W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

[Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

27 mar 2022, o 23:24

Obrazek
Walka ze zorganizowanej i z zsynchronizowanej akcji szybko przeistoczyła się niemal w serię pojedynków 1-na-1. Każdy starał się wykorzystać tak swoje umiejętności i przeszkolenie, jak sytuację i pozycję w której się znajdował. Oddział batarian rozdzielił się na dwie części, z której jedna, koncentrując ogień na samotnej Ishy, ruszyła w kierunku pomieszczenia komunikacyjnego. Z jednej strony turbiny sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - jeszcze przez chwilę szaro odziani napastnicy mieli przewagę liczebną i zasypywali Viktora i Skaxa i Fulvinię gradem pocisków, jednak już chwilę później ich przewaga zaczęła raptownie maleć. Kolejne programy sabotażu sięgnęły celów, dezaktywując czasowo broń przeciwnika, sonda obronna krążyła między nimi rażąc elektrycznymi wyładowaniami, a palce quarianina wywoływały z pamięci omni-klucza kolejne bojowe programy. Wykorzystując sytuację i wspomagany celnym ogniem Fulvinii Karajev ruszył naprzód, niczym taran uderzając w zdezorientowanych batarian - kolejnymi strzałami z Adepta i ciosami wręcz sprowadzając kolejnych przeciwników do parteru. Turianka upewniwszy się, że sierżant przy pomocy technika będą w stanie związać walką tutaj znajdujących się przeciwników odskoczyła okrążając turbinę, by pomóc swojej koleżance.

Przeważające siły wroga i brak wsparcia ze strony innych sprawiły, że Isha w pewnym momencie była już o włos od śmierci - z rozładowanymi tarczami, z poplamionym własną krwią pancerzem uszkodzonym w wielu miejscach i wyświetlającym na wizjerze jej hełmu kolejne krytyczne ostrzeżenia o uszkodzeniach i odmawiających współpracy układach. Dekoncentracja sprawiła, że jej ataki zaczęły coraz częściej mijać cel, ból spowodowany ranami sprawiał, że nogi odmawiały posłuszeństwa a jej refleks praktycznie zniknął - i gdyby nie pomoc Strikera i odsiecz Fulvinii, walka dla niej mogła zakończyć się już za chwilę, w kolejnym huku karabinowej salwy i orzących jej napierśnik pocisków.

Na szczęście odsiecz przyszła - niemal w ostatniej chwili. Striker swoim efektownym “wejściem” zwrócił na siebie zdecydowaną uwagę batarian, którzy potraktowali go jako priorytetowe zagrożenie. Sprawca tego zamieszania z kolei niczym prywatny anioł-stróż Ishy nie spiesząc się, ruszył jej z pomocą, a pistolet raz po raz szarpał się w jego dłoni, wypluwając śmiercionośne pociski, które zakończyły życie dwóch przeciwników. Trzeci, ukryty za framugą drzwi do pomieszczenia komunikacyjnego, kolejnymi seriami starał się powstrzymać nacierającego Charles’a, ale nie wziął pod uwagę zagrożenia z drugiej strony - podczas, gdy Isha wycofywała się aplikując sobie kolejne porcje omni- i medi-żelu, zza drugiej strony osłony turbiny wynurzyła się Fulvinia, biorąc na muszkę doskonale dla niej widocznego batarianina. Mimo sporej odległości, kolejne serie z Windykatora zdmuchnęły jego tarcze i podziurawiły pancerz, a batarianin znalazł się w zdecydowanie dramatycznym położeniu - z jednej strony kolejne pociski wystrzeliwane ze Szpona coraz bardziej zbliżającego się Strikera nie pozwalały mu się wychylić zza osłony na wystarczająco długi czas by móc dokładnie wycelować, z drugiej - Fulvinia morderczymi strzałami systematycznie niszczyła jego pancerz i dotkliwie raniła. Prawdopodobnie to właśnie skłoniło go do dość ryzykownego - i chyba przez nikogo nie spodziewanego kroku. Batarianim wyrzucił swój karabin na zewnątrz, niemal prosto pod nogi Strikera i krzyknął

- Wstrzymać ogień! Poddaję się!

W pomieszczeniu zapadła dzwoniąca w uszach cisza - strzały po chwili umilkły, a batarianin niepewnie wychylił się zza futryny drzwi, po czym opierając się o nią plecami, powoli wysunął się na zewnątrz, podnosząc w górę prawą rękę i nerwowo rozglądając się dookoła. Jego lewa ręka zwisała bezwładnie - lewy naramiennik jego pancerza zniknął, musiał rozprysnąć się trafiony jakimś celnym strzałem, a zamiast pancerza w tym miejscu widniała krwawa masa poszarpanych mięśni. Uszkodzenia i dziury zresztą znajdowały się na jego pancerzu w wielu miejscach, niektórym z nich towarzyszyły krwawe plamy.

Karajev i Skax idący w jego kierunku sprawdzili leżących w kałużach krwi cywilów - trójka, używana jako żywe tarcze, nie dawała znaków życia. Jeden z mężczyzn zginął szybko - trafiony zabłąkanym pociskiem który zamienił jego twarz w przerażający obraz strzępów mięsa i krwi zginął natychmiast. Dwójka pozostałych wkrótce po nim - kilka ran postrzałowych widocznych na ich ciałach sprawiło, że odeszli jeszcze podczas walki, nawet nie doczekawszy się wyzwolenia z rąk oddziału Karajeva, a bez dokładniejszych oględzin i badania ciężko było stwierdzić, czyja broń odebrała im życia. Dwie kolejne osoby - postrzelona przez inkwizytora w nogę kobieta i brutalnie rzucony na podłogę mężczyzna - właśnie powoli zbierała się z ziemi. Gdy sierżant i quarianin zbliżali się do nich dostrzegli ich spojrzenia - przerażone, ale jednocześnie pełne determinacji.

- Sierżancie... - odezwała się ciemnowłosa kobieta patrząc za plecy Karajeva i jednocześnie starając się podnieść do pionu opierając się dłońmi o ścianę i stojąc tylko na jednej nodze. Jej twarz pokryta była wilgocią - potem i łzami, usta wykrzywione były w bólu, ale nie odrywała wzroku z trzech ciał cywilów leżących nieopodal - Co z nimi? Zelda, Mark i Zed? Żyją?

- Poddaję się! - powtórzył batarianin chrapliwym głosem i gwałtownie nabrał powietrza - widocznie nawet mówienie sprawiało mu ból - Przydam się wam podczas negocjacji, gdy przyleci Verush!

Ciemnoskóry cywil zareagował zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć batarianinowi. Potrząsnął głową, porwał leżący nieopodal pistolet należący wcześniej do inkwizytora, wyprostował się gwałtownie i zaczął strzelać w kierunku poddającego się batarianina. Striker usłyszał huk wystrzałów i syk pocisków przeszywających powietrze tuż obok niego i zareagował błyskawicznie odskakując w bok i odwracając się w stronę strzelającego, spodziewając się zobaczyć kolejnych napastników lub któregoś przeoczonego. Cywil naciskał spust raz za razem i oddawał kolejne strzały - pistolet huknął trzykrotnie, a następnie przy każdym naciśnięciu spustu zaczął wydawać alarmowy dźwięk informujący o zużyciu pochłaniacza ciepła. Dopiero wtedy ciemnoskóry mężczyzna opuścił dłoń i oparł się o obudowy mechanizmów sterujących turbiny, zwieszając głowę z westchnieniem.

- Alvar! - krzyknęła w jego kierunku ciemnowłosa kobieta, ale już było za póżno.

Trzy strzały wystarczyły - batarianin już nie wołał do członków oddziału naziemnego. Oparty plecami o futrynę drzwi, osuwał się powoli na ziemię, a wybita szyba hełmu i zachlapane krwią jego wnętrze świadczyły, że któryś z pocisków był celny.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 28 mar 2022, o 13:31 przez Universal Person, łącznie zmieniany 2 razy.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

28 mar 2022, o 01:41

Uderzenie w ziemię zrobiło dokładnie to czego się spodziewał, a kolejna eliminacja jednego z wrogów była już tylko formalnością. Przeczołgał się do mężczyzny docisnął Szponem jego hełm do podłogi. Korzystając z okazji udalo mu sie wspiac na pozycje bardziej bojowa czyli po prostu opierając się na podłodze jednym kolanem. Nawet nie wsłuchiwał się w krzyki przeciwnika, po prostu wykonał kolejna egzekucje szukając wzrokiem kolejnego celu. Musial dzialac trochę szybciej. Wiedział, że ten wystrzał przedziurawił prawdopodobnie hełm na wylot wiec jesli sie nie pospieszy to zacznie sie slizgac we krwi i innych płynach.
Ruszył wręcz powolnym krokiem w stronę dwóch kolejny, którzy byli w czynnej walce z Isha.
Kiedy kolejne strzały odbijały się od jego tarcz on czuł zmęczenie. Był już przyzwyczajony do takich walk. To znaczy do walki z przeciwnikiem ze znacznie gorszym sprzętem, ba ledwo co go nawet trafiali.
Uderzył ręką w brok swojej broni aby uwolni kolejny przegrzany magazynek. Sięgnął do jednej z kieszeni wyciągając kolejny. Ciągle się zastanawiał nad tym pistoletem. Miał też dziwne problemy z trafieniem w cel. Coś co raczej mu się, aż tak często nie zdarza. Możliwe, że długi okres leżenia broni na półce zaczynał dawać się we znaki. Nawet nie pamiętał, że ja mial.
Umieścił pochłaniacz w komorze i od razu wystrzelił w kolejny cel. Wiedział, że celował w głowę. Nie wiedzial, ze ten strzal doslownie rozerwie glowe Batarianina na strzepy. Może i nienawidził Cerberusa, ale ich zabawki naprawde byly interesujace. Musiał bardziej zadbać o ta bron. Wydawala sie miec naprawde duzy potencjal.
Jego wyciągnięta bron skierowała się teraz ku jego ostatniemu celowi. Ani trochę nie był zadowolony ze swoich strzałów. Każdy chybił, ale też utrzymywał wroga na swojej pozycji nie pozwalając mu uciec. W jego glowie juz pojawily sie podziekowania dla kogokolwiek, kto szkolił Fulvinie. Jej strzały były celne i wystarczająco zraniły przeciwnika.
Jego pamięć mięśniowa od razu kopnęła przeładowując pistolet i oddając strzał. Wiecej szczescia niz rozumu. Już miał strzelać kolejny raz z samego przyzwyczajenia gdy nagle przeciwnik postanowił się poddać. Striker dlugo sie nie zastanawiajac opuścił swój pistolet, a noga kopnął broń, która wylądowała pod jego nogami gdzieś bok.
- Dobry wybór.
Przynajmniej to juz mieli za sobą, a do tego mieli karte przetargowa. W najgorszym wypadku Charles mial juz jakis materiał nad ktorym moglby pracowac zeby wyciagnac wiecej informacji na temat ataku. Była to na pewno niewielka wygrana.
Cala elektronika związana z tarczami swiecila sie na czerwono. To, że nie oberwał ani jednego obrażenia w pancerz było dość interesującym rozwojem sytuacji. Kolejny raz musiał podziękować producentom tego wynalazku. Czekal wiec, az te postanawią sie zaladowac wciaz stojąc na tyle blisko Batarianina by w razie czego go odstrzelic na miejscu.
Przejechał wzrokiem po polu walki. Straty wśród cywili byly dokladnie takie jak podejrzewał, ale ich główny priorytet misji się nie zmienił. Ci którzy zginęli wykonali swoje zadanie. Dali szansę oddziałowi ratunkowemu zabezpieczyć najważniejszych. Przykre było to, że ich poświęcenie nigdy nie zostanie docenione przez nikogo.
- Status?
Odezwal sie w koncu na komunikatorze do Ishy, która akurat chciał jako tako zabezpieczyć wcześniej przed dalszym ostrzałem. Nie zamierzał się naśmiewać, a nawet traktować jak dzieci żadnego z członków tego oddziału. Na takie rzeczy można było sobie pozwolić dopiero po misji. Teraz chcial wiedziec na czym stoją. Cieszyl sie tez z dowodzenia Karajewa. Mial potencjal i bylo to widac. Gorzej, ze musial teraz udzwignac ciezar calego pieprzonego pancernika hegemoni na swoich barkach.
Upragniony dźwięk dotarł do jego uszu. Tarcze znowu były załadowane. Teraz tylko zabrać jeńca na krótkie przesłuchanie i z gorki. I pewnie by się za to zabrał gdyby nie to, że właśnie oglądał jak jakiś kretyn otwiera do niego ogień. Gdy martwe ciało uderzyło ten tylko jęknął w załamaniu. Schował broń do kabury, a potem wzrokiem szukał idioty, ktory to zrobil. Nie trwalo to dlugo. Nie było też tutaj żadnego zaskoczenia.
Obrócił się na pięcie i tak samo powolnym krokiem, jak zawsze, ruszyl w strone profesora Hanso. Po drodze ściągnął z głowy kaptur. Jego wzrok był tylko i wyłącznie skierowany na osobie, która uznała, że dalej dowodzi tym ośrodkiem. Położył dłoń na jego ramieniu, a druga wyrwał z jego rak broń rzucając ja gdzieś na podłogę. Mierzył go wzrokiem, a jego dłoń nie opuszczała ramienia mężczyzna. A, ta powoli przesuwała się w stronę jego szyi, az w koncu jego kciuk perfekcyjnie zaczal przyciskac jego szyje zaraz pod Jabłkiem Adama.
-Hanso jak rozumiem? - Jego kciuk zaczął coraz mocniej dociskać delikatna skórę mężczyzny. To nie był jego pierwszy raz z megalomanami czy innymi naukowcami geniuszami. Znał ten typ. Niestety z nimi trzeba było wyjątkowo krótko.
- Od teraz jest Pan częścią grupy cywilnej, która zostanie ewakuowana z placówki wraz z dokumentacja związana z projektem “Strzała”. Wszystkie swoje kroki i pomysły od teraz melduje Pan głównodowodzącego tej misji czyli Sierżantowi Karajevowi. - Wskazał głową na rosjanina. Jego kciuk dociskał coraz mocniej starając się odciąć mężczyźnie jak najwięcej tlenu by pozwolić mu tylko i wyłącznie dalej stać na nogach. Po chwili przybliżył się do jego ucha i dodał już trochę ciszej. - Jeszcze jedna taka akcja i zapierdole cię jak psa, a potem zapierdole ja zeby nie bylo swiadkow. Jej śmierć będzie tylko i wyłącznie twoja wina. Nie Batarian, nie tego co tu odkryliscie, ale kurwa twoją. W raporcie napisze, ze zginęliście z rak wroga. - Odsunął głowę do tyłu. Dalej dusił mężczyznę szukajac czegos w swojej kieszeni. Wyciągnął w końcu papierosa, a potem jeszcze chwile szukał zapalniczki. Wykorzystując ten czas by ciągle patrzeć mężczyźnie prosto w oczy. Po chwili wypuścił z ust kłąb dymu prosto puchnąca twarz naprzeciwko niego. - Jeśli zrozumiałeś, to potrząśnij głową. Dobry chłopiec.
Nawet już nie czekał na potrząśnięcie. Dobrze, wiedział, że ten będzie już współpracował. W końcu uwolnił go z uścisku. Na jego twarzy był optymistyczny uśmiech. Wiedział, że nic współpracy została wytworzona. Ruszył więc w stronę martwego Inkwizytora by zająć się jego sprzętem.
- Pani Doktor. - Uśmiechnął się do kobiety i skinął głowa. Po tym jak ja wyminął odwrócić się w stronę profesora. Szedł dalej ale plecami w stronę trupa. Jego dłoń przybrała gest broni i wycelowała w plecy doktor dając jeszcze do zrozumienia Hanso, że nie żartuje. Na jego twarzy wciąż był ten sam uśmiech. Kiedy skończył już ta przyjemniejsza część roboty wziął się za przeszukiwanie trupa. Oprócz informacji potrzebował też pochłaniaczy. Te akurat powinien mieć bo dużo nie zdążył postrzelać w czasie tej walki.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

29 mar 2022, o 16:17

Nie było kolorowo. To na pewno. Choć jej początkowe manewry poszły bardzo skutecznie, tak ewidentnie wystawiła się przeciwnikom odrobinę za bardzo. Śmierć Inkwizytora nie zadziałała zbytnio demoralizująco, a bardziej zmotywowała Batarian, przez co skupili się na zniszczeniu Ishy. Tarcze szybko jej padły, a zaraz po tym zaczęła przyjmować obrażenia na płytki pancerza. Kule jednak przebijały się przez jej zbroję, powodując coraz bardziej dotkliwe rany. Musiała więc zrobić to, co zrobiłby w tym momencie każdy inteligentny wojownik - wycofać się. Zdetonowała taktycznie barierę i zaczęła uciekać.
- Intensywny ostrzał! Ranna! Potrzebuję wsparcia!- zakomunikowała jasno, przeładowując tarcze. Szybko wybiegła w głąb pomieszczenia, chowając się za jakimś metalowym pudłem, czy inną osłoną. Tam mogła zająć się samą sobą. Szybko załatała się mediżelem, a potem podreperowała pancerz przy użyciu swojego prototypowego omniżelu. Mimo prób żołnierzy wroga, nie byli w stanie jej zdjąć. Była szybsza, zręczniejsza, lub może po prostu miała więcej szczęścia. Zawsze była odrobinę zdolniejsza, niż wróg. Ale tylko odrobinę. Na tyle by przetrwać. Oczywiście odsiecz ze strony reszty drużyny była tu bardzo użyteczna.

Miała zamiar wyskoczyć zza osłony po zreperowaniu się i wrócić do ostrzeliwywania wrogów biotyką, ale szybko zorientowała się, że...strzały na chwilę ustały. Potem usłyszała, że przeciwnicy się poddali. Wyszła szybko do sojuszników zza swojej osłony i po tym bardzo szybkim przegrupowaniu się, zorientowała się w tym jak wyglądała sytuacja. Zapytana o status, zerknęła tylko na Strikera i kiwnęła głową w podzięce.
- Lekko ranna, ale mediżel mi pomógł. Reszta żyje? Ta. Super, mamy to. - oznajmiła wraz z raczej solidnym kaszlnięciem. Szybko zorientowała się, że wydzielina, która z niej wyszła, była krwią. Zdjęła na chwilę hełm i przeczyściła go od środka, a potem wzięła się za zbieranie łupów. Szybko przyjrzała się generatorowi tarcz Can'Dabara, który był ewidentnie lepszy od tego, który ona miała. Wytrzymał więcej niż ten jej. Postanowiła go sobie wziąć.- Mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko. Pancerz mi prawie leży, przyda się dodatkowa warstwa ochrony.- w zasadzie to była nawet gotowa się o to kłócić. Obecnie potrzebowała tego generatora bardziej niż ktokolwiek. Przy okazji zamierzała uzupełnić sobie medi i omniżel, jeśli przeciwnikom jakiś został.

- No nic. Dobra robota, skład, nieźle ich zgarnęliśmy. Teraz trzeba tylko zgarnąć to co mamy zgarnąć i spierd...- nie zdążyła dokończyć swojej pochlebnej wypowiedzi, bo usłyszała strzały. Szybko podniosła się znad zwłok Batarianina, którego przeszukiwała, lecz nie było więcej przeciwników, a cywil, który odpierdolił głupotę. Ewidentnie mocno się zirytowała. Jedyna karta przetargowa i źródło informacji, jakie mogli mieć, właśnie została odstrzelona.
- Ty jebany idioto.- syknęła z ewidentną irytacją. Już miała podchodzić do Hanso z zamiarem po prostu zdzielenia go w pysk, ale Striker ją wyprzedził.- Właśnie dlatego nie powinni trzymać cywili w miejscach podatnych na ataki. Bo potem odpierdalacie takie rzeczy ze stresu. Ooo nie ten Batarianin pewnie zabił mi kolegę, muszę teraz POGRĄŻYĆ TĘ MISJĘ.- zakończyła miniaturowy rant poprzez stuknięcie karabinem o zwłoki, które akurat przeszukiwała. Szybko ujrzała co robił kontraktor z jej oddziału. Striker zaczął mocno zastraszać tego gościa i usadzać go na jego pozycji. Pomyślała sobie, że dobrze robi, choć oczywiście nie zamierzała pozwolić mu na odstrzelenie cywila. Był im potrzebny, to po pierwsze, a po drugie, to dość niemoralne i (zwłaszcza) niepotrzebne.

Skupiła się na tym, by zerknąć w głąb pomieszczenia komunikacyjnego. Mieli sześćdziesiąt parę minut. Nie mogła marnować czasu na wkurwianie się. Była lepsza niż...to. Ponad emocjami? Może trochę tak. Zresztą, i tak już wybuchła, nie mogła pozwolić temu eskalować.
Ostatnio zmieniony 30 mar 2022, o 21:38 przez Isha D'veve, łącznie zmieniany 1 raz.
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

29 mar 2022, o 22:49

Ostrzał między ich grupą a Batarianami był intensywny - Fulvinia miała wrażenie, że od dawna nie brała udziału w taki intensywnej i długotrwałej wymianie ognia. Co prawda ona sama miała wyjątkowe szczęście i raptem kilka pocisków ją sięgnęło, większość zaś zatrzymała się albo na barierze, którą postawiła, albo na jej tarczach - pancerz w zasadzie był nienaruszony. Tego samego nie mógł zdecydowanie powiedzieć Karajev, który jednak celowo wparował w sam środek formacji Batarian, skupiając na sobie ostrzał - co pozwoliło im wspomóc go ostrzałem z boku, a jej na zmianę pozycji, by wspomóc przyszpiloną Ishę. Kiedy zobaczyła, w jakim jest stanie pancerz Asari, aż wciągnęła szybko powietrze, pełna obaw, że jeszcze przyjdzie jej żegnać się z biotyczką. Dlatego z furią ostrzelała batarian, którzy tak urządzili jej towarzyszkę, w ostatnim momencie powstrzymując się przed skasowaniem także tego, który się poddał. Gdy kanonada ucichła, czym prędzej rzuciła się do Ishy, sprawdzając jej stan.

- Cholera jasna, nie strasz mnie tak... myślałam, że będziesz powtórką z Powella. - wydusiła z siebie cicho, tak, że tylko tamta ją słyszała, kiedy w końcu okazało się, że mediżel zadziałał i nic jej się nie stało. Nim Isha wstała, Fulvinia jeszcze ją przytrzymała moment. - Na pewno wszystko ok? Możesz się ruszać? Jak coś, to moje zapasy żelu są nienaruszone, mogę się podzielić. - dorzuciła, jednak najwyraźniej niebieskoskóra trzymała się dobrze, bo ruszyła na szabry. Raczej nikt nie powinien kłócic się, że wzięła sobie generator tarcz Inkwizytora. Jeśli ma to pomóc jej dłużej wytrzymać przy kolejnej potyczce, Turianka nie miała z tym problemu.

- Weź mi pochłaniacze ciepła, jak im jakieś zostały. Parę mi zeszło teraz. I jaką mają broń, bo może coś lepszego niż Windykator, albo przynajmniej coś, co potem się opchnie. - rzuciła jeszcze, po czym skupiła się na celowaniu do Batarianina, żeby ten czasem nie planował jakichś gwałtownych ruchów. Okazało się, że... powinna zwracać uwagę na kogoś innego. Huk wystrzałów był teraz głośny, głośniejszy jeszcze chyba, niż wcześniej, gdy zlewał się w jednolitą niemal kanonadę kilkunastu spluw jednocześnie. Widząc padającego na podłogę Batarianina, zgrzytnęła zębami, jednocześnie czując satysfakcję - w końcu to był jeden z tych typów, którzy prawie pozbawili życia Ishę - a z drugiej dyskomfort, spowodowany niehonorowym zachowaniem Hanso. Dobrze, że najwyraźniej Striker zabrał się do wyjaśniania go, gdyż jej samej... pewnie nie starczyłoby przekonania. Lojalność i przywiązanie wobec ich małej kabały były w niej silne i nawet wpojony jej od urodzenia honor miał czasem trudności w nadążeniu za resztą. Widząc wściekłość Ishy, delikatnie położyła jej dłoń na ramieniu, pilnując, by teraz sama nie walnęła czarnoskórego faceta. Skoro jednak ta nie miała zamiaru najwyraźniej robić nic pochopnego, podeszła do Doktor Cloutier.

- Pani Doktor, czy to wszyscy napastnicy? Czy był ktoś jeszcze, o kim powinniśmy wiedzieć? Czy ktoś z obsługi zdołał się ukryć przed nimi? - zadała kilka pytań, skupiając się na tym, by zyskać jakieś dodatkowe informacje.
ObrazekObrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

30 mar 2022, o 11:13

Początek walki nie poszedł mu zbyt dobrze, ale szybko się rozkręcił. Jego plany pokrzyżowania szyków zdawały się świetnie działać. Kolejne bronie odmawiały tymczasowo posłuszeństwa. Sonda obronna przyjmowała na siebie część pocisków, a sama też była mocną przeszkodą podczas klasycznej strzelaniny. Kolejne porażenia utrudniały pozostawanie na nogach. Fulvinia chyba zorientowała się, że po drugiej stronie nie dzieje się najlepiej i opuściła Skaxa oraz Karajeva, którzy dokończyli zabawę z Batarianami. Batariański krzyk dawał jasno do zrozumienia, że i tam wszystko poszło świetnie. To jednak były tylko złudne nadzieje.

Gdy emocje opadły, Quarianin dostrzegł, że wykorzystani przez Batarian ludzie skończyli marnie. Posłużyli tym zwierzętom za tarcze, a na całe szczęście większość z tej grupy nigdy więcej nie będzie stanowić takiego zagrożenia. Bardzo było szkoda tych zakładników, ich przerażone spojrzenia mroziły krew w żyłach, ale były też pełne determinacji. Ci ludzie byli niezwykle odważni. On sam chyba nie umiałby poradzić sobie w takiej sytuacji. Czym innym było posługiwanie się pełnym opancerzeniem i tarczami w środku takiej strzelaniny, a czym innym było klęczeć bezbronnym.

-Mogłem ich uratować- Szepnął sam do siebie, przenosząc wzrok po kolejnych martwych ciałach. Nie wszyscy jednak umarli. Dwójka żyła i podnosili się właśnie z ziemi. Już mogło być spokojnie, gdy nagle padły kolejne strzały. Otrzeźwienie przyszło natychmiastowo. Zanim jednak zdążył wykonać ruch, kolejne strzały sięgnęły celu. Batarianin, który się poddał, teraz leżał martwy. To nie spodobało się pozostałym. Skax pozostawał cichym obserwatorem, ale gdyby ktoś go zapytał, to popierał to co zrobił ocalały. Sam by się pewnie zastanowił czy pozostawienie przy życiu któregokolwiek z Batarian to dobry pomysł, ale rozkazy wiązałyby mu ręce. Nawet jeśli sytuacja wymagała posiadanie jeńca, to lepiej było się go pozbyć i opracować plan co dalej, aniżeli próbować dogadywać się z tą dziwną sektą. Trzeba więc było działać. Isha już zaglądała dalej, Skax postanowił zrobić to samo. Przydałby mu się dostęp do systemów, które pokażą mu co dzieje się na zewnątrz stacji albo przynajmniej pozwoli nawiązać łączność z... czymkolwiek.
ObrazekObrazek
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

30 mar 2022, o 20:10

Próbował rozwiązać tą sytuację mediacjami, bez rozlewu krwi. Miał w końcu do czynienia z żołnierzami, nie piratami i bandytami. Rozumiał ich położenie, a oni zapewne jego. Tak mu się wydawało. Batarianie jednak nie ugięli się, wierni zadaniu, jakie im powierzono. Fanatyzm? Czy może zwykły patriotyzm, który był nie tak inny od tego, którym kierował się Karajev? Jedno było pewne. Żołnierze Hegemonii sami wybrali ten los. Viktor nie miał zamiaru się poddawać. Odliczył ilość strzałów, uwzględniając ilość pochłaniaczy ciepła. Nieźle. Ostatni strzał jednak musiał zachować na specjalną okazję.
Gdy padła komenda, wszystko jakby zwolniło. SIerżant wyskoczył zza osłony, skracając mocno dystans, skupiając uwagę wroga. Chciał kupić drużynie czas, dać im rękę na rozwinięcie skrzydeł. Huknęły strzały, padały trupy. Viktor czuł raz po raz, jak jego ciałem targają wstrząsy od przyjmowanych pocisków. Sam mierzył krótko, posyłając w stronę kolejnych wrogów śmiercionośne odłamki śrutu. Walka była krótka, lecz zajadła. Wreszcie, wszystko ucichło. Jedynie głos ostatniego przeciwnika przerywał grobową ciszę, jaka zapadłą w pomieszczeniu.
- Łapy na kark i morda na kłódkę- rzucił Karajev, celując w batarianina -Adrastus, miej na niego oko.
Viktor odetchnął, widząc, że batarian wykonuje polecenia. Wzrok jego ogarnął pole bitwy, gdzie leżały teraz zwłoki wrogów oraz trójki cywilów, których nie udało mu się uratować. Cel o niskim priorytecie. Taka była analiza sytuacji bojowej. Czy jednak można było tak opisać człowieka, którego życie zgasło, przerwane w gwałtowny sposób? Czy dało radę wyłączyć odczuwanie i traktować martwych ludzi po prostu jak materiał biologiczny?
- Zabezpieczyć teren, zebrać co przydatne. Czas operacyjny trzy minuty- rzucił mechanicznie, pusto.
Musiał doprowadzić się do używalności, ale to za chwilę. Miał zadanie do zrobienia.
- Doktorze Hanso, doktorze Cloutier- skinął lekko głową, podchodząc do naukowców- Starszy sierżant Viktor Karajev, armia Przymierza. Jesteśmy tu, by was wyciągnąć.
Spojrzał ponownie w kierunku leżących zwłok naukowców. Nie trzeba było biegłego lekarza, by wiedzieć, w jakim są stanie.
- Przykro mi, wygląda na to, że tylko wy przeżyliście. Nie możemy zwlekać, ruszamy dalej za kilka minut. Dacie radę iść?
Zauważył, jak bardzo ranna jest kobieta. Zaraz zaczął rozglądać się za zapasami, które mógł mieć wróg. I choć rozterki wciąż targały wciąż duszą Viktora, to jego ciało, jak automat po prostu podeszło do ciał pokonanych w poszukiwaniu żelu i amunicji. Tak, jakby jakaś część umarła w nim tutaj, w tym miejscu. Sam również potrzebował napraw, lecz liczył, że uda mu się znaleźć więcej niż jedną tubkę medi żelu. Cóż, jeśli nie znajdzie takowych, da rozkaz komuś z drużyny by opatrzeć doktor Beatrix.
Przeglądając pole bitwy, idąc nieco kulejącym krokiem, minął Skaxa. Choć nie widział jego twarzy, miał wrażenie, że walka poruszyła młodym quarianinem. Viktor poklepał go po ramieniu. Nie miał już sił ani ochoty by trzymać się formalnych zwrotów i regulaminowego zwracania się do podwładnych.
- Dobrze się spisałeś- rzucił ciężko, ze zmęczeniem w głosie- Jesteś ranny? Nie? Dobra, to mam dla ciebie zadanie. Pójdziesz odpalić zasilanie w sekcji p-lot i radiostacji, dobrze?
Nie miał już siły zrugać go od góry do dołu, że nie usłuchał poprzedniego polecenia i nie został piętro wyżej, by to zasilanie odpalić na podany sygnał. Nie czas na to. To by wpłynęło źle na morale.
Nim jednak quarianin zdołał cokolwiek uczynić, huk strzału rozległ się po pomieszczeniu. Viktor momentalnie obrócił się, podrywając strzelbę gotową do strzału, gdy nagle zorientował się co się właśnie stało. Ich jeniec, ostatni z batarian osuwał się właśnie na ziemię, martwy. Sprawca, doktor Hanzo stał z wciąż dymiącym pistoletem w dłoni. Nim Karajev zdążył zareagować, krzyknąć, by ten rzucił broń, zareagował Stiker.
Sierżant dokładnie słuchał każdego słowa Charliego, obserwował każdy ruch. Nie interweniował, choć wciąż nie opuszczał broni. Jeden zły ruch, a lufa strzelby skierowana zostanie w plecy operatora ATG. Czy jednak zdoła pociągnąć za spust? Nie był pewien. Dlaczego jednak pozwolił, by ten brutalny akt miał miejsce? Viktor wiedział, jak ważne jest wrażenie, jak działa psychologia ludzka. Jeśli otwarcie zacznie teraz dyscyplinować Strikera, wyjdzie na to, że nie panuje nad oddziałem. Mimo zgrzytu w środku, wolał z dwojga złego być posądzony o brutalność niż o niekompetencję. Milczał więc, przybierając bardziej rozluźnioną pozę, jak oficer, który miast samemu brudzić sobie ręce, pozwala komisarzowi wykonywać swoją pracę.
Choć utrata jeńca przed przesłuchaniem była bolesna, Karajev zaraz ujrzał okazję w tych wydarzeniach. Hanzo i Cloutier będą wiedzieć, że Karajev nie będzie traktował ich ulgowo. Będą musieli być szczerzy, jeśli znów nie chcą zostać poszczuci Strikerem.
- Dobra robota operatorze Striker- rzucił- A teraz spocznijcie.
Gdy tylko operator ATG puścił biednego doktora, Viktor wyłączył kamerkę osobistą, po czym podszedł doń, mówiąc spokojnym głosem.
- Doktorze, naszym priorytetem jest zabezpieczenie dokumentacji i planów projektu Strzała. Prototypy, sprzęt, datapady i notatki. Rozumie pan do czego zmierzam? Naukowcy wymienieni zostali wymienieni w rozkazie po tym wszystkim co wymieniłem. Niemniej postaramy się was stąd wyciągnąć, ale musimy współpracować. To oznacza dwie rzeczy. Porimo, szczerość. Macie mówić mi wszystko, choćby nawet zdawałoby się wam, że nie zrozumiem z tego nic. Secundo, szczerość, by podkreślić jak bardzo jest to ważne. Tertio, jeszcze jeden taki wybryk, jak ta akcja, doktorze, a nie zawaham się poprosić komisarza Strikera o ekspertyzę.
Uruchomił ponownie kamerkę.
- Ach te zakłócenia- powiedział ostentacyjnie- No dobrze, projekt Strzała. Czym jest, co znajduje na niższych poziomach, jak zabezpieczyć dane. Mamy mało czasu, bo zbliża się wsparcie Hegemonii, więc dawaj.
Słuchając wywodu, wydał szybko dyspozycje, gdy wreszcie wróciło zasilanie. Oddział miał zająć stację obrony p-lot i radiostację, by złapać kontakt z fregatą. Słuchając jednak doktora, nagle zdał sobie z czegoś sprawę. Dumny, opanowany Hanzo dał się nagle ponieść emocjom, zastrzelić batarianina, który zabił jego kolegów? Po pani doktor się tego spodziewał, była roztrzęsiona... Podejrzenia wzmogły się u Viktora. Wygodna wymówka, jakby się zastanowić.
- Państwo doktorzy, jeszcze jedno. Co robiliście przed atakiem batarian? Jak wyglądała ich napaść na stację? Tylko szczerze, drugie ma potwierdzić słowa pierwszego. I czy któreś z was nadawało podczas ataku komunikat przez rozgłośnię radiową stacji?
Wiedział, że nie ma czasu na dłuższe przesłuchiwania, na to będzie jeszcze okazja po opuszczeniu bazy. Musiał jednak złapać poszlaki. Jedno z nich mogło być zdrajcą, o którym rozważano wcześniej.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

30 mar 2022, o 22:28

Obrazek

Hanso kilkakrotnie głęboko odetchnął gdy Striker wypuścił go w końcu z blokującego oddech uścisku. Jego twarz pociemniała z gniewu, a mężczyzna wybuchnął lekko zachrypniętym głosem.

- Za kogo się pan do cholery uważa! Jesteście gorsi niż ci... te zwierzęta! - machnął dłonią w kierunku martwego inkwizytora - Tamci do nas strzelali bez pytania, bili i torturowali bez powodu, a widzę wojsko Przymierza robi dokładnie to samo?! Kim pan jest? Proszę o nazwisko, stopień i numer służbowy, a osobiście wyślę raport do generała Tewsa!

- Alvar... przestań... - wtrąciła się ciemnowłosa rozedrganym głosem, ale rozjuszony Hanso nie pozwolił jej kontynuować.

- Co przestań, co przestań?! Bea, widzisz co tu się odwala? Ledwo się pojawili a już zaczynają swoje rządy! Jeszcze chwila i zamkną nas w klatkach, jak tamte skurwysyny planowały! - wyciągnął dłoń i wskazującym palcem wycelował w Strikera - Radzę liczyć się ze słowami i zmienić zachowanie, bo gówno będzie ze współpracy! A zupełnie przypadkiem to JA - położył akcent na to słowo, wskazując palcem tym razem na siebie - zarządzam tym ośrodkiem i tylko ja mogę autoryzować dostęp do danych. A bandytom nic nie wydam! Nie dałem im, nie dam i panu! I jak niby planujecie nas ewakuować? Teleportujecie nas? W ogóle co to jest za jednostka? - rozejrzał się wokół, zatrzymując przez chwilę wzok na Ishy, Fulvinii i Skaxie - Asari? Quarianin? Turianka? Od kiedy to w wojsku Przymierza służą obcy?! Jesteście pewni, że to dowództwo was przysłało? - nerwowo poprawił okulary i wyprostował się, stojąc przed Karajevem i mierząc go wściekłym wzrokiem, a na jego twarzy nie było już widać strachu czy bólu. Był od żołnierza dużo szczuplejszy, wręcz patykowato chudy, jednak jego wzrost był niemal taki sam - jeśli nie równy - co wzrost sierżanta - PROFESORZE Hanso, jeśli łaska, panie sierżancie. Jeżeli jest nim pan faktycznie. A może współpracujecie z tamtymi albo jesteście takimi samymi oberwańcami jak ci bandyci którzy nas tu napadli, co?!

- Alvar! Przestań już! - kobieta odezwała się głośniej, krzykiem, który zadźwięczał cichym echem w pomieszczeniu. Chwilę potem zachwiała się lekko, opierając mocniej plecami o ścianę by utrzymać równowagę, po czym osunęła się na podłogę, oburącz ujmując zranione udo - Ja to załatwię... - jej twarz była blada, wciąż krwawiąca rana barwiła jej spodnie i plamiła podłogę czerwienią. Westchnęła ciężko, po czym podniosła wzrok na stojącą przy niej Fulvinię - Nie wiem ilu ich było dokładnie, ale część została w hangarze i pilnują reszty załogi stacji. Z tego co wiem planowali ich zabrać na pokład swojego statku jak tylko do nich dołączymy. Nas prowadzili na dół, chcieli zabrać dane i... - zerknęła na Hanso i przygryzła wargę, jakby orientując się, że może powiedzieć za dużo i czekając jego zgody.

- Jasne, powiedz im wszystko! - Hanso znów wybuchnął - Zaraz cała galaktyka będzie wiedziała nad czym tu pracujemy! Może powinniśmy wywiesić transparent “Tajny ośrodek badawczy Przymierza - Chętnie dzielimy się tajemnicami - Wszelkie plugastwo mile widziane!”?

Beatrix uśmiechnęła się blado do opatrującej ją Fulvinii, po czym przewróciła oczami i znów spojrzała na swojego kolegę.

- Alvar, jeśli się zaraz nie uspokoisz to osobiście ci przyłożę! - odezwała się stanowczo. Miała nietypowy akcent - wymawiała “r” tylnojęzykowo, jak Francuzka, jednak jej słowom brakowało melodyjnego zaśpiewu i zmiękczeń, tak charakterystycznych dla francuskiej wymowy. Odetchnęła głębiej, przymknęła oczy i oparła głowę o ścianę, poddając się zabiegom turianki i zaczęła mówić, krzywiąc się, gdy odczuwała większy ból. Jej słowa były nieco chaotyczne, ale opowieść była dość jasna i klarowna - Przylecieli w nocy, przed zmianą obsady. Dostaliśmy komunikat o zbliżającym się transporcie, a ponieważ nasze wnioski o dostawy są realizowane zwykle z opóźnieniem, nie było w tym nic dziwnego. Dwa promy. Nie wiem ilu żołnierzy. Z trzema technikami byłam wtedy na poziomie “C”, w warsztacie, a gdy dostałam komunikat o ataku, wróciłam na górę. Gdy dobiegłam do pomieszczenia ochrony oni już się zbliżali. Felipe, znaczy jeden z żołnierzy który miał wtedy dyżur, włączył alarm ogólny, zamknął mnie w jednej z szafek i pobiegli z innymi do hangarów. Wyszłam dopiero gdy ucichły strzały i wracałam do szafki gdy ktoś się zbliżał, ale naprawdę, myślałam, miałam nadzieję... - przerwała na chwilę, pociągając nosem i przyłożyła dłoń do oczu. Po chwili jednak się opanowała i kontynuowała - myślałam, że może złapię kontakt z kimś kto ocalał, lub komuś pomogę... Widziałam wszystko na monitorach, wyłapali lub zabili chyba cały skład. Kopali naszych, bili bez powodu by zapewnić sobie posłuch. Kilku bardziej opornych zastrzelili jak zwierzęta... A potem przylecieliście wy. Widziałam jak zniszczyli wasz prom, potem próbowałam was ostrzec, gdy wysłali czterech swoich by was przechwycili. Wtedy znaleźli i mnie i zawlekli do hangaru. Jeden z promów właśnie startował z naszymi jako więźniami, a reszta miała czekać aż ten... Can’dabar zabezpieczy dolny poziom i zrzuci dane. Próbowali odblokować dostęp na dół, ale przy ogólnym alarmie jedynie dowództwo może zdjąć blokadę. Potem zgasły światła i chyba zresetowało wszystkie systemy, więc zabrali nas żebyśmy im pomogli z serwerami. No i spotkaliśmy was... Jest was więcej? Powstrzymacie ich? Bo przybędzie jakiś większy oddział, prawda? Albo możemy na razie uciec transporterem do jaskiń... Na górze jest Arni, on może dać nam zasłonę ogniową...

Hanso podczas całej przemowy Beatrix stał nieruchomo, patrząc na nią z wciąż ściągniętymi gniewnie ustami, a gdy skończyła potrząsnął lekko głową.

- Słyszałaś sierżanta - odezwał się już spokojnie - Dowództwo ma nas w dupie, zależy im tylko na danych. Nas można zastąpić, prototyp i dokumentacja są najważniejsze. I jeszcze jedno, sierżancie, żeby była jasność. Prototypów nie zabierzecie. I to nie z powodu mojego uporu, choć to też się liczy. Wszystko co się tyczy Strzały - serwery, dokumentacja techniczna i projektowa, badania, notatki, modele i same urządzenia oraz co sobie jeszcze wymyślicie jest na poziomie “C”, czyli trzydzieści metrów pod nami i pod metrami skały. Główny prototyp podniesie chyba co najmniej fregata, a na demontaż jak rozumiem nie macie czasu. Ani sposobu, żeby go wywieźć. Co do danych - jaką mogę mieć pewność, że nie trafią one w niepowołane ręce? Projekt był ściśle tajny, nie wiem skąd te dziwadła się o nim dowiedziały. Nie mam też gwarancji, że faktycznie was przysłał generał Tews. Poza tym... - skinął głową w kierunku Fulvinii, Skaxa i Ishy i wskazał ich wzrokiem - Serio?

Podczas całej rozmowy Striker, Isha i Fulvinia - gdy już skończyła opatrywać Cloutier i pomogła jej podnieść się do pionu - rozejrzeli się po okolicy, przy okazji przeszukując zabitych batarian. Niewiele było zdobyczy - zaledwie kilka wciąż sprawnych pochłaniaczy ciepła, karty identyfikacyjne Beatrix i Alvara oraz trójki poległych cywilów w jednej z kieszeni pancerza Inkwizytora i - faktycznie - jego ciekawy generator tarcz. Ewidentnie nieznany Ishy model, produkcji najprawdopodobniej batariańskiej. Był jednak lekko uszkodzony w efekcie strzelaniny lub upadku samego inkwizytora - jego obudowa była spękana z jednej strony i odsłaniała nieco elektroniki, a samo urządzenie udało się aktywować dopiero przy trzeciej próbie. Karabiny należąca do batarian nie były jakąś rewelacją - były w miarę wierną kopią Mścicieli i nie różniły się na pierwszy rzut oka od tych używanych przez Przymierze, były pociągnięte szarą farbą zbliżoną do koloru pancerzy i miały wytłoczone logo Kharty na kolbach.

Podczas gdy Skax popędził na górę, by aktywować zasilanie w sekcji p-lot i radiostacji - zgodnie z rozkazem Karajeva, Isha zajrzała do pomieszczenia komunikacyjnego. Gdy stała w drzwiach ciemnawe pomieszczenie ożyło, część monitorów się aktywowała, a konsolety i holograficzne wyświetlacze rozjarzyły bursztynową poświatą, ale chwilę później coś głośno strzeliło, spod pulpitów sypnął snop iskier i nagle większa część urządzeń ponownie zgasła, a w powietrzu rozszedł się swąd ozonu i palonej izolacji. Przypatrując się uważniej, można było dostrzec kilka śladów po zabłąkanych strzałach. Podczas potyczki - bądź podczas ostrzału ukrywającego się w wejściu do pomieszczenia batarianina - część pocisków które nie trafiły w cel musiało narobić tutaj małego bałaganu. Skax, który chwilę później dołączył do drużyny wstępnie ocenił, że może uda się wykorzystać część działającej elektroniki by doprowadzić system komunikacyjny - może nie do dawnej świetności - ale przynajmniej go uruchomić i może nawet uzyskać ograniczoną funkcjonalność.

Nieco więcej niepokoju wzbudził w nim sam reaktor - uszkodzone w wielu miejscach obudowa urządzenia, zerwane lub podziurawione kulami kable pary i zasilające iskrzyły lub buchały parą, część systemów sterujących umieszczonych przy podstawie nie działała, a sam reaktor nie wydawał już miarowego, mechanicznego dudnienia. Teraz, w towarzystwie syku pary, co kilka sekund w jego wnętrzu odzywał się jakiś metaliczny pobrzęk i łomot, nabierając stopniowo siły i głośności i świadczący o tym, że urządzenie najwyraźniej zostało w jakimś stopniu uszkodzone.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 31 mar 2022, o 11:59 przez Universal Person, łącznie zmieniany 1 raz.
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

31 mar 2022, o 01:13

Podczas swojego przeszukiwania zwłok, została zagadana przez Fulvinię, która była na tyle miła, kochana i wspaniała, by upewnić się, że Isha ma się dobrze. Oczywiście Striker zrobił to już wcześniej i odpowiedziała mu profesjonalnie - jak sojuszniczka sojusznikowi. Teraz jednak przyjaciółka musiała odpowiedzieć przyjaciółce.
- Mordo, dobrze mnie znasz, mnie nie tak łatwo odstrzelić jak Powella.- te słowa wypowiedziała cicho, nie chciała bowiem stresować (bardziej) cywili, czy reszty drużyny. Wiedziała, że Fulvinii to problemu nie zrobi, ona nie była jakoś szczególnie zestresowana Powellem. Chyba. Znała ją na tyle, że wiedziała, że jej to nie zdemoralizuje.- Ta, nie martw się, jest git, Batarianie ledwo potrafią strzelać jeśli coś się ich nie boi.- a jak wiadomo, Isha nie bała się za często. Miewała lęki, kompleksy, czy poważne strachy, ale nigdy jej nie paraliżowały. Nie powodowały, że głupiała.- To nawet słodkie, że się martwisz, ale nie będę się rumienić, bo jestem cała ujebana we krwi, pocie, mediżelu, czyichś łzach...i tak dalej.- roześmiała się i wydała ustami lekkie cmoknięcie, po czym nałożyła na siebie hełm po paru solidnych wdechach, których zdecydowanie potrzebowała. Nawet jeśli emocjonalnie potrafiła wychodzić z takich sytuacji, tak fizycznie...no niestety była mocno wyczerpana. Choć zachowywała się, jakby wszystko było dobrze, to rany, które otrzymała, były serio solidne. Mediżel pomógł, póki co, ale będzie potem potrzebowała wizyty u solidnego lekarza. Potem, czyli oczywiście po misji. Kiedy adrenalina zejdzie, a ona będzie musiała zdjąć pancerz. Teraz, przynajmniej póki co, było okay.

- Po pierwsze, geniuszu w cywilu, to nieludzie mogą służyć w Przymierzu, bo macie te swoje śmieszne legiony z nieludźmi. Nawet ja to wiem, a nie jestem w waszych szeregach. Ja, Fulvinia i Skax jesteśmy z grupy najemniczej wynajętej przez Porucznika Powella, z załogi Chennai. SIERŻANT Karajev, skoro bawimy się w tytuły, jest naszym obecnym dowódcą, bo Powell został odstrzelony przez waszego mecha.- zaczęła mówić, będąc na swój sposób...no, może jeszcze nie nabuzowaną, bo emocje szybko z niej zeszły, ale w pewnym...ferworze słownej walki. Alvar ewidentnie był osobą nie tylko agresywną, ale też głupią.- Po drugie, nie wiem skąd w ogóle pomysł, że jesteśmy kimś innym, albo, że w ogóle współpracujemy z Batarianami. Właśnie po to ich odstrzeliliśmy, by z nimi współpracować.- wydała z siebie ciche westchnięcie wraz z przewróceniem oczami, po czym skupiła wzrok na drugiej z cywili, która miała na szczęście więcej rozumu niż jej...współpracownik? Szef?

Kobieta jasno powiedziała im, co według niej się wydarzyło. Nie miała chyba pełnego obrazu, ale to nie miala znaczenia. Jeśli mówiła prawdę, to oznaczało, że ci kretyni wpuścili Batarian do swojej placówki, bo myśleli, że to transport. Albo to, albo była agentką wroga i robiła przykrywkę. Albo była głupia, to też była opcja. Głośno odetchnęła.
- Niestety z zapory dymnej ze strony Arniego nici, bo przeprogramowali go by zaatakował jak tylko nas ujrzy. Dlatego zresztą straciliśmy porucznika. - rzuciła to wyjątkowo...apatycznie. Dalej swoim wyluzowanym, żywym tonem, ale nie było w tym za dużo empatii. Nie było tego typowego...czegoś, co symbolizowało, że rozmawiało się z kimś, kto miał jakąś empatię. Nawet jeśli Isha takową miała.- SIERŻANCIE, myślę, że powinniśmy teraz ogarnąć tę komunikację. Najsensowniejszym ruchem będzie zgarnięcie danych i wynoszenie się stąd do hangaru, trzeba wziąć ich prom i...tyle. N-nic więcej z tej placówki raczej nie zgarniemy. - pozwoliła sobie na zasugerowanie dalszego biegu zdarzeń. Już miała schylić się po generator i wziąć resztę swoich łupów, kiedy Alvar znowu zaczął mówić.

Alvar Hanso był ewidentnie idiotą. O tym już się przekonała. Odmawiał współpracy z wojskiem wysłanym by go uratować, zastrzelił zakładnika, pierdolił ciągle trzy po trzy, wyzywał wszystkich i wszystko, a na dodatek robił swoje ewidentnie rasistowskie wstawki, ciągle podkreślając, że nie miał zamiaru im się przydać. Isha była osobą raczej mało wybuchową, ale jednak stres z tego wszystkiego...no, nie można było powiedzieć, że do niej nie docierał. Czy była zirytowana? Zdecydowanie. Czy postawa naukowca pomagała? Nie. Wręcz przeciwnie. Tylko bardziej ją denerwowała. I w końcu coś w niej pękło. Zbliżyła się i najzwyczajniej w świecie zdzieliła mężczyznę pięścią w twarz. Może niekoniecznie z całej siły, lecz zdecydowanie na tyle, by zabolało. Ból miał go orzeźwić. Pozwolić mu zdać sobie sprawę z tego, że za każdą irytującą odzywkę spotka go to samo. Miało boleć. Miał znać swoje miejsce. On był ratowany. To nie była WSPÓŁPRACA, tak jak sobie myślał. Miał posłusznie oddać dane, siedzieć cicho, i być ratowanym.
- Słuchaj, Alvar. Będę ci mówić po imieniu, bo szczerze mówiąc w dupie mam twoją profesurę.- głośno odetchnęła.- Każdy czasem popełnia błędy. Rozumiem. Stres strzelił ci do głowy, nigdy nie byłeś w takiej sytuacji, masz pewnie ze trzydzieści-czterdzieści lat, nigdy w życiu nie widziałeś wojny, boisz się kosmitów, takie rzeczy się dzieją.- jej ton był wręcz protekcjonalny i ironicznie przesłodzony, ale miał w sobie pewną...ostrość? Złość?- Rozumiem to. Wszyscy rozumiemy. Ja, operator Striker, Sierżant, czy reszta tych przerażających kosmitów. Ale teraz coś ci wyjaśnię. Widzę, że masz duże ego, że myślisz, że masz tu jakąś władzę, bo umiesz głośno krzyczeć...rozumiem. Wszystko rozumiem, serio. Ale tu chodzi o coś więcej niż o ciebie. Przymierze wysłało nas, ZAŁOGĘ CHENNAI, żeby odzyskać dane dotyczące Projektu Strzała i wyciągnąć was stąd. W tej kolejności. I ja generalnie bardzo chętnie wykonam te rozkazy, bo za to mi płacą. Więc nie psuj nam tego. Współpracuj. Chcemy wziąć dane, a potem was stąd ewakuować. Dane trafią do Przymierza. Jeśli nie wierzysz nam, że nas przysłało, to możemy iść do pomieszczenia komunikacyjnego, złapiemy łączność z Chennai i ci potwierdzą. Ale jeśli usłyszę jeszcze jeden komentarz taki jak wcześniej, to...no...jakby to powiedzieć. J-jak to mówiłeś? Gówno będzie ze współpracy? Mamy jakieś pięćdziesiąt parę minut, wolisz marnować je na kłócenie się, czy może stąd uciec, przeżyć, i nawet złożyć ten oooo przerażający raport?- Isha mówiła dużo, ale wyjątkowo w miarę powoli. Sympatycznie. Miło. Jak do autystycznego dziecka. Oczywiście nieszczególnie bała się raportu do generalicji. Co jej zrobią? Wywalą ją dyscyplinarnie? Z bycia najemniczką?

Zakładając, że wynik tego wszystkiego był pozytywny, to poszła do pomieszczenia komunikacyjnego, gdzie faktycznie oczekiwała od Skaxa, że pomoże odzyskać łączność z ich fregatą.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

31 mar 2022, o 06:50

A więc to jeden z tych- pomyślał Viktor- Tracimy czas, ale jeśli jajogłowy ma opóźniać ich pochód, możemy go stracić jeszcze więcej.
Wrócił przed profesora, widząc, jak Isha podejmuje z nim dyskusję. I choć prywatnie mógł się zgodzić z asari, wiedział, że jako profesjonaliści, nie mogli przejawiać takiego baku dyscypliny. Oddział wojskowy to nie demokracja. Głos powinien być jeden.
- Starczy już operatorze D'veve, możecie spocząć- powiedział, wchodząc w dyskusję. Karajev stanął wyprostowany przed Hanzo, złożył ręce do tyłu, za siebie i przejął pałeczkę oficjalnym tonem.
- Profesorze, mamy 58 minut zanim zaroi się tutaj od żołnierzy Hegemonii, proszę więc o zaprzestanie prowokowania personelu mojego oddziału. Liczę, że zapomni pan o prywatnej opinii operator D'veve, tak jak my zapomnimy o pańskiej,prywatnej opinii. Zgodnie z Ustawą o Przeciwdziałaniu Terroryzmowi i Działań Sabotażowych, a także z Ustawą o Ochronie Tajemnicy Państwowej, cała placówka badawcza wraz z przylegającymi terenami jest uznana za obszar działań wojennych. Od tej chwili przestaje mieć pan jurysdykcję nad bazą, zaś wszelkie uwagi i skargi kieruje pan z podoficerem dowodzącym czyli ze mną. Wszelkie chęci podjęcia akcji konsultuje pan z podoficerem dowidzącym, czyli ze mną. Wszelkie dyskusje i przekazywanie informacji kieruje pan jak wyżej. Czy się zrozumieliśmy?
Dał rozmówcy czas tylko na przytaknięcie, powiedzenie tylko krótkiego "tak". Inna odpowiedź go nie obchodziła. Zaraz z resztą podjął przemowę. Mówił tonem formalnym, grzecznym, choć z naciskiem.
- A skoro przyznał się pan, profesorze, że odpowiadał pan za całą stację badawczą, również w chwili rozpoczęcia ataku, to pan będzie odpowiadał za narażenie tajemnicy państwowej, wyciek informacji i rażąco niski poziom bezpieczeństwa. Ślady jasno wskazują, że doszło do aktu sabotażu wewnątrz stacji, gdzie pracownik tej stacji w ilości jeden lub więcej dopomógł wrogowi, wpuszczając go do ściśle tajnej placówki. Pana akt, jaki odbył się przed chwilą to jest zastrzelenie jeńca, potencjalnego świadka, nie dopuszczając, by zeznawał jest czynem mocno podejrzanym i sugeruje celowe utrudnianie śledztwa, a nawet nasuwa podejrzenia o zdradę. Nie mnie teraz wydać osąd, zrobi to prokurator, po ewakuacji stacji. Niniejszym też zobowiązuję pana, profesorze, oraz panią, pani doktor, o przekazanie wszelkich danych ze stacji mi, choćby w formie zaszyfrowanej, nie dbam o to. Uświadamiam też państwa, że wszystko, co nie zostanie zabezpieczone i ewakuowane wraz z nami ze stacji, zostanie zniszczone ze skutkiem natychmiastowym celem niedopuszczenia, by wpadło to w ręce żołnierzy Hegemonii. Czy to jest jasne?
Przemowa męczyły go. Czuł, jak opadająca adrenalina ujawnia bolącą klatkę piersiową, jak oddech staje się cięższy. Miał liczne stłuczenia, niemal czuł, jak pod pancerzem i mundurem tworzą się sińce. Po jego białym pancerzu, na zewnętrznej stronie uda lewego krzepła jego krew.
Wyrwy w pancerzu załatał resztką omni żelu, jaki posiadał. Niestety, z jego obrażeniami było gorzej. Raczej nie powinien już wystawiać się tak na ostrzał, jak uczynił to wcześniej. Rozważał jednak sytuację taktyczną. Wciąż byli zakładnicy do odbicia, wrogowie do pokonania. Ocenił możliwości z obecną drużyną. Te nie wyglądały najlepiej.
- Mamy kontakt z fregatą?- spytał.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 1 kwie 2022, o 14:07 przez Viktor Karajev, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

1 kwie 2022, o 11:54

Rozmowy, które się toczyły, przybierały na sile. Każdy miał swoją rację, która była najważniejsza, pozostali powinni siedzieć cicho. Profesor swoje, Striker swoje, Isha i Karajev też postanowili coś tam od siebie dodać. Nikomu chyba nie podobała się obecna sytuacja, ale wypadałoby nieco powściągnąć emocje. Skax może nadal był w pewnym szoku po stracie kilku jeńców, bo nie czuł żadnej złości. Nie czuł potrzeby wyładowania się jak pozostali. Wszedł trochę w swój tryb automatyczny, który skłaniał go do podejmowania kolejnych działań, które mogą mieć jakiś skutek, zamiast tylko kłapać dziobem. Rasistowskie odzywki to w ogóle mijały go o całe lata świetlne. Quarian traktowano tak wszędzie, więc nie było to sytuacją, do której już by nie przywykł. Skoro Przymierze poczuje się lepiej, że jest takie wyjątkowe, to niech w tej wyjątkowości teraz profesorskie dupy spróbują uratować się same.

Gdy jedni się przekrzykiwali, rzucali nienawistne spojrzenia i grozili sobie kto na kogo złoży donos, albo kto komu kulkę wpakuje, Skax już leciał aktywować zasilania. Jeśli coś wrogiego ma nadlecieć, lepiej mieć w pełni sprawne systemy przeciwlotnicze. To czy otrzyma autoryzację czy nie jest kwestią drugorzędną. Od samego początku stacja i jej systemy próbowały na wszelkie sposoby utrudnić mu dostęp, a jednak sobie radził. Nie potrzebował najwidoczniej nic więcej. Jak moc wróciła, trzeba było zająć się komunikacją.

-Niech ktoś sprawdzi co z reaktorem!- Krzyknął widząc jak sytuacja powoli może zacząć go przerastać. Pomieszczenie komunikacyjne było ładnie podziurawione. Kolejne ofiary tej bezsensownej i makabrycznej strzelaniny. Tutaj jednak, w odróżnieniu od martwych ciał, Skax mógł coś poradzić. Natychmiast zabrał się za łączenie obwodów z pominięciem spalonych fragmentów. Ratował co się dało, żeby tylko uruchomić to w sposób wystarczający. Potem mógł zostawić Ishy dalszą rozmowę z Chennai, a on sam natychmiast popędził sprawdzić jak chodzi reaktor. Nie był w tym specjalistą. Energetyka i systemy zasilania były przedmiotem, do którego nie przykładał się zbytnio. W gruncie rzeczy nie różniły się one zbytnio od generatorów tarcz. Wszystko potrzebowało zasilania, bez różnicy czy to mały wyświetlacz, osobisty generator tarcz czy też wielki reaktor zdolny zasilić tajną placówkę. Liczył na to, że nie będzie to aż tak trudna sztuka. Nie musi go przecież budować od zera, wystarczy doprowadzić go do stanu w którym nie wybuchnie. To już będzie sukces. Na pewno trzeba będzie ograniczyć pobór mocy, w czym może pomóc konsola, przy której byli przed walką. Odciąć to co najmniej istotne, albo przynajmniej ograniczyć, pozostawiając jednak w miarę możliwości pełną gotowość systemów obronnych czy tych podtrzymujących życie. Tyle do zrobienia, że podzielenie się ewentualnym ekwipunkiem było sprawą trzeciorzędną. Najwyżej pozostanie mu jedynie kilka śrubek, jeśli pozostali pozabierają co ciekawsze fanty.
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

2 kwie 2022, o 04:45

Uśmiechnął się do mężczyzny przesuwając papierosa w kąciki swoich ust.
- Charles Striker, numer służbowy ATG-8837, Alliance Titan Group. - Wypuścił dym nosem dalej klęcząc nad trupem jednego z batarian pobierając wszystkie możliwe dane z ich omni-kluczy. Nie była to ciekawa praca, ale ktoś musiał zbierać dane wywiadowcze.
- Może Pan wysłać raport do Generała Tewsa, musi Pan jednak wiedzieć, że skoro zlecił wysłanie mnie tutaj to zakładam, że zależy mu na Panu tak jak mi. Czyli w ogóle. Jak na Dyrektora tajnego obiektu jest Pan bardzo niedoinformowany w kwestii zasad bezpieczeństwa w czasie wyjawienia obiektu wrogowi.
Wyciągnął papierosa z ust dalej będą w pozycji słowiańskiego przykucu. Oczywiście wykreślał w międzyczasie kolejnych zamordowanych pracowników obiektu. Bardziej go martwiło, że jak na tyle osób pracujących tutaj to wciąż miał duże braki w odznaczonych trupów.
Jako, że na odpowiedzi ze strony Hanso nie liczył to zwrócił się do Cloutier.
- Naliczyłem na ten moment około dwudziestu zabitych. Brakuje nam prawie 60 osób. Gdzie sie podziala reszta cial i pracownikow?
Jego ton znowu był już rzeczowy i kalkulujący. Nie mówiąc już o tym, że wciąż, tak samo jak Karajev, podejrzewał o wewnętrzną zdradę. Kompleks był tajny. Batarianie nie znaleźliby go od tak, a chłopaki z wywiadu pewnie mieliby jakies dojscie jakby cokolwiek wyszło do wywiadu Batarian. Albo Hegemonia zaczęła w końcu działać bardziej w ukrycie, albo zostali wystawieni przez swoich.
Pozabierał karty dostępu, które wcześniej należały do teraz eskortowanej przez nich grupy ludzi. Zaciągnął się papierosem przyglądając podziurawionym Inkwizytorowi. Dane były dalej zgrywane więc nigdzie mu się specjalnie nie spieszyło. Wypuścił powoli dym z nozdrzy. Zazdrościł temu martwemu skurwysynowi. Nie tego, że nie żył. Bo ta opcja była też kusząca. Bardziej chodziło o coś prostszego. O jego niezachwianą wiarę w swój cel. No ogólnie to, że potrafił pokryć wszystkie swoje przemyślenia, że to dla dobra wiary czy innego gówna. Raczej tych mało wierzących do inkwizycji nie brali.
Zgasił papierosa w dziurze wylotowej jego głowy i odłączył kabel od batarianskiego klucza. Z taką ilością informacji chłopaki z S mu będą mu winni przysługę. Wyprostował się w końcu, po czym leniwie się przeciągnął, aż coś mu lekko przeskoczyło w plecach. Chyba nie wszystko jeszcze było na miejscu po jego pięknym lądowaniu.
Okrzyk Skaxa nie oznaczał nic dobrego jednak nie biegł do reaktora bo się na tym nawet nie znał. Wiedział, jak go rozwalić ale z naprawą miałby problem. Zamiast tego powoli podszedł do Viktora.
- Potrzebuje jednego człowieka. Piętro wyżej powinny być ładunki wybuchowe, którymi trzeba będzie zaminować prototyp skoro nawet statek go nie udźwignie. Tyle, że to może być wycieczka w jedną stronę. Do tego to nie możesz być ty bo dowodzisz.
Mówił spokojnym tonem. Nawet nie próbował się kłócić. Po prost przekazywał jedyne logiczne rozwiązanie na ten moment. Było zbyt dużo rzeczy do zrobienia, a ich za mało. Mieli mniej niż godzinę na przygotowanie tego kompleksu na oblężenie. Nie mogli nawet liczyć na własne wsparcie. To czym przylecieli długo nie przeżyje, a przeskok większej floty w to dość obskurne miejsce może zająć zbyt długo. Sam obiekt nie mógł wpaść w niepowołane ręce.
- Powinniśmy zniszczyć placówkę i wycofać się bardziej odległe miejsce. Tylko trzeba powiadomić naszych. Bez tego wykonamy naszą misję, tylko bez ocalałych. - Patrzył Karajevowi prosto w oczy bez cienia strachu o własne życie. - Tak czy siak robota musi zostać wykonana. Prawda?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

2 kwie 2022, o 11:54

Fulvinia uśmiechnęła się ciepło do Ishy, ciesząc się, że ta zachowała swój humor pomimo ran. Potem zajęła się udzielaniem pierwszej pomocy doktor Przymierza, słuchając ostrej wymiany słów i pierdolenia rasistowskiego Profesora, który nie tylko jej działał na nerwy. Na szczęście reszta raczej się z nim nie cackała przesadnie, więc sama Turianka zachowała milczenie większość czasu. Nie było potrzeby bardziej zaogniać atmosfery, liczyły się suche dane wywiadowcze. Te zaś nie brzmiały zbyt optymistycznie - batarianie najwyraźniej dobrze wymierzyli atak, co tylko dodawało wiarygodności temu, że ktoś tutaj zdradził. Pytanie jednak kto oraz czy była ta osoba w gronie tych zakładników, którzy przeżyli. W teorii można by sądzić, że taki zdrajca byłby lepiej traktowany, ale... przy batarianach nie miała takiego przekonania. Równie dobrze mogli go odstrzelić od razu, jak przestał być użyteczny. Niemniej, podeszła do Karajeva, nachylając się ku niemu i mówiąc ściszonym głosem, by tylko on to usłyszał.

- Dopóki nie ustalimy, kto wpuścił do środka tych Batarian... proponuję oboje uznać za potencjalnych zdrajców i przeszukać na wszelki wypadek. Ktoś zawsze musi mieć oko na nich, nawet jeśli Doktor nam pomagała, a Profesor bardzo nie chce zdradzać sekretów placówki. -

Potem odeszła parę kroków, zgarniając dwa komplety pochłaniaczy, jeśli jakieś zostały i jednego Mściciela, którego na razie wrzuciła do slotu na plecach - na wypadek, gdyby jej Windykator się zaciął w trakcie dalszych walk. Potem słuchała wymiany zdań, uznając, że poważny wygląd będzie lepiej współgrać z tym, co chciał osiągnąć Karajev, czyli uzyskanie pozorów ich oddziału jako karnego i profesjonalnego. Na koniec, kiedy Striker dorzucił swoją opinię odnośnie dalszych kroków, postanowiła go podsumować.

- Dobra, czyli... mamy jakieś 50 minut na zgranie danych z poziomu C i ustawienie ładunków wybuchowych, które zniszczą prototyp, skomunikowanie się z Chennai, żeby zdać szybki raport i ustalić, jak nas przechwycą, po czym załadowanie się do jedynego chyba ocalałego promu i ucieczkę. A, no i czy ktoś z was jest inżynierem będącym w stanie to opanować? - ostatnie zdanie wypowiedziała do Doktor i Profesora, z niepokojem obserwując reaktor. Potem dorzuciła jeszcze do Skaxa. - Słuchaj, jak będziesz mieć moment - może zerknij czy na nagraniach z kamer widać, kto wpuszcza Batarian do środka. I czy są tutaj jeszcze jakieś niedobitki ich. -
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

4 kwie 2022, o 21:00

Obrazek

Spoliczkowany przez Ishę Hanso przez chwilę wyglądał tak, jakby miał jej oddać, ale opanował się po chwili. Trzymając wysoko głowę, z miną jak wzburzone dziecko któremu kazano przeprosić kolegę, obserwował asari, a później Viktora i w milczeniu wysłuchiwał ich słów. Jedyna obserwowalna reakcja na jego twarzy nastąpiła, gdy padło nazwisko Powella i nazwa fregaty - jego brwi powędrowały do góry w lekkim zdziwieniu, jednak nadal zachowywał milczenie.

- Podporucznik Roycephus Powell? - Cloutier stanęła już o własnych siłach i lekko się zataczając powoli kuśtykała w kierunku Hanso, zerkając to na Ishę, to na Karajeva, to - w lekko karcący sposób - na swojego przełożonego - Znam go... Stacjonował tutaj ze swoim oddziałem podczas przebudowy stacji... - zachwiała się mocniej i ratując się przed upadkiem złapała Viktora za ramię, po czym obdarzyła go nerwowym uśmiechem - Przepraszam, to chyba ten medi-żel... w głowie mi się od niego kręci. Czy można go przedawkować?

- Stacjonował - burknięciem potwierdził Hanso - Taki sam głupek jak większość żołnierzy - westchnął głębiej, opuścił głowę i spode łba spojrzał znów na Ishę - Zginął...? Szkoda. Może był głupi, ale był naszym człowiekiem. Zresztą nie tylko on... - jego głos zmiękł na chwilę, gdy wzrok powędrował w kierunku zwłok trójki zakładników - Dzisiaj wiele osób straciło życie choć na to nie zasługiwali. A ja aż boję się pomyśleć co ci batarianie zrobią z tą resztą, którą już zabrali na swój statek...

Skax wyszedł z pomieszczenia komunikacyjnego. Rozbebeszenie części elektroniki i próba szybkiej naprawy nie dała aż tak pozytywnych rezultatów jak by się spodziewał - gdyby zajął się tylko tym, według jego wstępnych szacunków potrzebowałby około 20-30 minut by móc złożyć w funkcjonalną całość i uruchomić przynajmniej część podzespołów - a potem ocenić, na ile naprawa będzie skuteczna i czy uda się nawiązać łączność z Chennai. Z samym reaktorem sytuacja przedstawiała się może nie dramatycznie - ale z pewnością bez dokładnej diagnozy i napraw prędzej czy później urządzenie mogło zawieść, zwłaszcza, że ciężko było określić, co tak naprawdę zostało uszkodzone w samej turbinie i kiedy w końcu odmówi współpracy - być może wręcz trzeba byłoby ją wyłączyć i otworzyć by ocenić jej stan, bo pobieżne skany dawały dość sprzeczne wyniki. Wyłączenie zaś oznaczałoby odcięcie źródła prądu i przełączenie stacji w tryb zasilania awaryjnego - co z kolei pozostawiało otwartym pytanie na jak długo by wystarczyło. Pomysł z odłączeniem nieużywanych sekcji i odciążeniem reaktora miał w tym świetle znacznie więcej sensu - ale ponownie, można było to zrobić jedynie z pomieszczenia kontrolnego piętro wyżej.

- Prototyp nie może dostać się w ręce batarian, nie możemy go tutaj zostawić na ich pastwę. Jeśli go dorwą, może to mieć negatywne skutki dla ludzkości... I śmiem twierdzić, że dla całej galaktyki - Hanso odepchnął się od osłony mechanizmów o które się opierał i przekrzywiając głowę spojrzał na Strikera, po czym zwrócił się do Karajeva, uznając chyba jego przywództwo - Ładunki wybuchowe powinny znajdować się w głównym magazynie i z pewnością pomogą, ale nie wiem na ile będą skuteczne. Ale jest jeszcze jeden sposób by większość stacji wysadzić w powietrze. Strzała to tak naprawdę ogromny kondensator energii. I jest wciąż jeszcze prototypem, mieliśmy czasem problemy z jego stabilnością. Jeżeli go uruchomimy, naładujemy powyżej wartości krytycznych, a potem odwrócimy polaryzację albo go przeciążymy... Obawiam się, że w połączeniu z siłą podłożonych ładunków z naszej małej placówki może zostać mały krater.

- A co z nami? Co z tymi, którzy są wciąż jeszcze w hangarze? Poświęcisz ich wszystkich? Poza tym to jedyny prototyp... Cała nasza praca pójdzie na marne, byliśmy już tak blisko... - Beatrix patrzyła na profesora rozszerzonymi oczyma - Chyba że... Sierżancie? - podniosła wzrok na Karajeva. Przy swojej drobnej budowie ciała musiała zadrzeć głowę, by napotkać jego wzrok - Możemy odlecieć stąd ich wahadłowcem i uratować pozostałą załogę stacji? Tam zostało tylko trzech czy czterech batarian i kilkunastu naszych... Myślę, że dla was nie będzie to zbyt duży problem. My z profesorem w tym czasie możemy zgrać dane z serwerów... Czy... jeśli uda się skomunikować z waszym statkiem będzie on w stanie powstrzymać ten statek batarian?

- Zrzut danych chwilę potrwa - przerwał jej Hanso - To są eksabajty danych. Wyniki doświadczeń. Programy sterujące. Opracowania teoretyczne i plany konstrukcyjne... Kilka lat naszej pracy. Dodatkowo dojdzie spowolnienie przez protokoły szyfrujące. No i musimy być przy tym oboje - wiecie, kwestie bezpieczeństwa. Jedna osoba nie może mieć uprawnień do zrzutu i wyniesienia danych, potrzebna jest autoryzacja. - odwrócił się znów do Strikera - Ten czerwony batarianin zabrał mi moją kartę dostępu. Czy ma ją przy sobie? Będziemy potrzebować zarówno mojej, jak i należącej do doktor Cloutier.

Czas powoli uciekał im między palcami a na stoperze Viktora cyfry nieubłagalnie pokazywały coraz niższe wartości. Zgodnie z tym, co Hanso i Cloutier im przedstawili - oraz co wywnioskował oddziałowy inżynier Skax - mogli albo skoncentrować się na dostępnych zadaniach i wykonać je jedno po drugim, mogli również zaryzykować i podzielić oddział na mniejsze grupy. Z dostępnych dróg ucieczki mieli dwie - batariański wahadłowiec, który być może wciąż jeszcze stał w hangarze czekając na Inkwizytora, albo transporter, który mógł pozwolić oddalić się od stacji - ale kiedy wówczas sami uzyskają ratunek?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

5 kwie 2022, o 18:46

Jasne symbole na cyfrowym wyświetlaczu bezlitośnie informowały o uciekającym czasie. Viktor wiedział, że należy uciąć wszelkie dyskusje i podjąć decyzje, bez względu jak trudne miały być. Szczęśliwie, profesor wreszcie zaczął współpracować. Podawał logiczne opcje i możliwości. Wysłuchał dokładnie uwag i wypowiedzi naukowców. W głowie sierżanta formował się plan.
- Dwie drużyny- podjął. Mówił krótko i rzeczowo- Sekcja Alfa, uderzeniowa, Striker, Fulvinia, Isha. Waszym zadaniem będzie przebicie się przez resztki sił Hegemonii i zabezpieczenie wahadłowca. To będzie nasza droga ewakuacji. Uratujcie tylu cywilów, ile zdołacie, ale priorytetem to transport. Striker, ty dowodzisz.
Nie bez kozery wybrał taki zespół uderzeniowy. Poza siłą ognia i umiejętnościami bojowymi Karajev umieścił tam same osobowości, które były "niekompatybilne" z profesorem Hanso. Jeśli mieli poruszać się sprawnie, nie mogli wciąż się wykłócać o każdy szczegół.
- Drużyna Beta, wyburzeniowa- kontynuował- Skax i ja, wraz z profesorem Hanzo i doktor Cloutier zabezpieczamy najpierw ładunki wybuchowe, następnie kierujemy się na poziom C celem ekstrakcji danych. Te dane są zbyt cenne, by je utracić, ale również by wpadły w ręce wroga. Po zgraniu plików i założeniu ładunków ustawiamy krótki zapalnik czasowy i wycofujemy się do zabezpieczonego przez drużynę Alfa wahadłowca. Pytania?
Brzmiało prosto, lecz sierżant wiedział, że wszystko mogło się skomplikować. Mimo to musiał zaryzykować. Wkrótce miało tu się zaroić od żołnierzy Hegemonii, a wtedy...
Spojrzał na adepta. Wciąż miał zapas amunicji. Mógł jeszcze walczyć, mimo odniesionych obrażeń, lecz w przypadku przybycia batariańskich posiłków nie było mowy o wygranej. Jednego jednak był pewien- nie mógł pozwolić, by wzięli go do niewoli. Po prostu nie mógł. Za dobrze wiedział jak to jest być w ich rękach, zdanych na ich łaskę. Gdy przyjdzie więc moment, że nie będzie już odwrotu, że nie będzie szansy na wygraną... Ostatni pocisk ze strzelby zachował dla siebie.
- Ruszamy- powiedział, odtrącając złe myśli- Utrzymywać kontakt radiowy. Beta na poziom A, tam w magazynie były ładunki. Skax, ty ze mną na czele, sprawdźmy, czy droga jest czysta.
Ruszył przodem dając znak, by quarianin za nim podążył. Gdy oddalili się nieco od naukowców, sierżant zwrócił się doń ściszonym głosem.
- Miej na nich oko. Na jedno i drugie. Nie są z nami szczerzy, to pewne. Pytanie tylko, czy po prostu ukrywają niekompetencję... czy zdradę.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

5 kwie 2022, o 22:15

Jak widać nie mieli zbyt dużo opcji w tej sytuacji. Do tego rozłożenie tego na dwa zespoły bylo nawet dobrym pomysłem. O ile drugiej grupie uda się zaminować trzecie piętro. Niestety tak jak mówił wcześniej, jeśli zawalą, to nie będą mogli na nich poczekać. To będzie tyle ze Skaxa i Karajeva. Byłaby to oczywiście wielka szkoda, ale taki już był profil tej pracy. Zwrócił obydwie karty sierżantowi. Jemu już nie były potrzebne.
- Powodzenia Viktor, tylko się nie wypierdolcie po drodze bo potem będę musiał meldować radnej twój zgon. - Parsknął śmiechem. - Uwierz mi. Już wolałbym żebyś ty raportował mój zgon. To samo dotyczy ciebie młody.
Skinął do mężczyzny głową i odszedł w kierunku drzwi prowadzących do hangarów. Gwizdnął dość głośno, aby po chwili unieść rękę. Jego palec wykonał okrążenie w powietrzu. Typowy dla wojska sygnał oznaczający miejsce zbiórki. Oczywiście nie poganiał ich. Wiedział, że pewnie będą chcieli się pożegnać ze swoim przyjacielem. On za to odpalał kolejnego papierosa przeglądając mapę obiektu. Do hangarów wejść było kilka, ale przeciwników niezbyt dużo. Patrząc też na uzbrojenie tych tutaj. Miał absolutną pewność, że nie powinni być większym zagrożeniem. Gorzej, że mogło tam być od cholery cywilów. Niestety specjalistą w ratowaniu dużych grup nie był.
Kiedy Fulvinia i Isha dołączył do grupy zrobił szybki rekonesans ich pancerzy. Wyciągnął dwa opakowania omni-żelu.
- Dobra odwracać się bo strasznie na odpierdol się połatałyście. - Zaczął nakładać w trudniej dostępne miejsca żel. Nie wyglądało to, aż tak źle, ale jeden pechowy strzał i stracą szansę na lepszy ostrzał wroga. Wyrzucił puste opakowanie na podłogę. Przed ich oczyma wyświetla się mapa obiektu.
-Ja to A-1, Fulvinia A-2, a ty Isha A-3. Od tego momentu całkowita cisza radiowa i tylko najważniejsze informacje. Najprawdopodobniej wiedzą, że idziemy w ich stronę, ale postarajmy się zachować element zasadzki. - Zaciągnął się papierosem. Dym wychodzący z jego ust wyleciał w prost na wyświetlone plany. Co ciekawe dym podbił obraz. - Jeśli którykolwiek z nich weźmie cywila jako żywą tarcze walcie przez niego. Oczywiście w najgorszym wypadku. Lepiej stracić jednego cywila niż pozwolić idiocie strzelać na lewo i prawo.
Zajęcie wahadłowca mogło być problemem. Jeśli tamci będą chcieli uciec to na pewno pobiegną w stronę statku najszybciej jak się da. Najlepiej byłoby ich wyeliminować po kolei, ale na to nie mieli czasu. Musieli dość szybko rozpocząć walkę.
- A-1 i A-2 bedą pushować ich pozycje, kiedy A-3 będzie zapewniać wsparcie ogniowe z bezpiecznej pozycji. Po drodze trzeba będzie wyłączyć oświetlenie w hangarze to też twoje zadanie A-3.
Spojrzał po sobie czy tarcze zostały załadowane, czy Szpon był przeładowany i czy sam jest gotowy na kolejne starcie. Strzelił papierosem w kałuże krwi jednego z zabitych wrogów.
- A, teraz serdecznie zapraszam na ostatni taniec z lokalnymi zwierzętami.
Naciągał na twarz swój kaptur, który od razu zakrył jego krwiożerczy uśmiech. Mieli robotę do wykonania i do tego tą łatwiejszą. Nie mogli tego spierdolić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

5 kwie 2022, o 23:04

Widząc, że doktor Cloutier się nadal chwieje i opiera o Karajeva, Fulvinia zmarszczyła lekko brwi. Może to paranoja, ale zwróciła uwagę, czy nie sięgała przypadkiem wtedy po coś do kieszeni sierżanta. Przedawkowanie medi-żelu... przecież to nie było możliwe, osoba pokroju tej naukowczyni chyba powinna być tego świadoma? Dopiero potem dotarło do niej, że przecież równie dobrze może to być szok lub... obrażenia wewnętrzne. Dlatego podeszła do niej jeszcze raz, w międzyczasie słuchając planu sierżanta - który sama by pewnie zaproponowała, gdyby jej nie ubiegł. Nie miała mu jednak tego za złe, takie rozwiązanie sprawy wydawało się rozsądną opcją i nie tylko ona mogła na nie wpaść. Póki co skupiła się na ponownych oględzinach Beatrix, sprawdzając po raz kolejny, czy gdzieś nie pojawia się kolejna plama krwi, a także sprawdzając czy nie doznała urazu głowy.

- Proszę stać spokojnie, jeszcze raz panią obejrzę. - mruknęła, by uspokoić w razie czego kobietę. Kiedy upewniła się, że wszystko jest w porządku, odstąpiła i skinęła głową na znak, że przyjęła instrukcje obu żołnierzy Przymierza, a także ciesząc się, że nie będzie musiała oglądać na razie twarzy Hanso. Kiedy Striker zaoferował się, że poprawi nieco naprawę ich pancerzy przyjęła to także bez gadania, ale kiedy ruszył ku Ishy, nieco zdziwiona, sięgnęła po omni-żel w jego rękach.

- Ja to zrobię. Sprawdź, czy potrzebujemy czegoś jeszcze od reszty. - skomentowała, sama przechodząc do aplikowania omni-żelu na plecach Ishy. Uwaga o strzelaniu przez cywili wywołała skrzywienie na jej twarzy. Nie podobało jej się to... ale z drugiej strony, nie mieli chyba teraz czasu, by pozwolić sobie na luksus ostrożnej zasadzki i przeciwdziałania ofiarom cywilnym. Co oczywiście nie znaczyło, że będzie tych ofiar szukać. Dodatkowo zasmucił ją los wszystkich tych biednych stworzeń zamkniętych na pierwszym poziomie, którym nic nikomu nie zrobiły, a teraz zginą niepotrzebnie. Ech, tyle niepotrzebnej śmierci...

Nim się podzielili ostatecznie na dwie grupy, podeszła jeszcze do Skaxa.
- Spróbuj się może dogadać, żeby zgrać w pierwszej kolejności tylko to, czego naprawdę nie będą w stanie odtworzyć, a dodatkowe pierdoły potem. I masz kurwa wrócić cały i zdrowy na górę, jak coś to jebać wypłatę. - pouczyła go cichym głosem, po czym klepnęła w ramię i ruszyła za resztą grupy Alfa.
ObrazekObrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

6 kwie 2022, o 16:18

Miał umiejętności, miał narzędzia. Teraz nawet dostał większy dostęp. Ale kolejna przeszkoda, żeby móc się popisać. Czas. Ten nieubłaganie płynął do przodu, a do roboty było znacznie więcej niż był w stanie swoimi palcami ogarnąć. Może gdyby miał ich więcej to radziłby sobie sprawniej? Do tej pory wystarczało mu to co miał i nawet w najgorszej sytuacji potrafił odpowiednio rozdzielić obowiązki. Nie było więc mowy o tym, że naprawi coś z tego podziurawionego szmelcu. Nawet gdyby mu się udało (co przy takich zniszczeniach nie było takie oczywiste) to i tak mogliby nic nie osiągnąć. Chennai podobno wycofało się w zupełnie inne miejsce, nie ryzykowaliby konfrontacji. Kolejny raz by ich zostawili. Tak jak to Przymierze ma w zwyczaju. Tyle zmarnowanego potencjału, żeby tylko zabezpieczyć to co się ostało. Rozumiał to podejście. Nie krytykował go, ale wiedział, że Ludziom najbardziej brakuje "ludzkiego" podejścia. Dlaczego w ogóle tak się mówi? Przymierze pokazywało, że nie ma to żadnego sensu.

-Żadnych- Skłamał. Miał olbrzymią ilość pytań. Gdy tylko padły jakieś większe konkrety czym jest projekt Strzała, natychmiastowo wyczuł w tym olbrzymią szansę dla siebie. Cokolwiek to było, musiało być niezwykle niebezpieczne, skoro wszystkie wysiłki miały po prostu zostać zaprzepaszczone wysadzeniem tego. Nie oznaczało to jednak, że utracą wszystko. Wiedza także jest potęgą. Nawet bez dokładnych wyników badań, mieliby punkt zaczepienia. O ile nie jest to ściślej powiązane z tym miejscem. Skax nie byłby sobą, gdyby nie spróbował dowiedzieć się czegoś więcej. Ale nie od tych tutaj. Ludzie ledwie starali się go tolerować. Przymierze było pod ostrym naciskiem, skoro wybrali drużynę najemniczą do tego zadania. A Hanso wprost miał dość obecności obcych. To ryzykowne, ale skoro i tak może zginąć, to warto spróbować wyciągnąć tyle danych ile był w stanie.

-Standardowa akcja. Wpadamy, rozwalamy i wychodzimy. Z nie jednej takiej wychodziliśmy. Pilnuj Ishy, żeby wszystkiego sama nie wystrzelała, bo nam później nie da żyć- Odparł do Fulvini, która obawiała się, że może to być ostatni moment kiedy widzą się wzajemnie. Wysilił się jeszcze na drobny żart, odnośnie tego, że Asari po wielkim pokazie umiejętności i wybiciu Batarian może potem całymi tygodniami o tym opowiadać, rzucając kolejnymi żarcikami.

-Sierżancie...- Powrócił do dowódcy, zwarty i gotowy. Rzucił także wyraźne spojrzenie na swój zapas amunicji. Miał go zdecydowanie więcej, bo i sam nie posługiwał się nim aż tak dużo. Miał inne, ciekawsze zabawki, a broń, choć przydatna, to była dla niego tylko przeszkodą. Ten karabin był podwójnym problemem, bo był dla niego po prostu zbyt duży. Zdecydowanie przyzwyczaił się do swojego pistoletu, nawet jeśli korzystał z niego okazjonalnie i nie miał z nim aż takiej siły ognia. Przyjął także uwagę, aby mieć na nich oko. To będzie bardzo proste, bo i tak musiał mieć na nich oko, jeśli planował tuż pod ich nosami zawinąć nieco tajnych dokumentów i projektów.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

6 kwie 2022, o 23:19

Bardzo szybko wszystko stało się jasne. Nie dało się uratować wszystkiego z Projektu tak łatwo, jak by chcieli. Sytuacja natychmiastowo została nakreślona przez chyba już uspokojonego Alvara i Beatrix, dzięki czemu nie musieli marnować zbyt dużo czasu na długie dyskusje. Nie musiała się już wtrącać, bo Karajev zaprezentował plan, który uznała za wyjątkowo logiczny i sensowny. Nie było potrzeby kwestionować jego rozkazów. Dobrze się tym razem spisał. Miło było go mieć jako sojusznika. Oby jej nigdy nie zdradził.

Szybkie rozkazy i uformowanie się w bojową formację, a potem Striker, oferujący się, że dorzuci jej trochę omniżelu i załata luki w pancerzu. Skinęła do niego lekko głową i faktycznie się odwróciła, ale Fulvinia bardzo szybko przejęła inicjatywę, co chyba szczerze rozbawiło D'veve.
- Wow, zazdrość mocno?- cichy śmiech łączył się z sykami bólu, gdy dłonie Turianki trafiały w miejsca, których pancerz już wcześniej nie ochronił. Oj, zdecydowanie będzie musiała odwiedzić solidnego lekarza. Już nie może się doczekać momentu, gdy usłyszy, że jej polisa ubezpieczeniowa tego nie pokrywa...

Podłączyła sobie do paska swój nowy generator tarcz, ten, który zabrała od Can'Dabara. Lekki uśmiech pojawił się na jej ustach, gdy ta stuknęła w niego dwa razy i zorientowała się, że działa prawie idealnie.
- Mhmm. Nie trzeba dwa razy powtarzać. Powodzenia w pchnięciu.- kolejne delikatne skinienie głowy, lekki uśmiech na twarzy, przeciągnięcie zamka na Mścicielu...przygotowania zakończone.

Można było ruszać. Nareszcie zakończyć tę cholerną misję. Oby tylko Skax i Karajev sobie poradzili...
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

8 kwie 2022, o 20:43

Obrazek Decyzja została podjęta, rozkaz wydany i zaakceptowany, a po krótkiej chwili oddział - podzielony na dwie części - ruszył do swoich zadań: Karajev, Skax i dwójka cywili z powrotem w kierunku windy, a Striker, Fulvinia i Isha, z gotową do strzału bronią i posiłkując się mapą wyświetloną na omni-kluczach - w kierunku hangarów. Ostatnie słowa pożegnania między trójką najemników jeszcze nie przebrzmiały do końca, ale cała siódemka nie oglądała się już za siebie - nieubłagalnie upływający czas był motywatorem z którym nie szło się sprzeczać ni kłócić, a świadomość, że powodzenie ich planu i misji będzie zależało tak samo od ich umiejętności jak zgrania w czasie sprawiał, że przyjęli wyznaczone zadania z powagą.


DRUŻYNA ALFA

Wyminąwszy leżące niemal w przejściu zwłoki Can’dabar’a weszli do kolejnego korytarza i po kilku ostrożnych krokach dotarli do przedzielonego na dwie części grubą, przezroczystą taflą pomieszczenia. Część, w której się znajdowali była niemal pusta, pozbawiona ozdobników, sof czy donic z kwiatami, jakie widzieli wcześniej choćby w pomieszczeniu przy windzie na obu piętrach. Było puste i surowe, a jedyne znajdujące się tu meble to ustawione pod południową ścianą w równym rządku metalowe krzesła z plastikowymi siedziskami i oparciami - zdecydowanie sztampowy model, który spotkać można było zarówno w wojskowych stołówkach, kantynach, na statkach czy w jakichkolwiek miejscach tego typu meble były potrzebne. Zdecydowanie ciekawszy widok jednak otwierał się po drugiej stronie przezroczystej tafli. Liczne monitory i wyświetlacze zgrupowane były w dwóch sekcjach, półkolami otaczając cztery głębokie, wyglądające jak wyjęte z kokpitu pilotów jakiegoś statku fotele i przymocowane do nich konsolety. Według opisu na mapie znajdowały się tu stanowiska kontroli ognia - i mimo, że wszystkie monitory były w tej chwili ciemne mogli się domyślać, że wieżyczka, która rozmieniła na drobne wahadłowiec, którym tu przylecieli musiała być kontrolowana właśnie z tego pokoju. Fakt, że stanowiska były aż cztery mógł oznaczać, że dwie wieżyczki, które dotychczas napotkali, nie były jedynymi punktami ogniowymi stacji.

Zatrzymawszy się na krótko - wystarczająco, żeby szybko rozejrzeć się po pomieszczeniu i sprawdzić, czy nie ma tu ukrytych przeciwników, ruszyli dalej. Posuwając się pod ścianami, starając się nie robić zbyt wiele hałasu i nie zaalarmować potencjalnych przeciwników minęli skrzyżowanie, z którego zamknięte w tej chwili drzwi prowadziły do warsztatu naprawczego i ruszyli na północ, w kierunku hangarów. Niedługo później we wschodniej ścianie natknęli się na otwarte drzwi prowadzące do okrągłego pomieszczenia. Tutaj monitorów było mnóstwo - rozmieszczone półkolem pokazywały obraz z kamer w różnych częściach stacji, a każdy z monitorów był oznaczony symbolem poziomu i skrótem nazwy pomieszczenia. W przelocie dostrzegli znajome już obrazy - wiszącą pod sufitem lobby głowę kraba, laboratorium biologiczne, oba małe warsztaty na poziomie A, a także większość pomieszczeń poziomu B - z małymi wyjątkami. Na kilku monitorach zamiast obrazu z kamer widoczny był biały szum zakłóceń - musiały być to kamery uszkodzone przeciążeniem Skaxa, takie same zakłócenia pokazywały kamery w hangarze - prawdopodobnie również uszkodzone lub zniszczone. Ich uwagę przywołał jakiś ruch na jednym z monitorów - dostrzegli tam Karajeva i Skaxa wraz z cywilami wysiadających z kabiny windy piętro wyżej.

Przed monitorami stały dwa obracane fotele - zapewne dla obsługi tego pomieszczenia. Jedno z nich było puste, zaś w drugim spoczywały zwłoki człowieka w polowym, wojskowym mundurze. Jego głowa była zwieszona na piersi, a oparcie fotela za nim zachlapane krwią - gdy podeszli bliżej okazało się, że zamiast jednego oka w twarzy mężczyzny widnieje zakrwawiona rana postrzałowa. Striker, przyglądając się jej przez chwilę przypomniał sobie również zabitego strzałem w głowę LaRue na wyższym poziomie - również w przypadku martwego żołnierza do odebrania mu życia użyto najprawdopodobniej pistoletu i również strzał padł z dość bliska. To, czy Striker podzieli się swoimi spostrzeżeniami z resztą drużyny będzie zależało tylko od niego samego. Zastanawiającym był także fakt, że przy martwym żołnierzu nie znaleźli żadnej broni ani identyfikatora, który dotychczas udawało się odzyskać z każdych zwłok, a w identyfikacji mogła pomóc jedynie naszywka “F.Rodriguez” na piersi szeregowego.

Nie było jednak czasu na wszczynanie śledztwa - zostawiwszy zwłoki szeregowego Rodrigueza opuścili pomieszczenie ochrony ruszając dalej i po minięciu niewielkiego, zagraconego pakunkami magazynku stanęli przed wrotami prowadzącymi do pierwszego z hangarów. Były otwarte, a wewnątrz sporego pomieszczenia panowała pustka. Fulvinia wyczuwała w powietrzu delikatny i ledwo wyczuwalny, ale charakterystyczny i dobrze jej znany zapach przegrzanego metalu i spalonego paliwa mogący świadczyć o tym, że istotnie niedawno z tego stanowiska wystartował jakiś pojazd. Gdy spojrzeli w górę zobaczyli, że sufit pomieszczenia ginie w półmroku wysoko nad nimi, zwieńczony niczym odległym sufitem zamkniętymi w tej chwili stalowymi wrotami startowymi.

Zachowując najwyższą czujność weszli do środka i ruszyli w kierunku przejścia prowadzącego do drugiego z hangarów - jednak ta brama była zamknięta. Kontrolka na niej świeciła zielenią, jednak jeżeli faktycznie z drugiej strony czekali przeciwnicy, otwarcie wejścia natychmiast zwróci na siebie uwagę wchodzących. Mogli co prawda spróbować wykorzystac element zaskoczenia, ale była to broń obosieczna - sami nie wiedzieli czy faktycznie ktoś tam się znajduje, a jeśli tak - to z iloma przeciwnikami mają do czynienia i jak przedstawia się sytuacja taktyczna.

DRUŻYNA BETA

W czasie, gdy Striker, Isha i Fulvinia eksplorowali pomieszczenia poziomu B, Karajev ze Skaxem i towarzyszącymi im cywilami dotarli do windy. Założona wcześniej przez quarianina blokada windy wciąż była aktywna, jednak tak on, jak i sierżant szybko doszli do wniosku, że wspinaczka po kratownicowych rusztowaniach w górę i później w dół nie tylko spowolniłaby ich znacznie, ale mogłaby być utrudniona - Viktor wciąż czuł ból spowodowany ranami doznanymi podczas starcia, doktor Cloutier zaś byłaby zdecydowanym balastem przy takim wyborze drogi. Dodatkowo, pod znakiem zapytania stały umiejętności alpinistyczne obojga cywili. Na polecenie Karajeva Skax zdjął blokadę i po chwili cała czwórka wysiadała już z kabiny na poziomie A. Liczył się czas, a jeśli oddział Alfa zajmie się pozostałymi przy życiu napastnikami, chwilowe pozostawienie działającej windy nie powinno stanowić problemu.

Mimo pojawiających się coraz częściej jęków Cloutier, która coraz bardziej utykała na zranioną nogę - i nawet zdążyła już zasugerować, żeby zostawili ją tutaj by mogła odpocząć i zgarną ją w drodze powrotnej - cała czwórka ruszyła przez warsztat z unieszkodliwioną wieżyczką w kierunku pomieszczenia turbiny, gdzie przez chwilę przyglądali się malowniczemu rozszarpaniu stalowych prętów chroniących dostępu do studni turbiny - Uszkodzeniu stanowiącemu wejście i preludium do niedawnego szalonego skoku Strikera na znajdujących się poniżej batarian. Hałas turbiny był znacznie głośniejszy niż gdy mijali go poprzednio i nie był już miarowym, mechanicznym dudnieniem - wybijał się nad nie ostry, metaliczny dźwięk metalu szorującego o metal, przerywanego chwilami brzękliwym uderzeniem, gdy ruchome elementy uderzały jeden o drugi.

Nie niepokojeni przez nikogo, ale wciąż z gotową do strzału bronią dotarli do głównego magazynu, wcześniej tonącego w czerwonawym półmroku oświetlenia awaryjnego, a teraz zalanego światłem z umieszczonych pod sufitem paneli jarzeniowych. Na widok rozszarpanego ostrzałem i finalnym, małym wybuchem YMIRa, Hanso i Cloutier zatrzymali się niepewnie przy wejściu, lustrując pobojowisko i rozglądając się dookoła. Rozbite, uszkodzone paczki, ślady ostrzału na ścianie prowadzącej do kwater, plamy krwi i oleju na podłodze i zwłoki Powella wciąż leżące tam, gdzie je zostawili zdecydowanie różniły magazyn od tego, co musieli nie jeden raz oglądać wcześniej.

Podczas, gdy Hanso ruszył z Karajevem by wskazać mu gdzie mogą znajdować się ładunki, Beatrix powoli podeszła do ciała porucznika i uklękła przy nim na posadzce. Niepewnym ruchem dotknęła jego pancerza pokrytego zaschłą krwią, po czym przymknęła oczy i zaczęła cicho szeptać. Stojący tuż obok i obserwujący ją zgodnie z poleceniem sierżanta Skax niewiele usłyszał - głos kobiety był cichy i monotonny. Mógł się jednak domyślić, że była to jakaś modlitwa odmawiana za zmarłego. Gdy zza skrzyń i kontenerów wynurzył się Alvar i Hanso trzymając za uchwyty z obu stron i taszcząc niewielką, ale chyba dość ciężką, metalową skrzynkę zawierającą sześć sprasowanych pakietów materiału wybuchowego, Beatrix zdążyła już powstać i teraz ocierała wierzchem dłoni kolejne łzy na swoich policzkach.

Niemal bez słowa ruszyli w drogę powrotną - tym razem nieco wolniej, bo dźwigając skrzynkę. Viktor przyjął pomoc profesora, ale po chwili zaczął mieć wrażenie, że ten spowalnia pochód - zasapany i spocony Alvar nie był typem fizycznym i dawał z siebie ile mógł, ale nawet przed samym sobą musiał przyznać, że to było zadanie nieco ponad jego siły. Do windy dotarli zatem w nieco dłuższym czasie niż zakładali, a gdy weszli do kabiny, profesor z westchnieniem ulgi puścił uchwyt skrzyni i wyciągnął dłoń do Karajeva.

- Moja karta, sierżancie. Bez niej nie zjedziemy na poziom “C” - odezwał się Alvar, wskazując na umieszczony obok przycisku napis "Tylko dla upoważnionego personelu poziomu 1 i 2". - Poza tym będę jej potrzebował przy terminalu.

Winda po chwili ruszyła, minęła niższe pięto i zagłębiła się w skalnym szybie, zjeżdżając coraz niżej i niżej, by zatrzymać się kilkanaście sekund później.

- Poziom “C” znajduje się znacznie niżej - odezwała się Beatrix, wciąż jeszcze pociągając nosem, gdy ruszyli za prowadzącym “wycieczkę” Hanso - Wydrążono go na potrzeby projektu, bo zgodnie z otrzymanymi planami wzorzec, na podstawie którego oparliśmy badania potrzebował znacznie więcej miejsca niż mieliśmy do dyspozycji. A ponieważ nasz reaktor wykorzystuje nieskończone źródło odnawialnej energii, której nawet nie jesteśmy w stanie zużyć na potrzeby badań biologicznych, dowództwo uznało, że tutaj można będzie swobodnie zająć się pracą nad prototypami.

- Naturalnie sam reaktor został znacznie wzmocniony a jego moc podniesiona do niebotycznych wartości - wpadł jej w słowo Alvar. Nawet dla Skaxa i Viktora było widoczne, że nawet obecnie, mimo niepewnej sytuacji i kurczącego się zapasu czasu, profesor stara się grać pierwsze skrzypce. Prowadząc pochód przez kolejne pomieszczenia i korytarze opowiadał pozostałym o projekcie, jakby oprowadzał wizytację VIPów - Nasza placówka była stosunkowo mało znana, zajmowała się dość... niszową działalnością naukową, a wyniki badań mogły zainteresować jedynie wąską specjalizację ksenobiologów, dlatego Neidus był doskonałym miejscem do ukrycia naszych dodatkowych badań. Najpierw zrekonstruowaliśmy urządzenie na podstawie planów dostarczonych nam przez dowództwo, sprawdzając nasze możliwości techniczne. Dopiero potem rozpoczęliśmy miniaturyzację podzespołów i budowę Strzały. Dowództwo uznało, że jeśli nam się uda, otworzy to drogę do dalszego rozwoju projektu - do budowy napędów, indywidualnego transportu... a nawet broni, którą można zamontować na stacjach i okrętach Przymierza. Niestety, jak zwykle postęp cywilizacji mierzymy postępem militarnym...

Słuchając Hanso minęli kolejne korytarze, w końcu dochodząc do rozwidlenia. Poludniowa odnoga prowadziła do pogrążonego w niemal całkowitych ciemnościach, obszernego pomieszczenia, północna zaś - do czegoś, co przypominało skrzyżowanie pomieszczenia kontrolnego reaktora z centrum kontroli lotów kosmicznych. Dziesiątki ekranów i wyświetlaczy pokazujących obecnie tylko logo Przymierza, liczne konsolety i stojące przed nimi fotele tworzyły dość zaskakujący obraz.

- Pewnie wciąż zastanawiacie się, czym jest Strzała? - odezwała się Beatrix - Cóż... Podczas ścigania zbuntowanego Widmo, Sarena, komandor Shepard trafił na Cytadelę, gdzie stoczył z nim wygraną walkę. Ale na Cytadelę dostał się dzięki Kanałowi - urządzeniu Protean, które uruchomił. Urządzenie to, choć uszkodzone i nieczynne, zostało przebadane, a wyniki tych badań dostaliśmy my... I oto jesteśmy.

- To moje centrum dowodzenia - Hanso nie mógł się powtrzymać od dumnego uśmiechu - Żeby zrzucić dane musimy podłączyć się do terminali w sterowni i choć wiem, że jesteśmy bardzo ograniczeni czasowo sądzę, że powinniście najpierw zobaczyć to. Jeżeli mamy zniszczyć to miejsce, drugiej takiej okazji możecie już nie mieć w życiu...

Podszedł do panelu umieszczonego przy wejściu do południowego pomieszczenia i wcisnął kilka przełączników. Z każdym kolejnym wciśnięciem kolejne światła i reflektory rzucały kolejne plamy blasku na wnętrze pomieszczenia, stopniowo i powoli odsłaniając przed czwórką obserwatorów wysoki, lśniący nowością, metaliczny kształt, który doskonale znali i po chwili niedowierzania z pewnością rozpoznali. Być może tylko nie spodziewali się zobaczyć go w takim miejscu jak tutaj i nie w takiej skali - dodatkowo, na wszelkiego typu zdjęciach czy ilustracjach, nagraniach i widach Przekaźnik Masy umieszczany był w poziomie - ten zaś stał pionowo, opierając się na ziemi swym grubym korpusem. Umieszczone w jego wnętrzu metalowe kręgi lewitowały, jakby utrzymywane niewidzialną siłą, z niezmierną powolnością poruszając się, jakby poruszone ruchem powietrza. Cała konstrukcja miała dwadzieścia, może trzydzieści metrów wysokości i niemal dotykała sufitu pomieszczenia - aby przyjrzeć się mu w całości musieli wejść głębiej i zadrzeć wysoko głowy.
Obrazek

Po bokach centralnego urządzenia znajdowały się cztery mniejsze - już nie tak do końca podobne do klasycznego wyglądu Przekaźnika. Miały najwyżej 5-6 metrów wysokości, a w ich budowie widoczne były wyraźne różnice konstrukcyjne, unikalne w każdym egzemplarzu.

- Witamy w sercu Projektu Strzała - za ich plecami rozległ się głos Hanso - To nasz przedprototyp, jako kopia urządzenia z Ilos i prototypy nad którymi pracujemy. Znaczy pracowaliśmy... Aż mnie serce boli, że musimy je zniszczyć żeby te zwierzęta ich nie dorwały...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

8 kwie 2022, o 23:02

Kolejny cichy spacer przez opustoszałą stację. Na ten moment dalej nic mu się tutaj nie kleiło. Hanso ani Coutier nie dali mu wciąż odpowiedzi na to, co się dokładnie wydarzyło i skąd wzięli się tutaj batarianie. To, że byli po projekt było naprawdę mało konkretnym faktem. Nie przepadał za pytaniami bez odpowiedzi. Szczególnie, że stan Hanso też był wyjątkowo dobry. Troszkę za dobry. Reszta była poobijana lub miała mniejsze rany. Dobrze wiedział, że na takich robotach nikogo się lekko nie traktuje. Chyba, że to twój człowiek.
Gdy jego do jego oczu dotarł obraz kilkunastu wyświetlaczy od razu się uśmiechnął. Był w końcu u siebie. W miejscu, które kochał i znał. Stanowisko ochrony. Wyciągnął od razu kabel ze swojego omni.
- Obserwujcie teren.
Rzucił do reszty drużyny. Obrócił wolny fotel i zajął miejsce. Podpiął się pod konsole zgrywając to co było na dysku twardym konsoli. Potrzebował wszystkich danych na późniejszą ocenę dla chłopaków z wywiadu. Za nim zaczął przeglądać materiały obrócił głowę w stronę zwłok. Zastanawiał się krótką chwile, po czym wyciągnął broń celując w miejsce gdzie znajdowała by się głowa żołnierza. Parsknął lekko śmiechem.
- Skurwysyn był wojskowym. - Schował znowu broń do kabury, a rękoma szybko wpisywał komendy na klawiaturze. Potrzebował na teraz ostatnich ujęć z tego pokoju oraz z miejsca śmierci LaRue. Miał farta, że chyba batarianie nie skasowali żadnych śladów. Chyba planowali zająć to miejsce dla siebie. Otóż nie tym razem.
- Jeśli dobrze pójdzie to złamie zabezpieczenia kodami od Przymierza i będę mógł mieć dostęp do kamer na swoim omni. Lepiej, żeby też szybko udało się namierzyć nasz nowy cel. Mam wielką ochotę go poznać wiedząc, że tym razem nikt mi nie ukradnie informacji strzałem z dupy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Galaktyka”