W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

[Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

28 gru 2021, o 10:50

- Jeśli uważasz nas za trójkę straceńców, to zastanawiam się za kogo musisz uważać siebie skoro nie uwzględniasz siebie w tej grupie. - Elizabeth ponownie sprawdziła czas. Z każdą chwilą, w której się znajdowali na myśliwcu a nie na okręcie zwiększała się szansa, że systemy obronne okrętu ich wykryją i dokonają kalibracji żeby zniszczyć ich w tym chwilowo martwym polu. Czytała akta Dagan i wiedziała, że była zdolnym inżynierem. Poza tym została osobiście wybrana do tej misji. Problemem było jednak, że żaden plan, nieważne jak dobry, nigdy nie przetrwał pięciu minut kontaktu z przeciwnikiem. Już sam fakt, że ich podejście zostało zauważone potwierdzał to stare, wojskowe powiedzenie. Wystarczyło tylko żeby podporucznik podwinęła się noga, zabrakło jej kilku sekund czy systemy okrętu zostały zaktualizowane lub napisane na nowo by kupiło jego załodze dostatecznie dużo czasu by ich zestrzelić.
- Ochotniczo przekradłaś się przez kordon turiańskich żołnierzy, na turiański myśliwiec wiozący trójkę żołnierzy na misję wysokiego ryzyka, jak sama nas określiłaś - trójkę straceńców. Jesteś tak odważna, głupia czy zdesperowana na nagranie dobrego materiału? A może uważasz, że ktokolwiek będzie w środku okrętu będzie się wahał do ciebie strzelać bo wycelujesz w nich dronem z kamerą? Ktokolwiek jest w środku nie bał się otworzyć ognia do okrętów wojennych Hierarchii. Wątpię, że Sieć Informacji Przymierza ma więcej pancerników od Turian by w razie śmierci jednej reporterki zniszczyć ten okręt, a może się mylę? - Powiedziała chłodno, ale być może i nawet z pewnym rozbawieniem.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

28 gru 2021, o 11:09

Pierwszy raz spotkała tą kobietę dosłownie minutę temu, a ta już zdecydowanie zaczynała dziennikarce grać na nerwach. Czy tak działają profesjonalni żołnierze Przymierza? Zagadują swoich przeciwników na śmierć albo doprowadzają ich do takich nerwów, że ci sami strzelają sobie w głowy by nie słuchać dłużej tego pieprzenia? Okay, argumenty, które jak-jej-tam sierżant właśnie wytoczyła nie należały do optymistycznych i Annabelle zmarszczyła brwi, analizując własne położenie. Albo połączone dowództwo wysłało tą trójkę jako typowe mięso armatnie, żeby sprawdzić jak szybko zginą albo czy w ogóle da się na statku wylądować, albo było tak pewne, że trzyosobowy oddział doskonale da sobie radę. W pierwszym przypadku obecność dziennikarki była zdecydowanie jak to żołnierka określiła “desperacją” i wystawiało ją na identyczne ryzyko jak pozostałych, a to mogło być problemem, nad którym Annabelle się jak do tej pory nie zastanawiała. W drugim zaś przypadku - no cóż, nie jest żołnierzem, będzie szła z kamerą za pozostałymi i tylko dokumentowała to wszystko, co przyjdzie jej zobaczyć i być świadkiem.

- Niesamowite, żołnierze Przymierza potrafią analizować sytuację i wyciągać wnioski - odpowiedziała zaczepnie, choć jej głos wyraźnie drżał - Tylko że ja, paniusiu, nie wiedziałam jak liczny będzie wasz oddział. Spodziewałam się armii a nie kilku... rozgadanych bab. I według mnie wasze dowództwo albo zdecydowanie dało dupy wysyłając was na pewną śmierć, albo jest pewne sukcesu, a w takim razie nie muszę się obawiać. Trzy osoby zamiast stada marines? Co wy, jacyś super-żołnierze czy cyborgi jesteście? W takim razie będę miała świetną ochronę stojąc za waszymi plecami. Jak to mówiłaś, pani nie-wiem-jak-się-nazywasz sierżant, mam iść za wami, trzymać głowę nisko i nie włazić na linię strzału? Załatwione.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

29 gru 2021, o 19:00

- Halo, halo - Ledeia uniosła ręce w geście obronnym. - Rozgadanych bab? Droga koleżanko, zakładam, że podobnie jak my jesteś właśnie w pracy. Dagan właśnie grzebie w systemach zabezpieczeń statku, który próbuje nas zestrzelić. Wszystko wisi na włosku, więc do cholery jasnej mogłybyście się przymknąć.
Systemy, w których grzebała Dagan były proste, wręcz anachroniczne, co zgadzało się poniekąd z teorią, że statek ma naprawdę około 30 lat. No a przynajmniej jego systemy. Szybko przebiła się przez kilka pierwszych firewalli, obeszła kolejne komendy aktywujące i kiedy była już praktycznie przy samym końcu wyskoczył pierwszy błąd. System wrócił do kilku kroków wstecz, zmuszając Rebeccę do ponownego łamania tych samych, schematycznych haseł. Santus stała za nią monitorując systemy ostrzegawcze myśliwca.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wchodzicie z Dagan do środka, ja zabieram myśliwiec razem z naszą pasażerką na gapę - tutaj skinęła głową w kierunku Annabelle. - Wrócę po was kiedy misja się zakończy. Nie mam tu gdzie ukryć mojego maleństwa.
Kolejne sekwencje przeskakiwały w omni-kluczu Rebeki, kiedy nagle w tle pikania po holoklawiaturze rozległ się system alarmowania z myśliwca. W oddali cała czwórka mogła usłyszeć charakterystyczny dźwięk ponownego ładowania się wieżyczek laserowych.
- Dagan... Pośpiesz się - ponagliła ją turianka. W ostatniej chwili podporucznik udało się dezaktywować blokadę zsypu i drzwi stanęły przed nimi otworem. Nie było zbyt wiele czasu na zastanawianie się. Ledeia dopadła do śluzy, krzyknęła w międzyczasie aby zakładać hełmy i wypierdalać ze statku. Myśliwiec nie był połączony z Mothershipem więc jakieś pół metra przestrzeni kosmicznej musiały przeskoczyć niemalże wtaczając się do środka. Santus w ostatniej sekundzie, do końca wahając się czy zostawić statek czy ratować własne życie znalazła się na pokładzie krążownika gdy działo laserowe praktycznie zmiotło z ich pola widzenia myśliwiec.
- Kurwa - mruknęła uderzając dłonią w ścianę i spoglądając na rozpryskujące się dookoła szczątki własnego pojazdu. - Kurwa, kurwa, kurwa. Kto strzela tak blisko własnego poszycia?!
Nie dane im było uzyskać odpowiedzi na powyższe pytanie. Santus najwyraźniej jak na prawdziwą turiankę przystało dość szybko doszła do siebie, a przynajmniej bardzo chciała to po sobie pokazać.
- Zmiana planów - powiedziała zamykając za nimi śluzę od zsypu. Nastąpiła dekontaminacja, wróciła grawitacja i wszystkie opadły na podłogę krążownika. Dookoła było ciemno, Santus odpaliła latarkę w omni-kluczu i rozejrzała się dookoła. Stały w pomieszczeniu z kilkoma skrzyniami oznaczonymi jako śmieci.
- Dobra, to jak teraz działamy?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

30 gru 2021, o 17:33

Gwałtowna wymiana zdań tocząca się tuż obok Rebeki wpadała jej jednym uchem i wypadała drugim. Dagan słyszała słowa, ale nie zwracała na nie uwagi - były jak szum w tle, garść zakłóceń, od których z premedytacją się odizolowała. Musiała się skoncentrować, a przysłuchiwanie się pokładowym pyskówkom z pewnością by jej w tym nie pomogło. Poza tym, tak naprawdę tożsamość pasażerki na gapę nie interesowała jej jakoś specjalnie. Była dziennikarką czy zwykłą wścibską turystką - dla Rebeki nie robiło to specjalnej różnicy, ale też nie zmieniało rażąco jej sytuacji. Podporucznik nie zamierzała troszczyć się o kogoś, kto wepchnął swój ciekawski nos gdzieś gdzie nie powinien. Dziewczyna - Reguera, tak? - zakradła się na pokład myśliwca? Świetnie, to teraz niech sobie radzi. Rebeka miała swoje zadania, których Annabelle zwyczajnie nie była częścią.
Robiła więc swoje. Poszło łatwo. Nie obyło się wprawdzie bez nadziania się na jakieś błędy, które cofały jej progres, szybko nadrobiła jednak straty i już w kolejnej chwili śluza stała przed nimi otworem. Odetchnąwszy głęboko, Rebecca dopiero wtedy uniosła wzrok znad omni-klucza i uśmiechnęła się krzywo, nic nie mówiąc. Czy Ledeia naprawdę myślała, że jej pospiesz się cokolwiek zmieniało?
Tak czy inaczej, pierwsze zadanie wykonane. Dagan wprawnie nałożyła hełm i uszczelniła pancerz, już w następnej chwili wyskakując z myśliwca i wtaczając się do zsypu - ich drogi wejścia. AMSU posłusznie poszybowało za Rebeką. Gdy w następnym momencie ich środek transportu eksplodował na milion drobnych fragmentów, podporucznik zacisnęła zęby. Czyli tak bierze w łeb pierwotne założenie planu, tak?
Z drugiej strony, po ostatniej misji u boku radnej Fel powinna być już przyzwyczajona do tego, że nic nie szło zgodnie z planem. Nigdy.
Dobra, to jak teraz działamy?
Nie raczyła na to odpowiedzieć - nie od razu. Ostatecznie to nie ona była od wydawania rozkazów w tej grupie, czyż nie? Nie zmieniało to faktu, że zamierzała stać bezczynnie, oczekując tylko na pokazanie jej palcem co ma robić. Była profesjonalistką, wiedziała, czego się od niej oczekuje.
Gdy wróciła grawitacja i mogły w miarę pewnie stanąć na nogach, Rebecca od razu zaczęła strzelać spojrzeniem na boki, rozglądając się. AMSU wisiało nieco za nią, oczekując na polecenia, póki co Dagan nie zamierzała jednak ryzykować wysyłania sondy przodem. To jeszcze nie był dobry moment. Gdyby zaraz za rogiem czaił się oponent, zbyt szybko straciłyby przewagę, jaką mógł im dać dodatkowy, mechaniczny członek ich małej grupy abordażowej.
Zamiast tego, korzystając z oświetlenia generowanego przez latarkę Ledei i ewentualnie, w razie potrzeby, doświetlając otoczenie także własną, Rebecca szukała. Dobrze wiedziała, czego potrzebuje. Najprostszy panel dostępu, jakakolwiek konsola techniczna byłaby w tym momencie spełnieniem jej marzeń. To jasne, że z poziomu takiej platformy nie zyskałaby dostępu do wszystkiego, ale do podstawowych danych okrętu - już tak. Tak przynajmniej wyglądałoby to na normalnym okręcie. Ogólne schematy pokładów, podstawowa specyfikacja - to wszystko po odrobinie manipulacji powinna móc ściągnąć z jakiejkolwiek pokładowej konsoli. Nie mogły być pewne, że tutaj działa to dokładnie tak samo jak na każdym innym latadle, ale Rebecca liczyła na to, że podstawowe zasady działają jednak wszędzie tak samo. Od czegoś musiały zacząć, nie mogła więc podkopywać absolutnie wszystkich logicznych założeń.
Ostatecznie, gdyby okazało się, że w pomieszczeniu rzeczywiście są same, uruchomiłaby też panel kontrolny AMSU i, nie czekajac na rozkazy Blackley, powoli podryfowałaby sondą w kierunku skrzyń ze śmieciami. Zlecając dronowi przeskanowanie pakunków, zmrużyła oczy. Tylko głupi zignorowałby pudła tylko dlatego, że miały zawierać odpadki. Charakter śmieci mógł wiele powiedzieć o tym, z kim - lub czym - mogą musieć się zmierzyć na pokładzie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

31 gru 2021, o 21:09

- Spodziewałaś się armii wchodząc do myśliwca. Słusznie zauważyłaś, że potrafimy myśleć i analizować. W przeciwieństwie do, jak się zdaje, reporterki z Sieci Informacji Przymierza. - Powiedziała lodowato zza hełmu i zamilkła. Czas się kurczył z każdą chwilą, a Elizabeth kolejny raz zerknęła na czas jaki mieli nim zostaną z nich atomy. Co prawda podejrzewała, że minuta, którą dawało im dowództwo było wariantem ostrożnym i wysoce pesymistycznym, ale jeśli czegoś uczyli we Flocie, a uczyli wielu rzeczy, to że pesymistyczne warianty to nie opcje, a rzeczywistość spełniająca się co pięć minut. Dlatego też gdy kolejne sekundy mijały, a śluza powietrzna, którą miała otworzyć podporucznik się nie otwierała, jej serce zaczęło bić ze zdenerwowania coraz szybciej. Dobrze, że miała założony hełm, który odgradzał ich od pozostałych osób. Była to kolejna warstwa, która chroniła ją od świata zewnętrznego i mogła na niej polegać zdecydowanie bardziej niż na kontrolowanej mimice twarzy.
W końcu to usłyszała i niemal poczuła zimny pot pojawiający się na jej twarzy. Uruchomiły się systemy alarmowania myśliwca i słyszała, a może wyobrażała sobie, jak systemy GARDIAN okrętu obierają sobie małą pluskwę którą byli na tle krążownika na cel i mają zamiar zmieść go z powierzchni kosmosu. Śluza powietrzna została jednak otwarta i porucznik Santus wyskoczyła pierwsza. Elizabeth nie czekała i ruszyła za nią. Jeśli panna Reguera miała zamiar zostać na myśliwcu, cóż... Napisze w raporcie co miało miejsce i z pewnością jej rodzina zostanie powiadomiona o tej... stracie. Sama podporucznik Dagan zaś dopiero zakładała hełm co było rozsądne z jej strony. Śluzy nie były ze sobą połączone, dzieliła ich niewielka przestrzeń. Przestrzeń było dokładnym opisaniem tego co ich czekało. Kosmiczna pustka, która mogła zabić. Elizabeth przez chwilę czuła całkowity brak grawitacji do którego była przyzwyczajona ze szkoleń przeprowadzanych na okrętach, ale po raz pierwszy to nie była symulacja a prawdziwa sytuacja życia i śmierci i chwilę potem była już we wnętrzu okrętu. Santus ze środka zamknęła śluzę i grawitacja na powrót powróciła, a Blackley, jak zawsze, poczuła coś ciężkiego w żołądku - dziwne uczucie powrotu do stanu rzeczywistości.
- Działamy zgodnie z planem. Lokalizujemy przejście na mostek, przejmujemy systemy kontroli okrętu i czekamy na oddziały abordażowe. - Odpowiedziała porucznikowi i sama wyciągnęła pistolet i włączyła latarkę. Nie wiedzieli z czym przyjdzie im się mierzyć - automatycznymi systemami obrony czy załogą okrętu. - Dagan, znajdź jakieś miejsce dostępu i spróbuj się czegoś dowiedzieć. Reszta zachować ciszę. Nie wiemy kto jest na okręcie i nie wiemy czy wiedzą o abordażu. Biorę szpicę. Santus za mną. - Elizabeth uniosła pistolet wyżej i ruszyła do przodu by zbadać teren i zabezpieczyć miejsce przed ewentualnymi napastnikami jeśli zdecydowano by się sprawdzić czy dostali się na pokład.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

1 sty 2022, o 18:23

Chwilowo niewiele miała do roboty poza trzymaniem się kurczowo fotela i przypatrywaniu się wszystkiemu, co wokół się działo. Żołnierze pracowali sprawnie - turiańska pilot pokazywała, że wie do czego służą stery i że potrafi pilotować nawet w strefie walk, ratując ich kilkukrotnie z opresji gwałtownymi manewrami, zaś milcząca dotychczas kobieta nazwana przez turiankę “Dagan” skoncentrowana była na przebijaniu się przez zabezpieczenia i z ponadprzeciętną szybkością walczyła z oprogramowaniem - sądząc ze słów pozostałych starając się otworzyć im przejście do wnętrza statku. Jedynie ta wyszczekana ludzka kobieta zajmowała się jedynie słowną polemiką. I to jak na złość - właśnie z Annabelle.

- Może ci się na oczka przeciążenie rzuciło, ale ja wciąż widzę tu kilka wolnych foteli - odcięła się - A na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest zwyczajny myśliwiec. Ani z zewnątrz ani z wewnątrz. Uczą was takiego pieprzenia w tej waszej akademii? Jeśli tak to chyba podkradłaś czas kursów swoim koleżankom. Jesteś w słownym wkurwianiu innych świetna, naprawdę. A tak serio, to weź się ode mnie odpiernicz. Kogoś do bicia szukasz bo nie masz co robić? - Kolejny manewr szarpnął statkiem, który zatrzymał się tuż przy burcie obcego okrętu i nagle wszyscy zerwali się do śluzy. Mimo słów turianki o tym, że zabiera dziennikarkę z powrotem na planetę, Annabelle ruszyła za pozostałymi. Zawahała się na sekundę widząc, jak pozostali odbijają się i szybując przez otwartą przestrzeń docierają do Mothershipa, zanim zrobiła to samo, dziękując sobie w duchu za to, że przytomnie wcześniej, jeszcze w ładowni założyła hełm i uszczelniła swój pancerz.

- To będzie dopiero ujęcie! - szepnęła, przez chwilę znajdując się w stanie nieważkości i płynąc w przestrzeni w kierunku otwartego włazu. Przez chwilę czuła, jak jej żołądek zmienia swoje położenie i zaczyna podchodzić jej do gardła, ale moment później nagła eksplozja za ich plecami rozświetliła wnętrze obcego statku, a Annabelle opadła na podłogę. Szybko jednak zadarła głowę obserwując wnętrze, spodziewając się zobaczyć cokolwiek tajemniczego lub nietypowego - ale czekało ją rozczarowanie. Wnętrze statku wyglądało jak... wnętrze statku. Brudnego na dokładek, co stwierdziła z niesmakiem, omiatając otoczenie światłem latarki ze swojego omni. Zamknięcie śluzy było jak odcięcie się od otoczenia - od tej pory są same, bez możliwości łatwego powrotu po eksplozji myśliwca. I aż szkoda, że ta wyszczekana sierżant na nim nie została.

“Wyszczekana sierżant” zaczęła tymczasem wydawać polecenia - Annabelle choć do żołnierzy nie należała zdawała sobie sprawę z faktu, że najbezpieczniej będzie podążać z nimi. Bądź zaraz za nimi. Czy chce tego czy nie, od teraz muszą działać razem.

- To ja będę iść na końcu - zadeklarowała tylko - Będę zabezpieczać te, no... tyły. - widząc przelotnie skierowane w swoją stronę twarze pozostałych uśmiechnęła się do nich (czego najprawdopodobniej i tak nie widzieli przez przyłbicę hełmu) - W razie gdyby groził nam podstępny atak... - przerwała na chwilę i oświetliła latarką jeden z kontenerów na śmieci, po czym wskazała go teatralnym gestem - ...ze strony nikczemnych i podstępnych śmieci.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

7 sty 2022, o 22:00

Przekomarzania Annabelle i Elizabeth nie robiły większego wrażenia na Ledei. Sprawiała wrażenie, jakby tylko jedno miała w głowie, a tym było zdecydowanie skupienie się na misji. Przyłączyła się do Dagan i zaczęła przeszukiwać okoliczne sprasowane w bryły śmieci. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało, jak typowe odpadki, skompresowane w większe bloki i przygotowane do wysłania w przestrzeń kosmiczną. Na omni-kluczu Dagan jednak podczas skanowania pojawił się komunikat, że część z bloków zawiera substancje organiczne. Nie sposób było jednak określić co dokładnie kryje się pod tym zapisem.
Ze znalezieniem najbliższego punktu dostępu do systemów statku nie było większego problemu. Typowy dla krążowników panel znajdował się zaraz przy wyjściu z pomieszczenia, nieopodal drzwi. Zaznajomione z budową okrętów Przymierza Dagan i Blackley nie miały wątpliwości, że to właśnie tego typu panelu szukają. Wszystko szło zaskakująco łatwo jak na fakt, że właśnie ktoś lub też coś próbowało unicestwić całą czwórkę.
Ledeia podeszła do Blackley.
- Zgodnie z protokołem bezpieczeństwa cywile nie mogą być narażeni w żaden sposób - rzuciła dość ogólnikowo jednocześnie wskazując ruchem głowy na Annabelle. - Nie wiem co w przypadku takim, kiedy nie ma żadnej drogi ewakuacji. Myślę, że póki co musimy ją ciągnąć ze sobą. Decyzja oczywiście należy do pani.
Wszyscy doskonale wiedzieli, że Santus wcale nie była częścią docelowej ekipy abordażowej. Turianki w ogóle miało nie być na pokładzie statku. Blackley i Dagan mogły się domyślać dlaczego obcych nie chciano na statku Przymierza czy to nowoczesnym czy tym wyjętym z otchłani po trzydziestu latach. Niemniej jednak sprawy się mocno pokomplikowały i zarówno Reguera jak i Santus nie były częścią oficjalnego planu. Musiały sobie wszystkie jednak radzić z tym co miały.
Dagan po dłuższej chwili grzebania w panelu mogla być zadowolona ze swoich działań przynajmniej połowicznie. Na jej omni-kluczu pojawił się schemat budowy tej części okrętu i chociaż musiała złamać kilka zabezpieczeń, nie był to jednak jakiś życiowy wyczyn. Zaraz jednak szybko ich entuzjazm ochłonął, gdyż po załadowaniu schematów jednocześnie na wszystkich czterech omni pojawił się niepokojący komunikat.
Brak łączności.
Chwila na przegrupowanie i zebranie myśli minęła dokładnie w tym samym momencie, kiedy Blackley wydała rozkaz do wymarszu. Korytarze były ciemne, puste i ciche. Drogę oświetlały im dwa drony i światło z latarek. Wnętrze okrętu wyglądało jak typowe wyposażenie krążowników. Ciemne, szare ściany opatrzone strzałkami kierunkowymi z opisami mesa, ładownia, kwatery załogi. Napisy te pokrywały się z tym co Rebecca widziała na schematach. Przed sobą miały długi korytarz, według planów zakończony dużym, owalnym pomieszczeniem za zamkniętymi drzwiami, który figurował na mapie jako mesa. W lewej odnodze od tego pomieszczenia znajdował się korytarz prowadzący do schodów, jednakże tutaj plany się kończyły. Przed nimi po prawej stronie korytarz skręcał prowadząc do ładowni. Jedyna różnica między planem, a strzałkami na ścianach była w kwaterach załogi. Tych na mapie Dagan nie było.
- To jest dziwne - wskazała Santus na wyświetlane plany. - Kwatery załogi zawsze zajmują osobny pokład. Tutaj strzałka kieruje nas na wprost, ale na mapie tego nie widać. Przymierze lubi bawić się w podchody?
Nie sposób było pozbyć się wrażenia, że Santus wysiliła się na sporą ironię w tej kwestii.
- Widziałyście już kiedyś taki krążownik? Budujecie je schematycznie czy każdy jest inny? Może to nam jakoś pomoże.
Pomimo braku łączności, według komunikatorów na omni-klucz Annabelle zapikał cicho informując o nowej wiadomości. Nadawca znów był ukryty i niewiadomego pochodzenia, a w wiadomości znajdował się kolejny, kręcony z ręki film. Tym razem pokazywał on bliźniaczo podobny korytarz do tego, w którym się teraz znajdowały. Kręcąca film osoba szła zataczając się lekko z lewa na prawo, jakby była przez kogoś ciągnięta. W tle było słychać dziwne bicie w bębny niczym z amazońskich dżungli. Osoba ta posuwała się korytarzem naprzód, obraz był rozmyty ale Reguera mogła zauważyć że na nagraniu kręcący zbliża się do drzwi opatrzonych napisem kwatery załogi. Czerwona kontrolka na zamku zamieniła się w pomarańczoną, pomieliła trochę i zaświeciła się na zielono. Drzwi otworzyły się, z ich wnętrza padł na kamerę oślepiający blask i na tym nagranie się zakończyło.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 sty 2022, o 12:39

- Myślę, że byłoby całkowicie kontrproduktywnym próbować ją zostawić gdzieś za nami. - Odpowiedziała cicho Santus, gdy Dagan zajmowała się hakowaniem terminalu. Jakkolwiek bowiem Elizabeth zgadzała się z turianką i wszelkimi rodzajami regulaminów i protokołów, w końcu nie były one tam bez powodu, to nie miała złudzeń co do panny dziennikarki. - Jeśli dostała się na myśliwiec Hierarchii, w środku turiańskiej bazy, to chyba musielibyśmy ją związać i rzucić między śmieci żeby nikt jej nie znalazł i za nami nie poszła a wątpię, że zatrzymałoby ją to na długo. Chyba będzie lepiej jak pójdzie z nami i będziemy mieć ją na oku. - Elizabeth popatrzyła się na pracującą Dagan, która wreszcie zdołała dostać na swój omni-klucz schemat budowy części okrętu, na którym się znajdowali. Z całą pewnością porucznik nie była osobą, która rozdaje pochwały, ale nie dało się ukryć, że do tej pory Rebecca stawała na wysokości zadania. Co prawda śluza powietrzna została otwarta zbyt późno żeby wszystko poszło zgodnie z planem, ale koniec końców znaleźli się na krążowniku, a to było najważniejsze. Zaraz jednak pojawił się problem, gdy jak na zawołanie, na wszystkich omni-kluczach pojawił się niepokojący komunikat.
- Dagan? Coś zrobiłaś? - Zadała pierwsze, oczywiste pytanie na zaistniałą sytuację. Nie. To nie była jej wina. Raczej nie dopuściłaby do takiej sytuacji. Elizabeth pokręciła głową przecząco sama do siebie. - Chyba ktoś wie, że jednak jesteśmy na okręcie. Pytanie czemu jeszcze nikt się nie pojawił nas przechwycić. - Powiedziawszy to Elizabeth zaczęła sprawdzać swój omni-klucz starając przywrócić się na nim łączność, ale nie wyglądało na to że miało to być proste zadanie. - Chodźmy dalej, Dagan spróbuj przywrócić łączność. Reszta oczy dookoła głowy.
Gdy jednak poszli dalej coś się nie zgadzało - oczywiście nie zauważyli tego od razu, zresztą ona sama nie służyła na krążowniku a fregacie, ale była członkiem floty i znała schematy okrętów by mogła bez problemu zostać transferowaną na inne jednostki gdyby była ku temu potrzeba. Santus jednak słusznie zauważyła, że plany nie pokrywały się ze stanem faktycznym i choć zbiło to ją nieco z tropu, to nie dała tego po sobie poznać i jak porucznik Hierarchii ironicznie zadał pytanie o zabawy Przymierza w podchody, być może by nieco rozluźnić atmosferę, tak samo i ona odpowiedziała równie ironicznie i chłodno.
- Owszem, ale tylko z niektórymi rasami. - Pytaniem było czy miała właśnie na myśli Turian czy może kogoś innego. - Oczywiście, że budujemy je schematycznie, ale jest to konstrukcja sprzed 30 lat. Nie powinna się jednak różnić od nowoczesnych konstrukcji poza skalą i wyposażeniem. Musimy wejść wyżej jeśli chcemy się dostać na mostek, a zgodnie z planami jedyne schody są tutaj... - Wskazała palcem.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 sty 2022, o 21:41

Mimo wcześniejszego ostrzeżenia wygadanej kobiety aktywowała ponownie sondę polecając jej trzymać się kila kroków za Annabelle i śledzić ją tak, żeby otrzymać ujęcie zarówno całego zespołu, jak i tego co się przed nimi znajdowało. Przygotowania do wymarszu nie trwały długo - szybka wymiana zdań i w zleconym szyku ruszyły naprzód. Nie uszły jednak zbyt daleko - uwagę wojskowych przykuł jakiś panel czy terminal zaraz za wyjściem z pomieszczenia i ta milcząca kobieta zaraz podłączyła się do niego, starając się wydostać jakieś informacje, a w tym czasie turianka zaczęła wymianę zdań z drugą z kobiet.

Annabelle podeszła bliżej panelu kontrolnego, obserwując z zaciekawieniem poczynania manipulującej przy nim kobiety, jednocześnie zerkając na wiszącego nieopodal drona, który jak się wydawało reagował na jej polecenia i był przez nią zawiadywany. Był spory, z pewnością dużo większy niż jej własna niewielka sonda i wyglądał na dość zaawansowany sprzęt - dziennikarce przez chwilę przyszła do głowy myśl, że takie urządzenie z pewnością świetnie mogłoby się sprawdzić w jej własnej pracy, w zasadzie eliminując potrzebę posiadania ekipy - zawiadującego kamerą operatora, dźwiękowca czy nawet reżysera planu. Przy odrobinie szczęścia i doświadczenia mając taki wynalazek mogłaby operować sama.

- Fascynujące urządzenie - zagadnęła przyjaźnie do Rebeki opierając się plecami o ścianę tuż obok niej i wskazując na AMSU - służy tylko jako dron zwiadowczy, czy ma jakieś inne zastosowanie? Nie słyszałam o takich sondach... Są standardowym wyposażeniem oddziałów?

Starała się bardzo, żeby przynajmniej kamerą w hełmie złapać obraz planów statku wyciągnięty z wewnętrznej sieci Mothershipa, ale też nie narzucała się zbytnio. Zdawała sobie sprawę z faktu, że jest tutaj niepożądanym członkiem drużyny a żołnierze raczej wiedzą co mają robić - w końcu taką mieli pracę. A być może nawet i powołanie. Trzymała się nieco na uboczu starając się nie wchodzić im w paradę, jednak mimo wszystko będąc na tyle blisko by po pierwsze ratować w razie czego własną skórę - bo w razie, gdyby ktokolwiek na tym statku się znajdował próbował zrobić z nimi to samo, co z myśliwcem, nie łudziła się nawet że ona sama mogłaby się obronić. Owszem, miała pancerz, miała też swój pistolet, ale przebywając z profesjonalistami wolała oddać im pole działania. W końcu najciemniej jest pod latarnią, nieprawdaż? Po drugie - jeśli miała naprawdę udokumentować całą misję połączonych obecnie sił turian i ludzi, taki zabieg był ze wszech miar wskazany. Jak powiedziała wcześniej - woli zajmować tyły, pozostali się raczej “ogona” w jej postaci nie pozbędą, przynajmniej nie z woli Annabelle.

Alarmujące piknięcie na jej omni-kluczu i komunikat o utracie połączenia z chmurą sprawiły, że oczy dziennikarki zwęziły się w złości. Już chciała rzucić kąśliwą uwagę do pyskatej sierżant na temat odcinania jej od zewnętrznych łączy (bo w tej chwili była więcej niż pewna, że to robota kobiety, gdy okazało się, że ten sam problem mają wszyscy - w tym momencie zostali już naprawdę sami i na żaden kontakt z resztą galaktyki nie mogli liczyć. Dla Annabelle największym problemem był fakt przerwania jej transmisji na zewnątrz - co prawda obraz wciąż był rejestrowany, ale zapis mógł odbywać się tylko lokalnie, na jej omni. Żadnego więcej kontaktu z SIP, Manuelem czy kimkolwiek. Dla jej szefostwa po prostu zniknęła w czarnej dziurze.

Ruszyli dalej korytarzem mijając jego nieliczne odnogi opisane strzałkami i tabliczkami dokąd prowadzą, gdy nagle omni Annabelle odezwało się sygnałem przychodzącej wiadomości. Odruchowo uniosła rękę do oczu by aktywować komunikator, zatrzymała się jednak w pół ruchu. Jeżeli ich łączność wysiadła, to jakim cudem otrzymała teraz wiadomość? Upewniła się szybkim spojrzeniem na wyświetlacz - urządzenie wciąż uparcie twierdziło, że o jakimkolwiek kontakcie z siecią nawet nie ma co marzyć, a jednak... Nowa wiadomość otworzyła się przed nią jako nagranie, dość podobne do otrzymanego wcześniej, jeszcze na planecie. Tak samo marnej jakości, tak samo tajemnicze... Dziennikarka zatrzymała się, wpatrując się w wyświetlacz urządzenia. Nagranie było krótkie i niewyraźne, ale kilka szczegółów przykuło jej uwagę - przede wszystkim fakt, że korytarz na nagraniu wyglądał podejrzanie znajomo, niemal identycznie jak ten, w którym się właśnie znajdowali, a po drugie - tabliczka z oznaczeniem kwater. Wahała się przez chwilę - mogła zatrzymać te nagrania dla siebie, mogła wykorzystać je przy składaniu materiału w całość. Ale równie dobrze mogły mieć one znaczenie dla przebiegu misji, a może i dla bezpieczeństwa ich wszystkich. Ktoś jej chciał coś w ten sposób przekazać. Kto? I dlaczego właśnie jej, a nie dowództwu Przymierza?

- Czekajcie! - zawołała do reszty unosząc dłoń, jakby to miało zwrócić na nią uwagę złołnierzy - Pani sierżant i... i wy... cała reszto. Cholera, powiecie mi w końcu jak się nazywacie, czy mam do was mówić “Przemądrzała”, “Rogata” i “Niemowa”?

Zanim odezwała się ponownie poczekała chwilę, aż uwaga oddziału skupi się na niej i (oby) dowie się wreszcie z kim przyszło jej się szwendać po tych ciemnawych i wyludnionych korytarzach.

- Coś tu nie gra - wskazała na swój omni - Niby nie ma łączności, a właśnie odebrałam nagranie... I nie chcę sama oceniać, wygląda mi to na nagranie zrobione... no, na tym statku. Gdzieś w pobliżu kwater załogi. A żeby było jeszcze ciekawiej, podobne nagranie otrzymałam kilka godzin temu, jeszcze na Digeris. Tylko tamto jest już zupełnie odjechane, wygląda na jakiś dziwny rytuał i ceremonię... Nie ma tutaj sprzętu by porównać oba pliki, ale jestem prawie pewna, że nagrała je ta sama osoba. I myślę, że powinniście też je zobaczyć. A żeby było jeszcze ciekawiej, spójrzcie na nazwę pierwszego przekazu. Ręki sobie uciąć nie dam, ale jeśli to jest data nagrania, to pochodzi ono sprzed trzydziestu lat.

Może nie była żołnierzem jak pozostali, może zabrała się z resztą “na gapę” i może jej tu nie chcieli, ale w tym momencie byli razem i nieco wbrew samej sobie dziennikarka wiedziała, że musi współpracować z pozostałymi. Miała nadzieję, że ta “gałązka oliwna” pozwoli przełamać lody i że tamci z czasem zmniejszą swój dystans do niej i uznają ją za “swoją” a nie za dodatkowy, niepotrzebny balast.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

9 sty 2022, o 16:00

Elizabeth obróciła głowę na której wciąż znajdował się hełm w kierunku dziennikarki. Z tej odległości trudno było cokolwiek powiedzieć co też się działo czy to na twarzy czy to w jej głowie, ale jedną z możliwości było tu rosnące poirytowanie jej obecnością, która zamiast siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą i udawać, że jej nie ma, to jeszcze włączyła nie wiedzieć kiedy swojego drona nagrywającego, a teraz wołała za nimi na środku korytarza, gdy poleciła zachować wszystkim możliwie ciszę tylko po to by nagle zapytać się o ich imiona, niewątpliwie po to żeby zaraz je gdzieś zanotować i dodać później do swojej relacji z misji abordażowej, najpewniej dodając same niepochlebne komentarze, jak to dziennikarze mieli w zwyczaju robić. Zawahała się jednak na moment. Czy ta kobieta faktycznie była tak głupia żeby po prostu wołać ich na środku korytarza ot tak, dla kaprysu? Nie była w stanie wykluczyć tej możliwości, wszak do tej pory nie pokazała nic co by w najmniejszym stopniu udowadniała jej inteligencję poza zdolnością mowy. Elizabeth rozejrzała się jeszcze po korytarzu, sprawdzając czy aby w tym momencie nikt na nich nie wyskoczy zaskoczony ich obecnością lub nie usłyszy jakichś kroków zmierzających w ich stronę, ale wszystko wskazywało na to, że wbrew ich staraniom pozostawali niewykryci i to wzbudzało swoisty niepokój. Byli na krążowniku, gdzie powinny być dziesiątki osób, może nawet więcej niż setka, a korytarze były puste... Czy to możliwe, że byli sami?
- Porucznik Blackley i porucznik Santus z sił powietrznych Hierarchii i podporucznik Dagan... - Skinęła głową w kierunku ostatniej kobiety, najniższej stopniem i zamilkła czekając i mając nadzieję, że ma coś sensownego do powiedzenia i chyba po raz pierwszy została przez nią zaskoczona. Ciężko było jednak powiedzieć, że było to z jej strony pozytywne zaskoczenie. Elizabeth podeszła do dziennikarki i spojrzała się na jej omni-klucz, a przez wizjer Annabelle mogła zobaczyć, jak na do tej pory stoickiej twarzy "już-nie-sierżant" unoszą się ku górze brwi i oglądając otrzymane przez nią nagranie. Co sobie w tej chwili myślała? Trudno powiedzieć, ale wkrótce się odezwała.
- Wyłącz omni-klucz, drona i wszelkie urządzenia, które mogą zostać przejęte przez hakera, a które mogą służyć do podania naszej pozycji. To co się tu wydarzyło trzydzieści lat temu, to nie nasza sprawa, a jeśli kogokolwiek to powinno interesować, to Przymierze. Poza tym nagrany przez ciebie materiał i później udostępniony może być wrażliwej treści dla bezpieczeństwa Przymierza i wszelkich ludzkich terytoriów, w tym i Ziemi. - Blackley na chwilę zamilkła i spojrzała się przeciągle na dziennikarkę z bliska, na tyle bliska że mogła dostrzec intensywność w spojrzeniu jej zielonych oczu.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

9 sty 2022, o 19:26

Substancje organiczne. Nie mówiło to za wiele poza tym, że coś na okręcie ewidentnie żyje - czego wszyscy domyślali się już przedtem. Rebecca zawahała się, ostatecznie jednak odwołując sondę. Wprawdzie mogła poświęcić trochę czasu by otworzyć któryś z pojemników i spróbować przebadać go dokładniej - ale raczej nie miały na to czasu. Cenne minuty powinna poświęcić na istotniejsze działania - czyli na przykład grzebanie w panelu.
I zbywanie dziennikarki.
- Dobrze wiesz, że na nic nie odpowiem - rzuciła z przelotnym uśmiechem, spoglądając na Reguerę. Rozumiała zaciekawienie sondą, ale serio, nie była głupia. Nie rozmawia się o urządzeniach wojskowych z dziennikarzami, jeśli nie jest się na oficjalnej prezentacji nowego sprzętu. A teraz nie były. Rebecca mogła być dumna z AMSU, mogła chcieć mówić i mówić na temat tego, czego dokonali jako Szarańcza, ale nie była naiwna. Dobrze wiedziała, że cokolwiek by teraz powiedziała, z dużą dozą prawdopodobieństwa trafiłoby w eter - a to nie było w niczyim interesie. Niczyim poza Annabelle, oczywiście.
Z samym hakowaniem systemów statku poszło zaskakująco łatwo. Bez większego problemu pobrała plany okrętu i... Brak łączności. Skrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Wirus? Jeśli tak, to całkiem nieźle ukryty, skoro zdołał dostać się z planami statku nie tylko na jej własny omni-klucz, ale w ogóle do wszystkich. Co więcej, byłby niezwykle efektywny - a przez to niebezpieczny. Ktoś z urzędujących na statku miałby takiego stworzyć?
Niezależnie czy faktycznie miała do czynienia z wirusem, czy zwykłym zbiegiem okoliczności, Rebecca bez słowa przystąpiła do prób odzyskania łączności.
- Nic nie zrobiłam - mruknęła w odpowiedzi na słowa Blackley, nie skupiając się jednak na rozmowie jakoś specjalnie. Wyrzucała z siebie słowa raczej automatycznie, bez większego zastanowienia. - Zaraz to ogarnę. - Zamierzała zacząć od własnego omni-klucza - bez niego była jak bez ręki - potem w miarę możliwości stawiając na nogi narzędzia pozostałych. Wszystkich, czyli Annabelle również - chyba, że Blackley by jej tego zabroniła. Z perspektywy Rebeki nie było różnicy, czy Reguera będzie coś nagrywać czy nie. Dla Dagan liczyło się tylko to, że działające omni-klucze - wszystkie - zwiększały ich szanse na przetrwanie.
Szła powoli za resztą, przed siebie patrząc tylko kątem oka. Większość jej uwagi pochłaniało manipulowanie systemami omni-klucza, ciężar ochrony w razie ewentualnego ataku spoczywał więc na Blackley i turiance.
Nic ich jednak nie zaatakowało.
Na słowa Santus uniosła głowę na chwilę i zmarszczyła brwi. Faktycznie, nie zgadzało się - a trudno jej było uwierzyć, by krążownik miał zostać przebudowany, a wgrane plany były przestarzałe. To znaczy, teoretycznie mogło się tak stać - ale żeby całe kwatery załogi umieszczać gdzieś indziej, niż zwykle? No i było pusto. Zbyt pusto i spokojnie jak na funkcjonujący krążownik. Coś było nie tak. Bardzo nie tak.
Na pytanie turianki nie odpowiedziała, skoro zrobiła to już Blackley. Rebecca nie zamierzała odzywać się częściej niż to konieczne. Po chwili wróciła do swych zajęć, czyli zmagania ze szwankującą łącznością. Ponownie uniosła wzrok dopiero wtedy, gdy Annabelle zasygnalizowała otrzymanie jakiegoś nagrania.
Otrzymanie nagrania bez działającej łączności?
Cofnęła się i zatrzymała u boku dziennikarki, by obejrzeć wideo. Zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się to. Ani trochę. Nie byli tu sami, to jasne, ale... Odetchnęła powoli.
- Mamy odpowiedni sprzęt - rzuciła krótko na słowa Annabelle. Jej omni-klucz był dobry - bardzo dobry. Istniał wprawdzie jeszcze jeden model, który był lepszy, o nim jednak na ten moment mogła pomarzyć. Nie zmieniało to faktu, że z narzędzi dostępnych na rynku, klucz Rebeki był zdecydowanie z wysokiej - najwyższej - półki. I z pewnością mogłaby na nim porównać oba nagrania. Problem polegał tylko i wyłącznie na przesłaniu filmów od Reguery, co w obliczu niedziałającej łączności było średnio wykonalne.
A więc wracały do punktu wyjścia. Nie próbując zanadto analizować nagrań - Rebecca nie chciała snuć domysłów w chwili, gdy nie miały zbyt solidnych faktów do analizy - Dagan wróciła do pracy. Musiały odzyskać pełną kontrolę nad własnymi narzędziami - i to natychmiast.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

12 sty 2022, o 22:21

Kiedy Rebecca rozpoczęła działania mające na celu przywrócenie łączności, mogła stwierdzić że jednak nie będzie to taka prosta sprawa. Ktokolwiek bądź cokolwiek dotknęło ich omni-kluczy, nawyraźniej miało zamiar zagnieździć się tam na dłuższą chwilę. Poza tym, ku swojemu zdumieniu zauważyła, że cała reszta funkcji urządzenia jest sprawna. Mogła zatem swobodnie operować nagraniem, które pokazała im Reguera.
Porównanie obu zapisów wideo zajęło Dagan trochę więcej czasu niż mogła się podziewać. O ile normalnie taka procedura to zazwyczaj dla wprawionego technika chwila moment, tak tutaj musiała już trochę się namęczyć. Po kilkunastu minutach grzebania w zapisach z całą pewnością mogła stwierdzić, że nagranie pochodzi z tego samego urządzenia. Czy jednak należało do tej samej osoby? Ciężko było stwierdzić. Analiza czasowa również pokrywała się z tym co powiedziała Annabelle. Nagranie pochodziło dokładnie sprzed trzydziestu lat. Ktokolwiek chciał im coś przekazać, najwyraźniej na pośrednika tych informacji wybrał sobie akurat dziennikarkę. Należało się zatem zastanowić czy nagranie samo w sobie ma budzić sensację i być częścią całej historii związanej ze statkiem, czy też był to zwykły fake.
- Macie ciekawe sposoby na dzielenie się kluczowymi informacjami. Rytuały, oślepiające światła, statek widmo - mruknęła turianka znad ramienia Reguery. - Zgadzam się z porucznik Blackley, powinnyśmy trzymać się założonego planu i dostać się do mostka nie zbaczając po drodze nigdzie. Cholera wie co tu się czai, a nieobecność załogi wcale nie nakłania do pozytywnego myślenia. Ktoś przecież musi obsługiwać ten przeklęty krążownik.
Cisza panująca na pokładzie niczym nie zmącona poza ich rozmowami i cichą pracą dronów sprawiała, że po plecach mogły przebiegać niepokojące ciarki. Plany nie pokrywały się z tym co zastały na miejscu, nie było nigdzie śladów załogi a statek wyglądał na uśpiony. Ledeia odwróciła się plecami do pozostałych i oświetliła drogę przed sobą ruszając naprzód. Wprost do pomieszczenia przed nimi. Od okrągłej, dużej sali dzieliło je dosłownie kilka kroków. Kiedy turianka doszła do końca korytarza zwieńczonego drzwiami przystanęła i mruknęła w zamyśleniu.
- Słuchajcie - zwróciła ich uwagę skinieniem głowy wskazując pod własne nogi. - To jest coraz bardziej interesujące.
Po ich stopami zaczynała się szkarłatna smuga biegnąca z miejsca, w którym stały pod drzwiami i prawdopodobnie do wewnątrz pomieszczenia. Plama nie była świeża, wręcz przeciwnie, wydawała się być zaschnięta a przy lekkim kopnięciu czubkiem buta odpadała niczym stara farba ze ścian. Kontrolka na drzwiach świeciła się na pomarańczowo. Po ich lewej stronie, zgodnie z planem w głębi dalszego korytarza rozpoczynały się schody prowadzące na górę. Santus nie otworzyła drzwi, zerknęła na Elizabeth czekając na jej decyzję, w końcu miały iść schodami do góry zanim znalazły plamę wskazującą na ciągnięcie kogoś mocno krwawiącego do mesy.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 sty 2022, o 11:42

Z chwili na chwilę była coraz bardziej niezadowolona. Nigdy nie wątpiła w swoje umiejętności, ale teraz jej... nie szło? Cokolwiek uniemożliwiało im komunikację, nie zamierzało poddać się tak łatwo. Choć próbowała na wszelkie sposoby, nie potrafiła przywrócić im pełni funkcji. Dodatkową zagwozdką był fakt, że poza łącznością wszystko inne tak naprawdę działało. Wszystkie systemy omni-klucza były sprawne - poza możliwością nawiązywania połączeń. Nie podobało jej się to, bo taka specyfika utrudnień - awarii - zdawała się potwierdzać celowość ataku. To nie był przypadkowy wirus ani usterka, która zadziała się sama z siebie. Ktoś świadomie odciął je od kontaktu z zewnętrzem.
Ostatecznie musiała się poddać. Nie było sensu tracić czasu na coś, z czym ewidentnie nie miały sobie poradzić - nie teraz. Co jasne, nie była zadowolona z porażki, ale... Cóż, na ten moment miały co robić, nie? Komunikacją mogła zająć się jeszcze później - na razie i tak nie miały co meldować.
- To jakiś straszny syf - podsumowała więc tylko gwoli wyjaśnienia, unosząc wzrok na towarzyszki. - Póki co musimy sobie radzić z tym, co jest. Rozpracuję to po drodze. - Wzruszyła ramionami. - Ktoś wyraźnie nie chce, byśmy mogły poopowiadać o tym, co tu zobaczymy - mruknęła, w kolejnej chwili zajmując się filmami. Skoro pozostałe funkcje omni-klucza były sprawne, mogła bez problemu porównać nagrania otrzymane przez Reguerę. - Natomiast co do filmów...
Analiza plików nie była błyskawiczna, ale przynajmniej zakończyła się sukcesem. Po kilku dłuższych chwilach, jakich jej omni-klucz potrzebował na przepracowanie obu filmów, odetchnęła powoli.
- Oba nagrania pochodzą z tego samego urządzenia - powiedziała powoli. - To jeszcze nie oznacza, że stworzyła je ta sama osoba, ale... - Nie dokończyła, zamiast tego przeskakując do kolejnej kwestii. - Terminy nagrań też się zgadzają. Wideo pochodzi sprzed trzydziestu lat. - Zmarszczyła brwi. Nie była w pełni przekonana co do prawdziwości otrzymanych materiałów. To znaczy - trafiały do nich przez dziennikarkę, więc nic nie stało na przeszkodzie, by zostały po prostu sfabrykowane. Czy to przez Anabelle, czy przez kogokolwiek innego - tego pewnie akurat w tej chwili się nie dowiedzą. Warunki polowe mimo wszystko nakładały na nie pewne ograniczenia.
Tak czy inaczej, nie pozostało im nic innego, jak pójść na mostek. Takie było w końcu ich zadanie, nie? Gdy więc Ledeia ruszyła dalej, Rebecca też nie zwlekała, podążając za turianką oświetlającą im przejście. W momencie, w którym dotarły do schodów prowadzących na górę, okazało się jednak, że to wcale nie jedyna ścieżka, którą mogły podążyć. Drugi z tropów wyznaczała smuga dawno zaschniętej krwi.
Dagan zmrużyła oczy.
- Mogłabym puścić tam AMSU - rzuciła w ramach propozycji. - Przez kamery drona możemy zobaczyć, co tam się stało. Czy warto tam wchodzić, czy... - Odetchnęła powoli. - Czy jest tam coś, co powinno znaleźć się w raporcie. Poza tym, AMSU jest ciche. - Rzeczywiście, sonda poruszała się niemal bezgłośnie, w konstrukcji drona postawiono duży nacisk na wygłuszenie jak największej ilości dźwięków. - Jeśli ktoś tam jest, ktoś, z kim niekoniecznie chciałybyśmy się spotkać, AMSU ma szansę pozostać niewykryte. My takiej szansy raczej byśmy nie miały. - Wzruszyła ramionami. Teoretycznie statek wyglądał na opuszczony, ale podskórnie czuła, że wcale nie są tu same - i że prędzej czy później dojdzie do kontaktu z... kimś. Czymś.
Powiększyła panel sterujący AMSU na pełen ekran omni-klucza, czekając jednak z wysłaniem sondy na decyzję Blackley. Ostatecznie to ona dowodziła, a Rebecca nie widziała żadnego interesu w wychodzeniem przed szereg. Nawet, jeśli Elizabeth nie była oficerem, pod którym Dagan chciałaby służyć, na ten moment hierarchia była jasna i, póki co, czerwonowłosa nie miała powodu jej ignorować.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 sty 2022, o 11:50

- Tajemnice, tajemnice... - westchnęła wesoło i zdecydowanie teatralnie słysząc odpowiedź Dagan - Jeśli to jakiś ściśle tajny projekt, to polecam się na przyszłość. Wiesz, jak będziecie chcieli przedstawić tą zabawkę całemu światu, mogę to ładnie sprzedać w mediach. A współpraca z Przymierzem jeszcze żadnemu dziennikarzowi nie zaszkodziła.

- Sami porucznicy? - roześmiała się słysząc jak Blackley przedstawiła członków oddziału - Nie myli się wam to? Jak krzyknę “poruczniku!” to wszystkie się obejrzycie? No cóż, może faktycznie tak jest wygodniej.

Sama ponownie przyglądała się obu nagraniom, starając się wycisnąć z ich treści jak najwięcej i dostrzec szczegóły, które mogła wcześniej pominąć. Zastanawiającym był fakt, dlaczego to właśnie ona była adresatem obu wiadomości. Pierwszy otrzymała jeszcze na planecie, gdy nawet nie wiedziała, że znajdzie się na pokładzie statku. Kto wiedział o jej przybyciu na Digeris? No, to nie było takie proste ani oczywiste. Prawdopodobnie połowa SIP, a plotki i rozmowy między pracownikami, dziennikarzami, technikami i setką innych osób mogły wyjść także poza siedzibę stacji, zatem zawężenie liczby “podejrzanych” było niemożliwe. Szczególnie, że kazała swoim asystentom uruchomić ich kontakty i przeszukać extranet pod kątem wszelkich dostępnych nawiązań do tajemniczego statku, zatem ktokolwiek potrafił dodać dwa do dwóch mógł się domyślić i po nitce do kłębka dojść do wniosku, że Annabelle planuje jakiś reportaż. Ale dlaczego - i przede wszystkim jak - to drugie nagranie zostało wysłane właśnie do niej? Na statku były we cztery - czy ten tajemniczy nadawca nie ufał wojsku? I - przede wszystkim - jak udało mu się wysłać plik przy odciętych łączach komunikacyjnych? Może przypuszczenie Blackley, że ktoś włamał się na jej omni-klucz miało sens? Jeśli nawet tak, dziennikarka była skłonna zaryzykować. Tajemniczy nadawca okazywał się być nie tylko źródłem najbardziej jak dotychczas intrygujących informacji, ale uzdolnionym technicznie informatorem. Sprawą zabezpieczeń omni można się będzie zająć w przyszłości, gdy już uda się wrócić na planetę...

Chwilowo ignorując rozkazy Blackley przesłała oba pliki na omni Dagan, po czym znów odwróciła się do “pani sierżant”.

- Nie - podniosła głowę, spojrzała Elizabeth prosto w oczy, co było nieco utrudnione dzielącymi je dwiema szybami hełmów i odezwała się stanowczym głosem. Jej ton był zdecydowanie inny niż wcześniej - nie był kpiarski, zniknęły z niego wesołe tony, nie próbowała się zgrywać na “biedną myszkę”, w tym momencie mówiła tak, jak do swoich asystentów, ostro i zdecydowanie - Nie wyłączę ani omni ani nagrywania. Jak nasza turiańska pani porucznik zauważyła, wy jesteście w pracy, ale i ja też jestem w pracy. Poświęciłam dużo czasu, zachodu i pieniędzy by stać teraz tutaj, z wami i za żadne skarby nie zrezygnuję z tej okazji. Po pierwsze, moje nagranie nie wydostaje się poza ten statek bo nie mam łączności, czyli potem, jak już wrócimy, Przymierze może je sobie przejrzeć, ocenzurować i zdecydować co będę mogła upublicznić. Po drugie, pełna dokumentacja i zapis tego, co na statku znajdziemy z pewnością będzie ciekawym materiałem dla twojego dowództwa, Blackley. Po trzecie, jeżeli ten tajemniczy ktoś będzie chciał mi przesłać więcej materiałów, jestem na to gotowa i z niecierpliwością na nie czekam. Bo jak na razie ten ktoś chce gadać tylko ze mną, a nie wiemy, czy te informacje nie okażą się dla nas przydatne, ważne, albo wręcz kluczowe. A po czwarte, pani służbistko z Przymierza, ten statek do wojska nie należy, więc twoja jurysdykcja skończyła się na rozwalonym myśliwcu. Jesteśmy na ziemi niczyjej, a statek oficjalnie nie istnieje w żadnych rejestrach, więc nie jest częścią żadnej floty. Ty rób swoje, ja w miarę moich możliwości ci pomogę i w twoje kompetencje się wcinać nie będę, ale w zamian za to się nie wcinaj w moją robotę, bo cię tak obsmaruję po powrocie, że do końca życia będziesz stacjonowała na jakimś zadupiu i pilnowała schowka na szczotki. Umowa stoi?

Przekrzywiła głowę, patrząc jeszcze przez chwilę Blackley prosto w oczy, po czym zerknęła w kierunku Rebeki analizującej przesłany jej materiał. Widząc nieznane jej oprogramowanie, którego kobieta używała już miała zapytać o jego pochodzenie i możliwości, ale ugryzła się w język, przypominając sobie jej wcześniejszą odpowiedź dotyczącą drona. Nie mogła pytać wprost.

- Nawet nie pytam - odezwała się mimo wszystko, z potrzeby uzyskania jakichkolwiek odpowiedzi - Ściśle tajne przez poufne, co? Mimo wszystko - fajny sprzęt. Za taki zrobiłabym wszystko co legalne... i pewnie kilka nielegalnych rzeczy także.

Porównanie i analiza wykazały, że pliki faktycznie pochodziły z tego samego źródła i były nagrane przez to samo urządzenie. Czy przez tą samą osobę? Ciężko było to określić, bo twarz nagrywającego nigdzie się nie pojawiała, a samo urządzenie mogło być obsługiwane przez wiele osób. Zdecydowanie najciekawszy był marker czasowy - nagrania były antykami i pochodziły z czasów Wojny Pierwszego Kontaktu, co było niemal tak samo intrygujące jak tajemnicze. Czy faktycznie nagrania zostały zrobione na tym statku? Jeśli tak, co tak naprawdę pokazywały? Kim były zamaskowane postacie, co to był za obrządek i w końcu - na Najświętszą Panienkę, czy to właśnie na wskutek tego, co widzieli na nagraniach, statek zniknął z radarów całej Galaktyki i został wyczyszczony z rejestrów? Czy to możliwe, żeby ktoś w dowództwie Przymierza wiedział - lub miał podejrzenia - co tu się tak naprawdę stało? I gdzie ten statek był przez te wszystkie lata? Nie wyglądał jak ruina, funkcjonował i bronił się, zatem był sprawny, a ktoś musiał o niego dbać. Żywność, tlen, paliwo - to też wymagało przecież stałego zaopatrzenia.

No i przede wszystkim - dlaczego wrócił i czemu właśnie teraz?

Z każdym krokiem pojawiało się więcej pytań bez odpowiedzi, a zamyślona i zagubiona w domysłach Annabelle ruszyła za pozostałymi.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 sty 2022, o 13:23

Elizabeth nie miała ani czasu ani ochoty wykłócać się z dzienikarzyną, a już z całą pewnością nie miała ochoty się z nią szarpać o to by wyłączyła drona lub omni-klucz. Bardzo szybko bowiem przekradnięcie się przez korytarze zmieniłoby się w zwyczajną bójkę lub coś gorszego, a chcieli zachować ciszę, a przynajmniej powinni zachowywać ciszę, a ciągle coś się zdarzało, że musieli ją łamać. Już nie mówiąc o idiotycznym tłumaczeniu Annabelle, że nie miała tu żadnej jurysdykcji bo statek nie był okrętem Przymierza, rzekomo lub ona nie była żołnierzem, czy cokolwiek innego sobie uwidziała. Ale to była misja wojskowa, a ona była cholernym cywilem, cywilem, który działał jej na nerwy odkąd niefortunnie się spotkali. Jeśli będą mieli szczęście, to wreszcie natkną się na załogę okrętu i może wwiercą w nią kilka kul, które odrobinę utemperują jej charakter. Elizabeth więc jedynie co zrobiła to obrzuciła ją najbardziej beznamiętnym i chłodnym spojrzeniem jaki była wstanie dać i ruszyła dalej wraz z resztą, gdzie pojawił się kolejny... problem.
Problem z ogromną kałużą zaschniętej krwi rozlanej pod zamkniętymi drzwiami do mesy. Cała ta misja od początku jawiła się jako problematyczna, ale nie spodziewała się takich problemów - morderstwa czy inne rytuały sprzed trzydziestu lat, plamy krwi i bóg jeden wiedział co jeszcze. Przeprowadzano tu jakieś eksperymenty? Załoga się zbuntowała? Czy może wszyscy nagle powariowali? I gdzie załoga wreszcie miała się znajdować? Brak oficjalnych danych, a przynajmniej nie udostępnionych jej przez Przymierze sugerował, że działo się tu coś co dziać się nie powinno, przynajmniej tak myślała. Wszystko byłoby to jednak nic, ale wierzchołkiem góry lodowej było pojawienie się okrętu w przestrzeni Turian i na dodatek miała na pokładzie Mothershipa turiankę i cholerną dziennikarkę szukającą sensacji. Na dodatek nie było wykluczonym, że i sama Hierarchia będzie chciała przebadać okręt od góry do dołu. Co miała w takiej sytuacji robić? Chyba postępować zgodnie z planem i ufać łańcuchowi dowodzenia. Ktokolwiek wiedział coś o okręcie z pewnością musiał trzymać rękę na pulsie, a przynajmniej miała taką nadzieję, a ona, jeśli chciała w przyszłości dobrze spać, powinna wiedzieć możliwie najmniej.
Elizabeth nie powiedziała więc ani słowa na ślady krwi na podłodze, które z pewnością miały całe trzydzieści lat i kogokolwiek była to krew, to z pewnością już dawno nie żył. Możliwie, że jak i cała załoga okrętu. Gestem ręki wskazała jedynie dalszy kierunek marszu, w kierunku schodów na piętro. Znajdą mostek, wyłączą systemy obrony, żołnierze Przymierza, miała nadzieję, zabezpieczą okręt, a wykorzystując wewnętrzne systemy bezpieczeństwa lub dziennik okrętowy będą mogli dowiedzieć się co tak się naprawdę tu stało, a nie polegać na dziwnych filmach, niewiadomych i podszeptom strachu. Dawszy sygnał Elizabeth ruszyła przodem po schodach...
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 sty 2022, o 21:45

Monolog Annabelle w stosunku do Elizabeth został nagrodzony brawami w wykonaniu Santus. Powolnymi, pełnymi sarkazmu brawami nad którymi pojawił się wymowny aczkolwiek nieco zadziorny uśmiech. Turianka sprawiała wrażenie jakby Reguera w tym momencie zyskała jeśli nie jej szacunek, to przynajmniej spore zainteresowanie. Nie było jednak nad czym dłużej debatować, smuga szkarłatnej i zasniętej krwi niknąca za drzwami została za ich plecami, a cała czwórka z Blackley na czele ruszyła schodami do góry. U ich szczytu, zgodnie zresztą ze wszelkimi normami znajdowały się drzwi, które były do połowy otwarte. Tak jakby zawiesiły się w jakiejś awarii systemu i nie do końca się domykały. Przestrzeń między nimi była na tyle szeroka, że cała trójka po wcześniejszym siłowym poszerzeniu wejścia, mogła wejść do środka. Wymagało to włożenia nieco wysiłku w szarpanie którymś skrzydłem, ale w efekcie znalazły się w kolejnym, ciemnym korytarzu.
Po prawej stronie na wysokości ich ramion Dagan mogła dostrzec ponownie panel dostępu, identyczny jak ten wcześniejszy nad dole. Schemat zgrania na własne omni-klucze planów tego poziomu krążownika wyglądał dokładnie tak samo. Plany jednak różniły się teraz wyraźnie pomiędzy tym co widziały przed sobą w promieniach latarek a tym co podporucznik wyświetlała na holomapie.
- Mhm- mruknęła Ledeia i pokręciła głową. - To chyba jednak na nic się nam nie przyda. Poza tym spójrzcie na to.
Oświetlając korytarz latarką z omni-klucza turianka omiotła pomieszczenie ukazując przed ich oczami, coś czego normalnie na krążownikach Przymierza się nie spotykało. Ściany były idealnie białe, na myśl przynosiły niemalże szpitalne korytarze. Idąc kilka kroków głąb Santus stanęła przy drzwiach, które znajdowały się po obu stronach korytarza, oba wejścia zaraz nad drzwiami opatrzone były kolejno symbolami: 571203, 57104. Turianka przeszła jeszcze kilka metrów oddalając się nieco od pozostałej trójki, ale tak, że te wciąż widziały jej sylwetkę i skaczące tu i ówdzie promienie latarki.
- Dalej też są, kolejno 571205, 571206 - nie szła dalej, poświeciła w głąb korytarza, który zdawał się nie mieć końca, a jego dalsza część niknęła w ciemności. - Mówiłaś, że jaka liczba czy tam data była na pierwszym nagraniu jakie dostałaś?
Spojrzała na dziennikarkę pytającym spojrzeniem. Ewentualną odpowiedź Annabelle przerwał nagły huk, sprawiający, że cała trójka niemal podskoczyła. Za ich plecami, w miejscu gdzie jeszcze wcześniej stała Ledeia z sufitu odpadła krata oddzielająca korytarz serwisowy od pokładu krążownika. Podchodząc bliżej aby zbadać owe zjawisko mogły zauważyć, szczególnie Reguera, że na kracie leży coś błyszczącego. Coś co Annabelle już widziała wcześniej.
Złota maska. Jeśli któraś wzięła znalezisko do ręki mogła stwierdzić, że było dość ciężkie jakby nie pokryte złotem a z niego wykonane. We wnętrzu maski natomiast znajdował się grawer opatrzony liczbą 571202. Daleko w końcu korytarza, na którego początku się znajdowały zapaliło się pojedyncze światło oświetlające drzwi. Przed samymi drzwiami w powietrzu wisiało coś, co w pierwszej chwili mogło wydać im się sondą. Świeciło na niebiesko, pulsowało i wisiało w powietrzu poruszając się delikatnie w górę i w dół. Reguera poczuła jak krew ścina jej się w żyłach a serce przyśpiesza, to nie była sonda. To był kamień z nagrania, który dostała jako pierwsze. Zanim zdążyły przypatrzeć się bliżej temu zjawisku kamień powoli i spokojnie ruszył w ich stronę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

18 sty 2022, o 20:13

Blackley nie odezwała się ani słowem, co Annabelle przyjęła z ulgą, ale i z zadowoleniem. Obie miały tu zadanie do wykonania, obie były tu w konkretnym celu i wykłócanie się albo słowne utarczki zdecydowanie ani nie poprawiały relacji między nimi, ani nie posuwały sprawy do przodu. Słysząc powolne klaskanie odwróciła głowę do turianki i widząc jej kpiarski uśmieszek, skinęła powoli głową. Chwilę później ruszyły - dziennikarka już bez skrępowania to wypuszczała sondę o krok przed prowadzącą oddział, to cofając ją by złapać lepsze ujęcie lub skierować obiektyw w jakieś interesujące miejsce. Plama zaschłej krwi stanowiła jeden z wdzięczniejszych obiektów, choć Annabelle zaczęła się zastanawiać do kogo krew mogła należeć. Czy to było nieme świadectwo potwierdzające prawdziwość przesłanego jej nagrania? A jeśli te nagrania faktycznie nie były fejkiem ani nie miały ich poszukiwań skierować w niewłaściwą stronę, co tak naprawdę przedstawiały? Co wydarzyło się na tym statku trzydzieści lat temu - albo co się wciąż dzieje?

Dotarłszy do półotwartych drzwi spokojnie poczekała, aż wojskowi rozprawią się z oporną maszynerią i przesuną zablokowaną płytę by móc spokojnie przejść dalej. W sumie to oni są ekspertami od rozwiązań siłowych, nieprawdaż? Annabelle nie przybyła tutaj po to by sprawdzać sprawność swych mięśni, poza tym - szła ostatnia, a przecież przepychać się nie będzie... Zdecydowanie ciekawiej zrobiło się później. To, że plany pokładu nie pokrywały się zupełnie z tym, co widziały wokół siebie był nadzwyczaj niepokojący - jakby statek został wewnątrz przebudowany, zupełnie zmieniając schemat pomieszczeń i być może ich przeznaczenie. I ten korytarz... ciemny, mroczny i zdecydowanie złowieszczy, jak z horrorów, w oświetleniu latarek wyglądający niemal jak więzienie albo wnętrze szpitala. Białe ściany i rząd drzwi po obu stronach korytarza, żadnych elementów mogących złamać surowość wnętrza dopełniały tylko złowieszczego wyglądu.

Annabelle zwróciła uwagę na zauważone przez Ledeię numery dopiero gdy ta spytała o numer z nagrania.

- 57... coś tam - odparła, grzebiąc ponownie w swoim omni by upewnić się - 571202!

Towarzyszący jej słowom huk sprawił, że aż podskoczyła, natychmiast odwracając się w kierunku źródła dźwięku. Snop światła z jej latarki i z latarek pozostałych wyłonił z mroku solidną kratę leżącą na podłodze korytarza.

- Deus me livre... - wyrwało jej się nieświadomie, gdy z rozszerzonymi oczami podchodziła bliżej. W końcu pochyliła się i wyciągnęła rękę dotykając metalu, jakby sprawdzając, czy to nie złudzenie i czy przedmiot faktycznie istnieje - Co to jest do cholery? Co to ma znaczyć? Przecież to komuś na głowę mogło spaść!

Skierowała światło swojej latarki w górę, dostrzegając miejsce, z którego krata spadła - świecąca teraz otworem dziura prowadząca gdzieś do wnętrza statku, po czym spojrzała znów pod nogi.

Zielony blask jej sondy odbił się od czegoś jasnego leżącego tuż obok kraty - pochyliła się znów i podniosła przedmiot nim zdała sobie sprawę, że to złota maska, a gdy uświadomiła sobie, że taka samą maskę widziała na nagraniu krzyknęła lekko i puściła ją, a ta ponownie huknęła uderzając o podłogę.

- Eeee... jest ciężka. Upuściłam ją niechcący - dodała szybko pod adresem pozostałych, po czym pochyliła się ponownie i sięgnęła po żółto błyszczący metal - To... naprawdę złoto? Ta maska musi być warta majątek!

Pochylona wraz z pozostałym nad przedmiotem i oglądając go ze wszystkich stron dostrzegła to, co chyba przykuło spojrzenia także pozostałych kobiet - numer, identyczny z numerem którym opatrzone było pierwsze otrzymane przez nią nagranie, a który do tej pory traktowała jako datę. I który odpowiadał numeracji drzwi na tym pokładzie... To nie mógł być zbieg okoliczności.

- Widziałaś drzwi z numerem 571202? Może powinnyśmy tam zajrzeć? - zwróciła sie do turianki i rozejrzała na boki, oświetlając ściany i tabliczki by znaleźć numer odpowiadający grawerunkowi, gdy nagle zjeżyły się jej włosy na karku. W korytarzu coś było. Światło, powoli pulsujące, które nagle ruszyło ku nim, a w którym Annabelle niemal od razu rozpoznała “świecące coś” z nagrania.

- Nie wiem jak wy, ale ja wolę się z tym czymś nie spotkać... Proponuję się szybko wycofać... - cofnęła się o krok, po czym szybkim ruchem skierowała światło latarki na odsłoniętą dziurę w suficie - Może tam? Cywile przodem, ktoś może mnie podsadzić?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 sty 2022, o 13:43

Ściśle tajne przez poufne, co? Parsknęła cicho. Nie liczyła, że Annabelle odpuści zbyt szybko. Dziennikarze czepiają się tematów jak rzepy psiego ogona i szarpią tak długo, jak mają szansę coś wyszarpać. Reguera wprawdzie już nie pytała, ale kręciła się w okolicy zerkając sugestywnie na AMSU. Rebecca nie dziwiła się, że jej sonda zwraca uwagę, co więcej - to nawet trochę łechtało jej ego jako operatorki i inżyniera, ale nie sprawiało to, że była gotowa opowiadać o swym "dziecku". Nie była, bo to nadal sprzęt Przymierza i nadal, jak już zostało wspomniane, tajny.
Gdy Blackley zdecydowała się nie sprawdzać smugi krwi, Dagan z nią nie dyskutowała, bez słowa podążając razem z resztą na górę. Faktem było, że jeśli uda im się przejąć mostek i wpuścić na pokład żołnierzy Przymierza i Hierarchii, okręt i tak zostanie sprawdzony. Każde pomieszczenie zostanie obejrzane, prześwietlone, przebadane. Może faktycznie nie musiały więc sprawdzać wszystkiego już teraz.
Gdy plany okrętu zaczęły rozjeżdżać się z tym, co napotykały w rzeczywistości, Rebecca odetchnęła bezgłośnie. Byłoby za łatwo, co? Co jasne, nadal nie rozumiała jakim cudem różnice mogą być tak duże. To nie miało sensu. Najmniejszego. Sterylne ściany? Na krążowniku?
Nagły huk wyrwał ją z zamyślenia. Odwracając się gwałtownie w kierunku dźwięku, najpierw zobaczyła kratę - odcinającą im teraz drogę powrotną - a potem Annabelle pochylającą się nad... Maską? Dagan zmarszczyła brwi, spoglądając dziennikarce przez ramię. Złota maska, a na niej grawer tego samego numeru, który pojawił się w nagraniu. Numeru, który pasował do numeracji drzwi, które wskazała Ledeia. Tylko że... Rebecca obejrzała się w kierunku, z którego przyszły. Nie mijały chyba takich drzwi po drodze, nie? A przecież powinny, bo bazując na numeracji odczytanej przez turiankę, im dalej od nich, tym wyższe numery. 571202 powinno więc być wcześniej.
Nie miała jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo szybko okazało się, że nie są tu same. Dziwnie pusty okręt okazał się mieć mieszkańca... mieszkańców? W głębi korytarza coś było - coś, co nijak nie przypominało nie człowieka, a teraz ruszyło ku nim, pulsując i świecąc w dziwny sposób.
Proponuję się szybko wycofać. To był wyjątkowo dobry pomysł, podobnie jak wybór drogi ucieczki - dziura w suficie wyglądała całkiem nieźle. Skoro nie wiedziały, z czym mają do czynienia, głupotą byłoby dążyć do bezpośredniego kontaktu zanim przeprowadzą jakiekolwiek rozpoznanie.
- Szybko - mruknęła zdawkowo do Annabelle, gotowa ją podsadzić bez czekania na specjalne zezwolenie Blackley. Również sama zamierzała podciągnąć się do dziury - zapewne z pomocą Reguery - niespecjalnie uzależniając tę decyzję od rozkazu przełożonej.
Po prostu nie zamierzała sobą ryzykować.
W międzyczasie zrobiła jeszcze dwie rzeczy. Ustawiając zasięg czujników AMSU na największy możliwy, wydała sondzie polecenie skanowania i nagrywania dziwnego obiektu - stworzenia - gdy tylko te znajdzie się w jej zasięgu, a zaraz potem sięgnęła po broń. Na koniec zawiesiła palce nad omni-kluczem, gotowa wydać AMSU rozkaz ataku, jak również przywołać drugą sondę, typowo bojową, którą zwykle rozstawiała do walki. Wcale nie miały pewności, że ewakuacja sufitem zapewni im bezpieczeństwo. Wcale nie było gwarancji, że nawet schowane, nie będą musiały walczyć. Jeśli miało do tego dojść, Rebecca chciała byś przygotowana.
- Jakieś pomysły, co to jest? - mruknęła w międzyczasie. - Jakiś mutant? Obca forma życia? - Były w kosmosie, do cholery. To jasne, że ludzkość - jak również turiańskość - nie widziały nawet połowy rzeczy, które mogły się kryć w niezmierzonych przestrzeniach Wszechświata.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 sty 2022, o 16:54

Elizabeth miała dość tego okrętu. Nie w ścisłym kontekście tego, że się bała. Prawdę mówiąc niewiele było wstanie tak naprawdę zajść jej za skórę, choć nie dało się ukryć, że wszystko w okręcie budziło mnóstwo pytań, poczynając od jego pojawienia się a na zagadkowych filmach czy plamie krwi na podłodze kończąc. Pokonując schody na górę i na wpół zamknięte drzwi doszła ostatecznie do wniosku, że statek był opustoszały. Sugerowało to kilka rzeczy. Po pierwsze nie spotkali do tej pory żadnego członka załogi, a okręt tej klasy powinien mieć około setki ludzi załogi - nieco mniej lub nieco więcej. Ktoś mógłby powiedzieć, że mieli pecha (lub szczęście) nie natknąć się na nikogo ale było to małe prawdopodobieństwo. Okręty, nie tylko wojenne, miały to do siebie, że musiały być ekonomiczne w zarządzaniu przestrzenią z powodu kosztów w budowaniu reaktorów i pierwiastka zero. Nie można było sobie pozwalać na luksusy wielkości i na okrętach zawsze, ale to zawsze panował ruch. Po drugie nie docierał do nich żaden dźwięk z życia okrętu - minęli wszak kwatery załogi i mesę. Ktoś mógłby powiedzieć, że załoganci spali, ale mesa była centrum życia okrętu. Nie dobiegały żadne dźwięki, nikt z niej nie wychodził i nie wchodził. Po trzecie plama zaschniętej krwi sugerowała, że ma ona kilka godzin, może nawet znacznie więcej. Na żadnym okręcie czy to wojskowym, cywilnym czy batariańskich piratów byłoby to coś nie do pomyślenia. Nawet ci ostatni, nawet jeśli nie sprzątaliby osobiście, kazaliby zrobić to zrobić niewolnikom. Krew stwarzała zagrożenie poślizgnięcia się, potencjalnego przeniesienia chorób czy godziło w estetykę i porządek. I po czwarte drzwi, na które się natknęli były w stanie awarii. Oznaczało to, że okręt nie był serwisowany i naprawiany. Gdyby miał załogę taka usterka nie miałaby miejsca.
Aktualnie najrozsądniejszym wytłumaczeniem były aktywne systemy obronne okrętu, które uniemożliwiały podejście żadnej jednostce do niego. Miałoby też sens, że turiańskie okręty zostały zestrzelone bowiem jeśli okręt zaginął w trakcie Wojny Pierwszego Kontaktu, to w jego bazie danych sygnatury statków Hierarchii wciąż mogły figurować jako nieprzyjacielskie jednostki. Jednakże pozostawała jedna kwestia - wiadomości, które dziennikarzyna im dostarczyła. Coś co wyglądało jak kult, rytuał. Jeśli Mothership był jednostką wojskową to co się stało, że jego załoga oszalała? Mogła istnieć też możliwość, że była to tajna jednostka, najprawdopodobniej badawcza, wtedy brak rejestru w bazach danych Przymierza i nie udostępnianie informacji jej czy nawet generałowi miałoby mnóstwo sensu. Nad czym jednak tu pracowano i jeśli faktycznie była to jednostka badawcza, to co się stało, że naukowcy oszaleli? I ostatnie pytanie - czy Przymierze pozwoliłoby Turianom brać udział w tak delikatnej operacji jaką byłoby potencjalne odzyskanie danych zespołu?
Na sam koniec dochodziła kwestia całkowitego pomieszania schematów okrętów z ich stanem faktycznym co wzbudzało dezorientację, a w konsekwencji mogło to wzbudzać niepokój i wywierać na nich presję psychologiczną i poczucie zagubienia. I jakby na potwierdzenie toczonej wojny psychologicznej odpadła część sufity, spadając im niemalże prosto na głowę. Kolejny też dowód na to, że okręt nie znajdował się w najlepszym stanie i nie był od dawna serwisowany. Wyglądało więc na to, że byli tu całkowicie... sami...
- Do czego to doszło, że brytyjscy oficerowie muszą przemykać się po okręcie korytarzami serwisowymi... - Powiedziała Elizabeth, gdy Annabelle jako pierwsza podjęła próbę ucieczki przy pomocy Dagan, a następnie i ta druga miała zamiar dostać się wyżej. Prawdę mówiąc nie winiła ich widząc ten dziwaczny, latający kamień z nagrań. Ona sama w pierwszym odruchu na jego widok podniosła pistolet do góry i wycelowała w niego, myśląc, że to jeden z systemów obronnych okrętu, który wypuścił przeciwko nim drona. Po chwili jednak zobaczyła, chyba zresztą jak i reszta, że nie był to dron. Dron nie wzbudzałby zresztą takiej paniki jak to... coś. To był drugi raz w karierze Elizabeth, gdy poczuła prawdziwie nieprzyjemny skurcz w żołądku, zdenerwowanie i zimny pot wstępujący na jej skronie. Czuła, że serce przyspiesza bicie, krew szybciej poczyna krążyć w żyłach, a źrenice oczu rozszerzały się na widok zagrożenia, a ona sama czuła jak walczy z instynktem walki lub ucieczki. Pierwszy raz czuła to podczas Bitwy o Cytadelę, ale nie tak intensywnie jak teraz. Mimo to zachowała spokój. Jeszcze. - Santus, pomóż im. - Powiedziała chłodno i z typowym dla siebie spokojem, jednocześnie gratulując samej sobie, że głos jej nie drżał. Widząc, że pozostała trójka radzi sobie, a i że sam obiekt zbliżał się do nich zdecydowała się na uruchomienie programów skanujących na swoim omni-kluczu. Nie miała pojęcia co to było i miała nadzieję, że Skan Taktyczny dostarczy jej jakichkolwiek odpowiedzi. Po jego włączeniu i oczekiwaniu na wyniki znowu skupiła się na obiekcie i uniosła wyżej pistolet, celując w niego i cofając się w kierunku opadłej klapy i korytarza serwisowego. - Santus, trzecia. Spokojnie, mamy czas. - Nie dodała tylko, że chyba mają czas...
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 sty 2022, o 19:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”