W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

28 wrz 2016, o 17:21

Z jakiegoś powodu rój nie zamierzał atakować Kiru. Zbieracze postanowili przechwycić ludzką kolonię, może więc to było problemem - tak z dość oczywistego punktu widzenia. Nawet jeśli ich humanoidalne jednostki wdawały się z nią w walkę, to celem grup robaków mógł już nie być yahg. W końcu to ludzie byli ważni.
- Nie krzycz na mnie! - wrzasnęła Ibbie z zaskakującą, jak na jej stan, głośnością. Uniosła omni-klucz i celnie wystrzeliła plazmę w stronę roju, wyginając się w miejscu, bo nie była za bardzo w stanie podnieść się do pozycji stojącej.
Zarówno jej atak, jak i ten wykonany przez będącego celem Matta, trafiły w sam środek złowrogo bzyczącej grupy, wywołując w niej chwilowy chaos. Część owadów opadła na ziemię, część rozpierzchła się, dopiero po długiej chwili wracając do reszty. Niewielkie pancerzyki, palone żywym ogniem, upadły na podłogę magazynu, między dwa w większości puste już pudła, rozpadając się ostatecznie w gasnący szybko żar.
- To działa, Matt, jeszcze raz! - jęknęła blondynka, już nieco mniej aktywnie, niż gdy kłóciła się o swoje chwilę przedtem.
Strzał Kiru pozostał niezauważony, bo przeleciał pomiędzy owadami, zadając być może jakieś, ale w praktyce raczej zerowe obrażenia. Nie dało się nawet zauważyć, czy jakikolwiek robal padł po nim na ziemię.
W przeciwieństwie do kolejnej salwy wystrzałów plazmy, które weszły w rój jak w masło. Kolejny fragment bzyczącej kuli odłamał się, powodując zamieszanie i spadł, tym razem na skrzynię, na której zostawił czarne, wypalone ślady. Powierzchnia skrzyni nie była tak odporna, jak stalowa podłoga. Ibbie poprawiła na tyle, na ile mogła, a kolejna wystrzelona przez Kiru rzeź tym razem zahaczyła o znacznie więcej żyjątek i pozbyła się też części zagrożenia.
- Jeszcze raz! - zawołała znów blondynka, tym razem do yahganki.
Nie zmieniało to faktu, że rój był coraz bliżej. Kiru go nie interesowała, Ibbie może nie zauważył, ale to Matt stał na samym środku, naprzeciw wejścia i był bezpośrednią przyczyną otrzymywanych obrażeń. Zostało może dwa metry - Tarczansky dalej nie mógł już się cofnąć, a robalom przemierzenie całego magazynu nie zajęło wcale dużo czasu. Naturalnie, mógłby ukryć się za drzwiami i zostawić Kiru z Ibbie na pastwę owadów, ale czy naprawdę zdobyłby się na coś takiego, podczas gdy powinien jednak robić za tego wybawcę, rycerza na białym koniu, za którego się uważał?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

3 paź 2016, o 20:06

Co prawda, zmniejszona liczebność nadlatującego w jego stronę robactwa powinna napawać go optymizmem. Jednak świadomość tego, że nawet w tej ilości są one śmiertelnie niebezpieczne nie pozwalała mu na wybuch radości. Mógł oczywiście z entuzjazmem orangutana na widok banana huczeć, buczeć i wydawać inne nieokreślone dźwięki. Ale po co? Tak na zapas? Najpierw robota, później przyjemności. Z takiego prostego założenia wychodził. Niemniej jednak.
Gdzieś w ciemnej stronie jego psychiki pojawiła się jeszcze jedna możliwość. Najmniej pochlebna, wręcz haniebna. To rozwiązanie dla wielu mogło się wydawać oczywiste. Jeszcze miał szanse uciec i zamknąć za sobą drzwi. Przynajmniej wydawało mu się, że miał na to kilka, może kilkanaście sekund. Nigdy nie był w stanie takiego zagrożenia życia. Poza tym, w tym momencie myślał przede wszystkim o ratowaniu swojej córki. Dwie istoty dodane do kolekcji posągów nie robiły w tym momencie większej różnicy. Przynajmniej, jeśli patrząc na to w sposób czysto analityczny, chłodny, kalkulacyjny. Przez sekundę spojrzał nawet w kierunku drzwi, kusiły swoim "rozwarciem", zapraszały do wnętrza. Aktywny cały czas omni-klucz przypominał mu o tym, że nadal może wyprowadzić śmiercionośny, miejmy nadzieję ostateczny cios w stronę nadlatującego roju. Decyzja była trudniejsza, niż mogła się wydawać. Nie mógłby się pogodzić z myślą pozostawienia dwóch osób na pastwę losu. Przypomniała mu się jego karkołomna decyzja o ratowaniu Straussa na stacji Raitaro. Ryzykował powodzenie całej misji, by uratować jedno życie ludzkie. Tak...nieznaczące, niezmieniające całokształtu ówczesnej, chujowej sytuacji. Poza tym. Biorąc pod uwagę nieudolność tutejszych kolonistów i umiejętność panikowania oraz robienia w galoty, uznał, że te dwie panie są jedynymi osobami, z którymi warto współpracować w trakcie przedzierania się do Aetio. Miał wrażenie, że Joab był kolonią francuską, cechy jej mieszkańców świadczyły jednoznacznie o tym. Spojrzał na Kiru, na ledwo stojącą Ibbie. Pomimo chłodnej kalkulacji jaka teraz była prowadzona w jego inżynierskiej główce, musiał dodać subiektywną ocenę. Pomimo przerażającego jestestwa Kiru i nadmiernego gadulstwa Ibbie, po prostu je polubił...I przede wszystkim...Dlatego powinien zostać.
Nie uważał się za rycerza w lśniącej zbroi. Broń losie. Robił to, co uważał za słuszne, za konieczne do przetrwania. W końcu...Jakby nie patrzeć, odpowiedzialność jaka obecnie spoczywała na tej trójce była ogromna i totalnym idiotyzmem byłoby ich teraz zostawić na cel ratowania własnego tyłka. Musieli poradzić sobie z tym zrobaczałym gównem, które przybyło na tą planetę i ogarnąć tych nieżyciowych kolonistów, którzy jakimś cudem jeszcze nie zapomnieli o tym, że trzeba oddychać. One mogły mieć zupełnie inne podejście. Bardziej przyziemne niż on. Prawdopodobnie chciały jedynie przeżyć, a w jego przypadku, ta cała sytuacja nabrała bardziej osobistego wymiaru. W końcu chodziło tu o bezpieczeństwo jego córki.
A tak poza tym wszystkim...Uformowało się tu niezłe trio. Konrad Wallenrod, Joanna d'Arc i...Hermenegilda Wielka Waleczna.
Bez ubarwiania tego w zbędne komentarze, Matthew po prostu wycelował omni-klucz ponownie w nacierający rój robactwa. I aktywował podwójnie spalenie. Miał nadzieję, że realizacja tej taktyki drugi raz przyniesie zamierzony skutek i zakończy problem poszukiwaczy na jakiś czas. W końcu nie wiadomo ile z nich czaiło się poza murami tego budynku. Korzystając jeszcze z odrobiny wolnego miejsca, postanowił przesunąć się w stronę yahganki. W razie czego, mogła służyć jako dość niezła osłona.
-
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

5 paź 2016, o 11:11

Rzeż i tak zadziałała lepiej niż się spodziewała, chociaż jeden z pocisków trafił w wystarczająco duże skupisko robactwa by zainicjować wybuch. We trójkę bardzo szybko pozbyli się większości zagrożenia, jednak pojawił się nowy problem. Matt, którego rój uznał za najsmaczniejszego, zbliżył się już do końca magazynu.
Być może robale obrały go na cel dlatego, że w przeciwieństwie do Ibbie nie był poraniony? Zaatakowani przez niego ludzie również nie wyglądali na rannych. pomimo przymusowego unieruchomienia. Czy to mogło oznaczać, że Zbieracze w ten sposób wyłapywali sobie niewolników? Tylko dlaczego jedynie ludzi?
Filozoficzne rozważania na temat motywacji wroga musiały zaczekać na bardziej sprzyjające okoliczności gdyż pozostałe szkodniki właśnie szykowały się do zawarcia bliższej znajomości z mechanikiem.
O dziwo Matt nie zdecydował się na ucieczkę do baru. co w tej sytuacji wydawało się być najrozsądniejszym wyjściem. Skoro ona i Ibbie nie stanowiły dla roju wystarczająco atrakcyjnego celu dałyby radę, choć być może zajęło by to nieco dłużej. oczyścić magazyn.
Trudno powiedzieć jak reszta, ale Kiru nie oczekiwała by był to jedyny rój atakujący kolonię. To oznaczało, że aby dotrzeć do statku z tymi balastem w postaci przerażonych cywili będą potrzebowali większej siły rażenia.
Jeśli z jakiegoś powodu omniklucz Matta znów by zawiódł lub jego ataki nie wyeliminowały zagrożenia, wystrzeliła dwukrotnie Rzeź w kierunku roju.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

10 paź 2016, o 19:28

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

10 paź 2016, o 20:04

Ibbie nie była w stanie pomóc im już więcej. Rój zbliżał się nieubłaganie w stronę Matta, a ten postanowił jednak nie uciekać, nie zostawiać pozostałej dwójki na pastwę groźnych owadów. Kolejne jego spalenie, tym razem bez współpracy blondynki, uderzyło w rój i pozbyło się następnej jego części. Rzeź, posłana przez Kiru, znów bez żadnego skutku przeleciała pomiędzy robakami, nie czyniąc im żadnej szkody.
W międzyczasie owady zdążyły obłapić Matta, przykleić się do niego. Czuł, jak generator tarcz rozpaczliwie informuje go o dramatycznym spadku poziomu tarcz, którego nie dało się w żaden sposób powstrzymać. Nie miał czasu. Ibbie, nawet jeśli chciała mu pomóc, w tej chwili nie miała jak, bo miała słuszne prawo obawiać się, że wystrzelony pocisk płonącej plazmy zrobi krzywdę również Tarczanskiemu. On sam nie miał jednak wyboru, bo czekanie aż problem zniknie sam, poskutkowałoby tylko jego śmiercią - albo czymkolwiek, co działo się ze sparaliżowanymi ludźmi, takimi, jakich widzieli wcześniej przez okno.
Całą jego uwagę pochłonął dźwięk, buczący, przeraźliwy, zagłuszający huki wystrzału z broni Kiru i jęki bólu Ibbie. Dopiero rozpaczliwie wystrzelone spalenie, choć rozniesione przez owady osmaliło nieco jego pancerz, pozbyło się pozostałej części roju, a w magazynie zapadła przeraźliwa cisza. Miał szczęście, że nie był sam, inaczej skończyłby zupełnie inaczej.
Ciszę przerwało stęknięcie zza skrzyni, za którą leżała ranna blondynka. Teraz już nie podciągała się na niej, nie wykrzykiwała zachęcających i emocjonujących okrzyków bojowych i nie atakowała, szybko i zwinnie. Do zwinności w tej chwili brakowało jej bardzo dużo. Siedziała teraz, z raną wstępnie zaleczoną medi-żelem, ale walka ze zbieraczem i ratowanie Matta przed rojem wyczerpały ją całkowicie. Nie była w stanie nawet uśmiechać się zadziornie, jak zazwyczaj, wyglądała też na wiele starszą, niż podczas kilku godzin wspólnie spędzonych na statku. Westchnęła i zamknęła oczy, czując chwilową ulgę bardziej, niż ból, akurat w tym konkretnym momencie.
- Dobrze, że zamknęłaś tę bramę, Kubera - mruknęła cicho w końcu, zmuszając się do powolnego wstania z kałuży krwi. Jej jasny pancerz nie wyglądał teraz najpiękniej, zwłaszcza, że większość krwi należała do niej. - Jeszcze jeden taki i byłby koniec. Co dalej?
Drzwi od restauracji rozsunęły się chwilę dłużej i stanęła w nich Elizabeth. Wbiła spojrzenie w Matta, w osmalonym pancerzu, stojącego w kałuży małych trupów w chitynowych pancerzykach. Wypuściła głośno powietrze z płuc i osunęła się po ścianie, siadając na pierwszej lepszej skrzyni w magazynie. Oparła głowę na dłoniach, bo tak łatwiej było udawać, że nie zauważa drugiego trupa zbieracza, takiego, jak ten, który został w części jadalnej. Droga prowadząca do córki była odcięta, nie mieli chwilowo jak wydostać się na zewnątrz, chyba, że chcieli stawić czoła większej ilości tego, czego przed chwilą doświadczyli. Póki co byli odcięci. Stosunkowo bezpieczni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

15 paź 2016, o 19:47

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Miał wrażenie, że nie nadąża reagować właściwie na to, co robi ten niezwykle zgrany kolektyw robali. Przez chwilę nawet grzeszył myślą o tym, że ucieczka byłaby dla niego lepszym rozwiązaniem. Przynajmniej przeżyłby i mógłby kombinować dalej. Samotnie...Bowiem reszta kolonistów, którzy nie padli ofiarą roju była po prostu...zbyt osowiała. Co nie napawało go wielkim optymizmem. Wyjaśnione już zostało wcześniej, dlaczego postanowił zostać. W końcu z bandą idiotów i tak niczego by nie ugrał. A tak. Ma znośny zespół i dość mocno nastawiony na cel. Choć każdy ma dość rozbieżny punkt widzenia. Kiedy Ibbie i Kiru widziały przed oczami napis "przetrwanie", Matt widział imię swojej córki i jako motyw przewodni całej walki z przerośniętym mniej lub większym robactwem obrał właśnie ratowanie córki. O ile...Było jeszcze co i kogo ratować. Biorąc pod uwagę skuteczność tych dziwnych, nieznanych mu istot, prawdopodobnie wszyscy znajdujący się na zewnątrz, prawdopodobnie nie przetrwali tego starcia. Niestety, musiał podejść do sprawy realnym okiem...
...Jednak nikt nie zabroni mu myślenia o tym, że jednak nie wszystko stracone. Co prawda, Ibbie mocno oberwała. Lizzie jest w cholernym szoku, a Kiru wydaje się mieć na wszystko wyjebane, to mimo wszystko, musiał spróbować odeprzeć ofensywę tego, czego sam do końca nie potrafił nazwać.
A wszystkie te przemyślenia krążyły w jego głowie, w momencie kiedy robale wylądowały radośnie na jego pancerzu, próbując przedostać się przez bariery kinetyczne wołające o pomoc. Wiedząc, że stan bariery oscyluje gdzieś na połowie swojej wytrzymałości, zdawał sobie sprawę, że wystrzelone przez niego spalenie nie strawi jego jestestwa żywcem. Czego zresztą nie chciał. Szybko zatem wyzwolił załadowany wcześniej ładunek rozgrzanej plazmy. A robactwo...Zamieniło się w popiół.
-TAK JEST! Mamy to! Skurwiałe kurestwo, kurwa jego skurwiała mać!-Wydarł się radośnie. Jednak przez zasłoniętą twarz hełmem, jego głos nie wydawał się być tak entuzjastyczny, jak miał zabrzmieć. Poza tym, być może...Głośnik zamocowany w hełmie mógł się trochę nadpalić. Wszak jego pancerz mógł się w trakcie tego karkołomnego manewru uszkodzić. Niemniej jednak, radość trwała chwilę. Ibbie oberwała mocno, wytaczająca się spod jej pancerza krew świadczyła o tym doskonale. Nie można było jej w tym stanie zostawić. Była potrzebna, chyba bardziej, niż ktokolwiek inny w tej drużynie. Mdlejaca Elizabeth nawet go tak nie zainteresowała, choć przed chwilą ich stosunki nieco się ociepliły. Kiedy blondynka zmuszała się do wstawania, Tarczansky natychmiast do niej podszedł i chwycił ją, aby przez przypadek nie upadła.
-Ej, ej...Połóż się, musimy Cię najpierw połatać. W tym stanie, to możesz co najwyżej w sufit patrzeć.-I tak jak postanowił, tak też zrobił. Bez większych ceregieli, po prostu zmusił Ibbie do tego, by się położyła. Stanowczo, ale delikatnie rzecz jasna. Nawet jeśli to, co teraz nastąpi, mogło wyglądać co najmniej jednoznacznie, to wcale mu o to nie chodziło. Straciła stanowczo za dużo krwi i jeśli nie zatamują krwawienia dostatecznie szybko, prawdopodobnie ją stracą.
-Lizzie. Nie mdlej. Macie tutaj jakąś apteczkę? Bandaże...Nawet plastry się nadadzą. Szybko, bo zaraz nam tutaj odleci.-Nie minęła chwila, kiedy inżynier postanowił ściągnąć z Ibbie pancerz. Skoro są zamknięci i w osłabionym składzie nie mają żadnych szans na przetrwanie, musieli skupić się na tym, by utrzymać najemnik przy życiu. Nie było innego wyjścia. Miał nadzieję, że którekolwiek z nich ma jeszcze przy sobie mediżel. Tym najprawdopodobniej postawiliby ją na nogi zdecydowanie szybciej. Matt swój zostawił w torbie podróżnej, a że teraz zajęty był czymś innym, a jego myśli krążyły wokół poważnej rany Ibbie, to...No cóż, wcale nie pomyślał o tym, że...Można było to załatwić o wiele prościej.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

16 paź 2016, o 19:23

Spalenie Matta ostatecznie zakończyło egzystencję roju i aż chciałoby się rzec, że chwilowo ich najbardziej palące problemy zostały rozwiązane. Oczywiście nadzieje sobie, rzeczywistość sobie co dobitnie jak na zawołanie udowodniły mdlejąca Ibbie i wtaczająca się do pomieszczenie Elizabeth.
Jeśli była Matta miała zamiar reagować w ten sposób na każdego Zbieracza jaki stanie na ich drodze, będzie wesoło jeśli okaże się, że musza stąd wyjść przed przybyciem pomocy. A taki scenariusz był całkiem prawdopodobny skoro wrogowie, nawet jeśli wcześniej mieli jakieś wątpliwości, upewnili się co do ich lokalizacji i bezpieczniej było zakładać, że na jednym ataku się nie skończy. Przez ułamek sekundy Kiru zastanawiała się której z nich powinna pomóc w pierwszej kolejności, jednak dopóki Elizabeth nie zwariuje i nie wpadnie na szalony pomysł otwarcia bramy by wydostać się na zewnątrz i poszukać córki, mogła siedzieć na tej skrzyni tak długo jak chciała.
Zdrowy rozsądek podpowiadał, że w pierwszej kolejności powinno się ratować tego towarzysza, który w danym momencie był bliższy śmierci toteż, podobnie jak Matt ruszyła w stronę blondynki.
Nie trzeba było tytułu lekarza medycyny by stwierdzić. że rany Ibbie nie wyglądają najlepiej. Kiru nie była pewna ile dokładnie krwi mogą stracić ludzie zanim umrą, ale pogarszający się z minuty na minutę stan najemniczki podpowiadał, że kobieta docierała powoli do granicy.
- Trzymaj - powiedziała podając Mattowi dwie tubki mediżelu. Jedyna nadzieja w tym, że rany blondynki były wyłącznie powierzchowne, inaczej niewiele mogliby dla niej zrobić.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

20 paź 2016, o 15:52

Ibbie westchnęła tylko, widząc pędzącego w jej stronę Matta. Podniosła się do pozycji siedzącej i tak już została, przyglądając się tylko mężczyźnie i yahgance, która też ruszyła na pomoc. Gdy do niej dopadli, oboje, a w zasięgu wzroku znalazło się znacznie więcej tubek medi-żelu niż spodziewała się zobaczyć, machnęła dłonią z frustracją.
- Już się pokleiłam - poinformowała ich cicho. - Tylko zdążyłam stracić trochę krwi, jak widać. Ale zaraz... zaraz się pozbieram.
Elizabeth pokręciła głową, po czym nią pokiwała, by chwilę później unieść trochę nieobecny wzrok na Matta. Trudno było się jej ogarnąć po szoku, którego doznała. Nie była najemnikiem, technikiem, prawdopodobnie w życiu nie miała na sobie pancerza, nie wspominając o trzymaniu broni. To, czego z chwili na chwilę doświadczała, i tak wymagało od niej bardzo wiele i wbrew pozorom naprawdę mogło z nią być gorzej.
Teraz obudził ją widok blondynki, siedzącej w kałuży krwi. Dziewczynie nie spieszyło się do wstawania, dopóki nie ustalili co zamierzają dalej robić. Wyjść stąd, czy przeczekać najgorsze w magazynie, czy ruszyć na niebezpieczne poszukiwania Isy, czy wrócić do restauracji i spędzić nie wiadomo ile czasu za zaspawanymi drzwiami. I tutaj, gdzie siedzieli, i w pomieszczeniu z którego przyszli, leżały zwłoki, na które trudno było nie zwracać uwagi.
Elizabeth ruszyła do restauracji, a raczej do jednego ze schowków po drodze do głównej sali i za chwilę wróciła stamtąd z apteczką pierwszej pomocy, z którą uklękła przy Ibbie. Na moment zamarła, zdając sobie sprawę z tego, że kolana jej kombinezonu nasiąkają krwią, ale najwyraźniej doszła do wniosku, że nic już na to nie poradzi i skupiła się na rannej.
- Medi-żel pomoże na chwilę, trzeba to opatrzyć - powiedziała kategorycznie, sięgając ku zaczepom pancerza siedzącej i rozpinając je. Dziewczyna zaprotestowała, ale nie miała siły na skuteczną odmowę, więc tylko westchnęła, w miarę możliwości pomagając ściągnąć z siebie napierśnik.
Kombinezon, który miał pod spodem, rozcięty był na wysokości ostatnich żeber i ukazywał zasklepioną prowizorycznie, głęboką, ciętą ranę. Nie na tyle groźną, by miała się jej wylać na zewnątrz zawartość tułowia, ale nadal nieszczególnie piękną. Ibbie zerknęła na nią i jęknęła, krzywiąc się.
- Znów nie będę mogła tańczyć - mruknęła, pozwalając starszej kobiecie zająć się obrażeniami.
- Faktycznie, straszny problem - odparła Elizabeth.
- Dla ciebie może nie, nie macie tutaj... ała, ja pierdolę, uważaj trochę... ani jednego parkietu chyba, co?
Była żona Matta westchnęła i dalej robiła swoje, zupełnie obojętna wobec zaczepek, które testowała na niej blondynka. Miała tylko zabezpieczyć ranę, nie musiała się zaprzyjaźniać. Zresztą warunki nie były szczególnie przyjazne zawieraniu nowych, długotrwałych znajomości.
Omni-klucz Kiru mignął, a potem rozbrzmiał, informując o przychodzącym połączeniu. Po odebraniu odezwał się szum, który w miarę szybko przeszedł we w miarę zrozumiałą mowę.
- Kubera? - fakt, że głos był znajomy, świadczył o tym, że Singh przeżył atak, choć brzmiał tak niewyraźnie, jakby spadł w jedną z przepaści wokół kolonii. - Żyjecie? Co to, kurwa, jest? Gdzie jesteście w ogóle? Próbuję się skontaktować z całą załogą, ale... oni chyba...
Indianin zamilkł, dając jej czas na odpowiedź. Bardzo dużo czasu. W końcu czasem trudno było wydusić z siebie słowa, które nie chciały zostać wypowiedziane.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

25 paź 2016, o 20:48

Widząc stan Ibbie raczej nie wierzył w jej najlepszy stan zdrowia. Rana wyglądała paskudnie, a ilość straconej krwi świadczyła raczej o tym, że prędzej czy później potrzebna będzie jej transfuzja. Nie wyglądało to wszystko za ciekawie, jednak mimo wszystko...Miał wrażenie, że pojawił się w odpowiednim momencie. Co prawda...Nie był wojskowym, nie znał się na taktyce, strategii. Od tego raczej były Ibbie i Kiru, jednak one wydawały się działać na żywioł. Bez koniecznego w tej sytuacji planu działania. Skutki tego mają takie, że wszyscy są tutaj zamknięciu na cztery spusty. Bez większych szans na przeżycie. Nie wydawało mu się, żeby robale odpuściły zanim wszyscy z tej kolonii zostaną zatrzymani w tym dziwnym polu paraliżującym lub zabici. Zresztą, dziwny fetysz z zamienianiem ludzi w żywe posągi, czyż nie?
-Dobra, Lizzie. Połataj Blondi, a ja...Ja muszę się za czymś rozejrzeć.-W jego głowie zaczął się kreować pewien plan. Misterny i chyba zbyt ambitny na tą chwilę. Zauważył jak robale są podatne na ogień. Trudno było tego nie zauważyć zresztą, padały jedna po drugiej po jednym celnym trafieniu. Nadwyrężanie omni-klucza było jednak zbyt nieefektywne i mogło narazić wrażliwą aparaturę omni-klucza na przegrzanie. A tego, bowiem nie chciał. Nie zdążył się nacieszyć wszystkimi bajerami w swoim świeżutkim, pachnącym sprzęcie. Wydawało mu się, że aparatura pomiarowa, w którą było wyposażone jego omni-narzędzie może się jeszcze przydać. Do lokalizacji Aetio, na przykład. Korzystał oczywiście ze swojego zawodowego doświadczenia. Niedziałająca komunikacja przysparzała nie lada problemów i trudno było przebić się przez zagłuszony sygnał w samej kolonii. A co dopiero wyjść z informacją poza orbitę. Niemożliwe. Budowa nadajnika odpadała, zresztą...Programowanie częstotliwości zajęłoby stanowczo zbyt dużo czasu. Musiał przede wszystkim pomyśleć o tym, jak przebić się przez rój śmiertelnie niebezpiecznych owadów i ich zdecydowanie powiększone wersje, które są równie problematyczne co te małe sukinsyny.
-Owinięta bandażem będziesz mogła nakurwiać do disco, spokojnie.-Odrzekł, słysząc narzekania Ibbie. Tutejsi osadnicy mieli raczej słaby instynkt przetrwania. Siedzieli jak wryci, schowani za swoimi stolikami, krzesłami czy pod czym tam zdołali się jeszcze schować i czekali. Tylko na co? Matt bowiem nie miał zamiaru tak szybko umierać i o czym świadczy jego osmolony pancerz, nie idzie mu wcale tak źle. Doznał niemałego olśnienia, czego oznaką było nagłe dygnięcie. Elizabeth mogła doskonale znać ten manewr, kiedy wpadał na jakiś karkołomny, niezbyt rozsądny pomysł, który mógł wyjść tylko w specjalnych, bardzo specyficznych warunkach. A czy właśnie ta sytuacja nie należała do tych? I choćby dlatego nie powinno mu się zaufać. Potrzebował sporo części, na szczęście niemal wszystkie były mechaniczne. Potrzebował bardzo prostej instalacji elektrycznej do wyzwolenia iskry, choć i ona wcale nie była konieczna. Zawsze mógł poświęcić swoją ukochaną zapalniczkę. Zawory kulowe, gazrurki na ciśnienie do 10 - 15 bar, kolanka, trójnik...Ewentualnie jakiś szlauch. Do tego...Dwie butle, względnie jedna, jednak w przypadku tej drugiej opcji, musiał być to zbiornik przeponowy. Jedna z gazem propan-butan, a druga z gazem niepalnym. Najlepiej sprężonym powietrzem, albo azotem. Wszystko to ładnie poskręcać, poprzerabiać i proszę bardzo. Będziemy mieli piękny miotacz płomieni do pozbywania się dziwnego tworu natury lub inżynierii genetycznej w postaci poszukiwaczy. Konstrukcja jaką miał w głowie była prosta, choć przy użyciu zwyczajnych narzędzi i omni-klucza istniało ryzyko, że coś może pójść nie po jego myśli. Najpierw jednak, musiał udać się na poszukiwania tego sprzętu.
-No dobra, amazonki. Róbcie te swoje babskie sprawy, a ja...Mam pomysł.-Korzystając z chwili wolnego, ściągnął z siebie niewygodny hełm i ruszył do restauracji. Tam w okolicy kuchni mógł znaleźć wszystkie potrzebne dla jego "projektu" materiały. Jeśli to nie pomoże, nie omieszka rozwalić kilku rur w łazience i narazić lokalu na zalanie. Cel uświęca środki, czyż nie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

26 paź 2016, o 19:49

Po rozpakowaniu z pancerza okazało się, że rany Ibbie nie wyglądają dobrze, ale też nie tak jakby miały zaraz pozbawić ją życia. Oczywiście mogło być inaczej, w końcu nie wiedziała ile dokładnie potrafią znieść ludzie. Tyle dobrego, że konieczność zajęcia się ranną wyrwała byłą Matta ze stuporu. Dźwięk przychodzącego połączenia był przyjemną niespodzianką, oznaczało to iż gdzieś tam za zewnątrz były jeszcze osoby nie sparaliżowane przez napastników.
- No czas najwyższy - mruknęła z przekąsem słysząc w komunikatorze głos indianina. Kiru nie zamierzała bawić się w żadne filozoficzne rozważania. Skoro udało się nawiązać połączenie z kimś z zewnątrz należało jak najszybciej wydusić z rozmówcy jak najwięcej na wypadek gdyby coś przerwało połączenie. - Sądzimy, że to Zbieracze zarżnęliśmy dwóch i to pewnie nie będą ostatni. Rój ignoruje istoty, które nie są ludźmi. - nie wiedząc jak długo kontakt się utrzyma Kiru postanowiła przekazać jak najwięcej informacji - Zabunkrowaliśmy się barze, gdzie pracuje twoja znajoma Elizabeth. Czy jest z tobą jej córka? - zapytała po sekundzie wahania. Jeśli odpowiedź będzie twierdząca istniała szansa, że dzięki temu kobieta weźmie się w garść. Niezależnie od odpowiedzi człowieka yahganka powróciła do zadawania kluczowych pytań - A ty? Jesteś na statku, wiesz co się dzieje na zewnątrz? - zezując na Matta, który w niewiadomym celu przeniósł się do drugiej części baru.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

3 lis 2016, o 19:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

3 lis 2016, o 20:17

Może i sam pomysł Tarczanskiego był dobry, może nawet bardzo, ale restauracja nie oferowała zbyt wiele w tym temacie. Zawory w łazience były już nowszego typu i okazały się całkiem nieprzydatne, kuchnia była w całości elektryczna, więc trudno było o jakiekolwiek butle z gazem. Wszystko, co znajdował, okazywało się jak na złość całkowicie bezużyteczne. Próba zmontowania z tego czegokolwiek skończyłaby się totalną porażką, chyba że Mattowi zależało na gaśnicy owiniętej drutem - wtedy jak najbardziej, do tego miał wystarczająco dużo części.
Lizzie uniosła na niego wzrok, gdy wrócił do magazynu. W jej oczach była pustka, rezygnacja. Pomogła Ibbie, blondynka była opatrzona i najwyraźniej względnie ustabilizowana, ale gdzieś w środku kobiety ziała czarna dziura. Może właśnie godziła się z utratą córki, która była nieunikniona. Bo jak obronić się miała kilkuletnia dziewczynka, podczas gdy była z nią tylko jej nastoletnia opiekunka? Szanse, że żyła, były gorzej niż mierne.
Singh westchnął i powiedział coś tak cicho, że Kiru nie mogła dokładnie zrozumieć słów. Potem milczał przez długą chwilę, trawiąc odpowiedź yahganki. Zbieracze brzmieli mało prawdopodobnie, ale jednocześnie byli jedynym sensownym wyjaśnieniem obecnej sytuacji.
- Jesteście w barze? O mój boże - postanowił w końcu na coś odpowiedzieć. - To... to dobrze, siedźcie tam. Khel z Kuberą mogliby spróbować się przedostać do nas, ale to chyba nie ma sensu, dopóki nikt się tu nie dobija...
Ibbie podniosła się, sprawdzając czy z jej brzuchem jest wszystko w porządku i zaczęła z powrotem nakładać na siebie napierśnik. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, Elizabeth pomogła jej w tym, bo zasięg ruchów blondynki był mocno ograniczony. Dziewczyna powiedziała coś do niej cicho, na co była żona Matta skinęła tylko głową, a po kilku kolejnych słowach uśmiechnęła się krótko - co i tak było sukcesem przy jej obecnym stanie.
- Isa... jest - odparł Aaron niepewnie. - Jest tutaj.
Odpowiedź była lakoniczna i dość niepokojąca, ale Indianin nie powiedział nic więcej. Szybko zmienił temat na wygodniejszy, a przynajmniej ważniejszy na najbliższe kilkadziesiąt minut.
- Jestem pod pokładem. Słyszę kroki nade mną i podejrzewam, że to nie koloniści. Jak mnie podpierdolą razem ze statkiem to będzie kiepsko - zamilkł na moment, by na chwilę dodać. - Mam dodatkowe schowki, na ewentualne transporty... prywatne. Duże. To siedzimy. Nie wiem co się dzieje na zewnątrz. Chyba musimy to przeczekać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

11 gru 2016, o 20:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

10 gru 2022, o 17:39

Obrazek
MY PRECIOUSSS
[h3]Run, you fools![/h3]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Mistrz Gry: Tori Te'eria

Gracze: Skax'Lilan nar Tonbay, Anthony Whittaker, Hira Cassan


ANTHONY

Centrala ExoGeni na Cytadeli była największym ośrodkiem Firmy, nie była jednak najważniejsza. Owszem, znajdowały się tutaj bura zarządu, HRy, tutaj podejmowane były wszystkie mniej lub bardziej oficjalne decyzje dotyczące samej Firmy, strategii, planów badań i przydziałów funduszy. Wszyscy jednak, od najniższych rangą laborantów poczynając, a na członkach zarządu kończąc wiedzieli, że znacznie ważniejszą rolę pełniły rozsiane po Galaktyce ośrodki badawcze i placówki naukowe. To tam trwała praca nad projektami, tam dokonywano odkryć, tam monitorowano postępy prac i tam zawsze trwała prawdziwa i gorączkowa praca dająca dochód i gwarantująca rozwój Firmy. Nowi pracownicy naukowi szybko przyswajali sobie tą wiedzę i w niedługim czasie zaczynali sobie zdawać sprawę z faktu, że ośrodek na Cytadeli jest jedynie oficjalną fasadą i aby w jakiejkolwiek dziedzinie się wykazać czy “zabłysnąć”, trzeba było starać się o prawdziwy poziomy awans - oddelegowanie tam, gdzie trwały prawdziwe badania, gdzie można było udowodnić swoje pomysły, teorie czy włożyć większy wkład w sukces projektów. Cytadela oferowała jedynie obróbkę surowych danych, publikację tego, co mogło ujrzeć światło dzienne, sortowanie i katalogowanie wyników - nic porywającego i zdecydowanie nic co na dłuższą metę mogło zainteresować szukających wyzwań naukowców.

Anthony jak wielu innych szybko przyswoił ten stan rzeczy. Owszem, był traktowany z szacunkiem, miał kilka osób pod swoją komendą, ale sama praca była miałka i powtarzalna, a przegląd danych docierających z odległych placówek uświadamiał mu każdorazowo, że jeśli szuka prawdziwej możliwości rozwoju, właśnie tam powinien się znajdować. Dlatego gdy otrzymał wewnętrzną wiadomość o przydzieleniu go do jednego z projektów realizowanych na Joab w zastępstwie jednego z kluczowych naukowców i jeżeli się zdecyduje ma przygotować się do wylotu w możliwie najszybszym terminie, nie wahał się długo. Po wyrażeniu zgody przesłane mu więcej szczegółów na temat projektu - miał dołączyć do zespołu badawczego prowadzonego obecnie przez czterech naukowców z dziedziny biochemii i bioinżynierii i zajmujących się “reakcjami struktur neuronowych na ekspozycję w substancjach egzogennych”. Piąty z naukowców musiał opuścić niedawno placówkę ze względów zdrowotnych - tworząc wakat, który Whittaker miał wypełnić. Więcej informacji, opis roli w zespole i zakres realizowanych zadań miał czekać na niego na Joab.

Zamknięcie prowadzonych spraw, spakowanie się i przygotowanie do drogi nie zajęły mu zbyt długo i już kilka dni później statek należący do Exogeni z Anthonym na pokładzie wystartował z Cytadeli, by po spokojnej i pozbawionej zbyt wielu atrakcji podróży dotrzeć na odległą planetę w systemie Enoch. Był jedynym pasażerem na pokładzie - dwóch pilotów promu niezbyt często opuszczało kokpit, a gdy spotykał ich w mesie czy w korytarzach zwykle schodzili mu z drogi i nie próbowali ani go zagadywać, ani nawiązywać jakiejś konwersacji. Nie byli opryskliwi ani niechętni - ale najczęściej cała konwersacja z nimi sprowadzała się do zdawkowego “dzień dobry” i kilku ogólnikowych uwag na temat samego lotu czy spodziewanego czasu przybycia. Kilka dni podróży musiał więc spędzić niemal w samotności.

Lądowanie również przebiegło bez przeszkód, a jedną z jego atrakcji był fakt, że statek nie siadł gdzieś na powierzchni planety, w porcie w pobliżu stacji badawczej, lecz w niej samej - w hermetycznym, potężnym hangarze będącym częścią kompleksu i połączonym z resztą nad- i podziemnych zabudowań tunelem. Jak mu później wytłumaczono, takie umiejscowienie lądowiska było podyktowane wygodą - dwukrotnie wyższe niż na Ziemi ciśnienie atmosferyczne planety wymuszało albo stosowanie kombinezonów albo było ryzykowne dla osób mających problemy z układem oddechowym, zatem lądowanie wewnątrz i wyrównanie ciśnienia ułatwiało zarówno dostanie się do stacji, jak i wyładunek przywiezionych przez prom materiałów i zapasów.

Na lądowisku nikt na niego nie czekał - posiłkując się zatem otrzymaną jeszcze na Cytadeli mapą kompleksu skierował się najpierw do skrzydła mieszkalnego, gdzie odnalazł przydzielony mu pokój - jednoizbowy, za to spory apartament z wydzieloną częścią sypialnianą i rekreacyjną, w której jednak dominował terminal z trzema wyświetlaczami świadczący, że balans pracy i czasu wolnego w ośrodku wygląda nieco inaczej, a pomieszczenie mieszkalne może stanowić niejako przedłużenie laboratorium.

Gdy zaczął rozpakowywać swoje bagaże, drzwi do jego apartamentu odezwały się melodyjnym gongiem i odsunęły z sykiem, a na ich progu pojawiła się niewysoka, dość młoda kobieca postać o śniadej skórze. Kobieta stała przez chwilę ze splecionymi na piersi rękoma, wpatrująca się w Anthony’ego z lekkim uśmiechem.

- Witam na Joab, doktorze Wtittaker - odezwała się w końcu przestępując próg i zbliżywszy się do Anthony’ego wyciągnęła ku niemu dłoń na powitanie i przedstawiła się - Doktor Pandiyalakshmi Sajhe. Jak minęła podróż? - obrzuciła szybkim spojrzeniem wnętrze apartamentu i zatrzymała wzrok na dopiero otwartych walizkach i torbach - Cieszę się, że będziemy mogli współpracować. Z tego co czytałam o panu, zajmował się pan biotechnologią molekularną, tak? Poproszono mnie bym wprowadziła pana w nasz projekt i badania i przez początkowy czas będę tutaj pana aniołem stróżem i przewodnikiem. Zatem, jeśli ma pan jakieś pytania, proszę się ze mną skontaktować. Chyba, że chciałby pan zacząć od razu. A może chciałby pan coś najpierw zjeść?


SKAX, HIRA

Konflikt z SST wciąż był głównym tematem zleceń dostępnych dla najemników. W większości dotyczyły one wybitnie militarnych bądź paramilitarnych akcji - eskorta, pomoc w ekstrakcji, ochrona konwojów bądź osób, zlecenia od firm transportowych, kompanii górniczych, producentów broni i niezależnych dostawców - można by powiedzieć, że był to czas prosperity dla najemników i każdy zainteresowany mógł znaleźć coś dla siebie. Trafiały się jednak zadania nieco mniej kojarzące się z eksplozjami, terkotem karabinów i utaczaniem krwi przeciwnikowi - jak choćby stosunkowo skromne ogłoszenia firmy ExoGeni.

Jedno z nich, które trafiło na skrzynkę Skaxa, dotyczyło naboru do “wielorasowego zespołu w celu testowania w warunkach polowych najnowszych produktów technologicznych”. Rozszerzony opis zadania mówił o testowaniu nowego typu uzbrojenia i mechanizmów defensywnych z wykluczeniem implantów oraz technologicznej interwencji w organizm i wskazywał na próbę wykorzystania doświadczenia najemników przy użyciu nowego rodzaju osprzętu wspomagania pola walki oraz zebranie ich opinii do stworzenia finalnej wersji produktu, który w przyszłości może trafić na rynek. W opisie podkreślano, że ExoGeni zależy przede wszystkim na przedstawicielach innej rasy niż ludzka po to, by ocena była bardziej zróżnicowana, a sam produkt odpowiadał możliwie dużej ilości gatunków.

Zlecenie, które trafiło do Hiry było nieco inne - ogólny wydźwięk był podobny, jednak tym razem chodziło o testowanie “opartych na zaawansowanych algorytmach WI personalnych systemów walki i obrony cybernetycznej uniemożliwiających sabotaż bądź hakowanie własnych jednostek oraz ułatwiających cyberataki”. Źródło zlecenia i sam zleceniodawca były łatwe do wyśledzenia - wskazywało wprost na HRy ExoGeni i mimo podejrzliwości lub szukania “dziury w całym” nie różniły się niczym od innych, podobnych zleceń rozsyłanym przez wiele firm.

Oba zlecenia oferowały atrakcyjne wynagrodzenie, transport w obie strony i bonusy w przypadku wykrycia istotnych niedociągnięć testowanych produktów, wraz z możliwą znaczną zniżką na zakup finalnych ich wersji gdy zostaną oficjalnie dopuszczone do produkcji, co mogło być dość atrakcyjnym dodatkiem. Osoby zainteresowane, po zgłoszeniu swoich kandydatur, miały oczekiwać na finalną akceptację - i takie wiadomości wkrótce również zostały do Skaxa i Hiry dostarczone, kierując ich do jednego z doków Cytadeli o wskazanym czasie. Prom miał ich dostarczyć na planetę Joab w systemie Enoch.

Na miejscu oczekiwał ich już prom pasażerski z logo ExoGeni na burcie. Nie byli jedyni, wraz z nimi na pokład wsiadł burkliwy kroganin i drell, który przez cały czas podróży w dość nachalny sposób wypytywał współtowarzyszy o ich wcześniejsze zlecenia i ciekawostki z nimi związane sprawiając, że szybko starali się go unikać w niewielkiej przestrzeni statku, a lot - sam z siebie dość długi - dłużył się jeszcze bardziej. W końcu jednak - ku uldze wszystkich pasażerów (oprócz samego drella) wylądowali na dwustanowiskowym lądowisku w pobliżu bazy ExoGeni na Joab, zostali zapakowani do sześciokołowego transportera i przewiezieni do wnętrza stacji. Tam, kierowani przez uśmiechniętą pracownicę biura przeprowadzeni zostali do pomieszczenia konferencyjnego i poczęstowani napojami i przekąskami - dostępnymi zarówno w wersjach zwykłych, jak i dekstro. Tyle przynajmniej zapamiętali, czekając na oficjalną odprawę i częstując się przekąskami.

Pobudka była jak poranek na kacu - ból głowy zdawał się pulsować przy każdym uderzeniu serca, suchość w ustach wskazywała na lekkie odwodnienie. Każde z nich obudziło się w zamkniętej celi przypominającej niemal więzienie - z wąską pryczą, niewielką toaletą i umywalką za oddzielającą ścianką, z metalowymi drzwiami bez kontrolki umożliwiającej otwarcie ich od wewnątrz i z pojedynczym okiem kamery umieszczonym centralnie na suficie. Mogli tylko pytać samych siebie jak tutaj trafili? Czy było to zaplanowane od samego początku? Wszystko wskazywało na to, że podanych im przekąskach lub napojach znajdowały się jakieś substancje odurzające. Jeśli tak, to dlaczego? I co kierowało ich zleceniodawcami, by postąpić właśnie w taki sposób?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 13 gru 2022, o 21:25 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

10 gru 2022, o 19:20

Ukrywanie się było nadrzędnym celem dziewczyny, jednakże nie chciała aby to dyktowało całe jej życie, chciała poznawać i odkrywać galaktykę. Przez chwilę miała taką możliwość, nawet uratowała Cytadelę…ona…dziewczyna znikąd, nikomu nieznana. Smuciło ją to, ale nie mogła się tym chwalić w CV, to by ściągnęło na nią niechcianą uwagę. Wszystko jednak sprowadzało się do kredytów, aby się ukrywać, zwiedzać i wypoczywać potrzebowała finansów.

Ogłoszenie ExoGeni nie było lepsze czy gorsze od innych, ale było w jej zasięgu umiejętności szczególnie, że nie wymagało to używania broni. A testowanie „zaawansowanej WI” brzmiało na tyle intrygująco, że nawet Kira zaaprobowała ten pomysł, bo bez problemu poradziłaby sobie z tym zagadnieniem, zgarniając dodatkowe „bony”.

Przed odlotem upewniła się, że nikt jej nie rozpoznał a tym samym nie śledził. Lot początkowo był męczący ze względu na pozostałych pasażerów, ale SI szybko zapewniła jej ukojenie w postaci utworów muzycznych, które uwielbiała. Mimo wszystko obserwowała wydarzenia w promie, niemal zawsze w otoczeniu innych nie traciła pełni zmysłów, nawet wspomaganych SI.

Kiedy obudziła się w celi, pierwsze co przeszło jej na myśl to fakt, że to oczywiste dlaczego nie podali przekąsek podczas lotu. Pozwolili im zgłodnieć, aby następnie podać środki odurzające w jedzeniu po przylocie. Może była młoda i jeszcze niewiele przeżyła, ale wystarczająco długo uciekała i wystrzegała się wszelkich niebezpieczeństw, aby połączyć kilka kropek.

Zmysły Hiry szybko rozpoznały kamerę, coś tak oczywistego w takim pomieszczeniu. Reszta umeblowania nie powalała na kolana, mogli zainwestować w lepsze kwatery. Nie widziała przełącznika drzwi, więc było pewnym, że jest w potrzasku, tak jak zapewne pozostali. Kropki które połączyła wskazywały, że przekąski jedli wszyscy, tak więc była szansa, że w tym wszystkim nie chodzi o nią i Kirę. Niemniej, wewnętrznie dziewczyna nabrała niepokoju i stanu zagrożenia, to oczywiste, ale wynikały one bardziej z faktu, że znalazła się w rękach firmy, która słynie z eksperymentowania. A właśnie przed czymś takim uciekała przez „całe” życie z tą różnicą, że nie był to Cerberus, ale to małe pocieszenie.

Rozmowa z SI na głos odpadała, musiała więc wystarczyć im typowa komunikacja myślami. Dla Kiry, nawet nieprzytomna nosicielka nie była przeszkodą w działaniu i zapisywaniu wszelkich bodźców, tego co czuła, słyszała, czuła a nawet widziała – chociaż będąc nieprzytomnym zwykle oczy pozostają zamknięte.

- Powiedz mi co się dzieje Kira, co oni zrobili z nami? Słyszałaś coś? Cokolwiek. Nie czuję się zbyt dobrze w tym pomieszczeniu, mów do mnie.

Dziewczyna wypowiedziała słowa w swojej głowie, ale dla SI nie byłoby to żadnym problemem aby je usłyszeć, tak porozumiewali się przez 90% czasu spędzonego razem…czyli od zawsze. Usiadła na pryczy, oparta o ścianę i podkuliła nogi, przytulając je do siebie. Zapewne widok z kamery był jak najbardziej normalny z perspektywy tych, którzy właśnie ją obserwowali. Jednakże nie mieli pojęcia, że w przypadku tej dziewczyny, dzieje się znacznie więcej niż dostrzegają…prawdopodobnie.

- Wykrywasz jakieś punkty dostępu? Obwody za panelami? Jakaś szansa na otwarcie tych drzwi?

Stres Hiry był prawdziwy, czuła się tu bardzo źle, nie tolerowała dobrze zamknięcia w tego typu pomieszczeniach nie z własnej woli.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 127
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 45.645
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

12 gru 2022, o 12:20

Anthony właśnie wyjmował z torby oprawioną w ramkę pierwszą stronę swojej pierwszej pracy naukowej, gdy usłyszał otwierające się drzwi apartamentu. Był dość zaskoczony pojawieniem się kogokolwiek w mieszkaniu tak szybko. Miał oczywiście świadomość, że skoro na lądowisku nikogo nie było, to pewnie ten, kto wprowadzi go w cały projekt, przyjdzie bezpośrednio do mieszkania, ale spodziewał się, że zdąży się choć częściowo rozpakować.
- Tak, biotechnologią molekularną – potwierdził podając dłoń gościowi –Większość obszaru mojej późniejszej pracy leżało w tematach powiązanych z białkami wiążącymi wapń, ale mam duże doświadczenie z biosyntezą i funkcjonowaniem białek ogólnie. W dużym skrócie prowadziliśmy szczegółowe analizy syntez CaBPs i mechanizmy powstawania ich zaburzeń w mutacjach letalnych, ale co ciekawsze badaliśmy też korelacje obecności i budowy CaBPs względem funkcjonalności układu oddechowego i krwionośnego u drelli… To ostatnie bardzo istotne z punktu widzenia potencjalnych terapii zwalczających skutki syndromu Keprala - miał ochotę podzielić się ekscytacją ostatnim projektem, bo zaiste uznawał go za bardzo sprytne oszustwo matki natury. Wiedział, że będzie żałował trajkotania, ale nie potrafił się powstymać.
- Jak pani doktor wie, problemy z oddychaniem u drelli są skutkiem przeniesienia ich lata temu do bardzo mokrego środowiska, więc większość zespołów skupiała się na zredukowaniu genetycznych podłóż choroby lub zwalczaniu objawów przez doraźne podawanie środków zwiększających wydajność transportu tlenu z płuc do krwi, ale my podeszliśmy do tematu na bardziej dogłębnej stronie, wykorzystując szlaki metaboliczne, które już są obecne w ich organizmach. CaBPs mimo, że w badaniach naukowych bardziej rozpatrywane są w kontekstach neurologii, to również warto pamiętać, że poprzez wiązanie wapnia pełnią dużą rolę w regulacji gospodarki wodnej, która, choć pomijana w tym aspekcie, również poniekąd jest kluczowa dla wymiany gazowej u wszystkich organizmów, szczególnie w przypadku drelii – tu urwał – Przepraszam, znowu prawie dałem wykład z zaskoczenia– zaśmiał się zawstydzony – To znaczy, prawdopodobnie pani doktor już to wszystko wie…
Poczuł się niezręcznie. Ta kobieta o nietypowym imieniu czytała przecież te dokumenty, więc nie musi jej tego powtarzać. Po co to powtarza w kółko wszystkim? O mało się powstrzymał przed tym, żeby zacząć jej wymieniać każdy swój artykuł, albo przynajmniej temat doktoratu. Miał nadzieję, że nie wzięła go za chwalipiętę, albo co gorsza – nie pomyślała, że on bierze ją za idiotkę, bo nie brał. Nie był jakoś szczególnie rozmowną osobą, ale jeśli rozmowa dotyczyła jego pracy często nie potrafił powstrzymać słowotoku. Część jego umysłu nie lubiła tej cechy w sobie, bo wprawiała w niezręczne sytuacje i poczucie bycia typowym jajogłowym, ale po części czuł się dumny, że ma na tyle wysokie kompetencje by móc mówić o tak poważnych tematach.
A może w sumie nie mówił wcale za dużo? Może, gdyby udawał pewnego siebie to nie zabrzmiałoby to dziwnie, a imponująco? Czy *w ogóle* brzmiało dziwnie?
Miał dobrą reputację w środowisku naukowym na Ziemi, ale poza nią czuł się dziwnie. Jak przedszkolak. Tak, jakby na nowo odkrywał, jak funkcjonuje dorosłe życie, mimo że jest bardzo podobne jak na rodzinnej planecie. Te same procedury, ta sama papierologia, ta sama niezręczność w rozmowach, ta sama kariera. Te same białka… No to na dobrą sprawę akurat niekoniecznie, ale to właśnie chciał jak najszybciej doświadczyć na własne oczy. Droga dłużyła mu się, nie mógł usiedzieć w miejscu i chciał jak najszybciej zasiąść do pracy. Dla zabicia czasu w podróży organizował notatki dotyczące parwalbuminy i bynajmniej nie miał zamiaru ukrywać zapału.
- W każdym razie, mam kilka pytań i mam nadzieję, że nie poczuje się pani doktor nimi oblężona– zaśmiał się znów nerwowo wyjmując plik ręcznie napisanych notatek z torby – przede wszystkim, jak wygląda organizacja pracy i jaką częścią badań dokładnie będę się zajmował? Informacja jaką mi przekazano była dość skąpa i nie zauważyłem nigdzie dokładnego opisu jakie badania mi osobiście będzie dane wykonać i na jakiego rodzaju preparatach. Znam jedynie ogólniki, niewiele ponadto. Czy będą to tkanki pobrane z żywego organizmu przed ekspozycją, czy może badanie zmian będzie zachodzić in vivo? Chciałbym też wiedzieć, na jakie rodzaje ekspozycji będą wystawione obiekty badawcze i jakie organizmy lub ich części będą tymi obiektami. Jeśli to możliwe, to doceniłbym też, gdyby pani doktor lub ktoś inny oprowadził mnie po ośrodku, bo choć mam mapy to dobrze byłoby się przejść i obejrzeć gdzie i jaki sprzęt jest do dyspozycji. A co najważniejsze - kiedy mogę zaczynać?




Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 296
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 94.601
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

12 gru 2022, o 13:29

Testy i technologia. Więcej słów nie potrzebował i gdy tego typu zlecenie pojawiło się przed jego oczami, bez żadnego zawahania odezwał się z wiadomością zwrotną. Dodatkowe pakiety były interesujące i nie zamierzał z nich rezygnować, ale z całą pewnością nie grały one pierwszych czy drugich skrzypiec. Długo nie musiał czekać na ostateczne potwierdzenie i wkrótce miał załadować się na docelowy prom. ExoGeni kojarzył z nazwy i szczątkowych reklam, które przewijały się czasem na Cytadeli albo spam-folderze na omni-kluczu. Z pozoru normalna firma, dbająca o swój wizerunek i chcąca dobrze zarobić na nowych technologiach. Wszystko wydawało się w miarę normalne. W dokach spotkał kilku kolejnych uczestników tej wspólnej wyprawy. Zgodnie z tym co mówiło ogłoszenie, o zróżnicowanie rasowe nie musieli się martwić. Skax nie był raczej typem gaduły, a zwłaszcza w nowym towarzystwie zwykle wolał najpierw trzymać się na uboczu, zanim cokolwiek ważnego zacznie mówić. Na small-talku w ogóle się nie znał, ale ten na szczęście został zdominowany przez nadaktywnego drella.

I puff... Nagle ciemność, restart systemu i obudził się cholera wie gdzie. Pierwszy moment, panika. Zamiast jednak biegać jak oszalały wokół tego małego pomieszczenia, stanął plecami do jednej ze ścian i przeskakiwał oczami po kolejnych elementach otoczenia. Szybko ocenił, że jest w swojego rodzaju więzieniu. Tylko co tu robił? Był na promie. Potem dotarli na miejsce. Planeta Joab. Kolejna dziura w pamięci. Transporter? Stacja? Przekąski! Ostatnia rzecz, którą zapamiętał to właśnie fakt, że coś jadł. Coś mu podali? Kolejna panika, co z jego organizmem? Filtry były dobre, ale skoro coś takiego przeszło do jego organizmu, kto wie jakiego syfu mogło mu to narobić z systemem odpornościowym. Ciężko mu się myślało. Głowa mu pulsowała jak po dobrej imprezie z Ishą i Fulvinią. Pierwszy odruch, sprawdzić omni-klucz. Miał go na sobie? Działał? Potem sprawdzić stan swojego pancerza. Każde, nawet najmniejsze uszkodzenie mogło go kosztować długą chorobę, a w takich warunkach praktycznie pewną śmierć. Musiał sprawdzić się fizycznie, oglądając wszystkie widoczne łączenia, które mógł sprawdzić. Jeśli miał swój omni-klucz, będzie znacznie prościej, bo będzie mógł po prostu zbadać stan swojego wyposażenia.

W rozmowach z kamerą nie widział sensu. Możliwe, że ktoś był po drugiej stronie i go obserwował. Ale w odróżnieniu od spotkania z Gethem, tutaj nie łudził się na jakąkolwiek nić porozumienia. Nie chcieli rozmawiać od samego początku. Zwabili Quarianina (i innych) w to miejsce podstępem. Jaki mieli cel? Rzeczywiście chodziło o nowe technologie? Jeśli tak, to efekty mogły być bardzo niebezpieczne, skoro dopuścili się czegoś takiego. Kolejny raz dokładnie obejrzał całe pomieszczenie. Nie interesowały go meble, wyposażenie (lub jego brak) czy rozmiar pomieszczenie. Patrzył pod kątem technicznym. Przy drzwiach żadnej kontrolki, którą mógłby się pobawić. Reszta pomieszczenia pewnie też zabezpieczona. Pozostawała kamera. Na suficie. Cholernie wysoko, zwłaszcza dla drobnego Quarinina na kacu z potencjalnie rozwijającą się chorobą. Ale okablowanie mogło biec w ścianach. Wystarczyło wyłapać jeden słabszy punkt, gdzie można by próbować zrobić niewielki otwór, który pozwoliłby mu na wpięcie się i próbę obejścia zabezpieczeń. Lub po prostu poprzepalania tego czego się dało, aby narobić jak największego syfu.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

15 gru 2022, o 00:10

ANTHONY

Kobieta nie przerywała wykładu Whittakera. Z nieodgadnionym uśmieszkiem na ustach cofnęła się tylko o dwa kroki i znów splótłszy dłonie na piersiach obserwowała mężczyznę, który coraz bardziej zapalał się w swoich wywodach. W jej oczach zapaliły się wesołe iskierki, a gdy Anthony przerwał niemal w połowie zdania, uśmiechnęła się szerzej.

- Brzmi jak gotowy przepis na terapię genową. Lekka modyfikacja allelu genu kodującego białko, wprowadzona na replikonie z wykorzystaniem wektora... hmmm... - zmrużyła oczy, jej wzrok uciekł nieco w bok i, poważniejąc, ze ściągniętymi brwiami zaczęła głośno myśleć - Obstawiałabym plazmidowego, wirusy mogą być obosieczną bronią w razie przypadkowych mutacji, a jeśli to nie ma być działanie jednostkowe, ale dopasowane pod szerszą populację, musimy przewidzieć wpływ całej gamy różnych środowisk i czynników zewnętrznych na sam materiał kodujący. Plazmidy mają znacznie zredukowany zestaw informacji co ułatwiłby wprowadzenie zmian i ich ochronę, a naturalna autoreplikacja umożliwiłaby szybkie rozsianie nośnika po organizmie, z możliwością ich przekazania potomstwu. Testowaliście to tylko w warunkach laboratoryjnych czy także na żywych tkankach...? - zbystrzała nagle i spojrzała na Whittakera zamierając w pół słowa, po czym roześmiała się serdecznie - Przepraszam. Proszę mi nie podpowiadać nowych pomysłów, bo nie dokończę obecnego projektu... - zachichotała raz jeszcze, po czym odwróciła się w stronę wyjścia i zatrzymała dopiero przy drzwiach, wykonując zapraszający ruch ręką - Nie wiem jak pan, ale ja już zgłodniałam, przyleciał pan w porze kolacji. Jeśli pan... - przerwała i z tym samym, lekkim uśmiechem, który zdawał się być niemal cały czas przyklejony do jej warg podniosła wzrok na Whittakera - Anthony? Tony? Jak mogę się do pana zwracać? Proszę wybaczyć, u nas raczej posługujemy się typową korpo-zasadą, żeby zwracać się do siebie po imieniu. Moje imię wydaje się większości ludzi skomplikowane, ale wszyscy zwracają się do mnie po prostu Pandiya.

- Po drodze do mesy pokażę część ośrodka - podjęła temat, gdy ruszyli jasno oświetlonym korytarzem. Kobieta co jakiś czas wskazywała mijane pomieszczenia i objaśniała ich przeznaczenie, ale to powstrzymywało jej słowotok jedynie na chwilę - Resztę zostawimy sobie na potem albo na jutro. Co do zaczęcia pracy, zespół przyjmie cię z otwartymi ramionami, bo od niedyspozycji Stuarta, to jest doktora Radzinsky’ego, brakuje nam jednego człowieka. Zajmujemy się tutaj wpływem pewnej substancji, działającej jak standardowy neuroprzekaźnik. W działaniu nieco podobna do acetylocholiny, ale również noradrenaliny. Żeby było ciekawie, wykazuje również pozytywną reakcję na receptory endorfin i oksytocyny, ale dość wybiórczo i nie bardzo na razie wiemy co ma bezpośredni wpływ na modulację reakcji. A żeby było jeszcze ciekawiej, przy obecności innych hormonów substancja staje się aktywna i wpływa na przekaz neuronalny w preparatach pochodzących od różnych ras i gatunków - i to niezależnie czy są lewo- czy prawoskrętne. Twoja działka to właśnie wyjaśnienie tego wybiórczego działania i powiązań z inhibitorami i aktywatorami. Co do samych badań, mamy dość obszerne laboratorium i sporo preparatów mózgu i rdzenia kręgowego - zarówno substancji szarej jak i białej - i to różnych ras. Badania są prowadzone zatem in vitro, ale wkrótce chcieliśmy zacząć również in vivo... No dobra, od początku. Co wiesz o gatunku 37? Czytałeś w firmie jakieś raporty o Feros czy Nodacrux?

Zanim Anthony zdążył odpowiedzieć, weszli do pustawej mesy. Pomieszczenie było obszerne i jasno oświetlone, a rozstawione metalowe stoły i krzesła mogły swobodnie pomieścić około 30-40 osób. W chwili obecnej przy oddalonym od wejścia stoliku siedział jedynie jeden mężczyzna w laboratoryjnym fartuchu, z uniesionym w pół drogi do ust widelcem wczytujący się w jakiś tekst wyświetlany na datapadzie. Pandiya zignorowała zaczytanego mężczyznę i podeszła do jednej z lodówek. Otworzyła ją i zajrzała do środka - Rozrywek dla umysłu dostarczymy ci tutaj dość sporo, ale ciało niestety musi obejść się smakiem, chyba, że preferujesz mrożonki i gotowe dania z mikrofali. Ale muszę przyznać, że kurczak tikka masala jest całkiem zjadliwy. Skusisz się? - spojrzała na Whittakera trzymając już w dłoni dwa kolorowe, kartonowe pudełka z gotowym do podgrzania jedzeniem.
HIRA

Początkowa dezorientacja Hiry szybko została zastąpiona rozpaczliwą chęcią wydostania się z celi. Na szczęście nie była sama - jak zresztą nigdy. Myśl o tym, że miała do kogo się “odezwać” była zdecydowanie kojąca, a szansa, że wspólnie mogą dojść do jakichś budujących wniosków czy ułożyć jakiś plan wydostania się z zamknięcia nieco podniósł dziewczynę na duchu. Wnętrze pokoju w istocie przypominało celę, nie było tutaj żadnych zbędnych mebli, a jedyne sprzęty przymocowane były “na sztywno” do podłogi lub ścian. Same ściany pokryte były jakąś masą plastyczną - chłodną w dotyku, ustępującą pod naciskiem palców o jakieś pół milimetra, ale na tyle spoistą i sztywną, że niemożliwą do zarysowania paznokciem. Hira wciąż była ubrana w te same ciuchy co wcześniej, ale gdy kontrolnie sprawdziła swoje wyposażenie ze zdziwieniem stwierdziła, że zniknęła zarówno jej broń, jak pochłaniacze ciepła i pakiety omni- i mediżeli, na jej nadgarstku zaś wciąż znajdowała się opaska omni-klucza. Przeoczenie czy celowe działanie?

- Musieli ci podać jakąś toksynę - odpowiedź Kiry nadeszła niemal natychmiast - Być może po prostu środek usypiający, być może jakąś substancję psychoaktywną. Fakt, że zadziałała szybko i skutecznie. Byłaś nieprzytomna zaledwie trzy godziny, a gdy spałaś, próbowałam wejść do ich sieci. Wciąż zresztą próbuję, tutejsze zabezpieczenia są dość silne i... agresywne. Przebicie się przez nie zajmie mi trochę czasu.

W pustym pomieszczeniu nie było wiele do roboty. Nie było tutaj żadnych terminali, paneli czy czegokolwiek mogącego urozmaicić nudę i monotonię czekania albo pozwalającego się skupić na czymkolwiek zajmującym umysł. Oko kamery wbudowanej w sufit zdawało się wciąż szyderczo wpatrywać w dziewczynę.

- Drzwi nie mają elektronicznego zamka, nie będę w stanie dostać się do ich obwodów - kontynuował głos w głowie Hiry - Jedynym punktem dostępu jest kamera i sieć, z którą jest połączona.

Dalszą rozmowę przerwało głośne, metaliczne stuknięcie po drugiej stronie drzwi. Coś głośno szczęknęło, a po chwili skrzydło drzwi otworzyło się, uwidaczniając dwie ludzkie postaci. Chwilę później dwóch mężczyzn weszło do środka - pierwszy był zwalistym Murzynem chyba dwumetrowego wzrostu, odziany w błękitny fartuch pielęgniarza, a krótkie rękawy jego koszuli niebezpiecznie ciasno opinały mięśnie rąk godne zapaśnika. W dłoniach trzymał tacę z plastikową butelką wody i również plastikową miską z parującą, szarą i papkowatą zawartością, a na piersi miał przypiętą plakietkę ze swoim zdjęciem i imieniem - Jonas. Za jego plecami do pomieszczenia wsunął się znacznie niższy mężczyzna w mundurze przypominającym policyjny. Ten trzymał w dłoni odbezpieczony pistolet i uważnie śledził każdy ruch Kiry.

Jonas odstawił trzymaną w dłoni tacę na podłogę koło łóżka na którym siedziała dziewczyna i burknął tylko krótkie - Żarcie - a potem aktywował swój omni-klucz i nim Hira zdążyła zaprotestować, omiótł jej sylwetkę promieniem skanera - od stóp do głowy i z powrotem w dół. - Numer trzy zdrowy, lekko odwodniony - burknął ponownie. Przez chwilę przyglądał się dziewczynie, po czym rzucił jeszcze - Pij dużo wody, dojdziesz do siebie. - chwilę później ruszył do wyjścia i zniknął w drzwiach, zaś ochroniarz wycofał się jako ostatni. W drzwiach ponownie szczęknął zamek, a Hira pozostała znów sama w celi.

W tym czasie próby Kiry by dostać się do lokalnej sieci - nawet, jeśli miała ona jedynie ograniczony zasięg - zdawały się zostać zakończone sukcesem. AI przeszła przez blokady zabezpieczeń, które zaczęły jakby same usuwać się jej z drogi otwierając wolną ścieżkę w strumieniu cyfrowych danych i umożliwiającą dostanie się w głąb. Zaraz za pierwszym węzłem logicznym natrafiła na serwer zarzucany megabajtami wciąż spływających danych wizualnych i audio, a chwila koncentracji pozwoliła dostrzec, że dane przedstawiają obrazy z celi Hiry i jeszcze trzech, bliźniaczo do siebie podobnych. W każdej z nich znajdował a się jedna osoba - znani już z promu drell, skulony na swojej pryczy z dłońmi ukrytymi w dłoniach i wyglądający, jakby szlochał, Miotający się po swojej celi i walący pięściami w ściany kroganin i spoglądający w stronę właśnie otwierających się drzwi wejściowych quarianin.

Zanim jednak Kira ruszyła na poszukiwanie kolejnego dostępnego łącza danych, otoczył ją nagle mur cyfrowych blokad, a zabezpieczenia znów odcięły ją od sieci. Nim się wycofała, z cyfrowego szumu napłynęło jedno, wyraźnie przez Kirę zrozumiałe pytanie zadane z modulowaną ciekawością i zdziwieniem. Nie słyszała jednak żadnego głosu - było to zupełnie nowe doświadczenie, jakby “poczuła” pytanie całą sobą, całym swoim cyfrowym bytem jako uwypuklenie transmisji. Była jednak w jakiś sposób pewna, że pytanie zostało skierowane właśnie do niej.

- Kim ty jesteś?
SKAX

Sytuacja Skaxa była niewiele lepsza niż Hiry. Można by nawet powiedzieć, że nieco gorsza, ponieważ był w swojej celi zupełnie sam, nie mając możliwości odezwania się do nikogo. Tknięty lekką paniką uspokoił się nieco widząc, że na przegubie jego dłoni wciąż znajduje się opaska omni-klucza - w przeciwieństwie do jego broni, pochłaniaczy ciepła czy pakietów omni- i medi-żelu, które zniknęły.

Uruchomił urządzenie i wykonał szybki test parametrów życiowych - jednak nic nie odbiegało zbyt mocno od normy. Cokolwiek przyjął w sali konferencyjnej, działanie tajemniczej substancji musiało się już zakończyć a ona sama albo nie była wykrywalna, albo została już zmetabolizowana. Jedynymi pozostałościami był wciąż trwający ból głowy i pragnienie - przy braku jakichkolwiek napojów czy jedzenia w pomieszczeniu, aby ugasić pragnienie mógł skorzystać jedynie z niewielkiego, metalowego zlewu w części celi przeznaczonej na toaletę. Na samą kamerę zerknął raz i drugi, lecz jej zasięg musiał obejmować całe wnętrze i nie bardzo można było się przed jej okiem ukryć.

Szybki skan pomieszczenia ujawnił wiązkę kabli - tak zasilających jak i transmisji danych - biegnących w suficie i schodzących na ścianę, by zniknąć z zasięgu skanera gdy docierały do drzwi. Same drzwi zaś nie wykazywały żadnej sygnatury energetycznej, jakby były martwą, litą, metalową płytą. Wnętrze celi Skaxa wyglądało bliźniaczo jak cela Hiry - nie było tutaj żadnych zbędnych mebli, a jedyne sprzęty przymocowane były “na sztywno” do podłogi lub ścian. Same ściany pokryte były jakąś masą plastyczną - chłodną w dotyku, ustępującą pod naciskiem palców o jakieś pół milimetra, ale na tyle spoistą i sztywną, że niemożliwą do zarysowania palcem pancerza quarianina. Może, gdyby popracował nad nią trochę dłużej... Badając ścianę poczuł nagle w palcach mocne w nią uderzenie dochodzące z drugiej jej strony - po chwili uderzenie się powtórzyło, potem kolejne. Gdy zastanawiał się, co to może być, zamek w drzwiach szczęknął, drzwi się otworzyły, a do wnętrza weszło dwóch mężczyzn - ten sam co u Hiry zwalisty, potężny pielęgniarz trzymający w dłoni tacę z butelką wody i miską parującej, szarawej brei oraz ochroniarz z pistoletem w dłoni. Cała procedura powtórzyła się według dokładnie takiego samego schematu - Jonas odstawił tacę na ziemię, przeskanował Skaxa i zakomunikował głośno, że “Numer dwa jest zdrowy, choć odwodniony”, po czym obaj mężczyźni opuścili pokój, zamykając za sobą drzwi i w celi znów zapadła cisza.
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

17 gru 2022, o 14:11

Hira wpatrywała się sztywno w kamerę, jakby chciała wzrokiem wydostać się stąd przez nią. Ktokolwiek przez nią spoglądał, musiało to być dziwne. Robiła to niemal cały czas w czasie, gdy w głowie rozmawiała z SI. W międzyczasie zastanawiała się, dlaczego pozostawili omniklucz skoro zabrali wszystko inne. Wpadła na pewien pomysł, ale wolała nie robić tego przed kamerą.

- Zadziwiające, biorąc pod uwagę, że to cela. Po co im takie silne zabezpieczenia? Po co ta cała szopka? Chyba będzieły musiały po prostu zaczekać na dalsze wydarzenia.

Dziewczyna domyślała się, że kamera może być jedynym punktem dostępu w tej sytuacji. Majstrowanie przy nim omnikluczem, o ile ten w ogóle działał, od razu byłoby zauważone i zatrzymane przez ochronę, ale SI w przebraniu człowieka to inna para kaloszy. Mogła działać bez fizycznego operowania omnikluczem.

Jej wzrok skierował się naglę w stronę drzwi, kiedy tylko usłyszała pierwszy dźwięk. Nie drgnęła, nie zareagowała wiedziała, że nie ma to żadnego sensu, jeśli cokolwiek Cerberus jej nauczył to to, że jeśli będą chcieli gadać to zaczną pierwsi. Ci tutaj nie wyglądali na autoryzowanych do konkretniejszego kontaktu z więźniami, przyniósł żarcie i wodę ot co, pewnie nafaszerowaną kolejnymi związkami.

Nie miała zamiaru brać tego do ust, ale nie miała też zamiaru robić scen, które nie dałyby nic po za marnowaniem energii, po prostu została na swoim miejscu, znowu wbijając wzrok w kamerę.

W międzyczasie w cyfrowym świecie działo się coś, o czym dziewczyna nie miała pojęcia. Jej przyjaciółka została również uwięziona w cyfrowej celi. Dla niej to pewnie nic niemożliwego do złamania, ale Hira o tym nie mogła wiedzieć. Zabawnym było, jak ich jestestwa są ze sobą powiązane, gdzie śmierć jednego oznaczało śmierć drugiego, gdzie ból Hiry był bólem Kiry i na odwrót. A jednak były niezależnymi umysłami, współpracując jako jedno.

To uczucie można by było nazwać czymś nowym, może nawet zaskakującym gdyby miała to opisać odczuciami jej "mięsnej" przyjaciółki. Czyżby miała do czynienia z kolejną SI? A może zaawansowaną WI połączoną z człowiekiem, który właśnie ją przyłapał na majstrowaniu w sieci? Była teraz w gorszym położeniu, więc musiała spróbować bardziej delikatnego podejścia, zamiast atakować zapory.

- Jestem gościem, zapewne w twoim domu, prawda? A kim ty jesteś?
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 296
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 94.601
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Enoch] Joab

17 gru 2022, o 16:50

Absolutna cisza mu nie przeszkadzała, wprost przeciwnie, dawała mu sporo ukojenia i pozwalała lepiej się skupić. I miał absolutnie wszystko czego w tym momencie potrzebował. Swój omni-klucz. Ogólny, dobry stan organizmu, choć nie idealny to wystarczający, aby Skax mógł lekko odetchnąć z ulgą. Nie można było myśleć klarownie, gdy z tyłu głowy wciąż miało się informację o tym, że za lada moment można śmiertelnie zachorować, a na jakąś reakcję będzie już za późno.

Przyniesiony posiłek, nawet jeśli zawierał tak pożądaną przez niego wodę, nie był przez Skaxa zaszczycony dłuższym spojrzeniem. O próbie spożycia nie było nawet co mówić. Cokolwiek chcieli mu dalej podawać, będą musieli aplikować bezpośrednio. Póki co miał solidną awersję do przyjmowania nieznanych mu posiłków, zwłaszcza od kogoś, kto bez żadnego problemu uwięził Quarianina w tym przedziwnym więzieniu. Ściany tego pomieszczenia były niezwykle intrygujące, ale nagła reakcja powierzchni skłoniła go do zaprzestania dalszych testów. Czy była to reakcja na podjętą przez Skaxa akcję, czy też coś zupełnie zewnętrznego, to już drugorzędna kwestia. Zamiast przeglądać się temu co może się dowiedzieć w obecnym miejscu, zdecydowanie bardziej wolał przejrzeć swój omni-klucz i po szukać na nim potrzebnych mu informacji. Pierwszą sprawą było znalezienie śladów obcej ingerencji. Po spotkaniu z Gethami, był w tym aspekcie bardzo uważny. Nie chciał niczego przegapić, ale nie miał też teraz zamiaru wszystkiego naprawiać. Chciał się dowiedzieć czy ktoś majstrował przy tym i czego ewentualnie się dotykał. Szukał też informacji ostatnio zapisanych, był ciekaw czy jego elektroniczna pamięć sięgała tych momentów, gdy jego prawdziwa była już nieosiągalna. No i ostatnim co chciał sprawdzić, to szczegółu odnośnie ExoGeni oraz planety Joab. Czegokolwiek podejrzanego, co mogłoby choć uchylić mu rąbka tajemnicy. Zapewne im mniej danych znajdzie w publicznym dostępie, tym o gorszych rzeczach trzeba będzie pomyśleć, jeśli chodzi o plany osób, które go uwięziły.
ObrazekObrazek

Wróć do „Galaktyka”