W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

[Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

30 mar 2022, o 19:47

Przez całą drogę wsłuchiwała się w słowa Tevario, ale wciąż nie mogła pozbyć się wrażenia, że otaczająca ją rzeczywistość nie jest prawdą - że jest jakimś snem, majaczeniem, ułudą czy hologramem mającym wybadać ją i jej reakcje, albo będącą po prostu czyimś ponurym żartem. Mimo to rozglądała się ciekawie po okolicy podziwiając ulice i budynki, albo zwracając uwagę na wskazywane przez Dominica miejsca szczególnej uwagi. Nie komentowała jednak ani nie dodawała nic od siebie starając się nie przerwać monologu mężczyzny i licząc, że ten udzieli odpowiedzi na jej wcześniejszą serię pytań. Tak też się z grubsza stało, Tevario zachwalał okolicę i styl życia na planecie jak przewodnik turystyczny i z czasem dziennikarka zaczęła się zastanawiać, czy jego funkcja “sekretarza rządu” nie jest szumną i oficjalną nazwą dla takiej właśnie roli. Nadstawiła ucha ze szczególną uwagą, gdy mężczyzna wyjaśniał w miłych słowach, że obie z Ledeią są tutaj uziemione i mogą zapomnieć o powrocie do domu - przynajmniej dopóki nie odnajdą sposobu, by zdobyć jedną z masek i znaleźć się w pobliżu “orba” albo nakłonić kogoś, by je odtransportował. Na pierwszy rzut oka miejsce wydawało się miłe, nie były skrępowane i miały względną wolność, ale ich nowe miejsce pobytu było wygodnym i sympatycznym, ale jednak więzieniem. ”Klatka o złotych prętach” - przemknęło jej przez głowę.

W drodze szczególną uwagę poświęciła mijanemu pomnikowi, starając się przyjrzeć mu w miarę dokładnie. Trzymający w dłoni orba mężczyzna sprawiał wrażenie lidera, przywódcy, a pozostałe, mniejsze postaci klęczące u jego stóp i wyciągające ręce mogły prezentować wyznawców bądź obywateli w wyrazie uwielbienia, ale równie dobrze mógł być to gest rozpaczy i błagania by pozwolił im dotknąć kuli i wydostać się - w jakiś allegoryczny sposób odniosła obserwowany obraz do swojej sytuacji i nagle uśmiech zniknął jej z ust, a brwi ściągnęły się w grymasie. Opanowała się jednaki szybko i gdy Dominic w swojej opowieści po raz kolejny obejrzał się do tyłu nawiązując z nią kontakt wzrokowy, na jej twarzy gościł już ponownie jeden z jej “profesjonalnych” uśmiechów.

Gdy dotarli na miejsce, przez chwilę przyglądała się domkowi który został jej “przydzielony”. Jeszcze nigdy nie miała domku, zazwyczaj mieszkała w wynajętych pokojach, później apartamentach, ale zawsze były one jedynie częścią większego budynku - nawet na Terra Nova, gdzie podobnie jak tutaj niebo było błękitne a powietrze nie miało tej charakterystycznej, niemal niewyczuwalnej woni recyklingu i regeneracji. Tymczasem tutejsza sceneria wyglądała jak tereny podmiejskie z folderów reklamowych czy starych widów z końca XX i początków XXI wieku na Ziemi - pudełkowa, szeregowa zabudowa, biały płotek i tylko brakowało jakiegoś zaparkowanego krążownika szos na podjeździe. Zaprowadzona do domu, otworzyła drzwi otrzymaną wcześniej kartą i weszła do środka - naturalnie rozglądając się ciekawie, ale zwiedzanie zostawiając sobie na później, gdy będzie już sama z Ledeią. Podała mężczyźnie dłoń na pożegnanie, przytrzymując ją jednak chwilę dłużej w uścisku.

- Dziękuję za miłe towarzystwo, panie Tevario - obdarzyła go kokieteryjnym uśmiechem, trajkocząc i wdzięcząc się do niego - Jeśli będzie pan w pobliżu, zapraszam na kawę albo na pogawędkę... Albo wie pan co? Chciałabym uświętować tak niecodzienną sytuację i możliwość rozpoczęcia nowego życia na Uranosie, a obawiam się, że pan i Ledeia są jak na razie moimi jedynymi znajomymi tutaj... Często macie tutaj takich nowych gości jak ja i moja przyjaciółka? Zapraszam zatem pana na odświętną kolację. Pojutrze? Będzie panu pasować? Naturalnie zapraszam pana z małżonką, ja ze swojej strony postaram się do tej pory nieco bardziej zorientować w okolicy i przygotuję coś pysznego. I jakieś drinki... Wino? Burbon? Ma pan jakieś preferencje?

Wymieniwszy ostatnie słowa pożegnania, zamknęła drzwi i odwróciła się do Ledeii, a uśmiech z jej twarzy zniknął po kilku sekundach jak starty. Teraz pozostała jeszcze jedna rzecz do zrobienia - wysondowanie samej turianki. Do teraz - czy to jeszcze wcześniej w szpitalu, czy podczas drogi - wydawała się zadowolona z życia i optymistyczna, ale Annabelle musiała wiedzieć, czy jest to tylko gra pozorów, pod którą Santus skrywa jakieś mroczniejsze uczucia i tajemnice, czy ją po prostu “kupili” i pięcioletni okres osamotnienia na Palavenie Dwa sprawił, że kobieta duszę i ciało oddała tej nowej społeczności. Bo Annabelle nie planowała zostać tutaj ani dnia dłużej niż to było konieczne. To było jak sen, ale wciąż podświadomie czuła, że gdzieś pod kolorową i bajkową jego warstwą czają się demony koszmaru, które tylko czekają by zostać uwolnione.

- Zatem zostałyśmy sąsiadkami? - rzuciła do Ledeii neutralnie, ruszając na oglądanie domu - Twój dom jest taki sam? Znaczy rozkład. Oprowadzisz mnie? W szpitalu przeglądałam lokalny ekstranet i znalazłam mapy miasta. Pokażesz mi, gdzie się znajdujemy? Będę musiała znaleźć jakieś sklepy, rozejrzeć się po okolicy... - westchnęła teatralnie, jednocześnie aktywując swój omni i wpisując tekst “Czy ktoś nas podgląda albo podsłuchuje? Możemy bezpiecznie rozmawiać?”, po czym podsunęła ekran turiance, żeby dla ewentualnych obserwatorów wyglądało to tak, jakby faktycznie pokazywała przyjaciółce mapę - Albo chociażby ten bank, żeby założyć konto. I znaleźć pracę... - zerknęła w oczy Ledeii, starając się wyczytać jej emocje i reakcję na pytanie na wyświetlaczu. Skasowała szybko wiadomość i wstukała następną - "Nadal chcesz wracać, czy tu zostajemy?"
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

3 kwie 2022, o 15:56

Rebecca

- Zaraz - spojrzał na omni-klucz kobiety. - To przecież niemożliwe.
Wstał, przeszedł się kawałek w te i z powrotem w taki sposób, że Rebecca przez moment znów była pewna, że mężczyzna ucieknie do kokpitu i zabarykaduje się na amen. Z drugiej strony natłok informacji, jaki w niego uderzył po dłuższym czasie braku kontatku skądkolwiek, mógł go wyraźnie przytłoczyć.
Nie uciekł, zatrzymał się tuż przed kulą i trącił ją czubkiem buta.
- To tego wina - powiedział przyglądając się przez chwilę urządzeniu, jakby bał się, że zostanie zaraz wciagniety do środka. Wreszcie z rezygnacją westchnął i podszedł do Dagan wyciągając dłoń.
- Jestem Pike - powiedział przepraszająco spoglądając na podporucznik, wyraźnie chcąc dać jej do zrozumienia, że nie bez powodu nie przedstawił się wcześniej. - Chorąży Thomas Pike, SSV Montbard.
Rebekę mogło teraz olśnić. Faktycznie zdjęcia przekazane jej i Blackley na początku misji ukazywały na kadłubie statku napis "Mont", ale był on tak zatarty, że ciężko było odgadnąć pełną wersję tego co tam było napisane. Prawdopodobnie właśnie stąd wzięła robocza nazwa Mothership, którą ktoś dopowiedział do całej tej historii.
Chorąży uważnie przysłuchiwał się historii opowiadanej przez podporucznik, po czym pokręcił tylko głową.
- Nie pamiętam, dzienniki pokładowe tego nie zawierają, ponieważ dowództwo przeprowadziło akcję bez konsultacji z generalicją - wzruszył ramionami. - To oznacza, że nie dowiemy się niczego. Poza tym poczekaj, skoro minęło trzydzieści lat to czy ja... czy ja nie powinienem się zestarzeć?
Nie był w tak wielkim szoku jak można było zakładać, że mógłby być po takiej informacji. Wciąż gdzieś dało się zauważyć niedowierzanie w jego wyrazie twarzy, ale poza tym zachował spokój. Być może uznał, że skoro Dagan nie próbowała go ani zabić, ani zmusić do dotykania kuli, prawdopodobnie nie stanowi większego zagrożenia.
- Nie wiem o innych, nie wychodzę w ogóle zza sterów, ewentualnie do hydroponiki - pokręcił głową znów zerkając na kulę. - Widziałem jak to się porusza po pokładzie, kilka razy stało przy wejściu do kokpitu, ale nie patrzyłem na to. Widziałem jak inni patrzą, dotykają i znikają. Wtedy, przy abordażu, grupa uderzeniowa przyniosła tylko jedną taką kulę.
Thomas zamilknął na moment i podszedł do panelu sterowania, uruchomił kilka protokołów, których Dagan ze swojej perspektywy nie mogła dostrzec, ale po chwili w miejscu gdzie stali zapaliło się światło, a konsola dowodzenia na środku błysnęła i ukazała się mapa galaktyki.
- Mówili różnymi językami, jeśli o to pytasz, ale omni nie miał problemu z przetłumaczeniem tego, porozumiewali się ze sobą bełkocząc coś o utopii najwyższego, ratunku dla wybranych - pokręcił głową. - Też mi ratunek. Właśnie tak, mieli dokładnie takie maski, tylko... stroje bardziej, hm... bardziej nowoczesne, nie takie szmaty jak na tym nagraniu.
Podszedł do stołu i oparł się o niego przyglądając galaktycznej mapie. Rebecca mogła zauważyć, że ta wyświetlana tutaj nieco różni się od tych, które ona znała. Zdecydowanie była przestraszała.
Na propozycję wpuszczenia do środka żołnierzy i naukowców mężczyzna wzdrygnął się. Myślał dłuższą chwilę i podporucznik wydawało się, że jednak zdecyduje się rozstrzelać każdego, kto będzie próbował zbliżyć się do statku. Po chwili jednak wypuścił głośno powietrze z płuc.
- Skoro wojna się skończyła, chciałbym zobaczyć się z rodziną. Mówisz, że minęło trzydzieści lat, to oznacza, że ja postarzałem się zaledwie o dwa lata, a moja żona... - westchnął jakby to znów go przytłoczyło. - W porządku, ale mam kilka warunków. Wpuszczamy tylko Przymierze, bez turian. Po drugie musisz mi obiecać, że kula zostanie zniszczona, że nie będą chcieli jej badać, włączać, sprawdzać, bo historia znów się powtórzy. Obiecaj mi to.
Annabelle

Dominic bez większego oporu przystał na propozycję Annabelle, skłonił się nisko i odszedł do skycara, który przywiózł tutaj wszystkich. Reguera została sam na sam, w swoim nowym domu wraz z Ledeią. Turianka z ciekawością przyglądała się wystrojowi.
- Tak, na to wychodzi, mój dom jest zaraz przy twoim - uśmiechnęła się szeroko, po czym pokiwała głową potwierdzająco. - Tak, na pierwszy rzut oka wyglądają niemal identycznie. Wystrój mamy trochę inny, zupełnie jakby ktoś, kto to robił siedział w mojej głowie. Wszystko jest idealnie dopracowane, co do milimetra i nawet trafiło w mój gust. Parę domów dalej mieszka rodzina asari z dzieckiem, widziałaś kiedyś dziecko asari? Jest cudowna! Poza tym w większości jednak znajdują się tutaj ludzie. Chętnie pomogę ci z okolicą, pokaż.
Zerknęła przez ramię na omni-klucz Annabelle. Przez kilka chwil na jej twarzy gościła konsternacja, aż wreszcie turianka w milczeniu wyciągnęła palce i dotknęła nimi klawiatury. "Tak, w ścianach są korytarze, a obrazy mają przesuwane oczy." Spojrzała porozumiewawczo na Reguerę po czym wybuchnęła perlistym śmiechem.
- Daj spokój Ann. Wiem, że to wszystko wydaje się podejrzane, albo... nie wiem, zbyt piękne, ale tu naprawdę jest super - powiedziała ciągnąc za rękę dziennikarkę wprost do salonu, który z kolei miał wyjście na taras i niewielki ogródek. Otworzyła drzwi i zaprosiła gestem kobietę na zewnątrz. Przechodząc przez salon, Reguera wyraźnie mogła zauważyć, że wszystko faktycznie wyglądało tak, jakby projekt wyjął ktoś prosto z jej głowy. Było to równie miłe co niepokojące.
Ledeia wskazała Annabelle jedno z rozkładanych, podszywanych delikatnym materiałem krzeseł wypoczynkowych. Sama usiadła na drugim i przymknęła oczy, wyciągając twarz ku słońcu.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że możesz mieć mętlik w głowie - zaczęła, nie otwierając oczu. - Pojawiłyśmy się tutaj nagle, wbrew własnej woli. Potem ta cała akcja ze szpitalem, w którym nikt nie chce odpowiadać na twoje pytania. To nie buduje zaufania, nie wspominając już o transfuzjach.
Otworzyła oczy i spojrzała na Annabelle.
-Pytałaś dlaczego nie było mnie w szpitalu. Byłam, też miałam przetaczaną krew, ale mój organizm przyswoił to szybciej niż twój - powiedziała. - Wspomnę ci tylko, że ja byłam jeszcze bardziej spanikowana. Nie miałam nikogo, kto byłby na tyle zaufanym człowiekiem, żeby wprowadzić mnie w to wszystko. Jak widzisz jednak nie próbuję w panice wydzierać nikomu dostępów do orbów i wracać na Palaven.
Za niskim ogrodzeniem po drugiej stronie zaczynał się mały lasek, w głębi którego, można było dostrzec przechadzające się leśnymi ścieżkami osoby. Tu ktoś uprawiał jogging, tam jakaś para szła śmiejąc się i dyskutując energicznie. Popołudnie było naprawdę przyjemne i gdyby nie fakt, że Reguera wciąż mogła mieć z tyłu głowy oderwanie od swojego świata, wszystko byłoby sielankowe.
- Wiesz dlaczego mam taką pracę? - odezwała się niespodziewanie Santus. - Dlaczego nie jestem, nie wiem, żołnierzem, ba! Pilotem myśliwca? Byłam najlepsza na Palavenie. As przestworzy porucznik Ledeia Santus. Oni tutaj nie mają myśliwców. Nie maja wojska, ba, nawet nie mają policji. Tutaj nie ma potrzeby do stanowienia takich instytucji rozumiesz? To miasto to stolica. Takich jest tutaj więcej, ja jeszcze nie wiem wszystkiego, ale próbowałam się dowiedzieć jak najwięcej zanim dojdziesz do siebie, żeby móc ci to wszystko przedstawić.
Podniosła się wspomagając się od podłokietniki i poprawiła na krześle przez moment milcząc i obserwując otoczenie.
- Przez całe życie słuchałam tylko rozkazów, najpierw ojca, potem dowódców - powiedziała patrząc w dal. - Tutaj tego nie ma, wreszcie ktoś mnie docenia za to, że jestem, nie za to, że coś zrobiłam. Rozumiesz? Ja... ja nie chcę stąd odchodzić Annabelle. Naprawdę nie chcę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

3 kwie 2022, o 17:16

Czekała cierpliwie, podczas gdy mężczyzna sprawdzał jej słowa. To zrozumiałe, że był w szoku. Właśnie powiedziała mu, że wskutek działania niezrozumiałej, obcej technologii zgubił gdzieś trzydzieści lat. Byłaby zaskoczona, gdyby go to nie ruszyło. Otrząsnął się jednak szybko - może nie całkiem, wystarczająco jednak, by dalej z nią rozmawiać. Na ten moment jej to wystarczyło.
Uścisnęła dłoń chorążego i skinęła głową, gdy się przedstawił. Sama podała mu już swoje miano, nie widziała więc powodu, by je powtarzać. Odnotowała za to w głowie nazwę statku. SSV Montbard. A więc coś już wiedzieli.
Przyglądała się Thomasowi uważnie, gdy mówił. Na wzmiankę o brakach w dziennikach pokładowych skrzywiła się lekko. To byłoby za proste, co? Cóż, nieistotne. I tak potrzebowali tego statku i wszystkiego, co mogliby na nim znaleźć. Odpowiedzi, jeśli jakiekolwiek się gdzieś kryły, to z pewnością tu, na pokładzie.
Pike nie potwierdził wprawdzie na sto procent, że nie znajdą tu żadnej dodatkowej aktywnej kuli, Rebecca uznała jednak, że i tak potrzebują tu zespołu. Była zdolna, ale nadal była tylko człowiekiem. Eksploracja całego okrętu - nawet, jeśli osiągalna - dla niej samej byłaby niesamowicie czasochłonna. I ryzykowna. Podsumowując, z pewnością nie byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Gdy Thomas wyświetlił mapę, Dagan podniosła się z ziemi i zbliżyła do panelu. To z pewnością nie była mapa, na której obecnie pracowali. Brakowało jej... Cóż, odkryć, jakie dokonały się w ciągu minionych trzydziestu lat. Podporucznik westchnęła cicho, nie komentując.
Utopia najwyższego, ratunek dla wybranych.
Parsknęła cicho, gdy mężczyzna przytoczył słowa nieznanych agresorów.
- To brzmi jak mantra Świadków Jehowy - pokręciła głową, nie kryjąc gorzkiego rozbawienia. Dokładnie tego teraz potrzebowali, uzbrojonych fanatyków, którzy jakimś cudem opanowali - opracowali? - nieznaną innym technologię.
Wreszcie, gdy Pike zgodził się na wpuszczenie żołnierzy, spojrzała na chorążego uważnie i skinęła głową, przytakując bez zająknięcia:
- W porządku. - To zabawne, jak wiele kłamstw mogło kryć się w tych dwóch słowach. Jeśli chodzi o turian - sama Rebecca nie widziała problemu w tym, by na razie na pokład weszli tylko ludzie. Oczywiście, problem z pewnością będą widzieć w tym sami turianie, ale to już nie jej broszka. Ona zamelduje tylko, na co dostała zgodę i to jej przełożeni będą musieli to załatwić. Jeśli chodzi jednak o kulę...
Dagan nie miała złudzeń. W momencie, w którym ludzie bądź turianie położą na kuli swe łapska, nie będzie mowy o jej zniszczeniu. Na pewno będą ją badać, na pewno będą ją włączać. Z ciekawości, ale także dlatego, że dziwne urządzenie zeżarło dwie osoby. Niezależnie, jakie motywy będą kierowały poszczególnymi jednostkami, Rebecca wątpiła, by ktokolwiek od tak postanowił zniszczyć tę obcą technologię.
A jednak obiecała Thomasowi, że ją zniszczą, bo wiedziała, że jeśli tego nie zrobi, będą tkwili w miejscu. A nie mogli. Nie mieli na to czasu.
- W porządku - powtórzyła, kiwając głową. - Sami ludzie. A kula... Obiecuję. - Wzruszyła ramionami. - Nie pozwolimy, by wszystko się powtórzyło. - Odetchnęła powoli. - Skontaktuję się z dowódcą przez systemy okrętu, jeśli pozwolisz. Nam urwało łączność - oświadczyła na koniec, tym samym przypieczętowując najświeższe ustalenia i, jeśli Pike faktycznie jej na to pozwolił, podeszła do konsoli łączności, by wywołać generała Reyesa i przekazać mu ustalenia poczynione z Thomasem.
Czyżby chociaż jedną rzecz mogli uznać za załatwioną?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

5 kwie 2022, o 18:22

Przeczytała wiadomość wpisaną przez Ledeię i w pierwszej chwili poczuła zimny dreszcz na karku - trwało to jednak może z sekundę. Tyle czasu wystarczyło, by zrozumiała drugie dno odpowiedzi i jej właściwy przekaz - wówczas odwróciła się do turianki i spojrzała na śmiejącą się serdecznie koleżankę.

- No faktycznie, śmieszne niesamowicie - odezwała się pozornie poważnym głosem, choć zaraźliwy śmiech Ledeii zaczynał już i ją samą bawić - Po prostu ubaw po pachy... - żartobliwie trąciła lekko biodrem wciąż roześmianą turiankę i ruszyła do wnętrza domu, rozglądając się ciekawie, ale jednocześnie słuchając Ledeii.

Domek był niewielki, ale funkcjonalny. Z korytarza prowadziło kilkoro drzwi - pierwsze kryły za sobą przestronną, wygodnie wyposażoną i jasną kuchnię której okna wychodziły na ulicę, kolejne - sypialnię z szerokim łóżkiem i przepastną szafą - garderobą, w której dałoby się pomieścić chyba pół sklepu odzieżowego. Po drugiej stronie znalazło się miejsce na niewielki, ale zaciszny i przytulny pokoik wyposażony w zajmujące przestrzeń od ściany do ściany biurko, biurowy fotel, puste w tej chwili półki i szafli i terminal komputera - oczyma wyobraźni Annabelle zobaczyła siebie samą, w ciepłych, pluszowych kapciach i szlafroku, z kubkiem parującej kawy w ręku, pracującą w domowym zaciszu nad kolejnym artykułem... O tak. Zdecydowanie dom spełniał jej potrzeby. Następnie urządzona w stonowanej kolorystyce łazienka z prysznicem i wreszcie, u szczytu korytarza odkryła znacznie większy niż poprzednie pokoje - salon, z wyglądającą na miękką i wygodną kanapą, przepastnym fotelem, niewielkim stolikiem kawowym i miękkim dywanem, który aż kusił i zapraszał by dać ukojenie zmęczonym stopom. Dziennikarka nie wahała się długo - szybkim ruchem uwolniła się od butów i ruszyła na bosaka w kierunku dywanu, po chwili rozkoszując się delikatnym łaskotaniem miękkich włosków na podeszwach stóp. Opadła na fotel zapadając się niemal w nim i spojrzała przez okno wychodzące na niewielki ogród ograniczony białym płotkiem - i na znajdujący się nieco dalej las i spacerujących jego skrajem ludzi. Nie dziwiła się zachwytowi Santus tym dziwnym światem. Był... inny niż wszystko co znała. Wydawał się spokojny, powolny, taki... bez pośpiechu. A jeżeli to, co ją w tej chwili otaczało było rzeczywistością a nie omamem, halucynacją czy efektem działania leków które podali jej w szpitalu...

- No dobra - odezwała się w chwili ciszy pomiędzy słowami Ledeii - Może i trochę spanikowałam - odwróciła się do swojej rozmówczyni, a na jej twarzy błądził zadowolony uśmiech. Przymknęła lekko powieki, oparła głowę na poduszce zagłówka i westchnęła - No i zwracam honor. Z tego domu mogłabym się nie ruszać na krok przez tydzień. Brakuje tylko kominka na chłodne wieczory i kieliszka wina w dłoni... - odpoczywając tak przez chwilę, wysłuchała kolejnych słów Ledeii - tym razem na temat jej pracy i braku zagrożeń. Otworzyła nagle oczy i usiadła, wyprostowana.

- Myślisz, że ten twój... jak mu było? Hank? Czy on pochodził z tego miejsca? Powiedz mi więcej o tym, co ci opowiadał. Mówiłaś coś o ludziach czczących... jakiegoś lidera, tak? To może być jakiś tutejszy władca, czy prezydent, czy jak oni go tam jeszcze inaczej będą nazywać... Czy to jego pomnik mijałyśmy taksówką? Zrobił na mnie dziwne wrażenie... Ale chętnie przyjrzałabym się mu z bliska. A może nawet spróbowała się spotkać z tym liderem? Myślisz, że to możliwe? Wywiad dla sieci SIP, nowa twarz w kolonii, inne spojrzenie na świat, zderzenie dwóch rzeczywistości... - uśmiechnęła się lekko - Ciekawe, czy by się zgodził?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

7 kwie 2022, o 21:16

Rebbeca
Kiedy Pike usłyszał zapewnienie Rebeki, na tematy, na których mu najbardziej zależało odetchnął głośno i odepchnął się od stołu, po czym ruszył w kierunku kokpitu. Trudno było mu się dziwić, że na pokładzie swojego statku nie chciał widzieć turian, dopiero co, w jego mniemaniu, toczył z nimi wojnę.
Chorąży wprowadził protokoły deaktywujące do systemów i już po chwili, na ekranach pojawił się nowy status. Rebecca mogła z łatwością zauważyć, że w momencie zmiany przez Pike'a gotowości bojowej, jednocześnie wróciła łączność. Tym samym podporucznik mogła bez przeszkód skontaktować się z dowództwem.
Tak jak przypuszczała, turianie wcale nie byli zadowoleni z przebiegu negocjacji. Za to Reyesowi nawet udało się wydukać coś na kształt podziękowań za misję, pomimo faktu, że Blackley skończyła na noszach, transportowana do szpitala polowego na Castellusie. Thomas za to, został również przetransportowany do szpitala i objęty ścisłym nadzorem oraz specjalnymi zarządzeniami dotyczącymi tajności. Dagan również została zobowiązania do zachowania tajemnicy wojskowej, pod różnymi groźbami, ale w obecnej sytuacji nie było się czemu dziwić. Zresztą i tak wszyscy, łącznie z naukowcami podeszli do tematu bardzo profesjonalnie. Bez zbędnych wybuchów ekscytacji i sensacji. Podporucznik nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nikt z Przymierza do końca nie uwierzył w opowieść zarówno jej, jak i chorążego Pike'a.
Zgodnie z kolejnym założeniem Dagan, po obszernym wytłumaczeniu co zrobiła kula, ponieważ jakoś trzeba było wytłumaczyć zniknięcie Ledei, naukowcy przejęli wynalazek, a ten niemalże w mgnieniu oka zniknął podporucznik z oczu, zabrany przez wyżej wymienionych.
Reyes dodatkowo wytłumaczył również w nieprzebranych słowach, aby Rebecca póki co nie mówiła turianom co się stało z porucznik Santus.
- Myśliwiec został zestrzelony, prawda? - zapytał na koniec długiego wywodu na temat tajności i zachowania poprawnych stosunków z Palavenem. - Zatem jego pilot też. Wszyscy to widzieliśmy, prawda?
Potem odszedł zostawiając podporucznik pod opieką lekarzy.
SSV Montbard tymczasowo otrzymał status jednostki pod ścisłym nadzorem Przymierza, tak więc wkrótce potem Rebecca została zabrana najbliższym transportem na Castellusa. Tam została nakarmiona i miała chwilę odpoczynku. W tym czasie, co było dość zaskakujące, nikt jej nie niepokoił.
Wkrótce potem w namiocie, w którym przebywała Dagan zjawił się oficer Przymierza informując ją radośnie, że w pod jego opieką (żeby nie powiedzieć kontrolą) Rebecca może wrócić na Wiznę, do swojego stałego przydziału.

Minęło około czterech miesięcy, kiedy do Dagan zgłosił się ten sam oficer, który eskortował ja na Wiznę.
- Podporucznik Dagan, działając z ramienia Przymierza mam rozkaz zawieźć panią z powrotem na Montbarda. Okazuje się, że pani doświadczenie i pomoc w pewnych kwestiach może okazać się nieoceniona - wyrecytował niemal jednym tchem. - Natychmiast.
Niewiele mając do powiedzenia, w jednej chwili Rebecca znalazła się z powrotem najpierw w promie, a kilkanaście godzin później na pokładzie statku, którego robocza nazwa brzmiała Mothership.
- Jest źle - powiedział oficer zanim przekroczyli próg statku. - Ta kula, mówiła pani, że jest wyłączona. Otóż wczoraj udało się ją włączyć naszym naukowcom. Nie do końca wiedzą jak, ale cały oddział badawczy zniknął, łącznie z generałem Reyesem. To już przestało być zabawne. Potrzebujemy dodatkowych informacji od pani, może uda się rozwiązać zagadkę tego urządzenia. Turianie już zaczynają węszyć, a sprawa nie może wyjść poza Przymierze.
Annabelle
- Hank - Ledeia przez chwilę wyglądała jakby próbowała przypomnieć sobie o czym Annabelle do niej mówi. Wreszcie klepnęła się znacząco w czoło, co w obecnej sytuacji może nawet nie do końca było na miejscu. - Tak! Przecież! Hank określał to miejsce jako Uranos, ale stwierdziłam, że bardziej jest to nawiązanie do ludzkiej mitologii, niż do konkretnego miejsca we Wszechświecie.
Zatrzymała się na moment, znów w pamięci szukając konkretnych faktów.
- Opowiadał o Uranosie, jak o utopii. Bez wojen, przestępstw, wzajemnej rywalizacji - powiedziała uśmiechając się. Przez krótką chwilę, na jej twarzy odmalowało się rozmarzenie. - Ci, którzy są nieuleczalnie chorzy i mogą być zaczątkiem pandemii, zostają odesłani do innych współrzędnych. Tak opowiadał Hank. Mówił też, że obywatele czczą Najwyższego, to właśnie ukazywał pomnik. Ten człowiek już nie żyje, ale krążą legendy, że wcale nie umarł, a jest zahibernowany w podziemiach ratusza. Obecnie Uranos podzielony jest na mniejsze delegatury, którymi zarządzają przedstawiciele rządu. Każda delegatura ma osobnych przedstawicieli, wybieranych przez ludność. Nadążasz?
Ledeia spojrzała na Regurę, jakby upewniając się, że potok słów i zawiłość polityki, zostanie przez dziennikarkę dobrze zrozumiana, po czym kontynuowała:
- Myślę, że w ratuszu dowiesz się więcej na ten temat, gdybyś chciała pogłębić swoją wiedzę - ponownie uśmiechnęła się i odwróciła twarz ku słońcu. - Nie ma tutaj lidera, nie w takim znaczeniu, w jakim my go postrzegamy. Rząd natomiast, też nie rządzi, w takim sensie, w jakim my go znamy. Nie ma tu uchwał, ustaw, nakazów ani zakazów. Wszyscy żyją w zgodzie ze społecznymi standardami i granica wolności kończy się tam gdzie rozpoczyna się wolność drugiej jednostki.
Na ostatnie pytanie Annabelle turianka odwróciła się w stronę dziennikarki z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
- Uważam, że powinnaś się zgłosić do tutejszej agencji prasowej. Z pewnością będą mieli na ciebie jakieś ciekawe stanowisko - powiedziała, a jej ostatnie słowa przerwał dźwięk omni-klucza. Dopiero po dłuższej chwili Reguera zorientowała się, że to jej urządzenie piknęło. Na ekranie wyświetliła się wiadomość od nieznanego nadawcy.
Pozbądź się turianki. Musimy porozmawiać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

10 kwie 2022, o 09:49

Gdy przekazała statek w ręce oddziałów Przymierza, Rebecca odetchnęła z ulgą. Koniec. Tak to wyglądało - zrobiła co miała zrobić, wykonała swoje zadanie, teraz zajmą się tym inni. Nie miała problemu ze skłamaniem turianom. Gdy Reyes przedstawił swoją wersję, wzruszyła tylko ramionami, gotowa poświadczyć co chciał. Nie miało dla niej znaczenia, co usłyszą tuyrianie. Jeśli generał sądził, że tak będzie lepiej, to w porządku. Kłamstwo nie sprawiało jej specjalnych trudności.
A potem wróciła na Wiznę i było dobrze. Najlepiej. Wróciła do domu.

Cztery miesiące to jednocześnie dużo i niedużo. Nie dostała w tym czasie nowego przydziału, zamiast tego wracając do dotychczasowych obowiązków. Dopracowywanie Szarańczy i praca nad systemami Wizny znów zajmowały jej większą część dnia. I dobrze. Rebecca nie miała problemu z monotonią, przebywanie w znanym środowisku, poruszanie się na znanym jej terenie zapewniało jej spokój na głowie i... Cóż, i bezpieczeństwo. Sądziła, że przynajmniej przez pół roku nikt nie będzie od niej oczekiwał niczego więcej - a tak naprawdę może i dłużej, Wizna bowiem nie była dotąd pierwszym wyborem jeśli chodzi o większą działalność w terenie.
I właśnie wtedy, gdy zdążyła na powrót przyzwyczaić się do spokoju, ściągnięto ją z powrotem na Montbarda.
Oczywiście, nie mogła protestować. To był rozkaz, więc jedyne, co jej pozostało, to znów spakować się - znów, na wszelki wypadek, z jedną z sond AMSU - i powrócić na pokład okrętu. Na wzmiankę o ponownym uruchomieniu kuli, Dagan skrzywiła się przelotnie. Niczego się nie nauczyli, co? Oczywiście, że nie. Wiedziała, że tak będzie.
- Nie bardzo wiem, czego ode mnie oczekujecie - rzuciła jednak na słowa oficera, gdy wyłożył swoje stanowisko. - Mogę pokazać wam wszystkie nagrania, jakie mam, i skany, jakie wykonałam cztery miesiące temu - wydaje mi się jednak, że już to przerabialiśmy. Nie wiem nic więcej o tym... czymś. Nie wiem, jak działa. Wydaje się przenosić każdego, kto się zbliży, gdzieś indziej, ale to... - Wzruszyła ramionami. - Wydaje się.
Odetchnęła cicho, mimowolnie rozglądając się po pokładzie.
- Mogę spojrzeć... - Parsknęła cicho. - Nie, nie spojrzeć, ale przeskanować kulę jeszcze raz. Mogłabym nawet spróbować ją znowu wyłączyć, chociaż wątpię, by mi się to udało. - Ostatnią, która tego dokonała, była Annabelle ubrana w dziwną maskę-interfejs. Dagan podobnego urządzenia nie miała i nie sądziła, by bez niego cokolwiek jej się udało.
Albo mogę dać się "zniknąć" jak inni i zobaczyć, co jest po drugiej stronie, pomyślała nagle i zacisnęła zęby, nie pozwalając tym słowom wyjść na zewnątrz. Kula raczej nie zabijała. Robiła coś innego, ale nie zabijała. Raczej. Czy naprawdę chciała ryzykować i to sprawdzić?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

10 kwie 2022, o 14:24

Słuchała turianki uważnie, by nie uronić ani jednego słowa z jej opowieści, jednocześnie obserwując ją uważnie i starając się zrozumieć jej mowę ciała. Niestety, była turianką a nie człowiekiem, a Annabelle chyba jeszcze nie do końca nauczyła się “czytać” przedstawicieli innych ras, dlatego takie obserwacje nie dawały zwykle klarownych odpowiedzi i były obarczone błędem zrozumienia. Niemniej jednak to, co widziała przed sobą było chyba oczywiste - Ledeia była spokojna i swobodna. Nie było w jej ruchach widać napięcia, wymuszonych czy wyuczonych ruchów, strachu ani niepewności. Była... zrelaksowana. Z jednej strony było to pocieszające - oznaczało, że Santus nie spotkała tutaj żadna krzywda, bez problemów zaaklimatyzowała się i “wsiąkła” w to dziwne społeczeństwo, z drugiej zaś - było smutne. Bo Annabelle już teraz wiedziała, że została sama, a na pomoc Ledeii nie ma co liczyć. Turianka nie myślała nawet o powrocie, podobało jej się tutaj i nie pomoże dziennikarce w jej małym dochodzeniu i próbie dowiedzenia się czegoś więcej o Uranosie.

Annabelle została sama ze swoim przekonaniem, że dotychczasowe wrażenia z obserwacji utopijnej kolonii są tylko wierzchnią, upiększoną warstwą, pod którą kryje się niezbyt radosna i mroczna prawda. Czy tak było naprawdę? Nie była nawet sama o tym przekonana. Może tutejsze społeczeństwo faktycznie postanowiło mieć głęboko w dupie wszystkie wady i przywary znanego jej systemu obowiązującego w niemal całej przestrzeni Cytadeli, z jego zakłamaniem, manipulacjami, polityką, brudnymi sprawami i całym tym syfem który Annabelle starała się zawsze wyciągnąć na światło dzienne w swoich reportażach - i zbudować coś może nie idealnego, ale do ideału zbliżonego na tyle, na ile to było możliwe? A może właśnie przeciwnie - wszystkie istoty inteligentne są niemal genetycznie zaprogramowane na to, że świat idealny nie może istnieć bez tej drugiej, mrocznej strefy i tutejszą społeczność również toczy podobny rak jak resztę znanej dziennikarce światów i rzeczywistości? Nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała tego się dowiedzieć i dotrzeć do prawdy - nawet, jeśli nie po to, by pokazać ją pozostałym, to przynajmniej udowodnić sobie samej, że miała rację. Liczyła na pomoc Ledeii, ale już teraz wiedziała, że przed... przyjaciółką? Na pewno najbliższej jej osobą - będzie musiała grać i udawać, nie mogąc wtajemniczyć jej w swoje działania.

Uśmiechnęła się teraz przyjaźnie, kiwając głową w odpowiedzi na pytania Santus.

- Tak zrobię. Wiesz, jeśli przyjdzie mi tu spędzić resztę życia, to chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej o naszej nowej społeczności. Z drugiej strony zaczynam się zastanawiać, o czym by tu pisać - na Cytadeli i Terra Nova docierałam do tajemnic i brudów i wywlekałam je na światło dzienne, a tutaj? Jeśli nawet nie ma policji z prawdziwego zdarzenia, czy to oznacza, że nie ma przestępstw i nadużyć? Z kolei porównywanie lokalnych realiów do tego co znam nie będzie zbytnio miało sensu, bo nie wierzę, że ktokolwiek chciałby to czytać...

Piknięcie omni-klucza oznaczało nadejście wiadomości - Annabelle odruchowo sięgnęła do urządzenia i przywołała ją na wyświetlacz. Przeczytawszy lakoniczne pięć słów musiała jednak skoncentrować się, by nie zgubić przyklejonego do ust uśmiechu. Wiadomość nie miała nadawcy i natychmiast skojarzyła jej się z tajemniczymi nagraniami które otrzymała na Castellusie i Mothershipie - co mogło oznaczać, że ich nadawca znajduje się gdzieś tutaj, na Uranosie. W jaki sposób zatem wcześniejsze informacje docierały do niej w przestrzeni Cytadeli? Czy ten ktoś miał również możliwość poruszania się przez orby? Próbował ją ostrzec? Na coś naprowadzić? Szczerze powiedziawszy spodziewała się i miała głęboką nadzieję, że tak właśnie było... Ale zgodnie ze swoimi wnioskami sprzed chwili, Ledeia nie mogła być wtajemniczona ani w treść tej wiadomości, ani w przyszłe działania dziennikarki. A miała nadzieję spotkać się z tym tajemniczym kimś, o ile będzie to możliwe. Liczyła na to, że ów tajemniczy osobnik pomoże jej dostrzec to “drugie dno”, które chciała znaleźć.

- Chyba będę potrzebować jakiegoś środka transportu, jeżeli chcę się rozejrzeć po okolicy i odwiedzić te wszystkie ciekawe miejsca - podniosła wzrok na turiankę i kontynuowała jak gdyby nigdy nic - Czy oprócz taksówek można tutaj wynająć jakiegoś skycara na własne potrzeby? Zdecydowanie by mi to ułatwiło zabawę w turystkę...

Wstała z fotela i podeszła powoli do okna, obserwując drzewa rosnące za ogrodem i ścieżką dla pieszych. “Pozbądź się turianki” - brzęczało jej w głowie. Najlepiej tak, żeby nie wzbudzać podejrzeń.

- Niesamowite jest to miejsce. Nigdy nie myślałam, że będę mieszkać w pobliżu lasu, w domku na przedmieściach - odwróciła się do turianki i odetchnęła głęboko, przymykając oczy. Dłonią dotknęła czoła i uśmiechnęła się ponownie - Chyba za dużo emocji dla mnie jak na raz... Albo to jeszcze skutek pobytu w szpitalu. Ledeia, obrazisz się na mnie jeśli odłożymy resztę naszej rozmowy na później? Chyba muszę się położyć, przetestuję jak wygodne jest to łóżko w sypialni. Skontaktuję się z tobą jak wstanę, może pokażesz mi jakąś miłą restaurację w pobliżu i zjemy razem kolację?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

13 kwie 2022, o 21:41

Annabelle
Ledeia spojrzała na Annabelle jakby podejrzliwie, aczkolwiek z duża dozą zainteresowania i dystansu.
- Nie byłaś jeszcze w garażu, prawda? - zaśmiała się turianka. - Powinnaś tam zajrzeć, jeśli chcesz się wybrać na jakąś wycieczkę. Okolica jest naprawdę przyjemna, a mieszkańcy zawsze chętnie pomogą.
Jakby wyczuwając, że atmosfera spotkania nieco się zmienia, a Reguera mogłaby być faktycznie zmęczona, jeszcze zanim Annabelle skończyła mówić, turianka uniosła ręce w geście poddania się.
- Jasna sprawa, nie musisz mi powtarzać dwa razy - uśmiechnęla się i przeciągnęła wstając z leżaka. - Domyślam się też, że chciałabyś to wszystko sobie uporządkować w głowie na spokojnie. W razie gdybyś czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie szukać.
Mrugnęła i skinieniem głowy, entuzjastycznie przystała na propozycję wspólnego posiłku. Zanim dziennikarka się obejrzała turianka zniknęła za drzwiami wejściowymi, pozostawiając kobietę samą w korytarzu.
Ułamek sekundy po tym wydarzeniu, odezwał się znów omni-klucz Annabelle.
TV.
Ktokolwiek kontaktował się z nią miał bardzo enigmatyczne podejście do tematu. Kierując się w stronę salonu, gdzie wyżej wymieniony odbiornik się znajdował, Annabelle mogła włączyć telewizor i rozsiąść się wygodnie w fotelu lub na kanapie. Oba meble, zgodnie z założeniem były bardzo wygodne.
Początkowo obraz w odbiorniku emitował lokalny kanał informacyjny, w którym ubrany na biało dziennikarz relacjonował otwarcie nowego obiektu sportowego na obrzeżach miasta, po chwili jednak obraz zaśnieżył się, zgasł a w ułamku sekundy później na holoekranie pojawiła się postać ubrana w złotą maskę i czarny, przylegający do ciała strój. Coś na kształt karbonowego kombinezonu przykuwało wzrok, na dobrze zbudowanej klatce piersiowej mężczyzny.
- Witaj - głos był zniekształcony, ewidentnie zamaskowana postać używała modulatora. - Jestem Przeskakiwaczem. Skontaktowałem się z tobą , ponieważ naszemu ustrojowi grozi niebezpieczeństwo. Wasz świat nie ma pojęcia o naszym systemie. Do tej pory, każda przypadkowa osoba, która wylądowała na Uranosie była przyjmowana z otwartymi ramionami. Większość z nich nie narzeka, ale zdarzają się wyjątki. Te wyjątki są niemalże natychmiast utylizowane. Nie mam zbyt wiele czasu, więc będę się streszczać. Długo szukałem kogoś odpowiedniego, ale twoje algorytmy są niemalże idealne. Bystra, dociekliwa i bez wojskowego spaczenia. Potrzebuję cię aby powstrzymać dalszą rzeź. Społeczeństwo Uranosa jest idealne, nie naruszone w żaden sposób doktryną Drogi Mlecznej. Jako Przeskakiwacz miałem do czynienia z różnymi rasami, różnymi osobowościami i schematami działania. Część walczy o przeżycie, inni szukają powodów do walki, jeszcze inni knują intrygi. Nasz świat jest tego pozbawiony, jest idealny i nieskazitelny, ale napływ nowych obywateli stale ten spokój naraża na skażenie. Najwyższy by tego nie chciał. Dlatego musisz wrócić do swojego świata, wyłączyć kulę i zniszczyć ją oraz maskę, którą masz przy sobie. Kanał, który otworzyłem między nami działa w obie strony, widzę i słyszę ciebie dokładnie tak samo jak ty mnie teraz. Twoja przyjaciółka już z nami zostanie, ale wiem, że ty chcesz wrócić. Nie pasujesz tutaj, pomogę ci, jeśli ty pomożesz mnie.
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

17 kwie 2022, o 12:29

Wyproszenie Ledeii nie pozostało chyba przez nią niezauważone, ale Annabelle liczyła, że turianka zrzuci winę za zmianę zachowania dziennikarki raczej na chęć pozostania samej w ciągu przytłaczających nowości i wiadomości niż na celowe działanie. Prawda jednak była taka, że od odebrania wiadomości ciekawość dziennikarki urosła do niemal niebotycznego poziomu, gdy stała o krok od poznania jednej z tajemnic - a dokładniej poznania tożsamości tej tajemniczej osoby, która wcześniej dwukrotnie się z nią kontaktowała. Czekanie nie leżało w jej naturze, wolała działać od razu, na gorąco, widząc jednak zachowanie Santus i słysząc od niej dość jasną deklarację, że ta nie ma najmniejszego zamiaru pomóc Anabelle w drążeniu tematu i dociekaniu prawdy o tym miejscu ani tym bardziej w powrocie - wiedziała, że zdradzenie się przed nią ze swoimi planami i wiadomościami może spotkać się z jej negatywną reakcją. Albo będzie gotowa wręcz na nią donieść Tevario czy do władz? Nie wierzyła w to, że tutaj naprawdę nie ma jakiegoś wojska czy policji. Idealne społeczeństwa nie istnieją i zawsze znajdą się jakieś czarne owce w stadzie, osobnicy, którzy muszą być - nawet siłą - izolowane od reszty czy ukarane. A jeśli Annabelle za taką zostanie uznana, wtedy zaczną się prawdziwe kłopoty.

- Garaż? - z zaciekawieniem uniosła brwi - Nie... Nawet nie myślałam, że tu jest taka atrakcja... O, z pewnością wkrótce tam zajrzę i wypróbuję cokolwiek się tam znajduje - zaciekawienie nie było udawane. Jej własny skycar został na Cytadeli, a pilotowanie go było jedną z jej najbardziej ulubionych atrakcji. Kosztował małą fortunę i nie był standardowym, popularnym modelem. W doborze pomagali jej znajomi z pracy, a znając jej wymagania i oczekiwania wskazali na nieco mniejszy, sportowy model (oczywiście koniecznie w kolorze czerwonym) z którego dziennikarka była niezmiernie dumna. Możliwość skorzystania z jakiegokolwiek własnego pojazdu tutaj będzie z pewnością niemałą atrakcją... Przez chwilę nawet zaczęła się zastanawiać, czy nie pozwolić swojemu tajemniczemu nieznajomemu jeszcze chwilę na nią poczekać, by wraz z Ledeią sprawdzić zawartość nie zwiedzonego jeszcze pomieszczenia, ale poddała się. Chęć poznania z tym zagadkowym “kimś” zwyciężyła. Pomachała turiance na pożegnanie, a gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, jej omni wydało kolejny sygnał nadejścia wiadomości. Bardzo krótkiej i lakonicznej wiadomości, mimo to przed telewizorem znalazła się w rekordowo krótkim czasie. Zanim jednak chwyciła pilota, aktywowała swoje omni, aktywując znów nagrywanie. Takiej okazji nie mogła przepuścić. Cokolwiek za chwilę zobaczy, musi być uwiecznione.

Zmarszczyła brwi, gdy na ekranie pojawił się jakiś reporter rozwodzący się nad nowoczesnością i funkcjonalnością jakiegoś obiektu sportowego. To miała być ta tajemnica? Chłamowaty reportaż? Z drugiej strony pewnie tutaj dziennikarstwo sprowadza się tylko do takich hurra-optymistycznych, miałkich informacji o sukcesach i postępie.

- Idealne, utopijne społeczeństwo. Que beleza... - mruknęła sarkastycznie i już miała wyłączyć ekran, gdy obraz nagle zaśnieżył, by po chwili pokazać mężczyznę w czarnym, dziwnym uniformie i w znanej już sobie masce na twarzy. Oczy maski zdawały się patrzeć wprost na nią, a dziennikarka, zaskoczona tą nagłą zmianą nadawanego przekazu, podeszła kilka kroków bliżej, starając się nie uronić ani słowa z przemowy, która popłynęła z głośników. Z niedowierzaniem - ale i z wielkim zainteresowaniem - słuchała monologu, a gdy postać zakończyła stwierdzeniem, że jest to przekaz dwustronny, aż się wzdrygnęła, jakby obudzona z płytkiego snu.

- ”Utylizowane”? “Rzeź”? - zaczęła ostrożnie, jakby badając grunt. Czuła się nieco dziwnie gadając do holowizora, ale właśnie uzyskane - nawet jeśli tylko szczątkowe - informacje sprawiły, że była zdecydowana by dowiedzieć się więcej - Czyli miałam rację, że jest tutaj jakieś drugie, mroczniejsze dno... Zachowanie idealnego wizerunku kosztem tych, którzy mają odwagę podnieść głowę? Pozbywanie się niewygodnych osób? - uśmiechnęła się z satysfakcją - Czekaj, zacznijmy od początku - potrząsnęła głową przerywając własny ciąg myśli. Odezwała się w niej dziennikarka, starając zebrać choćby podstawowe informacje. - To ty wysyłałeś mi wcześniejsze wiadomości? Te nagrania które otrzymałam na Digeris i na pokładzie statku? Kim jesteście? Jak tu trafiliście? Z tego co widziałam społeczność jest dość duża... Wszyscy trafili tutaj przypadkiem, tak samo jak ja? Ile czasu już to trwa? - pytania mnożyły się w jej głowie i choć zdawała sobie sprawę z faktu, że faktycznie mogą nie mieć zbyt wiele czasu na rozmowę, jej ciekawość była silniejsza. Niemniej jednak wciąż pozostawała jedna kwestia. Tajemniczy mężczyzna proponował jej pomoc w powrocie do jej świata, w zamian za przysługę... i to raczej niemałą. Musi wrócić na statek, namówić Blackley i Dagan do ziszczenia kuli, co może być trudne - pewnie obie, zwłaszcza ta sztywniara Blackley będą chciały zabezpieczyć artefakt i przekazać go naukowcom Przymierza i Hierarchii, a wtedy Annabelle będzie miała znikome szanse na dotarcie do niego. Jedyna szansa to działanie od razu po powrocie, ale do tego potrzebowała... no właśnie, czego? Co może zniszczyć tą kulę? Jakieś ładunki wybuchowe? Skąd niby miałaby je wziąć i wiedzieć jak je użyć? - Wygląda na to, że macie tu mały problem z utrzymaniem status quo - uśmiechnęła się delikatnie. Zmrużyła oczy i splotła ręce na piersi, patrząc prosto w twarz (maskę?) mężczyzny - Pomożesz mi wrócić? Jak? Jak mogę zdobyć maskę i jak mogę dostać się w pobliże orba? I jak mogę zniszczyć kulę? No dobrze, załóżmy, że przystanę na twoją propozycję... ale chcę coś w zamian. Informacje, które będę mogła sprzedać w reportażu. Na temat tego statku z którego tutaj się dostałam, jego załogi, tajemnicy zniknięcia i powrotu. Waszej społeczności. I chcę zachować wszystkie zarejestrowane tutaj, na miejscu, materiały. Nawet, jeśli to wszystko będzie wyglądało niedorzecznie dla SIP, ty będziesz mógł spać spokojnie, bo jeśli kula zostanie zniszczona, twoje społeczeństwo będzie bezpieczne, szanowny Przeskakiwaczu - z przekąsem zaakcentowała tytuł czy rolę mężczyzny. Przeskakiwacz. Czy fakt, że wiadomości docierały do niej w przestrzeni Cytadeli oznaczał, że ten człowiek dysponował możliwością swobodnego się przemieszczania gdy tylko tego chciał? Jeśli tak, to chyba nie używał tej samej kuli, którą odkryła z żołnierzami Przymierza... A jeśli tak, czy było ich więcej? Czy te artykuły i notatki, które odkryła Dagan opisywały różne orby, przypadkowo odkrywane w różnych miejscach Galaktyki? - I jeszcze jedno. Co z pozostałymi orbami? Ja miałam kontakt z jednym... Jest ich więcej, prawda? Co z resztą - tymi odkrytymi przez turian i asari? Co z tymi, które mogą zostać odnalezione w przyszłości?
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

26 kwie 2022, o 21:19

Rebbeca

- Ten chorąży. Thomas Pike- powiedział oficer. - Mówił, że na statek została wniesiona obca technologia, czyli kula, którą mamy na pokładzie, że dzięki niej na Montarda dostali się jacyś ludzie. Pike zmarł w szpitalu, niedługo po uratowaniu ze statku. Nie udało nam się więcej ustalić.
Do pomieszczenia wpadł oficer łącznikowy, na jego pagonach widniały belki oznaczające stopień chorążego.
- Poruczniku. Pani podporucznik. - skinął głową do Rebeki salutując obojgu. - Musicie to zobaczyć.
Oficer, który przyprowadził Dagan na statek skinął głową i spojrzał porozumiewawczo na Rebeccę, po czym ruszył za łącznikowym nie oglądając się za siebie. Minęli pomieszczenie przeładunkowe i dotarli do korytarza, w którym kobieta rozpoznała ten z drzwiami oznaczonymi różnymi cyframi. Wszystkie z nich były teraz zamknięte, podobnie jak zresztą przy jej poprzedniej wizycie. Kontroli jarzyły się na czerwono blokując dostęp do środka. Poza jednymi, gdzie kontrolka teraz kręciła się charakterystycznie mieniąc się na żółto.
- Przysłać oddział szturmowy - oficer wydał rozkaz i wokół nich nastąpiło poruszenie. Kontrolka dalej nie zmieniała swojego koloru, wciąż intensywnie przekładając pierścienie wewnątrz siebie. Oficer dobył pistoletu i stanął naprzeciw wejścia w pozycji bojowej. Spojrzał na Dagan licząc, że ta uczyni to samo. Po krótkiej chwili zjawił się przy nich uzbrojony oddział żołnierzy Przymierza.
Wszyscy trwali w napięciu i oczekiwaniu, ale drzwi jak na złość nie chciały ani się otworzyć, ani zamknąć z powrotem. Wreszcie, po chwili zdającej się trwać całą wieczność kontrolka zgasła i rozjarzyła się na zielono. Wrota syknęły charakterystycznie i otworzyły się, a ze środka wytoczył się mężczyzna odziany w czarny kombinezon ze złotą maską na twarzy. Upadł na kolana tuż pod nogi oficera.
Zakaszlał ciężko, z jego boku sączyła się krew, dopiero teraz mogli zauważyć, że brzuchu mężczyzny widnieje rozszarpana rana świadcząca o tym, że jej przyczyną nie był postrzał. Raczej ugryzienie, może atak czymś w rodzaju pazurów. Na obecną chwilę, bez bliższego przyjrzenia się sprawie, nie sposób było tego stwierdzić.
- Rebecca Dagan - wychrypiał ostatkiem sił i więcej już się nie poruszył. Jego ręka opadła bezwładnie, a z dłoni wytoczył się przedmiot. Podporucznik, jako spec od technologii, bez większego wysiłku rozpoznała w nim graybox.
Oficer podszedł do zwłok i sięgnął po przedmiot obracając i oglądając go ze wszystkich stron.
- Pani podporucznik? - zwrócił się do Dagan podchodząc do kobiety i wręczając jej urządzenie. - Zechciałabyś wyjaśnić?

Annabelle
Obraz w telewizorze zaśnieżył na moment rozmazując obraz tajemniczego osobnika.
- Owszem - potwierdził mężczyzna charakterystycznie zmodelowanym głosem. - Najwyżsi ze społeczeństwa dysponują specjalnymi oddziałami Przeskakiwaczy ślepo zapatrzonymi w wizję utopijnego społeczeństwa. Ci, którzy się przeciwstawią są odsyłani na nieznane planety niezdatne do dłuższego życia. Egzystują tam w oczekiwaniu na śmierć. Hank Dawson był jednym z nich.
Annabelle mogła się domyśleć, że mężczyzna wspominał o człowieku, którego spotkała Ledeia. Reguera niewiele o nim wiedziała, ale z opowiadań turianki, a teraz słów mężczyzny z telewizora układała się całkiem sensowna całość.
- Wiadomości otrzymywałaś ode mnie, nie było to trudne dla takiej osoby jak ja. Mamy dostęp, możliwości. Nagrania pochodziły sprzed wielu lat i ukazywały początek tego, co dziś określane jest mianem społeczeństwa Uranosa. Najwyżsi od lat indoktrynują przybyszów, większa część z nich, wiedziona perspektywą wiecznego ładu pozostaje w społeczności. Ci, którzy chcą wrócić, określani są mianem wrogów stanu.
Obraz znów zaśnieżył i przez moment dziennikarce wydawało się, że straciła kontakt z mężczyzną, ten jednak znów po chwili powrócił.
- Jeśli chcesz poznać historię Uranosa, udaj się do muzeum, zgodnie z pomysłem Tevario. Miej jednak na uwadze, że nie wszystko tam jest czystym faktem, może być nieco podkoryzowane na potrzeby indoktrynacji. Pytaj o Me'shirę, asari wie wszystko o planecie i początkach społeczności, ma też zdrowe podejście do sprawy.
Za oknem Reguera usłyszała radosne śmiechy, które zdecydowanie należały do dzieci. Biorąc pod uwagę fakt, że ktoś mógł tu dostać się przypadkiem i nie chcieć wrócić do domu, ten śmiech wydał jej się absurdalny. Jednakże nie było w nim ani strachu, ani niepokoju,jedynie czysta beztroska.
- Musimy się spotkać zanim Tevario odkryje, że jesteś wrogiem stanu. Przeskakiwacze zjawią się w progu twojego domu, zabiorą cię do miejsca gdzie znajduje się orb i zostaniesz przeniesiona. Wiesz jak urządzenie działa, sama będziesz chciała go dotknąć. Szczekanie psa wyrwało Reguerę ze skupienia, okolica naprawdę na myśl przywodziła XXI-wieczne przedmieścia dużego miasta. Sielankowość i spokój wręcz uderzały z każdej strony, mocno stając w przeciwieństwie, do tego co mówił mężczyzna.
- Mój oddział działa nie tylko z tobą, mamy kontakt z innymi osobnikami, którzy niedawno przeskoczyli i też chcą wrócić. Uranos czeka zagłada, a my chcemy doprowadzić ją do końca. Muszę kończyć. Wkrótce się odezwę.
Połączenie urwało się niespodziewanie i Annabelle została sama w pokoju z własnymi myślami po tej, jakże pasjonujacej rozmowie. Ze skraju lasu wciąż dochodziły do niej różne dźwięki, których normalnie by się nie spodziewała. Miała teraz możliwość przekonać się na ile to co się działo na Uranosie było prawdziwe. Sąsiedzi wydawali się być kontaktowi, ludzie i obcy byli mili i Reguera do tej pory nie spotkała się z nikim, kto chociażby narzekałby na pogodę. Tymczasem, po rozmowie z mężczyzną, świat z drugiej strony wyglądał zupełnie inaczej. Mogła teraz zdecydować co chce z tą wiedzą zrobić.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

2 maja 2022, o 10:19

Pike zmarł w szpitalu.
Zmarszczyła brwi. Gdy widziała go ostatnio, nie wyglądał aż tak źle. Czyżby powrót do domu po dziwnej, trwającej dekady nieobecności, sprawił, że mężczyzna się poddał? Rebecca nie wiedziała, jak czuje się z tą myślą. Thomas nie był dla niej ważny, jego śmierć nie poruszyła jej tak, jak może poruszyłby ją zgon kogoś bliskiego. A jednak pochyliła się nad tym faktem na chwilę, poświęcając mu uwagę.
Potem, salutując nowoprzybyłemu chorążemu, bez słowa podążyła za nim.
Przysłać oddział szturmowy.
Mimowolnie rozejrzała się po ludziach zmobilizowanych tym rozkazem. Coś się działo. Coś. Nie miała pojęcia co, ale nie mogło być to nic dobrego, skoro potrzebowali zbrojnych. Skoro jedno z numerowanych pomieszczeń otwierali z bronią w ręku, a nie jak ludzie cywilizowani - po prostu pukając i zaglądając do środka. Tym niemniej, pewnie mieli powód, żeby tak postąpić i Dagan nie miała zamiaru oponować. W ślad za oficerem wyjęła własny pistolet i ustawiła się czujnie obok drzwi.
A potem, gdy po przybyciu wezwanego oddziału uporali się wreszcie z otwarciem przejścia, nie potrafiła ukryć zdumienia. Skąd, na miłość wszystkich bogów, ranny znał jej imię? I skąd w ogóle się tu wziął?
Pobieżnie rzucając okiem na rany nieznajomego, znacznie uważniej przyjrzała się grayboxowi. Gdy oficer schylił się po urządzenie, odruchowo wyciągnęła dłoń, by przejąć narzędzie.
- Nie - odpowiedziała zwięźle na pytanie oficera, po chwili jednak poprawiając się. - Jeszcze nie. Muszę to obejrzeć.
Miała tak wiele pytań. Samo urządzenie nie było wcale powszechne, więc już trzymanie go w dłoni budziło wątpliwości. Poza tym... Rebecca naprędce składała wszystko, co wiedziała, w coś co można było określić mianem scenariusza. W miarę wiarygodnego, chociaż nadal abstrakcyjnego.
Kula. Kula, która przenosiła ludzi - i nie-ludzi - dwukierunkowo... Cóż, gdzieś i skądś. Urządzenie zabrało turiańską pilot i Annabelle, podobnie zniknęło naukowców. Teraz za to - podarowało im rannego. W złotej masce, takiej samej jak te, które nosili przybysze opisywani przez Thomasa. Dagan była pewna, że nie znała tego mężczyzny. Nie mogła znać. A jednak on wiedział, jak ona się nazywa. Znał jej imię i nazwisko.
Musiał poznać je od Annabelle albo Ledei.
Nie wiedziała, skąd w niej ta nagła pewność. Chyba po prostu nic innego, żadna inna wersja, którą mogłaby rozważać, nie była w stanie wyjaśnić obecnej sytuacji. Chyba tylko właśnie to - że zaginione kobiety gdzieś były, i że próbowały się w ten sposób skontaktować - miało dla Rebeki jakiś sens.
Obróciła graybox w dłoni, wreszcie unosząc wzrok na oficera.
- Muszę to obejrzeć - powtórzyła po prostu, w domyśle pozostawiając pytanie o pozwolenie na odejście do jakiejkolwiek konsoli zdolnej odtworzyć nagranie z urządzenia.
Chociaż, tak szczerze mówiąc, wątpiła by zostawili ją samą. Gdy będzie oglądać zawartość grayboxa, mężczyzna z pewnością będzie tuż obok.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

15 maja 2022, o 18:53

Gdy Przeskakiwacz zniknął z ekranu telewizora, zastąpiony końcówką tego samego materiału o nowym (nawet całkiem ładnym, ale okropnie bezpłciowym) obiekcie sportowym, wypełniony uśmiechniętymi twarzami oficjeli i rozradowaną dzieciarnią, strzępkami wywiadów na temat wspaniałości władz kolonii, ułatwianiu życia szarym obywatelom i dbaniu o ich wygodę, dziennikarka wciąż stała w tej samej pozie przed telewizorem trawiąc uzyskane od tajemniczego, zamaskowanego mężczyzny informacje. W świetle tego, co właśnie usłyszała od niego, reportaż z otwarcia kompleksu, na którym tylko brakowało podskakujących, animowanych kucyków srających tęczą, jawił jej się jak maskarada, piękna i słodka, lukrowana polewa na okropnym w smaku cieście - czyli mniej-więcej to, do czego przywykła w swojej pracy i przy obserwacji społeczności Cytadeli.

- No to jestem w domu - mruknęła nie bez satysfakcji. Czuła, od samego początku niemal wiedziała, że za tą fasadą idylli, utopii i uśmiechów kryje się coś więcej. Kolonia może z założenia utopijną miała być, ale ludzi się nie zmieni. Ideał nie jest stanem, do którego dążą rasy Galaktyki, a entropia - jak to gdzieś czytała czy słyszała - to wredna suka, która zawsze musi postawić na swoim. Gdzie jest ying, tam jest i yang. Nie ma ludzi idealnych ani idealnych społeczeństw, a to, w którym się właśnie znalazła, zaczynało coraz bardzie przypominać skrajnie totalitarną indoktrynację i utrzymywanie kruchego “ideału” kosztem wolności myśli i przekonań i za pomocą brutalnych działań.

- Coś mi się wydaje, panie Przeskakiwaczu, że wasze społeczeństwo niewiele wie o prawdziwej istocie waszych władz... I jestem niezmiernie ciekawa co się stanie, jeśli ktoś tej cukierkowatej społeczności otworzy oczka... - w jej głowie zaczął się rodzić wredny plan. Nie, nie miała zamiaru stawać okoniem ani nie chciała zostawać tutaj ani dnia dłużej niż to było potrzebne. Nie pasowała tutaj - wiedziała to i czuła całą sobą, choć nie miała pojęcia skąd to uczucie się w niej brało. Czy nie byłoby miło w końcu odsapnąć? Zacząć trzecie, spokojne życie, z dala od całego brudu, mroku i zakłamania Cytadeli i Galaktyki Ras? Odwalać swoją fuchę w jakiejś lokalnej stacji, choćby nawet z uśmiechem relacjonować takie idiotyzmy jak otwarcie nowych szpitali, szkół czy stadionów, po czym wracać do domu, by po miłej kolacji i lampce wina z Ledeią uwalić się na kanapie i poczytać książkę, popatrzeć w gwiazdy albo wybrać się na krótki urlop i pozwiedzać ten obcy świat? Może i byłoby miło, ale pytanie jak długo. Słodycze są świetne, ale jak się zje ich za dużo, skończy się to rozstrojem żołądka - a Annabelle albo by z nudów odbiła szajba, albo by się powiesiła. Albo obie te rzeczy razem. Mimo deklaracji Tevario, nie była obywatelem Uranosa, nie czuła się nim i obawiała się, że nigdy się nim nie stanie... Ale była dziennikarką. Nie taką od reklamy obiektów sportowych - wyciągała na światło dzienne brudy, machlojki, korupcję, tajemnice i co tylko jej w ręce popadło. A ten świat miał chyba dość sporo nieujawnionych tajemnic...

Zgodnie ze słowami tajemniczego mężczyzny, nie miała wiele czasu. Prędzej czy później ludzie dostrzegą, że Annabelle nie jest aż tak zachwycona Uranosem jak być powinna - a wtedy w progu jej domu staną smutni panowie i zabiorą ją gdzieś, gdzie na pewno nie chciałaby się znaleźć. Ale... miała misję, w związku z tym musiała ją zrealizować tak szybko, jak to było możliwe. Z jednej strony będzie współpracować z Przeskakiwaczem, by wydostać się z tego miejsca i powrócić do domu, z drugiej... Uśmiechnęła się drapieżnie. Tak, zbierze wszystkie dostępne w tak krótkim czasie informacje i zmontuje piękny materiał, w którym nagrana przed chwilą rozmowa z zamaskowanym mężczyzną będzie wisienką na torcie. Ujawnienie prawdy o Uranosie. Musi złapać fuchę w jakiejś lokalnej rozgłośni telewizyjnej i wyemitować ten materiał... Otworzy ludziom oczy. Pokaże, gdzie naprawdę żyją i mieszkają, udowodni, że utopia jest w rzeczywistości małym koszmarem.

Trzeba było kuć żelazo póki gorące, a wciąż było jeszcze na tyle wcześnie, że mogła zacząć działać choćby dzisiaj. Zerknęła na logo stacji telewizyjnej której program wciąż był wyświetlany w telewizorze i aktywowała swój omni-klucz, wyszukując w lokalnej sieci informacje o adresie siedziby stacji - postanowiła zameldować się tam jako nowa obywatelka kolonii i zaaplikować o pracę. Jest dziennikarką, niech to docenią. Może jej doświadczenie będą chcieli wykorzystać do własnych celów? Nowa twarz, nowa obywatelka, która jest tak zachwycona swoim nowym domem, że chce aktywnie brać udział w tworzenie wizerunku medialnego stacji? To mogło się udać. Drugi krok - to muzeum. Miała zamiar spotkać się z tą... Me'shirą, asari z muzeum. Jeśli naprawdę jest tak ogarnięta jak zamaskowany mężczyzna powiedział, powinna dostarczyć wiele ciekawych informacji.... Pozostawało jeszcze jedno, coś, co Annabelle chciała zrobić od czasu podróży taksówką. Ten niesamowity pomnik Najwyższego, jak go Ledeia nazwała. Sprawiał niesamowite wrażenie i dziennikarka zdecydowanie chciała mu się przyjrzeć dzisiaj.

- Ale wszystko po kolei... Najpierw stacja telewizyjna i zobaczymy co uda się tam wskórać - mruknęła do siebie, wyłączając telewizor i kierując się w stronę wyjścia z domu. Trzeba sprawdzić garaż i uruchomić ten tajemniczy, kryjący się w jego wnętrzu pojazd i ruszyć pod znaleziony adres stacji telewizyjnej.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

16 maja 2022, o 14:35

Rebecca
Oficer przez chwilę przyglądał się Dagan podejrzliwe, ale w końcu skinął głową i pozwolił się podporucznik oddalić z grayboxem. Mimo tego, że Rebecca względnie mogła na osobności sprawdzić zawartość urządzenia, to nie mogła pozbyć się wrażenia, że ktoś cały czas ją obserwuje. Na pokładzie Mothbarda, nie było miejsca, w którym nie krzątałby się jakiś żołnierz Przymierza, część z pomieszczeń była zabezpieczona, ale podporucznik znalazła w końcu w miarę spokojny kąt do pracy. Uruchomiła omni-klucz i przystąpiła do sprawdzania urządzenia.
Pierwszym co rzuciło jej się w oczy był fakt, że graybox był zabezpieczony pod konkretną osobę, nikt inny poza Rebeką nie mógłby go odtworzyć. To, samo w sobie, dawało już sporo do myślenia. Po krótkiej chwili, ku zaskoczeniu Dagan na holoprojekcji pojawiła się panorama miasta uchwycona z lotu ptaka. Kamera wędrowała leniwie ponad nieskazitelnie białymi budynkami, uliczki były niemalże perfekcyjnie zaprojektowane zachowując szczegóły geometryczne niczym tworzone przez osobnika z manią perfekcji. Zielona trawa oraz drzewa i krzewy przecinały alejki oddzielając ulice od chodników, a chodniki od budynków. Ulicami wędrowali ludzie, asari, turianie i przedstawiciele innych ras. Miasto nie przypominało Dagan żadnego z tych, które do tej pory spotkała. Po dłuższej chwili krajobraz się zmienił, ustępując miejsca niskim budynkom mieszkalnym, budowanym na kształt zabudowy szeregowej. W zielonym parku, obok domów przechadzały się rodziny z dziećmi - czyste rasowo jak i te mieszane. Dookoła panowała wręcz istna, sielankowa atmosfera. Rebecca mogła się poczuć, jakby oglądała trailer zachęcający do wprowadzenia się na obrzeża jakiegoś ziemskiego miasta.
Potem obraz z kamery z powrotem powrócił nad obszar miejski, zatrzymując się na dłuższą chwilę przy ogromnym, rzeźbionym pomniku, przestawiającym jednego człowieka trzymającego kulę, podobną do tej, którą teraz badali na pokładzie statku. Pod nim, w geście pokłonów i uwielbienia, wyrzeźbione były inne osoby.
Obraz zaśnieżył a na projektorze, niczym zjawa z zaświatów pojawiła się Ledeia Santus.
- Podporucznik Dagan - powiedziała spokojnym, opanowanym głosem. - Jeśli to oglądasz to ja prawdopodobnie nie żyję. Wysłałam do ciebie człowieka z miasta, w którym aktualnie przebywam. To kolonia, chociaż to słowo źle opisuje to miejsce, która jest poza granicami naszej galaktyki. Jest w zasadzie poza granicami kazdej, znanej nam galaktyki. To co widziałaś na początku jest obrazem czystej idylli, spokoju życia, bez przemocy, intryg, wojen...
Turianka na chwilę zatrzymała się, a Dagan wyraźnie mogła usłyszeć, że głos Ledei drży. Słowa wypowiadała z trudem, przez łzy, próbując zachować spokój i opanowanie. Santus przełknęła ślinę i otarła mokry policzek.
- Żyjący tutaj przedstawiciele różnych ras chcą zachować anonimowość i spokój swojego istnienia. Jestem teraz jedną z nich, grozi nam niebezpieczeństwo. Błagam, musisz ich powstrzymać. Musisz nam pomóc.
Obraz znów lekko zaśnieżył i Rebecca miała wrażenie, że nagranie skończyło się, ale po chwili Ledeia znów się pojawiła. Tym razem jednak nagranie było mniej stabilnie, a próby oczyszczenia go spełzały na niczym.
- Musisz za...ać maskę od Prze...cza. W ten sposób znaj...esz map... Kieru.... ię... ...sto Uranos. Wspó...dne ostatniej pod..ży. Powstrzymaj ....elle.
Po tym zdaniu padły strzały.
- Spiesz się - było ostatnim co Dagan usłyszała z zapisu Ledei.

Annabelle
Plan Annabelle wykiełkował w jej słowie bardzo szybko. Był zmyślny, intrygujący i na dobrą sprawę należało przyznać, że wręcz bardzo dobry. Miała odpowiednie umiejętności oraz zaplecze informacyjne, brakowało jej jedynie środków przekazu, jednak zgodnie z zapewnieniami Tevario prawdopodobnie i z tym nie będzie miała problemu.
Po ułożeniu sobie wszystkich punktów planu nie pozostało jej nic innego jak przejść do realizacji. W garażu doznała kompletnego zaskoczenia, nie tyle ze względu na fakt, że skycar pachniał nowością, ale także w głównej mierze przez to, że był niemalże żywcem wyjęty prosto z jej wyobrażenia o idealnym pojeździe. Podobnie jak reszta mieszkania, Reguera nie mogła oprzeć się wrażeniu, że ktoś po prostu wyjął jej myśli z głowy i przeniósł do świata realnego. Zanim wyruszyła do miejsca docelowego, mogła swobodnie cieszyć się z najnowszych technologii zainstalowanych w skycarze.
Budynek stacji telewizyjnej poznała już z daleka, chociaż sam w sobie biały na tle innych białych brył nie wyróżniał się niczym szczególnym poza ogromnym logo informującym, że dziennikarka zmierza we właściwym kierunku. Po drodze mijała inne pojazdy, za sterami, których siedzieli pojedynczy przedstawiciele różnych ras, czy też całe rodziny z dziećmi. W jednym z pojazdów nawet zauważyła psa. Rozglądając się dookoła mogła stwierdzić, że na Uranosie nie było powszechnego na Ilium pośpiechu. Nie było też charakterystycznego dla Cytadeli zblazowania wśród obywateli. Planeta, na którą trafiła pod każdym względem znacznie różniła się od znanych jej obrazków z Drogi Mlecznej. Minęła po raz kolejny pomnik znajdujący się w centrum miasta i po dwudziestu minutach lądowała już na prywatnym parkingu telewizji.
Gdy tylko jej skycar dotknął podłoża jej miejsce parkingowe z zielonego zmieniło kolor na czerwony, a ze słupka przed maską wyłoniła się WI.
- Pani Annabelle Reguera, numer tysiąc sześćset trzydzieści cztery. Witamy w Uranos Global News, na pierwszym piętrze znajdzie pani recepcję. Piętro drugie i trzecie to studia nagrań, natomiast piętro czwarte to siedziba zarządu stacji. W razie pytań służę pomocą - robotyczny, aczkolwiek miły dla ucha głos WI stanowił pierwsze z czym spotkała się dziennikarka. WI również wskazała Reguerze drogę do głównego wejścia.
Szeroki hol powitał ją chłodem klimatyzowanego pomieszczenia, było późne popołudnie, ale w recepcji stacji telewizyjnej był dość spory ruch. Kilka osób przywitało Annabelle ciepłym uśmiechem i skinieniem głowy. Za ladą oznaczoną napisem "Informacja" siedziała asari przekładając datapady z jednego stosu na drugi. Zauważywszy zbliżającą się do niej Annabelle odłożyła pracę na bok i uśmiechnęła się życzliwie.
- Dzień dobry, witamy w Uranos Global News, czym mogę pani służyć? - zapytała grzecznie przekrzywiając lekko głowę w prawo z wyraźnym zainteresowaniem w oczach.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 maja 2022, o 16:54

Oglądała w milczeniu. Nie wiedziała co widzi, poza jednym - panorama nie przedstawiała żadnego z miejsc, które dane było Rebece odwiedzić. Co więcej, Dagan nie kojarzyła takiego miasta także ze zdjęć czy widów. Mrużąc oczy, skupiała się na kolejnych ujęciach, pewna jednak, że nic to nie da. To znaczy - nie rozpozna tego miejsca. Bo miasto było... obce? Obce, odległe, dotąd nieznane. Tylko takie określenia przychodziły jej do głowy. Oczywiście, Rebecca nie podróżowała wszędzie, to miasto wciąż mogło znajdować się gdzieś w ich galaktyce - Dagan miała jednak dziwne wrażenie, że tak nie jest.
Gdy widok posągu zastąpiło nagle oblicze Ledei, podporucznik wciągnęła powietrze i przygryzła wargę w wyrazie skupienia. Jeśli to oglądasz to ja prawdopodobnie nie żyję. Kolejne słowa płynęły z ust turianki prędko, a Dagan próbowała poskładać je w jedną całość. W coś, co mogłoby jej pomóc podjąć jakąś decyzję, co podsunęłoby jej kolejne kroki. Gdy Santus potwierdziła jej podejrzenia co do położenia miasta - kolonii - Rebecca uśmiechnęła się krzywo, wciąż jednak nic nie mówiąc. Pochyliła się tylko odruchowo nad omni-kluczem, jakby przytłoczona emocjami Ledei.
Musisz za...ać maskę od Prze...cza. W ten sposób znaj...esz map... Kieru.... ię... ...sto Uranos. Wspó...dne ostatniej pod..ży. Powstrzymaj ....elle.
Szybko uzupełniała luki w nagle niestabilnym nagraniu. Musisz zabrać maskę od Prze...cza. W ten sposób znajdziesz mapę. Kieruje się na miasto Uranos. Współrzędne ostatniej podróży. Powstrzymaj Annabelle. Stwierdzenie, że miało to dla niej jakiś większy sens, byłoby przesadą. Wciąż nie wiedziała, o kogo chodzi i tak naprawdę nie miała pojęcia, czego dokładnie się od niej oczekuje. Poza tym jednak...
Poza tym miała jakiś punkt zaczepienia.
Po jednokrotnym obejrzeniu nagrania uniosła pełne skupienia spojrzenie i odnalazła oficera, z którym tu przybyła. W kilku krokach znalazła się obok. Jeszcze nim w pełni przemyślała temat, podświadomie wiedziała już, co musi powiedzieć.
- Potrzebuję maski - wyrzuciła krótko, dopiero po chwili precyzując. - Złotej maski tego człowieka, który dał mi to. - Pomachała greboxem znacząco. - I kuli. Myślę, że... - Chrząknęła cicho. - Chyba wiem, jak naprawić... - Parsknęła cicho. - To. To wszystko. - Oczywiście, że była to przesada. Oczywiście, że tak naprawdę nie wiedziała, co dokładnie ma zrobić - nie w dłuższe perspektywie. Na ten moment jednak pierwsze kroki wydawały się dosyć oczywiste. Zabrać maskę i dać przenieść się tam, gdzie przenosiła kula. A potem znaleźć Annabelle.
To nie mogło być trudne, nie?
Przestępując z nogi na nogę - bardziej nieświadomie niż w wyrazie faktycznego zniecierpliwienia - rozejrzała się mimowolnie, po chwili znów spoglądając na oficera. W jej oczach kryło się wyraźne pytanie. Maska. Kula. Musiał jej to dać, bo nie wiedziała, gdzie przeniesiono wysłannika Ledei, ani też gdzie aktualnie trzymają dziwny artefakt. A bez nich... Cóż, to jedna z niewielu rzeczy, których była pewna - bez nich nic nie zrobi.
Co, do cholery, zamierzała zrobić Annabelle? pomyślała przelotnie, nie skupiając się na tym jednak bardziej. Nie teraz. Dopóki nie znajdzie się gdzieś... Gdzieś tam, na zupełnie obcej planecie, w zupełnie obcym mieście, odpowiedź na to pytanie nie miała większego znaczenia.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

19 maja 2022, o 21:15

Skycar był po prostu piękny. Sportowa, niewielka - bo zaledwie dwumiejscowa, zgrabna maszyna bardzo podobna do jej własnego pojazdu, który teraz zapewne oczekiwał z utęskieniem powrotu swojej właścicielki w garażu apartamentowca na Cytadeli. I do tego czerwony, co stanowiło dodatkową zaletę. Sama się przecież śmiała gdy kupowała własną maszynę, że czerwone scycary z natury są szybsze od innych - oczywiście był to tylko żart, ale fakt faktem, że nie wyobrażała sobie swojego pojazdu w żadnym innym kolorze. Po prostu musiał być czerwony i już! Nie znała się na parametrach technicznych - te zostały jej doradzone, nie pamiętała nawet nazwy producenta ani modelu - w sumie czy było to do czegokolwiek istotne albo potrzebne? Z pewnością nie. Liczył się kolor, komfort i przyjemność z pilotażu.

Podekscytowana samym pojazdem i ułożonym w głowie planem wróciła szybko do domu. W pierwszej chwili planowała się przebrać w coś bardziej oficjalnego - w końcu miała zamiar udać się na rozmowę o pracę i choć była przekonana, że nie będzie miała zbyt wielkich problemów z tymi "wsiokami" którzy w Global News robili za dziennikarzy, przede wszystkim musiała sprawić dobre wrażenie. Zachowywać się grzecznie i miło - ale nie pretensjonalnie, pokazać swój profesjonalizm - ale nie nonszalancję, zaprezentować zainteresowanie i zaangażowanie - ale bez włażenia wszystkim w tyłek i przede wszystkim: pokazać się z na tyle dobrej strony, by władze stacji zechciały dać jej po pierwsze nieco swobody, a po drugie - być zainteresowanymi nią samą i tym, co mogła wnieść do działalności Sieci. Zatem nieco bardziej profesjonalny strój byłby mile widziany, choć szczerze powiedziawszy nie wiedziała jaki dress code jest tutaj dobrze widziany. Wciąż miała na sobie białą szatę - ni to sukienkę ni to habit - którą otrzymała w szpitalu i z tego co widziała podczas podróży taksówką, podobne stroje nosili także niektórzy mieszkańcy Uranosa, a nawet Ledeia, której szata różniła się jednak złotymi lamówkami i ozdobnikami. Czy to była jakaś oznaka rangi? Statusu? A może po prostu chęć wyróżnienia się na tle innych?

W ostateczności postanowiła pozostać w białej szacie - sprawdziła tylko, czy nigdzie się nie uświniła i dłonią rozprostowała niemal niewidoczne zagniecenia, w łazience przed lustrem poprawiła fryzurę spinając włosy w wysoki kok i zostawiając jak zwykle część grzywki opadającej na jej prawe oko i skroń by ukryć bliznę, po czym odruchowo sięgnęła do szafki koło lustra szukając jakichkolwiek kosmetyków - by znów przeżyć małe zaskoczenie. Szafka byla wyposazona we wszystko, co kobiecie mogło sie przydać przy poprawianiu "nadszarpniętej zębem czasu" urody. Przez chwilę zastanawiała się, kim był jej tajemniczy dobroczyńca - wygody samego domu, skycar, kosmetyki... Patrząc na zawartość szafki była niemal pewna, że garderoba w jej nowej sypialni będzie zawierała kilka zestawów strojów pasujących na nią jak ulał, a w lodówce znajdzie ulubione przekąski i "swoje" białe wino. Szybko - co nie znaczy ze nie starannie - nałożyła makijaż, przyjrzała się krytycznie swojemu odbiciu w łazienkowym lustrze i uznawszy, że "ujdzie w tłoku" - ruszyła do garażu.

Wpakowała się za stery i uruchomiła maszynę, po czym wycofała ją z garażu i będąc już poza nim - wcisnęła akcelerator, jednocześnie ściągając wolant i startując z wizgiem silnika świecą w górę. O tak, teraz czuła się już prawie jak w domu. W sumie nie było tu tak źle, ktoś zdecydowanie starał się ją rozpieścić i przekonać do tego miejsca - gdy tak mknęła bez celu w blasku popołudniowego słońca jej mroczne myśli, obawy i podejrzenia wydawały się odpłynąć gdzieś na bok, umniejszając ich wagę. Na krótką chwilę poczuła się odprężona, zrekaksowana i szczęśliwa... Ale chwila wkrótce minęła, gdy uświadomiła sobie, że nie czas na rozrywkę. Miała misje do spełnienia - tą zleconą przez tajemniczego Przeskakiwacza oraz tą, którą zleciła sobie sama. Pewnym ruchem uruchomiła nawigację i ustawiwszy adres Uranos Global News jako cel podróży, szerokim łukiem zawróciła mknąc na powrót w stronę miasta. Ustawiwszy autopilota skupiła się na obserwacji otoczenia, gdy podmiejska zabudowa stopniowo ustepowała miejsca większym budynkom - sklepom, budynkom usługowym, jakimś magazynom czy przetwórniom. W końcu musiała dotrzeć bliżej centrum, bo otoczyły ją niewysokie biurowce i budynki których przeznaczenia mogła jedynie zgadywać. Rósł też ruch skycarów - mijając je zaglądała ciekawie do wnętrza obserwując spokojnych, rozmawiających ze sobą ludzi, a nawet rodziny z dziećmi. W pewnej chwili jej wzrok napotkał spojrzenie małej asari, podróżującej z dwójką dorosłych - mała widząc, że Annabelle patrzy na nią uśmiechnęła się szeroko i pomachała jej dłonią, a dziennikarka odpowiedziała jej takim samym gestem, na co dziecko wybuchnęło śmiechem, zwracając na siebie i na Annabelle ciekawość swoich rodziców, którzy również pozdrowili ją machaniem. Po prostu, kurwa, sielanka... - pomyślała Annabelle, przejmując na powrót stery i kierując skycara w kolejny korytarz przelotowy. Przez chwilę w oddali zamajaczył kolorowy, owalny budynek stadionu - mogłaby przysiąc, że inaugurację z otwarcia tego właśnie budynku chwilę temu widziała w telewizji. Jej uwagę szybko jednak odwrócił wyłaniający się zza mijanego właśnie budynku pomnik Najwyźszego, któremu poświęciła chwilę, starając się dostrzec więcej szczegółów niż podczas wcześniejszej podróży. Znów miała wrażenie, że pomnik był jakąś mroczną allegorią ucisku i wymuszenia na szarych obywatelach, a centralna postać odbierając innym dostęp do orba skazywała ich na wieczny ból i poniżenie. Brakowało tylko kajdanów opinających wyciągnięte w kierunku artefaktu dłonie, by dopełnić ten obraz.

Wylądowała na parkingu i kierując się wskazówkami WI ruszyła prosto w kierunku wejścia, po chwili znajdując się w przestronnej recepcji. W przeciwieństwie do otoczenia budynku - i chyba całej reszty miasta - tutaj w końcu poczuła się jak w domu. Panował ruch i zamieszanie - "kreatywny rozgardiasz" jak to kiedyś określiła - będący chyba cechą charakterystyczną każdej redakcji w której dotychczas przyszło jej pracować. Może i zmieniła planetę, może zmieniła nawet galaktykę i trafiła w miejsce poza czasem i przestrzenią, odrealnione i nierzeczywiste tak mocno jak to było możliwe, ale atmosfera w tym miejscu była tak znajoma, że niemal się rozczuliła. Tak, tutaj czuła się jak u siebie. Niespiesznym, ale pewnym krokiem podeszła do kontuaru recepcji i uśmiechnęła się promiennie do obserwującej ją asari.

- Dzień dobry odpowiedziała wciąż z przyklejonym na ustach uśmiechem - Nazywam się Annabelle Reguera, jestem nową obywatelką Uranosa - wystudiowanym ruchem poprawila opadający na jej oko kosmyk włosów, wciąż wpatrując się w oczy rozmówczyni. "Trochę zmieszania, trochę niepewności, sporo optymizmu i kropla pewności siebie" - pomyślała instruując samą siebie, po czym odezwała się ponownie - Wciąż jeszcze adaptuję się do tutejszej - zupełnie niesamowitej, muszę przyznać - rzeczywistości... Pan Dominic Tevario, który był na tyle uprzejmy, że pokazał mi co-nieco na Uranosie wspomniał, że znalezienie zatrudnienia przeze mnie mogłoby być dobrą drogą do aklimatyzacji i integracji ze społecznością i pozwoliłoby mi pomóc nie tylko mnie samej, ale i dołożyć coś od siebie do tego niesamowitego świata tutaj... - przerwała, przygryzła wargę i spuściła na moment wzrok. "Gra wstępna" rozpoczęta, zrobiła już z siebie miękką kluchę, teraz trzeba przekonać asari do swoich racji - Przepraszam - westchnęła - Tak naprawdę czuję się chyba nieco onieśmielona Uranosem, nie tak to miało zabrzmieć - kolejny, tym razem przepraszający uśmiech w kierunku asari. Poprawiła znów włosy, po czym odezwała się ponownie - Zdaję sobie sprawę, że jestem tutaj nowicjuszką. Znaczy... nową obywatelką, która wciąż odkrywa ten świat i jego społeczność, ale to może być mój atut. W moim "poprzednim życiu" - celowo użyła tego określenia by pokazać, że przekreśla grubą krechą swoją przeszłość w Drodze Mlecznej zaczynając nowy rozdział, coś nowego, coś pełnego nadziei - Przez ponad dwadzieścia lat pracowałam jako dziennikarka. Lokalne portale, potem Terra Nova Star, w końcu - Sieć Informacyjna Przymierza na Cytadeli. Robiłam wywiady, spotkania z różnymi ludźmi, realizowałam reportaże, czasem prowadziłam wiadomości. Znam się na montażu i może w tej dziedzinie nie jestem profesjonalistką, ale umiem złożyć do kupy dobry materiał... Sądzę, że moje spojrzenie - jako osoby tutaj nowej, zachwyconej tutejszymi realiami i ludźmi, odkrywającej wszystko na nowo, może być ciekawym sposobem przekazywania informacji za pośrednictwem państwa stacji. Chciałabym złożyć swoją kandydaturę na nową twarz, nową dziennikarską postać Uranosa i jestem pewna, że Uranos Global News jest doskonałym do tego miejscem. Pozwoli to widzom odkryć kolonię i miasto na nowo, a moje wrażenia, odczucia oraz entuzjazm poznawczy będzie czymś odmiennym - i jeśli zostanę przyjęta i będę mogła dowieść swoich umiejętności - niejako wizytówką mnie, mojej pracy i zaangażowania - znow zrobiła krótką przerwę, obserwując reakcję asari - dlatego byłabym wdzięczna, gdybym mogła złożyć swoją aplikację o pracę jako nowa dziennikarka tej stacji.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

23 maja 2022, o 10:23

Rebecca

Podjęcie działań przez Dagan bezpośrednio po obejrzeniu materiału z grayboxa było dość słusznym założeniem. Oficer, z którym przybyła na Montbarda z początku nie mógł nadążyć, za tym, o czym kobieta mówiła, ale widząc determinację w jej oczach skinął głową.
- Pani porucznik, nie możemy sobie pozwolić na stratę większej ilości ludzi. Przedsięwzięcie jest niebezpieczne, dlatego nie mogą wysłać z panią nikogo więcej - powiedział mierząc Rebekę wzrokiem. Nie wydawał się przekonany do końca, czy jest to aby na pewno dobry pomysł, ale najwyraźniej lepszego nie mieli, ponieważ dowodzący nie wyraził głębszego sprzeciwu. Wyglądało to trochę tak, jakby powyższą formułkę musiał wyrecytować. Tak w ramach zabezpieczenia przed ewentualnymi, późniejszymi roszczeniami. - Gdyby tylko pani mogła w drodze do zwłok po krótce opisać czego się dowiedziała i jak to wszystko ma działać, byłbym wdzięczny.
Cokolwiek jednak Dagan nie powiedziała w drodze, to swój sceptycyzm oficer ukrywał bardzo nieudolnie. Był jednak bezradny, jeśli ktokolwiek mógł mu pomóc w wyjaśnieniu sytuacji, prawdopodobnie była to w tym momencie tylko Rebecca. Nie silił się na wywody o tym, że jest wariatką a to co mówi, nie ma najmniejszego sensu, bo przecież coś takiego, gdyby zostało udowodnione, na pewno byłoby już wykorzystane. Z drugiej jednak strony, jeśli Dagan faktycznie miała rację, oficer mógł przyczynić się do czegoś większego. Niewyobrażalnie wielkiego.
Przekroczyli drzwi do pomieszczenia, w którym kiedyś znajdowały się kwatery załogi. Zwłoki mężczyzny leżały przykryte czarną płachtą. Oficer dowodzący odkrył materiał i oczom Rebeki ukazała się twarz wciąż okryta złotą maską. Mężczyzna skinął zezwalająco i po chwili Dagan już trzymała w ręku przedmiot. Był ciężki, ale nie na tyle, na ile można by się było spodziewać po materiale, z którego został wykonany.
- Kulę trzymamy pod kluczem, według naszych specjalistów jest wyłączona, ale zabroniłem komukolwiek na nią patrzeć - powiedział, prowadząc podporucznik korytarzami krążownika. Minęli pomieszczenia z ludźmi w białych kitlach, co mogło oznaczać, że zbliżali się do celu. Oficer wreszcie stanął przed zablokowanymi podwójnymi wrotami.
- Jest pani przekonana? - powiedział jeszcze zanim odblokował przejście, ale nie bardzo czekając na decyzję Dagan, jakby bał się, że kobieta się rozmyśli odblokował drzwi i wpuścił ją do środka. - Powodzenia.
Drzwi zamknęły się za Rebeką pozostawiając ją sam na sam z kulą. Informacje, które przekazał jej oficer były prawdziwe, kula nie była aktywna i wyglądała w identyczny sposób jak Dagan zapamiętała ją z poprzedniego razu. Niewiele myśląc, zgodnie z poleceniem Ledei musiała ubrać maskę. Dopiero po tej czynności świat wokół niej zmienił się diametralnie. Kobieta poczuła jak maska niemal zespala jej się z twarzą, początkowo było to bardzo nieprzyjemne uczucie i musiała walczyć z chęcią zerwania jej sobie z twarzy, na szczęście bardzo szybko minęło.
Zanim przyzwyczaiła się do nowego widoku musiała chwilę ochłonąć. Jej oczom ukazało się mnóstwo nałożonych na siebie informacji, interfejs maski przyporządkował do siebie jej dane, a kiedy spojrzała na kulę, pojedyncze symbole na jej powierzchni świeciły delikatną zielenią. Na nałożonym obrazie pojawiła się swojego rodzaju mapa, która, ku przypuszczeniom Dagan przedstawiała tysiące galaktyk połączonych ze sobą liniami. Kiedy tylko Rebeka skupiła swoją uwagę na jednej z nich, mapa natychmiast przybliżyła się, ukazując układ z bliższej perspektywy. W górnej części interfejsu wyświetlały się współrzędne, dwa rodzaje jeden pod drugim. Zauważyła również że przy zmianie planety na którą patrzy górne współrzędne zmieniają się, tymczasem dolne pozostawały nienaruszone.
Kiedy tylko na myśl przywołała miasto Uranos mapa poruszyła się błyskawicznie, współrzędne zmieniły się, a przed Rebeką pojawiła się planeta bliźniaczo podobna do Ziemi. Jednocześnie zmieniły się pojedyncze znaki na powierzchni kuli, teraz wystarczyło je jedynie dopasować. Gdy to już było gotowe Rebecca poczuła jak świat wokół niej wiruje, a jej własne ciało wydłuża się i kurczy, sprawiając, że treść żołądka podeszła jej do gardła. Wszystko dookoła się rozmyło, tylko po to, aby w ułamku sekundy zmaterializować się w postaci gęstego lasu, krzewów i bezdroża. Kiedy minął już pierwszy szok, Dagan w oddali usłyszała głosy, było ciemno, zapewne Rebecca trafiła na Uranosa pośrodku nocy, a ciemność gdzieś przed nią rozświetlały promienie latarek przeszukujące zarośla.

Annabelle Reguera
Asari w recepcji najpierw uśmiechnęła się szeroko, a potem po każdym zdaniu dodawanym przez Annabelle coraz szerzej otwierała oczy aby na końcu unieść ręce w geście poddania się.
- Dzień dobry - powiedziała wreszcie próbując przebić się przez natłok informacji. - Pan Tevario przesłał pani rekomendacje, przede wszystkim chcemy panią powitać wśród obywateli Uranosa. Bardzo proszę udać się na czwarte piętro, pokój numer dwanaście, zapowiem panią.
Po szybkim instruktażu jak poruszać się po budynku, Annabelle w krótkiej chwili znalazła się w windzie w drodze do wskazanego pokoju. Kiedy stanęła przed drzwiami, zauważyła, że na plakietce obok nich widnieje nazwisko:
Alan Deniere.
Redaktor naczelny.
Jeszcze zanim zdążyła zapukać drzwi otworzyły się przed nią, a w nich stanął mężczyzna, na oko około czterdziestki, bardzo zadbany w łososiowej koszuli wetkniętej w jasnoniebieskie jeansy. Mocne perfumy Alana uderzyły momentalnie zmysł zapachu Reguery.
- Annabelle jak mniemam? - powiedział odsuwając się nieco i robiąc kobiecie miejsce w przejściu. - Zapraszam, rozgość się, napijesz się czegoś?
Gabinet był skromny, sam fakt, że przed wejściem nie znajdowała się kolejna recepcja z osobistą asystentką redaktora naczelnego sprawiał, że było tu dość osobliwie. Zupełnie inaczej, niż dziennikarka mogła kojarzyć ze znanych jej stacji telewizyjnych.
- Dostaliśmy twoje rekomendacje od Dominika, jako nowa obywatelka masz prawo do wyboru pracy jaka najbardziej ci odpowiada, bardzo się cieszę, że z pośród wszystkich wybrałaś właśnie nas - gestem wskazał jej fotel naprzeciwko swojego biura, a sam zasiadł za nim. Za mężczyzną przez okno rozciągał się piękny widok na majaczące w tle wierzchołki gór pokryte śniegiem. Dopiero teraz Reguera mogła zauważyć, że ukształtowanie terenu wokół miasta jest zróżnicowane. Łącznie z lasem ciągnącym się u podnóża gór. Spostrzegła również, że w kierunku drzew po niebie lecą dwa czarne skycary.
- Aeria przedstawiła mi już twoje osiągnięcia, chętnie podejmiemy współpracę. Nie chwaląc się cieszymy się zdecydowanie największą oglądalnością, do tego mamy siatkę dziennikarzy zajmujących się przeróżnymi sprawami. Zapewne na początku wyda ci się nudne opisywanie wydarzeń, które nie mają nic wspólnego z przestępczością czy intrygami - tutaj znacząco spojrzał na Annabelle, zawiesił na moment głos, jakby spodziewał się sprzeciwu. Po chwili jednak kontynuował: - Wiem jak jest poza Uranosem, pamietam jeszcze te czasy, ale za nic w świecie nie zrezygnowałbym z obecnego życia. Powiedz mi, gdzie konkretnie się widzisz? Na jakim sprzęcie pracujesz?
Zanim jednak Reguera była w stanie odpowiedzieć, jej omni-klucz zapikał cicho a na wyświetlaczu pojawiła się krótka wiadomość.
Komplikacje. Przejrzano nas. Skon....
Dalsza część wiadomości nie wyświetlała się, Reguera wiedziała, że musi włączyć pełny komunikator aby odczytać całość.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

28 maja 2022, o 08:36

To nie było najlepsze rozwiązanie, ale nie miała innego. Wiedziała, że oficer pomyśli podobnie. Nie był zachwycony, ale też skończyły mu się opcje, nie będzie więc mógł grymasić. Tak naprawdę to ona, Rebecca, była teraz jedyną, która mogła podjąć jakąś decyzję - a decyzja ta wydawała się być jasna. Musiała się przenieść. Zobaczyć, co... Cóż, zobaczyć co dzieje się po drugiej stronie. Wiedziała już przynajmniej, że artefakt nie zabija, że nie taka jest rola kuli. To zawsze coś, nie?
Na słowa oficera zaśmiała się krótko.
- Wiem. Nie potrzebuję towarzystwa. - Odetchnęła powoli. - Większej grupie trudno się ukryć, a mam dziwne wrażenie, że ukrywanie się będzie jedną z koniecznych aktywności.
Na prośbę mężczyzny skinęła głową i pokrótce streściła mu, co udało jej się dowiedzieć. Nie miało dla niej znaczenia, jak cała ta opowieść brzmi dla oficera. Pewnie jak fantastyka. Jak nieudolnie sklecona opowieść mająca zabawić niezbyt trzeźwe towarzystwo przy ognisku. Zresztą, sama Dagan doskonale wiedziała, że gdyby to ona była na miejscu oficera, miałaby pewnie podobne przemyślenia. Niewiele z tego, co mówiła, trzymało się kupy.
Nijak jednak nie zmieniało to tego, co musiała zrobić.
Gdy dotarli do zwłok, bez wahania zabrała maskę. Nie miała oporów, nie obrzydzało jej korzystanie z czegoś, co jeszcze przed chwilą przylegało ciasno do skóry zmarłego. Nie odczuwała tego typu emocji.
Na pytanie oficera westchnęła cicho i wzruszyła ramionami. Jest pani przekonana?
- Nie mamy innego wyjścia - odpowiedziała po prostu, bo jej zdaniem to naprawdę wszystko wyjaśniało. Perspektywa pójścia w nieznane mogła jej się nie podobać, ale naprawdę skończyły im się inne rozwiązania.
Zbliżyła się do kuli szybko, by nie dać sobie czasu na rozmyślenie się. Po drodze założyła maskę, a potem, patrząc na kulę, zrozumiała o czym mówiła Ledeia. To chyba faktycznie była mapa. Schemat przestrzeni tak wielkiej, że Dagan zachłysnęła się i sapnęła z niedowierzaniem. Tyle galaktyk, tyle... Dosyć szybko opanowała kontrolowanie obrazu. Nie mogła skupiać się na jednym miejscu zbyt długo, jeśli nie chciała go przybliżać.
Fantastyczne. Absolutnie fantastyczne. Mimo obaw, zaczęła odczuwać też podekscytowanie.
Ostatecznie wspomniała miasto, o którym mówiła Ledeia. Uranos. Ledwie to zrobiła, mapa ustawiła się odpowiednio, centrując się na mapie bliźniaczo podobnej do Ziemi. Dagan nie była zdziwiona. Myśl, że jako ludzkość byli wyjątkowi, i że taka była też ich planeta, dawno wyszła z mody. Za wiele już widzieli - i za wiele innych ras i światów poznali.
Nie dając sobie czasu do namysłu, ustawiła kulę i... Znikła. Zaczęła przechodzić to samo, czego wcześniej musiała doświadczyć Ledeia i Annabelle.
Nie było to przyjemne. Zresztą, to mało powiedziane - wrażenia były tak dziwne, tak skrajne, że Rebecca miała szczerą nadzieję, że nie będzie musiała tego powtarzać. A raczej będzie, nie? Musiała jakoś wrócić. Zakładając, że tego dożyje, oczywiście.
Gdy wreszcie znów stała na ziemi - obcej, w środku lasu - potrzebowała dłuższej chwili na opanowanie się. Mdłości szarpały jej żołądkiem, a żółć podchodziła do gardła. Krzywiąc się, splunęła goryczą i odetchnęła głęboko.
No dobrze.
Głosy w oddali i promienie latarek były jakimś punktem zaczepienia. Nie wiedziała, z kim ma do czynienia, ale dowiedzenie się tego było dobrym pierwszym krokiem. Jasnym było, że nie może zostać w lesie - Ledeia wspominała przecież o mieście - musiała się więc ruszyć. Na dobry początek - mogła właśnie w tamtą stronę.
Starała się być cicho. Przemykając się pod osłoną nocy, bardzo liczyła na to, że nie zostanie wykryta zanim sama o tym zdecyduje. Wszystko wokół niej było niewiadome i naprawdę nie byłoby dobrze, gdyby znalazła się w środku jakichkolwiek wydarzeń nie wiedząc, co tak naprawdę się dzieje. Skradała się więc ostrożnie, uparcie prąc jednak w kierunku głosów. Cała scenka wyglądała, oczywiście, jak poszukiwania. Rebecca musiała dowiedzieć się, kogo szukają - i kto w ogóle to robi.
Tak naprawdę, na ten moment musiała dowiedzieć się czegokolwiek.
Choć nie planowała walczyć, mimo wszystko sięgnęła po broń. Ciężar pistoletu w dłoni sprawiał, że czuła się lepiej.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Annabelle Reguera
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 31 lip 2021, o 19:45
Miano: Annabelle Soreno Morena Reguera de Ayala
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Reporter
Postać główna: Tori Te'eria
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.130
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

29 maja 2022, o 13:02

Reakcja recepcjonistki przekroczyła nawet oczekiwania Annabelle. Spodziewała się raczej lekkiego oporu, wahania, niechęci czy choćby obojętności - w końcu była zupełnie obcą osobą pojawiającą się niż tego, ni z owego w siedzibie redakcji i startującą z pozycji prośby o przyjęcie do pracy, tymczasem siedząca za kontuarem asari zachowywała się tak jakby właśnie na nią czekali i byli już od dawna przygotowani na jej przybycie. Potwierdzały to także słowa, które padły z ust niebieskoskórej - i wyglądało na to, że rola Tevario faktycznie nie sprowadzała się jedynie do przetransportowania jej do nowego domu i kilku zdań tytułem wprowadzenia. Mężczyzna - mimo określenia siebie mianem “sekretarza” musiał zajmować się pełnym onboardingiem nowych obywateli w strukturę społeczności Uranosa, była gotowa w tej chwili pójść nawet o zakład, że jej tutejszy dom i skycar również był przygotowany przez Dominica. Zastanawiające było jedynie w jaki sposób udało mu się - dość trafnie zresztą - odgadnąć preferencje dziennikarki, ale idąc dalej tym torem logicznym wydawało się, że jeśli miałaby podjąć tu jakiekolwiek zatrudnienie, nie będzie chciała zostać rolnikiem czy pracownicą fabryki, a raczej postara się wykorzystać swoje doświadczenie w którymś z serwisów informacyjnych i zgłosi się do jednej z redakcji.

Logicznym, ale wciąż zaskakującym. Tutejsze społeczeństwo było tak odmienne od tego, w którym dotychczas wychowywała się i żyła, że aż zaczynała żałować, że nie zostanie tutaj zbyt długo. Nie dlatego że aż tak ją urzekło czy oferowało tak niesamowite możliwości - raczej z czysto dziennikarskiego zainteresowania. Poznać Uranosa od podszewki, mieć wolną rękę by zbadać strukturę władzy, politykę socjalną, stopień samowystarczalności, koneksje i sposób życia, cele społeczności i jej wizję przyszłości - materiału do badań wystarczyłoby na długie tygodnie, jeśli nie miesiące nawet - a w efekcie mogłaby stworzyć nie jeden, ale całą serię reportaży, jak dawni odkrywcy czy badacze. W dawnych czasach podróżnicy odkrywający nowe kultury notowali wszystkie spostrzeżenia, a później takie notatki, zapiski, czy tragiczne w swojej jakości, płaskie, bezwymiarowe fotografie budziły niesamowite wrażenie i kontrowersje na “salonach”, nawet mimo zupełnego niezrozumienie ich treści. Niejednokrotnie największą barierą w takich ekspedycjach było niezrozumienie kultur, różnice technologiczne, czy bariera językowa, tutaj tego jednak nie było. O ile - jak zdążyła do tej pory dostrzec - społeczeństwo wciąż było dość młode, posługujące się takim samym językiem i dysponujące technologią zbliżoną do znanej Annabelle, wciąż do opisania i pokazania zostawała masa szczegółów dotyczących Uranosa. Swoją drogą - technologia. Niby tak stawiają na samodzielność i oderwanie od Drogi Mlecznej, a korzystają z takich samych urządzeń... Skąd je mieli? Czy zostały tu przywiezione z przestrzeni Cytadeli? Jeśli tak, był to kolejny przykład podwójnych standardów i hipokryzji. “Tamten świat jest “fuj”, ale wykradniemy im i wykorzystamy ich technologię bo mają dobrą”. Całe zaplecze techniczne, technologia produkcji i wydobycia, patenty i ogólnie pojęte “know how” - przecież niemożliwe było zbudowanie idealnie równoległych rozwiązań bez uciekania się do swoistego międzygalaktycznego szpiegostwa gospodarczego. Czy tym między innymi zajmowali się “przeskakiwacze”? Wykorzystać to co najlepsze “tam” ale nie dzielić się tym, co mamy “tu”? Przecież technologia orbów mogłaby zrewolucjonizować wszystko - nieograniczony niczym transport ludzi i materiałów zapewniłby ekspansję cywilizacji i postęp nauki i wiedzy w sposób milion razy szybszy niż technologia przekaźników masy!

Mimo prób utrzymania rosnących i kotłujących się w niej emocji, jej pytania i zawodowa ciekawość tego świata musiały być widoczne w blasku jej oczu, obserwacji wszystkich dookoła i zaciekawionej minie - i być może także to rozbawiło recepcjonistkę. Po krótkiej wymianie zdań Annabelle skierowała się do windy, wsiadając do kabiny razem z dwójką innych pasażerów - ludzką kobietą i mężczyzną, zatopionych w konwersacji na temat jakichś prywatnych spraw. Współpasażerowie obrzucili ją szybkim spojrzeniem - wyglądali na tutejszych pracowników i prawdopodobnie byli zaciekawieni nową twarzą. Oboje pozdrowili ją szybkimi uśmiechami i skinieniem głowy, po czym wrócili do rozmowy, wysiadając na drugim piętrze. Gdy winda ponownie ruszyła, Annabelle uświadomiła sobie, że tyle uśmiechów od obcych sobie ludzi i spokojnej, biernej życzliwości, ile napotkała tutaj w ciągu zaledwie kilku godzin, nie doświadczyła już dawno. Ludzie naprawdę wyglądali na zadowolonych z życia i ufnych - coś pięknego, ale z drugiej strony nieco przerażającego.

Wysiadając z windy ruszyła pustawym korytarzem w kierunku wskazanych drzwi. Zerkając na tabliczkę z nazwiskiem Naczelnego upewniła się raz jeszcze, że jej omni-klucz wciąż wszystko nagrywa i uniosła dłoń, by zapukać - jednak jej dłoń zawisła w powietrzu, a oczy rozszerzyły się w nagłym zaskoczeniu, gdy drzwi otworzyły się zanim kostki palców zdążyły dotknąć drzwi. Jej oczy spoczęły na mężczyźnie - dość przystojnym, na pewno zadbanym i z racji pełnionego stanowiska - atrakcyjnym z punktu widzenia zawodowego. Owionął ją zapach nieznanej wody kolońskiej lub perfum - no, tutaj facet trochę przesadził z ilością aromatycznego płynu, ale nie było to coś zupełnie jej obcego. Przez głowę dziennikarki przemknęła szybka analiza sytuacji - fakt, że Naczelny był człowiekiem i mężczyzną mogła wykorzystać w przyszłości. Nie wahała się nigdy przed próbami oczarowania mężczyzn gdy było to potrzebne, a gdy się to udawało - dawało przeważnie wymierne benefity. Fakt, że Alan nie był wrednym, zgorzkniałym starcem lub totalnym brzydalem mógł dodatkowo ułatwić sprawę...

- Zgadza się - zaskoczenie zniknęło już z jej twarzy, która rozpromieniła się miłym uśmiechem, a dziennikarka uścisnęła wyciągniętą w jej kierunku dłoń, wchodząc do nieco ascetycznie urządzonego pokoju - Miło mi poznać, Alan - skoro on zwrócił się do niej po imieniu, uznała, że taki tutaj panuje porządek. Słyszała i widziała nieraz sytuacje, gdy w firmach zwracanie się po imieniu zamiast nazwiskami czy stanowiskami było powszechnie stosowane, więc nie było to aż takie dziwne - Nie spodziewałam się, że to wszystko stanie się tak szybko, prędzej długiego oczekiwania na rozpatrzenie kandydatury i ewentualnego kontaktu od kogoś z HRów... Ale przyznaję, że to miłe zaskoczenie. Jeśli to nie problem, poproszę wodę - odpowiedziała na pytanie, po czym zasiadła na wskazanym jej fotelu. Przez chwilę kontemplowała widok za oknem. To też było dla niej miłą odskocznią, na Terra Nova uwielbiała podziwiać widoki okolic miasta i naturę, Cytadela zaś przyzwyczaiła ją do całkowitej zmiany punktu obserwacji. Zamknięte, metalowe pomieszczenia były normą, jedynie widoki jakie można było podziwiać to ramiona samej stacji i niezmiennie urzekające obłoki Mgławicy Węża, zaś tutaj czuła się ponownie jak na początku swojej kariery. Po chwili dostrzegła dwa ciemne punkciki pojazdów - jedyne widziane przez okno, choć przecież po drodze tutaj mijała ich wiele. W głowie dziennikarki zapaliła się lampka ostrzegawcza, ale po chwili sama zganiła się za paranoję. Odwróciła wzrok spoglądając ponownie na Alana, ale jakaś nutka niepokoju wciąż w niej tkwiła...

- Och, nie wydaje mi się - odpowiedziała z uśmiechem - Jestem tu na tyle nową osobą, że wszystko jest dla mnie “nietypowe” i “inne”, a przede wszystkim ciekawe i interesujące, więc zanim to wyda mi się jak to powiedziałeś “nudne”, czy może raczej “rutynowe”, z pewnością moja ciekawość poznawcza doda pikanterii reportażom, a odskocznia od nieustających tragedii, ataków, katastrof czy intryg będzie miłą odmianą.

- Wspaniale, że pytasz - obdarzyła Alana kolejnym uśmiechem, gestem ręki poprawiając opadający na oko kosmyk włosów - Bo jadąc tu myślałam o tym, że chciałabym spróbować przedstawić Uranosa z punktu widzenia nowicjuszki. No wiesz, świeże spojrzenie, zachwyt i ciekawość, uwypuklenie zalet i opisanie możliwości jakie daje ta społeczność. Rutyna wkrada się wszędzie, po latach spędzonych tutaj ludzie zapewne traktują naszą - delikatny nacisk na ostatnie słowo, by pokazać, że czuje się przynależna do Uranosa - tutajszą codzienność jako coś naturalnego. To świetnie, ale może mój sposób przedstawienia materiału pomoże im ponownie docenić wagę tego, że jesteśmy tutaj i przypomnieć im, jak wiele zawdzięczamy Najwyższemu i jak powinniśmy być wdzięczni za to, że tutaj trafiliśmy. To, że ja sama będę odkrywać stopniowo niemal wszystko - naszą historię, nasze całe życie - pozwoli innym podróżować i odkrywać na nowo to, do czego się już zdążyli przyzwyczaić.

Upiła trochę wody ze szklanki, szybkim spojrzeniem zerknęła na wciąż widoczne - tym razem znacznie bardziej i bliżej - skycary, po czym znów spojrzała na Alana.

- Oczywiście, to tylko plany na początek. Ale to pozwoli ci poznać mój warsztat i metody pracy, dzięki czemu będziesz wiedział gdzie mnie skierować później. Zwykle... Przepraszam - sygnał wiadomości uświadomił jej, że nie wyciszyła swojego omni. Zerknęła na wyświetlacz i jej brwi ściągnęły się lekko widząc początek wiadomości. Od razu wiedziała od kogo ona pochodzi (i z pewnością nie byli to ani Ledeia ani Tevario), a treść nie wyglądała na optymistyczną - przynajmniej nie ta część, którą mogła dojrzeć bez aktywowania komunikatora.

- O wilku mowa... - uśmiechnęła się przepraszająco w kierunku Alana - Dominik Tevario. Zapewne dopytuje się jak mi poszła rozmowa... - zaśmiała się lekko, ruchem palca powiększając okno wiadomości by doczytać jej resztę.
*** MUSIC THEME *** ARMOR ***
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

2 cze 2022, o 21:11

Rebecca
- Jesteś pewien? - głos mężczyzny nieco zniekształcony przez złotą maskę, którą nosił na twarzy, a którą Rebecca zauważyła w pierwszej chwili kiedy światło nieco padło na niego, był przyciszony, ale wyraźny. Dagan dostrzegła trzy promienie świateł, co oznaczało, że osobników przeczesujących las było przynajmniej trzech. Byli to mężczyźni odziani w czarne, karbonowe kombinezony - identyczne do tych, które miał na sobie ten, który dostarczył Rebecce grayboxa. Mogło to oznaczać, że był jednym z nich, pytaniem otwartym natomiast pozostawało, czy aby na pewno działali oni wspólnie.
- Tak - odpowiedział mu ten drugi, stojący najbliżej chowającej się w krzakach podporucznik. - Współrzędne wskazują na to, że na pewno pojawił się tutaj.
- Jeśli orb go przeniósł wiecie jak to się kończy. Szukajcie, na pewno jest nieprzytomny - trzeci głos był nieco cichszy i dobiegał z dalszej odległości. - Oszołomienie po przeskoku trwa krótko, potem organizm się wyłącza. Blokuje wam dostęp i koniec, mamy nieprzytomnego skoczka.
Mężczyźni sprawdzali las krok po kroku, Rebecca wyraźnie widziała, że kierują się w miejsce, w którym wylądowała po przekroczeniu światów. Nie mogła być pewna czy przeskok zostawił po sobie jakieś ślady, ale mężczyźni najwyraźniej kogoś szukali i mogła mieć przeczucie, że chodziło właśnie o nią.
Nie było jednak jej dane pozastanawiać się nad tym głębiej, gdyż nagle zaczęło jej się kręcić w głowie. Uczucie było na tyle nieprzyjemne, że zdecydowanie nie mogła się skupić na niczym innym.
- Musimy go znaleźć w przeciągu dziesięciu minut - znów głos w oddali. Świat wokół niej wirował i nie chciał przestać, czuła, że żołądek podchodzi jej do gardła a zjedzony wcześniej posiłek koniecznie chce wrócić, ale niespecjalnie drogą, którą powinien to robić.
- Czy to już kiedyś się wydarzyło?
- Słyszałem, że raz nie znaleźli kogoś na czas. Promieniowanie zabiło go po dwudziestu minutach, ktokolwiek dziś przeskoczył bez transfuzji umrze w niezbyt przyjemny sposób.

Annabelle
- Świetny pomysł - Alan klasnął w dłonie, przyjmując z aprobatą pomysł Reguery co do reportażu. - To idealnie wpisuje się w naszą wizję. Bardzo dobry pomysł, a jakie pole manerwu do zbierania materiałów. Ba! Podzielisz się własnymi doświadczeniami, a to uważam na ogromny plus, w końcu najlepiej pisze się i mówi o tym, co przeżyło się samemu. Idealnie.
Mężczyzna poprawił się w fotelu, wsparł łokcie na podłokietnikach a dłonie złożył w piramidkę. Wzrokiem uciekł gdzieś ponad głową Annabelle mrużąc oczy i kiwając głową.
- Myślę, że bardzo dużo materiałów o historii możesz znaleźć w muzeum. Nasi obywatele też pewnie się chętnie wypowiedzą na ten temat, wiesz, lepiej się ogląda coś w czym się brało udział. Świetnie, świetnie.
Jego wzrok powrócił do twarzy dziennikarki, a Alan uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz, za dwa tygodnie mamy święto narodowe, pewnie nikt ci jeszcze o tym nie powiedział, ale myślę, że twój materiał wpisałby się w to idealnie. Oczywiście z mojej strony masz wolną rękę, przydzielę ci montażystę, nazywa się David Grimm, prześlę namiary na twój omni-klucz. W razie pytań oczywiście pozostaję do dyspozycji i cóż... Możesz uznać, że masz tę robotę.
Mrugnął okiem porozumiewawczo.
- Jak skończycie to chciałbym tylko przejrzeć materiał zanim go wypuścimy, a jeśli dobrze pójdzie to może nawet uda mi się wcisnąć cię w relację na żywo.
Alan nie zdążył jednak dodać nic więcej, ponieważ Reguera poinformowała go o kontakcie ze strony Tevario. Mężczyzna skinął głową, dając jej znać, że oczywiście nie ma nic przeciwko i pochylił się nad komputerem, pozostawiając Annabelle nieco przestrzeni osobistej.
Komplikacje. Przejrzano nas. Skończył nam się czas. Dywersja jest na miejscu. Skontaktuj się z Me'shirą. Będę na miejscu.
Dwa ciemne skycary za oknem zniknęły w lesie, a sunąca po niebie gwiazda będąca odpowiednikiem ziemskiego Słońca chyliła się ku zachodowi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Małpia Grań - Castellus] Przestrzeń kosmiczna

3 cze 2022, o 10:51

Chwila obserwacji wystarczyła, by pozwolić sobie na ostrożne założenia. Zespół poszukiwawczy należał do... Cóż, znajomych Ledei? To było odważne założenie, ale chyba uzasadnione. Kontekst rozmowy sugerował, że grupa wiedziała, gdzie pojawi się Rebecca - że wiedzieli też, że w ogóle ktoś się pojawi. Wiedzieli i, chyba, mieli zapewnić jej bezpieczeństwo? Tak to brzmiało. Oczywiście, to mogła być gra, podpucha mająca na celu wyciągnięcie jej z kryjówki, ale, szczerze mówiąc, Rebecca niewiele miała do stracenia. Nie brała pod uwagę, że ją ktokolwiek od tak zastrzeli - co mogło być z kolei bardzo optymistycznym przekonaniem, Dagan nie wyrobiła go jednak świadomie. Po prostu się nad tą kwestią nie zastanawiała. No więc, co mogła stracić? Wolność? Być może, ale teraz, nawet wolna, nie była wcale w aż tak lepszej sytuacji. Nie wiedziała, gdzie jest, gdzie iść i co dokładnie powinna zrobić. Jeśli był jakikolwiek cień szansy, że kontakt z nieznajomymi może jej dostarczyć jakichś odpowiedzi - była skłonna zaryzykować.
No i jeszcze jedno. Promieniowanie zabija po dwudziestu minutach. Nie chciała tego sprawdzać na sobie - szczególnie, że to... Cóż, chyba było prawdą. Na ile mogła wnioskować po swoich pierwszych objawach.
Finalnie odetchnęła powoli i wyszła z kryjówki, zawczasu dopinając broń z powrotem do pancerza. Wyjście uzbrojoną nie dałoby jej za wiele przewagi, a z pewnością mogłoby pogorszyć jej sytuację.
- Hej - zawołała, by zwrócić na siebie uwagę. - Hej, to chyba... - Przełknęła ślinę, próbując powstrzymać mdłości. - To chyba mnie szukacie. Nie jestem nieprzytomna, ale... - Odetchnęła powoli. Nie czuła się dobrze. - Przeniosłam się. Tą kulą. Wezwała mnie... - Nie była pewna, czy powinna podawać nazwiska, z drugiej jednak strony ponownie doszła do wniosku, że nie ma nic do stracenia. - Wezwała mnie Ledeia. Ledeia Santus.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek

Wróć do „Galaktyka”