W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

[Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

18 sie 2022, o 18:39

Bingo. Zasypany, bo zasypany, ale był. Orb. Jej droga ucieczki. Gdy tylko dostała potwierdzenie, że artefakt rzeczywiście tam jest, bez wahania zaczęła kopać - i kopała tak długo, jak było trzeba, by wydobyć urządzenie. Wiedziała, że tracenie sił teraz, kiedy nie wiadomo co jeszcze ją czekało, było niezbyt rozsądne, ale trudno było jej z tym walczyć. Nagle jednym celem stało się przede wszystkim przenieść się stąd gdzieś indziej, gdzieś, gdzie nie byłaby sama w nieprzyjaznym środowisku - i cel ten domagał się osiągnięcia za wszelką cenę.
Gdy wreszcie wydobyła kulę, gardło miała suche na wiór, a przed oczami tańczyły mroczki z wyczerpania. Ale to nic. Miała ten cholerny orb.
Uruchomiła artefakt i, przypominając sobie współrzędne podane jej przez Najwyższego, dotknęła uruchomionej kuli. Tym razem się nie pomyli, trafi tam, gdzie trzeba. Tam, czyli... Na łąkę? Nad jezioro?
Błędnik zwariował, gdy uzmysłowiła sobie, że wszystko jest tu nie tak. Omni-klucz szalał, a cholerny zwierzak, którego dostrzegła w pobliżu, leciał do tyłu. Do tyłu. Jak to, kurwa, możliwe?
Powstrzymując mdłości związane z trudnościami w przyswajaniu wariującego otoczenia, podążyła do kolejnego orba. Nawet, jeśli była zaskoczona dodatkowymi funkcjonalnościami, nie okazała tego po sobie. Zresztą, nawet gdyby uniosła brwi w zdumieniu, nikt by tego nie zobaczył. Tak czy inaczej, prędko skupiła się na nowych opcjach. Nie tylko miejsce, ale i czas. No więc - gdzie powinna się teraz przenieść? Do domu? Chciałaby, ale... Nadal nie załatwiła sprawy. Nadal miała to cholerne zadanie - i Annabelle do odnalezienia. I Ledeię. Bo skoro mogła wybrać czas, to... Przygryzając wargę, wybrała miejsce i dzień. Uranos, czasy, kiedy wszystko działało jeszcze jak trzeba, kiedy rewolta nie miała jeszcze miejsca, a Najwyższy wciąż był Najwyższym.
Czasy, kiedy Ledeia prawdopodobnie wciąż żyła, i w których przebywała Annabelle. W każdym razie - na to liczyła Rebecca.
A potem zobaczyła coś, czego bardzo, naprawdę bardzo nie chciała widzieć. Rozpoczęto procedurę autodestrukcji. Pozostałe urządzenia: 999 881... Wciągnęła gwałtownie powietrze.
Sieć orbów - sieć, która była jej drogą do domu - właśnie przestawała istnieć.
Nie miała jednak czasu dobrze zastanowić się nad konsekwencjami tego faktu, bo właśnie w tej chwili orb ostatecznie wyrwał ją z bieżącego miejsca, przenosząc dalej. Do Annabelle - na to liczyła. Do Ledei.
Gdzieś, gdzie będzie miała jakąś cholerną moc sprawczą, by wszystko naprawić.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 sie 2022, o 10:31

Zdając sobie sprawę z ryzyka, jakim byłoby wypuszczenie kogokolwiek spoza zwolenników buntu na zewnątrz - zwłaszcza z rewelacjami dotyczącymi planów jutrzejszego działania, usilnie starała się przepchnąć w kierunku Ledeii. Jej okrzyk przyniósł tyle samo pożytku co szkód - kilka co przytomniejszych osób rzuciło się również w kierunku wyjścia, pozostali byli jednak zdezorientowani i nie wiedząc co się dzieje kręcili się w miejscu niby przestraszone kurczaki, przekrzykując się wzajemnie i zwiększając atmosferę chaosu.

Annabelle puściła soczystą wiązankę portugalskich przekleństw, przez jej głowę przebiegało tysiąc myśli na sekundę, a każda była bardziej tragiczna od poprzedniej - w tej chwili chciała jedynie powtrzymać turiankę przed wydaniem władzom ich planów, porozmawiać z nią, wytłumaczyć i być może pozwolić jej zrozumieć - w końcu Santus była jedyną w miarę bliską jej osobą na Uranosie. Faktycznie może nie znały się długo, ale Ledeia była jedynym pomostem łączącym dziennikarkę z tym co było, z Cytadelą i poprzednim życiem. Nie musiała pomagać w działaniach Annabelle, ale choćby milczące przyzwolenie i zrozumienie motywów dodałoby motywacji, zaś obecnie najwyraźniej turianka stawała się ideologiczną przeciwniczką i potencjalnym zagrożeniem.

Czasu było coraz mniej, turianka już - już miała wybiec z pomieszczenia by zniweczyć całą intrygę, gdy tuż koło niej zmaterializował się nagle Przeskakiwacz, który jednym celnym ciosem ogłuszył i powalił byłą panią porucznik na ziemię. Wśród zgromadzonych rozległy się okrzyki strachu, ale także poparcia i radości, poparte szybko milknącymi, nieśmiałymi oklaskami, a gdy mężczyzna podniósł bezwładne ciało i ruszył w głąb pomieszczenia, wszyscy rozstępowali się przed nim. Mijając Annabelle Przeskakiwacz dał jej znak by podążyła za nim i cała trójka, w zapadłej nagle ciszy wypełnionej jedynie szeptami i pomrukiem cichych rozmów przedostała się do jakiegoś pomieszczenia na tyłach budynku. Annabelle stanęła w kącie pomieszczenia i założonymi na piersiach rękoma obserwowała jak Ledeia została usadzona na metalowym krześle a następnie skuta, po czym przeniosła wzrok na Przeskakiwacza gdy ten, krążąc po pomieszczeniu, głośno analizował dostępne opcje. Gdy jednak usłyszała o wysłaniu turianki na jakąś “więzienną” planetę, przed oczyma stanął jej widok Santus na ”Palavenia Dwa”. Zrezygnowane spojrzenie uwięzionej osoby bez możliwości powrotu, poddanie się losowi - w tamtym momencie wojownicza pilot myśliwca wyglądała jak balon, z którego uszło powietrze. Kim Annabelle była by skazywać Santus ponownie na ten sam los?

- Nie - odezwała się ostro - Żadnego wysyłania na inne planety. Najwyższy i obecny rząd właśnie w ten sposób dorobił się zarzewia buntu, a my chcemy robić tak samo? Ja chcę pomóc ludziom, dać im wolność i nadzieję, a powielając schematy obecnej władzy pokażemy, że jesteśmy tacy sami jak oni. Ledeia musi zostać tutaj, pod strażą. Być może z czasem uda się ją przekonać do naszej sprawy. Być może stanie się jedną z nas...

Podeszła do turianki i uklękła przy niej potrząsając delikatnie za ramię, a gdy to nie ocuciło skrępowanej - poklepując ją po policzku - Przynieście jej wody - rzuciła przez ramię do Przeskakiwacza i towarzyszącego mu mężczyzny - I chcę z nią porozmawiać. - poczekała aż turianka dojdzie do siebie, po czym przez chwilę wpatrywała się w jej oczy, zbierając myśli i układając w głowie słowa.

- Ledeia, nie wiem jak wiele usłyszałaś i co z tego zrozumiałaś, ale wiedz, że nie chcemy zrobić nic złego. Chcemy dać ludziom wolność i prawo wyboru. Chcemy pozwolić im godnie żyć, bez strachu, że z powodu wieku, stanu zdrowia czy jakiegokolwiek złego słowa zostaną teleportowani poza Uranosa by tam umrzeć. Pamiętasz planetę na której byłaś? Pamiętasz tą chatkę zbudowaną zanim tam się znalazłaś i przez tych którzy byli tam wcześniej? Pamiętasz Hanka, który pojawił tam się tylko by umrzeć? To ciemna strona tutejszego rządu. Najwyższy nie jest świętym, jest potworem, tyranem który najmniejsze przewinienie każe śmiercią. Każdy, kto myśli inaczej niż pozostali jest wrogiem społecznym. Ci ludzie - wskazała w kierunku zamkniętych drzwi - Stracili bliskich właśnie w taki sposób, a my staramy się sprawić, by więcej takich przypadków nie było. By to społeczeństwo mogło w końcu pozbyć się strachu... Nie proszę cię o pomoc, proszę tylko byś w tym nie przeszkodziła. Jutro będą ważyć się losy Uranosa, a ja nie mogę pozwolić, byś przedwcześnie doniosła władzom o naszych planach. Przykro mi za to, co cię tutaj spotkało, ale pozostaniesz tutaj dopóki to wszystko się nie skończy - zerknęła na Przeskakiwacza - I nie stanie ci się krzywda. - podniosła się i odwróciła w kierunku mężczyzny, mierząc go przez chwilę wzrokiem - Nie chcemy tu kolejnej tyranii, prawda?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

15 wrz 2022, o 10:39

Przeskakiwacz spojrzał na Annabelle, która jakby instynktownie wpasowała się w rolę dowodzącą. Przez moment ludzie mężczyzny nie drgnęli, ale Przeskakiwacz uśmiechnął się i skinął głową. Po chwili do pomieszczenia przyniesiono dzbanek wody i szklankę.
- Powodzenia - rzucił przez ramię i wyszedł zabierając ze sobą swoich ludzi.
Ledeia mruknęła tylko zataczając głową, po kilku poklepywaniach po twarzy wreszcie otworzyła oczy mrużąc je i rozglądając się dookoła.
- Gdzie... co - powiedziała słabym głosem. Chciała unieść rękę do głowy, ale była skrępowana. Kiedy to dostrzegła szarpnęła ramionami, na nic jednak to się nie zdało. Ludzie Przekakiwacza dobrze ją unieruchomili.
- Ann... - spojrzała w oczy dziennikarki, a jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Była wściekła i zszokowana jednocześnie. Słuchała co latynoska do niej mówi, ale nie odezwała się ani słowem, dopóki Annabelle nie skończyła. Kiedy padło imię Hanka Santus obrzuciła Reguerę nienawistnym spojrzeniem.
- Nie masz prawa i nie masz pojęcia o czym mówisz - wysapała. - Hanka nikt się nie pozbył on sam zdecydował o swoim losie. Zostaw mnie, wynoś się stąd. Jeśli mam być zakładnikiem waszych idei, bardzo proszę. Mogę tu siedzieć, dopóki nie zrobicie tej swojej małej rewolucji. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
Nie odezwała się więcej. Nie przekonały jej ani rozmowy na temat tyranii ani to, że nie stanie jej się tam krzywda. Cokolwiek by Annabelle teraz nie powiedziała, wyglądało na to, że Ledeia się po prostu zacięła. Czy było to spowodowane indoktrynacją, o której mówił Przeskakiwacz czy samym, przecież dość mocnym charakterem Santus, tego nie sposób było stwierdzić.
Dziennikarce nie pozostało nic innego jak opuścić pomieszczenie.
Przeskakiwacza znalazła pomiędzy krzesłami niedaleko wyjścia, rozmawiał z jakimiś turianami, odzianymi w czarne, karbonowe stroje. Reguera dostrzegła, że w rękach obcych tkwią złote maski. Kiedy zbliżyła się rozmawiający zamilkli, a Przeskakiwacz spojrzał na nią.
- I jak? Twoja znajoma zostanie prawą ręką rebelii? - zapytał z nutką sarkazmu w głosie. - Myślę, że powinnaś wrócić do domu i przygotować się. Nie przejmuj się koleżanką, zadbają tutaj o nią i grzebień jej z głowy nie spadnie.
Turianie zaśmiali się.
- Dostaniesz na jutro obstawę, nasi ludzie będą rozlokowani w różnych częściach, gdzie odbędzie się transmisja. Realizator jest naszym człowiekiem. Nie rozmawiaj z nikim i wróć prosto do domu. Rano kogoś po ciebie przyślę, żebyś mogła bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Czeka nas wielki dzień.
Przeskakiwacz skinął na turian, a ci oddalili się w stronę wejścia. Spojrzał jeszcze raz na dziennikarkę.
- Dziękuję - powiedział i połozył jej rękę na ramieniu. - Dzięki tobie ci ludzie wreszcie będą wolni.

Dagan uderzyła o ziemię z takim impetem, że zabrakło jej powietrza w płucach. Coś się zmieniło, a kiedy Rebecca odkryła co, ogarnęła ją panika. Interfejs maski śnieżył co jakiś czas i wypluwał z siebie informacje, których nie rozumiała. W skajnej jego części, stale odliczanie zmniejszało się. Siatka połączeń znikała. Kiedy otrząsnęła się z pierwszego szoku, dotarło do niej, że znajduje się w zaroślach, na skraju czegoś, co mogła nazwać osiedlem domów szeregowych. Był późny wieczór, a na ulicach nie było żywej duszy. Mimo wszystko Rebecca mogła czuć, że znalazła się we właściwym miejscu i we właściwych czasach. Wiedziałą o tym, że maska reaguje na jej myśli, toteż skupiona podczas przeskoku na Annabelle i Ledei, nie zdziwiła się szczególnie, że na interfejsie pojawiły się dwa punkty określone ich imieniem i nazwiskiem.
Ledeia Santus nie poruszała się, natomiast, ku radości Dagan, punkt określony jako Annabelle Reguera zbliżał się w jej stronę. Po krótkiej chwili usłyszała w oddali charakterystyczny dźwięk skycara. Pojazd opadł delikatnie na miejsce parkingowe przy jednym z domów i faktycznie wysiadła z niego dziennikarka.
Annabelle ruszyła pewnym krokiem w stronę domu, bez problemu dostała się do środka i zniknęła w nim.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

17 wrz 2022, o 17:09

Rozmowa z Ledeią nie przyniosła żadnego efektu. Turianka zapiekła się w sobie, nie przyjmowała do wiadomości żadnych argumentów, w końcu w ogóle zamilkła i nawet nie patrzyła na Annabelle, więc po kilku próbach nawiązania jakiejkolwiek dyskusji dziennikarka westchnęła z rezygnacją i wyszła z pomieszczenia, zostawiając skutą Santus samą.

Większość zgromadzonych tu wcześniej osób musiało już opuścić zebranie, bo wewnątrz dostrzegła tylko pojedyncze, niewielkie grupki dyskutujące między sobą na jakieś tematy. Dostrzegłszy w pobliżu wyjścia Przeskakiwacza w otoczeniu odzianych w czarne kombinezony turian ruszyła w ich kierunku, odprowadzana nielicznymi spojrzeniami osób które mijała. Zagryzła wargę, myśląc intensywnie o obecnej sytuacji. W co się wpakowała? Czy faktycznie postępuje słusznie? Ledeia, przecież niemal tak świeża obywatelka Uranosa jak ona sama, miała zdecydowanie odmienne poglądy i ocenę sytuacji niż Annabelle. Dlaczego? O co chodziło z tą całą indoktrynacją? Dlaczego w takim razie dziennikarka nie została poddana jakiemuś tajemniczemu “praniu mózgu” i potrafiła dostrzec ciemną stronę rządów tutejszej kolonii, a nie wstawała co rano śpiewając tutejszy hymn i rozpływała się w zachwytach i uwielbieniu do Najwyższego? Może faktycznie to Ledeia miała rację, pozwalając kolonii funkcjonować tak jak dotychczas i wpasowując się w tutejszą filozofię i styl życia? Ale z drugiej strony - dziennikarka widziała determinację na twarzy Me’shiry. Widziała ludzi zgromadzonych wcześniej w tej sali, słyszała ich głosy niezadowolenia. To było dokładnie to samo, z czym stykała się w czasie wcześniejszej pracy w przestrzeni Cytadeli. Głos mniejszości nigdy nie był brany pod uwagę. Krzywda i niesprawiedliwość gdy nie były odpowiednio nagłaśniane, nie wychodziły na światło dzienne. Tutejsza sytuacja doskonale wpisywała się w część jej wcześniejszych reportaży o handlu żywym towarem, podziemiu handlującym czerwonym piaskiem, wyzyskiem pracowników zmuszanych do nędznej egzystencji i pracy w nieludzkich warunkach. Tutaj było inaczej... ale wciąż tak samo. I tak samo jak wcześniej, ponownie chciała i musiała użyczyć swojego głosu poszkodowanym i wystąpić mówiąc w ich imieniu, by społeczeństwo usłyszało o tym, co trwało i istniało tuż pod ich nosem. Pytanie tylko, jak Uranos zareaguje na te rewelacje. Czy odetchnie z ulgą, że ktoś w końcu próbuje coś zmienić i obywatele pomogą obalić istniejący stan rzeczy, czy zareagują tak, jak Ledeia - całkowitym wyparciem i negowaniem wszystkich słów dziennikarki.

Przeskakiwacz i “jego ludzie” - bo musieli to być oni, gdyż w identycznych strojach czy może raczej mundurach i z maskami w dłoniach wyglądali jak jakaś prywatna milicja czy armia - zamilkli gdy Annabelle podeszła do nich.

- Niestety - westchnęła w odpowiedzi ignorując lekki sarkazm w jego głosie - Jednak zaczynam się zastanawiać, jak zareagują pozostali obywatele na nasze rewelacje. Jej nie przekonaliśmy, czy uda się z resztą? - wysłuchała dalszych instrukcji i skinęła głową, a gdy Przeskakiwacz położył rękę na jej ramieniu, spojrzała mu prosto w oczy - Dlatego tu jesteśmy i to robimy, prawda? - uśmiechnęła się lekko - Do zobaczenia po wszystkim, meu amigo. Trzymam kciuki.

Opuściła budynek i zatrzymała się po kilku krokach. Przymknęła oczy i głęboko wciągnęła nocne, wilgotne powietrze pachnące trawą i drzewami wokół. Poczuła lekki powiew wiatru na twarzy i ponownie się uśmiechnęła. Ostatnia chwila ciszy i spokoju przed burzą którą mieli zamiar wywołać dobiegała właśnie końca, a po powrocie do domu będzie musiała ułożyć scenariusz wywiadu, przygotować pytania i warianty odpowiedzi w zależności od reakcji swojego rozmówcy i ułożyć strategię i plan działania. Pożałowała natychmiast, że nie ma przy niej żadnego z jej asystentów - Manuel miał smykałkę do budowania kontrargumentów na jej pytania i doskonale odczytywał jej intencje, Quinta potrafiła z chaotycznych myśli Annabelle zbudować logiczny scenariusz - tym razem jednak wszystko musiała zrobić sama, jak za dawnych czasów, jeszcze w Terra Nova Star. Miało to swój urok, ale było czasochłonne, dodatkowym stresem była świadomość powagi sytuacji i skali wydarzenia oraz wpływu, jaki jej wywiad powinien wywołać na rozniecenie buntu.

Otworzyła oczy i ruszyła pogrążoną w rozświetlanej jedynie blaskiem gwiazd ciemności ścieżką w kierunku polany, na której zostawiła Skycara. Podjęła już decyzję dotyczącą tego, co zrobi ze swoją przyszłością. Jeśli bunt i rebelia się uda, złamie słowo dane Przeskakiwaczowi. Nie wróci do domu, ktoś inny będzie musiał zniszczyć orba po “drugiej stronie”. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, stanie się tutaj rozpoznawalna. Będzie kimś. Na taką pozycję w przestrzeni Cytadeli czy w SIP na razie nie miała co liczyć, a tutaj jednym ruchem może wygrać wszystko. Jako twarz udanej rewolucji będzie miała świat u swoich stóp. To znaczy... naturalnie jeśli rebelia się powiedzie.

Wsiadłszy do skycara uruchomiła pilota każąc się zawieźć do domu, sama zaś aktywowała swój omni-klucz i zaczęła nagrywać pierwsze notatki. Zanim dotarła na miejsce, była już na powrót w “swoim” świecie - w pracy. Niemal czuła już atmosferę jutrzejszego wywiadu, niemal widziała siedzącego przed sobą rozmówcę, na jej omni pojawiały się robocze szkice pytań, komentarzy i stwierdzeń które chciała użyć przed kamerami. Wciąż czekało ją sporo pracy, chciała przekopać raz jeszcze lokalny intranet by spróbować połączyć ze sobą kilka faktów i zbudować kompletną narrację wykorzystując posiadane wiadomości, ale początkowa gonitwa myśli była zawsze bardzo owocna.

- To będzie wywiad życia - mruknęła do siebie uśmiechając się kącikiem ust gdy wysiadała z pojazdu. Pewnym krokiem podeszła do drzwi i odblokowała zamek, po czym weszła do środka. W przedpokoju zrzuciła wciąż pokryte rosą adidasy, na wieszaku zostawiła jeansową kurtkę, ze stojaka w kuchni zabrała butelkę białego wina i kieliszek z szafki obok - i tak wyposażona przeszła do pokoju z terminalem. Zgrała swoje notatki z omni-klucza i zaczęła układać scenariusz, sporadycznie wyszukując coś w sieci. Na jej ustach igrał pewny siebie uśmieszek.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

21 wrz 2022, o 10:52

Wszystko szło nie tak, a szanse na powrót do domu były... Marne? Jeśli jeszcze nie teraz, to niedługo na pewno takie będą. Maska gdzieś ją przeniosła - chwila spoglądania na prezentowane odczyty bez zrozumienia wreszcie doprowadziła ją do wniosku, że chyba faktycznie trafiła tam, gdzie miała, do Annabelle i Ledei - ale ile razy jeszcze to zrobi? Zapewne niedużo. Może wcale - chociaż o tym akurat Rebecca starała się nie myśleć.
Chciała wrócić na Wiznę, do cholery.
Gdy po przeskoku oprzytomniała na tyle, by znów być w stanie jasno myśleć, decyzję podjęła szybko. Ledeia. Anabelle. Obie dosyć blisko, ale to ta druga jeszcze dodatkowo zmniejszała dystans. Co oczywiste, Rebecca chciała - musiała - to wykorzystać. Nie miała za wiele czasu - naprawdę nie chciała się zastanawiać, jak bardzo mało go ma - nie mogła go więc tracić. Skoro Reguera była bliżej - w kolejnej chwili już w zasięgu wzroku - Dagan musiała to wykorzystać.
Gdy kobieta znikła w domu, chorąży sapnęła cicho i bez wahania ruszyła w kierunku budynku. Szybkim krokiem przemierzając kolejne metry, niemal biegła, chcąc jak najszybciej się stąd zabrać. Mogła to zrobić sama - tak sądziła - ale... Miała jakieś opory. Nie mogła tak po prostu wrócić i tłumaczyć się wszystkim oficerom, że w zasadzie to nic nie osiągnęła, a zaginione towarzyszki postanowiła jednak pozostawić w cholera wie jakim miejscu i czasach. To... Nie mogła tak. Jeszcze mogła spróbować załatwić to inaczej.
Załomotała w drzwi budynku, licząc na... W sumie nie wiedziała, na co dokładnie. Że Annabelle rozpozna jej głos i to wszystko załatwi? To na pewno. Że element zaskoczenia ułatwi jej przekonanie dziennikarki do powrotu? To też, chociaż, szczerze mówiąc, Rebecca niespecjalnie wierzyła w ugodowość dziewczyny. Jeśli miały wrócić do domu - a musiały - to zrobić, Reguera musiała sobie uświadomić, jak bardzo jest źle. Przyjąć do wiadomości, co się dzieje. Tylko fakty, nic więcej. Dagan była pewna, że nawet najpiękniejsze zmyślone historie tematu nie załatwią.
- Annabelle, to ja - zawołała, ostatecznie rezygnując z jakichkolwiek podchodów. Musiały pogadać. Musiały zabrać Ledeię.
Musiały stąd spierdalać, póki jeszcze miały czas. Naprawianie tego świata? Przestało być ważne. Teraz, gdy czas był limitowany, Rebecca naprawdę nie czuła się zbawcą. Jeśli coś naprawi, to w tym momencie już raczej przypadkiem niż celowo. Jej cel był teraz zupełnie jasny - zawinąć dupę w troki. Tylko tyle.
- Wpuścisz mnie? - gotowa była zawołać, gdyby Reguera wahała się z otwarciem drzwi. A gdyby zwłoka się przeciągała, Rebecca sapnęła by sfrustrowana, skrzywiła się i załomotała donośniej. - Mamy naprawdę mało czasu więc jeśli chcesz wrócić do domu, to otwórz te drzwi, do cholery. - Myśli, że Annabelle mogłaby powrotu nie chcieć, że ten świat mógłby odpowiadać jej bardziej - tego zupełnie nie brała pod uwagę.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

21 wrz 2022, o 22:19

Stukanie do drzwi i jakiś przytłumiony, niewyraźny głos wołający ją po imieniu na chwilę wybiły ją z rytmu. Podniosła głowę znad ekranu terminala, na którym zaczynała porządkować swoje notatki i zmarszczyła brwi. Było późno, dochodziła północ, kto mógłby ją odwiedzić i wołać o tej porze? Nie zdążyła tutaj nawiązać zbyt wielu kontaktów towarzyskich, niewiele osób również zwracało się do niej po imieniu. Może Me’shira? A co asari mogłaby dodać do tego, co już wcześniej powiedziała? I czy nie mogła przekazać tego wcześniej, gdy widziały się przelotnie podczas spotkania ruchu oporu? Na chwilę zmroziła ją inna myśl - to Ledeia, albo uciekła ludziom Przeskakiwacza i wróciła tutaj, by ostatecznie odwieść dziennikarkę od jej planów, albo spowodowała jakieś problemy i ktoś przyjechał tutaj specjalnie po to, żeby ostrzec Annabelle? W jednej i drugiej sytuacji spotkanie z osobą za drzwiami mogło nie być do końca bezpieczne. Pozostawała jeszcze trzecia możliwość - mógł to być ktoś z lokalnej policji starający się wzbudzić jej zaufanie i nakłaniając do otwarcia drzwi, za którymi czekało na nią tylko aresztowanie i zesłanie w jakiś zapadły zakątek kosmosu bądź... nie, to z pewnością nie było to.

Łomotanie - bo z pewnością nie można było tego nazwać stukaniem - do drzwi się powtórzyło i Annabelle wstała z fotela, przechodząc do przedpokoju i zapalając światło zarówno w nim, jak i na ganku. Spięta i czujna, pożałowała, że nie ma ze sobą swojej Szarańczy. Może nie zmieniłoby to jej sytuacji, ale z bronią w dłoni poczułaby się zdecydowanie nieco pewniej. Podeszła do solidnych, drewnianych drzwi wejściowych i zbliżyła oko do wizjera, ale zanim zdążyła dostrzec, kto stoi na zewnątrz, łomotanie się powtórzyło. Wsłuchała się w przytłumione słowa, a w jej głowie kłębił się mętlik myśli. Mało czasu? Wrócić do domu? Kto to, na Najświętszą Panienkę mógł być i o co tutaj chodziło?

Szarpnięciem otworzyła drzwi i już miała rzucić soczystą wiązankę pod adresem tego, kto zakłócał jej mir domowy i ciszę nocną, lecz widząc stojącą przed sobą kobietę agresja werbalna dziennikarki szybko wyparowała. Twarz Rebeki wypłynęła z jej pamięci jakby z odległego snu, mimo, że od ostatniego spotkania minęło... ile? Dwa tygodnie? Coś koło tego. Jednak subiektywnie kobieta była twarzą już z “poprzedniego życia”, nie pasującą do tutejszego miejsca jak krwisty stek na wystawie cukierni.

- Rebecca? - zdołała tylko wykrztusić - To ty? Skąd ty tutaj... - jej umysł ponownie zaczął pracować i kojarzyć fakty, więc po tej chwili zaskoczenia uśmiechnęła się lekko - Dotknęłaś orba, tak? Przeniósł cię tutaj? Witamy na Uranosie... - przechyliła lekko głowę i zmarszczyła nieco brwi. Czy Rebecca była tak samo hurraoptymistycznie nastawiona do swojego miejsca pobytu jak Ledeia, czy była sceptykiem jak sama Annabelle? Od jak dawna się tutaj znajdowała i ile zdążyła się dowiedzieć na temat lokalnej sytuacji? - Jej Wysokość Blackley jest tutaj także? Udało się wam dotrzeć do mostka i odnaleźć załogę? Nie stój tak w progu, wejdź do środka - cofnęła się, robiąc kobiecie miejsce - Właśnie otworzyłam butelkę wina, przyłączysz się?

Wciąż zachowywała rezerwę w stosunku do Dagan. Mimo przyjaznego uśmiechu na twarzy, obserwowała swojego nowego gościa, nie będąc pewna ani co ją na próg domu dziennikarki sprowadza, ani jaki jest jej stosunek to tutejszej rzeczywistości. Odwróciła na chwilę głowę, zerkając ponad ramionami Dagan i szukając ewentualnie towarzyszących jej osób, wciąż obawiając się jakiegoś podstępu ze strony Najwyższego.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

25 wrz 2022, o 12:12

Gdy drzwi otworzyły się, wypuściła powietrze z sykiem i opuściła dłoń, gotową już do dalszego męczenia drzwi.
- Blackley tu nie ma, jest... Niedysponowana. - Wzruszyła ramionami, wchodząc do środka, gdy tylko Annabelle przepuściła ją w progu. - Została w domu. W naszym świecie. I czasie. - Odetchnęła powoli. - Ale tak, dotarłyśmy na mostek. Znalazłyśmy załogę - a przynajmniej to, co z niej zostało. Okręt jest w rękach Przymierza. Minęło dużo czasu, Annabelle - podsumowała, nie zamierzając wdawać się w większe wyjaśnienia, przynajmniej nie teraz.
Ignorując ostrożne spojrzenia Reguery - kobieta ewidentnie sprawdzała, czy pojawienie się Rebeki nie jest podstępem - Dagan weszła jeszcze parę kroków w głąb mieszkania, zatrzymała się jednak jeszcze w korytarzu. Nie planowała się rozsiadać.
Musiała powiedzieć co ma do powiedzenia - i wyjść. Najlepiej z Annabelle, ale, jeśli się nie uda, to bez niej. Podporucznik przestała już uparcie trzymać się wersji, w której ratuje... Cóż, wszystko. Na ten moment chciała uratować przede wszystkim siebie.
- Nie mamy czasu na wino - warknęła krótko, a potem, zmuszając się do względnego spokoju, zaczęła mówić. Nie wdając się w szczegóły, streściła wszystko, co stało się od zniknięcia dziennikarki do obecnej chwili. Mówiła o odnalezieniu jedynego załoganta, o badaniach prowadzonych nad orbem, o kolejnych zniknięciach. Wspomniała o posłańcu przysłanym przez Ledeię, o masce, dzięki której dotarła tu sama Rebecca, o pobycie u Najwyższego - w innej linii czasowej, w chwili, kiedy Uranos był już sponiewierany wojną i terrorem - i o tym, jakiej pomocy potrzebowali. O tym, jak wyglądał Uranos, którego widziała. O trosce Najwyższego o syna i planie, by wszystko naprawić - jakkolwiek miałoby się to zadziać. O wędrówce przez ruiny, dotarciu do ratusza i późniejszej panicznej ucieczce, kolejnych skokach - i wreszcie, o zanikających połączeniach, kolejnych orbach odmawiających współpracy i znikających z sieci dostępnych przeskoków.
- Dlatego musimy już iść, Reguera. Dopóki mamy jeszcze gdzie - zakończyła, świdrując dziennikarkę ostrym, uważnym spojrzeniem.
Odetchnęła głęboko i rozmasowała skronie. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła jej się myśl, że może samo zabranie stąd Annabelle wystarczy, by uratować Uranosa. Zmienić przyszłość i sprawić, by wszystko potoczyło się inaczej. Lepiej? Nie miała pojęcia. Po prostu inaczej. Może to wystarczy, by dopełnić jej umowy, deklaracji złożonej Najwyższemu i jego ludziom.
A może nie. Tak naprawdę nie miało to większego znaczenia.
Chciała wrócić do domu, do cholery.
- Wiem, że Ledeia jest niedaleko - dodała jeszcze. Mrużąc oczy, zmusiła się by rozprostować obolałe od napięcia mięśnie. - Idźmy po nią i zabierajmy się stąd.
Naprawdę liczyła, że załatwią to szybko. Wiedziała, że jeśli wróci sama, nie opędzi się od pytań, na które nie miała ochoty. Bo czy wiedziałaby, jak na nie odpowiedzieć? Jak odpowiedzieć tak, żeby Przymierze jej uwierzyło?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

26 wrz 2022, o 16:00

Rebecca sprawiała inne wrażenie niż Annabelle mogła się spodziewać. To znaczy - czego innego dziennikarka się spodziewała. Może radości ze spotkania znajomej twarzy? Albo podejrzliwości czy maskowanej pewności siebie gdyby pani porucznik była tutaj by aresztować latynoskę? Tymczasem Dagan była zniecierpliwiona, nalegała do pośpiechu jakby zaraz coś się miało stać, a jej motywy były niejasne - przynajmniej początkowo. Słuchając jej słów rodziło się w Annabelle niedowierzenie i sprzeciw, przez jej twarz przelatywały dziesiątki emocji, a jednak stała i słuchała kolejnych rewelacji.

- Cztery miesiące? - odezwała się z niedowierzaniem, gdy Dagan zakończyła opowieść - Przecież ja tutaj jestem jakieś... kilka dni zaledwie. Z czego większość spędziłam w szpitalu przez to promieniowanie... Wybacz, ale to się kupy nie trzyma. Wojna? Zniszczenia? Terror i Uranos w ruinie? Rozejrzyj się dookoła, czy to ci wygląda na zrujnowane miasto? - cofnęła się w głąb korytarza, nabierając dystansu od Rebecci i prychnęła - Podróże w czasie? Wybacz, ale mogłaś wymyślić coś bardziej sensownego. Ale w jedno z twojej opowieści mogę uwierzyć - w to, że przysłał cię Najwyższy. Dowiedział się o naszym planie, tak? O tym, że chcemy ujawnić jego dwulicową podłość i uchronić obywateli Uranosa przed śmiercią? - rozejrzała się za czymś, co mogła jej posłużyć za zaimprowizowaną broń w momencie gdyby miała się bronić przed atakiem Dagan, choć nie łudziła się, że miała jakiekolwiek szanse w starciu z zawodowym żołnierzem - I co teraz zrobisz? Aresztujesz mnie? Zawleczesz do niego, żeby mógł mnie też wyeliminować!?

Zmarszczyła brwi przypominając sobie scenę z Palavena II, gdy Ledeia mówiła o swoim pięcioletnim pobycie na planecie podczas gdy zniknęła z pokładu statku zaledwie minuty przed tym jak Annabelle sama dotknęła orba. Czy to możliwe, że przeskoki - mimo, że trwające dla skoczka zaledwie chwilę - w rzeczywistości trwały latami? Jeśli to, co mówi pani porucznik jest choć w części prawdą i jeśli kiedykolwiek Annabelle wróci (czy raczej będzie miała ochotę wrócić) na Cytadelę, do jakiej “teraźniejszości” przeskoczy? Do momentu, w którym wyruszyła z Mothershipa? Czy raczej pięć czy dziesięć lat w przyszłości?

- Kłamiesz, prawda? - odezwała się ponownie, ale jakby z mniejszym przekonaniem niż wcześniej - Faktycznie, Ledeia jest niedaleko, ale jest skuta i pod strażą, bo chciała mi namieszać w moim planie. I niby jak masz zamiar ją czy nas zabrać? Nie masz przy sobie orba, a tutejszy jest strzeżony. Jak masz zamiar się do któregoś z nich dostać? Ponownie, wszystko wskazuje na to, że przysłał cię Najwyższy, bo tylko on i jego ludzie mają do niego dostęp. Chce się mnie pozbyć z Uranosa, tak? To przekaż mu, że nie mam najmniejszego zamiaru znikać. Chcesz, to wracaj, nie będę cię zatrzymywać. Z Ledeią czy bez niej. Ja tu zostaję i dokończę to, co mam zamiar zrobić. Mam szansę tutaj zostać KIMŚ, być zauważoną i docenioną, a on się boi, że władza wyślizgnie mu się z rąk. To już koniec jego rządów. Czas na zmiany.

Skoczyła szybko i ze stojaka chwyciła parasolkę, po czym skierowała ją niczym floret w kierunku Dagan. Jakkolwiek śmieszna była to broń, poczuła się pewniej mając w dłoni coś, co mogłaby użyć gdyby przyszło do walki.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

1 paź 2022, o 09:21

Tak to się miało skończyć? Po tym, gdy skończyła mówić, z nieruchomą twarzą słuchała kolejnych słów Annabelle. Przyjmowała na klatę jej niedowierzanie i podejrzliwość - całkiem zresztą uzasadnioną - w duchu gotując się jednak ze złości. Nie. Było. Czasu. Czy to naprawdę było tak trudne do pojęcia? Obiektywnie - pewnie tak. Ale Rebecca nie była w tej chwili obiektywna.
I co teraz? Aresztujesz mnie?
Dagan ni to parsknęła, ni westchnęła z goryczą.
- Nie. Po prostu wrócę do domu - stwierdziła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Bo dla niej, szczerze mówiąc, faktycznie była. Branie udział w nieswojej grze - bo, szczerze mówiąc, problemy Najwyższego i jego ludzi nigdy nie były jej problemami - już parę chwil temu przestało być priorytetem. Dagan po prostu straciła tym zainteresowanie. W obliczu niemożności powrotu do znajomego, własnego świata, problemy Uranosa naprawdę jej nie interesowały.
Na wzmiankę o Ledei pod strażą i podobnie pilnowanym orbie Rebecca skrzywiła się lekko i pokręciła głową.
- To raczej oczywiste, nie? Przebiję się, jeśli będzie trzeba. - Wzruszyła ramionami i, szczerze mówiąc, w tej chwili dokładnie tak myślała. Dokładnie taki miała plan - zamiar, który uważała za możliwy do zrealizowania. Jedna przeciwko wszystkim? No, na to by się nie porwała, liczyła jednak, że będzie wystarczająco szybka, by uporać się z problemami zanim postawi na nogi całą okolicę. Wbrew temu, co można było sądzić patrząc na Rebeccę z boku - potrafiła walczyć. Może nie lubiła tego jakoś wybitnie - przynajmniej w odniesieniu do walki konwencjonalnej, z pistoletem w dłoni i narażaniem się na ostrzał - ale potrafiła. Była żołnierzem, przeszła wszystkie szkolenia i naprawdę potrafiła sobie radzić. Tak w każdym razie sądziła.
Pozostawała jeszcze tylko kwestia Annabelle. Annabelle, która chciała tu zostać.
- To zostań. Rób co chcesz. - Po raz wtóry wzruszyła ramionami. Naprawdę nie zamierzała dziewczyny przekonywać, już nie. Nie miała na to czasu. Z Uranosem niech się dzieje co chce - ona musi wrócić do siebie. A to, że będzie się tłumaczyć? No będzie. Miała jednak na tę okazję argument lubiany przez każdy rząd, wszystkich oficerów, każdego, kto obawia się konsekwencji pochopnych decyzji. Konflikt w tym miejscu zmusił mnie do zaprzestania działań w celu uniknięcia nieplanowanego zaangażowania w niedotyczące Przymierza zmagania zbrojne. Słowa, które irytowały wielu żołnierzy i które stały się podkładką do niejednokrotnych oskarżeń o bezczynność, dla Dagan były jedynym, czego w tej chwili potrzebowała.
Nie zaryzykuje siebie dla ludzi, których nie zna i świata, w którym nie zamierzała zostać.
Uznając rozmowę w zasadzie za zakończoną, przez chwilę przyglądała się jeszcze dziennikarce z uwagą. Uzbrojenia się przez dziewczynę w parasolkę litościwie nie skomentowała.
- Jeśli mnie sprzedasz - jeśli ochrona Ledei albo orba będzie przygotowana - pewnie tu wrócę. - W tonie Rebeki nie było groźby, ale trudno było potraktować jej słowa inaczej jak ostrzeżenie. Ostrzeżenie, które właściwie było do przewidzenia. Jeśli nie będzie mogła wrócić do domu - jeśli nie zdąży dostać się do orba zanim ten przestanie działać - jasnym było, że górę weźmie frustracja. Strach. Złość. Miks emocji, który popycha do bardzo niefortunnych działań. - Chyba, że dla odmiany chcesz mi pomóc. Nic do ciebie nie mam. Nie zamierzam psuć twoich planów, średnio mnie one interesują. Chcę wrócić. Uwolnij Ledeię i załatw nam przejście do orba, a będzie po problemie. - Dokładnie tak to widziała. Nie pragnęła rozlewu krwi i zgrywania bohatera. I naprawdę nie kłamała.
Inną kwestią było, czy sama Ledeia będzie chciała wrócić. Może, podobnie jak Reguera, stwierdziła nagle, że to tu jest jej dom? Była taka możliwość - biorąc pod uwagę przysłaną przez nią wiadomość, było to bardzo prawdopodobne. Dagan jednak nie zastanawiała się nad tym. Zamierzała dać turiance szansę tak, jak dała ją Annabelle. Uświadomić ją, że jeśli nie wróci teraz, prawdopodobnie nie wróci już nigdy. Co Santus z tym zrobi - to już nie będzie decyzja Rebeki. Niezależnie, co postanowi Ledeia, zasadniczy cel dla Dagan się nie zmieni. Powrót do domu. Teraz. Natychmiast.
Poczekała tylko tyle, by dać dziennikarce szansę na ewentualną pomoc. Niezależnie jednak, czy Reguera faktycznie postanowiłaby ułatwić jej kolejne chwile czy też nie, moment później Rebecca odwróciła się na pięcie i tak po prostu wyszła, ruszając dalej - w kierunku kropki wskazującej Ledeię.
Bo, jak już mówiliśmy, nie miała czasu.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

3 paź 2022, o 15:21

Gdy Dagan skończyła mówić, Annabelle przez dłuższą chwilę obserwowała kobietę w milczeniu. Stojąc z zaimprowizowaną bronią, ze ściągniętymi brwiami myślała intensywnie aż do momentu, gdy Rebecca ostentacyjnie odwróciła się i wyszła z domu. Wówczas dziennikarka odłożyła parasolkę, fuknęła gniewnie i po chwili wahania ruszyła w kierunku pokoju z terminalem, zatrzymując się jednak po dwóch krokach. Diabli nadali tutaj tą całą Dagan. Zepsuła taki miły wieczór i totalnie wybiła Annabelle z równowagi. I była zagrożeniem. Przede wszystkim - w jaki sposób dostała się tutaj, że nikt jej nie złapał? Czy faktycznie współpracowała z Najwyższym? Jeśli tak, to jakim cudem zostawiła dziennikarkę samą sobie? Może zależało jej tylko na "odzyskaniu" Ledeii, by dowiedzieć się od niej całości planu? Ale jeśli nie znają całego planu, to jakim cudem Rebecca trafiła do Annabelle? To wszystko się nie trzymało kupy. Może faktycznie była tutaj sama i nie wiedziała o tym, co się wokół dzieje? Jeśli naprawdę tylko przybyła tutaj po turiankę i naprawdę chce ją przez orba zabrać na cytadelę, jej gwałtowne wkroczenie pomiędzy ochroniarzy Przeskakiwacza spowoduje niemałe zamieszanie. Kto wie, może nawet będzie chciała zrealizować swoje groźby i “przebić się”? Poleje się krew, Pojawi się policja czy jakiekolwiek inne służby. Zaczną zadawać pytania i wszystko diabli wezmą. Dodatkowo... Ledeia była przyjaciółką, nie była obojętna. Może faktycznie nie znały się zbyt mocno ani zbyt długo, ale powstała między nimi jakaś więź... I wizja, że w tym wszystkim turianka może ucierpieć zdecydowanie nie była jej na rękę.

- Filha da puta... - warknęła i sapnęła ponownie, po czym przetarła twarz dłonią. Musiała coś zrobić. Jeśli jakimś cudem uwolniona Ledeia przekona Dagan by jej pomogła, również wszyscy będą mieć przegwizdane. Rebecca nie wyglądała na taką, która by łatwo ustępowała... Wyglądało na to, że faktycznie najlepszym rozwiązaniem byłoby przekazanie Ledeii w ręce Dagan i wyekspediowanie obu na Cytadelę bez prawa powrotu i nawet wobec zdecydowanego sprzeciwu Santus. Annabelle mogłaby wówczas zostać tutaj i dokończyć swój plan, a potem wziąć udział w rewolucji...

- Foda-se - zaklęła ponownie, po czym zawróciła do przedpokoju. Na szczęście nie zdążyła się jeszcze przebrać - wsunęła więc tylko buty, zarzuciła na plecy tą samą jeansową bluzę i wyskoczyła przed dom. W głębi ulicy zamajaczyła jej oddalająca się sylwetka żołnierki, ale Annabelle nie miała nawet zamiaru gonić jej na piechotę. Wsiadła do skycara i uruchomiła go, uniosła o dwie stopy nad ziemię i pomknęła za Dagan, a zatrzymując się przy kobiecie otworzyła drzwi i obrzuciła żołnierkę przeciągłym spojrzeniem.

- Tak będzie szybciej - wskazała na fotel pasażera - Wiem gdzie trzymają Ledeię i może uda mi się ich nakłonić by ją tobie oddali. Ale nic więcej. Pomagam wam zabrać się do orba, skaczecie na Cytadelę i zapominamy o sobie nawzajem, stoi? Ja zostaję tutaj, wy nie wracacie tutaj więcej, koniec z bzdurami o Uranosie w ruinie. Rozstajemy się w przyjaźni i każda idzie we własną stronę, Okay?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

5 paź 2022, o 21:38

Skycar przemierzał nocne niebo nad Uranosem. Wokół nie było żywej duszy, a spokój jaki panował na ulicach miasta kontrastował w głowie Rebeki z tym, co widziała jeszcze chwilę wcześniej. Annabelle nie mając podobnych problemów mogła jedynie dalej bić się z myślami, co takiego wydarzyło się, że Dagan znalazła się na Uranosie i skąd u niej takie poruszenie.
Podporucznik, która założyła z powrotem maskę, mogła teraz obserwować jak kropka oznaczająca Ledeię Santus przesuwa się leniwie na interfejsie. Potwierdziło to jedynie fakt, że w rzeczywistości zbliżały się do turianki. Po chwili pojazd znalazł się nad koronami drzew by wreszcie wylądować na polanie.
Kierując się w stronę ukrytego budynku zauważyły po chwili, że przed budynkiem stoi jeden mężczyzna, który, jak mogła się domyśleć Reguera, stanowił straż pozostawioną przez Przeskakiwacza. Mężczyzna ubrany był w czarny, carbonowy strój, który Rebecca kojarzyła ze swojej wcześniejszej wizyty w kolonii, tej w czasie po rewolucji dziennikarki. Mężczyzna skinął głową do Annabelle i już miał je przepuszczać do środka, kiedy zatrzymał Rebekę ruchem ręki.
- Mój skaner cię nie rozpoznaje - powiedział przekręcając i potrząsając głową. Przyglądał jej się przez moment, ewidentnie próbując w jakiś sposób wpłynąć na urządzenie. - Cholerstwo od kilku godzin się psuje, nie wiem o co chodzi.
Tymczasem interfejs Dagan działał bez zarzutu, poza oczywistymi anomaliami spowodowanymi przygodą ze znikającą ścieżką orbów. Dowiedziała się jak mężczyzna ma na imię i nazwisko, dowiedziała się jaki ma stopień i że jest pochodzenia ziemskiego.
- Nieważne, przechodźcie - powiedział wreszcie przepuszczając je do środka.
Wewnątrz panował mrok a tłum ludzi, których Annabelle spotkała tutaj wcześniej teraz zniknął. Musiały oświetlić sobie drogę latarkami z omni-kluczy aby dotrzeć do pomieszczenia, w którym uwięziona była Ledeia.
Kiedy miały wchodzić do środka drzwi przed rozstąpiły się przed nimi, a ze środka wyszedł inny mężczyzna, również ubrany w podobny sposób jak strażnik przy wejściu. Wzdrygnął się na ich niespodziewany widok, mruknął coś pod nosem, a kiedy spojrzał na Dagan, ta natychmiast go rozpoznała.
Pamiętała go, głównie dlatego, że kilka godzin wcześniej oglądała jego zwłoki. Mężczyzna pośpiesznie minął je i ruszył w stronę wyjścia.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 paź 2022, o 10:04

Nie była pewna, że tak się stanie, ale faktycznie liczyła na to, że Annabelle za nią pójdzie. Pojedzie. Rebecca nie uzależniała swojego sukcesu od pomocy zmotoryzowanej dziennikarki, było jednak raczej oczywiste, że z nią jednak będzie łatwiej. Gdy więc skycar zatrzymał się tuż obok, Dagan uśmiechnęła się przelotnie i wskoczyła do środka. Chociaż raz coś szło po jej myśli.
- Jasne - zgodziła się bez wahania. Na pewno nie zamierzała nikogo ratować na siłę, podobnie jak nie zamierzała poświęcać się dla nieswojego świata. Oba te powody sprawiały, że w jej głosie nie było fałszu. To naprawdę nie był podstęp. Chciała zabrać Ledeię - lub nie, jeśli turianka okaże się tak samo przywiązana do tego miejsca jak Annabelle - i wrócić do siebie. Tylko tyle i aż tyle.
Jeszcze w drodze ponownie założyła maskę, obserwując delikatne przemieszczanie się kropki oznaczającej położenie Santus. Zbliżały się. Dagan śledziła bez słowa malejące cyfry oznaczające odległość. Jeśli dobrze pójdzie, niedługo to wszystko się skończy. Pragnęła tego. Myśl, że wpakowała się w coś dużo bardziej skomplikowanego, niż początkowo sądziła, wcale jej się nie podobała. I, szczerze mówiąc, wcale nie chciała adaptować się do tych nowych okoliczności - nie jak Annabelle. Rebecca gotowa była wrócić, opowiedzieć, co widziała - i na tym zakończyć swoją przygodę.
Gdy dotarły na miejsce, bez słowa szła za Reguerą. Serce przyspieszyło jej lekko, gdy strażnik zatrzymał ją na chwilę, nie odezwała się jednak i finalnie odetchnęła bezgłośnie. Miała dość problemów. Z umiarkowanym zainteresowaniem przeczytała dane personalne strażnika, nie przywiązując do nich jednak większej wagi. Później może i wspomni generalicji o napotkanych ludziach, może przywoła imię i nazwisko mężczyzny - fotograficzna pamięć bez trudu podsunie jej odpowiednie informacje - pytając, czy nie było jakichś podejrzanych, nierozwiązanych zaginięć, to jednak na tyle. Nie zamierzała drążyć.
Drgnęła jednak wyraźnie, widząc mężczyznę wychodzącego z pokoju, w którym - wedle wskazań maski - powinna być Ledeia. Znała go. Oczywiście, że go znała, on...
- Nie rób tego - rzuciła nagle cicho do przechodzącego, jeszcze zanim zastanowiła się, co robi. - Nie musisz. Wszystko... Wszystko już wiem. - Skrzywiła się przelotnie. Nie miała pewności, czy mężczyzna w ogóle zwróci uwagę na jej słowa, a jeśli tak - czy nie uzna jej za wariatkę. To był jednak odruch. Musiała spróbować. Mogła naprawić chociaż to.
Nie musiał ginąć. Nie... Nie po raz drugi, jakkolwiek by to brzmiało.
Finalnie westchnęła cicho, potrząsnęła głową jakby pozbywając się niechcianych myśli i, spoglądając bez słowa na Annabelle, pewnym krokiem weszła do środka pomieszczenia. Jeśli Ledeia faktycznie tam była - a wszystko wskazywało na to, że rzeczywiście tak jest - Rebecca zamierzała opowiedzieć jej to samo, co wcześniej dziennikarce, i zaproponować powrót do domu. Nie namawiać. Nie przekonywać za wszelką cenę.
Jeśli Santus nie uwierzy w opowieści Dagan, jeśli uzna przedstawiane przez nią obrazy za chorą fantazję, to trudno. Jej wybór.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 paź 2022, o 23:52

Leciały w milczeniu, każda pogrążona we własnych myślach. Annabelle, pilotując maszynę, zerkała czasem spod oka na Rebeccę oczekując jakichś pytań czy doprecyzowania planu, ale ta najwyraźniej nie była w nastroju do rozmów. Kontemplowała jedynie widoczne za oknami zabudowania praktycznie bezludnej o tej porze kolonii, potem nałożyła maskę jakby sprawdzając, czy dziennikarka faktycznie wiezie ją w prawidłowe miejsce. Annabelle wciąż gryzła się z myślami. Z jednej strony wywiezienie Ledeii i pomoc Rebecce w opuszczeniu Uranosa były jej na rękę - po pierwsze zminimalizowałaby ryzyko potencjalnego wycieku informacji i pozbyłaby się osoby, która - mimo żywionej do niej sympatii - mogłaby być zarzewiem problemów, nawet w przyszłości. Z drugiej zaś - odesłanie Santus równałoby się temu samemu, z czym dziennikarka miała zamiar walczyć. Odsyłanie niewygodnych osób wbrew ich woli - i to nie tylko woli, ale również życzeniom i przekonaniom. Cóż, pozostało jedynie wierzyć, że było to dla dobra turianki - Dagan zaopiekuje się nią wystarczająco długo, żeby Ledeia mogła na nowo rozpocząć swoje życie w przestrzeni Rady. Może wróci do wojska? A może nie, w sumie jakie to miało teraz znaczenie?

Po wylądowaniu na polanie ruszyła pewnie znaną już sobie ścieżką, świadoma tego, że Rebecca idzie za nią krok w krok. Była zła, przede wszystkim na niespodziewane komplikacje. Najpierw turianka, teraz pojawienie się Dagan - wszystko to psuło idealny plan i kładło się cieniem na nastroju dziennikarki. Poza tym wyglądało na to, że dzisiejsza noc jeszcze się nie skończyła i wciąż jeszcze miała szansę obfitować w nieprzewidziane zdarzenia. A nawet, jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, stracona zostanie masa czasu, który Annabelle zamierzała wcześniej poświęcić na przygotowanie do spotkania z Najwyższym i do wywiadu. W efekcie jutro pojawi się na wizji niewyspana i do tego nie przygotowana tak, jakby chciała.

Przed drzwiami wejściowymi czekał na nich strażnik. Śmiało i pewnie podeszła do niego - w końcu była twarzą rewolucji, jakieś przywileje i odrobina szacunku jej się należały. Odpowiedziała mu skinieniem głowy i położyła dłoń na klamce drzwi, gdy usłyszała stwierdzenie wartownika. Rebecca. Nie dość, że miała maskę, to nie była kimś zaufanym. Jeśli strażnik zacznie się dopytywać, wszystko zacznie się gmatwać...

- Ona jest ze mną, amigo - rzuciła więc szybko w jego kierunku i uśmiechnęła się swobodnie. W sumie nie było po co zatajać prawdy odnośnie ich zamiarów, jedynym faktem wartym na razie ukrycia była osoba żołnierki, jej motywy działania i końcowa część planu - Zajmie się Santus i przypilnuje, żeby ta nie zrobiła czegoś głupiego zanim nasz plan się powiedzie.

Weszły do środka i Annabelle bez wahania ruszyła w kierunku pokoju będącego tymczasowym więzieniem turianki. Sala, wcześniej wypełniona członkami ruchu oporu, była niemal zupełnie pusta. Niemal, bo z naprzeciwka zbliżał się ku nim jeden z ludzi Przeskakiwacza. Annabelle jemu również skinęła przyjaźnie głową, lecz gdy usłyszała skierowane do niego słowa Rebecci odwróciła się szybko, złapała kobiete za rękę i pociągnęła za sobą.

- Zwariowałaś? - syknęła do niej - Przestań zwracać na siebie uwagę, bo zaczną pytać, a wtedy nie dość, że wasz powrót się opóźni, to jeszcze mogą z tego wyjść jakieś nieprzyjemności! - sapnęła i podeszła do drzwi do “pokoju” Santus, po czym zawahała się przez chwilę i podniosła wzrok na żołnierkę - I muszę cię ostrzec. Ledeia też nie chce wracać. Z innych powodów niż ja, można powiedzieć, że politycznie stoimy po dwóch stronach barykady - przez jej twarz przemknął krótki, nerwowy uśmiech - Ale naprawdę ją lubię, więc pomagam ci, bo nie chcę, żeby coś jej się stało. Jeśli zostanie na Uranosie, może mieć problemy... albo je sprawiać, co również może się różnie skończyć. Ledeia wiele przeszła, między innymi kilkuletnie zesłanie na zupełnie bezludną planetę, w otoczeniu prymitywizmu i szczątków jej poprzedników. Wiem, że to brzmi debilnie i sama tego nie rozumiem, ale to może mieć coś wspólnego z tymi twoimi bajeczkami o skokach w czasie. Ona zmieniła swój stosunek do poprzedniego życia więc nie zdziw się, jak nie będzie zachwycona twoim pomysłem. Ale musisz ją zabrać z Uranosa. Nie jest tu bezpieczna, a ja nie chcę, żeby coś jej się mogło stać. - odetchnęła głębiej i pchnęła drzwi, rozglądając się po wnętrzu - Ledeia - odezwała się do turianki - Przyprowadziłam ci gościa. I obawiam się, że musimy cię stąd zabrać. Czas na małą wycieczkę, niedaleko czeka mój skycar.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

20 paź 2022, o 14:54

Mężczyzna spojrzał na Dagan jakby zobaczył ducha. Potem potrząsnął głową i bez słowa ruszył w stronę wyjścia, jak zamierzał wcześniej. Przed samymi drzwiami do pomieszczenia, w którym trzymali Ledeię nie było strażnika. Bez przeszkód weszły do środka i oczom Rebeki ukazała się Santus przywiązana do krzesła. Podniosła leniwie wzrok, a gdy jej spojrzenie padło na Rebekę prawie krzyknęła.
- Już?! Dopiero co... - przerwała spoglądają na Annabelle. - Wycieczkę?
Wyglądała na zaskoczoną i zdezorientowaną, ale pozwoliła się rozkuć i rozmasowała zdrętwiałe nadgarstki.
- Wracamy? Powiedziałaś jej wszystko? To koniec, prawda? Nareszcie! - Santus odetchnęła z ulgą, chociaż tak naprawdę nie padły żadne słowa, które mogłyby być potwierdzeniem jej przypuszczeń. - Słuchajcie, odprowadzę was, ale chciałabym tutaj zostać. Uranos nie jest taki zły, przywykłam do życia tutaj i podoba mi się. Bardzo się cieszę, że udało ci się przekonać Annabelle, to co widziałaś... - zatrzymała się na moment w swoim galopie słów. - W przyszłości. Bo byłaś tam prawda? Najwyższy ci pokazał jak dotrzeć na planetę z czasem?
Spojrzała na obie kobiety i zrozumiała, mina dziennikarki momentalnie sprowadziła Ledeię na ziemię. Turianka stanęła jak wryta kręcąc głową z niedowierzaniem. Wróciła w głąb pomieszczenia i zamknęła drzwi za sobą, czekając aż Annabelle i Rebecca dołączą do niej.
- Annabelle posłuchaj, jesteś tutaj od niedawna, podobnie jak ja. Najwyższy, będąc głównym Przeskakiwaczem oraz opiekunem sieci orbów wędrował po różnych planetach i różnych układach. Widział to, co zobaczyła Dagan, Uranosa zrównanego z ziemią i ociekającego krwią dzięki tobie i twoim przyjaciołom. Wiedział co się stanie z Montbardem i wiedział o naszym przybyciu na planetę. Wiedział też, że jego syn ma z tobą kontakt odkąd pojawiłaś się na Castellusie. Nie mogłam cię ostrzec sama, bo wzięłabyś to za próbę manipulacji z mojej strony, jako osoby zindoktrynowanej jak to lubi mówić ten człowiek.
Przeszła parę kroków po pokoju w tę i z powrotem.
- To on jest odpowiedzialny za masakrę na Montbardzie - powiedziała wreszcie mając na myśli Przeskakiwacza, który kontaktował się z Annabelle. - Jego ludzie, Me'shira i cała reszta to nie sa obywatele Uranosa. To zebrani i przerzuceni przez orby przypadkowi osobnicy, pragnący władzy i zaszczytów. Powiedz jej.
Zwróciła się wskazując na Dagan.
- Powiedz jak traktowali osoby w czarnych kombinezonach na Uranosie z przyszłości. Najwyższy mi to pokazał, pokazał też Rebecce, on chce tylko przerwać to szaleństwo. Annabelle błagam cię, ci niewinni ludzie nie muszą ginąć. Asari, turianie... Wszyscy, którzy z własnej woli zostali na planecie.
Spojrzała błagalnym wzrokiem na Rebekę szukając w niej wsparcia.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

22 paź 2022, o 16:54

Ledeia nie zrozumiała, nie od razu. Wpadła w monolog, który nijak nie współgrał z tym, co faktycznie się stało. Rebecca przecież wcale nie przekonała Annabelle, nie zmieniła jej planów. Opowiedziała jej, co widziała, ale to przecież nie zmieniło podejścia dziennikarki - ta zwyczajnie jej nie uwierzyła. Dagan nie wyprowadzała jednak turianki z błędu. Czekała, aż Santus sama zrozumie, jak bardzo się myli, przytakując tylko skinieniem głowy na wzmiankę o Uranosie z przyszłości. Tak, była tam. Tak, widziała.
I rzeczywiście zrozumiała.
Bez słowa słuchała dalszego monologu Ledei. O podróżach Najwyższego i o tym, jak wiele wiedział. O Montbardzie. O zniszczeniu Uranosa. Nie odzywała się aż do chwili, gdy Santus wywołała ją do tablicy. Powiedz jej. Powiedz jak traktowali osoby w czarnych kombinezonach na Uranosie z przyszłości. Dagan westchnęła cicho, odruchowo przecierając twarz dłonią. Nie miała czasu. Do cholery, nmusiała wracać póki jeszcze miała czym. Ale...
- Mogłam zabić człowieka, bo ja miałam maskę, a on nie - powiedziała po prostu, wspominając kobietę napotkaną w ruinach miasta. - Mogłam od tak się jej pozbyć, bo... - Wzruszyła lekko ramionami. - Bo na mnie wpadła. Bo się pomyliła. Za pierdoły, Annabelle. Mordowali tam za głupoty. Za to, że ktoś się krzywo spojrzał albo uśmiechnął w nieodpowiedniej chwili. - Westchnęła bezgłośnie. - To nie był... Nie będzie wspaniały świat. Nikt nie będzie wdzięczny za... Nie wiem, zbawienie? Cokolwiek robicie, przyniesiecie śmierć bardzo wielu ludziom, asari, turianom. Wszystkim.
Spoglądała na Reguerę przez chwilę, nie zamierzała jednak mówić nic więcej. Tak jak powiedziała Annabelle wcześniej, nie zamierzała jej przekonywać. Nie zamierzała jej przeszkadzać. Było jej... Tak, tak naprawdę było jej chyba po prostu wszystko jedno. Chciała wrócić do siebie. Do świata, który rozumiała - w którym nie była gościem.
- Orby przestają działać - dodała wreszcie krótko, spoglądając na Ledeię. Anabelle już to wiedziała, ale Santus musiała mieć pełen obraz sytuacji. To jedyne, co Rebecca mogła - i chciała - zapewnić obu kobietom. Jakie decyzje podejmą potem - to już nie jej sprawa. - Jeśli tu zostaniesz, to prawdopodobnie na zawsze. Nie będziesz miała jak wrócić.
Milczała przez dłuższą chwilę, wreszcie skrzywiła się przelotnie, potrząsnęła głową i cofnęła się o krok do drzwi.
- Zrobicie co chcecie - rzuciła bez cienia większych emocji. - Nie będę was przekonywać. Nie mogę... i chyba też nie chcę. - Uśmiechnęła się krzywo. - Wracam do domu. Wracam, dopóki jest jeszcze taka możliwość. Z wami lub bez was.
Zawahała się, jeszcze przez chwilę spoglądając na Ledeię z namysłem.
- Nie jestem ratunkiem, którego potrzebujesz - powiedziała powoli, trochę ciszej, jakby... z żalem? Ulotny smutek trudno było dostrzec, ale chyba faktycznie tym był. - Trzeba było wezwać kogoś innego.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

23 paź 2022, o 15:03

Reakcja turianki była zdecydowanie inna niż Annabelle mogła się spodziewać. Jej nagła, chaotyczna przemowa sprawiła, że dziennikarka cofnęła się o kilka kroków, jakby próbując złapać dystans do treści wiadomości wylatujących z ust Santus z prędkością pocisków karabinowych. Splotła ręce na piersiach i zmarszczyła brwi, przekręcając nieco głowę by móc obserwować zarówno Ledeię jak i Rebeccę i słuchała, choć w jej głowie znów zaczynały się kotłować domysły, teorie i szalone myśli. W milczeniu wysłuchała do końca turianki, potem jej wzrok spoczął na Dagan, gdy ta dorzuciła swoją skróconą relację z “przyszłości”.

- Czym jest Montabard? - odezwała się w zapadłej ciszy, jakby to była najistotniejsza informacja z tych, którą właśnie usłyszała - Więc widziałyście przyszłość... - dodała jednak po chwili, przeciągając słowa - Ciekawe. Widziałyście to, co się już zdarzyło? Czyli wiedziałyście o całym planie i o tutejszym małym powstaniu? I Najwyższy również o tym wie? Dlaczego w takim razie nie powstrzymał syna? W końcu to on jest prowodyrem buntu. To on rozkręcił tą całą imprezę. Dlaczego nie wysłał nikogo do mnie, albo nie pofatygował się osobiście? A przede wszystkim, dlaczego nie odesłał mnie na Cytadelę przy pierwszej nadarzającej się okazji? Jeśli jestem jednym z zagrożeń, mógł się mnie pozbyć wiele razy, choćby gdy byłam jeszcze w szpitalu.

Rewelacja o wyłączaniu się orbów była niepokojąca. Cokolwiek miały nadzieję zrobić, musiały działać jak najszybciej. Jeśli faktycznie była to prawda, nie pozostawało zbyt wiele czasu na odesłanie Rebecci i Ledei “do domu”, bo jak do tej pory słowa ich oby nie przekonały Annabelle do zmiany decyzji. Co jednak jeśli mówiły prawdę? Jeśli działania Annabelle i Przeskakiwacza naprawdę wprowadzą w kolonii chaos, śmierć i zniszczenie? Jeśli ten tajemniczy amigo faktycznie ma jakieś megalomaniackie zapędy i użył jej, podsuwając łakome kąski by robiła to, co chciał i odegrała rolę jaką dla niej zaplanował? W końcu od samego początku, od wyjścia ze szpitala, robiła praktycznie to, co jej podpowiadał. Nie zachowała się jak profesjonalistka, nie szukała potwierdzenia lub zaprzeczenia jego słów na własną rękę. Była głupia i dała się poprowadzić jak idiotka, nie mająca nic własnego do powiedzenia. Przyjęła jego rację za pewnik... Ale teraz miała już podejrzenia, wiedziała, czego może się spodziewać. A te wiadomości może wykorzystać na własną korzyść, albo wręcz odwrócić ostrze i wykorzystać Przeskakiwacza.

- Zapominacie o jednym. Orby przestają działać. Czyli właśnie zmienia się jeden z warunków zaistnienia tej wersji przyszłości, o której mówicie... jeśli jest prawdziwa - zastrzegła szybko - Poza tym ja wcale nie muszę poprzeć syna Najwyższego. Mogę odwrócić i zmienić wydarzenia. Ale najpierw... - podeszła do Ledeii, spojrzała na nią przeciągle, po czym złapała jej przedramię i pociągnęła w kierunku drzwi - Najpierw musimy się dostać do orba. Rebecca chce wracać, więc jej w tym pomożemy póki jeszcze jest czas. Któraś z was wie gdzie on jest? Znaczy wiem Rebecca, że ty widzisz lokalizację bo ci maska podpowiada, ale nie wiemy czy jest gdzieś zamknięty, zakopany, spoczywa w ściśle strzeżonym pomieszczeniu i czy będziemy się tam mogły w miarę łatwo i szybko dostać.

Jej plan był prosty i zbytnie się nie zmienił w początkowych założeniach. Dagan chce wracać? Proszę bardzo, droga wolna. Ledeia nie chce? Trudno, jeśli trzeba będzie Annabelle siłą wepchnie turiankę “na drugą stronę”. Jeśli nie, może być pomocna, zwłaszcza teraz, gdy wreszcie grają w otwarte karty. A co z samą Annabelle? Naturalnie, ona zostanie na Uranosie. Wiedząc już jakie jest zagrożenie i w którym kierunku pójdzie obecny bieg wydarzeń, jej cele i plan powinny ulec zmianie, choć zdecydowanie powrót nie był atrakcyjną opcją. Przede wszystkim musi porozmawiać z Najwyższym i ustalić plan działania na podstawie jego odpowiedzi. Orby przestaną działać, więc zniknie najważniejsze “oskarżenie” wobec Najwyższego, bo już nigdy nikogo więcej nie będzie w stanie odesłać “za karę”. Jego syn spiskuje? Cóż, w razie czego Annabelle wyda całą siatkę i wszystkie znane kontakty. W ten sposób krwawa wizja przyszłości się nie spełni, a ona sama może na tym wiele zyskać... Bo przecież o to właśnie chodziło, prawda? - Skycar czeka na polanie, będzie ciasno ale zmieścimy się we trójkę. - dodała jeszcze, uśmiechając się lekko.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

23 paź 2022, o 19:17

Ledeia spojrzała na Annabelle i westchnęła.
- SSV Montbard - skwitowała jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Zaginiony statek Przymierza, ten, na którego pokładzie wylądowałyśmy.
Pokręciła głową na kolejne słowa dziennikarki.
- Nie potrafię ci odpowiedzieć na te pytania, być może Najwyższy wiedziałby coś na ten temat, ale ze słów Dagan wynika, że nie macie za dużo czasu - powiedziała przechodząc kilka kroków w tę i z powrotem po pomieszczeniu intensywnie się nad czymś zastanawiając. - Wydaje mi się, że nie chodzi stricte o ciebie. Może ty akurat jesteś zmienną, którą można zastąpić. Nie wiem, wiem tylko tyle, że zanim wyszłaś ze szpitala i przybyłaś do przekazanego ci domu, moim zadaniem było pokazanie ci Uranosa z innej strony. Lepszej. Pokazanie ci go takim, jaki jest naprawdę. Nie sądziłam, że syn Najwyższego miał z tobą kontakt już wcześniej. Kiedy pierwszy raz orb mnie przeniósł, wylądowałam na Uranosie z przyszłości. Cudem uniknęłam śmierci, tylko dlatego, że orb przeniósł mnie na miejsce gdzie znajdował się kolejny. Strażnicy otworzyli do mnie ogień, ale potem kula przeniosła mnie na Palaven 2. Henry, o którym mówiłam zajmował na Uranosie pozycję, którą potem otrzymał Tevario. Na planetę przeniósł go syn Najwyższego, gdy ten zachorował.
Zatrzymała się na moment łapiąc oddech. Nie wiedziała ile mają czasu, ale biorąc pod uwagę zachowanie Dagan, to zapewne niewiele.
- Miał schizofrenią paranoidalną, a Przeskakiwacz tylko podsycił jego chorobę wmawiając mu, że musi odejść ze społeczeństwa - spojrzała na Annabelle. - Późniejszą część historii znasz. Kiedy znalazłyśmy się na Uranosie szybciej doszłam do siebie ze względu na dekstro. Byłam wściekła i chciałam jak najszybciej wrócić na do naszej galaktyki. Tevario zabrał mnie do Najwyższego, gdzie opowiedziałam mu o wszystkim co przeszłam do tej pory i zażądałam odesłania do domu. Najwyższy poprosił mnie, żebym mu pokazała co widziałam na Uranosie z przyszłości, założył maskę i położył na mnie ręce. Wtedy już wiedział.
Ponownie spojrzała na Rebekę.
- Już kończę - zapewniła pośpiesznie. - Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że jego syn wciągnie akurat ciebie w tę grę, ale łatwiej mu było przekonać kogoś nowego, że pozbywają się chorych i starych odsyłając ich na odległe planety, że nie można wrócić do własnej przestrzeni bo zabrania tego prawo planety. Dopiero kiedy zobaczyłam jak wymykasz się nocą do lasu... Wtedy już wiedziałam, że chodzi o ciebie. Annabelle błagam, musisz wrócić do siebie, musisz zapobiec tej rzezi. Sieć orbów znika, jak mówi Dagan to jest jedyna szansa żeby zapobiec przerzutowi oddziałów syna Najwyższego. On tu nie ma armii, jedyną możliwością przejęcia przez niego władzy jest ściągnięcie jednostek bojowych z innych planet.
Interfejs złotej maski zaczął nagle migać przed oczami Rebeki najpierw na pomarańczowo, potem na czerwono wyraźnie informując ją o jakimś zagrożeniu. Najpierw nie mogła zrozumieć czy chodzi o orby czy o coś innego. Potem kolejno zaczęły się pojawiać na niej kropki podpisane różnymi nazwiskami zbliżającymi się do ich pozycji. Zgodnie z podpowiedzią Annabelle maska wskazywała położenie orba oraz kierunek w którym się znajdował.
- Nie możemy wyjść głównymi drzwiami, zatrzymają nas tam jeśli będziesz próbowała mnie stąd zabrać. Mężczyzna, który stąd przed chwilą wyszedł, ma poinformować Rebekę z przeszłości o zagrożeniu - zamilkła usłyszawszy strzały na zewnątrz, potem krzyki.
Jakby na ratunek tej całej sytuacji, kiedy tylko porucznik Dagan pomyślała o ucieczce, interfejs maski nałożył przed jej oczy obraz siatki budynku wskazując miejsce po drugiej stronie budowli, na pierwszym piętrze wskazujące na to, że mogą się tamtędy bezpiecznie wydostać.
Według informacji posiadanych przez Dagan orb znajdował się w centrum miasta, jednak ciężko jej było określić w tym momencie gdzie dokładnie, tak aby odpowiedzieć na pytanie Annabelle. Prawdopodobnie wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie fakt, że skycar Reguery był otoczony przez kilku mężczyzn w czarnych kombinezonach.
- Nie ma ich wasza miłość - usłyszały przed sobą. - Nie ma więźniarki i nie ma twojej dziewczyny od dywersji.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

25 paź 2022, o 17:46

Dała dziewczynom przestrzeń, żeby sobie pogadały. Nie wtrącała się, bo i szczerze mówiąc - nie miała po co. Naprawdę nie miała za wiele do dodania, decyzje były teraz po ich stronie. Ona swoją podjęła już sporo czasu temu. Ostatecznie przenosiła tylko ciężar ciała z jednej nogi na drugą, posyłając Ledei zniecierpliwione spojrzenia. Nie miały czasu. Jak okazało się parę chwil później - naprawdę nie miały czasu.
- Koniec gadania - zakończyła nagle, ostro. Gdy interfejs maski zaczął pokazywać kolejne, alarmująco czerwone kropki opisane nazwiskami, nie trzeba było być specjalnie bystrym by zrozumieć, co się dzieje. - Musimy iść. Natychmiast.
Najlepszym potwierdzeniem jej słów były strzały i krzyki na korytarzu.
Tyle dobrego, że miała maskę. Urządzenie było pomocne - znacznie bardziej niż sądziła na początku, gdy natknęły się na podobną jeszcze na Montbardzie. Wystarczyła jedna myśl, by interfejs podsunął jej to, czego potrzebowała. Studiując przez chwilę rzut budynku, szybko znalazła dla nich drogę.
- Idziemy. Wiem, że orb jest w centrum miasta, ale nie gdzie dokładnie. Może sobie wisieć i czekać, a może być pod chodnikiem. Przekonamy się na miejscu - rzuciła krótko, jednocześnie dobywając broni. Nie miały już czasu na dyskusje. Niezależnie, co postanowiła Ledeia czy Annabelle, na ten moment ich cele były zbieżne - przede wszystkim się stąd wydostać.
Budynek opuściły - o dziwo - bez problemu. Kłody pod nogi potoczyły się im dopiero potem. Rebecca wiedziała, gdzie znajdą orba, i że najłatwiej byłoby dostać się do niego skycarem. Tylko, że ten ostatni...
- Kurwa mać - warknęła, spoglądając na mężczyzn otaczających pojazd. - Chcesz z nimi gadać? - rzuciła w kierunku Annabelle, nie bardzo wiedząc jednak, na co liczy. Nie sądziła, by dyplomacją mogły tu załatwić cokolwiek, a z kolei walka na widoku to... Cóż, to chyba też nie najlepsze rozwiązanie. Niby mogły, ale czy warto?
Zaciskając zęby, spojrzała w kierunku, w którym prowadziła ją maska.
- Jak z waszą ruchliwością? - rzuciła półgębkiem z przekąsem. - Chyba czeka nas wycieczka pieszo - skwitowała. Powinni stąd znikać zanim mężczyźni przy skycarze ich zauważą. Albo... Cóż, przynajmniej Rebecca powinna stąd znikać. Annabelle mogła w razie czego zrobić za odwrócenie uwagi, nie? Zdaje się, że mężczyźni ją znali, więc...
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 paź 2022, o 10:22

Sprzeczne informacje - tak można było całość określić w skrócie. To, co słyszała od Ledeii i Rebecci nijak się nie łączyło z obrazem sytuacji który zdążyła sobie dotychczas wyrobić, nie dawało ani poczucia oparcia na czymś realnym, ani pewności, że któraś z tych “wersji światopoglądu” jest fałszem. Równie dobrze mogło być tak, jak mówiła Ledeia, a sama Annabelle - zmanipulowana przez syna Najwyższego miała po prostu zbyt mało czasu i informacji by się o tym dotychczas przekonać. Karmiona starannie przygotowanymi fake newsami przyjęła je za pewnik, bo akurat pokrywały się z jej odczuciami. Jeszcze chwilę temu była święcie przekonana co do swojej racji, teraz na jej pewności siebie zaczynały się pojawiać rysy zwątpień. Fakt, że wyłączające się orby sprawiały, że nie dysponowała czasem na weryfikację żadnej z wersji wydarzeń był dodatkowo frustrujący.

Nie było również czasu na dyskusję, przemyślenia i głębszą analizę sytuacji - pojawienie się w pobliżu Przeskakiwacza i jego ludzi oraz strzały na zewnątrz odebrały im nawet szansę na przemyślenie kolejnych kroków. Ponaglane przez Dagan przemknęły w kierunku “tylnego wyjścia” z budynku. Fakt, że droga ucieczki znajdowała się na piętrze i musiały ryzykować skok w ciemność również nie poprawił nastrojów - przynajmniej u Annabelle. Nie wiedziała jak pozostałe kobiety, ale jej ta noc coraz mniej się podobała. A gdy okazało się, że na skycara również nie mogą liczyć, Annabelle zaklęła głośno. Przez chwilę kusiło ją, by jednak ruszyć do pojazdu i wystartować, może po starcie zabierając Ledeię i Rebeccę, ale jeżeli historia turianki była prawdziwa, mogli ją zatrzymać pytaniami, albo wręcz ściągnąć Przeskakiwacza, który na pewno był w pobliżu, starając się wyeliminować przeszkody w realizacji swojego planu. Słyszała sama, jak ktoś zwracał się w budynku do kogoś określanego jako “wasza miłość” - trochę to megalomaniackie, ale pasowało do syna Najwyższego. Kolejne pytania dlaczego uwolniła Santus, kim była Dagan i co ona sama tu robi z pewnością opóźniłyby podróż do orba, jeśli nie storpedowało całego planu.

- Ha, ha, ha - wycedziła grobowym głosem na pytanie Rebecci - Weź mnie nie wkurzaj. Wiesz równie dobrze, że jeżeli mamy się dostać do orba to skycar jest spalony i chyba czeka nas spacer. Próba odwrócenia ich uwagi równie dobrze może ściągnąć nam tu na głowę pozostałych. Nie wiem kto wcześniej strzelał, ale mnie do takich atrakcji nie ciągnie... Nie wiesz przypadkiem ile czasu nam zostało?

Ruszyła za Dagan, zagłębiając się w ciemność i wciąż myśląc nad niespodziewanym rozwojem sytuacji. Zdążyła się już przyzwyczaić do myśli o swojej świetlanej przyszłości na Uranosie, o zaszczytach, sławie i uwielbieniu (a jakże!) przez uwolnionych z jarzma opresyjnej władzy obywateli Uranosa, teraz znów stała na niczym, nie mogąc zdecydować się, gdzie leży prawda. Pewnie gdzieś pośrodku, jak zwykle, choć bez dodatkowych informacji trudno byłoby to ocenić. W głowie zaświtała jej pewna myśl. Może mała konfrontacja rzuci więcej światła i pomoże rozwiązać tą sytuację?

- Ledeia, mam mały pomysł. Masz jakieś namiary na Najwyższego? Możesz go poprosić o spotkanie przy orbie? Ludzie Przeskakiwacza domyślą się, że przyleciałam tu po ciebie, widzieli też naszą panią porucznik. Zapewne nie zajmie im wiele czasu by się domyślić, że poszłyśmy do orba i prawdopodobnie ruszą za nami. Jeśli udałoby się nam ściągnąć tam również Najwyższego i jego ludzi, można by było skonfrontować ich ze sobą i wreszcie ustalić o co tu chodzi i co jest grane, a mając jego wsparcie może uda się łatwiej dotrzeć do artefaktu. Co ty na to?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

29 paź 2022, o 20:41

Czas zdecydowanie nie działał na ich korzyść, kiedy tylko Annabelle zapytała Rebeccę o niego, na interfejsie Dagan dostrzegła już 669... 668 i tak dalej. W przeciągu około czterdziestu, może pięćdziesięciu minut zniknęło ponad trzy setki orbów. Na szczęście ten, do którego zmierzały wciąż wyświetlał się na mapie złotej maski porucznik.
O przebiciu się do skycara nie było mowy i cała trójka doszła do tego samego wniosku, co pozwoliło szybko podjąć kolejne działania. Ledeia nie sprzeczała się w żadnej z powyższych kwestii i dopiero kiedy ruszyły w ciemność, a Annabelle podsunęła jej swój pomysł turianka najpierw prawie się zatrzymała, a potem przyśpieszyła kroku.
- Myślę, że Najwyższy nie zakładał, że sieć zacznie znikać. Twój pomysł jest dobry - pochwaliła dziennikarkę i sięgnęła do własnego omni-klucza. Faktycznie potrzebowały pomocy przy dostaniu się do orba, a to mógł zapewnić im starzec. Przez dłuższą chwilę kluczyły po lesie próbując przebyć zarośla i gęste poszycie. Wkrótce jednak Rebecca dostrzegła w oddali majaczące przez liście światła przedmieścia.
- Nie sądzę, że będą ryzykować pościg przez miasto - odezwała się Ledeia, kiedy ruszyły oświetlonymi, aczkolwiek pustymi chodnikami. Dookoła panowała cisza, ale gdzieniegdzie w oknach wciąż paliły się światła. Nikt nie zwracał na idącą trójkę żadnej uwagi a kiedy obracały się za siebie aby sprawdzić czy Przeskakiwacz i jego ludzi nie ruszyli za nimi, nikogo nie widziały. Marsz ulicami był mniej męczący niż przedzieranie się przez las, toteż wkrótce zabudowania zaczynały gęstnieć i stawać się coraz wyższe. Odliczanie w interfejsie ciągle malało niebezpiecznie zbliżając się już do liczby 500.
Omni-klucz Ledei piknął cicho.
- Będą na miejscu - potwierdziła turianka.- Tevario i Najwyższy będą czekać przy orbie. Rebecca, kula jest w ratuszu w piwnicach budynku. Powinno ci się to zgadzać z mapą.
Rzeczywiście, biorąc pod uwagę współrzędnie i kierunek bez zastanowienia Ledeia i Annabelle mogły stwierdzić, że kierują się w stronę ścisłego centrum. Tuż niedaleko olbrzymiego, białego posągu, który był punktem charakterystycznym Uranosa.
Wreszcie do godzinie marszu cała trójka stanęła przed ogromnymi drzwiami wejściowymi do ratusza. Kiedy tylko się pod nimi znalazły, drzwi uchyliły się z cichym syknięciem, a w progu stanął Dominic Tevario.
- Szybko - rzucił mężczyzna. - Ledeia wspomniała o znikającej sieci. Orb jest w podziemiach, Najwyższy już na was czeka.
Dominic pokierował ich za sobą przechodząc przez główny hall, prosto do windy. Zjechali kilkanaście pięter w dół, aż dotarli do miejsca, gdzie mężczyzna musiał podać specjalny klucz dostępu aby widna przed nimi się otworzyła. Znalazły się w długim, lekko oświetlonym białym korytarzu. Rebecca od razu rozpoznała to miejsce. Była już tutaj wcześniej, a właściwie należało użyć określenia - później. Był to dokładnie ten sam korytarz, w którym znalazła się podczas wizyty na Uranosie po wojnie. Tevario niemal popędził w jego głąb, co jak na mężczyznę jego gabarytów okazało się wcale nie takim prostym przedsięwzięciem. Dotarli do kolejnych drzwi gdzie Domnic znów wprowadził kod dostępu. Interfejs maski Rebeki pokazywał, że do kuli jest mniej około dwa metry. Drzwi otworzyły się, a przed nimi pojawił się wiszący w powietrzu, połyskujący zielonkawym blaskiem orb.
Uczucie przywoływania, niedoparte wrażenie przymusu dotknięcia kuli znów ogarnęło zarówno Ledeię jak i Annabelle. To było silniejsze, bez maski, bez ochrony przyciąganie orba było wręcz nieuniknione.
Najwyższy nie odezwał się ani słowem, stał obok, odwrócony plecami do kuli. Rebecca zauważyła, że Tevario nie wszedł razem z nimi do pomieszczenia, a kiedy porucznik się odwróciła Ledeia i Annabelle już dotykały kuli i... zniknęły.
- Nie martw się, twoje przyjaciółki już są w domu - powiedział stary mężczyzna, jednocześnie zakładając na twarz złotą maskę. - Ostatni orb zniknie za dwie, może trzy godziny i tajemnice Uranosa oraz jego kontakt ze światem zewnętrznym przestaną istnieć na zawsze. Moi ludzie będą bezpieczni, ale nie będą mieli już możliwości powrotu. Każdy z nich mógł w dowolnym momencie opuścić planetę i wrócić do siebie, teraz nie będą już mogli. Na szczęście większość z nich nie pragnie tego, chociaż mój syn usiłował już kilku nowych przekonać, że jest inaczej
Najwyższy stanął obok Dagan i wpatrywał się w połyskującą zielenią kulę.
- Kiedy byłem chłopcem, mój ojciec znalazł pierwszego orba w kolonii gdzie mieszkaliśmy. Pewnego dnia przypadkowo go uruchomił i zniknął, a ja zostałem sam. Poświęciłem prawie całe życie na studiowanie cech orbów, aż wreszcie skonstruowałem to -tutaj postukał się w złotą maskę. - Początkowo takie nie były, najpierw był to zwykły program wpisywany w omni-klucz, ale on nie zabezpieczał przez chęcią dotknięcia orba, dopiero stop złota zabezpieczał człowieka przed wpływem kuli. Wtedy zdobyłem się na odwagę i dotknąłem go
Mężczyzna odwrócił się w stronę Rebeki, zdjął maskę i uśmiechnął się najcieplejszym uśmiechem jaki Dagan w życiu widziała.
- Ale nie ma czasu teraz na mo...
Orb zaczął dziwnie buczeć i wydawać z siebie niepokojące dźwięki. Zawirował, coś błysnęło i przed Najwyższym i Dagan wylądował nieznajomy mężczyzna.
- Ty, skurwysynu - burknął ze wściekłością w głosie. Wyjął z magnetycznego zaczepu przy biodrze pistolet i ruszył w stronę Najwyższego.
- Myśl o początku swojej podróży tutaj - powiedział ze spokojem w głosie starzec, a potem z szybkością, której się nie można było po niej spodziewać pchnął Rebeccę tak, że ta zatoczyła się przed siebie przewracając mężczyznę z pistoletem w dłoni. Straciła równowagę, stracił ją również napastnik, uderzyła barkiem o coś metalowego, a potem świat zaczął wirować.
Mdłości przeszły jej dopiero kiedy poczuła, że uderza o miękką trawę. Obok niej z oszołomienia ocknęły się już i Annabelle i Ledeia. Ta druga momentalnie poderwała się na równe nogi.
- Nie, błagam nie, ja muszę tam wrócić. Muszę - minęła Dagan, dopadła do mężczyzny w czarnym kombinezonie, w którym Reguera rozpoznała Przeskakiwacza i wyrwała mu z dłoni broń mierząc do niego. - To twoja wina! Wszystko twoja wina!
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”