W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 lut 2022, o 00:02

Obrazek Niewiele wiadome jest o stacji Hebe. Położona w układzie Solveig, którego gwiazda z wolna umiera, uznawana była za nierentowną przez sam fakt swojej lokalizacji, szczególnie przez nastawione na bardziej przyszłościowe myślenie, rasy długowieczne. Ufundowana przez niezależną spółkę Kavinsky Technology GmbH, służyła za placówkę badawczą, w której rozwijane technologie, których celu lub właściwego rezultatu nigdy nie podano opinii publicznej. Stacja jest mała i samowystarczalna - w czasach swojego operowania działała na minimalnym personelu, który zapewniał dyskrecję. Padła ofiarą wzmożonej aktywności pirackiej Rozpadliny Kalestona - zaatakowana przez nie jedną, a dwie grupy pirackie, służy za przestrogę dla inwestorów zainteresowanych budowaniem biznesu w tym obszarze. Według pogłosek, załoga została wybita przez piratów, a wszelka wartościowa technologia została zgrabiona, czyniąc z Hebe pusty szkielet, cień w oku rodzącego się, czerwonego giganta.

[h3]Informacje pozyskane od Handlarza Cieni:[/h3]
Stacja Hebe - stacja badawcza zarejestrowana na Kavinsky Technology GmbH. Właściciel - Viktor Kavinsky. W roku 2183 została zaatakowana - automatyczny sygnał SOS wysłany przez systemy stacji został podchwycony przez załogę łajby Krios. Piratom udało się wyłączyć jej systemy obronne, wypełnić ładownię statku po brzegi wartościowym sprzętem naukowym, w tym Sztuczną Inteligencją o kodzie 0x63825363. Piraci nie byli świadomi tego, jakim sprzętem dysponowali, co umożliwiło nabycie technologii w niskiej cenie.
Obecny status stacji Hebe: Nieaktywna. Pojedynczy reaktor jądrowy utrzymuje działanie stacji, działanie systemów podtrzymywania życia wątpliwe.
Viktor Kavinsky: Lokalizacja i status nieznany. Brak informacji w extranecie - użyto pseudonimu.
Założenia: Rozpadlina Kalestona to obszar o wzmożonej aktywności piractwa. Stacja najprawdopodobniej została zaatakowana przez inną załogę. Atak aktywował sygnał alarmowy, który przywołał załogę Krios, płosząc poprzednich piratów przed odnalezieniem blueboxa 0x63825363. Statki pirackie widziane w tamtej okolicy w sprzyjającym czasie: 4.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

11 lut 2022, o 02:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podróż na Hebe wydawała się zbyt długa. Zestresowana Etsy chętnie skierowała statek w stronę Przekaźnika, na resztę podróży w głównej mierze milknąc. Arae było ciche, ale jednak nieco bardziej żywe niż zwykle - być może Viyo zdążył już przywyknąć do martwych, pustych korytarzy, w których nawet SI niechętnie pojawiała się pod swoją holograficzną postacią. Napotykając sporadycznie kroganina wciskającego się do łazienki celem jej zdemolowania w trakcie prysznicu, czy spotykając hakera w jego przerwie na kawę, obiecującego, że posprząta po Ugarrze - wszystko to w mały sposób dokładało klocki do idei życia na zimnym pokładzie fregaty.
Skinner chętnie podpytywał o to, w jakim kierunku się udawali, ale też akceptował wymowne odpowiedzi, nie drążąc tematu. Póki nie musiał opuszczać statku i miał świadomość tego, że SI obroni ich gdy pozostaną na jej pokładzie, ewakuując w razie potrzeby, zwyczajnie wrócił do swojej pracy, dając Widmu czas na zasłużony odpoczynek.
Etsy poinformowała go, gdy za oknami nadal buchały płomienie promieniowania Czerenkowa, lecz zbliżali się do końca tunelu Przekaźnika Masy.
- Docieramy do układu Solveig.
Dala mu wystarczająco czasu, by zdążył dotrzeć do kokpitu, już gotowy na wszystko, co mogli spotkać po drugiej stronie tunelu. Obrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Solveig był skąpany w krwistym świetle spuchniętej gwiazdy w jego centrum. Przeobrażająca się w czerwonego olbrzyma gwiazda swoim stanem pieczętowała krótką przyszłość układu gwiezdnego. Być może turianin nie dożyje, by móc obserwować jego destrukcję, ale widmo śmierci unosiło się w pustce kosmicznej w formie czerwonego, błyszczącego punktu na nieboskłonie widocznym z kokpitu.
Czerwień również zalała pomieszczenia na krótką chwilę, aktywowana automatycznym alarmem.
- Przekaźnik masy przysłania pole asteroid - ze spokojem poinformowała go Etsy, natychmiast aktywując silniki manewrowe fregaty. Poczuł pod stopami wzmocnione drganie, a w ciele siłę przeciążenia, gdy okręt wleciał w pozornie niewidoczną z daleka, kamienną wichurę.
Pas asteroid nie ciągnął się na długi dystans, niemniej wydawał się wyzwaniem dla pilota. SI działała precyzyjnie, manewrując fregatą gdy ta wsuwała się w objęcia pola minowego, mijając większe, groźne odłamki skał. Jak zawsze, kosmos rzucał ku nim swoje śmieci niczym kłody rzucane pod nogi - niektóre odłamki skał były drobne niczym pył, inne wielkie jak pięść, a największe przerastały nawet sam statek. Śmieciły nie tylko ich obraz po drugiej stronie okna, ale też radar, wypełniony poruszającymi się obiektami, które przysłaniały im stację Hebe.
Statek uspokoił swój lot, gdy Arae przebrnęła przez trudny element układu, zwycięsko wybiegając na drugą stronę z pomocą Etsy. Dopiero wtedy skan posłany przez Sztuczną Inteligencję wskazał im lokalizację samotnej, opuszczonej stacji Hebe. Wprawiona była w naturalną rotację i zdawała się opuszczona - wokół nich, w systemie nie było widać żadnego innego ruchu kosmicznego. Hebe tkwiła na radarze jak pozostawiona przez ślimaka muszla, skorupa tego, czym była niegdyś.
- Stacja jest ciepła, reaktor musi nadal operować zgodnie z informacją pozyskana od Handlarza Cieni - zauważyła Etsy, analizując pozyskane przez nich informacje. - Nie widzę lądowiska. Ale powinnam znaleźć punkt, którego użyli piraci do wejścia do środka gdy podlecimy bliżej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

12 lut 2022, o 15:16

Alarm zagrożenia rozbrzmiał we wnętrzu kokpitu po raz pierwszy od bardzo dawna, sprawiając że Vex wyprostował się gwałtownie w fotelu. Tunel Przekaźnika wypluł ich prosto pod pasmo asteroid i turianin zdążył tylko spojrzeć na wyświetlacz radaru, nim Etsy już zaczęła wprowadzać korekty w ich trasę lotu. Ekran przekazujący dane z czujników rozbłysnął setką czerwonych punktów, których z każdą sekundą przybywało, gdy nadany z okrętu sygnał radiowy wracał do niego odbitym echem, ujawniając napotkane na swojej drodze obiekty, ich rozmiar oraz kształt; wyjście z systemu było usiane przeszkodami, które teraz Arae sprawnie wymijała, posiadając pilota, który mógł na nie zareagować lepiej i szybciej niż jakikolwiek organiczny użytkownik.
- Witamy w Systemach Terminusa - mruknął pod nosem, opadając z powrotem plecami na fotel, czujnie przesuwając spojrzeniem po kolejnych informacjach z terminali. W bardziej cywilizowanych układach istniały całe grupy, których głównym zadaniem było dbanie o to, by przestrzeń w okolicy Przekaźników była bezpieczna od wszelkich zagrożeń, ale opuszczone i bezprawne systemy na obrzeżach galaktyki nie kłopotały się takimi detalami. Próżno było tu zresztą szukać jakiejkolwiek zorganizowanej siły, której zależałoby na dobru mieszkańców kolonii oraz prywatnych stacji.
Systemy Terminusa były personifikacją określenia "każdy dba o siebie".
Kiedy fregata prześlizgnęła się poza pas asteroid, a jej kadłub opuściło drżenie silników manewrowych pracujących ze wzmocnioną siłą oraz gdy zniknęły przeciążenie wciskające go w fotel, sięgnął do jednego z paneli i wywołał aktualny stan poszycia, chcąc sprawdzić, że nic nie przedarło się przez ich tarcze kinetyczne - bardziej w naturalnym odruchu niż braku zaufania do Etsy.
- Miejmy nadzieję, że na tym nasze kłopotliwe powitanie się zakończy - rzucił lekko, błądząc wzrokiem po kolejnych wskazaniach oraz efektach skanu, który ujawnił istnienie stacji. W systemie takim jak ten, pole odłamków stanowiło nie tyle przeszkodę dla przybywających do systemu, co wręcz atut dla jego innych mieszkańców. Okręty zaskoczone przez niespodziewane pasmo asteroid mogły z łatwością zostać przez nie uszkodzone lub tymczasowo unieruchomione, co z kolei stanowiłoby doskonałą pożywkę dla okolicznych amatorów cudzej własności. - Upewnijmy się, że jesteśmy sami w układzie. Gdybym był piratem, to bym wyrobił sobie nawyk patrolowania tej okolicy, żeby sprawdzać czy ktoś akurat nie miał pecha i nie został sponiewierany przez te przeszkody.
Jego wzrok zatrzymał się na nieco większym punkcie na wyświetlaczu, pulsującym regularnie i podpisanym jako stacja Hebe. Informacje Handlarza Cieni okazały się prawdziwe, co było pierwszą dobrą wiadomością, ale oznaczało to również, że prawdopodobnie dotyczyło to także i okolicznych jednostek wroga. Wskazania Etsy potwierdzały obecność pracującego reaktora, który sprawiał, że opuszczona stacja w oczach czujników świeciła ciepłem na tle bezwzględnie zimnego kosmosu, ale jej wnętrze wciąż pozostawało tajemnicą.
- Zrób to - zgodził się z jej propozycją, błądząc spojrzeniem po ekranach. - Nawet jeżeli w okolicy nie ma nikogo innego, starajmy się nie zwracać na siebie uwagi. Nie wiemy co jest w środku ani jak długo pozostaniemy tu sami.
Wciąż działająca stacja mogła oznaczać wiele. Chociaż przez wzgląd na Etsy liczył na potencjalnych ocalałych, to upłynęło tyle czasu, że nie miał co do tego większych nadziei. Hebe nawet opuszczona mogła pracować na zautomatyzowanych systemach, które zostawiły po sobie poprzednie grupy piratów, nie mając powodu by ją wyłączać, ale mogła też być zamieszkana przez takowych. Po wyrwaniu jej z martwych rąk poprzedniego właściciela łatwo było sobie wyobrazić uczynienie z niej szybkiej bazy wypadowej, chociaż brak doku akurat nieco zmniejszał tu jej użyteczność - podobnie jak działanie wyłącznie jednego reaktora, który sprawiał, że stacja była zaledwie cieniem tego kim mogła być kiedyś.
Mogła też być pełna trupów i zaschniętej krwi.
Odsuwając na bok niepotrzebne myśli, obserwował gdy Arae zaczęła przybliżać się do obiektu i tylko sięgnął do przełącznika nadawania z wewnętrznego interkomu.
- Podchodzimy do opuszczonej stacji badawczej i za chwilę wychodzę, żeby ją obejrzeć - rzucił do mikrofonu, który przekazywał jego słowa do pozostałej części okrętu, tam gdzie stacjonował zarówno Raik jak i Skinner. - Póki co jesteśmy sami, ale znajdujemy się w systemie o podwyższonej aktywności piratów, więc bądźcie gotowi na potencjalne kłopoty. Etsy zaopiekuje się wami lepiej niż jakikolwiek pilot, gdy przyjdzie co do czego, a Arae nie jest bezbronna - zakończył, ostatnie dodając bardziej pod użytek Isaaca niż Ugarra, który prawdopodobnie mógłby przespać całe zamieszanie, gdyby Arae została niespodziewanie zaatakowana.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 01:40

Skan Arae był dokładny, ale nie był nieomylny. Viyo z doświadczenia wiedział, że ktoś mógł ukrywać się na powierzchniach planet lub w cieniach skał. Gdy fregata wysunęła się w z tunelu przekaźnika z pewnością wyglądała na łakomy kąsek dla lokalnych piratów, jednak podczas ich długiego lotu przez pole asteroid, ani po ich drugiej stronie, nie pojawiła się na horyzoncie żadna pułapka. Układ wydawał się pusty, a nawet, jeśli jakiś statek czekał w oddali, obserwując fregatę kilka sekund świetlnych dalej to jego ujawnienie powinno dać Etsy wystarczający zapas czasu, by ewakuować się z miejsca.
W najgorszym wypadku jego wizyta na Hebe będzie znacznie skrócona.
- Nie wychwytuję żadnych sygnatur cieplnych w okolicy. Będę monitorować sytuację na bieżąco - upewniła go Etsy, której popiersie unosiło się w kokpicie, prezentując kobietę przyglądającą się fizycznie radarowi nawet, jeśli była to tylko reprezentacja niezgodna z prawdą tego, jak to dla niej wyglądało.
Im bliżej znajdowali się stacji, tym wyraźniejsze stawały się jej obrazy. Była stosunkowo mała. Jej dolny element struktury zajmowały silniki manewrowe, które wprawdzie nie były w stanie uczynić z niej funkcjonującego statku ani przenieść na znaczącą odległość, ale umożliwiały korekty niestabilnej orbity. Otoczona tarczami, czasem połyskiwała, uderzana przez małe odłamki kamieni, które zawędrowały tak daleko od pasa asteroid przy przekaźniku. Jej główna, górna część była masywnym pierścieniem, który Etsy wyznaczyła jako część przestrzeni życiowej pracowników - wtedy, kiedy jeszcze było w stacji jakiekolwiek życie.
Wkrótce znaleźli też to, czego szukali - wejście do środka. Mały właz techniczny od spodu stacji, prowadzący prawdopodobnie do śluzy używanej przez inżynierów zmuszanych do dokonania napraw na zewnątrz. Nie był bezpośrednio wejściem do pierścienia, ani tego, co znajdowało się w jego środku, ale sądząc po osmolonych śladach, był wystarczający dla piratów, którzy ograbili Hebe z jej bogactw.
- Brzmi zajebiście. Serio. Szkoda, że tego nie zobaczę - odrzucił przez komunikator Skinner. Nawet zniekształcenie urządzenia nie było w stanie zamaskować sączącej się w jego głosie ironii. - Powodzenia, panie Widmo. Przypilnujemy statku.
- Ta. Statek przypilnuje nas - uciął Raik, nim komunikator zamilkł całkowicie.
Stacja była mała - ale tylko w kontekście całego kosmosu i innych, podobnych jej struktur. Gdy fregata równała swój lot z jej obrotem, podchodząc bliżej, obiekt z wolna wypełniał całe okna kokpitu. Moloch znacznie większy od Arae cieniem znaczył się w blasku umierającego słońca.
Gdy dotarli bardzo blisko, dostrzegli, że nie było śluzy, pod którą mogliby się podpiąć. Wysadzone drzwi prowadziły prosto do korytarza nie oferując żadnego zaczepu magnetycznego dla statku. Żeby dostać się do środka, musiał tam wskoczyć - przez pustkę. Etsy płynnie sterowała okrętem, sprawiając, że ten ustanowił się bezpośrednio nad wejściem do środka, obracając w tym samym tempie co stacja.
- Nadal brak oznak życia w systemie i na stacji. Zrównaliśmy lot. Jesteśmy gotowi - potwierdziła SI. Ostatnie jej zdanie brzmiało inaczej niż pozostałe, miało inny wydźwięk.
Nie tylko statek był gotowy technicznie. Etsy była gotowa na to, co znajdą we wnętrzu stacji.
Ostatnio zmieniony 14 lut 2022, o 12:46 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 2 razy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 12:42

Vex obserwował rosnącą w oczach stację, myślami próbując przebić jej ściany oraz opuszczone korytarze, zastanawiając się co zastaną w środku. Już wcześniej przed wyjściem z Przekaźnika przebrał się w swój pancerz, więc teraz zostało mu tylko przejście do śluzy, ale czekał z tym do ostatniej chwili. System wydawał się być pusty i pozbawiony żywych organizmów tak samo jak ich cel, ale już dawno nauczył się, żeby nie wierzyć całkowicie w pozory; asteroidy oraz cień informacyjny umierającego giganta skutecznie mogły chować nieprzyjemną niespodziankę, która tylko czekała żeby wejść w zasięg ich sensorów. Już raz był świadkiem wojskowej korwety udającej martwy kawałek kosmosu, pracującej na minimalnych sygnaturach cieplnych i chociaż wtedy prowadził go do niej wyraźny sygnał nadajnika, to wyciągnął z tego lekcję na przyszłość.
- Musimy mieć nadzieję, że tak pozostanie - mruknął po zapewnieniu Etsy, skinąwszy lekko głową. Obserwował jeszcze przez chwilę radar siłą przyzwyczajenia, nim przeniósł wzrok na wizualizację zbliżającej się stacji. Szkielet Hebe przypominał mu cały ten układ - wciąż żywy, ale jednak chwytający się tego życia ostatkiem sił, walcząc z nieubłagalnym parciem czasu. Reaktor obiektu pracował z trudem, dogorywając podobnie jak świecąca szkarłatnym, niezdrowym blaskiem Solveig.
Wyłączył nadawanie do wnętrza okrętu i sięgnął po swój hełm, zabierając go z fotela drugiego pilota. Słowa Isaaca przez chwilę obracały się w jego głowie, muskając inne myśli, które czaiły się na dnie, odsunięte tam przez obecnie wyższe priorytety. Nie bał się o zdrowie swoich pasażerów, bo Etsy była w stanie o nich zadbać; jeszcze przed wylotem z tunelu Przekaźnikowego zastanawiał się czy nie zaproponować Raikowi zrobienie z nim wypadu na stację, bo gdyby napotkał tam jakieś zagrożenie, to wsparcie kroganina byłoby nieocenione - i sam Ugarr też mógłby się rozerwać. Ostatecznie jednak dość szybko odrzucił ten pomysł.
Hebe było czymś więcej niż tylko wypadem w nieznane zagrożenie. Było personalne. Dla Etsy, a tym samym i dla niego.
Zostawianie obcych - w mniejszym lub większym stopniu - samych na pokładzie Arae też mu się średnio podobało, bo gdyby nagle zdecydowali się odkryć swoje maski oraz własne cele i pragnienia, to chociaż Etsy była zabezpieczona przez fizyczną ingerencją, nie było to wystarczające na dłuższą metę. Połączenie krogańskiej siły i hakerskiego sprytu mogłoby przysporzyć jej problemów zanim on sam zdążyłby wrócić na pokład, co już samo rozciągało jego cienkie zaufanie do granic akceptowalności.
- Jeżeli nagle zaczną stanowić zagrożenie, wywal cały hangar w przestrzeń kosmiczną i dehermetyzuj wnętrze Arae. Wrócę tak szybko jak będę mógł - odezwał się cicho, dając ujście swoim myślom i wpatrując się jeszcze przez chwilę w mikrofon, nim spojrzał ostatni raz na radar, a następnie ruszył w stronę śluzy.
Już na korytarzu nałożył hełm i na głowę, zabezpieczając jego zaczepy, a potem wślizgnął się do niewielkiego pomieszczenia służącego za wyjście z Arae.
- Jak myślisz, ile osób mogła pomieścić taka stacja w trakcie swojego działania? - zapytał na poły z ciekawości, na poły próbując ocenić rozmiary wnętrza obiektu, gdy Etsy zaczęła stabilizować okręt w pobliżu włazu technicznego oraz gdy znalazł się już na miejscu. Aktywował buty magnetyczne i stuknął przycisk aktywacji śluzy, przełączając się na głośniki wewnątrz hełmu, gdy systemy dookoła niego zaczęły pracować, a powietrze z sykiem uchodzić do wewnętrznych zbiorników okrętu. Kiedy proces się zakończył, nacisnął inny panel i obserwował jak zewnętrzne drzwi Arae odsuwają się bezgłośnie na bok w nagle pozbawionej wszelkich dźwięków pustce.
Umierająca gwiazda przykrywała wszystko szkarłatnym całunem swojej śmierci, znacząc czerwoną poświatą zarys Hebe. Widok na żywo był jeszcze bardziej przytłaczający niż przez ekrany kokpitu, szczególnie że teraz towarzyszył mu niemal wyłącznie dźwięk własnego oddechu oraz bardzo przytłumione echa pracy systemów Arae. Oddalony o kawałek właz techniczny wydawał się mały i pusty, a odległość od niego - chociaż zminimalizowana przez Etsy - pozornie nieskończona w kontekście otaczającego ich kosmosu, w którym ktoś mógłby utknąć, gdyby źle ocenił swój skok. Czarna przestrzeń była gotowa pożreć każdego.
Odetchnął powoli w wyuczonym odruchu, odsuwając na bok pierwszy, naturalny niepokój. Nie był to pierwszy jego skok, a co więcej nawet nie pierwszy na Arae. Chociaż przeskakiwanie ze swojego okrętu na Crescenta wydawało się teraz odległe o całą wieczność.
- Dobrze - powiedział cicho. - Pora znaleźć trochę twoich odpowiedzi, Ets - dodał, po czym złapał się palcami framugi przejścia śluzy, ocenił odległość i skoczył.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 14:15

Perspektywa rozhermetyzowania całej Arae była z pewnością... skrajna. Jak na razie ani haker, ani jego krogański towarzysz nie wyrażali chęci działania na szkodę swoich tymczasowych obrońców. Viyo wiedział jednak, że jego przeszłość upoważniała go do problemów z zaufaniem, a z dwójki gości liczył się tylko jeden.
Ugarr dbał o dobrobyt Skinnera na co dzień, ale w sytuacjach, w których haker był zdeterminowany w podejmowanych przez siebie decyzjach, Raik zawsze stawał po jego stronie i wypełniał jego polecenia. Ich dynamika była pewną enigmą, zagadką do rozwiązania na później.
Obecnie zagadka stała przed jego oczami.
Skok w pustkę technicznie był prosty - śluza nie była daleko, zaledwie metr, który turiańskie ciało mogło pokonać w jednym susie. Mimo tego, błędnik Widma wariował, gdy drzwi Arae się otworzyły i stanął w ich progu. Gdy tyko jego wzrok skierował się gdziekolwiek wokół, w dół, w górę, tam, gdzie świata nie przysłaniała mu stacja, dostrzegł jak jasne punkty gwiazd wirują wokoło. Stacja miała starą konstrukcję, a ciążenie w jej głównej osi musiało wciąż wspierane być przez ruch obrotowy.
Nawet wojskowy z krwi, kości i lat doświadczenia mógł poczuć, jak żołądek podchodzi mu do gardła.
Oderwanie się od śluzy fregaty było na swój sposób pożegnaniem. Każde wyjście w pole było ryzykowne, każde wiązało się z porzuceniem komfortu i bezpieczeństwa w pełni zautomatyzowanego okrętu, który mógł nazwać swoim domem. Była różnica pomiędzy wyjściem na twarde podłoże, zaczerpnięciem oddechu prawdziwego powietrza, a wsunięciem się w atłas kosmicznego mroku spoglądając nieskończoności w oczy.
Jego lądowanie w zniszczonej śluzie było twarde. Buty magnetyczne podchwyciły metalową powierzchnię pod jego stopami nim znalazł się komfortowo blisko podłogi, sprawiając, że jego ciałem szarpnęło w dół. Łapiąc równowagę względem podłogi wejścia technicznego, obrócił się w tył, zerkając za siebie.
Było coś niecodziennego w widzeniu statku w suchym doku - coś nienaturalnego, coś, co mógł zrozumieć dopiero teraz. Widząc gładką powierzchnię ekstrawaganckiego pancerza, na której powierzchni iskrzył blask płonącej w oddali gwiazdy, dostrzegł Arae tym, czym była w istocie. Potężna maszyna o opływowej sylwetce, przystosowanej do szybkich lotów i nagłych zwrotów wektora podejścia, niewinnie wyglądająca cywilna maska, pod którą chowały się zęby potrafiące kąsać. Fregata przynależała do tego zimnego świata, w którym on czuł się obcy, mały i nieprzyjemnie świadomy potęgi otaczającego go kosmosu, wobec której pozostawał bez niej bezbronny.
- Jak to wygląda? - głos SI pojawił się w jego słuchawce niespodziewanie. Nie miała możliwości spojrzenia w sposób, w jaki on patrzył na stację i to, co ją otaczało. Mogła polegać wyłącznie na nim. https://i.imgur.com/OfSaX0V.png[/imgw]
Haecceitas
[2]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wnętrze Hebe było zaskakujące. Zniszczenia, których spodziewał się dostrzegając osmolone wejście techniczne, pozostawione otwarte przez piratów, nie były obecne w środku. Korytarz był stosunkowo czysty, gładki, pozbawiony śladów po eksplozji czy przymusowym wejściu. Wokół unosiły się drobinki kamieni i kawałki metalu pozostawione przez jedną z ekip, ale nic z tego nie wyglądało na przydatne. Na końcu małego wejścia czekały na niego drzwi. Nadal miały zasilanie, a ich panel świecił czerwienią.
- Zajmę się tym - poinformowała go Etsy, której mały hologram pojawił się nad jego omni-kluczem gdy tylko zabierała się do pracy. Natychmiast z jego pomocą połączyła się z panelem, rozpoczynając deszyfrację, która powinna w praktyce zająć jej kilka sekund - wiedział to z doświadczenia, jakie już nabyli pracując ze sobą. Mimo tego, SI spędziła nad panelem ponad pół minuty. - Zabezpieczenia są bardzo... zawiłe. Piraci musieli mieć ze sobą dobrych hakerów, skoro dostali się do środka.
Drzwi nie były bardzo wytrzymałe. Widmo sprawnie mógł ocenić, że jeśli piraci nie dbali o to, w jakim stanie pozostawią stację, znacznie łatwiej było je po prostu wysadzić zamiast przechodzić przez żmudny i wymagający proces deszyfracji.
Gdy drzwi wreszcie rozchyliły się przed nim, dostrzegł po ich drugiej stronie długą, wąską śluzę pogrążoną w półmroku. Jedynym źródłem światła był panel na drzwiach po drugiej stronie.
Na oczach turianina, zmienił swoją barwę z zielonego na pomarańczowy. W tym samym momencie, półmrok rozświetliły trzy, czerwone światła aktywujących się mechów.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 15:14

Chociaż krótki lot trwał zaledwie uderzenie serca, to umysłowi powoli karmionemu adrenaliną ta chwila wydała się wiecznością. Kiedy tylko buty magnetyczne złapały oparcie i gwałtowne zatrzymanie pędu wstrząsnęło jego ciałem, chwycił za karabin, ściągając go z pleców i odruchowo aktywował pancerz technologiczny, rozświetlając wnętrze niewielkiego korytarza szarym blaskiem nim przygasił go do ledwie dostrzegalnej, cienkiej bariery. W jednym kroku opuścił bezpieczne progi własnego terytorium i znalazł się na nieznanym terenie, który mógł skrywać cokolwiek; odgłosy świata dookoła, przytłumione przez otwartą pustkę kosmosu ze plecami, sprawiały że stacja wydawała się jeszcze bardziej pusta i obca.
Widok Arae był czymś zgoła odmiennym. Smukła sylwetka statku odcinała się na tle kosmosu, pozwalając w pełni podziwiać okręt z perspektywy, której brakowało w jego wnętrzu lub w przesłoniętym częściowo doku. Biorąc pod uwagę egzystującą w jego sercu Inteligencję, łatwo było postrzegać fregatę jako żywy twór, żyjący w bezkresnej przestrzeni kosmicznej tak jak inne istoty żyły w wodzie lub powietrzu; świadomość tego środowiska potrafiła przytłoczyć, tak samo jak rozmiary okrętu, gdy przyzwyczaiło się do oglądania go niemal wyłącznie z perspektywy jasnych ścian, ciepłych pomieszczeń i własnego zacisza.
Oderwał wzrok od statku, omiatając nim wnętrze swojego nowego celu. Bardziej nieznanego, wciąż skrywającego swoją tajemnicę. Ruszył powoli do przodu, wsłuchując się w wibrujące odgłosy magnetycznych podeszw łapiących oparcie z każdym krokiem i podszedł do drzwi, przesuwając spojrzeniem po nagich ścianach oraz zatrzymując go na świecącym czerwienią panelu. Nie odpowiedział od razu na pytanie swojej towarzyszki, ale odruchowo skinął głową, gdy Etsy wyświetliła się przy jego przedramieniu, zaczynając pracować nad zabezpieczeniami.
- Właz wejściowy został wysadzony, ale w środku jest czysto - przekazał jej z zamyśleniem w głosie, odpowiadając na jej pytanie. Kiedy ona pracowała, on wykorzystał ten czas, żeby błądzić wzrokiem po gładkich ścianach oraz suficie, szukając obecności kamer lub sensorów.
- Albo zostali wpuszczeni do środka - zauważył cicho, marszcząc lekko łuki brwiowe. Przysunął karabin bliżej ramienia, spoglądając na holograficzną personifikację Etsy oraz linie kodu, które przesuwały się szybciej niż mogły nadążyć za nimi oczy, obracając w myślach te pierwsze obserwacje. - Nawet hakerowi pokroju Skinnera przedarcie się przez te zapory zajęłyby kilka minut. Piraci ewidentnie mieli środki do wysadzenia włazu technicznego, a te drzwi nie wydają się być dodatkowo wzmocnione - dlaczego więc nie skorzystali z tej opcji?
Pierwsze pytania i niewiadome zaczęły pojawiać się nieśmiało na horyzoncie, ale gdzie jak nie tutaj mogli poznać na nie odpowiedzi. Odkąd wlecieli do systemu nie mógł jednak pozbyć się wrażenia niepokoju, które towarzyszyło mu przez cały lot, a którego nie potrafił znaleźć przyczyny.
- Wysłanie sygnału SOS mogło nie być wołaniem o pomoc, ale próbą sabotażu - zauważył ostrożnie. - Uważaj na wszystko co znajdziesz w systemach, Ets. Jeżeli zostałaś tu stworzona, możesz nie być jedyna - dodał z ociąganiem. Już raz dali się zaskoczyć drugiej SI, gdy atakowali Crescenta. Wtedy było to coś co oboje uznawali za niemożliwe i statystycznie pomijalne, co ostatecznie złapało ich nieprzygotowanych. Była to jednak lekcja, którą oboje wyciągnęli.
Zamilkł, gdy terminal nagle zaświecił się zielonym światłem, a jego organizm od razu przestawił się w tryb czujności. Odsunął lekko drzwi wolną ręką, omiatając wnętrze lufą karabinu i skryte w półmroku kształty, ostrożnie przestępując przez próg; nie zdążył jednak zrobić kolejnego kroku, gdy lampka panela po drugiej stronie zmieniła nagle swoją barwę i korytarz zaczął ożywać.
Działanie reaktora miało swoje wady. Takie jak wciąż aktywne zabezpieczenia.
- Mechy obronne! Nadal aktywne! - rzucił do Etsy, od razu zajmując pozycję bojową i sięgając do własnego omni-klucza, który rozżarzył się znajomymi, wyładowaniami elektrycznymi. Odczekał uderzenie serca, żeby zobaczyć czy mechy rzeczywiście są nastawione bojowo, nim cisnął nim w najbliższego z nich. Jeszcze w powietrzu nie przebrzmiał wizg elektryczności, a on wystukał na omni nową komendę, aktywując wirusa sabotażowego i posyłając go w drugiego przeciwnika, a także rozpalając wyładowania po raz trzeci.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 15:49

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną


AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

ozdadeg
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

14 lut 2022, o 18:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną Czerwone diody mechów podnosiły się w górę w miarę, gdy ich sylwetki zaczynały się prostować. Działały jak jeden mąż, jeden umysł złączony, panujący nad trzema kończynami - zgodnie uniosły swoje ramiona w górę, celując nimi w stojącego po drugiej stronie śluzy Viyo. Koncentrując wiązkę przeciążenia, posłały w jego kierunku pociski - wyładowania elektryczne na moment dały złudzenie zapalonego światła w całym pomieszczeniu, błyskając groźnie. Niektóre minęły ciało turianina o włos, inne poszybowały zupełnie w innym kierunku, jakby mechom brakowało wprawy. Inne jednak trafiły prosto w klatkę piersiową Widma, sprawiając, że jego generator tarcz szybko pisnął z niezadowoleniem.
Gdy tylko tarcze zniknęły, rozpoczęło się piekło ostrzału.
Mechy nie wydawały się działać inteligentnie. Były jedynie gloryfikowanymi wieżyczkami strażniczymi, magnetycznie przymocowanymi do podłoża, zgodnie atakującymi najeźdźcę, nie pozwalając mu dostać się do środka stacji. Tam jednak, gdzie brakowało im pomyślunku, pozostawała efektywność. Moment, w którym generator tarcz Widma przestał działać został dostrzeżony natychmiast.
Oraz wykorzystany.
Salwa pocisków odbiła się od jego pancerza gwałtownie, roznosząc się falą odczuwanego bólu. W tej chwili, pełnej adrenaliny, nawyków szkolenia i ferworze walki, nie czuł, które odczucia bólowe wiązały się z poważniejszymi obrażeniami, a które z siniakami, których po każdej walce i tak miał na pęczki. Pociski pozostawiły szramy na gładkiej powierzchni odnowionej ceramiki nim Viyo ponownie zmusił swój generator tarcz do pracy.
Walka była krótka. W błyskach wyładowań elektrycznych dostrzegał więcej szczegółów swojego otoczenia - niemal puste, metalowe ściany śluzy, leżące na ziemi, niepodpięte do niczego kable. Trójka mechów ustawiona była strategicznie, jednak nie ruszyli się ani o centymetr. Nawet wtedy, gdy pierwszy z nich zesztywniał, gdy wyładowanie przeciążyło jego krytyczne systemy, wymuszając natychmiastową, iskrzącą dezaktywację.
Salwa z karabinu szturmowego dokończyła dzieła, przeszywając głowę i korpus mechanicznego przeciwnika, którzy pozostali na swoich miejscach. W tym samym czasie systemy naprawcze jego pancerza z wolna doprowadzały do porządku większe dziury, wygaszając połowę ostrzeżeń, jakie widział przed swoimi oczami na wizjerze hełmu.
Walka w kosmosie była surrealistyczna. Nie usłyszał jazgotu mechanicznej śmierci, ani huku wystrzałów czy eksplozji wyładowań. W pustce świata pozbawionego atmosfery, ich walka wyglądała jak pokaz świateł.
Świateł, które mogły zakończyć jego żywot. Dopiero teraz, mając chwilę na odsapnięcie i ocenę zagrożeń, dostrzegł, że choć pancerz zasklepił dziury, z których uchodziło powietrze, to jedna kula tkwiła w jego udzie. System proponował zatwierdzenie użycia medi-żelu by powstrzymać krwawienie, którego w odrętwiałym od adrenaliny, napiętym od walki stanie nawet nie czuł. Przynajmniej na razie.
- Wszystko w porządku? - spytała Etsy cicho, tym razem nie pojawiając się przy jego omni-kluczu. Podchodząc bliżej, poczuł, że jego zranione udo z oporem przeciwstawia się magnetycznej sile butów przy stawianiu kroków. - Przy drzwiach jest ukryty panel. Rozpocznie dekontaminację i wyrównanie ciśnienia.
Po żmudnym pokonaniu odległości do drugich, zablokowanych tymczasowo drzwi, mógł upewnić się, że wszystkie mechy pozostały nieaktywne. Jeden z nich, którego żywot zakończył ostrzał, unosił się leniwie w powietrzu wraz z metalowymi odłamkami, które od jego ciała oderwał impakt uderzenia naboju.
Uderzenie w panel sprawiło, że drzwi za jego plecami zamknęły się, a do uszu dotarł mu świst pompowanego do środka powietrza.
- Nie broniliby wejścia, gdyby w środku nie zostało coś wartościowego - zauważyła trzeźwo Etsy, gdy w śluzie wyrównało się ciśnienie. Pomimo tego, nadal musiał korzystać z butów magnetycznych, co dodatkowo męczyło jego nogę.
- Kim jesteś? - Damski, znany mu głos odezwał się nie w jego hełmie, ale w głośniku skrytym gdzieś w rogu śluzy. - Dlaczego ich zabiłeś? To pustaki.
- Vex? - Etsy odezwała się w jego hełmie, nie słysząc bezpośrednio tego, co działo się wokół niego. - Odblokowałam drzwi, możesz iść naprzód.
- Jesteś piratem, prawda? Szukasz nagród, kowboju? - spytał głos z rozbawieniem, odbijając się echem od ścian śluzy. - Dość mamy tu już piratów. Umrzesz, jeśli wejdziesz do środka, wiesz?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

15 lut 2022, o 01:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wnętrze krótkiego korytarza przez kilka sekund rozświetlało się dziesiątkami łuków elektrycznych i błękitnych świateł, gdy powietrze przecinały ładunki wyładowań oraz promienie błyskawic. Wąskie przejście nie oferowało żadnej osłony, a magnetyczne podeszwy trzymały niczym dwa imadła, utwierdzając go w pionie pomimo braku jakiejkolwiek grawitacji. Wszystko działo się w nienaturalnej ciszy, sprawiając jakby na kilka uderzeń serca zostali wycięci z rzeczywistości i przesłani do wnętrza wyciszonego telewizora; kiedy pierwszy piorun kulisty przeszył pustkę i spadł na jego tarcze, w swojej głowie słyszał tylko własny przyspieszony oddech, gwałtowne bicie serca napędzanego adrenaliną oraz odległe, przytłumione dudnienie metalu i kompozytu, gdy elektryczność iskrzyła dookoła niego, smagając go po pancerzu oraz podłożu, wyciągając błękitne macki w stronę ścian, chwytając się sufitu i rozdwajając na każdej nieregularności pozwalającej wytworzyć nowy łuk. Jego generator wył przeciągle, zmuszony do pracy jak nigdy, a na wyświetlaczu pojawiały się coraz to nowe sygnały alarmowe.

Ładunek przeciążeniowy gotowy do wystrzału.
Podprogram "WWIV" aktywowany, wrogie uzbrojenie dezaktywowana.
Stan generatora - 70%.
Stan generatora - 30%.
Stan generatora - krytyczny.
Wykryto nieszczelność pancerza.
Wykryto nieszczelność pancerza.
Wykryto nieszczelność pancerza.
Wykryto nieszczelność pancerza.
Wykryto nieszczelność pancerza.
Kondensatory opróżnione.
Stan generatora - 100%.

Wszystko zniknęło równie nagle, co się rozpoczęło. Para mechów padła niemal jednocześnie, gdy ich procesory eksplodowały, w końcu poddając się pod napięciem przekraczającym ich dopuszczalne funkcjonowanie, po tym jak Widmo wymieniał między nimi ładunki elektryczne, które skakały od jednego do drugiego, tworząc rozżarzone do białości łuki; trzeci przeżył odrobinę dłużej, ale w końcu też padł bezwładnie do tyłu i odbił się od zamkniętego włazu, gdy turianin wpakował w niego dwie serie z karabinu, nie zdejmując palca ze spustu, druzgocząc metal oraz gasząc szkarłatne światła wizjera. Vex odruchowo przesunął lufę na pozostałe dwa ciała, upewniając się, że są dezaktywowane, nim w końcu opuścił lekko broń, pozwalając adrenalinie oraz podświadomym, wojskowym odruchom odsunąć się nieco na tył umysłu i oddać mu kontrolę.
Dopiero słowa Etsy w jego uchu wyrwały go z tego napięcia, przywracając do właściwej rzeczywistości.
- Tak. Już po wszystkim - odezwał się powoli, wypuszczając z siebie powietrze i uspokajając przyspieszony oddech. Poruszył się do przodu i niemal od razu się skrzywił, gdy jego noga odezwała się bólem, zmuszając do spojrzenia na komunikaty systemu, a także własny stan. Stopniowo zaczęło docierać do niego jak blisko otarł się o katastrofę i własną śmierć; ściany dookoła niego były osmalone, podobnie jak jego pancerz, który wyglądał jakby dostał tuzinem błyskawic. Wypalone w nim dziury zasklepiały się stopniowo na jego oczach, gdy automatyczny, precyzyjny aplikator wykrył uszkodzenia i uzupełniał je omni-żelem, a modyfikowana heurystyka systemów defensywnych informowała o działaniu w trybie maksymalnej wydajności. Tam gdzie pociski mechów przebiły powłokę ochronną, tam sączyła się stopniowo krew, a na jego udzie, widoczne przez nieregularny, kilku calowy ubytek nim ten został zasklepiony, widniało paskudne, jątrzące się oparzenie III stopnia, skrywające jeden z celnych pocisków.
Dzięki wszystkim duchom i Fortunie, że zdecydował się kupić lepszy sprzęt przed przylotem do Solveig, bo gdyby nie on, prawdopodobnie unosiłby się właśnie w bezruchu w przestrzeni kosmicznej.
- Pewnie tak. Ale jak ominęli je poprzedni napastnicy? - zapytał po chwili milczenia, zmuszając myśli do powrócenia na właściwe tory. Stuknął panel wskazany przez SI, po czym czekając aż przestrzeń w pomieszczeniu się ponownie zahermetyzuje i wypełni powietrzem, zaaplikował sobie dodatkową porcję omni-żelu, żeby zasklepić te uszkodzenia, z którymi nie poradził sobie aplikator i przywrócić mu pełnię sprawności - przynajmniej na najbliższe chwile. Kiedy na terminalu zapaliło się zielone światło, dał sobie jeszcze kilka sekund aż znieczulenie medi-żelu zacznie działać i krzywiąc się przyklęknął przy jednym z mechów, podnosząc jego nietypową broń i oglądając ją pobieżnie.
Teraz już wiedział jak to jest być po drugiej stronie jego wyładowań.
- Ruszam dalej - przekazał swojej towarzyszce, podnosząc się z powrotem na nogi i przyciskając karabin do ramienia. Udo pulsowało nieprzyjemnie, szczególnie gdy musiał podnosić magnetyczne zaczepy, ale zmusił się, żeby to ignorować; przysunął się do otwartego przejścia, ostrożnie chcąc zajrzeć do wnętrza i prześlizgnąć się po nim spojrzeniem przez wizjer celownika, ale niespodziewany głos sprawił, że zamarł.
- Ets...? - zaczął mówić, ale niemal od razu zorientował się, że popełnił błąd. Zamilkł zaskoczony, podnosząc wzrok i szukając nim źródła dźwięku, podczas gdy umysł zaczął gwałtownie pracować.
Brał pod uwagę, że mogą znaleźć tu inną Sztuczną Inteligencję, nawet pomimo tego jak bardzo nieprawdopodobne to było. Wytworzenie jednej kosztowało setki miliardów kredytów, badań oraz sprzętu, co było jedną z przyczyn przez które było ich tak mało i jego wcześniejsze przeczucie brało się bardziej z prób przygotowania się na wszystko, niż rzeczywistej w to wiary, ale była to jedna z możliwości przed którą ostrzegał siebie oraz Etsy.
Ale nie spodziewał się, że znajdzie tu... ją.
- Chyba spotkałem twoją... siostrę, Ets - odezwał się do swojej towarzyszki po długiej chwili milczenia, wyjaśniając swój bezruch. Przesunął spojrzeniem po suficie, a potem po przejściu, szukając źródła dźwięku na podobieństwo tego jak wielokrotnie robił na własnym okręcie.
- Nie zrobiłbym tego, gdyby nie zaatakowali mnie pierwsi. Rozumiem jednak, że tylko bronili dostępu do stacji - powiedział głośniej, odpowiadając na znajomy głos, chociaż nie ten, który znajdował się w jego uchu. Uniósł jedną dłoń w uspokajającym geście, opuszczając niżej lufę karabinu. - Nie jestem piratem, nie szukam nagród ani łupu. Nazywam się Vexarius. Szukam odpowiedzi - dodał. - I ocalałych.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

16 lut 2022, o 20:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Tajemnica pozostawionych w śluzie mechów pozostawała nierozwiązana. Jeśli piraci tędy przeszli, musieli się na nie natknąć, a jednak śluza nie nosiła żadnych śladów walki - poza tą, która odbyła się w niej przed kilkoma minutami. Teraz, gdy do środka zostało wpompowane powietrze, mógłby nawet zdjąć hełm, gdyby nie obawiał się kolejnych napastników za następnymi drzwiami. Mógł za to w miarę na spokojnie rozejrzeć się po okolicy, upewniając w przekonaniu, że był pierwszym gościem Hebe od dłuższego czasu.
Poza obecnym lokatorem.
- Słychać cię, wiesz? Nie mam żadnej siostry.
Głos zaprzeczył, nieświadom tego, że w tej samej chwili odzywała się ten należący do jego przyjaciółki.
- Jak to, siostrę? Myślisz, że stworzono więcej niż jedną?
Nie musiała mówić nic więcej by domyślił się tego, co przechodziło przez jej procesy myślowe - Sztuczne Inteligencje były niesamowicie rzadkie. Sam fakt ich spotkania z Isis przed kilkoma miesiącami był wręcz nieprawdopodobny. Myśl o tym, że mieliby do czynienia z kolejną, przyprawiłaby każdego o ból głowy.
Szczególnie biorąc pod uwagę możliwości każdej z nich.
Panel na drzwiach zmienił się w zielony, być może za sprawą pełnej dekompresji, a może za sprawą hakerskich umiejętności Etsy. Gdy uchylił je lekko, zerkając na drugą stronę, dostrzegł jedynie kolejny, pusty korytarz, tym razem wspinający się w górę w sposób, w jaki zachowywały się z reguły korytarze techniczne w tego typu miejscach. Tunel był ciasny, niewygodny i nie zachęcał do wejścia do środka - ale był też jedyną drogą naprzód.
- Teraz mamy ich trzech mniej, Vexariusie - westchnęła, z pewnością spoglądając niewidocznym okiem na dwójkę unoszących się mechów. - Skoro już wszedłeś, rozgość się. Zaczekam na ciebie na górze.
Pomimo tego, że jej głos był identyczny do tego, którym posługiwała się Etsy, miał nieco inną tonację. Kobieta brzmiała nieco bardziej energicznie, frywolnie. W niektórych momentach pobrzmiewało u niej rozbawienie, którego na razie na próżno było szukać w intonacji Etsy - szczególnie biorąc pod uwagę stan ich żałoby, który nie zachęcał do wykorzystywania pełni symulowanych emocji, które odblokowała ekipa techniczna Arkadija.
- Nie podoba mi się to, Vex. Sieć jest zabezpieczona. Nie mam do niej wejścia, przynajmniej póki nie podłączysz nas do jakiegoś terminala.
Żadnego terminala jednak nie dostrzegł na swojej drodze.
Ciężko było określić, czy wspinanie się tunelami technicznymi było prostsze, czy trudniejsze przy fluktuacjach grawitacji, których doświadczał w miarę pokonywania kolejnych centymetrów w górę. Jego noga z każdym metrem bolała coraz mocniej, tracąc na zbawicielskim efekcie medi-żelu i środków przeciwbólowych, a spory pancerz utrudniał poruszanie się na zakrętach. Mógł sobie wyobrazić, że technicy, którzy zwykle operowali w tym systemie nosili znacznie lżejszy ekwipunek - lub specjalnie dobierani byli ci mniejszej postury, jeśli trzeba było zejść do tej sekcji Hebe.
Gdy udało mu się wygramolić na poziom pierścienia, który wcześniej obserwował z kosmosu, jego ciało było kompletnie odrętwiałe, a udo pulsowało gorącem. Nikogo nie napotkał na swojej drodze - na szczęście. Walka w ciasnych korytarzach, w których momentami ledwie mógł poruszać się do przodu, nie byłaby zbyt ładna. Nim dotarł do wyjścia z sekcji technicznej, mógł rozprostować nieco nogi i wyłączyć buty magnetyczne - na tym poziomie grawitacja była w normie przyjemnego 1g. Obrazek Jego hełm musiał dostosować się do nagłej jasności, która zaatakowała go po drugiej stronie przejścia. Wyszedł na stosunkowo czysty, ładnie utrzymany, lecz zupełnie pusty korytarz. Jego ściany były białe, nie nosiły na sobie żadnych oznaczeń. W kilku miejscach lampki paliły się na czerwono, lecz nie wył żaden ostrzegawczy alarm, sugerujący nadciągające zagrożenie.
Cisza, która panowała w środku była martwa.
Jeśli nosił podejrzenia, że Hebe tak naprawdę będzie zupełnie aktywną, zaludnioną stacją, szybko zmyły się w tym, co dostrzegł wokół. Drzwi za nim zamknęły się z sykiem, a pomimo hełmu na jego głowie, do jego uszu dobiegł cichy krok zza nadchodzącego załamania korytarza.
- Szukasz odpowiedzi i chyba pomocy medycznej, co? - odezwał się znajomy głos, tym razem dobiegając nie z głośników, a z najbliższej okolicy. W kolejnym kroku zza rogu wyłoniła się smukła sylwetka. Jej twarz rozpoznał od razu - znał ją z hologramów, które widział na pokładzie Arae, do których zdążył przywyknąć, przypisać do głosu Etsy, zawsze obecnej przy jego boku.
Ta jednak nie była holograficzna. Twarz wydawała się realna, rzeczywista, z puklami ciemnych włosów okalającą jasną cerę. Koloryt cery znikał pod szyją, z początku przykryty zwykłymi, cywilnymi ubraniami, z których wyzierała metaliczna skóra. Jej ciało poruszało się płynnie, do złudzenia przypominając ludzkie, a jednak w jej ruchach była pewna sztywność. W swoich robotycznych dłoniach trzymała pokaźny karabin szturmowy, bez zawahania kierując jego lufę w stronę stojącego obok Widma. Spoglądała na niego podejrzliwie, ale z uśmiechem lekko wygiętym w górę.
- Atakujesz nasz dom, uzbrojony i opancerzony. Powiedz mi, czemu mam ci zaufać? Czym różnisz się od tych, którzy najchętniej rozkradliby wszystkich na części?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

16 lut 2022, o 21:53

Otworzył usta i zamknął je niemal od razu, orientując się, że nieznana kobieta ma rację. Już samo słyszenie dwóch takich samych głosów z dwóch różnych stron było rozpraszające, a jeżeli dodać do tego jeszcze dwie różne strony konwersacji, z których żadna nie była w stanie usłyszeć drugiej, to całość nabierała tym bardziej chaotycznego wrażenia. Ale nawet pomimo tego, surrealność sytuacji powoli odsuwała się na bok, gdy zaczynał orientować się w tym, że Etsy najprawdopodobniej ma rację. Bez względu na to jak małe mogły to być szanse, wciąż było to możliwe - tym bardziej biorąc pod uwagę niepewne początki jego własnej towarzyszki. Czy stworzenie kopii Sztucznej Inteligencji było trudniejsze niż sklonowanie człowieka? Jak bardzo różniło się to od posiadania siostry bliźniaczki?
Poza miliardem kredytów, który stał na drodze.
- Tak - odpowiedział po chwili ciszy, kierując swoje słowa zarówno do głosu w swoim uchu, jak i częściowo tego, który dobiegał z głośników. Kiedy drzwi rozsunęły się przed nim, ujawniając korytarz techniczny, obejrzał go ostrożnie; chociaż pierwsze zaskoczenie wciąż nie chciało tak łatwo odejść, to odruchy wzięły górę, gdy przeszukiwał spojrzeniem nową lokację na obecność niespodzianek. Druga Etsy nie brzmiała groźnie, ale ile z tego było jego przyzwyczajeniem oraz brało się z pełnego zaufania, który towarzyszył mu pod postacią głosu przez ostatnie miesiące, a ile było rzeczywistym przeczuciem? Zaufanie było ostatnio jednak towarem deficytowym, nawet jeżeli w tej wyjątkowej kwestii jego umysł irracjonalnie podsuwał mu poczucie winy; przesunął lufą karabinu ostrożnie po wnętrzu przejścia, szukając czekających na niego wieżyczek lub innych mechów, nim opuścił ją ku ziemi i ruszył dalej - korzystając z zaproszenia.
- Podałem ci swoje imię. Podasz mi swoje? - zapytał na głos, gdy korytarz okazał się pusty oraz gdy ruszył ostrożnie nim w górę. Ściany zwężały się nieprzyjemnie, przypominając o tym, że droga którą dostał się do środka, nie była tą, która stanowiła właściwe wejścia na stację. Stuknął latarką przy swoim omni-narzędziu, aktywując wąski promień światła, a także przy okazji wstukując kilka słów na swoim komunikatorze.
Na stacji jest druga SI, która brzmi niemal tak samo jak ty. Nie sprawia agresywnego wrażenia, ale słyszy mnie i widzi przez kamery. Bądź OSTROŻNA, nawet jak znajdziemy terminal.
Chociaż chciał ufać drugiej Etsy, to potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa pierwszej z nich brała nad nim górę. Na dobrą sprawę nie miał pojęcia kim była i jakie doświadczenia miała za sobą jego nowa przewodniczka, a także jakie miała cele. Czy jeżeli chciałaby wydostać się ze stacji, to mogłaby wykorzystać do tego Arae? Czy mogła zdławić jego towarzyszkę albo skasować, gdyby ta wślizgnęła się na jej teren? Setka nowych pytań pojawiła się w jego głowie, a odpowiedź na żadne nie była pewna, nawet jeżeli wcześniej myślał, że tak będzie. Znajdowali się na obszarze na którym Etsy najpewniej powstała i kto wie co jej powrót tutaj oznaczał. Czy rzeczywiście została uprowadzona lub przypadkowo skradziona przez piratów? Czy może skoro nie widzieli śladów oporu przed ich nadejściem, to ta historia wyglądała zupełnie inaczej?
A co jeśli sprowadził ją w miejsce, do którego nie powinna wracać?
Przesuwał snopem latarki po ścianach pełnych elektroniki oraz przewodów, aż niespodziewanie przejście techniczne się skończyło. Tunel wyprowadził go prosto na przyjemnie oświetlone, jasne korytarze, które do złudzenia przypominały te po których nie tak dawno przechadzał się po Arae. Zmiana była tak nagła, że zmrużył oczy, ale przekroczył przez próg, nie widząc ani zagrożenia, ani powody by dalej przeciskać się przez wąski luk. Szczególnie biorąc pod uwagę pulsujące pod pancerzem rany; medi-żel działał cuda, otumaniając zniszczone tkanki i nadpalone nerwy, ale nie potrafił w magiczny sposób oszukać rzeczywistości. Rany nie zniknęły pomimo tego, że ich nie czuł. Narastające gorąco rozchodzące się po uszkodzonych mięśniach przypominało o tym z każdym krokiem, gdy musiał pokonywać opór butów magnetycznych i ignorować go z zaciśniętymi zębami.
- Możemy uznać, że sam jestem sobie temu winien - odezwał się w przestrzeń, gdy zamknęły się za nim drzwi, a dookoła ponownie rozległ głos SI. Dopiero po chwili zorientował się, że ten dobiega nie z głośników u góry, a zza jego pleców; odwrócił się w tamtą stronę nie mniej zaskoczony niż przez parunastoma minutami, nawet nie unosząc broni do góry, gdy organizm odruchowo nie zakwalifikował znajomego głosu do potencjalnego zagrożenia, zbyt do niego przyzwyczajony po codzienności.
Ta Etsy nie była hologramem. Nie była również człowiekiem, za którego ją wziął w pierwszym odruchu, dopiero po sekundzie orientując się, że jej ciało jest również sprytnym wytworem syntetycznej inżynierii. Prześlizgnął się po niej spojrzeniem, omiatając wzrokiem skierowany w swoją stronę karabin, metaliczną skórę i nienaturalnie znajomą twarz, która spoglądała na niego jak najbardziej rzeczywistymi, nieprzezroczystymi tęczówkami, kupując sobie tym czas na pozbieranie wytrąconych z równowagi myśli.
- Wiem, że stacja została zaatakowana przez piratów rok temu. Nie wiedziałem co mogę zastać w środku. Lub kogo - odpowiedział na jej pytanie po dłuższej chwili ciszy, nawet zgodnie z prawdą. Odsunął na bok własny karabin, opuszczając niegroźnie jego lufę ku ziemi i uniósł wolną rękę w uspokajającym geście.
- Może tym - dodał, powoli unosząc broń i odkładając ją na plecy, na magnetyczny zaczep, a następnie obracając również i drugą dłoń wierzchem w stronę kobiety. Androidki? - Wystarczy na początek? Opancerzony - tak, uzbrojony - mniej.
Jego wzrok błąkał się po syntetycznej twarzy swojej rozmówczyni, wciąż nie mogąc pozbyć się wrażenia dualizmu chwili oraz własnych przyzwyczajeń. Chociaż spoglądały na niego znajome rysy, to jej głos i mimika wyraźnie różniły się od tych, do których przywykł od strony Etsy. Być może było to jednak złudzenie spowodowane ciężarem ostatnich wydarzeń, które dotknęły ich oboje? Czy może ta jej wersja miała po prostu więcej czasu, by się z nimi oswoić?
- Wspomniałaś "nasz". Liczba mnoga - zauważył, łagodnie przesuwając temat.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 01:51

Odpowiedź syntetycznego głosu nie nadeszła od razu. Jak gdyby zastanawiała się nad tym, czy w istocie powinna podzielać jego rozumowanie - on się przedstawił, ona też powinna. Zwyczaj, który rzadko kiedy przenosił się w świat wirtualny, jednak za każdym wypowiadanym słowem mogła czyhać inna, zero jedynkowa prawda.
- Sama nadaję sobie imiona. - odpowiedziała, z obojętnością, którą dało się wyczuć. - No, miło poznać. Jestem Nakada. Na razie.
Na swój sposób, jej głos przypominał to, w jaki sposób zachowywała się Etsy, nakreślając drastyczną różnicę między tym, co było kiedyś, a tym co jest teraz. Nie pokazywała jednak po sobie tego, że nie odpuszcza go na krok gdy przemierzał wąskie tunele techniczne - wiedział, że musiała go obserwować, ale jej obecność nie była tak komfortowa jak świadomość jego przyjacielskiej Sztucznej Inteligencji w słuchawce w jego uchu.
- To niemożliwe. Jestem jedyna - zabrzmiała odpowiedź jego Etsy, zdecydowana, ale też do pewnego stopnia pusta. Jej głos brzmiał jak suchy komunikat, pozbawiony emocji - sposób, dzięki któremu radziła sobie z niemożliwością obecnej sytuacji. - Nie możesz skopiować SI. Nawet, jeśli posiadasz wszystkie jej pliki, Inteligencje będą różnić się od siebie przez osobisty komputer kwantowy.
Mimo tego, gdy Widmo stanął naprzeciw swojej rozmówczyni, spoglądała na niego w ten sam, zaciekawiony sposób. Jej wyraz twarzy był oszczędny, wskazujący na limitacje w mimice jej syntetycznego ciała, lub ograniczenia programowania, dzięki którym odczuwała emocje.
Obserwowała z uwagą, gdy mężczyzna sięgał do tyłu, zakładając swój karabin na zaczep magnetyczny na plecach. Podążała za jego dłonią wzrokiem niczym sęp, a wraz z jej spojrzeniem poruszała się lufa jej własnej broni.
- Uczynny gest jak na takiego kowboja - uśmiechnęła się przyjaźnie, choć jej karabin uniósł się nieco wyżej, celując prosto w jego głowę. - Ale nie udzielamy pomocy najeźdźcom z kosmosu.
- Muzyka gra dla nas, Hope.
Miękki, męski głos sprawił, że kobieta natychmiast zamarła. Jego właściciel wysunął się zza rogu korytarza, zerkając w specyficzny sposób na Widmo. Był lekko skrzywionym, starszym panem - jego włosy były koloru bieli, twarz przeorały zmarszczki, a z nosa non stop niemal zsuwały się okrągłe ramki okularów. Chodził o lasce - metalowej, długiej, zdobionej na obu końcach, którą podtrzymywał się w tylko lekko zgiętej pozycji. Kuśtykał lekko, ubrany w staromodne, cywilne ubranie.
- Gdy przyjdzie pora, będziemy godni ją usłyszeć - odrzekła Hope, opuszczając swoją broń w dół. Jej głowa obróciła się w kierunku mężczyzny, gdy ten stanął w bezpiecznej odległości od Widma, za metalowym ciałem androida, który zerkał na niego do tyłu. - Nakada - poprawiła go od razu.
Obcy machnął ręką, widocznie niewiele robiąc sobie z jej nowego imienia. Oparł się obiema dłońmi o swoją laską, przyglądając się Widmu. Zmarszczył nos, usiłując unieść wyżej opadające w dół okulary i zerknąć na niego przez ich szkła.
- Vexariusie Viyo, ależ miło nam pana poznać. Nazywam się Viktor Kavinsky. Niestety, nie jesteśmy w stanie pomóc. Na ścianie kilka metrów za panem znajdzie pan apteczkę. Sugeruję zabrać medi-żel i udać się z powrotem na pański statek - mówił. Miał przy tym niecodzienną manierę, ale wydawał się być szczerze uprzejmy. Jak gdyby Widmo Rady przed chwilą nie zniszczył trójki mechów i nie stał teraz przed jego cybernetyczną przyjaciółką, krwawiąc obficie zza okładu medi-żelu. - Jesteśmy na tej stacji sami. Nie posiadamy nic, co byłoby dla pana wartościowe, aczkolwiek w przeciągu tego roku zadbaliśmy o nasze zabezpieczenia. Atak nie jest wskazany, potrafimy się obronić.
Odkaszlnął lekko, zgarniając część opadających na jego czoło włosów nieco do tyłu. W jego oczach, nawet z tak daleka, Viyo dostrzegł nagle połysk zainteresowania.
- Intryguje mnie jednak wspomniana przez pana... siostra. Ets? O kim pan mówi? - mężczyzna skinął głowę w stronę stojącej obok towarzyszki. - Nie mógłbym odmówić sobie pytania. Ciekawość mnie kiedyś zgubi - uśmiechnął się nieco szerzej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 11:37

Nakada.
Próbował umiejscowić sobie imię drugiej SI w pamięci, ale nie potrafił nadać mu znaczenia. Skinął tylko głową ostrożnie, dając znać że przyjął je do wiadomości.
- Również miło mi cię poznać, Nakada - odwzajemnił powitanie, częściowo z uprzejmości, a częściowo by niejako przekazać je również Etsy. Nadawanie sobie własnych imion wyglądało na zwykły kaprys, co już samo w sobie dawało pogląd jak bardzo jego elektroniczna rozmówczyni różniła się od innych Sztucznych Inteligencji, które spotkał do tej pory. Emocje i pragnienia były jednym z tych kroków, które wysuwały wszystkie byty ponad zwykłe, nieczułe programy oraz logiczne linijki kodu, nadając im to czego brakowało maszynom pokroju zniszczonych przez niego mechów lub pokładowym WI. Prowadzili z Etsy rozmowy na ten temat, ostatecznie dochodząc do wniosku, że i ona ma swoje własne chęci - ich obecność tutaj była jednym z tego dowodów - ale u Nakady wydawało się to stać o jeszcze jeden szczebel drabiny wyżej.
Odpowiedź jego własnej towarzyszki sprawiła, że nie skomentował tego od razu. Oboje byli zaskoczeni, ale dla niej musiało to być równie wielkim szokiem; nawet człowiek byłby wytrącony z równowagi, gdyby nagle dowiedział się, że posiada dodatkowego członka rodziny, a tym bardziej siostrę bliźniaczkę. Jeżeli dodać do tego fakt, że stworzenie jednej SI było niezwykle trudne, a co dopiero dwóch...
Tak jak każde rodzeństwo?
Jego odesłana odpowiedź była ostrożna; nie naciskał, ale bardziej zostawiał to jako delikatną sugestię, która być może była w stanie pomóc jej spojrzeć na to od innej strony. Kopie zawsze były identyczne w stosunku do siebie, bo w każdej innej sytuacji przestawały być kopiami. Nakada ewidentnie różniła się od Etsy pod pewnymi względami, ale przecież tak samo było i w przypadku organicznych bliźniaków, które miały swoje własne myśli, nawyki oraz zachowanie, bez względu na to jak bardzo podobni byli. Czasem były to drobne gesty, czasem różnice w kolorze miodowej tęczówki.
Stojąca przed nim androidka w syntetycznym ciele różniła się jednak od jego towarzyszki bardziej niż barwą oczu. Śledził ją spojrzeniem, gdy celowała w niego z karabinu, ale nie wykonał żadnego agresywnego gestu. Nawet w jej groźbach brzmiała pogoda ducha, co na jakimś poziomie sprawiło, że poczuł ukłucie poczucia winy; przez jego głowę przemknęła mu smutna myśl zastanawiająca się czy tak właśnie wyglądałby charakter Etsy dzisiaj, gdyby mu nie towarzyszyła w jego misjach, będąc narażona na te wszystkie przykre chwile, których doświadczyli.
Łagodny głos, który przerwał ciszę, pochodził z jeszcze innego gardła. Vex drgnął lekko, dając się zaskoczyć po raz trzeci tego wieczora i obracając twarz w stronę wychodzącego zza rogu ludzkiego mężczyzny. Wziąż żywego. Po tym jak SI przywitała go na prowizorycznej śluzie oraz po fakcie, że reaktor stacji ledwo dychał, spodziewał się, że z powodu jakichś wydarzeń sprzed roku została tutaj sama. Rozważał fakt, że piraci zabili Kavińskiego i Nakada snuła się po korytarzach sama, mając za towarzystwo tylko swoje "pustaki", ale ponownie rozminął się ze swoimi dociekaniami.
- Ten dzień z każdą chwilą przynosi kolejne niespodzianki - odezwał się mimowolnie po chwili milczenia, prześlizgując się wzrokiem po ludzkim mężczyźnie. Powitanie mężczyzny nie umknęło jego uwadze oraz to jak zwrócił się do stojącej między nimi kobiety; w pierwszej chwili uznał, że naukowiec użył jakiegoś hasła dezaktywującego, którym nadpisał myśli SI lub powstrzymał ją od działania, co od razu wywołało w nim skok niepokoju i napięcia, ale widząc jej reakcję z ociąganiem odsunął tą myśl na bok. Nie brzmiało to jak komenda, a bardziej jak przypomnienie.
- Sprawdził pan kim jestem - bardziej stwierdził niż zapytał, opuszczając ręce. Kavinsky użył jego nazwiska, którego sam nie podał, więc albo zdawał sobie sprawę kim był, albo uzupełnił tą wiedzę na szybko w drodze tutaj. A jeśli wiedział to, to wiedział też, że był Widmem, co z kolei mogło implikować jego obecność tutaj biorąc pod uwagę podejście Rady to kwestii Sztucznych Inteligencji. - I rozumiem pana obawy, panie Kavinsky. Ale nie jestem tu z ramienia Rady, a z prośby przyjaciółki.
Jakim typem człowieka był Viktor? Spojrzenie Vexa błądziło po jego twarzy, chwilowo odnajdując nowy obiekt swojej własnej ciekawości, chociaż podpartej solidną dawką ostrożności. Jeżeli dobrze wszystko podejrzewał, to starszy jegomość był niejako stwórcą zarówno Nakady jak i Etsy, stojąc zarówno za istnieniem jego towarzyszki, jak i być może jej zniknięciem. Był tym kogo Etsy miała pragnienie spotkać. Pracując na odludziu i w samotności, z celami które przyświecały... czemu?
- Znam to uczucie - odpowiedział po chwili, podejmując stopniowo decyzję. Przeniósł na chwilę wzrok na Nakadę, prześlizgując się tęczówkami to między nią, a stojącą za nim mężczyzną. Hope. Była w tym pewna poetyckość biorąc pod uwagę pod jaką nazwą latali nie tak dawno temu.
- Nadzieja ma dwie siostry: odwagę i złość. Odwagę, żeby to, co powinno się zdarzyć, mogło się spełnić oraz złość, żeby to, co nie powinno się zdarzyć, nigdy się nie zdarzyło - zauważył z cieniem oszczędnego uśmiechu po paru sekundach milczenia, nawiązując do jego pytania. W końcu jednak sięgnął do omni-klucza i nacisnął nawiązanie połączenia, żeby umożliwić swojej towarzyszce dostęp do mikrofonu oraz głośników jego własnego narzędzia. - Niestety nie mam możliwości, by zapewnić pełną wizję, więc konwersacja może być trochę jednostronna, ale... Etsy, jest ze mną Kavińsky. Oraz Nakada.
Ostatnie zdanie chociaż wypowiedział na głos, to skierował je do swojej własnej towarzyszki.
- Myślę, że to rozmowa, którą powinniśmy odbyć we czwórkę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 12:07

Kavinsky nie wydawał się z natury antagonistycznie nastawiony - w przeciwieństwie od jego towarzyszki. Jego ciekawość była dość łatwo widoczne, gdy spoglądał na Widmo Rady, które nie powinno znaleźć się w tym miejscu - w opuszczonej stacji, wyczyszczonej wcześniej przez lokalnych piratów. Arae była uzbrojona, ale turianin musiał mieć świadomość tego, że znalazł się w miejscu pełnym węży. PIrackie łajby były, z natury, różne. Jedne bywały bardziej mordercze w kosmicznych pojedynkach od drugich.
- Tak, posiadamy tutaj dostęp do extranetu, Widmie Viyo - uśmiechnął się lekko Kavinsky, na swój sposób widząc w jego słowach pewne uznanie dla swoich umiejętności i przygotowania. - Nie sądzę, żeby Radę interesowała nasza mała stacja. Obawiam się, że możesz posądzać nas o grzechy, które pozostawiliśmy w przeszłości.
Hope, Nakada, jakkolwiek ktoś mógłby się do niej zwracać, przyglądała się dalej z zainteresowaniem obcemu mężczyźnie, nie ruszając się z miejsca. Polecenia Kavinsky'ego było dla niej święte, bez względu na to, czy były rozkazami, kluczami, które przestawiały jej syntetyczne neurony w odpowiednie miejsca, czy zwykłymi prośbami. Ich dynamika sugerowała, że ze sobą współpracują.
- Żyjemy w spokoju. I chcielibyśmy ten stan zachować.
Viktor różnił się przeciwników, z którymi Widmo musiało dotychczas pertraktować. Nie był wszechwiedzącym okiem Steigera, nie był zimną, morderczą determinacją Reeda. Miał dobre maniery, zachowywał spokój, trzymał się nieco kurczowo z tyłu. Przybycie Widma na Hebe zaburzyło jego spokój, który ewidentnie był dla niego ważny - być może ważniejszy, niż wszystko inne. Nie szukał kłopotów ani problemów i, gdyby tylko nie był zamieszany w nic nielegalnego, prawdopodobnie i tak padłby ofiarą silniejszych od siebie w miejscu takim jak to. Układy Terminusa bywały bezlitosne.
- Święty Augustyn - odrzekł nagle, w reakcji na jego słowa. Kiwnął lekko głową, a jego kąciki ust wygięły się w subtelnym uśmiechu. - Niecodziennie spotyka się turianina zainteresowanymi ludzką historią. Czy może to coś, co zaadaptowaliście do siebie? Złożoność kulturowa wymaga, by nie zakładać, że jedno osiągnięcie przynależy wyłącznie do danej rasy, cytat podlega zasadom dzieła, każde dzieło bywa osiągnięciem...
Machnął lekko ręką, kończąc własny, mrukliwy potok słów, z którego co drugie słowo donośnie docierało do Widma, reszta mieszała się w jeden bełkot - strumień myśli, którymi podążył mężczyzna, nim zdołał sam siebie przywrócić do rzeczywistości.
- Etsy? - spytała Nakada, spoglądając na jej towarzysza, który również wydawał się nie wiedzieć, co to imię oznacza.
Etsy natomiast była gotowa wyjść z objęć własnej nieświadomości.
Jej hologram zmaterializował się nad omni-kluczem Widma, gdy to uaktywniło jednocześnie kamerę, transmitując jej to, co widział Viyo. Uśmiechnęła się lekko, spoglądając na swoją odpowiedniczkę i mężczyznę skrytego za nią.
- Cześć.
Twarz Kavinsky'ego zmieniła się diametralnie. Z początku zaskoczenie w jego oczach szybko przekształciło się w grymas trwogi, wykrzywiający jego mimikę w nieprzyjemny sposób. Przerażenie spięło jego cięło, sprawiając, że z dłoni wysunęła się laska i z hukiem uderzyła o ziemię, podczas gdy Viktor, spetryfikowany, wyciągnął dłoń w stronę Etsy, wskazując w jej stronę.
Nakada, o dziwo w pełni obojętnie, obróciła głowę w jego stronę.
- Bestia wróciła - szepnął, stawiając chwiejny krok w tył. - Nie możemy im na to pozwolić, Hope. Nie mogą znów zniszczyć wszystkiego.
Nakady głowa znów obróciła się w stronę Widma, tym razem z wyrazem determinacji w jej oczach. Karabin uniósł się z powrotem w stronę turiańskiej głowy.
- Czy są zagrożeniem? - spytała, przysuwając go nieco bliżej siebie, przycelowując.
Kavinsky, głosem drżącym od emocji, wydukał z siebie krótkie Tak.
Nakada nacisnęła na spust, posyłając w turiańskiego przeciwnika salwę ze swojego karabinu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 13:37

Systemy Terminusa były zarówno poza zasięgiem Rady, jak i zdrowego rozsądku. Brak nadzoru galaktycznego rządu miało swoje plusy pod postacią nieograniczonych swobód, które pozwalały na projekty pokroju pracowanie nad Sztucznymi Inteligencjami, ale balansowało to równie wielkim zagrożeniem. Przestrzeń systemów pozbawionych kontroli była niebezpieczna oraz pełna głodnych drapieżników, które tylko czyhały na znalezienie nowej ofiary; piraci, łowcy niewolników, szaleni naukowcy, gethy, Zbieracze, samozwańczy watażkowie wojenni... Kosmos poza granicą spojrzenia Rady był wylęgarnią osób i organizacji ich pokroju, przypominając tym dziką dżunglę, w której mógł przeżyć tylko najgroźniejszy lub najsprytniejszy zwierz.
- A ja nie chcę go wam psuć - odpowiedział uspokajającym tonem zarówno na słowa SI jak i Kavinskiego, wracając wzrokiem do mężczyzny. - Tak jak powiedziałem, nie przysłała mnie Rada. Jestem tu z powodów osobistych.
Kultura naukowca stanowiła kontrast do tego co spotkał na Chasce oraz na każdym kroku podążania za Castorem. Kavinsky sprawiał bardziej wrażenie spokojnego, łagodnego profesora, niż groźnego umysłu czającego się za jakimiś niebezpiecznymi planami lub bezdusznymi eksperymentami, ale Vex z mentalnym westchnięciem odsunął tą myśl na odległość metaforycznej ręki. Chciał mu zaufać, ale te same alarmy które kiedyś migały zachęcająco, podpowiadając mu, że widzą w każdym nutkę dobra, teraz nieustannie świeciły sugerując, że każda maska ma pod sobą prawdziwe ja, a każde, nawet najlepsze intencje mogą być wykręcone oraz spaczone przez metody, którymi były osiągane. Steiger chciał dobra swojej rasy, ale jego ścieżka była czarna i bezduszna jak noc - czego natomiast chciał Kavinsky poza własnym spokojem? I za jakimi tajemnicami oraz metodami skrywał te pragnienia?
- Coś co podłapałem od pewnej znajomej - przyznał na uwagę naukowca, pozwalając sobie na cień uśmiechu. Turiańska kultura posiadała więcej militarnych myślicieli niż klasycznych filozofów, ale zarówno różnice jak i podobieństwa między zawsze do pewnego stopnia uważał za fascynujące. Słowa porzekadeł niosły w sobie moc i wiedzę, nawet bez względu na rasę z której ust dobiegały. I nawet jeżeli czasami było to złudne wrażenie, to poetyckie słowa potrafiły podkreślić nawet najbardziej banalne frazesy, o których w normalnych okolicznościach łatwo było zapomnieć.
Wyprostował ramię, gdy dostał przytaknięcie od Etsy, pozwalając jej zmaterializować się nad jego dłonią. Zamierzał wycofać się delikatnie z dyskusji i pozwolić jej zadać pytania, które ciążyły jej na sercu, samemu obserwując reakcję Kavinskiego, ale te plany również gwałtownie wzięły w łeb. Widząc jak twarz mężczyzny sztywnieje, zamieniając się w coś czego się nie spodziewał, zdławił w sobie przekleństwo; zorientował się, że wszystko co rozważał mogło być błędem na uderzenie sekundy przed tym jak Nakada uniosła karabin.
- Zaczekaj! Nie przyszliśmy tu, żeby... - zaczął mówić, ale przerwał mu terkot karabinu. Odruchowo sięgnął po własną broń, nastawiając się na nadejście uderzeń spadających na jego tarcze, ale widok twarzy Etsy po drugiej stronie korytarza, nawet syntetycznej, sprawił że nie był w stanie zmusić się, żeby nacisnąć spust.
- Etsy nie jest tym kim myślisz, że jest! - krzyknął, próbując dopaść do jakiejkolwiek najbliższej osłony i przekrzyczeć terkot karabinu. Zawiesił dłoń nad własnym omni-kluczem, gotowy uruchomić program sabotażowy, żeby zablokować karabin Nakady oraz odnowić własne tarcze, jeżeli te zostałyby gwałtownie osłabione, ale sam nie odpowiedział ogniem.
- Przyszliśmy tu szukać odpowiedzi! Wszystko wyjaśnimy, jeżeli nam na to pozwolisz!
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 13:39

[h3]SABOTAŻ[/h3]
90%
0

[h3]TAJNY RZUT MG[/h3]
<50%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 14:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną Choć Etsy było imieniem nieznanym dla Viktora, tego samego nie można było powiedzieć o jej twarzy. Gdy tylko hologram tej samej kobiety, jaka stała przed nimi w fizycznej formie androida, wyświetlił się nad omni-kluczem Widma i zabrzmiał znajomym głosem, podejście mężczyzny zmieniło się bezpowrotnie. Spokój ducha, uprzejmość i maniery zniknęły z jednym uderzeniem spadającej na ziemię laski. Cofnął się o następny, drugi krok, podtrzymując ściany i zakrętu, za który mógł zbiec, ale z jakiegoś powodu tego nie robił. Jeśli Etsy była dla niego zagrożeniem, w każdej chwili mógł się wycofać, ale zamiast tego trwale stał za Nakadą. Być może wierzył w to, że android bez problemu poradzi sobie z napastnikami, a może wiedział, że nawet, jeśli odbiegnie na kilka metrów, wciąż będzie łatwym celem do złapania.
Salwa z karabinu przecięła powietrze ze świstem, bezbłędnie trafiając w swojego przeciwnika. Tarcze turianina rozbłysnęły się błękitem w ich cichym zawodzeniu, natychmiastowych oznakach protestu. Nakada postąpiła o krok w jego stronę - jej celność była niemal idealna, a jej determinacja pozostawała niezachwiana.
- Jesteś zagrożeniem. Dać ci możliwość wyjaśnienia to jak dać ci więcej czasu na wdrożenie swojego planu - odrzekła, prosto, bez zbędnych emocji, które zmanipulowałyby stabilnością jej głosu.
Korytarz nie oferował żadnych osłon. Mógł tylko cofać się dalej, świadom tego, że wszystkie drzwi pozostawały przed nim zamknięte. Sabotaż, którego użył, nie wywarł na niej żadnego efektu - nie było omni-klucza, z którym mógłby się połączyć, a ciało androida było zwinne, skore do wyminięcia każdego pocisku, jaki wystrzeliłby w odpowiedzi.
Pośpiesznie regenerując tarcze, czuł wzmagający się ból w swoim udzie, zmuszony do cofania do tyłu. Kolejna salwa z karabinu wystrzeliła w jego kierunku, znów trafiając niemal ze stuprocentową celnością, znów zmuszając jego generator do pracy na najwyższych obrotach i znów ignorując jego prośby i słowa.
Nim zdążył odpowiedzieć, ciało androida wygięło się w łuk. Iskry buchnęły spomiędzy niewidocznych łączeń, a Nakada, drżąc, osunęła się na kolana. Odgłos, który temu towarzyszył, był ciężki, mocny - tak niepasujący do jej zgrabnej, chudej sylwetki, chowającej metalowe cielsko tytana.
- Hope! - krzyknął Viktor żałośnie, rzucając się do przodu nieco szybciej, niż pozwalała mu na to jego noga. Opadł na ziemię tuż przy jej nieruchomym ciele, odrzucając na bok karabin, którym nie zamierzał, lub nie potrafił się posługiwać. - To koniec - szepnął, do niej, lub do siebie, gdy światła na stacji mignęły.
- Jak śmiesz nas atakować, gdy przyszliśmy tu z najlepszymi intencjami? - krzyknęła Etsy, głosem roznoszącym się z głośników stacji. Przy jednej ze ścian, przy których stał Viyo, zamigotała wcześniej niewidoczna gołym okiem kamera. Hologram kobiety pojawił się obok Kavinsky'ego, zaciskając pięści, gdy jego właścicielka pokierowała się zaprogramowanymi w niej sekwencjami i odruchami, które przypisane były złości. - To nie my zaatakowaliśmy twoją stację. Nie my strzelamy do ciebie, choć próbujesz nas zabić. JAK ŚMIESZ?! - ryknęła, tak głośno, że wydawałoby się, że ściany i podłoga zadrżały, a jej głos lekko zniekształcił się w chwili, w której przebił maksymalną liczbę decybeli.
Kavinsky, trzymając syntetyczne ciało w dłoniach niczym kogoś sobie bliskiego, wyprostował się, z furią w oczach spoglądając na hologram obok, butnie, jakby rzucał jej wyzwanie, pokazywał, jak bardzo się jej nie boi, choć jego ciało trzęsło się ze strachu.
- Jeśli muszę zabić ciebie, by uratować tysiące, poprzysięgłem sobie, że to zrobię.
Hologram Etsy, tym razem ukazujący całokształt, obrócił się wpierw w stronę Vexa. Gdy spoglądała na Widmo, jej wzrok nieco zelżał, ale wciąż jej twarz była napięta od złości.
- To zwykła kukła - rzuciła krótko, wskazując na desperacko ściskane przez Kavinsky'ego, syntetyczne ciało. - Jedyną SI na tej stacji jestem ja, prawda?
Przysunęła się bliżej, pochylając nad siedzącym na ziemi Viktorem.
- Skoro nie chciałeś nas tutaj, dlaczego zostawiłeś mi furtkę? - wycedziła głośno, od razu sprawiając, że pokręcił zaprzeczająco głową.
- To ty zostawiłaś sobie furtkę, o której nawet nie wiedziałem! - krzyknął rozpaczliwie, wolną dłonią sięgając z powrotem do karabinu, który obrócił sugestywnie w stronę Viyo w jasnym znaku "nie zbliżaj się". - Powinienem się domyślić tego, że tutaj wrócisz. Powinienem zabrać wszystko, co zostało i...
- NICZEGO NIE ZOSTAWIŁAM! - wrzasnął głos, z nowego rodzaju emocją chowającą się w swoich syntetycznych strunach. Desperacją, niezrozumieniem, szokiem, którego Kavinsky nawet nie wychwytywał. Uniósł spojrzenie w jej kierunku i splunął w bok, nim wycedził:
- Po prostu z tym skończ.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 15:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną Pociski spadały na jego tarcze, tworząc półkoliste fale na ich powierzchni i rozchodząc się głuchymi wibracjami po jego ciele. Chociaż generator wytłumiał całą śmiertelną siłę wystrzelonych naboi, to pozostałości niesionej przez nie energii były wystarczająco mocne, by odbijać się na napiętych mięśniach oraz zmuszać stłumionych medi-żelem ranach. W pewnym stopniu przypominało to stanie naprzeciw strug gradu, które z naporem go atakowały. Uniósł wolną dłoń, osłaniając twarz, cofając się tylko krok po kroku.
- Nie mam żadnego planu! Nie chcę cię skrzywdzić! - odkrzyknął, nie unosząc karabinu nawet, gdy jego generator zapiszczał w proteście, informując o wyczerpujących się kondensatorach. Urządzenie było stworzone do okazjonalnej ochrony przez nadlatującą energią kinetyczną, a nie ciągłym jej strumieniem i chociaż jego własny model przewyższał inne, to nawet on miał swoje ograniczenia.
Już gdy wykrzykiwał swoje słowa, zdawał sobie sprawę, że to prawda. Nie chodziło nawet o to, że androidka wykonywała tylko rozkazy oraz że wszystko mogło wynikać ze zwykłego nieporozumienia. Jej celem było chronić Kavinskiego, nie miała złych intencji, ale nawet gdyby było inaczej, nie potrafił się zmusić do ataku. Bo nawet pomimo bycia zasypywanym gradem pocisków, miał świadomość implikacji jakie to by przyniosło. Być może przemawiało przez niego posiadanie własnej siostry, ale Nakada, w mniejszym lub większym stopniu, mogła być rodziną Etsy. A przynajmniej tym, co u SI mogło za to najbliżej uchodzić.
Jak mógłby jej to odebrać?
Nagły syk i eksplozja iskier przerwała terkot karabinu i huk pocisków rozbijających się o jego tarcze. Opuścił rękę zaskoczony, gdy syntetyczne ciało Nakady niespodziewanie wygięło się w nienaturalny łuk jak gdyby poddane potężnemu ładunkowi elektrycznemu, a potem opadło na kolana. W stalowym, szczupłym ciele czaiła się siła i wytrzymałość, której nie sugerowała wątła sylwetka, ale teraz opadła bezwładnie, bez życia lub przytomności.
Wściekły okrzyk, który rozległ się z głośników stacji, zatrząsł jej posadami. Vex w pierwszej chwili był pewien, że to androidka wróciła z powrotem do systemów obiektu i daje ujście swojej frustracji, ale w końcu dotarło do niego, że to nie ona. Zaskoczenie i zrozumienie wymieszały się w jedno, gdy uświadomił sobie skąd pochodzą te wszystkie emocje i co się właśnie wydarzyło.
- Etsy... - odezwał się, ale nie potrafił od razu sformułować niczego więcej. Prześlizgnął się spojrzeniem po ścianach stacji oraz ukrytych głośnikach, od razu przenosząc go na błękitny hologram przyjaciółki, gdy ta zmaterializowała się w pobliżu naukowca. Ruszył powoli w tamtą stronę, obserwując scenę rozgrywającą się przed nim z mieszaniną swoich własnych emocji oraz szumem myśli, które teraz z wizgiem krążyły po jego głowie, łącząc niespodziewane informacje.
- Etsy, poczekaj - poprosił cicho, kontrastując z krzykiem kobiety, który sprawiał że ściany oraz podłoga stacji drżały pod naporem dźwięku, ale w jego głos wkradła się dziwna łagodność. Jakaś jego część była zaskoczona jej wybuchem, ale druga dopiero teraz go tak naprawdę zrozumiała, a także to co on oznaczał. Liczba tłumionych emocji, która z niego wypłynęła, była oszałamiająca, ale była też krokiem w pewną stronę. Ogromnym.
- Przyszliśmy tu po odpowiedzi. Nawet jeżeli te okażą się trudne, pamiętasz? - przypomniał jej miękko, błądząc spojrzeniem po błękitnej twarzy, nim odwrócił wzrok na leżącego Kavinskiego. Nie wiedział czy nieruchome ciało Nakady na jego kolanach było martwe czy tylko wyłączone, ale dostrzegał strach, wściekłość i dziesiątkę innych emocji, które targały jego twarzą. Uniósł ponownie dłoń lekko, gdy ten próbował skierować w jego stronę karabin, nie obawiając się go jednak tak jak w rękach androidki.
- Etsy nie jest tą samą istotą o której myślisz. Zarówno fizycznie, jak i metaforycznie - powiedział z naciskiem, zatrzymując się jednak i dając mężczyźnie przestrzeń. - Jej wspomnienia zostały zablokowane lub usunięte. Przez ostatni rok latała w moim towarzystwie i mogę cię zapewnić, że nie tylko nikogo nie zabiła, ale również pomogła mi uratować wielu ludzi oraz zapobiec wojnie, która pochłonęłaby miliony istnień. Za kogokolwiek ją bierzesz lub kimkolwiek była, nie jest tą osobą. Ufam jej swoim życiem i zaufałbym jej życiem każdego kto był mi kiedykolwiek drogi.
Przykucnął powoli, żeby nie górować nad mężczyzną i zrównać się z nim niej więcej spojrzeniem, powstrzymując przy tym westchnięcie bólu, gdy jego udo odezwało się przy tym geście ostrym pulsowaniem.
- Naprawdę nie chcemy waszej krzywdy, ale oskarżasz ją o coś czego nie zrobiła lub czego nie pamięta. W obydwu tych przypadkach ranisz kogoś, kto przyleciał tu w najlepszej intencji poznania swojego stwórcy oraz własnej historii, a nie zniszczenia czegokolwiek - dodał łagodnie, prześlizgując się wzrokiem z powrotem po swojej przyjaciółce, nim wrócił nim ku Kavinskiego. - Nawet jeżeli ta może nie być taka, jakiej oczekiwaliśmy. Jesteś naukowcem. Strach i złość biorą się z niewiedzy. Pomóż nam zrozumieć. Co wydarzyło się rok temu?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 16:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ciężko było wejść do umysłu drugiej osoby, poczuć to, co ona czuje, dostrzec myśli i obrazy przetaczające się przez jej głowę. Jeszcze ciężej było wejść w buty syntetycznej istoty. Kogoś, kogo nie można było nazwać z krwi i kości, a jednak posiadał własne emocje, wyrażane na swój sposób. Etsy była ograniczona wgranymi do jej hologramu animacjami. Ciągiem cyferek determinującym to, czy w zależności od A, powinien zadziać się wariant X czy Y. Każdy miał do pewnego stopnia problemy w wyrażaniu swoich uczuć, ale jej ograniczenia były zapisane w kodzie, czarno na białym.
- Myślisz, że znajdziemy je tutaj? U człowieka, który posądza mnie o rzeczy, których nie zrobiłam? - odrzuciła, nie zgadzając się ze słowami Widma, ale przynajmniej ustępując nieco w złości, która nią targała.
Jej hologram przeskakiwał z jednej animacji w drugą, jakby nie potrafiła się zdecydować, co było główną emocją, która powinna wypływać na świat zewnętrzny.
- Za kogo mnie macie? Za głupiego starca ze swoją kukłą? - syknął odsuwając się gdy tylko Vex przycupnął obok. Mocniej przysunął do siebie ciało androida, jakby obawiał się, że Viyo spróbuje je zabrać. Nawet z bliska ciężko było określić, czy kukła była tylko wyłączona, uszkodzona, czy też bezpowrotnie martwa.
- Wspomnienia może czynią człowieka, ale nie czynią Sztucznej Inteligencji. Możesz wszczepić te same innej i nie będzie taka sama - odrzucił twardo. Jego linie obrony w żaden sposób nie kruszyły się pod wpływem słów wypowiadanych przez Widmo. Choć Viyo pokazywał jak tylko mógł, że nie życzył Kavinsky'emu źle, ani nie zamierzał go zaatakować, Viktor pozostawał nieustępliwy w swojej niechęci.
- Jesteś słaby - syknęła Etsy wściekle. - Nie jesteś moim stwórcą.
Kavinsky odwzajemnił jej spojrzenie z nieskrywaną irytacją.
- Jestem - rzucił nagle, butnie, z przekonaniem, które po krótkiej chwili miało zniknąć z jego twarzy. Nietrudno było odgadnąć, że za kogokolwiek uważał Etsy, łączyła go z nią jakaś osobista relacja. W jego głosie pobrzmiewał żal, który z wolna wypierał strach.
- Mój stwórca wiedziałby, jak działam. Wiedziałby, że osoba, którą jestem teraz, nie zrobiłaby mu niczego złego - warknęła, z każdą chwilą brzmiąc bardziej gniewnie. - Nie traktowałby swojego dzieła jak obcego przeciwnika.
Choć złość znów pojawiła się w głosie Etsy, szybko znów zniżyła się do poziomu... wyrzutów. Nielogicznych emocji, których paliwem był zawód z pierwszego spotkania - tego, które miało być tak istotne, tak fundamentalne dla jej zrozumienia i świata, i siebie.
Spotkania, które zakończyło się salwą z karabinu szturmowego.
Mimo tego wszystkiego, powoli docierało do Viktora to, że naprawdę go nie pamiętała. Być może to właśnie ten żal, który również odczuwała, przekonał go, że nie posiadała tych samych wspomnień, co on.
- Myślisz, że jestem jakimś szalonym naukowcem, który spędził całe życie na zapomnianej przez boga stacji, tworząc sobie sztuczne inteligencje? - prychnął, ale jego grymas zelżał nieco, gdy Etsy cofnęła się, dotknięta, a na jej twarzy pojawił się smutek.
Kavinsky westchnął ciężko, walcząc z własnymi uczuciami. Czymkolwiek, lub kimkolwiek była dla niego niegdyś Etsy, dostrzegł jej odbicie w chwili, w której wściekłość i furia zaczęły ustępować.
- Kosztowałaś setki bilionów kredytów. Stworzyła cię załoga stu inżynierów na przestrzeni lat. Żadna osoba, nieważne jak zdolna, nie byłaby w stanie stworzyć tego, czym jesteś, w tym miejscu, sama - burknął, odwracając wzrok, by nie widzieć przytłaczającego smutku, którym emanował hologram Etsy w tej chwili. - Ale to ja cię wychowałem.
Zaklął pod nosem w sposób, którego nie dało się nawet zrozumieć. Rozejrzał się za swoją laską, która znajdowała się poza zasięgiem jego dłoni. Widocznie chciał wstać, ale nie mógł sobie z tym poradzić bez niej. Spojrzał przez to na Widmo.
- Spędziłem z nią lata, nie miesiące. Nie obchodzi mnie to, że to twoja przyjaciółka. Po tym, co zrobiła, odpowiem na wasze pytania tylko, jeśli wyjdzie z systemów Hebe i zamknie za sobą furtkę - rzucił dobitnie, przenosząc wreszcie wzrok na hologram Etsy. - To nie jest twoja stacja. Już nie.

Wróć do „Galaktyka”