W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

12 kwie 2020, o 18:21

W porównaniu do opancerzonych ochroniarzy, z którymi starli się wcześniej, trójka stojąca przed nimi prezentowała się dość żałośnie. Ich ubrania robocze nie chroniły przed pociskami, nie mieli nawet generatorów tarcz przy paskach. Nie mieli przed czym się bronić, jeśli to był ich kolejny dzień w pracy - taki sam jak wczoraj, tydzień temu, miesiąc, może i rok. Biorąc pod uwagę ich niższy szczebel, ich praca mogła być znacznie bardziej rutynowa i niewiele różnić się od tej, którą wykonywano w wielu innych firmach. Z tą różnicą, że ich firma mordowała ludzi.
Kobieta pisnęła, chwytając ramię mężczyzny z sekcji inżynieryjnej, gdy Vex odezwał się po raz pierwszy. Pozostawienie ich na śmierć było faktem, który albo jeszcze do nich nie dotarł, albo którego nie chcieli słyszeć na głos, bo wzmagało to ich strach.
Ich identyfikatory potwierdzały przypuszczenia turianina. Cała trójka była na najniższym szczeblu i dostępie do informacji. Kobieta pracowała w biurach, nazywała się Lena Turner. Mężczyzna pracujący w sekcji inżynieryjnej, Liam Turner, był do niej bardzo podobny - mieli te same oczy i podobny kolor włosów, choć wydawał się znacznie bardziej narwany od niej. Trzeci z mężczyzn, Thomas Wilson, był technikiem laboratoryjnym w sekcji "Z".
Chwycony technik skrzywił się widocznie, od razu kręcąc przecząco głową. Jego oddech przyśpieszył, a źrenice rozwarły się w przerażeniu, gdy podnosił wzrok w górę, na Viyo, który znalazł się nagle tak blisko.
- Nie wiem...Naprawdę, ja nie wiem - wydukał z siebie po krótkiej chwili. Jakby w potwierdzeniu jego słów, kobieta też pokręciła głową, za to jej brat przygryzł wargi. Tylko po nim widać było, że może mieć większe pojęcie o tym, co dzieje się w placówce.
- Mów - wycedził Khouri, widząc niezdecydowanie pracownika z sekcji technicznej. Ten przełknął głośno ślinę, nim wreszcie otworzył usta.
- Pracowaliśmy nad przywróceniem szczelności korytarzom w sekcji T-214 - wychrypiał. Im dłużej mówił, tym jego chrypka malała, lecz głos drżał mocniej. - Kiedy zabrzmiał nakaz ewakuacji, wyrzucili nas z sekcji. Odcięli ją. Nie mogę tam już wejść, nikt nie może. Zamknęli pokój z reaktorem i...
Zawahał się, nie wiedząc, jakie konsekwencje mogą mieć jego słowa. Szturchnięcie ze strony Widma wystarczyło, by szybko otworzyć mu z powrotem usta, nakazując kontynuację.
- Podnieśli ciśnienie. Temperatu ra tam wzrasta. Chyba...
- Chcą go stopić - dokończyła za niego niewyraźnie Volyova, patrząc na Vexa i szukając w jego oczach potwierdzenia, czy to prawdopodobne. - Mogą tak zrobić, prawda?
Z odpowiedzią przyszła Etsy jeszcze zanim Viyo otworzył usta. Nauczyła się tego, że zawsze może odezwać się niepytana, szczególnie, jeśli zaoszczędzi im to czasu w tak ryzykownej sytuacji jak ta.
- Przy stworzeniu odpowiednich warunków, każdy reaktor tego typu można zmienić w bombę.
Kobieta ukryła twarz w dłoniach, zza których dobiegł do nich szloch. Słysząc słowo bomba, cała ich trójka zatrzęsła się wyraźnie. Inżynier objął kobietę dłonią, jakby miało ją to uspokoić, choć w tej sytuacji niewiele pomogło.
- Pomóżcie nam. Zostawili nas tutaj. Wszystkie sekcje są zamknięte, prądu nie ma. Nie mamy jak się wydostać. - zakończył Turner, z cichą nutą błagania słyszalną w jego głosie.
- Szkoda na was czasu - prychnął ze wzgardą Khouri. Obrócił się przodem do pozostałych, na moment ignorując istnienie trójki cywilów. - Niczego nam nie powiedzą, bo niczego nie wiedzą. Zabierajmy się stąd.
- Zaczekaj - mruknęła Maya, podchodząc bliżej Viyo o krok. - Nie mają żadnych twardych informacji, ale wiedzą, jak to miejsce funkcjonowało. Ktoś ich rekrutował. Mogą powiedzieć nam więcej o tym, skąd Castor brał ludzi.
- To wszystko mamy w plikach - burknął Khouri. - Nie potrzebujemy balastu. Musimy stąd spierdalać.
- Vex? - spytała cicho niebieskowłosa. Pomimo jej stanu, w jej oczach widoczne były emocje. Wskazywały na to, że choć decyzja należała do niego, za jej pobudkami nie leżał wyłącznie mściwy pragmatyzm.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

12 kwie 2020, o 21:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną Turianin stał w bezruchu niczym kamienna rzeźba, śledząc wzrokiem twarze całej trójki. W ich oczach widział tylko strach i świadomość zbliżającego się niebezpieczeństwa; zostali gwałtownie wyrwani ze swojego spokojnego życia, z podawania kawy i przekładania papierów, z doglądania pomieszczeń technicznych, od zajmowania się roślinami Steigera w zielarniach... Avis zapewne miał rację mówiąc, że pracownicy cywilni nie mieli pojęcia o tym co się tutaj dzieje, ale czy wszyscy? Słowa, które jeszcze kilka minut temu rzucał do niego turianin, żeby go rozjuszyć i wytrącić z równowagi, miały być tylko i wyłącznie sidłami. Kłamstwami ostrymi jak noże, mającymi skłonić do błędu. Niespełnionymi groźbami, których Widmo przecież nigdy by się nie dopuścił.
Tyle że nie był już tego taki pewien.
Gdy padło pierwsze "nie wiem", załadował karabin, odciągając zamek. Głośne kliknięcie poniosło się po korytarzu brzmiąc równie ostro co nagły wystrzał.
Czy cała trójka w ogóle zdawała sobie sprawę, że to oni byli źródłem całego zamieszania? Że prosząc o pomoc, proszą dokładnie tych, którzy spowodowali ich gwałtowne zakończenie spokojnego życia? Czy może w panice ta myśl do nich jeszcze nie dotarła, zostając na razie odsunięta na dalszy plan? Strach w oczach technika laboratoryjnego mówił jednak co innego.
Może pracował przy roślinach, które posłużyły za bazę do wirusa, który spustoszył Lyesię. Może badał komórki macierzyste, pomagając programować zarazę, żeby rozprzestrzeniała się tylko na istoty wywodzące się z Palavenu. Może widział lub domyślał się źródeł próbek przychodzących z odległego AZ-99. Może widok zakrwawionego turianina przypomniał mu o tym wszystkim, pozwalając połączyć fakty i zrozumieć, że mają bardzo niewielką szansę na ratunek z rąk ich niespodziewanych wybawców.
A może po prostu był przestraszony.
Głos inżyniera przywrócił go do rzeczywistości, przywracając kontrolę nad napiętymi ramionami, które błagały żeby pociągnąć za spust. Z trudem oderwał płonący wzrok od laboranta, żeby przenieść go na Liama. Mężczyzna praktycznie potwierdził to co jego własny głos szeptał mu do uszu odkąd zgasły światła i Khouri wspomniał o metodach sekcji B, więc nie było to ani szokiem, ani zaskoczeniem. Ale prawda teraz wyszła na jaw, pojawiając się w świetle słońca. Nie było już domysłów, nie było ułamków procenta na to, że Reed wciąż jeszcze jest w bazie i że znajdą cokolwiek w sekcji mieszkalnej.
Rozpoczęli proces przeciążania reaktora. Stąpali po czasowej bombie.
Gorzka pigułka, której nie mógł przełknąć, została mu wciśnięta do gardła.
- Wracamy - wychrypiał po boleśnie długiej chwili milczenia. Z trudem cofnął karabin i zrobił krok do tyłu, odsuwając się od cywilów stojących pod ścianą. Khouri miał rację, nie byli im potrzebni.
Ilu innych ludzi tkwiło teraz w swoich mieszkaniach, panikując i nie wiedząc, że zaraz zginą? Ilu innych naukowców i asystentek niskiego szczebla zostanie zabitych w imię zacierania śladów przez sekcję B? Była w tym niemal jakaś chora sprawiedliwość. Coś szepnęło mu, że jego pobratymcy też nie mieli się jak wydostać, gdy piramida na Karath przygotowywała się do wybuchu.
Odwrócił się, ale zatrzymał na słowa Mayi, gdy jego imię zawisło w powietrzu. Przez kilka uderzeń serca trwał w bezruchu nim w końcu podniósł na nią wzrok, napotykając spojrzenie zbolałych złotych tęczówek. Dopiero ten widok sprawił, że w końcu skinął głową z ociąganiem, niemal mechanicznie łapiąc ten skrawek światła, który mu oferowała.
- Jeżeli za nami nadążycie, nie zabronię wam wejść na mój statek - odezwał się w końcu sztywno, zgadzając się. Skinął bezwiednie do Mayi, dając znać że mogą biec z powrotem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

13 kwie 2020, o 16:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną Trójka, jak spetryfikowana, obserwowała Widmo, wyraźnie dostrzegając jego rolę w obcym zespole. Pozostała dwójka żołnierzy również czekała na decyzję turianina, co czyniło go swoistym dowódcą. Obecnie żadne z cywili nie zastanawiało się nad tym, jaka jest rola przybyszów w wydarzeniach, które rozgrywały się w bazie. Ich myślenie ograniczało się do reakcji na podstawowe instynkty - przetrwać, za wszelką cenę uciec z bazy, która zaraz może eksplodować, grzebiąc ich pod konstrukcją wraz z ich niedoszłą, owocną lub nie karierą. Może dlatego Castor postanowił się nie kłopotać dla najniższych szczeblem pracowników - nie mieli w sobie na tyle lojalności i samoświadomości, by odpowiednio zareagować na widok wroga. Viyo był dla nich deską ratunku, a nie śmiertelnym przeciwnikiem, którego trzeba było powstrzymać przed ucieczką z miejsca i najlepiej umrzeć wraz z nim, jeśli nie znajdzie się innego sposobu.
- Temperatura w pomieszczeniu rdzenia rośnie - ostrzegła ich sztuczna inteligencja. W mroku rozświetlanym przez światła awaryjne i latarki, jej głos wyraźnie dobiegał z omni-klucza na nadgarstku turianina. - Przygotowuję statek do startu.
Maya kiwnęła głową, przyjmując jego odpowiedź do wiadomości, choć nie równało się to z ulgą, jaka musiała zalać cywili. Nie mieli czasu na chwilę oddechu lub uspokojenie się - turianin mógł wydać im przyzwolenie, w ten czy inny sposób, ale oddział od razu ruszył do następnych drzwi, nie czekając.
Wracając okrężną drogą, na skrzyżowaniu spotkali trupa. Mężczyzna miał na sobie pancerz ochrony, a obok leżał karabin. Wokół niego, posadzka splamiona była krwią. Wyglądało na to, że zraniony wcześniej, możliwie w potyczce z nimi, dotarł tylko tak daleko próbując się ewakuować. Khouri jako pierw szy podbiegł do ciała, zdjął z niego omni-klucz i zabrał broń, podejrzliwie patrząc na biegnących za nimi cywili. Ich reakcja była jednak taka, jakiej można było się spodziewać po ludziach, którzy nie doświadczyli w swoim życiu brutalności. Lena i Thomas zakryli usta dłonią, odwracając wzrok. Inżynier zbladł, przyśpieszając, by jak najszybciej wyminąć ludzkie ciało i przejść dalej. Złapał swoją siostrę za rękę i pociągnął, zmuszając do szybszego biegu.
Baza Castora była upiornie cicha i ciemna. Nic nie wskazywało na zagładę, która miała za niedługo nadejść. Niczym głębia oceanu pod Raitaro, skrywała gorejące serce reaktora ijego prawdziwe niebezpieczeństwo.
- Nasze pancerze! - krzyknęła Maya natychmiast, gdy dotarli do przedsionka, w którym odebrano im ekwipunek.
Szafek było dużo, ale tylko dwie były zabezpieczone. Etsy poradziła sobie z zamkami błyskawicznie, umożliwiając im dostęp do starannie złożonego ekwipunku. Maya od razu porwała swój pancerz i pośpiesznie zaczęła go na siebie nakładać.
- Szafki, sprawdźmy szafki... - zakomunikował zmrożonym cywilom inżynier, rzucając się do szafek pod ścianą, które przynależały do pracowników ochrony.
Khouri założył swój hełm na głowę, podchodząc do przeszukujących rzeczy i uważnie obserwując, czy w ich ręce nie trafił się żaden element uzbrojenia.
- Mam! - krzyknął triumfalnie technik laboratoryjny, wyciągając z jednej z szafek pancerz. Po chwili podobny komunikat wyszedł z ust inżyniera, wyciągającego drugi komplet.
Lena z drżącymi dłońmi otworzyła ostatnią z szafek i zatrzęsła się, spoglądając do środka. Biała na twarzy, zamknęła ją z powrotem i odwróciła się do pozostałych.
- Dla mnie nie ma - powiedziała drętwo, niemal bezgłośnie.
Maya zamarła w połowie ubierania nagolennika, patrząc najpierw na trójkę, później na Viyo, ale tym razem nie dodała niczego od siebie.
- Oddam ci swój - mruknął w odpowiedzi drugi Turner, podchodząc do trzęsącej się kobiety, która zaczęła cicho protestować.
- Niekoniecznie - odrzekł Khouri, stojąc nad nimi. Na dźwięk jego głosu, pozostali zamarli w miejscu. - Ty pracowałeś w laboratorium - zaczął, wskazując palcem na technika. - A ty w maszynowni - dodał, przenosząc swój palec na inżyniera. - Czym się zajmowałaś? - ostatnie zdanie skierował do kobiety.
Potrzebowała dwóch, urywanych westchnięć by z jej gardła wreszcie wydostał się głos.
- Byłam asystentką biurową...
- Robiłaś kawę - skwitował Khouri. W jego głosie nie pobrzmiewały żadne emocje. - Tamta dwójka więcej nam powie. Oni biorą pancerze.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

13 kwie 2020, o 18:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ucieczka korytarzami opustoszałej bazy wybudzała wspomnienia. Walka z czasem, walka z topniejącym reaktorem i świadomość śmierci tak nagłej, że zapewne zdążyliby usłyszeć tylko huk eksplozji nim mogliby się zorientować co to oznacza, stanowiły stały element nie tylko ich pracy, ale życia. Raitaro, Kerath, Lyesia, Klendagon... Powroty na statek z misji niemal nigdy nie przypominały tych, które towarzyszyły innym ludziom lub zwykłym żołnierzom. Teraz nie było inaczej, ale nie było to coś do czego można było się przyzwyczaić. Ani spodziewać.
Gdy dotarli do znajomego przedsionka wejściowego, Vex obrzucił je szybkim spojrzeniem. Posterunek przy wykrywaczu metalu był jednak pusty, a po obsługującym go ochroniarzu nie było nawet śladu. Śluza tkwiła zamknięta, odcinając ich swoimi masywnymi wrotami od ostrej atmosfery Chasci; okrzyk Mayi zbiegł się z tym o czym on sam sobie przypomniał. Bez słowa odsunął biurko na bok i przyklęknął przy zabezpieczonej szafce, gdzie została schowana ich broń oraz sprzęt kiedy byli tu ostatnio. Etsy zareagowała jeszcze zanim ją poprosił, a elektroniczne zabezpieczenia zaczęły się rozpadać pod binarnym atakiem wyświetlonym na ekranie jego omni.
Jego stare urządzenie ujawniło się, gdy tylko otworzył drzwiczki szarpnięciem. Program Skinnera spełnił swoją rolę pomimo zabezpieczenia, być może stawiając linię między porażką całego przedsięwzięcia, a zwycięstwem. Turianin nie rozważał jednak tego w tej chwili, po prostu chowając omni-klucz do ładownicy przy pasku i wyciągając ze środka kolejne elementy oraz własną broń, korzystając z czasu podczas którego SI otwierała drugi schowek, ze sprzętem Mayi. Jego własny hełm również znajdował się na miejscu, stanowiąc ostatnie uzupełnienie obitego, zakrwawionego pancerza.
Kiedy dotarły do niego odrętwiałe słowa drugiej z kobiet, jego ruchy zwolniły. Podniósł wzrok znad ekwipunku, na krótką chwilę zawieszając ją na bladej twarzy asystentki. W jednej chwili wszyscy w pomieszczeniu zdali sobie sprawę co to oznacza.
Szansa na przeżycie którą dostali, właśnie została jednemu z nich zabrana.
Nie obiecywał im ratunku. Nie miał obowiązku im pomagać, nie po tym czego byli częścią. Jakaś jego część wręcz nie chciała tego robić.
Zielone tęczówki śledziły kobietę i jej przerażone spojrzenie, gdy zaczynała sobie zdawać sprawę, że to koniec. Żołnierz miał rację - z ich trójki kobieta była najbardziej bezużyteczna, nie niosąc za sobą żadnych potencjalnych informacji. Była zwykłą asystentką. Miała po prostu pecha, znajdując się w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu. Była po prostu jednym z wielu zniszczeń ubocznych, które towarzyszyły upadkowi Castora.
Umrze, bo znalazła się zbyt blisko "prawdziwych graczy".
Wspomnienie starych słów przebiły zimno w jego sercu. Podniósł się bez słowa, odsuwając od szafki, powstrzymując chęć uderzenia o nią pięścią. Beznamiętny potwór w jego klatce piersiowej wycofał się z rozczarowaniem.
- Nakładajcie pancerze. Statek jest zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej - rzucił sztywno do inżyniera i technika, chwytając ponownie swój karabin. Nie skierował go jednak w ich kierunku, żeby ich popędzić, a zamiast tego odwrócił się w stronę drzwi, którymi tu przyszli. Jego wzrok zatrzymał się na uderzenie serca na biotyczce. - Jeżeli będziecie gotowi zanim wrócę, nie czekajcie i biegnijcie na Elpis. Ty, Khouri i oni. Dołączę do was z Leną za chwilę - rzucił tylko, po czym ruszył w stronę wyjścia, nie dając się zatrzymać.
Wciąż musieli nałożyć pancerze. Miał czas.
Prawdopodobnie.
Biegnąc przez korytarz z powrotem do rozwidlenia w którym znaleźli leżące ciało, kalkulował szanse, próbując nie myśleć o rosnącej gdzieś w pobliżu temperaturze reaktora i jego rdzenia, który stopniowo się rozgrzewał, być może już jakiś czas temu osiągając krytyczny status, oddzielony od katastrofy przez zaledwie pojedyncze minuty lub sekundy. Atmosfera Chasci nie była tak trująca jak Klendagon, ale to temperatury stanowiły problem. Elpis była blisko wyjścia, ale jeżeli uwzględnić czas otwierania się śluzy w placówce, a potem wyrównywania ciśnienia w samym okręcie...
Gdy dopadł do leżącego ciała, od razu przyklęknął przy nim i sięgnął do zapięć hełmu. Praktycznie zerwał go z głowy trupa, odhaczając mechanicznie kolejne punkty na swojej liście. Hełm i rękawice. Nie było czasu na rozbieranie martwego żołnierza, a potem ponowne ubieranie asystentki, więc niezbędne minimum musiało wystarczyć. Minimum, żeby kupić kobiecie czas. Żeby opóźnić utratę temperatury chociaż o kilkadziesiąt sekund.
Hełm, żeby uchronić oczy.
Rękawice, żeby uchronić palce.
Kiedy zerwał drugą rękawicę, poderwał się z kolan i ruszył biegiem z powrotem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

14 kwie 2020, o 14:27

Bardzo niewinny rzut, proszę na niego nie patrzeć
A<20<B<80<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

14 kwie 2020, o 15:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zdziwienie w jednej chwili pojawiło się na twarzach jego kompanów, gdy Widmo wreszcie zabrał głos. Khouri pokręcił głową z niezadowoleniem, ale dwójka cywili zareagowała od razu, zaczynając się ubierać. Maya zatrzymała się w połowie wkładania na głowę hełmu, spoglądając na turianina z niedowierzaniem.
- Chyba sobie żartujesz - wydusiła z sieb ie z dobrze znaną mu iskrą złości w oczach i drżeniu w głosie. - Nie zostawię cię tutaj.
- Więc lepiej, żeby się pośpieszył - odpowiedział jej Khouri, niemal uspokajająco, byle tylko zmotywować ją do pełnego wyekwipowania się.
Wkrótce Viyo ponownie mknął korytarzami pustej bazy, szukając leżącego na ziemi ciała, które nie było tak zmasakrowane, by jego pancerza nie dało się zutylizować. Latarka migała chaotycznie, liżąc ściany i podłogę przed nim gdy biegł do przodu, docierając w końcu do rozwidlenia.
Trup, z którego zaczął zdzierać pancerz, wydawał się jeszcze ciepły. Turiański umysł płatał mu figle, gdy zagrożenie obciążało jego barki, podpowiadając rzeczy, które nie miały mieć miejsca. Ledwo wyczuwalny puls pod rękawicą, którą zdejmował. Drgnięcie klatki piersiowej gdy sięgał do zaczepów magnetycznych. Zdejmowanie rynsztunku z zesztywniałego ciała było trudniejsze niż zakładanie własnego pancerza na siebie i trwało znacznie dłużej, niż Vex by tego chciał. Czas mijał szybko, a kontrolka na jego omni-kluczu świeciła się, informując o pokrzepiającej obecności przy nim Etsy, ale Sztuczna Inteligencja nic więcej nie mówiła. Nie miała danych, na podstawie których mogłaby wyliczyć, ile minut może jeszcze poświęcić na targowanie się ze śmiercią, ile minut może sobie kupić, wykonując jej polecenia. W tej chwili oboje lecieli ślepo.
- Musisz zabrać wszystko, jeśli ma przeżyć - poleciła mu tylko, gdy zdejmował drugą rękawicę.
Gdy zdejmował ostatni zdjął ostatniego buta, z oddali usłyszał przeraźliwe, stłumione przez warstwy blachy wycie alarmu. Nie mógł wiedzieć, skąd dokładnie dobiega, ale drżenie podłogi, na której kucał zbierając elementy pancerza, wywołało gęsią skórkę na jego plecach.
- Wracaj.
Głos Etsy był taki, jak zwykle, ale jego podświadomość odebrała go w inny, znacznie zimniejszy sposób.
Gdy gnał z powrotem do przejścia, w którym czekali pozostali, syrenę zagłuszył mu szum.
- O Boże... jesteś - załkała kobieta na jego widok.
Stała w pomieszczeniu sama.
- Boże, dziękuję. Dziękuję, dziękuję... - powtarzała jak mantrę, póki jej głosu nie zniekształcił zakładany na głowę hełm.
Pancerz był na nią za duży, przez co dość pokracznie stawiała kroki, ale żwawo ruszyła do wyjścia. Syrena, którą dało się wyczuć przez ściany, wydawała się zbliżać.
Umilkła, gdy drzwi się za nimi zamknęły, a śluza zaczęła wyrównywać ciśnienie. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa i odgrodzenia od potencjalnej eksplozji, która z pewnością dosięgnęłaby ich ciał tutaj.
Na zewnątrz przywitał ich ryk silnika. Elpis stała tam, gdzie ostatnio ją zostawili. Gotowa do lotu, czekała na pozostałą dwójką.
Lena miała problem z ruszeniem naprzód w zbyt za dużym pancerzu. Pociągnięta przez Widmo, niemal straciła równowagę, ale stanęła na równe nogi i ruszyła za nim, najszybciej jak tylko była w stanie. Sprawnie dotarli do śluzy i wpadli do środka, a drzwi za nimi się zamknęły. Turner spadła na ziemię i ze stęknięciem spróbowała się podnieść, gdy nagłe szarpnięcie statku z powrotem zrzuciło ją na podłogę. Etsy startowała z lądowiska nie czekając, aż procedura dekontaminacji dobiegnie końca - nie przerwała jej jednak, otwierając im drzwi do wnętrza statku chwilę później.
- Żyjesz - westchnęła Volyova na jego widok, ostrożnie go obejmując, gdy wyszedł ze śluzy. Za ich plecami, do środka wpadł inżynier, pomagając swojej siostrze wstać. Niebieskowłosa miała roztrzepane włosy bardziej niż zwykle, a na twarzy furię wymieszaną z ulgą. - Nie chcieliśmy was zostawiać. Khouri mnie wypchał do śluzy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

14 kwie 2020, o 20:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zielone tęczówki napotkały złote spojrzenie, łagodniejąc na uderzenie serca po słowach biotyczki. Wiedział, że przekonanie jej do swojej racji napotkałoby się ze ścianą determinacji, której jej nie brakowało pomimo braku swoich energetycznych zdolności, ale nie mieli czasu na dyskusję ani nawet na wyjaśnienie powodów jego decyzji, dlatego tylko pokręcił głową nieznacznie.
- Zdążę - powiedział miękko zamiast tego, po czym zniknął na korytarzu.
Wydawało mu się jakby odnalezienie ciała i rozpoczęcie procesu odzyskiwania zdatnego pancerza trwało całą wieczność. Gdy w końcu przyklęknął przy zwłokach, sięgając do pierwszych zapięć pancerza, czuł w uszach pulsowanie własnego serca, a przyspieszony oddech wypełniał mu większość dźwięków wewnątrz hełmu. Świadomość topiącego się reaktora wisiała nad nim niemal jak czyjaś fizyczna obecność, czająca się na skraju wzroku i obserwująca pustymi oczami. Korytarz skąpany w mroku i słabym, krwawym oświetleniu, chociaż był pusty to płatał figle napiętemu umysłowi; cienie poruszały się niebezpiecznie gdy nie patrzył, ściany pochylały się ku niemu gdy odwracał głowę, a ciało którego zbroję szabrował, drgało od czasu do czasu, jakby chciało schwycić złodzieja za przedramię. A pośród tego wszystkiego gdzieś pod jego butami mruczał budzący się do życia potwór.
Bliskość Etsy była jedynym pozytywnym światełkiem w opustoszałej, skazanej na zagładę bazie - paradoksalnie, nawet zwykła świadomość że nie jest sam, pomagała.
Gdy zwróciła uwagę na błąd w jego założeniach, nie zaprotestował, ufając jej bez namysłu. Coś w jego klatce piersiowej zacisnęło się jednak silniej, gdy sięgnął do zapięć napierśnika, zdając sobie sprawę, że jednak będzie potrzebował więcej czasu. O wiele więcej.
Ostatni element pancerza znalazł się w jego ręce w tym samym momencie, gdy przez placówkę przeszło gwałtowne drżenie. Stłumiony ryk syreny dobiegł do nich sekundę później, informując o tym, że reaktor osiągnął krytyczną temperaturę i ścinając krew w żyłach turiniana. Potwór przebudził się i zaczął podnosić.
Słowa Etsy nie były sugestią. Nie były nawet ostrzeżeniem.
Zerwał się na nogi, dźwigając opancerzenie i rzucając się do biegu w drogę powrotną. Pulsowanie serca we własnej głowie osiągnęło apogeum, zagłuszając wszystko inne i walcząc o uwagę z ogniem w jego płucach, gnane adrenaliną wypalającą sobie drogę przez jego żyły. Gdy wpadł z powrotem do pomieszczenia wejściowego, od razu odszukał wzrokiem przerażoną kobietę i dopadł do niej z całym sprzętem.
Pozostałych nie było, ale nie miał czasu rozważać tego faktu, mogąc być tylko wdzięcznym za to, że go posłuchali. Dobrowolnie lub nie. Nie wiedział jak wielka będzie eksplozja reaktora i czy uchroni to Elpis oraz jej pasażerów, jeżeli stacja zostanie zdmuchnięta już teraz, z okrętem nadal czekającym na lądowisku, ale to przynajmniej dawało im szansę.
- Nie zatrzymuj się gdy będziesz na zewnątrz. Bez względu na to co się będzie działo, bez względu na to co będziesz czuła - wychrypiał do kobiety, pomagając jej nakładać zbyt duży pancerz. Drżenie pod stopami narastało, a jego napięty do granic możliwości umysł szeptał zwodniczo, że temperatura w pomieszczeniu również rośnie. Gdy tylko ostatnia sprzączka znalazła się na swoim miejscu, niemal wepchnął siłą kobietę do śluzy i uderzył w panel, aktywując proces wyrównywania ciśnienia.
Lodowata atmosfera Chasci wtargnęła do niewielkiego pomieszczenia chwilę później. Złapał asystentkę za ramię i ruszył do przodu do skutym lodem lądowisku, ignorując ostrzegawcze pikanie własnego pancerza i uszkodzonych systemów podtrzymywania życia, skupiając się tylko na odległym celu - otwartych drzwi Elpis. Potężne silniki wypluwały z siebie rozgrzane powietrze, które parowało w zetknięciu z mroźnym powietrzem dualnej planety, tworząc falujące miraże w okolicach dyszy, a ryk wwiercał się w głowę, zagłuszając szum w uszach.
Wpadli do śluzy po czymś co wydawało się wiecznością. Syk zasuwanych skrzydeł odciął ich od huku, w jednej chwili zamykając ich w ochronnej bańce i wygłuszając go barierą stali oraz kompozytów. Uderzenie serca później okrętem wstrząsnęło; uderzył plecami o ścianę pomieszczenia i przytrzymał się jednego z uchwytów, czując jak silniki Elpis wibrują od gwałtownie zwiększonego ciągu.
Zdążyli. Jakimś cudem zdążyli.
Ściągnął z głowy hełm od razu jak tylko kontrolki atmosfery zapaliły się na zielono, informując o zakończeniu procesu. Sekundę później drzwi się rozsunęły i dostrzegł czekającą na nich pozostałą część grupy.
- Wiem. Miałem nadzieję, że to zrobi - odpowiedział łagodnie, siląc się na zmęczony uśmiech. Odwzajemnił objęcie kobiety, z wdzięcznością opierając czoło o jej własne i na chwilę przymykając oczy, łaknąc chłodu jej skóry. Jakaś jego cześć niepewnie zaczęła się zastanawiać czy to już koniec i czy naprawdę ostatnie piekielne godziny się zakończyły, niemal bojaźliwie bojąc się opuścić gardę.
- Musiałem. Nie ma czegoś takiego jak prawdziwi gracze. Sprawiedliwość nie zależy od strony barykady. Nie zgadzam się, żeby tak było - szepnął półgłosem, bezwiednie werbalizując chaotyczne myśli, nawet jeżeli wiedział, że mogą nie mieć sensu dla kobiety. Pokręcił głową, otwierając ciężko oczy, żeby napotkać złote tęczówki. Dotarło do niego, że jednak wciąż ma coś do zrobienia.
- Idź do kapsuły medycznej. Mam w kieszeni fiolkę z tym co ci zaaplikował Reed, powinny być wewnątrz jakieś pozostałości. Może ułatwić analizę - poprosił miękko, po czym westchnął cicho. - Khouri - podniósł nieco głos, chcąc zwrócić uwagę żołnierza. - Możesz zamknąć resztę w wolnych kajutach? Rodzeństwo razem, technik osobno.
Chcąc nie chcąc, wyprostował się z powrotem, zbierając organizm w garść.
- Etsy, zabierz nas jak najdalej stąd. I spróbuj nawiązać połączenie z Vasir.
Pozostała do rozwiązania ostatnia niewiadoma.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

14 kwie 2020, o 21:16

Wróć do „Galaktyka”