16 sty 2022, o 11:50
- Tajemnice, tajemnice... - westchnęła wesoło i zdecydowanie teatralnie słysząc odpowiedź Dagan - Jeśli to jakiś ściśle tajny projekt, to polecam się na przyszłość. Wiesz, jak będziecie chcieli przedstawić tą zabawkę całemu światu, mogę to ładnie sprzedać w mediach. A współpraca z Przymierzem jeszcze żadnemu dziennikarzowi nie zaszkodziła.
- Sami porucznicy? - roześmiała się słysząc jak Blackley przedstawiła członków oddziału - Nie myli się wam to? Jak krzyknę “poruczniku!” to wszystkie się obejrzycie? No cóż, może faktycznie tak jest wygodniej.
Sama ponownie przyglądała się obu nagraniom, starając się wycisnąć z ich treści jak najwięcej i dostrzec szczegóły, które mogła wcześniej pominąć. Zastanawiającym był fakt, dlaczego to właśnie ona była adresatem obu wiadomości. Pierwszy otrzymała jeszcze na planecie, gdy nawet nie wiedziała, że znajdzie się na pokładzie statku. Kto wiedział o jej przybyciu na Digeris? No, to nie było takie proste ani oczywiste. Prawdopodobnie połowa SIP, a plotki i rozmowy między pracownikami, dziennikarzami, technikami i setką innych osób mogły wyjść także poza siedzibę stacji, zatem zawężenie liczby “podejrzanych” było niemożliwe. Szczególnie, że kazała swoim asystentom uruchomić ich kontakty i przeszukać extranet pod kątem wszelkich dostępnych nawiązań do tajemniczego statku, zatem ktokolwiek potrafił dodać dwa do dwóch mógł się domyślić i po nitce do kłębka dojść do wniosku, że Annabelle planuje jakiś reportaż. Ale dlaczego - i przede wszystkim jak - to drugie nagranie zostało wysłane właśnie do niej? Na statku były we cztery - czy ten tajemniczy nadawca nie ufał wojsku? I - przede wszystkim - jak udało mu się wysłać plik przy odciętych łączach komunikacyjnych? Może przypuszczenie Blackley, że ktoś włamał się na jej omni-klucz miało sens? Jeśli nawet tak, dziennikarka była skłonna zaryzykować. Tajemniczy nadawca okazywał się być nie tylko źródłem najbardziej jak dotychczas intrygujących informacji, ale uzdolnionym technicznie informatorem. Sprawą zabezpieczeń omni można się będzie zająć w przyszłości, gdy już uda się wrócić na planetę...
Chwilowo ignorując rozkazy Blackley przesłała oba pliki na omni Dagan, po czym znów odwróciła się do “pani sierżant”.
- Nie - podniosła głowę, spojrzała Elizabeth prosto w oczy, co było nieco utrudnione dzielącymi je dwiema szybami hełmów i odezwała się stanowczym głosem. Jej ton był zdecydowanie inny niż wcześniej - nie był kpiarski, zniknęły z niego wesołe tony, nie próbowała się zgrywać na “biedną myszkę”, w tym momencie mówiła tak, jak do swoich asystentów, ostro i zdecydowanie - Nie wyłączę ani omni ani nagrywania. Jak nasza turiańska pani porucznik zauważyła, wy jesteście w pracy, ale i ja też jestem w pracy. Poświęciłam dużo czasu, zachodu i pieniędzy by stać teraz tutaj, z wami i za żadne skarby nie zrezygnuję z tej okazji. Po pierwsze, moje nagranie nie wydostaje się poza ten statek bo nie mam łączności, czyli potem, jak już wrócimy, Przymierze może je sobie przejrzeć, ocenzurować i zdecydować co będę mogła upublicznić. Po drugie, pełna dokumentacja i zapis tego, co na statku znajdziemy z pewnością będzie ciekawym materiałem dla twojego dowództwa, Blackley. Po trzecie, jeżeli ten tajemniczy ktoś będzie chciał mi przesłać więcej materiałów, jestem na to gotowa i z niecierpliwością na nie czekam. Bo jak na razie ten ktoś chce gadać tylko ze mną, a nie wiemy, czy te informacje nie okażą się dla nas przydatne, ważne, albo wręcz kluczowe. A po czwarte, pani służbistko z Przymierza, ten statek do wojska nie należy, więc twoja jurysdykcja skończyła się na rozwalonym myśliwcu. Jesteśmy na ziemi niczyjej, a statek oficjalnie nie istnieje w żadnych rejestrach, więc nie jest częścią żadnej floty. Ty rób swoje, ja w miarę moich możliwości ci pomogę i w twoje kompetencje się wcinać nie będę, ale w zamian za to się nie wcinaj w moją robotę, bo cię tak obsmaruję po powrocie, że do końca życia będziesz stacjonowała na jakimś zadupiu i pilnowała schowka na szczotki. Umowa stoi?
Przekrzywiła głowę, patrząc jeszcze przez chwilę Blackley prosto w oczy, po czym zerknęła w kierunku Rebeki analizującej przesłany jej materiał. Widząc nieznane jej oprogramowanie, którego kobieta używała już miała zapytać o jego pochodzenie i możliwości, ale ugryzła się w język, przypominając sobie jej wcześniejszą odpowiedź dotyczącą drona. Nie mogła pytać wprost.
- Nawet nie pytam - odezwała się mimo wszystko, z potrzeby uzyskania jakichkolwiek odpowiedzi - Ściśle tajne przez poufne, co? Mimo wszystko - fajny sprzęt. Za taki zrobiłabym wszystko co legalne... i pewnie kilka nielegalnych rzeczy także.
Porównanie i analiza wykazały, że pliki faktycznie pochodziły z tego samego źródła i były nagrane przez to samo urządzenie. Czy przez tą samą osobę? Ciężko było to określić, bo twarz nagrywającego nigdzie się nie pojawiała, a samo urządzenie mogło być obsługiwane przez wiele osób. Zdecydowanie najciekawszy był marker czasowy - nagrania były antykami i pochodziły z czasów Wojny Pierwszego Kontaktu, co było niemal tak samo intrygujące jak tajemnicze. Czy faktycznie nagrania zostały zrobione na tym statku? Jeśli tak, co tak naprawdę pokazywały? Kim były zamaskowane postacie, co to był za obrządek i w końcu - na Najświętszą Panienkę, czy to właśnie na wskutek tego, co widzieli na nagraniach, statek zniknął z radarów całej Galaktyki i został wyczyszczony z rejestrów? Czy to możliwe, żeby ktoś w dowództwie Przymierza wiedział - lub miał podejrzenia - co tu się tak naprawdę stało? I gdzie ten statek był przez te wszystkie lata? Nie wyglądał jak ruina, funkcjonował i bronił się, zatem był sprawny, a ktoś musiał o niego dbać. Żywność, tlen, paliwo - to też wymagało przecież stałego zaopatrzenia.
No i przede wszystkim - dlaczego wrócił i czemu właśnie teraz?
Z każdym krokiem pojawiało się więcej pytań bez odpowiedzi, a zamyślona i zagubiona w domysłach Annabelle ruszyła za pozostałymi.