W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 13:44

Mruknięcie, które wydostało się z gardła Vexa mogło znaczyć wszystko jak i nic. Błądził spojrzeniem po szczytach budynków, myślami obracając się dookoła przyjęcia, jego towarzyszki oraz mężczyzny stojącego razem z nim na balkonie. Bekensteinska elita miała swoje własne niuanse i wewnętrzne sprawy, własne sojusze i wątpliwe przyjaźnie, a wszystko to opierało się na delikatnej równowadze zysków, przetrwania, pragnień i kaprysów. Kiedy któryś z tych elementów stawał się zagrożony lub przeważał inne, misterne koło zaczynało chwiać się w posadach, a jego źródłem należało się szybko zająć, odwołując się do wspólnego dobra ich małej społeczności bogaczy, filantropów i przedsiębiorców. Problematyczny element wypadał z łask lub zostawał zastąpiony innym, a koło mogło obracać się dalej. Zoé należała do tego grona i od początku ich znajomości nie zwątpił w to ani odrobinę, nie próbując doszukać się w niej idealistycznych pobudek - jedyną odświeżającą tego częścią był wyłącznie fakt, że ona sama również się z tym nie kryła.
Ten układ mu pasował. Był prosty.
- Nie interesują mnie Ritavue. Ani to co robią na swojej prywatnej stacji, ani poza nią - odparł po chwili obojętnie, stukając palcami po balustradzie. Galaktyka była pocięta drobnymi ranami i o ile kiedyś próbowałby naprawić każdą z nich, to zmieniło się już dawno temu. Świadomość Vasir o nieustannej, syzyfowej pracy, o której próbowała go uświadomić całe wieki temu na pokładzie Chimery, dogoniła go już jakiś czas temu. I z każdym dniem, z każdym odkryciem pokroju Castora, spychanie wiedzy o tych mniejszych złach, stawało się coraz łatwiejsze. - Jesteś człowiekiem dwóch światów, Blackford. Nie przyszedłem mieszać w tym, który prowadzisz na Bekensteinie, urządzając niezapomniane imprezy i wydając kredyty na własne kaprysy. Interesuje mnie ten drugi, ten o którym większość z tu obecnych zapewne nie wie.
Chłodna noc stanowiła przyjemny kontrast do ciepła wydobywającego się z balkonowego przejścia za ich plecami. Oderwał wzrok od budynków, spoglądając przelotnie w stronę rudowłosej, a gdy podłapał jej wzrok, odwzajemnił się oszczędnym uśmiechem niemego podziękowania. Potrafiła wywiązać się ze swojej umowy.
Odczekał parę sekund po tym jak zostali sami, nim odwrócił lekko twarz, trzymając sylwetkę Idrisa w swoich peryferiach. To że mężczyzna go nie rozpoznał po nazwisku i funkcji, rokowało pozytywnie - albo Idris nie trzymał ręki na pulsie z informacjami ze swojej firmy, albo wrzucenie go na ich czarną listę nie było tak globalne jak podejrzewał, ograniczając się tylko do konkretnych szczebli i stanowisk.
- Wiem, że twoja handlujesz informacjami ExoGeni dla tych co odpowiednio płacą. W końcu kto zna wszystkie tajemnice jak nie barman... i pracownik wysokiego szczebla korporacji. Lubisz sekrety oraz kredyty, które się z nimi wiążą. - Opuścił wzrok na swój mankiet rękawa, poprawiając delikatnie spinkę z insygniami Widma Rady. - Przyleciałem tu, żeby ubić interes. Czy w końcu nie po to są takie przyjęcia?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 16:24

Blackford był zaskoczony.
Najwyraźniej kupił wszystko, co wydostało się z ust Gauthier. Nawet, jeśli z lekkim zawahaniem, to przyjął jej historię, a także prawdziwe motywy Widma. Nawet gdy ten w dość dziwny sposób przechodził do sedna, wiara Idrisa pozostała niezachwiana. Być może uważał Zoè za zbyt sprytną, by dała się omamić - lub zbyt sprytną by go okłamać, specjalnie zabierając ich w odosobnione miejsce.
Mógł zareagować na wiele sposobów. Viyo widział, jak różne scenariusze przechodzą przez jego głowę, gdy zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie miał tak pokerowej twarzy jak jego rudowłosa towarzyszka. Na swój sposób, wydawał się otwartą kartą - przynajmniej w tym środowisku fałszywych uśmiechów i udawanej szczerości. Zamarł, dłońmi ściskając kieliszek, obserwując jadowicie zielone spojrzenie stojącego obok turianina nim westchnął wreszcie, pod nosem.
- Mogłeś wysłać wiadomość zamiast trudzić się z wejściem na galę - odparł z przekąsem, ale też nutą ironii. Oboje wiedzieli, że Idris nie odebrałby wiadomości - co najwyżej mógłby wiedzieć, czego może się spodziewać.
I uciec, jeśli taka zaszłaby potrzeba.
- Takie przyjęcia mogą różnie się potoczyć, Widmie - odparł, pozbawiony maski, którą trzymał wcześniej. Bez nieprawdziwych uprzejmości, bez szerokich uśmiechów. - Rada wypuściła cię daleko od domu.
Zdanie, które zawisło w powietrzu, miało ukryty w sobie sens. Mgławica Węża nie była wielka - Bekenstein to miejsce, które, o ironio, było najbliższym Cytadeli, jakie Viyo mógłby wybrać spośród wszystkich miejsc nieznajdujących się na samej stacji.
Ale nie o to tak do końca chodziło Blackfordowi.
- Przejdźmy do rzeczy - westchnął, wreszcie uginając się swojej ciekawości, a może zwykłej, ludzkiej chciwości, wyraźnie prezentując swoją otwartość na propozycję. - Jakich informacji szukasz?
Uniósł kieliszek do ust, upijając mały łyk zawartości.
- Wtedy powiem, ile będą cię one kosztować - dodał, na powrót wyginając swoje usta w uśmiechu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 17:25

Turianin wzruszył nieznacznie ramionami na jego słowa, nie próbując temu zaprzeczać. Wizyta na gali była grą w pełnym świetle, pod czujnym okiem innych patronów oraz wśród blasków fleszy. Była świadomym krokiem na włączenie się do niebezpiecznego tańca, ale też najbardziej bezpośrednią linią dostępu do Blackforda.
- Mogłem zrobić wiele rzeczy. Mogłem znaleźć cię w twoim domu, z dala od ciekawskich oczu i szansy na stworzenie politycznego incydentu. Mogłem zgarnąć cię po jednej z twoich ekstrawaganckich imprez i wrzucić na swój statek, mając kilka dni swobody, bo wszyscy założyliby, że dochodzisz do siebie po przyjęciu - odparł leniwie, ale w jego tonie nie było groźby, a przynajmniej nie bardziej bezpośredniej niż ostrzeżenie w słowach mężczyzny. Wyprostował się znad barierki i również odwrócił do niej tyłem, opierając o nią biodrami i przesuwając spojrzeniem po elegancko ubranych ludziach przechadzających się po balowej sali oraz wsłuchując się w cichą, delikatną muzykę w tle. - A jednak jestem tutaj. Uznaj to za komunikat z mojej strony.
Ostatnie wyciąganie informacji w którym brał udział, skończyło się przypalaniem Jeffersona omni-kluczem, a jeszcze wcześniejsze przestrzelonymi kolanami człowieka na Thessi, którego imienia nawet nie pamiętał. Otwarta wizyta u Idrisa była czymś nowym, czymś co paradoksalnie powinno znaleźć się na początku jego wędrówki, a nie na końcu. Już sama ta myśl uświadomiła mu jak dawno temu jego idealizm został nadszarpnięty i jak wątłą maskę tak naprawdę stanowił, radośnie wytyczając linię tego co dobre, między tym co złe, gdy było mu to wygodne.
Lub być może jego własne pragnienia również kreowały jego własny świat, sprawiając że tak naprawdę niewiele różnił się od elit bawiących się za szybą, wymieniających fałszywe uśmiechy i sztuczne uprzejmości.
- Być może. Wygląda na to, że od nas obu zależy jak się potoczy to konkretne i czy za kilka minut wrócimy jak gdyby nigdy nic do picia drinków i towarzystwa uroczych żmij - dodał, skinąwszy lekko głową. - Stworzyłeś sobie tu wygodne gniazdko, z dala od niezadowolonych kupców i zbyt dociekliwych pracodawców. Nie widzę powodów, żeby psuć ci ten stan rzeczy.
Stwarzanie problemów na gali niezbyt wchodziło w grę i obydwaj zdawali sobie z tego sprawę. Nie planował temu zaprzeczać, bo poza jego słowami ostrzegała go przed tym zarówno Zoé, jak i jego własny zdrowy rozsądek. Zrobienie incydentu w otoczeniu ambasadorów, polityków, magnatów i bogaczy było odpowiednikiem wrzucenia granatu do pomieszczenia pełnego cywili - a wręcz paradoksalnie czymś o wiele gorszym, przynajmniej w oczach Rady.
Po ostatnich kilku miesiącach i paru rozmowach z Irissą, miał wrażenie, że gdyby przyszło co do czego, to łatwiej byłoby mu obronić to drugie.
Kiedy Blackford wyraził swoją potencjalną chęć na współpracę, ponownie odwrócił się przodem do balustrady, opierając o nią dłonie. Przekrzywił lekko głowę, trzymając jednak swoją uwagę na mężczyźnie i błądząc wzrokiem po jego twarzy w poszukiwaniu różnych reakcji.
- Rocinante. Okręt który ExoGeni wysłało z ekspedycją do Karath rok temu i który utraciło później w Lyessi - rzucił krótko. - Wiem co znajdowało się na jego pokładzie. Interesuje mnie wszystko na temat tego projektu, kto przy nim pracował, gdzie powstał, i tak dalej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 17:28

Reakcja Blackforda
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 17:38

Niewypowiedziana groźba nie została przez Idrisa niezauważona. Przyglądał się turianinowi spod lekko przymrużonych powiek. Ważył jego słowa w głowie, analizując możliwe opcje. Nie umknął mu status Widma, którego swoisty urząd Viyo reprezentował. Z pewnością był wpływowy - miał chociażby możliwość strzelać, nim zada pytania. Widm nie obowiązywały prawa, które trzymały w ryzach lokalną policję, a także nie ograniczały ich konwenanse sceny politycznej tego mikro świata dyplomatów lawirujących pomiędzy przestępcami.
- Słyszałeś, co mówiła Gauthier. Wiem wiele na temat tego, co dzieje się na Bekensteinie - odrzucił, zachowując spokój. Upijając znów łyk kończącego się już alkoholu, wzrokiem podążając gdzieś za plecy turianina, pustym spojrzeniem omiatając wyjście z balkonu, ku któremu się nie rzucił - przynajmniej na razie. Najwyraźniej zagrożenie, które insynuował swoją postawą Vexarius, wydawało mu się pozostawać w sferze pustych gróźb. - Możesz mnie zdjąć. Wsadzić do więzienia. A ja w areszcie wyśpiewam wszystko, co tylko wiem - uśmiechnął się lekko, powracając do niego wzrokiem. - Pociągnę za sobą wszystkich, jeśli będę musiał. I myślisz, że tylko ja narobię sobie wtedy wrogów?
Śmietanka towarzyska Bekensteinu być może nie była rozciągająca się na całą galaktykę potęgą, ale była miksem niebezpiecznych, dwóch cech - ogromnej ilości pieniędzy i fałszywego poczucia bycia ponad prawem. Nawet, jeśli najgorszym, co Idris mógłby Widmu wyrządzić było uprzykrzenie mu życia czy kolejny, nieudany zamach dostawcy przed jego własnym statkiem, ewidentnie było to coś, z czego skłonny był skorzystać.
Czy też niewzruszony jego groźbami, czy zwyczajnie nie wiedząc, o czym konkretnie mówił, mężczyzna westchnął lekko, nim dopił swój kieliszek i odłożył go na balustradę obok, wciąż trzymając dłonią na wypadek, gdyby ten miał spaść.
- ExoGeni produkuje setki statków każdego roku. Myślisz, że pamiętam każdy z nazwy? - mruknął, jakby usłyszał coś niedorzecznego. - Jeśli chcesz mojej pomocy, musisz powiedzieć więcej. Co go wyróżnia? Po cholerę ci te informacje?
Wzruszył lekko ramionami, obserwując turianina uważnie.
- Nie mam bazy danych firmy w głowie, a jeśli zacznę wyszukiwać coś, co mnie nie dotyczy, pokaże się to w logach - dodał z niechęcią, tłumacząc swoją odpowiedź. - Daj mi więcej danych.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 19:00

Vex westchnął cicho, kręcąc lekko głową.
- Idris. I za co bym cię do tego aresztu wsadził, za szpiegostwo przemysłowe? Ile za to teraz dają, dziesięć lat? Jestem Widmem, a nie detektywem z obyczajówki. - Przewrócił lekko oczami. - Jakbym chciał cię zdjąć, to bym po prostu przesłał do ExoGeni listę twoich ostatnich transakcji "handlowych", które odbyłeś ich kosztem.
Znając zamiłowanie korporacji do utrzymywania swoich tajemnic w sekrecie, problem prawdopodobnie rozwiązałby się wtedy sam. Nie byłoby więzienia, w którym Blackford mógłby wyśpiewać wszystko w uszy policjantów, nie byłoby polityków lub bogaczy, których mógłby obciążyć. Mężczyzna prawdopodobnie otworzyłby któregoś dnia drzwi przed asari czekającą na niego z zamówionymi kwiatami, a następnego nie pojawił się na swojej imprezie lub gali dobroczynnej. Bekensteinska śmietanka nie dowiedziałaby się niczego i nie miałaby obarczać kogo winą, a nawet jeżeli dotarłyby do niej plotki, to skąd pojawiłby się tam udział Widma? Biedny Idris, zawsze wydawało mi się, że coś było z nim nie tak, ale żeby sprzedawać sekrety swojej firmy? I pomyśleć, że chodziłam do niego na przyjęcia!
Pomimo swoich myśli, westchnął jednak ponownie i pokręcił głową.
- Ale źle mnie zrozumiałeś. To nie groźby, naprawdę przyleciałem tu ubić z tobą interes i liczę, że uda nam się to zrobić polubownie. Może to wpływ atmosfery przyjęcia lub Gauthier, ale jeżeli wejdziesz między węże... Nie macie przypadkiem takiego powiedzenia? - dodał łagodniejszym tonem, pozwalając sobie na oszczędny uśmiech i kończąc delikatny taniec lub też potyczkę myśli, która ledwo wyczuwalnie zawisła między nimi. Nieświadome wskazówki Zoé, które rzucała od czasu do czasu w ramach własnych argumentów, znajdowały sobie specjalne miejsce w jego umyśle, po tym gdy zaakceptował fakt, że to jej pole bitwy, a nie go. A po dogodnej sytuacji, którą mu zapewniła, nie chciał spłoszyć Blackforda - bo przecież miała rację. I płotka, i rekin miały jedną rzecz wspólną ze sobą nawzajem. Nerwowe ryby płoszyły się tak samo. - To po prostu negocjacje. Chcę mieć pewność, że obydwaj będziemy zadowoleni z ceny, którą podasz.
Gdy po wzmiance Rocinante napotkał opór ze strony mężczyzny, nie odpowiedział od razu. Ważył jego słowa, obracając w głowie to co wiedział oraz szacując to, ile powinien na ten temat powiedzieć. Ostatecznie nawet jeżeli mężczyzna nie wiedział nic na ten temat, to mógł się tego dowiedzieć w bazie swojej firmy, a jego reakcja była usprawiedliwiona. Mógł udawać niewiedzę, żeby kupić sobie czas, a następnie zniknąć, ale co by mu to dało?
- Proponuję, żebyś poszukał w folderze ze Sztucznymi Inteligencjami nieautoryzowanymi przez Radę - odezwał się po chwili, spoglądając w jego stronę i przekrzywiając lekko głowę. Dał mu parę uderzeń serca na zrozumienie implikacji tych słów, nim kontynuował. Niejako odpowiadało to na wszystkie pytania, które mu zadał. - Czy to wystarczy? Rada nie lubi jak łamie się ich wytyczne. Ale pamięta o tych, którzy pomagają jej uderzać po łapkach tych, którzy myślą, że mogą je ignorować.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 19:02

Vex, unik
<70%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 19:12

Blackford popełniał błąd bardzo wielu osób operujących w szarej strefie.
Zakładał, że Widma działają zgodnie z prawem. Że słynne powiedzenie o tym, jak to balansują na jego granicy, było wyłącznie przestrogą dla bandytów. Mało sprytnych kryminalistów, których mogli wsadzać za kraty więzienia w przerwach między przysłowiowymi pączkami. A w końcu Idris taki nie był. Idris zwinnie manewrował między tym, co wolno, a czego nie powinno się robić. Wykazywał się inteligencją, przez którą nie pozwoliłby porównać siebie do byle oprychów z Omegi, którymi prawdopodobnie Vex w jego mniemaniu zajmował się na co dzień.
Może dlatego jego ostatnia groźba była dla niego zaskoczeniem. Sprawiła, że mocniej zacisnął dłoń na kieliszku szampana, odruchowo unosząc go w górę by dopić coś, czego w zasadzie już nie było. Naczynie było puste od dłuższego czasu, ujawniając jego nerwowy tik, który zdradzał jego stan lepiej niż kąciki ust ponownie opadające w dół, niezdolne do zwalczenia siły grawitacji podtrzymywanej nieszczerą radością.
- Uwielbiam negocjacje - skłamał, z głosem nasączonym jadem. - Szczególnie z przedstawicielami prawa... Cóż, jakiegoś.
Uniósł wolną dłoń w górę, trąc zmęczone oczy. Z jednej strony nadal do przodu pchała go chciwość, z drugiej w tyle przytrzymywała go rozwaga. To nie było zwykłe spotkanie biznesowe, gdzie jedna osoba miała niewiele większy wpływ ponad drugą.
W tej chwili przypominało to bardziej konszachty z diabłem.
Diabłem, który szybko pokazał swoje oblicze.
Dwa słowa, które sprawiły, że mężczyzna zbielał, a jego brwi uniosły się wysoko w geście absolutnego zaskoczenia. Jego szok miał jednak inną podstawę, daleką od niewinności. W nerwowym zaciśnięciu ust i napiętej sylwetce Viyo dostrzegał świadomość tego, jaki temat poruszył.
A może nawet winę.
- To skomplikowany temat... - wydusił z siebie, w marnej próbie przywrócenia się do spokoju, którym potrafił emanować kilka minut wcześniej.
Idris Blackford doskonale wiedział, o jaki statek mu chodzi. Ale nitka, którą pociągnął za sobą Vexarius, wywołała gwałtowną reakcję. Silniejszą niż chciwość czy pewność siebie w otoczeniu, w którym się znajdowali. Mężczyzna otworzył usta, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale w ułamku sekundy zmienił zdanie. Kieliszek, który wcześniej trzymał w dłoni, poszybował w stronę turianina, by roztrzaskać się z hukiem na ziemi za jego plecami gdy Viyo zgrabnie wyminął lecący ku niemu pocisk.
Nie zważając na nic, na pozory, przewagę sił turianina, czy okoliczności, Blackford zwyczajnie rzucił się w kierunku drzwi, usiłując przed nim uciec.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 21:26

Wyświetl wiadomość pozafabularną Drobne reakcje i zmiany na twarzy Blackforda, które odkrywały kryjące się za nią emocje, były miłą odmianą od ostatnich tygodni do których przywykł. Maya, Elena, Arkadij, Etsy, Irissa, Steiger... Systematyka jego pracy oraz wyborów sprawiła, że towarzystwo, w którym obracał się w przeciągu poprzednich miesięcy, było przyzwyczajone do noszenia na twarzy solidnych masek, które skrywały ich prawdzie ja. Większość z nich czyniła to od lat, sprawiając że rozmowa z nimi przypominała delikatne obserwowanie grubego lodu lub skały, wyciągając swoje wnioski i domysły wyłącznie z cienkich szpar i szczelin, które nich powstały. Blackford był inny. W porównaniu z wielowarstwowym murem błękitnowłosej biotyczki, zwinnej zasłony umysłu Irissy czy stoickiego spokoju Steigera, jego własna maska przypominała cienkie, popękane szkło zaparowanego okna. Być może po prostu tak było i mężczyzna był kiepskim kłamcą, a być może to on tak się przyzwyczaił do wyzwania, które oferowały pozostałe osoby, które znajdowały się w jego życiu, że tym razem dostrzegł o wiele wyraźniej jak szkło kruszy się, a na jego pojawia się pajęczyna ostrych nitek. A być może po prostu tym razem wiedział gdzie zastosować nacisk, trafiając w wrażliwe miejsca i wywołując reakcję łańcuchową.
Bez względu na powody, gdy Blackford zrozumiał swoje położenie i implikacje jego niezbyt zawoalowanej sugestii, dostrzegł to w jego oczach; dostrzegł to w cieniu zajmującym miejsce we wnętrzu rozszerzonych tęczówek, w nerwowym tiku uniesienia do ust kieliszka, w napięciu mięśni i wymuszonym uśmiechu. Była w tym pewnego rodzaju beznamiętna satysfakcja, która pojawiła się niespodziewanie na dnie dziury stworzonej przez ostatnie kilka miesięcy.
- Cieszy mnie to - odpowiedział zdawkowo na jego uwagę, obracając się bokiem do balustrady i krzyżując ramiona na piersi. Jego wzrok przesunął się po twarzy mężczyzny i po jego osobie, wykorzystując to przesunięcie w równowadze sił, ale też dając mu parę sekund na zebranie myśli.
Kiedy Idris zbladł gwałtownie po jego ostatnich słowach, zorientował się, że być może nacisk był zbyt silny. Albo zbyt trafiony.
O ile napięcie i nerwy stanowiły sieć pęknięć na tafli szkła, tak strach i zaskoczenie, które wyrwały się na powierzchnię po jego odsłonięciu kart, strzaskały je w setkę błyszczących w świetle odłamków. Vex zorientował się w tym o uderzenie serca przed tym, nim czas gwałtownie skoczył do przodu, a Blackford poddał się pierwotnemu odruchowi "uciekaj lub walcz" i w jego stronę pomknął ciśnięty kieliszek. Uchylił się przed naczyniem jeszcze nim zorientował się co się dzieje; trzaskowi szkła za plecami towarzyszył zastrzyk adrenaliny, gdy jego własne odruchy ciała wzięły górę nad umysłem. Gdy mężczyzna rzucił się do balkonowych drzwi, on wystrzelił w jego stronę i złapał go za wszarz nim ten mógł wybiec z powrotem do sali, po czym szarpnął go do siebie i przycisnął przodem do barierki. Wolną ręką złapał go za ramię z omni-kluczem, zaciskając mu silnie dłoń na nadgarstku i wykręcając mu je na plecy, na wypadek gdyby Blackford postanowił uciec się do bardziej drastycznych metod. A także zasłaniając go własnym ciałem przed drzwiami balkonowymi, na wypadek jakby ktoś ciekawski postanowił zajrzeć przez nie do środka.
- Nie skończyliśmy negocjować, Blackford - powiedział zimno, pozwalając odrobinie własnych emocji znaleźć ujście na powierzchnię. - Naprawdę chcesz uciekać przez resztę życia, zarówno przed swoją firmą, jak i przed Radą? Myślisz, że jak długo wytrzymasz?
Dopiero, gdy mężczyzna znalazł się w jego uścisku, jego umysł dogonił odruch ciała i dotarły do niego implikacje reakcji mężczyzny, łącząc nitki za które uparcie ciągnął. Musiało to oznaczać jedną z dwóch rzeczy: albo okręt ExoGeni - a dokładniej Etsy - były na tyle ważnym i delikatnym dla nich tematem, że nawet osoba pokroju Blackforda o tym wiedziała i rozumiała konsekwencje zdradzenia takiej tajemnicy, albo mężczyzna był w to bardziej zaangażowany niż oboje z SI sądzili.
Wina, która przemknęła przez jego twarz, sugerowała to drugie.
- Świat jest skomplikowany. Pozwól, że uproszczę go dla ciebie, skoro zdecydowałeś że nie bawimy się w uprzejmości i pozory - powiedział cicho, zmuszając go do spojrzenia w dół balkonu na krawędzi, którego stali. - Wiem, że znasz temat o którym mówię. Powiesz mi wszystko co wiesz, a być może nikt nie dowie się o twoim w tym udziale i kto wie, może nawet zachowasz swoje małe królestwo w tym mieście. Mówiłem, że Rada pamięta o tych, którzy jej pomagają.
Zacisnął lekko dłoń, świdrując go spojrzeniem.
- Możesz też spróbować uciekać. Ale wtedy zarówno ExoGeni jak i Rada dowiedzą się o wszystkim oraz o twoim udziale w tym, a twoje życie jakie znasz się skończy i stanie się o wiele bardziej... skomplikowane. I jedyne pytanie będzie brzmiało kto znajdzie cię ponownie pierwszy: płatni mordercy twojej firmy czy ja. Masz jednak moje słowo, że wtedy nie będzie to na żadnym przyjęciu.
Wyprostował się lekko, dając mu dwie sekundy na przetrawienie swoich słów. Jego spojrzenie pozostało beznamiętne, gdy wpatrywał się w twarz Blackforda.
- Jest też trzecia opcja. Zabiorę twój omni-klucz i skorzystam z twoich uprawnień żeby dowiedzieć się wszystkiego sam, a ty znajdziesz się w jutrzejszej prasie pod nagłówkiem "lokalny filantrop wypadł po alkoholu przez balkon podczas gali dobroczynnej". Decyduj.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 21:45

Ah yes, "perswazja"
<50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

9 gru 2021, o 23:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Były pewne granice, które w życiu każdego biznesmena były istotne. Niczym kodeks, alternatywa dla turiańskiego honoru. Linie, których nie mógł przekroczyć, zarysowane wyraźnie gdzieś na polach jego zagubionej moralności. Najwyraźniej to, czego oczekiwał od niego turianin, zbyt głęboko wchodziło na terytorium, do którego nie zamierzał wchodzić.
Być może cząstka jego lojalności wciąż leżała u ExoGeni. Sztuczna Inteligencja powiązana z tak ogromną firmą była potężną informacją w ręku Widma, działającego z rąk Rady Cytadeli. Zabroniona technologia nie była tak zwykłym, pospolitym przestępstwem jak inne. Zagrożenie gethów, które odebrały swoim stwórcom ojczystą planetę, było świeżo zaleczoną blizną po ataku na Cytadelę sprzed dwóch lat. Nie istniały żadne ustępstwa, o których wiedział Viyo, a które umożliwiałyby niezależnym jednostkom zgłębianie tych dziedzin. Radna Irissa biorąc na swoje barki tę tajemnicę ryzykowała wieloma rzeczami - do pewnego stopnia być może nawet swoją posadą, nawet jeśli nie w sposób oficjalny.
Nic więc dziwnego, że Viyo natrafił na kamień. Nawet gdy oczy Blackforda zwróciły się w stronę przepaści pod nimi, a on sam mocniej złapał się balustrady, wpijając palce w betonową powierzchnię, jego szczęki zasnęły się jeszcze mocniej.
- Też mi, kurwa, wybór - prychnął w odpowiedzi na cały monolog, który sączył się z ust turianina. W jego głosie brzmiała determinacja, której wcześniej sobą nie pokazywał.
Idris Blackford nie zamierzał drgnąć - ani w dół balustrady, ani w stronę granicy, którą uznawał on sam. Kodeks biznesmena, strach przed groźniejszym niż Widmo przeciwnikiem, czy też kosekwencje, które poniósłby bez względu na to, czy pomoże turianinowi czy nie - coś powstrzymywało go od mówienia. Nie dorastał swojej renomie sprzedawania ExoGeni za każde pieniądze, które w jego oczach wydawały się tego warte.
Do czasu.
Gdy dłonie Widma zacisnęły się na jego szyi, z jego ust wydarł się zatrzymany w połowie krzyk. Pochwycił własnymi rękoma jego ramiona, wytrzeszczając oczy w przerażeniu i, nawet teraz, kompletnym szoku. Uniósł się na palcach wyżej, jakby starając rekompensować czyny Viyo, ale nie był w stanie, mimo swojego szamotania, wyrwać się z jego uścisku.
Nie znał jego planów. Nie wiedział, że Widmu może zależeć wyłącznie na pozbawieniu go przytomności. Nie znał Viyo ani jego kodeksu moralnego - znał swój, którego miarą oceniał innych. I właśnie z tego powodu, Blackford był kompletnie przerażony. Szamocząc się, usiłując wydusić z siebie choćby słowo, walczył o życie.
W pełni przekonany o tym, że Widmo zamierza go właśnie tego pozbawić.
Zrzucić jego ciało z balkonu, ale najpierw upewnić się, że nie przeżyje w magiczny sposób zderzenia. Zgarnąć z jego bezwładnego ciała omni-klucz. W końcu skoro nie chciał współpracować, Widmu pozostała tylko alternatywa, która wcześniej, znajdując się w sferze pustych gróźb, robiła na techniku wyłącznie umiarkowane wrażenie.
Jednak gdy w rolę wchodziło jego przetrwanie, wyznaczona przez niego granica okazywała się linią w piasku, znikającą bezpowrotnie pod jednym, mocnym podmuchem wiatru.
- P-powiem ci - wychrypiał, poświęcając jeden z cennych, niewielu oddechów jakie mu pozostały na wypowiedzenie tych słów, w których chowała się prośba o litość. - Powiem ci, tylko... puść.
Gdy dłonie Widma rozluźniły się, mężczyzna opadł bez sił na balustradę, łapiąc się jej kurczowo gdy zatoczył się lekko pod wpływem docierającego do jego mózgu tlenu. Odkaszlnął kilka razy, z trudem podnosząc się na równe nogi. W jednej chwili, dumna postawa Blackforda okazała się tyle warta, ile powietrze wypełniające jego wypiętą w niebo klatkę piersiową.
- ExoGeni nie zrobiło tej SI - odrzucił szorstkim, chrypiącym głosem, dłonią masując swoją obolałą szyję. - Tylko ją ukradło.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

10 gru 2021, o 01:08

Opór Blackforda i jego nagły protest sprawił, że cień i chłód w oczach turianina pogłębiły się w niemal fizyczny sposób. Nie odpowiedział na jego słowa, ale rozpoznał mur, gdy ten wyrósł przed nim spośród spękanych odłamków szkła. Nie wiedział czy był to mur istoty doprowadzonej pod ścianę, która zorientowała się, że żadna z dróg ucieczki które jej pozostały nie jest bezpieczna i która nie chciała wybierać mniejszego zła, wierząc że wciąż jakimś cudem uda jej się uwolnić z potrzasku pomimo faktu, że zbliżał się do niej drapieżnik i oddając swój los w ręce nadziei, licząc na to, że zdarzy się cud, że zagrożenie okaże się blefem, że tak naprawdę nie będzie musiała wybierać rodzaju swojej zguby, czy mur przedsiębiorcy, który niespodziewanie odnalazł w sobie pokłady lojalności do firmy, bo odkrył że z dwóch diabłów, ten bardziej znany jest bezpieczniejszy. Nie miało to znaczenia. Mur był tam i stawiał opór.
Tkwił w bezruchu przez kilka długich sekund, czując pod ramieniem napięte mięśnie mężczyzny, ale nic nie mówiąc. Zrezygnowanie z informacji posiadanych przez Idrisa nie wchodziło w grę - Etsy pokładała w nim zaufanie i rozwiązanie tej sprawy było czymś, coś co obiecał jej wiele miesięcy temu. I pomimo tego jak zakończyły się jego ostatnie obietnice, to jedno wciąż znajdowało się u podstawy jego osobowości oraz niepisanego kodeksu, który pozwalał mu zachować resztki moralności - lub też wrażenie, że to robi. Nie było to coś, co mógł skwitować "no cóż, próbowałem, nie udało się". Odrzucenie tego, bo napotkał zwykłą przeszkodę, byłoby odrzuceniem wszystkiego co dla niego zrobiła do tej pory. A to oznaczało, że Blackford musiał zacząć gadać.
Dostrzegł trzy własne ścieżki, które rozwidliły się przed nim na trzy różne strony, tak samo jak sugerował to przed chwilą Idrisowi. W pierwszej z nich puszczał mężczyznę wolno, nie chcąc ryzykować politycznego incydentu. Mężczyzna mógł z każdą sekundą zacząć krzyczeć i szamotać się, na balkon mógł wejść których z bogatych gości albo jeden z ambasadorów, ochrona mogła zainteresować się szamotaniną... Mógł puścić Blackforda, dowiedzieć się od Zoé gdzie mieszka i znaleźć go tam później, w bardziej prywatnych okolicznościach, w których wyciągnąłby z niego informacje siłą. O ile ten oczywiście by tam wrócił, a nie zaszył się gdzieś na długie miesiące lub w ogóle nie uciekł z planety, wracając w objęcia ExoGeni. Ta ścieżka była bezpieczna dla niego, ale niebezpieczna dla ich celu - bo zwyczajnie mógł stracić Idrisa na dobre.
Druga ścieżka stanowiła jej lustrzane odbicie. Nie mógł puścić Blackforda wolno, więc musiał z niego wyciągnąć informacje teraz. Nie mógł jednak zrobić tego tutaj, bo gdyby któryś z patronów wyszedł na balkon i zobaczył Widmo znęcające się nad jednym z gości, Zoé miałaby swoją extranetową rozrywkę w wieczornych wiadomościach, którą widziała wcześniej oczami wyobraźni. Nie mówiąc już o krzykach i problemach z ochroną, które eskalowałyby w coś gorszego, robiąc taki incydent, że Irissa bez zawahania wrzuciłaby go pod pociąg, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie problemy. A to oznaczało, że musiał sprawnie go obezwładnić, wezwać taksówkę pod balkon i wrócić razem z nim na Arae, gdzie mógłby wrzucić go do celi i mieć go dla siebie tak długo, jak mu się będzie podobało. Wszystko to zanim którykolwiek z gości zajrzy na balkon. Ta ścieżka była bezpieczna dla ich celu, ale niebezpieczna dla niego - bo nie potrafił określić co by się stało, gdyby w trakcie tej szamotaniny ktoś go nakrył. Lub dostrzegł jak wciąga nieprzytomnego Idrisa do promu.
Była też i trzecia ścieżka. Omni-klucz i wyrzucenie mężczyzny przez balkon. Coś co Viyo w pełni rozważał bez mrugnięcia okiem, przekreślając ten pomysł tylko i wyłącznie dlatego, bo narzędzie Blackforda mogło być równie bezużyteczne co i jego milczący właściciel. I gdyby tak było, to straciliby źródło informacji permanentnie, przekreślając cały plan.
- A naprawdę byłem skłonny ci zapłacić.
Nie potrzebował zbyt wiele czasu, żeby podjąć decyzję. Przerwał nagle bezruch i przesunął wolne ramię z ręki mężczyzny ku jego szyi, chwytając jego gardło i zaciskając na nim palce. Kiedy Idris zorientował się w tym co robi, Vex zacisnął dłoń silniej; jego spojrzenie ani drgnęło, gdy napotkał wzrok człowieka, w którym pojawiło się nagle czyste przerażenie oraz świadomość tego co się dzieje. Zaciskał palce nawet, gdy ten zaczął się szamotać, wiedząc że oddechu w jego piersi starczy tylko na chwilę i czując jak jego własne serce odmierza leniwie upływający czas, odliczając sekundy. Jego ciało przestawiło się na tryb walki, odsuwając na bok całą resztę i nasłuchując odgłosów za plecami, od strony drzwi balkonowych.
I wtedy mur rozsypał się tak samo jak chwilę wcześniej maska Blackforda, ujawniając ten sam materiał z którego był zbudowany - szkło udające niezachwiany kamień.
Wychrypiane słowa mężczyzny sprawiły, że Vex zmrużył lekko oczy. Przytrzymał go jeszcze przez chwilę, nim uścisk jego palców zelżał, a w końcu zniknął - uwalniając go ze swojego chwytu. Cofnął rękę, ale nie odsunął się od Blackforda, dalej blokując jego drogę do wyjścia i będąc gotowym ponownie go chwycić, gdy ten zacznie krzyczeć. Informacja, którą mężczyzna ujawnił, sprawiła jednak że zaczął uważniej słuchać.
- Mów dalej - powiedział cicho, pozwalając jednak mu złapać oddech, podczas gdy jego tęczówki śledziły go beznamiętnie. - Komu?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

10 gru 2021, o 02:14

Ludzie zwykle pokazywali swoją twarz w obliczu zagrożenia - tak prawdziwą, jak prawdziwe było. Nie jednak intencje Widma były w tej chwili istotne, a to, w jaki sposób postrzegał je Blackford. Nie wiedząc o tym, że wyciśnięcie z niego informacji było dla niego istotniejsze niż po prostu zdobycie siłą jego omni-klucza, bał się - jak każdy człowiek bałby się znajdując w jego położeniu. Widmo Rady miało potężne wpływy. Nietrudno było uwierzyć, że Viyo mógł zrobić co chciał, a Rada przymknęłaby na to oko, traktując śmierć Idrisa jako efekt uboczny powiedzenia cel uświęca środki.
Tyle, że coś w jego twarzy się zmieniło gdy turianin podchwycił rzuconą ku niemu, zastępczą nitkę. Jego zaciekawienie wyjawiło zainteresowanie, natrafienie na podatny grunt, ale też zrozumienie z drugiej strony. Oczy Idrisa znów nieco się poszerzyły, a chłodne tęczówki spoglądały na Widmo przez dłuższą chwilę, podczas gdy jego myśli w głowie prowadziły ze sobą wyścig.
Gdy jedna z nich zwyciężyła, przez grymas bólu przebił się uśmiech. Nie był ładny, ale na swój sposób był szczery. Wyrażał jego ponure rozbawienie, ironię sytuacji.
- Jesteś tym Widmem - zauważył, a oświecenie połyskiwało w jego oczach, rozświetlając ich mrok. - Tym, które zabrało statek.
Nie śpieszył się do ucieczki. Wręcz przeciwnie, parsknął śmiechem, pustym, gorzkim, ale na swój sposób satysfakcjonującym dla niego. Cały ten czas musiał zastanawiać się dlaczego to on miał takiego pecha, by stać się celem Widma - gdy nagle znalazł w swojej głowie odpowiedź, lepiąc strzępki informacji z ogromem własnych wniosków, rzeczywistość stała się nieco bardziej przejrzysta. Ba! Wyglądał, jakby nawet, na swój sposób, to rozumiał.
Pochylił się, opierając o betonową balustradę. Gdyby nie to, że Widmo go zasłaniał, ktokolwiek zerkający na balkon mógłby zastanawiać się co takiego przed chwilą się stało. Idris nadal dyszał mocno, opierając dłonie o kolana, pochylając się nad podłogą. Kto by pomyślał, że bycie duszonym wykańcza człowieka mocniej, niż bycie po stronie atakującego?
- Słyszałem o tobie. Myślisz, że dlaczego... - odetchnął, podnosząc głowę i mierząc go wreszcie spojrzeniem. - Dlaczego latasz tym statkiem i nikt, ale to nikt cię nie ściga?
Jego pytanie zawisło w powietrzu odosobnione, gdy znów jego ciałem wstrząsnął kaszel. Wyprostował się, wierzchem dłoni ocierając usta.
- Nikt nie uprzykrza ci życia, nikt nie próbuje tego statku odzyskać? Jest przeklęty, Vexariusie - westchnął, nadal z szerokim uśmiechem na swoich ustach.
Jak gdyby zrozumiał, że nawet, gdyby chciał, nie będzie dla Widma żadnym źródłem informacji, co jednocześnie czyniło go zwycięzcą.
- A ty razem z nim.
Ktoś wsunął się na balkon, rozgadany przez omni-klucz, ale dostrzegając pełne napięcia spojrzenie turianina cofnął się z powrotem do środka, szukając dla siebie innego, bardziej ustronnego miejsca.
- Nie wiem, skąd wzięli tę SI - odrzekł wreszcie, wracając do meritum. - Naprawdę, nie mam pojęcia.
Wydawał się mówić szczerze. Nawet uniósł lekko ręce w obronnym geście, przygotowując się na potencjalny atak, który miałby wyniknąć z braku zadowolenia turianina z jego odpowiedzi.
- Wiem, że ExoGeni wykorzystało do tego Handlarza Cieni - dodał, skupiając się na przypomnieniu sobie szczegółów. - Sugeruję zapytać jego. Jeśli uda ci się z nim skontaktować. - wzruszył lekko ramionami. - Podobno nie lubi stróży prawa.
Choć Viyo nadal blokował mu przejście, przesunął się lekko, odrobinę, w bok, sugerując, że bardzo chciałby opuścić ten balkon.
- A teraz puść mnie w cholerę - rzucił, chowając w głosie prośbę pomimo agresji w słowach.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

10 gru 2021, o 17:37

Zrozumienie, które pojawiło się w spojrzeniu Blackforda po gonitwie myśli oraz emocji odbijających się na jego twarzy, sprawiło że Vex zmrużył lekko oczy, niejako potwierdzając jego nowe przypuszczenie. Nie miał pewności co dokładnie oznaczały wątki, które mężczyzna połączył w swojej głowie, ale zmiana w jego postawie była wyraźna. I to w stronę, w którą raczej mu się to niezbyt podobała. Strach Idrisa był podatnym gruntem, które właśnie zaczęło dawać plony, ale teraz gdzieś zniknął pod naporem nowych informacji i jednego, niewłaściwie zadanego pytania. Wyglądało na to, że człowiek jednak rzeczywiście go kojarzył, nawet jeżeli wcześniej nie połączył nazwiska z twarzą, być może nie znając żadnego z nich. Było jednak coś dziwnego w jego reakcji, coś co nie przypominało wszystkich drzwi, które do tej pory zamykały się przed nim, gdy próbował przebić się przez blokadę informacyjną ExoGeni.
Mylił się jednak przynajmniej w jednej kwestii. Wciąż posiadał informacje, których Vex potrzebował.
- Nie jestem przesądny - powiedział beznamiętnie, wytrzymując wzrok Blackforda. Nie ruszył w jego stronę, pozwalając mu złapać oddech, ale śledził jego ruchy z taką samą czujnością, jakby ten trzymał w ręku wymierzoną w jego stronę broń. - I nie sądzę, żeby wielomilionowa korporacja również była. Musisz się bardziej postarać, jeżeli chcesz mnie przekonać, że ExoGeni porzuciło swój okręt, bo ktoś wyrządził im przysługę zabierając go.
Brak reakcji korporacji zastanawiał go czasami przez ostatnie miesiące, ale stosunkowo łatwo zrzucił to na karb swojej pracy. Był Widmem, ciągle podróżował z miejsca na miejsce, Etsy zacierała za nim ślady na bieżąco i miała wgląd w bazę jego oprawców... To nie sprzyjało wysyłaniu zabójców. Założył, że ktokolwiek zajmował się projektem SI, po tym jak odkrył że kara ze strony Rady nie nadeszła od razu po stracie statku, uznał że być może nie warto zwracać na siebie uwagi posyłając za turianinem grupę morderców. Że strata została wliczona w koszty, bo było to najbezpieczniejsze co mogli zrobić, nie ryzykując jeszcze większych konsekwencji.
Słowa Idrisa sugerowały jednak coś innego.
Szelest odsuwanych drzwi urwał się w momencie, gdy Vex odwrócił głowę w ich stronę. Ostrzegawczy wzrok, który posłał w stronę gościa zaglądającego pechowo na balkon, potrafiłby wypalić dziurę w poszyciu statku, ale teraz tylko przegonił pechowego natręta.
- Chyba się nie zrozumieliśmy, Blackford. - W jego głosie zabrzmiała stał, gdy wrócił spojrzeniem ku swojemu rozmócy. Kiedy mężczyzna przesunął się w bok, wyprostował dłoń i popchnął go z powrotem na balustradę, nie na tyle mocno, żeby wyrzucić go poza nią, ale wystarczająco, żeby sugestia tego pozostała otwarta. - Nie kupuję twojego "nie wiem". Dlaczego ExoGeni ukradła tą SI i dlaczego chciała ją na tyle, że skorzystała z usług Handlarza? Co z nią robili? Dlaczego uważasz, że okręt był przeklęty? Kto jeszcze pracował przy tym projekcie?
Przysunął się o kolejny krok, górując nad człowiekiem i jeszcze bardziej ograniczając mu miejsce. Życiorys Idrisa urywał się w chwili w którym zaczął pracować nad tajnymi projektami korporacji. Vex nie połączył wcześniej luźnych wątków, ale teraz te zaczęły się układać w szkielet całości. W końcu mężczyzna nie posiadał bazy danych swojej firmy w głowie, więc wyjaśnienie jego błyskawicznej znajomości tematu mogło być tylko jedno.
- Nim zostałeś specjalistą komunikacji, byłeś mechanikiem okrętowym. Czy to dlatego zostałeś zaproszony do pracy przy Rocinante? - zapytał zimno. - Jaka była twoja rola?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

14 gru 2021, o 00:59

Wbrew kolejnym naciskom, Blackford nie zmienił swojego wyrazu twarzy. Nadal napędzany strachem, jedynie kręcił głową, przecząc każdemu kolejnemu pytaniu, które stawiał przed nim turianin. Odpowiedzi, których Viyo poszukiwał, nie znajdowały się za następną ścianą, którą mogła zburzyć jedynie odpowiednio duża dawka lęku.
Nawet, gdy mężczyzna obrócił się i chwycił dłońmi mocno balustrady, skamieniały z przerażenia, które wywołał w nim ten widok, jego usta pozostały długi czas zaciśniętą, wąską linią.
- Za posiadanie i używanie Sztucznej Inteligencji ExoGeni może stracić licencję na operowanie w obszarze rady. To może zrujnować całą firmę. Naprawdę myślisz, że gdybym przy tym pracował, mógłbym balować na Bekensteinie sprzedając ich sekrety? - syknął, gdy beznadzieja tej sytuacji zaczęła manifestować się w jego głosie pod postacią złości.
Złości na sytuację, w której się znalazł, na zachowanie Widma, które uparcie drążyło dalej źródło, które mężczyzna uznawał za suche. Złości na Bekenstein i przyjęcie pełne osób, które nawet jeśli widziało to, co działo się na balkonie, to postanowiło to ignorować. Odejść, odwrócić wzrok.
Cieszyć się, że nie padło na nich.
- Zrzuć mnie z tego balkonu jeśli chcesz - prychnął wreszcie, w bardzo fałszywej pewności siebie podchwytując stalowe spojrzenie turianina, odpowiadając mu własnym. Równie zimnym, nawet jeśli chłód był jedynie fasadą kryjącą po drugiej stronie lęk. - Nie pracowałem na Rocinante. Odsunięto mnie od projektu gdy tylko dodano do niego nielegalną technologię. Nie wiem nic o tej pieprzonej SI. Pojawiła się nagle, choć nikt nigdy jej nie tworzył. ExoGeni nigdy nie miało odpowiednich ludzi, którzy mogliby coś takiego stworzyć.
Odsunął się lekko, walcząc z naturalną potrzebą odejścia od krawędzi przepaści, zamiast tego woląc odsunąć się dalej od twarzy i rąk Widma.
- Instalowałem systemy komunikacji. Nic poza tym. I dzięki, kurwa Bogu, bo każdy, kto pracował przy tym przeklętym okręcie nigdy więcej o nim nie mówił, lub zostawał "oddelegowany" do pracy w placówkach na jakimś totalnym wypizdowie, z dala od cywilizacji.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

14 gru 2021, o 23:57

Wspólne dobro biznesmenów oraz bogaczy uczestniczących w przyjęciu kończyło się w miejscu, w którym zaczynało się przetrwanie lub zysk. Było to widać zarówno po ich wzajemnej kulturze oraz fałszywych uśmiechach, jak i po tym gdy ich wzrok podążał za tym, co było akurat najbardziej popularne lub pożądane. Balkon stał się społecznym tabu w momencie, w którym Blackford i Widmo zostali na nim sami za sprawą rudowłosej; nikt nie chciał wplątywać się w sprawę, która ich nie dotyczyła, a ciekawość mogła napędzać znudzonych filantropów tylko do pewnego momentu. Być może sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby to ktoś bardziej szacowny znalazł się pod ostrzałem przedstawiciela Rady, ale użyteczność i lojalność do gloryfikowanego barmana zaczynała kruszyć się w chwili, w której zagrożenie stało się bardziej namacalne. Idris nie był kimś kogo wdzięczność mogła się im potem opłacić, kimś dla przysługi kogo warto byłoby się narażać.
Widma były złe dla interesów. Prawda, która była niezmienna nawet po drugiej stronie galaktyki.
Świdrował mężczyznę wzrokiem przez długie sekundy, nim w końcu niechętnie uznał, że mu wierzy. To co mówił było namiastką wiedzy, której z Etsy potrzebowali, ale Blackford wydawał się nie wiedzieć nic więcej. Strach zostawiał ślady na masce pewności siebie, ale jeżeli ukrywał pod nią coś jeszcze, próbując manewrować słowami dookoła prawdy, to atmosfera przyjęcia niezbyt sprzyjała do głębszego naciskania. Mógł naginać tutejszą gościnność tylko do pewnego momentu, wiedząc że granica za którą wieści o przesłuchaniu trafią do Fourniera i ten zdecyduje się zadziałać, była cienka i niezbyt daleko.
- Być może powinienem - mruknął na wyzwanie Blackforda, przypatrując mu się chłodno. - Nazwiska. Jeżeli pamiętasz kogoś z tych oddelegowanych na koniec świata, to teraz jest ten moment, by się tym podzielić nim stracę cierpliwość.
Nitka pajęczyny, którą zaoferował mu człowiek, była bardzo cienka. Handlarz Cieni... Vex słyszał o tajemniczym sprzedawcy informacji, bo niewielu było takich, którzy by o nim nie wiedzieli, ale jego świadomość kończyła się w tym miejscu. Wyglądało na to, że ponownie miał podążyć za kimś, kogo istnienie było wielokrotnie kwestionowane i kto żył ze swoich sekretów, nadając znajome uczucie całej sytuacji. Nawet jeżeli o całe ligi bardziej skomplikowane.
Wbrew swoim słowom po chwili jednak cofnął się o krok, oddając Idrisowi jego przestrzeń.
- Osobiście nie mam nic do twojej firmy, Blackford. Ostrzegłbym że próbują dotykać się niebezpiecznych tematów bawiąc się Sztuczną Inteligencją, handlując z Handlarzem Cieni i wysyłając okręty na zapomniane przez duchy planety, ale... - Wzruszył nieznacznie ramionami, pokazując że ironia sytuacji - lub hipokryzja - mu nie umknęła. Wsunął dłoń do kieszeni i odsunął się na bok, odsłaniając przejście z powrotem do wnętrza budynku.
- Wracaj do swojego pierwszego świata. Powiedziałem, że nie widzę powodu by psuć ci twoje gniazdko i miałem to na myśli - powiedział oszczędnie. - Jeżeli mnie nie okłamałeś i niczego przede mną nie zataiłeś, nie zobaczymy się już więcej i za kilka dni lub tygodni o mnie zapomnisz. Może nawet wcześniej, jeżeli to co mówią o twoich imprezach jest prawdą.
Nie zatrzymywał już człowieka, jedynie odprowadzając go milczącym spojrzeniem. Jeżeli ten zniknął za drzwiami balkonu, odwrócił się przodem do balustrady i oparł o nią dłońmi, ponownie zawieszając wzrok na rozświetlonych w ciemności budynkach, chociaż myślami wybiegł o wiele dalej.
- Wygląda na to, że czekają nas dalsze poszukiwania. - rzucił cicho w przestrzeń przed sobą, korzystając z faktu, że został sam i kierując słowa do Etsy. - Dostałaś się do jego omni-klucza?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

15 gru 2021, o 00:25

Blackford nie miał dla niego żadnych informacji. Nawet, jeśli Widmo usiłowałby przerzucić go przez barierkę i jedną dłonią usiłować przytrzymać ciało przed upadkiem, mężczyzna mógłby zaledwie zakwilić, zarzekając się o swojej niewinności.
- Zaraz, zaraz... - mruknął, usilnie starając się przypomnieć coś, co mogłoby być dla Widma wartościowe.
Tego jednego nie dało się mu odjąć. Idris wydawał się próbować - nie ze swojej altruistycznej chęci pomagania, ale z jego chęci do wciśnięcia Widmu czegoś, dzięki czemu ten wypuściłby go wolno. Nie chciał tkwić tutaj, na balkonie, w bezpośrednim niebezpieczeństwie, w szczególności ze świadomością tego, jak mało znaczyło jego życia gdy w rolę wchodziło bezpieczeństwo innych biznesmenów.
Tych, którzy naprędce przemykali obok drzwi, tracąc zainteresowanie wyjściem na zewnątrz gdy dostrzegali napięte barki turianina.
Tych, którzy spytani o to, co działo się na zewnątrz machali ręką, przypominając, jak szalonym człowiekiem był przecież Blackford, ze swoją lekkomyślnością i luźnym usposobieniem.
- Przyjemność nie po mojej stronie - prychnął, ale dopiero wtedy, gdy Widmo lekko odsunął się od niego, jak gdyby ten metr odległości dawał mu fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Viyo był wyszkolony. W tak małym terenie, żadna odległość nie sprawiałaby mu problemu gdyby zmienił zdanie i postanowił dać mężczyźnie nauczkę. Niemniej, oczami cywila, sam nieagresywny gest lekkiego wycofania stanowił przyzwolenie na powrót do życia, którego nie chciał utracić.
Odsunął się, wreszcie wymijając go ostrożnie. Im dalej od niego się znajdował, tym szybciej gnał do wyjścia z balkonu, nie zważając na krótką chwilę na pozory i udawanie w pełni spokojnego.
Gdy zostali kompletnie sami, wiatr wył lekko w jego uszach, muskając twarz. Etsy była tam razem z nim, od samego początku, ale dopiero teraz odezwała się po raz pierwszy.
- Przesłane przez niego nazwiska pokrywają się z tym, co mówił - przyznała, analizując dane, którymi podzielił się z nimi Blackford. - Słuch o tych ludziach zaginął, lub znajdują się w placówkach mocno rozproszonych po galaktyce. Duża część z nich znajduje się w Systemach Terminusa, co może utrudniać nam poszukiwania.
Status Widma respektowany był wyłącznie tam, gdzie drugiej stronie zależało na uznaniu Rady. Terminus był zlepkiem różnych kultur, często kompletnie obojętnych na galaktyczne prawo.
- Wydaje mi się, że kontakt z Handlarzem Cieni nie będzie trudny - dodała, wciąż pod postacią małej ikonki komunikatora na jego omni-kluczu, nie pokazując swojej prawdziwej twarzy. - Twoi towarzysze na Thessii wydają się być mocno z nim związani.
Na urządzeniu turianina od razu znalazły się artykuły - drobne poszlaki łączące kartel Thessiański z handlem informacjami z samym Handlarzem Cieni. Etsy wykorzystała zależność, podsuwając mu jedną z możliwości - co prawda niepewną, niebezpieczną i, potencjalnie zamkniętą jako ścieżka wyboru, ale jakąś.
W końcu Handlarz Cieni nie lubił się z prawem i status widma niewiele był w stanie w tej kwestii poradzić bez żadnego wsparcia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Mgławica Węża->Boltzmann] Bekenstein

15 gru 2021, o 11:48

Poszukiwania w Systemach Terminusa miały zarówno swoje wady i jak zalety. Tamta część galaktyki znajdowała się poza zasięgiem praw Rady, stanowiąc terytorium wolne od jej wpływów, co ograniczało jego możliwości… ale też i poszerzało pozostałe. Ingerując w społeczeństwa żyjące poza granicami "cywilizowanych" obszarów nie ryzykował wywołania incydentu galaktycznego, nie musiał zastanawiać się nad konsekwencjami politycznymi, nie musiał delikatnie stąpać. Tam jego siła uprawnień Widma była proporcjonalna do siły argumentów, które zdecydowałby się użyć. Brak praw osłabiał przysługujące mu swobody ze względu na stanowisko, ale minimalizował również konsekwencje w przypadku bardziej bezpośredniego podejścia.
Co działało w obie strony. Nikt nie ścigałby ludzi odpowiedzialnych za zamordowanie Widma, gdyby jego ciało znaleziono w którymś z układów Terminusa.
- Ale przynajmniej daje nam to jakąś alternatywę, jeżeli inne drogi zawiodą. Lub jeżeli Handlarz nie będzie chciał z nami rozmawiać - odpowiedział na uwagę Etsy, skinąwszy nieświadomie głową. Ograniczenia Terminusa niestety nie zatrzymywały się wyłącznie na literze prawa oraz jego uprawnieniach. Tamtejsza społeczność stanowiła zlepek indywidualnych kolonii, baz korporacyjnych, stacji piratów, grup poszukiwaczy, placówek naukowych… Pod kątem informacyjnym był to komunikacyjny koszmar. Brak zcentralizowanych baz danych do których Etsy mogłaby się włamać, brak powiązanych jednostek między którymi swobodnie łączyłyby się logistyczne i informacyjne nitki, brak prostej struktury. Każda z nich była oddzielnym bytem, a to zwiększało trudność i czas poszukiwań.
- Wygląda na to, że tak czy siak czeka nas pakt z diabłem - stwierdził w końcu, obracając się plecami do barierki. Przesunął spojrzeniem po artykułach i danych podrzuconych przez SI, które sugerowały ich następny przystanek. Przynajmniej potencjalny. Współpraca z kartelem niosła niemal równie tylko problemów co i zalet, ale z pewnością była jakąś ścieżką, którą mogli podążyć.
- Szukaj dalej. Preferowałbym bardziej bezpośrednie źródło, żeby zminimalizować liczbę pośredników, ale jeżeli skończą nam się opcje to będziemy musieli porozmawiać z Gemmą. Wątpię, żeby pomogli nam z dobroci serca - zgodził się, pocierając spinkę do mankietu w zamyśleniu. Przepustka do klubu, w którym urzędowała przedstawicielka rodziny mafijnej, była jedną z kart przetargowych, które wciąż posiadał, a którą pozyskał kiedyś pod wpływem przeczucia, nie sądząc żeby kiedykolwiek mu się przydała. Mylił się, jak w wielu przypadkach.
I pomyśleć, że wtedy obiecywał sobie, że gdy skończy podążać za wątkiem z AZ-99, to zajmie się Kartelem. Widząc w nich kolejną galaktyczną ranę, którą należało uleczyć.
- Handlarz Cieni sprzedaje i kupuje informacje. Dzięki Castorowi mamy kilka na zbyciu, więc może jego ciekawość przeważy ostrożność współpracy z Widmem - zauważył, odbijając się od oparcia i prostując. - Wracam na przyjęcie, poudawać że się świetnie bawię. Spróbuję wypytać Gauthier czy nie zna kogoś z tej branży. Węże takie jak oni lubią sekrety, może więc wie coś więcej - dodał, wygładzając połę marynarki, wsuwając jedną dłoń do kieszeni i ruszając do wyjścia, żeby poszukać w środku swojej tymczasowej, rudowłosej towarzyszki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”