W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

6 gru 2021, o 21:44

Obrazek MOTHERSHIP

MG: Marshall Hearrow
Gracze: Anabelle Reguera, Elizabeth Blackley, Rebecca Dagan
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Rebecca, Elizabeth
Rozkazy przełożonych były jasne - dostać się na statek oznaczony jako należący do Przymierza i zapobiec rozpętaniu kolejnej wojny pomiędzy ludzkością a turianami. Pojawienie się statku kosmicznego o enigmatycznej nazwie Mothership było niczym objawienie się statku widmo. Według raportów Przymierza, do których Elizabeth miała wgląd, a którymi podzieliła się z podporucznik Dagan Mothership prawdopodobnie była jednym z krążowników zaginionych trzydzieści lat wcześniej w czasie wojny pierwszego kontaktu. Do tej pory statek figurował jako zniszczony a załoga została uznana za zmarłą. Tymczasem, najwyraźniej wychodziło na to, że Przymierze się myliło.
Dowództwo uznało, że mała grupa zwiadowczo-dywersyjna będzie miała największą szansę aby dodatkowo nie niepokoić społeczności galaktycznej, tak więc do tego zadania wydzielono ich dwójkę. Dagan jako specjalista od spraw technicznych miała postawione za cel przełamanie zabezpieczeń statku i dostanie się na pokład. Blackley za to, jako że była szpiegiem, ustalała plan działania. W końcu też według hierarchni była również przełożoną Rebeki. To on właśnie na jej barkach spoczywał cały ciężar powodzenia misji.
Teraz obie siedziały w promie w drodze na Digeris gdzie znajdowała się tymczasowa baza wypadowa. Na miejscu miała czekać na nich jednostka turian, która wprowadzi ich w szczegóły dotyczące planu abordażu. Nie sposób było tego określić inaczej.
- Zbliżamy się - przez interkom odezwał się głos pilota, a kobiety mogły ujrzeć przez szyby promu majaczący na horyzoncie obrys planety. Lądowanie przebiegło pomyślnie i w krótkim czasie obie już stały na powierzchni planety. Podeszło do nich dwóch turian z emblematami wojskowymi na pancerzach, skinieniem głowy dali znać by ruszać za sobą.
Szły krótką chwilę po to, by po kilku minutach marszu ujrzeć przed sobą postawione namioty centrum dowodzenia. Na miejscu już znajdowało się dwóch generałów – jeden człowiek i jeden turianin.
- To nasza grupa uderzeniowa – odezwał się generał, którego nazwisko było wyszyte na piersi, a którego Blackley mogła kojarzyć ze wcześniejszej odprawy. To właśnie on, skierował Elizabeth na tę misję. - Reyes, a to jest generał Terix.
Ten przedstawił się teraz Rebecce, jednocześnie przedstawiając obu paniom dowódcę turian. - Przedstawi wam teraz plan działania, wszelkie uwagi i pomysły mile widziane.
Turianin skinął głową i wskazał na wyświetlany teraz na interaktywnym ekranie statek.
- Próbowaliśmy przejąć statek już dwa razy, wszystkie nasze grupy uderzeniowe zostały zestrzelone - powiedział zawieszając na moment głos, jakby chciał pokreślić powagę sytuacji. - Ktokolwiek znajduje się na tym okręcie, wcale nie chce żebyśmy się do niego dostali. Nowy plan zakłada podkradnięcie się do statku małym myśliwcem, zdalne podłączenie się do jego systemów i otwarcie śluzy dla grupy dywersyjnej zanim systemy obronne nas namierzą. Będziemy mieć tylko jedno podejście. Jakieś sugestie?

Anabelle
Prawdopodobnie wszystko było ciekawsze niż ostatnie nowinki jakimi karmiła się społeczność galaktyczna. Ileż można było pisać o plotkach z życia celebrytów? Dlatego też kiedy tylko pojawiły się pierwsze wzmianki o możliwym statku widmo, Reguera nie mogła przegapić takiej okazji. Dokładnie w ten sam sposób myśleli jej przełożeni, dlatego natychmiast został wykupiony jej bilet pierwszej klasy wprost na Digeris.
Szybkie zebranie informacji na temat statku dał Anabelle obraz prosto z vidu. Zaginiony przed trzydziestoma laty statek Przymierza, uczestniczący w wojnie pierwszego kontaktu. Mothership jednak, według informacji zdobytych przez Reguerę nie był oficjalną nazwą statku, był jedynie kryptonimem, pod którym działała owa jednostka. Niestety dziennikarka nie dotarła do pierwotnej nazwy statku. To już budziło pewne wątpliwości.
Podróż na Digeris przebiegła Anabelle bez większych komplikacji, a sama planeta okazała się całkiem sympatycznym miejscem. Pomimo wszechobecnych wojsk turian znajdowała się tutaj również mała, turiańska kolonia i chociaż próżno było szukać jedzenia czy napitku dla lewoskrętnych, cześć dziennikarzy obecnych na miejscu (najwyraźniej plotki szybko się rozchodzą) posiadało swój prowiant. Nie inaczej było z Reguerą, jak widać przełożeni zadbali o wszystko.
- Podobno planują cichą dywersję - dwóch ludzi w kącie uliczki rozmawiało ze sobą ściszonymi głosami. Gdyby nie fakt, że Anabelle znalazla się tam niepostrzeżenie praktycznie nie miałaby szans na podsłuchanie tej rozmowy. - W dokach stoi myśliwiec z jakimiś wypasionymi systemami maskowania. Będą próbować podchodzić go, pomyśl jaki to byłby wypas zrobić relację prosto ze statku widmo!
- Oszalałeś?! Chcesz wkraść się na turiański myśliwiec? A potem co? Wyskoczyć jak z pozytywki i krzyknąć niespodzianka?!

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 8 gru 2021, o 17:18 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

7 gru 2021, o 18:53

Kontrolka drzwi odezwała się cichym dźwiękiem aktywacji, zabłysnęła zielenią i chwilę później drzwi wejściowe odsunęły się automatycznie, wpuszczając w mrok panujący w mieszkaniu jarzeniowe światło z korytarza. W otwartych drzwiach pojawił się ciemny kontur kobiecej postaci, która weszła śmiało do środka. Kobieta zatrzymała się na chwilę przy zamykających się drzwiach blokując kontrolkę zamka dotknięciem dłoni i weszła głębiej. Światła aktywowały się samoczynnie wykrywając ruch a kobieta z cichym westchnieniem zrzuciła ze stóp szpilki i kopnęła je w kąt korytarza. Wchodząc na bosaka do salonu chwyciła pilota i włączyła holowizor ustawiając go na kanał wiadomości galaktycznych, przeszła do kuchni i ze stojaka wyjęła butelkę białego wina. Nalawszy sobie wina do kieliszka wróciła do salonu i zasiadła wygodnie w sofie przed holowizorem, jednak nie poświęcając zbytniej uwagi temu, co działo się na ekranie. Zamiast tego kontemplowała panoramę nocnego Prezydium widoczną przez zajmujące całą ścianę, panoramiczne okno. Rozświetlone, strzeliste budynki częściowo zasłaniały widok otwartego ramienia stacji, a kolorowe, zjonizowane gazy Mgławicy Węża widoczne w tle dodawały panoramie niezaprzeczalnego uroku. Przelatujące nieco poniżej pojazdy, taksówki i skycary poruszające się własnymi korytarzami przelotowymi nadawały statycznemu obrazowi ruchu i sprawiały niemal hipnotyczne wrażenie - Annabelle lubiła ten widok, uświadamiający jej ogrom Cytadeli i mnogość zamieszkujących ją istot, z której każda miała własne życie, własne sprawy i zapewne miała do opowiedzenia własną historię. Historię, którą dziennikarka z chęcią by poznała i być może wykorzystała w przyszłości jako temat czy podłoże pod kolejny materiał, reportaż lub opracowanie... Albo jako informację, która mogła prowadzić do jeszcze ciekawszego tematu.
Coś odwróciło jej uwagę od okna i sprawiło, że jej uwaga skoncentrowała się na holowizji. ”Tym wydarzeniem żyje ostatnio cała galaktyka”? Wpatrywała się w wyświetlacz, skoncentrowana na obrazie dziwnego statku kosmicznego i wsłuchując w słowa dziennikarki relacjonującej wydarzenie. Pojawiły się migawki zbliżenia nazwy na burcie statku, zastąpione po chwili podlatującymi i zmieniającymi się w kule ognia statkami desantowymi, potem twarzami turiańskich i ludzkich wojskowych o wysokich rangach. Nie było jej dane jednak usłyszeć co żołnierze mają do powiedzenia, bo ich słowa zagłuszane były przez gorączkowy słowotok dziennikarki. Annabelle z przyzwyczajenia zerknęła w dolny róg ekranu aby sprawdzić nazwisko osoby, która tak spartoliła robotę. Kto to widział, żeby tak w tak barbarzyński sposób zdemolować tak genialny materiał? Wojskowi zdecydowanie mieli coś do powiedzenia, a zaprezentowanie ich opinii przydało by całemu materiałowi wiele smaku.
- Puta merda*... - wyrwało jej się - Kendra Nigley, Wiadomości Galaktyczne. Co to za idiotka? I skąd ona ma takie informacje? ”Tym wydarzeniem żyje ostatnio cała galaktyka”?
Szybkim ruchem odstawiła kieliszek na stół i zerwała się na równe nogi. Aktywowała omni wybierając wspólny kanał do Manuela i drugiej asystentki, nazywanej przez nią “pieszczotliwie” Quinta*. Połączenie zostało zrealizowane dość szybko i Annabelle odezwała się jako pierwsza nie dając swoim asystentom dojść do słowa.
- Wiadomości Galaktyczne, kanał informacyjny, teraz! Czy ktoś mi może powiedzieć kim jest ta suka Kendra Nigley i skąd ma takie informacje? Potrzebuję na już wszystkich danych dotyczących jej i tego statku, oficjalnych i nieoficjalnych! Wszystko, co będziecie w stanie znaleźć! Plotki, przypuszczenia, wywiady, dane techniczne, plany budowy, stocznia, miejsce pochodzenia... cokolwiek będziecie dostępne w sieci. Ruszcie wasze kontakty, może Przymierze czymś sypnie! I potrzebuję pełną wersję tego materiału, który został właśnie opublikowany! Zwłaszcza wywiady z tymi żołnierzami! I chcę to Wszystko mieć na już, przyjmijmy że deadline minął wczoraj rano!
Słysząc ciche potwierdzenia rozłączyła się, ale po chwili ponownie aktywowała komunikator wybierając tym razem połączenie ze swoim szefem.
- Reguera, nie mam teraz czasu i daj mi spokój. Pogadamy jutro. - głos szefa wręcz ociekał niechęcią.
- Szefie, tylko chwila, proszę włączyć wiadomości galaktyczne. To naprawdę ważne, super gorąca bomba!
Przez chwilę czekała niecierpliwie, krążąc niespokojnie po pomieszczeniu. Wiedziała, że przynęta zadziała - szef tak samo jak ona starał się pokazać wartość ich działu i każdy gorący temat, który miał szansę się przebić mógł być na wagę złota. W tym przypadku Annabelle wiedziała, że musi go zmusić do jeszcze jednego - do pozwolenia, by to właśnie ona się nim zajęła. Chwyciła ze stołu swój kieliszek z winem i wychyliła zawartość jednym haustem, po czym wciąż trzymając go w ręku przeszła do kuchni i nalała sobie nową porcję. Nim wróciła do salonu, w komunikatorze odezwał się głos jej szefa.
- Skąd oni mają te informacje? - tym razem głos był rzeczowy i już wiedziała, że mężczyzna połknął przynętę.
- Próbuję się tego dowiedzieć. Manuel i Quinta przeszukują sieć i mają zdobyć pełną wersję materiału - odetchnęła głęboko. - Szefie, ja to biorę. To moja sprawa. Potrzebuje budżetu i biletu na Małpią Grań.
- Skompletowanie zespołu zajmie trochę czasu! Kobieto, wyhamuj trochę. To nie jest byle wywiad z jakimś idiotą z Prezydium, to jest zdecydowanie delikatna i polityczna sprawa. Jeśli to co tu mówią jest prawdą, to może być zarzewie konfliktu z turianami.
- Tym bardziej musimy tam być pierwsi! Zamiast retransmitować informacje, będziemy w samym ich centrum z przekazem na żywo! Nie potrzebuję zespołu, lecę tam sama! Nawet dzisiaj w nocy! Każda godzina zwłoki oznacza, że na miejscu będzie stado sępów i szczurów które odbiorą nam temat. Resztę zespołu możesz dosłać później, ale ja już będę wiedziała na czym stoimy.
Tym razem w komunikatorze zapadła przedłużająca się cisza, trwająca na tyle długo, że dziennikarka była już w stanie przypuszczać, że połączenie zostało z jakichś przyczyn zerwane. Zerknęła na omni - połączenie wciąż trwało.
- Szefie?
- Dobra. Otwieram ci linię kredytową. Lecisz tam i meldujesz się zaraz po przybyciu. Ale ostrzegam, jeżeli to spieprzysz, to możesz nie wracać, a jeśli to zrobisz to będziesz pisała horoskopy w portalach dla nastolatek. Twój wybór.
- A jak mi się uda? - Annabelle uśmiechnęła się pod nosem, po czym duszkiem wychyliła zawartość kieliszka.
- Chcę dobry materiał. Nie to gówno serwowane przez Nigley. Załatw to i pogadamy.
*********** Lądując na Digeris wiedziała już zdecydowanie więcej. Poszukiwania jej asystentów zakończyły się znalezieniem nielicznych informacji i mnóstwa przypuszczeń na temat pochodzenia statku, jego historii i podejrzeń dotyczących jego nazwy. "Mothership" - jeżeli była to jego faktyczna nazwa - nie figurował w żadnych rejestrach ziemskich statków, jednak zdecydowanie był to statek Przymierza, który zaginął przed około trzydziestoma laty. Najbardziej tajemniczy był fakt że nie istniały żadne oficjalne dokumenty ani rejestry w których odnaleziona jednostka mogłaby figurować. Albo jego budowa była owiana maksymalną tajemnicą – co w sumie nie było nowością i zdarzało się już w przeszłości – albo... informacje o nim zostały celowo usunięte i wymazane, co sprawiało że cała sprawa stawała się jeszcze bardziej interesująca. Ciekawostką były także systemy obronne statku – wyglądało na to, że ktokolwiek spróbuje się dostać w jego pobliże, zostanie potraktowany jako wróg i zniszczony.
Wychodząc z budynku terminala Annabelle aktywowała swojego drona, testując jego nowe oprogramowanie i przy okazji robiąc kilka ogólnych ujęć niewielkiej turiańskiej kolonii w której wylądowała, a następnie udała się do pobliskiego hoteliku w którym wynajęła pokój, który miał się stać jej bazą wypadową do czasu przybycia reszty zespołu. Nie zabawiła w nim zresztą długo. Zostawiła swoje rzeczy – trochę ubrań, zabrany na wszelki wypadek pancerz, tarczę i niedawno wygrany pistolet, po czym ruszyła na rekonesans. W Kolonii wbrew pozorom napotkała wielu ludzi, salarian, nawet dwóch czy trzech krogan, widząc z lekką złością u niektórych z nich przypięte plakietki “Prasa”. Szczury. Swoją legitymację na razie trzymała w ukryciu, starając się zachowywać jak zwykła turystka. Ilość obcych dziennikarzy była problemem – widocznie nie tylko ona wpadła na pomysł natychmiastowego przybycia na Digeris w poszukiwaniu informacyjnej żyły złota. Udając że ogląda pamiątki na wystawie jednego ze sklepów, zatrzymała się w pobliżu grupy ludzkich mężczyzn żywiołowo dyskutujących o czymś. Jak się okazało nie był to wcale taki zły pomysł, bo mężczyźni dyskutowali właśnie o niczym innym jak o najgorętszej wiadomości dnia, czyli o odnalezionym statku i spekulowali w jaki sposób wojsko planuje dostać się do środka. Najciekawszą zdecydowanie podsłuchaną informacją były plotki o myśliwcu z jakimiś zaawansowanymi systemami maskowania stojącym w strzeżonych dokach. Myśl która zaświtała jej w głowie w zasadzie w stu procentach pokryła się z dalszą treścią rozmowy. Gdyby udało jej się przedostać na pokład i zabrać się "na gapę" razem z oddziałem desantowym, to materiał który miał szansę powstać i relacja bezpośrednio z pokładu statku nie tylko zagwarantowałaby jej awans, ale z pewnością niejedną nagrodę dziennikarską.
Pozostawał tylko jeden drobny szczegół - jak dostać się na pokład tego myśliwca? Z pewnością po prostu pójście do żołnierzy i zgłoszenie się jako kandydatki do oddziału marines czy innych komandosów żeby zabrać się z nimi nie wchodziło w grę. W najlepszym razie pogoniliby ją, w najgorszym zapuszkowali i tyle by było z reportażu. Pozostawało jedno - wejść na pokład i ukryć wystarczająco dobrze, żeby nie została odnaleziona. Potrzebowała więcej informacji, dlatego dalszą część dnia poświęciła na ich zbierania i próbie odnalezienia tego tajemniczego, strzeżonego doku. Gdyby pod osłoną ciemności udało jej się przemknąć niezauważoną na jego pokład i ukryć gdziekolwiek - choćby w schowku na szczotki, jej plan miał szansę powodzenia. Albo na przykład znaleźć miejsce w którym na pokład myśliwca będą ładowane uzbrojenie i zaopatrzenie? W końcu grupa uderzeniowa musi zabrać ze sobą jakiś prowiant broń, skanery, czy cokolwiek wojskowym przyjdzie do głowy. Postanowiła, że wieczorem zacznie działać. Przebrana w swój pancerz, z niewielkimi zapasami wody i żywności - no i oczywiście na wszelki wypadek z bronią u boku - spróbuję znaleźć stosowny moment by drużyna desantowa powiększyła się o dodatkowego członka. A gdy znajdą się na tym... Mothershipie czy jak on się tam naprawdę nazywa, raczej problematyczne będzie odesłanie jej z powrotem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

7 gru 2021, o 21:45

- Porucznik sztabowy Blackley. - Powiedziała nienaganną angielszczyzną w stronę Rebecci rzucając w jej stronę przeciągłe, chłodne spojrzenie znad wyświetlającego holo-obrazy omni klucza. Najpewniej będącymi informacjami na temat ich obecnego przydziału lub przeglądając jej akta osobowe, starając się dowiedzieć czegoś o swoim podwładnym. Spojrzenie Elizabeth prześlizgnęło się z twarzy kobiety na jej włosy. Jej postawa czy mimika nie zdradzały praktycznie nic, choć bystry obserwator czy być może nawet sama podporucznik mogła dostrzec nikły cień przemykający lotem błyskawicy po jej twarzy - zdegustowania lub krytyki. Nie skomentowała jednak jej wyglądu ani jednym słowem, nawet jeśli miała na to ochotę. Regulacje Przymierza względem kontyngentu marines musiały zostać rozluźnione w stosunku do ich wyglądu. Zresztą już chyba było to tradycją, że starali się zawsze odróżniać od innych jednostek. - Żeby być całkowicie precyzyjnym - Porucznik sztabowy Elizabeth Mary Blackley. Piąta Flota, 63 Flotylla Zwiadowcza. - Kontynuowała spokojnym, niezmienionym tonem. - Nie należę do Korpusu Piechoty Morskiej, nie należę też do linii N, T, E czy S. Jestem członkiem Floty Przymierza. Służbę odbywałam na pół tuzinie stacjach kosmicznych, placówkach nasłuchowych i garnizonowych. - Wzrok Blackley wrócił na projekcję z jej omni-klucza i kontynuowała czytanie, jednocześnie kontynuując. - Przeżyłam Bitwę o Cytadelę, gdy Piąta Flota przecinała się przez siły Gethów, przeżyłam też późniejszą, dwuletnią kampanią ścigania ich wszelkich sił, niedobitków i wyszukiwania baz operacyjnych. Mam zamiar też przeżyć i tę operację. - Ktoś inny mógłby ostatnie zdanie powiedzieć z naciskiem, dodatkowo je akcentując. Elizabeth tego nie zrobiła. Brzmiało to tak jakby stwierdzała oczywisty fakt przed Rebeccą. - Przymierzu jak zawsze brakuje ludzi skoro zostałam wysłana z tobą zamiast oficera linii T lub N, ale niezależnie czy ci się to podoba czy nie, to od tej pory jestem twoim bezpośrednim przełożonym. Wszelkie obiekcje mogą zostać złożone pisemnie do odpowiedniego sztabu, a do tego czasu nie życzę sobie żadnej fraternizacji, pytania się mnie o rodzinę, czy innego rodzaju spoufalania się. Jestem dowodzącym oficerem, ty moją podwładną i stosownie do tego masz się do mnie zwracać, to jest - pani porucznik, poruczniku lub poruczniku Blackley. Dla zachowania szybkości i tradycji również do pani będę się takowo zwracała, chyba, że sytuacja formalna będzie wymagała podania mojego lub twojego pełnego stopnia. Wierzę, że jest to całkowicie jasne, ale dla pewności zapytam się czy są jakieś pytania, podporuczniku? - Jeśli ich nie było kontynuuowała.
- Zgodnie z otrzymanymi raportami i dotychczas otrzymanymi informacjami nasz przydział obejmuje infiltrację okrętu Mothership. Jest to krążownik Przymierza starego typu, pamięcią sięgającą Wojny Pierwszego Kontaktu. Według raportów przedstawionych przez wywiad, statek ten miał być zniszczony podczas konfliktu z Turianami, a członkowie jego załogi zginęli, ale jak możemy zauważyć, raporty wywiadu Przymierza są jak zawsze precyzyjne i zniszczony okręt z martwą załogą wyłonił się z niebytu i zdaje się nie wiedzieć, że wojna się skończyła. - Elizabeth na moment zamilkła nim kontynuowała. - Okręt nie odpowiada na żadne wezwania - czy to naszych czy Turian. Wykazał też agresję w stosunku do nich. Nie wiemy jak zareaguje na próbę wejścia na pokład ze strony personelu Przymierza. Spodziewamy się podobnej reakcji. Nie muszę dodawać, że w tym wypadku, to będziemy my. - Elizabeth kliknęła kilka przycisków na omni-kluczu i skierowała rękę z nim w stronę Dagan. - Przesyłam wszelkie informacje jakie mi zostały do tej pory udzielone, a które nie są klasyfikowane. Proponuję się z nimi zapoznać nim dotrzemy na miejsce. Pytania, podporuczniku?
* * * Elizabeth poprawiła swój niemalże nienagannie wyglądający mundur i rozprostowała wszelkie zagięcia jakie się na nim pojawiły w trakcie podróżny nim opuściła prom i oddała krótkie skinienie dwójce turian, którzy przyszli ich odeskortować na odprawę do dowódca. Niemalże odruchowo poprawiła swój mundur po raz drugi, gdy wchodziła do namiotu dowództwa. Nie dało się przy tym nie dostrzec dwóch najważniejszych osób w pomieszczeniu - generała Przymierza i Hierarchii. Kobieta od razu stanęła na baczność przed swym dowódcą na czas trwania operacji i sojuszniczym oficerem i oddała regulaminowy, co do joty regulaminowy, salut, niczym na defiladzie z okazji zakończenia Wojny Pierwszego Kontaktu.
- Porucznik sztabowy Blackley i podporucznik Dagan meldują się.
Po formalnościach przyszła pora na odprawę. Elizabeth skierowała wzrok na generała Terixa, który wprowadzał ich w obecną sytuację. Jeśli nawet wydawałoby się jej to dziwne, to nie dała tego po sobie poznać. Formalnie Przymierze i Hierarchia byli sojusznikami, znajdowali się zresztą w przestrzeni Turian, na ich świecie i to ich flota odkryła okręt. Dlatego wysłuchała go z uwagą, nawet jeśli ludzi i turian dzieliły jakiekolwiek animozje.
- Jeśli będziemy lecieć dostatecznie szybko, to być może będziemy wstanie dostać się poza systemy GARDIAN. Poza tym są one stare, a przynajmniej powinny być, więc być może byłoby to wykonalne. - Jeśli nawet nie spodobał się jej ten pomysł, to nie dała po sobie poznać zachowując niemalże obojętną twarz i rzeczowy ton głosu. - Czy mamy dostępne specyfikacje okrętu, jego schematy z bazy danych Przymierza i sygnatury cieplne sprzed trzydziestu lat, generale Reyes? Teoretycznie możemy próbować sprawdzić czy okręt ten nie został przezbrojony badając jego emitowanie cieplne i elektromagnetyczne, a także korzystając z raportów Hierarchii o jego dotychczasowym użyciu broni. Jeśli okaże się, że specyfikacje się pokrywają ze stanem faktycznym, to będziemy mogli spróbować je wykorzystać do znalezienia luk w systemie obrony. Ułatwi to także dostanie się na pokład i późniejsza infiltrację. - Następnie zwróciła się do Dagan.
- Podporuczniku? - Wyglądało na to, że teraz ona pytała się o sugestie.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

8 gru 2021, o 14:01

Rebekę niewiele wzruszało. Nie płakała na łzawych filmach, nie ekscytowała się ślubami znajomych, nie rozczulały jej małe dzieci - i niespecjalnie poruszała ją krytyka. Z tą ostatnią spotykała się często, w zasadzie od pierwszych chwil, kiedy została zauważona - najpierw w szkole, potem przy projekcie Mnemosyne, wreszcie już w samej ścisłej służbie Przymierza. Krytykowano ją częściej za zachowanie - aż nadto niezależne, nierzadko odbierane jako aroganckie - niż za wygląd, ale i ten nie zawsze spotykał się z aprobatą. Niezależnie, co się komuś w Rebecce nie podobało, sama Dagan zazwyczaj wzruszała na to ramionami. Nie ruszało jej to. To był czyjś problem, że ma z nią problem, po prostu.
W przypadku porucznik sztabowej Blackley było dokładnie tak samo. Przy pierwszym spotkaniu, gdy Elizabeth zaczęła wyłuszczać swoją charakterystykę i podejście do wzajemnych kontaktów, Rebecca słuchała bez słowa. W znamiennym milczeniu chciałoby się rzecz, lub może w potulnej ciszy - ale ani jedno, ani drugie określenie nie byłoby prawidłowe. Dagan słuchała. Tak po prostu, ani pokornie, ani znacząco. Zazwyczaj mówiła mało i choć ostatnio zaczęło się to zmieniać - a podczas ostatniej misji w towarzystwie radnej podporucznik momentami niemal się rozgadywała - faktem pozostało, że Rebecca nie odzywała się, gdy nie miała nic konkretnego do dodania. A na cały ten monolog, cóż, w zasadzie nie miała komentarza. Bo i jaki miała mieć? Blackley nie podobał się wygląd Rebeki? W porządku. Porucznik była weteranką Bitwy o Cytadelę? Świetnie, pogratulować. Nie służy w siłach specjalnych? No okej, Rebece nic do tego. Nawet, gdyby służyła w którejkolwiek z wyspecjalizowanych linii, Dagan zareagowałaby dokładnie tak samo. Nie czuła specjalnego respektu do innych żołnierzy tylko dlatego, że mieli wyższe stanowisko lub plakietkę szczególnych oddziałów na piersi. Mieli to mieli, zbywała to zawsze wzruszeniem ramion. Nadal byli tylko ludźmi, lepszymi lub gorszymi. Stanowisko i rola nie miały tu nic do rzeczy.
Przymierzu jak zawsze brakuje ludzi, skoro zostałam wysłana z tobą zamiast oficera linii T lub N, ale niezależnie czy ci się to podoba czy nie, to od tej pory jestem twoim bezpośrednim przełożonym. Rebecca uśmiechnęła się przelotnie. Nie mogła nie odnieść wrażenia, że brzmiało to jak typowy atak wyprzedzający, agresywna obrona przed czymś, czego Dagan przecież nawet nie zasugerowała. Jasne, dowódcy byli różni. Z większością rzeczywiście się nie dogadywała - lub raczej to oni nie dogadywali się z nią. Komandor Altherra czy proucznik Gorianov byli chlubnymi wyjątkami, którzy nie skreślali Rebeki tylko dlatego, że zachowywała się czy wyglądała inaczej. Nie przymykali oczu na jej występki - oczywiście, że nie - rozumieli jednak, że z osobą ze spektrum, nawet jeśli łagodnego, pracuje się jednak inaczej niż z szeregowym żołnierzem. Zrozumienie. Tylko tyle i aż tyle. Więc tak, kontakty Dagan z przełożonymi zwykle nie należały do najłatwiejszych. Oni mieli problem z jej bezpośredniością i niepełnym opanowaniem reguł społecznych, ona nie potrafiła darzyć ich szacunkiem tylko dlatego, że w hierarchii byli od niej wyżej. Nie lubiła ich? Być może, może rzeczywiście tak było. Ale przecież nigdy nie wystawiała osądów na podstawie pierwszego kontaktu, pierwszego spojrzenia. Co niby miałaby w ten sposób ocenić?
A Blackley już teraz wyszła z założenia, że Rebecca jej nie lubi, co samą Dagan niezmiernie bawiło. Bo właśnie takim podejściem sprawiała, że podporucznik rzeczywiście nie poczuje do niej specjalnej sympatii - ani szacunku. To ona sama, Elizabeth, była temu winna, nie Rebecca. Dagan nie miała do niej nic aż do chwili, w której jej przełożona odezwała się po raz pierwszy.
- Rzeczywiście dziwny wybór - stwierdziła jednak póki co podporucznik, nie wdając się w jakieś większe dyskusje. Nie zamierzała wypowiadać się na temat służby Blackley ani też, tym bardziej, na temat lubienia jej lub nie. Musiała jednak stwierdzić prosty fakt. To nie tak, że chciała celowo wbić Elizabeth szpilę, że specjalnie gdziała ją podpuścić. Rebecca zwykle nie myślała w tych kategoriach. W tym momencie, ze swojej perspektywy, po prostu zgadzała się ze słowami porucznik. No bo rzeczywiście, dlaczego wysłali Blackley zamiast kogoś innego? Przecież lepszych ludzi mieli na wyciągnięcie ręki, nie musieli wcale sięgać dalej niż na Wiznę. - Na Wiźnie mamy oddział idealny do tego typu zadań, nie wiem więc, skąd pomysł, by brać z niego tylko mnie. Ktoś jednak tak zadecydował. - Wzruszyła ramionami. Nie widziała w swoich słowach nic złego. Zwykłe, proste stwierdzenie faktu.
Słuchając kolejnych słów Blackley, uniosła brwi w szczerym - naprawdę szczerym - zdumieniu. Dagan doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich wad - nie wszystkich, ale przynajmniej niektórych - i, dzięki przepracowaniu pod kierunkiem doktor Vorontsovej, rozumiała, że nie jest najłatwiejszym człowiekiem do współpracy. Elizabeth jednak... Ja pierdolę, co z tą kobietą jest nie tak? Rebecca odetchnęła powoli.
- Nie zaprzyjaźniam się z nikim... poruczniku Blackley - stwierdziła po prostu głosem typowo dla siebie wybranym z emocji. To również było stwierdzenie faktu, Dagan nie nawiązywała przyjaźni specjalnie szybko i często - a już na pewno nie była pierwszą, która mogłaby chcieć się z kimkolwiek spoufalać. Ale nie jestem też popychadłem, którym możesz rządzić jak ci się podoba, dodała tylko w myślach. To nie miała być przyjemna praca. Rebecca była dobrym żołnierzem i świetną profesjonalistką, co nie oznaczało że wykonywała wszelkie rozkazy bez szemrania. Nie było tak. Było graniczące z pewnością, że Elizabeth przekona się o tym bardzo szybko - tak samo jak o tym, że groźba degradacji, wydalenia ze służby czy postawienia przed sądem wojskowym nie jest specjalnie skutecznym kijem w egzekwowaniu swoich rozkazów, przynajmniej nie w odniesieniu do Dagan.
W związku z tym, że Rebecca nie miała pytań - bo o co miałaby zapytać? o opowieści z przebiegu chwalebnej służby Blackley? wolne żarty - dalsza część przebiegła szybko i w miarę bezboleśnie. Szybkie przedstawienie sytuacji, którego Dagan wysłuchała uważnie i przejrzenie dostępnych informacji było przyzwoitym wprowadzeniem do zadania. A potem... Cóż, potem były już w drodze na misję, która nie zapowiadała się łatwo. Ani trochę.
* * * Po dotarciu do bazy wypadowej i przedstawieniu się zgodnie z wszelkimi regułami – Rebecca zasalutowała nawet jak trzeba, skoro dla jej otoczenia było to aż tak istotne – niemal od razu skupili się na omawianiu tego, co istotne. Taki przebieg sprawy niezmiernie Dagan radował, bo naprawdę nie miała chęci na jakieś towarzyskie rozgrywki. Poza tym, nie mieli chyba na to czasu, czyż nie?
Pytania Blackley były sensowne. Dotyczyły podstawowych rzeczy, które rzeczywiście dobrze byłoby wiedzieć. W prawdzie Rebecca sądziła, że jeśli podobne materiały byłyby w ich posiadaniu, to zostałyby już udostępnione – ale mogła się mylić, nie zaszkodzi więc dopytać. Nie to było jednak zasadniczym problemem Dagan. Gdy została dopuszczona do głosu, jasnym stało się co jest dla niej bardziej istotne.
- Powinniśmy wziąć Szarańczę – rzuciła po prostu, jakby była to najbardziej oczywista rzecz pod słońcem. – Cały oddział, albo przynajmniej AMSU – dodała, posługując się oficjalnym skrótem nazwy mobilnych platform bojowych, nad którymi pracowali na Wiźnie. – Zostałam wybrana do tego zadania, nie rozumiem jednak, dlaczego tylko ja. – Rebecca spojrzała na zebranych. Zwracała się do wszystkich, nie tylko do Blackley, więc darowała sobie tę całą szopkę z tytułami. – Szarańcza jest projektem – i oddziałem – dedykowanym właśnie takim zadaniom. Powinniśmy tu być wszyscy. – Naprawdę wiele mogłaby powiedzieć o kwalifikacjach pozostałych członków Szarańczy i samych AMSU, ale nie mówiła. Nie dlatego, że czerpała radość z dawkowania informacji, co po prostu nie wpadła na to, że musi to wszystko tłumaczyć. Szarańcza była dużym projektem i choć same drony były jeszcze w fazie testów, to Rebecca nie rozumiała, jak niby chcą je testować bez puszczania ich w teren. Ekspertyzy były na ten moment jednoznaczne – sondy były gotowe do sprawdzenia w faktycznej akcji. Wszelkie testy pokładowe i laboratoryjne przebiegły jak należy. Można było je wykorzystać. Na bogów, to było przecież idealne wsparcie do zadania, z jakim teraz mieli się mierzyć. Nie rozumiała, dlaczego go tu jeszcze nie było.
Oczywiście, postawę Rebeki można było uznać za kwestionowanie rozkazów czy podważanie decyzji, ale Dagan w ogóle nie myślała o tym w ten sposób. Zapytano ją o opinię, więc ją wyrażała. Była specjalistką w tej branży i jej zdanie było właśnie takim – fachową opinią kogoś, kto mniej więcej wie, z czym może przyjść im się mierzyć.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

11 gru 2021, o 21:41

Przymierze

Reyes uśmiechnął się pod nosem spoglądając na Blackley. Sam dobierał sobie drużynę dywersyjną z akt służb Przymierza i doskonale wiedział z kim będzie pracował. Mało tego, Blackely w jego mniemaniu była idealnym koordynatorem do tej misji a w połączeniu z umiejętnościami technologicznymi Dagan prawdopodobnie będą stanowić idealny zespół. Niusanse personalne go nie interesowały.
Poniekąd się nie mylił, wysłuchał z uwagą obu kobiet, które pojawiły się przed nim i skinął głową.
- Dobra Dagan, jest to jakiś pomysł – nie dał po sobie poznać jak bardzo zna sytuację z „Szarańczą” być może sam pracował na podobnym sprzęcie, być może dostał konkretne dane z baz Przymierza, ale nie sposób było tego teraz jednoznacznie stwierdzić. - Ale nie ma mowy o całym oddziale, możesz zabrać ze sobą jednego drona, to jest akcja dywersyjna nie pełnoprawny szturm, zrozumiano?
Generał nawyraźniej nie dbał o nastawienie Rebeki do zaistniałej sytuacji, miał swój plan i wolał się go trzymać szególnie, że nie brali udziału w akcji sami. Można się było tylko domyślać, że Reyes nie chce zdradzać szczegółów dotyczących AMSU nikomu spoza Przymierza. Zwłaszcza turianom. Nie powiedział tego jednak na głos.
- Plan wygląda następujaco. Z racji tego, że nie mamy pojęcia czy na statku jest nasza załoga czy też może zajęli go piraci, czy cholera wie co jeszcze akcja będzie szybka. Podlecicie małym myśliwcem, pilotem będzie człowiek od generała Terixa – zaczął tłumaczyć Reyes, nie przejmując się w ogóle faktem tego, że którakolwiek nadąża czy też nie, generał najpewniej musiał być człowiekiem starej daty. - Zbliżycie się do tego miejsca tutaj.
Na holoprojekcie nastąpiło zbliżenie do rufy statku ukazujące śluzę powietrzną.
- To zsyp odpadków, prawdopodobnie najmniej zabezpieczone miejsce, jest szansa, że przy skoorydnowaniu działań uda wam się dostać tamtędy niepostrzeżenie – Reyes spojrzał na kobiety oczekując jakiegoś minimalnego potwierdzenia, że sprawa jest jasna. - Dagan, Twoim zadaniem jest połączyć się z systemami okrętu, otworzyć śluzę zanim ktokolwiek ze środka zorientuje się, że grzebiesz na łączach. Będziesz miała na to minutę, potem może okazać się, że wieżyczki Was dosięgną. Liczymy na ciebie. Blackley wraz z pilotem macie już czekać przy drzwiach myśliwca, migiem wchodzicie do środka razem z Dagan, jesteście na łączach i sprawdzacie o co chodzi w środku. Bez zbędnej zabawy w bohaterów. Na miejscu musicie zlokalizować przejście na mostek, stamtąd wyłączycie systemy obronne tak, abyśmy mogli grupą szturmową podlecieć do okrętu. Pytania?
Odczekał chwilę dając Rebecce i Elizabeth chwilę na przetrawienie informacji i ewentualne doprecyzowanie planu, po czym odsunął się kawałek oddając głos generałowi Terixowi. Turianin podszedł do hologramu i westchnął.
- Schody zaczynają się już teraz – odezwał się zaplatając ręce na piersi. - Nie mamy planów statku, moi ludzie zrobili jedynie skan warstwy zewnętrznej zanim zostali zestrzeleni. Nikt w środku nie odpowiada na komunikaty. W najlepszym wypadku mamy tutaj statek, który po snuje się w przestrzeni kosmicznej bez żywej duszy na pokładzie z wciąż aktywnymi systemami zabezpieczeń. Skany nie wykazały żadnego ruchu cieplnego. Znakowanie radiologiczne też nie wskazuje na to aby ktokolwiek z załogi czy też potencjalnej grupy abordażowej znajdował się w środku. Zakładamy zatem, że przejścia pokładowe, poza oczywiście podejściem powinny być bezproblemowe. Dostaniecie mojego najlepszego człowieka.
W tym momencie zza pleców generała Terixa odsunęła się płachta wejściowa namiotu i do środka wkroczyła turianka w pełnym rynsztunku. Była wysoka a na jej twarzy widniał zadziorny uśmiech. Trochę mogła im się kojarzyć z beztroską i cwaniactwem na pierwszy rzut oka.
- Ledeia Santus, porucznik sił powietrznych – przedstawiła się pozostałym. Terix skinął głową, Reyes zrobił dokładnie to samo po czym odwrócił się w stronę Rebeki i Elizabeth.
- Jak widać w kobietach nasza nadzieja, nie każcie nam tego żałować – powiedział Reyes z nutką sarkazmu w głosie. - Macie trzy godziny na przygotowanie, potem wyruszacie.





Annabelle

Zanim Reguera zdążyła opracować dokładny plan przedostania się na myśliwiec dywersyjny na jej omni-klucz już zaczęły spływać dane dotyczące Mothershipa. Były to głównie dane pochodzące z różnych źródeł stacji informacyjnych czy też wpisy do sieci. Nic konkretnego, w większości domysły albo stwierdzenia, których sama mogła być świadkiem. Tajemniczy statek z aktywnymi systemami obronnymi wiszący w przestrzeni kosmicznej na terytorium Hierarchi Turian. I tyle. Nic wnoszącego jakieś nowe światło na sprawę. Poza jednym.
Na samym końcu bzdurnej paplaniny i niedopracowanych materiałów informacyjnych, ktoś, bo Annabelle nie była w stanie dotrzeć do nadawcy wiadomości, przesłał jej materiał opatrzony symbolami 571202. Było to nagranie bardzo słabej jakości. Na nagraniu widać było, że ktoś kręcił je z ukrycia. Pośrodku pomieszczenia przypominającego jaskinię oświetloną świecami leżał ogromny kamień przy którym w okręgu stała grupka ludzi odziana w czerwone szaty. Każda z osób miała twarz zasłoniętą złotą maską. Grupa intonowała coś na kształt modlitwy, a w tle słychać było wyraźny dźwięk przypominający drapanie o tablicę kredową. Dźwięk wwiercał się w uszy nieprzyjemnym skowytem od którego zaczynały boleć zęby. Ów dźwięk nasilał się z taką samą częstotliwością jak intonowane przez dziwną grupę słowa, a w tym samym momencie kamień na środku nabierał kolorów. Najpierw był jasnobiały by w jednej chwili rozpalić się czystym błękitem tak, że Annabell musiała odsunąć od siebie omni gdyż błysk oślepiłby każdego. Gdy wszystko się uspokoiło grupa odzianych w czerwone szaty ludzi leżała na ziemi. Martwa. Osoba, która nagrywała to wszystko wstała z kryjówki i podeszła do kamienia, który wciąż rozświetlał się na niebiesko. Teraz na jego środku Reguera mogła zauważyć symbol ankh i wyciągniętą w jego stronę rękę nagrywającego. W momencie kiedy dłoń dotknęła symbolu nagranie zaszumiało i wyłączyło się. *** Myśliwiec nie był jakoś szczególnie zabezpieczony, oczywiście, że nie stał otwarty jak gdyby nigdy nic jednak nie kręciło się wokół niego wojsko czy nawet minimalna ochrona. Najwyraźniej turianie byli przekonani, że nikt na Digeris nie będzie próbował ukraść statku. I nie było się czemu dziwić, gdyż wszędzie dookoła kręcili się wojskowi przebiegający co chwilę alejkami. Zaczynało się robić już późno. Przy myśliwcu stało kilka skrzyń przygotowanych być może do zabrania ze sobą na pokład, być może jednak stały tam też tylko po to aby z nich coś wyjąć. Niemniej jednak stanowiły dość sensowną kryjówkę na ten moment. Najwyraźniej jednak, ktoś poza nią miał dokładnie taki sam pomysł. Ten sam mężczyzna, którego wcześniej udało się jej podsłuchać teraz ubrany w czarny pancerz prześlizgiwał się pomiędzy skrzyniami. Był nieco mniej ogarnięty niż Reguera, gdyż po kilkunastu krokach potknął się o wystającą część od skrzyni i przewrócił wprost pod nogi Annabelle. Coż, jeśli chciała aby jej plan nie spalił na panewce z pewnością nie mogła sobie pozwolić na takie towarzystwo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

14 gru 2021, o 17:12

Elizabeth choć czuła się zagubiono w tym czym była "Szarańcza", o której mówiła podporucznik Dagan i generał Reyes, to z typowo brytyjskim stoicyzmem, tak zresztą dla niej charakterystycznym, nie dała tego po sobie poznać. Uznała, że skoro użycie sprzętu zostało zaaprobowane, szczególnie, że zostało to zasugerowane ze strony osoby technicznej, to takowego ekwipunku należało użyć. Na ten moment było to dla niej całkowicie wystarczające. Wszelkie szczegóły czym rzeczona "Szarańcza" była i co jej drony mogą zrobić będzie mogła poznać gdy już opuszczą odprawę.
Tymczasem mogli przejść do dalszej części odprawy. Wyglądało to bowiem, że wszelkie szczegóły były już tak naprawdę dopracowane pomiędzy dwoma oficerami i byli tu jedynie by wysłuchać tego co zostało dla nich opracowane niż mieliby wnosić cokolwiek istotnego do planowania ataku. Czy jej to przeszkadzało? Prawdę mówiąc wolała zdać się na doświadczenie osób mających za sobą lata doświadczenia. Ona sama wciąż była zielonym oficerem i była tego całkowicie świadoma. Dlatego też przystąpiła do słuchania z uwagą tego co generał Reyes miał im do powiedzenia i starała się nadążyć. Wątpiła bowiem czy będą mogli oczekiwać, że zostanie im powtórzona którakolwiek część.
- Zrozumiane, sir. - Odpowiedziała z krótkim skinieniem głowy. Podlecieć myśliwcem w taki sposób by ich nie zestrzelono w pobliże śluzy na śmieci, otworzyć ją i wejść do środka. Na miejscu sprawdzić co się tam dzieje, zlokalizować mostek i wyłączyć systemy obrony. Jeśli systemy obrony GARDIAN nie zestrzelą ich przy podejściu, to prawdopodobnie zrobi to załoga znajdująca się w środku. Już w tym momencie widziała kilka, dość dużych, dziur w tym planie.
To co jednak najbardziej ją zainteresowało, to brak planów okrętu. Zrozumiałym było to, że Turianie nie dali rady dokonać skanów i nie mieli rozkładu pomieszczeń. Przymierze jednak powinno mieć bazę danych, szczególnie, że wyglądało na to, że był to okręt wojskowy. Biurokratyczny chaos nie mógł być tak duży by nie mogli znaleźć starych planów okrętu z Wojny Pierwszego Kontaktu. Zresztą okrętu z tego okręty wciąż z pewnością służyły we Flocie po przezbrojeniu, gdzieś na zapomnianym przez Przymierze odludziu. Przymierze więc albo nie chciało podzielić się tymi planami lub okręt ten oficjalnie nie istniał. Tak czy siak lepiej było nie drążyć tematu.
Porucznik przesunęła teraz swój wzrok na wchodzącą Turiankę, ich pilota i rzekomo najlepszego człowieka generała Terixa. To co od razu rzucało się w oczy to jej zadziorny, zawadiacki uśmiech. Prawdę mówiąc nie tego spodziewała się po Turiance. Zawsze miała wrażenie, że byli bardziej... normalni, niż tacy, tacy... Tacy jak porucznik Ledeia Santus. Zbiło ją to na moment z pantałyku nim wreszcie odwzajemniła skinienie głowy.
- Nie mam ni zwyczaju ni zamiaru zawieść kogokolwiek, generale. Jeśli to wszystko, to jestem gotowa się odmeldować.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

14 gru 2021, o 17:41

Jednego drona. Parsknęła cicho i bynajmniej nie było to w myślach. Jeden dron, serio? Jasne, lepsze to niż nic, ale... Rebecca odetchnęła powoli, zatrzymując bieg myśli zanim ten pogalopował w niepożądanym kierunku. Nie powinna wdawać się w dyskusje, których nie może wygrać - a teraz z pewnością nie odniosłaby zwycięstwa. Ci tutaj - wszyscy wyżsi od niej stopniem - mieli swoje plany, w ich mniemaniu zapewne idealne. Z pewnością nikt z nich nie pozwoliłby jej przerobić zaplanowanej akcji na bardziej... Sensowną? Zorganizowaną?
Ostatecznie skinęła głową, nic nie mówiąc. Jeden dron. Niech będzie i tyle. Może gdy zobaczą tego jednego drona w akcji, nagle znajdą się dodatkowe finanse na ten projekt. Dagan bowiem doskonale wiedziała - może jako jedyna w tym towarzystwie - że AMSU są wystarczająco wielofunkcyjne, by zapewniać wsparcie równoważne towarzystwu jednego czy dwóch ludzkich żołnierzy. Mogły być platformami bojowymi. Mogły stanowić mobilny generator tarcz. Mogły robić rozpoznanie dzięki kamerom i systemom nasłuchowym. Wszystko zależało od wyposażenia, a na podmianie tegoż Rebecca znała się jak nikt.
Wysłuchując reszty planu, po raz kolejny skinęła głową bez słowa komentarza. Nie miała nic do dodania. Wejście przez zsyp było dobre jak każde inne, a faktem było, że tą drogą być może będzie odrobinę łatwiej niż jakimkolwiek innym podejściem. Otwarcie śluzy nie powinno stanowić problemu. Oczywiście, nie miała pojęcia jakimi zabezpieczeniami dysponuje okręt - na ten moment wiedzieli o nim tyle co nic - tym niemniej nie spodziewała się, by miało być to coś, z czym nie potrafiłaby się uporać. Nawet mając do czynienia z nową technologią, pewne prawidła zazwyczaj pozostają takie same. A Rebecce wystarczył choćby jeden punkt zaczepienia, by mniej lub bardziej sprawnie poradziła sobie z każdą elektroniczną zagadką. Czas, co jasne, nie miał być ich sprzymierzeńcem, i tym jednak Dagan nie zamierzała się teraz przejmować.
W milczeniu doczekawszy końca wyprawy, skinieniem głowy przywitała ich turiańską towarzyszkę, krzywym uśmiechem skwitowała ostatnie słowa Reyesa, wreszcie - obróciła się na pięcie i odeszła, uznając spotkanie za zakończone. W przeciwieństwie do Blakley, nie czekała na pozwolenie, nigdy tego nie robiła. Czy to była arogancja? Być może. W równie dużym stopniu było to jednak całkiem dla Dagan naturalne nieprzywiązywanie uwagi do takich szczegółów. Nie traktowała tych wszystkich reguł tak samo jak inni - po prostu nie potrafiła ich tak traktować.
Opuściwszy namiot, Rebecca odetchnęła powoli. Trzy godzino. Dosyć, by sprawdzić swój rynsztunek i ewentualnie doposażyć się w dodatkowy medi- czy omni-żel. Na ten moment ważniejsze było jednak, by przygotowała AMSU. Przygotowała - w rozumieniu sprowadzenia go z pokładu Wizny razem z zestawem oprzyrządowania.
Przykucając gdzieś na uboczu bazy wypadowej, uruchomiła omni-klucz szybko wybierając namiary McLoughlina. Oficjalna ścieżka komunikacji w tego typu sprawach powinna prowadzić przez porucznika Gorianova, ale w Szarańczy rzadko kiedy załatwiali cokolwiek oficjalnie.
- Charles - przywitała się krótko bez zbędnych czułości. - Potrzebuję AMSU "trójki" - bez wahania wymieniła numer swojej ulubionej jednostki. Wszystkie AMSU były w zasadzie takie same, nie różniły się nawet kolorem, ale to właśnie trzecią z pięciu sond Rebecca upodobała sobie najbardziej. Może dlatego, że to właśnie nad tym dronem pracowała, tworząc jej odpowiednio elastyczne, łatwo adaptujące się oprogramowanie testowe? - Póki co w standardzie - kontynuowała, przechodząc do wyposażenia. Standard oznaczał w tym przypadku zamontowany lekki akcelerator masy - moduł bojowy AMSU - zaś w pozostałych trzech wymiennych gniazdach użytkowych kamerę, dodatkowy moduł zasilający oraz dodatkowy, nieduży generator tarcz. - Daj też zapasowy akcelerator i skrzynkę z zabawkami. - Uśmiechnęła się przelotnie. Pojęcie skrzynki oznaczało ni mniej, ni więcej, jak pudło z dodatkowymi modułami dla AMSU, które można byłoby zaczepić w gniazdach użytkowych, takimi jak np. zestaw narzędzi naprawczych, niewielki modułem hakujący, nakładka noktowizyjna na kamerę czy zasobnik medi-żelu, mogący czasem odratować rannego żołnierza.
Rebecca nie wiedziała, co może się przydać, chciała więc mieć w miarę możliwości wszystko, by przerobić AMSU wedle własnych potrzeb.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 gru 2021, o 14:03

Annabelle nie próżnowała. Wciąż udając turystkę zainteresowaną nietypowym zamieszaniem włóczyła się nieco po okolicy, ale także "przypadkowo" odwiedzała małe sklepiki próbując przysłuchiwać się plotkom i rozmowom lokalnych, turiańskich mieszkańców, zadając niewinne z pozoru pytania, które mogły nakierować rozmowę na pożądany cel i dać jej nieco więcej informacji, wskazać lokalizację wojskowego centrum dowodzenia czy potencjalne detale. Kilkukrotnie wysłała z ukrycia swojego drona by zrobić kilka ujęć - to samego miasteczka, to obozu żołnierzy i panującego wewnątrz poruszenia, to portu lotniczego by znaleźć miejsce, w którym mógł się znajdować hipotetyczny, poszukiwany przez nią statek, który wojskowi mogli chcieć użyć do swojej operacji.

Nie był to może zbyt porywający materiał, a ujęcia nie były w żadnym stopniu “spektakularne”, ale kilka wycinków opatrzyła komentarzami na temat “wzmożonego ruchu w obozie wojsk Hierarchii i Przymierza”, “oczekiwaniu na następne wydarzenia” i “widocznych przygotowań do podjęcia się ryzykownej operacji”. Jaka to miała być operacja? Annabelle sama tego jeszcze do końca nie wiedziała, więc nie wspomniała nic o “zamaskowanym myśliwcu” ani innych tego typu głupotach. Dopóki sama nie będzie miała pełnej pewności, nie chciała puszczać w eter niczego niepotwierdzonego. Tego typu informacje mogłyby się okazać zarówno wyssaną z palca bzdurą jak i tajemnicą wojskową, a przekazanie ich dalej i użycie w jakichkolwiek publikacjach na Cytadeli mogłoby zagrozić albo reputacji jej samej i SIP, albo wręcz otrzeć się o sąd wojskowy w razie naruszenia jakichś klauzul tajności.

Najciekawsze fragmenty wysłała Manuelowi i Qincie do dalszej obróbki (szczególnie koszmarnej w jej mniemaniu jakości dźwięku) i do przekazania szefowi, sama zaś zajęła się analizą wciąż spływających od asystentów plotek i informacji. Jedząc szybki posiłek w swoim pokoju przeglądała kolejne materiały, zachowując jedynie te, które mogły coś ciekawego wnieść. Większość z nich nie była odkrywcza, niektóre informacje się powtarzały, niektóre - jak plotki o proteanach czy powrocie statku, który zaatakował jakiś czas temu Cytadelę po prostu kasowała, nie zajmując sobie nimi głowy. W sumie żaden z plików nie wnosił niczego, co mogłoby rzucić jakiekolwiek światło na pochodzenie statku, jego tajemnicze zniknięcie po Wojnie Pierwszego Kontaktu, usunięcia wpisów z rejestrów czy przyczyn pojawienia się tu i teraz - oraz odpowiedzieć na pytanie, dlaczego statek bronił się nawet przed Przymierzem.

Jeden z ostatnich dokumentów był na tyle intrygujący co na pozór niezwiązany z resztą, dlatego poświęciła mu najwięcej czasu i ze ściągniętymi brwiami obejrzała materiał do samego końca. Materiał był kręcony “z ręki”, prawdopodobnie omni-kluczem albo jakimś ręcznym urządzeniem, a jego jakość pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Tragiczna rozdzielczość niemal usuwająca efekt głębi obrazu, liczne szumy i artefakty spowodowały, że dziennikarka aż pokręciła głową ze zdziwienia. Jednak tajemniczy rytuał przedstawiony na nagraniu, dziwne stroje uczestniczących w nim postaci i nagłe zakończenie sprawiły, że Annabelle obejrzała go trzykrotnie zanim zaczęła sprawdzać kto jest nadawcą i dlaczego ten akurat materiał znalazł się w paczce informacji dotyczących tajemniczego statku. Jaki miał z całą sprawą związek? Nagranie było zdecydowanie tajemnicze samo w sobie, pikanterii dodawał fakt, że nie była w stanie określić nadawcy. Nazwa pliku - 571202 mógł być zarówno przypadkowym zlepkiem tworzącym nazwę, ale... mógł być również datą. Czy to możliwe, że nagranie pochodziło sprzed trzydziestu lat? Z pewnością mogło to tłumaczyć niską jakość, ale... rok 57? 2157? To była data rozpoczęcia Wojny, jeśli Annabelle dobrze pamiętała... a pozostałe cyfry mogły być miesiącem i dniem - pytanie tylko w jakiej kolejności zostały zapisane. I przede wszystkim - w jaki sposób nagrany rytuał, ten świecący obiekt czy cokolwiek to było, był powiązany z samym Mothershipem i jego powrotem... Jeśli statek “zniknął” po Wojnie, a zbieżność dat nie jest przypadkowa... Czy nieznany nadawca chciał jej zasugerować korelację między statkiem i wydarzeniem z nagrania?

Zapisała dodatkową kopię tego nagrania w swojej prywatnej chmurze po czym, korzystając z zapadającego zmierzchu, spięła włosy, przebrała się w swój pancerz i spakowała kilka gadżetów które chciała zabrać ze sobą na “misję”. Wcześniejszy zwiad przy dokach wskazał jej potencjalne miejsce, w którym mógł stać ów tajemniczy myśliwiec, jakiś czas obserwowała również ilość pilnujących go żołnierzy i stwierdziła, że cała eskapada może być trudna, ale na pewno nie była niewykonalna. Przy odrobinie szczęścia powinna móc się prześlizgnąć na pokład pojazdu, a jeśli to, co usłyszała w plotkach było prawdą i ten akurat pojazd zostanie użyty by dostać się na Mothershipa, będzie to dla niej wygrany los na loterii. Przed wyjściem przejrzała się jeszcze w lustrze - w sumie dobrze by było jak najlepiej się prezentować na przyszłych nagraniach. Jej pancerz, mimo, że parametrami nie różnił się zbytnio od standardowych lekkich pancerzy, prezentował się zdecydowanie ”fancy” i inaczej niż typowe modele. Robiony na zamówienie, zbudowany z zachodzących na siebie ceramicznych płytek tworzących wyrafinowany, ale estetyczny wzór, delikatnego, czerwonego podświetlenia w kilku miejscach i elegancko się prezentujących dodatków miał za zadanie - naturalnie - chronić, ale także (a może przede wszystkim?) robić wrażenie i - w ocenie Annabelle - zdecydowanie robił. Sama akceptowała każdy detal projektu - poczynając od designu i ułożenia płytek, kończąc nawet na butach, które w niczym nie przypominały standardowych - bardziej wyglądały jak modny dodatek, na podwyższonym obcasie i dopasowane do jej stopy. Zapłaciła za niego zbyt wiele, żeby nie czuć się w nim bezpiecznie, komfortowo i jednocześnie szykownie.

Zadziwiający był fakt, że do doków i do hangaru z myśliwcem udało jej się dostać łatwiej niż się spodziewała. Być może późna pora osłabiła czujność strażników, być może nocna zmiana miała problemy kadrowe, być może wreszcie wśród turian nikomu nie przyszłoby na myśl zakradać się na oficjalnie wojskowy statek w jakichś “niecnych” celach. Jeśli tak, to mogła tylko im tylko podziękować za taką niefrasobliwość. Wślizgnęła się do hangaru i ukryła za skrzyniami zastanawiając się, gdzie byłoby najlepiej schować się na samym statku. Możliwości zamknięcia się w jednej ze skrzyń nie brała pod uwagę - istniało duże ryzyko, że skrzynia zostanie otwarta lub nie zostanie w ogóle załadowana, a to przekreśliłoby cały misterny plan. Zdecydowanie lepiej było by wejść na pokład, tam z kolei problemem będzie ukrycie się wystarczająco długo, by mogła zabrać się z resztą żołnierzy. Tylko gdzie? Jej wybór padł na ładownię. Z racji niewielkich rozmiarów samego statku miejsca wewnątrz zapewne wiele nie będzie, ale mogłaby spróbować wcisnąć się w jakiś kąt, schować pod lub za sprzętem, który zapewne już się tam może znajdować - w razie gdyby komuś przyszło do głowy dopchać coś jeszcze lub skontrolować wnętrze przed startem.

Pogrążona w myślach i analizach, odetchnęła głęboko. Skok na głęboką wodę. Już miała się podnieść i podbiec do myśliwca, gdy kątem oka dostrzegła jakiś ruch i odwróciła w jego kierunku głowę przestraszona, że została odkryta i zaraz wyprowadzą ją z doku w kajdankach. Pozostając wciąż ukryta w cieniu skrzyń sięgnęła dłonią do kontrolek pancerza, wygasiła czerwone podświetlenia i wstrzymując oddech obserwowała zbliżającą się postać w ciemnym pancerzu. Nie wyglądał ani na turianina, ani na żołnierza i po chwili dziennikarka rozpoznała w nim mężczyznę, którego podsłuchała wcześniej tego dnia. Tego, który plotkował o możliwości dostania się na statek. Jak on śmiał? Kraść jej pomysł? To była jej szansa i jej pomysł!

Mężczyzna chyba nie dostrzegł Annabelle, posuwając się, schylony, w kierunku tych samych skrzyń za którymi kobieta się ukryła. Gdy był blisko, dziennikarka najzwyczajniej w świecie wysunęła nogę i zahaczyła swoją stopą o jego, a gdy ten stracił równowagę i wyłożył się jak głupi, skoczyła na niego i usiadła okrakiem na jego piersi, aktywując swojego drona, który zaczął ich okrążać. Zanim mężczyzna zdołał zrozumieć co się właśnie stało, wyciągnęła broń z kabury i pokazała mu ją, patrząc prosto w jego oczy.

- Zachowujesz się jak ostatnia sierota i łamaga, cara*. Kim jesteś? Mamy cię na wizji od chwili, gdy wszedłeś na teren doków i zakładaliśmy się z chłopakami jak daleko zajdziesz. Ochrona obiektu. - uśmiechnęła się promiennie - I wygląda na to, że wygrałam zakład. Teraz masz dwie możliwości, amigo* - albo wołam resztę chłopaków i wieczór spędzisz na komisariacie, w perspektywie mając oskarżenie o próbę zniszczenia turiańskiego mienia wojskowego i sabotażu, albo masz dziesięć sekund na pospieszną ewakuację do przytulnego grajdołka z którego wylazłeś. Tá ligado?* Jaki wybór? Tylko jak będziesz wracał żebyś reszcie w oczy nie właził, bo mogą cię zapuszkować mimo wszystko.

Wstała ostrożnie, wciąż trzymając w dłoni broń i obserwując mężczyznę. Miała nadzieję, że wystraszyła go wystarczająco, żeby wybić mu z głowy plany ryzykownych misji i dalszego przebywania w doku - wówczas mogła by wrócić do swojego pierwotnego planu i ukryć się w ładowni. Musiała się go pozbyć za wszelką cenę, jeżeli mężczyzna by stawiał opór była gotowa nawet ogłuszyć go czy porazić sondą i zapakować do jednej ze skrzyń, choć liczyła, że do tego nie dojdzie...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 gru 2021, o 22:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 gru 2021, o 22:41

Przymierze
Trzy godziny minęły im szybciej niż mogłyby przypuszczać. Dagan dostała swój sprzęt prosto z Wizny w konfiguracji o którą prosiła z dokładnością dopracowania co do szczególiku. Nie było się czemu dziwić, tak naprawdę cały zespół liczył na to, że sprawdzenie "Szarańczy" w prawdziwej misji a nie tylko szkoleniowej może zaowocować sporym dofinansowaniem do projektu, a kredytów przecież nigdy za wiele. Wszystko było perfekcyjnie dopracowane, chociaż nie obyło się bez stresów, ponieważ paczka z Wizny dotarła tak naprawdę do Rebeki w ostatnim momencie.
Poczynaniom Dagan z odległości przypatrywała się Ledeia i choć podporucznik zauważyła ją praktycznie w ostatnim momencie, ewidentnie było widać, że turianka stoi tam od dłuższej chwili.
Blackley tymczasem miała sporo czasu na przewertowywanie baz Przymierza w poszukiwaniu istotnych informacji na temat Mothershipa. Pierwszym co powinno przyjść na myśl porucznik, to fakt, że statek nie posiadał typowego dla sił Przymierza emblematu nazewnictwa, mianowicie brakowało oczywistego przedrostka SSV., a to już samo w sobie budziło sporo wątpliwości. Zarówno co do rzeczywistego pochodzenia statku jak i całej jego potencjalnej historii. Dowództwo prawdopodobnie posiadało niezbędne informacje mogące rozwiać wszelkie niedopowiedzenia, jednakże nie zdecydowało się tą wiedzą podzielić z Elizabeth. Ba, nawet sam Reyes nie wyglądał na takiego, co by wiedział absolutnie wszystko na temat statku.
- Czas minął - turianka odepchnęła się od ściany hangaru i ruszyła w stronę żołnierek Przymierza. - Mam nadzieję że jesteście gotowe, sprawdzamy bilety i zapraszam na pokład.
Skinęła głową w kierunku hangaru i nie czekając w zasadzie na dołączenie do niej zniknęła w środku. Kiedy kobiety weszły do hangaru zobaczyły stojący na środku myśliwiec, lecz zdecydowanie większy i bardziej opływowy niż standardowe myśliwce Hierarchii. W kokpicie spokojnie mieściło się więcej niż cztery osoby, statek miał osobną ładownię co mogły zauważyć w momencie kiedy ostatnie skrzynki pakowano do środka. Ledeia obeszła myśliwiec dookoła i poklepała go pod skrzydłem mrucząc coś do siebie, czego żadna z nich z tej odległości i tak nie mogła usłyszeć.
- Zapraszam - boczne drzwi otworzyły się i turianka wmaszerowała do środka zostawiając je za sobą otwarte, tak aby Blackley i Dagan mogły do niej dołączyć. Po przekroczeniu progu w kobiety mogło uderzyć wrażenie nieopisanej przestrzeni, a przynajmniej taka jej ilość jaka w myśliwcu normalnie przecież nie występowała. Poza kokpitem i ładownią statek był dostosowany do potrzeb malej załogi wliczając w to kącik do spania, toaletę i kuchnię. Oczywiście wszystko było w wersji niemalże mikro na myśl przywodząc stare vany podróżne.
- Prawie tu mieszkam, przepraszam za bałagan - Santus zaśmiała się gestem zapraszając kobiety do wnętrza kokpitu. - To moje małe dziecko, kruszyna daje radę. Jest większa niż wszystkie inne myśliwce ale tak samo szybka i zwrotna. Nie martwicie się dolecimy w jednym kawałku.
Turianka zasiadła na miejscu pilota i nie czekając za długo uruchomiła silniki, połączyła się z wieżą kontrolną z pozwoleniem na wylot i sprawdziła łączność z dowództwem. Wszystko to robiła sprawnie, niemalże odruchowo i płynnie, tak że sprawiało to wrażenie bardzo naturalnego.
- Systemy? Gotowe. Łączność? Gotowa? Ekipa? - rzuciła przez ramię z nutką rozbawienia w głosie czekając na potwierdzenie pozostałej dwójki. - Ruszamy.
Myśliwiec oderwał się delikatnie od podłoża i zaczął nabierać wysokości. Powierzchnia oddalała się z każdą sekundą coraz bardziej, a sam widok był niesamowity. Kiedy przekroczyły atmosferę statkiem lekko szarpnęło, a potem już Santus sprawnie przełączając się pomiędzy przyciskami i manewrując drążkiem wyprowadziła ich w przestrzeń kosmiczną.

Annabelle
Turianie, choć dość dobrze obstawieni zazwyczaj i niemalże perfekcyjni w swoich obowiązkach musieli mocno zadziwić Reguerę kiedy praktycznie bez żadnych przeszkód, kontroli czy chociażby podejrzliwych spojrzeń. Najwyraźniej Hierarchii po prostu do głowy nie przyszło, że ktokolwiek mógłby się kręcić w pobliżu tymczasowej bazy wojskowej, a już na pewno nikomu by nie przyszło do głowy zakradać się na statek.
Cóż. Byli w błędzie.

Mężczyzna który teraz znalazł się pod kobietą wybałuszył oczy i oddychał tak głośno, że można było się zastanawiać czy nie ściągnie za sobą jakiegoś żołnierza, który przyszedłby sprawdzić co się dzieje. I chociaż kilka cieni pojawiło się na horyzoncie, nikt nie zajrzał między skrzynie i nie aresztował tej dwójki.
- Ja... ja prze...przepraszam - wydukał unosząc ręce w geście poddania się. Miał rozbiegane oczy i ewidentnie był strasznie przerażony. - To... to tylko głupi zakład proszę mnie nie zabijać.
Wyczołgał się spod Annabelle i w zabawnych podskokach połączonych z biegiem uciekł w sobie tylko znanym kierunku. Widocznie wcale nie zamierzał znaleźć się na pokładzie myśliwca. Tymczasem dziennikarka miała zupełnie inny plan, który bądź co bądź szedł doskonale po jej myśli. Prawie do końca.
W hangarze pojawiło się dwóch turian rozmawiających między sobą o kimś o imieniu albo nazwisku Ledeia. Wychwalali ją w niebogłosy zarówno pod względem umiejętności jako pilota jak i niewybrednie komentując jej inne atuty. Obaj nie zdawali sobie sprawy z obecności Annabelle, ale ci akurat niemalże spadli jej z nieba. Myślwiec, wcześniej zabezpieczony i zamknięty teraz stanął przez Reguerą otworem kiedy tylko turianie zaczęli pakować do środka pojedyncze skrzynie.
- Na cholerę jej tyle sprzętu, broń, prowiant. Co w tym może być?
- Nie wiem Tantus, może wozi tam ze sobą jakieś zwłoki. Albo właśnie te skrzynie są na zwłoki. Wiesz jaka ona jest. As powietrzny, pieprzona akrobatka.
Dogodna chwila na wślizgnięcie się do ładowni nastąpiła zaraz po tej krótkiej wymianie zdań i po chwili Reguera już mogła cieszyć się powodzeniem planu. I chociaż sama ładownia mieściła w sobie zaledwie dwie skrzynie i jej osobę ściśniętą w kącie w mało wygodniej pozycji, to fakt, że udało jej się dostać na pokład należało z pewnością zaliczyć na plus.
Okazało się jednak, że przed nią była dłuższa chwila oczekiwania a kompletny brak możliwości dostosowania pozycji do jakiegokolwiek komfortu. Niemniej jednak wśród niedogodności fizycznej usłyszała głosy. Damskie głosy zbliżające się do statku. Usłyszała też dźwięk otwieranych drzwi i zaraz potem identyczny dźwięk kiedy te zamknęły się. Okazało się, że w miejscu w którym przebywała słychać dobrze głosy z wewnątrz myśliwca, choć były one nieco przytłumione i trzeba było się skupić na poszczególnych słowach aby wychwycić sens całego zdania.
Potem mogła poczuć jak uruchamiają się silniki, a że te znajdowały się bardzo blisko ładowni to niemalże musiała zakryć uszy kiedy te się rozgrzewały podrywając myśliwiec do góry. W ładowni nie było żadnych okienek ani prześwitów, tak więc dziennikarka była zdana jedynie na zmysł słuchu. Jednak nikt jej nie niepokoił i teraz leciała po swój materiał. Doskonały materiał.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2021, o 12:33

Była zaskoczona, jak szybko dosłali jej wszystko, co potrzebowała. Chociaż w sumie nie powinna, prawda? Jako oddział wciąż czuli się niedoceniani. Szarańcza miała szalony potencjał, którego jednak nikt nie zauważał. Wyglądało to tak, jakby po pierwszym podekscytowaniu nowym, fantastycznym pomysłem entuzjazm opadł, schematy trafiły do szuflady i cały projekt stopniowo odchodził w zapomnienie. Skoro nie było efektów na drugi dzień, to po co się tym zajmować? A prawda była taka, że AMSU - i oni, jako ich operatorzy - potrzebowali tylko szansy, żeby się wykazać. Jednej akcji, podczas której mogliby udowodnić użyteczność sond i przypomnieć, po co w ogóle taki projekt jak Szarańcza został stworzony.
Z tej perspektywy nie cieszyła się, że obowiązek reprezentowania oddziału spoczywa na niej - tylko na niej - ale z tym nic nie dało się zrobić. To było błędne koło - jeśli w jakikolwiek sposób nie zaprezentują swoich zalet, nikt nie będzie brał ich na akcje, ale nie chodząc w teren nie mają gdzie pokazać, na co ich stać. Rebecca musiała się więc postarać i zrobić co w jej mocy, by generalicja wreszcie zauważyła ich tak, jak na to zasługują.
Praktycznie większość posiadanego czasu Dagan poświęciła na upewnienie się, że zarówno AMSU, jak i własny sprzęt podporucznik są w jak najlepszej formie. Nie mogła pozwolić sobie na błąd, jakieś uchybienie w przygotowaniu ekwipunku. Zarówno sonda, jak i pancerz czy broń Rebeki musiały być w jak najlepszej formie. Podporucznik rozsiadła się więc ostatecznie na ziemi i spokojnie, metodycznie sprawdzała wszystkie najdrobniejsze elementy. Uruchamiała i wyłączała AMSU, wykonywała nią testowe loty sprawdzając jakość nagrań z kamery, wykonała też wszystkie odpowiednie testy mające ocenić stan pancerza i pistoletu. Dopiero wtedy, gdy była już usatysfakcjonowana otrzymanymi rezultatami, wrzuciła AMSU i akcesoria do skrzynki, wstała, rozprostowała się i poszła zapolować na jakąś szybką rację żywnościową. Ostatnim, co było jej potrzebne po wyjściu w teren, to głód.
Na przyglądającą się jej Ledeię w zasadzie nie zwracała uwagi.
Gdy przyszło do odlotu, była gotowa. Weszła na pokład myśliwca - zaskakująco dużego jak na ten typ statku - i rozejrzała się z zaciekawieniem. Pozostawiając skrzynię AMSU pod ścianą ładowni - zabezpieczając pojemnik tak, by nie latał po całym statku - patrzyła chwilę, jak turianka podnosi okręt do lotu, potem znów poświęcając uwagę samemu statkowi. Na pytanie pilot nie odpowiedziała - w zasadzie od dłuższego czasu w ogóle się nie odzywała. Nie widziała powodu, by to robić.
Gdy wyrwali się z objęć atmosfery, Rebecca odetchnęła cicho, przytrzymując się ściany w chwili szarpnięcia. Nadal nic nie mówiła. Nie ona w tym zespole była rozmownym typem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2021, o 16:51

Blackley za zgodą oficerów dowodzących opuściła odprawę po oddaniu regulaminowego salutu i udała się zająć swoimi sprawami. Zgodnie z harmonogramem miała całe trzy godziny by przygotować się do odlotu. Było to całkowicie wystarczające na to co planowała - przejrzenie bazy danych Przymierza, przygotowanie ekwipunku i porozmawianie z podporucznik. Tak jak jednak się spodziewała żadnych informacji o okręcie o nazwie Mothership nie istniały lub dane były klasyfikowane i dla niej niedostępne. Nie wiedziała jak sprawa z dostępnością do materiałów o okręcie miała się w przypadku generała Reyesa - czy wiedział on cokolwiek i nie mógł się żadną z informacji podzielić z młodszymi oficerami czy może był równie pozbawiony danych co i oni. Ona sama podejrzewała, że generał wiedział więcej niż mógł powiedzieć. Pytaniem pozostawało czemu wysyłając je na misje nie otrzymały wyższego statusu klasyfikacji? Co jeśli natkną się na okręcie na coś co powinno tam zostać a coś o czym nie powinna wiedzieć Hierarchia? Oczywiście jeśli to faktycznie był okręt Przymierza, w końcu nie miał on charakterystycznego dla nich kodowania SSV. Z drugiej strony dla turian nie ulegało wątpliwości, że to był nasz okręt i Przymierze nie uchylało się od odpowiedzialności. Sam okręt zaś faktycznie do złudzenia przypominał ich krążowniki. Wszystko to było podejrzane, pytaniem było - co zastaną na okręcie? Załogę piratów, która usunęła wszystko co kiedyś należało do nich czy pozostałości eksperymentów, które nie powinny ujrzeć światła dziennego?
Tak naprawdę jedynymi informacjami jakie posiadała było to co zostało jej powiedziane na odprawie i wiadomości medialne, które coraz bardziej rozdmuchiwały całą historię. Niestety nie zawierały one nic merytorycznego, tak więc zrezygnowana zajęła się przygotowaniem swojego ekwipunku, nie wiedząc samej co będzie im potrzebne. Sprawdziła więc swój omni-klucz Nexus czy nie ma na nim żadnych nowych wiadomości i czy wszystkie programy na nim działają, następnie dokonała inspekcji broni, ekwipunku wparcia w postaci medi-gelu i omni-gelu. W końcu też ubrała się w uszczelniany pancerz Przymierza i zadbała by miała w nim zapas tlenu i dodatkowe filtry na wypadek gdyby znalazła się przypadkiem w próżni kosmicznej lub na okręcie miały miejsca eksperymenty z bronią biologiczną i ruszyła na spotkanie porucznik Santius i podporucznik Dagan.
- Jestem gotowa, poruczniku. - Powiedziała krótko na pytanie Santius i ruszyła za nią, tymczasem zerkając na Dagan. - Jest coś o czym powinnam wiedzieć na temat "Szarańczy", podporuczniku? - Zapytała się. Nie było to pytanie kierowane ciekawością, nawet profesjonalną, a zwykłym zadbaniem o to by misja potoczyła się pomyślnie.
- Z całą pewnością nie wygląda ona jak myśliwiec. - Skomentowała zarówno wymiary statku jak i jego wnętrze. Raczej przywodziło jej na myśl miniaturowy okręt zwiadowczy. W końcu od kiedy myśliwiec miał mieć załogę czy miejsce do spania? Elizabeth zajęła jednak wolne miejsce i pozwoliła porucznikowi czynić honory nim wreszcie wylecieli.
- Myśliwiec nie wygląda mi na standardowe wyposażenie Hierarchii, nie mylę się? - Zadała z pozoru obojętne pytanie, zwykłym, raczej chłodnym tonem głosu.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 gru 2021, o 23:57

Niemal siłą powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem widząc reakcję i słysząc strach w głosie “schwytanego” przez nią dziennikarza. Przerażenie widoczne na jego twarzy było najlepszym świadectwem, że zaskoczenie i posiadanie odpowiednich informacji, które mogły być użyte w “szczytnych” celach i odpowiedni sposób może przynieść oczekiwane efekty niemal bez trudu. Pozostawało jedynie żywić nadzieję, że podczas ucieczki nie natknie się on na prawdziwą ochronę lub żołnierzy i nie powie, że jakaś “kobieta z ochrony” kazała mu się ewakuować w trybie przyspieszonym - wówczas Annabelle zdecydowanie mogłaby mieć kłopoty, gdyby zaczęto jej szukać. Obserwując oddalającego się w popłochu mężczyznę ponownie przycupnęła w cieniu skrzyń, po czym schowała broń i podbiegła w kierunku myśliwca. Sprawdziła zarówno dostęp do głównego włazu jak i do ładowni, ale obie próby zakończyły się fiaskiem - statek był zablokowany, a wejścia zabezpieczone i w ten sposób nie mogła się dostać na pokład. Jak zatem miała dostać się do środka? Przecież nie usiądzie na skrzydle czy kadłubie czekając, aż doleci do celu...

Klnąc z cicha po portugalsku, niemal nie usłyszała dwóch turian wchodzących do hangaru. Starając się nie robić wiele hałasu prześlizgnęła się na drugą stronę myśliwca, a następnie ukryła znów w cieniu skrzyń. Turianie zatrzymali się niemal tuz przy niej i dyskutując między sobą zabrali się do załadunku skrzyń - ale co najważniejsze, odblokowali dostęp do pojazdu. Gdy stękając i przerzucając się docinkami i “żartobliwymi” uwagami taszczyli do myśliwca jedną ze skrzyń, korzystając z tego, że przez chwilę pozostawała dla nich niewidoczna z drugiej strony maszyny, podbiegła do jej burty i wpełzła pod spód. Obserwując nogi obu turian znalazła wystarczająco dużo czasu by wydostać się po drugiej stronie, gdy ci poszli po kolejną część ładunku. Widząc otwartą klapę ładowni wślizgnęła się do środka i nie bacząc na niewielką ilość miejsca wcisnęła się między ścianę komory ładunkowej a załadowany już kontener, pozostając w niewygodnej, ale w miarę bezpiecznej pozycji. Chwilę później mężczyźni załadowali drugi z kontenerów, zamknęli klapę ładowni i Annabelle pozostała sama w ciemności klaustrofobicznego pomieszczenia.

Bojąc się nawet poruszyć by nie wywołać żadnego hałasu i podejrzeń, które mogły zrujnować jej misterny plan i jego dotychczasowe powodzenie czekała cierpliwie. Jeżeli miała rację, jeżeli podsłuchany przez nią mężczyzna mówiła prawdę a jego informacje miały poparcie w rzeczywistości, już wkrótce zdobędzie taki materiał o jakim innym się nawet nie śniło. Jeżeli jednak zapakowała się do pojazdu, który z badaniem tajemniczego statku nie miał wiele wspólnego, mogło ją czekać długie i samotne oczekiwanie na jakikolwiek ruch, albo wręcz rejs do zupełnie nieprzewidywanego miejsca - w takiej sytuacji straciłaby wszystko. Temat, wsparcie szefa, materiał, okazję... Wolała nawet nie myśleć o takim scenariuszu. To się musiało udać - innej możliwości nie było.

Czekała długie godziny, gdy wreszcie usłyszała zbliżające się głosy. Okay, może nie godziny - według jej omni upłynęło niecałe 20 minut od momentu, gdy dostała się do ładowni, ale czas oczekiwania subiektywnie rozciągnął się w tyle. Aktywowała sondę, starając się nagrać całą wymianę zdań by móc ją wykorzystać w przyszłości i przytknęła ucho do ściany ładowni. Nie słyszała wyraźnie tego, co działo się wewnątrz, ale rozpoznała dwa głosy - czy to możliwe, że oddział abordażowy był tak niewielki? Co sobie ci wojskowi myślą, że dwie osoby są w stanie rozwiązać tajemnicę całego, wielkiego statku?

Słysząc uruchamiane silniki przytknęła dłonie do uszu. W ładowni było głośno, zdecydowanie zbyt głośno jak na jej gust - ale z drugiej strony darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Spodziewana nagroda i awans mogły skompensować wszystkie niedogodności - zarówno cierpnące od niewygodnego ułożenia nogi, hałas, jak i odrobinę dyskomfortu. Po chwili aktywowała kamerę sondy oraz bezpośredni przekaz do swoich asystentów i skierowała obiektyw na siebie. Zielone światło rozproszyło mrok pomieszczenia, a Annabelle, czując ruch odrywającego się od ziemi statku uśmiechnęła się delikatnie. Odezwała się głośno, starając się przekrzyczeć narastający jęk silników, utrzymując na twarzy “profesjonalny” uśmiech przeznaczony dla potencjalnych odbiorców. Materiał był w tej chwili transmitowany na żywo do centrali SIP, jednak decyzję o jego emisji pozostawiła szefowi - to, co obecnie nagrywała mogło stanowić zarówno przynętę dla widzów kanału informacyjnego, jak i potencjalnie niebezpieczną bombę, ale tym teraz się nie przejmowała. Jej zadaniem było dostarczyć informacje. Czy zostaną wyemitowane - to już była decyzja szefostwa. Miała tylko nadzieję, że nie leci właśnie na jakąś zapadłą kolonię ani z powrotem na cytadelę, że myśliwiec, na którego pokładzie się znajduje faktycznie ma za zadanie przeniknąć strefę obronną i dostać się na pokład statku-widmo.

- Annabelle Reguera, Terra Nova Star, Sieć Informacyjna Przymierza. Znajduję się na abordażowym myśliwcu, który ma poznać tajemnicę statku oznaczonego jako “Mothership”. Zagadkowa jednostka pojawiła się niedawno w przestrzeni turian, w pobliżu układu Castellus i mimo prób nawiązania kontaktu i abordażu jak do tej pory nikomu nie udało się przedostać na jego pokład. Połączone siły Przymierza i Hierarchii Turian będą się obecnie starały przeniknąć systemy obronne jednostki i doprowadzić do komunikacji z jego załogą lub pasażerami, albo wręcz wylądować na jego pokładzie. Ryzykowna misja - jeżeli zakończy się sukcesem - może odpowiedzieć na najbardziej palące obecnie pytanie “Dlaczego?”. Dlaczego statek i jego załoga nie pozwalają na żaden kontakt, transmisję, ani wizytę przedstawicieli ras Przestrzeni Cytadeli, co zdarzyło się na jego pokładzie i gdzie przebywał przez ostatnie trzydzieści lat? Będę informować państwa na bieżąco o postępach dochodzenia - wciąż będąc na wizji nałożyła hełm swojego pancerza i uszczelniła go - Najświeższe informacje ze statku-widmo przekazywać dla państwa będzie Annabelle Reguera, SIP. - dokończyła, po czym wyłączyła nagrywanie.

Założenie hełmu miało zdecydowanie cel marketingowy, sprawienie, by widzowie docenili poświęcenie dziennikarki i jej udział w misji, z drugiej strony był czystym pragmatyzmem - Annabelle nie miała pewności czy ładownia jest hermetyczna. Jeżeli nie, musiała się zabezpieczyć na wszelki wypadek. Jeżeli nawet była - nie będąc w kokpicie miała niewielki komfort podróży i wszelkie niespodziewane i nagłe manewry myśliwca mogły zakończyć się urazem, a tego kobieta wolała uniknąć.

Westchnęła głęboko i spróbowała ułożyć się w nieco innej pozycji, starając się odepchnąć kolanami i dłońmi znajdującą się tuż obok niej skrzynię, by zrobić sobie choć odrobinę więcej miejsca. Podróż zapowiadała się zdecydowanie niewygodnie...
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

25 gru 2021, o 20:56

- Reguera? - odezwał sie głos w omni-kluczu Annabelle. - Słyszysz mnie?
Głos szefa dziennikarki zgłosił się zaraz po tym kiedy Reguera wysłała mu wstępny wycinek materiału do obróbki.
- Dostałaś się na statek? Zajebiście! Na razie nie będziemy publikować materiałów dopóki nie jesteś na pokładzie Mothership'a. Nie ryzykujmy zdemaskowania i interwencji Przymierza z Hierarchią.
Biorąc pod uwagę fakt, że Annabelle znajdowała się właśnie na zaawansowanym myśliwcu należącym do turian i jeszcze do tego samowolnie wprosiła się do misji jako czwarty członek załogi, dopóki znajdowała się w luku ładowniczym musiała być bardzo ostrożna. To, że nikt jej jeszcze nie odnalazł prawdopodobne był zwykłą kwestią szczęścia.

- Nie jest to standardowe wyposażenie owszem - przytaknęła Ledeia. - Niestety, chociaż jestem bardzo dumna z tej dzieciny to jej budowa jest ściśle tajna. To znaczy, gdybym zaczęła opowiadać wszystkim napotkanym ludziom o moim statku tyle by było z przewagi technologicznej.
Ledeia odwróciła się w stronę Blackley i puściła jej oczko, co było dość osobliwym zjawiskiem. Zanim jednak rozmowy mogły rozpocząć się na dobre, przed nimi w przestrzeni galaktycznej pojawił się rosnący punkt. Rósł powoli aczkolwiek już z tej odległości mogły się domyśleć, że to właśnie ich cel podróży, co za chwilę potwierdziła także Santus.
- To jest to. Podlecimy od strony zsypów, to tam - wskazała w stronę prawej bakburty okrętu. Z tej perspektywy statek wydawał się spokojny. Majestatycznie zawieszony w przestrzeni, sprawiał wrażenie jakby w ogóle się nie poruszał. Ledeia nacisnęła kilka przycisków, na ekranach wyświetliły się komunikaty, których ani Dagan, ani Blackley nie były w stanie odczytać. Statek zatoczył półokrąg i zaczął podchodzić do okrętu jakby nieco od jego tylnej strony. Wszystko szło zgodnie z planem.
- Przygotujcie się, zbierzcie sprzęt będziemy podch... - charakterystyczny dźwięk ładowanych systemów obronnych przerwał Santus. - Cholera jasna!
Pierwsza wiązka laserowa chybiła o kilka metrów, tak jakby był to strzał ostrzegawczy. Ledeia złapała za stery próbując poderwać myśliwiec do szybkich uników. W luku gdzie przebywała Annabelle zrobiło się gorąco. Skrzynie zaczęły przesuwać się najpierw powoli, potem bardzo gwałtownie. Wreszcie drzwi do ładowni otworzyły się z hukiem a sprzęt wyleciał na środek myśliwca wraz z dziennikarką. Nie sposób było tego nie zauważyć, gdyż Reguera padła niemalże do stóp Dagan, a sama podporucznik musiała się osłonić ręką aby nie dostać w głowę dronem.
Santus klęła pod nosem próbując za wszelką cenę uniknąć wiązek lasera, który za każdym razem chybiał o niego mniejszą odległość.
- Zmiana planów, wchodzimy na grubo - krzyknęła szarpiąc drążkiem po raz kolejny. - To będzie mało pokojowe rozwiązanie.
Przeleciała na wieżyczkami, zawróciła płynnie i ruszyła wprost na jeden z celujących do niej dział laserowych. - Trzymajcie się.
Działo rozgrzewało się powoli, Ledeia wyglądała jakby oszalała i leciała wprost w rosnącą kulę laserową. W tle odezwało się radio i wywołujący je dowódcy. Wszystko działo się bardzo szybko.
Działo wystrzeliło, Santus szarpnęła drążkiem, wzbiła się prawie pionowo i opadła gwałtownie na bakburtę okrętu w miejsce gdzie znajdował się luk do zsypu śmieci. Kiedy wszystkim poza pilotką żołądek podchodził do góry, Santus skinęła na Dagan.
- Twoja kolej, otwórz nam ten właz.... - potem podniosła oczy i ze zdumieniem spojrzała na stojącą w kokpicie Annabelle. - A ty to kto do cholery?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 11:27

Jest coś, o czym powinnam wiedzieć na temat "Szarańczy", podporuczniku?
Odetchnęła powoli, gdy pytanie Blackley wkradło się w spokojne oględziny nietypowego myśliwca. To jasne, że coś porucznik sztabowa rzeczywiście powinna wiedzieć. Jeśli dotąd nie była zaznajomiona z tematem - a nie było powodu, żeby się z nim zapoznawała, skoro nikt początkowo nie rozważał nawet wykorzystania osiągnięć tego projektu w tę misję - wypadałoby przedstawić choćby podstawowe założenia programu. Cała specyfika była zbyt długa i zbyt zawiła dla technicznego laika, poza tym - umówmy się - dla żołnierza nie zajmującego się inżynierką najistotniejsze było to, jak może dany sprzęt czy ludzi wykorzystać w praktyce. Ostatecznie więc, układając sobie odpowiedź w głowie, Rebecca zaczęła mówić - powoli, rzeczowo wyjaśniając z grubsza, o co chodzi i dlaczego, jej zdaniem, niezatrudnienie całej "Szararańczy" mogło okazać się trudnym do naprawienia błędem.
- Ta nazwa odnosiła się pierwotnie do prototypowych sond bojowych Przymierza, aktualnie jednak służy do określenia całego oddziału dedykowanego obsłudze tychże - wytłumaczyła, w pewnym momencie dając sobie spokój z rozglądaniem się na prawo i lewo i przysiadając na pierwszym wolnym miejscu. Podciągnęła do siebie skrzynię z AMSU i wydobyła platformę, uruchamiając ją. Gdy dotrą do okrętu docelowego, sonda powinna być już w pełni mobilna i gotowa do wykorzystania.
- W założeniu "Szarańcza" to samowystarczalny, uzupełniający się oddział wsparcia złożony tyleż samo z takich jednostek wsparcia... - Ruchem głowy wskazała wiszącego teraz nieruchomo drona, powoli inicjalizującego i sprawdzającego wszystkie systemy. - ...co z ich operatorów. AMSU są w pełni modyfikowalne, moduły podpięte w slotach bojowych i użytkowych można szybko podmieniać, także w terenie, stąd nic nie stoi na przeszkodzie by sonda bojowa w ciągu trzech minut stała się platformą bardziej defensywną lub, na przykład, dronem szpiegowskim. - Odetchnęła powoli, zastanawiając się, co jeszcze dodać. Mogła o projekcie mówić i mówić - podobnie zresztą jak każdy z ich oddziału - ale nie miały na to czasu i, przede wszystkim, nie było potrzeby aż tak się rozwodzić. - Pracujemy nad tym projektem na Wiźnie - dodała więc tylko w ramach podsumowania. - Aktualnie mamy pięć AMSU, oddział zaś składa się z sześciu żołnierzy łącznie ze mną. Podlegamy pod porucznika Borysa Gorianov oraz bezpośrednio pod kontradmirała Kamowskiego.
Jeśli Blackley nie chciała dopytać o nic więcej, resztę lotu Rebecca spędziła w ciszy, podpinając AMSU na chwilę do zasilania myśliwca - by sonda nie traciła baterii zanim faktycznie nie ruszą w teren - i kręcąc nim kółka na wolnej przestrzeni. Nie uruchamiała jeszcze kamery sondy - opierając się na słowach turianki, nagrywanie czegokolwiek we wnętrzu myśliwca z pewnością nie byłoby mile widziane.
Gdy zsyp - ich droga wejścia - znalazła się już w ich polu widzenia, Dagan odetchnęła cicho i rozprostowała plecy. Przestała bawić się AMSU, zamiast tego aktywując na omni-kluczu podstawowe komendy hakujące. Nie zamierzała zlecać sondzie czegoś, co sama mogła wykonać szybciej - a otwarcie śluzy należało właśnie do takich czynności. AMSU były świetne, to jasne, ale Dagan bez dozy skromności musiała stwierdzić, że jej umiejętności są lepsze. Po prostu.
A potem zaczęto do nich strzelać.
Pod nogami Rebeki przeturlała się dziewczyna, której z pewnością nie powinno tu być - pdoporucznik nie przypominała sobie, by była częścią ich zespołu, a biorąc pod uwagę liczebność ich grupy raczej trudno było o kimkolwiek zapomnieć. Czerwonowłosa nie miała jednak czasu się nad tym zastanawiać, zmuszona uchylić się przed AMSU, które nagle straciło stabilność lotu, przegrywając z siłą ciążenia przy gwałtownych manewrach.
Gdy znaleźli się przy śluzie, od razu wzięła się do pracy. Obca na pokładzie nie interesowała jej - a przynajmniej nie teraz. Nie czekała też na rozkazy Blackley. Wiedziała, co ma robić i nie zamierzała tracić czasu. Mrużąc oczy, skupiła się na omni-kluczu i wyświetlanych przez narzędzie komunikatów. Ufała swojemu sprzętowi - i samej sobie. Podpinając się pod systemy statku, wyłączyła się niemal zupełnie na wszystko, co działo się wokół. Ona miała swoje zadanie, więc całą resztą - łącznie z ochroną jej własnej dupy - powinny zająć się Santus i Blackley.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 15:55

Porucznik miała okazję wysłuchać zarówno sprawozdania swej podkomendnej odnośnie Szarańczy i kiwnęła jedynie głową na jej tłumaczenia, nie wchodząc przy tym w dalsze szczegóły. Już samo słowo "prototypowe" na samym początku jej wypowiedzi włączyły w jej głowie ostrzegawcze lampki, które połączyły się szybko z niechęcią generała co do użycia większej ilości dronów, mimo sugestii Dagan. Nie wiedziała na ile projekt był tajny lub tajnym nie był, szczególnie, że podporucznik mówiła o tym całkiem otwarcie, ale stwierdziła, że nie ma co drążyć tematu. Nauczenie się obsługi tego sprzętu zajęłoby jej i tak zbyt dużo czasu gdyby coś się Dagan stało, a teraz przynajmniej miała jakikolwiek wgląd odnośnie sprzętu jaki mieli używać podczas tej misji. O wiele bardziej interesującym zaś faktem było, że zostali dopuszczeni na pokład tajnego myśliwca Hierarchii. Co w nim tajnego było? Na pierwszy rzut oka trudno było jej powiedzieć, ale uznała, że warto będzie przyjrzeć się temu bliżej. Niestety nawet jeśli chciała uruchomić na swoim omni-kluczu skanowanie okrętu, to nie miała na to wiele czasu gdyż zaczynali się zbliżać do Mothershipa i szybko okazało się, że nie będzie to gładkie podejście.
- Mam nadzieję, że prototypowa i tajna konstrukcja tego pojazdu zakłada w nim brak możliwości jego zestrzelenia. - Powiedziała chłodno, a nawet z nutką pewnej kąśliwości. Nawet jeśli dzikie manewry obronne w wykonaniu turianki przeciwko systemom GARDIAN okrętu zrobiły jakiekolwiek wrażenie na Elizabeth to nikt z pewnością by tego po niej nie zauważył. Tak samo jak była chłodna i profesjonalna, gdy pouczała przed przybyciem na miejsce zbiórki podporucznik Dagan i tak jak zachowywała się jak rasowy żołnierz przy odprawie, tak i teraz wyglądała jakby widmo niechybnej śmierci w przestrzeni kosmicznej i potencjalnego podchodzenia żołądka do gardła porucznik sprawiły, że wyraz jej twarzy zmienił się jedynie do czegoś co można było odkreślić mianem lekkiego poirytowania. Pytaniem było więc co musiałoby się stać żeby faktycznie w chłodnej i wyniosłej Brytyjce faktycznie wywołać uczucie prawdziwego poirytowania. Wyrzucenie ją w przestrzeń kosmiczną po zniszczeniu myśliwca pilotowanego przez rzekomo najlepszego pilota jakiego Hierarchia miała do swojej dyspozycji czy pasażer na gapę, który właśnie wypadł z przestrzeni magazynowej wprost pod ich nogi? To ostatnie zdecydowanie wywołało reakcję, gdy obie brwi Blackley momentalnie wystrzeliły ku górze w geście niemalże całkowitego zaskoczenia. Wyglądało zresztą na to, że nie tylko ona była zaskoczona, niestety nie mieli wiele czasu. Około minutę na otwarcie śluzy powietrznej w trakcie której trzeba było podjąć decyzję co zrobić z pasażerem na gapę.
- Zidentyfikuj się! - Powiedziawszy to wyciągnęła pistolet i wycelowała w Annabelle.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 18:10

Nie tak sobie wyobrażała luksusy lotów kosmicznych ale najwyraźniej wojskowi - a może po prostu turianie? - mieli w tym względzie inne zdanie. W ładowni było ciasno i niewygodnie, od zgiętej, wciśniętej między jedną ze skrzynek a ścianę ładowni pozycji bolały ją już plecy i ścierpła noga. “Gdy stąd wyjdę przez pół dnia będę kuśtykać” - pomyślała niemal ze złością. Fakt, że znajdowała się tu na nielegalu, w dodatku w ładowni myśliwca a nie w jego kokpicie niewiele w jej nastawieniu zmieniał. Bo z drugiej strony - kto to widział, żeby takie ciasne ładownie robić? Czy ci turianie nic nigdy ze sobą nie wożą? I ten hałas silników - wyjdzie głucha, kulawa i posiniaczona od tych gwałtownych zwrotów i zakrętów... Przez ten przeklęty jęk i ryk silników znajdujących się zapewne gdzieś w pobliżu nic nie mogła nawet podsłuchać z wymiany zdań na pokładzie myśliwca - słyszała głosy, ale na tyle zagłuszone i zniekształcone, że nie rozumiała nic z tego o czym mówili ich właściciele. Było to dodatkowo irytujące i frustrujące, jakby celowo ktoś chciał ją odciąć od informacji. Każde teraz wypowiedziane zdanie mogło być na wagę złota - mogli próbować komunikować się lub wręcz prowadzić dialog z załogą Mothershipa, mogli ustalać szczegóły lądowania i kroki, które będą chcieli podjąć po abordażu... Wiedza o tych “szczegółach” mogłaby ułatwić Annabelle wydostanie się z ładowni po lądowaniu i ułatwić ewentualne dołączenie do zespołu marines, a tu taki los...

Omni rozjarzył się przychodzącym połączeniem od szefa i kobieta uśmiechnęła się mimo woli. Tak, decyzja była ze wszech miar prawidłowa, wolała nie ryzykować natychmiastowego zawrócenia myśliwca do doków, w której czekaliby już żołnierze by ją aresztować i pogrzebać wszelkie nadzieje na udany reportaż.

- Tak, jestem w ładowni myśliwca który ma dokonać abordażu - odpowiedziała szybko - Będę przesyłać co tylko się da, Manuel i Quinta mają siedzieć na zmiany, 24/7 czekać na sygnał ode mnie, a potem segregować i obrabiać materiał. Całość chcę żeby trafiała bezpośrednio do pana do selekcji, szefie.

Już widziała oczyma wyobraźni te “Breaking News” i zajawki puszczane w prime time kanałów informacyjnych. Jeśli dobrze sprzeda temat a dostarczane przez nią zdjęcia będą wystarczająco szokujące i ciekawe, przykują widzów do odbiorników na długi czas a o niej samej będzie w świecie dziennikarskim głośno. Nareszcie. Ta cała Nigley będzie z gryźć palce z zadrości. A Wong po powrocie Annabelle będzie mogła jej buty czyścić. Te nudne, ckliwe doniesienia serwowane przez Emily o polityce korporacyjnej i machlojach na wysokim szczeblu będą jak opowiastki dla przedszkolaków...

Los był zdecydowanie coraz bardziej przeciwko dziennikarce. Gdy myślała, że niewygody podróży osiągnęły już apogeum, nagle statkiem zaczęło miotać na wszystkie strony, jakby jego pilot był niespełna rozumu. Gwałtowne przeciążenie rozpłaszczyło ją w jednej chwili na boku pobliskiej skrzyni, która poddała się i przesunęła nieco, a żołądek kobiety podszedł do gardła grożąc niespodziewanymi nudnościami. Sekundę później przeciążenie zmieniło kierunek, a skrzynie ruszyły w jej kierunku, próbując rozsmarować Annabelle na ścianie ładowni - i gdy dziennikarka już zaczęła się obawiać, że do siniaków, ścierpniętych nóg i głuchoty będzie mogła dopisać połamane kończyny i potrzaskane żebra, ściana za nią gwałtownie ustąpiła, a Annabelle z impetem i w akompaniamencie soczystej wiązanki rynsztokowych, portugalskich przekleństw wleciała w jakąś przestrzeń, wypełnioną światełkami, głosami i... postaciami?

- Annabelle Reguera... - odparła machinalnie słysząc pytanie turianki, starając się wygramolić spod jednego z foteli, pod który poleciała, jednak gwałtowne manewry myśliwca jej tego nie ułatwiały. Gdy w końcu stanęła w miarę prosto i spojrzała przez przednią szybę, dostrzegła zbliżający się ku nim, zawieszony w przestrzeni kształt statku oraz wiązki laserów próbujących co chwila docięgnąć myśliwca. Zrozumiała od razu przyczynę nagłych zmian kursu i manewrów myśliwca - turianka robiła co mogła, by dolecieć do celu w jednym kawałku.

Kolejne szarpnięcie myśliwcem sprawiło, że dziennikarka poleciała wstecz, trafiając prosto na siedzisko jednego z foteli, ale natychmiast nad nią wzniosła się aktywowana jednym dotknięciem omni sonda, kierując swój obiektyw w stronę stanowiska pilota i widoku za oknem. Annabelle nie zdążyła nawet sprawdzić, czy obraz jest dobrze skadrowany, starając się mimo kolejnych manewrów pozostać w fotelu uniosła głowę i dostrzegła wycelowany w siebie pistolet Blackley.

- Nie no, bez jaj... - warknęła - Przecież już się przedstawiłam! Annabelle Reguera, Sieć Informacyjna Przymierza! Proszę opuścić broń, nie mam wrogich zamiarów, pani... - spojrzała na oznaczenie stopnia na mundurze celującej w nią ludzkiej kobiety. Tak, to zawsze była jej słaba strona. Może przed misją powinna sobie przypomnieć jakie rangi odpowiadają jakim symbolom, ale... były ważniejsze sprawy. Teraz postanowiła działać na ślepo i strzeliła pierwszym, co jej przyszło do głowy - ...pani sierżant. Chyba, że chce pani, żeby wiadomości wyemitowały dziś wieczorem jak pani do mnie strzela - wskazała na sondę, która odwróciła się w kierunku żołnierki i której obiektyw teraz wpatrywał się prosto w Blackley.

- Jestem tu jako wsparcie ze strony mediów, by udokumentować waszą heroiczną misję i poświęcenie podczas badania tego tajemniczego statku i odkrywania jego sekretów - dodała jeszcze szybko, mając nadzieję udobruchać kobietę. Ostatnie czego pragnęła to skłócić się teraz z ludźmi, z którymi - jeśli los pozwoli - przyjdzie jej wejść na pokład tajemniczego statku-widmo.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Elizabeth Blackley
Awatar użytkownika
Posty: 59
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:16
Miano: Elizabeth Blackley
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Sztabowy
Postać główna: -
Lokalizacja: -
Kredyty: 19.805

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 18:43

- Innymi słowy jesteś cywilem i obywatelką Przymierza, która bez autoryzacji i klauzul tajności wkradła się na okręt Hierarchii w trakcie misji bojowej. Jeśli będziesz miała szczęście i przeżyjesz misję, to wylądujesz w rękach turiańskiej żandarmerii i czeka cię kilka lat więzienia. Jeśli będziesz mieć pecha, to zostaniesz posądzona o szpiegostwo na rzecz Przymierza. Tyle w tym dobrego, że szpiegów się wymienia. Niestety ty na szpiega nie wyglądasz i nikt cię wymieniać nie będzie chciał. - Elizabeth przypatrywała się jeszcze w nią kilka sekund intensywnie nim przypięła pistolet do magnetycznego zamka przy pancerzu i sprawdziła czas. - Podporuczniku, czterdzieści sekund. Ruchy. - Powiedziała przez ramię i sięgnęła po hełm, który założyła na głowę. Dało się usłyszeć krótki syk, gdy nastąpiło uszczelnianie go z resztą pancerza.
- Wchodzimy do środka przez śluzę za jakieś pół minuty jeżeli systemy GARDIAN do tego czasu nas nie zestrzelą. Ty, panno Reguera, idziesz z nami. Z dwojga złego wątpię, że porucznik Santius pozwoliłaby ci zostać na jej okręcie, a poza tym lepiej cię mieć na oku skoro już się tu zdołałaś wkraść. Wyłącz tego drona albo go spalę. - Dodała jeszcze na sam koniec, a jej omni-klucz zaświecił się jakby faktycznie miała zamiar coś zrobić jej maszynie. Przez wizjer hełmu z pewnością trudno było ocenić czy groźba była faktyczna, ale do tej pory sama dziennikarka mogła dostrzec, że jej próba zastraszenia jaką rzuciła w stronę kobiety odnośnie "strzelania do dziennikarki na oczach widzów" nie wzbudziła w "sierżancie" przesadnej reakcji. Prawdę mówiąc nie wywołało żadnej poza faktycznym opuszczeniem broni, ale trudno było powiedzieć czy to było spowodowane jej próbą szantażu czy ocenieniem ją jako braku zagrożenia.
- Opór na statku niewiadomy. Trzymaj głowę nisko, staraj się nie wchodzić w linię strzału i rób co mówimy, a może będziesz miała okazję oglądać świat zza krat. Pytania?
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 19:24

- Bojowej? - prychnęła w odpowiedzi - Bez przesady, gdyby chodziło o misję bojową to Przymierze i Hierarchia wysłałyby prawdziwych żołnierzy a nie dwójkę... - dopiero teraz dostrzegła Rebeccę - przepraszam, trójkę straceńców. A jak z was zrobię w reportażu bohaterów to jeszcze jakieś medale i uściski dłoni generalicji zarobicie... więc jak, współpraca? - zerknęła na nakładającą hełm żołnierkę i puściła do niej oko, choć spod szyby i przyłbicy jej własnego hełmu mogło to nie być widoczne.

- Na szpiegostwo z mojej strony proszę nie liczyć za bardzo, pani sierżant. Moją pracę ciężko nazwać szpiegowaniem gdy to, co rejestruję oglądają miliony widzów wiadomości. I proszę się uśmiechnąć. Będzie pani sławna! Z drugiej strony zdecydowana polityczna poprawność jak widzę... Girl power!

Na ostrzeżenie o ryzyku utraty sondy zmarszczyła brwi i przywołała ją do siebie, a po chwili zastanowienia dezaktywowała. W sumie nie była w stanie stwierdzić, czy ta wojskowa wariatka naprawdę zrobi co obiecała, a lepiej było nie ryzykować przydatnego urządzenia. Zresztą, kobieta rzucała rozkazy na lewo i prawo zatem mogła być dowódcą tego “oddziału straceńców” - warto było zatem trzymać się blisko niej. Rozkazami się nie przejmowała aż tak - jako dowódca zdecydowanie powinna wydawać je swoim ludziom, a co do samej Annabelle... no cóż. Ona była cywilem, więc mogła się podporządkować... a mogła i nie.

Przełączyła się na kamerę w hełmie, zapinając pasy w swoim fotelu i wyciągając szyję by dojrzeć (i nagrać) jak najwięcej tego, co widać było w kokpicie i przez przednią szybę.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

27 gru 2021, o 23:21

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”