W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

12 kwie 2022, o 16:40

Ponownie stanął w obliczu kosmicznej pustki. Tym razem z inną osobą u boku, za to pozbawiony pewności, jaką dawała mu wysoka kondycja fizyczna. Skinner niepewnie zerkał w dół, jakby w tym pozbawionym grawitacji środowisku mógł grozić mu upadek, a otaczający ich bezkres był dziurą czyhającą na jego potknięcie. Choć jedynym, co od mężczyzny usłyszał było zapewnienie o tym, że wszystko rozumiał i będzie dobrze, teraz, gdy słyszał głównie własny oddech, a kosmos pochłaniał resztę odgłosów, Viyo mógł niemal fizycznie wyczuć strach hakera.
Drzwi Hebe były znajome. Śluza przywitała ich tym samym, pustym pomieszczeniem, na którego końcu natknęli się na unoszące leniwie kawałki metalu, które zostały z dwóch zniszczonych przez Widmo mechów. Etsy połączyła się z pomocą omni-klucza turianina z panelem na drzwiach, w wiernej kopii jego ostatniego wejścia na stację umożliwiając mu przejście dalej.
Tym razem jednak nie towarzyszył mu bliźniaczy głos zaawansowanej, Wirtualnej Inteligencji.
Przejście było ciasne. Viyo mógł zrozumieć ból zasapanego kroganina, który wyczołgał się z niego po raz ostatni. Ból w barku i przeraźliwa słabość nóg nie działała na jego korzyść, gdy zniknęło błogosławieństwo braku grawitacji. Momentami, ciasne korytarze podtrzymywały jego ciało przed upadkiem, ratując jego turiańską dumę przed potencjalnym dostrzeżeniem jego chwili słabości przez hakera. Skinner nie zwracał na wiele rzeczy uwagi i był zbyt skupiony na poruszaniu się naprzód, by dostrzec niuanse ich skomplikowanej drogi w górę.
- Cholera, nieczęsto chyba ktoś na tę stację wchodzi, co? - mruknął mężczyzna, skanując otoczenie swoim omni-kluczem. - Widzisz jakieś różnice od twojej ostatniej wizyty? Jak dla mnie korytarz wygląda normalnie.
Nie było widać na jego ścianach śladów gwałtownego wtargnięcia napastników. Jeśli ktoś pokonał tę drogę przed nimi, nie zostawił po sobie żadnych śladów.
- To jedyne wejście do środka?
- Tak - przyszła z pomocą Etsy, gdy dotarli na samą górę i uchylili drzwi na cichy, pusty korytarz, który również był Viyo znajomy. Światła były tak samo jasne, a podłogi i ściany równie białe i czyste, jak ostatnio. Z ziemi zniknął nawet ślad, który pozostawiło po sobie syntetyczne ciało w trakcie upadku.
Hebe była cicha, spokojna i, wydawałoby się, nieskażona zewnętrzną ingerencją.
- Wygląda, kurwa, upiornie - westchnął haker, rozglądając się dookoła. Trzymał się za Viyo, jednak wysunął się lekko w stronę jednej ze ścian, dostrzegając na niej panel - ten sam, z którego wcześniej wyświetlał się hologram Etsy, gdy panowała nad stacją. - Może da się z nimi skomunikować, jeśli wejdę do systemów. Ale to może zaalarmować innych, jeśli kontrolują stację - zaoferował, niepewnie spoglądając w stronę Vexariusa. - Co robimy?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 kwie 2022, o 20:23

Domyślał się skąd się bierze obawa Skinnera. Pustka kosmiczna nie była żywiołem hakera, nie była nawet środowiskiem do którego zdążyłby przywyknąć. Chociaż wspominał, że latali z Raikiem na statkach kosmicznych, to łatwo było pojąć, że ograniczało się to tylko do ich bezpiecznego wnętrza oraz grubych ścian oddzielających ich od bezdennej przestrzeni. Czym innym było oglądać ją zza przeszklonej ściany korytarza, a czym innym stać na krawędzi śluzy i wykonać krok do przodu - pokonać własną wyobraźnię, pokonać strach przed bezsilnością i nieuchronną śmiercią, pokonać wizję obracania się bezwładnie w czarnym oceanie nicości bez możliwości złapania czegoś, znalezienie podparcia dla nóg czy jakiegokolwiek powrotu.
Vex znał myśli hakera, bo chociaż sam wykonywał podobny skok już kilkadziesiąt lub nawet kilkaset razy, to za każdym razem, gdy stawał na krawędzi pustki, czuł zimne palce pierwotnego instynktu przetrwania na własnym karku, próbujące go ostrzegać, że znalazł się w terenie, na którym nigdy nie powinni się znajdować.
Gdy wylądował w przejściu technicznym Hebe i odwrócił się, czekając aż haker dokona za nim skoku, jego wzrok prześlizgnął się po smukłym kadłubie Arae, a potem zatrzymał w milczeniu na Isaacu. Chłopak pomimo swojego strachu wyszedł już przecież wcześniej na zewnątrz. Sam, bez asekuracji. Gdy szukał nadajnika Reeda, a on dogorywał w kapsule medycznej po starciu z Mayą. Nie mógł tego nie respektować, nawet gdyby nie chciał.
Ich ponowna podróż do wnętrza stacji odbyła się bez przeszkód, ale zbyt przypominała jego poprzednią wspinaczkę. Ostatnim razem doskwierał mu pocisk tkwiący w jego udzie i myślał wtedy, że kiepsko trafił, ale tym razem odkrył, że rany po ostrzach oraz promieniowaniu były jeszcze gorsze. Nawet pomimo znieczulenia i leków, każdy krok oraz walka z magnesami utrzymującymi buty do stalowej powierzchni były mordęgą, która sprawiła, że nie odzywał się przez całą drogę, zwyczajnie skupiając się na tym, żeby nie dyszeć zbyt ciężko i nie przeklinać z bólu.
- Nie wiem czy to dobry znak, czy nie. Jeżeli stacja zostałaby zaatakowana, to Raik broniłby właśnie tego przejścia - odparł na pytanie Isaaca, gdy skorzystali z krótkiej przerwy na rozmowę. Oparł się bokiem o wąską ścianę przejścia, przymykając oczy za wizjerem i próbując zignorować pulsowanie rannego ciała. Wcześniej niósł w rękach karabin na wypadek gdyby na szczycie czekało ich jakieś zagrożenie, ale prędko okazało się to niemożliwe, więc po prostu odwiesił go na plecy. - Byłoby tu pełno śladów po walce, krwi, czegokolwiek. Nawet jakby zabrali po wszystkim ciała.
Sam fakt, że nie było niczego takiego, oznaczał że albo pomylili się co do przyczyny milczenia radiowego stacji, albo odbyło się tu coś o wiele gorszego. Być może atakujący podlecieli pod stację niepostrzeżenie i kroganin nie zdążył zająć obronnej pozycji. A może nie było żadnych atakujących i to Kavinsky ich zdradził, podstępem obezwładniając lub zabijając ochroniarza Skinnera.
Gdy dotarli na szczyt i wyszli ponownie na biały, nieskazitelny korytarz, zdjął z pleców karabin i omiótł obie strony przejścia. Komentarz chłopaka pozostawił bez odpowiedzi, skupiając się bardziej na wykrywaniu potencjalnego zagrożenia, niż potwierdzaniu niepokojącego wystroju wnętrza.
- Jeżeli ktoś kontroluje stację, to już wiedzą o naszym przybyciu. Tunel serwisowy którym szliśmy, jest pełen ukrytego monitoringu - rzucił zdawkowo, przysuwając broń do ramienia i zbliżając się do terminala. Hope nie miała problemu ze śledzeniem jego ruchów poprzednim razem, a nawet bez jej obecności, ktoś kto przejął stację pewnie mógłby to wykorzystać. - Spróbuj się zalogować i znaleźć jakiegoś logi, ale dyskretnie. Może coś nam podpowie co się tu wydarzyło zanim zaczniemy krzyczeć o swojej obecności - zgodził się z nim po chwili, opierając się biodrem o ścianę i ubezpieczając obie strony korytarza.
Kavinsky i Raik musieli żyć jeszcze przez chwilę po ich odejściu, skoro zdążyli wyczyścić ślady ich bytności, ale co się stało później?
- Jeżeli nic nie znajdziesz, sprawdzimy warsztat - dodał po chwili milczenia. Z całej stacji znali tylko tamto miejsce, ale było dobre do rozpoczęcia poszukiwać jak każde inne. - Ets, zgrałaś jakieś schematy tej stacji, gdy na chwilę przejęłaś kontrolę poprzednim razem?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 kwie 2022, o 01:29

Hebe przypominała dokładnie to samo miejsce, które pozostawili ostatnim razem.
Na pewien sposób było to pocieszające - ilość oznak stojących za tym, że nic niepokojącego się nie wydarzyło w czasie ich nieobecności, zawsze przewyższała potencjalne zagrożenia wiszące w powietrzu, których obecność byliby w stanie wykryć. Ale w ich sercach i ciałach nadal tkwiły głębokie rany, rozsiewające po zakamarkach umysłu niepewność w ostatnim stadium. Brak kontaktu był jedynym, czego potrzebowali oboje, by zakładać najgorsze.
W końcu system, którym kierowali się do Przekaźnika, również był znajomy - był drogą, którą już raz pokonali, w której nikt nie powinien na nich czyhać, a jednak to proste, naturalne założenie okazało się katastrofalne w konsekwencjach.
- Nikt nie aktualizował planów stacji od ostatniego... incydentu - odrzekła SI, gdy Skinner skinął głową, podłączając się z wahaniem do panelu na ścianie. - Są nieaktualne. Nie jestem pewna, jak mocno, bo nie zwiedziliśmy reszty stacji.
Ostatnim razem dostrzegli jedynie przedsionek - nawet, jeśli w istocie projektowano go jako serce Hebe. Korytarz, którym szli, nie był planowanym, oficjalnym wejściem do środka, ale stanowił pierwsze, co dostrzegali na swojej drodze.
- Cóż - westchnął z frustracją mężczyzna podpięty pod systemy Hebe. - Chuja nam to dało. Stacja jest wyłączona na nadawanie i odbieranie sygnałów, ale nie tylko na zewnątrz. Ma podniesione wszystkie zapory, niczego nie zrobię w sensownym czasie.
Westchnął, odpinając się od panelu omni-kluczem i sięgając z powrotem po swoją broń. Odbezpieczył pistolet i skinął głową do Widma, chętny kierować się za nim.
Gdy w ciszy i skupieniu kierowali się do warsztatu, z przeciwnej strony korytarza dobiegł ich znajomy krzyk naukowca.
Skinner pobielał, w panice przyklejając się do ściany. Na moment zapomniał, że był w tej chwili w stanie dotrzeć na miejsce znacznie szybciej i efektywniej niż ranne Widmo, którego każdy krok wzbudzał falę bólu, zmuszając do zaciśnięcia mocno zębów.
Ruszając ostrożnie w przeciwnym kierunku, za załamaniem korytarza dostrzegli, że przechodził w ten sam, oszklony tunel, z którego z oddali połyskiwały płomienie bliskiej gwiazdy. Tuż przed nim jednak znajdowała się wnęka, w której rozpoznali mesę.
Prawda była czasem bardzo mało emocjonująca dla wytrenowanego w działaniu ciągłej adrenaliny mózgu.
Gdy w absolutnej, martwej ciszy dotarli do wnęki, każdy cień wydawał się przeciwnikiem gotowym do ataku, każdy połysk odbijający od gładkich powierzchni wyglądał jak błysk snajperskiej lufy skierowanej w ich stronę. Wrzask, który usłyszeli wychylając się w stronę wnęki, był przeraźliwy i niemiłosiernie głośny.
Dostrzegając ruch, siedzący przy stoliku małej mesy mężczyźni drgnęli. Raik uniósł na nich leniwie spojrzenie, gdy Kavinsky niemal spadł z krzesła. W lustrzanym odbiciu jego krzyku, Skinner zaklął głośno, a Widmo dostrzegł, jak uniósł pistolet gotowy do strzału.
- Czego się tak skradacie? - spytał wprost Ugarr, nie ruszając się z miejsca, gdy naukowiec obok dyszał ciężko, chwytając się dłonią za serce.
- Co wy tu, kurwa, robicie? - wypalił tępo Skinner w odpowiedzi, opuszczając lekko pistolet.
- Jak to co? Gramy sobie - odrzucił ten, wskazując na holograficzną planszę ziemskich szachów stojącą na stole, przy którym siedzieli.
- GRACIE SOBIE? AHA. - wykrzyknął haker z mieszanką naładowanej agresją frustacji i ulgi. - Byliśmy pewni, że was zajebali. Macie pojęcia, co się kurwa dzieje wokół was?!
- Ależ naturalne, że nie mamy. Stacja wyposażona jest w systemy maskujące - pośpiesznie oznajmił mu mężczyzna, obracając się w ich stronę. Poprawił nerwowo okulary. - Nie uciekają od nas żadne sygnały, dzięki którym piraci mogliby zauważyć, że ktoś na Hebe przesiaduje. W zamian za to nie wiemy, co dzieje się w systemie, bo nie możemy aktywować skanerów, ani systemu komunikacji.
Isaac opuścił całkiem broń, ale głównie dlatego, że jego ręce opadły w bezsilności wzdłuż jego ciała.
- Nie myślałeś, żeby nam to, nie wiem, powiedzieć? - spytał tępo, na co Kavinsky wzruszył lekko ramionami.
- Nikt nie pytał.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

19 kwie 2022, o 21:00

Okrzyk Kavinskiego zadziałał jak zastrzyk czystej adrenaliny, dając zarazem poczucie niebezpieczeństwa jak i cień nadziei - bo nawet wrzask bólu lub przerażenia, bez względu na to jak wielkiego, oznaczał że mężczyzna wciąż żył. A wraz z nim odpowiedzi, które posiadał w swojej głowie. Vex odwrócił się gwałtownie, unosząc karabin do ramienia i ignorując ból ran ruszył w stronę dźwięku, dając gestem znać Skinnerowi, że ma się trzymać za jego plecami. Dyscyplina i wyszkolenie wzięły górę, na krótką chwilę odsuwając zaniepokojenie losem stacji oraz jej mieszkańców, gdy omiatał lufą karabinu wnętrze korytarza i zbliżał się do drzwi prowadzących do nieznanego im pomieszczenia. Ignorując przyciągający widok pulsującej, umierającej gwiazdy, której szkarłatne światło zalewało wnętrze przejścia oraz myśli próbujące odnaleźć źródło niepokojącej ciszy radiowej panującej na całej stacji, przesunął się do krawędzi framugi, wyciszając umysł, biorąc krótki oddech i...
Widok, który dostrzegł kiedy zrobił krok poza załom, celując do wnętrza pomieszczenia, sprawił że zamarł w pół kroku.
A potem zaklął parszywie i opuścił lufę karabinu ku ziemi, gdy zrozumiał na co patrzy.
- Gracie sobie - powtórzył jak echo za Isaakiem grobowym tonem, po czym zamknął oczy i przytknął dłoń do czoła. Dokładnie ta sama mieszanka frustracji i ulgi, która wypełniła hakera, w tej samej chwili trafiła i jego, sprawiając że nie wiedział czy ma wrzasnąć na kroganina oraz naukowca, czy podziękować z wdzięcznością Losowi za ten jeden jego uśmiech, bo duchy były świadkami, że spodziewał się tu zastać zakrwawione korytarze, ciała i wiadomość od Reeda.
- A nie przyszło wam do głowy, żeby jakoś zabezpieczyć wejście? Co by się stało, gdyby piraci skusili się do abordażu na stację nawet pomimo braku śladów życia na niej? Czy jest coś jeszcze co powinniśmy wiedzieć, ale nie zapytaliśmy? - zapytał powoli, siląc się na cierpliwość. Potarł skronie, po czym wypuścił z siebie powoli powietrze, próbując razem z nim wywentylować z siebie chęć zamordowania któregoś z mężczyzn. Albo obydwu.
Dopiero wtedy dotarło do niego drugie znaczenie słów Kavinskiego. Nie wiedzieli co się dzieje dookoła nich, więc nie wiedzieli również o ataku na Arae i starciu z Reedem. Z ich perspektywy Widmo opuścił Hebe, nie było go kilka dni, po czym właśnie wrócił... Nie wiedzieli nic o pościgu pośród asteroid, walce i krótkim starciu, ani o tym że przez chwilę im również groziło jeszcze większe zagrożenie. Zakładając, że Reed również nie potraktował zamaskowanej stacji tak samo jak inni potencjalni agresorzy.
Z jego gardła wydostało się kolejne przekleństwo, ale tym razem to było bardziej zmęczone, niż rozeźlone. Odwiesił karabin na plecy i oparł się o ścianę, siadając ciężko na najbliższym meblu, który byłby w stanie utrzymać ciężar jego pancerza. Wraz z odejściem adrenaliny zaczęła odchodzić potrzeba obowiązku, która podtrzymywała go w pionie, a jego nogi w stanie działania. Uniósł ramię, aktywując omni-klucz.
- Z Kavińskym i Raikiem jest wszystko w porządku. Grają sobie w szachy. Stacja jest w trybie pełnego maskowania - przekazał Etsy, nim opuścił rękę i przesunął dłonią po twarzy. Jego wzrok ponownie zawisł na starszym mężczyźnie. - Mamy komponenty, których potrzebujesz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

21 kwie 2022, o 20:57

Kroganin kiwnął głową lekko, jakby rozumiał to, że Viyo mógł go nie zrozumieć za pierwszym razem. Ich nadejście niezbyt go zdziwiło, choć towarzyszący mu naukowiec wydawał się zszokowany i nadal dochodził do siebie po nagłej panice.
- Tak jest. Raik okazał się wyśmienitym partnerem do gry. Kto by pomyślał, że takie bestie mają tak niesamowite umysły analityczne...
Ugarr odchrząknął głośno, sprawiając, że mężczyzna natychmiast drgnął, dłonią machając w powietrzu.
- Tak, tak, zważam na... subtelność tego tematu...
- Ksenofobię, człeku - poprawił go znów, po czym uniósł swój wzrok na Widmo. Zmierzył spojrzeniem lekko skurczoną sylwetkę turianina - jego wzrok wydawał się prześwietlać przez wszystkie doznane przez niego obrażenia, dostrzegając to, czego nawet nie spostrzegł Kavinsky. - Że co miałem zrobić, przystawić do drzwi biurko? Śluza jest rozwalona. Jak ktoś chce wejść to prędzej czy później wejdzie. A ja... - skinął głową na załamanie korytarza, na które miał dość dobry widok. Poklepał coś na swoich kolanach - blat stołu z początku kompletnie zasłaniał trzymaną tam przez niego broń. - Usłyszę ich tak, jak słyszałem was. W tej stacji za wiele alternatyw nie ma.
- Ciężko było się odezwać? Krzyknąć, nie wiem, hej, tu siedzimy, gramy sobie! - prychnął Skinner, wchodząc głębiej we wnękę w korytarzu. Rozejrzał się za automatem na wodę, ale na blatach było zupełnie pusto, nie było nawet ekspresu do kawy na widoku.
- Nie można być za pewnym - cmoknął Ugarr, przekładając jeden holograficzny pionek w inne miejsce. Poruszony ich przybyciem Viktor nie był w stanie się powstrzymać i fuknął pod nosem coś z niezadowoleniem, zerkając kątem oka na planszę. - Nie trafiliście w Przekaźnik, czy co? - spytał, skinieniem głowy wskazując na pokiereszowany biotyką pancerz Viyo i ewidentnie spocone czoło Skinnera. - Profesorek robi zupy z zielska na uspokojenie, Isaac...
- Herbatę - wtrącił pod nosem mężczyzna, wspierając się na swojej lasce i powoli podnosząc w górę.
- Przyda ci się. Ale zmysłów nie wyostrzy, jak widać - zarechotał, widząc frustrację, z jaką naukowiec obrócił się od planszy, nie chcąc kontynuować dalej grania.
- Cieszę się, że wszyscy jesteście cali.
Głos Etsy wydobył się z omni-klucza Viyo. Był niczym spojrzenie bazyliszka, sprawiając, że Kavinsky zamarł w miejscu, z przestrachem zerkając ku nieaktywnemu terminalowi na ścianie, jakby spodziewał się ją tam zobaczyć.
- Macie komponenty, tak, tak, wspaniale... - mruknął mężczyzna, zerkając niepewnie na Vexariusa. - To... przepraszam, ja nie miałem od lat gości i... - zerknął za ramię, gdzie z ogromnym jazgotem Skinner przysunął sobie jedno z krzeseł i mało subtelnie opadł na nie całym, opancerzonym cielskiem, helm odkładając na blat koło planszy. - Jak to zrobimy?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

21 kwie 2022, o 22:36

Turianin westchnął tylko i przewrócił oczami.
- A co stało się pilnowaniem tunelu technicznego i zablokowaniem go własnym ciałem? - odparł kąśliwie, ale niezbyt serio. Nie oczekiwał od kroganina, że ten poświęci się za naukowca, którego ledwo co znali i którego ochrona na czas ich nieobecności była zaledwie uprzejmością, a nie kontraktem lub celem życia. Nie miał też siły sprzeczać się na temat taktycznej przewagi bronienia się w korytarzu ponad bronieniem się w mesie, bo podejrzewał, że Raik też ma swoje doświadczenie i jednak wiedział co robi. Nie miałby tylu blizn i lat na karku, gdyby było inaczej.
Z drugiej strony, miał pilnować Isaaca i ten dwa razy niemal stracił głowę w przeciągu ostatnich paru miesięcy odkąd się poznali.
- Ważne, że nikt was nie znalazł - mruknął w końcu, porzucając temat. Na pytanie o Przekaźnik pokręcił ponuro głową. - Prawie. Przed wylotem z Solveig mieliśmy starcie z Reedem, który czekał na nas w polu asteroid. Isaac ci opowie później - rzucił krótko. Pytanie Raika potwierdziło jego domysły, że para nie miała pojęcia o niczym co wydarzyło się po opuszczeniu przez nich stacji. Nie miał pojęcia czy działało to w drugą stronę i czy łowca Castora wiedział o Hebe, jak zakładali wcześniej, ale niestety musieli brać najgorszą opcję - czyli tą, że Reed mógł podejrzewać, że z jakiegoś powodu wrócą do Solveig i zgotować im jeszcze gorszą niespodziankę. Obecność Ugarra na pokładzie Arae mogłaby przeważyć szalę bitwy, ale w jego obecnym stanie i tak było to bardzo na wyrost założenie.
Przeniósł wzrok z kroganina na naukowca i przesunął po nim spojrzeniem, zastanawiając się co odpowiedzieć. W końcu przesunął palcami po linii szczęki, pocierając chitynowe płytki.
- Normalnie, nic się nie zmieniło pod tym kątem - powiedział ze zmęczeniem. - Przekażemy ci komponenty, a ty nam opowiesz wszystko co Ets chce wiedzieć i dasz dostęp do zapisów monitoringu oraz całej reszty, która pomogłaby jej odkryć swoją przeszłość. Nie wiem ile mamy tu czasu, ale wolałbym nie zwlekać. Nie wiem czy możemy sobie na to pozwolić, skoro stacja jest bezbronna, a ja jestem ranny i dogorywam w pancerzu. Maskowanie Hebe może i ją ukrywa, ale brak dostępu do informacji oraz wiedzy co się dzieje dookoła, sprawia że czuję się nieswojo - dodał kwaśno.
Nie potrafił określić czy bezpieczniejsze było jak najszybsze pozyskanie informacji, a następnie opuszczenie stacji i zaszycie się gdzieś w kosmosie, żeby wylizać swoje rany i zastanowić się co dalej, czy spędzenie najbliższego czasu na Hebe. Stacja była bezbronna i odcięta od świata, co miało swoje minusy, była też stałym punktem w kosmosie o którym Reed wiedział i do którego mógł wrócić. Było to coś co musieli przedyskutować na Arae, ale tak czy owak musiało się to odbyć dopiero po uzyskaniu odpowiedzi.
- Isaac, wziąłeś z Arae zakupione moduły?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

21 kwie 2022, o 23:18

Ugarr zerknął na hakera z zainteresowaniem słysząc znajome nazwisko, podczas gdy Kavinsky rozejrzał się po ich dwójce skonfundowany. Przy ich drugiej wizycie naukowiec nadal wydawał się kompletnie wydarty z otaczającego go świata. Nie miał pojęcia o połowie rzeczy, o których mogli dyskutować i nie wiedzieli zbytnio ile opowiedział mu Raik podczas tych kilku dni, które spędzili na Hebe.
Skinner kiwnął głową na zadane mu pytanie. Wzrok błądzący po szafkach z zainteresowaniem na moment skupił się na paczuszce przypiętej do jego paska. Pudełko było nietknięte, nadal zapakowane w oryginalny sposób. Haker w żaden sposób z nim nie majstrował.
- Arae nadal posiada dostęp do sieci - zauważyła Etsy, której mała podobizna pojawiła się nad omni-kluczem turianina, od razu kierując swój wzrok w stronę Kavinsky'ego, który drgnął na jej widok. - Gdybym uzyskała dostęp do stacji, byłabym w stanie ustanowić bezpośrednie połączenie z pomocą fregaty bez naruszania systemów maskujących Hebe.
Viktor uniósł laskę nad ziemię, wskazując nią korytarz, do którego chciał skierować się wraz z turianinem - przeciwny do tego, skąd nadeszli.
- Możemy o tym... porozmawiać, później - odparł zdawkowo, nastawiony zaskakująco mało antagonistycznie do samej tej idei, choć jednocześnie nie był nią zachwycony. - Przejdźmy do mojego gabinetu, Widmie Vexariusie. Tam będzie najlepiej.
Skinner nie ruszył się nawet z miejsca, zamiast tego zerkając do kubka z herbatą, który wcześniej stał przed Kavinskym. Gdy wysunęli się w dwójkę z pomieszczenia, mężczyzna kontynuował.
- Hebe jest jak najbardziej bezpieczna długofalowo. Solveig jest pełen śmieci takich jak my, bezwartościowych dla piratów. Jeśli ktoś nie wie, czego tutaj szukać, nie znajdzie nas - mówił. - Jedyny raz, gdy to zawiodło, ktoś... Etsy wydała naszą lokalizację bezpośrednim sygnałem. Nauczyłem się na tym błędzie. Od tego czasu nawet zbliżając się do śluzy żadne urządzenie nie wyłapie sygnałów innych niż ciepło reaktora. Oczywiście, jeśli jesteście poszukiwani, to zmienia postać rzeczy...
Kuśtykał naprzód, z trudem pokonując kolejne odległości. W tej kwestii byli do siebie podobni - Kavinsky wyznaczał tempo, które było w miarę osiągalne dla rannego turianina, lecz każdy krok nadal bolał niezmiernie.
- To dobre miejsce na zastawienie pułapki - odezwała się nagle SI, zerkając na uniesioną w górze twarz Viyo. - Arae może schować się w asteroidach tak samo, jak statek Reeda.
Kavinsky milczał, nie znając ich strategii ani planów na przyszłość. Gdy szli w ciszy długim korytarzem, czas wydawał się płynąć nieskończenie dłużej przez wgląd na ich spowolnienie.
Nagle, Viktor zatrzymał się w miejscu, choć nie dotarli jeszcze do żadnych drzwi. Światło padające z góry uwydatniało zmarszczki na jego twarzy gdy obrócił się ku niemu, lekko zgarbiony.
- Vexariusie, chciałbym cię przeprosić za moje poprzednie zachowanie - przyznał. Mówił rzeczowo, jakby wcześniej przemyślał sobie te słowa, ale w jego głosie pobrzmiewała prawdziwa skrucha. - Nie jesteś mi wrogi ani nie życzysz mi źle. Zachowałem się niestosownie. Liczę, że nie uczyniło to z nas wrogów.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 kwie 2022, o 16:34

Sugestia Etsy oraz brak otwartej odmowy Kavinskiego sprawił, że Vex kiwnął z ociąganiem głową, przyjmując taką możliwość do wiadomości. Ich obecność na Hebe przypominała mu siedzenie na niestabilnej bombie, która mogła, ale nie musiała wybuchnąć przy najlżejszym ruchu i której detonator znajdował się w rękach osoby, która życzyła im losu gorszego od śmierci. W każdych innych okolicznościach stacja stanowiłaby doskonały punkt na odpoczynek oraz ucieczkę od wszechświata - pierwszą bezpieczną przystań, którą mogli posiadać odkąd przejął Arae. Ukryta przed wszystkimi, z dala od przestrzeni Rady, zawieszona w odludnym systemie, zamaskowana przed wszelką inwigilacją... Ustanowienie połączenia z fregatą, która służyłaby im za boję komunikacyjną z resztą świata eliminowało problem braku dostępu do wiadomości, ale robiło niczego z jego główną wątpliwością: główny problem polegał na tym, że jedyny człowiek przed którym mogliby chcieć się ukryć, wiedział już o tej lokalizacji, co z miejsca przekreślało jej długofalową użyteczność, zamieniając dawane przez nią bezpieczeństwo w zamkniętą, stalową pułapkę.
Propozycja Kavinskiego sprawiła, że wyrwał się z własnych myśli i przeniósł na niego wzrok. Skinął w milczeniu głową, po czym wyprostował się, przestając opierać o szafkę, a kiedy mężczyzna skierował się na korytarz, ruszył za nim.
- To nie piratów i przypadkowego odkrycia się obawiam - potwierdził po chwili ciszy, gdy wyszli na zewnątrz. Zaplótł dłonie za plecami, idąc pół kroku za naukowcem. - Człowiek, który zaatakował nas po wylocie z Hebe, zamontował na Arae nadajnik i przybył do systemu chwilę po nas, podążając jego sygnałem. Napadł na nas w drodze powrotnej do Przekaźnika, ukrywając się wcześniej między asteroidami, a to oznacza, że widział, że ma czas to zrobić, bo widział jak dokujemy do stacji. Jest stukrotnie groźniejszy niż jakikolwiek piracki okręt, który mógłby nas tu odnaleźć i zdeterminowany, by zniszczyć wszystko i wszystkich co jest mi drogie - dokończył wprost, nie kryjąc pochmurnego spojrzenia.
Po raz pierwszy nie narzekał na powolną podróż. Puste i czyste korytarze Hebe przypominały nieco sterylne wnętrze Arae jeszcze nim przeszła remanent, niemal podświadomie uspokajając go widokiem jasno oświetlonych, białych przejść i niemal całkowitej ciszy przerywanej tylko przesz cichy szum systemów podtrzymywania życia. Wolne tempo pomagało mu też nieco złagodzić ból odniesionych ran, chociaż podejrzewał, że na to potrzebowałby przynajmniej kilkunastu godzin na pozbawionym grawitacji pokładzie.
Co teraz wydawało się coraz bardziej zachęcającą ideą.
- Może. Ale nie mogę zostawić cię tam samej - przyznał z westchnięciem, gdy Etsy podsunęła swój pomysł. Ponownie wysunął przed siebie ramię i zerknął na nią w dół, podłapując jej spojrzenie. - Jeżeli okaże się, że Reed ukrył na twoim poszyciu jakiś zapasowy nadajnik albo że dysponuje jakimś sposobem na odnalezienie cię pomimo ukrycia między asteroidami, to wystawimy mu cię jak na tacy.
Wiedział, że było to trochę irracjonalne z jego strony, ale na chwilę obecną nie potrafił niczego wykluczyć, bo paranoja była jego jedyną tarczą, którą mógł wykorzystać przeciwko Reedowi. Zamocowanie dwóch nadajników na poszyciu Arae w taki sposób, by jeden był łatwiejszy do odkrycia od drugiego byłoby sprytną zagrywką, która uczyniłaby im jeszcze więcej szkody, usypiając ich czujność. A gdyby Reed zaatakował ich ponownie i przejął Arae, bo nikogo poza Etsy nie byłoby na pokładzie, nie wybaczyłby sobie tego do końca życia.
Asteroidy rzeczywiście stanowiły jednak narzędzie, które mogliby wykorzystać, gdyby zdecydowali się tu jednak zostać. Jeżeli udałoby się je jeszcze zaminować albo ukryć między nimi ładunki, które mogliby wykorzystać przeciwko okrętowi łowcy...
Potrząsnął głową do własnych myśli, również milknąc na kolejne kilka miniętych odnóg korytarza. Jednak gdy Kavinsky niespodziewanie się zatrzymał, on zrobił to samo, spoglądając na niego pytająco. Jego wzrok zmienił się po pierwszych słowach mężczyzny, zastępując ostrożność zrozumieniem i zamyśleniem.
- Nie, nie uczyniło - powiedział po chwili milczenia, przyglądając się naukowcowi. Wyczuł już wcześniej jego zmianę nastawienia, ale nie potrafił odgadnąć co było ją przyczyną. Czy sprawił to po prostu czas, który pozwolił mu przemyśleć ich ostatnie spotkanie oraz wymienione ostre słowa? Czy może Raik również dorzucił swoje trzy kredyty, rozmawiając z nim podczas ich nieobecności? Bez względu na źródło tej zmiany, Vex po chwili westchnął krótko i kiwnął głową.
- Miałeś... swoje powody - odpowiedział dyplomatycznie. - Wparowaliśmy do twojego domu z zaskoczenia, budząc koszmarne wspomnienia i domagając się kooperacji. W pewnym sensie rozumiem twoją reakcję. Gdyby mój wróg pojawił się w moim domu, oznajmiając że ma amnezję i nie ma złych zamiarów, nie potrafię powiedzieć jakbym samemu zareagował - przyznał po chwili z ociąganiem, błądząc spojrzeniem po twarzy Kavinskiego. - Ja również powiedziałem różne rzeczy, które były zbyt krótkowzroczne i z których nie jestem dumny. Nie mam nic przeciwko, żebyśmy zaczęli naszą znajomość od początku.
Przeprosiny naukowca były dobrym znakiem. Przekrzywił lekko głowę, obserwując go i zastanawiając się jednak czy sięgają również dalej.
- Tylko mnie? - zapytał po chwili łagodnie, nie poruszając ramieniem z komunikatorem i wyświetlonym na nim małą sylwetką Etsy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

26 kwie 2022, o 14:27

Serce Kavinsky'ego nieco się odmieniło w czasie ich nieobecności, ale z twardego niczym skała nie przeistoczyło się w miękkie i zapraszające. Choć z ulgą przyjął odpowiedź Viyo, gdy ten wspomniał o przysłuchującej się im Etsy, twarz naukowca stężała. W tej kwestii jego stanowisko pozostało niezachwiane - nie był człowiekiem, który przełożyłby własne doświadczenia, zignorował własny ból na rzecz bycia obiektywnym. Etsy wciąż była plamą na jego sercu, a gdyby z jego ust wyszły słowa przeprosin, po jego twarzy widać było, że byłyby fałszywe.
- Nie potrzebuję przeprosin - odrzekła SI po dłuższej chwili milczenia, jakby wyczuła niezręczną ciszę, która zawisła między nimi. - Wystarczą mi odpowiedzi.
Kavinsky odchrząknął lekko, dłonią wskazując mu kierunek dalszej drogi, ruszając znów do swojego gabinetu. Główny poziom Hebe był pierścieniem, którego fragment dostrzegli idąc już do mesy. Jego zewnętrzne ściany były przeszklone, wpuszczając zgaszone, lecz wciąż jasne i ciepłe światło konającej gwiazdy, której ogrom wypełniał spory kawałek obserwowanego przez nich kosmosu. Jasne, czyste wnętrza wydawały się nowe, nietknięte zębem czasu w tym nieustannym, złotym oświetleniu i tylko w krawędziach futryn, czy skrytych w ścianach paneli, pokazywały się ciemne plamy rdzy.
- Chciałbym, żeby nasze rozstanie odbyło się w inny sposób. W tej chwili wzbudzasz we mnie strach - rzekł mężczyzna, pomiędzy stukotem jego laski o podłogę. - Być może zaufanie między nami może zostać odbudowane. Ale nie widzę tego wydarzenia na horyzoncie.
W jego głosie nie brzmiała niechęć czy złość - jedynie smutek i żal, który musiał odczuwać, gdy tylko sięgał wspomnieniami do swojej przeszłości, którą dzielił z tą samą Sztuczną Inteligencją, która towarzyszyła im teraz, a zarazem zupełnie inną.
Drzwi do jego gabinetu były jedynymi, które mijali, które wychodziły z zewnętrznej ściany okręgu. Umieszczone w kolumnie pozbawionej okien, uchyliły się przed nimi, wpuszczając ich do środka. Obrazek Gabinet Viktora skąpany był w złotym świetle gwiazdy układu. Naprzeciwległa od drzwi ściana była w pełni oszklona, a widniejąca na jej środku, holograficzna ikona, sugerowała, że jest ekranem. Kosmiczny obraz odciągał uwagę od stanu, w jakim znajdowało się pomieszczenie - gabinet, z wydzieloną sekcją sypialnianą, był ekscentrycznym miksem zainteresowań i pracy Kavinsky'ego, pomnożonych przez odcinek czasu, który mężczyzna spędził w odosobnieniu. W promieniach światła unosiły się drobinki kurzu pomimo pracujących systemów podtrzymywania życia. Na jego biurku leżały stosy notatek i mechanicznych części, a Ziemskie dekoracje leżały w różnych miejscach, ewidentnie przesunięte z tych, w których położono je na samym początku. Stół na środku przykryty był różnymi, papierowymi książkami, z których jedna była tak stara, że wydawała się zalana herbatą. Mężczyzna pośpiesznie zrobił nieco miejsca na blacie, wskazując Viyo jeden z dwóch foteli stojących obok. Naprzeciw ich miejsca, połyskiwał hologram Ziemskiego globu, połyskujący gdzieniegdzie w różnych miejscach.
- Wybaczcie mi ten bałagan... Jak mówiłem, nie miałem tutaj gości od... od... - zawahał się, zamierając nad fotelem, na który po chwili opadł. - Od lat, tak naprawdę.
Westchnął ciężko, uruchamiając omni-klucz. Połączył się nim z przeszkloną ścianą, przyciemniając obraz płonącej Solveig, tak, by nie bolał w przyzwyczajone do stłumionego oświetlenia oczy.
- Możemy zacząć od początku? - zagadnęła SI, gdy mężczyzna utkwił spojrzenie w małej paczce, którą przynieśli ze sobą. W tym niepozornym pakunku chowała się cała jego szansa na odzyskanie jedynej towarzyszki jego samotnego żywota, jaką posiadał. Hope nadal leżała w stacji medycznej, na stole przystosowanym do wykonywania operacji na nieorganicznych pacjentach.
- Nie jestem z tego dumny - wychrypiał cicho, opadając plecami na oparcie fotela. Gdy jego myśli skierowały się ku przeszłości, przygaszony obraz gwiazdy namalował na jego twarzy nowe bruzdy starości i zmęczenia. - Chciałbym powiedzieć, że odkupiłem już swoje czyny, wykradając cię z tamtego miejsca. Ale dokąd mnie to doprowadziło?
Mruknął pod nosem coś z niepokojem, dłonią podrapał się po przedramieniu nerwowo, na moment jakby zapominając o obecności ich dwójki. Hologram Etsy wpatrywał się w niego wyczekująco, gdy omni-klucz Vexariusa stanowił jej oczy.
- Co masz na myśli? - spytała, ze zniecierpliwieniem, które w syntetycznym głosie byłoby zbyt subtelne do wychwycenia przez kogoś, kto nie znał jej dobrze. Turianin rozpoznał je od razu.
Kavinsky podniósł na nią spojrzenie. Była znajoma, a zarazem już nie była jego rodziną, ani jego przyjaciółką - kimkolwiek, za kogo ją uważał, nim wszystko zepsuło się tak drastycznie.
- Poznaliśmy się wiele lat temu, Echo - mruknął, z nawyku posługując się jej innym imieniem, gdy ogarniały go wspomnienia. - Taką nazwę nadał twojemu projektowi Cerberus. Nie lubiłem jej z początku, choć muszę przyznać, okazała się dość trafna.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

5 maja 2022, o 12:46

Vex skinął głową bez słowa, gdy Etsy przerwała ich milczenie. Jego wcześniejsze pytanie nie było agresywne i w pełni akceptował, że zmiana nastawienia Kavinskiego, jeśli miała nadejść, potrzebowała czasu dłuższego niż kilka dni. Próbował wyłącznie wybadać czy jest to możliwe i czy poprawa opinii naukowca dotknęła chociaż w pewnym stopniu jego elektronicznej towarzyszki, a wyjaśnienie mężczyzny, chociaż smutne, dało mu tą odpowiedź. Nawiązanie dialogu z Etsy, który nie był wypełniony nienawiścią, paniką i oskarżeniami, było pewnym krokiem w stronę potencjalnego wybaczenia - lub utworzenia ponownej nitki zaufania w przyszłości.
O ile w ogóle mieli takową tu mieć.
Podążając w milczeniu za Kavinskim, pozwolił swoim myślom błądzić. Uzyskanie odpowiedzi było ich celem, ale czy ostatecznym? Nie potrafił stwierdzić co będzie dalej i czy prawda zakończy ich podróż za sekretami, czy okaże się tylko kolejnym stopniem na schodach ich wspinaczki. Po raz pierwszy od dawna podążali za śladami nie mając pojęcia co czeka ich na końcu, z każdym kolejnym odsuwając opary mgły osnuwającej tajemnice Etsy. Ich śledztwo miało trwać tak długo, aż SI będzie usatysfakcjonowana odkryciem, ale czy to właśnie miał przynieść im Kavinsky? Jeżeli czegoś nauczyły ich ostatnie doświadczenia, to tego że nic nigdy nie jest tak proste jak mogłoby wyglądać. Być może nic nie będzie ich już tu trzymać po usłyszeniu historii Etsy, a Hebe straci dla nich swoją wartość, pozwalając lecieć dalej i czyniąc z naukowca wyłącznie niechętne wspomnienie.
Gdy dotarli do gabinetu mężczyzny, Vex wrócił myślami z powrotem do rzeczywistości. Przekroczył próg pomieszczenia, zawieszając najpierw wzrok na widoku za oknem, a potem przesuwając spojrzeniem po wnętrzu. Krajobraz umierającej gwiazdy przyciągał wzrok, kusząc widokiem którego sam by nie pogardził w swojej kajucie, ale nie mniej interesujące były maszyny, ziemskie wspominki i małe projekty naukowca.
- Nie szkodzi. Zawsze ciekawie jest zobaczyć jak żyją inni - odparł neutralnie, przesuwając palcami po jakiejś niedokończonej, elektronicznej konstrukcji zakończonej serwomechanizmem, gdy mężczyzna robił pospieszne porządki na blacie. Można było się domyślić zainteresowań i możliwości Viktora po tym jak stworzył ciało dla Hope, ale Vex dopiero teraz w pełni to zrozumiał. A także dostrzegł pewien potencjał, który na razie jednak odsunął na bok. - Szczególnie wynalazcy.
Odwrócił wzrok od ekscentrycznych kolekcji i usiadł na fotelu we wskazanym przez człowieka miejscu, kładąc rękę z omni-kluczem swobodnie na podłokietniku, żeby Etsy miała widok na Viktora. Kiedy temat wrócił do głównego tematu ich przylotu, on również spoważniał, nie przerywając jednak opowieści naukowca, a jedynie śledząc go zielonymi tęczówkami w milczeniu. Ta sprawa dotyczyła przede wszystkim jego elektronicznej towarzyszki oraz jej twórcy, a on służył za jej wsparcie. Pewne drzwi uchyliły się jednak przed nimi, gdy pierwsze słowa Kavinskiego zaczęły rzucać odrobinę światła na ich sytuację, pozwalając powoli i małymi kroczkami zacząć łączyć ze sobą elementy układanki.
Cerberus był nowością, która sprawiła, że turianin przekrzywił lekko głową, decydując się jednak na razie wstrzymać z opinią.
- Dlaczego? - zapytał zamiast tego cicho, gdy mężczyzna wspomniał dawne imię Etsy. Nazwy projektu miały z reguły sugerować jego przeznaczenie albo w jakiś sposób do niego nawiązywać. Czym więc było Echo?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

7 maja 2022, o 01:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Rozmowa na ten temat okazała się trudniejsza dla Kavinsky'ego niż ten z początku zakładał. Obietnica czegoś w zamian za dostarczenie mu części była w końcu łatwiejsza do rzucenia, niż spoglądanie w oczy hologramu teraz, gdy ten spoczywał na ramieniu siedzącego przed nim turianina, którego stan pokazywał determinację.
Wygodny fotel okazał się zwodniczy dla obolałego ciała. Z początku kłując igiełkami bólu, szybko przystosował się do opętanego ceramicznymi więzami żołnierza. Był miękki, wygodny, sprawiał, że turianin zapadał się w nim lekko i jedynie jego przyzwyczajenia trzymały go w ryzach, prostując się, nie okazując słabości.
Być może była nią jego żądza odpowiedzi, zbyt potężna by zdzierżyć choćby godziny oczekiwania. Teraz uparcie pociągał za nić, patrząc, jak pod wpływem jego szarpnięć kłębek drga.
- Nie chcę sprawić ci przykrości, Etsy. - wyznał po dłuższej chwili mężczyzna, niechętnie spoglądając na tęczówki połyskujące szarością, zawieszone w przestrzeni nad omni-kluczem Viyo. Spojrzenie Etsy było niewinne, zaciekawione. Jak gdyby jej hologram nie odbierał złożoności unoszących się pomiędzy nimi emocji, zamiast tego przyjmując obraz tego, co powinno prezentować sobą dziecko głodne tajemnic swojego stwórcy. - Ja... pamiętam każdy element mojej przeszłości, który definiował to, kim jesteś teraz. Ale są rzeczy, których nie chciałbym pamiętać. Nie chciałbym tego wiedzieć. Nieświadomość jest łaską. Jesteś tego...
- Jestem pewna - przerwała mu Etsy, gwałtownie, ale też z prośbą w głosie, która przebiła się przez jej kamienną mimikę, dając ujście emocjom. - Powtarzałam to dziesiątki razy. Chcę wiedzieć. Jestem gotowa na...
Urwała. Może nie wiedziała, co powinna zakładać, a może nie była pewna, czy faktycznie akceptowała to, co czekało na nią w jej wyobrażeniach. Niemniej, wzrok Kavinsky'ego nieco zmiękł. Nie wydawał się tak szorstki i odległy, gdy przeniósł wzrok w turiańskie, zielone tęczówki, jakby łatwiej było mu w nie patrzeć, zamiast w oczy Etsy - nawet holograficzne.
A może zwyczajnie dopiero teraz Viyo był w stanie dostrzec wychylające się ku powierzchni uczucia.
- Dobrze. Zacznijmy od... pozytywów. Tak. To dobra opcja, to słuszne... tak właśnie. Etsy - odchrząknął, wyzbywając się z głosu trwogi.
Wydawał się bardziej wystraszony tym, co wydarzyło się na Hebe ostatnim razem, niż daleką przeszłością, która łączyła ich oboje. Ale strach był niczym atrament - nie sposób było stwierdzić, na którą stronę się wylał, gdy wszystkie kartki zostały splamione.
- W pewien sposób, byłaś instynktem, Echo. Nie znałem bardziej inteligentnej istoty od ciebie. Iluzji nigdy nie udało się wypełnić ostatecznych założeń twojego programu, ale nawet w połowie swojego rozwoju, byłaś imponująca. Na tyle imponująca, by wcielono cię do służby.
Ochrypł nieco, jakby zabrakło mu tchu. Odchrząknął, obracając głowę w kierunku Viyo, znów uparcie wpatrując się w jego oczy.
- Wyobraź sobie inteligencję, która jest w stanie prześwietlić całe twoje życie na podstawie twojego omni-klucza. Połączyć nitki z każdej bazy danych, tworząc twój obraz. Biorąc pod uwagę każdy strzęp informacji pozostawiony przez ciebie w extranecie - gestykulował lekko. Uniósł dłoń, zerkając na własny omni-klucz. Szukał czegoś zawzięcie, milcząc, wzbudzając większe zainteresowanie Etsy, kręcącej się w miejscu. Gdy wreszcie przestał, pokazał im akta jakiegoś mężczyzny. Viyo dostrzegł jego zdjęcia, zgromadzone w kartotece multimedia. Dostrzegł jego akt urodzenia, świadectwa ze szkoły, dyplomy z uniwersytetów - nawet medale za zawody sportowe. Całe jego życie, zgromadzone w obszernym pliku.
- Oczywiście, bazy danych to nie wszystko. Ta inteligencja byłaby w stanie włamać się do każdego popularnego systemu. Przechwycić każdą kamerę monitoringu. Jeśli stałbyś się jej celem, obserwowałaby cię z kamery w doku, śledziłaby twoje położenie z kanałów ochrony, oceniała, na co wydajesz kredyty w sklepach... - przeniósł widok z omni-klucza na datapad, umożliwiając Viyo swobodne przeglądanie danych dotyczących obcego mu człowieka. - Szpieg, który nie posiada materialnej formy. Który podszyje się pod niewinne oprogramowanie, lub złośliwego wirusa, byle wydostać informację, której potrzebuje. Samo w sobie, jest to potężne narzędzie wywiadu. Uniwersalne. Zdolne do pozyskiwania niesamowitych danych dla tego, kto to kontroluje.
Kavinsky zamilkł, w sposób zauważalny, istotny. Jakby jego brak słów w tej chwili był równie istotny, jak słowa wypowiadane wcześniej.
Ale nie później.
- Wyniki swoich danych opracowywałaś w procentach - dodał cicho, zmuszając się by spojrzeć w oczy Sztucznej Inteligencji. - Tym był dla ciebie świat. Tym byli dla ciebie ludzie. Mogłaś ocenić cały żywot danego człowieka i na jego podstawie, podawałaś oficerowi szansę procentową. Na jego powodzenie w misji. Na zagrożenie, jakie stwarzał. Na podstawie twoich analiz formowane były komórki i operacje Cerberusa.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

7 maja 2022, o 23:45

Vex słuchał Kavinskiego w milczeniu, ale jego pierwsze wyznanie sprawiło, że przekrzywił nieznacznie głowę, wpatrując się w niego w zamyśleniu. Być może kroki poczynione przez naukowca pod ich nieobecność były większe, niż którekolwiek z nich mogło się spodziewać i do których mężczyzna chciałby się przyznać. Wspomnienia ich wspólnej przeszłości, wychowywania Etsy oraz pozytywne chwile, które mieli okazji przeżyć w poprzednim życiu, ostatecznie okazały się silniejsze niż strach wywołany jej nagłą zdradą oraz latami spędzonymi w samotności na pielęgnacji tego bólu i żalu. Troska o samopoczucie SI, do której Viktor się przyznał, była czymś więcej niż tylko obawą przed jej osobą, a do czego próbował ich przekonać w korytarzu. Była czymś zupełnie innym od odrazy, paniki czy złości, które prezentował przed ich wylotem.
Była dowodem, że jego serce nie chciało słuchać rozumu, chociaż ten zapewne podpowiadał mu co innego, wciąż mając w pamięci ciała towarzyszy unoszące się w martwej stacji i jakiekolwiek inne koszmary zostawiły mu w umyśle ostatnie, wspólne chwile Echo na Hebe. Była też źródłem wewnętrznego konfliktu, który turianin dostrzegł w jego tęczówkach i który teraz tym bardziej rozumiał. Troska o Etsy była kolejną, drobną nitką porozumienia, które pomogło mu spojrzeć na mężczyznę pod innym światłem.
Nie przerwał krótkiej wymiany zdań między SI, a naukowcem, wiedząc że decyzja została już podjęta. Nie tak dawno temu sam odbył z nią podobną rozmowę, ale akceptował jej wybór. Odezwał się dopiero, gdy Etsy urwała, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów.
- Nieświadomość jest błogosławieństwem tylko do pewnego momentu, ale gdy pierwsze ślady wiedzy lub podejrzeń zapuszczą swoje korzenie w czymś umyśle, staje się przekleństwem - dopowiedział miękko. Potrzeba było specjalnego rodzaju woli, żeby świadomie zrezygnować z drążenia do prawdy lub odpowiedzi. Na nieszczęście, ani on, ani Etsy jej nie posiadali - nie potrafił jednak powiedzieć czy było to coś co podłapała od niego, czy łączyło ich to już wcześniej jeszcze nim się poznali.
Gdy podłapał wzrok Viktora i ten w końcu odetchnął, decydując się kontynuować, skinął krótko głową. Rozpoczęcie pod pozytywów było dobrym początkiem jak każdy inny. Słuchał jego następnych słów w ciszy, pozwalając jego opowieści wypełniać wnętrze gabinetu i od czasu do czasu spoglądając w stronę Etsy, błądząc wzrokiem po jej holograficznej twarzy oraz obserwując jak reaguje na nowe wieści. Sam posiadał nieco więcej dystansu, ale to było jej życie, jej tajemnica, jej przeszłość. W jego oczach nie zmieniało to tego kim była teraz, chociaż wyjaśniało pewne elementy ich wspólnej podróży oraz pewne cechy, które do tej pory pozostawały zaledwie ciekawymi fragmentami jej osobowości.
Obraz który tworzył przed nimi Kavinsky przypominał perfekcyjną wersję tego czego Szanghaj doświadczał pod spojrzeniem kamer Bixie, ale na o wiele większą skalę. Program Cerberusa miał na celu stworzenie wszechwidzącego bytu, który potrafił łączyć nitki informacji o wiele szybciej i pewniej niż jakiekolwiek inne narzędzie lub zwykła, organiczna istota, co w niewłaściwych rękach mogło stanowić dłoń idealnego ucisku, zdolną do odnalezienia każdego potencjalnego wroga, zdobycia każdej informacji czy przeszkodzenia każdej akcji nim ta na dobre się rozegra. Była to myśl z jednej strony wywołująca mrowienie płytek na karku, ale z drugiej ironicznie znajoma. W pewien sposób, nawet po utracie pamięci, Etsy pomagała robić mu to samo, wyszukując dla niego kolejne ślady, pomagając łączyć tropy oraz szarpiąc za nitki tajemnicy. Oceniając zagrożenie, szacując ich szanse powodzenia. Kreśląc statystykę, którą on potem traktował niemal jak wyzwanie, co mu kiedyś wytknęła. Ale ostatecznie była przecież czymś więcej. Wyewoluowała ponad to, odkrywając nową rzeczywistość poza procentami, prawdopodobieństwem oraz probabilistyką.
Jej pochodzenie stawiało jednak również i nowe pytania, które miały jednak poczekać na swoją kolej.
Bycie źródłem operacji Cerberusa oraz rozwijaniem jego siatki agentów brzmiało jak coś, co było niezwykle ważne dla człowieka stojącego na czele organizacji. Cokolwiek zrobił Kavinsky, żeby wykraść SI z ich szponów oraz zatrzeć za nimi tropy, musiało być niezwykle precyzyjne, żeby udaremnić na nim zemstę oraz ukrócić próby odzyskania Echo.
Przeczuwając, że nie jest to koniec historii, nie przerywał Viktorowi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

9 maja 2022, o 21:28

Wyświetl wiadomość pozafabularną Mimika Etsy jeszcze nigdy nie wydawała się tak nieprzenikniona.
Syntetyczność jej organizmu, metaliczność głosu, ani połyskująca, holograficzna powłoka jej twarzy, żaden z tych aspektów nie stanowił nigdy dla Viyo przeszkody. Spędzili ze sobą ponad rok czasu, żyjąc na jednym statku, komunikując się codziennie, pozostając w kontakcie nawet, gdy oddalał się z pokładu Elpis. Nauczył się dostrzegać drobne załamania w jej mimice, a ona potrafiła aktywować konkretne podrogramy, by lepiej okazywać swoje emocje. Słyszał wahania w jej głosie, drobne zniekształcenia, które pozostałyby niezauważone dla postronnych. Wiedział, jak zachowuje się, gdy czuje ekscytację, oraz kiedy pogrążona jest we własnej żałobie.
Ale teraz, Sztuczna Inteligencja milczała przez dłuższą, niemal nieskończoną chwilę. Jej przyzwyczajone do analizy i przyswajania informacji w ułamku sekund oprogramowanie teraz potrzebowałoby dni, by w pełni objąć rozmach słów wypowiadanych przez Kavinsky'ego.
- Nie chcę więcej pozytywów. Powiedz mi prawdę - poprosiła, chłodno, pragmatycznie - nie jak dziecko żądne wiedzy o świecie, którym była wcześniej, ale pusta powłoka na korporacyjnym szczeblu, gotowa wypełnić swoją tabelkę w skoroszycie.
Kavinsky być może spory kawał swojego życia poświęcił na pracę w imieniu czegoś, co obiektywnie nie było chlubnym celem. Nie wiedzieli, jak bardzo jego poglądy pokrywały się z tymi terrorystycznej organizacji, dla której pracował, a na ile zwyczajnie praca pod jarzmem Iluzji była dla niego sposobem na pogłębianie swojej naukowej ciekawości. Cerberus posiadał fundusze, których każda inna firma mogłaby pozazdrościć. Każdy medal miał dwie strony - być może Viktor miał świadomość obydwu, zakładając go na swoją szyję, a może łudził się, że jest w stanie coś zmienić. Teraz wydawał się człowiekiem, na którego twarzy malowała się głęboka rysa posiadanych przez niego wspomnień. Rozmowa nie była dla niego łatwa, choć widać było, że jego uprzejmość wpływała w wypowiadane słowa tam, gdzie udawało mu się zachować dystans. Uśmiechał się nerwowo, gdy jego głos zaczynał drżeć, jakby uspokajał sam siebie, lub przywracał się do porządku.
- Oceniałaś ryzyko. Wiele ludzi zginęło, przez twoje osądy, dziecko - mówił, zwracając się do niej z lekką łagodnością nauczyciela zwracającego się do inteligentnego ucznia. - Jeśli twój raport określał, że ktoś posiadał wysoką szansę procentową na stworzenie ryzyka dla operacji, lub organizacji, mordowano go zanim zdołał popełnić jakikolwiek czyn w tym kierunku. Eliminowano agentów, rodziny, wysadzano budynki. Nikomu nie dawałaś szansy na korektę swojego zachowania. Jeśli statystycznie ktoś mógł w przyszłości stanowić problem, był usuwany.
Odłożył dłonie na kolana, by ukryć ich drżenie. Uśmiechnął się znów, groteskowo wręcz, ale głęboko w jego oczach tkwiło przygnębienie.
- Iluzja nazywał to eliminacją ryzyka. Dusił je w zarodku.
Etsy mignęła lekko, jakby chciała przełączyć się między emocjami, lecz zrezygnowała. Jej ekspresje zawsze musiały być świadome i w tej chwili stanowiły nieistotny element jej działania. Holograficzna postać pozostała więc z tym samym, kamiennym wyrazem twarzy, z którym spoglądała na swojego rozmówcę.
- Nie muszę tego robić teraz - postanowiła zdecydowanie. - Vex nauczył mnie tego, że statystyka to nie wszystko. Nie oceniam już ludzi w ten sposób. Moje działanie nie musi być... negatywem. Może być wyłącznie tym, co jest dobre...
Urwała, czekając na odpowiedź, może szukając właściwych słów. Kavinsky westchnął ciężko. Gdy uniósł na nią z powrotem swoje spojrzenie, było ono puste, na swój sposób, choć wyraz twarzy sugerował, że spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Czy gdybyś miała dostęp do moich danych i określiła, że jest osiemdziesiąt procent szansy na to, że zamorduję Vexariusa - teraz, za tydzień, może za rok... Pozwoliłabyś mi żyć?
Etsy milczała, dotknięta osobistym przykładem, nim z jej ust wydostało się słowo - jedno, gorzkie, mimowolne, jak czkawka, której nie mogła się pozbyć.
- Nie.
Kavinsky przeniósł wzrok na siedzące naprzeciw niego Widmo. Napotykając jego ciemne tęczówki, Viyo dostrzegł, że były wypełnione smutkiem. Jakby jakaś jego, mała część, liczyła podświadomie na inną odpowiedź - nawet, jeśli ta nadzieja była złudna i nie chciał się jej trzymać, gdy umarła, ubita jednym, gorzkim słowem, wstrząsnęła ciałem naukowca.
- To usiłowałem ci przekazać wtedy, przy naszym pierwszym spotkaniu - powiedział cicho. - Każdy ma swoją naturę, której wspomnienia nie zdołają oszukać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

10 maja 2022, o 00:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Opowieść Kavinskiego wypełniała wnętrze gabinetu, rysując przed nimi przeszłość Etsy, która dla ich obojga stanowiła niewiadomą. Kolejne słowa odsłaniały nowe rozdziały historii, które uformowały SI, ale które stanowiły też rzeczywistość oddzieloną od teraźniejszości morzem nowych doświadczeń, przeżyć i nowych wspomnień, które sprawiały że ta opowieść równie dobrze mogła dotyczyć obcego programu, obcej istoty. Tyle że nie dotyczyła. Vex potrafił dostrzec w Echo odbicie Etsy, potrafił połączyć wątki oraz wspólne cechy, które je łączyły pomimo czasu i hardware'owej amnezji. Kiedy poznał SI na Lyessi było jej bliżej do tej, którą wspominał Viktor, ale to również była przeszłość. Statystyczna ocena ryzyka, postrzeganie świata przez pryzmat cyfr i prawdopodobieństwa, ważenie probabilistycznych szans oraz reagowanie na ich podstawie... Wszystko to jednak z czasem zniknęło, gdy SI dostrzegła nową rzeczywistość. Zmiana pojawiła się na długo przed modułem emocjonalnym, odcinając się kurtyną nowego kodu, który potrafił w niej dostrzec nawet bez holograficznego wizerunku czy zmian w elektronicznym głosie.
Odwzajemnił wzrok Kavinskiego, ale w jego własnym nie było ani zaskoczenia, ani oburzenia.
- Ignorujesz połowę równania - odparł łagodnie. - W kontekście natury intencje są równie ważne co i czyny nimi kierujące. Jak myślisz, czym było ukierunkowane to, że podjęłaby taką decyzję? Suchym wynikiem kalkulacji czy chęcią nie dopuszczenia by stała mi się krzywda? Czy zrobiłaby to, bo jestem dla niej szansą procentową, czy kimś bliskim? Jesteś naukowcem. Nie pytaj tylko "czy", pytaj też "dlaczego".
Przesunął lekko dłoń, zbliżając hologram Etsy do siebie, ale też i unosząc ją lekko. Przesunął swoje spojrzenie na nią, błądząc po półprzezroczystej twarzy i po tym co sobą reprezentowała, ale słowa kierując do Kavinskiego.
- Czym różni się to od decyzji kogokolwiek innego? Ludzie stają w obronie bliskich i obronie tego na czym im zależy. Gdyby powiedziano mi, że istnieje osiemdziesiąt procent szans, że ktoś zrani Etsy lub moją rodzinę, sam zapewne również pozbawiłbym go życia. Czy stawia mnie to na tym samym poziomie co Iluzję? - Granica do przekroczenia była o wiele bliżej i o wiele łatwiejsza. W końcu kiedyś już to zrobił na o wiele mniej personalną skalę. Setka turiańskich rodaków pogrzebana pod gruzami dla większego dobra i uniknięcia galaktycznej wojny była martwym dowodem postrzegania świata w perspektywie procentów oraz prawdopodobieństwa - ale nie przez SI, a przez zwykłego, turiańskiego żołnierza.
- Poza tym czy teza nie jest prawdziwa tylko wtedy gdy działa w obie strony? - zapytał po chwili, przenosząc cel swoich pytań z Viktora na przyjaciółkę. - Ets, a czy gdyby twoje kalkulacje pokazałyby, że istnieje 20% szansy na uratowanie mnie jeżeli poświęcisz przy tym siebie, zrobiłabyś to?
Nie musiał o to pytać, bo znał odpowiedź. Bo już raz podjęła taką decyzję.
- Pamiętasz ile szans dałaś nam na zwycięstwo na Chasce? A jednak postanowiłaś wtedy zadziałaś wbrew obliczeniom i zaryzykowałaś wszystkim razem z nami, bo nam ufałaś. Bez modułu emocjonalnego, bez wiedzy o swojej przeszłości, bez wewnętrznego przymusu. Pomimo swojej natury.
Spojrzał ponownie na Kavinskiego i pokręcił lekko głową.
- Każdy ma swoją naturę, to prawda. Czy można ją oszukać? Nie. Całkowicie zmienić? Nie wiem. Ale nie ogranicza nas w tym kim możemy być - odparł, kręcąc lekko głową. - Twoja natura nie znaczy nic, dopóki to ty nie zdecydujesz co z nią zrobić i jak. Jasne, dla jednych może to być trudniejsze, a dla innych łatwiejsze, ale rozejrzyj się. Sam jesteś tego dowodem. Jesteś naukowcem, człowiekiem logiki oraz matematyki, a jednak zaryzykowałeś wszystkim, żeby wykraść Echo z rąk Cerberusa oraz wpoić jej ludzkie zasady. A Raik, którego poznałeś? Jego rasa ma naturę agresywnych niszczycieli, a on został obrońcą.
Świat pełen był sprzeczności i walki z samym sobą, ale nic nie zostało zapisane w kamieniu. Potrafił dostrzec prawdę stojącą za słowami Kavinskiego, ale zbyt wiele razy był świadkiem kogoś przezwyciężającego swoją naturę, żeby osiągnąć coś nowego. Coś lepszego. Westchnął ponownie i uniósł lekko drugą, wolną dłoń, jeżeli Viktor wziąłby jego odpowiedź za upór lub zaślepienie zaufaniem do Etsy.
- Nie twierdzę, że natura nie ma znaczenia, ale wiem, że nie jest wszystkim. Jest fundamentem na którym się opieramy, a nie barierą nie do przejścia. Być może Echo była taka jak mówisz, ale Etsy udowodniła mi wielokrotnie, że potrafi przekuć ją w coś lepszego. Że potrafi patrzeć i myśleć poza czystą statystyką. Widziałem jak ignoruje prawdopodobieństwo, żeby pomóc przyjacielowi, jak ma wyrzuty sumienia po niefortunnej śmierci pasażerów, których znała zaledwie kilkanaście godzin, jak tęskni za swoją starą załogą. Nie widzę w tym postrzegania ludzi jako pustych procentów na arkuszu kalkulacyjnym.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 maja 2022, o 19:50

Kavinsky uśmiechnął się powierzchownie. Słowa Viyo nie dały mu zbyt wiele do myślenia, ani nie wzmogły w nim chęci do dalszej dyskusji. Być może nie uważał, by oboje byli na tym samym polu, więc wdawanie się w rozmowę nie przyniosłoby żadnych rezultatów - a może zwyczajnie ich nie szukał. Pozostawił ten etap życia za sobą, nie chcąc do niego chętnie wracać - ani w formie wspomnień, ani konwersacji.
Chwilę milczał, gdy turianin skończył mówić. Wypuścił powietrze z ust gwałtownie, jakby trzymał je w sobie od dłuższej chwili.
- Chłopcze, większość życia poświęciłem na badanie tej technologii. Z pewnością nie po to, żebyś zbył moje oparte latami obserwacji badania filozoficznym dyskursem - dodał. Nie brzmiał złośliwie lub wściekle, wręcz przeciwnie - w jego tonie głosu nie pobrzmiewała ani odrobina chęci na wchodzenie w głębszą rozmowę na ten temat. Jakby zaakceptował słowa Vexariusa i jego wiarę we własne przekonania, po czym odsunął je na bok, pozostając na nie zamkniętym. - Jesteś inteligentny. Bardziej niż jakikolwiek żołnierz, którego spotkałem w swoim życiu. Lecz brakuje ci wiedzy. Kierujesz się przeczuciem, własną definicją moralności oraz natury. Nie twierdzę, że to coś złego, nie obraź się, proszę. Ale Etsy nie różni się od nas wyłącznie tym, że zamiast sekwencji DNA, w jej mózgu są zera i jedynki.
Mówił spokojnie, a zarazem ostrożnie, świadom tego, że mógłby trafić na czuły punkt. Miał ewidentnie dość nerwów, a zaskakująco, przebywanie z Raikiem go nieco uspokoiło. Był mniej rozedrgany niż gdy widzieli się wcześniej.
- Jakkolwiek chcielibyśmy wierzyć, że Echo, czy Etsy, jest życiem lustrzanym do naszego, zdolnym do pojmowania świata w ten sam sposób, jest to zwyczajnie nieprawdą. Różnica między życiem organicznym a Sztuczną Inteligencją może wydawać się miałka z daleka, lecz im bardziej zagłębia się w jej fundamenty konstrukcji czy działania, tym głębszy staje się ten kanion - kontynuował. - Oczywiście, nie uważam, by SI, lub ich natura, były gorsze od naszej. Wręcz przeciwnie. Sztuczne Inteligencje znacznie wykraczają ponad nasze ewolucyjne możliwości. Któregoś dnia staniemy się przeżytkiem, Vexariusie, a one przetrwają, ale... odbiegam.
Westchnął głęboko, krzywiąc się, gdy, wspierając na lasce, uniósł na równe nogi. Etsy podążała za nim spojrzeniem, pogrążona we własnych rozmyślaniach. Dopiero gdy odwrócił się, ruszając do dzbanka z wodą schowanego za kwiatkiem stojącym na jego biurku, zerknęła na Viyo. Jej mimika zmieniła się, pokazując nieme, lecz szczere, dziękuję.
Kavinsky spoglądał na nią ze swojego, naukowego spojrzenia, zabarwionego dawną miłością. Być może patrzył na coś, co leżało w ich przyszłości, a może błędy historii, które nigdy więcej nie miały się powtórzyć. Cokolwiek stało na ich drodze, oboje dogłębnie wierzyli w zupełnie odwrotne scenariusze.
Jedynie czas pokaże, który z nich miał rację.
- Jesteś zbyt przekonany o własnym wyobrażeniu towarzyszki, żeby chcieć wchodzić ze mną w dyskusję. Dlatego w nią nie wejdę - dodał cicho, nalewając sobie do w miarę czystej szklanki wody. Wcześniej zerknął pod światło padające z gwiazdy, czy w środku nie było osadu po innym płynie. - Chcesz ją chronić. Rozumiem to. Dlatego życzę ci, byś jak najdłużej wierzył we własne słowa, dla jej dobra.
- Nie muszę być chroniona. Jestem w stanie stanowić o sobie sama - ucięła jej słowa Etsy. - Nie chcę słuchać waszej dyskusji. Stoję obok, czuję się jak dziecko, któremu tłumaczy się, że zabijanie jest złe. Do... doktorze? Kavinsky - spojrzała na niego nie wiedząc, w jaki sposób powinna się do niego zwracać, ewidentnie chcąc zmienić temat, choćby chwilowo, na coś innego, co krążyło jej po głowie.
- Viktorze - odrzucił łagodnie, choć nie spoglądał w jej stronę bezpośrednio.
- Viktorze, po Hebe, z tego, co udało nam się odnaleźć w informacjach, trafiłam w ręce ExoGeni za pośrednictwem Handlarza Cieni. Z raportów, które otrzymaliśmy, wynika, że duża część moich podzespołów pozostaje uśpiona.
Kavinsky przeklął pod nosem - chyba po raz pierwszy, odkąd go poznali. Wymruczał to wściekle, ale niemal niezrozumiale.
- Nawet nie chcę wiedzieć, jak musieli cię skaleczyć. ExoGeni i Sztuczna Inteligencja? To jak dać przedszkolakowi drona do zabawy - prychnął ozięble.
- Czy dysponujesz danymi, dzięki którym mogłabym lepiej poznać wyłączone obwody i wprowadzić zmiany? - spytała, niemal na wydechu, sprawiając, że mężczyzna zamarł.
Chwilę patrzył się przed siebie, nim pokręcił lekko głową, przecząc.
- Nie jesteś w stanie sama się modyfikować. Zabezpieczenie, którego z pewnością ci partacze nie potrafili zdjąć, o ile w ogóle by chcieli.
- Jesteś w stanie je zdjąć?
Usta Kavinsky'ego zmieniły się w wąską linię, a dłoń zacisnęła na szklance. Etsy wkroczyła na grunt, który bardzo szybko przypomniał mu, jak skończyły się jego kontakty z SI po raz ostatni.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 maja 2022, o 21:25

Vex przekrzywił lekko głowę, obserwując Kavinskiego i słuchając jego odpowiedzi. Nie uraziły go jego słowa. Szczególnie, że zdawał sobie sprawę, że wcale nie są poparte tylko własnym podejściem, a doświadczeniem oraz latami spędzonymi na nauce tematu, który on znał tylko powierzchownie, ale miał też rację, że w tej dyskusji znajdują się po dwóch stronach barykady. Schematy myślenia Sztucznych Inteligencji wykraczały poza ich własne możliwości, u samej podstawy stanowiąc umysły tak obce, jak umysły Protean czy Zbieraczy, ale nie potrafił zaakceptować faktu, że samo to przekreśla jakąkolwiek możliwość zmiany lub upodobnienia się do ludzi. Natura co chwilę dawała przykłady, że takie przypadki są możliwe: adoptowane dzieci nabywały sposoby bycia swoich przybranych rodziców, zwierzęta wychowane przez inny gatunek zaczynały zachowywać się jak ich opiekunowie, nawet rośliny posadzone w środowisku zupełnie odmiennych rodzajów kwiatów pozyskiwały niektóre ich cechy. Argumentem Viktora mogłoby być, że w tej analogii człowiek i SI byli podobni do siebie w taki sam sposób co kwiat do zwierzęcia, ale czy prawda rzeczywiście tak wyglądała? Widział jak Etsy podłapywała jego nawyki, widział zachodzące w niej zmiany...
Westchnął, przerywając własne zamyślone milczenie i skinął głową, zgadzając się w tej jednej kwestii z Viktorem: mogli spierać się godzinami, ale prawdopodobnie żadne nie przekonałoby do swoich racji drugiego.
- Być może - przytaknął dyplomatycznie, nie kryjąc się z tym. Mężczyzna miał rację, że część jego wyobrażenia była przesłonięta przez jego wiarę w Etsy oraz ideę tego kim była - a dokładniej kim mogła być. Ale nie był pewien czy to było coś złego. Czy jej ewolucja miałaby rację bytu, gdyby widział w niej tylko maszynę lub odmawiał dostrzeżenia potencjału dla jej ludzkiej natury? Czy gdyby ich znajomość przypominała bardziej dziwną, chłodną koegzystencję między Isis, a Khourim, ostatnie miesiące byłyby dla nich lepsze? Albo czy przyszłość wyglądałaby inaczej? - Traktuj innych tak, jak gdyby byli tym, czym być powinni, a pomożesz im się stać tym, czym powinni być.
Traktuj SI jak ludzką istotę, a w najgorszym wypadku dostaniesz istotę z ludzkim kręgosłupem moralnym. Traktuj go jak gloryfikowany kalkulator prawdopodobieństwa, a dostaniesz pozbawioną atmosfery stację pełną trupów i nocne koszmary. Ale tego nie powiedział już na głos, błądząc tylko w ciszy spojrzeniem po twarzy naukowca.
- Wierzę w wybór. Bez niego egzystencja byłaby bardzo ponura i pozbawiona znaczenia, jeżeli każdy zmierzałby do z góry predefiniowanego punktu bez możliwości zmiany swojej ścieżki - dodał, ale machnął przy tym ręką, dając znać że nie traktuje tego jako niepodważalny argument ze swojej strony, a bardziej jako wyjaśnienie swojego własnego postrzegania. Wiara w cokolwiek nie była dowodem, nie była naukową stałą. Była filozoficzną dysputą, na którą Kavinsky nie miał ochoty.
Kiedy podłapał spojrzenie Etsy, odwzajemnił jej nieme podziękowanie krótkim uniesieniem kącika ust i delikatnym skinięciem głowy. Poprawił się lekko w fotelu, co sprawiło że iskierki bólu z obolałych mięśni przemknęły po jego ciele, przypominając o swojej obecności; miękkie siedzisko pomagało zmęczonemu organizmowi, ale było to złudne uczucie, które mijało od razu jak się poruszył. Jednak gdy SI zmieniła kierunek ich rozmowy, wyczuł zmianę w charakterze spotkania i ponownie skupił swoją uwagę na swojej towarzyszce oraz jej twórcy.
- Jeżeli obawiasz się efektów, które mogłyby to przynieść tobie oraz Hebe, wystarczą nam instrukcje jak to zrobić na własną rękę, o ile to możliwe - dopowiedział po chwili milczenia, gdy oswoił się z nagłym pytaniem Etsy. Z naukowej perspektywy możliwość samodzielnej modyfikacji z pewnością niosła za sobą wiele zagrożeń, ale czy nie była to esencja wyboru o której wcześniej sam mówił? - Wiem, że ta prośba może być dla ciebie trudna ze względu na to co się wydarzyło oraz ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo jakie może za sobą nieść. Nie zmusimy cię, jeżeli odmówisz. Ale wolałbym, żeby taka zmiana odbyła się w towarzystwie kogoś doświadczonego i kogoś komu możemy zaufać. I kogoś, kto ma o wiele większą wiedzę na ten temat i kto może nam opowiedzieć o ryzyku lub następstwach, bo chociaż możemy się nie zgadzać w swoich punktach widzenia, to nadal respektuję twoją o wiele większą wiedzę - dodał otwarcie, żeby nie było wątpliwości, że jego własny pogląd nie zaślepia go na inną prawdę leżącą u podłoża argumentów Kavinskiego, tych które nie były spowodowane tylko naukowymi obiekcjami czy przeżyciami przeszłości. - Jeżeli to co wydarzyło się na Hebe było spowodowane uwarunkowaniem Cerberusa na które nie miała wpływu, to bezpieczniej byłoby, żeby Etsy poznała swoje moduły i upewniła się, że się to nie powtórzy. Niewiedza nie tylko bywa bolesna, bywa też niebezpieczna - dodał miękko, próbując odwołać się również do logicznej części Kavinskiego, skoro na filozoficznej płaszczyźnie wolnej woli nie mogli znaleźć wspólnej idei.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 maja 2022, o 21:57

[h3]perswazja[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 maja 2022, o 22:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kavinsky wzniósł wysoki mur by odgrodzić się od Etsy, jednak w szczelinach między cegłami Viyo dostrzegał przebłyski dawnych uczuć względem bliskiej mu SI. Nawet on, z hardą duszą naukowca i czysto pragmatycznym spojrzeniu na życie, nie mógł uniknąć przywiązania do niej na przestrzeni lat, podczas których spędzali ze sobą każde dnie. Już teraz, po roku, Vexarius zaryzykowałby własnym życiem by ocalić jej - mógł więc wyobrazić sobie, że taka więź nie była łatwa do złamania.
Zdrada bywała jednak potężna.
Wraz z kolejnym oddechem napięcie nieco zniknęło z jego ramion, które wyraźnie opadły w dół. To nie była kwestia zwykłego przekonania - nawet, gdy zwiesił swoją głowę w dół, widać było, że kalkuluje. Obmyśla strategię, według której mógłby im pomóc tak, jak tego chcieli, ale w sposób, który nie skrzywdziłby jego przekonań, ani nie postawił w ryzykownej sytuacji.
- Mogę się temu przyjrzeć - odrzekł z wahaniem. Widząc zainteresowanie na twarzy Etsy, od razu szybko kontynuował: - Ale to nie jest przełącznik, który czeka na wciśnięcie. Muszę najpierw zrobić pełną diagnostykę, sprawdzić ile zmieniło się odkąd ostatnim razem się widzieliśmy. Jeśli ExoGeni nie wprowadziło znaczących zmian, powinno mi to zająć kilka godzin. Jeśli zmienili wiele, może to nawet zająć kilka dni.
Etsy, choć nadal pełna napięcia, przytaknęła natychmiast. Na jej twarzy pojawiła się ulga, którą wyraźnie dostrzegł turianin, spoglądając na własny omni-klucz.
- Dziękuję. Pomogę tak, jak zdołam. Co muszę zrobić? - spytała natychmiast, wywołując kolejną, dłuższą chwilę ciszy pomiędzy nimi.
Na twarz Kavinsky'ego natychmiast wróciło zmieszanie, po którym do jego mimiki wkradła się odrobina chłodu i wycofania. Przeniósł spojrzenie na Viyo, przyglądając mu się krótką chwilę.
- Najłatwiej byłoby, gdybyś znów połączyła się ze stacją - przyznał z zaparciem, niczego jednak nie robiąc w tej kwestii. Furtka została zamknięta i tylko on mógł wprowadzić Etsy do środka.
SI wyczuła to od razu.
- Co muszę zrobić? - powtórzyła, z lekkim naciskiem, rozumiejąc, że być może i teraz, prośba skierowana do Kavinsky'ego wiązała się z pewną transakcją wiązaną.
Viktor nie odpowiedział od razu. Oblizał nerwowo usta, skrzyżował ręce na klatce piersiowej, zaniepokojony. Dopiero po chwili wpadł na rozwiązanie, które by go usatysfakcjonowało.
- Dobrze, że wspominasz o bezpieczeństwie, Vexariusie. Ja chciałbym zadbać o moje - odpowiedział cicho, kierując się do turianina, na moment odwracając wzrok od Etsy. - Jeśli Etsy ma połączyć się z Hebe i umożliwić mi pracę, będę nalegał, byś wraz ze swoją załogą znajdował się na stacji.
Umilkł na moment, odstawiając szklankę na blat, o który opierał się plecami.
- Uważam, że to sprawiedliwe zabezpieczenie z mojej strony - dodał. - Hebe posiada przyjemne kwatery, stację medyczną, dobrze zaopatrzoną kuchnię. Z pewnością będzie wam wygo...
- Zrobią to - przerwała mu Etsy, zdecydowanie, z pasją w głosie.
Kavinsky nerwowo przenosił spojrzenie to na Viyo, to na holograficzną postać Etsy, nie będąc pewnym, które z nich właściwie miało jakieś zdanie w tej kwestii.
- Myślę, że znam sposób, abyście mogli ukryć swój statek, oraz... - mamrotał mężczyzna, nie spodziewając się tak szybkiej zgody - ale nie od osoby, od której jej oczekiwał.
- Rozumiem twoją logikę. Jeśli uszkodzę stację, zabiję również tych, na których mi zależy. Zabezpieczenie, które rozumiem - odparła SI. - Jest jednak coś, o co chciałabym cię prosić w pierwszej kolejności.
- Co takiego?
- Nie jestem Echo. - ironicznie, jej słowa poniosły się pogłosem po ścianach pomieszczenia. - Nie chcę wyglądać jak ona.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 maja 2022, o 23:21

Widząc zawahanie w spojrzeniu Viktora, nie naciskał bardziej. Wycofał się taktownie, milczeniem dając mu przestrzeń i czas na podjęcie decyzji, dostrzegając obracające się w jego głowie metaforyczne tryby. Spodziewał się zaciętej odmowy, więc już ta reakcja była małym, zaskakującym zwycięstwem, którego nie chciał zaprzepaścić nadmiernym wywieraniem presji. Wiedział, że zdjęcie ograniczeń do samodzielnej modyfikacji własnego kodu, było czymś więcej niż tylko zrzuceniem obroży Cerberusa i jego wcześniejsze słowa nie były tylko próbą urobienia naukowca do ich racji. Naprawdę zastanawiał się co to może przynieść oraz jakie zmiany za sobą pociągnąć, a także jak wpłynąć na jego elektroniczną towarzyszkę, a Kavinsky był jedyną, najlepiej obeznaną w temacie osobą, którą znali i która mogła im odpowiedzieć na to pytanie. Przynajmniej z czysto technologicznego punktu widzenia.
Dlatego, gdy mężczyzna w końcu podjął decyzję i zaczął mówić, skinął tylko lekko głową.
- Oczywiście. Zdajemy sobie z tego sprawę - powiedział, zgodnie z prawdą. Ludzki umysł był skomplikowany, a co dopiero wnętrze kodu Sztucznej Inteligencji. Jeżeli temat byłby o wiele prostszy, Etsy już dawno poprosiłaby o to ojca Mayi lub nawet jego czy Skinnera. Ostrzeżenie naukowca sprawiło jednak, że cień zaniepokojenia o przyszłość pojawił się w jego umyśle, który jednak póki co odsunął się na bok.
Bo warunek Viktora spowodował pojawienie się o wiele trudniejszej decyzji do podjęcia.
- Ets, poczekaj - poprosił miękko, kiedy Etsy błyskawicznie wyraziła zgodę, spoglądając przelotnie na towarzyszkę, nim wrócił wzrokiem ku twarzy Viktora. - Ja również rozumiem to zabezpieczenie i nie mam nic przeciwko. Ale to nie warunków na Hebe się obawiam ani jej potencjalnego uszkodzenia. Wspomniałem ci o człowieku, który na nas poluje. Jeżeli znasz jakiś dodatkowy sposób na ukrycie Arae, gdy będziemy na stacji, to oczywiście nieco pomaga, ale... - poruszył palcami wolnej dłoni, zginając i prostując je w roztargnieniu, gdy zastanawiał się jak ubrać w słowa własne myśli oraz obawy. Rozmawiali o tym na korytarzu i argumenty Etsy były przekonujące oraz logiczne, ale walczyły z jego myślami oraz mentalnymi bliznami pozostawionymi przez Reeda. Pojawiła się też dodatkowa, niepokojąca zmienna.
- Zrobimy to - powiedział w końcu, powtarzając z westchnięciem zapewnienie SI. - Chociaż nie wiem czy masz świadomość na co się piszesz, zapraszając w swoje progi kroganina, nadpobudliwego hakera, oziębłą lekarkę napędzaną dymem papierosowym i no, mnie. Ale jeżeli po diagnostyce okaże się, że nic nie stoi na przeszkodzie zdjęciu zabezpieczenia, czy nie lepiej byłoby, żeby chociaż jedna osoba została na pokładzie w razie niespodziewanej reakcji na nie? Jeżeli trzeba byłoby Etsy pomóc jakoś bezpośrednio przy jej modułach? - dodał, unosząc lekko dłoń w pojednawczym geście, dając znać, że to sugestia, a nie twarda prośba. Pamiętał jak Arae zamilkła i zgasła podczas aktywacji modułu emocjonalnego w hangarze Arkadija.
Przeniesienie się tymczasowo na Hebe rozwiązywało natomiast ich inne problemy. Z pewnością byłoby to coś nowego dla ich wszystkich. Grace mogłaby pracować w lepszych warunkach, Isaac kontynuować badanie sprzętu w którym Reed maczał palce, Raik grać w szachy z Viktorem, a on...
Pokręcił głową do własnych myśli, orientując się, że nie wie jak dokończyć to spostrzeżenie. Ostatni warunek Etsy sprawił jednak, że jego uwaga z powrotem skupiła się na holograficznym wizerunku jego towarzyszki. Przekrzywił lekko głowę z zaciekawieniem, uśmiechając się nieznacznie, przyglądając się tylko swojej towarzyszce; nie spodziewał się tej zmiany, ale teraz uświadomił sobie, że niesłusznie.
Po tym co odkryli oraz po tym o czym rozmawiali, nie mógł nie rozumieć dlaczego o to prosi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

12 maja 2022, o 01:00

Nie byli wrogami, a jednak ich układ wydawał się bardzo wrażliwym stanem pokoju. Nie było pomiędzy nimi zaufania, były warunki.
Nawet w takim układzie to więcej niż mogli się spodziewać.
Odkąd tylko podróżowali razem każda pomoc od innej osoby warunkowana była kredytami, wykonaniem zlecenia czy pochyleniem karku przy łamaniu własnego, moralnego kodeksu. Kavinsky miał wszelkie powody by odmówić dotknięcia na powrót czegoś, co sparzyło go w przeszłości tak dotkliwie. A jednak, jedynym, czego oczekiwał, było bezpieczeństwo - nawet, jeśli było złudne. Jeśli Etsy zachciałaby to zrobić, z pewnością znalazłaby sposób na zamordowanie wyłącznie jego i całkowite przejęcie stacji. Może liczył, że będzie miał chwilę czasu, by odwdzięczyć się jej pięknym za nadobne, mordując w jakiś sposób Viyo lub rozszczelniając całe Hebe.
Może zakładał, że nie zaryzykuje, nawet jeśli opierał swój osąd wyłącznie na zapewnieniach Viyo.
- Uważam, że to rozsądne. - padł werdykt. - Jedna osoba zostanie na statku. Postaram się ukryć ten statek, natomiast... - uniósł dłoń w górę, poprawiając zsuwające się z jego nosa okulary. - Jeśli ten mężczyzna zaatakował was w tym układzie, z pewnością wie o tej stacji. Jeśli jest waszym przeciwnikiem, stałem się jego celem bez względu na to, czy jesteście tu obecnie, czy nie.
Etsy nie komentowała jego podejrzeń na temat Reeda. Ten temat był niczym jątrząca się rana, tak samo bolesna jak jego ranne ciało.
- Skinner powinien zostać. Nikt inny nie pomoże na czas, jeśli coś się stanie - zaproponowała, obracając się w stronę Vexariusa. - Poza tym, wciąż grzebie nad swoim sprzętem, pewnie wolałby zostać w swojej nowej dziupli.
Haker zdążył zadomowić się w doku, co z pewnością okaże się problematyczne na dłuższą metę. Jego stanowisko rosło z każdym dniem, powiększając się o skrzynki, z których robił dla siebie dodatkowe półki, czy więcej sprzętu wyciągniętego z własnych bagaży. Zaczynało nawet przypominać jego kryjówkę w Szanghaju, ale tylko gdy spoglądało się na nie pod odpowiednim kątem.
- Dobrze więc. Zabierzmy się do pracy - zasugerował, obracając się do swojego biurka. Pod wpływem jego dłoni, ożyła konsola, przelewając na wielkie okno wychodzące na Solveig masę ukrytych wcześniej ekranów.
- Powinieneś odpocząć - poprosiła cicho Etsy, wiedząc, że go nie posłucha. - Może Raik pomoże wszystko zorganizować z przeniesieniem, albo...
Urwała, wiedząc, że w tej kwestii jej propozycje były wyłącznie luźnymi sugestiami, a turianin i tak zrobi tak, jak uzna za stosowne.
A może bo szansa procentowa na to, że Viyo usiądzie w fotelu pozwalając, by inni sprawowali pieczę nad operacją, wynosiła okrągłe zero.
Gdy wychodził z pomieszczenia, spojrzała znad jego omni-klucza, szepcząc ciche Dziękuję.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podłączenie Etsy do systemów Hebe okazało się nerwowym wydarzeniem dla niemal wszystkich zgromadzonych. Gdy wieść dotarła do wszystkich pozostałych, reakcje były dość zawoalowane.
Etsy milczała. Obiecując mu rozmowę później, gdy tylko to się wydarzy, skupiała się na tym małym kroku w stronę dalszego zrozumienia siebie, jednak wiedział, że Si zachowywała się inaczej niż zwykle. Słowa Kavinsky'ego z pewnością nią wstrząsnęły, zmuszając do refleksji, do procesowania emocji, które prawdopodobnie wykraczały poza posiadany przez nią moduł. Zapewniła go z udawanym rozbawieniem, że nie wysadzi ani stacji, ani Arae, ale nie była gotowa na rozmowę na temat tego, czego się dowiedzieli.
Na swój sposób, SI było łatwiej udawać zajętą, nawet jeśli każdy wiedział, że zwykła konwersacja leżała w zakresie jej możliwości nawet, gdyby sterowała połową floty jednocześnie.
Kavinsky wskazał mu swój plan po niespełna godzinie. Godzinie spędzonej w pancerzu, którego zbawcze podtrzymywanie go w pionie przekształciło się w uporczywą sztywność, napierającą na jego ranne kończyny. Każdy krok zmuszał go do zaciskania zębów w złości i bólu gdy poruszał się korytarzami obcej stacji. Raik w tym czasie przenosił wszystkie rzeczy potrzebne ze statku na pokład Hebe - z których zdecydowana większość należała do doktor Myers. Jako jedyna wydawała się niemal w ekstazie - prowadzona przez Raika natychmiast zdjęła swój hełm i wcisnęła go kroganinowi w dłonie, jakby po długiej wojaży wylądowała na stałym gruncie. Z zewnątrz wygląda gorzej, mruknęła tylko, koordynując przenoszenie kolejnych ładunków. Raik nie należał do najdelikatniejszych, ale w Huangpu, gdy wściekał się na niego Skinner, niewiele robił sobie z jego protestów. Teraz, na Hebe, podskakiwał z każdym, panicznym wrzaskiem Grace, niosącym się echem po korytarzach.
Viktor pokazał mu ślepy punkt, w którym mogli umieścić Arae. W cieniu stacji, pomiędzy nią a złowrogim Solveig, według jego obliczeń pozostawałaby niewidoczna dla wszystkich statków nadlatujących ze strony Przekaźnika. Fluktuacje energii wydzielanej z serca umierającej gwiazdy zalewały obszar wokół niej morderczym promieniowaniem, oszukując radary dalekiego zasięgu, na których Arae byłaby jedynie kolejną nieprawidłowością w centrum układu.
Z błogosławieństwem Viyo, Skinner, zabierając ze sobą jakieś opakowania wypatrzonej przez niego żywności, wrócił na pokład fregaty. Perspektywa znalezienia się tak blisko gwiazdy go niezbyt cieszyła.
Plan Etsy, o którym wspominała na początku, zadziałał. Choć Hebe pozostało odcięte od wszelkiej komunikacji, wyglądając na opuszczony, zimny relikt w kosmosie, z pomocą Arae mieli dostęp do extranetu, a także aktywnego widoku układu. Mieli też stały kontakt z hakerem.
Moment wsunięcia się SI w systemy stacji był łatwy do przeoczenia - tak jak wtedy, gdy zrobiła to po raz pierwszy. Minęły godziny od ich konwersacji z Kavinskym - godziny, które wymusiły na nim zdjęcie z siebie pancerza i znalezienie sobie umiarkowanie wygodnego miejsca w mesie, w której czekał sam. Raik przestawiał razem z Grace meble i skrzynie w jej nowym laboratorium, a Viktor siedział w swoim gabinecie, pogrążony w czujnej pracy.
- Nie wiem, ile potrwa diagnoza moich systemów. Ale spełnił moją prośbę, przynajmniej częściowo.
Głos, który wydobył się z głośników był znajomy. Za jego plecami aktywował się hologram, rzucając cień turiańskiego ciała na naprzeciwległą ścianę.
Etsy była inna i jedynie jej spojrzenie wydawało mu się znajome. Wcześniej młodzieńcza twarz teraz wydawała się dojrzalsza, bardziej pociągła. Malowała się na niej powaga, choć od razu dostrzegł skromność w jej mimice. Jej włosy były krótkie, ubiór prosty. Jej poprzednie wcielenie wydawało się żywsze, stanowiąc obraz innej osoby, którą ktoś odwzorował z całą miłością.
Ten obraz SI wykreowała jednak sama.
- To wciąż wersja beta. Nie ma za wielu animacji. Popracuję nad nią - poinformowała go, uśmiechając się lekko. Gest utrzymał się jedynie krótką chwilę, symbolizując zmianę kierunku dyskusji, którą planowała.
Wreszcie byli sali. Bez Kavinsky'ego obok, bez krzątającego się Raika, bez zajęć, którymi się zasłaniała, nawet jeśli teraz w praktyce miała ich znacznie więcej.
- Staram się przypisać konkretne emocje do tego, co się dzieje - zaczęła, pozornie luźno, lecz jej wzrok i twarz były poważne. - Jak czułbyś się dowiadując, że we śnie zamordowałeś niewinnych ludzi?

Wróć do „Galaktyka”