Odetchnął z ulgą, gdy ściągnięto mu ten prowizoryczny nóż z gardła. Odetchnął nawet z ulgą, chwytając się za szyję, upewniając się tylko, że wszystko z nią w porządku. Inżynier znany ze swojej porywczości, mógł a nawet chciał spróbować obezwładnić tego jegomościa. Każdy kto zna go odrobinę dłużej wiedział, co oznacza wyraz twarzy, jaki przybrał krótko po westchnięciu. W chwili jednak, gdy się odezwał bezpośrednio do Iris, inżynier natychmiast przystopował ze swoimi zamiarami.
Znali się? Jak to?
To jedyna myśl jaka w tej chwili czmychnęła po jego szarych komórkach. Odwrócił się, dostrzegając potworne blizny człowieka, jego posturę, ubiór. Nie wyglądał na takiego, który tanio skórę sprzedawał. Musiał tu przeżyć kilka miesięcy...Jeśli nie lat. Zamilkł. Robił to rzadko, więc...można było świętować.
W trakcie drogi do kryjówki, uważnie przyglądał się Iris i nieznajomemu. Gość był widmem zamierzchłej przeszłości, która powinna zostać nieodkryta i pozostać w pamięci jedynie jako zwyczajne wspomnienie. Znał tą historię. Była bolesna i z pewnością mogła wywołać mętlik w głowie. Nie wiedział jednak jak ma zareagować. Cała ta sytuacja wydawała się aż nadto abstrakcyjna. Trudno było mu uwierzyć, że nie są pod wpływem jakiegoś miejscowego halucynogenu z lokalnej flory. Niemniej...nie widzieliby wówczas tej samej osoby, prawda?
- Huh. -Mruknął tylko pod nosem, prowadzony w głąb dżungli przez człowieka, który jakiś czas temu powinien być martwy. Poszli do jamy, jakby inaczej. Najwyraźniej schematy powtarzające się notorycznie w vidach i książkach znajdowały odwzorowanie w rzeczywistości. Warto było zapisać tą informację na wypadek, gdyby mieli jeszcze raz się rozbić na nieprzyjaznej planecie. Inżynierowi natychmiast rzuciła się w oczy działająca tutaj elektryka. Taśma ledowa się pali, to oznaczało, że nasz żywy trup z pewnością miał tu jakieś źródło zasilania. Wprowadzony do głównej hali, natychmiast wyłapał dźwięk pracującego urządzenia. To oznaczało przede wszystkim, że elektryka tutaj działała. Musieli więc znaleźć się na tyle głęboko pod ziemią, że fala elektromagnetyczna przeszywająca planetę nie miała możliwości tutaj dotrzeć. Była też inna opcja...dźwięki, które słyszeli co pół godziny wcale nie musiały być zwiastunem nadchodzącego impulsu EMP. Wystarczyło, że nadawała częstotliwość, od której elektronika pancerzy, omni-kluczy i innych współczesnych zdobyczy techniki zwyczajnie zaczynała wariować. Może wystarczyła zwyczajna ponowna kalibracja? Musiał nad tym pomyśleć, rozchodzić ten pomysł, sprawdzić generator. Niestety...Stało się to, czego się obawiał.
Kątem oka, zerknął na Radną i westchnął cicho pod nosem. Co miał w tej chwili zrobić? Nie miał zielonego pojęcia. Uniósł lekko wzrok, spoglądając na ocalałego.
- Nie żeby coś, ale...to całe spotkanie po latach można będzie odbębnić jak już wszyscy stąd się zabierzemy. -Rzucił jakby przed siebie. Zdawał sobie sprawę, że mógł zostać odebrany jako ten nieczuły i niewrażliwy na tragiczne wydarzenia, w których wzięła udział Radna, ale...spojrzał tylko na Iris i położył jej dłoń na ramieniu.- Sorki, Słonko, ale Dagan ma rację. - Brakowało mu wrażliwości. Nie mógł nic poradzić na to, że zamiast rozpatrywać przeszłość, wolał zająć się zaplanowaniem działań na kilka następnych godzin. Obecność tego konkretnego rozbitka zmieniła niemal wszystko w jego percepcji, ale nie zamierzał czekać na to, co wyniknie z ich bezczynności. Matt nie zamierzał wdawać się w kolejne dyskusje, on polegał na swojej wiedzy i umiejętnościom. Udał się w stronę pracującego generatora, by przy pomocy panelu sterowania urządzenia, rozpracować parametry pracy i spróbować w ten sposób wykalkulować swoje szanse na kalibrację urządzeń przed ponowną próbą ich uruchomienia.