W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

22 paź 2021, o 00:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wiele może wydarzyć się w jednej chwili.
Ta wydawała się nieskończona. Jakby czas stworzony był z gumy, rozciągał się, by pomieścić wszystkie dokonane przez nich akcje. Kula połyskiwała lekko, pochłaniając szare i pomarańczowe blaski omni-kluczy skierowanych w ich stronę. Rzucała na ściany barwne refleksy, przypominające te, które światło malowało na dnie basenu. W ciągu jednego oddech, dwa, niemal nieskończenie wytrzymałe ostrza sięgnęły ku tajemniczemu mechanizmowi.
Jednak pocisk okazał się szybszy niż broń ręczna.
Huk na moment ogłuszył ich wszystkich. Evelyn zamarła, cofając do tyłu, z oczami rozszerzonymi w strachu. Choć wcześniej była tak przygotowana na nadchodzącą śmierć, teraz wydawała się zaskoczona. Spoglądała prosto w oczy Tori, nie zwracając uwagi na dziurę w swojej klatce piersiowej, z której wytrysnęła krew. Otworzyła usta, chcąc wykrzesać z siebie jedno, kolejne słowo, lecz nie wydobyło się zza nich nic poza gardłowym warknięciem. Z łomotem opancerzone ciało opadło na podłogę.
Po tym nastała wyłącznie cisza.
Wayra dostrzegł, że w systemach kuli, kolejny błąd krytyczny został rozwikłany. To pozostawiło jedynie dwa inne w morzu umiarkowanie istotnych usterek, które nie wpływały na podstawowe funkcjonowanie kuli. Mimo tego, artefakt czasem zacinał się, urywał połączenie z jego omni-kluczem, wyświetlając raz za razem inne dane w tym samym miejscu.
- Krytyczna anomalia została naprawiona.
Dźwięk kuli był jedyną reakcją mechanizmu. Żadnych oślepiających świateł, żadnych wybuchów, eksplozji, blokowanych przed nimi ścian i drzwi. To była pierwsza różnica, jaką dostrzegli gdy emocje opadły, a dogorywające ciało Cantos przestało się ruszać.
Drzwi nie były teraz zasłonięte błękitną barierą.
- Pozostały dwie krytyczne anomalie do usunięcia.
W tych poszukiwaniach odpowiedzi, Talev znalazł coś, co udało mu się odcyfrować jako bardzo rozbudowaną oś czasu, na której zdołał umiejscowić pozostałe błędy. Jeżeli każdy z nich reprezentował Cantos, zabijając ją, udało im się naprawić usterkę, która na osi była najdalej od nich oddalona.
Gdy inżynier wyświetlał szczegóły pozostałych dwóch krytycznych anomalii, kula wyświetlała znów holograficzny obraz tego, co się działo.
Na pierwszym z nich widniała dziura, którą widział razem z Hearrowem. Gdzieś w środku wylądowała Evelyn, jednak nie dostrzegli w korytarzu samych siebie. Tunel był pusty, a kobieta utkwiła w środku. Jeśli oś stanowiła jakikolwiek wyznacznik, ta wersja Cantos należała do przeszłości, niemal żywcem pogrzebana w starożytnych katakumbach, których nie było w obecnych planach.
Na drugim z nich dostrzegali obraz znany drugiej drużynie. Odległe, skryte za wzgórzami baraki były niewyraźne, rozmazane, jakby możliwości artefaktu nie pozwalały mu zajrzeć do środka. Według osi, obraz ten pokazywał teraźniejszość.
Ostatni obraz wskazywał ich samych, z leżącą na ziemi Evelyn, sugerując, że pozbyli się wersji, która przybyła z bliżej nieokreślonej przyszłości.
Ich generatory tarcz włączyły się gdy tylko drzwi zostały uchylone, umożliwiając im powrót tym samym przejściem, którym trafili tutaj wcześniej.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

24 paź 2021, o 11:24

Co sprawiło, że w ostatniej chwili, w odruchu niemal zmieniła cel i wymierzyła w Cantos? Uwierzyła kuli, uwierzyła, że to blondynka była anomalią? Wystraszyła się jej gwałtownej reakcji i ataku? Zdesperowana, świadoma impasu postanowiła wyładować swoją frustrację? Czy może po prostu nie chciała przeżywać kolejny raz mrocznych wycieczek po zakamarkach własnego i obcego umysłu? Sama nie wiedziała. Gdy jednak nacisnęła spust, nie można już było ponownie rozważyć wszystkich “za” i “przeciw”. Nie można było włączyć pauzy, zmienić zdania, odwrócić biegu wydarzeń. Stało się.
Podwójny huk broni zwielokrotniony stosunkowo niewielkim rozmiarem pomieszczenia niemal ogłuszył Tori, ale jej wzrok pozostał niezmącony - wpatrywała się w oczy Evelyn, widziała zmieniające się w nich emocje. Furia i determinacja, gdy atakowała kulę zostały zastąpione strachem i zdziwieniem - gdy pociski dosięgły jej, wyrywając dziurę w napierśniku pancerza i rozchlapując niewielki gejzer krwi i rozszarpanego ciała. Tori zdawało się, że czas zwolnił, niemal stanął w miejscu. Oskarżycielskie spojrzenie umierającej kobiety, otwarte usta, jakby jeszcze próbowała coś powiedzieć, jej lekki krok w tył i spowolnione osunięcie się na ziemię trwało jedynie kilka uderzeń serca, ale dla asari czas ten rozciągnął się w długie kwadranse, gdy z rosnącą paniką i przerażeniem obserwowała agonię Cantos. Potem czas wrócił do normy.
Tori stała z wciąż uniesionym, trzymanym oburącz pistoletem mierzącym w przestrzeń przed sobą, a dłonie zaciśnięte na rękojeści broni wyraźnie drżały. Tak, jak cała asari - jej rozszerzone oczy wpatrywały się w pustkę, w której chwilę wcześniej znajdowała się atakująca kobieta, ale mimo, że cel zniknął już jej sprzed oczu i martwo opadł na podłogę, Tori nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. To nie były ćwiczenia na strzelnicy. To nie była zabawa w strzelanie do wirtualnych przeciwników - nawet najbardziej realistycznych - czy tarcz w kształcie ludzkiej sylwetki. Po raz pierwszy w życiu pociągnęła spust mierząc w żywą istotę - i z premedytacją zabiła ją. Po raz pierwszy przelała krew i odebrała komuś życie. W imię czego? Była lekarzem, ślubowała chronić życia za wszelką cenę i pomagać cierpiącym. Teraz świadomie złamała swoją przysięgę i zrobiła coś całkowicie odwrotnego.
Zdała sobie sprawę, że się dusi - po prostu zapomniała oddychać. Łapczywie wciągnęła powietrze i ignorując wszystkich wokół, nie dostrzegając ich, po niesamowicie długim czasie opuściła ręce, a pistolet bezwładnie wysunął jej się z dłoni, ze stukiem opadając na podłogę. Obeszła terminal i kulę nie poświęcając im żadnej uwagi, nie próbowała nawet spojrzeć na pozostałych, jakby w tym momencie w pomieszczeniu znajdowała się tylko ona sama. Ona i leżąca na podłodze, zabita przez nią Cantos. Powoli ruszyła w stronę zwłok omijając każdego, kto mógł się znaleźć na jej drodze i podeszła do ciała, po czym opadła na kolana u boku kobiety. Wyciągnęła dłoń niemal dotykając zakrwawionych uszkodzeń pancerza, jednak dłoń zatrzymała się w powietrzu. Tknięta nagłym impulsem szybko sięgnęła do swojego omni i wywołała skaner medyczny, sprawdzając funkcje życiowe Evelyn ale zanim uzyskała wyniki wiedziała już, że to tylko pusty gest. Ciało blondynki było martwe, jak zwłoki które znaleźli z Vexem i Carlosem po drodze do baraków. Nawet rany wyglądały niemal tak samo - podwójny postrzał w klatkę piersiową, niemal natychmiastowa śmierć. Te dwa obrazy były tak zaskakujące, że w głowie Tori pojawiła się nagła myśl ”Czy teraz powinnam ją wynieść i zanieść na łąkę?” Tam też nie było widać śladów walki, sceneria wyglądała tak, jakby postać w pancerzu została tam przyniesiona i porzucona. Czy to właśnie było zakończenie pętli, które wówczas obserwowali? Czy znaleziona tam Cantos została zabita właśnie przez Tori?
Słyszała innych rozmawiających wokół niej. Słyszała komunikaty kuli, jednak słowa nie były na razie w stanie przedostać się do jej świadomości. Wszystko wokół stanowiło bełkot, bez jakiegokolwiek sensu i punktu zaczepienia.
- Przepraszam... - szepnęła pod adresem Evelyn i wyciągnęła rękę ponownie, tym razem żeby zamknąć powieki zmarłej. - To nie tak miało być...
Jej pancerz zamigotał kontrolkami i piknął krótkim komunikatem informującym o powrocie zasilania. Tori powoli podniosła się z klęczek i z widocznym wysiłkiem woli oderwała wzrok od swojej ofiary. Zamrugała kilkakrotnie by usunąć łzy napływające jej do oczu i spojrzała na kulę, potem na pozostałych. Jej wzrok przesunął się na uchylone, pozbawione siłowej bariery drzwi.
- Czy to... już? - jej głos był zachrypnięty a słowa rozciągnięte, jakby właśnie obudziła się z jakiegoś snu i wciąż miała problemy ze składaniem zdań - Czy to koniec...? Wypuszcza nas?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

24 paź 2021, o 14:00

Kiedy huk wystrzału przebrzmiał w pomieszczeniu, było po wszystkim. Decyzja została podjęta nie przez omni-ostrze, a przez pocisk, który przeciął powietrze i sprawił, że na klatce piersiowej Evelyn rozkwitł szkarłatny kwiat. Vex odruchowo wstrzymał cios, a gdy echo grzmotu ucichło zaklął bezgłośnie. Jego omni-ostrze nadal pulsowało energią wycelowaną w terminal po drugiej stronie Wayry, ale urządzenie pracowało dalej. Nie było znajomego błysku, nie było zmiany lokalizacji, nie stracili gwałtownie pamięci. Nic się nie zmieniło poza jednym komunikatem wyświetlonym na obcym ekranie oraz kobiecym ciałem leżącym na podłodze, wpatrującym się w sufit w zaskoczeniu i niemym, martwym oskarżeniu. Tylko duchy mogły teraz wiedzieć czy w tej samej chwili dla Evelyn nie powstała nowa iteracja, zmuszając ją do ruszenia obraną przez siebie ścieżką po raz sto osiemdziesiąty siódmy, czy to rzeczywiście był koniec jednej anomalii.
Ostatecznie nie miało to jednak znaczenia.
- Nigdy nie chodziło o to, że nią nie jest - warknął do Wayry, strzepując z siebie pierwsze zaskoczenie wystrzałem. - Chodzi o to co się stanie, jeżeli ją naprawimy.
Oderwał wzrok od mężczyzny, by przenieść go na klęczącą asari. Widział emocje na jej twarzy, przebijające się przez obolałe spojrzenie oraz budzącą się świadomość tego co zrobiła, docierającą do umysłu próbującego przetrawić to co się wydarzyło. Nie przypominał sobie, by widział żeby Tori zabiła kogokolwiek wcześniej w jego obecności, więc czyżby to był pierwszy raz? Na Klendagonie nie mieli zbyt wielu okazji do walki, a nawet ich przylot tutaj oszczędził im starcia ze Zbieraczami. Jego złość przygasła nieco, ale wciąż tliła się wystarczającym żarem, by odbiło się to w jego własnych tęczówkach i zimnym tonie.
- Nie wiemy, o to właśnie chodzi - powiedział cicho po jej pytaniu, zaciskając wolną dłoń w pięść. - Dlaczego by miała?
Obrócił twarz z powrotem w stronę kuli, zbliżając czubek pulsującego omni-ostrza do jej powierzchni, ale powstrzymując się przed dotknięciem. Szare światło mieszało się z błękitnym, odbijając w zniekształceniu na powierzchni terminalu.
- Cantos była anomalią, która powodowała krytyczne błędy. Nie kwestionuję ani tego, ani tego że była szalona. Widzieliście stan kuli, widzieliście jak zrywa połączenia i tworzy nowe problemy, sama o tym poinformowała. Jest jak rozszczelniony statek, który powoli poddaje się pod naporem przestrzeni kosmicznej i w którym pojawiają się coraz to nowe i coraz większe szczeliny. Oczywiście, że chce żebyśmy ją naprawili. Ale to ona trzyma całą tą placówkę w zamknięciu, to ona kontroluje to co się tu dzieje i te wszystkie iteracje. Po co miałaby nas wypuścić? Jej głównym programem jest kontrolowanie właściwego przebiegu iteracji według wyznaczonego przez nią kierunku. Kto z was jest pewien, że gdy naprawimy ostatnią anomalię, kula po prostu nie wróci do tego co robiła i nie rozpocznie nowej iteracji, tym razem pozbawionej błędów? Kto z was wie jaka jest ta "właściwa" iteracja i ma gwarant, że nie jesteśmy jej częścią, więc będzie mogła nas uwolnić?
Pokręcił głową, patrząc po kolei na wszystkich w pomieszczeniu. Przeciekający im gwałtownie przez palce piasek teraz się zatrzymał i zwolnił, a poczucie pilności oraz postępującego niebezpieczeństwa zniknęło wraz ze śmiercią Cantos. Wreszcie mogli porozmawiać, nawet jeżeli była to tymczasowa chwila wolności. Z jego gardła wydostało się krótkie westchnięcie.
- To kula nas tu trzyma - przypomniał już łagodniejszym tonem. - Jest jak batariański nadzorca, który walczy z buntem swoich niewolników i który poprosił kilku z nich, żeby pomogli powstrzymać mu rebelię, obiecując w zamian wolność, gdy uda im się ją stłumić. Nie widzicie z tym problemu? - Przysunął lekko ostrze w stronę obcego komputera, ale nie jako groźbę, a jako podkreślenie własnych słów, bardziej wskazując nim w jego stronę. - Trzymacie mu nóż na gardle, ale pomimo tego, że was zniewolił, wolicie dalej wykonywać jego rozkazy za obietnicę wolności, którą możecie wziąć sobie sami? Ba, nawet nie za obietnicę, nawet nie za sugestię, bo przecież nic takiego otwarcie nie zaoferował, a przez zwykłą nadzieję, że to zrobi? Dajcie mi jeden powód, który sprawi, że to będzie miało racjonalny sens. Chociaż jeden.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 10:33

Opadające na ziemię ciało Cantos zrobiło to w głowie Hearrowa w zwolnionym tempie. Był przyzwyczajony do huku wystrzałów, jednak tym razem drgnął lekko wpatrując się w ranę na klatce piersiowej kobiety. Być może właśnie tak miało być, widział już śmierć wiele razy i wiele razy we właśnie taki sposób. Westchnął i dopiero w tej chwili dotarło do niego gdzie jest i co się dzieje.
Podszedł spojrzeć na wyświetlane hologramy.
- Znam to miejsce - wskazał palcem na obraz z dziurą. - To tunel, na który natrafiliśmy na początku korytarza, zaraz po wejściu do tego miejsca. Rozumiem, że to już było?
Nie czekał na odpowiedź przyglądał się przez moment wyświetlanym obrazom, po czym przeniósł wzrok z powrotem w kierunku zwłok Evelyn. Tori najwyraźniej nie była przyzwyczajona do śmierci, a tym bardziej do takiej, którą spowodowały jej własne wybory. Pomyślał, że asari jeszcze długo będzie się z tego wygrzebywać. Tak było zawsze.
Widząc, że Vex już przejął rolę pocieszyciela, Hearrow obszedł kulę dookoła. Tym razem uważnie przyglądał się całej konstrukcji słuchając jednocześnie, tego co miał do powiedzenia turianin.
- Vex ma rację. Maszynom się nie ufa, cholera wie do czego jest zdolna. Jeśli ona doprowadziła naszą blondynkę do takiego stanu, nie ma pewności, że nami nie pokieruje w dokładnie ten sam sposób.
Przeszedł kilka kroków i stanął przy turianinie wpatrując się z zamyśleniem w terminal. Mogli podążać za wskazówkami kuli, mając nadzieję, że faktycznie ta po naprawie pozwoli im spokojnie opuścić to miejsce, ale mogli też zaryzykować...
- Da się to jakoś zatrzymać? Wyłączyć? Rozwalić? Cokolwiek?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 17:19

Drżącymi dłońmi wydobył z plecaka medi-żel i zaczął sobie aplikować. No kurwa... Nie miał pojęcia co się stało i jakoś nie miał ochoty zgadywać. Pierdolenie o anomaliach i ten pojebany epizod na Klendagonie uświadomił go, że to pewnie sen. Nigdy nie miał świadomego snu.
- Rozjebać to. Wszystko. Wszystko co się da. Rozjebać artefakt. Rozjebać reaktor. Rozjebać całą przetwórnię i kopalnię.
Wymruczał. Co innego miał powiedzieć? Teraz był zajęty pilnowaniem by się nie wykrwawić. I był zmęczony. Tak bardzo zmęczony... W życiu czuł się tak zmęczony tylko po Torfanie, ale tam walka była długa i krwawa. Dostał też kulkę. Teraz chciało mu się spać. Pamiętał trening wojskowy i zajęcia z pierwszej pomocy. Jak chce ci się spać kiedy krwawisz, to przez utratę krwi. Nie możesz wtedy usnąć. Co gorsza, nie był pewien czy ostatecznie uratował Dianę czy nie. I w sumie... Teraz miał to jakoś tak gdzieś. Był zmęczony i trochę wkurwiony. Od kiedy odszedł z wojska, nic nie było już proste. Wcześniej oficer wskazał mu wroga, powiedział jaki plan, a Carlos miał tylko odwalić robotę. Tutaj znowu nie wie co się odjebało. Biotyka to kurwa, której nie ogarnia. Jeśli następnym razem weźmie jakieś zadanie i dowie się, że bierze w tym udział Tori, to podziękuje. Pewnie to nie jej wina, ale to jakoś zawsze kiedy ona jest, biotyka odjebuje coś głupiego.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 17:30

Zmarszczyła brwi, starając się zrozumieć przemowę Vexa, co w obecnym stanie jej umysłu nie było łatwe i potrzebowała chwili, by to przetrawić. To, co mówił miało sens, ale kłóciło się z wnioskami, do których doszła ona sama dzięki spotkaniu i rozmowie z kulami w jej mrocznym świecie, po tym co widziała oczami Evelyn. Podeszła bliżej kuli, zza pleców Hearrowa zerkając na wyświetlone obrazy i nagle uderzył ją wyświetlany widok. Tunel, do którego wpadła jako Cantos. I budynki baraków, do których się nimi dostała, kryjące w sobie krwawą tajemnicę i dziwną, niesamowitą obecność zniewalającą umysł. Nie zgadzała się z planem zniszczenia urządzenia, a to, co przeżyła, widziała i słyszała według niej nie było nakazem, ale prośbą o pomoc. I miała nadzieję, że pozostali to zrozumieją. Jednak gdy Carlos wyraził swój destrukcyjny plan jako kolejny z rzędu, potrząsnęła głową i odezwała się powoli.
- To nie jest batariański nadzorca - odezwała się w zapadłej ciszy płaskim, jakby wypranym z emocji głosem, wciąż wpatrując się w obraz Evelyn uwięzionej na dnie zawalonego korytarza. Żywej. Mimo, że oś czasu pokazywała to jako przeszłość i Tori wiedziała, że w tej linii wydarzeń nie cofnie już jej śmierci, ten obraz był jakąś formą pocieszenia. - Rozmawiałam z tą kulą. Nawet z dwiema. Gdy strzeliłam wcześniej, kula zabrała mnie gdzieś... w jakieś miejsce. W zasadzie bardziej to przypominało połączenie jaźni, ale... Tam powiedziała mi, że jest... - zmrużyła powieki, odpędzając sprzed oczu obraz martwej blondynki i starając się przypomnieć sobie jak najwięcej z tej dziwnej rozmowy - To coś mówiło, że jest jakimś mechanizmem wyłapującym i usuwającym błędy w czasie. Gdy nie jest w stanie tego zrobić, izoluje je, tak jak zamknęło ten obszar pod kopułą. I mam wrażenie, że to co widzimy tutaj, to tylko jakiś... Nie wiem. WI? Terminal. To nie jest właściwy mechanizm. Niszcząc to zniszczysz tylko lokalną kopię, w tym miejscu i w tej iteracji czasu. Nie wypuści nas póki nie usuniemy anomalii. A potem... Panie Talav, czy może pan spytać urządzenia jaki jest warunek konieczny do wyłączenia bariery?
Wpatrzyła się znów w wyświetlane obrazy, po chwili wskazała drżącym palcem ten z Evelyn, na który wcześniej wskazywał Hearrow.
- Byłam tam... - odezwała się cichym, ale słyszalnym przez wszystkich głosem - Cantos... Evelyn spadła na dół, tak? I wtedy uszkodziła sobie rękę. Krzyczał pan, panie Hearrow, że zejdzie po nią, jej pomóc. Na dole jest wejście... do korytarzy. Częściowo sztucznych, częściowo naturalnych. Istny labirynt. Prowadzą tam - wskazała na wyświetlony obraz baraków - A wewnątrz baraków jest... - zadrżała i cofnęła się, zerkając na Vexa - Wszyscy zginęli. Przynajmniej, gdy ja to widziałam. Zwłoki, poszarpane, zmasakrowane, zalane krwią... Jakiś wybuch chyba bo nie było dachu. Tylko ta obecność... czegoś, co się zbliżało. Ogromne. Czarne jak noc, zasłaniało gwiazdy. To coś przytłaczało mój umysł i ten ryk, dźwięk...
Przerwała i odwróciła się, podchodząc ponownie do ciała Evelyn i stając nad nim, wpatrzona w martwą, spokojną twarz.
- Zniszczenie kuli nic nie zmieni, takie mam wrażenie. Wówczas wszyscy prędzej czy później skończymy tak jak ona. Kula prosi nas o pomoc. W jedyny sposób, jaki zna.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 18:43

Słuchał w milczeniu słów pozostałych, przesuwając spojrzenie między nimi gdy mówili. Dobrze było słyszeć, że nie on jeden jest sceptycznie - delikatnie mówiąc - nastawiony do urządzenia pulsującego leniwie pośrodku pomieszczenia. Wbrew wszelkiej logice, to z Brownem w tej chwili zgadzał się najbardziej, chociaż z reguły był przeciwnikiem drastycznych rozwiązań. Zniszczenie nieznanego, obcego artefaktu bez zrozumienia jak działa i co robi, było jednym z nich, ale samo jego istnienie oraz to co implikowało... było niewłaściwe. Idea maszyny kontrolującej przebieg czasu dotykała każdej z tych części jego umysłu, która wzdrygała się i spinała na samą taką myśl. Nie dlatego, że przeczyło to prawom fizyki oraz nauki, bo tych wciąż w pełni nie zrozumieli i akceptował fakt, że zwyczajnie może to znajdować się poza jego zrozumieniem; nawet nie dlatego, że kula wysłała go do bolesnego wspomnienia, które otworzyło ranę i obawę o istnieniu, której nawet nie wiedział; nawet nie przez to, że próbowała go na wstępie szantażować groźbą utraty niebieskowłosej towarzyszki, podstawiając datapad obok znalezionego przez nich ciała Cantos.
Istnienie bytu kontrolującego przebieg czasu stawiało pod znakiem zapytania wolną wolę. Wybór. Przekreślało dialog między Fortuną, a osobą na tyle zdeterminowaną, by zmienić swój los pomimo trudności, skoro każda taka zmiana była po prostu... błędem.
Ostatecznie zawiesił wzrok na Tori. To ona była tą, która podjęła decyzję o śmierci Cantos i tą, która najwyraźniej miała bliższe spotkanie z terminalem na środku, gdy wszyscy zostali rozesłani w różne punkty własnych wspomnień. Ta informacja była nowością. Która prawdopodobnie przydałaby się wcześniej.
- I co zrobisz, gdy dotrzesz do Evelyn uwięzionej na dnie dziury? - zapytał łagodnie, wskazując na jedną z wizualizacji na ekranie terminala. Wygasił omni-ostrze, przynajmniej tymczasowo. - Kula wskazuje ją jako anomalię. Naszą Cantos łatwo było zastrzelić, bo była niepoczytalna i niebezpieczna. Bo stanowiła zagrożenie. Ale czy to samo zrobisz z tą drugą, jeżeli okaże się, że jest bezbronna i słaba, niezłamana setką iteracji? Staniesz na skraju dołu i zaczniesz do niej strzelać z góry, bo tak sugeruje kula?
Śledził spojrzeniem tęczówki lekarki, szukając odpowiedzi. Po chwili pokręcił jednak lekko głową.
- A nas? Kula wysłała mnie, Hearrowa i Browna w przeszłość. Każdy z nas zostawił w niej ślady i zrobił błędy, których wcześniej tam nie było, psując właściwy bieg czasu samą obecnością tam. Co jeżeli po tych dwóch krytycznych anomaliach pojawią się trzy kolejne: z nami w roli głównej? Nas też spróbujesz zastrzelić, bo o to będzie prosić kula?
Jedna rzecz z wypowiedzi kobiety trafiła jednak pod jego tarczę, zostawiając rysę tam gdzie nie powinna. Argument zdalnego terminala był... możliwy. Mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę wszystko co wiedzieli i fakt, że kula zdawała się być powiązana konkretnie z tym miejscem, ale nadal możliwy. Obrócił lekko twarz, przenosząc wzrok z niebieskoskórej na pulsujący terminal i obserwując go przez chwilę w zamyśleniu. Jego spojrzenie przesunęło się po nagraniach wskazujących na anomalie, zatrzymując się na tym przedstawiającym baraki. Słowa Tori sugerowały co tam mogą znaleźć, ale chociaż brzmiało to makabrycznie, przy liczbie zmiennych i różnych odmian, równie dobrze mogą trafić tam na puste, niezamieszkałe pomieszczenia z przeszłości lub przyszłości. Podobnie jak gdy oczekiwali znaleźć kopalnię, a zamiast tego trafili do starych katakumb sprzed tysięcy lat.
Jego uwagę skupiło jednak coś innego: to że budynek wyglądał jakby znajdował się poza zasięgiem urządzenia. Poza jego możliwościami.
- Możemy pójść na kompromis - odezwał się po chwili, odrywając wzrok od urządzenia. - Jedna osoba zostanie przy terminalu, a pozostałe pójdą sprawdzić baraki i zobaczyć co za anomalia się tam znajduje. Przy odrobinie szczęścia może to nie będzie miejsce, w którym kula pozbywa się wszystkich iteracji, które wykonały za nią robotę - mruknął kąśliwie, patrząc na Tori. Nie wydawało się jednak, żeby tym razem mówił poważnie, pozwalając sobie na przebłysk czarnego humoru. - Damy sobie godzinę. Jeśli po tym czasie nie wrócimy, terminal dostanie omni-ostrzem. Brown i tak nie wygląda jakby był w stanie iść gdziekolwiek i nie sądzę, żeby zabrakło mu motywacji do jej zniszczenia - dodał, kiwnąwszy lekko głową w stronę żołnierza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 19:19

Podniosła wzrok na Vexa słuchając jego słów, ale gdy wskazał na scenariusze zabijania kolejnej Evelyn w innych wskazanych przez kulę punktach linii czasowych, cofnęła się o krok, a jej rozszerzone strachem oczy znów zalśniły wilgocią. Czy zrobiłaby to? Czy znów, z zimną premedytacją strzeliłaby do Cantos, tym razem nie oszalałą złością i grożącą, że skrzywdzi innych, ale ranną, przerażoną, nieświadomą? Nie, na to by się nigdy nie zdobyła. Nie jest mordercą, chociaż leżące tuż obok zwłoki dobitnie wskazywały na coś innego. Kto miał rację? Vex mówiący o manipulacji nimi, podsuwaniu zachęcających kąsków tylko żeby ich wykorzystać? Czy ona sama, wierząca, że maszynie można pomóc i to otworzy im drogę na zewnątrz? A jeśli ta pomoc naprawdę oznaczałaby śmierć pozostałych, co wówczas? Czy zdobyłaby się na taki gest? Wolała odłożyć tą decyzję na później - być może wcale nie będzie musiała jej podejmować. Albo przynajmniej da się ją odsunąć w czasie, ryzykując wyprawę do baraków. Jednak Tori postanowiła sobie tym razem pilnie obserwować niebo, a nie łąkę. Gdy tylko pojawi się choćby cień podejrzenia, że to tajemnicze i straszne coś z nieba się zbliża, Tori będzie pierwsza do inicjowania ucieczki.
- Chodźmy do baraków. Może tam się wszystko wyjaśni - jej głos był cichy, gdy na koniec przemowy Vexa zwiesiła głowę i nasadą dłoni otarła łzę z policzka. - Choć sama nie wiem co o tym myśleć. Jak dotychczas nigdzie nie spotkano takich... barier, prawda? Jeżeli kiedykolwiek w przeszłości pojawiły się anomalie, musiały być w jakiś sposób naprawione. Sam powiedziałeś, to tylko maszyna i może się zepsuć, więc anomalie mogły się zdarzać, jednak nikt z nas o takich barierach nie słyszał. A kule powiedziały, że są... jak to było? Zegarem. Nastawionym przez jakiegoś zegarmistrza, choć w życiu nie uwierzę, że Athame mogła maczać w tym palce.
Spojrzała jeszcze raz na zwłoki kobiety, po czym odwróciła się i podeszła do leżącego na ziemi swojego pistoletu. Otrzepała go z piasku, zabezpieczyła i wsunęła go do kabury.
- Jeśli kula przeniosła was w inne miejsca i czas to znaczy, że ten mechanizm może obserwować czas i przestrzeń również i tam. Każdy świat, każde miejsce w czasie. Dlatego uważam że to tutaj - machnęła dłonią w kierunku kuli - to tylko jeden z terminali. Myślisz, że uda się to zniszczyć? Że omni-ostrze sprawdzi się lepiej niż kula z pistoletu?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 paź 2021, o 21:55

Odpowiedzi, których poszukiwali, leżały rozproszone nie tylko w przestrzeni, ale i czasie, czyniąc je trudnym do odnalezienia. Kula była enigmatyczna. Porozumiewając się fragmentami komunikacji radiowych, brzmiała archaicznie w jednej chwili, w drugiej niemal syntetycznie, przemawiając głosem wyzbytym emocji. Nie odpowiadała na bezpośrednie polecenia zawsze - a już w szczególności nie komentowała ich słów, nawet, jeśli ocierały się o prawdę lub kłamstwo.
Nie ingerowała.
Gdy podjęli decyzję, jedne drzwi otworzyły się przed nimi szerzej - inne niż te, którymi przeszli do środka tego pomieszczenia. Gdy ostrożnie wsunęli się do środka, z początku nie rozpoznawali pomieszczeń, do których trafili. Ściany, podłogi i przyrządy pokrywała gruba warstwa kurzu i pyłu, który unosił się w powietrzu z każdym postawionym krokiem, przysłaniając snopy ich latarek grubymi chmurami. Oznaczenia były nieco inne, choć nazwy zostały te same, dzięki czemu rozpoznali swoją drogę przez ośrodek, po prostu w innym czasie, tym samym miejscu.
Tunel, którym niegdyś do środka weszli Marshall, Wayra i Evelyn, teraz był zamknięty. Inne szyby były wyłączone z użytku, a drzwi zalakowane fizycznie. W żadnym z urządzeń nie było już prądu, a gęste powietrze z wzmożonym szumem filtrowały systemy ich hełmów.
Druga drużyna, która znała standardową drogę do pomieszczenia, prowadziła naprzód. Poza tym, że niektóre fragmenty ich drogi wydawały się nadszarpnięte zębem czasu, brakowało również dokumentów, datapadów i personalnych rzeczy, które wcześniej znaleźli pozostawione na biurkach w pośpiechu. Nie byli w stanie ocenić kto, ani kiedy pracował w tej placówce, ani jaki był jej cel po zamknięciu. Wszystko zostało opróżnione, wyczyszczone, a później zapomniane - na niezdefiniowaną ilość miesięcy lub lat.
Docierając do zewnętrznych sektorów placówki, dostrzegli wypełniające ją blizny. Przewrócone stoły i pęknięte ściany tam, gdzie uderzenie z zewnątrz naruszyło struktury w środku. Niektóre szyby były przestrzelone, choć w gruzie leżącym na korytarzach nie znaleźli pocisków. W zewnętrznych ścianach w niektórych miejscach znajdowały się dziury.
Wejście było zniszczone. Drzwi obok zalakowane zostały dokładnie, najwyraźniej przed tym, gdy eksplozja wyrwała fragment ściany, sprawiając, że częściowo osunęła się na zewnątrz. Wysuwając się z pomieszczenia pomiędzy metalowymi prętami wzmocnień, natrafili na ugrzęźnięte pod gruzami ciało nieszczęśnika, który nie zdążył ewakuować się z budynku, lub przebywał na zewnątrz z innych przyczyn.
Świat, przynajmniej z początku, wydawał się taki sam, choć inny zarazem.
Na nieboskłonie chmury zastąpiła gwieździsta noc. Pośród jasnych punktów na atłasowej czerni, swoją drogę przemierzała kometa. Gorejący obiekt poruszał się wolno, ledwie zauważalnie, jednak przykuwał ich wzrok odstając od reszty nieba. Tori widziała już ten widok, choć gdy spoglądała w górę stojąc obok gruzowiska, słońce wciąż widniało nad horyzontem.
Przemierzali chłodną łąkę porośniętą trawą przez dłuższy czas. Budynek baraków skryty był częściowo pomiędzy skałami, jednak im bliżej go się znajdowali, tym jaśniej odstawał od swojego otoczenia. Gdy stanęli tuż przed wejściem do środka centralnego budynku, dostrzegli, że konstrukcje były uszkodzone. W niektórych miejscach, dachy były zerwane, jednak wszystko wydawało się nie aż w tak tragicznym i opłakanym stanie jak widziane oczami Tori i Evelyn. Cokolwiek zobaczyła, wydarzyło się w innym czasie.
Kometa nad ich głowami potroiła swój rozmiar gdy dotarli na miejsce.
Drzwi rozsunęły się ze zgrzytem, a ze środka wydobyła się z jękiem bólu znajoma postać. Figura Cantos była skrzywiona, przechylona w bok. Ramię, na które upadła wtedy, w dziurze, zwisało luźno wzdłuż jej ciała, przytrzymywane przez zdrową rękę. Spoglądała na nich ze znajomym wzrokiem przerażenia, w którym brakowało jeszcze iskierki obłędu. Jej twarz jednak była skostniała od zimna, wykrzywiona tak, jak zastygały twarze martwych opadających na podłogę. Cantos była żywa, ale z pewnością wyglądała jak trup.
- Boże, boże, jesteście... Znaleźliście mnie - jęknęła z bólu, podchodząc o krok bliżej do nich. Każdy krok sprawiał jej ból w uszkodzonej części ciała. - To jest koniec - zadrżała, zatrzymując się w miejscu i oglądając za siebie, z trwogą spoglądając w ciemny korytarz po drugiej stronie drzwi, przez które przeszła. Dopiero po chwili jak gdyby ocknęła się z transu, powracając do nich zszokowanym, rozbieganym spojrzeniem. - To koniec świata.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

26 paź 2021, o 20:42

Przyglądał się asari w milczeniu, pozwalając by jego słowa dotarły do niej i nakreśliły tą wizję, która mogła ich czekać, jeżeli zamierzali podążać za wytycznymi terminalu. W końcu po prostu skinął głową i ściągnął z pleców karabin.
- Przez wzgląd na nas wszystkich mam nadzieję, że się mylisz - rzucił krótko, posyłając ostatnie, długie spojrzenie w stronę kuli, gdy Tori wspomniała zegarmistrza. Jego wzrok pociemniał, gdy obracał w głowie tą nową informację, próbując znaleźć jej prawdziwe znaczenie, a nie to podsunięte przez obce urządzenie. - Mam wystarczająco wiele styczności z organizacjami, które próbują sterować galaktyką zza kulis, by wiedzieć, że nigdy nie wynika z tego nic dobrego. Idea, że ktoś inny, bez względu na to jak obcy, próbuje sterować czasem, nie jest taką, którą będę w stanie zaakceptować.
Oderwał tęczówki od kuli, niechętnie zostawiając ją za plecami i ruszając w stronę drzwi. Miał przeczucie, że gdyby zostawili ją samą, mogliby już nigdy do niej nie wrócić. Pozostawienie z nią Wayry, który zdawał się nazbyt chętny wykonywać jej wszystkie polecenia, wydawało mu się niezbyt udanym pomysłem, ale nie był w stanie nikogo innego zmusić siłą do zostania.
- Jeżeli to prawda, to nawet jak wydostaniecie się spod bariery, to będzie to oznaczało, że po prostu wróciliście na tor wybrany dla was przez kogoś innego - dokończył, przechodząc przez próg. - Omni-ostrze czy kula, to bez znaczenia. Wierzę, że każdy z takich ciosów pogorszy sytuację, może odrobinę, a może bardzo. Ale zrobić to wystarczająco wiele razy... - wzruszył lekko ramionami, nim zniknął na korytarzu. Rozszczelniony statek.
Watson powitało ich zgoła odmiennym krajobrazem - zarówno w podziemiach placówki jak i poza nią. Bez względu na to jak abstrakcyjne to nie było, zaczynał się powoli oswajać z niespójną naturą czasu panującego pod barierą. Pokryte kurzem biurka, ściany zdobiące pajęczyny, pył osadzony na popękanych płytkach po których nikt nie chodził od... miesięcy? Lat? Dziesięcioleci? Znaleźli się w kolejnym, wydartym z właściwej rzeczywistości miejscu, otoczeni przez lata, którym nie dane było jeszcze nadejść.
Sam milczał przez resztę podróży. Obrali nowy cel i zastanawianie się nad czymś, nad czym nie mieli już kontroli, nie miało większego sensu. Teraz liczyły się baraki, do których zmierzali w ciszy oraz to co w nich znajdą. Jego broń wodziła od linii drzew do linii drzew, ale raczej w przyzwyczajeniu i odruchu niż obawie, że coś napotkają. Kula mogła rzucić na nich dzikie zwierzęta z czasów, gdy Watson nie było jeszcze zamieszkałe przez ludzi, a mogła też postraszyć ich kolejną grupą Zbieraczy, ale ostatecznie nic takiego się nie stało. Dopiero, gdy znaleźli się pod rozwalonymi budynkami i drzwi niespodziewanie zazgrzytały, otwierając się przed nimi, uniósł gwałtownie karabin, celując w postać wyłaniającą się z wnętrza.
Znajomą postać.
- Cantos - odezwał się po chwili milczenia, tonem ni to zaskoczonym, ni to mającym coś konkretnego na myśli. Opuścił lekko broń, posyłając krótkie spojrzenie Tori.
- Masz swoją anomalię - rzucił zdawkowo, w tych trzech słowach zawierając wszystko to co implikowało pojawienie się blondynki we wskazanym przez kulę miejscu oraz to co zasugerował wcześniej. Bez słowa pozostawił jednak ten problem Tori, a samemu wyminął ich byłą-przyszłą-żywą-nieżywą przewodniczkę, wchodząc w ciemny korytarz po drugiej stronie drzwi, zamierzając zajrzeć do środka budynków.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

27 paź 2021, o 20:22

Hearrow wolał się nie zastanawiać w jakim stanie spotkają kolejną Evelyn, która najwyraźniej w obecnym momencie była ich jedyną drogą wydostania się z tej pokręconej sytuacji. Właściwie to zamordowanie jej, bo jak inaczej określić fakt, że ruszyli przez drzwi w tymże celu? Chyba, tak mu się przynajmniej wydawało, chociaż po wymianie zdań miedzy Tori a Vexem już sam nie wiedział czego się spodziewać.
Przeszedł przez drzwi na samym końcu zamykając pochód. Uważnie obserwując otoczenie szedł w milczeniu krok za krokiem, chociaż miał nieodparte wrażenie, że trafili to zupełnie innego miejsca. Niby to samo Watson, niby ta sama kopalnia, a jednak coś było w atmosferze takiego, co jeżyło mu włosy na karku. W głowie cały czas miał słowa Viyo o Cantos. Miał definitywnie racje, "ich" Evelyn było bardzo łatwo zabić, co jeśli staną przed zrozpaczoną blondynką, która będzie oczekiwała od nich pomocy? Co jeśli jednak nie rzuci się na nich z chęcią mordu w oczach? Może sama przyłoży sobie pistolet do głowy, jeśli ją bardzo ładnie proszą? Parsknął pod nosem kręcąc głową z dezaprobatą.
Kurwa.
- W tę stronę spotkaliśmy coś podobnego do Zbieraczy, myślicie, że to... ta kula ma z nimi coś wspólnego? - powiedział wreszcie kiedy przed ich oczami pojawił się zarys baraków mieszkalnych. - Może oni wiedzieliby co z nią zrobić, jak wyłączyć, nie wiem...
Nie sądził, że gdyby spotkali kogoś z przedstawicieli tej rasy, to łatwo byłoby uciąć pogawędkę na temat tajemniczych technologii, ale powiedzmy, że to też była jakaś opcja, prawda?
- Upiorne - skomentował wskazując na kometę krótkim ruchem głowy, ale nie powiedział nic więcej bo drzwi przed nimi otworzyły się, a zza nich wyłoniła się Cantos.
- Aha - powiedział, niezbyt elokwentnie, przyglądając się blondynce. Była w opłakanym stanie i w normalnej sytuacji pierwszym odruchem Marshalla byłaby definitywne chęć pomocy, ale teraz? Teraz nie miał pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Podszedł do Tori i poklepał ją po ramieniu: - Ta nie jest jebnięta. Powodzenia.
Minął asari i wszedł do środka za Vexem bardzo uważnie rozglądając się. Kto wie, być może tutaj znajdą jakieś wskazówki czy podpowiedzi.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 paź 2021, o 21:30

Widziała w oczach pozostałych, że nie pochwalają ani morderstwa, którego się właśnie dopuściła, ani upory i obstawania przy swoim zdaniu. Czy to możliwe, że mimo, iż nie było to jej celem, stała się głosem wątpliwości, które sami w sobie nosili? Wszyscy wyglądali na zdecydowanych, by zniszczyć kulę i terminal, ale... nie zrobili tego. Była sama, jeden głos przeciwko pozostałym, więc nawet w super - demokratycznej społeczności byłaby przegłosowana. A oni raczej nie byli demokratyczną, praworządną grupą ustalającą działania na zasadzie głosowania. Czy wypowiedziała na głos wątpliwości, które wszyscy mieli? Czy może jej opowieść o wycieczkach w zakamarki podświadomości swojej i Evelyn dała im do myślenia i rzuciła nieco inne światło na otaczającą ich rzeczywistość?
Vex patrzył jej prosto w oczy, a ona wytrzymała jego spojrzenie jedynie przez chwilę, potem spuściła wzrok.
- Ja nie chcę przeżywać tego wiele razy - odezwała się cicho, gdy skończył - Zadałam cios raz i kula wysłała nas w szalone miejsca. Znaczy mnie, bo nie wiem jak wy to odebraliście. Nie chcę tam wracać.
Vex ruszył do drzwi pierwszy, za nim Hearrow i Brown. Tori raz jeszcze obrzuciła wzrokiem kulę i skupionego na niej Talava, potem raz jeszcze spojrzała na ciało Cantos, po czym ruszyła za pozostałymi, trzymając się na końcu pochodu. Zamyślona, analizująca sytuację, obmyślająca ewentualne rozwiązania i warianty dopiero w połowie drogi do wyjścia zorientowała się, że wnętrza pomieszczeń nie wyglądają tak, jak je zapamiętała. Wszystko było... stare. Opuszczone. Jakby wewnątrz fabryki nikt nie postawił stopy od wielu lat. A może nawet więcej? Kurz unoszący się przy każdym kroku, spękane miejscami ściany, wybite szyby, warstwa pyłu czy też może kurzu zalegającego wszędzie, na każdym zniszczonym starością sprzęcie jakby nikt nie był w tym miejscu od dekad. Ich stopy zostawiały wyraźne ślady odciskając się rysunkiem podeszew butów, kierujące się stopniowo do wyjścia, które też nie wyglądało tak, jak je Tori zapamiętała. Drzwi były zamknięte i zaplombowane, na szczęście tuż obok nich widniała w ścianie szeroka wyrwa, przez którą mogli się wydostać. Kolejne zwłoki nie zrobiły na asari wielkiego wrażenia, obrzuciła je tylko spojrzeniem jakby ten nieszczęśnik był jedynie połamanym biurowym meblem, przypadkowo rzuconym w przejście. Nawet nie uruchomiła skanera, przestąpiła tylko nad martwym i podążyła za pozostałymi.
Owionęło ją chłodne, nocne powietrze i przymknęła na chwilę oczy, wdychając głęboko zapachy przyrody i nocy, tak inne od zatęchłego, pełnego kurzu wnętrza zapomnianej przez boginię i ludzi przetwórni, zagubionej w wirach iteracji czasu. Idąc za pozostałymi spoglądała od czasu do czasu w niebo, gotowa rzucić się do ucieczki, gdyby tylko dostrzegła cokolwiek podejrzanego, gdyby tylko dostrzegła pojawiający się, zasłaniający gwiazdy kształt. Komentarz Hearrowa sprawił, że spojrzała w kierunku komety, powoli rosnącej i powiększającej się, rosnącej niemal w oczach. Była niemal tak wielka jak wtedy, gdy widziała ją we wspomnieniach Evelyn. I hipnotycznie przykuwała wzrok Tori, do tego stopnia, że nawet nie zauważyła, kiedy zbliżyli się do baraków. Ocknęła się o dwróciła wzrok dopiero słysząc komentarze i stanęła jak wryta.
- Na boginię... - wyrwało jej się na widok wychodzącej z budynku blondynki. Przez dłuższą chwilę stała tak, nie mogąc wydobyć z siebie słowa, rozszerzonymi ze zdziwienia oczyma wpatrując się w twarz kobiety, którą przed kwadransem zabiła. Evelyn wyglądała zdecydowanie źle. Jej twarz, ściągnięta bólem i cierpieniem, przyciśnięta do ciała ranna ręka i udręka w oczach sprawiały, że Cantos stanowiła obraz nędzy i rozpaczy.
- Evelyn... - zrobiła kilka kroków w jej kierunku, zerkając przy okazji na kierujących się do wnętrza baraków Vexa i Hearrowa. - Co ci się stało? Co jest w środku? Co znaczy “koniec świata”? - widząc wahanie blondynki odetchnęła głęboko. Nie czas był na dalszą zabawę w kotka i myszkę. Nie wiedziała z której linii czasowej jest ta Evelyn, nie wiedziała co i ile ta akurat Cantos wie. Wiedziała jedno - ta osoba wciągnęła ich w tą sytuację, swoimi kłamstwami i manipulacjami doprowadziła do tego, że wciąż byli w martwym punkcie, nie wiedząc o co tu chodzi ani jak wyjść z impasu. Swoim szaleństwem i zatajaniem wszystkiego doprowadziła nawet do tego, że sama zginęła, a Tori zmieniła się w mordercę. Doprowadziła do całego tego zamieszania, do wysłania ich wszystkich na wycieczki w czasie, zamknęła ich w tej czasowej pętli która wykonywała się... Ile? 180 razy? A ile takich pętli jeszcze przed nimi? Czy kiedykolwiek będą w stanie wyjść spod tej kopuły? Evelyn - przynajmniej ta, która była z nimi wewnątrz przetwórni - wiedziała zdecydowanie więcej niż oni. Jakimś dziwnym trafem pamiętała to, co się zdarzyło w poprzednich iteracjach. Jako jedyna wiedziała dlaczego zakończyły się one fiaskiem, co poszło źle, a jedynym rozwiązaniem tej sytuacji będzie wiedza, co poszło źle i czego nie powinni robić.
Uśmiechnęła się przyjaźnie i podeszła do Cantos, delikatnie ujmując jej zdrowe ramię i pochyliła się, zaglądając jej w oczy.
- Już dobrze, jesteśmy tutaj. I zaraz ci pomogę, obiecuję. Ale najpierw potrzebuję, żebyś mi powiedziała co wiesz - uśmiech stopniowo znikał z twarzy Tori, uścisk zaciskał się na ramieniu kobiety coraz mocniej, ale Tori nie zwracała uwagi na ból, który mogła zadawać - Co tu się dzieje? Czym jest kula? Dlaczego tak usilnie starasz się ją zdobyć? Czego nie mówiłaś nam od samego początku? Wiesz więcej niż my. Chcę, żebyś to wszystko powiedziała. Tu i teraz!
Puściła Evelyn i cofnęła się o dwa kroki, sięgając po pistolet i celując nim w blondynkę.
- I radzę ci, zrób to szybko, zanim ci znów odbije.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

29 paź 2021, o 06:30

Poszedł z nimi licząc głównie, że może wreszcie dowie się coś więcej. Był zmęczony i miał dość tego miejsca. Nie rozumiał co się dzieje dookoła, wątpił by się miał tego kiedyś dowiedzieć. Jego towarzysze też byli w stopniowo gorszym stanie psychicznym. Tori zdawała się być na skraju załamania psychicznego.
Kiedy spotkali kolejną Evelyn, był zbyt zmęczony by wyrażać zaskoczenia jej obecnością. Pętla czasu czy coś takiego. Pierdolenie, na którym się nie znał, nie ważne czy naukowe czy pseudo naukowe. Byli w pobliżu baraków? Chyba niedaleko było miejsce gdzie znaleźli jedną z wersji Cantos. Heh... Czyli jednak pętla czasu, nie klony? Kto by pomyślał, że to będzie pierdolnięte. Widząc przed sobą żywą kobietę, którą niedawno widział jak umiera, miał poczucie odrealnienia. Jakby był bohaterem opowiadania, przy czym nie głównym, raczej drugoplanowym.
- Tori... Puść. Szarpanie nikomu nie pomoże. - Zauważył, dostrzegając jak palce Asari zaciskają się na ramieniu drugiej kobiety. Tutaj tarcze działały, ciężko więc będzie kogoś zabić, w razie potrzeby. Do tego było by dziwnie, gdyby niebieskiej odjebało i zaczęła się zachowywać jak denatka.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

14 lis 2021, o 01:30

Evelyn była w szoku. Na jej miejscu, ciężko byłoby zachować spokój, lecz ich zachowanie obarczone było gorzkim karbem doświadczenia. Przeżywając to wszystko, co było dopiero jej pisane, znali jej inną, znacznie mroczniejszą stronę. Choć teraz nie przypominała tego, kim dane było jej się stać, ciężko było im wymazać obraz jej szaleństwa.
Obecnie, w jej oczach tkwiło wyłącznie przerażenie.
- Jebnięta? Ale... - obróciła się, wyciągając ku nim dłoń, jakby starała się ich powstrzymać. - Nie idźcie tam! Tam jest...
Jej słowa utonęły we wrzasku bólu wywołanym nagłym zaciśnięciem się wokół jej bolesnego, złamanego ramienia dłoni Tori. Obróciła się zszokowana, spoglądając prosto w oczy stojącej obok asari. Wspominała ją jako miłą, chętną do pomocy lekarkę. Wściekłość w jej oczach i chłód w jej głosie wywołały w niej szok.
- Doktor Te'eria, ale ja... PRZESTAŃ! - jęknęła, usiłując jej się wyrwać, starając się w jakiś sposób ulżyć sobie w tym bólu, który potęgowała osoba, która miała się go pozbyć. - Jaka kula? O czym ty mówisz? Co wy... co wy robicie!
Obróciła się z paniką, spoglądając na plecy znikających w przejściu mężczyzn, to z powrotem kierując swoje spojrzenie w stronę asari. W jej oczach zatliły się łzy, a usta zacisnęły w wąską linię, gdy starała się powstrzymać ogarniający jej serce strach.
- Ja... Nie wiem, co wiem. Nie wiem co widziałam. Wydaje mi się... - jęknęła, czując na swoim ramieniu uścisk. - Puść mnie. Chodźmy z nimi, po prostu... po prostu wam pokażę.
Dopiero gdy uścisk Tori zelżał, rozmasowała lekko swoją rękę, nieśmiało, niechętnie kierując się wraz z Viyo i Marshallem do środka pomieszczenia.
Drżała gdy wchodzili do środka. Korytarz spowity był mrokiem. Z początku, ściany wydawały się gładkie, przykurzone, lecz czyste. Z każdym krokiem jednak podłoga wydawała się mocniej drżeć, a na jej powierzchni pojawiały pierwsze bruzdy ze śladami spalenizny. Wkraczając w środek anomalii, której nie potrafili wytłumaczyć, spoglądali na to, jak każdy ich ruch do przodu posuwa ich o kolejne minuty dalej na osi czasu, zupełnie jakby przesuwali znacznik oglądając vid.
Cantos zawahała się, gdy do ich uszu dotarł stłumiony huk eksplozji. Przejście dalej było otwarte. Skrzydła drzwi leżały na ziemi, wysadzone kompletnie ze swojej framugi. Z drugiej strony do środka wpływał wicher wiatru pochodzący z, jak się okazało, pokoju pozbawionego sufitu.
Pomieszczenie było zniszczone. Tam, gdzie dawniej znajdowały się biurka oraz aparatury, tam teraz pozostały jedynie zwęglone szkielety. Szczątki zmarłych w tym miejscu osób wciśnięte były w kąty pomieszczenia, rzucone na ściany niczym szmaciane lalki.
Nad ich głowami, czerwony błysk komety wypełniał połowę nieboskłonu. Statek, którego kształt wydawał się im obcy, powoli zbliżał się w ich kierunku, wytracając całą prędkość.
- Spędziłam tu... za dużo czasu. Widziałam wiele rzeczy - jęknęła blondynka, trzymając się kurczowo jednej ze ścian, bojąc się przejść dalej. - Wydaje mi się, że naukowcy tutaj... coś tutaj znaleźli. Coś, co to wszystko wywołało, to... zniszczenie - uniosła zdrową dłoń do twarzy, zasłaniając swoje usta. W jej oczach znów szkliły się łzy, którym nie pozwalała spłynąć po policzkach. - Co mogło wywołać taką apokalipsę? - dodała, spoglądając z przerażeniem w górę. W jej tęczówkach odbijała się rzucana przez statek, pomarańczowa łuna.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

14 lis 2021, o 14:36

Wchodząc głębiej w korytarz baraków świat stopniowo przesuwał się dookoła nich, idąc swoim własnym, niezależnym torem czasu. W normalnych okolicznościach byłoby to zaskakujące i trudne do uwierzenia, ale przez ostatnie kilka godzin widzieli tyle różnych rzeczy, które przeczyły temu co prawdopodobne i co możliwe, że łatwo było się na to w końcu uodpornić. Umysł przyzwyczajony do radzenia sobie ze zaskoczeniem na polu bitwy i nawykły do dostosowywania się do zmian w celu przeżycia, teraz zaczął to traktować jako po prostu kolejną niewiadomą otoczenia - pomijając powody oraz przyczyny na rzecz radzenia sobie z objawami. Dlatego Vex w milczeniu szedł do przodu, wodząc lufą karabinu od ściany do ściany, od załomu do załomu, uważając na cienie nawet gdy te znikały pod wpływem przesuwającego się oświetlenia i czasu.
Kiedy przekroczyli wyrwane drzwi i weszli do pomieszczenia pozbawionego sufitu, uniósł wzrok, zawieszając go na obco wyglądającym okręcie. Nie było tu oświecenia, którego szukali, nie było odpowiedzi na pytania kłębiące się w głowie na temat kuli, nie było prostego wyjaśnienia. Tylko zwęglone ciała i zbliżający się statek, przesłaniający niebo szkarłatne od blasku komety.
- Nie rozpoznaję typu okrętu - odezwał się cicho, błądząc wzrokiem po ogromnej konstrukcji. - Może to statek Zbieraczy, których widzieliście wcześniej - dodał przez ramię, nawiązując do wcześniejszych słów Hearrowa.
Ciężko było powiedzieć czy rzeczywiście znajdują się w tej chwili w barakach, czy po prostu dalej są zwykłymi obserwatorami. Dla bezpieczeństwa jednak nie wychodził głębiej na środek pomieszczenia, korzystając ze szczątkowej osłony resztek sufitu, by obserwować niebo.
- Opowiedz od początku co widziałaś - rzucił do Cantos, gdy ta pojawiła się za nimi w pokoju. Widać po niej było, że nie jest tą samą osobą, która rzuciła się na nich w pomieszczeniu z kulą i chociaż tamta również zwodziła ich przez długi czas, to miał wrażenie, że tutaj sytuacja jest odmienna. Nie żeby robiło to jakąkolwiek różnicę.
Ruszył w głąb pomieszczenia po jego obwodzie, oglądając ciała i szukając innych śladów wśród zgliszczy, co jakiś czas zerkając w stronę wiszącego na niebie statku. Okolica wyglądała jak po eksplozji bomby lub trafieniu rakietą, ale ciężko było powiedzieć coś więcej. Czerwona łuna komety oraz halo wiszącego nad głowami okrętu nadawała okolicy koszmarnej barwy, więc nie dziwił się dlaczego Cantos mogło to przypominać apokalipsę, szczególnie przez filtr szoku.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

16 lis 2021, o 10:16

Hearrow posuwał się miarowy tempem tuż za plecami Vexa zabezpieczając tyły Widma. Wiązki latarek z ich karabinów co raz przecinały się wzajemnie, żeby po chwili oddalić się od siebie i przeczesywać inne punkty pomieszczenia, którym podążali. Zmiana, czy też raczej jeszcze brak zmiany Cantos wzbudził w podporuczniku współczucie, przez chwilę zastanawiał się jak sam by na to wszystko zareagował gdyby był na jej miejscu. Była rozbita i przerażona, a to było słychać w jej głosie.
Przekroczył za Viyo próg i stanął w miejscu rozglądając się dookoła. Wszystko wyglądało jak obraz z horroru, smród zwęglonych ciał docierał do jego nozdrzy i drażnił je mdłym zapachem.
- Cholera jasna, kiepska śmierć - mruknął oświetlając latarką najbliższe ciało. Z zamyślenia wyrwał go głos Vexa, który zwrócił jego uwagę na zbliżający się statek. - Być może, nie widziałem statku.
Przez moment obserwował zbliżający się specyficzny okręt próbując przywołać z pamięci jakikolwiek podobny obraz. Minął turianina i wszedł głębiej do pomieszczenia szukając jakiś wskazówek dotyczących tego co się tutaj wydarzyło. Nie liczył na zbyt wiele, ale być może znajdzie jakąkolwiek wskazówkę. Przechodził między zgliszczami i ciałami oświetlając sobie drogę latarką. W niemym skupieniu uważał aby przypadkiem cała ta scena nie okazała się pułapką.
Za plecami usłyszał głos Cantos i jej rozmowę z Widmem. Być może uda mu się znaleźć coś, co sklei ten cały wątek w jedną całość z jej opowieścią.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

18 lis 2021, o 14:20

W milczeniu weszła za Evelyn do mrocznego korytarza, wciąż ściskając w dłoni pistolet i rozglądając się uważnie. Nie było żadnego oświetlenia, jedynym źródłem światła były pozostawione otwarte drzwi i idący przodem Vex i Marshall szybko włączyli swoje latarki, więc Tori poszła za ich przykładem, aktywując swój omni i oświetlając ściany snopem światła. Pamiętała to wnętrze ze swojej wcześniejszej “wycieczki”, gdy obserwowała je oczami Cantos, wychodząc z podziemnego labiryntu i zmierzając w kierunku głównej sali, ale już po kilku krokach zorientowała się, że otoczenie krok za krokiem zaczyna się zmieniać. Ściany przestały wyglądać jak nowe, zaczynały być pokryte śladami ognia, pod nogami gromadził się pojawiający się znikąd kurz. Zupełnie tak jakby każdy kolejny krok postarzał otoczenie o dni, tygodnie albo nawet więcej? Pamiętała swoją wcześniejszą obecność tutaj - pamiętała także to, co zobaczyła w głównym, zdemolowanym i zniszczonym pomieszczeniu baraków, ale nie pamiętała, żeby wnętrze było aż tak nadszarpnięte zębem czasu. Wizja okrwawionych zwłok leżących w nieładzie, rozrzuconych po kątach była tak silna, że gdy usłyszała stłumiony huk eksplozji aż drgnęła, a jej dłonie zaczęły drżeć.
- Byłam już tu. - odezwała się mając nadzieję, że idący z przodu ją usłyszą. - Wnętrze wyglądało chyba nieco inaczej, ale w tej sali na wprost nie było sufitu a wszędzie leżały... - Idąc za pozostałymi przestąpiła wyłamane skrzydło drzwi i zamiast rozglądać się wokół podniosła głowę, w kierunku brakującego sufitu i widocznego nieba.
Był tam. Znów nieco inny niż go widziała wcześniej, Nie sam ciemny kontur zasłaniający gwiazdy, a podświetlony czerwono-pomarańczową łuną kolos zdawał się rosnąć w oczach, zbliżając się. Znów opanował ją strach, jak wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy i usłyszała ten... dźwięk
- Na boginię... - jęknęła tylko i cofnęła się do tyłu. Jej stopy zaplątały się w coś, coś chrupnęło pod podeszwą buta i oparła się ciężko o ścianę, zerkając w dół. Zwłoki również tu były i znów inne niż to zapamiętała. Nie było porozrywanych strzępów ciał, nie było krwi. Wszystko wyglądało jak wypalone, częściowo zwęglone. Uniosła stopę i dostrzegła to, co wydało chrupnięcie - jedna z leżących bezładnie kości poddała się i trzasnęła pod jej ciężarem.
Oddech Tori przyspieszył, omiotła latarką swoje otoczenie, ze wszystkich sił starając się nie poddawać panice.
- Widziałam już ten statek - podniosła znów głowę, wpatrując się w dziwaczną, obcą konstrukcję statku i odezwała się drżącym głosem, w którym nie potrafiła stłumić emocji - Gdy byłam tu jako Evelyn. Sceneria była inna, ale to było to samo, jestem niemal pewna. Gdy był blisko, wydał taki mrożący krew dźwięk, taki... - nabrała głębiej powietrza i kontynuowała po chwili - Wywoływał przerażenie. Zaraz potem kontakt się urwał, zostałam z powrotem ściągnięta do kuli. Ale to coś... Mam złe przeczucia. Czy to coś jest anomalią?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

19 lis 2021, o 04:07

Wnętrze pomieszczenia wydawało się zmieniać jak w kalejdoskopie. Gdzie nie padał ich wzrok, w polu peryferyjnym pojawiały się nieścisłości. Gdzie nie stawiali kroku, tam podłoga pod ich butami zmieniała swoją barwę, z czystej na coraz bardziej pokrytą sadzą. Wrażenie było wręcz surrealistyczne. Stanowiło rzeczywistość, której obraz lustrzany Tori dostrzegała w swoich wizjach. To jednak było prawdziwe.
Prawdziwe jak zapach spalenizny unoszący się w powietrzu. Jak gorące miejsca wewnątrz pokoju, które stanowiły odległe w czasie szramy po uderzeniach pocisków. Jak to, w jak specyficzny sposób sterylny zapach przetwarzanego przez systemy powstrzymywania życia powietrza zmieniał się w zaczadziały, pełen dymu mikrosystem gdy tylko postąpiło się o kilka kroków za daleko.
- Gdy byłaś... - Evelyn zmarszczyła brwi, spoglądając na Tori z zastanowieniem. Mocno analizowała jej słowa, zatrzymując się w miejscu tam, gdzie było umiarkowanie chłodno. Nie wchodziła wgłąb pomieszczenia, nawet, jeśli pozostali tego od niej chcieli. Im dalej podążali, tym więcej zniszczenia napotykali na swojej drodze. - To... nie wiem jak, ale...
Zamknęła oczy, zdrową rękę unosząc do twarzy i pocierając zmęczoną twarz, jak gdyby chciała obudzić się ze snu, który uporczywie trzymał ją w swoich objęciach.
- Dajcie mi ten pieprzony medi-żel, nie potrafię się skupić - poprosiła, pełen boleści wzrok wlepiając w stojącą najbliżej Tori.
Choć mijały minuty, ta Evelyn nie zmieniała się ani trochę.
Nadal przerażona, nadal zszokowana, oczekiwała w nich swojego sojusznika, nie spodziewała się wrogości i zagrożenia, które sprawiali swoją obecnością. Dopiero, gdy ktokolwiek z nich wreszcie się zlitował, dostarczając jej medi-żelu, odetchnęła lekko. Nietrudno było dostrzec, że zużyła już swoje osobiste zapasy. Medi-żel był na swój sposób niczym narkotyk - potrafił wyzbyć osobę odczuwanego przez nią bólu, ale efekt był krótkotrwały.
Następna dawka wystarczyła.
Blondynka wypuściła powietrze z ust, opierając się plecami o najbliższą ścianę. Po chwili, powoli zsunęła się na dół, siadając na ziemi. Wzrok wbiła w gwieździste niebo ponad nimi, zbierając swoje myśli, starając się złożyć je w sensowną kupę, którą mogłaby przekazać za pomocą słów.
W jej tęczówkach odbijały się płomienie nadlatującego statku.
- To czas jest pierdolnięty, prawda? - spytała nagle, głosem drżącym od emocji, a zarazem ich wyzbytym jednocześnie. Niczym skazaniec pogodzony ze swoim losem wypowiadający życzenie swojego ostatniego posiłku. - Dlatego widzieliśmy te ruiny gdy szliśmy do centrum. Były antyczne. Planeta wyglądała inaczej. Ten las... przeszliśmy przez niego, ale wychodząc po drugiej stronie, świat wydawał się... starszy. Pamiętasz? Nie było tego na planach. Nie widzieliśmy w ogóle fabryki, tylko jakieś starożytne budynki - zerknęła na Marshalla, którego, o ironio, znała najlepiej. W jej głowie to on był tym, który rzucił się by jej pomóc gdy wylądowała w czeluściach właśnie tych ruin. Nie wiedziała, jaką drogę przebył Vex z Tori.
Podsunęła nogi w górę, obejmując zdrową ręką kolana. Na moment znów zwiesiła głowę, wbijając wzrok w ziemię.
- A wchodząc tutaj, do baraków, czas skoczył znowu. Do przodu? Do tyłu? - uniosła spojrzenie, szukając w ich twarzach odpowiedzi. - Nie wiem, kurwa. Nie wiem, naprawdę! Ale... nie znamy żadnej inwazji na Watson, żadnego ataku - znów zadarła podbródek w górę, śmiało spoglądając w statek zawieszony na nieboskłonie. - Czyli baraki prowadzą do przyszłości, a las do przeszłości.
Syknęła lekko, usiłując ruszyć złamaną ręką. Wypuściła powietrze z ust, na krótką chwilę zamykając oczy, usiłując zebrać myśli, uformować je w słowa, przekazać w sposób, który będzie dla pozostałych wystarczający, który nie sprawi, że Tori znów chwyci jej bark i ściśnie zbyt mocno.
- Wydaje mi się... - zaczęła, otwierając oczy, unosząc lekko zdrową rękę w górę w obronnym geście, jak gdyby te słowa miały uchronić ją przed konsekwencjami wzięcia ich dosłownie. - Widziałam... ludzi. Wydobyli coś w kopalni, o czym nie poinformowali władz. Coś innego, coś obcego. Coś, co wywołuje... - ruchem dłoni zatoczyła po nieboskłonie. - Zagładę. Myślę, że ściągnęli na siebie zagładę wyciągając to z ziemi. Eksperymentowali na tym. Nie wiem co widzieli. Może to, co my? Może próbowali powstrzymać to, co widzimy teraz? Może... - spojrzała po nich pytająco, używając sformułowania, które znali. - Któryś z nich popełnił błąd. Uszkodzili artefakt, wywołali... anomalię. Stworzyli most między teraz, a kiedyś. Dlatego tu jesteśmy, dlatego to widzimy.
Wsparła się na ścianie, powoli podnosząc w górę, z wzrokiem utkwionym w nieboskłonie. W tym pozbawionym życia krajobrazie, gdzie każda ściana nosiła na sobie blizny ran, których jeszcze nie odniosła, płonący obiekt na niebie przykuwał wzrok najmocniej. Zwiastun niechybnego końca.
- Cokolwiek wykopali, musi stać za tym, co się dzieje - zadecydowała, śmiało spoglądając prosto w nadlatujący, ognisty statek. - Wiecie, gdzie to jest?
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

19 lis 2021, o 19:07

Gdy Evelyn odezwała się, niemal z trudem oderwała wzrok od napawającego ją lękiem, ale jednocześnie niemal hipnotyzującego widoku zbliżającego się statku. Przez chwilę zdawało jej się, że ma problemy ze wzrokiem albo jakieś omamy - widziany przez nią obraz pomieszczenia na krawędziach pola widzenia jakby zmieniał się, pokazując rzeczywistość zgoła odmienną od otaczającej ich, jednak gdy tylko kierowała w to miejsce swój wzrok, znów widziała osmalone ściany, zniszczone sprzęty i zwęglone szczątki. Na płaczliwą prośbę blondynki zareagowała dopiero z opóźnieniem - przez chwilę przyglądała jej się, widząc jednocześnie kobietę stojącą przed nią, ranną, zbolałą i wycieńczoną, raczej normalną - ale jednocześnie widziała tą samą twarz i te same oczy ściągnięte wściekłym grymasem, pełne obłędu i furii oraz martwo patrzące w dal, należące do kobiety, którą właśnie zastrzeliła. Z wahaniem sięgnęła do przytroczonej do paska apteczki i podała Evelyn jeden ze swoich pakietów medi-żelu, po czym westchnęła. To wszystko było nie tak. Kim była ta Cantos? Wcześniejszą wersją kobiety, do której Tori dopiero w przyszłości będzie strzelała? Czy może alternatywną kopią rzeczywistości, jedną z możliwych rzeczywistości rozgrywających się wokół nich? Czy i oni sami również mieli swoje “kopie”? Czy w takim razie istniała możliwość, że gdzieś tutaj, pod tą kopułą spotkają samych siebie, bardziej doświadczonych wydarzeniami, w których uczestniczyli? A może zupełnie “zielonych”, chwilę po wejściu pod barierę?
Uważnie obserwując blondynkę jak ta siłuje się z pakietem i próbuje go rozerwać sprawną ręką i zębami stała bez ruchu obok, jednak gdy ta zaczęła udzielać odpowiedzi na pytanie Vexa, Tori westchnęła i bez słowa podeszła do znajdujących się obok połamanych sprzętów. Wyciągnęła z niego dwa metalowe pręty które niegdyś mogły być nogami krzesła lub taboretu. Nie były proste, miejscami były osmalone, a końcówka jednego pokryta była czarnym nalotem stopionego plastiku, ale nie dbała o to. Podeszła do mówiącej i uspokajająco uniosła dłoń, nie przerywając jej. Z apteczki przy pasku wyjęła rolkę elastycznego bandaża i używając prętów jako prowizorycznych łupek przystąpiła do owijania i usztywniania złamanej ręki Evelyn. Prowizorycznego usztywnienia rzecz jasna, bo nie był to ani czas ani miejsce na poważniejsze badanie czy nawet rozbieranie pacjentki. Czuła się dziwnie. Sam fakt, że właśnie opatruje kogoś, kto zaledwie chwilę wcześniej groził im bronią, kto leżał w tym momencie martwy w pomieszczeniu z kulą wydawał się zupełnie surrealistyczny.
- Widziałaś to coś, czy to tylko twoje przypuszczenia? - odezwała się nadspodziewanie spokojnym, płaskim głosem - Wiesz jak to wyglądało? I gdzie robili te eksperymenty? Tutaj? Czy to właśnie wywołało eksplozję? A co z kopułą? Pojawiła się jako wynik tych eksperymentów? - zacisnęła ostatni węzeł na bandażu i cofnęła się o krok, oceniając swoje dzieło. Wygodne to nie było na pewno, ale przynajmniej zmniejszy ból do czasu, gdy będzie można kobietę opatrzyć w lepszych warunkach. O ile przeżyje.
Odwróciła głowę do Vexa i Marshalla, starając się unikać spoglądania w górę ze strachu, że widok tajemniczego statku ponownie wywoła w niej panikę i tym razem się podda i ucieknie.
- Jeśli to prawda, a kula jest tym artefaktem, to mieliście rację. Tylko wciąż nie wiem jak ją można zniszczyć.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

19 lis 2021, o 20:21

Vex obrócił lekko twarz, spoglądając przelotnie przez ramię w stronę Tori, nim wrócił spojrzeniem ku zmieniającemu się krajobrazowi korytarza.
- Widziałaś ten statek w wizji - bardziej stwierdził niż zapytał, pamiętając jej wcześniejsze słowa. Wyglądało na to, że kula zrobiła wyjątek dla asari, nie wysyłając jej w koszmar jej własnej przeszłości, a... no właśnie, gdzie? Dlaczego do baraków? Dlaczego w serce tego zniszczenia, które znajdowało się w przeszłości Watson i było jakoś powiązane z otaczającą ich barierą? I dlaczego artefakt posłał ich tutaj akurat teraz, skoro wcześniej próbował ich stąd odciągnąć, podsuwając im groźby lub inne wskazówki?
Prośba Evelyn wyrwała go z rozmyślań, zmuszając do zakotwiczenia się z powrotem w ich obecnej rzeczywistości - nawet jeżeli ta wydawała się być coraz bardziej surrealistyczna z każdym kolejnym krokiem w głąb morfującego korytarza. Uniósł lekko dłoń i machnął krótko do Tori, dając jej nieme przyzwolenie, jeżeli w ogóle go potrzebowała, a samemu skupił się na wodzeniu lufą broni po wnętrzu zrujnowanego pomieszczenia. Ich przewodniczka była teraz najmniejszym problemem, nawet gdyby znowu okazała się tylko kolejną maską, a odpowiedzi która mogła mieć...
Jego wzrok zatrzymał się na jednym ze spalonych ciał, błądząc po poczerniałych kościach przebijających się przez zwęglone resztki wysuszonej temperaturą skóry, ale ich nie widząc, otulony własnymi myślami.
Problem polegał na tym, że nie wierzył, by Cantos miała jakiekolwiek odpowiedzi. Ta Evelyn, którą zabili - być może. Kobieta ze złamaną ręką, która powitała ich w strachu, stając w przejściu baraków, była jednak jej inną wersją. Inną instancją, niezmienioną stu osiemdziesięcioma czterema iteracjami. Niezłamaną.
I pozbawioną wiedzy, którą tamta nabierała z każdą kolejną nieudaną próbą przełamania bariery.
A przynajmniej tak z początku myślał. Słuchał w milczeniu jej opowieści, gdy osunęła się pod jedną ze ścian. Sam opuścił karabin i przykucnął przy osmolonej części podłogi, gdzie nieznana energia pozostawiła po sobie wypalony ślad i stopione niewyobrażalną temperaturą panele, muskając ich powierzchnię opuszkami rękawicy.
- Artefakt w kształcie kuli - rzucił przez ramię, gdy skończyła. - Tak, znaleźliśmy go i wiemy gdzie jest. A przynajmniej na tyle, na ile można wiedzieć cokolwiek w tym miejscu. Skręcisz dwa razy w ten sam korytarz i raz skończysz w kopalni pięćset lat temu, a raz w korytarzach fabryki za dwadzieścia lat do przodu.
Most między teraz, a kiedyś. Obrócił w myślach to wyrażenie, krzywiąc się niechętnie na to co te teoria implikowała. Czy nie to samo wydarzyło się, gdy i oni próbowali zaatakować obcy terminal? Czy właśnie tym były te wizje? Wysłaniem ich... w przeszłość? W prawdziwą, rzeczywistą przeszłość?
Poruszył dłonią, pocierając o siebie palcami. Czarna sadza zmieszała się z pociemniałą, zaschniętą krwią, która zdobiła jego rękawice, tworząc kpiące sobie z jego niewiary smugi.
- Może. A może to po prostu odbicia potencjalnego "co gdyby" - odparł zdawkowo na jej teorię tego że baraki znajdują się w przyszłości, podczas gdy fabryka tkwiła na początku linii czasu, która otaczała Watson. - Znaleźliśmy też coś innego. Jesteś trzecią Evelyn, którą spotkaliśmy - dodał wprost, podnosząc się z przykucu, odwzajemniając się w dawaniu odpowiedzi na pytania, ale pozwalając jej zrobić z tą informacją cokolwiek uzna za stosowne. Czym była odrobina dodatkowego chaosu w kotle, w którym się znaleźli. - Jedna nie żyła, a druga próbowała nas zabić. Kula też próbowała nas skierować do czwartej, uwięzionej w dziurze pod ziemią.
Wytarł palce w biodro i ponownie chwycił karabin, unosząc wzrok na statek majaczący na nieboskłonie i przesuwając go po nieznanych, obcych krzywiznach oraz szkarłatnym świetle w jego sercu.
- Jeżeli to coś jest anomalię, to nie widzę jak mielibyśmy się tego pozbyć - rzucił do Tori, odpowiadając w końcu na jej poprzednie pytanie. Aktywował omni-klucz i wycelował przedramię w stronę nieba, uruchamiając nagrywanie. Przyszłość, przeszłość czy potencjalna rzeczywistość, przynajmniej będzie miał co przeanalizować i nad czym się zastanawiać. Lub co pokazać Radzie. - Ale myślę, że to nie po okręt wysłała nas tu kula. To Cantos dalej jest anomalią. A przynajmniej jej obecność tutaj.
Upewnił się, że nagranie wyraźnie przedstawia otoczenie oraz okręt wiszący na niebie nim je zapisał i opuścił rękę, odwracając się w stronę kobiet oraz Marshala i Browna.
- Nie ma tu nic innego. Jeżeli to ta sama Evelyn z którą przyszliśmy, to nie należy do tego miejsca - bez względu na to czy to przyszłość, czy przeszłość. Prawdopodobnie jej sama obecność tutaj to anomalia, a nie ona - skwitował, przesuwając wzrokiem po blondynce, by po chwili przenieść go na krótko na Tori. - Wygląda na to, że być może jednak nie będziesz musiała jej zastrzelić - dodał, podchodząc z powrotem do korytarza i zatrzymując się w progu, gotowy ruszyć w drogę powrotną, ale zwlekając po usłyszeniu słów asari.
- Wywołania większej, permanentnej anomalii pewnie mogłoby pomóc. Albo jeszcze bardziej zaszkodzić. Jeżeli to prawda, to od prób jej zniszczenia to wszystko się zaczęło. - Przez uderzenie serca wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ostatecznie tylko pokręcił głową. Miał pewien pomysł na wywołanie krytycznej anomalii jeżeli byłaby to ścieżka, którą chcieliby podążyć, ale nie był to pomysł, który mógł się komukolwiek spodobać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”