od dwójki tymczasowych sprzymierzeńców rzędami szafek, zmierzając niewątpliwie ku wyjściu ze zbrojowni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

29 lip 2014, o 19:50

Klinika? Nietestowane środki? Zapowiadało się na coś ostrzejszego, ale cóż mogła zrobić, jak nie udać się na miejsce? Zbyt kusiła ją wizja wspomagaczy i stymulantów, które mogłyby zadziałać. Kwestia nieprzewidzianych skutków ubocznych pozostawiała oczywiście pewien niesmak, lecz nawet najgorszą gorycz zdoła przełknąć w momencie, w którym dostrzeże wreszcie te środki.
Znaleziska wywołały na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech. Niemal natychmiast zmieniła lekko sfatygowane rękawice, wkładając te od Kassy Fabrication. Widząc początkowo Windykatora, spojrzała na swojego Tłumiciela, wyciągnęła z niego pozostały tam pochłaniacz ciepła i wpięła w odpowiednie miejsce na swoim pancerzu. Nie chodziło jej nawet o to, by miało jej się to przydać na karabinie, a raczej fakt, że jeśli już miała zostawiać pistolet, to wolała nienaładowany. Zakładając, że nie dobiegł do niej sprzeciw czarnoskórego, wrzuciła Tłumiciela do jednej z szafek i zamknęła ją z trzaskiem.
- No proszę, ładniutka - rzuciła z uśmiechem, widząc zdecydowanie większą lufę niż mogła się tego spodziewać. W jej dłoniach znalazł się ideał na tę okazję - granatnik, z pięcioma pociskami w środku. Po szybkich oględzinach umocowała go na zaczepie magnetycznym, sięgając rękoma do własnych włosów. Związując je w mocno luźnego koka za pomocą ich samych, szybko umieściła znaleziony hełm na głowie, następne słowa wypowiadając je wyraźnie zmodyfikowanym przezeń głosem.
- Dość chętny jesteś do pomocy. Mogłabym pomyśleć, że nie miałeś pojęcia co dosypano mi do jedzenia - rzuciła ironicznie, chwytając w dłoń karabin.
W tej samej chwili dostrzegła ruch. Zastygła niemal natychmiast, na ułamek sekundy, by potem uśmiechnąć się szyderczo, czego żaden z mężczyzn nie mógł dostrzec.
- Chyba właśnie znaleźliśmy przewodnika - rzuciła, ponownie głosem przesyconym ironią, której była w tej chwili pełna. Ruszyła truchtem w kierunku wyjścia ze zbrojowni, nie śpiesząc się jednak na tyle, by przegonić uciekającego. - Myślisz, że doprowadzi nas do kliniki, Hukkelberg? - rzuciła do komunikatora, uruchamiając jednocześnie Amunicję dysrupcyjną w trzymanym w rękach Windykatorze.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

29 lip 2014, o 20:29

Hawk, spostrzegawczość - 50%:
0

Adeza, spostrzegawczość - 50%:
1

Adeza, lojalność - 40%:
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

29 lip 2014, o 20:50

- Moja droga, naprawdę sądzisz, że otrułbym kogokolwiek na własnym pokładzie? - rzucił tonem niewiniątka Hukkelberg, by chwilę później roześmiać się szczerze. - W porządku, to niezbyt dobre pytanie. Ale nie, tym razem to nie ja przyprawiłem nam żarcie. Mnie też przyćpali i do tej pory nie wiem, czym dokładnie. - Można było wyobrazić sobie, jak mężczyzna wzrusza ramionami. - Nie my dyktujemy tu zasady. Nasza mała rodzinka to samowładztwo i samotny stołek króla od lat jest zajęty.
Tymczasem rozpoczęła się pogoń, choć... Nie. Nie pogoń. Raczej spokojny trucht tropiciela, z zachowaniem takiego dystansu, by cień wciąż pozostawał w polu widzenia, ale by samemu się nie odkryć. Drobna istotka - a jednak z pewnością ktoś dorosły, nie było co do tego wątpliwości - biegła pewnie, dość szybko, nie wydając nawet najmniejszego dźwięku. Jej krok był miękki, lżejszy nawet od wyćwiczonego, pełnego drapieżnego uroku biegu Hawk czy ostrożnego, ale prędkiego truchtu Xhodara.
- Spróbujcie - rzucił krótko Hukkelberg na pytanie Jeanette. - Razem z innymi jesteśmy dziś wyjątkowo zgodni i sądzimy, że to tam będzie miał miejsce finał.
Nieoczekiwany przewodnik bez wahania wybierał kolejne korytarze, mijając liczne skrzyżowania skrzyżowania. Przebiegali obok takich samych drzwi, mknęli przez takie same, rozjaśnione bladym światłem korytarze. Łatwo było się tu zgubić, wiodące ich stworzenie nie zawahało się jednak ani razu, stopniowo wyprowadzając ich z sektora - co można było wywnioskować nie tylko po czasie, jaki poświęcili już na podążanie za postacią, ale też delikatnym zagięciu stosunkowo szerokiego korytarza do wewnątrz, zgodnie z przebiegiem okręgu, na bazie którego zbudowano stację.
Podążanie za nietypowym liderem z każdą chwilą stawało się coraz trudniejsze, nie dlatego jednak, by osobnik zaczął nagle biec szybciej, ale raczej ze względu na to, że zorientował się w pościgu. Stał się znacznie ostrożniejszy, jeszcze bardziej cichy. Gdy w pewnym momencie znikł im z pola widzenia, a żaden najlżejszy odgłos nie zdradzał, w którą stronę pobiegł nieznajomy, trudno było już uznać to za zaskoczenie.
Zatrzymując się na środku skrzyżowania, Xhodar odetchnął cicho i uniósł dłoń w znaczącym geście uciszania. Nasłuchiwał. Dotychczas był może raczej jak rubaszny gawędziarz niż wyszkolony żołnierz, ale teraz, gdy zbliżali się najwyraźniej do ostatecznego rozwiązania rozgrywki, ujawnił kryjącego się w jego sercu drapieżnika, myśliwego.
- Tam. - Ruchem głowy wskazał wreszcie korytarz przed nimi, choć do wyboru mieli jeszcze dwa - jeden odchodzący delikatnym skosem w lewo oraz drugi, po prawej, a Hawk nie słyszała nic, co przemawiałoby na korzyść któregokolwiek z nich. Ten za nimi, co jasne, nie był uwzględniany w wyborze kierunku. - Ciche to cholerstwo jak mysz... Nie, wróć, jak ćma - mruknął cicho szturmowiec, spoglądając wgłąb wskazanego korytarza, nie różniącego się niczym od pozostałych. - Mam tylko nadzieję, że tak jak ćma usmaży się wreszcie w jakiejś lampie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

17 sie 2014, o 16:53

Istota, za którą musieli podążać, stawała się coraz to bardziej irytująca. Im bardziej im przeszkadzała w ich pościgu, tym Hawk nabierała przekonania, że powinni, ujawniając się do prawda, zmieść ją z powierzchni ziemi, wrócić do zbrojowni i sprawdzić, jak dotrzeć do kliniki.
Ignorowała Hukkelberga, nie chcąc sama się zdradzać, mimo tego, iż jej krok był zdecydowanie cięższy od osoby ich goniącej. Nigdy nie potrafiła chodzić lekko, nawet nie posiadając tych kilku kilogramów ekwipunku. Czując jednak miły ciężar Windykatora w dłoni, a granatnika na plecach, nie potrzebowała większej ilości informacji.
Była na łowach.
Gdy Isaac wreszcie umilkł, a tropiony zaczął poruszać się już całkiem bezszelestnie, do jej uszu docierał tylko jej własny, przyspieszony oddech, oraz odgłos kroków jej i Adezy.
Gubiąc trop, zaklęła cicho, na tyle, by ów szept został niemal całkiem stłumiony przez chroniący jej głowę hełm. Spojrzała w kierunku, w jakim wskazywał jej czarnoskóry kompan, czując rozlewającą się po jej ciele adrenalinę. Ona sama nie miała pojęcia, który korytarz mógł być tym obranym przez ich przyszłą ofiarę, nie pozostało jej więc nic innego jak tylko posłuchać towarzysza.
Skierowała się we wskazaną przez niego stronę, starając poruszać ciszej niż przedtem, gdy zależało im głównie na dogonieniu tajemniczej postaci. Windykator z uaktywnioną amunicją dysrupcyjną był gotowy do strzału gdyby tylko napotkała jakiś kontakt. W przypadku większej liczby ludzi najpewniej weźmie pod uwagę użycie granatnika, lecz pamiętała, że ograniczona liczba naboi w nim czyni z niego prezent na specjalną okazję.
Milcząc, poruszała się naprzód w oczekiwaniu na coś, co da jej jakąkolwiek wskazówkę gdzie mógł się osobnik udać, bądź w którą stronę mają iść, by znaleźć klinikę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

20 sie 2014, o 18:35

Adeza - lojalność, 40%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

25 sie 2014, o 20:28

Korytarz jak korytarz, niewiele różnił się od pozostałych - także w kwestii dochodzących z niego dźwięków. Jedynym, co tak naprawdę było słychać, to kroki tymczasowo sprzymierzonej dwójki i, co jakiś czas, brzęczenie mniej sprawnych lamp oświetlających drogę. Gdyby nie to, że na Błękit trafiły naprawdę dziwne stworzenia, można by w tej chwili pomyśleć, że pomylili drogę, że zostali przechytrzeni. W obliczu jednak tak wymagających przeciwników, jakim była piracka elita (Szaleńców pomińmy milczeniem, bo to nieco inna kategoria), trudno było czynić jakiekolwiek przedwczesne założenia.
Po kilku kolejnych metrach, okupionych niczym więcej jak tylko rosnącą irytacją, Xhodar zatrzymał się gwałtownie, spojrzał na stojącą obok Hawk i poprawił ułożenie strzelby w dłoniach.
- Nie ma go tu. - Mężczyzna nie wahał się, stosując formę męską. Najwyraźniej więc wiedział, z kim ma ją do czynienia i... Cień, który przemknął przez twarz szturmowca świadczył o tym, że świadom był nie tylko tożsamości uciekiniera, ale też tego, że od pewnego czasu szli w złą stronę, dając osobnikowi czas na przemknięcie się do kliniki. Dlaczego jednak tak nagle zmienił zdanie, stwierdzając oczywisty fakt nieobecności przewodnika, skoro nie uczynił tego przedtem? Może dlatego, że cel został osiągnięty - jeśli celem było pozwolenie na zaalarmowanie pozostałych w klinice? A może ruszyło go sumienie, co? Nie, na pewno nie. Adeza mógł być stosunkowo poczciwym człowiekiem, ale nie na tyle, by w takiej sytuacji kierować się dobrocią.
- Trzeba wrócić tą samą drogą, na skrzyżowaniu w prawo, kolejne dwa prosto, następne w lewo, korytarzem idącym po łuku, potem przez magazyn, rejestrację i będziemy mniej więcej na miejscu. - Wyrecytował ze spokojem z pamięci i zmrużył oczy. Niezbyt skory do tłumaczeń, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej, czekał. Wyraźnie spięty, gotów do ewentualnego starcia, gdyby kapitan o takie się pokusiła, ale sam nie inicjujący bójki. Jeśli faktycznie miał określony plan, jeśli przewidział najbliższe kroki, wcale nie obejmowały one natychmiastowej eksterminacji Jeanette... Choć na pewno nie powstrzymałby się od niej, gdyby nie miał wyboru. Ostatecznie swoje życie całkiem rozsądnie przedkładał ponad towarzystwo nowej członkini samej góry pirackiej braci.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

13 wrz 2014, o 21:47

Z każdym krokiem w głowie Hawkins rosły wątpliwości. Ciężko było jej orientować się w terenie, gdy korytarze sesji wyglądały w gruncie rzeczy tak samo - mogła jedynie szukać charakterystycznych ich cech, jak układ czy rozmieszczenie drzwi. W myślach liczyła kolejne przejścia i skręty - prawo, lewo, prawo, lewo, lewo, prosto. Palec na spuście Windykatora w każdej chwili gotowy był do wyplucia przez broń serii pocisków, lecz nic takiego się nie zdarzyło.
Aeda się zatrzymał, Hawk zrobiła to samo. Spojrzała na niego, marszcząc brwi i, mimo wszystko, nieco pewniej trzymając w dłoniach karabin, przenosząc wzrok na otoczenie, by móc je zlustrować. Pierwszą jej myślą było, że oczywiście się zgubili.
- Widzę - odrzuciła tylko, czując rosnącą irytację, którą skutecznie zamaskował fakt zasłaniającego kobiecą twarz hełmu. - Nagle sobie przypomniałeś? - spytała po chwili, ruszając w drogę powrotną tym samym korytarzem. Nie umknęło jej zachowanie Aedy. Także i ona, w reakcji na to, wyraźnie się spięła. Szła obok niego, nie pozwalając, by mógł wycelować jej w plecy ze strzelby, sama też jednak nie próbowała go tak zajść. Do tego czasu był lojalny, ale czemu miałoby się to nie zmienić? Czy zasadą nie było wygranie tylko jednego członka tego cyrku? Z pewnością wtedy będzie musiała dokonać wyboru, a ten był stosunkowo łatwy. Mimo wszystko Jeanette nie do końca planowała grać według ustalonych reguł. Wszystko zależało od wielu czynników.
Kredytów. Wielu kredytów, w głównej mierze.
Zachowanie Aedy zasiało w jej umyśle myśli, że mężczyzna najwyraźniej w pewnej chwili zmienił zdanie co do jednej rzeczy. Niezbyt wiedziała jakiej to, lecz mowa jego ciała skłaniała ją do decyzji o lepszym pilnowaniu swojego życia. Miała przewagę, nie chciała, by została ona zniwelowana przez element zaskoczenia.
- Spóźnimy się na imprezę przez twoje dylematy, Adezo - dodała tonem, jak gdyby wspominała w tym momencie pogodę, mimo gotowego do naciśnięcia spustu palca. Nie zważając na nic, szła dalej, jednocześnie kątem oka obserwując każdy ruch czarnoskórego, odliczając wręcz do momentu, w którym mógłby się na nią rzucić.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

23 wrz 2014, o 15:56

Inicjatywa: Hawk, Adeza
0

Inicjatywa: pozostali
1

Hawk, spostrzegawczość: 50%
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

23 wrz 2014, o 16:34

Xhodar nie garnął się do zwierzeń, nie uczynił jednak nic, by Hawk unieszkodliwić. Musiał mieć swoje plany i swoje wnioski, które zdołał wyciągnąć i którymi teraz się kierował, nie planując jednocześnie się nimi dzielić. Jeszcze tylko przez chwilę spoglądał na Jeanette z napięciem po czym ruchem głowy wskazał stronę, w którą powinni podążyć. Nie zamierzał iść przodem, ale świadom był też, że również i Hawk w tym momencie nie będzie chciała mieć go za plecami. Jedynym rozsądnym w tym momencie wyjściem było ruszenie u swego boku - i tak też uczynili, zmierzając w kierunku kliniki.

Droga przebiegła bez dodatkowych atrakcji. Adeza bez wahania wybierał korytarze, którymi powinni podążyć, choć pozornie wyglądały one tak samo - identycznie opustoszałe, pozbawione oznaczeń, przecinane pojedynczymi śluzami, które jednak otwierały się bez oporów. Droga w ciszy, którą przerywał jedynie tupot ich własnych butów była monotonna i sprzyjała wzrostowi niepokoju, jaki Xhodar odczuwał na pewno - tylko o tym mogła świadczyć w tej chwili wyraźnie spięta postawa - i mogła odczuwać Hawk. Zbyt cicho, zbyt nienaturalnie. Cisza przed burzą? Cóż, gdyby wyznacznikiem miały być te niskobudżetowe vidy akcji, zdecydowanie tak należało do tego podchodzić.
Gdy dotarli do stosunkowo wąskich, niepozornych drzwi, nietrudno było już otrzeć się o szaleństwo. Monotonne, głuche tąpnięcia kroków nie były bodźcami wystarczającymi do odparcia ciężkiej, zaciskającej się coraz bardziej bezdźwięcznej kopuły. Taką mogłaby odpędzić rozmowa lub porządna strzelanina, przy czym przez całą drogę Xhodar nie garnął się ani do jednego, ani do drugiego.
Za samymi drzwiami opisanymi jaskrawym, zielonym neonem (MLS, co ciemnoskóry biotyk rozszyfrował mruknięciem jako Medical Labs Sector) też było cicho. Teoretycznie dobrym "wyciszaczem" mogły być po prostu sama śluza prowadząca do środka, ale równie dobrze mogło tam po prostu nikogo nie być. Zresztą, to akurat można było sprawdzić, wrota bowiem rozsunęły się same gdy tylko znaleźli się wystarczająco blisko.
Prawdziwą okazały się domysły numer dwa. Ogromne pomieszczenie pełne ław laboratoryjnych i przeszklonych szafek, obejmujące także rozbudowane centrum kontrolne, pełne wygaszonych teraz monitorów i konsol oraz kilka mniejszych przedziałów (przez szybkę w drzwiach prowadzących do sali oznaczonej jako B Hawk dostrzegła wyposażenie pasujące najprawdopodobniej tylko do sali operacyjnej) było opustoszałe tak, jak wszystkie pokonane dotąd korytarze, a brak czyjejkolwiek obecności podkreślał tylko sterylność sektora. Tylko... Czy przypadkiem nie tutaj miał rozegrać się finał? Czy nie powinno roić się tu od pozostałych piratów - no, a jeśli było ich zbyt mało na rój, to czy nie powinni tu po prostu być?
W każdym razie, nikogo nie było. Nikt nie dobrał się do stymulantów, które...
Właśnie, stymulanty. Jeśli nie była to jakaś próba wrobienia ich - Hawk i Adezy - w dziwną sytuację, któraś z tych szafek lub któreś z pomieszczeń od A do D powinno zawierać choćby niewielki zapas eksperymentalnych środków. Gdyby więc...
W chwili, w której myśli Jeanette zaczęły zbaczać na tor dotyczący przeszukania kliniki, coś wreszcie przerwało ciszę. Coś, a dokładniej pogłos ciężkich kroków, kroków, jakie stawiać mógł jedynie ktoś w masywnych, podbitych dodatkowym wzmocnieniem butach. I to chyba nie ktoś w liczbie pojedynczej - nawet zakładając, że od prawej strony (bo to właśnie stamtąd dochodził odgłos) zbliżała się tylko jedna osoba (choć założenie to nie musiało być prawidłowe, ostatecznie echo zawsze było mylące), to chwilę później bardzo podobne dźwięki rozległy się od strony przeciwległej do tej, po której znajdowała się Hawk. Cóż, wychodziło na to, że jednak nie zostali wrobieni, co? Rzeczywiście ktoś się tu zbliżał. Po uwzględnieniu faktu, że pustymi korytarzami dźwięk przemieszczał się bez trudu, znacznie wyprzedzając wydające go postaci, Jeanette mogła dać sobie najwyżej 5 minut nim do ich dwójki dołączy ktoś jeszcze.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

28 wrz 2014, o 20:27

Było źle.
Jedyny odgłos, jaki mącił okalającą ich ciszę, były tupnięcia ich własnych butów, do których Hawk zdołała już przywyknąć. Wytłumiła je szybko, skupiając się na odgłosach pochodzenia obcego - niestety, żadne takie nie docierały do jej uszu. Im spokojniejsza wydawała jej się okolica, tym gorzej się z tym faktem czuła. Niepewność rosła w jej głowie by w chwili odnalezienia właściwych drzwi przybrać już niebotyczne rozmiary.
Wparowała do pomieszczenia niczym pies spuszczony ze smyczy, szukający swej ofiary. Niestety, żadnej nie znalazła. Po upłynięciu chwili, jakiej potrzebowała na zlustrowanie centrum i poznanie jego rozkładu, ciszę, ironicznie dzwoniącą jej w uszach, przerwał odgłos kroków.
Poczuła... ulgę. Trzymane w jej ciele pokłady adrenaliny nareszcie znalazły gdzieś ujście, a ona mogła przestać obawiać się, że zaraz wybuchnie lub oszaleje. Ruszyła truchtem ku szafkom, jednocześnie z przyzwyczajenia wydając rozkazy. Tym razem jednak nie musiało jej zależeć na tym, czy Xhodar jej posłucha.
- Znajdź te stymulanty. Gdy się zbliżą, biorę na siebie C, ty trzymaj się blisko B. Będziemy mieć osłony z każdej strony na chwile ostrzału i dobre pozycje do obustronnego ataku na tych wchodzących północnym i południowym wejściem - wypluwała z siebie słowa, gorączkowo przeszukując każdy panel, chcąc znaleźć funkcję blokowania drzwi. - Można przesunąć te stoły pod wejścia do pomieszczeń. Lepsza obrona, więcej obrony. Spróbowałabym zablokować te drzwi, ale dla mnie to za dużo pieprzenia. Jeśli umiesz - droga wolna. Podzielimy ich sobie na fale, bo pewnie przyjdą z więcej niż jednego korytarza.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

28 wrz 2014, o 20:31

Szansa na znalezienie stymulantów: 50%
0

Powodzenie blokady drzwi: 30%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

28 wrz 2014, o 20:49

Nie było dobrze, naprawdę nie było dobrze.
Adeza tym razem wprawdzie nie oponował, ruszając w kierunku laboratoryjnych stołów i faktycznie zajął się też ich przenoszeniem - z pomocą biotyki było to wykonalne. Masywne, zastawione sprzętem ławy dygotały wprawdzie niepokojąco, a przy ich odstawieniu nie można się było ustrzec przed hukiem, jaki mogły wydać tylko takie meble, gdy zbyt gwałtownie lądowały na podłogę, tym niemniej - dało się je przemieścić i uzyskać kilka dodatkowych pozycji obronnych.
To był jednak na ten moment jedyny sukces, o jakim mogli mówić. Przeszukanie szafek nic nie dało - och, jasne, pełno tam było przeróżnych środków, pudełek leków, pustych strzykawek i dziwnych, zamkniętych w sterylnych opakowaniach porcji domięśniowych zastrzyków, żaden jednak nie był czymkolwiek eksperymentalnym. Nazwy na oblepiających to wszystko plakietkach nawet, jeśli nie były Hawk dobrze znane, to przynajmniej kojarzyła je z reklam czy wystaw mijanych klinik. Coś na uspokojenie, jakieś witaminy, szczepionki... Nic szczególnie pomocnego.
Podobnie nie powiodło im się z centrum kontroli. Xhodar wprawdzie podjął próbę rozpracowania systemu, niezależnie jednak, jak bardzo by się starał, rozjaśnione już ekrany stale wyświetlały ten sam, ciemny ekran, przełamany jedynym, klarownym komunikatem:
ODMOWA DOSTĘPU

brak uprawnień administratora
Kroki natomiast stale się zbliżały. Echo z jednego korytarza nakładało się na echo dochodzące z korytarza drugiego, tak, że wciąż trudno było określić, z iloma osobami mają tak naprawdę do czynienia.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

2 paź 2014, o 12:17

Zaklęła głośno, otrzymując dwa fiaska we dwóch próbach. Nie zniechęciło jej to jednakże przed następną próbą. Podeszła do następnych półek, tych najbliżej pomieszczenia, w którym zamierzała się skryć. Upewniła się, że jego drzwi są otworzone, by potem nie było żadnego problemu z wejściem do środka.
Wróciła do poszukiwań jakiegokolwiek środka, licząc, że Adeza również zajmie się czymś względnie ambitnym. Wolała zaufać swej intuicji i słuchowi, by w razie czego porwać możliwe, znalezione specyfiki ze sobą i wtargnąć do pomieszczenia, chowając się bardziej po stronie ściany, by nie było ją widać przez drzwi. Na razie możliwe znaleziska wolała odłożyć, a sama w pogotowiu miała karabin i uwieszony z tyłu granatnik. Upewniła się, że zarówno Umocnienie jak i Amunicja Dysrupcyjna są aktywne i przylgnęła do ściany, by nie stać na widoku gdy obcy wtargną do pomieszczenia. Przyda im się element zaskoczenia.
- Przydałby mi się łeb tego skurwiela w formie nagrody - rzuciła bardziej do siebie niż do Xhodara, nie precyzujac również kim wspomniany przez nią "skurwiel" mógł być. Nie, żeby kiedykolwiek spotkała admirała. Po prostu całe to gówno, w jakie ją wpakował, choć było na swój sposób zabawne i mogło jej przysłużyć jako rozrywka, prawdopodobnie nie było warte nagrody. Chyba, że naprawdę ją zaskoczą w tej kwestii.
Przygotowała się i skupiła, wsłuchując w odgłosy kroków i ich echo odbijające się od ścian korytarzy. W chwili, w której do jej uszu dobiegłby syk otwieranych drzwi, odczekała dwie-trzy sekundy i dopiero potem, ostrożnie się wychyliła, gotowa do wykonania Rzezi, celując w środek grupki jeżeli w jej skład wchodziłoby więcej osób niż dwie. Następnie oddałaby dwie serie z Windykatora, przykucając, by nieco stabilniej przycelować - później już tylko powrót za osłonę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

4 paź 2014, o 18:29

Szansa na znalezienie stymulantów: 50% (Hawk)
1

Szansa na znalezienie stymulantów: 50% (Adeza)
0

- - -

Hawk - rzut na obalenie: 50%
2

Hawk - rzut na trafienie z Windykatora (seria 1):
4

Hawk - rzut na ogłuszenie (seria 1): 50%
3

Hawk - rzut na trafienie z Windykatora (seria 2):
5

Hawk - rzut na ogłuszenie (seria 2): 60%
6

Wróg nr 3 - rzut na trafienie:
7

Adeza - rzut na obalenie:
8

Wróg nr 5 - rzut na trafienie (seria 1):
9

Wróg nr 5 - rzut na trafienie (seria 2):
10
Mechanika Hawk > Wróg nr 1

Rzeź -> zadane obrażenia: 456
- obalenie: nieudane

Seria z karabinu (1):
- celność: 50% + 20% (broń) - 15% (aktywne umocnienie) + 10% (implant) + 15% (stabilna postawa) = 80%
- zadane obrażenia: 0,75 * (540 + 540 *0,5) = 607
- ogłuszenie: udane

Hawk > Wróg nr 2

Seria z karabinu (2)
- celność: 50% + 20% (broń) - 15% (aktywne umocnienie) + 10% (implant) + 15% (stabilna postawa) = 80%
- zadane obrażenia: 1 * (540 + 540 * 0,5) = 810
- ogłuszenie: udane
  • PA = 16 - 3,5 - 6 - 6 = 0,5 PA
Wróg nr 3 > Hawk

Przeciążenie -> obrażenia przeciw tarczom: [470 + (470*0,2)]*2 = 1128
redukcja obrażeń przez Umocnienie: 1128*0,15 = 169
zadane obrażenia: 959

Strzał z pistoletu:
- celność: 50 + 25 - 35 (wróg za bardzo dobrą osłoną) = 40%
- pudło!
  • PA = 16 - 6 - 5 = 5 PA
Adeza > Wróg nr 6
szarża biotyczna -> zadane obrażenia: 375
- obalenie: udane

ciężkie cięcie omni-ostrzem:
- celność: 50 + 10 (bliska odległość) + 15 (niestabilny, niezdolny do obrony przeciwnik) + 40 = pewne trafienie
- obrażenia: 400 + 0,65*400 = 660
redukcja obrażeń przez pancerz technologiczny wroga: 660*0,3 = 198
zadane obrażenia: 462
  • PA = 16 - 6 - 5 - 4 (poświęcone na walkę wręcz) = 1 PA
Wróg nr 5 > Adeza Xhodar

- celność: 50 + 20 - 10 (średnia osłona) - 15 (sojusznik w polu rażenia) = 45%

Seria z karabinu (1):
- obrażenia: 0,5 * (540 + 540 * 0,2) = 324
redukcja przez barierę biotyczną: 324*0,15 = 48
zadane obrażenia: 276

Seria z karabinu (2):
- zadane obrażenia: 0,25 * (540 + 540 * 0,2) = 162
redukcja przez barierę biotyczną: 162*0,15 = 24
zadane obrażenia: 138
  • PA = 16 - 6 - 6 = 4 PA
Podsumowanie Hawk: tarcze 172/1131, pancerz 750/750
Adeza Xhodar: tarcze 561/975, pancerz 825/825
Wróg nr 1 (człowiek): tarcze 42/1105, pancerz 750/750 -> ogłuszony
Wróg nr 2 (kroganin): tarcze 627/1437, pancerz 800/800 -> ogłuszony
Wróg nr 3 (salarianin): tarcze 1105/1105, pancerz 750/750
Wróg nr 4 (człowiek): tarcze 715/715, pancerz 600/600
Wróg nr 5 (człowiek): tarcze 1105/1105, pancerz 750/750
Wróg nr 6 (asari): tarcze 340/715, pancerz 288/750 -> obalony

schemat
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

5 paź 2014, o 20:59

Tym razem poszukiwania się opłaciły - może nie tak, jakby mogły, ale przynajmniej nie okazały się stratą czasu. Po pospiesznym przejrzeniu zawartości ostatniej szafki do rąk Hawk trafiła wreszcie obiecująca, nieoznakowana, zapakowana w nieduże, sterylne pudełko strzykawka o długiej igle. Nie sposób było stwierdzić, co jest w środku, ale to było najbardziej obiecujące opakowanie, na jakie można było liczyć. Pośród tych wszystkich oklejonych, opisanych pudełek, paczek czy fiolek tylko taka strzykawka była godnym naczyniem na eksperymentalny środek stymulujący, którego właściwości jednak - ze względu na brak etykiety - nie sposób było teraz stwierdzić.
Pani kapitan nie zamierzała jednak w tej chwili niczego na sobie testować. Zamiast tego dopadła najlepszej póki co osłony za ścianą jednej z sal operacyjnych i... Uczyniła to w ostatnim momencie. Ledwo zdążyła przygotować się do starcia, upewniając się też, że i Xhodar zajął odpowiednio zabezpieczone miejsce, gdy i jedne, i drugie drzwi otworzyły się z sykiem, tym samym ogłaszając rozpoczęcie przedstawienia.
Choć wszyscy byli tu wyszkoleni, Hawk była szybsza. Nawet, jeśli przybyli zostali wcześniej ostrzeżeni o przeciwnikach w postaci Jeanette i Adezy - a na pewno zostali, ostatecznie ta dziwna postać będąca przez jakiś czas przewodnikiem pary, była doskonałym zwiadowcą - być może nie spodziewali się ich tutaj tak szybko lub... Liczyli na rozwiązanie pokojowe. Jakkolwiek dziwnie by to brzmiało, to przecież było możliwe. Nie tylko Hawk mogły nie podobać się zasady narzucone przez Admirała Merle'a. Być może pośród nadchodzących właśnie korsarzy byli tacy, którzy chętnie zrobiliby coś na przekór żądnym zabawy rządzącym?
Teraz jednak było to pytanie, którego nie warto było zadawać - skoro zostali ostrzelani, to przecież o żadnych rozmowach nie mogło być mowy. Zaczęła się walka.
Hawk była szybka i celna. Nawet mierząc się z równymi sobie miała spore szanse na sukces - i tym razem dało się to dostrzec. Doskonale rozplanowany atak sprawił, że dwaj pierwsi wrogowie, jacy pojawili się w północnych drzwiach, niemal od ręki zostali na dobrą chwilę wyłączeni z gry, ogłuszeni amunicją dysrupcyjną.
Wiadomo jednak, że to był dopiero początek. Szczęśliwie unikając pierwszego ataku ze strony Hawk, pozostali dwaj wrogowie nacierający z tej strony czym prędzej skryli się za masywnymi, laboratoryjnymi stołami, by w kolejnej chwili przystąpić do ataku. To znaczy... Hawk spodziewała się zmasowanego ostrzału, nic podobnego jednak nie nastąpiło. Wiadomo, dwóch ogłuszonych przeciwników atakować nie mogło, ale przecież pozostało z tej strony jeszcze dwóch - dlaczego więc atak nadszedł jedynie ze strony jednego z nich? Szybki rzut oka pozwoliłby dostrzec, że jeden z przeciwników, ten, który pozostał bezczynnym, szarpie teraz salariankę - to ona potraktowała Hawk przeciążeniem, niemal zdejmując jej tarcze, ona też musiała być postacią, która przez kilka chwil była ich przewodnikiem - za ramię, ściągając w dół i mówiąc coś prędko. Z tej perspektywy Jeanette nie mogła dostrzec, kim jest panikujący ewidentnie przeciwnik, najwyraźniej jednak nie był szczególnym zagrożeniem... Albo udawał. Bardzo dobrze udawał.
Tymczasem Adeza też nie próżnował. Będąc najbardziej efektywnym w walce wręcz, nie wytrwał za osłoną zbyt długo. Gdy tylko za dwoma przeciwnikami nadchodzącymi z jego strony zamknęły się drzwi, szturmowiec już szarżował na tego, który ukrył się za laboratoryjnym stołem. Takie postępowanie miało sens - atakując ukrytego, co umożliwiła mu biotyczna szarża, sam jednocześnie przemieszczał się za osłonę, częściowo odgradzającą go od drugiego z wrogów. Takie zachowanie pozwoliło mu też przynajmniej chwilowo nie przejmować się pozostałym wrogiem, zająć natomiast tym, którego udało mu się zbić z nóg - nim jeszcze plecy napastniczki sięgnęły ziemi, Xhodar już aktywował omni-ostrze i ciął na odlew, ewidentnie nie ulegając urokom strażniczki asari, z jaką się mierzył.
Strzały, jakie padły ze strony drugiego z wrogów, zignorował. Nie próbował chować się bardziej, unikać ich, w skrócie - nie tracił czasu na nic równie bezsensownego. Sytuacja nie była na tyle krytyczna, by musiał stosować podobne manewry i, jeśli dobrze pójdzie, najpewniej w ogóle do takiej ostateczności doprowadzony nie zostanie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

6 paź 2014, o 08:39

Gdy nadeszli, jej pierwszą myślą było to, że aż tylu ich się nie spodziewała. Szóstka przeciwników, równie obytych w walce jak ona sama. Niemal natychmiast po oberwaniu przeciążeniem dał o sobie zaznać przyjemnie odczuwalny ciężar przypiętego do magnetycznego zaczepu granatnik. Mógł rozwiązać problem. Schowała za plecy Windykatora, jednocześnie zerkając na "pole bitwy".
To, co zobaczyła, nieco ją zdziwiło. Obrona piratów była dość słaba, nawet i bez granatów mogliby sobie z nimi poradzić. Z ich wszystkich najagresywniej zachowywał się Adeza i ona sama. A publika, oglądająca całą tą zapoczątkowaną przez nią jatkę przy użyciu zamontowanych w pomieszczeniu kamerach musiała popuszczać z ekscytacji. Ta myśl wywołała u niej kolejną falę gniewu. Kto tak naprawdę był jej przeciwnikiem na tej stacji? Ci bezsensownie wybrani przeciwnicy czy cały organizator tego pieprzonego przedsięwzięcia? Podjęła decyzję.
Odczekawszy odpowiednią ilość czasu na naładowanie sobie tarcz, chwyciła granatnik w dłonie. Ostatecznie już postanowiła, że go wykorzysta.
- Hej! - krzyknęła, starając się zagłuszyć wrzawę. W razie przyjęcia natychmiast sporych obrażeń, od razu by się wycofała, lecz, by temu zapobiec, chwyciła trzymaną broń w jedną dłoń i wycelowała ją w sufit, opierając o własne ramię gdyż broń była zbyt ciężka by móc ją bez trudu trzymać w ten sposób bez żadnego oparcia. Przynajmniej według niej. - Jesteśmy na pieprzonej stacji kosmicznej. Jak myślicie, za którą ścianą najbliżej do próżni? A ile zdążę rozwalić zanim ktoś mnie zdejmie? - prychnęła, patrząc wyzywająco na resztę piratów, choć nie było to coś co mogliby dostrzec przez skrywający jej wyraz twarzy hełm. - Mam głęboko w dupie kim jesteście i co zrobiliście. Wiem, że jakiś skurwiel mnie naćpał i wjebał do tej dziury jak każdego z was, żebym grała mu pod publikę. Możecie przestać się wspólnie napierdalać jak wam każą albo mogę wysadzić nas w powietrze.
Irytacja i wściekłość nie były odczuciami, które umiała maskować. W tym wypadku nawet się nie starała. Mówiła głośno i głosem pełnym pogardy dla admirała, którego wszyscy zdawali się wielbić naokoło jej. Wszyscy poza, oczywiście, nią.
- Możemy się założyć o to, czy to faktycznie zrobię. - warknęła na koniec, chwytając granatnik w obie dłonie, lecz nie celując go w żadną z grup.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Artmis Tau > Sparta > Altaaya] Stacja Błękit

6 paź 2014, o 19:57

Po słowach Hawk najpierw nastała dziwna, nienaturalna cisza, a tym, co ją wreszcie przerwało, było głośne westchnienie ulgi i ciche kroki stosunkowo lekkich butów.
- Chwała wszystkim bogom. Widzicie, idioci?! - Osobnik, który jeszcze niedawno szarpał salariankę za ramię, okazał się być teraz ludzkim biotykiem, jeśli można było zawierzyć wątłym, zanikającym niebieskim smużkom, które przed momentem mężczyzna musiał skupiać jeszcze na rzecz potencjalnego ataku. - Mówiłem, że zmądrzeje. - Dopiero teraz obejrzał się przez ramie, a gdy jego wzrok padł na granatnik dzierżony przez Hawk, uniósł ręce w powszechnie znanym geście względnej bezbronności. - Hej, opuść to, nie chcemy, by przypadkiem palec omsknął ci się na spuście i...
- Chyba żartujesz... - głuchy pomruk przerwał stosunkowo przyjazny monolog mężczyzny. - Chyba żartujesz. Ostrzelała nas, debilu! Zaczęła walkę! Zabieraj tę swoją chudą dupę, trzeba to dokończyć. - W przeciwieństwie do kroków biotyka, które były ciche, te ciężko opancerzonego kroganina doskonale odzwierciedlały całą jego masę i siłę. Każde tąpnięcie było małym trzęsieniem ziemi - przynajmniej do momentu, gdy mężczyzna w lekkim pancerzu jednym, wykonanym od niechcenia gestem nie unieruchomił masywnego, ogłuszonego do niedawna żołnierza w polu zastoju.
- Wybacz, jest nieokrzesany, jak każdy z nich zresztą. - Biotyk wzruszył ramionami obracając się wreszcie przodem ku Hawk, gotów do pokojowej przemowy. Jako jedyny do tej pory nie wyciągnął nawet broni zza pasa i jako jedyny najwyraźniej miał chęć i odwagę reprezentować całą grupę. Reszta - salariańska inżynier, unieruchomiony kroganin, stosunkowo drobny, ale wyglądający na doświadczonego ludzki żołnierz - zebrała się za jego plecami.
- Larena... - Ruchem głowy wskazał salariankę. - ...powiedziała nam, że się tu zbliżacie, więc przyszliśmy i my. Zresztą, to było oczywiste, że padnie albo na zbrojownię, albo na klinikę, co? Podobno miały tu być jakieś stymulanty. - Wzruszył lekko ramionami. Najwyraźniej średnio w to wierzył. - Z założenia chcieliśmy olać ten cały cyrk i po prostu sobie posiedzieć, aż tamci się znudzą, ale... Cóż, nie mamy żalu i... Ej, Xhodar! - Podczas, gdy biotyk przystąpił do wyjaśnień, szturmowiec wciąż spoglądał spod byka na strażniczkę asarii i ostatniego z obecnych w sali żołnierzy, ewidentnie nie mogąc się zdecydować. - Opanuj się, prymitywie, zdaje się, że też na to przystałeś, nie? Nie powyrywałeś Larenie nóg z dupy, to o czymś świadczy. - Inżynier prychnęła cicho, podobnie postąpił też Xhodar, ostatecznie wyciągając jednak rękę do błękitnej wojowniczki i pomagając jej wstać. Chwilę później całą trójką dołączyli do pozostałych.
- Już? Wszyscy pokonali zidiocenie? - Mężczyzna rozejrzał się, szczególnie znacząco spoglądając na Adezę i uwolnionego już kroganina, który warknął teraz głucho. Biotyk najwyraźniej był usatysfakcjonowany, bo ponownie spojrzał ku Hawk.
- Jestem Sierżant, a ci tutaj... No, to oni. Po prostu. Przedstawią się przy innej okazji. W każdym razie, już po otrzymaniu zaproszeń myśleliśmy o tym, by się postawić. Wiesz, z Merlem generalnie się nie walczy, nie warto, ale nikogo nie bawi bycie jego zabawką. Coś o tym wiesz, co, świeżynko? W każdym razie, postanowiliśmy zaryzykować. Najwyżej nas eksterminuje, nic strasznego. - Wzruszył lekko ramionami i przespacerował się kawałek, by ostatecznie usiąść na najbliższym stole laboratoryjnym i przeciągnąć się lekko. - Xhodar o niczym ci nie powiedział? No i dobrze. Bez urazy, skarbie, ale jesteś nowa, nie znamy ani ciebie, ani twoich bardziej... subtelnych zdolności. - Uniósł brwi znacząco, a że nie nosił hełmu, jego wyraz twarzy był doskonale widoczny. - Jak umiesz udawać. Jak umiesz kłamać. Na ten moment bardziej przydałaś nam się wściekła - parsknął cicho. - Wiesz, z tobą to trochę jak z Szaleńcami. Ich wprawdzie znaliśmy, no ale... Ofiary konieczne, sama rozumiesz. Trzeba było trochę to przedstawienie pociągnąć, żeby uśpić potwora i... - Uniósł palec, uprzedzając ewentualny śmiech ze strony Hawk. - Radzę nie roześmiać się teraz głupio. Nie warto. Ten krótki cyrk mógł ocalić nam dupy. Albo nie, ale przynajmniej próbowaliśmy. - Zmarszczył brwi, zafrasowany nieco. To jeszcze nie był strach, ale pewien niepokój - na pewno.
- Więc tak, ofiary konieczne. Szaleńcy musieli paść, ty musiałaś zostać okłamana. Oni zresztą też nic nie wiedzieli... Ha, na dobrą sprawę do tej pory żadne z nas niczego nie było pewne. Nóż w plecy to u nas nic zaskakującego, co? - Parsknął cicho. - Że ty nas chcesz wymordować, to było oczywiste, ale że Xhodar też dał się w to wciągnąć? A potem oni... - Gestem wskazał pozostałych. - Ten wciąż może nas wymordować. - Wskazał kroganina. - Po niej w życiu nie spodziewałem się, że zacznie strzelać, ostatecznie jest pacyfistką a propozycja takiego rozwiązania była jej własną. - Wskazał Larenę. - Ona jest nowa, tak jak ty i na dobrą sprawę też byśmy ją okłamali, gdyby nas nie podsłuchała. - Ruchem głowy zwrócił uwagę zebranych na asari, która, staranowana wcześniej przez Xhodara, wciąż jeszcze chwiała się na nogach. - A oni... - Spojrzał na parę ludzkich żołnierzy. - No, tacy sobie. Normalni. Nasi. - Wzruszył lekko ramionami po czym uśmiechnął się sztucznie. - W każdym razie, wychodzi na to, że trochę tu sobie posiedzimy, więc...
Co nastąpiło po więc, tego Hawk już nie usłyszała. Najpierw zachwiała się lekko, zaatakowana przez lekki zawrót głowy. Ten jej nie zdziwił, bo w końcu była zmęczona i głodna, ale gdy pociemniało jej w oczach - to przyciągnęło ze sobą nieprzyjemne wrażenie deja vu.
- Kurwa, nie znowu... - Nim odpłynęła zupełnie, dosłyszała jeszcze warkot kroganina i ciche westchnienie salarianki, gdy ta osunęła się na ziemię.

- ...ęto procedurę wybudzania. Proszę czekać. Rozpoczęto procedurę wybudzania. Proszę...
Najpierw zaatakował ją ból głowy tak okrutny, że wyzwaniem było już wygrzebanie z pamięci swego własnego imienia, nie mówiąc o przypominaniu sobie czegokolwiek bardziej skomplikowanego. Potem, gdy odetchnęła głębiej, wrażeniu zrzucenia z klatki piersiowej masywnego kamienia towarzyszyło piekło w gardle. Coś podobnego czuło się po kilkunastu godzinach bez płynów lub przy okazji bardzo silnego, czyszczącego pamięć kaca.
- Wybudzanie - zakończono. Inicjuję fazę stabilizacji.
Nie mogła zlokalizować, skąd dochodził głos, nie mogła go skojarzyć z czymkolwiek konkretnym, ale w pewnej chwili natknęła się na przymiotnik syntetyczny. Tak, to z pewnością był głos syntetyczny, głos sztucznej inteligencji. Przez dobre kilka chwil był tylko on, kolejne dźwięki docierały do niej stopniowo - pikanie kontrolnych monitorów, szum aparatury medycznej, zdecydowanie zbyt głośny chlupot pojedynczych kropli spadających w wężykach kroplówek, cichy jęk gdzieś z prawej strony, kaszel z lewej. Poczuła też zimno metalowego łóżka, na którym leżała, szorstkość materiału uniformu, który miała na sobie i chłód elektrod przyczepionych nie do klatki piersiowej, jak zazwyczaj się je umiejscawia, ale w okolicach obu skroni. Nie, to chyba nie były elektrody. Może więc bardziej... czujniki?
Dotychczas szalony rytm pików dochodzących ze stojącej obok aparatury wyrównał się, przechodząc w monotonny, usypiający bieg. Szum pobliskiej pompy - co i komu tłoczyła, Hawk nie mogła dostrzec - ucichł stopniowo, sala pogrążyła się w ciszy.
- Faza stabilizacji zakończona. Rozpoczynam testy jednostkowe. Stanowisko pierwsze...
Czymkolwiek wspomniane testy by były, Hawk nie poczuła nic niepokojącego. Zaczęła natomiast odzyskiwać władzę nad sobą. Ból głowy nie ustępował, gardło wciąż paliło, ale przynajmniej zaczęła sobie przypominać.
- Stanowisko drugie... Stanowisko trzecie...
Stacja Błękit.
Admirał Merle.
Gra.
Gdyby chciała usiąść, nic by jej nie zatrzymało. Nie była do niczego przywiązana, a czujniki przyczepione przy skroniach łatwo było zdjąć. Jedynym ograniczeniem była kroplówka, ale tę odpięto od niej już w kolejnej chwili, miejsce wkłucia poddając działaniu mediżelu.
- Stanowisko dziesiąte... Testy jednostkowe zakończone. Brak oznak patologicznych. Program zakończony. Życzę miłego dnia.
Wreszcie mogła się rozejrzeć, zobaczyć kolejno surowe, szare ściany, imponujący zestaw sprzętu medycznego, obejmujący zarówno standardowe systemy monitorujące i kroplówki, jak i bardziej zaawansowane urządzenia, których przeznaczenia Hawk nie mogła dociec, dalej rząd dziesięciu takich samych, metalowych łóżek zajmowanych przez wszystkich spotkanych w ciągu dzisiejszego dnia piratów. Wszystkich. Tym, kto przed chwilą kasłał, był Szaleniec, na łóżku obok leżała jego siostra, trąca teraz uparcie różnobarwne oczy.
Wściekłość narastała proporcjonalnie do zdumienia i niedowierzania. Coś było nie tak. Coś było bardzo nie tak. Może chciało jej się wyć dziko, a może roznieść to wszystko w proch - niezależnie od chęci, Hawk na nic nie miała siły. Była w stanie siedzieć, ale już wizja wstania z łóżka była mocno niepokojąca. Sądząc po minach pozostałych, równie niemrawo wracających do rzeczywistości, im również nie było łatwo.
- Świetnie się spisaliście. - Cichy syk drzwi poprzedził nadejście ubranej w biały kitel kobiety. Choć z jej ust padła pochwała, w postawie ciemnowłosej nie sposób było dopatrzeć się dumy - jedynie chłodny profesjonalizm. Zmarszczone brwi świadczyły o tym, że gdy odpinała czujniki tym, którzy jeszcze ich nie zdjęli, myślami jest już na etapie dokładnej analizy efektów dzisiejszych doświadczeń.
- Zaraz... Zaraz, paniusiu... Stój, kurwa! - ryknął wreszcie kroganin, jako pierwszy schodząc - nie, właściwie staczając się bardziej - z łóżka. Zachwiał się, a że ustał na nogach, to ewidentnie zasługa twardości jego rasy. Po prostu wszelkie podane środki i zabiegi słabiej na niego działały. - Co to było? Co to jest? - Masywną łapę zacisnął na ramieniu pani doktor, nie pozwalając jej odejść.
- To... - Uniosła wzrok, by spojrzeć na kroganina. Rosły wojownik miał teraz taki sam surowy, szary uniform, jak pozostali, tyle że dopasowany do jego rozmiarów. - To jest właśnie to, do czego została stworzona Stacja Błękit. - Uznając te wyjaśnienie za ostateczne, kontynuowała dopiero wtedy, gdy jej odejście ponownie uniemożliwił jej uścisk kroganina. - To centrum szkoleniowe, eksperymentalny projekt treningowy umożliwiający naukę bez fizycznego przeciążania organizmu. - Gdy kroganin puścił ją wreszcie, wróciła do zbierania wydruków z maszyn umiejscowionych przy poszczególnych łóżkach, nie zamilkła jednak. Najwyraźniej doszła do wniosku, że im szybciej to wszystko im wyjaśni, tym szybciej dadzą jej spokój. - Wciąż znajdujemy się w fazie testowej, stąd konieczność pozbawienia was świadomości przed implementacją sztucznej rzeczywistości. Na tym etapie sprawdzamy prawdopodobieństwo osiągnięcia stuprocentowego odwzorowania rzeczywistości, jakie jest niezbędne, jeśli projekt ma działać odpowiednio. - Spojrzała na nich tak, jakby nie wierzyła, że cokolwiek z tego rozumieją. Cała dziesiątka siedziała już tymczasem na swych łóżkach, świdrując kobietę mniej lub bardziej nieprzychylnym wzrokiem. - Musieliście być zupełnie nieświadomi, by nie zafałszować wyników swą świadomością nierealności tego, w czym uczestniczycie. Musieliście być przekonani, że faktycznie uganiacie się po stacji, strzelacie, że odczuwany ból jest prawdziwym... W porządku, on akurat był prawdziwy, poddawaliśmy was stosownym stymulacjom.
- Śmierć. - Cichy głos platynowowłosej urwał monolog ubranej w kitel kobiety. - Ona też była prawdziwa?
- Śmieszne pytanie, oczywiście, że nie. W końcu żyjecie. - Spojrzała na Szaleńców, zatrzymując się jeszcze raz przy drzwiach. - Samo wrażenie jednak było odwzorowaniem faktycznej agonii i stanu poagonalnego. Pobudzeniu poddawaliśmy te same ośrodki mózgu, które odbierają kolejne sygnały agonalne, by na koniec znieść aktywność układu nerwowego do minimalnego poziomu zapewniającego przeżycie. - Spojrzała na wszystkich uważniej po czym uśmiechnęła się krzywo, nieszczerze. - Z mojej strony to wszystko. Na zewnątrz czekają wasi opiekunowie. Mają wasze ekwipunki i wynagrodzenie przyznane wam przez Admirała. Ach, i uprzedzając wasze pytania... - Drzwi rozsunęły się z sykiem, gdy doktor zatrzymała się tuż przed nimi. - Przydzieleni wam mentorzy nie brali w tym udziału, ale o niczym nie wiedzieli. Uśpiliśmy ich ze względów czysto praktycznych. - Wzruszyła lekko ramionami, jakby to było oczywiste. Wyłączenie nie tylko mających brać udział w testach, ale także ich tymczasowych opiekunów miało dać możliwość bezproblemowego zabrania ich z pokładów łajb komandorów, bez konieczności mierzenia się z nadmiarem pytań czy pretensji za nieuzasadnione wtargnięcie na pokład ekip Admirała. Załogi okrętów mogły być lojalne wobec swych kapitanów, najwyraźniej jednak dobór komandorów brał pod uwagę także karność ich podwładnych wobec autorytetu Merle'a.

Po opuszczeniu ciasnej sali wybudzeniowej, Hawk znalazła się identycznym pomieszczeniu, w jakim miała się stoczyć niedoszła, ostatnia walka. Tym razem jednak pomieszczenie nie było puste - przy każdym ze stołów laboratoryjnych ktoś pracował, brzęczało przekazywane z rąk do rąk szkło, z jednego kąta wydzielały się intensywnie szare, bezwonne dymy. Pani kapitan mogła przyglądać się temu jedynie przez chwilę, potem bowiem jeden z techników znacząco spojrzał na drzwi - te same drzwi, przez które w wirtualnej, symulowanej poprzez celowaną stymulację odpowiednich ośrodków (wzroku czy czuciowego) w jej mózgu rzeczywistości wraz z Adezą wkroczyła do laboratorium.
- No, nareszcie. Niezły cyrk, co? - parsknął cicho Hukkelberg czekający kilka kroków dalej. Ruchem głowy zasugerował, by Hawk podążyła za nim i zaprowadził ją do położonego niedaleko pomieszczenia. Chodzenie wciąż nie było tak łatwo, ale kobieta mogła przynajmniej przemieszczać się już w miarę godnie, bez komicznego chwiania się przy każdym kroku.
- Twoje rzeczy. - Gdy znaleźli się w niedużej, surowo urządzonej sali, Hukkelberg wskazał skrzynię, zawartością której był cały ekwipunek odebrany przedtem Jeanette. Mogła, oczywiście, poświęcić chwilę na skrupulatne przejrzenie zgromadzonych tam rzeczy - gdyby to uczyniła, upewniłaby się, że nic nie zginęło. Pudło faktycznie zawierało wszystko, co powinno.
- No i wynagrodzenie. Oszczędź mi monologu, że wolisz głowę Merle'a, że to skurwysyn, że bla, bla, bla. Po prostu bierz i udawaj, że cię to cieszy. - Z tymi słowy wręczył Hawk niedużą, nieoznakowaną skrzynkę, gotową do otwarcia w każdej chwili. - Promy już czekają, wasze łajby też są już w okolicy, podaliśmy im współrzędne, w których mają na was czekać. - Hukkelberg uśmiechnął się krzywo i po poinstruowaniu jeszcze kobiety, jak ma trafić do doków (wymagało to zjechania na niższy poziom stacji i pokonania kilku krótkich korytarzy), zasalutował jej paradnie. - Witaj w rodzinie, Hawk.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”