W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

[Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

19 lis 2021, o 21:41

Przesuwając się po pomieszczeniu Hearrow co rusz mrugał oczami próbując zogniskować wzrok i wychwycić szczegóły otoczenia. Miał wrażenie, że wszystko się przesuwa, majaczy, zmienia ułożenie, kształt i barwę. Próbował się skupić w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby im jakoś pomóc w obecnej sytuacji. Miał wrażenie, że zaraz rozboli go głowa. Porzucił więc ten pomysł, zerknął jeszcze na zbliżający się statek i wrócił do pozostałych.
- Wam też się wydaje, że wszystko jest jakieś takie... zmienne? - zapytał kiwając głową w stronę głębi pomieszczenia, które teraz miał za plecami. - Nie wydaje mi się, żebyśmy tu znaleźli jakieś odpowiedzi.
Przeniósł wzrok na Evelyn, która w tym momencie stanowiła ich jedyną szansę na wyjaśnienia - prawdopodobnie. Przyglądał jej się dłuższą chwilę kiedy Tori kończyła ją opatrywać i kiedy blondynka zażądała porcji medi-żelu. Próbował przeanalizować jak niewiele potrzeba było by teraz ta Cantos, która stała przed nimi zapałała rządzą mordu. W końcu tamta poprzednia też na początku wydawała się być całkiem w porządku. Co musiało się dziać w jej głowie? Czy to była sprawka kuli? I o co do cholery chodziło z tym statkiem?
Evelyn wreszcie się trochę uspokoiła i kiedy usiała na ziemi, Marshallowi zrobiło się jej po prostu żal. Wyglądała jak zagubiona we mgle dziewczynka, która ewidentnie potrzebuje pomocy, a już zdecydowanie nie sprawiała wrażenia jakby miała jakiekolwiek pojęcie o tym co się dzieje.
- To urządzenie pokazało nam różne warianty przeszłości albo przyszłości, ciężko stwierdzić. Część z nas kula odesłała w różne czasy - miał wrażenie, że bredzi bez sensu ale jego słowa pokrywały się z prawdą. - Czas jest pierdolnięty.
Przytaknął na koniec na słowa Cantos i mruknął tylko, kiedy wspomniała o planach.
- Właśnie! Las... Ci dziwni obcy - wskazał palcem na zbliżający się statek. - Jestem przekonany, że mają z tym coś wspólnego, bo raczej nie jest to nasza akcja ewakuacyjna. Dam sobie rękę obciąć, że lecą tutaj bo to ustrojstwo.
Przez moment przeszło mu przez myśl, że taka technologia byłaby prawdziwym skarbem dla sił Przymierza, gdyby tylko odpowiednio nią pokierować, zbadać, zmusić do działania na ich korzyść. Ale tylko przez moment. Hearrow nigdy nie ufał tego typu urządzeniom i chociaż zatarte wspomnienia wracały do niego co jakiś czas, wiedział, że kulę trzeba zniszczyć.
- Jesteś pewna? Co o tym myślicie? Las drogą w jedną stronę a baraki w drugą. Jeśli to prawda to mamy przynajmniej jakiś punkt odniesienia - powiedział przenosząc wzrok z Tori na Vexa i z powrotem.
Opowieść o "zagładzie" i "wydobyciu tajemniczego artefaktu" dla Arrowa trzymała się nawet kupy, zwłaszcza kiedy spojrzał na obraz za swoimi plecami. Grzebanie w technologii, której się nie zna zazwyczaj kończyło się jakąś katastrofą. Ludzie się nigdy nie nauczą...
Wywołania większej, permanentnej anomalii pewnie mogłoby pomóc.
I wtedy go olśniło!
Pomysł był szurnięty, wręcz szalony, ale cholera jasna, co tu było logiczne? No praktycznie nic.
- A gdyby tak... - zaczął nie będąc pewnym czy ktokolwiek z nich zgodzi się na podobne rozwiązanie. - Zamiast niszczyć anomalię, w tym przypadku Cantos, może by ją naprawić? Weźmy naszą Evelyn i zaprowadźmy ją do tej w tunelu.
Jeśli miał rację powinno się wydarzyć... coś. Nie był w stanie stwierdzić co, ale w vidach spotkanie siebie w przeszłości zawsze prowadziło do jakiś komplikacji. Może właśnie taką komplikację trzeba było sprowokować.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

19 lis 2021, o 23:54

Słysząc, jak Vex opowiada Evelyn zarówno o kuli, jak o ich wcześniejszych “spotkaniach” z samą Cantos, odwróciła gwałtownie głowę w jego kierunku. Czy to było konieczne? Nie ufała Evelyn. Już nie. Zdała sobie sprawę z faktu, że nawet nie traktuje jej jako osoby, członka zespołu. Była zbyt losową zmienną, zbyt stochastyczną i chaotyczną. Jeszcze chwilę temu jej inna wersja celowała do nich z pistoletu i groziła omni-ostrzem, teraz mają przed sobą zapłakaną i wyglądającą jak kupka nieszczęścia pokrzywdzoną kobietę - która była prawdziwa? Czy to możliwe, żeby przeżycia aż tak bardzo ją zmieniły, w tak diametralnie inny sposób przedstawiły jej osobowość i uwidoczniły tak skrajnie różne cechy, czy to po prostu gra? Maska? Udawanie? Czy potrafiłaby zagrać aż tak skrajne emocje?
Spojrzała znów na blondynkę, wypatrując jej reakcji na słowa Vexa dotyczące pozostałych Evelyn - w tym ich śmierci. To jest dopiero informacja. Jak sama Tori by się czuła, gdyby ktoś jej powiedział, że znalazł jej zwłoki? A jeszcze jedna jej kopia siedzi uwięziona w jakiejś dziurze w ziemi? No cóż, zapewne w najłagodniejszej wersji powiedziałaby mu, że mu się chyba klepki poprzestawiały i poradziłaby mu dobrego psychiatrę. Problem jednak w tym, że tutaj wszystko było możliwe. Nic nie było takie jak poza kopułą...
Przytaknęła turianinowi gdy ten wskazał na Evelyn jako anomalię i zastanowiła się. Vex miał rację. Może właśnie wyeliminowanie anomalii oznaczało wyprowadzenie Evelyn z tego miejsca i tej... gałęzi czasu, czymkolwiek by nie była. Spojrzenie jej powędrowało znów w stronę statku a ona sama zaczęła się zastanawiać, jak odległą przyszłość przyszło im oglądać. Bo przeszłość nie była to na pewno - świadczył o tym stan baraków i sama ich obecność, zaś Evelyn musiałaby znać nieco historii kolonii na Watson. Jeśli doszłoby tu kiedykolwiek do takiej eksplozji i śmierci wielu ludzi, byłaby to dość głośna sprawa. Odpowiedź była zatem jedna - w tym właśnie miejscu dzięki kuli zaglądali właśnie w przyszłość, obserwując coś, co miało się dopiero zdarzyć.
- Może faktycznie to jest ich statek - odpowiedziała na przypuszczenia Marshalla - Ale to by znaczyło, że wasze spotkanie z nimi w lesie nie było w przeszłości tylko w przyszłości. Wszystko tu jest nie tak... I mam wrażenie, że te przeskoki nie zależą od miejsca. Niech pan zobaczy na samą przetwórnię - gdy wy do niej dotarliście, budynków jeszcze nie było. My - widzieliśmy ją jakby świeżo opuszczoną. A widział pan jak wyglądała, gdy z niej teraz wychodziliśmy? Jakby dekady nie postała w niej żadna stopa oprócz naszych.
Kątem oka zerknęła na Evelyn. Jeśli blondynka była zszokowana tym, co zobaczyła w barakach i jak zmieniało się otoczenie, to po ich wymianie zdań albo weźmie ich za świrów, albo sama zeświruje. Myśląc nad tym i zastanawiając się, czy to właśnie nie jest przyczyna zachowań tej Evelyn, która była z nimi, oprzytomniała nagle słysząc Vexa mówiącego o wywołaniu własnej anomalii i Hearrowa o zabraniu Cantos z powrotem do przetwórni.
- A może... - przerwała na chwilę, chwytając się myśli, która nagle zakiełkowała w jej głowie, po czym odezwała się ponownie, marszcząc brwi i zastanawiając się czy to, co mówi ma jakikolwiek sens - A może posunąć się dalej. Tą Evelyn z baraków i tą z dziury zaprowadzić do kuli, tam, gdzie jest ta... ta trzecia. Może faktycznie usunięcie anomalii oznacza tylko zabranie Cantos z zagrożonego miejsca. Może... Może właśnie anomalia jest spowodowana nie nią samą, ale zagrożeniem względem niej samej? W pomieszczeniu z kulą dostała świra. Tutaj gdybyśmy nie przyszli mogłoby się coś jej stać. Albo od obrażeń, albo to... coś by tu przyleciało i ją... no wiecie. Sami widzicie jaka jest wycieńczona. Trzecia anomalia jest w dziurze i jeśli tam zostanie - może zginąć. Może musimy je po prostu uratować? Wyprowadzić z błędnej linii czasu i ochronić, żeby jednak... przeżyła? - mówiąc to zdała sobie sprawę, że jeśli tak, to być może sama zdążyła już zamknąć furtkę tego rozwiązania, zabijając "szaloną" Cantos. - Może anomalią jest sama jej obecność tam, gdzie nie powinna, w czasie, który do niej nie należy i w którym nie powinna się znaleźć. Pytanie tylko co się stanie, jak wszystkie “anomalie” zbierzemy razem przy kuli...
Znów ignorując stojącą nieopodal blondynkę, jakby była tylko elementem wyposażenia tego zrujnowanego pomieszczenia, podniosła wzrok na Vexa i Marshalla.
- Nie wiem czy mój pomysł ma sens. Ale powinniśmy spróbować wszystkiego, żeby móc wyjść za tą cholerną kopułę. Nawet durnych pomysłów.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

21 lis 2021, o 22:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną Podczas gdy oni próbowali okiełznać nadmiar różnych możliwości w swojej podróży w poszukiwaniu rozwiązania, Cantos z wdzięcznością przyjęła usztywnienie - nawet w postaci osmalonego, prowizorycznego pręta. Podziękowała cicho Tori, ponownie opierając się o ścianę. Usilnie starała się nadążyć za tym, co mówili, ale ilość słów, koncepcji i założeń powoli ją przytłaczała. Kręciła głową z niedowierzaniem, odsuwając się znów od swojej podpory i powoli ruszając w ich kierunku, stając tuż obok, gdy Viyo nagrywał swoim omni-kluczem niebo.
- Zaraz, za szybko... - jęknęła z niezadowoleniem, machając zdrową ręką w powietrzu by ich uciszyć, ale też zwrócić na siebie ich uwagę. - Jaka anomalia? Dlaczego to ja jestem anomalią? Przecież to ta pieprzona kula! - rzuciła, unosząc wysoko brwi.
Ewidentnie, jej podejście do tematu było z goła inne. Nie miała jednak ich punktu widzenia, ani doświadczeń na barku, które ukształtowały ich obecne podejście do jej osoby.
- Nie zamierzam nikogo spotykać - dodała, jąkając się lekko, zdradzając swoim spojrzeniem przerażenie. Wizja spotkanie trzeciej, drugiej, czwartej Evelyn nie wydawała się dla niej zachęcająca. Brzmiała obco, niezrozumiale. Brzmiała jak coś, co potwierdzałoby tezę, że to ona, jakimś cudem, mogła za tym wszystkim stać, czego nie przyjmowała do wiadomości. - Ja tu tylko weszłam. Powiedziałam wam, co widziałam. Jakim cudem to ja mogłabym to wywołać? - prychnęła, obracając się w stronę drzwi. - Nie widzicie tego, co jest przed oczami? Mówiłam wam, co się stało! Cokolwiek ludzie tutaj wykopali, wywołuje... to - zatoczyła dłonią w powietrzu, wskazując na nagrywany przez Widmo statek. - Musimy to powstrzymać.
Ich omni-klucze mignęły przychodzącym połączeniem. Dostrzegli sygnaturę Taleva, inżyniera, który został przy kuli, lecz zakłócenia były zbyt obszerne, by byli w stanie się z nim skomunikować. Cantos zasugerowała, by wyszli na zewnątrz, częściowo myśląc, że to pomoże, częściowo nie chcąc przebywać dłużej w tym pełnym zniszczenia, śmierdzącym śmiercią pomieszczeniu.
Zimne powietrze znów uderzyło w ich twarze. Omni-klucze ponownie zagrały, otwierając połączenie z Wayrą.
- Udało mi się przywrócić łączność za pomocą kuli. Odnaleźliście Evelyn w barakach?
Nim przedstawił im własne odkrycia, czekał, aż któreś z nich streści to, co pokazała im któraś Cantos. Blondynka obejmowała swoje chore ramię zdrowym, ze zdenerwowaniem rozglądając się wokół i stąpając z jednej nogi na drugą, ni to z zimna, ni w oczekiwaniu na ich następne działania.
- Kula to artefakt. Ma bardzo podstawowy interfejs oparty na zasadzie chińskiego pokoju. Nie rozumie tego, co do niej mówimy, nie sądzę, żeby była inteligentna... ale odpowiada na pytania, jeśli zawrę je w dobry sposób - przyznał. - Wydaje mi się, że Evelyn mówi prawdę. Naukowcy natrafili na artefakt w kopalni, w trakcie prac wydobywczych i wynieśli go na powierzchnię. Ale według niej, nie wywołuje tego, co tam zobaczyliście - dodał, analizując podesłane mu przez Viyo nagranie. - Kula pokazuje wam to, co się stanie.
- Gówno prawda - prychnęła blondynka, podchodząc bliżej aktywnego omni-klucza, który utrzymywał połączenie z Wayrą. - Od niej wszystko się zaczęło. Od kuli. Nie ode mnie! Przecież wszyscy weszliśmy tutaj w tym samym czasie. Te chińskie pokoje mogą kłamać? - dodała z irytacją. - Może zadajesz złe pytania.
Hologramowe popiersie Wayry przekręciło głowę w przeczącym geście. Nie spoglądał na żadne z nich, nadal pogrążony w zgłębianiu urządzenia przed sobą.
- Kula nie może ingerować. Jest bardzo, bardzo stara. Nie przypomina proteańskiej technologii, którą znaleźliśmy na Marsie. Jest bardzo obca. Musi mieć tysięce, może setki tysięcy lat. Skoro mogłaby zniszczyć nasz świat, chyba już by to zrobiła? - wreszcie uniósł na nich spojrzenie, spoglądając na nich pytająco, choć wydawał się mieć ugruntowane zdanie na ten temat. - To co mówiła wcześniej jest prawdą. Zawiera w sobie jakiś skomplikowany mechanizm zegarowy. Odmierza czas. Gdy czas wybije, resetuje go do zera.
- Co to jest? - wyrwało się nagle Evelyn. Gdy spojrzeli w kierunku blondynki, ta z przerażeniem, mrużąc oczy spoglądała w dal.
Na horyzoncie, pośród wysokich traw, sylwetka ludzkiego mężczyzny wlokła coś po ziemi w miejsce, w którym w innym czasie, mieli odnaleźć ciało Evelyn pośród źdźbeł.
- Boże, czy to... Czy to ja? - spytała, omni-kluczem nagrywając i przybliżając sobie obraz, choć wciąż był zamazany. Obróciła głowę w kierunku Carlosa. - Czy to ja? - powtórzyła głucho.
Nim Brown zdążył odpowiedzieć, Wayra kontynuował.
- Kiedy Tori strzeliła w kulę, wszystko się rozjebało. Moja konsola jest pełna błędów. Znaczniki czasowe się mieszają. Chyba wyszliśmy z pętli. Widzimy inne iteracje - dodał, głowę obracając w bok. Lekko zbladł, dostrzegając coś, co znajdowało się poza obszarem obejmowanym przez kamerę. - Może to wszystko od tego się zaczęło? Naukowcy wyciągnęli artefakt. Może go badali. Może uszkodzili. Może...
- To nie jest moja wina. To ta kula, ta pieprzona kula - jęknęła blondynka, znów obejmując się dłonią. Swoje błagalne spojrzenie utkwiła w stojącej obok Tori, która jak na razie stanowiła dla niej uosobienie dobrego i złego policjanta jednocześnie. - To ona wam powiedziała, że to mnie musicie zabić? - spytała, szukając odpowiedzi w twarzach wszystkich wokół. - Skoro strzelenie w kulę wyjęło was z tej pętli... to znaczy, że nie musicie robić, co wam każe, prawda? - dodała, spoglądając na Carlosa w oddali, innego niż ten stojący obok, pozostawiającego jej martwe ciało pomiędzy wysokimi trawami.
- Potrzebuję więcej czasu, żeby dowiedzieć się co się dzieje dokładnie i co ten zegarek odmierza - zignorował ją Talev, przemawiając do pozostałych. - Wasz plan jest dobry. A na pewno nie zaszkodzi - wzruszył lekko ramionami. - Zgarnijcie je wszystkie tutaj.
- Nie. Nie chcę.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

22 lis 2021, o 20:10

Evelyn postanowiła wyrażać swoje niezadowolenie wszem i wobec. Hearrow w milczeniu wysłuchiwał co kobieta ma do powiedzenia, jednak w środku był już zdecydowany i zdeterminowany co do ustalonego planu.
- Może kula, może ty - powiedział wreszcie wzruszając ramionami. Tak naprawdę było mu wszystko jedno, ale teoria z połączeniem wszystkich Evelyn w jedną całość zwyczajnie trzymała się kupy. Jeśli cokolwiek w tym bałaganie mogło trzymać się kupy. - Prawda jest taka, że poza powieloną Tobą nie spotkaliśmy innych nas na przykład. Drugiego Vexa, Carlosa czy Tori... Nic. Tylko cztery Evelyn Cantos.
To musiało coś oznaczać, jednak bez sprawdzenia tego nie byli w stanie ocenić na ile kto ma w tym wszystkim rację.
Rozmyślania przerwał mu sygnał jego własnego omni-klucza. W pierwszej chwili zmarszczył brwi, to było coś nowego, coś co dawało im szansę na przetrwanie i wyrwanie się z tego miejsca. Na cholerny powrót do domu. Kiedy na ekranie pojawił się Talev Hearrow czuł się trochę zawiedzony. Z drugiej strony sam fakt, że urządzenie działało był pocieszający, jednak podporucznik miał nadzieję, że połączenie nadejdzie z zewnątrz. Spoza bariery.
Hearrow przekręcił omni-ostrze tak aby Talev mógł dostrzeć Cantos na potwierdzenie faktu, że blondykę udało się odnaleźć.
- Cała i zdrowa, przynajmniej na umyśle - skomentował jakby ktokolwiek w tej chwili potrzebował jego słabego żartu. Pokręcił głową i przez dalszą część wywodu Wayry nie odzywał się słuchając co najemnik ma do powiedzenia. Wychodziło na to, że TA Canton akurat nie kłamała, przynajmniej tak wynikało z raportu który mężczyzna im przedstawił.
- Chiński pokój nie rozumie definicji kłamstwa, jeśli podane dane będzie w stanie przetworzyć we właściwy sposób otrzymamy prawidłową odpowiedź. Wystarczy zadać właściwe pytanie - powtórzył Evelyn dokładnie to samo co powiedział przed chwilą Talev. - Nie ma zamiarów ani zamysłów.
Przeszedł kilka kroków w tę i z powrotem skupiając się nie tyle na samym Wayrze, co na obrazach pojawiających się w tle za mężczyzną. Kula była prostym urządzeniem, ale na tyle zaawansowanym aby sprawić im kłopot poznawczy. Skoro nie rozumiała świata, a jedynie porządkowała posiadane informacje pomysł podsunięcia jej odpowiednich danych, w tym przypadku wszystkich Evelyn jakie mieli do dyspozycji powinien faktycznie w jakiś sposób im pomóc.
- Słyszeliście, zbieramy nasze puzzelki w jedno miejsce. Pani Cantos - powiedział wyciągając rękę do blondynki. - Jeśli nie chcesz tutaj zostać zapętlona na wieczność w przeszłościo-przyszłości, to lepiej chodź z nami. Powinnaś docenić, że przynajmniej nikt z nas nie chciał cię zamordować przy pierwszym spotkaniu.
Pierwszy ruszył w kierunku skąd przyszli. Jeśli mieliby ruszyć po kolejną Evelyn to prawdopodobnie czeka go ponowna wspinaczka.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

22 lis 2021, o 20:39

Vex w milczeniu wysłuchał zarówno Tori jak i Arrowa, po czym wzruszył nieznacznie ramionami. Nie miał żadnej odpowiedzi, a teorie były tutaj delikatne niczym warstwa lodu na szybie, formując się ulotnie w miejscu poprzedniej, gdy tylko ta została starta palcem. Zbieracze, których druga grupa napotkała wcześniej, mogli mieć coś z tym wspólnego, a mogli zostać uwięzieni tak jak i oni. Okręt majaczący na niebie znajdował się w przyszłości, a zasadzka odbyła się w przeszłości, ale czy mieli ku temu dowody? Najbliżej prawdy znajdowało się w słowach samego żołnierza.
Czas był tu pierdolnięty.
Oparł karabin na barku, nic nie mówiąc. Przesunął wzrok na Cantos, gdy ta stanęła obok, przyglądając się jej w milczeniu kiedy przyswajała sobie nowe informacje, jąkając się w zaskoczeniu. Zabranie jej na spotkanie jej "bliźniaczek" było strzałem w ciemność, ale propozycja asari była dobra jak każda inna, a nie mieli zresztą zbyt wiele konkretnych możliwości. Poza jedną. Opuszczając kulę i wyruszając w stronę baraków zgodnie z jej wskazówkami, wiedzieli co mogą tu znaleźć i wiedzieli przed jakim wyborem mogą stanąć. Ostrzegał przed tym Tori, gdy rysował przed nią potencjalną przyszłość w której kula mogła sobie zażyczyć śmierci kolejnej anomalii. Poznali też jego opinię na temat ślepego podążania za wytycznymi tworu, który usiłował kontrolować sytuację w jakiej się znaleźli.
Ostatecznie skinął tylko krótko głową, ruszając do wyjścia z korytarza. Zmienna atmosfera przejścia towarzyszyła im i w tą stronę, ale tym razem ślady sadzy i krwi znikały, cofając się do swoich źródeł i dematerializując w miarę stawiania kolejnych kroków. Kurz unosił się i rozpadał, popękane panele łączyły się, a cienie cofały pod naporem światła, aż w końcu ponownie wyszli na świeże powietrze. Zimny wiatr odegnał resztki zapachu spalonych ciał, odsuwając w niepamięć apokaliptyczny obraz i zastępując go wonią trawy oraz widokiem rozległej polany.
Piknięcie komunikatora przecięło ciszę niczym dzwon, wywołując znajomy, a jednak tak odległy i niespodziewany dźwięk. Otworzył łączność, gdy rozpoznał identyfikator Wayry, przesuwając wzrokiem po niewyraźnym obrazie i słuchając jego słów w milczeniu.
- Mhm. I wygląda na to, że to nasza Evelyn, z naszego czasu - potwierdził słowa Marshalla, po czym pokrótce streścił to co znaleźli. Kiedy natomiast technik zaczął opowiadać, samemu zamilkł, obracając w głowie jego słowa oraz słowa blondynki.
- Myślę, że próba określenia co było pierwsze nie ma sensu - stwierdził w końcu, spoglądając przelotnie na kobietę. - Nie przy takiej ilości iteracji jaka miała miejsce. W tej iteracji tylko tu weszłaś, ale może w poprzednich coś wyglądało inaczej. Może któreś z twoich odbić też zaatakowało kulę próbując się wydostać, a może zrobiło coś jeszcze innego o czym nie mamy pojęcia. Kula prawdopodobnie patrzy na całość, nie widząc nawet co jest przeszłością, a co przyszłością. Równie dobrze możesz być anomalią, bo się dopiero nią staniesz. I dla niej pewnie nie ma znaczenia że jesteś niewinna, bo jeszcze czegoś nie zrobiłaś, co zrobisz później - stwierdził wprost, błądząc spojrzeniem po jej twarzy. Po chwili pokręcił jednak głową, odwracając go z powrotem na komunikator.
- Ale dla nas ma. A przynajmniej dla mnie. Dlatego próbujemy zrozumieć co się tu dzieje.
Podążanie za rozkazami nigdy nie było jego mocną stroną i w pewien sposób sprawiło, że stał się tym kim się stał. Kapitan, generał, Radna czy obcy artefakt... Nie robiło to większego znaczenia. Skaza na charakterze pozostawała.
Uniósł wzrok znad omni-klucza, gdy Cantos zauważyła coś w oddali. Jego tęczówki napotkały znajomą, chociaż odległą postać, a oczy zmrużyły się lekko, gdy również po chwili dostrzegł ciągnięte przez nią ciało. Przeszłość, której sami doświadczyli tuż po wejściu w kulę. Albo jedna z jej odmian, jeżeli teoria Wayry odnośnie znajdowania się poza iteracjami, była prawdziwa.
- Nie prowadzimy cię na egzekucję, Evelyn - rzucił po chwili milczenia, gdy jego umysł pogodził się z tym co widzi. - Masz moje słowo, że nie zabiję cię nawet gdy kula tego zażąda za naszą wolność. Ale powrót do niej to póki co nasza jedyna opcja, więc tak czy owak musimy to zrobić. Chociażby żeby spróbować wyciągnąć z niej więcej odpowiedzi.
Nie przestawał śledzić sylwetki na horyzoncie, podczas gdy jego umysł próbował podążać jednocześnie dwoma ścieżkami i analizować dwa różne wątki. Jeden dotyczący tego co powiedział Wayra oraz drugi, który znajdował się w oddali... oferujący jedną odpowiedź, którą próbował odkryć przez ostatnie kilka godzin.
Do której pytanie wciąż paliło go w ładownicy przy pasie.
- Telav, spróbuj wypytać kulę czy jej licznik ma coś wspólnego z kometą na niebie - rzucił po chwili do komunikatora. - Cantos wspomniała, że kilka tysięcy lat temu podobna kometa uderzyła o powierzchnię Watson. Może artefakt odmierza czas do kolizji i go resetuje, gdy ten nastąpi. My zaraz do was dojdziemy - dodał, po czym rozłączył swoją część konwersacji, pozwalając pozostałym ją podtrzymać, jeżeli tego chcieli. Sam ponownie chwycił karabin.
- Spróbujcie znaleźć drugą Cantos i dotrzeć do kuli. Dogonię was - skwitował przez ramię, ruszając w stronę sylwetki drugiego Browna na horyzoncie. Czym innym było rozmawianie ze swoim bliźniakiem, a czym innym oglądanie własnego ciała - nie było to coś, do czego chciałby zmuszać ich i tak niezbyt stabilną blondynkę.
A pytania, które chciał zadać najemnikowi z przeszłości, i tak nie miały wyjaśnić tego co się tu dzieje.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

22 lis 2021, o 22:45

Nie przerywała Evelyn. Nie próbowała nawet rozwiać jej wątpliwości, dawać żadnych wyjaśnień. Po prostu obserwowała ją ze ściągniętymi brwiami, zdając sobie sprawę jak ta myślowa szamotanina blondynki wpływa na jej zachowanie. Zachowywała się niemal tak, ja Evelyn w pokoju z kulą. Tracąc realny punkt zaczepienia, normalność rzeczywistości, gubiła się wracając do tego samego schematu ocierającego się o może jeszcze nie szaleństwo, ale emocjonalne rozchwianie. I nie budowało zaufania Tori względem kobiety. Była kimś obcym, kimś kto nie miał prawa tu być i z nią rozmawiać. Była - będzie? - martwa.

- Ja, ja, ja - odezwała się w końcu z westchnięciem, po czym pokręciła głową. - Na chwilę przestań myśleć tylko o sobie. Jesteśmy w tym wszyscy razem i chcemy znaleźć wyjście. Tak, kula to wywołała, nie ty. Pytanie tylko co się stało, że zareagowała w tak spektakularny sposób. - machnęła ręką w kierunku nieboskłonu, statku i kopuły bariery - Wiemy tyle co ty i staramy się to poskładać do kupy i rozgryźć, a ty możesz nam w tym pomóc. Wiemy gdzie jest ten artefakt i chcemy cię tam zabrać. Chcemy, żebyś tym razem nam pomogła.

Sygnał komunikatora był zaskoczeniem. W pierwszej chwili spojrzała na pozostałych, ale na ich twarzach malowało się niemal takie same zdziwienie jakie musiało być widoczne po niej - sięgnęła dłonią do omni by odebrać połączenie, lecz w tej samej chwili zostało ono przerwane z powodu zakłóceń. Ruszyła wraz z pozostałymi do wyjścia jako ostatnia, pilnując by Cantos wyszła razem z nimi. Nie mogła jednak odmówić obserwacji otoczenia, wnikliwie obserwując efekt cofania się czasu na ścianach korytarza z każdym krokiem pokonywanym ku drzwiom baraku. Pokłady lat i zniszczenia znikały jak za dotknięciem magicznej różdżki, Tori była więcej niż pewna, że gdy ponownie stanie na trawie przed budynkiem, ten będzie miał cały dach, a na niebie nie będzie widać tego dziwnego statku.

Sygnał połączenia rozległ się ponownie, więc tak jak pozostali aktywowała komunikator i także wsłuchała się w słowa Taleva. Przerwała tylko raz - gdy spojrzała we wskazanym przez Evelyn kierunku, natychmiast wiedziała na co patrzy. Mimo, że odległość była spora, była więcej niż pewna czym jest ciągnięty po trawie na łąkę kształt. A raczej - kim jest. Był. “Czyli to nie ja tu ją przyciągnęłam” - przemknęło przez jej myśl i ta konkluzja w jakiś dziwny sposób zdjęła z ramion Tori odrobinę mentalnego ciężaru, który czuła od momentu, gdy strzeliła do Evelyn. Nadspodziewanie spokojnie wpatrzyła się na powrót w twarz Talava widoczną na wyświetlaczu i ponownie wsłuchała w jego słowa. Gdy wspomniał o odliczanym czasie, nagle zobaczyła wspomnienie swojej wizji z mrocznej wyspy i usłyszała modulowany głos kul “Jesteśmy zegarem nastawionym przez wielkiego zegarmistrza. Oknem na przeplatające się warstwy czasu”.

- Czy ten zegar... To odliczanie może wskazywać kolejne iteracje? Bo ja wiem... Czas do ich rozpoczęcia? Zakończenia?

Gdy połączenie się zakończyło, podniosła wzrok na Marshalla.

- Czym jest ten chiński pokój? To jakaś zagadka? Łamigłówka? -

Słysząc opór w głosie kobiety wystraszyła się, że ta nie będzie chciała wrócić z nimi i postanowiła zareagować. Grać, może odrobinę oszukać... Mimo, że sama nie ufała Evelyn, musiała wzbudzić w kobiecie choć odrobinę zaufania względem Tori. Albo całej reszty. Podeszła do Evelyn i łagodnie wzięła ją pod zdrowe ramię, po czym odezwała się spokojnym głosem.

- Słyszałaś Vexa, nikt nie ma zamiaru zrobić ci krzywdy ani zastrzelić - “Jeszcze nie” - miała na końcu języka, ale w ostatniej chwili się w niego ugryzła - Ale sądzimy, że skoro wszyscy tu weszliśmy pod kopułę, może jak zbierzemy się przy artefakcie będziemy mogli rozwiązać zagadkę. Musimy pozbierać wszystkie elementy tej układanki i wymyślić co dalej. Zresztą, na miejscu będę mogła cię lepiej opatrzyć. Z tą ręką nie jest zbyt dobrze... - podniosła wzrok na Vexa i odprowadziła go kawałek wzrokiem, gdy ruszył w górę pagórka, domyślając się gdzie i po co turianin idzie - Tam powiem ci co wiemy, zgoda? Może twoje doświadczenia z baraków coś uzupełnią. A powiedz mi, co ostatniego pamiętasz przed barakami, zanim tu weszłaś? Byłaś w tej dziurze? Poszłaś korytarzami? Dlaczego nie czekałaś na pomoc? - starając się zagadać przyjaźnie kobietę, pociągnęła ją delikatnie by przełamać opór i ruszyć z miejsca, idąc wraz z pozostałymi z powrotem do przetwórni.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

23 lis 2021, o 00:39

Być może dla nich łatwo było oderwać swoje jestestwo od obecnej sytuacji. Evelyn nie była jednak żołnierzem, nie była Widmem, ani poświęconą ratowaniu życia w polu walki lekarką. Była po prostu ich przewodniczką - cywilem, który jeszcze nie potrafił zbyt pewnie sięgać po swoją broń, który nie kwapił się do walki, a spoglądając na błękitną barierę otaczającą to przeklęte miejsce.
Cantos nie chciała tutaj być. Pokazywała to sobą już gdy wszyscy wsiadali do pojazdu, a jej drżące dłonie opierały się o kierownicę. Pokazywała to swoim wahaniem, gdy podchodzili do dziwnej, niebieskiej przeszkody, wsuwając w jej naelektryzowane objęcia swoje dłonie. Napięciem, gdy kurczyła swoje ciało skryte za grubym pniem drzewa, nie podejmując dobrowolnie walki z obcymi atakującymi.
- Powiedziałam ci, co widziałam. Zachowujesz się, jakbyś wiedziała co się ze mną stało lepiej ode mnie - warknęła pod nosem. - Miałam złamaną rękę, a oni nie mieli liny. Myślałam, że znajdę tam wyjście.
Spojrzała na Tori urażona. Jeśli wciąż nosiła w sercu nadzieję na to, że asari będzie dla niej ukojeniem, zarówno w kwestii spokoju ducha jak i pomocy lekarskiej, teraz bezpowrotnie ją utraciła. Przestąpiła z nogi na nogę, nieopatrznie, lekko przysuwając się w stronę Marshalla, który z ich trójki wydawał się najmniej wrogo, a raczej chłodno logicznie nastawiony.
- Dobrze. Po prostu... - mruknęła zrezygnowana, zwieszając głowę w dół, gdy powoli skierowali się w stronę głównego kompleksu. - Nie chcę jej widzieć. Żadnej.
Idea dostrzeżenia samego siebie tuż obok, martwego, była już wystarczająco niepokojąca, by wstrząsnąć człowiekiem. Czymś innym było stanięcie z samym sobą twarzą w twarz. Takie wspomnienie miało prawo wywrzeć na jej psychice traumę, której nie chciała doznawać - a w przeciwieństwie do nich, nie myślała wyłącznie o rozwiązaniu zagadki czy poświęceniu się dla dobra wspólnego.
Myślała o sobie. W swojej egoistycznej, ale jakże ludzkiej naturze istoty organicznej. Złożonej z węgla i wody, pompującej sercem krew do wszystkich komórek jej ciała, które teraz wypełnione były strachem.
Sylwetka Browna rosła w oczach Viyo, gdy ten mknął naprzód, usiłując dotrzeć do żołnierza. Widział, gdy ten porzucał ciało Evelyn na ziemi. Jak prostował się, rozciągając zmęczone dość długim targaniem ciała ze sobą barki.
Jak jego żołnierski instynkt włączał się w ułamku sekundy, obracając go na pięcie. W odległości wciąż większej niż dwadzieścia metrów pomiędzy nimi, w mroku nie dostrzegając więcej, niż obcą postać, Carlos dobył swojej broni i bez żadnego zawahania wystrzelił w kierunku Viyo.
Część pocisków trafiła prosto w niego, wywołując kaskadę błysków generatora tarcz. Brown nie zamierzał pytać, wolał strzelać. Powoli wycofywał się w stronę lasu, przodem skierowany do dalekiej postaci Widma, którą miał na swojej muszce.
Evelyn powoli, trzymając się bliżej ludzkiego żołnierza, a jak najdalej od Tori. Być może to, że to Marshalla z ich trójki widziała po raz ostatni, wpływał na jej decyzję, a być może uznawała go za najbardziej pomocnego w razie, gdyby zaczęły się tworzyć jakieś problemy.
Jak ten, który napotkali stając przed wejściem do kompleksu. Piknięcie omni-klucza w otaczającej ich ciszy wydawało się złowrogie.
- Eee... - mężczyzna podrapał się po głowie, spoglądając na niewidoczny dla kamery panel przed sobą. - Przejścia znowu się zamknęły. To jakiś mechanizm obronny, włączył się zanim zdążyłem zareagować. Co żeście zrobili?
Westchnął lekko, przyglądając się pozostałym. Evelyn cofnęła się lekko, jak gdyby unikając kolejnego obarczenia jej winą za coś, czego tym razem nie zrobiła. Szła jedynie z nimi, wprost do miejsca, w którym mieli znaleźć jej odpowiedniczkę.
- Nie wiem już co myśleć - dodał, pochylając się nieco. Światło rzuciło na jego twarz cienie. - Wydaje mi się, że Evelyn sama w sobie nie jest anomalią. A przynajmniej jej nie wywołała świadomie.
Machnął ręką w powietrzu, z błyskiem omni-klucza na dłoni. Na ich urządzeniach pojawił się obraz monitoringu wyciągnięty z systemów, do których udało mu się dotrzeć. Data w prawym górnym rogu pasowała do godziny i dnia wybuchu, który sprawił, że ich część świata przykryła się kopułą.
Obraz znajomej im kuli wyświetlał się przed ich oczami. Artefakt nie znajdował się w tym samym miejscu, w którym go znaleźli. Unosił się leniwie pośród pomieszczenia, które chwilę wcześniej opuścili - centralnego pokoju w budynku baraków. Kulę otaczała gromada jednakowo ubranych w uniformy ludzi, studiujących jego powierzchnię. Nagranie miało zaledwie kilka sekund, nim kończyło się gwałtownie falą zakłóceń i znajomym im, białym błyskiem.
- Badali kulę w barakach, przenosząc mieszkańców do innej bazy w kolonii. Nie wiem czemu nie badali go w głównym budynku, ale... Uszkodzili go. Jak Tori strzelając wcześniej, tylko w inny sposób. To jeszcze nie stworzyło anomalii, ale stworzyło... - wizualizacja na ich omni-kluczach złączyła ze sobą nakładające się na siebie, dwa punkty w przestrzeni. - Most. Między teraz, a kiedyś. Evelyn nim przeszła, wywołując anomalię.
- Mówiłam, że nie jestem żadną... - zaczęła sfrustrowana kobieta, urywając nagle. - Skoro naukowcy zrobili ten most w... czasie, to czemu nie zobaczyłam ich, tylko ten cały pierdolnik?
Wayra wzruszył ramionami, nie mając odpowiedzi na to pytanie.
- Kula chyba nie lubi zderzania się czasów ze sobą i gdy jedno zderzy się z drugim, wszystko się zaczyna jebać tak, że nic z tego nie rozumiem. Wydaje mi się, że odmierza też... cykle. - zaproponował, nie będąc jednak pewnym swoich słów. - O to chodzi w tej komecie, o jakiś cykl. Mają po kilkadziesiąt tysięcy lat każdy, nie są regularne, choć zbliżone. Ale nie wiem co to oznacza. Świta wam, o co może chodzić? Nie znalazłem niczego w samych danych planety.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

24 lis 2021, o 20:33

Podróż przez rozległą polanę z każdym krokiem przybliżała go coraz bliżej człowieka na horyzoncie. Kilkaset metrów i kształty stały się bardziej wyraźne, zaczynając wyróżniać znajome elementy, kolor pancerza, gesty. Brown - czasowy bliźniak tego, którego zostawił chwilę temu za plecami - porzucił ze zmęczeniem ciało Evelyn w przeznaczonym jej miejscu, prostując się. Vex nie potrafił już stwierdzić czy patrzył na przeszłość z innej iteracji czy ich własną przyszłość, a nawet czy jedno różniło się czymkolwiek od drugiego. Różnica między nimi stanowiła cienką granicą, która decydowała o wszystkim. Czy gdyby wrócił do grupy i zabił Browna, to ten nigdy by nie przyciągnął ciała zabitej przez nich Evelyn w to miejsce i człowiek, do którego się zbliżał, by zniknął? Czy może nie miałoby to znaczenia, bo w poprzednich iteracjach tak się właśnie stało i właśnie obserwował wspomnienie jednej z nich - inną, alternatywną historię, która popłynęła własnym torem, aż do chwili resetu na linii czasu artefaktu? Naturalnie utworzoną odnogę, która rozbiła jedną ścieżkę wydarzeń na nieskończoną pajęczynę sunących w różne strony nici?
Czas był... skomplikowany. Ale odpowiedź na któreś z tych pytań stanowiła odpowiedź na funkcjonowanie świata. Na istnienie przeznaczenia, wolnej woli, losu.
Seria pocisków wystrzelonych z karabinu rozbiła się na jego tarczach nim zdążył otworzyć usta. Osłonił się odruchowo ramieniem, a z jego gardła wyrwało się przekleństwo. Najemnik jak zwykle najpierw pociągał za spust, a dopiero potem zaczynał zadawać pytania i orientować się w tym co się dzieje - przynajmniej ta jedna cecha nie uległa zmianie, ani w przyszłości, ani w alternatywnej iteracji. Na cokolwiek patrzył.
- Przestań strzelać, Brown! To ja, Viyo - rzucił głośno, opuszczając ramię. Nie przestał się zbliżać, ale zwolnił, kierując się w stronę leżącego ciała Evelyn. Jego wzrok prześlizgnął się po człowieku, ale niemal natychmiast odbiegł na trawę, bardziej zainteresowany szukaniem czegoś innego.
- Któregoś razu strzelisz bez zastanowienia i odkryjesz, że drugiej stronie celownika cywila bez generatora tarcz - mruknął krótko. Oparł karabin o przedramię, dzieląc swoją uwagę między żołnierza, a obserwację, próbując odnaleźć w znajomym miejscu bliźniaczy datapad do tego, który trzymał w ładownicy, ale czujnie pilnując drugiego mężczyzny.
Jedyna niewiadoma, które nie wnosiła niczego nowego do ich niewiedzy. I jedyna, która zaprzątała mu najbardziej głowę przez ostatnie kilka godzin.
- Datapad z niezapominajką. - Jego głos przeciął nocne powietrze wypełniające polanę. - Ty go tutaj podrzuciłeś? Skąd go miałeś?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

26 lis 2021, o 12:27

Westchnęła cicho słysząc odpowiedź Evelyn, ale nawet na nią nie spojrzała. Wyglądało na to, że zaraziła blondynkę swoim brakiem zaufania, ale w tej chwili to nie było ważne. Najważniejsze, że zgodziła się dobrowolnie z nimi wrócić do przetwórni i jak na razie wykazywała wolę współpracy. Nie skomentowała także uwagi o tym, że blondynka nie chce widzieć żadnej innej “kopii” siebie - przez chwilę przemknęła przez głowę myśl, że jeśli wrócą do pomieszczenia z kulą, to zwłoki zastrzelonej Cantos wciąż tam będą, ale odłożyła rozwiązanie tego problemu na razie na bok. To znaczy próbowała, bo ta myśl zaczęła powracać jak bumerang - a Tori zmarszczyła brwi. Jeśli Evelyn zobaczy samą siebie martwą, tym razem znów może popsuć ich szyki i plany, jakiekolwiek by one nie były, a tego trzeba uniknąć za wszelką cenę. Byli już tak blisko dogadania się z kulą! To znaczy... chyba byli.
Na dźwięki strzelaniny podniosła głowę i odwróciła ją starając się dostrzec ich przyczynę, ale nie zatrzymała się. Cokolwiek tam się stało, to sprawa Vexa. Miała tylko nadzieję, że ten nie zastrzelił Carlosa... albo Carlos jego.
Byli już przed budynkiem przetwórni, gdy przychodzące połączenie od Talava przyniosło ze sobą złe wiadomości.
- Jeśli bariera w przejściu blokuje dostęp z obu stron, to mamy problem, jeśli tylko z wewnątrz, to może uda nam się wejść mimo wszystko, tak jak przekroczyliśmy kopułę. - wysłuchała słów technika do końca, po czym odezwała się ponownie - Kilkadziesiąt tysięcy lat? A czy jesteś w stanie określić kiedy to obecne odliczanie się skończy? Albo kiedy się zaczęło? Może dzięki temu będziemy w stanie wyciągnąć jakiekolwiek wnioski...
Opuściła rękę z omni i spojrzała na budynek przetwórni, po czym przeniosła spojrzenie na nieboskłon, lokalizując kometę. Kometa i cykl? Dziesiątki tysięcy lat? Czyli co, pojawienie się tej komety ma zwiastować jakiś totalny kataklizm czy wydarzenie? Według wcześniejszych słów Evelyn w przeszłości kometa uderzyła w Watson co dało rezultat w postaci bogatych złóż piezo. Ale jeśli tak, to jakim cudem kometa powróciła? A może to nie była kometa tylko fragment tego mechanizmu, do którego należała też kula? No i pozostawała jeszcze jedna sprawa. Technicy, którzy uszkodzili kulę generując niechcący kopułę, anomalie czasowe i wszystkie problemy z którymi się dzisiaj spotkali. Kiedyś, w przeszłości. A gdyby tak spróbować ich powstrzymać? Jak na razie tylko doświadczali tych anomalii, a to znaczyło, że mechanizmem sterującym jest kula. Co by się jednak stało gdyby...
- Panie Talav, czy jest pan w stanie wpłynąć na kulę by wytworzyła anomalię? Gdybyśmy mogli cofnąć się do przeszłości i uniemożliwić wydobycie kuli lub chociaż jej uszkodzenie, linia czasowa z anomaliami w których jesteśmy obecnie przestałaby istnieć. Wiem, że to kolejny głupi pomysł, ale może to zadziała?
Przerwała na chwilę, po czym ponownie uniosła omni licząc, że skoro są na otwartym kanale to Vex ją usłyszy.
- Vex, przejścia do pomieszczenia z kulą znów się zamknęły. To może być nasza wina, ale może być także twoja... Cokolwiek robisz teraz, robisz to źle i mam nadzieję, że sprawy nie zaszły za daleko. Jeśli mnie słyszysz zostaw to i wracaj.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 lis 2021, o 21:12

- Wykonywanie zadań nie musi odbywać się na zasadzie ich zrozumienia - odpowiedział na pytanie Tori. Nie zagłębiał się w szczegóły, sam nie był ekspertem od filozofii, ale kiedyś technicy pokładowi na Wiźnie wspominali o tym eksperymencie.
Szedł przodem, niemalże czując na plecach oddech Evelyn. Zupełnie innej niż ta, z którą przyszło im się zmierzyć wcześniej.
- Spokojnie, domyślam się, że musi to być dla ciebie trudne - powiedział zerkając przez ramię. Czy to obecność Cantos była anomalią czy też cokolwiek innego, Hearrow chciał z całego serca już to wszystko zakończyć.
Kiedy za ich plecami rozległy się strzały Marshall przystanął na chwilę i obejrzał się za siebie. Sięgnął do omni-klucza i wywołał Vexa.
- Viyo? Wszystko w porządku? - przez chwilę zastanawiał się czy nie wrócić po Widmo, w końcu co dwie bronie to nie jedna, ale zreflektował się zdając sobie sprawę z faktu, że kto jak kto, ale turianin akurat powinien sobie z pojedynczym problemem poradzić. Ruszył więc dalej przed siebie w kierunku przetwórni. Co będzie jeśli jednak ich plan się nie powiedzie? Jeśli zebranie wszystkich Evelyn w jednym miejscu nie naprawi sytuacji i będą musieli kombinować dalej? Co jeśli kula jednak nie jest chińskim pokojem tylko sztuczną, bardzo dobrze zakamuflowaną inteligencją? Może jednak wykonują dokładnie to czego ona chce a potem wszyscy popadną w szaleństwo? Albo zostaną unicestwieni?
Pokręcił głową próbując odpędzić od siebie wszystkie niewygodne i złowróżbne myśli. Wkrótce stanęli przed wejściem do kompleksu i wtedy wszystko wzięło w łeb. Spojrzał na Tori, która właśnie odpowiadała Talevowi, sam próbował przy tym zachować spokój chociaż wyrwało mu się pojedyncze przekleństwo pod nosem.
- Mamy jedną z blondynek - powiedział. - Więcej niczego nie dotykaliśmy.
Co zatem do cholery jest anomalią? Milczał przez moment, próbując sobie w przypomnieć albo skojarzyć jakiekolwiek powtarzające się cykle. Zbliżone, nieregularne. Zbliżone ale nieregularne...
- Sygnały radiowe FRB, ale to bez sensu. To znaczy nie wiem co mogą mieć z tym wspólnego - wzruszył ramionami. - Krótkie sygnały radiowe, które emitują gwiazdy neutronowe albo czarne dziury. Powtarzają się co jakiś czas, ale nie w tej samej odległości czasowej.
Przeszedł się w tę i z powrotem wzdłuż wejścia.
- Może chodzi o żywotność czegoś? Gwiazdy? Tej komety? Jaki by to miało sens?
Miał wrażenie, że głowa mu zaraz eksploduje, był prostym żołnierzem od zdań specjalnych w warunkach górskich. Nie od rozwiązywania zagadek anomalii czasowych.
- Musimy się dostać do środka.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 lis 2021, o 21:26

Pośród wysokich traw, Carlos wreszcie przystanął, choć jego karabin nadal wycelowany był w pierś Viyo. Dopiero po chwili, dostrzegając znajomą sylwetkę, opuścił broń i przekrzywił lekko głowę, z wyraźnym dla turianina zrozumieniem.
- A, to ty - burknął, bez ani słowa przeprosin. Wyraźnie nie spodziewał się w tym miejscu zastać Vexariusa. - Nie miałeś się tamtą zająć?
Westchnął, kręcąc głową z mieszanką zawodu i pozbawienia cierpliwości.
W tym czasie stojący obok Tori i Marshalla, Brown którego znali, nadstawił uszu, wychwytując wyłapany przez komunikator Viyo głos, który choć dla turianina był bardzo wyraźny, w urządzeniu brzmiał metalicznie i niezrozumiale.
- Brzmi jak ja - mruknął tylko, wzruszając lekko ramionami, nie komentując tej sytuacji w żaden inny sposób.
Jego odpowiednik na pozór niczym się od niego nie różnił. Widząc stojącego przed sobą Viyo, założył, że to ten, którego dobrze znał - nie mając żadnego powodu, by myśleć inaczej. Każda inna iteracja, która toczyła się w środku kuli, nie była ze sobą związana. Jedynie oni zostali wyrwani z tej nieskończonej pętli, jako jedyni uszkadzając artefakt.
- Co ty pierdolisz. Sam mi to gówno dałeś - rozłożył ręce, ujawniając, że w drugiej trzyma datapad z niezapominajką. - Mówiłeś, że zadziała i nie poleziesz do baraków. Znaczy ty ten drugi. Wiesz o co chodzi.
Prychnął z frustracją, jak gdyby musiał tłumaczyć coś bardzo oczywistemu komuś, kto wydawał się tego nie pojmować.
- Tori może mieć rację. To dobry trop. Nie wiem, czy mi się uda, ale... - Talev zmarszczył brwi. Dostrzegli w jego oczach odbijające się, czerwone ogniska nowych błędów. - Błędy ciągle narastają. Vex, co ty tam robisz?
Nieświadom interakcji Vexa z Carlosem z innej wersji wydarzeń, widział jedynie to, w jaki sposób na to wydarzenie reagowała kula, której obca konsola wypluwała błąd za błędem.
- Ta bariera to jakieś zabezpieczenie. Tak mi się wydaje. Powstała dokładnie w momencie, w którym Evelyn przeszła przez most zrobiony przez naukowców. Tak jakby ten bąbel to taki strup wokół rany. Strupy chyba zapobiegają zakażeniu, nie?
Evelyn milczała, przyglądając się ognistemu punktowi na nieboskłonie i błękitnej barierze. Powoli, niechętnie, ruszyła do niej, uważnie studiując jej powierzchnię.
- Tamten strup wpuścił nas do środka. Ten pewnie też wpuści - zgadła, ostrożnie wsuwając dłoń za błękitną barierę i natychmiast, jak oparzona ją cofając gdy okazało się, że istotnie, mogą wejść do środka. - Ale już nie wypuści na zewnątrz.
Stojący przy Vexariusie Carlos z frustracją uniósł karabin w górę, nie celując nim w turianina, ale przyjmując bojową pozycję. Widać było po nim, że miał już dość - nie przypominał żołnierza, z którym Widmo weszło do środka bańki. Nie wiedział, ile ten spędził w środku czasu, ale z pewnością odłożyło się to na jego barkach zmęczeniem.
- Słuchaj, ja po prostu chcę stąd spierdalać. Rozumiesz? Robimy wszyscy to, co kazała ta pieprzona kula, mógłbyś się przyłożyć. Wszyscy chcemy być już w domu. Nie miałeś dobić blondi w barakach? Jak poszło?
- Blondi jest cała i zdrowa - warknęła Cantos, nachylając się nagle nad komunikatorem Tori.
- Toś spierdolił - cmoknął Brown, kręcąc głową.
- Co zrobiliście? Za co chcecie mnie zabić? O chuj ci chodzi, Brown? - prychnęła, kompletnie ignorując stojącego obok, milczącego Carlosa, do którego nie były skierowane te pytania. - O co chodzi z tą kometą, do cholery? Co wam powiedziała kula? - ryknęła
- Nie potrafię określić co do roku, dokładność jest może stuletnia... Poprzednim razem, zegar wyzerował się pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Około. Może tysiąc w tą, tysiąc w tamtą... - mówił do nich, a także do siebie Wayra, nieświadom ich drugiej linii komunikacji z Vexem i Brownem. - Tak, poprzedni cykl nastąpił pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Następny wypada na... mniej niż sto lat? Sto lat? Cholera, jak na zegarek, potwornie nieprecyzyjne urządzenie...
- Jaka kometa, idioci - burknął stojący obok Widma Brown. - To statek przecież.
W górze, w miejscu, w którym w polach trawy stała ich dwójka, ponad ich głowami rozgrzany do czerwoności wejściem w atmosferę statek zawieszony był w czasie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

1 gru 2021, o 15:32

Vex opuścił lekko karabin, gdy Brown-bis zrobił to samo, ale nie odezwał się na jego uwagę odnośnie tego gdzie powinien się znajdować. Rozumiał co zrobił i że kuli mogło się to zdecydowanie nie spodobać, ale potrzeba odpowiedzi i potwierdzenia własnych przypuszczeń była silniejsza. Gdzieś w tej iteracji znajdował się drugi Vexarius Viyo, który gdzieś w jej trakcie ruszył odmienną ścieżką do jego własnej, decydując się przyjąć ostrzeżenie i posłuchać kuli. Jego wzrok podążył za spojrzeniem Browna w stronę baraków, zawieszając na nich spojrzenie; gdzieś w ich środku drugi Viyo kończył coś, nad czym oni teoretyzowali jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej - z tym, że tamten wziął na siebie ciężar "wyeliminowania" anomalii, którą była ciągle niewinna Evelyn.
Granica między iteracjami była cienka niczym nić. A mieszanie ich ze sobą zdecydowanie nie pomagało.
- Oczywiście, że to byłem ja... - mruknął pod nosem, ale całkiem do siebie, a nie do Browna, gdy dotarło do niego znaczenie jego słów. Uniósł dłoń do twarzy, pocierając nasadę nosa i przymykając oczy w migrenowym geście, gdy jego myśli rozbijały się po wnętrzu jego głowy chaotycznie, układając elementy układanki. Oczywiście, że to on sam musiał stworzyć datapad, żeby zostawić go przy ciele. Tylko on sam wiedział o tym jak ta wiadomość na niego zadziała. Nie było tu czytania w myślach, nie było manipulowania i zwodzenia artefaktu. Było potrzeba tylko specjalnego rodzaju sukinsynsa, który skłonny był manipulować samym sobą z przeszłości.
Natarczywe słowa Browna sprawiły, że westchnął i otworzył oczy, porzucając gonitwę myśli.
- Ta. Już idę to zro... - zaczął mówić, ale warknięcie Evelyn, które wydostało się z jego komunikatora sprawiło, że urwał. Spojrzał na własne urządzenie, a potem na Carlosa i zaklął bezgłośnie. Jego omni-klucz przygasł, gdy uderzenie serca później uniósł dłoń i bezceremonialnie wyciszył rozmowę, wyłączając własny mikrofon i głośnik.
Kula nie lubiła łączenia czasów. Od tego wszystkiego w końcu się to zaczęło, a teraz on robił dokładnie to samo co zły bliźniak Evelyn: mieszał w iteracjach do których nie należał. Równie dobrze w oczach pozostałych iteracji on sam mógł być anomalią, którą należało usunąć - obiektem spoza ich sfery czasowej, ciałem obcym które pojawiło się tam gdzie nie powinno. I które generowało błędy.
- Może nie całkiem - mruknął po chwili milczenia, gdy uświadomił sobie wagę słów żołnierza. Podniósł na niego wzrok, a potem z powrotem przeniósł go na odległy na horyzoncie budynek. - Słyszałeś Arrowa, Brown: czas jest popierdolony. Nie jestem tym Viyo, który w tej chwili dobija Cantos w barakach i który dał ci datapad. A przynajmniej jeszcze nim nie jestem, rozumiesz? Jestem z trochę wcześniejszego czasu niż ty - dodał, unosząc karabin i opierając go na barku, lufą do góry. Obrzucił ostatni raz leżące na ziemi ciało i porzucony kawałek dalej w trawie bliźniaczy datapad, nim cofnął się o krok.
- Wróć do tego co robiłeś i nie wspominaj pozostałym, że mnie spotkałeś. Jestem pewien, że wasz Viyo robi właśnie to co do niego należy - rzucił w końcu, ignorując nieprzyjemny posmak, który zostawiło po sobie to zdanie w jego ustach. Odwrócił się na pięcie i zlustrował ogromny okręt, który majaczył na nieboskłonie, kolejną niewiadomą w nieskończonym zbiorze niewiadomych, którymi i tak teraz operowali. Statek, nie kometa.
Jego ciekawość wrzeszczała na niego, żeby został dłużej i spróbował wyciągnąć z iteracyjnego Browna coś jeszcze, może jakąś wiadomość, która by ich przybliżyła do rozwiązania, ale miał przeczucie, że to by się skończyło czymś o wiele gorszym. Według słów Wayry każda jego następna sekunda tutaj generowała coraz więcej błędów, a tylko duchy wiedziały czym to się skończy. Z bezgłośnym westchnięciem stłumił własne opory i machnął ręką do człowieka, po czym ruszył w drogę powrotną przez polanę, chowając się pod osłonę nocy.
Omni-klucz aktywował ponownie dopiero, gdy znalazł się poza zasięgiem mężczyzny.
- Już wracam - rzucił do komunikatora, błądząc wzrokiem po liniach rozżarzonego statku. - Wayra, czy błędy zaczęły znikać, czy kula wydała na mnie list gończy jak na poprzednią Evelyn?
Zwolnił kroku, korzystając z chwilowej samotności. Rozległa polana skryta pod nocnym niebem była swojego rodzaju zbawieniem, ale nie miał pojęcia gdzie leżały granice między kolejnymi iteracjami, a ostatnie czego teraz potrzebowali, to żeby przez przypadek wbił się w kolejną z nich. Albo spotkał siebie samego zabijającego drugą (piątą?) blondynkę.
- Myślę, że pomysł Tori ma szansę - dodał po chwili, zmuszając myśli do powrotu na tory z wcześniejszej rozmowy. - Zamiast generować kolejną anomalię, możemy też spróbować odwrócić tą, która spowodowała powstanie kuli w pierwszej kolejności. W sposób mniej drastyczny niż próbowały zrobić to poprzednie iteracje - bez zabijania blondi - dodał z lekkim naciskiem, skierowanym w stronę Cantos, o której wiedział, że słucha. - Wayra, powiedziałeś że bariera powstała w momencie przejścia Evelyn przez most stworzony przez naukowców. A jakby przeszła nim z powrotem? - podsunął. - Most znajduje się gdzieś w barakach, prawda? Może wystarczy po prostu tyle. Może wystarczy jeżeli Cantos wróci nim z powrotem, a my pójdziemy to dziury, do której wpadła i z której wyciągnęliśmy jej złą bliźniaczkę? Wyciągniemy ją od dobrej strony i zobaczymy czy coś pomoże?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

2 gru 2021, o 17:16

Przysłuchiwała się wymianie zdań między Wayrą, Vexem i Carlosem (w zasadzie to dwoma Carlosami) ze ściągniętymi brwiami, starając się dopasować pozyskiwane przez technika informacje do ich obecnej sytuacji i do skomplikowanej układanki przeplatających się ze sobą linii czasu i iteracji. Na nagłe wtrącenie się w rozmowę blondynki zareagowała oburzoną miną i cofnęła się o krok od ludzkiej kobiety, ale już chwilę później jej twarz wyładniała. Tak, ta cała sytuacja musiała być dla Evelyn niezłym szokiem - widzieć własne zwłoki, słyszeć ludzi mówiących że to jej wina, że jest “anomalią” i mówiących wprost o jej śmierci mógł wyprowadzić z równowagi każdego. Kto wie, może to właśnie to spotkanie i ta rozmowa będą w przyszłości skutkować szalonym i nieobliczalnym zachowaniem blondynki z którym mieli już do czynienia?
- Na Athame, jakie to wszystko jest... - zawahała się przez chwilę, ale dokończyła słowem, które nieczęsto można było usłyszeć z jej ust - totalnie popierdolone... - podniosła wzrok na Evelyn i spróbowała się do niej uśmiechnąć, ale sama nie była pewna efektu - Panno Cantos, to się nie musi zdarzyć. To tylko jedna z możliwych rzeczywistości, a i pani i nam zależy na tym, by opuścić to miejsce. Razem tu weszliśmy i razem wyjdziemy. Taki jest plan.
Ponownie wsłuchała się w relację Weyry, który tym razem odpowiadał na jej wcześniejsze pytanie. Próbując w jakiś sposób dopasować do siebie podawane przez niego liczby potrząsnęła głową.
- Przecież to nie ma sensu. Pięćdziesiąt tysięcy lat a my jesteśmy na samej granicy tego cyklu, tak? - słysząc Browna w komunikatorze podniosła głowę na wiszący na nieboskłonie, rozżarzony wejściem w atmosferę obiekt, rozpoznając w nim mroczny kształt z jej wizji i z ostatniej bytności w barakach - Na boginię... A ten statek? - rzuciła do komunikatora - Panie Talav, czy kula mówi coś o tym statku? Czy może właśnie odlicza czas do jego przybycia? Ale dlaczego pięćdziesiąt tysięcy lat? Przecież żaden statek nie może istnieć tyle czasu? - spojrzała w twarze otaczających ją ludzi, szukając w nich potwierdzenia lub zaprzeczenia - Bo kto to niby może być? Jakaś nieznana rasa? Albo proteanie?
Zamiast powoli rozwiązywać zagadkę i znajdować drogę do wyjścia, każda chwila przynosiła nowe pytania bez odpowiedzi, a wciąż nie mieli nawet zarysu planu, który mógłby prowadzić ich do światełka w tunelu. Działali po omacku, nie rozumiejąc co tutaj się działo, nie mając wszystkich potrzebnych informacji. Fakt, że obecnie wiedzieli dużo więcej niż gdy przekraczali granicę kopuły nie zmniejszał jednak w Tori poczucia zagubienia - miała wręcz wrażenie, że każdy ich ruch oddala ich od celu zamiast do niego przybliżać. Pomysły rzucane na oślep, oparte na zupełnie przypadkowych skojarzeniach, brak świadomości jakie będą ich konsekwencje i czy nie pogarszają sprawy zamiast ją naprawić były zdecydowanie demotywujące.
Odetchnęła z ulgą słysząc z komunikatora głos Vexa informującego o powrocie i zastanowiła się nad jego pomysłem.
- Pytanie tylko... którą Cantos? - odpowiedziała turianinowi - Jeśli w przeszłość cofniemy tą, która już wie o kuli i wie jakie ona daje efekty, może to znów zmienić przeszłą przyszłość. Czy przyszłą przeszłość...? - odetchnęła głębiej czując, że jeszcze chwilę i to ona sama tym razem zacznie wariować - Chodzi mi o to, że Evelyn która jest z nami widziała więcej niż powinna. A najlepiej by było, gdyby była nieświadoma przyszłych wydarzeń. Taka... “czysta wersja” - jej wzrok znów spoczął na blondynce - Chyba, że ta Cantos z dziury... choć też niewiele na razie o niej wiemy. Z drugiej strony nie mamy gwarancji, czy jeśli teraz pójdziemy znów do baraków, to nie zobaczymy tej samej scenerii ze... spalonymi zwłokami i dziurą w dachu - wzdrygnęła się.
Przymknęła oczy i potarła dłonią czoło, próbując się skupić, w końcu podjęła decyzję i odwróciła się do Marshalla i Carlosa.
- Panie Hearrow, znajdzie pan tą dziurę do której wpadła panna Cantos? Jeśli tak, to proszę tam iść i ją wydobyć. Panie Brown, proszę iść z nim, może przydać mu się pomoc. Ja razem z... - spojrzała przelotnie na Evelyn, po czym znów odwróciła się do obu mężczyzn - ...z panną Cantos pójdziemy do pomieszczenia z kulą i będziemy na was czekać. Panie Talav - uniosła dłoń z wciąż aktywnym omni - Czy może pan... - przerwała i stała tak przez chwilę, jakby następne słowa nie mogły przejść przez jej gardło, jednak w końcu się przemogła i dokończyła - Czy może pan czymś przykryć zwłoki?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

2 gru 2021, o 22:05

Carlos jeden, Carlos dwa... Cholera jasna czy to znaczyło, że gdzieś to tej planecie biegał właśnie drugi Hearrow? A w zasadzie nie wiadomo jaka ilość Hearrowów. Pokręcił głową próbując pozbyć się natarczywych i w zasadzie nic nie wnoszących myśli.
I wtedy przyszło. Olśniło go.
- Ostatni atak na Cytadelę... Ten statek. Cholera jak on? Suweren! - Arrow miał wrażenie, że bredzi bez sensu. Był wtedy na manewrach na Palavenie, więc nie do końca miał klarowność sytuacji, ale coś tam słyszał. Wiadomości w Przymierzu rozchodzą się bardzo szybko, zwłaszcza takie wiadomości. - Brown ma rację, to nie kometa, to statek.
Spojrzał w kierunku nieba, Shepard miał rację, jednak nikt go nie słuchał. Jeśli to całe badziewie działa co kilkadziesiąt tysięcy lat, to cykl właśnie się rozpoczął.
- Wayra, sprawdź co rozpoczęło odliczanie. Wykorzystamy pomysł Tori.
Hearrow poprawił broń w rękach i przestąpił z nogi na nogę, jego wzrok błądził od Vexa zbliżajacego się do nich, przez Tori i kończąc na Cantos.
- Musimy stąd spierdalać i to szybko - mruknął i kiedy Vex już był blisko, Hearrow skinął głową z niezbyt specjalną aprobatą na pomysł asari. Lepsze jednak to niż tak naprawdę nic. - Dowiedzcie się jaki związek ma z tym wszystkim kula, ci Zbieracze czy cholera wie co to było na pewną znaleźli się tutaj z jej powodu. Lecę po trzecią Cantos, spotkamy się w środku.
Ruszył biegiem w kierunku gdzie Evelyn wpadła do korytarzy ciągnących się pod kompleksem, jeśli dobrze zakładali powinna nie mieć pojęcia ani o kuli ani o tym wszystkim co wydarzyło się w barakach. Musieli działać, czasu było niewiele, pomijając już całkowicie fakt, że ten był mocno pojebany.
Dopadł do otworu w ziemi i poświecił latarką do środka. Zejście było strome i wymagające, ale już raz przecież to zrobił, dlaczego i tym razem miałoby się nie udać?
- Pilnuj tyłów - rzucił do Carlosa, przypiął pistolet na swoje miejsce i opuścił się nogami w dół szukając dla nich jednocześnie stabilnego podparcia. - Schodzę.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

5 gru 2021, o 17:56

Reakcja Carlosa:
A<50%<B
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

5 gru 2021, o 18:54

[h3]TORI, VEX, CANTOS[/h3] Reakcją Carlosa na jego słowa byłoby podrapanie się po głowie, gdyby ta nie była schowana pod hełmem. Przez jego szybkę dostrzegał, że mężczyzna niewiele rozumie z jego słów. Brown jednak nigdy nie posiadał tej siły, która pchała go do popełniania czynów, które pozornie nie miały sensu dla samej potrzeby uzyskania odpowiedzi - gdy Viyo wycofał się, okazując tym samym niestawianie zagrożenia, ale też pokazujac mu, że może kontynuować swoje czynności, mężczyzna wzruszył tylko lekko ramionami. Cokolwiek działo się w życiu Widma, by sprawić, że ten wypluwał z siebie tak bezsensowne słowa, było ewidentnie jego problemem, którego żołnierz nie zamierzał dotykać.
Powrót do pozostałych zajął mu chwilę, w której Evelyn głównie hiperwentylowała, usiłując uspokoić się pod wpływem słów Tori. Nie wiedziała, co mogło czekać na nią w środku - ani to, co w końcu się z nią stanie. Nie rozumiała tego, co oni już widzieli, nie wiedziała, jak toczyły się inne iteracje. Była zaledwie pionkiem w tej historii, wiedząc, że coś sprawiło, by jej przyszła wersja stworzyła im niesmak do jej osoby, przeskakując z towarzysza podróży do przeciwnika w okresie czasu, którego nie znała.
- Nie chcę psuć nam koncepcji, ale błędy nie zniknęły - mruknął Wayra do wszystkich przez komunikator. - To może znaczyć, że szkody, które robimy, są nieodwracalne.
Nie widzieli tego, co widział on - konsoli zalanej krwistą czerwienią kolejnych mikro anomalii. Błękitna sfera stworzona przez kulę miała wyłącznie jedno zadanie - odizolować to miejsce, ten trwający w środku, czasoprzestrzenny pożar, od reszty świata, chroniąc go przed konsekwencjami każdego błędu. Póki ten pożar trwał, kula nie zamierzała pozwolić, by płomienie rozprzestrzeniły się na resztę planety.
- Taa, przykryję... - mruknął Wayra, rozglądając się poza obszarem, który obejmowała kamera. - Ale nie wiem nic o tych statkach. Ani cyklu. Spróbuję się dowiedzieć...
Gdy powoli przechodzili przez barierę do środka, Tori towarzyszyło to samo uczucie, które pojawiło się gdy przechodzili przez pierwszą barierę. Powietrze wydawało się naelektryzowane nagromadzonym w nim pierwiastkiem zero, pobudzając zmysły wrażliwej na to asari.
Świat po drugiej stronie okazał się jednak zupełnie taki sam, jak ten, który pozostawili, udając się do baraków.
Odnaleźli Wayrę na końcu zakurzonych, częściowo zdemolowanych korytarzy. Mężczyzna stał nadal przy kuli, której wygląd się zmienił. Jej normalnie jednostajna, niebieska powłoka teraz wydawała się falować różnymi odcieniami błękitu, niektóre rejony były mniej przygaszone, inne bardziej. Na ziemi, niezgrabnie przykryte jakąś konsolą i kilkoma kamieniami, leżały zwłoki.
Evelyn dostrzegając je krzyknęła, zatykając sobie usta dłońmi. Cofnęła się pod ścianę, jak najdalej od tego, co widziała przed sobą.
- Wy... - wyszeptała spomiędzy palców, a z jej oczu spłynęły pierwsze krople łez. - Wy mnie...
- Słuchajcie - odchrząknął Wayra, niemal kompletnie ignorując jej osobę. - Nie wiem, jak ta kula jest powiązana jest ze statkiem. Ten z Cytadeli został zniszczony, nie? To nie może być ten sam.
Mężczyzna skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, przyglądając się literkom i znakom, których znaczenia oni nie znali.
- Cykle, które widzę, trwają od setek tysięcy lat, ale tylko wstecz. To jest... kronika. Co ileś tysięcy lat, cykl rozpoczyna się na nowo. Pojawia się statek, pojawia się zniszczenie. Ale skoro tak, dlaczego nie wyzerowało się podczas ataku na Cytadelę? Dlaczego dalej odmierza? - pokręcił głową z frustracją, nie znając odpowiedzi na te pytania. - To co widzieliśmy w lesie... To nie mogli być Zbieracze. W lesie czas cofnął nas pięćdziesiąt tysięcy lat wstecz. To musiało być coś, co z czasem wyewoluowało w Zbieraczy, których znamy teraz.
Machnął ręką w powietrzu, a błędy kuli powiększyły się jak w kalejdoskopie.
- Wydaje mi się, że kula nie jest zła. Nie robi tego celowo. To wszystko to... zabezpieczenie. Znalazło błąd i odizolowało go od reszty świata - obrócił głowę w kierunku Cantos, zawieszając go na dłuższą chwilę na niej, nim przesunął go na Tori. - Co zrobimy, jak wyciągnięcie jej z dziury nie pomoże?
[h3]MARSHALL, CARLOS[/h3] Droga z powrotem do ruin okazała się zdradliwa. Świat wyglądał w inny sposób niż ten, który zapamiętali, a jednak tunele czekały na nich tam, gdzie ostatnio je pozostawili. Powrót do Evelyn z przeszłości było w końcu tym, co kula od nich chciała - żadne błękitne zasłony nie czekały na ich drodze, grożąc, że nie wypuszczą ich z powrotem na resztę świata, jeśli nie postąpią tak, jak chciałby tego od nich artefakt.
Brown szedł tuż za nim, rozglądając się z podejrzliwością po nierównym, grząskim terenie. W tunelach panował zaduch, który Hearrow pamiętał doskonale. Powierzchnia, po której stąpali, była zdradliwa, a całość wydawała się grozić zawalaniem w każdym możliwym momencie.
Dostrzegli dziurę w ziemi nim dotarł do nich jęk rannej Cantos. Wiedzieli, że wciąż była w środku - zawieszona w czasie, w tej beznadziejnej decyzji, pomiędzy ratunkiem a wejściem do tunelu.
Dłoń żołnierza sięgnęła do Hearrowa gdy ten szykował się do zejścia na dół. Brown spojrzał na niego z brakiem przekonania w oczach, widocznym przez szybki jego hełmu.
- Hearrow, po cholerę my to robimy, hę? - spytał wprost, prostując się. Jego ciało było napięte od frustracji, ale też potrzeby, którą czuli wszyscy - potrzeby powrotu do domu, wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji, w której trzymał ich obcy artefakt. - Nie widzisz, że wszystko pieprzy się dziesięciokrotnie odkąd lekarka i Widmo odwalają swój dziki zachód? A w momencie, w którym ta blondi zginęła, bariery się otworzyły i nagle było lepiej.
Westchnął z frustracją, stając na krawędzi przepaści i spoglądając w dół, gdzie na ziemi, trzymając dłonią ranne ramię, siedziała umorusana pyłem Cantos.
- Nie wiem, nie jestem jajogłowym, jestem żołnierzem. Tak samo jak ty. Ile razy musieliśmy znieść szkody w cywilach, żeby wypełnić misję? - burknął, wpatrując się w Hearrowa z przekonaniem. - Może jestem głupi, ale za każdym razem, gdy robimy to, co każe nam Viyo, byle oszczędzić blondi, mamy coraz mocniej przesrane. I to wszystko dla jednego cywila. No, w sumie trzech... Ale w zasadzie, po cholerę? Wlazła tam sama. Przykra sprawa, ale jeśli kula wypuści nas z tego gówna jeśli pozbędziemy się dla niej celu, to czemu wszyscy mamy się, kurwa, poświęcać jak wiszący żyd dla jakiejś obcej laski?
Wzruszył lekko ramionami. Jego dłoń spoczywała na karabinie w geście, który każdy żołnierz Przymierza rozpoznałby w ten sam sposób - w gotowości do ataku.
- Wcześniej zabiliśmy tą z przyszłości, nie? Więc się nic nie zmieniło. A gdybyśmy tak... - kiwnął głową w stronę dziury. - Pozbyli się tej z przeszłości, to tej z teraźniejszości chyba już nie będzie? Kurwa, mózg mi paruje.
Wypuścił powietrze z ust.
- No, a jak nie, to wciąż mamy jedną w zapasie przecież - dodał z nutą ironii w głosie. - Ja bym nie chciał żyć z drugim sobą, nie wiem jak ty.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

6 gru 2021, o 20:09

Złapał za rękę Browna i zawahał się przez moment. Wsłuchał się w pierwsze jego słowa, które poniekąd miały sens. Po co było to wszystko, dlaczego podporządkowywali się jakimś obcym zgrywającym bohaterów? Poprawił uścisk i podciągnął się wyżej, po czym usiadł na krawędzi zwieszając nogi przez nią.
- Myślisz, że jak teraz do niej stąd strzelimy to wszystko się skończy? Nie będzie Cantos i nie będzie tego cholernego zapętlenia czasowego? - zapytał spoglądając Carlosowi prosto w oczy. To było jakieś rozwiązanie, mogli to zakończyć tu i teraz, wystarczyło wymierzyć i nacisnąć spust. To było takie proste.
- Masz rację, jesteśmy żołnierzami - powiedział sięgając po broń, którą wcześniej przypiął sobie do uda. Zaczep puścił i Hearrow obejrzał pistolet w ręce. Jeden strzał i będzie po wszystkim. Przejścia się otworzą i pójdą w swoją stronę. Wróci do domu, na Cytadelę a Tori i Vex niech robią sobie dalej co chcą. Mogą ratować świat. Takie proste.
Arrow westchnął.
- To jest łatwe rozwiązanie Brown, poświęcić jedno życie w celu ratowania siebie - powiedział obracając pistolet w dłoni. - Cel uświęca środki.
Wstał prostując się i przeszedł parę kroków w tę i z powrotem. Znał doskonale brzemię jakie teraz spoczywało na jego barkach, Cantos nie była dla niego nikim ważnym. Nie znali się wcześniej, jedna z nich próbowała ich zabić a mimo to... mimo to Hearrow do końca jej bronił. Miał poczucie wyższego spełnienia chroniąc słabszych. Dlatego był żołnierzem, dlatego właśnie wstąpił do Przymierza. Żeby bronić tych, którzy sami nie potrafią się obronić. Nie po to żeby ich zabijać.
- Przykro mi Brown, ja nie jestem takim żołnierzem - zamachnął się mierząc kolbą od pistoletu w skroń Carlosa. Nie chciał mu zrobić krzywdy, ale nie mógł sobie pozwolić na posiadanie dywersji za plecami w momencie, kiedy będzie schodził w dół. Miał zamiar Carlosa tylko ogłuszyć.
Jeśli mu się to udało, wybrał kontakt na omni-kluczu do Vexa.
- Viyo, Brown chce zabić Evelyn, ogłuszyłem go i schodzę po nią - powiedział i rozłączył się. Miał szczerą nadzieję, że obejdzie się bez pomocy zarówno z zejściem jak i wejściem z powrotem.
- Evelyn? - krzyknął do dziury. - Trzymaj się, idę po ciebie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

8 gru 2021, o 14:50

- Pocieszające - skwitował mruknięciem na słowa Wayry, przesuwając spojrzeniem po raz ostatni po polanie i po statku wiszącym na niebie, nim skierował się w stronę baraków. Reakcja Browna z innej iteracji była trudna do przewidzenia, ale z drugiej strony zgodna z tym o co go posądzał. Od czasu Klendgaonu widział, że mężczyzna w pewnym momencie zwyczajnie traci zainteresowanie skomplikowanymi tematami, gdy te przekraczały jego pojmowanie i wybierał najmniejszą linię oporu, chwytając za metaforyczną brzytwę Ockhama. Kłamstwo na temat Vexariusa z przeszłości mogło znaleźć oparcie i wyjaśnić mężczyźnie pojawienie się turianina tam gdzie go być nie powinno, ale równie dobrze eks-żołnierz mógł zwyczajnie wpuścić tą kwestię jednym uchem, przeanalizować i uznać jako bez znaczenia. Uwaga technika operującego kulą sugerowała, że albo w ostatecznym rozrachunku nie miało to znaczenia i szkoda została już dokonana przez samo skrzyżowanie dwóch różnych czasów, albo po powrocie do swoich towarzyszy Brown wykorzystał tą informację do zrobienia czegoś, czego w ich iteracji nie było w planach.
Obie te możliwości wydawały się równie prawdopodobne.
- Statek stanowi problem drugorzędny - rzucił przez komunikator, przemykając między drzewami szybkim truchtem i korzystając z faktu, że samemu może poruszać się szybciej po niegościnnym terenie. - Przynajmniej do czasu aż odkryjemy co dokładnie kula próbuje odizolować i jak tak naprawdę możemy to naprawić. Jeżeli wszystko to co mówicie jest prawdą, to i tak nie mamy jak go powstrzymać dopóki nie rozwiążemy podstawowego problemu bariery. Do tego czasu wszystko po prostu będzie się powtarzało aż wszyscy z nas skończą jak poprzednia Evelyn. Skoro problem zaczął się od wejścia Evelyn w tunel, to i na nim powinien się zakończyć. Być może włączając w to statek.
Tajemniczy okręt na niebie stanowił zagadkę, ale nie był w stanie stwierdzić na ile był powiązany z ich obecnym położeniem. Być może kronika prowadzona przez kulę miała być ostrzeżeniem dla potomności albo skomplikowanym komputerem, który miał odnaleźć rozwiązanie na przestrzeni następnych mileniów, ale w obecnej sytuacji w niczym im to nie pomagało. Nie mieli jak zestrzelić obcego krążownika, nie mieli jak odwrócić jego uwagę od planety do której się zbliżał. Był to temat do zinwestygowania na później, szczególnie jeżeli miał powiązanie z wydarzeniami na Cytadeli i nawet jeżeli nie stanowił wyłącznie elementu przeszłości, a również coś znajdującego się bliżej na horyzoncie.
Dotarł do drugiej, wewnętrznej bariery i zwolnił kroku. Lśniący błękit ustąpił pod jego dłonią, gdy dotknął jego powierzchni, zastanawiając się czy powinien podążyć za swoimi towarzyszami, czy zostać na zewnątrz. Znajdowanie się między iteracjami miało swoje plusy, ale jeżeli powodowało coraz więcej błędów... Swoboda, którą to oferowało była kusząca, ale brak niezbędnej wiedzy, który jej towarzyszył, jednak nieco przekreślał użyteczność i ułatwił pozbycie się wahania, które trwało u niego zaledwie kilka uderzeń serca. Przekroczył granicę biotycznej kuli, sięgając ponownie do komunikatora.
- I co zrobimy mając dwie Cantos przy sobie, Tori? - zapytał wprost, nieświadomie popierając toczącą się gdzie indziej retorykę Browna. - Wiemy już, że kula nie lubi krzyżowania różnych czasów. Jak zapoznanie Evelyn z jej drugą wersją ma pomóc?
Wysłanie jednej z nich z powrotem w przeszłość pozbywało się przynajmniej jednego problemu, nawet jeżeli go nie rozwiązywało. Był to coś o czym się zorientował jeszcze w drodze - w końcu zła-Cantos, którą musieli zabić, przeszła tym samym korytarzem w przeciwną stronę, co w teorii powinno pomóc, a w praktyce stworzyło kolejną anomalię, więc jego pomysł też miał dziurę. Być może w takim razie próbowali uratować niewłaściwą Cantos.
Obracając w głowie nowy pomysł asari przeszedł szybko przez znajome, stare korytarze fabryki, nim dotarł w końcu do pomieszczenia z kulą, gdzie czekała już Tori, Cantos i Wayra. Bez Browna i Arrowa, ale za to z drugim ciałem przykrytym przypadkową konsolą w prowizorycznym grobie.
Obrzucił krótkim spojrzeniem całą sytuację nim odwiesił karabin na plecy, wchodząc do środka.
- Wayra, zakładam że kula nie ma propozycji jak zniszczyć tunel, którym Cantos przeszła? - rzucił na wstępie, zbliżając się do pulsującego urządzenia. Tym razem jednak nie sięgał po omni-ostrze ani po broń, krzyżując tylko ramiona na piersi. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale niespodziewane piknięcie komunikatora przerwało mu gwałtownie, a głos Arrowa, który wydobył się przez głośnik sprawił, że zamarł na ułamek sekundy.
Nie powinien być zaskoczony.
Sięgnął do nadajnika, aktywując połączenie.
- Brown, jeżeli mieszanie w czasie spowodowało wyrok na wszystkich Evelyn i jeżeli rzeczywiście powoduje to nieodwracalne szkody, to ten sam wyrok znajduje się na naszych głowach - warknął do mikrofonu. - Zaczniesz zabijać wszystkich, którzy nieświadomie wplątali się w coś, w co nie mieli zamiaru, włącznie z sobą samym?
Ostatnie miesiące par pod prąd dla kogoś kto znalazł się zbyt blisko "prawdziwych graczy" przez zwykły zbieg okoliczności. Zapłakana Cantos siedząca pod ścianą, jej martwa bliźniaczka pod gruzami, trzecia Evelyn w osuwiskowej dziurze... Wszystko to było zbyt blisko tego, z czego wyrwało go ostatnie wezwanie Rady.
- Chcesz się jej pozbyć z naszej iteracji, to każ jej przejść tunelem dalej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

8 gru 2021, o 23:30

- Szlag... - syknęła cicho słysząc uwagę Wary na temat namnażających się i nie znikających błędów. Co ten Vex tam wyczyniał? Jak do tej pory udało sim się ustalić jedno - każda ingerencja w inną linię czasową nie była mile widziana przez kulę, a turianin świadomie zdecydował się tą zasadę złamać wchodząc w interakcję z tym “innym” Carlosem. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że ich pomysł... pomysły w zasadzie, ponieważ nikt z nich nie miał pewności ani gwarancji który z pomysłów zadziała, da pozytywny efekt i będzie w stanie cofnąć kumulujące się anomalie.
Śmiało przekroczyła barierę, tym razem świadoma efektów, które może ona wywoływać w organizmie Tori. Nie wiedziała nawet, czy podobne efekty odczuwają pozostali uczestnicy ekspedycji - była jednak skłonna przypuszczać, że jej wrażliwość na biotykę ma tutaj również swoje znaczenie. Mimo tego, że jak się wydawało tym razem była przygotowana na ponowne sensacje i nietypowe doświadczenie podczas zetknięcia się i przejścia przez pseudo-biotyczne pole energii, ponownie odczuła wszystkimi swoimi zmysłami napór i oddziaływanie bariery. Przyspieszyła kroku, a gdy była już po drugiej stronie odwróciła się, by spojrzeć na połyskliwą ścianę blokującą im drogę powrotną. Tym razem nawet nie próbowała badać, czy bariera przepuści ich w drugą stronę. Nauczona wcześniejszym doświadczeniem zdawała sobie sprawę z faktu, że jeśli nie rozwiążą zagadki albo kula nie zdecyduje inaczej, mogą zostać uwięzieni wewnątrz bariery na stałe.
Wnętrze przetwórni wyglądało dokładnie tak samo jak je zostawili. Z jednej strony było to pocieszające, z drugiej zaś - świadczyło to dobitnie o tym, że mimo wszelkich prób i starań jak do tej pory nie posunęli się ani o krok naprzód. Wszystkie ich dotychczasowe działania nie pozwoliły na nawet częściowe rozwiązanie układanki i znalezienia ostatecznego rozwiązania, które pozwoliłoby wypuścić ich na zewnątrz. Idąc po własnych śladach przez opuszczone, zakurzone i zniszczone korytarze dotarli w końcu do komory z kulą i weszli do środka. Tori szybkim spojrzeniem zlustrowała wnętrze pomieszczenia, pochylonego nad kulą Taleva i prowizorycznie przykryte zwłoki zastrzelonej przez nią Evelyn, po czym spojrzała na blondynkę, która przyszła tutaj z nimi.
- Tak - odpowiedziała krótko słysząc nie do końca wypowiedziane pytanie Cantos.
Stanęła obok Talava przypatrując się kuli, jej nieregularnym i płynnie zmieniającym się odcieniom i wyświetlanym na jej powierzchni symbolom, starając się zrozumieć cokolwiek z obserwowanego obrazu i słuchając mężczyzny.
- Zatem to co widzieliście w lesie było końcem poprzedniego cyklu? Może ten statek zniszczony na Cytadeli nie był jedynym statkiem tego typu? Może jest ich więcej? Może to, co widzieliśmy na niebie, ten lądujący statek należy do tej samej rasy co ten wcześniejszy? Tych... Zbieraczy? Pytanie tylko - po co by się miał tutaj pojawić? I dlaczego kula odlicza czas do jego przybycia? Jeśli to co mówisz jest prawdą, to taka sytuacja powtarza się już nie pierwszy raz!
Roztrząsanie faktu i kolejne pytania przerwał jej głos Vexa z omni. Przewróciła oczami słysząc adresowane do niej samej pytanie odnośnie kopii Evelyn w tym samym miejscu, po czym wzruszyła ramionami i westchnęła z rezygnacją. Naturalnie Vex nie mógł tego widzieć.
- Sama nie wiem. Myślałam, że gdy zgromadzimy je wszystkie w jednym miejscu, kula w jakiś sposób zareaguje... Nie wiem. Może faktycznie mój pomysł nie miał wiele sensu. A co do krzyżowania czasów, to z tego co pamiętam sam byłeś pierwszy do testowania takiego rozwiązania idąc na spotkanie z Brownem - nie mogła się powstrzymać od rewanżu kąśliwą uwagą.
Odwróciła się ponownie do Talava, kątem oka obserwując jednak Evelin i jej reakcję zarówno na znajdującą się w pomieszczeniu kulę, jak i na leżące na podłodze i przykryte prowizorycznym i zupełnie nie pasującym do sytuacji całunem ciało. Była gotowa w każdej chwili zareagować na jakiekolwiek niespodziewane lub odbiegające od normy zachowanie kobiety nawet, jeśli jej własna reakcja miała zakończyć się przemocą. Pozwolenie na to, by blondynka zaczęła zachowywać się ponownie w ten sam nieobliczalny sposób co wcześniej, prędzej czy później doprowadziłoby do kolejnej strzelaniny i być może kolejnych zwłok leżących na podłodze, choć Tori nie była pewna czy tym razem to ona sama nie skończyłaby z raną w piersi albo z podciętym omni-ostrzem gardłem jako malownicze niebieskie truchełko zalegające w pyle i kurzu pomieszczenia.
- Panie Talav, co z możliwością wywołania anomalii? - splotła ręce za plecami i zaczęła okrążać terminal z kulą - A przede wszystkim - czy jest pan w stanie znaleźć jakiekolwiek wskazówki mogące pomóc nam określić jak cofnąć anomalię wywołaną utworzeniem mostu i przekroczeniem go przez pannę Cantos?
Widząc wchodzącego do pomieszczenia turianina skinęła ku niemu głową i zamilkła. W końcu to Vex był widmem, to jemu rada powierzała nierozwiązywalne zadania, przydałoby się, żeby w końcu wpadł na jakiś genialny pomysł który pozwoliłby nie tylko wyłączyć barierę, ale i wydostać się z tej planety. Możliwie w jednym kawałku. I cało. I zdrowo.
Zamiast oczekiwanych pomysłów Vex rozpoczął dyskusję z Hearrowem i Brownem, więc westchnęła cicho, po czym odwróciła się w kierunku Evelyn. Nie miała zamiaru wtrącać się w męską kłótnię, która - o ile już znała Browna - mogła zakończyć się zarówno strzelaniną jak i wzruszeniem ramion, zamiast tego wolała skupić się na kobiecie. Domyślała się co może ona w tym momencie czuć. Naturalnie nie mogła być tego pewna, bo rzadko się zdarza, żeby po pierwsze zapędzić się w pętle czasowe, po drugie widzieć własne zwłoki leżące na podłodze, a po trzecie przebywać z ludźmi, którzy zachowują się jakby byli niespełna rozumu, mówią o czymś co się ma dopiero wydarzyć jakby już się wydarzyło, czy rozmawiają o tak fantastycznych i niestworzonych rzeczach, ale mogła spróbować postawić się w jej sytuacji. Ruszyła w jej kierunku i po chwili stanęła obok kładąc jej na ramieniu dłoń - tym razem zdecydowanie delikatniej niż w pobliżu baraków.
- Hej - odezwała się przyjaznym tonem i zupełnie niewiadomie zwracając się do kobiety w bezpośredni sposób - Trzymasz się jakoś? Mogę ci jakoś pomóc? Przepraszam cię za moje wcześniejsze zachowanie i to, jak zachowałem się w pobliżu baraków. Po prostu ostatnim razem... Powiedzmy, że dyskusja między mną a Evelyn którą znaliśmy i która była z nami potoczyła się w bardzo złym kierunku. Evelyn którą tam widzisz... - skinęła w kierunku przykrytych zwłok - groziła nam bronią i próbowała skrzywdzić niektórych z nas. Broniliśmy się... Nie dziw się więc, że niektórzy... no wiesz. Nabrali lekkiego dystansu.
"Zwłaszcza ja" dodała w myslach, ale nie wypowiedziałaby tego na głos. Na szczęście w tym momencie usłyszała ostatnie zdanie Vexa adresowane do Marshalla i odwróciła się w jego kierunku, po czym uniosła dłoń z omni-kluczem chcąc coś powiedzieć. Nagle jednak stanęło jej przed oczami wspomnienie głosu wskazującego jej drogę, wędrówki tunelami w kierunku baraków i wyjścia na powierzchnię ich wnętrzu.
Podniosła wzrok na Vexa i skinęła lekko głową.
- Ma to sens. Może raczej - może to mieć sens - odezwała się powoli - O ile tamta Cantos faktycznie trafi do odpowiedniej linii czasu. Nie mamy gwarancji, że gdy dotrze do baraków nie zobaczy dokładnie takiej samej sceny jaką widziała nasza Evelyn. Że nie zobaczy naukowców próbujących manipulować przy kuli i uszkadzających ją, a co za tym idzie - że nie przekroczy tego samego mostu, który wywoła anomalię. Z drugiej strony Hearrow nie może tam z nią wejść, bo swoją obecnością sam wywoła anomalię. Ale jeśli to się uda możliwe jest, że tamta Cantos zostanie wyekspediowana we właściwą linię czasową podczas gdy ta Evelyn która jest tutaj nami będzie mogła wrócić w naszą i być może uda nam się wyjść z tej pętli...
Szybkim ruchem ponownie uniosła rękę i aktywowała omni-klucz.
- Panie Hearrow, proszę spróbować przeprowadzić pannę Cantos w kierunku baraków. Droga to istny labirynt, ale jeżeli będzie się pan kierował światłem, dotrzecie do schodów i włazu. Pod żadnym pozorem proszę nie wchodzić do baraku razem z nią, proszę wrócić tą samą drogą. I trzymać kciuki, żeby to się udało.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

9 gru 2021, o 18:24

Niech będzie Marszal, rzucę ci
<20%
0

[*]

Wróć do „Galaktyka”