Odwróciła się na dźwięk jego głosu, odbijającego się echem od kryształowych ścian. Przez chwilę mierzyła wzrokiem stertę złomu, przy której stał, nim podeszła by przyjrzeć się temu z bliska. Musiała oswoić się z myślą, że jednak coś mogło wynikać z ich wyprawy, jednocześnie nie robiąc sobie niepotrzebnie wielkich nadziei. Lód trzaskał pod naciskiem jej butów - gdy się zatrzymała, wokół z powrotem nastała cisza.
- Wygląda jak moduł - szepnęła, bojąc się, że głośny komunikat może zniszczyć pełną napięcia chwilę.
Kucnęła obok, wpatrując się w dłonie turianiana gdy ostrożnie manipulował przy podzespole. Wyciągnięcie go bez użycia ciepła i omni-ostrza okazało się niemożliwe, a manipulowanie jego rozgrzaną koncówką niesamowicie trudne.
Kilka razy Volyova syknęła, widząc, jak pomarańczowe ostrze za bardzo zbliża się do obudowy, nadpalając ją odrobinę, ale był to odruch bezwarunkowy. Z ich dwójki to on miał większe szanse wyciągnięcia modułu z tej masy sprzętu, spawów i lodu, zwyczajnie dzięki temu, że wiedział co można przeciąć. Co mógł oderwać, odrzucić, co nie powinno zaburzyć wnętrza systemu i informacji, które przechowywał.
Moduł nie był ciężki. Był delikatnym urządzeniem obitym w mały pancerz z lodu i metalu. Pasował do paska, do którego mógł zostać przypięty i możliwie nieuszkodzony dzięki temu. Oglądając go tylko w takich warunkach, bez podpięcia do niego zasilania, nie mogli nawet stwierdzić, czy będzie posiadał pożądane przez nich informacje, czy nie.
Coś, co powinno być prostym, kilkuminutowym zadaniem, pochłonęło niemal pół godziny. Pod koniec plecy turianina były zesztywniałe, a pierwsze wyprostowanie ich skutkowało falą bólu. Od tak długiego wpatrywania się w żarzący koniec omni-ostrza, reszta świata wydawała się być spowita w mroku. Ten jednak nie ustępował, nawet przy zwiększeniu natężenia świecenia latarki, co Maya zrobiła od razu po wyprostowaniu się z trudem. Najwyraźniej ciemność dotarła również do niej.
- Ciemno. Już zachodzi słońce? - spytała, uruchamiając na omni-kluczu skan planety. Musiała wcześniej zgrać go z systemów Elpis, lub extranetu, podczas długich godzin siedzenia w samotni, w oczekiwaniu na dolecenie do systemu Karath. - Nie, przecież jest środek dnia.
Jej ciało zesztywniało, gdy niebezpieczna myśl pojawiła się w głowie. Myśl, którą się nie podzieliła, zamiast tego ruszając z powrotem do wyjścia. Wokół unosił się specyficzny, przefiltrowany przez systemy pancerzy zapach, podobny do przerobionego ozonu, choć zarazem zupełnie inny w tej obcej, toksycznej atmosferze.
- Myślisz, że nasze szczęście się wyczerpało? - spytała cicho, podchodząc do jasnego okręgu na ziemi. Tam, gdzie przez wyłom w powierzchni do środka wpadało światło słoneczne, teraz skryte pod kłębiastym morzem fioletowych chmur. - Nie. Nie mogło.
Ostatnie słowa nie miały w sobie ani przekonania, ani emocji. Nagłe szczęście ze znalezienia modułu zniknęło natychmiastowo, pogłębione przez brak odpowiedzi ze strony Etsy gdy tylko Widmo spróbował ją wywołać. Nie tylko sztuczna inteligencja nie odpowiadała - wszelki kontakt radiowy był zerwany, wypełniony pustym szumem, w którym na powierzchnię dźwięków słyszalnych wypływały dziwne stuknięcia, odbierane przez jego omni-klucz.
Volyova nie próbowała wespną się w górę. Jej klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, w szybkich, urywanych zaczerpnięciach wdechu. Stała niczym spetryfikowana, z głową zadartą do góry. Spojrzenie koloru miodu utkwione było w niebezpiecznej barierze oddzielającej ich od wolności.