W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

7 maja 2021, o 17:10

Obrazek
NAZWATrES 1478
LOKALIZACJADroga Mleczna → Mgławica Żmija
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ3487,23 km
MASA5,34*10^24 kg
GĘSTOŚĆ5,24g/cm3
GRAWITACJA11,15 m/sp2
V UCIECZKI10,54 km/s
DOBA34,25 godzin
ATMOSFERAObecna
CIŚNIENIE1053,587 hPa
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]71,89%[/b] azot [b]26,01%[/b] tlen [b]2,1%[/b] dwutlenek węgla śladowe ilości areozoli atmosferycznych[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] ⊳ Planeta skalista o gęstym poszyciu roślinnym. ⊳ Połowę powierzchni zajmują oceany. Lądowanie ryzykowne. [color=#FFBF00]Brak możliwości przeskanowania powierzchni planety.[/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]-21'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]31'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]58'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Wilgotność powietrza:[/u][/font][/size] [size=120]78%[/size][/center][/boxmin]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

10 maja 2021, o 14:04

- No więc postanowione – powiedział Hackett. - Pan Tarczansky i podporucznik Dagan mają za zadanie zorganizować i przygotować statek do wyprawy. Pani Xairana poinformuje resztę ochotników o przygotowanym planie. Kiedy wszystko będzie gotowe komandor Muscow zbierze wszystkich. Pani Fel zobowiązała się do organizacji spraw dyplomatyczno-politycznych w związku z tym możemy uznać, że każdy robi to w czym jest najlepszy. Admirał Hackett, odmeldowuję się.
Zgodnie z poleceniem Iris wszyscy opuścili salę, a na sam koniec zrobiła to radna. Wreszcie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Przynajmniej to co wyobraziła sobie Fel.
PRZESTRZEŃ OKOŁO-ORBITALNA PLANETY
Kiedy wreszcie wszystko było gotowe, zebrana w ten sposób swoista „załoga” już wkraczała na pokład statku. Hegemonia Batarian została zgodnie z planem poinformowana o możliwej obecności statku z ludźmi na pokładzie na własnym terenie. Rozmowy co prawda były dość burzliwe, ale koniec końców udało się. W tej sposób w skład załogi, poza pilotem oddelegowanym przez komandora Muscowa (ten bardzo się upierał przy swoim kandydacie), znalazło się sześciu najemników raz z Xairaną, Matthew Tarczansky i Rebecca Dagan jako inżynierowie pokładowi (dogadujący się ze sobą bądź też nie) i przedstawiciel ludzkości w Radzie Cytadeli Iris Fel. W sumie dwunastu członków załogi, następnego dnia już szykowało się do skoku przez przekaźnik. Póki co wszystko szło zgodnie z planem, aż wreszcie na radarach pojawiła się informacja, że znaleźli się w obrębie Mgławicy Żmii.
- Do bezpiecznej odległości od TrESu pozostało nam pół godziny, za chwilę powinniśmy zobaczyć planetę – powiedział pilot do Iris i Muscowa, którzy stali na mostku. Przez przeszklony kokpit Iris mogła zobaczyć zbliżający się układ planetarny. Było cicho i spokojnie, można się było pokusić o stwierdzenie, że zbyt spokojnie.
- Zatrzymamy się tutaj – wskazał komandor Muscow na wyświetlonej mapie. - Tutaj systemy według kontradmirała jeszcze działają poprawnie, za tą linią zaczynają się zakłóce...
Przerwał mu głuchy odgłos uderzenia w tarcze statku. Wszystkimi w środku zarzuciło, tak, że niektórzy musieli się czegoś złapać żeby nie upaść. Światła na pokładzie zamigotały złowieszczo, zgasły i za chwilę zapaliły się ponownie.
- Kurwa, co do cholery – mruknął pilot, nie zważając ani na obecność radnej ani swojego przełożonego. Radar na środku zaczął migać na czerwono, chwilę przed tym kiedy w statek znów coś uderzyło. Tym razem światła zgasły na dobre, ale wszystkie systemy pozostawały sprawne.
- Piraci! - wykrzyknął Muscow wskazując za okno. - cztery myśliwce zataczały łuk zaraz przed nimi i wracały w ich kierunku szykując się do kolejnego ataku. Nie było już czasu na studiowanie taktyki. Wszyscy na pokładzie zostali postawieni na równe nogi przez alarm wysłany z mostka. Muscow wybiegł z pomieszczenia, trochę na oślep i wpadł na najemników stojących na głównym pokładzie. - Wszyscy na stanowiska! Jesteśmy atakowani!
Huk kolejnych wystrzałów sięgających statku odbił się echem po wszystkich pomieszczeniach, tak, że nie sposób było go zignorować. Najemnicy rozbiegli się po statku, nie bardzo wiedząc co oznacza "na stanowiska", większość z nich pobiegła w stronę promów ewakuacyjnych. Pilot umiejętnie manewrował pomiędzy atakującymi go myśliwcami, starając się uniknąć pocisków. Tarczansky dobrze wywiązał się z zadania i statek póki co wytrzymywał kolejne ataki uderzające w jego tarcze. W normalnej sytuacji, biorąc pod uwagę obecność radej pewnie wybraliby się tutaj całą flotą, ale teraz, z racji tego, że to teren Hegemonii i że nie mieli zbyt dużo czasu na organizację wszystkiego na wielką skalę (i też dlatego, że tego nie chcieli) zostali pozostawieni sami sobie.
- Co powiecie na to? - pilot warknął, jakby miał nadzieję, że atakujący go usłyszą i odpalił z działek serię prosto w nadlatujący po ich lewej stronie myśliwiec. Trafił, podciągnął drążek sterowania w górę statek wzniósł dziób do góry i...
Nastała cisza.
Iris stojąca dalej na mostku kapitańskim mogła zauważyć jak wszystkie kontrolki i ekrany, jeden po drugim wyłączają się. Radary, tarcze, naprowadzanie, łączność... wszystko po kolei wyłączało się. Dopiero teraz mogli zobaczyć przez okno, że znajdują się w pobliżu planety do której mieli się nie zbliżać. Powoli, bardzo powoli statek obrócił się w jej kierunku i zaczął zmierzać w stronę powierzchni coraz szybciej i szybciej.
- Rozbijemy się - powiedział pilot beznamiętnie i puścił stery. Odwrócił się w stronę Iris: - Już po nas.
Nie było odwrotu. Statek nieuchronnie zbliżał się do powierzchni przebijając się już przez atmosferę. Blacha statku nabrała jasnoczerwonej barwy świadczącej o przegrzewaniu się. Potem nastąpiło uderzenie, które szarpnęło wszystkimi na pokładzie. Ci, którzy patrzyli przez okna mogli dojrzeć, że statek zderza się z koronami bardzo wysokich drzew, co na dobrą sprawę nieco zamortyzowało ostateczne uderzenie w ziemię.
Potem wszystkich ogarnęła ciemność.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

10 maja 2021, o 14:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kolejka: Rebecca > Matthew > Xairana > Iris
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

10 maja 2021, o 16:36

Od czasu obrad na Cytadeli mówiła mało, prawie nic. Podczas szukania i przygotowywania okrętu starała się - o dziwo - nie dominować i raczej współpracować z Mattem niż próbować go zakrzyczeć. To nie tak, że nagle zmieniło jej się nastawienie, że zrobiła się bardziej przyjazna czy kontaktowa - nie. Rebecca po prostu próbowała... No, odnaleźć się w sytuacji. Nie pisała się na tę misję. Nie pisała się na to, by spośród ponad 400-osobowej załogi Wizny to właśnie ją wypchnęli na front. Nie podobały jej się plany i to, w jakim kierunku rozwijała się sytuacja.
I z pewnością nie podobało jej się też lądowanie.
Na początku szło nawet nieźle, przy czym początek trwał tak krótko, że nie sposób było się nim nacieszyć. Nie zdążyli specjalnie omówić planu ani lepiej się przygotować, gdy zostali... Ofiarami ataku? Serio? To miała być ta tajemnica zaginionych, zostali po prostu zestrzeleni zanim zdążyli nadać sygnał ostrzegawczy?
- Kurwa mać - warknęła, gdy zarzuciło i statkiem i, w efekcie, także nią samo. Wczepiając się kurczowo w najbliższy uchwyt, który mógł jej zapewnić jako taką stabilność, rozejrzała się, jakby wnętrze statku mogło podpowiedzieć jej, co się dzieje i co powinni zrobić.
Piraci?
- Ja pierdolę - podsumowała, zupełnie nie przejmując się towarzystwem. To, że mieli na pokładzie radną nie mogło sprawić, by Dagan zachowywała się bardziej... no, cywilizowanie, a już na pewno nie mogło tego uczynić w sytuacji stresowej.
Nie wiedziała, co niby wszyscy na stanowiska miało dla niej oznaczać w tym momencie. Na Wiźnie miała swoje stanowisko i swoje obowiązki, ale tu, w tej zlepionej naprędce zbieraninie? Nie wiedziała, kim była i nadal, mimo, że byli już w drodze - nadal nie wiedziała, czego dokładnie się od niej oczekuje.
A potem wszystko się skończyło. Zdążyła zauważyć jeszcze, jak statek nieuchronnie przegrywa z grawitacją, jak zniża się w kierunku planety, widziała, jak za oknami błyskają korony drzew - i tyle. Ostatnim, co pamiętała, była ogłuszająca kakofonia towarzysząca obijaniu się ich latadła o drzewa.
Gdy ocknęła się ponownie, wydawało jej się, że minęły wieki. Głowa nie chciała pracować. Porównując się do doskonale znajomych układów elektronicznych, Dagan przypominała teraz system podnoszący się po nieoczekiwanym, rozległym błędzie. Zresetowane systemy próbowały odzyskać sprawność, a wszystkie procesy starały się ruszyć na nowo z pełną mocą.
Nie rozglądała się. Na ten moment nie była jeszcze w stanie myśleć o kimkolwiek poza sobą.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

10 maja 2021, o 23:51

Skupił się na robocie. Mieli jej do wykonania naprawdę sporo i siłą rzeczy, w tej chwili nie liczyły się ani słowa, ani wzajemne wymądrzanie się i stawianie się wyżej w hierarchii, tylko fucha, którą chcąc nie chcąc musieli zrobić. Nadal nie rozumiał angażowania w ten cały rozgardiasz Rady. Nawet najbardziej pokrętna logika nie potrafiła mu jasno wyjaśnić, dlaczego on cywil miałby teraz jako technik korwety dyplomatycznej Rady Cytadeli pomagać Przymierzu. W przypadku najemniczki, która pojawiła się wówczas w Sali sprawa była banalnie prosta. Była robota, była zapłata. Było to proste, było to jasne i nie trzeba było w tym szukać większego sensu. Matt zaś skupiony na modyfikowaniu na prędko statku kupionym na prędko o Volusów, zastanawiał się jaka była w tym wszystkim jego rola i po co miałby tam konkretnie lecieć, jeśli interesy Rady nie były tam reprezentowane, a Venus wcale nie ruszała się ze swojego suchego doku. Ktoś mógłby pomyśleć, że szuka dziury w całym. No cóż, niekoniecznie.
- W chuj mi się to nie podoba. -Rzucił krótko, zajmując stanowisko w maszynowni. Nie miał tego poczucia ze względu na brak pewności do wykonanej roboty. Wręcz przeciwnie, zawsze pilnował, by wykonana przez niego fucha była zrobiona perfekcyjnie. Miał takie natręctwo od czasu napadu piratów na Venus. Wszystkie systemy sprawdził podwójnie, wszystkie złączki, śrubunki dokręcił raz jeszcze. Wszystko po to, by podczas lotu nie zostali zaskoczeni nagłym wyciekiem chłodziwa, awarią pompy, czujnika czy zwyczajnym zawieszeniem oprogramowania, tak powszechnym nawet w tych czasach stabilnego software'u.
Lecąc na TrES 1478, Matt jeszcze raz przeglądał dostępne raporty na temat planety. Analizował je, brał pod uwagę wiele przyczyn uniemożliwiających przeprowadzenia skanu z orbity. Spróbował jakoś zaczepić milczącą Dagan właśnie w tym temacie, próbując rozluźnić napiętą między nimi atmosferę.
- Hm...Kurwa...Silne pole magnetyczne? Nah, raczej by tak nie wariowały. Zakłócenia pasywne? Bez sensu. Założę się, że żaden z tych pierdo... -Nie zdążył dokończyć swojej kolejnej śmiałej teorii, która była tak oczywista, że banda naukowców nie wzięła jej pod uwagę. Rozbrzmiał alarm i o ile na Venus wiedział jak się zachować, tak tu...na obcej mu jednostce...można było popaść w chaos. W tej dziwnej mieszance załogi cywilnej oraz Przymierza byli zwyczajną zgrają niezorganizowanego motłochu, który co rusz chciał stosować inne zasady od ogólnie przyjętych przez innych, etc, etc. Tarczansky nie miał czasu na wybijanie pozostałym z głów tego, jak powinni się zachować w tej sytuacji i które z procedur powinni stosować. Trzeba było spróbować opracować i wykonać je samemu, w sposób polowy, na szybko. Tak jak sektor prywatny uczył - nie było miejsca na poszukiwanie problemu tylko na jego rozwiązanie. Kierując się tą maksymą czym prędzej podbiegł do migoczącego od ubytków energii panelu i chaotycznie próbował przekierować pozostałą w bateriach oraz w generatorze moc do barier kinetycznych.- Pierdolony złom...kurwaaaa! -Wyrwał, gdy kolejne uderzenia pocisków odrzucały go skutecznie od panelu, a w efekcie cała jednostka wpadła w oddziaływanie grawitacyjne planety. Wlecieli jak śliwka w kompot, powtarzając historię tak prostą jak te przekazywane z pokolenia na pokolenie przez pierwsze ludzkie plemiona. Piraci. Wyglądało na to, że bezwzględni kosmiczny korsarze czekali na łatwy łup. I taki też dostali. Nie można było oczekiwać innego rezultatu. Wszak akcja została przygotowana w pośpiechu, w zaledwie kilka godzin, załoga nie zdążyła dobrze zapoznać się ze statkiem.
Pracował na statkach wiele lat, można śmiało powiedzieć, że poświęcił im niemal całe swoje dorosłe życie. Nigdy nie miał twardego lądowania, ale był przeszkolony na wypadek takowego. Znalazł odpowiednie miejsce, póki miał jeszcze na to czas i zwyczajnie położył się na podłodze i złapał się barierki, próbując skompensować miotanie przy uderzaniu o cokolwiek. Oczywiście, była to bujda. Rzadko słyszał historie o wypadkach, które kończyły się przeżyciem kogokolwiek z załogi. Był to jednak rytuał, który w jakiś sposób oswajał z nieunikalnym końcem. Przestał się już bać śmierci, ostatnimi czasy zajrzał jej już w oczy tyle razy, że zwyczajnie przyjął jej istnienie do wiadomości i pogodził się, że w końcu nadejdzie. Nie spodziewał się jednak, że nastąpi to teraz. Nastąpiła ciemność.

Nie był w stanie jasno określić czy umarł czy stracił przytomność. Jeśli to drugie, nie miał pojęcia na jak długo. Wiedział, że ma otwarte oczy, ale w totalnej ciemności miał trudności z oceną sytuacji. Nie było jednak miejsca na ciele, które go nie rozbolało. Przeszywający ból pleców i żeber przy najmniejszym ruchu był do zniesienia. Zakasłał przy wzięciu krótkich oddechów. Żył. Na pewno coś połamał, ale żył.
- Ugh...hyyyy... - Jęknął z bólu, wyczołgując się delikatnie z miejsca, w którym wylądował po oczywistym tańcu w atmosferze i podczas "lądowania". Nie był wstanie się odezwać, a co dopiero podnieść. Był w szoku i byłoby dziwne, gdyby nie był. Sprawdził czy działa jego omni-klucz i czy jest w stanie uruchomić latarkę. Bądź co bądź, musiał rzucić nieco światła na to całe zamieszanie.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

11 maja 2021, o 06:22

Od czasu wejścia na pokład Xairana trzymała się raczej najemników, dwójkę z nich nawet całkiem dobrze znała. Łączyły ich wspólne cele , a nawet wspólna mentalność. Stanowili lepsze towarzystwo, niż obrażeni na rzeczywistość żołnierze, nie miała zamiaru też przeszkadzać tym który mieli konkretne funkcje na statku w trakcie lotu. Zanim nie dolecą na miejsce, Xairana miała mało do roboty, zajęła się więc sprawdzeniem swojego ekwipunku, a potem nawet oddała się partyjce w karty z trójką innych najemników, dwoma mężczyznami i jedną kobietą. Co jakiś czas można było od nich usłyszeć salwy śmiechu. Większa część lotu wszak przebiegła w spokoju. To niestety miało się wkrótce zmienić.
Uderzenie i wszystkim nieźle zarzuciło, musiała sie nieźle czegoś chwycić, nawet nie wiedziała co to było, zrobiła to dosyć instynktownie.
-Kurwa, co jest?!- rzuciła rozglądając się dookoła. A pomyśleć, że tak dobrze jej szło w karty za tym rozdaniem. Ale kupili złom i to na taką niby ważną misję. rzuciła do swoich towarzyszy, najpierw przypuszczając, że po prostu statek zaczyna szwankować. Potem jednak rozległ się alarm i najprawdopodobniej ich atakują. Padła komenda 'na stanowiska' jednak, ze względu na to, że nikt nie skupił się na ogarnięciu jakiejś procedury dla tej grupy, która jednak nigdy wcześniej ze sobą nie pracowała, stąd też większość pobiegła do promów ewakuacyjnych, sama Xairana jednak była po przeszkoleniu wojskowym, chciała więc podejść bliżej mostka by dowiedzieć się jakie stanowisko może obsadzić. Miała pewien kawałek do przejścia, nie było jednak jej dane, tam dotrzeć, najpierw poczuła, że niezwykle gwałtownie się zniżają, a kiedy wyjrzała przez okno, zobaczyła korony drzew. I to było ostatnie co zobaczyła, zanim nie ogarnęła jej ciemność.
Ocknęła się po nie wiadomo jak długim czasie. Kilka sekund minęła zanim przypomniała sobie gdzie jest.
-ugh...kurwa, ja pierdolę rzuciła. Pierwsze co zrobiła to przeciągnęła ręką po swojej głowie upewniając się, że nie krwawi. potem ruszyła po kolei wszystkimi kończynami upewniając się, czy nic nie jest złamane. Potem omni-tarcze. Chciała sprawdzić czy wszystko z nią w porządku zanim ruszy dalej.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

11 maja 2021, o 19:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Please put me to bed
And turn down the light
Usiadła. Jej klatka piersiowa unosiła się w spazmatycznych, szczytowych oddechach, a obraz przed oczyma wydawać się być rozmyty; nie miała pewności, czy patrzy na nieprzytomne osoby obok siebie, czy wyłącznie na ich ciała.
W szoku oraz gdy do głosu dochodziła adrenalina, buzująca w jej żyłach, Iris działała automatyczne. Żyła, to pewne, ale czy była cała? Miała co do tego szczere obawy. Przesunęła dłońmi po miejscach, w których czuła, że ból kumuluje się. Było źle. Nawet bardzo. Pytanie, jak bardzo? Spróbowała uruchomić omni-klucz, a następnie wykonać szybki skan medyczny, aby poznać odpowiedzi na pytania, które nie przerastały ją w żaden sposób. Darowała sobie więc chwilowo zorientowanie się, jak długo była ona oraz pozostali nieprzytomni i co zostało ze statku... Matthew! Myśl, że był gdzieś tutaj Tarczansky i może tak, jak osoba naprzeciwko niej nie oddychać... Iris potrząsnęła głową i niemalże od razu, syknęła. To było rozsądne. Problem w tym, że nie mogła się oprzeć wrażeniu, że nic tutaj nie początku nie było r o z s ą d n e.
Wchodząc na pokład statku była pełna obaw, a te trzymały się jej jak rzep psiego ogona dalej, gdy przeskoczyli przez przekaźnik masy oraz weszli w nadświetlną. Mimo sugestii Przymierza, Iris przed opuszczeniem Cytadeli zachowała się zgodnie z procedurą. Nie zniknęła nagle, z radaru SOC oraz zasięgu pozostałych Radnych. Ponieważ nie wiedziała, jak rozwinie się sytuacja i co zastaną na miejscu ekspedycji profesora, szczątkowe informacje na ten konkretny moment musiały im wystarczyć, a fakt, że Przymierze brało za nią pełną odpowiedzialność, zobowiązywało ich do dostarczenia ją z powrotem bez utraty nawet włosa z głowy tym samym powiększając swój dług wobec jej szczodrości. Co więc mogło pójść nie tak? Cóż.
W momencie, w którym szarpnęło voluskim statkiem, ziścił się jeden z tych czarnych scenariuszy, którym musiała sobie w toku przygotowań zaplątać głowę. Iris miała szczęście do spotykania na swojej drodze piratów. Galaktyka była szeroka oraz rozległa, a jednak jakimś cudem zawsze jakiś z nich się potrafił przypałętać. W tym samym miejscu i czasie, co ona. Być może była to nieśmiała sugestia, iż gdyby postawiła w pokerze niezłą sumkę, mogłaby się mile zaskoczyć... Nie myślała jednak o tym teraz, kiedy Muscow zaczął dyrygować nie do końca zgraną załogą, najprawdopodobniej chcąc ich wyplątać z tego bagna, w które wdepnęli na dzień dobry. Migające kontrolki oraz ten wściekle czerwony kolor przykuwały jej wzrok jak magnes, szepcząc na uszko naprawdę paskudne obietnicę... Ktoś szarpnął ją na rękę, zmuszając do bliższego spotkania z podłogą. W pośpiechu i z duszą na ramieniu, nadał sygnał SOS na jednych z tych zamkniętych kanałów zarezerwowanych wyłącznie dla Rady, a także Widm i innych służb SOC. Ktoś musiał go odebrać. Wychwycić miejsce, skąd napłynął. A przynajmniej w to chciała wierzyć. Chwyciła się jednej z tych stabilnych rzeczy, krzyk, że lada moment stracą panowanie i rozbiją się na planecie, której nazwy nawet nie zapamiętała uzmysłowił jej jedną, bolesną prawdę... To Hackett powinien być tutaj. Na jej miejscu. Iris nie mogła więc wyzionąć ducha na tej zapomnianej przez Boga przerośniętej asteroidzie choćby z uwagi na fakt, że zamierzała powiedzieć to admirałowi prosto w twarz.
Syknęła. W przypływie frustracji podszytej bezsilnością, uderzyła pięścią w mielący dane omni-klucz, po czym podniosła oczy na to całe pobojowisko.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

11 maja 2021, o 20:17

Mieli sporo szczęścia, to trzeba było przyznać.
Pierwsza przytomność odzyskała Rebecca, po szybkiej analizie własnego położenia mogła stwierdzić, że poza rozbitym łukiem brwiowym i kilkunastu zadrapaniach wszystko na pierwszy rzut oka było w porządku. Żadnych złamań, żadnych niepożądanych wnętrzności na wierzchu. Przynajmniej swoich. Zatrzymała się na oparciu fotela pilota przewieszona wpół. Pod sobą miała nieprzytomną Iris, która po chwili ocknęła się leżąc plecami na czymś, co wcześniej było przeszkloną częścią kokpitu. Wyglądając przez okno obie kobiety mogły zauważyć, że dziób statku jest głęboko wbity w mocno zarośniętą ziemię przed nimi. Przez gęstą dżunglę światło słoneczne docierało tu w niewielkich ilościach, w związku z tym przy samym gruncie panował mrok. Szyba natomiast wytrzymała ciężar radnej jak i uderzenie, została tylko trochę nadszarpnięta pajęczyną z pęknięcia, tak, że gdyby mocniej w nią uderzyć prawdopodobnie stanowiłaby najbliższe wyjście na zewnątrz. Pilot, z którym radna w chwili uderzenia znajdowała się na mostku, a za którym obecnie wisiała Dagan, leżał teraz bez życia z prawie odciętą głową przez kawałek blachy, który skutecznie przygwoździł go do konsoli sterowania.
Po szybkim rozeznaniu Iris, która obecnie widziała to co znajdowało się za Rebeccą, mogła stwierdzić, że gdyby wybrała wspinanie się wyżej po pochylni jaką teraz stanowił statek mogła doczołgać się do drzwi i przez nie dostać do części pokładowej.
Podobnie przedstawiała się sytuacja Matta, który miał trochę obtłuczone żebra i naderwane ucho, ale nie mógł narzekać na większy brak sprawności w którejkolwiek kończynie. Mógł być trochę zamroczony przez uderzenie głową w barierkę, ale bardziej nie ucierpiał. Na pierwszy rzut oka jego sytuacja dotycząca możliwości wydostania się na zewnątrz była niezbyt optymistyczna. Maszynownia praktycznie pękła na pół, dodatkowo statek ustawił się pod kątem, tak że Tarczansky musiałby się mocno nagimnastykować aby przedrzeć się przez rurki, kable i wreszcie roślinność aby wyjść na zewnątrz. Drugim potencjalnym wyjściem był niewielkich rozmiarów otwór po jego prawej stronie, który trzeba byłoby poszerzyć na tyle, by wchodziło tam coś więcej niż tylko głowa i pół ramienia mechanika.
Sytuacja Xairany wyglądała trochę bardziej dramatycznie, ale nie ze względu na obrażenia, które kobieta odniosła, a ze względu na fakt, że leżała obok rozczłonkowanych zwłok swoich towarzyszy, których ciała, a przynajmniej ich części, były rozrzucone w promieniu kilku metrów. Przez środek czegoś co wcześniej było głównym korytarzem pokładu, a gdzie teraz znajdowała się najemniczka przechodziło wbite na wylot drzewo, albo ogromna gałąź, nie sposób było tego stwierdzić bez bliższych oględzin. Natomiast jedno z odgałęzień było ozdobione przez nabite na nie zwłoki komandora Muscowa.
Generalnie statek, w który Matthew i Rebecca włożyli tyle pracy, obecnie nadawał się co najwyżej na złom. Poprzerywana i wgnieciona blacha ustępowała miejsca tu i ówdzie, wkradającej się do środka roślinności. Teraz już mogli poczuć, że temperatura na zewnątrz daje się ostro we znaki pomimo faktu, że są jeszcze otoczeni blachą. Towarzysząca temu wysoka wilgotność utrudniała skutecznie głębsze nabranie powietrza. Krótko mówiąc, było duszno i wilgotno.
Najgorsze dopiero jednak wydarzyło się w momencie, kiedy ocalali postanowili sięgnąć do omni-kluczy i sprawdzić systemy tarcz pancerzy. Nie działało ani jedno, ani drugie. Mało tego, co bardziej dociekliwi mogli spostrzec, że pochłaniacze ciepła w ich broni nie reagują z nią, a samo wyposażenie zachowuje się jakby zupełnie było pozbawione magazynku.
W oddali usłyszeli coś co przypominało ładowanie się generatora tarcz, a potem krótki, przeszywający odgłos wybuchu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

14 maja 2021, o 09:24

Przytomność wracała jej w bólu - całe szczęście, w większej mierze jednak metaforycznym. Na ile mogła ocenić, nic jej się nie stało. W sensie - nic poważnego. Szybka analiza własnych odczuć pozwoliła jej wyciągnąć ostrożny wniosek, że nic sobie nie złamała, nie straciła żadnej kończyny, mogła chodzić i - co ważniejsze - mogła też coraz bardziej świadomie myśleć. Odruchowo starła krew spływającą jej z rozciętej brwi, prawdopodobnie uzyskując skutek odwrotny do zamierzonego - czerwień rozmazała się tylko zamiast zniknąć. Próbując się poruszyć, skrzywiła się, gdy oparcie fotela wbiło jej się w brzuch. Rozglądając się ostrożnie, spojrzała na pilota. Na tego, który był pilotem. Próbując powstrzymać mdłości, starała się nie myśleć jeszcze o tym, co znaczyła niemal kompletna dekapitacja mężczyzny.
Zostali udupieni, to właśnie znaczyła. Rzuceni chuj wie gdzie bez statku i choćby jednej osoby, która potrafiłaby ich stąd zabrać. Świetnie. Bardzo, kurwa, zajebiście.
Nie mogła o tym myśleć teraz. W sensie, wiecie, było wiele innych ważnych rzeczy. Na przykład - kto poza nią przeżył katastrofę. Ktokolwiek? Dagan miała nadzieję, że poza pilotem przetrwali jednak wszyscy. I nie chodziło o to, że Rebecca tak się przejmowała innymi ludźmi, nie. Ona po prostu nie mogła zostać tu sama. Nie mogła, kurwa.
- Iris? - mruknęła, spoglądając na radną. Przez myśl jej nie przeszło, by trzymać się teraz jakichś specjalnych wytycznych co do zachowania w obecności polityka. Aktualnie wszyscy znajdowali się w tak samo czarnej dupie, umówmy się więc, że nie był to najlepszy czas na kurtuazję.
- Iris - warknęła więc Rebecca po raz wtóry, z sapnięciem próbując chociaż trochę podnieść się z fotela. - Musimy stąd wyjść - zakomenderowała, jednocześnie rozglądając się przytomniej już nie w poszukiwaniu innych, co po prostu drogi wyjścia z wraku. Co znamienne, nie wspomniała o dotarciu do pozostałych. Teraz, gdy wiedziała, że przynajmniej Iris pozostała razem z nią wśród żywych, reszta jakby zeszła dla Dagan na dalszy plan.
Ludzie nie liczyli się dla niej tak, jak znalezienie jakiejś drogi... Ucieczki? Chyba tak. Chyba właśnie tak trzeba było to określić.
Odruchowo sięgnęła po omni-klucz. Gdy nie uruchomił się po raz pierwszy, jeszcze nie była zdziwiona - sprzęt czasem marudził, szczególnie po niedelikatnym traktowaniu. Gdy jednak ani druga, ani kolejne próby nie przyniosły efektu, Rebecca zrozumiała.
- Kurwa mać - rzuciła nieskrępowanie. Bez omni-klucza czuła się naga. Elektronika była jej najlepszą bronią i światem, w którym Dagan poruszała się najlepiej - bez niej niewiele jej zostało. Co więcej, gdy po sprawdzeniu tarcz i broni okazało się, że również one nie reagują, Dagan jakby zawiesiła się, spoglądając na sprzęt bez zrozumienia. - Ja pierdolę. - Słownik nagle stał się mocno ubogi i prosty.
Wyjść. Musimy stąd, kurwa, wyjść.
Znów wróciła do tego, co ważne, nie spoglądając już nawet na Iris. Nie wpadła w panikę - jeszcze nie. Czuła jednak, że jeśli zaraz się stąd nie wydostanie, jeśli nie odetchnie trochę mniej stojącym, choć nadal wilgotnym powietrzem poza wrakiem, zupełnie się pogubi.
- Jesteś cała? - rzuciła w międzyczasie do radnej, nie patrząc na nią jednak lecz skupiając się na szybie kokpitu. Czepiając się kolejnych miejsc, dobrnęła do okna i bez uprzedzenia kopnęła w nią raz, potem drugi i kolejne - tyle, ile było trzeba, by utorować im drogę wyjścia.
Być może rozsądniej byłoby oszczędzać siły, Rebecca nie myślała jednak teraz rozsądnie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

14 maja 2021, o 13:36

Iris
Iris
Iris
I r i s Zamrugała oczyma. Gdziekolwiek nie zabłądziła w odmętach własnych myśli, ostry ton Rebeccy skutecznie sprowadził ją na ziemię. A wraz z nim, pojawiła się świadomość, iż jej tutaj zwyczajnie nie powinno być. Hackett, Kamowsky, oficerowie na pokładzie Wizny - wszyscy Ci, mniej lub bardziej - wróć, przede wszystkim bardziej - odpowiedzialni za konieczność wysłania misji ratunkowej dla członków Przymierza, wypchnęli przed szereg kogo? Polityka oraz specjalistów w technologii, samemu pozostając na bezpiecznym gruncie.
Przyglądała się temu co zostało ze statku oraz złożonej bez ładu i składu załogi, smugom krwi na lustrzanek szybie, o którą prawdopodobnie zaryła w ferworze upadku, a także oderwanej, ludzkiej kończynie. Odsłonięta kość udowa była zbyt smukła jak na mężczyznę, musiała więc należeć do kobiety. Martwej. W końcu, jej wzrok zatrzymał się na chorąży Dagon. Widok kogoś żywego w gnieździe śmierci sprawił, że Iris jak na komendę uśmiechnęła się niemrawo i bez większego przekonania.
- Krwawisz - stwierdziła cicho, aczkolwiek w tej nienaturalnej ciszy, jej głos wydawał się nieść echem. Podniosła się z ziemi z nie małym trudem; podeszwy butów, ślizgały się jej na szkle, na szczęście wystarczyło złapać się czegoś większego i pewniejszego, aby pomału wypełznąć z kąta i móc się wyprostować. Czuła, jak bardzo są niezadowolone każde mięśnie oraz jak protestują przy próbie nabrania głębszego oddechu.
Rozglądała się dookoła siebie, starając się sobie przypomnieć, jak wyglądał statek w tym miejscu przed bliskim spotkaniem ze skalistym podłożem planety. W jej mało profesjonalnej ocenie, bazującej na tym, co podpowiadały jej oczy, nie zaś żadna wiedza bądź doświadczenie, gdyż tych zwyczajnie nie posiadała, nie zgadzało się nic. A już na pewno zakłamana musiała być orientacja w przestrzeni, ponieważ tam, gdzie szukała przejścia, najprawdopodobniej nie szło się dostać przez zawalone części konstrukcji.
- Czy tam jest wyjście? - gestem wskazała ponad ich głowami, na rozszczelnione drzwi, do których musiałyby się wspinać. Już sam ten pomysł budził w Iris wewnętrzny protest.
- Chyba tak, ale nie mam pewności. Nie mogę uruchomić omni-klucza, aby wykonać skan medyczny. A Twój działa? Ktoś jeszcze przeżył twarde lądowanie? - pytała, podążając za Rebbecą spojrzeniem. Czuła się niepewnie. Każdy krok budził w niej przeświadczenie, że zaraz statek przechyli się w jedną lub drugą stronę i obie runą w dół. Tym bardziej nie puszczała się bezpiecznego stelażu, gdyby mogła, wtuliłaby się w niego, zamknęła oczy i przeczekała, aż nie nadejdzie pomoc.
Bo w końcu przybędzie, prawda?

Prawda!?

!?


Potrząsnęła głową, po czym popatrzyła na efekty czynów Dagon. Jeżeli szkło nie pękło, przechyliła głowę raz w jedną, raz w drugą stronę, czując, jak strzelają jej stawy.
- Mogę? - gdy tylko Pani Chorąży zeszła jej z drogi, posłała w stronę szklanej ściany uformowany pocisk z biotyki. Tą w końcu władała nawet bez implantu, tak więc nawet w momencie buntu technologii a co za tym szło najprawdopodobniej także wszczepu, biotyka powinna być jej posłuszna.
Ostatnio zmieniony 14 maja 2021, o 19:25 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 3 razy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

14 maja 2021, o 16:28

Powoli, albo może to czas jakoś nagle zaczął się rozciągać do niespotykanych długości, Xairana kiedy upewniła się, że ani jej brzuch, ani żadna kończyna nie jest przebita, zmiażdzona, oderwana bądź złamana, zaczęła lekko unosić głowę by na początku rozejrzeć się na boki, na coś co kiedyś było statkiem, teraz zaś przypominało kupę złomu i pobojowisko.
Już pierwszy rzut oka ujawnił dużą ilość krwi, wiele uciętych kończyn, i dekapitacja co najmniej trójki, z jej towarzyszy, z którymi grała jeszcze przed chwilą w karty. Ci, którzy byli w głębi statku zapewne zostali w całości zgnieceni, bowiem nie dało się chyba słyszeć żadnych pojękiwań rannych. Kurwa, zajebiście wygrała ostatnią rundę w karty i jej nagrodą miała być całkiem pokaźna suma pieniędzy, a teraz nic z tych pieniędzy nie zobaczy. Szczęście to naprawdę nie może długo trwać.
Szczęściem natomiast było to, że sama była w jednym kawałku, powoli więc wstała, trochę dzwoniło jej w uszach i chyba była trochę oszołomiona, ale mogło być dużo gorzej. Zaczęła iść w kierunku mostka, bo tam była chyba grupa ludzi przed uderzeniem, jacyś żołnierze i chyba jakaś ważna persona. Stawiała powoli kroki, bo podłoże zdawało się być całkiem śliskie od krwi i rozbitego szkła.
Oczywiście, żeby nie było za dobrze, okazało się, że jej omni klucz, ani tarcza pancerza nie działały. No kurwa świetnie po prostu. I co jeszcze? Tylko czekać jak coś na tej ciepłej, wręcz tropikalnej planecie, a przynajmniej tak dało się odczuć powietrze dostające się z zewnątrz, ich zje żywcem jak będą bezbronni.
W końcu doszła do miejsca, gdzie teraz stały dwie kobiety, które też wydawały się być w jednym kawałku.
-Kurwa, ja pierdolę, to miało być proste zlecenie, nie pisałam się na permanentną przeprowadzkę do dżungli i pokaz ekstremalnego lądowania rzuciła w sumie nie wiadomo do kogo, potem również dołączyła do kopania szyby licząc, że utorują we dwie drogę wyjścia bez przemęczania się, tak jakby miała to robić jedna osoba.
ObrazekObrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

15 maja 2021, o 22:15

Wdech...wydech...wdech...
Powtarzał w myślach, oparty o barierkę, która skutecznie pozbawiła go przytomności jakiś czas temu. Był obity, w związku z tym obolały. Nie było miejsca na ciele, które w jakiś sposób nie ucierpiałoby przy uderzeniu. W sumie, to dzięki temu cały czas pamiętał o tym, że jest żywy.
- Ouch... - Złapał się prawą dłonią za obolałe żebra, rozejrzał się dookoła, próbując rozeznać się w obecnej sytuacji. Każdy oddech sprawiał dyskomfort, czuł się jakby gruchnął z ogromną prędkością o ziemię...oczywiście. Stęknął z bólu, odepchnął się od barierki cały czas szukając swojej szansy na wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Nie mógł zebrać myśli, tępy ból odbierał mu umiejętność składania faktów w całość. W tej chwili mógł sobie pozwolić na pojedyncze przebłyski.
Lot, atak...jebnięcie o glebę.
Kolejne kroki stawiał ostrożnie, utrata równowagi, poślizgnięcie się czy nierozważnie postawiona stopa mogła być druzgocąca w skutkach. Kolejny głęboki wdech w akompaniamencie bólu w żebrach. Uruchomiona latarka w omni-kluczu rzuciła mu nieco światła na maszynownię, a raczej to co z niej zostało. Sprawa przedstawiała się gorzej, niż w jego najśmielszych oczekiwaniach. W końcu oparł się o jakiś rozbity panel, powoli przyjmując zastaną sytuację do wiadomości.- Kurwa... -Wymruczał pod nosem, przyswajając swoje beznadziejne położenie. Pozostawiony bez większej możliwości manewru w plątaninie kabli, gałęzi, pnączy i roślinności, której nigdy w życiu nie widział w takim zagęszczeniu. Nawet na Ziemi. Kiedy umysł zaczął się rozjaśniać, a wiele faktów zaczęło do niego docierać, doszło do niego, że pęknięte orurowanie może być cholernie niebezpieczne. Dlatego czym prędzej musiał się stąd wydostać. W końcu musiał być jakiś cel, dla którego przeżył. Wszak Bóg, los lub cokolwiek co rządziło prawami wszechświata nie pozostawiło go przy życiu tylko i wyłącznie po to, by mógł umrzeć w męczarniach. Wziął kolejny głęboki wdech, tępy ból przywrócił go do rzeczywistości, przypominając mu o tym, że powinien wziąć się w garść.
Iris...Iris...Iris...Iris...
Przemknęło mu przez myśl. W pierwszej chwili totalnie nie zwrócił na to uwagi, kiedy jednak zaczęła się zapętlać - dotarło do niego jeszcze więcej.
IRIS!
Wydał z siebie niemy okrzyk, oczy otworzyły się szerzej. Była tu, na pokładzie tego wraku. Żywa. Na pewno. Innej opcji nawet nie brał pod uwagę. Musiał się zatem wydostać, miał dodatkowa motywację poza zwyczajnym przetrwaniem. Rozejrzał się znów po szczątkach maszynowni, próbując dostrzec jakąś drogę ucieczki z tego miejsca. Musiał wydostać się czym prędzej na zewnątrz, odnaleźć Iris i resztę, którzy przeżyli. Wąski otwór zdawał się być jedynym wyjściem. Było jednak zdecydowanie za małe, by mógł się przez nie przecisnąć. Mógł albo marnować siły na bezsensowną próbę przeciśnięcia się lub szukania innej drogi. Nie. Po tym twardym lądowaniu nie można było rzucać się z motyką na słońce. Każdy kolejny ruch musiał być starannie zaplanowany. Co prawda, stoły naprawcze znajdowały się w innej sekcji statku - niemniej jednak - zawsze starał się, by najpotrzebniejsze narzędzia zawsze znajdowały się w zasięgu ręki. Miał nadzieję, że upchnął po szafkach palnik, szlifierkę lub jakąś piłę, dzięki której poszerzyłby otwór. Miał też nadzieję, że szafy w wyniku uderzenia nie zmieniły mocno swojego położenia.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

17 maja 2021, o 10:18

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

17 maja 2021, o 11:43

Matthew

Okazało się, że Matt faktycznie był przygotowany na każdą ewentualność. Najwyraźniej właśnie to definiowało według niego dobrego mechanika. Kiedy mężczyzna rozejrzał się po zdemolowanej maszynowni w poszukiwaniu czegoś, co ułatwi mu wydostanie się z wraku jego wzrok padł na nożyce do cięcia blachy. Najbardziej prymitywny ale zarazem w tym momencie najprzydatniejszy przedmiot w okolicy. Przy okazji znalazł też klucz francuski w rozmiarze, który spokojnie mógł stanowić ewentualne narzędzie obrony, paczkę metalowych nitów, kawałek zwiniętego, elastycznego drutu i cienką, ale sztywną rurkę, która najwyraźniej odpadła od bliżej nieokreślonego urządzenia. Nie zastanawiając się długo przystąpił do poszerzania sobie otworu, którym zamierzał wyjść na zewnątrz. Praca szła mu sprawnie, a blacha poddawała się gładko i już po krótkiej chwili mógł postawić stopy na zewnątrz. Z tej odległości mógł spokojnie usłyszeć głosy Iris i Rebeki, tak więc nie miał najmniejszego problemu z odnalezieniem reszty ocalałych.

Iris, Rebecca, Xairana

Gdy tylko Iris się przesunęła na bezpieczną odległość, Rebecca przystąpiła do czynności uwalniania ich z tymczasowej pułapki. Po pierwszym kopnięciu szyba chrupnęła charakterystycznie, a po kolejnym ustąpiła całkowicie i gdyby nie fakt, że Dagan trzymała się jej wzmocnienia zapewne wypadłaby z impetem na zewnątrz. Szybki rzut oka potwierdził, że dziura jest na tyle duża, że obie kobiety mogły swobodnie wyjść na zewnątrz bez ocierania się o pozostałe kawałki szkła. Temperatura i duszność na zewnątrz była przytłaczająca, a powietrze sprawiało wrażenie stojącego niemal w miejscu. Ciężko było oddychać a bez działających pancerzy systemy chłodzenia nie sprawdzały się tak, jak powinny. Zanim jednak obie panie zdążyły cokolwiek przyswoić usłyszały huknięcie w drzwi czegoś, co z dużą siłą w nie uderzyło. Te pod wpływem naporu rozsunęły się i do środka wpadła Xairana. Najwyraźniej ilość krwi na podłodze była na tyle duża, że najemniczka poślizgnęła się przy kolejnym kroku i zjechała po pochylni wprost na mostek. Niczym ludzkie sanki sunęła teraz na tyłku i plecach wprost do otworu, który wybiła Rebecca i wypadła na zewnątrz obryzgując resztkami krwi radną i podporucznik. Na szczęście podłoże na które upadła było dość miękkie.

Wszyscy

Teraz wszyscy mogli rozejrzeć się po okolicy. Otaczające ich drzewa były bardzo wysokie, można było je śmiało wielkością porównywać do wieżowców na Ilium. Dodatkowo ich korony były bardzo gęste, tak, że w miejscu w którym stali panował półmrok osłaniający ich od słońca. Korę drzew oplatało coś na podobieństwo bluszczu z dziwnymi, czerwonymi kwiatami w kształcie kielichów. Ziemię porastały różnego rodzaju mchy i paprocie, których żadne z nich wcześniej nie widziało. Część z nich świeciło niebieskawym blaskiem. Jeśli, ktoś z nich zdecydował się spojrzeć pod nogi, dostrzegłby różnej maści robactwo większe i mniejsze uciekające im spod stóp. Przy uchu od czasu do czasu przelatywało coś intensywnie bzycząc, jednak żadnego gatunku ani fauny, ani flory nie byli w stanie sklasyfikować.
Widok statku, którym przylecieli na TrES był tragiczny. Wrak wisiał dziobem w dół, ten z kolei był mocno wbity w ziemię. Upadek na drzewa trochę złagodził uderzenie, ale sam statek był porozrywany w różnych miejscach i przebity gałęziami. Zdecydowanie nie nadawał się nawet do naprawy, gdyby takowa przyszła im do głowy w kwestii wydostawania się z planety. Ciekawsze było natomiast to, że gdy spojrzeli nad wrakiem swojego statku, mogli dostrzec dwa myśliwce piratów uwieszone na gałęziach ponad nimi. Niemal całkowicie zniszczone. Ktokolwiek nimi leciał, nie miał żadnych szans na przeżycie.
Po dłuższej chwili znów usłyszeli dźwięk ładowania tarcz i kolejny wybuch, tym razem jednak jednocześnie mogli dostrzec coś jakby wiązkę skanera przesuwającą się po ziemi i rozchodzącą w głąb planety. Wiązka zdawała się przeskanować okolicę i natychmiast zaczęło im piszczeć w uszach. Trwało to może sekundę, a potem wszystko się uspokoiło. Zapadła niepokojąca cisza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

17 maja 2021, o 17:39

Gotowa była wypaść na zewnątrz już, w tej chwili, tylko, że te zewnątrz... No, było słabe. Duszne. Wilgotne. I, szczerze mówiąc, nie zapowiadało niczego dobrego. To znaczy, wiecie, otwarta przestrzeń to nadal lepsza opcja niż nagle zbyt ciasne, przytłaczające wnętrze statku, tym niemniej nie był to taki raj, na jaki Dagan być może po cichu liczyła.
- Jeśli tak, to raczej droga naokoło - odpowiedziała lris, tylko na moment oglądając się ku przejściu wskazanemu przez radną. - Tędy będzie szybciej - stwierdziła i w zasadzie była gotowa ustąpić Fel, by ta dokończyła dzieła - radna była biotyczką, o czym Rebecca przypomniała sobie po czasie - tylko, że wtedy okno ustąpiło już pod wojskowym butem.
Krwawisz.
Stwierdzenie Iris dotarło do Dagan z opóźnieniem, ale nawet wtedy, gdy już je zrozumiała, czerwonowłosa potrząsnęła tylko głową. I nie, nie była tak twarda, by z pokerową twarzą znosić wszelkie obrażenia. Była żołnierzem, ale, w wielu przypadkach, raczej miękkim. Dopóki pola jej bitew sprowadzały się do extra- bądź intranetu, dopóty Rebecca mogła być bohaterem. Dopóki jedyną rozlaną krwią był płyn ze złączy sond bojowych, a jedynymi stratami - strzaskane wieżyczki - dopóty Dagan rzeczywiście mogła zgrywać generała, być cholernym badassem Przymierza. Jeśli jednak wydarzenia zaczynały wykraczać poza to i dotykać bardziej żywej, ciepłej, ludzkiej materii - wtedy Rebecca zaczynała się gubić.
To, że teraz potrząsnęła głową, nie było oznaką, że nic jej nie jest czy nic jej nie rusza. Po prostu w tej chwili nie chciała o tym myśleć.
Pojawienie się Xairany złapało ją w chwili, w której Dagan rozważała za i przeciw opuszczenia statku właśnie teraz. Głuche tąpnięcie za plecami skłoniło dziewczynę do obejrzenia się, a potem cofnięcia o krok, gdy najemniczka wjechała do pomieszczenia w sposób co najmniej niekonwencjonalny. Rebecca parsknęła cicho i uniosła brew, śledząc trasę kobiety - a potem krzywiąc się, gdy rozmazana na podłodze krew ochlapała i ją, i Iris.
- Ja pierdolę, serio? - warknęła, w kolejnej chwili ostatecznie wyskakując z wraku. Miała dosyć już, w tej chwili. Tylko że, zdaje się, mało kogo to obchodziło.
- Pytałaś o omni-klucz - rzuciła do radnej, nawiązując do pytania, które wcześniej najzwyczajniej w świecie zignorowała. Rebecca nie była łatwym partnerem do rozmów, ale jednego nie można było jej zarzucić - tego, że nie słuchała. Słuchała. Po prostu wybierała, na co warto odpowiedzieć. - Nie działa - kontynuowała więc teraz, jednocześnie, trochę desperacko, próbując mimo wszystko uzyskać coś ze swojego sprzętu. Elektronika z najwyższej półki, kurwa mać. Z najwyższej - i najdroższej, do cholery! - Nic, kurwa, nie działa i to stawia nas w przechujowej sytuacji - podsumowała warknięciem.
Gdy do atrakcji dołączyła jeszcze dziwna, skanująca wiązka i piszczenie w uszach, Rebecca gotowa była już śmiać się histerycznie. Sytuacja jakby z lekka ją przerastała - przynajmniej chwilowo.
- Jeśli chcemy stąd wrócić, musimy to sprawdzić - stwierdziła bardziej niż zapytała, ruchem głowy wskazując w bliżej niesprecyzowanym kierunku. Wiadomo jednak, o co jej chodziło - o te dziwne dźwięki, dziwny laser, o wszystko to, co ich aktualnie otaczało. - I fajnie, naprawdę miło byłoby znaleźć wodę i uruchomić chociaż chłodzenie w tym gównie - mruknęła, tym razem spoglądając znacząco na pancerze.
Jako, że jakiekolwiek decyzje mieli teraz podejmować zapewne demokratycznie - albo i nie, natomiast z pewnością roli dowódcy nie chciała pełnić Rebecca - pozostawiając reszcie pole do dyskusji Dagan spojrzała po własnym opancerzeniu. Broń - ta konwencjonalna, pistolet w kaburze - nie była dla niej tak ważna jak zbroja, generator tarcz i omni-klucz. Gdyby tylko mogła uruchomić z tego cokolwiek, czułaby się o wiele szczęśliwszą.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

17 maja 2021, o 17:49

Trzask pękającej szyby sprawił, że Iris wzdrygnęła się. Budził on same, nieprzyjemne skojarzenia, a ich beznadziejne położenie tylko potęgowało poczucie nieustannego zagrożenia, jak i bezsilności. Starała się zduszać w zarodku te wszystkie, posępne myśli, które rwały się do tego, aby napędzać kolejne, czarne scenariusze, problem w tym, że w większości bezskutecznie.
Podeszła do utorowanej drogi na zewnątrz, ostrożnie wychylając się w dół. Cały czas, Iris trzymała się pewnego stelaża, ponieważ jej barwna wyobraźnia podsuwała przed oczy obraz złamanej w kilku miejscach nogi, a także poharatanych bebechów. Nie miała zielonego pojęcia, co chciała zobaczyć tam, na dole. Kamowskiego przepraszającego za niedogodności oraz składającego obietnicę, że od tej chwili już wszystko pójdzie na ? Sheparda z misją ratunkową? Matthewa - całego i zdrowego?
Ciepły wiatr rozwiał jej włosy. Popatrzyła się na Rebbecę, z jakiegoś powodu wierząc, że ta - będąc wyszkolonym żołnierzem Przymierza - najlepiej wiedziała jak powinni się teraz zachować. Iris obawiała się, że gdyby to od niej zależało, najprawdopodobniej zarządziłaby zostanie tu, gdzie są i cierpliwie zaczekanie na Normandię statek Widma, który odebrał jej wysłany w ostatniej chwili sygnał S.O.S. Nie pozwalała sobie wmówić, że tak naprawdę ten przepadł w eterze.
- Zanim wyjdziemy, sprawdzimy, czy ktoś jeszcz..!? - nie dokończyła swojego pytania; choć też nie trudno szło się domyślić, co chciała powiedzieć. Przerwała jej rozpędzona Xairana, kobieta z prędkością światła prześlizgnęła się pomiędzy nimi i przez wybitą szybę, wypadła w dół. Oby tylko lądowanie było miękkie.
W ułamku sekund, Iris pobladła. Za najemniczką, ciągnęła się szkarłatna smuga. Przez moment - dłuższy, zdecydowanie - nie potrafiła oderwać od niej oczu. Wielokrotnie przyglądała się krwi pod mikroskopem; teraz również wydawało się jej, że dokładnie widzi jej osocze, a w nim żywe komórki.
Wyrwana z letargu potwierdzeniem Dagon, że ich całe wyposażenie jest psu na budę, potrząsnęła głową, tworząc jeszcze większy nieład wśród poplątanych blond loków. Ale... Jak to?
- Nie mogę wyjść bez... M a t t h e w! - nie słyszała piły, tnącej metal, szarpiącego się z drzwiami mechatronika i jego nawoływań zagłuszanych przez grube ściany; ale tego siarczystego przekleństwa, nie mogłaby nie wyłapać. Gorączkowo, rozejrzała się dookoła siebie, a gdy tylko zlokalizowała źródło dźwięku, popędziła ku niemu. Niemalże w tym samym momencie, Tarczansky przedarł się na drugą stronę. Bez względu na to, jak prezentował się Matthew, ignorując bród, pot oraz krew, Iris rzuciła się mu na szyje. Przytuliła się do mężczyzny kurczowo. Niemalże tak, jak chwytałaby się ostatniej deski ratunku i poniekąd tak było - wróciły do niej wspomnienia z podwodnej stacji, a wraz z nimi przekonanie, że właśnie straciła kogoś, kto stał się dla niej całym światem. Musiała więc poczuć każdą komórką swojego ciała, że to bzdura i nieprawda.
- Matthew... Myślałam, że Ty... że ja... Bo oni wszyscy... - wymamrotała bez ładu i składu w jego rękaw, zaciskając palce na kurtce, którą Tarczansky miał na sobie. Znał ją na tyle, aby wiedzieć, jak niewiele trzeba, by Iris pękła i rozpłakała się tu. Gdzie stała. Na oczach wszystkich. To znaczy aż całej czwórki.
Z pomocą mężczyzny - Fel nie zamierzała puścić mechatronika nawet na ułamek sekundy - wydostała się z wraku, a następnie stanęła na porośniętej mchem i paprociom ziemi. Zadarła wysoko głowę, mrużąc oczy, kiedy starała się dostrzec cokolwiek ponad nienaturalnie wielgachnymi koronami drzew. Tutejsza flora wydawała się być gigantyczna, czy to przypadek? Nie sądzę.
Dość głośny dźwięk pasujący jej do tego, który towarzyszył ładowaniu się tarcz, skierował spojrzenie Iris tam, gdzie rozbiegała się wiązka i poruszała liśćmi jak podrywający się do startu myśliwiec. - Nie działają omni -klucze, bronie, żadna technika, a przez środek tej puszczy idzie skaner? Czy to... Ugh! - pisk w uszach zmusił ją do tego, aby niemalże od razu zatkała je szczelnie na tyle, na ile była w stanie.
już sama nie wiedziała, co było gorsze - ten wkręcający się w czaszkę szum, czy może jednak cisza? Opuściwszy ręce wzdłuż ciała, zaczęła nerwowo skubać zamek przy kieszeni.
- Co to może być? - miała świadomość, że Dagon może wiedzieć niewiele od niej, nie mniej, zaryzykowała, kierując te ogólnikowe pytania zarówno do Rebbecki, jak i Matthewa. Zanim jednak ruszyli się z miejsca, przyjrzała się uważnie najemniczce. - Jesteś cała? Dasz radę iść?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

17 maja 2021, o 20:03

Nożyce do blachy. Do rozcinania poszycia...pierdolonego okrętu kosmicznego. Jakikolwiek pancerz by to nie był, rozcięcie go przy pomocy zwyczajnego modelu tego narzędzia, z pewnością zajęło dłuższa chwilę. Mógł przysiąc, że w tych szafach narzędziowych umieścił zdecydowanie więcej, niż to co znalazł dookoła. Na szczęście, był silny, pomysłowy i czasem brak było mu piątej klepki, dzięki czemu wpadał na nietuzinkowe i często szalone pomysły.
- Kurwa... - Zerknął na znalezione nity. Próbował sięgnąć pamięcią kiedy ostatnio ich używał. Szczerze powiedziawszy, są znacznie lepsze metody na łączenie dwóch blach ze sobą, niemniej jednak...z braku laku zawsze mogły się przydać. Pod warunkiem, że znalazłby sprawne narzędzie do ich mocowania. Klucz francuski, to też dość nietypowe narzędzie, biorąc pod uwagę całe zestawy kluczu płasko-oczkowych obecnych z pewnością na pokładzie statku. Co prawda, zawsze mogło to posłużyć jako młotek lub inne narzędzie zagłady. Każdy o nieco większej kreatywności, znalazłby temu przedmiotowi tysiąc zastosowań. Nie wspominając już o elastycznej lince i rurce. Na jednym można było się powiesić, to drugie mogło przy tym pomóc. Upchnął znalezione przedmioty po swoim roboczym kombinezonie. Podszedł do dziury w poszyciu, spojrzał jeszcze raz na nożyce...westchnął ciężko i mruknął.- No tak. Chuj mi w dupę. - Cięcie szło nadzwyczaj opornie. No tak, w końcu ciął poszycie statku. Nie można było się dziwić więc, że pozacinał się tu i ówdzie, spocił jak wieprz od wysokiej temperatury otoczenia i wykonywania ciężkiej pracy. Gdyby był w bardziej cywilizowanych stronach, na pewno udałby się pod prysznic. Takiej przygody nigdy sobie nie wyobrażał.
- Kurwa! Ja pierdole! Co za chuj wsadził tam zwykłe nożyce! Do kurwy nędzy! Chuj Ci w dupę bucu pierdolony! Kutasiarzu! Dziwko! Kurwo! Pedale! Trepie pierdolony... -W akompaniamencie tych właśnie słów, Tarczansky wydostawał się na zewnątrz. Odginał kawałek rozciętej blachy i tyrada powtarzała się na nowo. Było ciężko, nie zamierzał się jednak poddawać i zostać na tej kupie złomu. Nawet jeśli miał być jedynym z ocalałych.
Kiedy promienie słońca dotarły do niego przez gęste zarośla miejscowej dżungli, Tarczansky zakrył oczy. Westchnął ciężko, otarł czoło i rozejrzał się dookoła, próbując rozeznać się w terenie. Zamilkł na chwilę, starał się uspokoić sapanie i uspokoić rozszalałe tętno, by większą uwagę skupić na dźwiękach otoczenia. Nie znał się na przetrwaniu w takim środowisku, był zwyczajnym mechatronikiem lubującym się w biwakach na Ziemskim padole. Próbował dostrzec lub usłyszeć coś niepokojącego w oddali, na próżno. Szybko zorientował się, że nie jest jedynym ocalałym. Usłyszał Dagan, Xairanę...i Iris. W jednej chwili poczuł ulgę, nogi mu zmiękły. Zeskoczył na dół i pobiegł za źródłem głosów...
Kiedy Radna wpadła w jego ramiona, objął ją z całych sił i pocałował czubek jej głowy. Milczał jednak, oddychał głęboko, trudno było mu jeszcze zebrać myśli. W tej chwili cieszył się jedynie chwilą, że przeżyła i bądź co bądź miała się całkiem dobrze. Podniósł wzrok i skinąwszy głową do Rebbeci i najemniczki, znów wziął głęboki oddech. Zaczął się rozeznawać w sytuacji.
- Myślałem, że tylko mi omni-klucz padł. -Odparł na rewelacje dotyczące niedziałającej elektroniki. Z pewnością komplikowało to sprawę i nie wróżyło najlepiej. Byli uzależnieni od technologii, niezależnie od wykonywanego zawodu, opierali się głównie na jej. Delikatnie wyswobodził się z uścisku Iris, zbliżając się do reszty ocalałych. Kucnął i pociągnął nosem.- Kurwa. -Skwitował krótko, komentując zastałą sytuację. Klepnął się kilka razy po policzku, podrapał się nerwowo po głowie i pokręcił nią na boki, próbując złapać jakiś rytm do działania. Przychodziło to z trudem i nie można było się dziwić.- Mam dwa typy. Albo dostaliśmy EMP, albo nasz własny reaktor nas wyruchał jak rdzeń się zdestabilizował. Tak czy siak, jesteśmy w piźdzIe. -Po chwili refleksji dodał.- Zresztą...gdybanie teraz i tak jest po chuju. -Mruknął pod nosem, dostrzegając bezsens w dociekaniu prawdziwej przyczyny awarii wszystkiego, co zawierało w sobie półprzewodniki. Kiedy usłyszał w oddali pracujący skaner, podniósł nerwowo wzrok w kierunku dźwięku. To nie mogło być nic dobrego. Przełknął głośno ślinę i poderwał się.- Chuje posłali drona. -To było jedyne logiczne podejrzenie w jego mniemaniu. Nie pozostawało nic innego, jak tylko schować się za kawałkiem oderwanego poszycia i poczekać na ewentualne próbę ponownego uruchomienia omni-klucza.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

18 maja 2021, o 13:13

Xairana średnio miała wybór co powinna zrobić. Zostanie tu gdzie była, obok poćwairtowanych trupów swoich karcianych towarzyszy, średnio się jej to uśmiechało. Zaczęła więc robić jedyne co mogła czyli iść w jedynym dostępnym dla niej kierunku. Pójście w drugą stronę raczej było niemożliwe z powodu zagrodzenia drogi przez oderwane części i kawałki metalu, które przyczyniły się również do dekapitacji części najemników.
Pozostało schodzenie zgodnie z kątem nachylenia statku, co miało zdecydowanie swoje minusy, szczególnie, że powierzchnia statku pokryta była spływającą krwią, której jeszcze trochę zajmie zanim zaschnie całkowicie. Niby mogła poczekać, ale kto wie, czy w międzyczasie coś by jej na głowę nie spadło. Niezbyt przyjemna opcja, której wolała nie ryzykować. Lepiej było podjąć jak najszybciej próbę wyjścia z tej pieprzonej metalowej trumny. Jak pomyślała, tak też zrobiła. Niestety jak się miało okazać kilka kroków później powiedzenie 'miłe złego początki, a koniec żałosny' miało tutaj duże zastosowanie, szczególnie druga część o żałosnym końcu. I tyle z robienia dobrego wrażenia na wejściu.
Po kilku krokach, kiedy poczuła się już niby pewnie lekko przyśpieszyła co skończyło się tym, że poślizgnęła się tak mocno, jak chyba jeszcze nigdy w życiu, wylądowała na tyłku i plecach i sunęła tak po podłodze, huknęła w drzwi które się otworzyły, minęła w błyskawicznym tempie obie kobiety, które najwyraźniej ze sobą rozmawiały.
-Kurwa, pierdolę zdążyła rzucić i sciągnąć jak najbliżej siebie ręce i nogi by nie doznać uszkodzeń i wypadła przez otwór, gdzie przed chwilą było szkło. Kto by pomyślał, że to ona najszybciej ze wszystkich znajdzie się na zewnątrz. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że kogokolwiek opryskała krwią.
Powoli pozbierała się i wstała, na szczęście okazało się, że nadal jest w jednym kawałku i krzywdy sobie nie zrobiłą. Miała chwilę by rzucić okiem na coś co kiedyś było statkiem. -Z tego cudownego wraku to już za wiele pożytku nie będzie rzuciłą i zaczęła rozglądać się po powierzchni planety, kiedy już wszyscy wyszli, również pod nogi. Gorący i duszny klimat, zdecydownie nic przyjemnego.
-Nic tu kurwa nie działa, omni-klucze ani nic innego. Jestem za tym, żeby zacząć od poszukiwania wody i uruchomienia przynajmniej chłodzenia. Radzę jednak nie dotykać żadnych roślin, chuj wie co jest trujące, a co Cię zje powiedziała rozglądając się podejrzliwie po różnych kwiatach i krzewach, których nigdy w życiu nie widziała. Nie zdziwiłaby się, jakby niektóre miały jakieś żrące substancje, albo trujące pyłki unoszące się w powietrzu.
Jej rozmyślania zostyały przerwane przez wiązkę skanera którą zauważyła i potem nieznośny pisk w uszach, od którego aż skuliła głowę.
-Mmm czyli nie jesteśmy tu sami. Cudownie. przeniosła spojrzenie na Iris, która się do niej zwróciła.
Tak, dzięki, cały czas w jednym kawałku wtedy dojrzała, że i Iris i ta żołnierka są ubabrane we kriw, a chwilę wcześniej nie były.
-Umm...trochę głupio wyszłą z tą krwią...Slicha*......zazwyczaj staram się robić lepsze pierwsze wrażenie nie ma w zwyczaju przepraszać, wręcz przeciwnie, ale no takie wejście i jego efekty spowodowały, że faktycznie było głupio.

*Przepraszam.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

18 maja 2021, o 20:44

Pomimo obaw, że właśnie zostali zaatakowani przez drona, nic z tych rzeczy się nie pojawiło. W oczekiwaniu i napięciu czekali za osłonami przez dobrych kilka chwil, nic ich nie próbowało uśmiercić ani chociażby ujawnić swoją obecność. Teraz mogli bardziej wsłuchać się w dźwięki otaczającej ich przyrody. Było coś na kształt śpiewu ptaków, bardzo melodyjnego. Było też skrzeczenie podobne do zarzynanych kurczaków, a także pojedyncze ryknięcie na kształt głosu lwa. Na szczęście nic, póki co nie chciało ich pożreć, ani potencjalne zwierzęta, ani także (co słusznie zauważyła Xairana) rośliny.
Szukanie wody wydawało się całkiem rozsądnym wyjściem, jednakże póki co żadne z nich nie miało pojęcia gdzie aktualnie się znajdują. W promieniu zasięgu wzroku nie było niczego co mogłoby wskazywać w którą stronę należało się udać.
Nagle, ewentualne rozmowy i ustalanie szczegółów przerwał im cichy dźwięk, dochodzący zza ich pleców. Blacha statku przy której stali zaczęła najpierw delikatnie wibrować aby do krótkiej chwili drżeć coraz mocniej ostrzegając o zbliżającym się... czymś. Co bardziej uważni i czujni zaraz skojarzyli ów dźwięk z tętnem kopyt galopującego stada. To z kolei nieuchronnie zbliżało się w ich stronę, ale nie byli w stanie zobaczyć źródła odgłosu. Usłyszeli trzask łamanych gałęzi w promieniu jakiś dziesięciu metrów od siebie i wtedy zza gęstwiny liści wypadły.
Najpierw jeden obiekt przemknął bardzo blisko Dagan i Iris, zaraz za nim kolejny i następny. Całe stado biegło w jakimś nieokreślonym kierunku mijając zdumionych rozbitków. Jeśli nie chcieli zostać stratowani musieli się za czymś ukryć, na szczęście żadne ze stworzeń nie było na tyle blisko żeby kogoś z nich powalić i wbić w glebę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zwierzęta były olbrzymie, praktycznie wielkości małego myśliwca bojowego. Biegły na czterech nogach, na początku tułowia na długiej szyi rytmicznie poruszała się głowa, stworzenia mijały ich w pełnym biegu. Z ich zadów wyrastały dwa podłużne, zagięte szpikulce. Każde zwierzę było w jasnym kolorze, wyraźnie odróżniającym się na tle zielonej dżungli, pośrodku której właśnie stały. Łapy natomiast i sama głowa były w kolorze ciemnego granatu.
Stado biegło tak przez dobrą chwilę zanim wreszcie na samym końcu pojawiły się ostatnie dwa osobniki. Jeden z nich, był o połowę większy niż pozostałe. Minął ich w pełnym biegu, po czym zawrócił i zatrzymał się na moment przypatrując się czwórce ocalałych. Stał tak, niczym sarna zaskoczona pośrodku lasu, ale gdy tylko któreś z nich zdecydowało się poruszyć, zwierzę prychnęło jak koń i ruszyło za resztą stada.
Kiedy spojrzeli w kierunku z którego przybiegły zwierzęta, mogli zauważyć, że w tym miejscu powstało coś na kształt ścieżki, której nie trzeba było przynajmniej rąbać maczetą. Najważniejsze jednak znajdowało się przy samej glebie, gdzie we wgłębieniach, które pozostały po galopujących stworzeniach pozostały mokre ślady.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Droga Mleczna -> Mgławica Żmii] TrES 1478

19 maja 2021, o 19:12

Polemizowałaby z tym, czy faktycznie czuje się dobrze. Choć sprawiała wrażenie twardej, tak naprawdę niewiele trzeba było, aby pękła, rozpłakała się i siadła tak, jak stała, pośrodku - k u r w a - niczego.
Chwilowo jednak udawało się Iris trzymać całkiem nieźle. Wyłącznie Matthew, który znał ją najlepiej, dostrzegał te subtelne odstępstwa od reguły, mankamenty, jakie kładły się cieniem na beznamiętnej postawie czy maskowaniu przerażenia na samą myśl, i co teraz? Nikt nie mógł przygotować ją na sytuację, w której się obecnie znajdowali. W najczarniejszych scenariuszach, łącznie z powtórzeniem ataku Suwerena na Cytadelę, nikt nigdy nie zakładał, że Radna mogłaby wylądować na dzikiej planecie z garstką po rozbiciu się statku ocalałych; z czego dwie trzecie nie było zawodowymi żołnierzami. Nic więc dziwnego, że co chwilę, spojrzenie Fel uciekało do Rebbecki, w której pokładała najwięcej nadziei zarówno ze względu na jej mundur Przymierza Układów, jak i mając w pamięci to, jak poradziła sobie podczas ataku piratów przed rokiem.
Tymczasem, tylko spokojnie. Pomyślmy logicznie. Przecież to jeszcze nie koniec świata, prawda?
No powiedz, że tak.
!?

- Czego potrzebujemy do przywrócenia chłodzenia? - nie prosiła się o szczegółowy wykład. Wystarczyły jej w zupełności suche fakty, najlepiej przetransferowane na język zrozumiały dla kogoś, kto z technicznymi zagadnieniami ma do czynienia w nie większym zakresie, niż kiedy trzeba wszczepić implant biotyczny bądź dokonać jego konserwacji, a i tak jej obszar zainteresowania zamykał się na neurochirurgie i tylko ocierał się o procesor. Dopytywanie o propozycję, jakie padły z ust towarzyszy niedolie zdecydowani bardziej doświadczonych w temacie było dla Iris zbawiennie. Mogła trzymać swoje wzburzone emocje na wodzy.
- I czy mamy przy sobie cokolwiek, aby sprawdzić zdatność wody do spożycia? Na sobie to dość kiepski pomysł - pozwoliła sobie zauważyć, a ponieważ także to pytanie głównie kierowała do Matthewa oraz Dagon, popatrzyła się na tę dwójkę. Muszą ich stąd wyciągnąć. Tylko oni będzie w stanie to zrobić.
Tylko... Jak?
!?

Skinęła najemniczce, nie miała podstawy, aby nie wierzyć w jej zapewnienia. Z kolei na komentarz odnośnie jej przekoziołkowania na wnętrznościach, Iris machnęła przysłowiowo ręką. Nie było czego roztrząsać, udało się jej zapomnieć, że w ogóle została obryzgana krwią i między nami, wolałaby, aby tak właśnie pozostało.
Stała blisko Matthewa, dlatego w momencie, w którym ten uskoczył za osłonę, Iris zrobił dokładnie to samo. Zastygła na dłuższą chwilę w bezruchu, z duszą na ramieniu i dłonią mechatronika na ustach. Nie była gotowa, aby spojrzeć śmierci w oczy, cokolwiek to jednak nie było, zniknęło wraz ze skanerem pozostawiając po sobie nieprzyjemne, kłujące w środku odczucie.
Jęknęła już głośniej, gdy tylko mężczyzna cofnął swoją dłoń.
- Jak to powiedziałeś? Jesteśmy w piździe? - przytaknięcie musiało jednakże poczekać. Dudnienie w ziemi, a następnie wielgachne stwory, których stado przebiegło niemalże pod ich nosami; Iris przyglądała się im oniemiała. Lokalna fauna najwyraźniej postanowiła się z nimi przywitać, z kolei Fel nie mogła się wyzbyć jednej jedynej myśli, jaka zakiełkowała w niej chwilę po tym, jak paciorkowate ślepia w końcu odkleiły się od niej, a przedstawiciel obcego gatunku dołączył do pozostałych.
- ... Powiedzcie, że to nie jest nasza kolacja, którą musimy najpierw upolować.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”