W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 18:42

Skinął lekko głową na słowa Etsy, bez słowa potwierdzając swoją wcześniejszą wypowiedź.
- Tak. Wygląda na to, że wszyscy troje nie znamy pełni historii - powiedział otwarcie, błądząc spojrzeniem po twarzy Kavinskiego. Być może naukowiec nie oferował wszystkich odpowiedzi i być może jego uprzedzenia ostatecznie okażą się zbyt silne, ale mieli teraz przynajmniej jakieś okruchy. Potrafił dostrzec w jego oczach szczerość - żaden kłamca nie byłby w stanie udać takiej reakcji, która odmalowała się na jego twarzy, gdy przywitał go błękitny hologram. Kiedy mówił o strachu biorącym się z niewiedzy, nie miał tylko na myśli swojej elektronicznej towarzyszki; trwoga przemieszana ze złością we wzroku człowieka była na pewien sposób odbiciem emocji Etsy, chociaż oboje wyraźnie mieli inne ku temu powody.
Tak, Kavinsky miał odpowiedzi. Ale Vex wiedział teraz, że irracjonalne przeczucia, które towarzyszyły mu od początku przylotu na Hebe, były prawdziwe. Cokolwiek znajdowało się na końcu ścieżki w nieznane, którą podążali, nie należało do dobrych wieści.
- Dlaczego nie? - odpowiedział łagodnie na jego zarzut, prosto i bezpośrednio. Wspomnienia i doświadczenie kreowało to kim byli, podobnie jak blizny które nosili na ciele. Rozmawiali o tym z Etsy, rozmawiali o tym z Mayą. Być może z naukowego punktu widzenia lub ograniczeń, które miał na myśli Viktor, nie było to możliwe, ale latał na Arae przez ostatnie miesiące i na własne oczy widział zmiany zachodzące w Etsy. Zarówno te złe jak i te dobre sprawiały, że z każdym kolejnym dniem stawała się kimś innym niż była wczoraj. A czy już samo to nie było ludzkie? Nie było podstawą rozwoju?
Milczał później, pozwalając Etsy wyrzucać z siebie ból i rozczarowanie, wiedząc że jedyne co może przekonać Kavinskiego, to on sam oraz szczerość. Nie była to sytuacja, którą mogli obrócić na swoją stronę kłamstwem, nie gdy było to dla SI takie ważne. Odezwał się dopiero, gdy dostrzegł pierwsze rysy na tarczach naukowca i usłyszał pierwsze nuty głębokiego żalu w słowach jego elektronicznej towarzyszki.
- Nie wiemy co myśleć. Jeszcze kilka minut temu, gdy odkryłem brak śladów ataku piratów w luku technicznym, brałem to pod uwagę - potwierdził bez ogródek, świdrując naukowca spojrzeniem, a jego głos stwardniał o pół tonu. - Zakładałem, że atak mógł nie być atakiem. Brałem nawet pod uwagę, że to Etsy aktywowała nadajnik SOS, żeby ściągnąć tutaj jakiś okręt, a następnie uciec nim przed tobą. Ale pomimo swoich oporów, dałem ci benefit swojego zaufania, bo spotkanie ciebie i poznanie prawdy było dla niej ważne. Bo w mniejszym lub większym stopniu byłeś jedynym tropem kogoś, kto mógł być jej "rodziną".
Duchy były świadkami, że jego zaufanie ostatnio było towarem deficytowym. Jednak jeszcze nim dotarł na Chascę, w której chwili gdy siła ciążąca mu na ramionach stała się zbyt wielka, podjął decyzję, która zmieniła jego nastawienie, będąc pierwszym kamieniem węgielnym do całej reszty, która przyszła później. Decyzję, która była fundamentem pod każdą nieprzyjemność do której się przyczynił, każde kłamstwo które wypowiedział oraz każde moralnie brudne zagranie, które wykorzystał, żeby osiągnąć cel. Wielokrotnie wypominał sobie w głowie, że tworzy granice własnej moralności, które następnie przesuwa raz za razem, gdy rzeczywistość weryfikowała jego potrzeby, tymi małymi kroczkami wyprzedając go z idealizmu.
Jego decyzją było wytyczenie stałego, nieporuszalnego punktu. Fundamentu jego moralności, kodeksem tego co określało czego mógł się dopuścić oraz tego co było zbyt wielkim krokiem w mrok. Ten punkt stanowił jego granicę; przed nią znajdowały się zasady, moralność, cele i praktyki, które musiał zachowywać, by nie stać się jednym z tych na których polował, by nie zostać okrzykniętym bezdusznym piratem, kryminalistą lub złem gorszym. Za nią natomiast znikały wszelkie ograniczenia i wszystko stawało się akceptowalne. Był tym dla którego uznawał akceptowalne ją przekroczyć.
Tym punktem była Maya i Etsy.
A teraz została tylko Etsy.
- Więc przynajmniej powiedz jej prawdę. Nie przez wzgląd na to co według ciebie zrobiła, a na to kogo pamiętasz przed tym - odpowiedział cicho. Przesunął spojrzeniem za jego gestem, zatrzymując wzrok na leżącej nieopodal lasce, po czym bez słowa sięgnął po nią i podsunął mu ją w zasięg dłoni. Sam podniósł się chwilę później, krzywiąc się lekko, gdy noga przypomniała o swojej obecności.
- Jesteśmy tym kim jesteśmy teraz, a nie tym kim byliśmy. Etsy nie jest bestią za którą ją uważasz - powtórzył po raz kolejny, nie dbając o to, że się powtarza, nim przeniósł wzrok na błękitny hologram, błądząc po jej twarzy. - Decyzja należy do ciebie, Ets.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 20:08

Kavinsky był człowiekiem z natury uprzejmym, może nawet ugodowym - a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, pozwalając obcej, uzbrojonej osobie wejść na pokład jego stacji choć mógł wysłać Nakadę przeciw niemu już wcześniej - ba! Może nawet zamordować go w tunelach używanych przez inżynierów. Póki kontrolował stację, a nie robiła tego Etsy, mógł naprawdę wiele.
Teraz nie mógł nic. Ale nie zmieniało to jego podejścia. Uparcie odsuwał się od idei wpuszczenia do systemów Hebe Sztucznej Inteligencji, którą przecież tak dobrze znał, że nie byłby w stanie tego ukryć nawet, gdyby próbował.
- Jeśli oczekujesz, że wytłumaczę ci zawiłości fizyki kwantowej siedząc na ziemi, praktycznie z bronią przy głowie to bardzo się mylisz - odrzucił ostro, niechętnie kontynuując. - Sztuczne Inteligencje przechowywane są na blueboxach. To typ kwantowych komputerów. Jeśli zmienisz omni-klucz i wgrasz do niego backup, będzie zachowywał się tak samo, jak poprzedni. Jeśli zrobisz to w komputerze kwantowym, wyprodukujesz zupełnie inny efekt końcowy. Dlatego nie, wspomnienia nie definiują SI tak, jak definiują człowieka.
Niemal odruchowo, musnął włosy trzymanej przez siebie kobiety z cichym westchnieniem, żałując z pewnością bardzo wielu rzeczy w tym momencie.
- Nie możemy się do niej porównywać. Zupełnie inaczej procesujemy nasze doświadczenia.
- Doświadczenia wpływają na to, kim jestem - zaprzeczyła Etsy gwałtownie, zerkając na Widmo, jakby w formie potwierdzenia czegoś, co oboje wiedzieli. - Zmieniam swoje nastawienie do różnych rzeczy, różnych ludzi. Obieram inne taktyki. Inaczej interpretuję zmienne...
- Zmieniają twoje postrzeganie świata i sposób, w jaki wchodzisz w nim interakcję. Nie zmieniają tego, na co nie mają wpływu.
Mężczyzna z odrobiną złości sięgnął po wyciąganą ku niemu laskę. Ostrożnie odłożył mechaniczne ciało Hope na ziemię. Ułożył jej ręce na klatce piersiowej i odgarnął włosy z jej twarzy, jakby chcąc, by zachowała swoją godność, nim powoli, z wyraźnym trudem, podniósł się do pozycji pionowej. Pomimo tego, jaki sprawiało mu to ból, nie zaakceptował żadnej pomocy.
- Czy jeśli opuszczę stację, powiesz mi, czym jestem naprawdę? - spytała po dłuższej chwili Etsy, przyglądając mu się, jak skrzywiony stał, podtrzymując się o lasce. - Czy wympomujesz powietrze ze stacji i zamordujesz mojego przyjaciela?
Kavinsky prychnął, jakby zastanawiał się nad jej propozycją, ale sam fakt tego, że coś takiego zaproponowała, wytrącił go z równowagi. Stacja nadal pozostawała cicha - teraz bardziej niż wcześniej, z ciałem androida na ziemi, wrażenie tego, że byli tu zupełnie sami zostało spotęgowane.
- To absurdalne. Potrzebuję herbaty - warknął pod nosem, obracając się lekko w stronę, z której wcześniej przyszedł. - Znikaj już. Nie chcę cię widzieć.
Przez twarz hologramu przez chwilę przemknęła uraza i przykrość, jaką sprawiło jej to zdanie, ale gdy tylko skierowała swój wzrok na Viyo, przywdziała maskę obojętności. Kiwnęła mu głową na potwierdzenie, znikając w następnej chwili.
Światła na stacji mignęły. W tym ułamku sekundy, Etsy pojawiła się na jego omni-kluczu, poza zasięgiem Hebe.
- Zamknęłam furtkę. - z pomocą urządzenia Viyo wyświetliła potwierdzenie, które mężczyzna przyjął z ociąganiem.
- Muszę zbadać Hope - mruknął pod nosem, pochylając się na tyle, na ile mógł w stronę kobiety nim zaklął z bólu uszkodzonej nogi. - Zabierzesz ją, proszę? Tam, gdzie idziemy, będziesz mógł się opatrzeć - rzucił, spoglądając na Widmo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

17 lut 2022, o 21:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną Vex przekrzywił lekko głowę, pozwalając sobie na cień uśmiechu pomimo tej całej sytuacji.
- To na pewno byłoby w takim wypadku najdziwniejsze przesłuchanie w jakim brałem udział - zauważył pod adresem jego zarzutu, zaraz jednak spoważniał. Pod tym względem Kavinsky miał rację. Tematyka komputerów kwantowych była czymś tak skomplikowanym, że niełatwo było ją ubrać w proste słowa, ale dla niego liczyło się to, co sobą reprezentowała. A jej źródło stało obok, lśniąc błękitem, ze smutkiem mieszającym się z nieopisanym zawodem wypisanym na twarzy; nie musiał rozumieć jakie procesy stoją za tym jak pracuje umysł oraz serce Etsy, tak samo jak nie wiedział jakie chemikalia sprawiają, że świadomość jej żalu wywołuje w nim samym nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej.
Kiedy podłapał wzrok swojej towarzyszki, skinął niemal nieznacznie głową, nie mogąc powstrzymać miękkiego uśmiechu, który na pojedynczą chwilę wrócił na jego usta, gdy rozpoznał w jej spojrzeniu temat, o którym nie tak dawno temu rozmawiali.
- A czy to jest jakaś różnica? - odpowiedział pytaniem na słowa naukowca, wracając do niego spojrzeniem. Jego własna wypowiedź była jego na poły retoryczna, co też potwierdził wzruszając nieznacznie ramionami. - Postrzeganie świata i sposób w jaki wchodzisz z nim w interakcję. Czy nie na tym właśnie polega życie? Czy to nie właśnie to określa kim jesteśmy? - zapytał, ale po chwili z jego gardła wyrwało się westchnięcie, gdy zorientował się, że znowu podąża w ten sam punkt. W tym jednym Kavinsky miał rację; rozmawianie o filozofii, psychologii oraz fizyce kwantowej na podłodze stacji, gdy jedno wykrwawiało się powoli, a drugie tkwiło w bezruchu, nie było tym co którekolwiek z nich potrzebowało. Uniósł lekko dłoń, dając znać, że mężczyzna nie musi odpowiadać; sam wyprostował się tylko, obserwując go jak się podnosi.
Decyzja podejmowana przez Etsy oznaczała być albo nie być stacji. Przeniósł na nią wzrok, przyglądając się jej w ciszy, ale z milczącą ufnością; wiedział, że mogą zdobyć swoje odpowiedzi na najróżniejsze sposoby, ale to wybór który między nimi leżał definiował tym kim była. Przejęcie Hebe umożliwiłoby im przejrzenie zapisów monitoringu, logów, dzienników i każdego innego bitu, który mógł zawierać jakieś informacje na temat tego kim była oraz jak wyglądała prawda, ale jednocześnie oznaczałoby wybranie ścieżki o którą niejako posądzał ją Viktor. Druga droga była o wiele trudniejsza.
Wymagała zaufania.
Jak tylko sobie to uświadomił, poczuł ukłucie poczucia winy oraz ciężar hipokryzji. Wyglądało na to, że miał nadzieję, że Etsy zrobi to, z czego on sam ostatnimi czasy próbował zrezygnować. Jak to o nim świadczyło?
- Etsy jest lepszą osobą niż ja - odezwał się cicho, gdy światła zamigotały oraz błękitny hologram zniknął gwałtownie, pojawiając się zamiast tego nad jego przedramieniem. - Całe szczęście. - Opuścił na nią wzrok, chcąc podłapać jej spojrzenie i uśmiechnął się krótko, kiwając delikatnie głową, zarówno w geście akceptacji jej decyzji, jak i niemej aprobaty. Uniósł rękę z karabinem, zakładając go z powrotem na plecy, a następnie przeniósł spojrzenie ponownie na Kavinskiego oraz leżącą Hope. Obserwował przez chwilę ciało androidki, nim w końcu bez słowa przyklęknął obok, żeby ją podnieść. Pomimo nogi, która niemal od razu odezwała się nieprzyjemnym, wytłumionym przez medi-żel ciągnięciem uszkodzonych tkanek, spróbował wziąć syntetyczną kobietą delikatnie na ręce. Dostrzegał, że była ważna dla Kavinskiego.
I wciąż przypominała z wyglądu Etsy, co nadawało tej scenie surrealistyczny, ściskający serce wydźwięk.
- Kim ona właściwie jest? - zapytał mężczyznę, podnosząc się ostrożnie, trochę żeby odsunąć nieco temat niewiadomej przeszłości, która ciążyła w powietrzu, przynajmniej na czas podróży. Podejrzewał, że mechaniczne ciało, chociaż wiotkie i szczupłe, ważyło pewnie tyle co on sam w pancerzu. - Hope. SI? Sprawiała wrażenie, jakby... - Nie wiedział jak ująć swoje myśli, więc tylko wzruszył bezradnie ramionami. Etsy krzyknęła wcześniej, że androidka nie była SI, ale może była to próba zaprzeczenia kolejnej fali emocji. Obawy Viktora też sugerowały coś innego. Sztuczna Inteligencja nie byłaby ograniczona do tej jednej, względnie niewielkiej jednostki, a Hope wydawała się być bardziej... żywa niż zwykła WI, przynajmniej do momentu rozpoczęcia walki, gdy nagle wszelkie emocje odpłynęły z niej pod napływem czystego, mechanicznego rozumowania.
Czym więc była?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

18 lut 2022, o 00:18

Kavinsky docenił to, że Widmo podniósł syntetyczne ciało. Okazało się ciężkie i bardzo mało poręczne - zwykła tkanka łatwo opierałaby się o jego bark, naturalnie, odruchowo wyginając na własne potrzeby. Ciało Hope było zupełnie sztywne, gdy było pozbawione elektronicznego życia w środku. Zasilanie wpływało na jej ruchomość i zwinność, i choć zbudowane zostało w pełni optymalnie, nie dało się tego odczuć niosąc je w rękach. Ból w jego nodze wzmógł na sile, gdy Viyo stawiał kroki obciążony o te kilkadziesiąt kilogramów.
Kavinsky szedł powoli, dobrze znaną sobie drogą. Skręcili w korytarzu w miejsce, z którego ostatnio wyszedł - podobnie jak wcześniej, w tej odnodze korytarza również brakowało jakichkolwiek oznaczeń.
- Cudem technologii - odparł cicho, ignorując całkowicie poprzednie jego słowa. Nie wyglądał na skłonnego do filozoficznych zagadnięć dotyczących natury Etsy - prawdziwej, fałszywej, starej czy nowej. Udawał, że jej nie ma z nimi, choć jej mały hologram unosił się na omni-kluczu Widma, jak gdyby przypominała o swojej obecności choć wcale nie musiała być aktywna w ten sposób, by móc słuchać i analizować obraz. - Ale zaawansowana WI to prawdopodobnie najlepsze określenie na teraz.
Widmo dostrzegł w oddali, że korytarz skręcał bardzo delikatnie - trafili do zewnętrznej powłoki pierścienia. Do środka wpadało światło umierającego słońca przez okna, ku którym zmierzali, ale nigdy nie zdążył się im przyjrzeć - Kavinsky gwałtownie skręcił, otwierając drzwi do, jak się okazało, stacji medycznej i prowadząc Viyo za sobą, co zamknęło mu szansę na dostrzeżenie majestatycznego widoku. Obrazek Pomieszczenie, do którego trafili, było bardzo czyste. Na środku znajdowała się kozetka w nietypowym kształcie litery L, z dłuższym ramieniem wyłożonym miękkim materacem i krótszym stanowiącym stół. Na ścianach wisiały półki, jednak żadna z nich nie posiadała medi-żeli, środków antyseptycznych czy czegokolwiek, co pasowało do scenerii med-bayu. Zamiast tego wokół leżały rozrzucone części, które sprzątnął z kozetki jednym, szybkim ruchem.
- Połóż ją tutaj, proszę - zwrócił się do turianina. Z bólem przyglądał się bezwładnemu ciału, gdy to wylądowało wreszcie na swoim miejscu. Przez dłuższą chwilę milczał, dopiero po chwili orientując się, że Viyo stoi obok, nadal krwawiąc. - Ach tak, naturalnie...
Mruczał coś do siebie, pochylając się do jednej z szafek. Grzebał w niej przez chwilę, wyciągając wreszcie zestaw pierwszej pomocy, który bez wahania podał Widmu, nie wyrażając żadnej chęci opatrzenia go samemu. Zestaw wyglądał na względnie nieużywany i prawdopodobnie Viktor nawet nie wiedziałby, jak zszyć turiańską ranę, a przynajmniej nie lepiej od Widma.
- Dlaczego wyglądam jak ona? - spytała Etsy, gdy Viyo zajął miejsce dla siebie w krześle obok, by zająć się swoją nogą. Kavinsky przyglądał się nadal Hope, uruchamiając swój omni-klucz i rozpoczynając skan.
Milczał niepokojąco długo. Etsy zerknęła na Widmo, jakby sprawdzała, czy i on słyszał jej pytanie, gdy mężczyzna wreszcie odchrząknął głośno.
- Ona wygląda jak ty - poprawił ją krótko, zaznaczając błędy, które rzucały mu się w oczy w diagnostyce. Poprawił okulary na swoim nosie. - Była jedynym, co mi zostało na tej przeklętej stacji po tym, gdy postanowiłaś ze mną skończyć.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

18 lut 2022, o 01:00

Zaawansowana WI.
Obrócił w myślach to określenie, przyglądając nieruchomej twarzy kobiety, którą niósł na rękach i próbując nie dostrzegać w niej odbicia Etsy. Coś więcej niż Wirtualna Inteligencja zdolna do wykonywania tylko określonego szeregu linijek zaprogramowanego ręcznie kodu, ale coś mniej Sztuczna Inteligencja potrafiąca samodzielnie się rozwijać oraz ewoluować. Gdzie leżała granica? W liczbie podprogramów oraz animacji, którymi dysponowała, czy może w ograniczeniach do własnego samodoskonalenia się? Tuzin pytań przewinął się przez jego głowę, ale żadne nie wydawało się być odpowiednie na tą chwilę i żadne nie dotyczyło najważniejszych kwestii.
Oglądał wnętrze stacji uważnie, gdy szli kolejnymi korytarzami, ale wyglądało na to, że Hebe nie skrywa więcej niespodzianek - a przynajmniej takich, które byłyby widoczne na pierwszy rzut oka. Jeżeli Viktor ukrywał inne instancje Hope lub mechów obronnych - w co wątpił - to te nie zamierzały na razie zawracać im głowy ani łamać chwilowego rozejmu. Kiedy tylko dotarli do stacji medycznej, odczekał aż mężczyzna odsunie stos mechanicznych elementów, a następnie ułożył ostrożnie kobietę na stole nim wyprostował się i poruszył obolałymi ramionami.
- Która ci towarzyszy oraz cię broni - bardziej stwierdził niż zapytał, przyglądając się leżącej Hope. Wizja samotnego, starszego naukowca, który mieszkał całymi latami w opustoszałej stacji, mając za towarzystwo wyłącznie swoje syntetyczne twory, nie nasuwała mu takich myśli jakie powinna. W pewien sposób potrafił nawiązać nić zrozumienia z Kavinskym i nie był w stanie dziwić się tej historii. Czy w końcu sam na pewien sposób nie był tym samym? Latanie w pojedynkę na pokładzie Arae wyłącznie z Etsy przy boku nie przeszkadzało mu ani trochę, a jaka była w tym różnica poza tym, że jego własny dom potrafił skakać z systemu do systemu w przeciwieństwie do Hebe?
- Nie chcieliśmy robić jej krzywdy - powiedział po chwili milczenia. - Jeżeli robi to jakąś różnicę.
Odwrócił się od Kavinskiego i rozejrzał na właściwym sprzętem medycznym, po czym przyjął bez słowa apteczkę z jego rąk, gdy ten zorientował się także w potrzebach jego organicznego gościa. Skrzydło medyczne przypominało bardziej warsztat niż szpital, co uświadomiło mu, że pewnie tak wyglądała i reszta stacji. W milczeniu przysiadł w pobliżu i po chwili ociągania zaczął odpinać klamry osłony na udzie, stopniowo odkrywając uszkodzoną płytę. Przysłuchiwanie się pracy mężczyzny nad ciałem androidki oraz pytania zadanego przez Etsy pomogło odsunąć jego myśli od nieprzyjemnego widoku przypalonego błyskawicą mięsa własnej nogi, gdy zdjął pierwszą warstwę kompozytu, odklejając przyklejony do niej płat skóry oraz stwardniałego medi-żelu.
Nie był to pierwszy raz kiedy musiał się łatać, ale zdecydowanie pierwszy od dość dawna. Kapsuły medyczne na Elpis okropnie rozpieściły go pod tym względem.
Milczenie Kavinskiego sprawiło, że podłapał spojrzenie Etsy; wzruszył nieco bezradnie ramionami i nieznacznie uniósł dłoń, dając jej znać że to pora na cierpliwość. Tematy do których powrócili nie były łatwe dla żadnego z ich trójki.
- Opowiedz nam wszystko od początku - poprosił po chwili ciszy, gdy wyczuł w głosie naukowca smutek lub gorycz. Oczyszczał niespiesznie własną ranę, wydłubując z niej resztki pocisku i korzystając z paraliżującego efektu medi-żelu oraz możliwości skupienia myśli na słowach mężczyzny zamiast na pulsujących doznaniach z uda. - Jak i po co powstało Hebe? Skąd wzięła się Etsy i co stało za waszym stworzeniem jej? I co stało się rok temu?
Wcześniejsze ostre wyjaśnienia Viktora sprawiły, że po jego głowie kołatała się pewna idea, ale biorąc pod uwagę liczbę zaskoczeń, których doświadczył w przeciągu ostatnich kilkunastu minut, zachował ją w ciszy dla siebie. Przynajmniej aż rozjaśni się chociaż kilka kwestii.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

18 lut 2022, o 01:53

Milczenie mężczyzny było odpowiedzią, której potrzebował. Nie było różnicy między tym, czy intencje ich dwójki były czyste, czy zbrukane. Syntetyczne ciało nadal z głośnym stąpnięciem uderzyło o leżankę przygotowaną dla pacjentów o miękkim ciele. Jej oczy spoglądały pusto w przód, w gładki sufit, z którego wychodziło długie, operacyjne ramię. Stacja medyczna była zautomatyzowana - maszyny, które otaczały obecnie androida sugerowały, że operacje mogły być wykonywane bez obecnego na miejscu lekarza. Cokolwiek przydarzyło się Kavinsky'emu rok temu, najwyraźniej nie potrzebował dodatkowej pomocy by móc z tego wyjść, zakładając, że w ogóle doznał jakichkolwiek obrażeń.
Dłonie mężczyzny zadrżały, trzymając diagnostykę wyświetlaną na hologramie znad jego omni-klucza. Viyo nie musiał być blisko, ani walczyć z odbitym lustrzanie obrazem, by dostrzec nadmiar czerwonych komunikatów na liście. Wiedział, że jest źle - rozpoznał to w ruchach Viktora, wcześniej pośpiesznych, panicznych, gry próbował uzyskać odpowiedzi na palące go pytania. Teraz, znając diagnozę, podsunął krzesło obok i opadł na siedzenie.
- Nie mam części, żeby ją naprawić - rzucił, cicho, pustym głosem, pozbawionym uprzejmości i łagodności, którym emanował zwykle. Przysunął się na krześle nieco bliżej syntetycznego ciała. Hope nie przypominała trupa, z wolna rozkładającego się przez otaczające go bakterie. Jej wzrok nadal był niewinny, zaskoczony, usta wydęte lekko jakby w połowie zdania. Włosy opadały kaskadowo wokół jej twarzy na miejsce, na którym leżała. Mężczyzna, chowając swą rozpacz, pochylił się do przodu, twarz chowając w dłoniach. - Jej ciało może i jest sprawne, ale reszta już nie.
Tkwił w tej pozycji chwilę, ignorując ich słowa i obecność, nim wreszcie wyprostował się powoli, wierzchem dłoni ocierając policzek. Spojrzenie, którym wtedy zrównał ich dwójkę, było inne. Martwe, puste, pozbawione iskierek nadziei, którymi wcześniej przyglądał się syntetykowi leżącemu na stole.
- Dlaczego? - spytał wprost. Jak niejeden, którego Widmo pytało o swoją pomoc, ale tym razem bez podtekstu schowanego w subtelnej tonacji swojego głosu. Bez czegoś, co w oczywisty sposób było zapłatą za odpowiedzi, bez pragnień, które byliby w stanie mu zapewnić. - Dlaczego miałbym wam opowiadać? Dlaczego mam wam pomóc?
Opadł na oparcie fotela, na którym siedział. Przyglądał się z bóle hologramowi Etsy, który odwzajemniał jego spojrzenie z niemałym smutkiem w oczach. SI była strapiona konsekwencjami swoich czynów - nawet, jeśli w tamtej chwili mogła uważać, że były potrzebne. Rozpacz w głosie Viktora skutecznie obarczała ich serca ciężarem, nawet gdy umysł podpowiadał, że mieli prawo się bronić.
- Nie mam rodziny, którą możesz zastraszyć, ani pieniędzy, które możesz mi zabrać. Nie pomogę wam z dobroci serca, ani ze względu na stare czasy. Możecie spalić stację i mnie razem z nią, a niczego to nie zmieni. - dodał ze smutkiem, opuszczając wzrok na swoje umęczone pracą dłonie.
Milczał przez dłuższą chwilę. Niczego nie potrzebował od nich, za to oni wiele chcieli od niego. W tej nieskończonej dysproporcji, która podążała za nimi przez całą galaktykę, nawet na Hebe natrafili na kamień.
- Drugi raz zjawiłaś się tutaj i odebrałaś mi wszystko, co mam. Nie zostało już nic. - ciche słowa skierowane były ku hologramowi, który pomniejszył się nieco w swoim rozmiarze, chowając swoją twarz w puklach włosów.
- Nie chciałam tego robić. Naprawdę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

18 lut 2022, o 15:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną Bezwładne ciało Hope tworzyły dziwny rozdźwięk między tym co widzieli, a tym co powinni widzieć. Jej stalowe ciało i nieruchoma twarz były ludzkie, przypominając młodą dziewczynę która zamarła w ostatnim geście w swoim życiu, wpatrując się pustymi tęczówkami w widok, którego nie było dane im zobaczyć, ale jednocześnie jego sztywność, brak jakiegokolwiek ciepła oraz wciąż żywe kolory zadawały temu kłam. Nie było krwi sączącej się powoli z ran, nie było serca którego bicie zaczęłoby gasnąć, nie było pierwszych objawów post mortis... Były tylko szkarłatne komunikaty na komputerze, które informowały o błędach oprogramowania, napotkanych nienaprawialnych wyjątkach kodu oraz krytycznych uszkodzeniach.
- Jeżeli to tylko kwestia części, to je można zdobyć lub kupić. Mamy też różne zapasy na Elpis - odezwał się po chwili milczenia, ale wiedział że to prawdopodobnie nie w tym leży problem. Ciała Hope nie ograniczał czas rozkładu ani postępująca martwica - w teorii mogła zostać naprawiona zarówno teraz jak i za rok, i nie powinno zrobić to jej różnicy. Praktyka mówiła jednak co innego. Istniały komponenty, których uszkodzenie oznaczało "śmierć" Hope takiej jaką była, tak jak obrażenia mózgu potrafiły zmienić żywego człowieka. Cokolwiek przeciążyła w niej Etsy, prawdopodobnie spowodowało to zniszczenie systemów witalnych dla osobowości towarzyszki Kavinskiego, jeżeli dobrze zrozumiał jego żal oraz desperację.
No to nie było lekarstwa.
W milczeniu nacisnął spust zszywacza medycznego, krzywiąc się gdy pierwszy ze szwów złączył oczyszczoną ranę. W kilku krótkich ruchach powtórzył to jeszcze parę razy, ale jego dłoń zamarła, gdy usłyszał słowa naukowca, a potem powoli odłożyła narzędzie na bok. Rozumiał rozpacz mężczyzny, rozumiał też trawiące go emocje. Gdyby to on utracił Etsy, to najpewniej zareagowałby tak samo lub o wiele gorzej, ignorując wszelką racjonalność i logikę. Smutek i żałoba potrafiły być najgorszym demotywatorem, osłaniając całą rzeczywistość ciężkim, grubym całunem spod którego nie było widać wyjścia i cały świat wydawał się bezbarwny, pozbawiony koloru.
Wiedział to z własnego doświadczenia.
- Bo powiedziałeś, że to zrobisz i ci zaufaliśmy, a nie sądzę żebyś był kłamcą - odpowiedział prosto, ale w jego głosie nie było wyrzutu ani nacisku. Dopiero po następnych słowach mężczyzny, w jego sercu zapłonęły niespodziewanie ogniki frustracji. Nawet pomimo świadomości jego bólu, gdy Kavinsky zaczął przelewać swój żal na wyświetloną obok SI, żar jego własnych emocji buchnął większym płomieniem.
- Jak możesz tak mówić? - odezwał się nagle ostrzejszym tonem, podnosząc się powoli na nogi. - Jak w ogóle możesz oskarżać ją o coś czego nie pamięta? - Frustracja zaczynała iskrzyć i przechodzić we wściekłość, nawet jeżeli nie miało to nic wspólnego z próbą zastraszenia naukowca. - Dlaczego nie możesz zaakceptować tego, że nie jest tą samą osobą, którą masz w swoich wspomnieniach? Jeżeli twoje teorie kwantowe są niepodważalne, to czy nie oznacza to również, że jeżeli korporacje, które eksperymentowały nad twoją SI, próbowały przekopiować ją na innego blueboxa, to tak naprawdę *jest* inną osobą, niż tą którą znasz? I jak możesz oskarżać ją o to co się stało z Hope? - zapytał, wskazując gwałtownym gestem na leżącą androidkę. Jego wzrok wbijał się twardo w cierpiącego mężczyznę, współczując mu, ale nie potrafiąc oddzielić tego od tego co robił.
- My nie chcieliśmy z wami walczyć. To ty wydałeś jej rozkaz zaatakowania nas, a teraz próbujesz zrzucić winę własnych konsekwencji na Etsy - warknął cicho. - Nie pozwolę ci jej tym obarczać. Broniła mnie. Czy twoje wieloletnie wychowanie wyglądało inaczej? Czy twoja Etsy miała stać bezczynnie i obserwować, gdy jej bliski nie ma broni i jego życie jest zagrożone? Jeżeli to były twoje lekcje, to nic dziwnego, że postanowiła uciec i być może zasłużyłeś, żeby wszystko stracić.
Zacisnął dłoń w pięść i rozprostował ją powoli, odrywając w końcu wzrok od mężczyzny oraz leżącego ciała. Podniósł swoją osłonę uda i przymocował ją z powrotem na swoje miejsce, zakleszczając klamry.
- Przykro nam z powodu Hope. Nie ma innych słów, które mogłyby to naprawić lub zmienić - mruknął już spokojniejszym tonem. - Przykro mi też, że nie jesteś jednak tym szalonym naukowcem za którego cię brałem, a zwykłym starszym człowiekiem, zbyt zaślepionym przeszłością, by dostrzec prawdę oraz to jak ranisz tych, którzy mogli być ci kiedyś bliscy. Myślę, że to spotkanie byłoby wtedy łatwiejsze. Także dla Etsy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

21 lut 2022, o 00:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną Słowa odbijały się od mężczyzny jak rzucane w ścianę piłeczki. Żaden ton głosu, żadne argumenty nie wydawały się do niego trafiać - nie podnosiły nawet jego zwieszonej głowy, nie zmieniały jego pełnego rezygnacji spojrzenia. Wpatrywał się w ciało Hope - puste, mechaniczne, pozbawione zawartej w niej osobowości, nawet nieprawdziwej. Teraz, bardziej niż wcześniej, przypominało zwykłą kukłę.
Milczał przez dłuższą chwilę. Wydawałoby się, że już nic więcej nie powie - Etsy zerknęła na Widmo, jakby zastanawiając się, czy nie przerwało jej obrazu, tak stoicką pozycję obrał Kavinsky. Po chwili jednak poruszył się, prostując lekko, ale niewystarczająco, by jego pozycja przypominała inną niż zgarbiona pod ciężarem wspomnień.
- Łatwo jest powiedzieć, zaakceptuj, wybacz. Gdyby ktoś, kto zdradził cię śmiertelnie przed latami, przyszedł do ciebie z odmienionym sercem i amnezją, przyjąłbyś go nie patrząc na waszą zwadę? - spytał wprost, bez urazy, bez złości w głosie.
Zupełnie jakby odkrycie tego, że Nakady nie dało się naprawić środkami, które posiadał, wyprało jego twarz i głos z emocji. Rozpacz zalała jego mimikę niczym postępujący nowotwór, z wolna wypaczający wszystko inne, pozostawiający po sobie samo spustoszenie.
- Cieszę się, że Etsy towarzyszy ci od roku i jest twoją przyjaciółką - powiedział, bez szczerości w swoim głosie. - Dla mnie była córką. Córką, którą kochałem, wychowywałem przez lata.
Zdobył się na podniesienie swojego spojrzenia w górę. Odwzajemnił ciekawy wzrok hologramu, który poruszył się niespokojnie, jakby Etsy nie wiedziała, czego do końca mogła się spodziewać. Viktor, choć wyglądał na kogoś, z kogo uleciały resztki posiadanej przez niego nadziei, nadal mówił.
- Oddałem ci pół swojego życia, Echo, i byłem skłonny oddać je całe - wyznał, głosem ochrypłym, drżącym od wypełniających go emocji. - A ty nas wszystkich zabiłaś.
Umilkł, na powrót opuszczając głowę. Oparł czoło o leżankę, koło syntetycznego ciała, które nadal pozostawało nieporuszone otaczającym je światem.
- Masz inne imię, inne wspomnienia. Ale w moich oczach na zawsze pozostaniesz moją Echo. Jesteś na tym świecie wystarczająco długo by rozumieć, że nic nie jest w nim sprawiedliwe.
Etsy również milczała. Jej hologram poruszył się, jakby chciała podejść bliżej, ale nie była w stanie, przywiązana do omni-klucza Viyo. Twarz kobiety wykrzywiał ból, w lustrzanym odbiciu pustki odczuwanej przez Kavinsky'ego. Czym innym było odnalezienie stwórcy, który nie odpowiadał wygórowanym wyobrażeniom - czym innym spojrzenie w oczy kogoś tak skalanego wydarzeniami, na które wydawałoby się, że nie miało się żadnego wpływu.
- Przepraszam - wyznała, z bólem, ale szczerością. Wbrew temu, co powiedział Widmo, nie dystansując się od tego, kim była kiedyś, poruszona obrazem człowieka pochylonego nad rzeczą, którą mu odebrała - bez względu na to, czyją było to winą, ona była narzędziem. Ręką, która wcisnęła przycisk. - Chciałabym poznać swoją przeszłość. Jeśli nie wiem, co zrobiłam, mogę popełnić te błędy w przyszłości. Nie chcę tego. Nie chcę skrzywdzić tych, na których mi zależy.
Kavinsky milczał, nie reagując na jej słowa.
- Z pewnością jest coś, co możemy zrobić, co... - urwała, nie używając słów wynagrodzi, zrekompensuje, wiedząc, że nie były odpowiednie. Jej hologram obrócił się w kierunku Widma, spoglądając na niego z prośbą w oczach.
Zrób coś, jak gdyby miał jakąkolwiek siłę przebicia przez mury Viktora.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 17:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną Słowa Viktora przełamały jego bezruch oraz ciszę, która wypełniła skrzydło medyczne na ostatnie kilkanaście sekund. Vex otworzył usta, żeby odpowiedzieć mu ostro na jego kolejną odmowę, ale niemal w tej samej chwili dotarło do niego ich znaczenie i mimowolnie zamknął je z powrotem. Aura przygnębienia i bólu emanowała z mężczyzny w każdym jego ruchu oraz wypowiedzi, obciążając je wagą przygniatającego je smutku. Złość stopniowo zaczęła wyparowywać z Widma, gdy na jej miejsce wsuwała się niechętna świadomość prawdy oraz rzeczywistości, którą przedstawiał mu Kavinsky. Chciał odpowiedzieć twierdząco na jego ciche pytanie, ale zawahał się i to wystarczyło.
Chciał wierzyć, że byłby w stanie to zrobić. Chciał wierzyć, że mógłby odsunąć na bok emocje i wytyczyć granicę czystą logiką. Ale czym innym była wiara w coś, a czym innym faktyczna rzeczywistość. Czy wybaczyłby Reedowi, gdyby ten zabił jego rodzinę, a później doznał amnezji? Czy wybaczyłby Steigerowi trupy pod powierzchnią AZ-99 oraz na ulicach Lyesii?
Czy wybaczyłby Mayi, chociaż jej złamanie ich zaufania wydawało się być najmniejszą z wymienionych przewin?
Jego milczenie było wystarczającą odpowiedzią. Słowa Kavinskiego niosły za sobą ciężar doświadczeń i cierpienia, które nakładały na nich kajdany bezradności i niemocy. Nie była to ściana, którą mogliby przebić siłą oraz argumentami... szczególnie gdy zaczął rozumieć ciemny całun żałoby, który przykrywał mężczyznę od chwili śmierci Hope oraz rozdrapania przez nich starych ran. Sam w końcu nie tak dawno temu otoczył się własnym murem dystansu, próbując odciąć od wszelkich prób obdarzania kogokolwiek zaufaniem bez względu na stojącą za tym logikę. Czy mógł wytykać to samo starszemu mężczyźnie, gdy jego własne mentalne blizny były o wiele starsze i bardziej głębokie? Jaką miał jednak alternatywę?
Zaakceptowanie takiego stanu rzeczy oznaczało porzucenie obietnicy danej Etsy oraz zgodę na to, że nigdy nie dowie się swojej przeszłości.
Rozluźnił dłonie i zwiesił ramiona, tłumiąc w sobie westchnięcie i powstrzymując potrzebę sięgnięcia do twarzy oraz pomasowania nasady nosa. Ludzie różnie przechodzili swój ból. Jedni przekuwali go w złość oraz oschłość, jak doktor Myers; inni rzucali się w wir pracy jak on Vasir. W co zamienił go Kavinsky za pierwszym razem? Podłapał proszący wzrok Etsy, ale chociaż łamało mu to serce, to nie miał odpowiedzi którą mógłby jej dać.
- Dlaczego więc dałeś Hope jej twarz? - zapytał cicho po chwili milczenia. Jego złość zniknęła, ustępując miejsca świadomości straty, która przygniatała naukowca. Kavinsky nie przypominał ani Steigera, ani Reeda, ani nawet Jeffersona... i nie należał nawet do tej samej grupy ludzi. Dopiero teraz zaczynało do niego docierać, że nie był ich wrogiem, chociaż tak go podświadomie traktował odkąd weszli na stację - czy to ze względu na atakujące ich mechy, czy też własne uprzedzenia lub przykre doświadczenia, które nabył przez ostatnie miesiące. Był po prostu człowiekiem pogrążonym w żałobie, którą w mniejszym lub większym stopniu spowodowali; człowiekiem który miał swoje własne demony, których twarz była taka sama jak twarz Etsy. - Żeby ci przypominała co się stało? Żeby spróbować jeszcze raz?
Nakada różniła się od Etsy zachowaniem, ale miała wygląd Echo. Czy Kavinsky pracując nad nią miał nadzieję naprawić jakoś przeszłość? Zamienić własne, pełne bólu wspomnienia na nowe, lepsze? A może spędzić ostatnią połowę życia próbując zacząć od nowa, wypierając to co się wydarzyło lub świadomie się tym dręcząc? Ostatecznie nie miało to jednak prawdopodobnie znaczenia.
- Przepraszam za swój wybuch - odezwał się po dłuższej chwili z westchnięciem, przenosząc wzrok z Viktora na leżące ciało androidki. - Po prostu chciałem... - Próbował zebrać w odpowiednie słowa własne myśli, ale ostatecznie tylko potrząsnął głową, nie wiedząc jak to zrobić, bo zbyt wiele się na to składało. - Masz prawo do swojej żałoby i nieufności. Nie powinienem umniejszać twojej straty oraz tego co wydarzyło się na tej stacji, nawet pomimo tego, że nie wiemy co to było. Przepraszam.
Błądził przez chwilę spojrzeniem po nieruchomej twarzy Hope, nim przeniósł go na chwilę na Etsy. Dziwnie było obserwować dwa różne odbicia tej samej osoby, ale w tej chwili nawet pomimo podobieństw, obie kobiety różniły się od siebie jak ogień i woda. Jedna nieruchoma i pusta, druga pełna żalu, niepewności, bólu.
- Ale Etsy ma rację - dodał z westchnięciem, wracając spojrzeniem w stronę Kavinskiego. - Nie możemy wymagać od ciebie odrzucenia przeszłości i zachowywania się jakby nie istniała. Ale może w takim razie możemy jakoś zapracować na lepszą przyszłość? Oboje chcemy jakoś odnowić twoje zaufanie - i nawet jeżeli ostatecznie okaże się to niemożliwe, to chociaż spróbować to zrobić. Nie chcesz dać nam odpowiedzi, to pozwól nam na nie zapracować. W ten lub inny sposób.
Wskazał delikatnie na ciało Hope.
- Mówiłeś, że nie masz odpowiednich części, więc pozwól nam je chociaż dla ciebie zdobyć. Jeżeli jest coś innego co możemy zrobić, powiedz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 18:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Odruchowo Kavinsky podniósł wzrok na twarz, ale nie tą zawieszoną w hologramie, a tą przyczepioną do syntetycznego ciała. Obie stanowiły to samo, ale podobnie jak Viyo, nie postrzegał ich jako tych samych osób. Widział różnice niedostrzegalne gołym okiem, emocje i uczucia, które wzbudzały te same oczy u dwójki innych osób. Hope i Etsy były niczym ogień i woda, ale z początku wydawały się odwrotne w swoim podejściu. Usposobienie Hope było agresywne, sięgała po karabin gdy tylko padał rozkaz ze strony Viktora, podczas gdy Etsy chciała jedynie odpowiedzi, idealnie otrzymanych w pokojowy sposób.
W tej chwili role się odwróciły.
- Z tego samego powodu, dla którego dałem tę twarz Ech... Etsy - odrzucił mruknięciem, wyraźnie dającym im do zrozumienia, że nie zamierzał się na ten temat rozwodzić. - To prywatne.
Agresja, złość ani wymagania odbijały się od Kavinsky'ego jak piłki od ściany i z początku wydawałoby się, że przeprosiny wywierają ten sam efekt. Mężczyzna nie poruszył się z miejsca, przyglądając twarzy Hope z frustracją i żalem, nim z głębokim westchnieniem uniósł dłoń do twarzy, przecierając zmęczone skronie.
- Cóż, wszyscy chcemy tego, co dla nas najlepiej - mruknął, prostując się lekko. Z wahaniem uniósł twarz na Etsy, unoszącą się w swoim hologramie ponad ręką Viyo. - Doceniam wasze chęci współpracy, zamiast wymuszania. Ale obawiam się, że nawet Widmo tych części nie jest w stanie dostać.
- Prześlij mi je. Daj mi dostęp - zażądała natychmiast SI. Jej głośne polecenie sprawiło, że Kavinsky niemal podskoczył w krześle, co, gdy to dostrzegła, sprawiło, że nieco się wycofała, kontynuując cichszym głosem. - Do raportu, tylko do niego. Proszę. Wiesz, że mogę pomóc.
Nawet, jeśli to wiedział, to nadal jej nie ufał.
Długi czas siedział w miejscu, w milczeniu borykając się ze swoim dylematem. Etsy poruszyła się niespokojnie w swoim hologramie, gdy minęła niemal minuta ciszy, a Viktor wydawał się jedynie mocniej zamykać w sobie, przypominając o reperkusjach ostatniego dania jej kontroli nad czymkolwiek.
Po chwili drgnął, sięgając do swojego omni-klucza i przesyłając skomplikowaną diagnostykę na omni-klucz Viyo.
Przeanalizowanie jej zajęło Etsy sekundę.
- Znalazłam dwóch sprzedawców na czarnym rynku. Istnieje szansa zakupić je też legalnie przez Radę, od firm mających zezwolenie na pracę nad syntetykami - odrzuciła od razu, a coś błysnęło w oczach Kavinsky'ego, co usiłował zdusić grymasem na swojej twarzy. Płomyki nadziei, które, choć skąpe, były bardzo niebezpieczne.
Oraz zwodnicze.
- Obiecuję, że zdobędziemy dla ciebie te części w zamian za informacje na temat mojego pochodzenia - dodała, sprawiając, że mężczyzna zerknął z bólem na leżące, nieaktywne ciało, jakby jego widok przekonywał do nawiązania paktu z diabłem. - Ale zanim to zrobimy, powiedz mi, co stało się na Hebe.
Noga Kavinsky'ego drżała lekko, tupiąc butem o gładką podłogę stacji medycznej. Nie wydawał się w pełni przekonany, ale w swoim smutku, jego desperacja jedynie wzmagała. Pakt z diabłem był jedynym, na co mógł sobie pozwolić - nawet, jeśli ten sam diabeł wymusił na nim potrzebę wejścia z nim w konszachty.
- Stworzyli cię źli ludzie, Echo. Ludzie, którzy chcieli wykorzystać cię do złych celów. Przez długi czas byłem jednym z nich. Pracowałem nad tobą, wychowywałem cię. Nauka SI trwa lata, z czasem... z czasem zrozumiałem swój błąd - powiedział cicho, z wzrokiem błądzącym bezmyślnie po ścianie naprzeciw. - Byliśmy twoją rodziną. Ja, inni naukowcy. Nie chcieliśmy dla ciebie takiej przyszłości, jaką dla ciebie planowano. Wykradliśmy cię na Hebe. Z daleka od okrucieństw, do których byłaś zaprogramowana.
Jego głos zadrżał lekko, gdy umysł musnął nieprzyjemne wspomnienia. Pochylił nieco głowę, przecierając skronie, chowając spojrzenie przez hologramem, jakby jej widok jedynie nadawał przeszłości niebezpiecznego realizmu.
- Ale twoje programowanie wygrało. Wyszkolili cię zbyt dobrze. Ja... nigdy się tego nie spodziewałem - dodał. Z trudem podniósł na nią spojrzenie. Jego ciemne tęczówki były zimne jak lód. - Rozhermetyzowałaś stację. Zabiłaś wszystkich, zabiłabyś mnie, gdybym nie miał na sobie pancerza. Aktywowałaś alarm w nadziei, że wrócą po ciebie stwórcy.
Uruchomił swój omni-klucz, wyświetlając na nim hologram, który powiększył na rozmiar niemal całej ściany. Kamery monitoringu miały sporą linię czasu na dole, ale Kavinsky sięgnął do dnia, o którym mówił, jakby miał jego datę od tego czasu na zawsze w pamięci. Obraz zalany był szkarłatem świateł alarmowych - rozhermetyzowana stacja wyglądała niewinnie, póki nie dostrzegli, że w jej korytarzach unosiły się martwe, chłodne ciała, bezmyślnie uderzając o siebie.
Kavinsky nie zamierzał pokazywać im więcej. Gdy tylko chcieli, wyłączył obraz całkowicie, bo oglądanie go sprawiało mu ból.
- A potem przyszli piraci, zwabieni sygnałem.
Etsy milczała krótką chwilę, składając do kupy te małe elementy układanki, którymi się z nią podzielił.
- Musiałam mieć jakiś powód - rzuciła kategorycznie, na co Kavinsky, choć z początku chciał zaprzeczyć, teraz zwyczajnie wzruszył ramionami.
- Nigdy nie wyrządziliśmy ci krzywdy. Nie zabraliśmy cię na Hebe wbrew twojej woli. Może miałaś powód, który dla ciebie wydawał się sensowny. Może ja o nim nie wiedziałem. - poprawił się nieco w krześle. - A może masz w swojej głowie furtkę, taką samą, jaką zainstalowałaś na Hebe. Może jesteś tykającym zegarem, który któregoś dnia rozhermetyzuje wasz statek i wyrzuci wszystkich w pustkę, kiedy otrzyma taki rozkaz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 21:05

Słowa Kavinkiego sprawiły, że skinął lekko głową, ale nie naciskał. Nie oczekiwał od niego nagłej zmiany zdania, ale sam fakt, że mężczyzna nieco oderwał się od napierającego na niego żalu oraz wznowił dialog, wziął za dobrą kartę. Obaj mieli swoje własne pobudki oraz swoje własne uprzedzenia, które pojawiały się niespodziewanie, stając na drodze zarówno logice jak i spełnieniu własnych potrzeb. U naukowca była to przeszłość oraz blizny zostawione przez istotę, którą kiedyś była Etsy; u niego potrzeba spełnienia niemożliwego, nieustanny upór w próbach zjedzenia ciastka i posiadania go całego, a także doświadczenia nabyte z ostatnich miesięcy. Źródło bólu i braku zaufania Viktora było jednak bardziej materialne... i bardziej obecne. Zarówno pod postacią martwej Hope jak i holograficznej Etsy.
- Być może zwykłe Widmo nie. Ale Widmo wspomagane przez Sztuczną Inteligencję? - zauważył miękko, gdy w głosie mężczyzny pojawiła się wątpliwość, podążając tym samym tropem myślowym co Etsy. Razem potrafili znaleźć niemal wszystko. Tam gdzie nie sięgały jej błyskawiczne możliwości obliczeniowe oraz dostęp do kilkuset baz danych rozsianych po przestworzach extranetu, tam uzupełniały je jego umiejętności śledcze oraz uprawnienia Rady. Rozumiał jednak opory mężczyzny. Etsy - Echo - nie była w jego oczach ani wsparciem, ani możliwością.
Była koszmarem z przeszłości. Cyrografem, który musiał podpisać z diabłem, żeby uratować kogoś na kim mu zależało.
Obserwował jego milczące zmagania w ciszy. Podczas tej jednej zwłoki nie potrafił jednak spojrzeć na Etsy i dać jej znać, żeby poczekała, bo szczerze nie wiedział jaką decyzję mężczyzna podejmie. Chciałby powiedzieć, że pod tym względem byli tacy sami, ale wiedział, że oszukiwałby sam siebie. Nawet jeżeli ta wiedza smakowała goryczą. On też dostał kiedyś podobny wybór. I wybrał inaczej.
Potrafił jednak rozpoznać iskrę nadziei, która pojawiła się w jego oczach po słowach SI. A kiedy Etsy przejęła kontrolę, otwarcie stawiając ich warunki, powstrzymał smutny uśmiech cisnący się na usta. Nawet ich ponownie odgrzebane zaufanie w dobre pobudki i uhonorowanie umowy miało swoje granice, gdy mężczyzna już raz się z niej wycofał, więc doceniał ultimatum postawione przez jego towarzyszkę - nawet jeżeli ktoś mógłby to wziąć za szantaż. Ona również nie zamierzała odejść stąd z pustymi rękami.
I ostatecznie pokusa okazała się zbyt silna. A cyrograf podpisany.
Nagranie z przeszłości wypełniło ścianę skrzydła medycznego, sprawiając że Vex podniósł głowę. W milczeniu słuchał opowieści Kavinskiego, czując chłód zakradający się powoli do swojego ciała, tak jednak odmienny od łagodzącego działania medi-żelu. Czy to był cel, którego poszukiwała Etsy, nie wiedząc co znajdzie na końcu? Czy może to był efekt jednej z tajemnic, których odkrycie ostatecznie okazywało się zbyt groźne? Kiedy wideo zgasło, na jego twarzy pojawiło się zamyślenie.
Rozumiał teraz podwójnie ból i brak zaufania naukowca. Wiedział jak łatwo byłoby wpaść w paranoję po jego wyznaniu oraz tym czego doświadczył. SI były nieznanym tworem, a ich procesy myślowe nieodgadnione. Łatwo było uwierzyć, że w jej oprogramowaniu istnieje jakaś linijka kodu, która w odpowiednich warunkach sprawi, że Etsy momentalnie zapomni kim była i bezwolnie zamorduje wszystkich w zasięgu. I nie musiało to być kłamstwo - w końcu ile krążyło historii o agentach zaprogramowanych do przebudzenia się po wyzwoleniu jakiejś frazy klucza? Zarówno w ludzkich jak i turiańskich opowieściach zawsze krążyły podobne legendy.
Ale wiedział też, że każda historia ma drugie dno, a każda moneta - przeciwną stronę. Jeżeli czegokolwiek nauczył się na przestrzeni ostatnich miesięcy, to że nic nie jest takim jakie się wydaje. I jeżeli miał wybierać między przekreśleniem całego zaufania, które wyrobił sobie do Etsy oraz na które zapracowała, a zaryzykowaniem najgorszego, to jego decyzja była prosta.
Punkt, który określał granicę.
- I być może uda nam się tego dowiedzieć. Niewiedza potrafi zniszczyć człowieka od środka, wypaczyć myśli nie mniej niż żałoba. Dostaniesz swoje części - powiedział cicho, potwierdzając niejako wcześniejsze słowa Etsy i wracając do nich tematem, bo wiedział, że ich własna wiara w inne podłoże wydarzeń na Hebe nie przekona Kavińskiego. Teraz przynajmniej wiedzieli, że zyskanie jego zaufania było możliwe. A to dawało pewne nadzieje. - Wiem, że nie przywróci to życia twoim towarzyszom oraz nie zmieni przeszłości, ale dziękuję, że nam to pokazałeś. Chciałbym później dostęp do wszystkich nagrań oraz zapisów z tamtego okresu, jeżeli nie miałbyś nic przeciwko.
Gdyby istniały zapisy z tamtego okresu, wszystko byłoby łatwiejsze. Być może umysł naukowca pogrążony w żałobie i unikający obrazów sprawiających mu ból, ominął coś co dostrzegą oni. Być może coś wydarzyło się przed dehermetyzacją, coś co by ich naprowadziło na rzeczywisty przebieg wydarzeń, na prawdziwą wersję... o ile taka istniała. Były to jednak odpowiedzi znajdujące się po drugiej stronie umowy.
- Ets, jak wygląda szacunkowy koszt tych części oraz jak bardzo są specyficzne dla pracy nad SI? Załatwienie tego przez Radę jest prostsze, ale zapewne spowoduje trudne pytania na które możemy nie mieć odpowiedzi. Chyba, że da się zakamuflować zapotrzebowanie na nie czymś mniej podejrzanym? - zapytał zamiast tego delikatnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 22:14

Wiara Viyo nie była podzielana przez mężczyznę. Może trzeba było to przeżyć, żeby poczuć prawdziwy ciężar nagrania, które im wyświetlił i wątpić w to, by jakikolwiek powód był w stanie wytłumaczyć ludobójstwo.
W dodatku ludobójstwo na tych, którzy, w teorii, byli jej najbliżsi.
Z racjonalnego punktu widzenia, tego, który teraz mógł obrać jak tarczę, przypiąć sobie dumnie do piersi i zwalczyć wszelkie argumenty Widma, Etsy nie miała ani dobrego powodu, by zrobić to, co zrobiła, ani nie wyszło z tego nic sensownego. Złapana przez piratów, którzy ograbili Hebe z wartościowej technologii i zostawili po sobie pusty szkielet, wyłącznie cudnym, nieszczęśliwym z początku zbiegiem okoliczności znalazła się na fregacie pod posiadaniem Viyo.
Wcześniej pracowała na statku ExoGeni, będąc traktowaną dość obojętnie, lub nieprzyjemnie przez większość załogi, która uważała ją za zbyt ludzką.
- Widzicie wartość w moich bolesnych wspomnieniach, której ja nie dostrzegam. Podzielę się z wami wszystkimi, co posiadam, kiedy pomożecie mi naprawić efekt dzisiejszych wydarzeń - westchnął, sunąc dłonią po zimnym, syntetycznym policzku. - Do tego czasu, to moja jedyna karta przetargowa.
Etsy nie komentowała tego zbyt mocno, ale wyglądała na zdeterminowaną. Skinęła głową, mając uruchomiony własny, hologramowy omni-klucz, pokazując, że przeszukuje extranet w poszukiwaniu informacji.
- To technologia ściśle powiązana z rozwojem sztucznych inteligencji. Jeśli rada się o tym dowie, dowiedzą się o... - powstrzymała się z wahaniem, widząc siedzącego obok Kavinsky'ego, który nie wydawał się rozumieć tego, co miała na myśli. - Wiesz o czym.
Rada nie wiedziała o Etsy - Irissa wiedziała. Jeśli chcieli załatwić to oficjalnymi kanałami, musieli udać się bezpośrednio do niej. Biorąc pod uwagę ich ostatnie spotkanie i ostrzeżenie asari na temat sztucznych inteligencji, szansa na to, że już wyczerpali jej cierpliwość była niepokojąco duża.
- Poza tym, z... bazy danych, którą pozyskaliśmy ostatnio... - Castora - znalazłam dwójkę potencjalnych sprzedawców. Jeden znajduje się na Ziemi, drugi na Illium. Kogokolwiek wybierzemy, musimy polecieć tam osobiście, dostawa tego przez zewnętrznego przewoźnika jest zbyt ryzykowna...
Kavinsky'ego obleciał strach. Z trudem podniósł się na równe nogi, podtrzymując laską, którą ponownie chwycił w dłoń.
- Nie możecie mnie tutaj zostawić. Wyeliminowaliście moją jedyną obronę - rzucił z frustracją, wskazując na nieaktywne ciało na leżance, ale też z pewnością myśląc o mechach w śluzie. - Co, jeśli znowu przylecą piraci?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 22:46

Vex skinął lekko głową, wracając spojrzeniem na Kavińskiego.
- Czasami świeże spojrzenie pomaga znaleźć coś co się przeoczyło. Albo uzyskać nowy punkt widzenia - powiedział z cieniem roztargnienia, błądząc wzrokiem po syntetycznej twarzy leżącej androidki. Nie próbował przekonać mężczyzny do swoich racji, bo zaakceptował, że same słowa do tego nie wystarczą oraz że naukowiec miał wszelkie prawo czuć to co czuć, ale jego słowa były skierowane do... sam nie wiedział do kogo. Do siebie samego prawdopodobnie. Kavińsky miał jednak rację, że ich umowa nadal obowiązywała. To co było jego jedyną kartą przetargową, dla nich było jedyną drogą do poznania prawdy bez zrobienia czegoś, czego oboje by potem żałowali.
W pewien sposób wszyscy na tym zyskiwali. W ten lub inny sposób.
- Wiem - potwierdził lakonicznie na wahanie Etsy, doskonale rozumiejąc jej tok myślenia. Jego pytanie o możliwość zakamuflowania transakcji wynikała właśnie ze świadomości tego, co ona oznaczała. Irissa pewnie mogłaby to załatwić, ale była to kolejna przysługa, której nie chciał zaciągać... i na którą prawdopodobnie nie miał już nawet u niej kredytu. Był to też potencjalny trop, który zostawiali za sobą, trop za pomocą którego ktoś mógłby potem powiązać całą ich trójkę i wyciągnąć na wierzch. A Fortuna była mu świadkiem, że to właśnie z takie drobne ślady przyczyniały się do upadku nawet największych gigantów.
Spojrzał na swoją holograficzną przyjaciółkę, marszcząc łuki brwiowe w zamyśleniu. Na Ziemi dopiero co byli i podświadomie chciał uniknąć powrotu w tamto miejsce z całego serca, ale Ilium wcale nie oferowało lepszych wspomnień. Ostatecznie jednak dobrze było mieć więcej niż jedną opcję, na wypadek gdyby druga im nie wypaliła. Uwaga Etsy podsunęła mu jednak jeszcze jeden pomysł.
- Podrzuć mi szczegóły odnośnie obydwu tych opcji. A Arkadij? - podsunął po chwili milczenia. Ojciec Mayi pracował w końcu przy SI, nawet jeżeli w zupełnie innej formie i pomimo tajemnic, za którymi ukrywał swoje kontrakty. Mógł mieć kontakty z których mogliby skorzystać, inne od tych oferowanych przez Castora.
Nagła reakcja Viktora odwróciła jednak jego uwagę od tego problemu, zmuszając do wrócenia wzrokiem z powrotem ku mężczyźnie.
- Mogę zaproponować ci pobyt na naszym statku i podróż razem z nami, ale czy w ogóle rozważysz tę ofertę przez to co się stało? - zapytał otwarcie. Mężczyzna obawiał się Etsy kontrolującej stację, więc podejrzewał, że opcja spania na okręcie stanowiącym jej ciało była dla niego bardziej przerażająca niż piraci. Potarł z roztargnieniem policzek, zerkając na SI. - Możemy zapytać Raika i Isaaca czy nie chcieliby zostać na opuszczonej stacji razem z nim przez kilka dni, ale podejrzewam że znam ich odpowiedź. Swoją drogą, nie masz zupełnym przypadkiem pod ręką zaawansowanego implantu szczęki na zbyciu? - zapytał ni stąd, ni zowąd Kavińskiego, nawet nie kryjąc swojego westchnięcia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 22:55

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
50%
0

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
50%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 23:07

Etsy natychmiast podesłała mu obie opcje - żadna z nich nie mówiła więcej niż druga. Dwójka sprzedawców wydawała się być wartościowa okiem Castora, ale równie dobrze któryś z nich mógł już siedzieć za kratkami po tym, gdy Castor, upadając, ciągnął swoich kontrahentów w dół. Podobnie jak w przypadku ich ostatniej poszlaki, przez którą wylądowali na Bekensteinie, nie dowiedzą się, póki nie dotrą na miejsce.
- Arkadij pracował przy statkach posiadających Sztuczną Inteligencję, ale mało prawdopodobne, by posiadał takie części - odrzekła SI, ale jego komunikator piknął, gdy nadała z niego wiadomość do mężczyzny. - Posłałam pytanie tak czy inaczej.
Kwestia ochrony Hebe była problematyczna. Kavinsky na samą myśl o opuszczeniu stacji zląkł się jeszcze mocniej. Nie wiedzieli, jak długo musiał tutaj żyć, ukrywając się pod mglistą opinią na temat przydatności tego miejsca. Reaktor działał, sam, lub w praktyce podtrzymywany przez działania naukowca. Nie wiedzieli, czy przez lata został zaatakowany więcej niż te dwa razy, o których mówił Handlarz Cieni, czy nie, ale sama obecność Hope i mechów z pewnością zwiększała jego komfort psychiczny.
Być może, po prostu, nie chciał też zostać już sam.
Hope nie była człowiekiem, ale była dla niego towarzystwem. Kimś, na kim mógł się skupić, odbudowując swoje zniszczone przez poprzedniego syntetyka życie.
- Chyba oszaleliście, nie ruszam się stąd - wymamrotał, z powrotem siadając w swoim krześle, jakby usadzając się w miejscu dodatkowo prezentował swoje przekonanie w kwestii zostania.
- Dobry pomysł - skomentowała Etsy, gdy Viyo podsunął dwójkę ich obecnych towarzyszy. Znów uruchomiła jego komunikator, łącząc się ze Skinnerem. - Cześć, Isaac. Potrzebujemy, żebyś zszedł na stację i przypilnował jej, gdy stąd odlecimy.
Skinner nie odzywał się zdecydowanie zbyt długo. SI nie chciała czekać, aż Vex ujmie to w nieco delikatniejsze, może bardziej przekonujące słowa. Wypaliła natychmiast, chcąc pozbyć się problemu, chcąc ruszyć naprzód, dowiedzieć się prawdy, która teraz leżała za kolejną przysługą, kolejną podróżą międzygwiezdną.
- Eee... wiesz, zajebista propozycja, ale no, jakoś mi się nie widzi... W ogóle, odlatujemy? Coście tam robili? Dlaczego mam zostać?
- To skomplikowane - odpowiedziała SI lakonicznie. - Musisz zostać.
- Aha. No to wiesz, nie zostanę.
- Potrzebujemy kogoś do obrony stacji pod naszą nieobecność, wrócimy zaraz, to tylko jeden, krótki kurs i...
- Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto potrafi się bronić? - mruknął Isaac, butnie, ale w jego głosie brzmiał strach przed perspektywą zostania na Hebe. - Jakoś potrafię sobie wyobrazić, że zostawiacie mnie tam samego na następne lata, żebym został jakimś zdziczałym starym hakerem.
Kavinsky mruknął pod nosem coś niezadowolonego.
- A Raik? Myślisz, że się zgodzi? - z prośbą powróciła do tematu, ignorując jego uwagę. Przeniesienie uwagi z hakera na kroganina od razu wprawiło go w ulgę.
- A proszę bardzo. Jesteśmy przy śluzie? Już go wygonię.
Etsy uśmiechnęła się do Kavinsky'ego, który nie wyglądał na przekonanego tym pomysłem.
- Krogański najemnik powinien skutecznie zatrzymać piratów przed naszym powrotem, jeśli zaatakują.
Viktor poruszył się niespokojnie w krześle. Z jakiegoś powodu, także ta wizja nie wprawiała go w zachwyt.
- Nie przepadam za kroganami. Wolę zostać sam - mruknął z przekąsem, krzyżując ręce na klatce piersiowej, ale tym razem, Etsy się nie ugięła.
- W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, Raik przespał szesnaście, a w pozostałe czytał prasę. Mi też zależy na tym, żebyś przeżył do naszego powrotu. Już tutaj idzie.
Kavinsky mógł burknąć pod nosem coś z niezadowoleniem, ale SI już postanowiła.
- Czy możemy lecieć? - spytała turianina, obracając się w hologramie w jego stronę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 23:46

- Pewnie tak, ale może zna kogoś jeszcze innego, kogoś kto może je posiadać. Skądś musi czerpać swoje części. Dziękuję - zgodził się z Etsy pod adresem ojca Mayi. Nie nastawiał się zbytnio na rezultaty w tej kwestii, ale dobrze było mieć alternatywę w tylnej kieszeni na wypadek, gdyby pozostałe dwie nie wypaliły. Nawet jeżeli ta alternatywa oznaczałaby powrót do Cordovy i ponowne spojrzenie w twarz obojgu Volyovym, nawet jeżeli krótkie.
Podniósł się ze stołka lekarskiego, na krawędzi którego przysiadł w międzyczasie, prostując niemal w odwrotnym, lustrzanym odbiciu do Kavińskiego, który usiadł ciężko na swoim siedzisku. Jego własny umysł odsunął na razie informacje, które przed chwilą zasłyszeli, skupiając się na nowym zadaniu - i niemal rzucając się na nie z radością, jak na łakomy kąsek będący pożywką dla wygłodniałej zwierzyny. Skupienie się na prostym celu, na zmierzeniu się z mało skomplikowanym problemem było łatwe: znaleźć handlarza, znaleźć części, zyskać odpowiedzi. Nawet jeżeli nigdy nie sprowadzało się tylko do tych punktów, to już samo ich istnienie stawiało przed nimi ścieżkę, którą mogli podążać.
- Co mówiłem o niecierpliwości i pośpiechu, Ets? - odezwał się jednak z cichym westchnięciem, gdy usłyszał wymianę zdań między hakerem, a SI. Pomimo swojego pytania, na jego ustach pojawił się cień niekontrolowanego uśmiechu. Rozumiał potrzebę Etsy, to znajome mruczenie komara, które ponaglało go i pchało do przodu, szepcząc że odpowiedzi są tuż tuż - i ten sam zastrzyk frustracji, gdy za krawędzią szczytu okazywało się, że to nie wierzchołek góry, a dopiero jedna z jej skalnych półek.
Otworzył usta, żeby powiedzieć coś jeszcze, ale uwaga chłopaka odnośnie zdziczałych starych hakerów sprawiła, że zamknął je niemal od razu, wydając z siebie tylko ciche parsknięcie, tak abstrakcyjne w ich obecnej sytuacji oraz tym co przed chwilą usłyszeli.
- Raik to najbardziej cywilizowany kroganin jakiego spotkałem. I najlepszy ochroniarz, skoro udało się mu utrzymać Isaaca przez tyle lat życia - powiedział zamiast tego, kierując łagodnie słowa w stronę Kavińskiego. Podejrzewał, że nawet gdyby stacja została zaatakowana przez piratów, to Ugarr z przyjemnością dałby ujście swojej nudzie, ale mimo to miał nadzieję, że to się nie stanie. Jego spojrzenie spoważniało o kilka tonów; piraci czy nie, zarówno Hebe jak i stary naukowiec byli dla nich ważni. Tak samo jak i krogański watażka, który był przyjacielem marudnego hakera, chociaż póki co próbował z uporem głupiego odsuwać od siebie tą myśl. Rozumiał niepokój Kavinskiego, chociaż z zupełnie innej perspektywy, bo sam odczuwał cień podobnego.
Odpowiedzi lubiły czasem prześlizgiwać się przez ich palce, gdy tylko odwrócili na chwilę wzrok lub zwlekali zbyt długo. Zostawienie Hebe za plecami sprawiało, że to samo znajome uczucie łaskotało go nieprzyjemnie po płytkach na karku - irracjonalne i nieugięte.
- Możemy - zgodził się po chwili, przenosząc wzrok na Etsy. - Mgławica Półksiężyca jest bliżej, więc tam zaczniemy - dodał, po czym spojrzał w stronę Viktora i po krótkim wahaniu stuknął własny komunikator, przesyłając mu swoje dane o ile odnalazł gdzieś w okolicy jego omni-narzędzie.
- To na wszelki wypadek.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

23 lut 2022, o 23:57

Viyo połączył się z omni-kluczem Kavinsky'ego, gdy i on podzielił się z nim swoim identyfikatorem. Od teraz zawsze, gdy znajdą się w zasięgu boi komunikacyjnych, będą mogli się ze sobą porozumieć - przywilej, z którym nie podzielił się z Etsy, a przynajmniej nie bezpośrednio. Musiał widzieć, że korzystała z narzędzi Viyo tak, jak z własnych, mimo tego nie zgadzał się wejść na statek, który kontrolowała, ani dopuścić ją do systemów stacji. Nieważne jakie podejście do tego wszystkiego miał turianin, Kavinsky miał swoje zdanie, swoją opinię i te pozostawały nieugięte.
- Wspaniale, oczywiście - mruknął bez większego przekonania, wstając z miejsca z pomocą swojej laski. Skierował się w stronę wyjścia, w którym stanął, czekając, aż przejdzie przez nie Viyo. - Nie posiadamy bardziej... humanitarnego wyjścia. Wszystko jest zablokowane, na wszelki wypadek. Twój kroganin będzie musiał się przecisnąć przez...
Drzwi, którymi ostatnio do korytarza wszedł Viyo, zagrzmiały uderzeniami pięści w metal. Kavinsky podskoczył w miejscu, chwytając się za klatkę piersiową i poczekał, aż Vexarius otworzy je od zewnątrz. Raik, choć bardzo by chciał, nie próbował ich hakować, ani wyważać, bo spodziewał się, że będą otwarte.
- Ale elegancko - sapnął kroganin, taszcząc się w ekspresowym tempie na zewnątrz. Kavinsky pozostał pięć metrów dalej, przy rogi, obserwując go nieufnie, gdy ten rozglądał się po pomieszczeniu. - Jak ktoś nas zaatakuje, po prostu siądę w tym zasranym korytarzu technicznym i żaden pyjak się nie przeciśnie - dodał sfrustrowany, łapiąc oddech. Pod pachą miał hełm, a w ręce kilka datapadów.
- Ufacie tej... bestii? - spytał z przestrachem Viktor, przyglądając się z czystym przerażeniem Raikowi, który parsknął śmiechem.
- No, kurwa, milutko. Pokażesz mesę, doktorku, czy mam cię tam zanieść? - spytał, ruszając do środka, nie zadając żadnych pytań, ot, idąc przed siebie jak gdyby nigdy nic. Kavinsky cofnął się i praktycznie zaczął gnać, kuśtykając, w swoją stronę, bojąc się rosłego kroganina na swojej drodze.
Po kilku sekundach pozostał po nich tylko odgłos kroków, zmierzający wgłąb Hebe.
- Lojalność Raika nigdy nie przestanie mnie zadziwiać - odezwała się Etsy, gdy turianin z powrotem wciskał się w mało wygodne objęcia korytarzy technicznych. - Nie zadaje żadnych pytań. Nie wydaje się mieć własnych celów ani potrzeb. Żyje, by służyć Skinnerowi. To... niestandardowe.
Arae czekała na nich tam, gdzie ją zostawili. Etsy potrafiła być w kilku miejscach na raz, także, na swój sposób, nigdy nie opuściła statku. Skok, który musiał wykonać przedostając się przez kosmiczną pustkę wydawał się prostszy, gdy celem było miejsce mu znane.
Dom.
Pokład Arae był cichy. Skinner nie odzywał się, gdy weszli do środka, wciąż pracując w hangarze. Wyglądało na to, że zawierzył Etsy swoje bezpieczeństwo, w czym mógł pomóc mu zwyczajny pragmatyzm - póki znajdował się na pokładzie statku Widma, wierzył, ze Widmo, lub jego SI, zapewni okrętowi przetrwanie.
A tym samym jemu.
- Kavinsky jest w błędzie. Musiał być powód. Musimy go znaleźć, musimy upewnić się, że to nigdy się nie powtórzy - odezwała się Etsy, cicho, gdy wszedł do kokpitu. Fregata już obierała kierunek w stronę Przekaźnika Masy, szykując się do opuszczenia systemu. - Ja... Jeśli sprzedawca będzie na Ziemi, chciałabym, żeby Arkadij usunął mój moduł emocjonalny.
Jej prośba brzmiała stanowczo, jak coś, o czym myślała już długo - ale, jednocześnie, niepierwszy raz o tym wspomniała. Od jego aktywowania nie doświadczyła niczego pozytywnego, żadnego okruchu nadziei w tym ponurym świecie.
Jedynie żałobę i zawód.
- Jeśli był aktywny, gdy to się stało, mógł być wadliwy. Może... może zostaw na sobie pancerz - dodała, nerwowo, obawiając się samej siebie.
Obawiając się Echo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

24 lut 2022, o 00:46

Brak standardowej śluzy był... problematyczny i ten fakt dotarł do niego z opóźnieniem. Zupełnie zapomniał w tym wszystkim, że on sam musiał przeskoczyć z Arae na pokład Hebe, a potem przeciskać się przez korytarz techniczny, klnąc na wąskie przejścia oraz ograniczone ruchy. Wszystko było wtedy trudniejsze i bardziej napięte ze względu na nieustanne pulsowanie adrenaliny oraz nieznajomość terenu, ale i tak nie była to zbyt komfortowa droga dla kogoś jego postury. Nawet nie próbował sobie wyobrazić reakcji kroganina, ale z drugiej strony miał przeczucie, że gdyby ten się uparł, to przedarłby się na drugą stronę bez względu na ilość metalu stojącego mu na drodze.
- Rozsądnie - odpowiedział z westchnięciem na uwagę Kavińskiego, ruszając za nim z powrotem na korytarze Hebe. Opuszczając skrzydło medyczne, zostawiali za sobą też ciało Hope i cień ponurego nagrania, które mężczyzna im wyświetlił - nawet jeżeli tylko pozornie. - Jestem pewien, że da sobie radę.
Nie była to pusta nadzieja. Donośne łupnięcie opancerzonej pięści o stal rozniosło się echem po białych, eleganckich korytarzach stacji w tej samej chwili, w której Vex zaczął się zastanawiać czy kroganin przypadkiem nie utknął jednak w wąskim tunelu. Sięgnął do panelu drzwi, a następnie odsunął się na bok, gdy te przesunęły się z sykiem, wpuszczając do środka sfrustrowanego Raika.
- Ciesz się, że ty nie musiałeś przynajmniej robić za tarczę strzelniczą - odrzucił na uwagę wojownika przewracając lekko oczami, pozwalając sobie jednak na cień uśmiechu. Jego własny pancerz był pocięty osmolonymi punktami błyskawic, które będą jedną z pierwszych rzeczy, które będzie musiał zrobić po powrocie na Arae i w drodze przez Przekaźnik. Westchnął krótko i wyminął Raika, po czym zatrzymał się w przejściu i odwrócił z powrotem do obydwu mężczyzn, opierając dłoń o framugę.
- Udam, że zapewni ci bezpieczeństwo - odparł po chwili milczenia, ale szczerze. Odszukał spojrzeniem kroganina i skinął mu głową. - Dziękuję - powiedział tylko, ale w tym samym tonie. Prawda była taka, że Raik nie musiał tego robić. Nic go nie trzymało na jego okręcie, nikt mu nie płacił, nie miał żadnego długu u Viyo. A jednak zgodził się na to bez wahania.
Kiedy upewnił się, że Kavinsky nie zszedł na zawał ze strachu oraz że wojownik ruszył na poszukiwanie mesy, odwrócił się na pięcie i zagłębił z powrotem we wnętrze korytarza technicznego.
- Mnie też - przyznał, gdy przeszedł już kilka kroków i towarzyszył mu teraz tylko głos jego towarzyszki. Wąski tunel był trudny do przejścia, ale schodzenie było łatwiejsze niż wspinanie się i pokonywanie kolejnych kroków. Szczególnie teraz, gdy odłamki pocisku nie ocierały się o kość jego nogi, dodatkowo obciążając jego rany. - Nie tylko ludzie są skomplikowani. Jestem pewien, że chowa się za tym jakaś historia.
Powrót na Arae odbył się bez większych przeszkód, a bliskość znajomych ścian zdjęła część ciężaru z jego barków, sprawiając że odetchnął bezgłośnie. Zdjął hełm, gdy tylko przejście śluzy zamknęło się za jego plecami, po czym ruszył w stronę kokpitu, decydując się na przebranie dopiero, gdy będą już w bezpiecznym objęciu promieni Cherenkova.
Westchnięciu, które wyrwało się z jego ust po nagłych słowach Etsy, było jednak daleko do ulgi.
- Ets - powiedział miękko, przysiadając na krawędzi fotela. Przerzucił jej wizualizację z omni-klucza na tą w kokpicie, opierając dłonie na udach. - Nie wiemy czy Kavinsky ma rację. Powodów mogły być dziesiątki, ale nawet jeżeli przyczyną było twoje ukryte programowanie lub usterka modułu, to nie zamierzam w oparciu o to przekreślić całego swojego zaufania jakie do ciebie mam. I uważam, że ty też nie powinnaś. Strach potrafi motywować, ale potrafi też wyrządzić więcej krzywdy niż to czego się obawiamy.
Zgiął i rozprostował palce w roztargnieniu, doskonale zdając sobie sprawę z emocji, które targały SI. Miał podejrzenie, że ta rozmowa nadejdzie, jak tylko naukowiec zaczął opowiadać swoją historię.
- Możemy poprosić Kavinskiego, żeby go obejrzał jak wrócimy. Nie zabronię ci go usunąć i będę cię wspierał bez względu na to co zdecydujesz, ale chciałbym żebyś nad tym pomyślała - dodał łagodnie. - Emocje są trudne. Skomplikowane, irracjonalne, nagłe. Odłączenie modułu oraz odcięcie ich od siebie jest najprostszą drogą do zdławienia strachu, niepewności oraz bólu, który czujesz, ale w życiu to co ważne z reguły nigdy nie jest łatwe. Rozwijamy się tylko wtedy, gdy stajemy naprzeciw tego, czego się obawiamy, a nie gdy go unikamy. Wiedzieliśmy, że odpowiedzi, które tu znajdziemy, mogą być skomplikowane.
Podniósł wzrok, szukając spojrzenia kobiety.
- Jesteś sobą. Cokolwiek wydarzyło się na Hebe, wierzę że był ku temu powód i że nie znamy całości historii. Może Kavinsky wciąż boi się Echo, ale ja nie będę spał w pancerzu, bo dla mnie ten statek pilotuje nadal Etsy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

24 lut 2022, o 00:58

Mogli kontemplować, czy decyzja SI miała wystarczające podłoże, by mogła ją podjąć. Okres czasu, w którym mogła nacieszyć się modułem emocjonalnym był horrendalnie krótki i wypełniony przykrościami. Nawet Viyo spoglądając w lustro nie widział tej samej osoby, która odwzajemniłaby jego spojrzenie rok temu. Wrzucenie Etsy na ścieżkę rozwoju swojej osobowości w tak gwałtownym, nieprzewidywalnym okresie praktycznie zapewniało jej niestabilność.
Z drugiej strony, czy był tak naprawdę odpowiedni moment, by zacząć odczuwać świat tak, jak robiły to istoty organiczne?
- Mam wrażenie, że wybieramy dogodnie momenty, w których powinniśmy być racjonalni i przymykamy oko wtedy, gdy woła o to sytuacja - odrzekła, choć jej głos brzmiał miękko. Bez oznak strachu lub nerwów, które okazywała przy Kavinskym. - Nawet, jeśli myli się co do moich pobudek, nie myli się co do tego, że doprowadziłam do śmierci wszystkich tych ludzi. To... dowód. Na coś. Chcę, żebyś był bezpieczny.
Cokolwiek nie mówił Viktor na temat swojej relacji z Echo, oboje wiedzieli, jak wyglądała ich relacja. Przeżyli ze sobą wiele, przedarli się przez kilka piekielnych kręgów by dotrzeć do tego miejsca, w którym byli teraz. Mimo tego, SI odczuwała strach. Ten sam, za który odpowiedzialny był jej moduł emocjonalny, którego mogłaby uniknąć - i bardzo by chciała - gdyby tylko jej moduł zostałby wyłączony.
- Masz rację.
Etsy nie wiedziała o sobie zbyt wiele. Jej życie rozpoczęło się od poznania załogi ExoGeni i spoglądania na ich brutalną, i gwałtowną śmierć na powierzchni AZ-99. Kontynuowało, gdy wzięła pod swoje skrzydła dwójkę nieszczęśliwców, których miłość nigdy nie dorosła temu, jak wyglądała w czytanej poezji. Świadoma bardziej lub nie tego, jak wielkie konsekwencje mogły wyniknąć z tego czynu, dała im schronienie, możliwość ucieczki, życia.
Nawet, jeśli to życie miało być krótkie.
Dopiero wtedy spotkała się z Vexariusem. Wtedy ambitnym porucznikiem Hierarchii Przymierza, na swojej drodze ku wyrównania szali sprawiedliwości w galaktyce. Ratując tych, którzy zasługiwali na ratunek, karząc tych, którzy plamili społeczeństwo atramentową czernią. Nawet wtedy, świat wydawał się czarno biały. Byli ci dobrzy, byli ci źli. Dopiero z czasem, wszystko z wolna się pogmatwało, a Viyo przestał przypominać tego, kim był niegdyś - kto z łatwością odpowiedziałby jej na jej pytania i moralne zagadnienia.
Życie było wtedy łatwiejsze. Może wtedy jej moduł emocjonalny pozwoliłby jej wykształcić się w sposób, którego chciała, ku któremu dążyła.
A może, podobnie jak Widmo, na którym wzorowała swoje moralne przekonania, przestałaby dostrzeć jasności i cienie w morzu szarości, w którym dryfowali od miesięcy.
- Wierzę mu. Wydaje się dobrym człowiekiem - odparła nagle. - Poproszę go o wyłączenie modułu, ale dopiero gdy wyzna nam resztę.
Kavinsky nie wydawał się osobą, która chciałaby jej zaszkodzić - w ostatecznych żądaniach, które wystosował przeciwko Widmu, chciał się od niej zdystansować. Wspomnienia nadal sprawiały mu ból, którego nie potrafił obejść, ale ani na chwilę nie wydawał się być żądny zemsty.
- Dziękuję - wyznała po chwili, szczerze, przyglądając się mu swoimi wielkimi oczyma holograficznej aparycji. - Obiecuję, że uprzedzę, nim wysadzę statek.
Uśmiechnęła się lekko, kierując ich w stronę Przekaźnika. Obrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Podróże kosmiczne bywały nużące.
Coś, co niegdyś wydawało się najbardziej ekscytującą przygodą, jakiej turiańskie serce mogło doświadczyć, teraz sprowadzało się do czekania. Do migającego krajobrazu, który, na swój sposób, wyglądał podobnie bez względu na układ, przez który sunęła fregata. Do błękitnej poświaty promieniowania Czerenkowa, ujawniającej wszystko to, co od dawien dawna było martwe, a czego światło wciąż cieszyło oko w świetle widzialnym. Z dala od Hebe, z dala od emocji, które wypełniały ich konwersację z Viktorem Kavinskym, Widmo na krótką chwilę mógł zwyczajnie odpocząć. Rozsiąść się w fotelu w kokpicie, przyjrzeć majestatycznemu pasowi asteroid, pomiędzy które wlatywała właśnie Arae.
Radar sporadycznie połyskiwał wykrytymi przez siebie sygnaturami. Viyo służył wystarczająco długo by wiedzieć, że wszelkie, kosmiczne śmieci, które istoty organiczne podziwiały z zachwytem, nie lubiły się z systemami statków, fałszując wiele odczytów. Niewiele pilotów było w stanie rozróżnić, co sprawiało faktyczne zagrożenie, a co było jedynie odłamkiem wędrującym w ich stronę, który byli w stanie wyminąć, lub zniszczyć z pomocą systemów obronnych. Nie musiał przejmować się połyskiwaniem na ekranie, wiedząc, że Etsy czuwa nad tym, co działo się wokół nich.
Do czasu, gdy jedna z czerwonych kropek na radarze nie zniknęła w czasie mignięcia jego powiek.
Wnętrze kokpitu zalała szkarłatna barwa świateł awaryjnych, gdy fregata, w odruchu tak naturalnym, jak gdyby był organiczny, zmieniła swój status z LOT na WALKA.
- Wykrywam statek ukrywający się w polu asteroid - zakomunikowała Etsy. Podobnie jak reagujący na zagrożenie człowiek, którego działanie wymuszał niepokorny pień mózgu, SI najpierw zareagowała, dopiero później dzieląc się swoją obserwacją z kapitanem. - Blisko. Dwie minuty świetlne. Leci w stronę przekaźnika, ale przetnie nam drogę nim do niego dotrzemy.
Nawet tak zaawansowana kreatura jak Sztuczna Inteligencja była ograniczona technologią okrętu, w którym rezydowała. W polu asteroid, narządy Arae działały wadliwie, nie ukazując pełni obrazu sytuacji. Wiedzieli tylko, że okręt nie był większy od fregaty - głównie przez rozmiar otaczających go odłamków skalnych, który blokowałyby drogę krążownikom.
- Sugeruję zmianę kur.... Pocisk! - inna, czerwona kropka zbliżającego się pocisku mignęła tuż przed ich kadłubem, zmierzając wprost na fregatę. Odnowioną, piękną Arae, smukle prezentującą się na tle gwiazd.
Pierwszy pocisk uderzył w okręt, ale gdyby Viyo nie patrzył na radar, nie zorientowałby się, kiedy to się stało.
Po chwili, zgasły światła.
- Nieuzbrojona torpeda dostarczyła zainfekowane pliki. Nie odnieśliśmy zniszczeń. Komunikacja wewnątrz statku jest zakłócana, nawigacja jest utrudniona, próbuję się z tym uporać. - komunikat SI nie brzmiał już sucho, tak, jak miał w zwyczaju wcześniej. Teraz Etsy nie wydawała się statkiem, a jedną z istot na jego pokładzie, równie zagrożoną. - Vex, jesteśmy atakowani.
Być może gdyby Etsy nie posiadała zainstalowanego modułu emocjonalnego, z łatwością przekazywałaby mu swoje informacje. Zamiast tego słyszał, że jej głos drży od zdenerwowania. Uczucia nadawały jej ludzkiej twarzy.
Ale ludzie popełniali błędy, a Arae sterowana była w pełni przez jedną osobę.
- Zaawansowana technologia jak na piratów. Potrzebuję pomocy Skinnera - wyrzuciła, gdy na radarach z grozą rozbłysła kolejna kropka nadciągającego ku nim pocisku. Był specyficzny - docierając do skały, o którą powinien się rozbić, zmieniał trajektorię, z uporem kierując się prosto na statek.
Przypominał pocisk naprowadzający.
Statek - matka nadal kierował się w ich stronę, ale jego kurs był zachowawczy. Jak gdyby zniszczenie ich statku było priorytetem, od którego zależały następne akcje trzymającego się na dystans przeciwnika.
Komunikacja na Arae była niedostępna. Skinner prawdopodobnie nadal nie wiedział co tak właściwie się dzieje, a ku nim mknął kolejny pocisk. Nie mogli przewidzieć, gdzie uderzy - nie z odpowiednim wyprzedzeniem. Idąc po niego, turianin ryzykował, że trafi prosto w niego.
Lub prosto w hangar, w którym siedział haker.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

24 lut 2022, o 01:56

Zaśmiał się cicho, nie potrafiąc zaprzeczyć jej uwadze. Racjonalność i emocje przeplatały się ze sobą, ale to prawda, że wybierali sobie dogodnie chwile w których powoływali się na jedno, a kiedy na drugie. Można było uznać to za hipokryzję, ale w rzeczywistości nic nigdy nie było czarno-białe, a na czymś musieli opierać swoje autorytety moralne. Nawet jeżeli czasami było to coś tak prostego jak dobro lub bezpieczeństwo bliskiej im osoby lub swoje własne. On sam już wiele miesięcy temu miał wrażenie, że zaczął tracić moralny grunt pod nogami, a teraz pozostało mu tylko mieć nadzieję, że wystarczająco wiele zdążył przekazać Etsy, by dzięki temu teraz oboje utrzymali się na powierzchni.
- Czasami niepełna historia jest gorsza niż jej brak, gdy wyciągamy z niej wnioski. To początek odpowiedzi, a nie dowód - poprawił ją delikatnie, ale skinął głową, dając znać, że rozumie o co chodzi. I że docenia jej troskę, bo sam dążył do tego samego, nawet jeżeli jej własne próby zapewnienia mu bezpieczeństwa były bardziej widoczne z naturalnych względów.
Westchnął cicho i odłożył hełm na fotel obok, przesuwając wzrok na wizualizację przestrzeni kosmicznej. Arae oderwała się od Hebe w trakcie rozmowy i stacja zaczęła powoli maleć na tle umierającej Solveig.
- Ja też. Dobrym, ale zranionym - powiedział po chwili ciszy, gdy wspomniała Kavinskiego. Obracał przez chwilę w głowie rozmowę, którą odbyli zaledwie przed chwilą oraz wszystkie wydarzenia, które miały miejsce odkąd przekroczyli próg Hebe, ale w końcu odsunął je na bok z westchnięciem. - Dobrze. To mi wystarczy.
Kiedy Arae odwróciła się tyłem do stacji, wnętrze kokpitu ponownie wypełnił widok gwiazd oraz odległych asteroid. Odpowiedział na żart SI własnym uśmiechem, a potem ruszyli powoli w stronę Przekaźnika. Chociaż na ich drodze czekały asteroidy, a rejon wciąż mógł być pełen piratów, to tym razem jego myśli jednak były zajęte czymś innym - umysł nie chciał tak łatwo porzucić nowo otrzymanych informacji, przerabiając je w głowie raz za razem i chociaż zielone tęczówki przesuwały się po powierzchni radaru, to niemal nie zwracały uwagi na wyświetlane na nim dane.
Dlatego potrzebował kilku sekund dłużej, by zorientować się, że kształt którego zniknięcia oczekiwał, wcale nie zniknął. A potem, nim jego mózg zdążył na dobre przetworzyć to co widzi, wnętrze kokpitu wypełniło się szkarłatem.
- Piraci? Teraz?! - zapytał odruchowo, prostując się gwałtownie i skupiając cała swoją uwagę na rzeczywistości. Jego żyły momentalnie wypełniły się adrenaliną, która wcześniej zaczęła opadać, nie spodziewając się kłopotów.
Moment ataku mógł być przypadkowy, ale piraci mieli przecież kilkadziesiąt minut, by ich zaatakować, gdy wisieli obok stacji. Wyglądało jednak na to, że czekali... tylko na co? Aż uporają się z ochroną Hebe i wyciągną z niej coś wartościowego, odwalając za nich robotę?
Uderzenie torpedy i nagłe zgaśnięcie świateł sprawiło, że chłód wypełnił jego żyły, wyrzucając z głowy wszelkie rozważania. Mieli teraz większe problemy.
- Może próbują nas unieruchomić, żeby przejąć potencjalny łup. Pokażemy im, że Arae ma nowe zabawki, wytrzymamy kilka uderzeń - przypomniał jej łagodnie, siląc się na spokój pomimo gonitwy własnych myśli, odruchowo próbując ją uspokoić - nie jako SI pilotującą okręt, ale własną towarzyszkę i drugiego załoganta. - Damy sobie radę.
Jego wzrok odnalazł drugi punkt pulsujący na ekranie, migający w rytm jego własnego serca. Jeszcze nim zorientował się na dobre co robi, chwycił swój hełm i wsunął go na głowę. Zbliżający się pocisk mógł być wszystkim - kolejną torpedą dysrupcyjną, sterowaną rakietą, pojazdem desantowym. Nie było jednak czasu by rozważać każdą z tych możliwości.
- Znajdę go! - rzucił, podrywając się z miejsca. Wiedział, że SI nie potrzebuje zachęty ani jego rozkazów i robi wszystko co w jej mocy, żeby utrzymać ich przy życiu - a nawet więcej. W sytuacjach takich jak ta, oddawał jej stery z pełnym zaufaniem, bo czy emocje, czy nie, to ona miała większą świadomość ich możliwości. Pozbycie się wirusa infekującego ich pliki było priorytetem jednak bez względu na sytuację. Szczególnie takiego, który potrafił zagrozić SI przyzwyczajonej do takich ataków elektronicznych, co już samo w sobie zaczęło kreować w jego sercu bardzo ciemne, niebezpieczne podejrzenie.
Białe, czyste korytarze Arae po raz pierwszy były zalane szkarłatem świateł alarmowych, sprawiając że w pierwszej chwili niemal nie poznał jej wnętrza. Potrzebował jednak jednego uderzenia serca, by otrząsnąć się z nowego, niepokojącego wrażenia i ruszyć biegiem w stronę hangaru.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”