W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

21 sty 2023, o 18:45

Spojrzał na podaną mu zupę i z lekkim zaskoczeniem uniósł brwi. Spodziewał się, czegoś na poziomie gówno zupki z proszku, a otrzymał zamiast tego gęstą i pełną składników zupę. Zastanawiał się czy hodują na miejscu czy może jednak chiński rząd nie zapomina i wysyła wciąż jedzenie na tą kolonie. Cokolwiek by to nie było sama zupa była naprawdę dobra. Prawie jak w Szanghaju.
Cieszyło go to, że Iris nie zareagowała mniej naturalnie. Jego plany zawsze opierały się na dość prostych założeniach, a zazwyczaj postać do pośmiania bardzo szybko kupowała serca ludzi. Wolał zabijać niż wykorzystywać swoją wiedze w manipulacji innych. Ta przynajmniej była bardziej szczera. Życie jednak więcej razy stawiało go w sytuacji gdzie niestety ta druga umiejętność była znacznie bardziej przydatna.

Obserwował jak pałeczkę przejęła Rutherford. Przynajmniej się odnajdywała w roli, a kiedy w głowie przestawiła się już dźwignia, że to nie jest żadna radna tylko bieda komandos to od razu wszystko wydawało się łatwiejsze. Co jak co, ale w wypieraniu rzeczy we własnej głowie był naprawdę niezły. Po prostu więc jadł, palił i wsłuchiwał się w dialog dziejący się gdzieś obok niego.
To co go różniło go od drugiego Charlesa to to, że w jego oczach nie było żadnych iskierek rozbawienia. Była typowa dla niego pustka. Może i jego ciało było w chińskiej restauracji ale jego umysł kolejny raz zawędrował do miejsc, których odwiedzać nie powinien. Przeczuwał w środku, że musi sięgnąć po leki. Te dopiero niestety mógł wziąć już po powrocie z restauracji. Ścisnął dłonią trochę mocniej pałeczki starając się powstrzymać lekkie drganie dłoni.
Na wiadomość Alexa nie odpisał. Jeśli obydwoje spojrzeli na wiadomość to nie wyglądałoby to najlepiej. Więc po prostu sięgnął po kolejnego papierosa. Zjadł pierożki, które na krótką chwile poprawiły jego nastrój. Oparł się wygodniej o siedzisko krzesełka. Spojrzał na Iris zaciągając się papierosem.
- Dopiero co przylecieliśmy Rose. Wyluzuj już trochę z obciąganiem górze, co? Przecież nie ma tu Hearrowa. - Rzucił zmęczonym tonem na jej próbę rozpoczęcia operacji tu i teraz. Człowiek z radnej wyjdzie, ale radna z człowieka nigdy. - Tak ja mówiła, Rutherford. Naszym celem jest ją odnaleźć, gdyby trzeba było załatwić żeby zniknęła. - Zaciągnął się by po chwili westchnąć. - Wtedy raczej nie prowadzilibyśmy tej rozmowy w tak cywilizowany sposób.
Patrzył mężczyźnie prosto w oczy. Nie żeby go wyzwać czy cokolwiek, po prostu żeby go uświadomić, że to właśnie on jest specjalistą od zleceń takich jak te. Jeśli mieliby ją zabić to pewnie Zhu siedziałby teraz podczas najgorszej sesji tortur w swoim życiu. Zaciągnął się po raz kolejny by po chwili zgasić papierosa.
- Rozumiem, że czas jest ważny ale nie zamierzam poświęcać swojego życia za szukaniem dwóch duchów naraz. Z tego co opowiadasz, Kate, brzmi jak człowiek, który wie co robi. Nasze błędy, mogą się przenieść na nią.
Odłożył pałeczki na talerz i przyglądał im się chwile. Jakaś część jego umysłu chciała jak najszybciej się stąd wynieść. Nie wiedział czy to instynkt czy kolejny raz jego paranoja uznała, że go zacznie irytować w miejscu publicznym.
- Słuchaj, wróć do domu i wszystko na spokojnie przemyśl. Dla ciebie to tylko powiedzenie tak, ale dla nas to przygotowanie transportu i ucieczki z planety z dodatkową osobą. - Oparł dłoń na blacie i stuknął kilka razy palcami. - Wiesz, że jeśli coś się spierdoli to nawet twoja pozycja cię nie obroni. Nie wiem czy rządzi tu Mealstrom czy Hybris, ale nie ważne kto, bo moje kontakty w obu organizacjach nie uratują twojego życia.
Chciał mieć absolutną pewność, że Zhu wiedział na co się pisze. Jeśli tak, nie ma problemu. Jeśli nie, to też nie ma problemu. Po prostu Charles nie przepadał za ludźmi, którzy wchodzili w tą robotę by potem nie godzić się na konsekwencje tej pracy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

27 sty 2023, o 11:46

Nie był to hotel marzeń, ale na obecną chwilę powiedzmy, że nie mieli innej alternatywy. Hearrow wzruszył z rezygnacją ramionami, przyjął dwie karty do pokojów i chociaż nie sądził aby mieli tu spędzić więcej czasu, skinął na swoją drużynę i z pełnymi pakunkami jedzenia skierował się do pokoju hotelowego. Jedną kartę wręczył Rebecce tak na wszelki wypadek, aby uniknąć ewentualnych podjerzeń.
- Pan policjant nie dołączy do nas? - zapytał, chociaż nie liczył wcale na odpowiedź. Wreszcie dotarli pod właściwe drzwi, Hearrow przyłożył kartę dostępu i weszli do środka. Pokój zdecydowanie odwzorowywał to, na to napotkali się już wcześniej. Podporucznik przebywał już w różnych warunkach podczas swojej służby więc wystrój, a raczej jego brak nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Usiadł w pierwszym lepszym, możliwym miejscu i wziął się za rozpakowywanie jedzenia.
- Co z naszą drugą ekipą? Ktoś się odzywał? - zapytał kierując swoje słowa do Alexa. Szczerze liczył na to, że umiejętności dyplomacyjne radnej, jak i ambiwalentne podejście Strickera do sprawy wniosą coś do ich misji.
- Dagan, spróbuj podłączyć się do terminala, skoro już mamy taką możliwość i zobacz czy możesz coś użytecznego z niego wyciągnąć - powiedział patrząc na porucznik. - Wolałbym nie nadziać się na coś przed spotkaniem z naszym kolejnym informatorem.
Przełknął kilka kolejnych kęsów i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Zhu wspomniał, że wejście do przekaźnika jest zabezpieczone, może nie musimy się tam włamywać bezpośrednio z ulicy, może udałoby się załatwić jakieś przepustki?
Plan w jego głowie powoli się krystalizował, nie pozostało im na razie nic innego jak poczekać na informatora.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

27 sty 2023, o 20:51

IRIS, CHARLES (x2)



Zhu w milczeniu słuchał odpowiedzi doktor Rutheford, wzrokiem jedynie przeskakując z jednej twarzy na drugą. Oceniał i sondował oboje, jednocześnie coś sobie w głowie kalkulując i być może snując wstępne plany rozwiązań. Gdy zapadła cisza po słowach Iris, sięgnął po swoją szklankę z piwem i opróżnił w kilku łykach, po czym ostrożnie, powoli odstawił szklankę na blat stołu, przyglądając się jej w milczeniu i ze ściągniętymi brwiami jeszcze przez dłuższą chwilę.

- Gdybym wiedział gdzie jest Stewart, to sam bym do niej dotarł. Gdy kontaktowałem się z nią ostatnim razem była po stronie amerykańskiej - westchnął lekko, jakby z niechęcią zanim odezwał się Striker - Ale minęło już trochę czasu od tamtej pory i teraz może być wszędzie, zresztą myślałem, że udało jej się jakimś cudem uciec z Watson. Najwidoczniej się myliłem - zabębnił palcami po blacie stołu i podniósł wzrok na Charliego gdy ten dołożył swoje trzy grosze.

- Problemy mogę mieć tylko pod jednym warunkiem - że wpadniemy. Jeśli uda się do niej dotrzeć po cichu, o całej imprezie będę wiedział jedynie ja i moi ludzie, a oni nie sypną - pochylił się do przodu, patrząc Strikerowi w oczy - Nie zrozum mnie źle, dzięki za ofertę i tak dalej, ale ja jestem u siebie. Dam radę. A na pewno nie wrócę na Cytadelę, chyba bym tam szajby dostał. Natomiast jeśli coś się spieprzy, to będziecie mieli przesrane na równi ze mną, więc nawet wasza ewakuacja będzie pod znakiem zapytania, chyba, że ja wam pomogę. Jak mówiłem, to moje podwórko i mam nieco lepsze wtyki w porcie niż wy.

Tuż obok stolika pojawiła się ponownie kelnerka, z szerokim uśmiechem zbierając puste naczynia i pytając, czy życzą sobie coś jeszcze. Zhu zaprzeczył nie pytając pozostałych o zdanie i uregulował rachunek puszczając oko do Iris. Chwilę później jego twarz ponownie spoważniała i zaczął podnosić się z krzesła - Musimy iść. Zaraz skończy się zmiana w sąsiedniej fabryce i pojawi się tutaj sporo ludzi. I sporo oczu i uszu, przy których nie będzie łatwo rozmawiać.

Gdy wyszli na ulicę, zorientowali się, że Zhu nie oszukiwał - faktycznie, chodnikami maszerowało znacznie więcej osób niż wcześniej, ulicą sporadycznie przemykały pojazdy. Wciąż było ciemno, co dla osób nie przyzwyczajonych do niemal 38-godzinnej doby mogło wydawać się zaskakujące. Od ich przylotu minęło już sporo czasu, a tymczasem wydawało się, że słońce Watson zastrajkowało i postanowiło po prostu nie wschodzić.

- Nie przypuszczam, że macie jakieś lokum? Chodźcie za mną - Charles spytał chyba nieco retorycznie, bo ruszył ulicą nie oczekując odpowiedzi. Przez jakiś czas prowadził ich w przeciwną stronę do tej, z której przyszli po ich spotkaniu w zaułku, później skręcił jednak w wąski przesmyk między sąsiadującymi ze sobą budynkami. Przecięli niewielkie podwórze zwracając na siebie uwagę kobiety rozwieszającej tam na sznurkach pranie, wyszli na kolejną ulicę i przeciąwszy ją, ponownie zagłębili się w wąskie, brudne przejścia i chodniki pomiędzy coraz bardziej obskurnymi budowlami, by po dłuższym czasie zatrzymać się na tyłach opuszczonego budynku po jakimś magazynie. Wybite okna, częściowo zasłonięte deskami, zardzewiały łańcuch na obdrapanych drzwiach, ściany upstrzone niegdyś kolorowym, obecnie wyblakłym graffiti i walające się wokół śmieci świadczyły dość dobitnie, że niewiele osób zapuszczało się w te okolice.

Zhu podszedł do drzwi i wyjętym z kieszeni kluczem bez zbytniego wysiłku otworzył kłódkę - z wierzchu pokryta rdzą, jednak dobrze naoliwioną i ze sprawnie działającym zamkiem. Rozejrzał się jeszcze raz, uchylił drzwi i pierwszy wszedł do środka gestem pokazując pozostałym, by szli za nim. Wnętrze hali było ciemne, ale niemal puste, rozbrzmiewając lekkim echem towarzyszącym ich krokom na betonowej podłodze. Prowadzeni przez chińczyka, przeszli do jednego z pomieszczeń biurowych, lecz tutaj spotkała ich niespodzianka. Kolejne drzwi wyglądały na solidne i znacznie bardziej zadbane niż wejściowe, a gdy Zhu wstukał kod na ukrytej klawiaturze zamka otworzyły się automatycznie, wpuszczając ich do dość przestronnego pomieszczenia. Błysnęło światło i mogli się nieco lepiej rozejrzeć po wnętrzu. Królowały tutaj cztery fotele i sofa ustawione wokół szerokiego, choć niezbyt wysokiego stołu, pod ścianą w równych rzędach stały szafki - jedna z nich była otwarta a wewnątrz dostrzegli kilka karabinów, na długim biurku pod jedną ze ścian rozjarzyły się dwa terminale.

- Witajcie w mojej norze. Tutaj spotykałem się z moimi ludźmi przed SST gdy chcieliśmy coś obgadać. Jeśli chcecie, możecie tu zadekować się na chwilę, ale według mnie pani doktor ma rację i trzeba dotrzeć do przekaźnika w miarę szybko. Im mniej ludzi was widzi i im mniej czasu tu spędzicie, tym mniejsze ryzyko, że SST zacznie się wami interesować.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 53
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 11.950

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 sty 2023, o 04:20

Ciche stęknięcie rozwalającego się na łóżku Alexa zamaskowało skrzypnięcie jego pancerza oraz łóżka, na które zwalił się całym swoim ciężarem, gdy tylko znaleźli się w obskurnym pokoju, a mężczyzna postawił na stoliku jedzenie, samemu zabierając swoją porcję. Było... dobre, jak na wyhaczony w pośpiechu lokal, chociaż z typową chińszczyzną było różnie dla jego żołądka; nie spodziewał się jednak rewolucji na miarę tej, gdy będąc raz w autentycznej restauracji asari, zjadł importowane mięso z jakiejś tam ich planety. Toaleta stała się wtedy dla niego nowym domem, a szczerze powiedziawszy teraz wolałby uniknąć takiej sytuacji.

Przeglądając ofertę wypożyczalni pojazdów, pałaszował swoją porcję, gdy przyszło mu powiadomienie od Rose; przeczytał i zamknął komunikator, wracając do gazetki i kręcąc co jakiś czas głową, gdy natrafiał na model, który zdecydowanie był przeceniony... czyli większość. Ceny, jakkolwiek porażały, były przykrą koniecznością, jeżeli nie chcieli ryzykownie latać promem, a i podobno góra miała opłacać koszty operacyjne, więc karta służbowa Toma powinna to pokryć bez trudu, prawda?

Drgnął, wyrwany z przeglądania oferty, gdy został zapytany o wiadomość. W pierwszym odruchu chciał odstawić kubełek na podłogę, ale zawahał się i w końcu ustawił go na kolanach, przełykając kęs i otwierając komunikator. Odchrząknął, zaczynając czytać na głos: — In progress. Nie lubi gry wstępnej, przeszedł od razu do interesów. Może pomóc, musimy tylko ocenić, czy warto. Czyli na moje oko wypada mieć stabilny plan B — jak na zawołanie Tom zaczął kombinować z przepustkami, co przypomniało Finnowi jego wcześniejsze myśli. — Fabrykacja może zająć za długo, zależnie od ich poziomu zabezpieczeń można technicznie wyhaczyć jakiś pracowników... można by też poszukać jakiegoś innego wejścia, coś awaryjnego, może jakiś balkon na wyższym piętrze? Tylko dobrze byłoby mieć plany budynku.

Zerknął na Sadie, zastanawiając się, czy oczekiwany informator mógłby to załatwić w miarę szybko. — Jak już o tym mowa, trochę wybiegnę w przód. Podróż promem będzie stosunkowo zauważalna, taką mam opinię. Moglibyśmy wynająć jakiś pojazd na naszą ekipę... przeglądnąłem kilka opcji i nawet mam swoich faworytów.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 sty 2023, o 09:22

Wychodząc na ulice, wsunęła dłonie do kieszeni kurtki. Szła za Zhu, początkowo przyglądając się jego plecom, ale szybko, uciekła spojrzeniem na mijających ich pracowników fabryki. Mało kto podniósł wzrok na generycznych przechodniów, mając na głowie zmianę, dom, kredyty potrzebne do utrzymania się w kolonii. Przypadkowe ofiary konfliktu, dla których - przynajmniej według Charliesa - nic się nie zmieni. Tylko czy aby na pewno? Nie tak działała polityka. Chcąc uciec od niewygodnych pytań, które zaprzątały jej głowę, zrównała się krokiem z mężczyzną.
- Nie mieliśmy jeszcze okazji się nad nim zastanowić - przyznała. Być może, w toku początkowej akcji na Watson i planowania po kolei ich ruchów optymistycznie założyła, że wszystko ułoży się tak szczęśliwie oraz po ich myślach, że konieczność zatrzymania się tutaj na dłużej będzie zbędna.
Czując na sobie wzrok kobiety, a także mając z tyłu głowy deklarację Strikera, przyciągnęła do siebie za rękę Zhu. Na moment, ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Dla kogoś postronne, z perspektywy osoby rozwieszającej pranie, wyglądali jednoznacznie. Rutherford puściła jednak tylko Azjacie oczko w podobnym, frywolnym tonie, jak on od niej jeszcze w knajpie.
Zatrzymali się przed solidnymi, zamkniętymi na kłódkę drzwiami. Podczas kiedy jeden Charles rozbrajał staromodne, aczkolwiek nie mniej skuteczne zabezpieczenia, przysunęła się bliżej drogiego, aby dyskretnie szepnąć.
- Co my właściwie robimy? - dobre pytanie. Zhu budził zaufanie, musiało mu zależeć na Steward, w innym wypadku nie proponowałby współpracy oraz swojej osobistej pomocy. Był jednak stąd. Z Watson. Mimo całej sympatii, musiała założyć, że gdyby tylko znał prawdę, sprzedałby ich - zwłaszcza ją - za święty spokój do końca swojego życia na kolonii.
Zmusiła się do pierwszego kroku. Zeszła w głąb najprawdopodobniej starego biurowca, starając się przynajmniej prześlizgnąć drogą w dół tak, aby nie otrzeć się o żadną ścianę, krawędź czy inne, brudne miejsce. Trzymała swoją paranoje na wodzy, uciszała pedantyzm najgłośniejszy w momencie trzasku czegoś pod ich butami. Na moment, przymknęła oczy, gdy ten wstukiwał w panel kilka cyfr; wystarczyło, że Striker patrzył mu się na ręce. Ona nie musiała podsycać paranoicznych myśli.
Wyposażenie w miarę uporządkowanego pomieszczenia było miłym zaskoczeniem. Rozejrzała się, miejsce to spełniało wszystkie wymogi, aby stać się dziuplą do planowania jak można zmienić stan faktyczny na kolonii. Pod warunkiem, że faktycznie widzieliby w tym sens. Nie było to jednak clou ich pobytu na Watson, chcąc nie chcąc, musiała odsunąć ambicje na bok i skupić się na powodzie, który ściągnął ją tutaj aż z Cytadeli.
- Mam jedno, najważniejsze pytanie - odezwała się, siadając na brzegu fotela. Zadarła głowę, szukając spojrzenia Zhu.
- Masz tutaj kawę? - nie żartowała. W kwestii kawy, była jak zawsze śmiertelnie poważa.
- W jaki sposób jesteś w stanie zapewnić nam dostęp do przekaźnika? W ogóle istnieje szansa na to, że możemy dyskretnie pobrać z przekaźnika dane, czy wspólnie musimy utorować sobie drogą do tego? - chciała wiedzieć, na co powinna być gotowa. Czy zmuszona będzie bez zawahania unieszkodliwić przeszkodę, jak wiele ryzykowali.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 sty 2023, o 13:42

MARSHAL, REBECCA, ALEXANDER

Pokoje hotelu - zgodnie z przewidywaniami po zapoznaniu się z jego lobby i recepcją - nie zasługiwały na określenie ich ani “wygodnymi”, ani “przytulnymi”. Ich główną zaletą był fakt, że po prostu... były. W każdym dwa łóżka z wygniecionymi materacami, obok nich niewielka przestrzeń “rekreacyjna”, w której mieścił się z trudem stół pełniący jednocześnie rolę biurka i dwa krzesła, łazienka z prysznicem w którego narożnikach widoczne były nieciekawe naloty pleśni, schowana we wnęce przy drzwiach wejściowych niewielka szafa... I to w zasadzie tyle. Jedynie widok z okna mógł budzić zaciekawienie - pobliskie, rozświetlone kolorowymi lampionami i sporadycznymi neonami ulice Luzhou obserwowane z wysokości drugiego piętra wyglądały dość malowniczo i egzotycznie. Rebecca zasiadła przy terminalu, sprawdzając dostęp do lokalnych sieci i potrzebne im dane, a przede wszystkim możliwość przebicia się przez jakiekolwiek zabezpieczenia, które otworzyłyby im drogę głębiej, nie do serwisów informacyjnych i kanałów telewizyjnych, ale do źródeł danych bądź - w najbardziej optymalnym przypadku - do samych serwerów i centrów danych. Ignorując nachalne reklamy, kolorowe witryny ekstranetowe powoli, stopniowo zagłębiała się w cyfrową sieć komunikacyjno-informacyjną. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że to musiało potrwać i raczej nie było zadaniem do zrealizowania w ciągu jedzonego przez wszystkich posiłku.

Alex wtórował jej, korzystając ze swojego omni-klucza, ale jego poszukiwania koncentrowały się na innych treściach - po przyswojeniu sobie oferty i lokalizacji pobliskiej wypożyczalni pojazdów, skoncentrował się na budynku przekaźnika. Liczne zdjęcia do których dotarł przedstawiały przeszklony, biurowy budynek o wysokości pięciu pięter, z umieszczoną na jego dachu baterią anten - zarówno masztów z kasetowymi antenami naziemnymi, jak i talerzy satelitarnych. Z planami samego budynku było nieco trudniej, być może dotarcie do nich wymagało nieco bardziej starannych i dogłębnych poszukiwań, niemniej jednak nawet z publicznie dostępnych danych udało się poskładać przynajmniej ogólny obraz. Budynek był siedzibą kilku firm - zarówno różnego rodzaju biur czy kancelarii prawniczych, jak i lokalnego operatora telekomunikacyjnego, stacji telewizyjnej i urzędu statystycznego, co pozwalało sądzić, że był wykorzystywany pod kątem przetwarzania danych, a zatem serwerownie musiały znajdować się właśnie tutaj. Kilka firm znajdujących się w budynku podawało swoją lokalizację na poziomach poniżej gruntu, co znów wskazywać mogło na fakt, że spora - jeśli nie znaczna - część kompleksu znajduje się pod ziemią.

Po jakimś czasie poszukiwania i cyfrowe śledztwo zostało przerwane przez stukanie do drzwi, a raczej “łomotanie”, bo stojąca po ich drugiej stronie osoba nie bawiła się w delikatne zapowiedzenie swojej wizyty. Po ich otwarciu, do pokoju wszedł odziany w szary, krótki płaszcz mężczyzna w zbliżonym do ich wieku, lustrując szybko tak wnętrze pomieszczenia, jak jego lokatorów. Jego twarz zdobiła długa blizna, ciągnąca się od czubka krótko ostrzyżonej głowy aż do zarośniętej brodą żuchwy po lewej stronie twarzy, a uwagę pozostałych szybko przykuł chwyt pistoletu wsuniętego za pasek, z którym nowoprzybyły się nie krył. Przez chwilę przyglądał się im w milczeniu, potem mlasnął głośno i zmrużył oczy.

- Coś tutaj ładnie pachnie - odezwał się lekko schrypniętym głosem - Zostało wam coś z tej uczty dla strudzonego wędrowca? - zarechotał krótko, najwyraźniej ubawiony własnym dowcipem - Nie wyglądacie mi na Maelstrom, ani na Zaćmienie, oni zwykle w takich norach się nie gnieżdżą i trochę inaczej wyglądają. Możecie mnie oświecić kim są nasi “wspólni przyjaciele”? - uniósł pytająco brew, przeskakując wzrokiem od jednej twarzy do drugiej i na chwilę zatrzymując spojrzenie na wyświetlaczu terminala - Mnie to w zasadzie rybka, jestem biznesmenem a kredyty są kredyty. Ale miło wiedzieć, kto jest moim klientem bo wtedy wiem, czego się mogę spodziewać i jakie stawki krzyknąć. A, jeszcze jedno - wskazał kciukiem za siebie, w stronę drzwi - Nie wiem czy wiecie, ale na dole siedzi jakiś mundurowy idiota i widać, że nie jest zadowolony ze swojej fuchy. Przylazł tu za wami?
IRIS, CHARLES (x2)

Usta Zhu rozciągnęły się w szerokim uśmiechu gdy mężczyzna usłyszał pytania Iris.

- Mademoiselle, może jesteśmy plebsem z prowincji, ale nie jesteśmy dzikusami - podszedł do jednej z zamkniętych szafek, otworzył ją i odsunąwszy się na bok zaprezentował wnętrze - ukryty wewnątrz ekspres do kawy, kilka puszek i pojemników i całkiem spory zapas oznaczonych chińskimi znaczkami batoników - Mamy tutaj nawet toaletę - wskazał w kierunku drugich drzwi w ścianie pomieszczenia - Pytanie tylko czy smak kawy będzie wam odpowiadał. To lokalna uprawa, jak większość z czego korzystamy. Ziemia niezbyt często nas dopieszcza dostawami a ich ceny są kosmiczne, więc musimy sobie radzić sami. Co do przekaźnika - chwycił jeden z batoników i zostawiając szafkę otwartą podszedł do sofy i opadł na nią, rozpakowując czekoladową przekąskę - To siedziba wielu firm. Mogę waszą dwójkę przeszmuglować jako funkcjonariuszy policji, potrzebne będą tylko dla was mundury, a to się da załatwić. Znaczy nie wiem jak z tobą przyjacielu, bo... - wskazał na Strikera po czym rozsunął ręce na boki jak wędkarz pokazujący wielkość złowionego okazu - Jesteś dość duży. Ale coś się wykombinuje. Musimy mieć jakiś powód wejścia do środka, żeby nie zatrzymali nas na recepcji... Zawsze możemy iść przesłuchać świadka z jednej z tamtejszych firm, albo spróbować wywołać alarm pożarowy. To da nam parę minut na dotarcie tam, gdzie trzeba. Bo jak się domyślam, do danych chcecie dobrać się bezpośrednio? No, chyba, że mieliście jakiś inny plan. Przecież nie będę wchodził w drogę - znów spojrzał na Strikera - zawodowcom.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 sty 2023, o 14:15

Oczy Iris błysnęły, kobieta zerwała się z fotela i doskoczyła do szafek, które otworzył Zhu. Wspięła się na palce podekscytowana, myszkując w zawartości oraz w puszkach. Chińskie znaczki niewiele jej mówiły, aczkolwiek liczyła na to, że translator poradzi sobie z ich tłumaczeniem i podpowie jej, czy faktycznie zamierzała wsypać do urządzenia ziarna kawy, a nie susz jakiejś herbacianej mieszanki. W ostateczności, poradzi się gospodarza, aczkolwiek ten wydawał się mieć wystarczająco dużo radości z widoku kobiety, dla której priorytetem było się tu i teraz napić kawy. Niekoniecznie chciała, aby jeszcze bardziej obrastał w piórka.
- Gracias dobry człowieku - latynoskie wtrącenie pasowało jej do Rose. Podobnie jak trącenie ramieniem stojącego obok mężczyzny. Zhu w pełni zasłużył na buziaka w policzek, który podarowała mu w przelocie. Z szerokim uśmiechem, w końcu wygrzebała puszkę, która najbardziej wpadła jej w oko. Zaparzyła kawę, przez moment wpatrywała się w pracujący ekspres, jakby widok ten zapewniał ją, że po dobrej kawie absolutnie nic nie ma prawa pójść nie tak.
Postawiła dwa kubki z parującą kawą przed dwoma Charlesami. Trzeci, porwała do rąk własnych i z nim, wróciła na fotel. Umościła się znacznie wygodniej, niż poprzednim razem. Kawa wymagała delektowania się nią, nie chciała pić na szybko, w niewygodnej pozycji. Czekał na nich spory problem, wyzwanie ze znalezieniem celu. Choć na moment, mogła odciąć się od tego. Uspokoić zszargane myśli, nerwy, które towarzyszyły jej w skórze doktor Rutherford. Iris nie była mistrzynią gry aktorskiej, bazowała na swoim dyplomatycznym doświadczeniu, empatii i znajomości ludzi. Maskowała się skutecznie przebranie, nie mniej musiała pilnować się na każdym kroku.
- Nie jestem wybredna, jeżeli chodzi o kawę. Kiedyś... - urwała, gryząc się w język. Rose nie miała możliwości spotkania się z ambasadorem, w przeciwieństwie do Iris. Cmoknęła, zerkając na Zhu znad kubka i pary. - Inaczej. Opowiem Ci, jak już znajdziemy Steward i wrócimy tutaj, aby zgrać naszą podróż powrotną. Niech to będzie... motywacja - uśmiech, nieco zastygł na jej ustach, kiedy przełknęła pierwszy łyk czegoś, czemu bliżej było do lury niż prawdziwej kawy. Przełknęła do końca silą się na zachowanie neutralności, aczkolwiek było to jeszcze trudniejsze, niż zachowanie powagi, kiedy Charles zaczął wdrażać swój plan D podczas ich spotkania w restauracji.
- Moim zdaniem, wszczęcie alarmu niesie więcej ryzyka, niż udawanie do końca Twoich podwładnych będących w budynku w konkretnym celu. Zbyt wiele rzeczy może pójść po drodze nie tak, dodatkowo będziemy mieć bardziej ograniczony czas, a presja nie pomoże przy podpinaniu się i ściąganiu danych. Sporo gotowy jesteś zrobić dla Steward, komisarzu - wtrąciła mimochodem, ogrzewając palce o kawałek pseudo porcelany. Czyżby jego stosunek do SST nie był aż tak oczywisty, jak starał się im to zasugerować? Może wcale nie podobały mu się nowe porządki i podświadomie, tęsknił do czasów, kiedy jednak mógł układać się z Przymierzem, a nie terrorystami.
Bez dwóch zdań, gdyby kolonia zechciała przeprosić się z Przymierzem, zadbałaby o to, aby uprawa kawy była na nieco wyższym poziomie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 sty 2023, o 18:39

Odprowadził wzrokiem Charlesa, który postanowił pokazać im lokalną skarbnice kawy. Byłoby to pewnie całkiem interesujące gdyby nie to, że Striker nie pijał kawy. Więc po prostu siedział patrząc jak kawiarze zajmują się swoimi sprawami. Wyciągnął kolejnego papierosa i pokręcił głową. Zastanawiał się jakim cudem to akurat jego przypisano do tej roboty. Miał szpiegować radną? Zebrać na nią brudy? Cholera wie. Może po prostu pierwszy od dawna trafił na misję gdzie może nie musiał dodawać ofiar postronnych w kalkulacje. To było dla niego jeszcze dziwniejsze.
Przynajmniej Rutherford się w tym wszystkim odnajdywała. Pewnie gdyby nie to, że jak widać miała ogromne doświadczenie z romansami pozwalał jej trochę zabawić się biednym Zhu. Chyba, że ten był zakochany w Rutherford. Pieprzona tragikomedia.
-Oj nie, mundury brzmią dobrze. Spokojniej.- Pochylił się lekko nad stołem i uśmiechnął się do mężczyzny. - Niestety moje zagrywki to bardziej wynajęcie jakiegoś nic nie znaczącego lokalnego gangu, uzbrojenia go, a potem wysłania na lokalną komendę. Eksplozje i takie tam rozwiązania siłowe. - Pokiwał głową jakby potwierdzał własne słowa. Był bardziej szturmowcem niż cichym agentem. - Pójdzie ktoś z ludzi, których już poznałeś.
Oparł się znowu o swoje niezbyt wygodne siedzisko. Dopalił papierosa zapijając go zupą, a chwile potem jeszcze napojem. Niestety przez ilość wypalanego tytoniu jego organizm wiecznie potrzebował czegoś mokrego bo inaczej chodził zasuszony jak pieprzona pustynia na Tuchance.
Sięgnął po omni-klucz i wysłał wiadomość.
Zhu jest nasz. Cicha infiltracja. Jeśli drugi kontakt może być problemem zabijcie go.

Striker.
Wiadomość była krótka ale przekazywała wszystko co powinni wiedzieć. Zhu chciał odnaleźć Steward, wydawał się mniej zdradliwy. Za to kim kolwiek było ich inne dojście lepiej żeby wiedział co robi. W innym wypadku mógł im tylko utrudnić robotę.
- Dobre stwierdzenie. - Uniósł lekko brwi, a ja jego uchem wylądował skręt. - Ale chyba to sprawa między nim, a Steward.
Mlasnął. Przez wszystkie swoje lata pracy w tym pieprzonym zawodzie nauczył się, że nie warto pytać o takie sprawy. Ploteczki, ploteczkami ale Steward była asetem. Jeśli Iris chciała już teraz tworzyć z tymi ludźmi jakiekolwiek relacje i zbierać informacje, które zbytnio nic nie zmienią to była jej sprawa.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 sty 2023, o 17:38

Marshall pozwolił im działać, od czasu do czasu tylko wypytując o postępy, po dłuższej chwili jednak odpuścił pozwalając im na działanie bez konieczności mówienia mu co chwilę na czym stoją. Podporucznik podszedł do okna i zerknął na zewnątrz przelotnie, kiedy z zamyślenia wyrwał go Alex.
- Słusznie, zrób co konieczne opcja dostania się górą może być naszym planem B - przytaknął. Od jakiegoś czasu chodziło mu po głowie wykorzystanie umiejętności pilota do wykonania tej części misji. Jeśli Striker i Fel nie przekonają Zhu do pomocy, zawsze w opcję wchodziła dywersja. No i pozostawała jeszcze kwestia Keamego. - Spróbuj wyciągnąć dokładne planu budynku. Jeśli w środku faktycznie znajdują się siedziby firm i kancelarii zawsze można udawać interesantów. Niemniej jednak, do poziomu serwerowni z pewnością potrzebny jest dostęp. Poszukajcie na wszelki wypadek.
Odstawił swoją porcję posiłku i przetarł twarz dłonią. Z jego punktu widzenia najprościej byłoby zorganizować ciche wejście, pod osłoną nocy, włamać się do serwerowni, sprawdzić dane i zniknąć w możliwie jak najszybszym czasie. Nie powiedział tego na głos, ale był niemalże przekonany, że żołnierze podzielaliby jego zdanie. Co innego radna i najemnik, chociaż ten wydawał się być uderzeniowcem a niekoniecznie myślcielem. Hearrow jednak nie był w gorącej wodzie kąpany, zatem zostawił tę myśl na wszelki wypadek z tyłu głowy. Kiedy wszystko inne zawiedzie, na razie mogą bawić się w mediatorów.
Pukanie do drzwi rozległo się dokładnie w tym samym momencie kiedy Arrow spojrzał na zegarek.
- No wreszcie - mruknął i wstał otworzyć drzwi. Za nimi jego oczom ukazał się człowiek, którego się spodziewali. - Częstuj się i zapraszamy.
Nie licząc na konwenanse od razu przeszedł do rzeczy.
- Przymierze - odpowiedział nie mając zamiaru bawić się w podchody. - Szukamy dojścia do przekaźnika, a w zasadzie do jego serwerowni. Przymierze jest gotowe wynagrodzić każdego, kto pomoże nam wykonać misję. Nie mamy zamiaru niczego wysadzać, potrzebujemy danych.
Przeszedł kilka kroków i oparł się o ścianę bliżej Stevena. Zerknął na swój omni-klucz sprawdzając wiadomość, po czym zaplótł ręce na piersi.
- Podobno jesteś zdolnym człowiekiem, liczę na to, że twoja reputacja nie jest przesadzona - postanowił postawić na lekkie zagranie na ego Keamego, trzeba było wybadać jakim jest człowiekiem. Skoro jednak drugiej ekipie udało się przekonać Zhu to mieli jakieś podstawy żeby w razie co, odpalić drugi kontakt. Niekoniecznie jednak w sposób jaki sugerował Strikier.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 53
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 11.950

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 sty 2023, o 23:06

Zhu jest nasz. Cicha infiltracja. Jeśli drugi kontakt może być problemem zabijcie go. — Wyrecytował zaraz jeszcze mężczyzna, widząc kolejną odpowiedź na swoje pytanie. — Widzę ostro się tam zabawiają — wrócił przy tym do przeglądania intranetu, szukając dziur, nieostrożnie udostępnionych danych, czegokolwiek, co mogłoby im jakoś pomóc w misji. Niby właśnie napisała reszta grupy, że policjant jest w ich garści, ale zawsze lepiej było mieć plan B. Ten zaś nie był taki łatwy do zorganizowania, a milcząca uparcie i pochłonięta w swoim świecie Sadie nie pomagała mu w tej kwestii. Ich szef zresztą również w jego ocenie niewiele ich wspomagał – informacje, które wyciągał powoli, były ogólnodostępne i odrobina grzebania w omni wystarczyłaby do dojścia do tych samych wniosków.

Pięć pięter powyżej poziomu ziemi, większość oszklone, jak w typowym biurowcu. Serwerownia w takim miejscu ma sens – na stówę z ilością firm przetwarzających tam dane potrzebują większej ilości serwerów. To, co mnie martwi to to, że widoczne są piętra minusowe, więc znając nasze szczęście, dotarcie do danych wiązałoby się z zejściem pod ziemię. Jeśli więc postanowimy w razie czego zajść od góry, to czekałaby nas długa przeprawa — zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad czymś. — Technicznie moglibyśmy spróbować załatwić sobie jakieś wejściówki w ostateczności, a potem próbować cichaczem dostać się na miejsce, ale... może lepiej poczekajmy na pozostałych plus naszego... o — mruknął na koniec, słysząc łomotanie do drzwi.

Wiemy — odparł tylko mężczyźnie, obserwując jego reakcję na dosyć bezpośrednie (ponowne) podejście Toma do wydawania informacji. Poza tym nie odzywał się na razie.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

6 lut 2023, o 22:39

Rzut kontrolny
A<33<B<66<C

0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

6 lut 2023, o 23:13

IRIS, CHARLES (x2)

Zhu z uśmiechem przyjął podany mu przez Iris kubek i z lubością siorbnął pierwszy łyk. - O tak, tego mi było potrzeba. Nie ma to jak napój bogów. Smakuje? - z nad kubka zerknął na doktor Rutheford. Słysząc jej słowa podsumowujące podsunięty pomysł dotarcia do przekaźnika zmrużył lekko oczy i skinął głową, już z na powrót poważną miną - Mówiłem już wam wcześniej. Kate to skarb. Zbyt dużo czasu spędziła tutaj zbierając i przekazując informacje i wiele wie. Jeśli zginie albo wpadnie w nieodpowiednie ręce, będzie to z pewnością olbrzymia strata. Znaczy - żachnął się machnął dłonią - Nie zrozumcie mnie źle. Ona jest po prostu kimś w rodzaju Handlarza Cieni, ale na znacznie, znacznie mniejszą skalę, naturalnie - pociągnął kolejny, długi łyk kawy i cmoknął z zadowoleniem, po czym dokończył - No i wie także o mnie, nawet powiedziałbym że dość sporo. Można powiedzieć, że działam także we własnym interesie.

Ze śmiertelną powagą wysłuchał również Strikera, wyraźnie się jeżąc na słowa o “eksplozjach i rozwiązaniach siłowych”. Znali stanowisko Zhu, chińczyk nie wyglądał na takiego, którego łatwo by było przekonać do zmiany zdania, a pomysł Strikera zdecydowanie nie należał do akceptowalnego scenariusza.

- W takim układzie się cieszę, że jest szansa na uniknięcie tych “twoich zagrywek” - dopił kawę, wstał z kanapy i włożył pusty kubek do jednej z dolnych szafek - jak się okazało kryjącej niewielką zmywarkę do naczyń - i na powrót odwrócił się do dwójki gości - Słuchajcie, sprawa jest prosta. Im mniej SST interesuje się Watson tym lepiej dla nas wszystkich tutaj. Wcześniej mieliśmy spokój, Przymierze co jakiś czas właziło z butami starając się wpłynąć na naszą decyzję, my im mówiliśmy żeby się wypchali trocinami a oni zabierali zabawki na jakiś czas - i tak w kółko. SST jest inne, oni nie wahają się wymuszać i używać gróźb. Jeśli zrobicie tu dym, pojawi się ich więcej, a tutaj sporo ludzi woli pozostać bezstronnymi. Jasne, są tacy co wywieszają flagi SST w oknach i cieszą się na zmianę, ale nie ja. Dlatego uszanujcie to - ruszył w stronę drzwi i położył dłoń na klamce, gotów do wyjścia i zostawienia ich samych - Idę kombinować te mundury, ale muszę mniej-więcej znać ich gabaryty, więc podeślijcie mi info jak szybko się da. Powinniśmy ruszyć przed świtem, zmiana strażników będzie dobiegać końca i będą tylko czekali żeby pójść do domu więc nie będą robić problemów. Jeśli chcecie możecie tutaj zostać albo dołączyć do swoich kolegów, tylko starajcie się nie rzucać w oczy bardziej niż potrzeba. Przy odrobinie szczęścia za parę godzin będziemy mieli te dane i możemy szukać Stewart. Potrzebujecie czegoś jeszcze?
MARSHAL, REBECCA, ALEXANDER

Keamy wszedł śmiało do środka, chwycił jedno z pudełek z jedzeniem i swobodnie siadł na łóżku, wbijając pałeczki w makaron. Gdy jednak usłyszał, kogo reprezentują zgromadzone w pokoju osoby, uniósł spojrzenie z nad jedzenia i przyjrzał się Marshallowi, potem przesunął wzrok na resztę.

- A co wy, kurwa, drogę zgubiliście? Przecież jak was tutejsi z SST dorwą to wasze łby na szczycie przekaźnika zatkną na przestrogę podobnym do was - pokręcił głową, nabrał solidną porcję makaronu i wepchnął sobie do ust - Reputacja to rzecz nabyta - wymamrotał z pełnymi ustami, przeżuwając - Wie pan, szefie. Raz lepiej, raz gorzej. Nie narzekam. A co do samego przekaźnika - przełknął głośno, dłonią otarł z brody kroplę sosu i uśmiechnął się krzywo - Wiecie do których konkretnie serwerów się dobrać? Jest ich tam trochę, głównie na dolnych dwóch piętrach. Żeby się do nich dostać trzeba dojść do wind albo klatki schodowej, czyli ominąć ochronę. Ich można usunąć, ale w budynku zawsze ktoś jest i prędzej czy później ktoś się zorientuje, że recepcja jest pusta. Z tych danych to szukamy czegoś konkretnego czy potrzeba wszystko jak leci? Tych danych tam jest w pytę i ciut, wszystkiego na wasze klucze nie zabierzecie. Czy chcecie tylko dane zarządu kolonii? No i najważniejsze - macie jakiś plan jak wejść do tych serwerów? Jednym słowem - w czym moja skromna osoba mogłaby wam pomóc? - wstał na chwilę, wciąż trzymając pudełko z jedzeniem w dłoni skłonił się niczym paź przed królem, po czym opadł znów na łóżko i pałeczkami nabrał kolejną porcję z pudełka.

Rebecca jako jedyna ignorowała Keamy’ego, wciąż pracując przy terminalu i to skupienie w końcu zaczęło dawać rezultaty. Udało jej się dostać do źródeł danych Przekaźnika - przynajmniej to tej mniej zabezpieczonej ich części. Pokonawszy kilka zabezpieczeń domen i oddzielających ich firewalli dostała się do podsystemów zarządzających infrastrukturą budynku - klimatyzacją, kamerami, dystrybucją wody i prądu, a nawet do podsystemów alarmów pożarowego i napadowego. Udało się jej również dotrzeć do planów budynku, z naniesionymi schematami wszystkich instalacji i linii energetycznych. Według planu serwery faktycznie znajdowały się pod ziemią, zajmując część pomieszczeń na poziomach od -4 do -6.

Dostęp do bardziej wrażliwych danych musiał być za kolejnymi, nieco trudniejszymi i bardziej skomplikowanymi zabezpieczeniami. Nie znaczyło to, że niemożliwym byłoby dostanie się dalej, raczej oznaczało, że potrzeba więcej czasu i finezji, by przełamać te zabezpieczenia. Kolejnym nasuwającym się pytaniem było to, czy poszukiwane przez nich dane nie są ukryte gdzieś jeszcze głębiej, albo - zważywszy na stopień skomplikowania i trudności w dostępie do serwerów przekaźnika - w jaki sposób dane zostały tam umieszczone? Czy nie przeoczyli w ich poszukiwaniach czegoś, co ułatwiłoby dotarcie do zdeponowanych przez Stewart wskazówek?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

8 lut 2023, o 10:49

Pozwoliła sobie na delikatny, nieco pobłażliwy uśmiech. Kawa smakowała... Cóż. Wiele epitetów cisnęło się jej na język, aczkolwiek żaden nie stał nawet obok smaczna. Znośna także byłaby kłamstwem. Na szczęście doktor Rutherford nie musiała być dyplomatyczna w swoich wypowiedziach, dlatego też Iris tylko przytaknęła, wciąż ogrzewając dłonie o ciepły napój.
Następnym razem poprosi o herbatę.
- Jest... Ciepła. I z kofeiną - chyba nie chciała wiedzieć z jakich ziaren powstał ten konkretny rodzaj kawy. Los sobie z niej zakpił, zapamiętam sobie tę potwarz.
Obejmując kubek z kawą, wodziła spojrzeniem od twarzy jednego Charlesa do drugiego. Striker miał dużo do powiedzenia, grał w otwarte karty i nie pozostawiał lokalnemu funkcjonariuszowi złudzenia jak najchętniej uzyskałby dostęp do danych. Nie popierała metod mężczyzny, rozumiała jednak, że w jego kręgach nikt się nie cackał i po prostu załatwiał swoje sprawy tak, aby było skutecznie.
Dobrze, że raporty napływając od Widm nie były bogate w przebieg metod potrzebnych do osiągnięcia celu.
- Czyli jednak nie cieszy Cię ten stan rzeczy? - weszła Zhu w słowo, stając za nim i bezceremonialnie podając mężczyźnie pusty kubek po kawie, gdy ten ładował swój do zmywarki. Rutherford splotła ręce na piersi, przyglądała się przez moment kątem oka Azjacie, ale nie dała się na tym mu przyłapać. Wcześniej, wypowiadał się o Przymierzu w zupełnie innych tonach. Teraz, najwyraźniej dał im kredyt zaufania i mówił otwarcie co myślał. Doceniała ten fakt, choć ze zdystansowaniem.
- Czy istniałaby możliwość, abyśmy poszli z Tobą my i jeszcze jeden z naszych, techniczych? Duży byłby to dla Ciebie problem? Wyślę Ci nasze wymiary, spotkajmy się w umówionym miejscu na dwie godziny przed zmianą warty. Dobrze mieć zapas czasu - spytała, oczekując odpowiedzi, po dostaniu której odsunęła się Zhu z drogi. Nie ruszyła się z miejsca, kiedy mężczyzna szybkim, sprężystym krokiem szedł do wyjścia. Zastanawiała się, na ile jest szczery w swoich słowach. Musiała założyć, że faktycznie cenił Steward na tyle, aby chcieć kobiecie pomóc.
Lub zwyczajnie bal się, co może wypłynąć na wierzch. Oba powody wystarczyły, aby nie podejrzewać, że chce ich wykiwać. Dysputę z ewentualnymi, paranoicznymi zostawiła Strikerowi.
- Zostaniemy tu, ale nie będziemy nadużywać gościnności. Powodzenia, komisarzu - im, przyda się ono bardziej. Wysiedzenie i wyczekanie było wyzwaniem dla umysłu nieprzyzwyczajonego do bezczynności.
Poznawszy zdanie Strikera, wysłała dłuższą wiadomość do Alexandra zawierającą szczegóły planu, który narodził się po rozmowie z Zhu. Poprosiła także o jego gabaryty, gdyż wspólnie wejdą w skórę lokalnych policjanta i z Charlesem do środka serwerowni. Oby do tego czasu zawęzili krąg poszukiwania i wyciągnęli od innego informatora jak najwięcej pomocnych danych.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

9 lut 2023, o 14:28

Posiadanie Iris w zespole miało dużo wad, ale jak się okazywało powoli zaczynał odkrywać, że ma też profity. Jak widać lata pracy jako radna czy inna dyplomacja przyniosły dość dobre efekty. Przynajmniej działało to na lokalnych stróżów prawa. Nawet sama już zrozumiała koncept tego jak wyglądają tego typu operacje. Przynajmniej ona. Teraz musiał się tylko męczyć z jednym przełożonym, który chyba zbytnio nie wiedział co się dzieje. Nie mówiąc, o tym, że obydwoje mieli tutaj swoje prywaty. Nigdy normalne zlecenie, zawsze jakieś gówno.
- Cieszę się, że się rozumiemy. - Skinął głową z niewielkim uśmiechem do Zhu. - Niestety ktoś musi wykonywać tą pracę, a padło na mnie.
Spojrzał na zgaszone kiepy w popielniczce. Trudno mu było przejść do normalności z tym ile jego płuca pochłaniały dymu. Nawet to nie chciało go zabić. Wychodziło na to, że powoli będzie musiał podejść do tej sprawy bardziej poważnie, ale najpierw praca.
Przynajmniej rozmowę za niego domknęła już Fel. Zhu lepiej reagował na jej propozycję. Do tego to on reprezentował złego policjanta w tym duo. Przekazał już jaki prawdopodobnie zostanie wykonany plan jeśli wszystko pójdzie nie tak.

Opuszczając restaurację odprowadził wzrokiem policjantów, którzy ruszyli w nieznaną mu całkowicie stronę miasta. Pewnie wysłałby kogoś żeby obserwował ich, ale nie miał tutaj nikogo by nawet próbować takich zabezpieczeń. Miał tylko nadzieje, że Steward była dla niego kimś naprawdę ważnym.
- Lepiej, żeby drugi kontakt był podobnie użyteczny.
Mlasnął przechadzając się ulicami kolonii. Czuł się jak turysta, już któryś raz z resztą. Operacje Przymierza był niechlujne, pełne idiotycznych błędów i problemów w wyborze czy nawet priorytetyzacji celów. Tu nie było nic. Jakiś oddział sklejony na prędce, a w bonusie ukryta Radna. Gdyby ktoś mu powiedział rok temu że tak będzie wyglądać jego życie to wziąłby podwójną dawkę tego co ta osoba brała i palnął sobie w łeb.
Do tego zostawał jeszcze ich kontakt numer dwa, którego musiał przepytać. Miał nadzieje, że to jakiś prostak mechanik czy inne gówno. Tacy wydawali się perfekcyjnym targetem dla umiejętności Iris. Mógł też wierzyć, że ktokolwiek był na miejscu wykonał swoja pracę. Moze Alex, wydawał się robotny.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

10 lut 2023, o 22:47

Kramy wydawał mu się o wiele bardziej skłonny do pomocy, niż Zhu. Prawodpodobnie były to jedynie ślepe założenia. Nadzieja, która przecież powinna być w tym momencie złudna i nijak nie powinna podporucznikowi przypominać chcecie do współpracy. Jednakże w mężczyźnie siedzącym naprzeciw i przeżywającym chińszczyznę było coś, co sprawiało, że Hearrow poczuł do niego nutkę sympatii. Oczywiście nie chodziło o jakieś wielkie zaprzyjaźnianie się, jednakże w kilku zdaniach Keamy powiedział mu więcej niż były żołnierz Przymierza. To sprawiło, że w głowie Marshalla pojawiła się pewna skłonność do weryfikacji światopoglądu.
- Póki co potrzebujemy głównie informacji - powiedział przyglądając się uważnie mężczyźnie. - Rozumiem, że znasz dobrze położenie serwerów. Załóżmy zatem, że gdybyś miał gdzieś umieścić dane, które ma znaleźć tylko konkretna osoba i nikt inny, to gdzie byś to zrobił?
Lepsza taka podpowiedź niż żadna. Przynajmniej mogłoby zawęzić poszukiwanie danych, a w przypadku kiedy Iris i Striker mieli przekonanego do pomocy Zhu ich szanse zwielokrotniały się.
Dodatkowo Keamy wyglądał na takiego, co to zna się na elektronice, Hearrow miał Dagan i miał Alexa, nie widział zatem powodu do ściągania kolejnego technika, ale informacje, które posiadał kontakt mogły okazać się pomocne. Niekoniecznie chciał składać w jego ręce odpowiedzialność za działanie, na tyle mu nie ufał.
- Czy nazwisko Katherine Stewart, mówi ci coś? - zapytał kiedy Keamy wypowiedział się we wcześniej interesującej go kwestii.
W planie miał wydobycie z Keamego informacji o serwerach, potencjalnym miejscu gdzie Stewart mogła zaszyfrować interesujące ich dane i być może czegoś o samej kobiecie. Szanse że mogą ją znaleźć bez grzebania w serwerach były znikome, ale warto było spróbować.
Koniec końców mając to wszystko postanowił pozwolić działać Iris i Strikerowi pod przykrywką ludzi Zhu, jedynie sugerując aby zabrali ze sobą Dagan.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

12 lut 2023, o 12:00

MARSHAL, REBECCA, ALEXANDER

Keamy wygrzebał resztkę makaronu z pudełka i odstawił pusty już kartonik na stół. W przedłużającej się ciszy otarł usta wpatrując się w Marshalla i wyraźnie o czymś myśląc, a jego usta rozciągnęły się w krótkim, ale niezbyt wesołym uśmiechu.

- Stewart - prychnął - To o nią chodzi? Jasne, znam tą sukę. Może nie osobiście, ale gadałem z nią parę razy przez holo. Wisi mi kasę za ostatnią robotę i chodzą słuchy, że sporo ludzi chciałoby ją znaleźć. Myślisz szefuńciu, że w przekaźniku znajdziesz coś na jej temat, że zostawiła tam coś, co pozwoli ją namierzyć? - zerknął ponownie na wyświetlacz terminala przy którym pracowała Dagan, przesunął wzrok na Alexa i zmarszczył brwi - Po mojemu to trochę źle się za to zabieracie. Nie chodzi o po prostu wjazd na serwery. Gdybym ja tam chciał coś schować, to nie mogłoby być nic na widoku, ani pomiędzy naprawdę istotnymi danymi, bo ktoś by to szybko namierzył i albo wywalił jako śmiecia, albo wykorzystał. Nie może być też ukryte za głęboko, bo uniemożliwiłoby albo przynajmniej utrudniło dostęp tym, którzy by to chcieli odnaleźć. Jeśli to coś naprawdę tam jest, nie uderzałbym do samych serwerów. Wystarczy znaleźć dostęp do wewnętrznej sieci budynku z wysokimi uprawnieniami... Bo ja wiem? Z pomieszczeń administratorów sieci i sprzętu na przykład. Albo z gabinetu zarządu - potarł dłonią brodę, zarost zachrzęścił pod jego palcami. Westchnął lekko i uśmiechnął się półgębkiem - Ale i tak to będzie trochę jak szukanie przysłowiowej igły w wysokiej trawie. Wiecie konkretnie czego szukać? Macie jakiś klucz, certyfikat czy choćby sumy kontrolne? Gdy dostaniecie się do baz danych, spędzicie tam rok przeglądając wszystkie pliki.

- No dobra, zainteresowaliście mnie - dodał po dłuższej chwili poświęconej na przemyślenia, domysły i kalkulacje - Mogę to zrobić, nie za darmo, naturalnie. Powiedzmy... dziesięć tysięcy, ewentualne koszty biorę na siebie. Płacicie za robotę, moje milczenie i lojalność, oraz za to, że w razie czego was nie znam i nic nie wiem o waszym istnieniu. Powiedzcie mi jak znaleźć to, czego konkretnie szukacie, a ja wślizgnę się do środka i wydłubię dla was to, co znajdę. Płacicie po wykonaniu zlecenia, więc jeśli mi się nie uda, nic nie tracicie. Poza tym myślę, że jednej osobie łatwiej uda się pozostać niezauważoną. To jak, mamy deal?
IRIS, CHARLES

Po wyjściu Zhu pozostało im jedynie czekać na informacje od policjanta kiedy będzie gotów się z nimi spotkać żeby rozpocząć misję. Mieli czas by ustalić kto wejdzie do budynku przekaźnika, oraz które z ich dwójki osób bardziej “technicznych” będzie odpowiednim wyborem - Alex czy Rebecca. Gdy jakiś czas później skontaktował się z nimi Zhu, podając czas i miejsce spotkania, ruszyli we wskazane miejsce, próbując wciąż nie rzucać się za bardzo w oczy. Kierowani nawigacją przeszli w kierunku nieco bardziej zamożnej dzielnicy. Tutaj budynki mieszkalne wyglądały nieco bardziej okazale i były wyższe, przypominając te, które można było zobaczyć w przeciętnym mieście na Ziemi - gdzieś zniknęła ich egzotyka i orientalność, zastąpiona funkcjonalnością i unifikacją. Coraz częściej pojawiały się kilkupiętrowe budynki biurowe - zarówno zbudowane z betonu, jak i stali i szkła. Ulice były szersze, coraz częściej mijały ich pojazdy, na chodnikach również znajdowało się sporo osób. Tutaj również część przechodniów zupełnie ich ignorowała, podążając w swoich kierunkach i zajętych swoimi sprawami, jedynie pojedyncze osoby przyglądały im się ciekawie. Wśród mijanych twarzy dominowali wciąż azjaci, ale nie brakowało również ludzi o innych odcieniach skóry, widzieli także kilku przedstawicieli innych ras Galaktyki - iście międzykulturowy i międzyrasowy tygiel.

Sam budynek Przekaźnika widzieli już z daleka - wyróżniał się może nie tyle swoją wysokością, bo sam budynek nie górował zbytnio nad otaczającymi go biurowcami - ale konstrukcją wysokiej, kratownicowej anteny upstrzonej czaszami talerzy satelitarnych i panelami przekaźników naziemnych. Wskazane przez ich kontakt miejsce znajdowało się nieopodal, w budynku niewielkiej galerii handlowej. Czekający na nich Zhu i umundurowany policjant wręczyli przybyłym papierowe torby z supermarketu zawierające mundury i sporych rozmiarów podróżną walizkę na kółkach.

- Przebierzcie się tam - chińczyk skinął w kierunku pobliskich wejść oznaczonych jako toalety - I zabierzcie ze sobą tylko to, co niezbędne. Wasze graty wsadźcie do tej walizki, sierżant Li Jie ich przypilnuje gdy my będziemy w środku. Spokojnie, będzie tu na nas czekał i odda gdy wrócimy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

13 lut 2023, o 10:13

Odkąd załatwili żarcie, zameldowali się w hotelu i - wreszcie - ustawili spotkanie z kontaktem, Rebecca odetchnęła. Nie czuła się dobrze na obcym terenie, ale tutaj, w zamkniętej, względnie kontrolowanej przestrzeni było lepiej. Chowając kartę do jednego z pokojów do kieszeni, wpakowała się wraz z chłopakami do drugiego z wynajętych mieszkań. Dopóki nie zarządzą pory na spanie, naprawdę nie widziała powodu, by się rozdzielać. Zresztą, szczerze mówiąc, nocleg w jednym pokoju też niespecjalnie by jej przeszkadzał - nie widziała, w czym miałby być problem. Ale mieli dwa pokoje, więc niech będzie, że zachowają... Nie wiem, pozory przyzwoitości? Nie wiedziała jak inaczej to nazwać.
Jeszcze w trakcie posiłku dobrała się do terminala. Jedną ręką zagryzając ciepłe żarcie - smakowało jej szalenie, co tylko świadczyło o tym, jak głodna już była - drugą już gmerała w panelu dostępowym, chcąc się rozeznać. Nie było to specjalnie trudne - urządzenie było proste, takie samo jak wszędzie indziej, a sama sieć była... Cóż, też znajoma. Podstawowe reguły rządzące extra- i intranetem były czymś, na czym Dagan w zasadzie się wychowywała. A skoro przed laty udało jej się włamać do baz Cerberusa, to umówmy się, że wszelkie inne systemy były równie osiągalne. Nie zawsze łatwo, nie zawsze od ręki, ale jednak - Rebecca gotowa była próbować dobierania się do absolutnie każdej bazy. Dopóki się nie sprawdzi, dopóty nie będzie wiedziała, co może a czego nie. Jak dotąd - dosyć dużo mogła.
Przez krótką chwilę jednym uchem słuchała jeszcze rozmowy chłopaków, z czasem jednak przestała zwracać uwagę nawet i to. Przybycia ich kontaktu - Stevena - pewnie nawet by nie zauważyła gdyby nie nieco podniesiony głos mężczyzny i szeroko pojęte zamieszanie, jakie wywołał swoją obecnością. Nawet wtedy jednak, gdy do nich dołączył, Dagan tylko na chwilę uniosła wzrok znad panelu. Spojrzała na mężczyznę, dokonała pierwszej oceny - i wróciła do pracy. Interakcje z ludźmi naprawdę nie były jej działką.
Po mojemu to trochę źle się za to zabieracie.
Drgnęła lekko, a napotykając wzrok Stevena, który właśnie zapuszczał jej żurawia przez ramię, zmarszczyła się lekko. Nagłe zjeżenie się było zrozumiałe, Rebecca bardzo nie lubiła, gdy wytykało jej się jakiekolwiek potknięcia, ale... Po chwili musiała przyznać, że mężczyzna się nie myli. Nie tak całkiem.
Nie zaprzestała jednak grzebać. Dotarła już na tyle daleko, że szkoda byłoby to zmarnować, nie? Nawet, jeśli nie znajdzie nic na ten moment faktycznie przydatnego, to zawsze mogła znaleźć cokolwiek innego. A nie byli teraz na pozycji, która pozwalałaby im wybrzydzać. Zresztą, Dagan po prostu kolekcjonowała dane. Zawsze. Przydatne czy nie, informacje zawsze dobrze było mieć. Nigdy nie wiadomo, co może się kiedyś przydać.
Po raz kolejny uniosła wzrok, gdy Keamy postanowił zostać ich najemnikiem. Unosząc brwi, Rebecca przyglądała mu się przez chwilę.
- Nie pójdziesz sam - rzuciła krótko, dopiero po chwili reflektując się, że to przecież nie jej decyzja.
Spoglądając to na Marshalla, to na Alexandra, finalnie zaś wracając do Stevena, wzruszyła lekko ramionami.
- Nie jesteśmy ze sobą aż tak blisko, by bezgranicznie sobie ufać, nie? - spytała po prostu. Dokładnie tak to widziała. Pieniądze pieniędzmi, ale nie zawierzyłaby zadania komuś, o kim tak naprawdę niewiele wiedzieli. Jasne, mieli akta Stevena, jakieś podstawowe informacje - i samą świadomość, że z jakiegoś powodu typ został wybrany na ich kontakt, a więc pewnie był odpowiednio sprawdzony - ale dla Dagan to było za mało. O wiele za mało.
O zapłacie za usługę nie zamierzała dyskutować, to nie jej działka. Ale o patrzeniu Stevenowi na ręce - już tak.
- Pójdę z tobą - powiedziała po prostu. Nie zamierzała wdawać się w większe dyskusje, a już na pewno nie w wyjaśnienia. Mimo wszystko Steven nadal był - zdaniem Rebeki - niżej w jakiejkolwiek hierarchii decyzyjnej. Jeśli mieli go wynająć, mieli prawo dyktować warunki. Bardziej oni niż on. A jeśli Keamy myślał inaczej, jeśli zamierzał się obrazić, wycofać ze złożonej propozycji i, na przykład, jednak do kogoś ich podpierdolić...
Rebecca nadal była przekonana, że by sobie poradzili. Lepiej lub gorzej, ale daliby radę. W końcu - to nie była ich pierwsza taka akcja, nie? Mieli dobry zespół. Jeśli nie to rozwiązanie, to wymyśliliby inne, proste.
Zerknęła kontrolnie na terminal, nad którym wciąż pracował jej omni-klucz. Ze swojej strony podjęła decyzję, ale to nie do niej należało ostatnie słowo.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 53
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 11.950

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

15 lut 2023, o 20:15

Dosyć oczywista teoria Alexa o umiejscowieniu serwerów sprawdziła się, kiedy ich drugi kontakt zaczął paplać o dokładniejszych planach budynku, w tym umiejscowieniu serwerów. Jego kolejne słowa również miały sens i dla inżyniera były całkiem oczywiste – nie trzeba było wchodzić bezpośrednio do serca giganta, wystarczy włamać się na konto lokalnego admina, który musi zarządzać tym wszystkim. A jeżeli kobieta, którą mieli stamtąd odzyskać, rozsiała po tych wszystkich centrach szczątki swojej lokalizacji, na pewno nie miała dużo czasu na wkradanie się i wciskanie danych do najbardziej zabezpieczonych poziomów mijałoby się z celem.
Nie wiesz, jak się za to zabieramy... ale za sugestie dzięki — odpowiedział, zerkając na swój omni-klucz i marszcząc brwi. Co tamta dwójka wykombinowała, że chcą od niego rozmiarówki ubrań? Po chwili wahania i dopytania, o co dokładnie chodzi, Gauthier podał swój rozmiar, wracając jeszcze chwilowo do rozmowy, przynajmniej próbując jednym uchem słuchać. Cena wykonania tego zadania odrobinę go zmroziła, ale słysząc, jak Sadie zgadza się, a przynajmniej daje znać, że sama chętnie pójdzie z tym całym Stevenem, Alex, czy też Finn, postanowił powoli zbierać się do miejsca, które wskazała mu pozostała dwójka.
Upewnił się przy tym, że dostał od szefa ich grupki kody szyfru, które wcześniej Przymierze im zapewniło, po czym przeprosił grupkę, nie za bardzo w sumie mówiąc, gdzie idzie, tylko pisząc, że już się zbiera. Wyszedł z hotelu, zerkając przy okazji, czy policjant się gdzieś przypadkiem już nie zawieruszył i otworzył gpsa, wklepując koordynaty. W obcym miejscu, pieszo było ciężko się odnaleźć, szczególnie, gdy wszyscy wokół tak inaczej wyglądali. Nie bez powodu mężczyzna nie mógł doczekać się europejskiego sektora; może i nie ma tam żadnych kontaktów, ale przynajmniej wtopi się w tło ze swoimi korzeniami.
Na miejscu, w dosyć eleganckiej okolicy, był pierwszy i tam też pokręcił się po okolicy, z nudów kupując paczkę papierosów. Niby nie miał nałogu, ale co jakiś czas, szczególnie, gdy przychodziło na wyjazdy, zdarzało mu się palić. Dopiero gdy zobaczył Rose i Charlesa (tego ich), odbił się od ściany i kiwnął głową. — Jaki dokładnie jest plan? — zapytał, zerkając na nadchodzącego Zhu, przyjmując od niego torbę i patrząc do środka. Przeszedł się do toalety, gdzie w ciasnej kabinie przebrał się, po czym wyszedł i zaczął przeglądać z niesmakiem w oczach. Następnie oddał to, co musiał i zerknął na resztę.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

15 lut 2023, o 22:36

Watson wydało się jej piękne i odpychające zarazem. Początkowo, zachwyciła ją ta mnogość barw, świateł, to, że miasto żyło o każdej porze dnia i było różnorodne kulturowo. Im jednak bardziej zagłębiała się w kolonie, tym mniej pozostawało w niej uznania i bardziej skłonna było dostrzegać w niej zepsucie, brud, porzucenie, zostawienie samopas. Trochę jak dziecko puszczone w świat przez beztroskich rodziców, wierzących, że jakoś to będzie. Nie odczuła nigdzie specjalnie obecności SST, a może to Striker pilnował, aby szli przez bardziej turystyczne zakątki miasta, gdzie nie rzucali się w oczy i nie prosili o wpierdol za samą swoją obecność?
Spacer dobrze jej zrobił. Otrzeźwił umysł, pozwolił zająć czymś rozbiegane myśli w oczekiwaniu na wiadomość od Zhu. Zarządziła postój w jednej z kawiarni, nie mogąc pozbyć się smaku lury, którą podał im gospodarz w swojej bazie. Z kubkiem czegoś, czemu najbliżej było do latte na wynos, ruszyła w stroję współrzędnych przesłanych im przez lokalnego Charlesa ciągnąć Strikera pod ramię. Wypadli wiarygodnie, jako turyści i nie chciała na ostatniej prostej żadnych, nawet najmniejszych komplikacji.
Skopiowała to, co otrzymali na wspólny kanał do Alexa, prosząc o spotkanie na miejscu i o czasie. W międzyczasie, wymieniając wiadomości z drugą grupą i Hearrowem decydującym o ostatecznym kształcie ich działań, podzieliła się z Charlesem ich ustaleniami oraz sugestią Rebecci, jak mogliby to najrozsądniej zgrać. Ustalenia trwały właściwie do miejsca docelowego. Widoczny z daleka przekaźnik był ich kompasem na mapie. Z daleka, wyglądał niepozornie, ale im byli bliżej, tym wyżej musiała zadzierać głowę, aby objąć budynek wzrokiem. Naprawdę chciała wiedzieć, gdzie szukać. Niestety, wchodzili tam na oślep. Zdając się na łut szczęścia i umiejętności techników.
Skinęła Gauthierowi na przywitanie, który czekał na nich popalając. Chwilę walczyła z pokusą poczęstowania się papierosem, nie zdecydowała ostatecznie, czy doktor Rutherford romansuje z nikotyną, czy wręcz przeciwnie - trzyma ją na dystans. Dylemat, przerwało jej pojawienie się Zhu.
- Jak zawsze punktualnie - cmoknęła, odbierając pakunek w papierowej torbie prawdopodobnie z lokalnego marketu. Zerknęła kątem oka do środka, lepiej, aby inni myśleli, że mają tutaj porcje chińszczyzny spakowanej w knajpie w pośpiechu.
- Wcześniej ustaliliśmy, że wchodzimy z naszym przewodnikiem nie odzywając się i nie wychylając, a co w środku... Tu właściwie jest kwestia otwarta. Zhu zapewnia nam cichy dostęp do serwerów przez ograniczony odcinek czasu. Najlepiej skopiować na zewnętrzny nośnik jak najwięcej danych i na spokojnie przesortować je w kryjówce, hm? - spojrzała po nich. Nie miała doświadczenia, choć doktor Rutherford musiała brać udział w podobnych, cichych akcjach skoro została wybrana do zadania na Watson.
Z pakunkiem pod ręką, weszła do toalety. Przebrała się w pośpiechu, starając się mieć jak najmniejszy kontakt z publicznym siedliskiej zarazków. Miała chwilę, aby poprawić ewentualny kamuflaż i przysłowiowo przypudrować nosek, gdy po kilku godzinach na nogach musiała wczuwać się w skórę doktor Rutherford. Bez szemrania oddała rzeczy, które miała przy sobie, na moment tylko zatrzymując spojrzenie na twarzy Zhu, jakby chciała mu dać do zrozumienia, że osobiście za nie ręczy, po czym wygładziła mundur. Musiała przyzwyczaić się do niego i wiarygodnie odegrać swoją część w tym małym przedstawieniu.
Jakby od początku nie była to jedna, wielka mistyfikacja.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

17 lut 2023, o 20:23

Nie pamiętał za bardzo jak przeniósł się gdzieś centrum koloni wprost do ich nowego “domu”, ale dziękował auto pilotowi, że po raz kolejny doprowadził go do leków w czasie dysocjacji. Rozejrzał się po pomieszczeniu ukrywając lekko swój szok ale co zrobić, kiedy głowa czasami lubi się odkleić. Przynajmniej nie doszło do żadnych rękoczynów czy innego syfu. Wypuścił powietrze z płuc i dołączył do reszty. Wyciągnął papierosa, aby po chwili jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Wszystko jest w porządku.
Co miał dowiedzieć się od reszty się dowiedział, tego czego nie po prostu sobie dopowiedział. Miał tylko nadzieję, że dobrze. Wysypanie się podczas takiego zlecenia raczej nie pomogłoby za bardzo w wyniesieniu się z tego zadupia w jednym kawałku. Resztę oczekiwania na informacje od Zhu spędził na paleniu swoich medycznych ziół i patrzeniu na plan wieży. Nie mogli nawet zaatakować bardziej agresywnie. Super delikatne szpiegowskie misje nie były jego konikiem.

Kiedy otrzymali współrzędne ruszył razem z resztą na tą piękną przeprawę w przebraniu. Trochę go zastanawiało czy Zhu w ogóle znajdzie cokolwiek w jego rozmiarze. Ledwo co on sam znajdował, a co dopiero na jakimś posterunku policji. Z tymi wymiarami już łatwiej było go przebrać za radiowóz.
Przechadzając się teraz przez miasto, trochę bardziej przy umyśle, zaczynał się zastanawiać dlaczego w ogóle tak bardzo popadł w dziwną dysocjacyjną melancholijność. Kolonia wyglądała jak gówno. Nie rozumiał i nie chciał zrozumieć. Miał po prostu kolejny temat do zbadania i przegadani ze specjalistami. Gdyby nie zabił w życiu tyle osób, to pewnie ktoś zacząłby pisać o nim pracę doktorską.

Zabrał od Zhu torbę ze swoim ciuchem. Lekko zszokowany zmieścił się w swoim nowym ubiorze roboczym i musiał przyznać, że nie wyglądało to źle. Brakowało może centymetrów w niektórych miejscach gdzie czuł się lekko przyciasno, ale nie było tragicznie. Na pewno mógłby robić w siłach porządkowych.
- Nie wiem czy wejście taką chmarą będzie dobrym pomysłem. Rozumiem, że gramy policje ale dwóch policjantów nie zwróci takiej uwagi jak cały pieprzony wydział śledczy.
Odpalił papierosa za nim ruszyli dalej do swojego celu. On sam po prostu chciał mieć to z głowy.
- Jak reszta poczeka na zewnątrz to nic się nie stanie. Trzech, maksymalnie czterech wystarczy. Nie ma sensu przesadzać. Reszta może udawać, że patroluje okolice i obserwować teren.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Galaktyka”