W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 wrz 2017, o 21:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wystrzały podające z jednej strony, niosące duży huk i błysk wyładowań elektrycznych mechanizmu. Całość kumulowała się w małej kubaturze pomieszczenia, dając ogłuszający efekt. Chwilę później rozbłyski tarcz Darona, o które zawadziły wystrzelone kule, nie docierając tym samym do celu. Grymas na twarzy mężczyzny. Krzyk kobiety. Kolejny pocisk, tym razem z drugiej strony, wystrzelony z pistoletu. Głuchy trzask upadającego ciała kobiety. A wszystko to w zaledwie ułamki sekund.
Ja'antian nawet nie zdążył zareagować na to co się działo, nawet gdyby udało mu się, to nie wiedział jak. Diana padła martwa od jednego strzału z bliska w głowę. Nie dało się zaprzeczyć, że już nie wstanie, nie będzie kolejnym superbohaterem w stylu "zabili go i uciekł". Przez żywiołowość Carlosa, Vesser nigdy więcej nie postawi stopy na pokładzie Bestii, nie odnajdzie reszty zaginionych, swoich przyjaciół, może nawet kogoś bliższego. W tym jednym momencie wszystkie jej ambicje, cele, dążenia przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. To jakie miała zdanie na temat poszczególnych członków tej dziwnej drużyny, przestało kogokolwiek obchodzić. Mimo, że turianin nie złapał z nią zbyt bliskiego kontaktu, a szczerze mówiąc, ledwo ją poznał, było mu żal, że umarła. Wątpliwe, żeby miał popadać w rozpacz z tego powodu, ale to była niepotrzebna śmierć osoby, którą warto było poznać, dla jej ambicji, celów, dążeń.
Jednak teraz nie był czas na płakanie nad rozlanym mlekiem, a dokładniej kałużą krwi zbierającą się wokół głowy przewodniczki. Atmosfera zelżała tylko na moment, po czym wróciła do poprzedniego stanu gęstości. Sytuacja nadal była napięta, trzy osoby z wyciągniętą bronią palną, trzy kolejne z modami do omni-kluczy, lub innymi narzędziami zazwyczaj nie służącymi do mordu. Actthan jednak nie celował w Girbaha skupiał się na Carlosie, Vexie i dwóch ochroniarzach. Choć pistolet to trochę mało, żeby jakoś go skutecznie wykorzystać przeciwko tarczom, jednak dawał trochę przewagi, poza tym technika "szybkiego palca" była zawsze skuteczna, nawet jeśli mało celna.
-Co do tego "nie macie nic na mnie" - powiedział przedrzeźniającym tonem w stronę Darona, nadal nie odciągając broni, ani wzroku od czwórki - to się trochę mylisz. Mamy, aż trzech - turianin spojrzał kątem oka na Te'erię, która nie wydawała się, żeby kontaktowała - świadków morderstwa. Nie ważne, czy prowokowane, czy pod wpływem emocji, ważne, że ktoś zacznie zadawać pytania, może niekoniecznie wygodne - pilot zostawił myśl do dokończenia. Jego zdaniem, ktoś mógł dojść do jakichś ukrywanych faktów, lub też może narobić dużo problemów "szefowi". Tak czy owak skutki mogą być na tyle nieprzyjemne, że Antian uważał to za dość silny argument, a przynajmniej dostatecznie silny.
- Ty co prawda masz życie Tori, ale jak nam powiedziałeś, zależy Ci na tym, żeby ona przeżyła. Czyli jeżeli ona zginie zostaniesz bez odpowiedzi, której tak bardzo potrzebujesz i żeby ją zdobyć będziesz potrzebował kolejnej osoby, która będzie miała taką odpowiedź, a po skandalu z morderstwem będzie o to trudno. - Actthan przeniósł tym razem wylot lufy w stronę nieprzytomnej błękitnoskórej lekarki i trzymając pistolet w lewej ręce, spojrzał hardo w oczy ludzkiego mężczyzny. W jego spojrzeniu nie było widać grama strachu, a przynajmniej starał się to zgrabnie ukryć, bo pod przykrywką tego chłodu, tej zimnej kalkulacji i opanowania, krył się mały turianin, gdzieś w środku, który właśnie ryczał z powodu tak wielu, tak skrajnych i tak intensywnych emocji. - Zastanów się dobrze kto aktualnie rozdaje karty - syknął wręcz do Darona, a w tym syknięciu było czuć groźbę pociągnięcia za spust i zamordowania bezbronnej kobiety. Po tym wrócił spojrzeniem do pozostałych, coby nie zostali tak samopas i nie zrobili czegoś co mogło przeszkodzić w prawie pokojowych pertraktacjach.
Oczywiście Ja'antian nie byłby w stanie zrobić czegoś podobnego, kłóciło się to z nim. Blefował najlepiej jak potrafił, starając się zachować zimną krew. Strzelanie do bezbronnej, kobiety, którą zdążył polubić, byłoby olbrzymią głupotą, na którą mógł porwać się tylko całkowity psychopata, bez kręgosłupa moralnego. On taki nie był. Miał pewne zasady których nie zamierzał łamać ani, w miarę możliwości, naginać.
- Dogadajmy się jakoś, żeby każda ze stron wyszła z tego układu zadowolona.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

14 wrz 2017, o 18:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną Huk wystrzału sprawił, że dla Vexa zatrzymał się czas.
Z jedną dłonią na zapięciu hełmu, a drugą z omni-ostrzem wyciągniętym w stronę Girbacha i Diany, zamarł w miejscu. Jego umysł nie chciał przetrawić sceny, która miała miejsce. Pocisku, który opuszczał lufę pistoletu mężczyzny. Wyrazu zaskoczenia i strachu na twarzy kobiety, które pojawiły się na ułamek sekundy nim jej głowa odskoczyła gwałtownie do tyłu pod impetem uderzenia.
W którym miejscu popełnił błąd?
Zbywając słowa Diany o Girbachu naciskającym na zachowanie milczenia? Skupiając się za bardzo na próbach rozwiązania co powodowało zniknięcia geologów, zamiast na tym co podpowiadała logika? Czy może ufając Carlosowi i pozostałym lub nie ufając im zbyt wystarczająco?
A może, na samym końcu, niepotrzebnie otwierając usta po tym, gdy Girbachowi wymsknęła się wiedza o Oku? Może gdyby to przemilczał, a potem opuścił pomieszczenie z Dianą i Brownem, mogliby zacząć działać w jego niewiedzy?
Huk wystrzału zamienił się w pisk w uszach, spowodowany echem dźwięku zwielokrotnionego w niewielkim pomieszczeniu. Turianin opuścił rękę, wpatrując się w ciało kobiety leżące u stóp Girbacha, ignorując lufę wycelowaną we własną twarz. Kakofonia myśli urwała się gwałtownie, pozostawiając po sobie pustkę.
W tamtej chwili nie czuł wściekłości na Browna za bycie bezmyślnym trepem, niczym nie różniącym się od zwykłego, szeregowego żołnierza, który potrafił tylko strzelać. Nie czuł nawet nienawiści do Darrona, chociaż wszystko co miało tu miejsce było jego winą. Ponownie obudziła się jego stara przyjaciółka po AZ-99. Po Lyesii. Po Omedze. Ta sama, której próbował uciec na Klendagon, licząc że znajdzie tutaj łatwy sukces, którego tak potrzebował po ostatnich kilku miesiącach, sukces nie podszyty goryczą lub wściekłością.
Potrzebował chwili, żeby zorientować się, że pozostali nadal coś mówią. Jego rodak w końcu wyrwał się z otępienia, w końcu wyszedł z inicjatywą w nadziei, że coś się zmieni. Gotowy zagrać o kolejne życie, stawiając wszystko na jedną kartę, podczas gdy kałuża krwi pod ciałem Diany nie przestała się jeszcze powiększać.
- Dość - odezwał się cicho, nie odrywając wzroku od leżącej przewodniczki. - Wystarczy, Actthan. Nie będziemy targować się o kolejne życie, nie będziemy sprawdzać komu zależy bardziej i kto pierwszy mrugnie. Nikt już nie rozdaje kart. Za późno na to.
Sytuacja wyrwała się spod kontroli i teraz byli o krok od zakończenia jej krwawą łaźnią, z której prawdopodobnie wyszłaby jedna lub dwie osoby. Nie było już miejsca na kolejny gambit. Karty leżały w na zakrwawionej posadzce ambulatorium.
Miał dość.
- Tori nie jest jedyną, która wie gdzie jest Oko Sa'arvaasa - powiedział, podnosząc w końcu wzrok na Darrona. - Podzieliła się ze mną wspomnieniami, żebym mógł zrozumieć co zaszło. Nie potrzebujesz jej.
Mierzył przez chwilę spojrzeniem mężczyznę, pozwalając mu pojąć pełne znaczenie swojej wypowiedzi. Rozluźnił pięść, a grafitowe omni-ostrze zniknęło. Opuścił ręce po bokach.
- Chcecie się dogadać? Mam własną propozycję - rzucił krótko. - Wsadź doktor Te'erię, Browna oraz Accthana na statek i odstaw ich na Cytadelę. Zanim zdążą cokolwiek rozdmuchać, zanim ktokolwiek im uwierzy, i tak pewnie wszystko tu posprzątasz. Piasek chowa różne rzeczy, ma to do siebie - dodał cicho, przywołując te same słowa, którymi Darron uraczył ich podczas ich pierwszego spotkania. - Zabierz ich z tej planety, a powiem ci gdzie jest Oko. Nawet sam cię do niego zaprowadzę. Masz na to moje turiańskie słowo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 wrz 2017, o 09:50

Rutland był lekarzem. Jego ręka nie miała prawa drżeć, gdy przeprowadzał operacje. Tym razem również małe drgnięcie mogło zakończyć życie jednego z jego pacjentów, lecz w znacznie innych okolicznościach niż zwykle. Nie wydawał się być przejęty. Niczym oddany pies, spoglądał tylko na Girbacha, podczas gdy jego dłoń sama pozostawała w miejscu, w którym mogła wyrządzić najwięcej szkód. Czekał, jak wszyscy, na drgnięcie - tyle, że podbródka przełożonego, co miało wywołać jego reakcję. Nie wydawał się być przejęty słowami Carlosa. Gdyby coś tak małego jak słowa było w stanie podburzyć jego lojalność, nie byłby w tej chwili w pomieszczeniu razem z nimi.
Girbach za to nie patrzył na Rutlanda, tylko na Accthana, a jego usta wykrzywiały się w grymasie. Ciężko było powiedzieć, czy uwierzył w jego blef i nie podobało mu się to, w jakiej jest sytuacji, czy wręcz przeciwnie - przejrzał go i rozwścieczył go fakt, że Ja'antian w ogóle próbuje coś takiego wywinąć.
- Myślałem, że turiański honor jest coś wart - zadrwił, patrząc enigmatycznie na Accthana, dalej nie dając po sobie poznać jaki efekt wywarły jego słowa.
Dopiero wtedy, gdy Vex otworzył usta, przeniósł swoje spojrzenie na drugiego turianina. Wydawał się być zdziwiony tym, czego właśnie się dowiedział - uniósł powątpiewająco brwi, prostując się. W jego ciele również musiała buzować adrenalina.
- A czemu nie mam zatrzymać waszej dwójki? Na wszelki wypadek, gdyby twój turiański honor był nic nie wart? - wzruszył ledwo widocznie ramionami, mówiąc znów spokojnie, jakby przeszli na luźniejsze, prostsze dla niego tematy. - To co mówisz nie brzmi zbyt prawdopodobnie - dodał, a stojący obok Rutland również krzywo się uśmiechnął. Nie wyglądało to przyjemnie, ale męzczyna wyglądał tak, jakby nie był w stanie miło się uśmiechać.
Tori wciąż pozostawała nieprzytomna, choć do jej ciała zaczęły dochodzić stłumione bodźce - brzmiące jak huk grzmotu po drugiej stronie grubej ściany.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

16 wrz 2017, o 15:29

Turianin wytrzymał spojrzenie mężczyzny, ale nie odwzajemnił jego uśmiechu. Na to również było za późno.
- A skąd pomysł, że w ogóle możesz teraz zatrzymać nawet jedno z nas? Girbach, spójrz pod nogi. Straciłeś kontrolę nad tą sytuacją w chwili, w której zdecydowałeś się wyciągnąć swój pierdolony pistolet - rzucił lodowato. - My nie odpuścimy dopóki twój rzeźnik trzyma skalpel na gardle Tori, a ty nie odpuścisz dopóki nie dowiesz się gdzie jest Oko. Ty nie zabijesz Tori, bo wtedy nic nie powstrzyma nas przed rzuceniem się na ciebie i Rutlanda, a my nie zaatakujemy ani nie zostawimy jej w waszych rękach, bo nie chcemy jej śmierci. Czy tak trudno zrozumieć, że mamy tu sytuację patową? Że nikt nie rządzi? Nie ma idealnego rozwiązania w którym żadne z nas nie będzie musiało zaufać drugiemu. A jak myślisz, kto jest w tej chwili bardziej wiarygodny: mój turiański honor czy twój? Honor człowieka, który przez dziesięć lat podawał się za przyjaciela Diany, a potem bez mrugnięcia okiem wpakował jej kulkę między oczy?
Mimowolnie zacisnął pięści, po czym pokręcił głową. Zignorował lekarza i jego parszywy uśmiech, świdrując spojrzeniem Darrona.
- Zaczyna się od szeptów i od dziwnych wizji. Potem czujesz w swojej głowie... obecność. Czegoś wielkiego, czegoś potężnego - zaczął mówić cicho, śledząc wzrokiem Girbacha. - Twoje ciało przestaje cię słuchać i zaczyna iść w kierunku obrazu, który pojawia ci się w głowie. Wiesz gdzie ono jest, chociaż nigdy nie widziałeś go na oczy, a twoje myśli wypełnia determinacja. Euforia. Potrzeba dotarcia do celu. I głos, który szepcze "Oko Saa'rvasa".
Przerwał, zaciskając usta. Jednak nie na długo.
- Czy to też nie brzmi zbyt prawdopodobnie? - zapytał powoli, po czym pokręcił głową. - Masz jedną szansę żeby znaleźć Oko, Girbach. Być może ostatnią, po tym co miało tu miejsce. A ja wiem gdzie ono jest i też chcę je zobaczyć, chcę poznać co jest powodem tego wszystkiego. Co zrobiło z ciebie takiego gnoja. Chcę odpowiedzi.
Skinął nieznacznie głową w stronę łóżka z asari.
- Jesteś tak blisko Oka. Zaufaj mi, pokaż że znowu masz kontrolę i pozwól Actthanowi wziąć Tori, a jeden z twoich goryli niech odprowadzi ich na statek. Albo nie ufaj mi i daj znać Rutlandowi, żeby poderżnął jej gardło, a potem rzuć monetą na to czy uda ci się wyjść żywym z tego pomieszczenia i później znaleźć Oko na własną rękę. Nie ma rozwiązania pośredniego.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 wrz 2017, o 12:32

Ciemna zasłona otulająca umysł Tori zdawała się ustępować, zastępowana powoli przez... szarą zasłonę. Umysł asari powoli zaczynał się wybudzać, lecz ciało wciąż pozostawało obce i bezwładne. Świadomość obudziła się jako pierwsza, przywracając poczucie paniki i oszołomienia. Potem wróciły wspomnienia uświadamiając jej gdzie się znajduje i co się działo zanim straciła przytomność. Choć może nie do końca - wspomnienie burzy i ponowna wzja Oka której doświadczyła tuż przed tym, nim ogarnęła ją ciemność, nie mogła być rzeczywista. Czym była? Ułudą, wywołaną przez jej nafaszerowany narkotykiem umysł? Czy może dalekim echam tego wpływu, który na pustyni kazał jej iść przez siebie, uwolniony przez jej osłabioną świadomość? Chętnie zastanowiłaby się nad tym dłużej, ale w tym momencie miała ważniejsze problemy. Musiała wstać. Musiała pomóc swoim towarzyszom. Umożliwić Vexowi, Carlosowi i Dianie dotarcie na pustynię. A może już zdążyli wyjechać, gdy była nieprzytomna? Nie wiedziała przecież ile czasu minęło... Co z tego, jeśli jej ciało wciąż odmawialo współpracy, nie reagując na żadną próbę choćby otwarcia powieki czy poruszenia palcem. Było ciężkie, odrętwiałe, obce. Poczucie paniki i przerażenia narastało. Czuła się uwięziona we własnym ciele.
Jednak przez szarą zasłonę odcinającą ją od rzeczywistości coś zaczęło się przedzierać - jakieś dźwięki, niczym stłumione grzmoty, otaczające Tori wokół. Czym były? Czy to powróciła burza? Czy znów zaczynała się jakaś wizja, podobna do tej, której doświadczyła wcześniej? Skoncentrowała się na otaczających ją dźwiękach, próbując dociec ich źródła i sensu i w końcu ją olśniło. To były słowa - stłumione, jakby słuchała ich przez grubą ścianę, zniekszałcone tak, że niemal niemożliwym stawało się ich zrozumienie, jednocześnie na tyle głośne, że nie miała trudu z zarejestrowaniem tego dźwięju. Jednocześnie były takie... rozwleczone, jakby puszczone w zwolnionym tempie. Ale były jedynym aspektem otaczającej ją rzeczywistości, do której miała w chwili obecnej dostęp, więc lekarka wsłuchała się w nie, starając się dociec ich sensu.
Nie było to łatwe. Składała w całość pojedyncze wyrazy, lecz gdy próbowała połączyć je w zdania, zaczynały one tracić sens. Docierały do niej tak naprawdę tylko wybrane, pojedyncze słowa, nie była w stanie nawet rozpoznać głosu osoby mówiącej. Usłyszała swoje imię. Coś o statku. O podrzynaniu gardła i rzucaniu monetą.
Słowa z czasem stawały się wyraźniejsze, bardziej zrozumiałe, jednak wciąż nie miały sensu. Jakby otaczająca ją bariera nikła, pozwalając ku wielkiej uldze Tori zbliżyć się jej umysłowi do rzeczywistych doznań. Nadludzkim wysiłkiem woli asari skoncentrowała się na próbie uchylenia powiek, aby móc przynajmniej w niewielkim stopniu powiązać otaczające ją słowa z obrazem licząc, że to pozwoli jej szybciej przywrócić świadomość.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 wrz 2017, o 15:36

Dla odmiany wolał milczeć. Słuchał tego co mówił turianin i obserwował otoczenie. Dziś spieprzył już zbyt wiele razy, pokazując czemu nigdy nie awansował dalej. Najemnikiem też nie był dobrym, gdyby był lepszym, pewnie by zignorował całą sytuację i pozwolił Girbachowi robić co chciał, od tego przecież zależy jego wypłata, a teraz to może równie dobrze dostać kulkę między oczy. Nie chciał tego, więc postanowił się lepiej pilnować od tej chwili. Łeb go bolał, ale był gotów odpalić omniostrze, wystrzelić jak z procy i wybebeszyć goryla z piąchą. Raczej tego nie zrobi, ale wolał nie ginąć bezbronnie, jak baran prowadzony na rzeź.
Szczerze mówiąc, miał ochotę wracać do domu, zagrać na gitarze i odpocząć. Może napisze do byłej? Chyba ma odruchy masochistyczne ostatnio.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 wrz 2017, o 22:45

Pilot słuchał uważnie słów Darrona. Patrzył się twardo w oczy człowieka. Zacisnął szczęki po kąśliwej odpowiedzi mężczyzny.
- Turiański honor jest wart bardzo wiele, mi zostały tylko strzępki - opuścił trzymany pistolet, zaciskając jeszcze mocnej dłoń na rękojeści. Opuścił delikatnie głowę - i nawet takie strzępki zabraniają mi pociągnąć za spust.
Życie pirackie było zdecydowanie inne od "turiańskiego", nie było czasu na wytworzenie honoru w pełnej krasie, co prawda niektórzy mieli taki dziwny wynalazek, ale wtedy raczej rzadko przeżywali długo w półświatku. Tam nie było miejsca na zastanawianie się czy tak jest właściwie, albo dbanie o innych. Większość z piratów jakich poznał Actthan to pierdoleni egoiści, rozstrzelali by Cię, żeby tylko ratować własną dupę. W przypadku Ja'antiana było o tyle inaczej, że nie urodził się na statku pirackim, tylko na Palaven i przez pewien czas tam mieszkał. Po turiańskim honorze zostało w nim niewiele, ale nawet taka mała cząstka czasem zabraniała mu czegoś zrobić. Przez to nie jest już piratem, przez to nie pociągnie za spust w stronę towarzyszki.
Nagle z tego całego zapamiętania wyrwał go ściszony głos Vexa. Pilot podniósł gwałtownie wzrok na współbratymca, zaczął słuchać go dokładnie. Jak mu się często zdarzało, drugi porucznik miał rację. Gdyby dalej iść tą drogą, w końcu pomordowali by się. Nie da się powiedzieć kto by przeżył, może jedna osoba, może dwie, albo trzy, lub cztery. W takim układzie Tori chyba miała najgorszą sytuację, brak możliwości obrony. Jedyne co mogłoby jej pomóc w jakimś stopniu to odstrzelenie Ruthlanada na samym początku, zakładając, że lekarz nie ma tarcz, jak Girbah i nie zacznie przeprowadzać operacji poszerzenia uśmiechu na swojej nieprzytomnej pacjentce.
Niestety ale nie było pośredniego rozwiązania, a przynajmniej Actthan nie widział go w tym momencie. Nie było szans na to, że Darron zaufa im na tyle, żeby cała czwórka mogła zobaczyć czym to Oko jest, żeby uzyskać tak ważne odpowiedzi. Turianin tylko zacisnął szczęki i przeklął paskudnie pod nosem.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

19 wrz 2017, o 11:44

Girbach oblizał wargi, słuchając Vexa z wyraźnym niezadowoleniem. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, w jakiej znaleźli się sytuacji, ale jego wrodzona pewność siebie nie pozwalała mu na okazywanie zbyt wielkich nerwów. Wciąż wydawał się zachowywać, jakby miał wszystko pod kontrolą.
- A kiedy mnie zabijecie, wyjdziecie na zewnątrz by zginąć na korytarzach, lub na pustyni, otoczeni wrogami. Walcząc za sprawę, której jeszcze trzy dni temu nie znaliście, by pomścić obcą wam kobietę, czy cokolwiek tam sobie dorobicie. Ja oferuję wam przetrwanie.
Uśmiechnął się krzywo. W dole, koło jego nóg, krew przestała wydobywać się z otworu w głowie kobiety, która przykuwała spojrzenia gdy o niej wspomniał - jedyna w pełni obojętna na to, co działo się wokół nich.
Gdy Viyo jednak zaczął opowiadać, zrodziła się w oczach mężczyzny niezdrowa fascynacja. Wiedział, o czym mówi turianin - a były to słowa, które chciał jednocześnie bardzo usłyszeć. Dopiero po chwili otworzył usta, odzywając się zachrypniętym głosem.
- Przylecieliście tu moimi statkami. Koniec końców, będziecie musieli choć trochę zaufać mojemu honorowi - stwierdził i, jakby na zaprzeczenie tego, parsknąl śmiechem. - Zresztą, jakkolwiek ty wydajesz się być honorowy, twój turiański przyjaciel wydaje się mieć większe szanse na przetrwanie od ciebie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Spojrzał na niewzruszonego Rutlanda, na leżącą Tori, która powoli zaczynała otwierać oczy, ale wciąż była zbyt przytłumiona by wszystko w pełni rozumieć czy otworzyć usta, a co dopiero zorientować się, że na jej szyi spoczywa ostrze. Przesunąl wzrokiem po Carlosie i Ja'antianie, ostatecznie patrząc znów na Viyo.
- Wrócą na statek, a ty zabierzesz mnie do Oka. Ale dok otworzony zostanie tylko na moje wyraźne polecenie, po tym, gdy już mnie doprowadzisz na miejsce. Mogą zabarykadować się w środku, ale nie polecą, jeśli nie wywiążesz się ze swojej części umowy - zadecydował beznamiętnie, patrząc tylko kątem oka na resztę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 wrz 2017, o 06:17

Porucznik tylko skinął nieznacznie głową w milczeniu, gdy mężczyzna dopowiedział co się stanie, gdy go zabiją. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że opuszczenie ambulatorium żywym byłoby tylko jednym z wielu kroków na drodze ucieczki z Klendagonu. Z perspektywy pozostałych pracowników byliby zwyczajnymi mordercami, którzy zabili ich szefa. Być może znalazłoby się paru, którzy uwierzyliby w ich historię, ale nim zdołaliby wszystko wytłumaczyć, minęłyby całe godziny. Lub dni. Spędzone na walce lub na gniciu w więzieniu.
Nie było dobrych rozwiązań.
- Każdy ma jakieś wady, Girbach. Ja jestem idealistą - odparł zdawkowo na sarkazm człowieka, mierząc go spojrzeniem. Na stole Tori powoli zaczynała się dobudzać, gdy specyfik znieczulający opuszczał jej ciało. Cokolwiek Rutland jej podał, musiało być silne, ale krótkotrwałe.
Gdy Darron wydał w końcu werdykt, turianin ponownie skinął oszczędnie głową. Wystarczył mu taki kompromis. Jak sam powiedział wcześniej - chcąc nie chcąc, musieli sobie chociaż trochę zaufać. Girbach nie oddałby wszystkich kart przetargowych. Nawet jego niezdrowa potrzeba znalezienia Oka, na której Viyo oparł całą swoją próbę pertraktacji, a wcześniej Ja'antian blef, nie była tak silna.
- Actthan, zabierz Tori i Browna - rzucił tylko do krewniaka. - Daj mi znać przez komunikator że wszystko jest w porządku, gdy będziecie już na statku.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 wrz 2017, o 20:43

Dźwięki. Słowa. Zdania. Oderwane, rozwleczone w czasie. Powoli łączące się w zrozumiałe frazy. Powoli nabierające sensu. Ciało Tori wciąż było oporne, nie słuchało jej poleceń i reagowało z wielkim trudem na usilne próby poruszenia choćby palcem. Jedyne, czego udało się dokonać to lekkie uchylenie powiek, jednak oczy, zalane jarzeniowym światłem, miały poważne trudności z rozpoznaniem otoczenia przypominającego w tej chwili zamazane, rozmyte, barwne plamy. I głosy. Głosy, które czasem rozpoznawała, czasem zniekształcały się do niemal nierozpoznawalnego stopnia. I towarzyszące im słowa, z trudem składane w zrozumiałą całość.
Tak naprawdę i w pełni dotarł do niej jedynie sens ostatnich wypowiedzianych przez Vexa słów. "...zabierz Tori i Browna" - mówił Turianin podczas, gdy rozsypany w drobne kawałeczki umysł Tori zaczynał układać się w na powrót funkconującą całość. "...gdy będziecie już na statku..." Na jakim statku? Klendagon. Burza. Oko. Statek... Cytadela? Odlatują? Wracają do domu? Ale... Co z Okiem? Girbach... Diana... Vex i Diana. I Carlos. Mieli jechać na pustynię. Ona miała swoje zadanie. Musiała zostać w ośrodku. Z Ja'antianem. Dowiedzieć się... Sprawdzić co wie Girbach. Nie mogą odlatywać! Muszą pozostać!
Używając całej dostępnej siły woli starała się odezwać, zareagować, zaprzeczyć słowom turianina. Powiedzieć, że ona zostaje i nie ma zamiaru się nigdzie ruszać. Że Vex sam może sobie lecieć, ona ma tu misję do spełnienia...
Z ust Tori nie dobył się jednak żaden dźwięk, jedynie głębsze westchnięcie.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 wrz 2017, o 22:38

Z pewnością ta wycieczka nie przysporzyła najemnikowi przyjaciół. Nikt nie lubi ludzi sprawiających więcej szkód niż korzyści, a taki właśnie był na tej planecie Brown. Zachowywał się raczej jak spluwa do wynajęcia, koleś gotów rozwalić wszystko co się rusza za cenę kilku kredytów. Pewnie przydał by się na jakiejś prywatnej wojnie, chociaż raczej terroryści Cerberusa go nie przyjmą, nawet oni mają jakieś standardy.
Powoli i ostrożnie sięgną po swoją spluwę z podłogi. Nic nie mówił, ale łapał raczej za środek pukawki, więc nie miał jak nacisnąć spust. Chciał to ustrojstwo przymocować na miejsce, bo jednak trochę zapłacił. Nie stać go na rozrzucanie złomu po obcych planetach, nie jest już w armii.
- Sam mogę chodzić. Obiecuję, że będę już grzeczny.
Mruknął do Vexa. Miał zamiar wstać i podnieść niebieską. Nie wyglądała chwilowo na bardzo ruchliwą.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

21 wrz 2017, o 13:25

Pilot nieznacznie się skrzywił, słuchając słów człowieka. Strzelanina zdecydowanie nie była dobrym rozwiązaniem, tylko by skomplikowała sprawę. Było zbyt duże ryzyko, przy małej nagrodzie. Trzeba byłoby kontynuować tą straszliwą rzeź jeszcze długi czas, żeby w ogóle wyjść stąd żywym. Było na to zbyt mało amunicji, czasu i chęci. No chyba, że Ja'antian źle ocenił któregoś z towarzyszy, który tak na prawdę dałby się zaszlachtować, za możliwość przemalowania ścian krwią wrogów. Trudno było powiedzieć, po tak krótkim kontakcie.
Zacisnął jeszcze mocniej dłoń na rękojeści pistoletu, napinając wszystkie mięśnie. Wziął głęboki oddech i wypuścił powoli powietrze z płuc. Z jednej strony chciał teraz wycelować w stronę Girbaha i oddać salwę, ale jak to już przekalkulował - nie było sensu. Walka za świeżo poznaną sprawę? Czemu nie, choć wtedy wybór tego co jest właściwe, tak na prawdę jest tylko szczęśliwym trafem. Pomszczenie nieznajomej kobiety? Jego strzępki turiańskiego honoru mówił wielkimi literami TAK, ale udało mu się te wołania zagłuszyć. Przypiął pistolet z powrotem do paska.
Odwrócił wzrok do drugiego porucznika, kiedy ten wymienił jego imię. Skinął nieznacznie głową na znak, że zrozumiał.
- A co później z tobą? - zapytał współbratymca.
Turiański pilot zaczął powoli zbliżać się do Tori. Nie robił szybkich kroków, tak żeby wszyscy wiedzieli, że nie ma zamiaru czegoś zrobić niespodziewanego. Stanął w pewnej odległości od łóżka medycznego, czekając na znak od Darrona, żeby podejść. Gdy już otrzymał pozwolenie i Ruthland się odsunął, Actthan chwycił delikatnie asari i uniósł ją przed siebie. Patrzył przez chwilę troskliwie, zauważył, że zaczyna wracać do przytomności.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 wrz 2017, o 11:24

Girbach potrzebował Tori dla jej informacji. Nic dziwnego, że po wstrzyknięciu jej specyfiku przez Rutlanda, padła szybko, ale na krótko. Musiała sprawnie się dobudzać by być w stanie dać Darronowi to, czego od niej chciał. Całkiem prawdopodobne, że tylko to utrzymywało ją przy życiu - to, co miała w głowie. Kto wie jakie podejście miałby mężczyzna gdyby nie potrzebował od nich niczego, a w dodatku pozostał ukrytym złoczyńcą, którego się nie spodziewali. Jego uderzenie mogło być znacznie dotkliwsze - a oni mogli podzielić losy leżącej na ziemi, martwej kobiety.
Mężczyzna kiwnął głową, niechętnie i powoli, ale uczynił ten ruch. Obserwował uważnie poczynania Accthana jak i Carlosa, oboje w końcu wstali z miejsca, ruszyli się by podejść do łóżka Tori. Carlosa szczęka pulsowała, lecz mężczyzna przeżył w ciągu ostatnich lat gorsze rzeczy, by teraz nie być w stanie funkcjonować przez jedno, celne uderzenie omni-pięści.
Do Te'erii, wraz ze świadomością, wróciło panowanie nad swoim ciałem. Wydawało się zesztywniałe, jakby spała przez kilka godzin, a nie kilkanaście minut. Ból w boku wydawał się być otępiały - Rutland istotnie ją opatrzył, co nie wpisywało się w jego rolę klasycznego wroga.
Odzyskała przytomność gdy jej ciało pochwycił Carlos, który podszedł do niej jako pierwszy. Jego pancerz był zimny w dotyku, przypominając o chłodzie pustyni poza granicami ośrodka.
- Jestem pewny, że turianin sobie poradzi - odparł Girbach na pytanie Ja'antiana, z lekkim sarkazmem wypowiadając słowa, jakby bawiła go sama ta rozmowa, nawet jeśli sam się do niej wcisnął ze swoją odpowiedzią.
Czekał, aż wszyscy poza Vexem opuszczą pomieszczenie, by odeskortować ich do statku. Dopiero wtedy planował robić cokolwiek - gdy miał pewność, że nikt nie rzuci się na niego z bronią, mając przewagę liczebną. Tori już się obudziła, choć wciąż była osłabiona - mogła jednak mówić i, wydawałoby się, że mógł to być ostatni taki moment na wypowiedzenie czegoś istotnego.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 wrz 2017, o 06:14

Aż do ostatniej chwili nie było pewności, że wszystko się nie posypie. Że Girbach nagle nie zmieni zdania, że Rutland nie poruszy skalpelem, że Brown ponownie nie spróbuje zrobić czegoś głupiego. Vex nie odrywał jednak spojrzenia od głównego mężczyzny, pozwalając wydarzeniom biec swoim torem w tle. Dopiero gdy Ja'antian się odezwał, turianin pokręcił nieznacznie głową.
- Nie czekajcie na mnie z odlotem - rzucił tylko. - Jak tylko dok dostanie sygnał i stanie otworem, zostawcie tą planetę za sobą. Jestem pewien, że Girbach zapewni mi powrót innym statkiem, jeżeli rozstaniemy się w przyjaznych okolicznościach.
Ciężko było powiedzieć ile było w tym sarkazmu, a ile powagi. Turianin zignorował komentarz człowieka, ale musiał mieć świadomość, że "przyjazne okoliczności" były ostatnią z możliwych opcji, które będą miały miejsce za kilkadziesiąt minut. Na chwilę obecną był to jednak element do zastanowienia się później.
Rutland w końcu odsunął się od asari, a ostrze w końcu przestało opierać się o jej szyję, zmniejszając ryzyko ponownego rozlewu krwi. Vex nie rozluźnił się, ale słuchał jak któryś z jego towarzyszy unosi ranną kobietę, powoli dochodzącą do siebie, a potem jak wszyscy ruszają wraz z eskortą w stronę wyjścia. Wyglądało na to, że to ostatni moment na pożegnanie się z drużyną, bo ich drogi właśnie się rozchodziły, ale nie miał nic więcej do powiedzenia. Formułki z gatunku "dobrze się z wami pracowało" lub "mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy" nie pasowały do sytuacji w jakiej się znaleźli, nie do atmosfery która panowała i nie do wydarzeń, które miały miejsce. Dlatego porucznik nie odezwał się ponownie, po prostu czekając.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 wrz 2017, o 11:31

Oszołomienie powoli mijało. Stopniowo odzyskiwała władzę nad własnym ciałem, zaczynając powoli kontrolować wszystkie jego członki. Po kończynach rozlało się denerwujące mrowienie, jakby krążenie zaczęło dopiero doprowadzać do nich świeżą krew - na szczęście uczucie szybko mijało, zastępowane jednak równie denerwującą ociężałością mięśni. Była obolała, ranny bok wciąż pulsował tępym bólem, większe zadrapania i ranki na jej skórze również dawały o sobie znać, ale życie znów zaczęło krążyć w jej żyłach.
Tori wreszcie mogła w pełni otworzyć oczy, natychmiast tego jednak żałując. Obiekt zasłaniający niemal całe pole widzenia był ludzką dłonią trzymającą... rękojeść skalpela tuż przy jej szyi. Zanim jednak zdążyła zareagować - krzyknąć, czy choćby się poruszyć, dłoń zniknęła. Asari usłyszała - wyrwane dla niej z kontekstu - pytanie Ja'antiana skierowane do Vexa, potem czyjaś dłoń wsunęła się jej pod szyję. W pierwszej chwili wzdrygnęła się, mając wciąż jeszcze w pamięci ostrze skalpela, poniewczasie zdając sobie sprawę z faktu, że ktoś po prostu stara się pomóc jej podnieść się i usiąść. Podniosła wzrok i zobaczyła pochyloną nad sobą brodatą twarz Carlosa. Spróbowała się uśmiechnąć do niego, korzystając z jego pomocy i unosząc się na łóżku, z którego chwilę później zsunęła się, zwieszając się ciężko na mężczyźnie gdy nogi przez chwilę odmówiły jej posłuszeństwa. Wzdrygnęła się, czując dotyk jego zimnego pancerza przez cienki materiał porwanej tuniki, ale to też pomogło jej w otrzeźwieniu. Wiedziała już gdzie się znajduje, wszystko pamiętała. Kojarzyła sytuację do momentu... omdlenia? Raczej narkotycznego odlotu wywołanego podanym jej przez Rutlanda specyfikiem. Jak mogła być tak głupia i naiwna! Powinna sprawdzić... Nie. Nie mogła tego przewidzieć. Ona sama nie zachowałaby się w taki sposób jak lekarz Kobo. A Tori zaufała mu. Czy to oznaczało, że Rutland miał coś na sumieniu? Że nie był takim prawym lekarzem jak powinien? To by znaczyło, że w teoriach spiskowych Tori mogła być odrobina prawdy... A jeśli Rutland miał coś na sumieniu, to zarówno zastrzyk, jak i skalpel przy jej szyi... I to w obecności Girbacha! Girbach?!
Odwróciła gwałtowanie głowę poszukując wzrokiem szefa kompleksu i obrzucając szybkim spojrzeniem wnętrze pomieszczenia. Jej spojrzenie natychmiast wyłapało kilka szczegółów nie pasujących do układanki. Pistolet w ręku Girbacha. Ochroniarze w bojowych pozycjach. Vex stojący z wyrazem zrezygnowania na twarzy.
Czerwona plama krwi na podłodze, u stóp odzianego w garnitur mężczyzny. I leżąca na podłodze Diana.
Oczy Tori rozszerzyły się strachem, gdy zaczęło do niej docierać, że podczas jej niedyspozycji ambulatorium było miejscem okropnych wydarzeń. A winny był oczywisty... Girbach wyglądał jakby panował nad całą sytuacją. Zatem podejrzenia Vexa były słuszne. Mężczyzna wiedział więcej niż wszystkim pozostałym się zdawało. Sarkazm w jego głosie i pewne siebie spojrzenie gdy odpowiadał na pytanie Ja'antiana świadczyło o tym dobitnie. Tylko, że nie był już przyjacielski. Stał po drugiej stronie barykady. Był wrogiem pięcio... teraz już czteroosobowego zespołu. I był mordercą. Mordercą Diany, kobiety która mu ślepo wierzyła i ufała. Dla której Girbach wydawał się być przyjacielem, a u którego stóp teraz leżały zwłoki kobiety. Który nie zawahał się pociągnąć za spust. Odpowiedź Vexa potwierdziła to również.
Tylko chwilę trwało nim Tori powiązała oderwane słowa zasłyszane gdy się wybudzała i powiązała je z informacjami, które turianin przekazywał Ja'antianowi. Vex się poświęcał. Zostawał na łasce Kobo by ona, Carlos i drugi turianin mogli odlecieć z Klendagonu. Ta wiedza sprawiła, że asari zadrżała. I nie byłaby sobą, gdyby jej rogata dusza nie zaczęła szukać alternatywnego wyjścia z sytuacji.
- Vex... - wychrypiała i odkaszlnęła, by jej głos wrócił do w miarę normalnej barwy - To nie jest AZ-99. Ani Lyesia. Jesteśmy zespołem. Nie jesteś sam, a to nie jest tylko twój wybór... - obdarzyła go jeszcze uśmiechem. Przyjaznym i szczerym, choć podszytym bólem i smutkiem. Po tym wszystkim co razem przeszli. Po śmierci Diany. Przed tym, co mogło się wkrótce wydarzyć.
Rozumiała turianina tak, jak nikt inny w tym pomieszczeniu. Miała tylko nadzieję, że swoimi słowami nie uderzy w zbyt czułe struny, ale także, że Vex zrozumie ukryty przekaz, coś, czego Tori nie mogła powiedzieć słowami - aby pozostali nie domyślili się planu kiełkującego w jej umyśle.
- Działamy wspólnie - dorzuciła jeszcze czując, jak Carlos popycha ją lekko w kierunku wyjścia.
Idąc celowo powoli, starała się do końca zapanować nad swoim ciałem i swoją świadomością. Musiała jak najszybciej odzyskać siły. Nie pozwoli Girbachowi zabrać Vexa na pustynię - bo, że o to człowiekowi chodzi, była więcej niż pewna. Girbach chciał dotrzeć do Oka. A Vex miał go tam zaprowadzić. Pojadą... Bestią lub innym pojazdem. Dzięki temu Carlos, Tori i Ja'antian będą mogli odlecieć cali i zdrowi z Klendagonu. Ale... Tori nie planowała odlatywać. Oprócz Bestii w hangarze stał conajmniej jeszcze jeden pojazd. A ona też wiedziała gdzie jest oko. Ja'antian jest pilotem, będzie z pewnością w stanie zapanować nad maszyną i będzie umiał nią kierować. Carlos i jego wielka giwera zapewnia wsparcie ogniowe. A Tori... Tori dysponuje biotyką. Nie jest Asari Commando, ale coś-tam w końcu potrafi. Bariera. Rzut. Osobliwość. Biotyczna kula. Pod jej osłoną mogą spróbować dostać się do hangaru i wyruszyć na pustynię by ścigać Girbacha i Vexa, lub wyruszyć przed nimi, wytrącając człowiekowi atuty z ręki i zmuszając go do improwizacji.
Poczekała, aż drzwi pomieszczenia medycznego zamkną się za nimi i spuściła głowę.
- Panowie - odezwała się cicho do towarzyszących jej człowieka i turianina. - Jesteście ze mną?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

28 wrz 2017, o 08:18

Słowa Tori, wymęczone i ochrypłe, ale jednak będące świadectwem, że kobieta wróciła do przytomności, sprawiły, że porucznik obrócił głowę w jej stronę. Nie odwzajemnił jednak jej uśmiechu. Jej przypomnienie o AZ-99, o Lyesii, o fakcie że asari pamięta teraz nie gorzej niż on jego własne wspomnienia, sprawiło że spiął się mimowolnie.
Tori rozumiała go, tak samo jak on rozumiał ją. I doskonale wiedział co próbuje zrobić i co sugeruje. Nie podejrzewał czegokolwiek innego z jej strony.
Problem polegał na tym, że ich wspomnienia się różniły. Ostatnimi kilkoma minutami, które zmieniały więcej niż można by sądzić.
- Nie, Tori, nie jesteśmy zespołem - odpowiedział cicho, odprowadzając ją wzrokiem. - Już nie. Próbowałem działać wspólnie i właśnie patrzysz na tego efekty. Zapytaj Browna jak świetnie to wyszło.
Turianie szczycili się swoją pracą zbiorową, swoim drużynowym nastawieniem i jednością. Nie było niczego, czego doskonale współpracujący oddział turian by nie potrafił wykonać i to był jeden z powodów dla których Hierarchia miała najlepszą armię w galaktyce. Vex też tak sądził przez pewną część swojego życia. A później zaczął dostrzegać szczeliny - nie w systemie funkcjonowania turiańskiego wojska, a w swoim.
Łańcuch jest tak wytrzymały, jak wytrzymałe jest jego najsłabsze ogniwo, jak głosiło ludzkie powiedzenie. Vex potrzebował kilku ostatnich miesięcy, by odkryć, że poza armią, w świecie przypadkowo zebranych oddziałów, łańcuch przestał działać. Że nie ma znaczenia jak bardzo będzie zahartowane jego ogniwo, jak dokładnie rozplanuje całą akcję, jak bardzo będzie się przykładał do zapewnienia sukcesu misji.
Łańcuch po prostu przerwie się w innym miejscu.
Prawda była taka, że nie poświęcał się dla nich, "bo tak trzeba". To nie był bohaterski czyn, żeby mogli uciec cali i zdrowi. To był bonus, ale rzeczywistość była dużo mniej idealistyczna i śliczna.
Po prostu odsuwał ich na bok, żeby nie wchodzili mu w drogę.
Odsuwał ich, żeby nie musieć martwić się o to co zrobią, a czego nie zrobią. O ich bezpieczeństwo. O konsekwencje ich działań. Im więcej zmiennych w równaniu, tym trudniejszy do przewidzenia wynik, a on nie był w stanie już ich kontrolować.
Teraz odpowiadali sami za siebie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

28 wrz 2017, o 17:58

Nie próbował podejmować dyskusji, nie miał ochoty opowiadać jak spieprzył i przez to niepotrzebnie ktoś stracił życie. Niebieska zdawała się być teraz szalona, gdyby teraz zaczęli działać, to pewnie jeden z turian strzelił by Brownowi w łeb z bliska, by nie wchodził im więcej w drogę, nie przeszkadzał. Vex miał rację, nie są drużyną, nigdy też nią nie byli. Carlos nie czuł by działali wspólnie, a to chyba podstawa drużyny.
- Zjeżdżajmy stąd.
Mruknął, dalej popychając asari. Chciał już skończyć "współpracę" z tą dziką bandą, gdzie turiańska i ludzka filozofia walki miesza się z totalnym brakiem doświadczenia. Chociaż to co tutaj Brown pokazał, trudno nazwać ludzką filozofią walki, zestarzał się i jest już tylko mordercą, który zapomniał sztukę zabijania, zastępując to bezmyślnym mordem.
Teraz chciał do domu, na Cytadelę. Gdyby musiał, jasne że by dołączył do jatki, ale tak... Musiał by do reszty zwariować. Od dziś będzie mu się czasami śniła jeszcze jedna twarz w koszmarach. Ciekawe czy Diana miała jakąś rodzinę? Tego to on nie wiedział, niewiele wiedział po tej porażce, zwanej akcją. Wiedział nawet mniej jak wcześniej, miał mętlik w głowie i wyrzuty sumienia. Przynajmniej ostatnie to nic nowego.
- Myślę, że nigdy nie byliśmy zespołem. Chodź wreszcie.
Stwierdził i dosadniej pociągną Tori. Czas na tym zadupiu był czasem straconym dla nich wszystkich.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

28 wrz 2017, o 21:09

Pilot przejechał wzrokiem po wszystkich, zatrzymując się na chwilę na Darronie. Pierdolony psychopata, w czym podobny do niego samego, którego miał teraz ochotę zamordować. Nie był to jednak wystarczający powód do wszczynania strzelaniny, przynajmniej teraz. Wzrok Ja'antiana powędrował do drugiego z turian. Patrzył na niego trochę z przeprosinami w oczach, trochę z pokrzepieniem i czymś jeszcze co trudno opisać. Actthan słuchał tylko krótkiej rozmowy, miedzy Vexem, a Tori, widać było po nich, że rozumieją się bez słów, jednak to połączenie dało im wiele, ale czy to dobrze? Nie wyglądało na to, że im to pasuje, przynajmniej nie w części.
Pomagając w razie czego niebieskoskórej lekarce, porucznik wyszedł z pomieszczenia. Zmarszczył brwi, kiedy ochrypłym jeszcze głosem Te'eria zadała pytanie pozbawione kontekstu, choć ten mógł sobie dopowiedzieć sam. Nie był pewien czy tak właśnie było, ale pani doktor, właśnie chciała wspólników, do zrobienia czegoś. Ale czego? Raczej czegoś mniej szablonowego. Wykiełkowała mu w głowie jedna myśl, która mogła być właśnie tą, jaką miała asari. Czy chodziło jej o to, żeby jakoś ratować Vexa? Jeśli tak, to na pewno nie można zapytać wprost, w otoczeniu wrogów jest to straszną głupotą.
Jeśli faktycznie jej o to chodzi, to czy się na to pisać? Czy to przypadkiem nie narobi więcej problemów, niż to warte? A może Girbah, będzie miał już w dupie wszystko i postanowi odstrzelić również drugiego turianina - z takim nigdy nie wiadomo. Teraz była szansa na bezpieczny powrót do domu. Niby można było mieć gdzieś jak sobie poradzi Vex, w ciągu tych kilku dni nie zdążyli stworzyć porządnego zespołu, więc nie byli do siebie mocno przywiązani, o ile w ogóle. Ale turiański honor... olać go?
- Co masz na myśli? - zapytał Tori udając całkowitą niewiedzę, mimo swoich domysłów.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 wrz 2017, o 21:49

Gdy wychodziła z pomieszczenia, w uszach brzmiały jej wciąż słowa Vexa. Nie spodziewała się ich, nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Liczyła na to, że Vex będzie wdzięczny. Że się ucieszy z deklaracji jedności i współpracy. A jednak... Zachował się tak, jakby mu nie zależało. Albo jakby się bał, że narazi pozostałych i stanie się z nimi to, co się stało z Dianą. Tori mogła tylko domyślać się wydarzeń ostatnich... Kilkunastu? Kilkudziesięciu? minut. Ale jak to wyglądało naprawdę? Kto zawinił? Czemu Vex w swojej ostatniej wypowiedzi wymienił Carlosa?
Gdy drzwi zamknęły się za nimi, Tori powolnym krokiem podeszła do ściany i oparła się o nią dłonią, jakby chciała odpocząć. Wzrok utkwiła w podłodze, wpatrując się w swoje bose łydki i stopy, otarcia i skaleczenia na nich, jednak mając przed oczami wciąż plamę czerwieni u stóp Girbacha i broń w jego dłoni.
- Rutland... Wstrzyknął mi coś - odezwała się cicho, ignorując na razie pytanie Ja'antiana. - Straciłam przytomność. Nic nie słyszałam, ani nie widziałam... - Pominęła fakt swojej wizji i braku kontroli nad ciałem, nie miało to w tej chwili znaczenia. Podniosła głowę i utkwiła spojrzenie najpierw w Carlosie, potem w Ja'antianie - Co tam się wydarzyło? Jak... - jej ramionami wstrząsnął mimowolny dreszcz - Jak zginęła Diana?
Zerknęła jeszcze raz w kierunku Carlosa. Czy to możliwe, że to nie Girbach lecz Carlos... Nie. To nierealne. Dlaczego Carlos miałby... Nie.
- Nie możemy go tam zostawić - obniżyła głos niemal do szeptu, mając nadzieję, że mimo to obaj mężczyźni ją usłyszą. - Mój ojciec nauczył mnie wielu rzeczy, ale jedno zapamiętałam w szczególności. Turianie nie zostawiają swoich. Liczy się każdy. Chcę uratować Vexa. Ale... nie wiem czy jestem sama czy mogę na was liczyć...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

2 paź 2017, o 15:36

Girbach dość beznamiętnie przypatrywał się protestom Tori. Nie miała większości. Nie miała nawet sama siły przebicia - fizycznej i być może psychicznej, wciąż osłabiona przez specyfik, który dopiero opuszczał jej krwiobieg. Skinął głowa na ochroniarza stojącego obok Vexa, samemu opuszczając nieco pistolet, choć ten drugi wciąż wyglądał na gotowego do walki.
- Obawiam się, że zasada wszyscy za jednego w tej sytuacji nie obowiązuje, panno Te'eria - odparl miękko, spokojnie. Wróciły do niego stalowe nerwy, jak i lekko wygięte w pół uśmiechu usta, w dość niepokojącym geście nakazującym ostrożność. - Chętnie zabrałbym panią zamiast turianina, ale plany się zmieniają, prawda? - wcisnął pistolet z powrotem w dłoń ochroniarza, którego wcześniej broni pozbawił.
Sam schylił się i sięgnął do kabury martwej Vesser. Bez żadnych skrupułów otworzył ją i zgarnął jej pistolet, samemu chowając go sobie za pasek, po czym władczo skinął na dwójkę goryli.
- Macie pięć minut na dotarcie na statek. Jeżeli nie dostanę od was potwierdzenia, że zabezpieczyliście wszystko, przerywamy akcję - poinformował ich, tonem, którym równie dobrze mógłby tłumaczyć im podstawy matematyki. - Wezwij oddział, mają spotkać się ze mną w garażu za dziesięć minut.
Poczekał, aż dwójka ochroniarzy wraz z eskortowanymi przez nich członkami oddziału opuszczą centrum medyczne. Mężczyźni nie patrzyli ani na Tori, ani na Carlosa, ani Ja'antiana - poza uważnymi spojrzeniami kątem oka. Oboje broń mieli odbezpieczoną, gotową do strzału.
Na korytarzach roiło się od pracowników pierwszej i drugiej zmiany. Niektórzy w uniformach, inni w luźnych, codziennych ubraniach. Unikali spojrzeń idącego w stronę doku konwoju jak ognia, obchodząc jednocześnie ich łukiem, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, jak podejrzanie to wyglądało.
W tym czasie Girbach uśmiechnął się szeroko do Vexa. Broń schował, jakby nagle przeszedł do zwykłych interesów z turianinem, który chwilowo przestał być mu wrogi. Może nie chował urazy. Może to faktycznie był dla niego czysty biznes.
Wyszedł na zewnątrz i skręcił w drugą, odwrotną stronę niż swoi ochroniarze, kierując Vexa ze sobą.
Za nimi drzwi do centrum medycznego zablokowały się z Rutlandem w środku. Lekarz z pewnością miał ręce pełne roboty, biorąc pod uwagę, że na ziemi leżało martwe ciało.
- Dzień dobry panie Girbach - odezwała się przechadzająca obok nich kobieta, uśmiechając się szeroko do przełożonego, który odwzajemnił uśmiech jak i pozdrowienia.
W przeciwieństwie do reszty oddziału, ludzie z ciekawością spoglądali na Darrona i Viyo, gdy ci szli aż do śluzy, z której wcześniej przyszli ranni ocalali.
- Lyesia to piękne miasto - zagadnął nagle Girbach, powołując się na nazwy, które wspomniała Tori. - Nigdy tam nie byłem w osobie, ale dane było mi je oglądać wielokrotnie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”