W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

22 cze 2019, o 20:38

LOKALIZACJAMgławica Armstronga -> Gagarin
NAZWARayingri
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ5,171 km
MASAN/A
GĘSTOŚĆN/A
GRAWITACJA0,87 g
DOBA60.5 godziny ziemskiej
TEMPERATURA46°C
CIŚNIENIE0,84 atm
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] [color=#4080BF]Rayingri to mały, jałowy i skalisty świat. Posiada umiarkowany klimat oraz pewną ilość użytecznych zasobów. Wolna planetoida, której pierwszy salariański zespół badawczy nadał nazwę Vahtz, dostała się do systemu około dziesięciu tysięcy lat temu i uwięzła w rozpadającej się orbicie wokół Rayingri. Zbliża się do końca swego powolnego, spiralnego ruchu do wewnątrz. Trzęsienia ziemi i cyklony coraz częsciej występują na Rayingri. W przeciągu kilkuset lat, planety rozerwą się nawzajem na kawałki. Konsorcja podróży asari już ogłosiły wycieczki, by obejrzeć to niesamowite wydarzenie. [/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]-10'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]46'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]82'C[/size][/center][/boxmin]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

22 cze 2019, o 20:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną

O problemy podczas lądowania martwić się nie musieli. Akurat za sterami Dinh radziła sobie doskonale, nawet jeśli wcześniej momentami wyglądała na przerażoną i skonfundowaną tym, w co wpakował ich Vasiliev. Prawdopodobnie zarówno ona, jak i ich cała trójka nie miała obecnie zbyt pozytywnego nastawienia względem kapitana piratów i jeśli będzie im dane się jeszcze spotkać, pewnie nie skończy się to dla niego miło. Ale galaktyka była wielkim miejscem, a ludzie tacy jak on potrafili pozostawać poza radarem. I teraz, w chwili w której efektownie zakończył swoją współpracę z Przymierzem, raczej nie zamierzał już posłusznie meldować swoich działań, jak robił to do tej pory.
Gładko weszli w atmosferę planety. Po tej stronie globu panowała noc. Gdy wylecieli z gęstej warstwy ciemnoczerwonych chmur, ich oczom ukazała się pusta przestrzeń, sporadycznie upstrzona skupiskami krzaków, odcinającymi się od powierzchni w świetle reflektorów Tremoille. Trudno było znaleźć dobre miejsce do ukrycia desantowca, gdy wokół mieli tylko płaską, wyschniętą ziemię i roślinność wysokości maksymalnie półtora metra. Dinh, która musiała pomyśleć w tym momencie dokładnie o tym, westchnęła i zwolniła lot, miękko przelatując nad stadem pyjaków. Te rozpierzchły się na dźwięk silników pojazdu, albo zaskoczone smugą oślepiającego światła.
- Nie widziałem ich jeszcze na wolności - rzucił cicho Alexander, chyba bardziej sam do siebie, niż do któregokolwiek z nich.
- Może będziesz miał okazję pogłaskać - odparła pilot, by za chwilę po raz kolejny bezskutecznie wywołać kolonię.
- Wolę głaskać inne rzeczy.
- Rzeczy? - ciemnowłosa parsknęła śmiechem.
- Nie czepiaj się słówek.
Zignorował rzucone mu, pełne politowania spojrzenie, zamiast tego wyciągając dłoń przed siebie.
- Osadź nas tam - zaproponował. - Przy tych hangarach. To pewnie teren rozładunkowy. Kolonia powinna być zaraz za nim.
Jego przypuszczenia potwierdzały plany kolonii, które Dagan bez problemu znalazła w bazie danych Przymierza. Mapy pokazywały całkiem spore siedlisko. Mogło ono mieć około pięciuset, siedmiuset mieszkańców - a przynajmniej przed atakiem. Teraz kolonia była cicha i głucha, pogrążona w mroku nocy, niczym w starych horrorach. Przy hangarach świeciły się pojedyncze lampy, ale stąd nie było widać trupów. Ani kolonistów, ani zbieraczy.
Tremoille miękko osiadł na czerwonej, spękanej ziemi suchej równiny. Przy tutejszym ukształtowaniu terenu nie musieli martwić się o budowanie lądowisk - wszystko było płaskie, Dinh nie miała więc z tym żadnego problemu. Nawet nie poczuli momentu, w którym pojazd zatrzymał się na ziemi. Dopiero dezaktywujące się systemy i otwierające się drzwi dały im do zrozumienia, że już mogą wysiadać. Po chwili zastanowienia pilot podniosła się ze swojego fotela i dobyła przypiętej do biodra broni.
- Miałam was tylko transportować - mruknęła. - Czemu wiedziałam, że na samym transporcie to się nie skończy?
- Przymierze - odparł krótko Shukin, wzruszając ramionami.
Dość długo powstrzymywał się od dwuznacznych komentarzy i flirciarskich uśmiechów. Chyba źródełko pozytywnej energii się wyczerpało. Albo po prostu starał się skupić na tym, co się wokół niego działo, zwłaszcza, że nie mieli pojęcia czego się spodziewać, a omni-klucz Rebecki nadal nie działał. Za to przynajmniej DeWolf odebrał połączenie.
- Striker. Rozumiem, że wylądowaliście - odezwał się w słuchawce, irytująco chłodno i profesjonalnie. - Co takiego się dzieje, że wymaga to mojej uwagi?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

24 cze 2019, o 19:10

Gdyby zrobili konkurs na liczbę fuknięć na minutę w ciasnej przestrzeni transportera, Dagan byłaby zapewne faworytką do nagrody głównej, bo im dłużej jej omni-klucz odmawiał posłuszeństwa, tym jej niechęć przybierała na sile, a w raz z niechęcią - fuknięcia właśnie. Powstrzymywane najpierw i rozlegające się przede wszystkim w jej głowie, stopniowo nie tylko przybierały na sile i ewoluowały w kierunku ostentacyjnych, pełnych rezygnacji i rozdrażnienia westchnięć, ale też wyrywały się na zewnątrz i brzmiały już nie tylko dla niej, ale też dla innych ściśniętych w sunącym ku planecie transportowcu.
Ostatecznie, gdy Tremoille osiadł na ziemi, Dagan sapnęła raz jeszcze, stanowczo i przeciągle, chwilowo dając sobie spokój z omni-kluczem. Bez niego była wprawdzie jak bez ręki, ale okoliczności jakby nie sprzyjały skupianiu się tylko na tym. Mogła mu puszczać automatyczne rebooty bez przerwy, z nadzieją, że za którymś ruszy - i dokładnie to robiła - ale poza tym musiała też kontaktować. Jakoś. Minimalnie chociaż.
Korzystając z pokładowego komputera, pobrała z baz Przymierza mapę kolonii, by w kolejnej chwili od tak, bez pytania, przerzucić jej kopie na omni-klucze całej reszty towarzystwa. Jej omni-klucz nie działał, w związku z czym kopię dla siebie podpięła pod posiadany implant tak, by móc wyświetlać sobie obraz bezpośrednio na siatkówce. Nie było to najwygodniejsze - nakładanie się obrazu mapy z rzeczywistymi obrazami tego, co ją otaczało mocno utrudniało jednoczesne robienie rzeczy - ale zawsze lepsze, niż schodzenie do kolonii zupełnie bez przygotowania i wiedzy, gdzie iść.
No właśnie. Iść. Gdzieś musieli, nie ulegało wątpliwości. Studiując mapę przez chwilę, Rebecca w sumie szybko wybrała, co jej zdaniem było najbardziej obiecujące.
- Proponowałabym zacząć od budynków obsługi kolonii - rzuciła w eter, niespodziewanie znów włączając się do rozmowy nim jeszcze opuścili desantowiec. - Powinni mieć tam monitoring całego terenu - standard Przymierza, w końcu wszystko musi być pod kontrolą - a ja się może przy okazji naprawię. - Pomachała sugestywnie ręką z nieaktywnym omni-kluczem. Bo tak, liczyło na to, że poza monitoringiem, który pozwoliłby im rozeznać się w sytuacji, znalazłaby też albo porządniejszy zestaw serwisowy, albo po prostu mocniejszy komputer, który umożliwiłby jej ożywienie własnego sprzętu. Bo jej sprzęt był ważny. Większość jej umiejętności była przecież od niego zależna. To, co miała w głowie nie wystarczy, gdy przyjdzie im do większych działań w terenie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

24 cze 2019, o 19:36

Oczekiwanie na głos DeWolfa było dość frustrującym zajęciem. Szczególnie, że teraz nawet nie mógł już zapalić. Za chwilę mieli wkroczyć na nieznany im teren, a przemieszczanie się w nocy po takim terenie było jak zaproszenie kuli snajpera prosto w głowę.
Kiedy statek osiadł na planecie w końcu mógł zabrać się za coś do czego był znacznie bardziej wyszkolony. Zabezpieczanie tak zwanych „czarnych stref” była kiedyś jego codziennością i przynajmniej tutaj wiedział co ma robić. Potrzebował jednak wytycznych od swojego przełożonego bo nie zamierzał na własną rękę robić co mu się żywnie podoba bo przez takie akcje nie jeden już źle skończył.
- Zamierzymy wejść do koloni zabezpieczyć wszystkie możliwe ślady i monitoring. Niestety muszę jednak spytać o los kolonistów.
Dla Strikera wszystko było proste w jego głowie. Koloniści mogli stać się problemem. Siać panikę, której nie potrzebowało Przymierze więc w ramach swojemu oddaniu wojskowej tradycji był gotowy pozbyć się tego problemu. W ten czy inny sposób. Było to dość ironiczne, że ich wybawcy bardzo szybko mogliby się stać ich katami. Niestety przy takich akcjach było to dość normalne.
- Niestety nie mam innego kontaktu, niż Pan, Panie Kapitanie. – Trudno było cokolwiek wywnioskować ze tonu głosu Strikera ponieważ ten ton był tak bardzo beznamiętny, że bardziej chyba się nie dało. Niestety to było dość normalne dla niego, kiedy przechodził w tryb operatorski. Chyba tylko, kiedy pracował z Ayą zachowywał się trochę bardziej otwarcie.
Poprawił na głowie swój kaptur zwiadowczy gotowy do drogi. Musieli przedostać się jak najszybciej do budynków kontroli. Tylko i ze względu na to, że mieli przed sobą pustkę. A jak wiadomo otwarty teren to śmierć. Wolał wiec pójść przez otaczające ich pola, aż dojdą do budynków. To powinno im dać dość ukrycia. Tak na wszelki wypadek.
Machnął ręką pokazując, że mają iść za nim i w kierunku obsługi koloni. Po wyjściu ze statku od razu dość taktycznym krokiem ruszył w stronę ich celu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

24 cze 2019, o 23:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

24 cze 2019, o 23:21

- Pytanie, czy cokolwiek na tym monitoringu będzie - mruknęła Dinh. - Cholera wie, jak działają zbieracze. Jakoś tak wyszło, że nie miałam jeszcze okazji się z nimi spotkać.
Nikt jej nie odpowiedział. Może uspokajała się nic niewnoszącymi komentarzami. Niektórzy tak mieli, inni - jak Alexander - poważnieli i dla odmiany skupiali się na realizacji celu. A teraz ich celem stały się informacje, dotyczące tego, co tu się zdarzyło. I nikt nie zaprotestował, gdy Becca zaproponowała przejście do budynków obsługi kolonii. Znajdowały się one w samym centrum, co zmuszało ich do przejścia dość sporego odcinka od miejsca, w którym wylądowali.
Ale nic nie świadczyło o tym, by cokolwiek tu było nie tak, poza panującą tu nienaturalną ciszą. Była noc, jednak przy tutejszym rytmie dobowym nawet w nocy ktoś powinien pracować. Według danych, jakie pojawiły się na ich urządzeniach, trwała trzydzieści godzin. Ludzie tyle nie spali. Nikt jednak nie plątał się po wydeptanej między budynkami ścieżce, nikt nie rozmawiał. Jakby wszyscy wyszli z kolonii, zostawiając ją pustą. Tylko dokąd mogli się udać?
DeWolf początkowo nie odpowiadał. Striker mógł mieć wrażenie, że mężczyzna konsultuje coś z osobą trzecią. W końcu jednak padła odpowiedź, choć może nie ta, której oczekiwał.
- Zabezpieczyć. To wciąż cywile. Nie atakować, chyba że w obronie własnej - westchnął cicho, a Charles mógł sobie niemal wyobrazić, jak mężczyzna przeciera dłonią twarz. - Mieliście się zająć Vasilievem, nie zbieraczami. Nie jesteście przystosowani do tej walki, gdybyśmy się tego spodziewali, dostalibyście inny sprzęt. Vasiliev wam uciekł, więc chociaż zbierzcie nagrania i dowody. Porozmawiajcie z kolonistami, jeśli jakichś znajdziecie. Powiedzcie, że dzisiaj przyleci po nich ewakuacja. Nie zabierajcie ich ze sobą, chyba, że przeżyły jednostki. Za pół godziny możecie się zbierać z planety. Jestem w stałym kontakcie z Wizną, czekają na was. Jeszcze coś, Striker?
Powoli przemieszczali się przed siebie. Strumienie światła z omni-kluczy przeczesywały okolicę, nie znajdując póki co nic nadzwyczajnego - poza tą nadnaturalną, świdrującą ciszą, przez którą zaskakująco ciężko było się skupić.
- Widzę coś - odezwał się nagle Alexander i powoli ruszył w jedną z bocznych uliczek, prowadzącą w dzielnicę mieszkalną, zerkając za siebie, by sprawdzić, czy ktokolwiek idzie za nim. W końcu zatrzymał się nad ciałem - o ile można pokryte pancerzem martwe stworzenie w ogóle ciałem nazwać. Uniósł odbezpieczony pistolet, jednocześnie butem odwracając trupa na plecy. Miał humanoidalny kształt, ale nie przypominał człowieka, ani żadnej innej ze znanych im ras. Dinh zbladła.
- Powinniśmy zabrać to ze sobą - mruknął Shukin niechętnie. - Do celów badawczych.
Żadne z nich nie kwapiło się jednak, żeby martwego zbieracza w ogóle ruszać. W drodze powrotnej do Tremoille - to miało więcej sensu. Jego czworo oczu spoglądało na nich pusto. Obok leżała broń - broń palna - choć już na pierwszy rzut oka wiedzieli, że nie będzie ona działać na tej samej zasadzie, jak te, które znali. A z pewnością nie do końca. Kto go zabił? Pozostawało to tajemnicą. Wokół nie było ani jednego ciała, ani jednego napastnika.
- Myślicie, że zabrali wszystkich swoich, odlatując? - spytała cicho Saraya, ewidentnie niechętna do spotkania takiego jak ten, którego znaleźli, tylko żywego.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

25 cze 2019, o 18:00

Znowu zamilkła, bo skoro nikt nie zaprotestował na jej propozycję, to nie widziała powodu, dla którego miałaby się znowu odzywać. Cel został wybrany, mogli iść, po prostu. Skoro Alexander zrobił się nagle wybitnie skupiony, Dinh postanowiła snuć pesymistyczne wizje, a Striker postanowił sobie pokonwersować z własnymi przełożonymi, Dagan czuła się w pełni usprawiedliwiona w swym milczeniu. Nie, żeby w ogóle potrzebowała takiego usprawiedliwienia, ale teraz je czuła.
Zresztą, potem zaczęło się robić zabawnie, tak zabawnie, że już w ogóle nie było co mówić, nie?
Czerwonowłosa podążała wraz z resztą, strategicznie starając się trzymać środka grupy - nie na przedzie, ale też tak, by mieć kogoś za plecami. Jakby coś postanowiło ich zeżreć, rozstrzelać czy zanihilować, nie chciała być pierwszą w kolejce, po prostu. Czysta kalkulacja i zero sentymentów. Szła więc grzecznie, przyczajona na tyle, na ile wymagała tego taktyka, co jakiś czas bawiąc się w próby restartu omni-klucza. Szła, szła, szła - i potrzebowała dłuższej chwili, by zrozumieć, co jej nie pasowało od momentu, kiedy opuścili Tremoille.
Cisza. Cholerna, ciężka, absolutnie nie normalna cisza. Tak cicho nie bywało w żadnych koloniach... Żadnych żywych koloniach, uściślijmy.
Zacisnęła zęby i szła dalej, bo nie miała szczególnie innego wyboru, ale z każdym krokiem podobało jej się coraz mniej. Jak znaleźli zwłoki, to nie podobało jej się już w ogóle. Niby wiedziała, że przyjemnie to tu na dole nie będzie, ale, mimo wszystko... No, mogło być lepiej. Jakoś bardziej sympatycznie. Jakkolwiek.
- Zeskanuj go, zrób zdjęcie - rzuciła automatycznie do Dinh, jako, że Dinh była w zasadzie jedyną, od której Rebecca mogła oczekiwać realizacji polecenia. Alexander i Charles działali na własną rękę - a przynajmniej mniej zależnie od Przymierza i jego durnej hierarchii. - Ja jeszcze nie działam - dodała w ramach uzupełnienia i wyjaśnienia, dlaczego sama tego nie zrobi.
O zabieraniu ciała nie mówiła, ale... No, w zasadzie faktycznie powinni go zabrać. Tylko może nie teraz. Teraz za to mogli zabrać coś innego.
Dagan przykucnęła przy leżącej obok Zbieracza broni, przyglądając się jej uważnie. Była trochę dziwna, inna, ale ogólne zasady działania miała chyba podobne do tej bardziej znanej, konwencjonalnej. Raczej nie eksploduje jak ją dotkną, nie?Sięgnęła ku broni zanim zdążyła się zastanowić. Szturchnęła palcem, potem - jeśli narzędzie nie urwało jej ręki - podniosła.
- Dowód - rzuciła mocno lakonicznie. Bo chcieli mieć jakieś dowody, jakiś materiał badawczy, tak? To Rebecca zamierzała to zabrać. Nie niosła wiele własnego sprzętu, to mogła zabrać ten. Tak po prostu. Przez myśl jej nie przeszło, że inni mogą mieć jakieś swoje plany czy propozycje co do postępowania ze znaleziskiem.
- Jeśli zrobili tu wszystko, co chcieli, to pewnie się zawinęli - rzuciła w odpowiedzi na słowa Sarayi, nie zdając sobie sprawy, że to w sumie nie brzmiało uspokajająco. - Idziemy dalej? - zapytała od razu, zaskakująco niecierpliwie. Zniecierpliwienie to miało jednak proste źródło - Rebecca nie lubiła być bez swojego omni-klucza, a obsługa kolonii pozwoli jej go naprawić. Raczej. W każdym razie daje jakieś szanse. Dagan nie widziała więc powodu do zwłoki, chciała iść dalej.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

25 cze 2019, o 21:38

Striker przerzucił oczyma słysząc odpowiedź DeWolfa. Jeszcze długo zajmie mu przejście z tego co robiłem do bardziej humanitarnych metod, które w tym wypadku proponowało Przymierze. Pierwszy raz nawet poczuł niewielki wstyd słysząc o tym, że to wciąż cywile. Wcześniej nigdy nie miało to dla niego jakiegokolwiek znaczenia. Po prostu cele, które mogły spieprzyć misję więc lepiej było się ich pozbyć. Dobrze, że miał na głowie kaptur bo pewnie resztę mocno zdziwiłaby jego trochę zagubiona mina.
- Nie wydaje mi się, że dojdzie do walki ze Zbieraczami. Cokolwiek mieli tutaj zrobić – Westchnął cicho. – Chyba już zrobili.
Rzucił tylko kończąc rozmowę. Skoro mieli nowe wytyczne to mógł przystąpić do działania. Zresztą przemieszczanie się przez te wszystkie pola, a potem budynki było dla niego czymś co znał. Coś co sprawiało, że mógł się poczuć trochę pewniej w działaniu. Walki i abordaże na statkach kosmicznych nie były czymś co musiał przechodzić na co dzień, a było tylko egzotyczną rozrywką serwowaną Operatorom raz na jakiś czas.
Wycelował od razu bronią w miejsce, gdzie rzekomo Shukin coś widział. Szedł zaraz za nim z lufą wycelowaną gdzieś przed siebie. Coś co leżało na w tej alejce sprawiło, że Striker pierwszy raz od naprawdę dawna poczuł dreszcz na plecach. Nie zakładał nigdy, że przyjdzie mu kiedykolwiek zobaczyć dosłownie obcą rasę. Cała resztą mógł sobie znaleźć w Extranecie, ale to? O nie. To było coś całkowicie innego.
- Nie ma sensu go zabierać. Przyślą tu kogoś, żeby przebadał całą sytuację, a ja wolałbym nie wieźć trupa na statku. Tym bardziej, że nie mamy worka czy czegokolwiek by to coś w niego włożyć.
Spojrzał na Dinh. Dziewczyna chyba naprawdę, nie była przyzwyczajona do misji bojowych. Nic dziwnego. Piloci to była całkowicie inna rasa wśród wojskowych. Przyzwyczajeni do obserwacji walki z daleka z wygodnych, o ile rząd wybulił, siedzeniach. Teraz musiała obserwować nie dość, że wszystko z pierwszej ręki to jeszcze oglądać coś takiego.
- Nie wyglądało na to, żeby korzystali z transportowców. – Rzucił do wszystkich. – Więc pewnie oprócz trupów to nic więcej tu nie znajdziemy.
Wskazał dłonią w stronę budynków kontroli i kontynuował marsz.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

25 cze 2019, o 21:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

25 cze 2019, o 22:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną Broń, którą Dagan podniosła z ziemi, nie była niczym, co choć trochę przypominałoby karabiny, do jakich była przyzwyczajona. Miała mniej-więcej znajomy kształt, ale wyglądała bardzo organicznie. Rząd kościanych zębów oparty na długiej lufie pokrytej łuskami, przypominał elementy leżącego przed nimi martwego ciała. Shukin zerknął na broń z nieukrywanym zainteresowaniem, w przeciwieństwie do Dinh, która nie wyglądała, jakby zamierzała się w ogóle do niej zbliżać. Na pierwszy rzut oka karabin nie działał - pytanie, czy Rebecca będzie w stanie go aktywować i dobrze wykorzystać. Jeśli nie, faktycznie pozostanie tylko dowodem, jakim nazwała go chwilę wcześniej.
- Wizna wysyła grupę wsparcia na powierzchnię - rzucił jeszcze DeWolf chwilę później. - Podejdą od drugiej strony planety. ETA dwadzieścia minut. Nie ryzykujcie.
Oni też będą mogli zabrać sobie zwłoki, jeśli posłusznie przeprowadzone przez młodą pilot skany nie będą wystarczające. Kobieta stała nad trupem, z niewyraźną miną przesuwając aktywnym omni-kluczem nad ciałem, a nad urządzeniem wyświetlały się zebrane dane. Było ich sporo. W końcu leżały przed nimi same niewiadome. I tak jak dla Charlesa było to przeżycie, jakiego nie miał okazji jeszcze w swoim życiu doświadczyć, tak prawdopodobnie dla nieobytej z życiem Dinh widok był nie do opisania. Co odczuwał Alexander - trudno było stwierdzić. Po raz pierwszy chyba w czasie ich krótkiej znajomości z jego twarzy nie byli w stanie wyczytać nic. Inna sprawa, że przez wizjer hełmu, w mroku rozświetlanej pojedynczymi lampami kolonii, widzieli tylko jego poważne spojrzenie.
A Rayingri wciąż pogrążone było w absolutnej ciszy. Ich kroki prawie odbijały się echem od ścian mijanych budynków. Słyszeli swoje oddechy i bicie własnych serc, szelest pancerzy, zgniatany pod każdym krokiem żwir prowizorycznej alejki. Ta według mapy prowadziła od hangarów prosto do celu. Skoro zbieracze zrobili już wszystko, co mieli tu do zrobienia, nie musieli ukrywać się po kątach i lawirować między kontenerami. Opuszczone miasto witało ich otwartymi ramionami - a po drodze też dwójką kolejnych zwłok, nadal nie ludzkich. Tak jakby śmierć zbieraczy łączyła się ze zniknięciem tutejszych. Nie miało to zbyt wiele sensu.
Szli ostrożnie, wciąż spodziewając się ataku z zaskoczenia - no, może wszyscy poza Charlesem. A może po prostu zadziałał zbyt wolno. Wiązka światła, której towarzyszył charakterystyczny dźwięk, przesunęła się po nich, a właściwie tylko po Strikerze. Tarcze zabezpieczyły go przed obrażeniami, ale nie zdążył odskoczyć tak, jak odskoczyli pozostali. Zapach spalenizny, który nie wytwarzał się przy obrażeniach ze standardowych broni, był czymś zupełnie nowym. Oberwanie tym bez aktywnych tarcz nie mogło skończyć się przyjemnie.
- Mówiłam, kurwa, że coś tu będzie żyć - warknęła Dinh, schowana już za rogiem budynku.
W ciemności nie mieli pojęcia skąd dokładnie nadszedł mało skuteczny atak. Gdzieś przed sobą słyszeli skrzek, który nie przypominał żadnego znanego im dźwięku, ale to, czego mogli się po nim spodziewać, pozostawało niewiadomą. Wokół dłoni Shukina zabłysły błękitne cząsteczki, a potem cała jego sylwetka otoczyła się barierą. Do obsługi kolonii mieli już niedaleko, główne wejście oświetlone migoczącą jarzeniówką widniało niespełna trzydzieści metrów dalej. Tylko gdzieś stamtąd dochodził atak. Skrzek urwał się i znów zapadła cisza.
- Dlaczego go zostawili? - wyszeptała Dinh. - Dlaczego nie odleciał z resztą?
Alexander odwrócił się do niej i gestem kazał jej zamilknąć, wsłuchując się w noc. Ale ta była całkowicie głucha. Nie docierał do nich więcej nieznany dźwięk, nic się chyba do nich nie zbliżało, nikt nie przeładowywał broni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

25 cze 2019, o 23:04

Sam do końca nie wiedział co było powodem tego, że całkowicie olał zagrożenie ze strony wroga. Czy była to idiotyczna wiara w to, że skoro statek był już daleko stąd to po prostu nikogo tu nie będzie czy, może po prostu brak koncentracji na tym co się działo wokół niego. Ostatnimi czasy było to jednak coraz częstsze. Jakby powrót do żywych odebrał mu swego rodzaju tarcze nieśmiertelności jaką posiadał. Skoro zaczęło mu zależeć na własnym życiu i życiu innych to jakże nie inaczej zaczęło działać tutaj prawo Murphyego.
Wbiegł jak najszybciej za jakąkolwiek osłonę by z powrotem załadować swoje tarcze. No cóż. Tego nie spodziewał się w ogóle. Skąd mógł wiedzieć, że Zbieracze napierdalają bronią laserową w tak małej skali. Czegoś takiego nawet nie widział w laboratoriach zbrojeniowych żadnej znanej mu korporacji. To było coś całkowicie nowego.
- Musimy ich wywabić. – Rzucił do komunikatora Striker szybko zastanawiając się nad planem. – To wiązką, więc jeśli strzeli jeszcze raz to będziemy znać pozycję wroga.
Poprawił w dłoniach Graala poirytowany tym jak długo ładują się teraz tarcze. Mieli szczęście, że udało im się wejść między budynki. W innym wypadku pewnie wszyscy byliby już martwi od ostrzału przeciwnika w otwartym terenie. Miał nadzieje, że ta cała noktowizja w kapturze w końcu się do czegoś przyda i będzie mógł cokolwiek zobaczyć. Wyciągnął z jednej z kieszonek sam celownik termiczny. Jeśli skurwiele chowali się za ścianami to będzie wiedział gdzie. Przyłożył go do oka rozglądając się w okolicy w poszukiwaniu jakichkolwiek sygnatur cieplnych.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

26 cze 2019, o 17:36

Dziwna była ta broń, taka.... Dziwna. Po prostu. Dagan znała się na broni. Zawodowo robiła w branży zbrojeniowej - wprawdzie w sektorze skoncentrowanym bardziej na mobilnych platformach bojowych niż broni palnej jako takiej, ale broń pozostawała bronią. Rebecca potrafiła opisać działanie wielu karabinów, strzelb i pistoletów, znała mechanizmy rządzące wszystkim tym, co ludzie mogli mieć w rękach. Teraz we własnych dłoniach miała jednak coś, czego nie rozumiała - jeszcze. Coś, co niby z jednej strony wyglądało na karabin, ale z drugiej nie przypominało niczego, czym Dagan się dotąd posługiwała. To coś wymagało dokładniejszego przyjrzenia się i testów - ale nie teraz. Teraz czerwonowłosa nie zamierzała bawić się czymś, czego nie znała, a co mogło urwać jej rękę. Poprzyglądała się chwilę po czym przypięła karabin do zaczepu na plecach pancerza - i tyle. Mogła iść dalej.
Zatrzymała - zatrzymali - się szybciej, niż było to zakładane, bo nagle zadział się chaos. Taki mały wprawdzie, nieaspirujący jeszcze do nie wiadomo jakiej skali, ale wystarczający, by wydusić z Dagan zaskoczone - i poniekąd przerażone również - sapnięcie. Chowając się za pierwszą osłoną, którą była w stanie znaleźć, gwałtownie wciągnęła powietrze.
Walka. Serio?
Nasłuchiwała dłuższą chwilę, podobnie jak Shukin, kolonia znów jednak odpowiadała ciszą. Tym razem jasnym było jednak, że ktoś w tej ciszy się czaił, ktoś czekał, bo...
- Może nie zdążył - mruknęła w odpowiedzi na słowa Dinh. - Taka sierota spóźniona na własny okręt.
Znowu spojrzała na swój omni-klucz. Omni-klucz, bez którego była tak... Cóż, we własnym mniemaniu - tak nieprzydatna. Była żołnierzem, ale trochę z przypadku, wojaczka nie była jej domeną, nie w tak bezpośrednim sensie. Dagan nadawała się do czegoś, gdy miała narzędzie do pracy - narzędzie inne niż pistolet czy karabin. Mając omni-klucz mogłaby bawić się w to wywabianie, o którym wspomniał Striker - ot, choćby puścić sondę bojową i sprowokować przeciwnika do ataku - albo może spróbować nawet tej nieszczęsnej walki. Z omni-kluczem czuła się pewnie, bez niego była naga. Z cichym sapnięciem frustracji i narastającego lęku ponownie podjęła desperacką próbę ożywienia własnego sprzętu.
- No dalej, kurwa - mruknęła nad narzędziem a wzrost ilości rzucanych przekleństw wyraźnie świadczył o rosnącym lęku. - Ożyj, zjebańcu.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

26 cze 2019, o 21:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

26 cze 2019, o 22:31

- To zaraz poznamy - stwierdził krótko Shukin. Bariera wokół niego zamigotała, a mężczyzna w pewnym momencie wyskoczył zza budynku i biegiem ruszył w stronę załomu następnego kontenera. Nie obawiał się ataku, którego jego tarcze i biotyczna osłona nie byłyby w stanie znieść, zwłaszcza po tym, co widział u Charlesa. Wiedział, że obrażenia nie będą śmiercionośne, jeśli tylko schowa się wystarczająco szybko.
A wiązka, która w niego uderzyła, znów wywołując wszechobecny zapach spalenizny, pozwoliła Strikerowi wymierzyć celownik termiczny w odpowiednią stronę.
Kolejna humanoidalna-ale-nie-do-końca sylwetka kuliła się niespełna trzydzieści metrów dalej, bezpośrednio przed wejściem do punktu obsługi kolonii. Nie była jednak sama. Obok niej, choć już w pozycji horyzontalnej, leżała kolejna, wciąż odznaczająca się temperaturą ciała, ale nie biorąca udziału w walce. Może zbieracz bronił rannego, albo było ich dwóch, ale jeden zdążył w międzyczasie oberwać. Czy posiadali jakieś uczucia przywiązania i odpowiedzialności za drugiego, tego ich czwórka nie wiedziała. Pytanie od kogo i co sprawiło, że nie wrócili na pokład swojego statku przed odlotem. Kto wie, może faktycznie nie wyrobili się, będąc spóźnionymi sierotami.
Zjebaniec też w końcu ożył.
Omni-klucz aktywował się, wyświetlając co prawda kilka komunikatów błędu, ale działał. Ktokolwiek wyrzucił Dagan z systemów wcześniej, nie zdołał zniszczyć jej urządzenia na stałe. Nie było też konieczne podpięcie go pod żaden stacjonarny sprzęt. Po prostu potrzebował trochę czasu, żeby przemielić nadmiar danych. Po zamknięciu wszystkich okien błędów, działał tak samo jak wcześniej - przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Ze swojego obecnego miejsca nie mieli jednak jak ostrzelać przeciwnika. Musieli dobiec bliżej, a to wiązało się z wystawieniem się na ostrzał.
- Obejdźmy go z dwóch stron - zaproponowała Dinh cicho, ostrożnie, jakby nie była pewna czy jest tu osobą odpowiednią do wysuwania takich propozycji. Przeniosła wzrok na Dagan, a potem na Charlesa, czekając na odpowiedź.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

27 cze 2019, o 17:54

Czyli jednak walka. Rebecca nie była zachwycona. Ani trochę nie była. Skoro jednak jej omni-klucz ożył - hej, garść czułych słówek to często najbardziej skuteczne narzędzie w kontaktach z wszelką elektroniką - to przynajmniej miała jakieś szanse. Na cokolwiek. Nie musiała siedzieć bezczynnie, no.
Patrząc przez chwilę, jak Shukin w porywie bohaterstwa wyskoczył zza osłony jako przynęta, pokręciła lekko głową i znów wbiła wzrok w ekran klucza. Tak, zdecydowanie musieli podejść bliżej, jeśli mieli mieć w ogóle jakieś szanse na solidny, skuteczny ostrzał przeciwnika... przeciwników?
- Tak zrobimy - rzuciła do Dinh, w przeciwieństwie do Sarayi nie mając w swych słowach nuty pytania. Gdy spojrzała na Strikera, nie oczekiwała aprobaty jako takiej, co po prostu przytaknięcia, że też będzie współpracował. - Ty z Shukinem względnie środkiem, na wprost tych gnoi, a my od lewej i prawej? - rzuciła więc do Charlesa w ramach propozycji. Jednocześnie, gdyby tylko wszyscy na ten plan przystali, gotowa była niemal od razu odpalić program sondy bojowej i wypuścić ją również frontalnie, tak, by jak najbardziej zająć dziwacznych, nieprzewidywalnych przeciwników. W tej chwili ich mała grupa potrzebowała każdego atutu, na jaki mogli sobie pozwolić.
Czekając na ostateczną zgodę bądź kontrpropozycję co do dalszych działań, Rebecca odetchnęła cicho i odpięła Szpona od zaczepu. Czy tego chciała, czy nie, chyba przyjdzie jej powalczyć. Nim zdecydowali się, czy iść dalej czy nie, aktywowała krioamunicję i odetchnęła cicho. Nie będzie bardziej gotowa, jak mieli zacząć skakać między osłonami i spróbować podejść wroga, jeśli o nią chodziło - mogli to robić od razu.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

29 cze 2019, o 22:59

Striker widząc sylwetki wrogów lekko się uśmiechnął. Jednak warto było wydać te kredyty na sprzęt który działa w każdym możliwych warunkach, a nie rozwala się jak pierwsze lepsze elektroniczne gówno podczas wyższych temperatur gdzieś w centralnej europie. Gdzieś jednak z tyłu głowy pojawiły mu się myśli mówiące dość głośno, że ta dwójka może być tylko początkiem problemów jakie napotkają na tej koloni.
Poprawił w dłoniach Graala i załadował amunicje drążącą. Miał tylko nadzieje, że przeciwnicy nie korzystają z tarcz bo wtedy wybicie ich już nie będzie tak proste. Zajął pozycję by obiec przeciwnika od prawej strony. Tutaj już nie chodziło o żadną strukturę dowodzenia. Nie byli stricte oddziałem wojskowym, a zbieraniną z Przymierza. Ich jedynym celem na ten moment było przetrwanie i zdobycie informacji. I tak każdy z nich będzie musiał odpowiadać przed swoim przełożonym.
- Kiedy podejdę bliżej użyje granatów by wyciągnąć skurwysyna zza osłony.
Rzucił jeszcze krótko do wszystkich. Jeśli drugi przeciwnik był ranny to będzie miał chociaż pewność, że spłonie za nim będzie jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Inną myślą, która pojawiła się w jego głowie była inna. Zakładała całkowicie inny scenariusz, który miał nadzieje, że nie będzie prawdą. Jest ciemno, a z takiej odległości trudno cokolwiek ocenić. Co jeśli walą w nich koloniści z broni Zbieraczy? Tego nie mógł wiedzieć, a nie mogli sobie teraz pozwolić na ryzyko rozpoczęcia zwykłej rozmowy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

30 cze 2019, o 18:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

30 cze 2019, o 19:46

Wszyscy posłusznie rozeszli się tak, jak to zaplanowała Rebecca. Striker ruszył za Shukinem, środkową alejką, ale nie wystawiając się na ostrzał tak, jak wystawił się przedtem pierwszy z mężczyzn. Gdy Dagan poszła jedną stroną, Dinh z odrobiną obawy w oczach pobiegła cicho w drugą. Wchodzenie w uliczki, w których mogło znajdować się wszystko, łącznie z większą ilością podobnych zagrożeń, nie było do końca mądrą decyzją, ale mieli wyraźnie sporo szczęścia, bo żadne z nich nie zostało zaatakowane dodatkowo.
Nie strzelali w nich koloniści wyposażeni w broń zbieraczy. Im bliżej podchodzili, tym dokładniej słyszeli charakterystyczny dźwięk, jaki wydawali przedstawiciele tej rasy i nowy, którego jeszcze nie znali - coś przypominającego bzyczenie skrzydeł gigantycznego owada. Nic jednak nie leciało, nic nie strzelało w nich z góry, zupełnie jakby przeciwnicy z jakiegoś powodu nie mogli ruszyć się z miejsca.
I taka zresztą była prawda. Gdy na miejsce doleciała sonda bojowa, rozświetliła okolicę, oczom podążającej za nią Rebecki ukazując dwóch zbieraczy. Jeden z nich przygnieciony był stalową belką, zrzuconą chyba przez kogoś w ramach samoobrony - ale raczej nie skutecznej, bo tego kogoś tu nie było - a drugi miał rozorane skrzydło i jedną z nóg, usiłując za pomocą drugiego odlecieć w bliżej nieokreślonym kierunku, skoro statku i tak już nie było. Jednak ani spacer, ani lot nie wchodził w grę.
Może dlatego to jego wszyscy obrali na cel jako pierwszego. Przy akompaniamencie paskudnego wizgu, ostrzelany i otoczony płomieniami przeciwnik padł, nieruchomiejąc kilka długich sekund później. Drugi zaczął miotać się pod ciężką belką, uderzając skrzydłami o ziemię, ale nie był w stanie ani się wydostać, ani zrobić większej krzywdy żadnemu z nich. Wiązka z jego broni przesunęła się dwukrotnie w okolicach Dinh, choć drasnęła jej tarcze może zaledwie dwa krótkie razy.
- Nie zabijajcie go! - zawołała pilot. - Możemy go rozbroić. Unieruchomić. Zabrać i zbadać.
W tym samym momencie tarcze ostrzelanego przez nich przeciwnika padły, rozświetlając okolicę lekkim, choć nieco innym, ciemniejszym wybuchem niż ten, do którego byli przyzwyczajeni. Jeśli chcieli, dobicie unieruchomionego zbieracza nie stanowiło teraz najmniejszego problemu, dopóki unikali śmiercionośnej wiązki.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

30 cze 2019, o 20:59

Słuchając wierzgania ostatniego przeciwnika przyciśniętego stalową belką poczuł jakiejś dziwne uczucie jakie nie poczuł od jakiegoś już czasu. Niby walczyli z rasą, która miała być czymś niesamowitym i super silnym. Spodziewał się, że nawet jeden przeciwnik może się okazać czymś co operuje siłą tysiąca owadów i potęgą nieznaną ludzkości zamiast tego dostał to. Robala, który próbuje użyć całej swojej siły żeby spierdalać jak najdalej stąd kiedy jego towarzysz po prostu nie dał rady ich zatrzymać. DeWolf mówił jak to wiele sprzętu potrzebują do walki z nimi, tu coś takiego.
Nie za bardzo też wiedział co zrobić z tym, który dalej próbował walczyć.
- Możemy mu odstrzelić tą broń z daleka, albo któreś z nas spróbuje mu tą wiązkę po prostu z łap wykopać.
Rzucił do grupy, kiedy kolejny raz czekał, aż załadują mu się tarcze. Chyba wyjątkowo się na niego tutaj uwzięli bo co chwila obrywał tymi wiązkami laserów. To, że był największym celem z nich wszystkich nie znaczyło, że przeciwnik musiał walić tylko i wyłącznie w niego.
Inną rzeczą, która go teraz potężnie irytowała to była ten cały kaptur. Czuł jak ma spoconą całą głowę. Powoli nie rozumiał jakim cudem chłopaki z B mogli operować w tym cały czas jakby nie sprawiało im to żadnego problemu. Ten materiał prawie w ogóle nie przepuszczał powietrza. To był czysty idiotyzm.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Mgławica Armstronga -> Gagarin] Rayingri

2 lip 2019, o 19:56

Szybko poszło. Niby mieli przewagę liczebną i w ogóle, ale i tak - szybko poszło. Mogło być gorzej. Ci tutaj mogli na przykład kogoś zabić. Okaleczyć. Wystrzelić w kosmos. Cokolwiek. Nic takiego się nie stało i to była dobra wiadomość. Gorzej brzmiała ta druga - ta, która wiązała się ze słowami Dinh. Chcieli drugiego Zbieracza zostawić przy życiu. Serio?
- A nie możemy go po prostu zabić? - zapytała Rebecca bez wahania na wspólnym kanale, pozwalając, by jej słowa rozbrzmiały w hełmach całej reszty. Teraz, gdy pozbyli się jednego z przeciwników i że sama Dagan, o dziwo, też przyłożyła do tego rękę, wyciągając broń w pierwszym momencie, w którym wróg pojawił się w zasięgu - teraz naprawdę czerwonowłosa nie wiedziała, dlaczego dokładnie tego samego nie mieliby zrobić z drugim z oponentów. To, że był przygnieciony i przez to średnio ruchliwy tylko ułatwiało sprawę, dlaczego więc nie mieliby tego wykorzystać? Argument badań nad żywym osobnikiem do niej nie przemawiał, to raczej... Cóż, nie byli na tym etapie. Nie sądziła, by którakolwiek z organizacji - czy to Przymierze, czy ktokolwiek inny - miałaby na takich badaniach skorzystać bardziej niż na pokrojeniu zwłok. A zwłoki były, na przykład, łatwiejsze w transporcie. Mniej problematyczne.
- Żywy Zbieracz to zbyt duże ryzyko i, przede wszystkim, zbyt duży problem na teraz. Nie sądzę, byśmy byli na takim etapie studiów nad tym czymś, żebyśmy już teraz potrzebowali żywego. Chyba nie sądzicie, że on nam cokolwiek powie? - rzuciła z nieskrywaną ironią. Bo nawet zakładając, że ten tu byłby tchórzem i powiedzieć by coś chciał, to serio, kto go zrozumie?
Ostatecznie jednak Rebecca nie cisnęła na swoje zdanie, pozostawiając decyzję pozostałym. Czając się za osłoną była gotowa strzelić w każdej chwili, w której byłoby to konieczne, ale nie robiła tego - jeszcze. Jak cała reszta chciała się bawić w bohaterów i idealistów, droga wolna, mogli to robić. Dagan nie zamierzała psuć im zabawy, jeśli właśnie tego najbardziej potrzebowali do szczęścia.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek

Wróć do „Galaktyka”