W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12215
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

12 lis 2021, o 21:04

Obrazek
NAZWANeidus
LOKALIZACJADroga Mleczna -> Mgławica Pylos -> Kiseroi
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ4.875 km
ODL. ORBITALNA0.1 JA
GRAWITACJA0.87 g
ROK0.1 roku ziemskiego
DOBA0.1 roku ziemskiego
ATMOSFERAToksyczna
CIŚNIENIE0.84 Atm
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]69%[/b] azot [b]17%[/b] tlen [b]6%[/b] dwutlenek węgla [b]5,5%[/b] ksenon [b]1%[/b] metan [b]0,5%[/b] siarkowodór[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] Planeta znajduje się w bardzo bliskim sąsiedztwie czerwonego karła Kiseroi (odległość od gwiazdy 0.1 JA). Nadaje się dzięki temu do zamieszkania, choć jest tam dość chłodno. Neidus obraca się synchronicznie, mając bieguny ciepła i zimna. Temperatura na granicy stref utrzymuje się niewiele powyżej zera, podczas gdy w strefie cienia jest znacznie niższa. Na Neidusie rozwinął się ograniczony ekosystem. Najwięcej form życia, trwale ze sobą połączonych, gromadzi się wokół otworów geotermalnych. Nie oznacza to jednak, że na planecie nie występują bardziej zaawansowane organizmy. Kilka gatunków stawonogów stale przekracza strefę cienia, gdyż składniki, których potrzebują do przeżycia, znajdują się w obu środowiskach. Znacznie bardziej niebezpieczne są wszystkożerne drapieżniki, odżywiające się stawonogami. Większość zwierząt na planecie Neidus ma bardzo słabo rozwinięty zmysł wzroku, ale za to świetnie wyczuwa wszelkie zmiany temperatury otoczenia.[/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]-126'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Linia terminatora:[/u][/font][/size] [size=120]2'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]94'C[/size][/center][/boxmin]
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

14 lis 2021, o 21:24

Obrazek


BROKEN ARROW

Mistrz Gry: Tori Te’eria

Gracze: Fulvinia Andratus, Isha D'veve, Viktor Karajev, Skax`Lilan nar Tonbay , Charles Striker

“Not everything is as it seems”


Osiągnięciu przekaźnika w układzie Nariph towarzyszyły niemal identyczne efekty dźwiękowe jak wcześniej - Chennai wydawał się niemal siłą walczyć o to, by wyskoczyć w przestrzeń kosmosu i tym razem znów tę walkę wygrał. Kapitan jednostki nie marnowała czasu - nim jęki nadwyrężonych mechanizmów statku umilkły, fregata już kładła się w głębokim skręcie błyskając dyszami silników manewrowych i chwilę później aktywowała napęd FTL, kierując się wprost na Kiseroi. Tuż przed osiągnięciem celu głośniki na całym statku zatrzeszczały i dwukrotnie powtórzyły komunikat:
- Drużyna naziemna proszona na mostek. Powtarzam, drużyna naziemna proszona na mostek.
Schodzili się - pojedynczo i dwójkami, wchodząc przez automatyczne drzwi i rozglądając się po wnętrzu. Przed nimi, za wielkimi, panoramicznymi oknami widniała opalizująca seledynowo kula planety, częściowo oświetlona blaskiem pobliskiej gwiazdy. Planeta błyszczała tak mocno, jakby świeciła własnym światłem, niemal uniemożliwiając jej obserwację przez dłużej niż kilka sekund. Umieszczone przed oknami w półkolu cztery terminale zajęte były przez pilotów, pod ścianami po bokach sali kolejne stanowiska były zajęte przez obsługę systemów nawigacji, uzbrojenia, wspomagania i łącznościowców. Z tyłu, na podwyższeniu, przed dużym hologramem taktycznym siedziała dowódca statku - ludzka kobieta o smagłej cerze i typowo hinduskich rysach twarzy, a obok niej, z założonymi rękoma i wpatrzony w widok za oknami stał Powell.
- ...brak odpowiedzi na żadnym kanale - wchodzący usłyszeli głos młodej oficer przy pulpicie łączności, ze słuchawkami na uszach z wytężeniem wpatrującej się w pojawiające się przed nią wykresy i oscylogramy. Jeśli ktoś przyjrzałby się jej uważniej, mógłby rozpoznać kobietę, która witała ich w śluzie, zaraz po przybyciu na statek.
- Przejdź na optyczną, laseruj do nich. Może mają uszkodzony nadajnik - kapitan odwróciła głowę i zerknęła w kierunku wchodzących - Wygląda na to, że pańscy ludzie już tu są, poruczniku.
W polu widzenia pojawiła się macierzysta gwiazda układu - Kiseroi - zalewając mostek przeraźliwie jasnym, białym światłem.
- Filtry - warknęła kapitan przymykając oczy i sekundę później okna przyciemniły się. Drobne punkciki gwiazd kosmosu przyblakły i zniknęły, ale teraz dało radę bez przeszkód patrzeć tak na samą Kiseroi, jak i na Neidus.
- Planeta jest blisko swojego słońca, przez co w nasłonecznionym punkcie można smażyć własne jajka nawet wewnątrz skafandrów - odezwał się Powell wciąż patrząc na widoczną planetę, choć najwyraźniej kierując słowa do nowoprzybyłej piątki. - Za to na zacienionej stronie można wspomniane jajka sobie w pół sekundy odmrozić, zresztą razem z pozostałymi przyległościami. Na szczęście planeta jest zawsze skierowana do słońca jedną stroną, co daje nam komfortowy pas na terminatorze i tam też jest umieszczona stacja.
- Nie możemy wejść na orbitę planety - kapitan Rangasamy wyświetliła na hologramie poglądowy widok systemu i planety do której się zbliżali, chwilę później mapę pokryła kolorowa siatka orbit, wektorów i kątów podejścia - Kiseroi emituje niesamowicie silne promieniowanie i fale elektromagnetyczne które mogą zaszkodzić Chennai, jeżeli pozostanie pod ich wpływem przez dłuższy czas. Zrobimy szybki przelot chowając się w cieniu planety i zrzucimy was w Kodiaku, potem zmienimy orbitę i zostaniemy na synchronicznej - w oddaleniu od planety, ale na tyle blisko, żeby można było was stosunkowo szybko podjąć.
- Stosunkowo? - Powell uniósł brew
- Opóźnienie do godziny do momentu podjęcia. Nawigacja to nie szybki zwiad przez las, poruczniku.
- Brak odpowiedzi - odezwała się ponownie oficer łącznościowa.
- Idziecie na ślepo, poruczniku. Będziemy śledzić wasze lądowanie z hiperboli podejścia, jeżeli zaraz po lądowaniu zameldujecie chęć powrotu, to uda nam się was podjąć zanim wyjdziemy z cienia.
- Wszyscy gotowi? - Powell odwrócił się do swojej drużyny - Jeśli nie ma więcej pytań to za dziesięć minut widzimy się w hangarze, przy Kodiaku. W pancerzach i pod bronią.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 16:09

Po sprawdzeniu sprzętu i zjedzeniu czegoś Viktor postanowił się przespać chociaż chwilę. Zmęczenie po ostatnich wydarzeniach wciąż w nim siedziało, już nie tak nachalne i potężne, ale jednak tkwiło jak pasożyt, niewielki, lecz czasem o sobie przypominający. Nie robił z tego ceregieli, po prostu walnął się na pryczy i usnął. Spał spokojnie, bez snów.
Gdy obudził się, spojrzał na fosforyzujące wskazówki zegarka. Miało to mało sensu z punktu widzenia określania pory- w końcu w przestrzeni kosmicznej nie było cyklu dobowego, jednak mógł w ten sposób ocenić na ile się zdrzemnął.
Szybki prysznic postawił go na nogi, jakby to on, a nie sen leczył go ze zmęczenia. Gdy owinięty ręcznikiem wokół pasa wyszedł z łazienki, okręt wydał z siebie dziwny odgłos, jakby miał zaraz rozpaść się na kawałki.
- Cholerny złom- mruknął, zdając sobie sprawę, że wkrótce zatęskni do kajuty, gdy pośród zimna, wilgoci i skał będzie głodował i krwawił.
Głośniki zatrzeszczały, wydając z siebie komunikat o zbiórce. Karajev patrzył przez chwilę w przestrzeń, jakby łapał ostatnie chwile spokoju.
- Bierzmy się do roboty- mruknął wreszcie.

Chwilę później szedł na mostek, odziany w świeży mundur. Poprzedni, którego pozbył się przed zaokrętowaniem na Chennai miał na sobie zbyt wiele śladów krwi, rozdarć i dziur po kulach, by wciąż mu służył. Teraz mieszanina jasnego i ciemnego niebieskiego poprzetykana białym jego kamuflażu na spodniach była czysta i nieskalana. Buty wypastował już wcześniej, odstawiony był niemal jak na inspekcję. Przeszedł przez automatyczne drzwi i odruchowo rozejrzał się. Łatwo rozpoznał kapitana okrętu, kobietę o hinduskim pochodzeniu. Przez moment stanął wyprostowany, w rozkroku na szerokość barków, z ramionami złożonymi do tyłu, przysłuchując się rozmowie. Gdy porucznik skończył, nie miał bowiem zamiaru mu przerywać, podszedł doń trzy kroki i zasalutował.
- Sierżant Karajev, melduje się na rozkaz!
Spoczął, gdy otrzymał znak, że może. Oficer, typowo dla siebie, nie rozwlekał się, tylko rzeczowo określił punkt zborny i czas operacyjny.
- Poruczniku, jeśli można, pytanie- zagadnął- Czy mamy potwierdzenie, że tam w dole będziemy mieli łączność? Udało nam się zdobyć jakieś dane wywiadowcze z orbity?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 17:46

Powell usłyszawszy pytanie odwrócił się do Karajeva i przez chwilę milczał, wpatrując się w niego swoimi wiecznie zmrużonymi oczami. W końcu odwrócił się do kapitan i pytająco uniósł brew, na co ta wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko.
- Tym razem po pańska operacja, Roy. Ja tu jestem tylko jako kierowca taksówki.
Porucznik odpowiedział jej skinieniem głowy i spojrzał znów na Karajeva.
- Z łącznością mogą być problemy, jeżeli nie uruchomimy głównego nadajnika. Z wewnątrz stacji raczej nie przebije się żaden sygnał, bo wytłumi nas skała. Planowałem użyć nadajnik z kodiaka jako wzmacniacza naszego sygnału... Ostatnio używaliśmy dwóch satelitów geostacjonarnych nad ciemną stroną do kontaktu z flotą, ale teraz chorąży Sanchez nie otrzymała od nich nawet sygnału zwrotnego - niedbale machnął dłonią w kierunku oficer łącznościowej, po czym zwrócił się znów do kapitan - Da radę wyrzucić jakąś boję sygnałową gdy będziemy lądować?
- Da się to zrobić. Sygnał z kodiaka powinien do nas dotrzeć, ale ma pan rację, przy tej burzy słonecznej lepiej dmuchać na zimne. Orbita może być nieco niestabilna, ale na kilka tygodni da radę. Zanim zdeorbituje będziemy już wiedzieć co z placówką i jaki kroki podejmiemy.
- Dobra myśl, sierżancie, dziękuję za sugestię. Coś jeszcze?
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 20:17

Viktor zastanowił się chwilę. Jego wyobraźnia powędrowała na powierzchnię planety, terra incognita, nieprzyjazne środowisko. Rozwietka bojem.Należało założyć, iż nie znajdą tam nikogo, kto zdoła im pomóc. Zakłócenia czy wręcz brak łączności z górą oznaczało jedno- byli zdani na siebie.
- Dwie sprawy poruczniku- odparł, wciąż stojąc jak na apelu przed generałem- Idziemy na ślepo. Praktycznie każdy scenariusz jest możliwy. Jakie są wytyczne, jeśli panu coś by się stało i nie byłby pan zdolny do dalszego dowodzenia? Nie mówię tu o unieruchomieniu, lecz o utracie przytomności lub nawet KIA?
Postarał się, by brzmiało to możliwie najmniej pretensjonalnie. Po prostu, przynajmniej zdaniem sierżanta, trzeba było postarać się przewidzieć możliwie jak najwięcej niedogodności.
- Pytanie mam co do kontaktu z Chennai. Gdyby łączność na dole siadła, a Kodiak doznałby awarii, w jaki sposób poprosimy fregatę o wsparcie? Czy mamy ustalony czas operacyjny powyżej którego idzie po nas grupa poszukiwawcza?
Ostatnio zmieniony 15 lis 2021, o 21:00 przez Viktor Karajev, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 20:47

Tym razem na twarzy Powella pojawiło się coś na kształt cienia uśmiechu, zbiegając się nieco pogłębionymi zmarszczkami w kącikach jego oczu. Cień jednak zniknął, gdy porucznik wyprostował się i splótł ręce za plecami, obserwując sierżanta.

- Widzę, że wór z pytaniami jednak się rozsupłał. Cele misji zostały już przeze mnie przedstawione. W przypadku jakichkolwiek strat własnych kontynuujemy misję, podejmując decyzje w zależności od rozwoju sytuacji. Czy ma pan do tego jakieś zastrzeżenia? - spojrzał na widoczną za oknem, zbliżającą się planetę jakby chciał wzrokiem przeniknąć atmosferę i skały, by dostrzec co czai się w pomieszczeniach i korytarzach podziemnej stacji. - Jeżeli nie odezwiemy się w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, kapitan Rangasamy powiadomi Flotę o naszej sytuacji, a dowództwo podejmie dalsze decyzje. Prędzej czy później Przymierze przyleci zabezpieczyć swoje zabawki, a my będziemy na nich komfortowo czekać na dole. - spojrzał znów na całą zgromadzoną piątkę i skinął głową - Czy jeszcze jakieś pytania? Pozostało dziewięć minut.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 20:59

- Nie panie poruczniku!- zasalutował Viktor. Słuchając odpowiedzi Powella nabierał przekonania, że misja będzie w dobrych rękach. Sam również zwrócił uwagę na rosnącą sylwetkę planety, miejsce ich destynacji.
- Pozwolenie na oddalenie się?- spytał odruchowo, a gdy uzyskał aprobatę, ruszył niezwłocznie założyć na siebie sprzęt.

Pancerz jego był standardowym modelem, nic szczególnego pod względem rozwiązań technicznych. Mimo to Viktor czuł pewien sentyment, bowiem służył mu on dotychczas bez zarzutu. Oczywiście, daleko mu było do niezniszczalnego, ale to byłoby niewłaściwe użytkowanie- wystawiać się na ostrzał przeciwników lekkomyślnie. Sprawdził jeszcze raz czy broń jest załadowana i zabezpieczona, czy omni ostrze działa bez zarzutu, po czym udał się do hangaru.
Kodiak stał już tam w gotowości, jakby czekał, by przetransportować bezpiecznie żołnierzy i najemników na swym pokładzie w nieznane. Viktor zatrzymał się przy nim, z hełmem pod ramieniem, oczekując na resztę. Nie rozmyślał już, nie rozpatrywał możliwych scenariuszy. Te kilka chwil, nim postawią stopę na powierzchni planety była wytchnieniem dla umysłu. To technicy, piloci i nawigatorzy mieli obecnie swoje pięć minut. Jego praca zacznie się na powierzchni. Co mógł przygotować, przygotował.
Pozostało tylko czekać.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

15 lis 2021, o 21:53

Charles stukał palcami czekając na deszyfracje plików. Nawet w międzyczasie wyciągnął słuchawki i zaczął słuchać po prostu muzyki. Gdzieś obok na jego prowizorycznej popielniczce leżał świeży papieros. Czuł się wyjątkowo zmęczony. Ciężar ostatnich dni dawał mu się we znaki co zresztą było widać po jego strasznie podkrążonych oczach. W końcu kiedy usłyszał dźwięk oprogramowania szybko wrócił do żywych. Pierwsze co dostał to opis ich dowódcy.
Nic specjalnego, oprócz jego imienia. I jednej wzmianki, o której nie wspomniał im dowódca. Mianowicie o tym, że on stacjonował w tej bazie. I to nie tak tak dawno temu. Pewnie wiedział znacznie więcej o tym co tam się dzieje niż nawet Przymierze. Kolejna wpadła mu lista personelu i mapy. Mapy od razu przerzucił do pamięci podręcznej, a listę personelu zmodyfikował to tylko zdjęć i podstawowych informacji. To będzie mu potrzebne przy identyfikacji personelu. Jesli znajdzie sie tam ktoś kto nie był na liście to raczej nie będzie miał zbyt dużych szans na przeżycie. Wywnioskował też po analizie poprzednich danych i nowych, sześć osób w ochronie to mało. Więc jeśli Powell tam stacjonował to nawet nie będzie mu skłamać że nic nie wie.
Inna sprawa za to po co im był ksenolingwista? Sięgnął po papierosa i go odpalił. Miał nadzieję, że to nie był jeden z tych scenariuszy w stylu znalezienia nowej formy życia i nikomu nie powiemy. Potem możemy zmilitaryzować albo ożywić. Potem się wszystko pierdoli. Przejechał ręką po włosach. To nie byłby jego pierwszy scenariusz w tym stylu, ale na pewno nie był to scenariusz który chciały spotkać kolejny raz w swoich życiu.
Do tego dochodził też profesor Hanso. Tutaj podejrzewał za to, że mogło dojść do przeciążenia energetyczne w tej całej bazie skoro, aż tak bardzo bawili się w fizykę. Szczególnie, że cala lokalna fauna i flora były zbiornikami energii. Może sami spróbowali tego źródła żarcia. Naukowcy w takich ośrodkach raczej do etycznych nie należeli.
Kiedy skończył przeglądać to co potrzebował wyłączył omni, zgasił resztkę papierosa w kubku. Upił łyk jednej z gorszych lur jaki pil. Po wypiciu nawet łyka miał większego kapcia w ustach niż po papierosie.

Kiedy nastąpiło wezwanie Striker już był w swoim pancerzu. Na ramieniu miał zwinięty kaptur zwiadowczy, a pod pachą cos co wyglądało jak strasznie gruba zimowa kurtka. Oczywiście z wojskowego przydziału. Od razu mu to wcisnęli w łapy, kiedy go wysłali na tą misje.
On żadnych pytań teraz nie miał. Czekał na to, aż wszyscy wyjdą i wtedy wypytać Roya o więcej informacji. Jeśli miał im pomóc w tej misji to oczekiwał w tym przekazania każdej przydatnej informacji o tym co się działo w środku i jakie rzeczy tam dokładnie sprawdzali. Nie chciał też tego robić przy innych bo mogłoby to wyglądać jak atak na drabinę dowodzenia.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

17 lis 2021, o 13:12

Podróż trwała w sumie krócej, niż Fulvinia podejrzewała. To dobrze - w końcu im dłużej zwlekali, tym mniejsza była szansa na to, że znajdą na dole kogoś żywego. Spędziła czas zatem ze swoją grupką przyjaciół, póki co jeszcze nie rozmawiając z pozostałą dwójką ludzi, którzy mieli im towarzyszyć - obaj raczej większość czasu podróży spędzili w swoich kajutach. Fulvinia, chwilę przed spodziewanym dotarciem na miejsce sama odświeżyła się, znalazła również czas na drzemkę oraz szybki prysznic. Kiedy zatem zostali wezwani na mostek, była już gotowa, w świeżym kombinezonie i pancerzu. Zanim ruszyła na mostek, zajrzała po Ishę i Skaxa, także na miejsce dotarli wspólnie, w milczeniu raczej przysłuchując się rozmowie ludzi.

- Dobre pytania. - mruknęła w stronę Karajeva, kiedy ten skończył rozmowę z Powellem. Sama była najbardziej zainteresowana właśnie kontaktem z jednostką. Procedura wyglądała na prostą i łatwą do zapamiętania, zresztą - dyktowana była oczywiście warunkami panującymi w okolicznej przestrzeni. Co do promieniowania, Fulvinia stanęła podczas rozmowy tak, by móc zerknąć na ekrany pilotów, które powinny gdzieś pokazywać odczyty z mocniejszych na pewno skanerów Chennai - chciała bowiem sprawdzić, jak wygląda atmosfera i podejście do lądowania. W końcu to ona będzie odpowiedzialna za dostarczenie ich na miejsce w jednym kawałku i chociaż ufała swoim umiejętnościom, to jednak nieznana atmosfera potrafiła niekiedy zaskoczyć i zgubić nawet doświadczonego pilota, jeśli tylko lądował na ślepo.

Kiedy odprawa tylko się zakończyła, skinęła głową na Skaxa i Ishę, czekając co najwyżej na nich, gdyby sami mieli jakieś pytania jeszcze do Powella albo kapitan jednostki. Jeśli nie mieli, to przeszła razem z nimi już na pokład Kodiaka. Widząc stojącego obok Karajeva, klepnęła go przyjaźnie w ramię.

- To co, sierżancie? Myślę, że możemy się pakować do środka, skoro Chennai chce nas się szybko pozbyć i zmykać na synchroniczną orbitę. - zagadnęła, uśmiechnąwszy się lekko, po czym sama udała się do kokpitu, uruchamiając podstawowe systemy i nawiązując kontakt z mostkiem w przygotowaniu do startu.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 284
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

17 lis 2021, o 14:01

Isha spędziła większość podróży w "komfortowych" objęciach statkowego łóżka, zapewne ku zdziwieniu niezbyt spodziewających się Asari znikąd ludzi. "Większość" nie oznaczała jednak "całą" - obudziła się na krótko przed wyskokiem i zdążyła dzięki temu na szybko przekąsić coś na koszt pracodawcy, a potem wziąć prysznic, także za darmo.

Po wyskoku bardzo szybko dołączyła do porucznika i reszty tej cudownej zgrai. Pozwoliła sobie na wzięcie drugiej gumy do żucia, bo podczas misji raczej nie będzie miała do tego okazji. Wysłuchała tego co Porucznik Porucznik miał do powiedzenia, tym razem powstrzymując się od pytań. Niezbyt nawet miała jak je zadać - tamten sierżant zdawał się być dociekliwy za całą szóstkę, łącznie z samym dowódcą.

Gdy tylko Powell zezwolił, ta odeszła raczej szybkim krokiem i poszła po swój sprzęt. Pod Kodiakiem stawiła się faktycznie w swoim nowiutkim pancerzu będącym prezentem od Fulvinii. Był to sprzęt fabrycznie nowy i ewidentnie jeszcze nieskażony najemniczym fachem. Zapewne misja ta była pierwszą szansą by w ogóle go uszkodzić. Znając szczęście Asari, dokładnie tak się stanie.
Na plecach miała swojego Mściciela, którego w pewnym momencie zdjęła (oczywiście zabezpieczonego), by nieco poprzyglądać się temu cacku.

Gdy Skax już dołączy do grupy, zagada do niego:
- Jak tam, Skaxik? Wyspanu? Gotowy? Wreszcie bym do czegoś postrzelała...znaczy, uh, sprowadziła pokój do placówki badawczej.- rzuciła raczej miło i luźno, bardziej w formie drobnej pogawędki czy po prostu zaczepienia niż chęci wielkiej konwersacji na wielkie tematy.
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 260
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

17 lis 2021, o 14:33

Podróż jak podróż. Było raczej sztywno, ludzie pilnowali się protokołów, no właściwie wszyscy chodzili jak w zegarku. Nawet Quarianinowi wydało się to bardzo przesadzone, choć w pewnym stopniu rozumiał takie podejście do zasad i celowo starał się zejść z oczu jak największej liczbie osób. Na całe szczęście wkrótce dotarli do celu, a drobne rozmowy z Fulvinią czy samotne przesiadywanie gdzieś w kącie musiały być odłożone na bok. Wzywały obowiązki i gdy tylko komunikat został wypowiedziany za pierwszym razem, Skax podniósł się i ruszył w stronę mostka.

Gdy niektórzy rozmawiali o szczegółach samego zejścia i ewentualnych problemów z dowodzeniem. Przy okazji kolejny raz pojawiło się drobne spięcie oraz konieczność udowodnienia kto może, a kto nie może dowodzić. Skax stał jednak nieco z boku, prawie jakby chciał nieco skryć się za plecami swoich dwóch koleżanek, nie ingerując przy tym w prowadzone debaty. Zamiast tego skupił się bardziej na wyglądzie samej planety i opisanych jej funkcjach. Fascynowało go, jak niezwykłe potrafiły być niektóre światy. Tutaj przykład synchronicznego ruchu wokół gwiazdy i obrotu planety. Możliwe, że ta ciekawość planet wynikała z tego, że jego rasa utraciła swoją rodzimą planetę, a przez problemy z odpornością, trudno było im znaleźć świat zdatny dla nich do życia. Jeśli jednak istniało tyle niezwykłych planet, to może kiedyś odnajdzie się taka, gdzie i Quarianie odnajdą swoje miejsce. Przynajmniej do czasu aż nie odpłacą się Gethom za zajęcie Rannocha.

-Zwarty, szczelny i gotowy... Tylko pamiętaj, żeby patrzyć, do czego strzelasz albo walisz czymś mocniejszym. Wolę naprawiać sprzęt, który tylko się zepsuł, a nie taki który jest w miliardach kawałków- Gdy narada na mostku się zakończyła, przyszedł czas, aby udali się na Kodiaka. Turianka poszła porozmawiać z Sierżantem, z którym najwyraźniej czuła pewną "wojskową" więź, albo po prostu chciała go jakoś zagadać. Tymczasem Skax kolejny raz miał przyjemność na drobną pogawędkę z Asari. Zapewnił ją, że sprawdził swój kombinezon i jest on w pełni gotowy na kolejną misję oraz przestrzegł, aby wizja rozwalania wszystkie nie przysłoniła jej zdrowego rozsądku. Oczywiście wszystko w bardzo zabawnym, może nieco ironicznym, tonie, typowym dla ich wspólnych rozmówek.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

20 lis 2021, o 00:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

20 lis 2021, o 14:31

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Hangar Chennai nie był przestronny - starczyło w nim od biedy miejsca na dwa Kodiaki ustawione jeden za drugim i skierowane rufą w kierunku zamkniętych wrót, kilka skrzyń stojących pod ścianami, wciśnięte w kąt przy wejściu stanowisko warsztatu i... w zasadzie niewiele więcej. Porucznik pojawił się w hangarze ostatni, co nie znaczy, że spóźniony - w standardowym pancerzu, trzymający w jednym ręku chyba najbardziej charakterystyczną dla Przymierza broń - M-8 Mściciel, a w drugiej hełm. Skinął głową zgromadzonym i bez słowa wyminął ich, kierując się do wahadłowca stojącego bliżej zamkniętych wrót hangaru. Wejście do pojazdu otworzyło się z cichym sykiem hydrauliki, a Powell odsunął się na bok, pozwalając pozostałym wejść do środka.

- Załoga do wozu - rzucił ruchem głowy wskazując wnętrze i tym razem chyba naprawdę się na chwilę uśmiechnął - Fulvinia, przygotuj i rozgrzej maszynę, reszta wskakuje na pakę. Mamy być gotowi do startu, mostek da nam znać kiedy zaczynamy imprezę. Połamania nóg wszystkim.

Sam poczekał aż wszyscy wejdą do wahadłowca i wszedł jako ostatni, uważnie obserwując drużynę zajmującą miejsca. Tych było do wyboru - Kodiak mógł pomieścić zdecydowanie więcej niż sześć osób. Wnętrze jednak nie było wnętrzem luksusowego liniowca - typowo wojskowa maszyna nastawiona była na funkcjonalność i efektywne wykorzystanie przestrzeni, a nie na komfort. Kokpit również nie był oddzielony od przestrzeni ładunkowej - czy może raczej teraz pasażerskiej. Dwa fotele - pilota i dowódcy - stanowiły jedyną zauważalną granicę tego, co było domeną pilota a pozostałą częścią promu, zatem pasażerowie mogli z łatwością obserwować część kontrolek i widok za panoramicznym oknem. Okna zresztą znajdowały się także w burtach pojazdu, aby ułatwić obserwację sytuacji i ewentualnych zagrożeń podczas desantu. Porucznik przypiął karabin do zaczepów na plecach i nałożył hełm, uruchamiając systemy pancerza, po czym dał znak pozostałym by zrobili to samo.

- Próba łączności, meldujcie - odezwał się licząc, że pozostali aktywują wspólne pasmo i odpowiedzą potwierdzająco, po czym zasiadł w fotelu obok turianki - Jak tam, wygląda znajomo? Dasz radę powozić tą wanną? - spojrzał na nią obserwując, jak ta zaczyna aktywować układy i systemy Kodiaka, sam w tym czasie łącząc ich wewnętrzny kanał łączności z nadajnikiem wahadłowca.

Maszyna budziła się do życia. Ekrany i monitory zapłonęły bursztynową poświatą, kontrolki początkowo błysnęły czerwienią, która została zastąpiona przez pomarańczowe i zielone wskaźniki w miarę, jak systemy się ustabilizowały. Silniki zagrały równym szumem wprawiającym pokład w lekkie wibracje.

- Otwieramy wrota, gotowość do zrzutu za trzydzieści sekund... - odezwał się w komunikatorach pancerzy znajomy już głos chorążej Sanchez z mostka fregaty. Jednocześnie szerokie wrota za nimi zaczęły się uchylać - na kształt rampy opadając w dół, otwierając za rufą wahadłowca widok na rozgwieżdżoną przestrzeń. Nie dane im było jednak podziwianie widoków - już chwilę później dostali potwierdzenie startu i siłowniki katapulty wypchnęły Kodiaka w przestrzeń, a sama maszyna zanurzyła się w czerni kosmicznej nocy.

Przed sobą widzieli oddalający się szybko kształt fregaty i ciemny owal planety obwiedzionej z jednej strony jasną, złotą smugą linii terminatora. Obserwacja była ułatwiona, ponieważ tak jak kapitan Rangasamy informowała ich na mostku znajdowali się w cieniu planety, a Kiseroi - po jej drugiej stronie. Systemy nawigacyjne Fulvinii wyświetliły wektor podejścia i lokalizację stacji, a turianka zwiększyła ciąg silników hamujących, sprowadzając ich z wysokiej orbity w kierunku powierzchni. Mimo, że ten akurat egzemplarz pilotowała pierwszy raz w życiu, nie miała zbytnich problemów z odnalezieniem wszystkich potrzebnych systemów - unifikacja sprzętu i fakt, że Kodiaki wykorzystywane były zarówno przez wojsko jak i cywili - i to nie tylko w obrębie Przymierza - ułatwiał zapanowanie nad maszyną i odnalezienie się w roli pilota. Wahadłowiec wbił się w atmosferę planety zbliżając się w kierunku pałającej jasnością nasłonecznionej strony. Pojawiły się ciemne, fioletowe obłoki które po chwili przebili i rozciągnął się pod nimi nocny krajobraz Neidus.

Sterczące w górę iglice skalne i łańcuchy górskie na ciemnej stronie pokryte były lodem i śniegiem, przecinane dość często głębokimi pęknięciami skorupy lodowej i kanionami górskimi, sam śnieg wirował wokół wahadłowca padając z nisko zawieszonych, ciemnych chmur zasłaniających niebo, co ograniczało nieco widoczność. Silny wiatr utrudniał nieco pilotaż, a Fulvinia musiała szybko reagować na jego gwałtowne zrywy uderzające w burty pojazdu. Gwałtowny blask na chwilę zalał wnętrze Kodiaka - pobliska błyskawica na ułamek sekundy połączyła zachmurzone niebo z ziemią, a stłumiony, ale słyszalny nawet przez metalowe burty grom przetoczył się po okolicy.

- Boja sygnałowa osiągnęła orbitę, test łączności - głos Sanchez odezwał się ponownie w komunikatorze, delikatnie jedynie zakłócany lekkimi szumami wyładowań statycznych.

- Potwierdzam Chennai, odbieram sygnał - odpowiedział porucznik, wpatrując się jednocześnie w wyświetlaną na jednym z monitorów mapę lokalizacyjną - Trzymajcie kciuki. - postukał palcem w wyświetlacz by zwrócić na siebie uwagę turianki - Podchodzimy od zachodu, za tym grzebieniem górskim zacznij wyhamowywać prędkość. Siądziemy przy garażach i barakach, przy zachodniej bramie. Jeśli nie ma łączności, to nie otworzą nam hangaru, więc musimy wejść tędy, z buta.

Lecieli na spotkanie poranka. Padający śnieg zmniejszył swą intensywność, chmury nieco tylko się rozproszyły, za to wzmógł się wiatr wiejący teraz od rufy stateczku, popychając go i lekko zmieniając kurs jednostki. Gdy przeskoczyli nad wskazanym przez porucznika grzbietem górskim, przed ich oczami otworzył się malowniczy widok - w zbliżający się do nich łańcuch gór wcięty był wielki, przypominający spłaszczony wulkan stożek wylotu komina geotermalnego z nad którego unosił się zwiewany wiatrem w kierunku wschodu kłąb pary, co dodawało jeszcze większego wizualnego podobieństwa do wulkanu. Wyświetlacz HUD zlokalizował na zboczu tego masywu jakiś punkt i zaznaczył go zielonym prostokątem - była to lokalizacja stacji.
Zwalniając, zbliżali się do niej. Wkrótce byli w stanie dojrzeć maleńkie pudełka zabudowań i potężną, wpuszczoną w skałę bramę, dwie zupełnie nie pasujące do tego “sielskiego” widoku wieżyczki laserów i dużą czaszę parabolicznej anteny, która zamiast w niebo - skierowana była w dół górskiej doliny. Zabudowania zbliżały się i powoli zaczynali przygotowywać się do lądowania na pustej przestrzeni przed barakami.

- Witamy na Neidus i dziękujemy za skorzystanie z usług naszych linii lotniczych - odezwał się Powell - Liczymy, że lot nie dał...

Przerwał mu nagły, hałaśliwy sygnał alarmu, a kilkanaście kontrolek na pulpicie rozjarzyło się alarmowym szkarłatem. Jedna z wieżyczek stacji ożyła - jej lufa uniosła się w górę, po czym skierowała w kierunku nadlatującego whadłowca.

- Namierza nas! W dół, do ziemi! Kryj się za skałami i ląduj! Trzymać się! - wrzasnął Powell i wahadłowiec runął w dół, pikując w kierunku nierównej, lodowo-skalistej powierzchni planety. Nim jednak Fulvinia zdążyła wyhamować i wyrównać lot, wieżyczka plunęła ogniem, a wahadłowcem szarpnęło, gdy wiązka energii dosięgnęła go. Jeden z przednich silników stabilizujących odpadł w huku eksplozji - maszyną zakręciło, a ona sama runęła w dół, uderzyła o skaliste podłoże i ślizgając się przez kilka metrów przy akompaniamencie dartych blach poszycia i brzęku kruszonego szkła, zatrzymała nieruchomo.

Wieżyczka, która do nich strzelała ponownie ożyła - lufa przesunęła się w dół i bok, starając się zlokalizować ranną ofiarę.


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Mapka lokalizacji (tylko przyjmijmy, że jest to zaśnieżona lokalizacja ;)):
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

22 lis 2021, o 11:58

- Ta, dam sobie radę. Najwyżej wami trochę bardziej wytrząsie, ale wylądujemy bez problemu. - stwierdziła z pewnością siebie w głosie Turianka, w odpowiedzi na pytanie Powella. Systemy były bądź co bądź znajome i nawet mimo przerwy w pilotowaniu tych jednostek była w stanie rozpoznać wszystkie kontrolki - zresztą, dla pewności nie wystartowała wszystkiego od razu, ale rozejrzała się najpierw upewniając, że wie gdzie czego szukać. Dopiero wtedy zaczęła procedurę startu, sprawdzając po kolei odczyty z każdego ekranu, a także przechodząc na odpowiedni kanał komunikacyjny z resztą.

Kiedy silniki się uruchomiły i podniosła maszynę z pokładu Chennai, poczuła znajomy przypływ adrenaliny, który zawsze towarzyszył jej przy pilotażu - kochała poczucie wolności, jakie jej dawało sterowanie kupą żelastwa i bardziej zaawansowanych stopów i nawet dość trudne warunki nie przeszkodziły jej w odczuwaniu radości i ekscytacji. Z Merkurym może pokusiłaby się na nieco więcej szaleństwa i większą dozę brawury, jednak przy Kodiaku pilnowała się, żeby trzymać się odczytów systemów i na nich przede wszystkim polegać.

- Podejście od zachodu, potwierdzam. Wytracanie prędkości za 5... 4... 3... 2... 1... Już. Zwalniamy, zaraz będziemy lądować. Tylko... zaraz, co tam się dzieje? - komunikowała załodze, po czym ze zdziwieniem dostrzegła uruchamiającą się nagle wieżyczkę, która pomimo nadawania przez nich sygnału Przymierza, ewidentnie potraktowała ich okręt jak wroga. Co prawda Fulvinia bez dalszego gadania natychmiast zaczęła manewr unikowy, starając się zgodnie z sugestią Powela wylądować za jakąś większą skałą, ale wieżyczka zdołała ich namierzyć i trafić, odrywając silnik stabilizujący. Turianka chwyciła za stery, kierując moc do pozostałych silników na tyle, na ile się dało, w tym momencie próbując po prostu ustabilizować lot na tyle, by nie roztrzaskali się kompletnie. Kiedy tylko wylądowali - czy też raczej rozbili się, Fulvinia błyskawicznie zdezaktywowała wszystkie systemy, by utrudnić wieżyczce dalsze namierzanie - zapewne bazujące na cieple lub sygnałach nadawanych przez okręt - a także by ograniczyć ryzyko wybuchu, jeżeli jakieś iskry z elektryki rozerwanej miałyby dostać się do paliwa. Następnie odpięła się szybko i pogoniła resztę.

- Wszyscy cali? Musimy się ruszyć, nie wiem czy nie zdoła nas tak czy inaczej namierzyć! Trzymajmy się skał! - krzyknęła czekając na potwierdzenie ze strony Powella i sama pomagając reszcie by jak najszybciej wydostać się z wraku, mając też nadzieję że właz nie uszkodził się na tyle, żeby przestać działać.
ObrazekObrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 260
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

22 lis 2021, o 13:14

Sprawa na mostku jak nagle się zaczęła, tak nagle się skończyła. Teraz byli już w hangarze, a przed nimi ustawione były dwa Kodiaki. Jeden z nich miał ich zabrać na powierzchnię, drugi zapewne może posłużyć jako ekipa ratunkowa, o ile w ogóle coś takiego planują wysłać. Prawda jest taka, że skoro wyślą całą ekipę za jednym razem, to na pomyłkę nie można było sobie pozwolić. Po komunikacie, czy właściwie rozkazie, Skax posłusznie wszedł razem z innymi na pokład. Zamknięcie w małej puszce, która może się w każdym momencie rozlecieć albo rozbić przy lądowaniu (z całym szacunkiem dla umiejętności Fulvini) nie robiły na nim wrażenia. Co prawda nie był typem odważnego gościa, który niczego się nie boi, ale akurat życie w puszce to coś, co doskonale znał. Zgodnie z kolejnym rozkazem uruchomił swój system pancerza, kilkukrotnie jeszcze sprawdzając, czy wszystko chodzi. Co prawda to nowy sprzęt, ale zawsze istniało ryzyko, że akurat dostał wadliwy model. No a oprócz tego lubił grzebać w technicznych sprawach, więc póki miał chwilę, to się w to wciągnął. Miejsce, które zajął, było oczywiście koło Ishy, bo skoro trzecia osoba z ich trio miała miejsce honorowe za sterami.

Sam lot był jednak standardowy ze wszystkich lotów. Spokojne opuszczenie statku matki, zejście w kierunku planety, nieco perturbacji w atmosferze, z którymi Turianka radziła sobie jednak bez przeszkód. Można było odnieść wrażenie, że są na wakacjach. Do czasu. Gdy już wszystko wydawało się idealnie, nagle krzyk Powella rozpoczął całą kaskadę problemów. Okazało się, że systemy obronne potraktowały ich jako zagrożenie i celnym strzałem działko strąciło Kodiaka z powietrza. Nawet najlepszy pilot w tym momencie niewiele by zdziałał, dlatego grzmotnęli ze sporym impetem. Skax pobieżnie ocenił swój stan, zwłaszcza maskę. To był odruch i nawet jeśli miał zaufanie do swoich systemów obronnych, to i tak sprawdził.

Trzeba było się jednak z tego wraku wydostać. Fulvinia słusznie zaleciła krycie się za skałami, z czego Quarianin postanowił skorzystać, o ile "bezpiecznie" uda im się opuścić statek. Czy nadal byli na widoku działka? Jeśli tak, to oddalenie się od Kodiaka powinno być priorytetem. Znalezienie nowej kryjówki było krokiem kolejnym, równie ważnym. Na próby zastanawiania się, dlaczego zostali zestrzeleni, przyjdzie czas później, najpierw trzeba było przeżyć.
ObrazekObrazek
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

22 lis 2021, o 21:02

Wreszcie, zebrali się. Za chwilę wsiądą na pokład transportowca i oderwą się od lądowiska, lecąc tam w dół, wykonać swoją robotę. Może będzie łatwo, może cholernie trudno. Się okaże. Nie było sensu bawić się we wróżenie z fusów.
Turianka klepnęła go przyjacielsko, z uśmiechem, gestem spoufalenia. Viktor spojrzał na nią spode łba, odprowadzając obojętnym wzrokiem do kokpitu. Nie lubił, jak ktoś się z nim spoufalał.
Wreszcie sam wszedł na pokład kodiaka, zakładając hełm na głowę. Uszczelnił pancerz, sprawdzając systemy i ułożenie kombinezonu, zasiadając na wolnym miejscu transportera, tak by nie mieć nikogo w bezpośrednim sąsiedztwie. Jego uszu docierały teraz nieco przytłumione odgłosy hangaru, komunikaty z mostka, odległe okrzyki mechaników i techników. Kodiak stopniowo ożywał, zapalając kontrolki coraz to kolejnych systemów. Fulvinia odpaliła silniki, lekkie drżenie przeszło transporter, odrywając go wreszcie od lądowiska. Hangar opróżnił się, kodiak obrócił się lekko i zgrabnie, po czym wypłynął na przestwór zimnego oceanu gwiazd.
Zrobiło się przez chwilę zupełnie cicho.

Weszli w orbitę lekkim szarpnięciem, lecz nie większym, niż to było konieczne. W komie słyszał odliczanie Fulvinii, a po chwili miał okazję podziwiać jej biegłość za sterami. Viktor nie musiał martwić się o tę część misji.
Przez wizjer transportera ujrzał, jak krajobraz zmienia się, czy właściwie zaczyna się w ogóle pojawiać. Biały całun pokrywał skaliste wzniesienia i krzywizny, nadając całości surowy, lecz urokliwy nastrój.
Spokojny głos turianki nadawał wszystkiemu nastrój lotu pasażerskiego, gdy całość przerwało poruszenie. Viktor nie widział obrażających się w ich stronę luf, siedział z drugiej burty kodiaka. Gwałtowny manewr transportera szarpnął całym jego ciałem, naprężając pasy bezpieczeństwa do granic. Przeciążenie wbiło potężny ucisk w żołądek Karajeva, w oczach mu pociemniało.
Ocalił ich głęboki śnieg i umiejętności Fulvinii w pilotażu, ale mimo to uderzenie prawie pozbawiło go przytomności. Półprzytomny, kierowany wbitymi w podświadomość ruchami wytrenowanymi setkami godzin podczas licznych szkoleń odpiął pasy, staczając się ku wyjściu. Zaraz stanął na nogi, lecz zachwiał się, usiał przytrzymać się ściany, by nie upaść ponownie. Powstrzymując wymioty, na przekór swemu błędnikowi, dopadł do drzwi. Te na szczęście już były otwarte. Ktoś podał mu rękę, pomagając wyjść. Turianka?
Percepcja jego wciąż była nieco przymglona, zdołał jednak wyrzucić z siebie jasny komunikat.
- Rozproszyć się!- rzucił, samemu próbując zorientować się czy wszyscy opuścili kodiaka. Wypatrywał przede wszystkim porucznika Powella jako głównodowodzącego, ale pierwszy napatoczył mu się Striker. Pamiętał z kryzysu na Cytadeli, że ten dysponował doskonałym wyposażeniem, w tym umożliwiającym dobre rozeznanie taktyczne. Karajev rzucił okiem zza prowizorycznej osłony, jakim był wrak kodiaka. Celowała w nich ciężka wieżyczka obronna, zbyt ciężko opancerzona, by zniszczyć ją ogniem z broni ręcznej, a przynajmniej nie tak szybko, by ona nie zrobiła z nich gulaszu. W grę wchodziło namierzanie termiczne, kinetyczne, czyli reakcja na ruch oraz ręczne- ktoś sterował osobiście tą bronią. Jeśli opcja pierwsza miała miejsce, to rozbity kodiak z palącym się silnikiem z pewnością szybko przyciągnie uwagę systemu uzbrojenia, musieli więc jak najszybciej ewakuować się z miejsca rozbicia się. W przypadku ruchowego namierzania lufy pójdą za nimi, ale nie za wszystkimi- tu bronią ich będzie rozproszenie. W przypadku namierzania ręcznego należało ograniczyć widoczność sterującego- należało wyszukać kamery i je zniszczyć.
- Poruczniku!- rzucił, widząc oficera na nogach- Jaki system namierzania mają tutaj? Trzeba się pozbyć tej wieżyczki!
Nie taki jednak ich pierwszy krok miał być. Karajev widział, jak lufy laserów obracają się ku nim. Nieruchomy cel, na otwartej przestrzeni...
- Kryć się!- zakrzyknął, puszczając się biegiem ku osłonie skał.
Nie, nie ku najbliższej. Ocenił, że odruchowo któryś z obcych mógł tam szukać schronienia. Należało dać wrogowi jak najwięcej celów, jak najbardziej rozproszonych, niezależnie od systemu namierzania.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

22 lis 2021, o 22:51

Nie udało mu się złapać Powella, ale co ma wisieć nie utonie. Na to będzie jeszcze czas, kiedy będą na miejscu. Nie było chyba sensu poruszać tego teraz, lepiej kiedy znajdą się w środku. Tym razem kaptur miał założony na głowę jak czapka i miał na sobie kurtkę. Nie wyglądał na pewno jak szeregowy żołnierz przymierza. Wyglądał jakby zaplątał się w drodze na pilnowanie jakiejś miejscówki lokalnego zbrodniarza wojennego.
Usiadł na jednym z wolnym miejsc i od razu zamknął oczy. Nienawidził lądowań. Dużo niewiadomych, dużo chaosu. Lepiej to przeczekać, aż usłyszy się znajomy dźwięk otwieranych drzwi pojazdu niż patrzeć się na cos na co nie miało się żadnego wpływu. Jakby nie patrzeć desant jest jednym najniebezpieczniejszych manewrów wojskowych.

Nawet wejście na orbitę go nie obudziło. Zmęczenie chyba w końcu wygrało z jego siła woli. Do tego w kurtce było całkiem milo i przyjemnie. Jedynie jego oparta głową co jakiś czas podskakiwała przy mniejszym lub większym wstrząśnięciu ta puszka. Miał szczęście, ze jego nakrycie głowy świetnie amortyzować uderzenia. Nawet nic mu się nie śniło. Tylko czarna pustka. Był chyba zbyt zmęczony by wygenerować cokolwiek w swoim umyśle.
Jego umysł nawet nie zarejestrował rozmów z tego co się działo na statku, nawet tego co krzyczała turianka czy Powell. Dopiero szarpnięcie statkiem wybudziło go z głębokiego snu. Pierwsza rzeczą jaką zrobił to od razu złapał za metalowe rączki by zostać na swoim miejscu. To tyle jeśli można było mówić o awarii systemu komunikacyjnego. Trzymał się najmocniej jak tylko pozwalało na to jego zmęczone mięśnie. Czul się jak po restarcie systemu, gdzie system główny działał ale cokolwiek innego odpalało się zbyt wolno do tego co się działo dookoła niego.
Gdy pojazd w końcu uderzył podłoże podziękował w duchu, że to jest śnieżna planeta. Pewnie zbierałby siebie z podłogą modląc się o to, żeby wszystkie jego kończyny były na miejscu albo przynajmniej nie połamane otwarcie. Kiedy wszyscy opuścili pojazd on rzucił się w poszukiwaniu typowego zestawu przetrwania dla rozbitków. To, ze się rozbili to było jedno ale ich przetrwanie mogło wymagać tych zapasów. Zaczął pakować MRE do swojego plecaka, a do tego zabrał ze sobą pistolet na flary i naboje do niego. Nie wiedział ile ich było w opakowaniu wiec równie dobrze mogli mieć jeden dodatkowy strzał, maksymalnie dwa. Wyciągnął z kamizelki paczkę papierosów i wyciągnął jednego z środka. Usadowił go sobie w ustach i ruszył w stronę uderzającego mrozu. Odpalił szybko papierosa, ale nie biegł tylko truchtem podbiegł do Karajeva. Odbił się od ziemi by po chwili wylądować na plecach obok mężczyzny. Przełączył się na interkom wbudowany w jego kaptur tak aby na pewno słyszał go Powell. Poklepał go szybko po ramieniu.
- Trzymaj, pistolet na flary. - Wbił w śnieg między nimi sprzęt i amunicję. - To powinno rozproszyć ich systemy namierzania, ja przejdę na bliższą pozycje. Za daleko bym był w stanie ocenić cokolwiek przez lunetę. Powell, potrzebuje pozwolenia.
Obrócił się na bok żeby łatwiej było wstać z tej zaspy i ruszyć biegiem na nowe pozycje, by stamtąd za pomocą lunety termalnej sprawdzi jak wygląda sytuacja w bazie i jak wielu wrogów może na nich czeka.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 284
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

23 lis 2021, o 17:36

Isha zajęła sobie miejsce tak szybko, jak miała do tego okazję. Nie martwiła się raczej tym czy jej koleżanka poradzi sobie za sterami pojazdu Przymierza - była jednym z lepszych pilotów, jakich znała, więc z tym raczej problemu nie będzie. Rozsiadła się względnie "wygodnie" jak na tutejsze warunki, wypluła gumę (było to w końcu przeciwko normom) i po prostu czekała aż cały lot do placówki się skończy i zacznie się prawdziwa akcja...jeśli w zasadzie kiedykolwiek się zacznie. Powell miał rację, że niekoniecznie musi tu dojść do chaosu.

...tylko, że doszło. Podczas lotu wahadłowcem wieżyczka sprzed placówki zaczęła do nich strzelać, co od razu wyrwało Asari z raczej małego poziomu skupienia i przerzuciło ją w reakcję o wiele bardziej przepełnioną adrenaliną. Złapała się czegoś mocnego gdy Fulvinia próbowała uniknąć ostrzału. Niestety jednak czas reakcji Turianki nie był na poziomie boskim, przez co wahadłowiec zaczął się rozbijać. Śnieżna powierzchnia na szczęście była względnie przychylna dla tego typu lądowań, a więc załodze chyba nic się nie stało.

Asari zerknęła szybko czy cała reszta załogi żyje i nie potrzebuje natychmiastowej pomocy, po czym spróbowała jak najszybciej zwiać z wraku i schować się za pobliskimi skałami, tak, by tym razem nie oberwała zamiast ich pojazdu.
- Dobra, dobra, luzik, wszyscy żyją, cudownie, cieszę się. Linie lotnicze klasy Powell muszą nieco dopracować...- oznajmiła jak (jeśli?) będzie już skryta.- Skax, dałoby radę jakoś przeciążyć tę wieżyczkę jeśli się do niej zbliżymy? Ty tu jesteś mądrym technikiem, zrób mądre, techniczne rzeczy.- kobieta zaczęła przyglądać się skrycie i wytyczać sobie ścieżkę między kamieniami. Dobrze wiedziała, że wieżyczki na sto procent nie będzie się dało wyłączyć lub uszkodzić z tego dystansu, chyba, że mieliby jakiś cholerny granatnik, a raczej nikt takim sprzętem tu nie dysponował. Flary były dobrym pomysłem, ale dadzą im osłonę na może kilka, ewentualnie kilkanaście sekund. Trzeba więc będzie planować ruchy szybko i poruszać się jeszcze szybciej.


Nareszcie zaczynało się dziać. Trochę szybciej niż by chciała, ale nie można mieć wszystkiego.
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

25 lis 2021, o 15:47

Huk uderzenia i gwałtowny wstrząs, którego pola inercyjne nie były w stanie na czas skompensować, na krótką chwilę niemal ogłuszył pasażerów uszkodzonego wahadłowca. Jednak wyszkolenie, może odrobina paniki? - a z pewnością świadomość zagrożenia jakie za sobą niosłoby pozostanie w maszynie sprawiło, że wszyscy rzucili się do ewakuacji. Część urządzeń w kokpicie - uszkodzonych bądź przeciążonych - wyłączyła się przy uderzeniu, jakieś kable powodowały zwarcie sypiąc iskrami, pokruszone fragmenty uszkodzonych paneli i ekranów zaścielały podłogę. Powell jednym ruchem rozpiął pasy i szarpał się przez chwilę z zakleszczoną między fotelem a uszkodzonymi panelami nogą, lecz w końcu zerwał się z fotela, po czym szarpnął za ramię turiankę wyłączającą ocalałe i wciąż jeszcze aktywne systemy pojazdu. Ruchem głowy dał jej znak do wyjścia, sam jednak wdusił kilka przełączników na konsoli zanim opuścił kokpit. Drzwi kodiaka były uchylone - część zaczepów mocujących nie wytrzymała uderzenia i zerwała się, ktoś musiał im pomóc dodatkowym uderzeniem, bo już po chwili przeszkoda leżała na śniegu obok pojazdu a grupa zaczęła się wysypywać na zewnątrz - skuleni, oddalali się biegiem od maszyny. Powell czekał wewnątrz aż ostatnie osoby znajdą się na śniegu, po czym pobiegł ciężkim krokiem za nimi, potykając się co kilka kroków, ale trzymając już w dłoni swojego Mściciela.

- Kryć się, zejść z widoku! - krzyknął, starając się w biegu zlustrować okolicę i odszukać miejsce, z którego mógł paść następny strzał, w końcu padł na ziemię za jakimś głazem nieopodal Strikera i Karajeva, mając jednak pozostałych w polu widzenia.

- Termika i sensory ruchu - odkrzyknął na pytanie Karajeva - Żeby chronić bazę przed tutejszymi włóczęgami. Problem tylko w tym, że strzał musi być autoryzowany przez operatora!

Powietrze przeszył przeciągły gwizd wchodzący w bardzo wysokie rejestry - kolejna salwa z wieżyczki trafiła w dymiącego Kodiaka, zamieniając go w kulę ognia i płonących szczątków szybujących w powietrzu. Huk eksplozji jeszcze nie przebrzmiał, gdy porucznik zerwał się z ziemi i machnął na pozostałych, by zwrócić ich uwagę.

- Ruchy, w kierunku zabudowań! Mamy kilka sekund zanim czujniki znów się ogarną!

Znów odczekał chwilę by upewnić się, że wszyscy ruszą we wskazywanym przez niego kierunku, po czym dołączył do rozproszonej tyraliery, biegnąc za wszystkimi w kierunku najbliższej budowli - wysokość budynku stojącego na lekkim wzniesieniu i solidnej, betonowej wylewce powinna ich ukryć na jakiś czas przed czujnikami wieżyczki. Sekundy biegu ciągnęły się jak minuty, w końcu jednak dopadli ściany budynku. Porucznik dobiegł ostatni i ciężko oparł się o ścianę, po czym osunął na ziemię, powoli prostując lewą nogę i lustrując pozostałych.

Podczas biegu mieli okazję pobieżnie rzucić okiem na konfigurację zabudowań. Budynek, za którym obecnie się chowali był jednym z kilku znajdujących się na zewnątrz stacji. Wszystkie z nich, złożone ze standardowych, prefabrykowanych elementów wyglądem nie odróżniały się od innych tego typu modułów na jakiejkolwiek planecie Przymierza - w zależności od konfiguracji i wyposażenia mogły służyć jako laboratoria, magazyny czy garaże i tak samo było na Neidus. Jedynym dodatkowym elementem było panelowe ogrodzenie między nimi tworzące zamkniętą przestrzeń wewnątrz - przed główną bramą do podziemnej części stacji.

- Ktoś widział czy obie wieżyczki nas namierzały czy tylko jedna? Fulvinia? - odwrócił się do turianki - Widziałaś coś przed lądowaniem? - odsapnął i wskazał na pistolet sygnałowy w ręku Karajeva - Na północ, za tym budynkiem, powinna być przerwa w ogrodzeniu, wykorzystywana przez pojazdy - machnął ręką, wskazując sąsiedni, mniejszy budynek - Flary mogą być dobrym pomysłem. Wieżyczki to nie jest cud techniki, mechanizm obrotowy ma swoje opóźnienie, jeżeli flara odwróci ich uwagę to chwilę potrwa zanim nas znów namierzą. Musimy się dostać do głównej bramy stacji, tam będziemy bezpieczni bo zasłoni nas wejście. Ile masz strzałów? Starczy żeby podzielić drogę na dwie albo trzy części?

Powstał z ziemi, pewniej złapał w dłonie karabin i spojrzał na pozostałych.

- Wszyscy gotowi? Jeśli tak, to możemy działać. Wal flarę na południe, jak wieżyczka zareaguje to lecimy na północ. Chyba, że macie inne pomysły, to jestem otwarty na sugestie.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Mgławica Pylos -> Kiseroi] Neidus

27 lis 2021, o 20:13

Viktor przytaknął Strikerowi, podejmując pistolet na flary, ładując jedną z nich od razu do komory. Znów miał okazję przekonać się, że służba z Charlesem była owocna. Sierżant czuł się bezpiecznie mając go w oddziale.
Zza bezpiecznej osłony Karajev widział, jak wiązka lasera redukuje co zostało z kodiaka w stertę złomu. Niezła siła ognia była skierowana przeciwko nim. Porucznik Powell, który szybko wziął w karby całą sytuację sypnął też cennymi informacjami. Szczególnie ciekawą była wzmianka o autoryzacji ręcznej przed oddaniem strzału, można było więc odrzucić tezę o błędzie systemu.
Na komendę zerwał się zza osłony, puszczając się biegiem na lewym skrzydle rozproszonej formacji. Mieli zaledwie kilka chwil, nim system naprowadzania wykryje kolejny cel, a kondensatory ponownie się naładują. Odległość do kolejnej osłony, pierwszych zabudowań bazy oceniał na około sto metrów. W pełnym oporządzeniu, w śniegu zajmie im to kilkanaście sekund. Nie był pewien, czy zdążą.

Zdążyli. Karajev przypadł do muru, hamując w ostatnich metrach, aż zarył głębiej w śnieg. Pozostali byli tuż za nim. Odczuł przy tym pewną ulgę. Póki co, bez strat w ludziach. Wyjął pistolet na flary, nie trudząc się trzymaniem w rękach swojego głównego uzbrojenia. Możnaby rzec, że z tej odległości Karajev był niemal bezużyteczny- arsenał jakim dysponował swój potencjał odkrywał dopiero z bliskiego dystansu.
- Zrozumiano poruczniku!- rzucił, przesuwając się na południe wzdłuż ściany- Mamy 4 flary, powinno starczyć. Spojrzał jeszcze za siebie, jakby oczekiwał kolejnych uwag czy instrukcji. Plan brzmiał dobrze. Wystarczyło wykonać.
Zbliżył się jeszcze trochę, odsuwając się nieco od muru, by mieć czyste pole strzału. Ocenił pole rażenia wieżyczki, uniósł pistolet, lecz nie strzelał jeszcze.
- Na pana sygnał poruczniku- rzucił.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”