W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 sty 2022, o 20:06

- Nie - Ledeia pokręciła głową przecząco. - Numeracja zaczynała się od 571203... Ale niewątpliwie to wszystko musi mieć ze sobą związek.
Zielony, wiszący w powietrzu kamień powoli, jakby nie spiesząc się zmierzał w ich stronę. Nie sposób było określić czy to, czymkolwiek było miało wrogie czy nie zamiary. Biorąc pod uwagę fakt, że z nagrania, które posiadała Annabelle wynikało, że kontakt z zielonym kamieniem wiązał się z unicestwieniem, to decyzja o natychmiastowym odwrocie brzmiała sensownie i logicznie. Santus pomogła najpierw Reguerze wdrapać się do szybu, potem Dagan, przez ramie zerkając jak blisko jest złowrogi kamień. Zielona poświata pokonała już połowę drogi dzielącą ich od końca korytarza gdzie obiekt pojawił się wcześniej. Zanim turianka zdołała się bliżej przyjrzeć obiektowi, dwie pary rąk wciągnęły już ją na górę. Łapiąc stabilizację odwróciła się pomagając Blackley w ostatniej chwili zanim kamień do niej dotarł wciągnąć się na górę. Trudno było stwierdzić czy to przez adrenalinę czy też pośpiech jej skan taktyczny niczego nie pokazał. Błąd danych - to wszystko.
Korytarz serwisowy. był na tyle wysoki, że spokojnie mogły stać tam wyprostowane. Wdrapały się na stalowy mostek nad dziurą zerkając w dół na kamień.
- Cholera jasna - mruknęła Ledeia schowana za Dagan. - Co to jest?!
Pulsujący zielenią kamień zawisł w miejscu, w którym jeszcze sekundę wcześniej znajdowała się cała czwórka. Z ulgą mogły stwierdzić, że obiekt nie podąża za nimi, zupełnie jakby jego pole widzenia skupiało się tylko na tym co przed i za, a nie był w stanie sprawdzić góry i dołu. Przypatrywały się mu przez chwilę, kamień miał w sobie coś, co przyciągało do siebie. Zielone światło niemal hipnotyzowało z tej odległości mogły zobaczyć, że jest on niemalże idealnie okrągły. Na jego powierzchni wyryte były symbole, jednak żaden z nich nic nie mówił ani ziemiankom ani turiance.
- Patrzcie - szepnęła Santus jakby bojąc się, że obiekt je usłyszy. - Wygląda jakby składał się z przesuwanych pierścieni.
Dagan, która skupiona była na działaniach AMSU teraz dokladnie do samo widziała na swoim omni-kluczu. Kamień składał się z pierścieni, a każdy z nich pokryty był symbolami. Sonda przetwarzała dane wyszukując informacji w galaktycznych bazach danych. Trwało to sporą chwilę, cała reszta w tym czasie mogła swobodnie przyglądać się pochłaniającej ich zieleni.
Wreszcie AMSU wypluło informacje, chociaż nie do końca były one tym, czego Dagan by oczekiwała. Na omni-kluczu wyświetlił się podporucznik artykuł ze strony Extranetowej asari. Artykuł ten był naukowy, przeznaczony jedynie dla wąskiej grupy odbiorców zainteresowanych archeologią, datowany na rok 1963.
TAJEMNICZE ZNALEZISKO NA POLACH TY'EMA.
Naukowcy poświęcają często całe swoje życie poszukując odpowiedzi na dręczące ich pytania. Niejeden archeolog przeczesał pustynię by znaleźć zaledwie mało znaczące artefakty. Tymczasem (jak to w życiu bywa) wiele z odkryć zostało dokonanych zupełnie przypadkowo przez amatorów.
W 1963 roku młoda asari wraz ze swoją partnerką postanowiły przeprowadzić remont swojego domu. Po wyburzeniu jednej ze ścian, po jej drugiej stronie znalazły dziwne pomieszczenie. Nieco przestraszone odkryciem kontynuowały prace remontowe, odsłaniając podziemny tunel prowadzący do miasta 85 m w głąb ziemi. W jego głębinach niespodziewanie natrafiły na kamień wypełniony dziwnymi symbolami.
Kamień został przeniesony do laboratorium badawczego w Thessi, gdzie zostanie poddany dokładnym analizom.
Więcej informacji co się potem stało ze znaleziskiem nie było, za to po chwili sonda zamigała na czerwono a na omni-kluczu Rebeki pojawiła się informacja "Błąd krytyczny. Brak dostępu. Ściśle tajne."
- Jaki on jest piękny - mruknęła Ledeia wciąż wpatrując się w wiszący pod nimi kamień. - Chcę go dotknąć.
Elizabeth i Annabelle odczuwały dokładnie taką samą, nie dającą się powstrzymać chęć wyciagnięcia dłoni do kamienia i tylko Dagan z nosem w omni-kluczu zauważyła, że coś jest nie tak.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 20 sty 2022, o 21:55 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

20 sty 2022, o 14:57

Gdy tylko skryły się w tunelu serwisowym, Rebecca odetchnęła cicho. Nie straciła czujności, ale jednak lepiej było być tu niż tam, na dole, w towarzystwie tego dziwnego... czegoś.
Czegoś, co okazało się być bardziej problematycznym, niż się wydawało.
Pomysł przeskanowania dziwnego obiektu był naturalny, Dagan nie dziwiła się więc, że to samo postanowiła uczynić także Blackley. Wielokrotne sprawdzenie obcej formy było zresztą dobrym pomysłem - nie było czegoś takiego, jak za dużo informacji. Nie wiedząc, z czym mają do czynienia, powinny jak najprędzej uzupełnić te luki. Nie mogły nawet myśleć o zawieraniu kontaktu z czymś, o czym nie wiedziały zupełnie nic. Czy to wróg? Przyjaciel? A może w ogóle coś - ktoś? - co wymyka się takim prostym szufladkom? Musiały dowiedzieć się czegokolwiek, żeby móc ocenić własne położenie i zaplanować dalsze kroki.
Przyglądając się obiektowi przez kamery AMSU, Rebecca przygryzła wnętrze policzka w zamyśleniu. Dziwne pierścienie składały się na jednolitą konstrukcję przypominającą trochę sondę. Ograniczone pole widzenia obiektu zdawało się potwierdzać, że jest to raczej jakieś urządzenie aniżeli faktycznie żywe stworzenie, które przecież rozejrzałoby się raczej wszędzie - łącznie z górą. Całą kulistą powierzchnię pokrywały też symbole, tych jednak Dagan nie rozpoznawała. Podporucznik drgnęła lekko. Gdyby mogła przyjrzeć się kamieniowi wystarczająco długo, by móc uruchomić wyszukiwanie w bazach danych Przymierza...
Nie zrobiła tego, nagle orientując się, że nie powinna. Że z tymi, które na stworzenie spojrzały - czyli wszystkimi poza nią samą - coś jest bardzo nie tak.
- Nie patrzcie na to - syknęła półgłosem, a gdyby samo zawołanie nie pomogło, szarpnęłaby kolejno każdą z kobiet, zmuszając do odwrócenia wzroku od obiektu. - To... coś robi. Przyciąga was do siebie. Nie patrzcie, do cholery. Zajmijcie się lepiej tym. - Bez wahania podetknęła im pod nosy swój omni-klucz z wyświetlonym artykułem. Sama przejrzała już tekst pobieżnie, ale... Nie rozumiała. Nie do końca.
- O co zakład, że to ten sam obiekt - lub przynajmniej taki sam? - mruknęła po chwili, gdy kobiety mogły się już zapoznać z tekstem. Wprawdzie nie takiego efektu skanu spodziewała się, uruchamiając AMSU, ale lepsze to, niż nic.
Nie, żeby tekst przynosił im jakieś specjalne odpowiedzi.
Upewniając się, że żadna z pozostałej trójki nie będzie już przyglądać się dziwnej kuli, Rebecca znów skupiła się na omni-kluczu. Uruchamiając najpierw zwyczajną, ogólnodostępną przeglądarkę extranetową, a potem także wyszukiwarkę baz Przymierza, zaczęła szperać. Zrobione naprędce zdjęcia symboli pokrywających kamień, dziwaczne znalezisko asari, podziemne miasto i projekty badawcze na Thessi, jak też nawet istotne wydarzenia z 1963 roku - interesowało ją wszystko. Prędko wklepywała kolejne hasła, przekopując się przez kolejne pokłady mniej lub bardziej istotnych treści.
Potrzebowały informacji, a w zdobywaniu ich była bardziej niż dobra.
- Słyszałyście w ogóle o czymś takim? - zapytała półgłosem w międzyczasie, nie podnosząc nosa znad omni-klucza. - O tym znalezisku na Thessi? Skoro powstał artykuł naukowy, to nie było to aż tak tajne. - Drgnęła lekko, gdy AMSU zamigotało nagle, a na omni-kluczu pojawił się komunikat o błędzie. Ściśle tajne? Dagan znowu zamilkła, myśląc intensywnie.
Jaka była szansa, że to, z czym miały do czynienia, było jakimś projektem? Czymś stworzonym celowo nie przez żadne obce formy życia, ale przez którąś ze znanych ras - albo ich protoplastów?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

22 sty 2022, o 13:02

Wyglądało na to, że ucieczka przed tym dziwnym czymś... Nie, nie ucieczka. Taktyczny odwrót był słuszną decyzją. Jednakże nawet, gdy już wycofali się na bezpieczniejszą pozycję, która dawała im widok z góry na dziwną, pulsującą i świecącą kulę, coś było nie tak. Skan Taktyczny Elizabeth nic nie wykazał odnośnie obiektu, który się tu znajdował co było deprymujące, ale poza tym było coś jeszcze. Kamień poniżej nich zatrzymał się tak nagle jak się pojawił i ruszył w ich kierunku. Przez myśl przemknęło jej, że jest być może zaskoczony tym, że zniknęli, wszak dopiero co byli w jego polu widzenia. Czy kamień może mieć jednak pole widzenie? Cóż, kamienie też nie lewitowały w powietrzu, więc być może miał. Na szczęście więc nie popatrzył się w górę i nie podążył za nimi, ale ten dziwny, połyskujący kamień miał w sobie coś co przyciągało i hipnotyzowało. Coś co sprawiało, że chciało się wyciągnąć rękę w kierunku kamienia i go dotknąć, schwytać, zabrać... Nie była też w tym osamotniona, Ladeia również chciała dotknąć kamień. W końcu czemu by nie miała? Co się mogło stać?
Nagle poczuła głos i szarpnięcie ze strony Dagan, które wyrwało ją z tych myśli i Elizabeth powróciła do rzeczywistości. Co się przed chwilą stało? Nie była pewna oprócz tego, że mogło się to bardzo źle skończyć. Jeśli wierzyć filmom, które otrzymała Annabelle, to być może nawet ich śmierciom. Elizabeth mrugnęła kilkukrotnie oczyma i spojrzała się po pozostałych osobach, które także znalazły się pod wpływem tego dziwnego kamienia. Nie tylko ona padła jego ofiarą, było to nieco budujące, ale też mieli szczęście, że Dagan zachowała trzeźwość umysłu.
- Nie, nie słyszałam... Tu jest napisane, że miało to miejsce w roku 1963. Dopiero co posłaliśmy wtedy pierwszego człowieka w kosmos i byliśmy w środku Zimnej Wojny. Nawet jeśli odkrycie nie było tajne, to nie jestem archeologiem, a poza tym nasi naukowcy byli pewnie bardziej zainteresowani odkrywaniem tajemnic Efektu Masy a archeologowie i historycy Proteanami i innymi rasami... - Elizabeth pokręciła tylko głową. Cała ta sprawa zaczęła być coraz bardziej dziwaczna i... straszna. Niepokojąca. Co wspólnego miał okręt Przymierza z artefaktem znalezionym przez Asari, który rzekomo miał znajdować się na Thessi? Czemu na okręcie nie było załogi? Co się z nią stało? Czyżby wszyscy popełnili samobójstwo, tak jak na filmie? Albo raczej ten kamień miał z nich "wyssać życie" lub zwyczajnie zabić? - Chodźmy dalej i postarajmy się oddalić od tego kamienia nim znowu zacznie nas... Cokolwiek z nami robił. Nie wiem czy dostanie się na mostek będzie proste i czy nie lepiej dla nas samych byłoby faktycznie dowiedzieć się co miało tu miejsce... Jeśli ktoś zobaczy pokój z numerem 571202 niech da znać. Dagan, wyślij swojego drona przodem niech bada teren... Dziennikarko, zrobimy też użytek z twojego drona. Nie chcę wpaść drugi raz na ten dziwaczny kamień czy coś jeszcze innego. Drony będą robić za nasze oczy i uszy.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

24 sty 2022, o 14:57

Niespodziewanie jej propozycja została przyjęta w całości, zarówno w części dotyczącej drogi ewakuacji, ale i w części dotyczącej priorytetu ratowania cywili - przyjęta nie tylko bez żadnych obiekcji, ale nader skwapliwie zrealizowana. Spodziewała się raczej wykładu w wykonaniu obecnej tu reprezentantki Izby Lordów na temat stawania naprzeciw zagrożeniu i górnolotnych deklaracji że “żołnierz Przymierza jest najlepszy, wszystkich przeciwników pie... to znaczy się nie boi”, a tymczasem pozostali chyba byli równie zaskoczeni i pewnie co najmniej w połowie tak przerażeni jak ona, bo bez wahania przystąpili do zorganizowanej ewakuacji.

- Cokolwiek to nie jest, na razie nie mam zamiaru się do tego czegoś przytulać ani bliżej go poznawać - rzuciła do Rebecci w odpowiedzi na jej pytanie, po czym korzystając z pomocy kobiety dosięgnęła dłońmi krawędzi otworu prowadzącego do korytarzy serwisowych, wrzuciła do środka wciąż trzymaną w dłoni maskę by zwiększyć swobodę ruchów i stękając, popychana przez Dagan, wpełzła tam w całości.

Szybko błysnęła latarką w oba końce kratownicowego pomostu by upewnić się, że i tutaj nie czeka na nie żadna niespodzianka czy inne latające światełka, po czym wychyliła się z otworu by pomóc w ewakuacji następnym osobom. Gdy wszyscy byli już na górze, ustawiła się przezornie za nimi, by w razie czego móc się szybko schować lub zniknąć z pola widzenia obiektu, jednak na razie z ciekawością wyciągała szyję obserwując jak kula zatrzymuje się niemal w tym miejscu, w którym stały jeszcze chwilę temu. Odważyła się przesunąć swoją sondę by złapać lepszy obraz tajemniczego obiektu, jednocześnie starając się przyjrzeć mu osobiście.

Kula była na pewno jakimś obiektem technicznym - raczej na pewno niczym żywym. Mimo to miała w sobie coś ze sztuki - nie była zwykłym, technicznym dronem czy zaawansowaną i naszpikowaną elektroniką, ale funkcjonalną sondą jak ta należąca do Dagan. Jego świecąca powierzchnia pokryta była delikatnym rysunkiem symboli, i jakby tarcz, które zdawały się układać w coś, co było niemal zrozumiałe, jak słowo, które się chce wypowiedzieć, ale zapomniało się go, mając tuż na końcu języka. Z uczuciem, że brakuje tylko chwili skupienia by rysunek i symbole nabrały oczywistego znaczenia i przemówiły otwartym przekazem, niemal hipnotyzujące i przyzywające, by ich dotknąć... wtedy na pewno zrozumie ich cel i znaczenie... Szarpnięcie przez Dagan sprawiło, że gwałtowanie zamrugała kilkukrotnie, jakby budząc się z jakiegoś dziwnego snu na jawie.

- Przecież nie patrzę... - burknęła, po czym zerknęła na podetknięty jej przed nos omni Rebecci - początkowo bez entuzjazmu, ale już po chwili przepychając się bliżej, by doczytać wyświetloną treść do końca, a zielona sonda posłuszna jej gestowi podleciała bliżej, łapiąc czytany tekst w kadr.

- 1963? Dla ludzi to starożytność jeszcze była... odezwała się cicho, ale przerwała, gdy Blackley weszła jej w słowo. Tym razem nawet nie oponując wysłuchała poleceń porucznik, po czym westchnęła - Annabelle. Albo Reguera. Nasz zawód nie definiuje tego kim jesteśmy - skinęła głową w kierunku wciąż lewitującej w korytarzu pod nimi kuli - A co z tym? Może spróbować... bo ja wiem? Sabotażu? Przeciążenia? Nie mamy gwarancji, że to coś za nami nie polezie. A jeśli to jest jakiś mechanizm, jakby udało się na chwilę chociaż przejąć nad nim kontrolę, może uda się poznać jego przeznaczenie. Może to taki sam dron jak nasze?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

25 sty 2022, o 18:27

Elizabeth pokręciło tylko przecząco na propozycję Annabelle, gdy ta zasugerowała Sabotażu lub próbę Przeciążenia. Ona sama tego pierwszego zrobić nie potrafiła i wiedziała z akt osobowych, że Dagan mogła, to nie była w tym aż tak biegła. Przeciążenie zaś było możliwością w jej zasięgu, ale takie działania byłyby jednoznaczne z wejściem z tym czymś w otwartą walkę, a nie wiedzieli czym to coś było. Czymś niebezpiecznym, to wydawało się dla niej oczywiste, ale jak bardzo? Nie znali żadnych możliwości bojowych obiektu poza tym, że mogło działać hipnotyzująco... ? Chociaż było też pytaniem, czy to sam obiekt miał takie właściwości, czy może kierowała nimi zwykła fascynacja. Podejrzewała, że było to pierwsze.
- Lepiej nie ryzykować konfrontacyjnych działań, jeszcze nie... - Elizabeth powiedziała szeptem i uniosła swój omni-klucz i raz jeszcze skierowała go w kierunku kuli starając się dokonać na niej Skanu Taktycznego i dowiedzieć się o niej cokolwiek użytecznego. Ostatnia próba nic nie wykazała, ale zawsze mogło dojść do jakiś zakłóceń, mogła być zdenerwowana lub obiekt nie był możliwy do zeskanowania. - Skanuję... Ostatni skan nic nie wykazał, ale może teraz... ? Nie dałam rady na dole dokonać skutecznego skanu, pytaniem jest dlaczego nie. Być może to z powodu materiału z jakim mamy do czynienia lub jestem aktywnie przez TO blokowana. Jeśli to drugie, to próba hackowania się raczej nie powiedziecie... - Elizabeht kontynuowała Skan starając się wyczytać jakiekolwiek użyteczne informacje. Cokolwiek. Choćby sygnatury cieplne, pole magnetyczne, promieniowanie, coś co sugerowałoby jakiś mechanizm, zaawansowaną technologię...
- Jak zakończę Skan ruszamy dalej... Drony puścimy przodem. - Dodała na koniec. Oczywiście w tym momencie nic nie stało na drodze by Annabelle próbowała robić coś wbrew Elizabeth. W końcu już pokazała, że jej rozkazy nawet nie wpadały do jednego ucha by miały wylecieć drugim. Zwyczajnie ją ignorowała.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

25 sty 2022, o 19:25

Sięgała już do swojego omni, by wprowadzić w życie swoją propozycję, gdy słowa Elizabeth powstrzymały ją. Może faktycznie na razie nie było sensu drażnić tajemniczego obiektu. Wydawało poruszać i zachowywać się w sposób autonomiczny, czyli - jeżeli było to jakiekolwiek urządzenie techniczne - musiało dysponować jakąś własną, syntetyczną logiką czy przynajmniej algorytmami decyzyjnymi. Taki... automatyczny zwiadowca? Próbę sabotażu lub unieszkodliwienia przeciążeniem mogło zatem potraktować jako atak, a jak do tej pory na szczęście nie dowiedziały się jeszcze jakimi środkami obrony bądź ataku “to coś” dysponowało. Równie dobrze mogło nie dysponować niczym, z drugiej strony nie znały jego możliwości. Wątpliwym było, żeby ktoś nią sterował - w takim przypadku kula z pewnością podążyłaby za czwórką kobiet chowających się powyżej poziomu wzroku.

- Ty tu rządzisz, Wasza Wysokość - mruknęła i zerknęła przez ramię Blackley obserwując jej wyświetlacz i czekając także na wyniki skanu. Nie spodziewała się, że będzie wiedziała co ten pokaże i jak odczytać ewentualne rezultaty, ale... takie ujęcie będzie z pewnością miłym dodatkiem do nagrywanego materiału. - Jak myślicie, co to może być? Jakiś rodzaj sondy? Strażnika? Bo raczej nie jest to magiczny artefakt zasilany energią umysłu... Choć przyznam się, że nie podoba mi się sposób w jaki na mnie wpływał gdy na niego patrzyłam. Chciałam go dotknąć, zbliżyć się... No i nie da się ukryć, że jak na drona wygląda bardzo estetycznie. Niemal pięknie jeśli mam być szczera.

Dostrzegając leżącą wciąż na ziemi maskę podniosła ją i ponownie obróciła w dłoniach. Czym była? Tylko ceremonialną ozdobą czy również jakimś tajemniczym hokus-pokus? Czy istniał jakikolwiek związek między maską a tą kulą? Kula pojawiła się w momencie, gdy opadła krata - swoją drogą to też niesamowity zbieg okoliczności, że stało się to właśnie w tym momencie, gdy były tuż obok. A może to było... celowe? I w końcu - czy kula starała się dotrzeć do nich, czekających w korytarzu, czy może właśnie do samej maski, która znalazła się na ziemi wraz z kratą? No właśnie, krata... Sama odpadła czy została przecięta lub wypchnięta ze swojego pierwotnego umocowania?

Czekając na wyniki skanu ukucnęła i rozejrzała się po kratownicy podłogi korytarza technicznego, oświetlając ją latarką i szukając jakichkolwiek śladów świadczących o obecności kogoś w tym miejscu przed nimi. Czegokolwiek - śladów stóp w kurzu wokół nich czy czegoś, co mogło wskazywać na celowe wycięcie, wypchnięcie lub uszkodzenie kraty, która spadając spowodowała całe to zamieszanie. W przyglądaniu się i przyglądaniu się okolicy zdecydowanie zaczął przeszkadzać jej wciąż nałożony na głowę hełm.

- Myślicie, że tu można normalnie oddychać? Ktoś... możecie zrobić jakąś analizę składu powietrza czy coś w tym stylu? Jeśli mam zostać dłużej z głową w tym garnku to muszę mieć ku temu rozsądny powód, bo już mnie wkurzać zaczyna.

Gdy Blackley podjęła decyzję o ruszeniu dalej, Annabelle wskazała kciukiem w kierunku przeciwnym do tego, z którego przyszli, czyli w kierunku, z którego przyleciała do nich kula.

- Sądzę, że powinnyśmy iść dalej w tamtą stronę, spróbować dotrzeć do tego mostka czy sterówki czy jakkolwiek to się nazywa. Idąc w przeciwną będziemy cofać się z powrotem w kierunku schodów.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

26 sty 2022, o 22:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

26 sty 2022, o 23:03

Przeszukiwanie wszelkich dostępnych danych do jakich tylko Dagan mogła się dostać zajęło jej sporą chwilę. Przekopywała się przez stos informacji, mniej lub bardziej przydatnych. Robiła to z gracją godną najlepszych hakerów odsiewając nieistotne fakty, a skupiając się tylko na tym co pomogłoby im rozwiązać wątpliwości.
Ledeia w międzyczasie sprawdzała turiańskie bazy danych próbując wspomóc Rebeccę.
- Patrzcie - powiedziała cicho, podsuwając im swój omni-klucz. - Turianie znaleźli coś podobnego, nie miałam o tym pojęcia. Według utajnionych informacji wywiadu grupa ekspedycyjna badająca turiańskie kolonie trafiła na obiekt, który zakwalifikowała jako artefakt protean. Naukowcy badali kamień, ale nigdy nie doszli do tego co to było, ani jak działało. Poniżej jest informacja, że kamień został skradziony z laboratorium... Trzydzieści lat temu.
Rebecca przysłuchująca się wszystkiemu jednym uchem, wciąż przeglądając własne znaleziska wreszcie mogła z satysfakcją potwierdzić, że i ona na coś wpadła. Dane wywiadowcze, co prawda po części utajnione wskazywały na to, że podobny, jeśli nie identyczny, przedmiot znajdował się w posiadaniu naukowców Przymierza. Podobnie jak ten turiański i ten od asari, został znaleziony przypadkowo. Był aktywny w momencie znalezienia, świecił identycznie jak ten znajdujący się teraz pod nimi i pochłoną lub unicestwił (tutaj nikt nie był w stanie dokładnie określić co się stało) dwóch archeologów, który dotknęli kamień jednocześnie. Potem się dezaktywował i do tej pory nikt nie był w stanie go uruchomić ponownie. Dane pochodziły sprzed dziesięciu lat.
Tymczasem kiedy Rebecca przybliżała im znalezione przez siebie informacje, Reguera sprawdzała stan techniczny kraty, która prawie spadła im na głowy. Nie znalazła jednak niczego, co świadczyłoby o udziale osób trzecich. Najwyraźniej stan statku świadczył o jego wieku i braku jakiejkolwiek konserwacji przez ostatnich, co najmniej, kilkanaście lat. Wtedy omni-klucz Annabelle znów zapikał informując o otrzymanej wiadomości. Ponownie pochodziła ona od nieznanego nadawcy i ponownie było to nagranie wideo. Tym razem obsługujący kamerę trzymał w ręku złota maskę. Na nagraniu było widać jak prawdopodobnie zakłada ją sobie na twarz, potem kamera pokazała świecący kamień, a operator podszedł do niego. Wolną ręką przesunął pierścienie na kuli przesuwając każdy po kolei, jakby chciał ułożyć odpowiedni wzór. Kiedy ostatni pierścień przekręcił się i wskoczył na swoje miejsce, kamień błysnął i nagranie się urwało.
Elizabeth, nie tracąc więcej czasu, ponownie użyła na kamieniu skanu taktycznego. Pełna nadziei spoglądała na omni-klucz czekając na informacje. Oczy prawie wszystkich zwrócone były na nią. Nikt nie sprawdził co dzieje się z turianką, która im towarzyszyła. Ledeia przechyliła się przez wejście w suficie i z wyciągniętą przed siebie ręką spadła głową w dół wprost na migoczący obiekt.
-Jest piękny... - jej wzrok był pusty, a w jej oczach odbijało się światło z kamienia
Wyciągnęła rękę dotykając trójpalczastą dłonią grawerowanej powierzchni i... Zniknęła. Kula błysnęła oślepiającym zielonym światłem, zupełnie jak w nagraniu, które dostała Annabelle, a potem z charakterystycznym stuknięciem pustej bryły opadła na ziemię przetaczając się kilka metrów do przodu i zamarła.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

31 sty 2022, o 11:18

W rozmowach uczestniczyła jednym uchem, skupiona na przegrzebaniu danych, do których miała dostęp. Jak się okazuje, podobne znaleziska jak asari miały na swoim koncie zarówno turianie, jak i ludzie. Wszystkie znalezione przypadkowo i... Rebecca zmarszczyła brwi. A więc coś robiły. Nie wiadomo co i po co, ale dziwna hipnoza to nie jedyna ich właściwość. W przypadku obiektu w laboratoriach Przymierza skończyło się na unicestwieniu archeologów. Unicestwieniu albo... Czym właściwie? Nie miała pojęcia. Nikt nie miał. Cokolwiek by się nie stało, raczej nie chciały tego doświadczać na sobie.
Szybko przedstawiła znalezione informacje pozostałym, tak, by wszystkie miały pełen obraz tego, z czym przyszło im się mierzyć. Oczywiście, nie wyjaśniało to jakoś wiele, miały jednak przynajmniej jakieś okruchy wiedzy o tym, czego się spodziewać. Wychodziło na to, że celem dziwnego obiektu było takie bądź inne pozbycie się każdego, kto pojawi się w pobliżu, a potem - przejście w stan uśpienia? Taka charakterystyka odpowiadała dziwnym wprawdzie, ale jednak funkcjom obronnym, co z kolei sugerowało, że rzeczywiście mogły mieć do czynienia z sondą. Mogłyby więc teoretycznie spróbować ją zbadać - zhackować? Wystarczyło tylko uważać, by...
Nie zdążyła dokończyć myśli, gdy spuszczona z oka Ledeia w jednej chwili wychyliła się, dotknęła kuli i zniknęła. Tak po prostu.
- Ja pierdolę - rzuciła Dagan gwałtownie. Miała całkiem naturalne problemy z przyswojeniem tego, co widziała, bo nawet czytając o podobnym wydarzeniu, zwyczajnie nie mogła przygotować się na ujrzenie czegoś takiego na własne oczy. Ludzie - ani turianie, asari, żadna ze znanych ras - nie znikają tak po prostu. Nie ma też technologii, która mogłaby ich tak po prostu zniknąć. Nie ma... Cóż, a przynajmniej nie było.
- To chyba powinno być już bezpieczne - mruknęła cicho, wychylając się, by przyjrzeć się nagle znieruchomiałemu obiektowi trochę bardziej. - Wydaje się, że wykonało swoje zadanie... Jakie by ono, kurwa, nie było. - Skrzywiła się.
Zgodnie z rozkazem Blackley, ponownie puściła AMSU w głąb korytarza - w kierunku, który, jeśli miały rację, powinien doprowadzić je na mostek. Jednym okiem zerkając na obrazy przesyłane z kamer sondy, po chwili wahania ponownie spojrzała jednak na kulę.
- Mogłabym... - Zaczęła z wahaniem, nie dokończyła jednak. Zamiast tego, pozostawiając obrazy z AMSU wciąż widoczne na ekranie omni-klucza, jednak trochę pomniejszone, uruchomiła program hackujący. Nie mogła pozwolić sobie na zbyt wiele - nie wiedziały, co stało się z Ledeią, ale jeśli był cień szansy, że turianka jakimś cudem żyje i znajduje się wewnątrz kuli, Rebecca nie zamierzała jej zabić. Mimo tego Dagan nie mogła tak po prostu przyjąć do wiadomości tego, co się stało i pójść dalej. Nie chodziło o jakąś troskę, o lęk o los turianki.
Chodziło o ciekawość.
Rebecca odpaliła więc program hackujący i przystąpiła do prób wysondowania nieruchomego teraz obiektu. W tym momencie wydawał się on wyłączony, być może więc nie będzie opierał się aż tak próbom dostania się do niego od środka. A nawet jeśli - i tak musiała spróbować.
- Chyba możemy zejść - dodała w międzyczasie, jeśli obrazy z AMSU nie pokazały im niczego niepokojącego. - Naszym celem był mostek, więc... - Wzruszyła ramionami. - Więc chyba nadal powinnyśmy tam iść. - stwierdziła, zgadzając się z Elizabeth i Annabelle.
Na pytanie Reguery o skan składu powietrza uniosła wzrok i skinęła głową, odpalając w tle szybki, prosty skan otoczenia. Sam fakt, że systemy podtrzymywania życia działały, nic by im nie dał. Skoro miały już pewność, że okręt został w jakiś sposób pozmieniany, nie mogły mieć pewności, że warunki na nim panujące - warunki podtrzymywane przez automatyczne systemy - również nie zostały zmodyfikowane. Jedynie faktyczna analiza powietrza mogłaby dać jako taką pewność, że skład chemiczny jest odpowiedni dla ludzkich ciał.
- Nie wiem jednak, czy zdejmowanie hełmów to taki rozsądny pomysł - dodała jednak w trakcie, nie pouczając, lecz po prostu stwierdzają fakt. - Jesteśmy na obcym, potencjalnie wrogim terenie. Nie wiemy, co czai się za rogiem, nad nami lub pod nami. Jeśli pojawi się coś, co będzie strzelać, stracisz istotną ochronę - stwierdziła, nie drążac jednak dalej. To jasne, że Reguera i tak zrobi co chce.
Niezależnie od tego, co wykazały jej próby wysondowania dziwacznego obiektu, który zniknął Ledeię, pozostała jeszcze jedna kwestia do rozwiązania.
- Czy zabieramy to ze sobą? - spytała. Sama wolałaby nie zostawiać kuli za plecami - zarówno dlatego, że nie wiedziały jak do końca ona działa, jak też, mimo wszystko, przez wzgląd na Ledeię. - Wydaje mi się, że to już nic więcej nie zrobi - dodała. Nie była w pełni przekonana co do swych słów, na ten moment jednak wszystkie znaki wskazywały, że obiekt zrobił co miał zrobić i nie jest już niebezpieczny.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

1 lut 2022, o 18:54

- Jej Królewska Mość jest oficjalnym zwrotem do monarchy Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Tak się składa, że nim nie jestem. - Odpowiedziała niemal automatycznie Elizabeth gdy dokonywała Skanu na zaczepkę Annabelle. - Zwrot Jego lub Jej Wysokość używany jest często w odniesieniu do mniejszych monarchii z tytułami książęcymi. Do tego zacnego grona również nie należę. Służbowo jestem Porucznikiem Sztabowym z Floty Przymierza, prywatnie zaś, jeśli kiedyś będę miała tę niewątpliwą przyjemność z tobą konwersować, lady Blackley... - Nastąpiła nagła przerwa w wywodzie na temat ludzkiej tytulatury jak gdyby Elizabeth się nagle zreflektowała. ... i to był żart. - Kobieta wróciła do Skanowania i słuchania jednym uchem Turianki, która także ich poinformowała, że takie odkrycie nie były odosobnione. Wyglądało na to, że wszyscy po kolei odnajdywali te przedziwne kule. W pewnym momencie jednak i na to się wyłączyła i całkowicie skupiła się na skanie...
... Był to jednak błąd. Nie zauważyła jak turianka ponownie traci nad sobą kontrolę. Jak znowu rusza i chce chwycić niebezpieczną kulę, która znowu zaczęła na nią działać. Zniknięcie Santus było nagłe i niewytłumaczalne. Nie mieściło się to w głowie Elizabeth. Jeszcze chwilę temu była tutaj, razem z nimi, a potem... puf i jej nie było! Nikt nie upilnował jej żeby nie patrzyła się w tą głupią, świecącą kulę! Ale też nikt się nie spodziewał, że znowu zacznie się w nią gapić jak sroka w gnat. W końcu dopiero co recytowała podobne znalezisko odkryte przez turian, a chwilę później już leciała na spotkanie kuli i zniknęła! Po prostu zniknęła! Zdecydowanie jednak wyjaśniało to co mogło stać się z załogą okrętu. Być może w trakcie Wojny Pierwszego Kontaktu załoga znalazła ten artefakt, a potem po prostu zniknęła! W jaki sposób to jednak miało działać? Może, zwyczajnie, turianka wyparowała? Bo raczej w ścisłym umyśle Elizabeth teleportacja lub też wciągnięcie do wnętrza niedużej kuli w tym momencie się nie mieściło. Choć podejrzewała, że pewnie jakiś naukowiec znalazłby jakieś mądre wytłumaczenie ze słowem kwantowe z przodu.
- Jak to napiszę w raporcie to nie uwierzą... - Powiedziała głucho. Nie dało się ukryć, że była zaskoczona. Chyba nigdy nie była zaskoczona, nie do takiego stopnia. - Ktoś to nagrał...? - Elizabeth popatrzyła się to na Dagan to na Annabelle choć znała odpowiedź. Znając życie to właśnie teraz dzienikarzyna przestała nagrywać lub odwróciła swój wzrok gdzieś na bok. Popatrzyła się znowu na swój skan jak gdyby oczekując nagły skok energii obiektu lub jego spadek, gdy doszło do zniknięcia Santus. Cokolwiek co by świadczyło, oprócz upadku kuli, że oto przestała działać. Ale niezależnie od wyników, faktycznie wyglądała jakby działać przestała.
- Schodzę pierwsza... Idziemy dalej. To co się tu... - Elizabeth popatrzyła się na kulę, którą mieli zostawić za sobą. Z jednej strony zostawić jej nie chciała, a z drugiej stanowiło zagrożenie gdyby znów się uruchomiła. Znowu też komu miała kazać ją wziąć? Dagan która sama nie miała ochoty czy może dziennikarce? Przez moment się zawahała, było to po niej widać. Rozpoczęła ruch, który na moment się zatrzymał nim zmieniła zdanie i ruszyła w kierunku kuli. Dotychczasowe wahanie zniknęło, pojawiło się zdecydowanie. Elizabeth znowu nad sobą w pełni panowała, a przynajmniej takie wrażenie sprawiała i podniosła kulę z ziemi.
- Mostek czeka. Drony przodem. Szukajmy przy okazji wskazówek odnośnie tego co tu miało miejsce... Cyfr, masek, tajemniczych plam krwi na podłodze, które aż wołają nas po to by zbadać to miejsce. I potencjalnie wejść w pułapkę pełną dziwnych kul.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

1 lut 2022, o 22:30

Gorączkowe przeszukiwanie sieci i poszukiwanie informacji w pierwszej chwili wydało się czymś całkowicie naturalnym i oczywistym - żołnierze starali się zebrać jakiekolwiek informacje z każdego możliwego źródła. Prawdę powiedziawszy nie różniło się to niczym od własnych poszukiwań, którymi zawsze przygotowywała podłoże pod ciekawszą sprawę, zbierała materiał do wywiadu lub gromadziła portfolio informacji o firmie, korporacji, osobie czy organizacji z którą przyjdzie jej współpracować. Było to również jedno z zadań jej asystentów - przygotowanie zaplecza informacji i kontekstu, który profilował reportaż. Gdy jednak zakończywszy badanie okolicy i nie znalazłszy nic ciekawego - żadnych śladów, żadnych dowodów na to, że ktoś mógł tu być chwilę temu - zerknęła znów przez ramię Blackley to na omni turianki, to na ciekawostki znalezione przez Dagan. Puszczona chwilę wcześniej sonda oddaliła się na kilka kroków, po czym zawróciła i przez chwilę oświetlała grupkę robiąc zbliżenia na ich skupione na odczytywanych informacjach twarze, po czym przeleciała nad ich głowami i skadrowała całą grupę stojącą na kratownicowym pomoście.

- Trzydzieści lat... to by się pokrywało z momentem zniknięcia tego statku z rejestrów - mruknęła - I z datami z nagrań. Myślicie, że ktoś go zarąbał i próbował przewieźć tym statkiem? Ale jeśli tak, to musiał wiedzieć coś więcej niż znajduje się w tych suchych doniesieniach. Pamiętacie nagrania? Te stroje i złote maski? - potrząsnęła trzymaną wciąż w dłoniach swoją maską - Tą całą ceremonię czy rytuał?

Coś ją nagle tknęło - coś tutaj nie pasowało. I nie chodziło w tym momencie ani o sam statek ani o znajdujący się tuż pod nimi artefakt, raczej chodziło o samą sytuację. Coś było tutaj nie takie, jak założyła, czy jak być powinno. To, że stoją tutaj i przeszukują... extranet? Zaraz, a czy jeszcze chwilę temu...

- Macie połączenie z extranetem? - w jej głosie słychać było zdziwienie - Przecież... Nie mieliśmy łączności, zostaliśmy przecież odcięci...

Jakby zaprzeczeniem jej własnych słów był sygnał przychodzącej wiadomości dobiegający z jej własnego omni-klucza. Odruchowo uniosła rękę i dotknięciem palca aktywowała odebraną wiadomość.

- Następne nagranie - mruknęła - Co ich nadawca chce nam przekazać? To są wskazówki czy ostrzeżenia? - obejrzała nagranie do końca, po czym zerknęła na trzymaną wciąż w dłoni maskę. Powiedzieć, że wcześniej jej nie kusiło by ją założyć, byłoby wielkim niedopowiedzeniem. W końcu po to właśnie pytała się czy ktoś może sprawdzić skład atmosfery... Czy przesłane nagranie było sygnałem, że tak właśnie mają zrobić, że powinni faktycznie dotknąć kuli i spróbować ustawić te symbole, czy właśnie było przestrogą, by tego nie robić?

- To jest zdecydowanie ciekawe... jak sądzicie...? - podniosła głowę by spojrzeć na pozostałych dokładnie w momencie, w którym turianka znikała w dziurze, którą chwilę temu się tutaj dostały. Annabelle rzuciła się by spróbować w ostatniech chwili ją złapać za nogę, ale był to spóźniony gest - Ledeia była już na dole a dziennikarcka - chyba pierwszy raz od dawna - nie mogła wydobyć ze ściśniętego nagle gardła żadnego dźwięku, nawet krzyku ostrzeżenia. Jedyne, co mogła zrobić to patrzeć rozszerzonymi oczami na turiankę dotykającą kuli i... znikającą w jej gwałtownym rozbłysku.

- Filho da puta, que porra é essa?!* - krzyknęła zrywając się na równe nogi i cofając ostrożnie do tyłu, z oczami wciąż wlepionymi w kulę, której blask nagle zniknął, a sam artefakt stuknął opadając na ziemię - Na Najświętszą Panienkę, co się z nią stało? Gdzie ona się podziała? Ktoś ją widzi?

- Nie wiem - po chwili, niemal automatycznie odpowiedziała na pytanie Blackley. Teoretycznie WI sondy miała ograniczoną autonomię co do wyboru kadru, ale dziennikarka zajęta była przeglądaniem nagrania i nie kontrolowała tego, co obserwuje obiektyw kamery - Możliwe. - Annabelle wciąż stała nieruchomo, wpatrując się w kulę, dopóki obie towarzyszące jej kobiety nie zdecydowały o zejściu na dół. Dopiero wówczas odwróciła ku nim głowę - Zupełnie was pogrzało? Chcecie złazić tam, do tego... czegoś? A jak i was to... - zamachała rękoma w nieokreślonym geście pokazując coś pośredniego między wybuchem a wessaniem - ...zniknie?

Widząc, jak Rebecca i Elizabeth niewiele sobie robią z jej ostrzeżeń, nie chcąc zostawać sama na kratownicowym mostku, jako ostatnia zsunęła się na ziemię, starając się jednak pozostawać jak najdalej od kuli. Nie dowierzała jej i nie miała zamiaru podchodzić bliżej, niż to było konieczne, jednak niemal nie spuszczała wzroku z artefaktu - ani własnego, ani elektronicznego spojrzenia sondy, która minuta po minucie uważnie rejestrowała obiekt.

- Jak na razie jeszcze nikt do nas nie strzelał - odpowiedziała Dagan - Jak na razie powinnyśmy bardziej bać się tego, że zostaniemy po prostu unicestwione. I choć wiem, że moje zdanie obchodzi was jak zeszłoroczny śnieg, ja bym tego nie tykała i zostawiła to tak, jak jest, porque essa merda bizarro*... - obserwując, jak Blackley zbliża się do kuli i ją podnosi komentowała dalej - ...ale lady Blackley to zwisa i powiewa jak widzę. Parabéns*. Genialny pomysł. A jeśli o plamy krwi chodzi, to może nie zwróciłaś uwagi, ale jedną już minęłyśmy. Na dole. I jakoś cię wtedy nie zainteresowała.

Ruszyła za pozostałymi, wysyłając zgodnie z poleceniem sondę naprzód, ale po chwili ją zawróciła i skierowała jej obiektyw na siebie. Stąpając powoli sięgnęła dłońmi do hełmu i rozszczelniła go, powoli i ostrożnie wciągając przez nos otaczające ich powietrze. Była gotowa przy najmniejszym podejrzeniu, że tutejsza atmosfera nie nadaje się do oddychania, gdyby nagle złapały ją zawroty głowy, gdyby wyczuła w powietrzu jakiś podejrzany zapach (choć sama nie wiedziała, jaki zapach mogłaby za takowy uznać), zamknąć uszczelki i wpuścić powietrze z pancerza, jednak jeśli nic takiego nie nastąpiło, po chwili przeznaczonej na to, by upewnić się, że kilka oddechów nie pozbawi jej przytomności, miała zamiar zdjąć hełm z głowy, aby sonda złapała piękne ujęcie jej odważnego ruchu.

Jeżeli nic by się nie stało, następnym jej zamiarem było założenie złotej maski. Może to też była jakaś maszyna, która umożliwi dostrzeżenie tego, czego nie widać normalnie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

6 lut 2022, o 18:09

Bez względu na to czy przeszukiwanie extranetu zdało im się absurdem w czy też nie, oznaczało to jedynie tyle, że łączność na poziomie komunikatorów nie działała, zatem albo ktoś próbował im wepchnąć po nos coś czego tylko on chciał, albo fakt, że nie mają łączności był tylko dywersją. Albo czymś jeszcze innym. Trudno było stwierdzić w tym momencie, jednakże zebranie informacje tak czy siak nakreśliły im jakiś obraz sytuacji.
Gorzej miała się sprawa ewentualnego wyjaśniania zniknięcia Ledei. Turianka na ich oczach po prostu wyparowała, a kula zaczęła zachowywać się jakby złapała jakiś okaz i na tym jej działanie się skończyło. Zejście na dół, choć w pierwszej chwili i ze zdrowym rozsądkiem wydawało się być szaleństwem, okazało się całkiem bezpieczne. Nikt, ani nic nie próbowało ich zaatakować czy też "zniknąć".
Rebecca, której dron zaczął skanować zastygłą pod ścianą kulę była pierwszą, która postawiła nogę na dole. Od razu przystępując do pracy obserwowała omni-klucz w poszukiwaniu kolejnych danych. Logicznym wydawało się, że skoro obiekt, nie jest już wrogo nastawiony, ba, wydaje się być kompletnie nie groźny, to był dobry moment na sprawdzenie go. AMSU przesuwało wiązką po kamieniu, na którym teraz wyraźniej mogły przyjrzeć się tajemniczym oznaczeniom. Program, chociaż wypluwał z siebie sporo informacji, nie spowodował nagłego zwrotu akcji. Dagan dowiedziała się jedynie tyle, że składa się on z mieszanki skał - marmuru i granitu i to był koniec wiadomości. Była to po prostu kupka zlepionej w jedną całość skały.
Pomimo obaw Blackley, kiedy ta podniosła obiekt z ostrożnością, również nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Tajemnicza kula, była ciężka, dość ciężka by porucznik mogła stwierdzić, że dłuższe targanie jej ze sobą nie dość, że będzie bardzo nieporęczne to jeszcze dodatkowo stanie się męczące. Jednak ostateczna decyzja zapadła i najwyraźniej rzeźbiona kulo-skała zostanie ich towarzyszem na najbliższe minuty lub godziny. Ciężko było stwierdzić ile czasu jeszcze przyjdzie im tutaj przebywać.
Tymczasem najciekawsze odkrycie wpadło w ręce Annabelle. Zdjąwszy hełm, po uprzednim sprawdzeniu składu powietrza przez Rebekę, Reguera oddychała w pełni normalnym powietrzem. Nie należało ono być może do najprzyjemniejszych zapachowo, ponieważ dość intensywnie dało się wyczuć nutkę stęchlizny i wilgoci, ale też nie zaczęła się dusić w spazmach. Oznaczało to nie mniej nie więcej, że filtry powietrza wciąż działają i systemy podtrzymywania życia na statku są sprawne. Ba, statek poza warstwą widocznego kurzu oraz braku jakiegokolwiek członka załogi wyglądał na sprawny i być może serwisowany.
Kiedy dziennikarka ostrożnie nałożyła na twarz maskę, początkowo nic się nie wydarzyło. W napięciu i oczekiwaniu, nagle, niespodziewanie maska przywarła do jej twarzy niemal zespajając się w twarzoczaszką. Annabelle miała wrażenie, że przedmiot najpierw wypala jej skórę a potem wtapia się w kości pod nią. To nieprzyjemne i dość koszmarne odczucie minęło równie szybko jak się pojawiło. Przed jej oczami najpierw rozbłysnęło jasne światło, a potem pojawił się program wczytywania danych. Gdy minęło pierwsze zaskoczenie i szok, Reguera mogła spojrzeć na Dagan i Blackley. Kiedy tylko skierowała na nie wzrok od razu przy ich twarzach nałożyły się informacje najwyraźniej wysyłane przez maskę.
Rebecca Dagan,
Rasa: Człowiek
Podporucznik Przymierza, lat 24
Kondycja: 95/100
Zagrożenie: tak. Zachowaj ostrożność.
Potem przeniosła wzrok na Elizabeth i to samo:
Elizabeth Blackley
Rasa: Człowiek
Porucznik Sztabowy, lat 31
Kondycja: 95/100
Zagrożenie: tak. Zachowaj ostrożność.
Najlepsze jednak wydarzyło się, kiedy dziennikarka spojrzała na kulę. Kamień połyskiwał delikatnym, zielonym światłem ale nie cały. Świeciły jedynie pojedyncze symbole wyrzeźbione na nim.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

7 lut 2022, o 00:56

Cokolwiek można było powiedzieć o Annablelle - to na pewno stwierdzenie, że nie jest uparta byłoby całkowitym minięciem się z prawdą. Dziennikarka zdawała sobie z tego sprawę i była świadoma tej cechy swojego charakteru - jak coś sobie postanowiła, to tak musiało się stać i już, czego chyba najlepszym przykładem był fakt, że właśnie stała - tu i teraz - na pokładzie tajemniczego statku, w którego nawet pobliżu nie powinno jej być. I dokonała tego tylko dzięki własnemu działaniu wspartemu właśnie faktem, że była uparta. Wbrew pozorom nie traktowała tej cechy jako swoją wadę - o nie. Uważała, że tylko w ten sposób może przetrwać w dżungli koneksji i znajomości między pracownikami swojej “firmy”, między innymi dzięki temu udało jej się osiągnąć jaki-taki sukces, choć zdawała sobie sprawę, że wciąż jeszcze długa droga przed nią i wciąż wiele nagród, pochwał i momentów stania w świetle jupiterów jest przed nią. I wiedziała, że prędzej czy później tam dotrze. Dlaczego? Bo była uparta.

Podobnie teraz - mimo ostrzeżeń Dagan, mimo zdecydowanego sprzeciwu Blackley, który - o czym Annabelle była więcej niż przekonana - nastąpiłby natychmiast, gdyby wyartykułowała swój zamiar, zrobiła to, co uważała za ciekawe, słuszne i być może konieczne. Rozszczelniła hełm i wciągnęła ostrożnie powietrze nosem. Skrzywiła się lekko czując woń stęchlizny, ale nie zaczęła się dusić, kaszleć czy dławić jakąkolwiek toksyczną substancją - to stare, najwyraźniej na przestrzeni trzydziestu lat coraz słabiej filtrowane powietrze wciąż nadawało się do oddychania. Wciągnęła powietrze drugi raz, tym razem nieco pewniej, potem trzeci i czwarty... a gdy była już niemal zupełnie przekonana, że wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, ściągnęła z głowy hełm i przeczesała palcami włosy, które jak zwykle pod hełmem zmieniły jej zazwyczaj wypielęgnowaną fryzurę w potargane czupiradło.

Spojrzała na idące przed nią kobiety - lady porucznik podjęła się dźwigania kuli i wyglądało na to, że nie była z tego faktu zadowolona - kula musiała swoje ważyć, ale zapewne duma pani oficer nie pozwalała jej na zmianę decyzji. Też była uparta, wraz z Rebeccą szły wciąż w głąb korytarza, mimo, że wyraźnie było widać, że ciężar nie “dodaje jej skrzydeł”, ale dzięki temu chwilowo nie zwracały uwagi na dziennikarkę. Annabelle doprowadziwszy fryzurę do względnego ładu spojrzała w obiektyw kamery i uśmiechnęła się do swoich przyszłych widzów - przyszedł czas na ciąg dalszy planu.

Oburącz ujęła maskę i spojrzała raz jeszcze na jej wewnętrzną część, nic nowego jednak nie dostrzegła. Na chwilę jej wzrok zatrzymał się na wygrawerowanym numerze.

- Raz kozie śmierć - odezwała się głośno i przysunęła twarz do maski, czując na skórze chłodny dotyk metalu.

Przez chwilę nie działo się nic, co stwierdziła ze zdecydowanym smutkiem - obraz widziany przez otwory na oczy nie ujawnił przed nią czegoś, co było dotychczas ukryte, wnętrze korytarza wyglądało tak samo, jak chwilę wcześniej. Po chwili jednak, gdy już miała zamiar się poddać i zdjąć metalową ozdobę ze swojej twarzy, odczuła dziwne sensacje. Najpierw jakby mrowienie skóry w miejscach, gdzie maska przylegała do jej twarzy, ale to mrowienie szybko nabierało siły przeradzając się w bolesne uczucie parzenia. Jednocześnie poczuła jakby metal przyklejał się do jej twarzy, jakby wtapiał w nią, paląc do żywego mięsa i kości... Krzyknęła głośno, sięgnęła dłońmi do krawędzi metalu chcąc ją zerwać z siebie, gdy nagle ból ustąpił, a nieprzyjemne uczucie stopniowo zaczęło zanikać. Nabrała głębiej powietrza, niepewna co się właściwie przed chwilą stało i spojrzała na obie pozostałe kobiety, które - zapewne zaalarmowane jej krzykiem - patrzyły teraz na nią.

Coś w masce się aktywowało - na widziany przez nią obraz otoczenia nałożył się wyświetlony obraz wczytywania programu, a po chwili dziennikarka zrozumiała, że patrzy na otoczenie przez coś w rodzaju interfejsu rozszerzonej rzeczywistości - widząc jednocześnie swoje otoczenie i nakładany obraz zmieniający swój kontekst w zależności od tego, na co patrzyła. Rozszerzonymi oczyma obserwowała wyświetlające się dane obu pań porucznik i uśmiechnęła się lekko.

- Drogie panie, nie wiedziałam, że dzieli was tak duża różnica wieku... - odezwała się, po chwili dodając gwoli wyjaśnienia - Ta maska... to nie tylko ozdoba. To jakiś interfejs, jakiś... sama nie wiem jak to nazwać. Może to właśnie będzie klucz, który pomoże w rozwiązaniu tajemnicy tego statku? Może... - przeniosła wzrok na kulę wciąż trzymaną przez Blackley i zamilkła. Kula nie była już tylko szarym, kamiennym obiektem z wyżłobionymi symbolami - teraz niektóre z nich były podświetlone, jakby wskazywały które z nich są istotne. Prawie... co robiła osoba na ostatnim nagraniu? Wyglądało to tak, jakby przesuwała ona pierścienie, układając jakiś określony ich schemat - a jeśli maska pozwalała dostrzec właśnie ich prawidłowe ułożenie, może właśnie tak należało postąpić?

- Kula... - odezwała się ponownie, podchodząc bliżej do Elizabeth - Niektóre symbole na niej są zaznaczone. Jakby maska je wyróżniała czy podświetlała. Połóż ją na ziemi - zakomenderowała - spróbuję je ustawić w jednej linii. Może dzięki temu się dowiemy, co się stało z Leidą?

Mimo wcześniejszych obaw i solennej obietnicy danej samej sobie, że do kuli za nic się nie zbliży, a już na pewno jej nie dotknie, wyciągnęła dłoń w kierunku artefaktu i po krótkiej chwili zwątpienia dotknęła kamiennej powierzchni, następnie popchnęła jeden z pierścieni, by pierwszy z symboli przesunął się i zrównał z kolejnym. Jeśli nikt nie zaoponował ani nie przeszkodził jej, będzie starała się ułożyć wszystkie podświetlone symbole w jednej linii, oczekując jakiegokolwiek skutku czy efektu.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 lut 2022, o 12:46

Dziwna kula nie wykonała żadnego ruchu - to niewątpliwie był sukces, w przeciwieństwie do efektów przeskanowania jej. Wbrew nadziejom Dagan, wyłączenie - czy też tymczasowe uśpienie - urządzenia nie ułatwiło dobrania się do niego, a analiza przeprowadzona przez AMSU nie przyniosła im nic poza informacjami, które... Cóż, nie były satysfakcjonujące. Kupka skał, oto czym był obiekt według sondy Rebeki. Jasnym było, że nie tego się spodziewała - nie w chwili, kiedy widziały, co kula potrafi.
Skoro jednak skan nie przyniósł im większych korzyści, podporucznik nie zamierzała tracić więcej czasu. Potwierdzając Annabelle, że może zdjąć hełm, odetchnęła cicho i rozejrzała się, ostatecznie wypuszczając AMSU powoli do przodu, w kierunku, w którym powinien znajdować się mostek okrętu. Nie ulegało wątpliwości, że nie powinny tu zostać zbyt długo, najwyższy czas więc na przeprowadzenie zwiadu i upewnienie się, że nic nie czyha na nie za rogiem.
Poświęcając kilka chwil na obserwowanie obrazów przesyłanych z kamer sondy, drgnęła, słysząc głos Reguery. Raz kozie śmierć. Co ona... Unosząc wzrok, z niedowierzaniem spoglądała na dziennikarkę, gdy ta ni mniej, ni więcej, jak bez zastanowienia założyła znalezioną wcześniej maskę.
- Serio? - mruknęła, marszcząc brwi, gdy obiekt nagle jakby wczepił się w Annabelle, a z gardła kobiety wyrwał się cichy krzyk. - Reguera, do cholery, to nie było mądre - warknęła, nie bardzo wiedząc jednak, co powinny teraz zrobić. Zrywanie maski siłą raczej nie byłoby najlepszym rozwiązaniem, szczególnie, że sam element raczej nie dałby się zdjąć. Jeśli czegoś zdążyły się już nauczyć o napotykanych tutaj znaleziskach to tego, że nie działają one do końca tak, jak były przyzwyczajone po swojej technologii.
Annabelle nie panikowała, stwierdziła Rebecca z uznaniem. To było godne podziwu, biorąc pod uwagę, że miała teraz na twarzy maskę, którą nie wiadomo było, czy i kiedy da się zdjąć - i co do tego czasu będzie się z nią działo. Sama Dagan raczej nie byłaby tak spokojna. Zresztą, podporucznik przede wszystkim z własnej woli nie zbliżyłaby tego elementu do swojej twarzy.
Słuchając późniejszych wyjaśnień dziennikarki, Rebecca zmrużyła oczy. Interfejs... Cóż, to miałoby sens. Prosiło się, by maska w jakikolwiek sposób działała, a nie była tylko ozdobą. Funkcjonalność podobna do hełmów - nie tyle ochronna, co w jakiś sposób poszerzająca rzeczywistość o różne odczyty - nie była czymś nieznanym, ostatecznie na co dzień korzystały z podobnych urządzeń.
Gdy Reguera zasugerowała chęć manipulowania kulą, Rebecca odetchnęła głęboko.
- Nie wiem, czy to najrozsądniejszy pomysł - rzuciła krótko. - Ułożenie tych symboli może... - Przez chwilę szukała odpowiednich słów. - Obiekt może się znowu uruchomić. Może "zniknąć" również ciebie, a to byłoby głupie. Jeśli tak się stanie, w żaden sposób nie pomoże nam to ani w dowiedzeniu się, co dokładnie robi ta kula, ani w samej misji jako takiej. Podobne badania moglibyśmy przeprowadzić w bardziej kontrolowanych warunkach, już po zakończeniu zadania. Wtedy, gdy nie będziemy tu same, a teren zostanie zabezpieczony przez żołnierzy - podsumowała swoje przemyślenia, czując, że mogą być w tej chwili wyjątkowo zgodne z Blackley.
W międzyczasie znów zerknęła na omni-klucz, manipulując AMSU. Wciąż tkwiły w miejscu, nie znaczyło to jednak, że nie mogą dowiedzieć się, co jest przed nimi. Dopóki starczyło zasięgu, Rebecca zamierzała zbadać sondą rozciągające się przed nimi korytarze. Dzięki temu, gdy będą gotowe ruszyć dalej, będą chociaż wiedziały co mają przed sobą.
Potem ponownie spojrzała na Annabelle. Nic już nie mówiła, mina Dagan świadczyła jednak sama za siebie - podporucznik była świadoma, że dziennikarka i tak zrobi co chce. Co więcej, Rebecca tak naprawdę nie zamierzała jej powstrzymywać. Powiedziała co miała do powiedzenia, wyłożyła swoje stanowisko. Co stanie się potem - to już nie była jej decyzja.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 lut 2022, o 16:21

Elizabeth szybko zaczęła żałować decyzji, że zaczęła taszczyć ze sobą tajemniczy obiekt. Prawdę mówiąc zaczęła żałować, że podobnie jak Turianka, nie została zwyczajnie wyparowana lub nie zniknęła. Pytanie jak długo była wstanie taszczyć obiekt i czy faktycznie było im to do czegokolwiek potrzebne skoro wyglądało na to, że przestał on całkowicie działać? Ale chwilowo taszczyła i taszczyła w godnym milczeniu. Zawsze mogła przekazać go kolejnej osobie, choćby Dagan albo dziennikarzynie. Z pewnością gdyby miała zajęte ręce dźwiganiem tak ciężkiej kuli, to może byłaby mniej chętna do rozmawiania. Właśnie, odnośnie rozmawiania była ona coś wyjątkowo cicho do momentu, w którym nie zaczęła krzyczeć.
Czemu krzyczała? Elizabeth obróciła się gwałtownie i nieco niezręcznie z wielką kulą i zobaczyła jak maska, którą znalazła wcześniej właśnie znajdowała się na jej twarzy. Czy sobie robiła żarty wykorzystując klasyczny motyw z filmów przygodowych czy horrorów a może faktycznie ta maska jej coś robiła? Szybka analiza wszelkich za i przeciw kazała jej jednak uznać, że maska faktycznie coś musiała jej robić, ale jak miała niby pomóc idiotce, która sama sobie ją do twarzy przyłożyła? Na szczęście wyglądało na to, że atak bólu i szoku był wyjątkowo krótki i Annabelle do nich wróciła. Kamień z serca lub też szczęście w nieszczęściu. Chyba, że zaraz okaże się, że ta maska w jakiś sposób przejęła nad nią kontrolę i się na nich rzuci. Na tą myśl Elizabeth podniosła taszczoną kulę nieco wyżej, jak gdyby miała szykować się do rzutu na szarżującą w furii dziennikarz, ale nic się takiego nie wydarzyło.
- Hmm. Inferfejs? - Elizabeth opuściła kulę i przyglądała się przez chwilę Annabelle. Cóż, skoro już taszczyła tą kulę przez kilka minut, a ona była na tyle szalona, może równie szalona co i ona, żeby nałożyć maskę na twarz, to czemu by nie spróbować i niech nie ustawi znaków na kuli w odpowiedniej konfiguracji. Nie mogła ukrywać sama przed sobą, że nie interesowało jej co się stanie, a poza tym zagadka okrętu, załogi i kuli musiała chyba zostać rozwiązana.
Pani porucznik odłożyła kulę na podłogę i wskazała Annabelle, że miała wolną drogę i jeśli chciała, to mogła przy niej majstrować. Po chwili jednak zerknęła na Dagan i zadała pytanie. - Nie byłoby bezpieczniej gdybyśmy użyli do tego drona, a Reguera będzie po prostu mówić jak przesuwać te znaki?
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

9 lut 2022, o 23:01

Dron wysłany przodem przez Sagan okazał się bardzo sensownym pomysłem. Przemierzając korytarz i mijając drzwi oznaczone symbolami w regularnej kolejności, AMSU dotarło do schodów oznaczonych jako pokład numer dwa. Kiedy sonda wspięła się na górze w ich szczytu znajdowały się drzwi, które niestety były zamknięte. Kontrolka na nich świeciła kolorem pomarańczowym oznaczającym możliwość wejścia do środka po wpisaniu odpowiedniego kodu bądź też jego złamaniu. Biorąc pod uwagę fakt, że nie dysponowały danymi dostępowymi oznaczało to raczej tę drugą opcję. Na tym zwiad Rebeki się skończył.
Znacznie ciekawiej za to prezentowała się postawa Annabelle, odważnie aczkolwiek być może trochę głupio i naiwnie, w końcu majstrowała przy technologi, której nie znała, dziennikarka zaczęła przekładać pierścienie ustawiając je w odpowiedniej kolejności. Wszystkie świecące symbole w jednej linii. Maska na jej twarzy zdawała się być teraz częścią Reguery. Nie czuła jej, nie uwierała a dziennikarka mogła wręcz odczuć jak przedmiot staje się praktycznie integralnym podmiotem jej osoby. Nie zastanawiała się nad tym co robi, wszystko działo się intuicyjnie, jak gdyby czyniła to już któryś raz z kolei.
Wreszcie symbole znalazły się we właściwej kolejności. Kula zaświeciła zielonym światłem, które widziała każda z nich, wydała z siebie metaliczny odgłos, poderwała się z ziemii i zawisła w powietrzu. Nie próbowała zbliżyć się ani do Rebeki ani do Elizabeth. Te natomiast znów poczuły przemożną chęć dotknięcia przedmiotu i chwilę im zajęło zapanowanie nad sobą.
Tymczasem Annabelle spoglądając na kulę przez interfejs maski mogła przeżyć kolejne zaskoczenie. Kobiety towarzyszące jej tego nie widziały, ale nad kulą na nałożonym obrazie pojawiła się swojego rodzaju mapa. Mapa ta przedstawiała tysiące galaktyk połączonych ze sobą liniami. Gdy tylko Reguera pomyślała o tym, żeby przybliżyć sobie obraz interfejs zareagował błyskawicznie. Obszar, na którym skupiła uwagę powiększył się, znajdowała się teraz w obrębie galaktyki. Nie znała jej nazwy, nie musiała sama myśl, że właśnie na to chciałaby spojrzeć spowodował reakcję. W obrębie galaktyki układy planetarne również były połączone ze sobą liniami, linie te z kolei wychodziły już z konkretnej planety układu. Annabelle nie była w stanie ich znać, odległości dzielące kolejne punkty od siebie znajdowały się tysiące lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Większość z nich prawdopodobnie w ogóle nie była znana żadnej rasie w galaktyce.
W górnej części interfejsu dziennikarka mogła zauważyć wyświetlające się współrzędne, dwa rodzaje jeden pod drugim. Zauważyła również że przy zmianie planety na którą patrzy górne współrzędne zmieniają się, dolne natomiast pozostawały nienaruszone.
Kula wisiała w powietrzu zachęcając Dagan i Blackley do dotknięcia, Reguera posiadająca na twarzy maskę nie czuła tej intensywnej chęci dotknięcia przedmiotu.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

12 lut 2022, o 10:45

Rebecca miała rację, ale Annabelle czuła podniecenie faktem, że to właśnie ona odkryła - przynajmniej w jakimś stopniu - sekrety maski i była teraz jedynym członkiem zespołu, który widział - bo na pewno nie “wiedział” - nieco więcej na temat wzajemnej relacji między nią a artefaktem. Kto skonstruował maskę, w jakim celu i jakie dawała ona możliwości? Dziennikarka tego wciąż nie wiedziała, ale zdawała sobie sprawę, że - o ile nie odda pałeczki, nie zdejmie maski i nie przekaże jej pozostałym - tylko ona będzie mogła kolejne jej funkcje poznawać. Z drugiej strony jeszcze nigdy nie słyszała ani nie widziała o takiej technologii. Nie chodziło o sam interfejs, ale o fakt, że maska zachowywała się teraz jak część niej samej, symbiont czy implant współpracujący z nią i - pomijając początkowy ból przy jej nakładaniu - ani nie robił jej krzywdy, ani w niczym nie przeszkadzał. Dlatego mimo ryzyka, z którego zdawała sobie sprawę postanowiła kontynuować.

- Mamy odciętą drogę powrotu - odpowiedziała tylko - A wojsko jak znam życie prędzej rozwali ten statek nim zaryzykuje wysłanie kolejnego oddziału, choć to wy jesteście ekspertami żeby to ocenić. Jeżeli mamy wyłączyć systemy obronne, musimy dowiedzieć się, co tutaj się dzieje. A co, jeśli to właśnie ta maska i artefakt są kluczem do odkrycia zagadki i powrotu do domu?

W głowie pojawiła się jeszcze jedna myśl - gdy wróci na Cytadelę i jeżeli będzie mogła opublikować ten materiał, jej twarz w złotej masce nie będzie znikała z migawek informacyjnych wszystkich sieci co najmniej przez kilka dni. Dostanie awans. Może jakąś nagrodę dziennikarską? To znaczy... o ile wróci. Szkoda tylko, że nikt - ani obie panie oficer ani jej własna sonda - nie widziały ani nie mogły zarejestrować widzianego przez nią obrazu. Mogły obserwować efekty jej działania, ale na pewno nie to, co sama widziała.

Słysząc sugestię Blackley zatrzymała się w pół ruchu - w sumie nie był to zły pomysł. Jeżeli kula naprawdę się aktywuje po ustawieniu tych symboli i znów pojawi się zagrożenie, że z nimi trzema stanie się to samo co z Leidą, Annabelle - jako najbliższa i w bezpośrednim kontakcie z artefaktem - będzie najbardziej narażona na... No właśnie, na co? Czy kula była śmiercionośnym narzędziem zagłady, czy czymś, czego po prostu nie są w stanie zrozumieć? Tym drugim - z pewnością. Co jednak w takim razie stało się z turianką? Czym był rozbłysk który widziały wcześniej na nagraniu i na “żywo”, gdy Leida dotknęła kuli? Po krótkim zastanowieniu dziennikarka spojrzała przelotnie na swoją sondę, potem przeniosła wzrok na oddalającego się drona Dagan i pokręciła przecząco głową.

- Moja sonda może co najwyżej porazić kulę prądem, nie będzie w stanie manipulować tymi pierścieniami. Zaś tamto cudo techniki - skinęła głową w kierunku AMSU - Przyda się do obserwacji i... nie wiem zresztą co jeszcze ono potrafi. Nie wiadomo też, czy kula nie “pozwoli” się dotykać przez drona. Skoda byłoby go stracić. Zaryzykuję - uklękła ponownie przy kuli i sięgnęła do niej, upewniając się jeszcze, że jej własna sonda ma w kadrze zarówno ją samą, jak i artefakt.

Nabrała głębiej powietrza zdając sobie nagle sprawę z faktu, że metalowa - jak przypuszczały wcześniej - maska zupełnie nie ogranicza ani jej swobody ruchu, ani oddychania - gdyby nie dodatkowe informacje i podświetlone elementy artefaktu nakładane na widziany przez nią obraz, mogłaby łatwo zapomnieć, że ma ją na twarzy. Sięgnęła ku kuli i spróbowała przesunąć pierwszy z pierścieni - poszło nadspodziewanie łatwo, nie musiała nawet włożyć zbyt dużego wysiłku ani siły. Ustawiwszy pierwszy z symboli sięgnęła ku następnemu i następnemu... Za każdym razem, gdy symbol znajdował się na swoim miejscu, komentowała to by pozostali (i ewentualni widzowie) wiedzieli co się dzieje, starała się też komentować to, co teraz robi.

- ...i ostatni pierścień... Jeśli wszystko ustawiłam poprawnie, teraz coś się powinno... - ostatni z symboli trafił na swoje miejsce, kula rozbłysła zielonym światłem i uniosła w powietrze, na co Annabelle zareagowała gwałtownym szarpnięciem wstecz - co, zważywszy na fakt, że wciąż klęczała na ziemi, musiało wyglądać dość komicznie - ...stać - dokończyła machinalnie, obserwując artefakt i nagle wybuchającą przed nią feerię obrazów.

- Na Najświętszą Panienkę - jęknęła - Co to jest? Też to widzicie? - podniosła się na równe nogi, wciąż pozostając o krok od kuli, a z jej ust wyrwało się westchnienie zachwytu - Czy to... mapa? Ale to nie są gwiazdy... A te linie? Hej, ja mogę nią sterować... I to samą myślą! Maska robi to, co ja chcę! Wyciągnęła dłoń, sięgając ku najbliższemu wyświetlonemu obiektowi - systemowi gwiezdnemu? Oczywiście nie była w stanie go dotknąć, wyświetlony przez maskę obraz przeniknął przez jej dłoń, przy czym musiała wyglądać jak mała dziewczynka starająca się złapać jakiś wyimaginowany obiekt, ale w tej chwili o to nie dbała. Wrażenie było tak niesamowite, że dziennikarka w tej chwili tylko chłonęła samą sobą widziany tylko przez siebie obraz i podziwiała jego piękno. Sterowanie obrazem było nadzwyczaj proste - wystarczyło, że skupiła obserwację na jednym z obiektów a ten natychmiast zbliżał się do niej, powiększając, ujawniając kolejne struktury - To jakaś mapa gwiezdna. Ale... Chyba nie tylko naszej galaktyki, to wygląda jak mapa całego wszechświata! I gwiazdy, hej, nawet systemy planetarne! I ma takie... linie łączące wszystko ze sobą, jakby... bo ja wiem? Drogi? Połączenia? Widzę jakieś koordynaty, jakby współrzędne... Zobaczmy, czy pokaże nas, nasze położenie w tym wszystkim - skupiła się na tym, żeby przekazać masce instrukcje odnalezienia w tym galimatiasie systemów i gwiazd ich własną lokalizację - A co jeśli ta kula to jakiś... przekaźnik? Nadajnik informacji, sonda albo wręcz... - tego już nie chciała powiedzieć na głos.

Wszyscy, cała Droga Mleczna wiedziała, że podróże międzygwiezdne i cała technologia używana przez chyba wszystkie obecne rasy opierała się na technologii protean. Broń, napędy statków, komputery... I Przekaźniki Masy, które były chyba największym dziełem tego wymarłego gatunku. Czym była kula? Artefaktem proteańskim? Wyglądała na starą, fakt, że podobne obiekty były odkrywane w innych miejscach w Galaktyce świadczył o tym, że nie był jedynym. A co, jeśli był artefaktem przedproteańskim? A co, jeśli Leida nie zginęła, tylko została... przeteleportowana gdzieś, a artefakt lewitujący teraz przed nimi był swoistymi “drzwiami” umożliwiającymi taką podróż? Swoistym “przekaźnikiem masy” dawno zapomnianej cywilizacji, która stworzyła tą niesamowitą mapę? Czy te łączące linie były faktycznie “tunelami” czy drogami łączącymi takie artefakty?

- Wiecie co? - odezwała się ponownie - Mam jakieś niejasne wrażenie, że nasza turiańska koleżanka jest cała i zdrowa. Pytanie tylko gdzie ją ta kula zabrała.

Liczyła na to, że kula pokaże miejsce, w którym się znajdują. Jeżeli i tutaj pojawi się podobna linia, będą znały przynajmniej część odpowiedzi.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

12 lut 2022, o 19:51

Jedyne co mogła Elizabeth robić w obecnej sytuacji było i wyłącznie czekać na to co zrobi Annabelle. Tak więc czekała i obserwowała jak ta z początku z pewnym wahaniem, zastanawiając się czy powinna użyć drona czy też osobiście zacząć majstrować przy kuli, a później biorącą się do pracy z pewną werwą. Wyglądało na to, że pierwotny i bardzo ludzki strach przed nieznanym został pokonany przez równie ludzką ciekawość i niecierpliwość, cechy, które wiele ras zrzeszonych w Cytadeli postrzegały za tak niebezpieczne i niepokojące. Co tym razem miało im przynieść? A przede wszystkim, co miało to przynieść Annabelle? Czy tak jak wcześniej Turianka zostanie wciągnięta lub po prostu zniknie czy może stanie się coś innego? Niezależnie jednak od tego Elizabeth nie miała zamiaru być w pobliżu i w oczekiwaniu na powrót drona zwiadowczego Dagan i na to co się wydarzy przy kuli, przezornie się odsunęła na kilka kroków, odległość którą uznała za bezpieczną.
Wyglądało na to, że dobrze zrobiła bowiem gdy dziennikarka ustawiła wszystkie pierścienie na miejscu uruchomiła kulę ponownie, a ta, świecąc swym nienaturalnym i intensywnym blaskiem niemal natychmiast zaczęła oddziaływać na Elizabeth. Niemal czuła jej hipnotyczną moc czy wyimaginowane podszepty, które kazały jej ją dotknąć. Nie wiedziała jak długo to trwało i czy cokolwiek by to mogło pomóc, ale z trudem odwróciła wzrok od niej i wręcz odwróciła się plecami byle jej tylko nie widzieć.
- Nieważne co tam widzisz, jak bardzo jesteś podekscytowana ani czy znajdziesz Santus, wyłącz to! - Powiedziała głośno, prawie krzycząc. - Znowu to na mnie działa. Znowu chce żebym to dotknęła! - Wyglądało na to, że z włączoną kulą dalsza podróż po statku i badanie jego tajemnic będzie niemożliwe jeśli tylko Annabelle będzie odporna na jej działanie, a reszta będzie musiała mieć zamknięte oczy i chodzić po omacku. Pytaniem było czy będzie wstanie ją teraz wyłączyć?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

13 lut 2022, o 11:35

Podczas, gdy Reguera manipulowała przy kuli - Dagan wcale nie była zdziwiona, że dziennikarka zdecydowała się jednak spróbować - Dagan skupiła się na obrazach transmitowanych przez AMSU. Plus był taki, że sonda nie wykryła za wiele. To znaczy - nie wykryła niebezpieczeństwa. Nie znaczyło to oczywiście, że zagrożenia jako takiego nie było, ale dawało jednak szanse, że dalsza droga przebiegnie względnie bez przeszkód. Zwiad prowadzony przez AMSU zakończył się na etapie drzwi - przejścia wyraźnie wymagającego zhackowania. Dagan odetchnęła cicho, po krótkiej chwili zawracając sondę. Wiedziały, gdzie iść, nie było jednak sensu już teraz angażować AMSU w łamanie zabezpieczeń. I tak powinny podążyć tą drogą osobiście, nie tylko przez sondę, nie było więc potrzeby otwierać tego przejścia zawczasu, zanim będą gotowe. Jeśli za drzwiami miałoby się kryć coś nieprzewidzianego, lepiej pozostać od tego odciętym aż do chwili, gdy same uznają, że czas ruszyć dalej.
Tymczasem Annabelle zakończyła swoje działania z kulą i... Rebecca zmarszczyła brwi. Nie widziała nic z tego, o czy mówiła dziennikarka, wynikało więc z tego, że maska była niezbędnym interfejsem do pracy na urządzeniach obecnych na statku - przynajmniej na niektórych urządzeniach. Lekko poirytowana, że sama nie może przypatrzeć się obrazom wyświetlanym przez kulę - mapie? - podporucznik zacisnęła zęby, gdy zaczęła odczuwać na siebie wpływ urządzenia.
- Na mnie też - warknęła cicho, zgadzając się z Blackley. Podobnie jak Elizabeth, ją także obiekt zaczął przywoływać, zachęcając do dotknięcia. Tylko świadomość, że to działanie kuli i wiedza, co działo się w podobnej sytuacji z turianką pozwalał chociaż trochę się temu oprzeć. - Wyłącz to, a potem opowiedz dokładnie, co widziałaś. Albo, nie wiem, z grubsza rozrysuj na swoim omni-kluczu - rzuciła. Annabelle mogła pokrótce powiedzieć już, co widzi, dla Rebeki to było jednak za mało. Nawet, jeśli Reguera nie miała nic więcej do dodania, podporucznik życzyłaby sobie, by dziennikarka powtórzyła w takim razie jeszcze raz to samo, opisując ze wszelkimi szczegółami, jakie obrazy pokazała jej kula. Nie widząc mapy na własne oczy nie mogłaby przeprowadzić pełnej analizy, natomiast może... Cóż, może po prostu jej się z czymś skojarzy. Pamięć fotograficzna Dagan magazynowała w głowie podporucznik najdziwniejsze obrazy.
Odetchnąwszy cicho, Rebecca wróciła do AMSU, które do tej pory powinno już ponownie zatrzymać się tuż obok nich.
- Dalej jest jeszcze trochę numerowanych drzwi, na końcu schody na drugi pokład i zamknięte przejście. Tym ostatnim bym się nie przejmowała, powinnam dać radę je otworzyć, gdy już ruszymy dalej - podsumowała zwięźle znaleziska sondy.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

13 lut 2022, o 16:12

Zafascynowana widzianym przez siebie obrazem, niewiele uwagi poświęcała obu kobietom. Owszem, komentowała to, co widzi, ale było to przeznaczone zarówno dla nich jak i na potrzeby nagrania, które również nie mogło zarejestrować tego, co działo się wokół Annabelle. Wpatrzona w mapę, manipulując kątem wyświetlania, obracając, zbliżając i oddalając obraz chłonęła całą sobą te tysiące, jeśli nie miliony wyświetlanych obiektów stanowiących dla niej wciąż tajemnicę, ale będących zdecydowanie bardziej ciekawych niż nudne ściany otaczających ją korytarzy.

Usłyszawszy ostrzeżenia Blackley i Dagan skierowała wzrok na kobiety. Ona sama nic nie czuła, żadnych sensacji porównywalnych do tych, które odczuwała wcześniej, z poziomu tunelu technicznego. Czy to możliwe, że dzięki masce? Czy blokowała ona, filtrowała w jakiś sposób wpływ kuli i tą przemożoną chęć dotknięcia obiektu? Jeśli tak i jeśli nie zareaguje, obie panie porucznik podzielą zaraz los turianki a ona, Annabelle, zostanie tutaj... sama! O nie, na to się nie pisała. Wyciągnęła rękę w kierunku kuli, ale zatrzymała się na chwilę. Maska może i blokowała wpływ kuli na umysł dziennikarki, ale co się stanie, gdy ta dotknie artefaktu? Czy nie będzie to wybór przed zniknięciem sama a zniknięciem pozostałych? Z dwojga złego, wolała zdecydowanie uchronić przed śmiercią czy... jakimkolwiek nieznanym losem siebie samą, a pozostali - no cóż. Pech. Z drugiej, jeżeli maska pozwalała jej na komunikację z kulą, być może i teraz się to uda... A nie da się ukryć, że wolała nie zostawać sama w tym lekko psychodelicznym miejscu.

- Serio? Muszę? - jęknęła zagryzając zęby. Przez chwilę walczyła ze sobą, cofnęła rękę i na powrót ją wyciągnęła przed siebie. - Ale jak mnie ta kula zabije to obiecuję, że będę was straszyć po nocach - rzuciła w końcu, podchodząc bliżej artefaktu, choć w jej głosie było słychać zniechęcenie i wewnętrzną rozterkę - Spróbuję przestawić pierścienie, by zaburzyć sekwencję symboli.

Delikatnie, jakby dotykając kruchego kryształu dotknęła kuli, próbując przesunąć jeden z pierścieni. W sumie, wcześniej działało to bez problemu i mogła przestawiać je bez zbytniego wysiłku. Czy i teraz się to uda?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek

Wróć do „Galaktyka”