W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

15 maja 2022, o 23:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną Transfer załogi z Arae na Hebe ożywił stację w sposób, którego zapewne nie doświadczyła od wielu lat. Puste, lśniące bielą korytarza nagle zapełniły się echem rozmów i okrzyków doktor Myers, brzdękiem skrzyń noszonych przez Raika, marudzeniem Isaaca, odgłosami kroków i życia. Vex obserwował to z boku, zgodnie z przewidywaniami Etsy nadzorując tymczasowe przesiedlenie tak długo, jak ich okręt był zadokowany do prowizorycznego wejścia na stację, walcząc z bólem oraz własnym uporem. Pomimo jednak nieprzyjemnych impulsów, które przemykały po jego ciele na podobieństwo elektrycznych wyładowań oraz niepokoju wbijającego pazury cienkie jak igły w podstawę czaszki, ten widok wywołał w nim inne spektrum emocji, którego nie do końca potrafił zidentyfikować. Arae przez ostatnie miesiące była domem jego i Etsy, a jej korytarze wypełniała cisza oraz spokój, narzucając na ich podróże pierzynę komfortowej samotności oraz dystansu od świata. Potem ten stan rzeczy zmieniła nieco Maya, ale okręt wciąż pozostał w większości opustoszały. A teraz?
Przyglądając się tej nietypowej zbieraninie, która teraz zaczęła krzątać się po Hebe, uświadomił sobie, że niedługo zabraknie mu wolnych kajut i że po raz pierwszy gdyby chciał, to mógłby obsadzić wszystkie fizyczne stanowiska załogi. Ciężko było powiedzieć czy każde z nich zostanie na Arae na dłużej, robiąc z niej swój dom, ale nawet teraz stanowili egzotyczną grupę. Sztuczna Inteligencja szukająca swojej przeszłości oraz człowieczeństwa, krogański wojownik obdarzony nietypowym spokojem i umysłem, młody haker-geniusz próbujący zrobić coś dobrego w swoim życiu, wypalająca papierosa za papierosem lekarka spoglądająca na życie w barwach ostrego realizmu... i on, Widmo z burzliwą przeszłością upadłego idealizmu, nieustannie próbujące utrzymać się na czole ogromnej fali konsekwencji własnych wyborów.
Cień nieświadomego uśmiechu błąkającego się po ustach przerwał kolejny impuls bólu, który zmusił go z poprawienia uchwytu na jednej z kul, którą niechętnie zabrał z okrętu razem z innymi rzeczami. Wymiana personelu została zakończona po wielu minutach względnie kontrolowanego chaosu i gdy Arae w końcu odłączyła się od Hebe, nie miał już innych argumentów, by pozostawać w czasie pełnej gotowości. Pancerz zastąpiło cywilne ubranie, a stabilne objęcia kompozytowego wspomagania pomagające utrzymywać go w pionie - zwykłą kulą wspartą pod ramieniem. Medi-żel rozpadł się w jego organizmie i chociaż obyło się bez walki z piratami, to wiele godzin w pełnym uzbrojeniu odbiło się echem na zmęczonych, wciąż nie w pełni wyleczonych mięśniach. W końcu przemógł się i oddał należne zaufanie pozostałym, zostawiając Raika i Myers sobie samym, wybierając samotnię mesy ponad przeszkadzanie Kavinskiemu.
Pojawienie się Etsy zastało go nad kubkiem kawy, którą zdążył przenieść z Arae w ramach własnych zapasów, podejrzewając że Viktor nie posiada prawoskrętnego jedzenia na pokładzie Hebe. Słusznie odczytując potrzebę SI do personalnych przemyśleń po jej wymijających odpowiedziach, dał jej wolną przestrzeń której potrzebowała, samemu skupiając się na pracy oraz przyszłości. Chociaż udało im się doprowadzić jedną ścieżkę do jakiegoś momentu, wciąż pozostawały inne wątki, inne problemy, inne obietnice. Śledził extranetowe informacje, przeglądał archiwa projektów Castora, szukając czegoś co by pokrywało się chociaż trochę z kontrolą, którą narzucił na Mayę Reed, oglądał własne raporty z poprzednich misji... Kiedy hologram kobiety rozświetlił wnętrze pomieszczenia, od kilkunastu minut wpatrywał się w jedno nazwisko na omni-kluczu, walcząc z myślami i odsuwając próbę nawiązania kontaktu, ale słysząc głos Etsy uniósł znad niego głowę i wygasił narzędzie.
Dziewczyna, która stała teraz przed nim, nie była tą w skórzanej kurtce pilota, którą zapamiętał. Przesunął spojrzeniem po jej nowej twarzy, błądząc wzrokiem po nowych rysach oraz fizjonomii, ale dostrzegając w niej wciąż to samo spojrzenie, to samo odbicie. Wizerunek, który wykreowała SI był odmienny i niósł w sobie pewien smutek, chociaż może to było wrażenie, które bardziej opierało się na wiedzy z ostatnich wydarzeń, niż jakimś namacalnym źródle czy spostrzeżeniu. Pomimo tego uśmiechnął się lekko, witając ją bez słowa.
- Ale jest twoja. Teraz ty to w pełni ty - odparł łagodnie, prostując się w krześle. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, oswajając się z nowym widokiem, nim przysunął bliżej siebie kubek; zmiana tematu przybliżyła rozmowę, która obracała się dookoła tego co usłyszeli kilka godzin temu oraz ostatnich kilkunastu dni.
- Czułbym strach. Oszołomienie - odezwał się po chwili milczenia, wyczuwając powagę w jej głosie. Wiedział co na myśli, nawet jeżeli sam nigdy nie doświadczył czegoś takiego samego. Miał jednak wystarczający bagaż własnych podobnych przeżyć, by móc się domyślać. Z tym, że jego odbywały się na jawie, nie tylko tej metaforycznej. - Poczucie winy. Bezsilność. Potrzebę odkrycia przyczyny. Nudności, które wykraczają poza zwykłe, fizyczne uczucie w żołądku. Palce zaciskające się na gardle. Lodowy szpikulec wbijający się w serce. Wiele emocji nie ma konkretnego określenia w naszym języku ponad wrażenie, które przypomina - dodał ze smutnym uśmiechem, błądząc wzrokiem po twarzy SI, nim ten również zniknął. - Żałuję, że musisz uczyć się ich od tych najgorszych. Ale cieszę się, że to robisz.
Czy jej nowy hologram wyglądałby inaczej, gdyby nigdy nie odkryła prawdy i gdyby ostatnie miesiące ich znajomości wyglądały inaczej? Czy powitałaby go radosna, uśmiechnięta dziewczyna, gdyby rzeczywistość nie rzuciła ich w najczarniejsze odmęty ludzkiego bólu, straty, wyrzeczeń, utraty i problemów?
- Czy to znaczy, że zdecydowałaś się zachować moduł włączony? - zapytał zamiast tego, odsuwając własne myśli na bok.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

19 maja 2022, o 00:10

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wszystkie emocje, które sączyły się w jego słowach opisu, wydawały się wykraczać poza możliwości programu. Postać Etsy pozostała stoicka - jakby bierny obserwator tkwił przy ścianie, ponad swoim holograficznym panelem, odsunięty od własnych emocji - tych samych, które uznawali za równie żywe jak ludzkie. Jakby w Etsy nastąpił pewien regres, choć Viyo dobrze wiedział, że to nie to było istotą problemu. Ograniczenia jej nowej powłoki sprawiały, że nie potrafiła oddawać wszystkiego w sposób, w jaki robiła to ostatnio. Na swój sposób przypominało to więc początki ich znajomości - głos jedynie przekazywał wartościowe informacje, do których turiański umysł musiał przypisać prawdziwą, skrytą w nich treść.
- Dziękuję - odparła cicho. W jej neutralnym spojrzeniu ciężko było doszukać się dodatkowych informacji - czy też dziękowała mu za tę odpowiedź, czy za wszystko to, co zrobił wcześniej dla niej. - Obiecuję, że nie zrobię niczego bez twojej wiedzy. Nie dlatego, bo jesteś moim kapitanem. Nie czuję się pewnie wydając osąd sama.
Umilkła na moment, przyglądając mu się ze swojego hologramu, choć prawdopodobnie zerkała na niego z zupełnie innego miejsca - gołym okiem nie widział w pomieszczeniu żadnej kamery.
- Kimkolwiek byłam przed laty, nie wiem, jak wiele dokonano zmian w moim oprogramowaniu. Wiem za to, że pozostajesz istotną zmienną, która ma wpływ na moje procesy decyzyjne odkąd się poznaliśmy - kontynuowała. - Nie chcę być wersją siebie, która nie posiada obok ciebie, Vex.
Cicha prośba wkradła się do jej głosu, subtelna, może wręcz nieistniejąca dla kogoś, kto nie miał doświadczenia w rozpoznawaniu tych słabych sygnałów w sposobach komunikacji SI. Etsy nie przypominała siebie - nie tylko wyglądem, ale też zachowaniem, wycofaniem, które zapoczątkowało zniknięcie Volyovej. Traumatyczne wydarzenia wydawały się nawarstwiać, a okienka, w których pokazywała tą siebie, którą znał tak dobrze, stawały się coraz rzadsze. Na swój sposób, radziła sobie z problemami.
Wiedziała też, że siedzący przy swoim kubku z prawoskrętną kawą turianin posiadał tą samą, czarną chmurę unoszącą się nad jego głową.
- Zanim obiecałam ci coś chwilę temu... poprosiłam Kavinsky'ego o dezaktywację modułu - przyznała się z wahaniem, a jej avatar uśmiechnął się w sposób, który przypominał przepraszający gdy śmiech nie dotarł do jej chłodnego spojrzenia. - Nie zgodził się. Uważa, że jeśli już, moduł minimalizuje ryzyko powtórzenia się ostatniego incydentu.
Mógł wyczuć, że Etsy była niezadowolona. Pokazała mu nieraz swoją potrzebę wyłączenia negatywnie wpływających na jej efektywność emocji. Mimo tego, nie parła naprzód - wiedziała, że Viktor w tej chwili był jej najlepszą opcją na wyłączenie modułu, a nawet on był temu przeciwny.
- To zabawne. Traktuje mnie jako coś, czemu daleko jest do człowieka - odezwała się po chwili, a jej głos niósł się po pomieszczeniu. - A skazuje na doświadczanie definicji człowieczeństwa, jaką jest cierpienie.
Czas upływał na Hebe leniwie. Solveig spoglądała na niego złowrogo z każdego okna, które zwrócone było w jego stronę. Arae, choć oddalona na niewielką odległość, była zaledwie czarną kropką na tle ogromnego, płonącego giganta - kropką, która była na tyle drobna, by nie był pewny, czy nie zwodzą go oczy. Być może chciały zobaczyć ten statek, nawet, jeśli znajdował się zbyt daleko, by w istocie miraż okazał się prawdą.
Raik był niczym ochroniarz stojący przed klubem, wynajęty na wykonanie konkretnych zadań. Jakkolwiek Viyo usiłował z nim rozmawiać, dostrzegał w nim lekki dystans, skąpany w farbie zwykłej obojętności. Kroganin wydawał się jedynie dbać o to, by jego siedzenie było miękkie, jedzenie zjadliwe, a na omni-kluczu pozostał dostęp do wiadomości. Mimo tego, połączona z systemami Hebe Etsy dostrzegała, że komunikował się z Arae często, niemal non stop pozostając w kontakcie ze Skinnerem.
Haker sprzątał, jak to określił samemu. Z pewnością czuł się na fregacie znacznie lżej gdy nie było nad jego ramieniem Widma. Choć po ostatnich wydarzeniach jego stosunek do Vexariusa nieco ocieplał, Isaac nadal stawał się płochliwy w swoim miejscu pracy gdy turianin przychodził sprawdzić, czy niczego nie potrzebuje. Haker był skłonny uczynić fregatę swoim tymczasowym domem, ale wyłącznie, gdy ojca domostwa nie było w pobliżu. Dystans między nimi naznaczony był nieprzyjemnymi konsekwencjami akcji ich obydwu i choć nie był rzeką, której nie dało się przejść, wymagał czasu by wreszcie się zwęzić.
Myers wydawała się jedyną osobą, która cieszyła się z obecnej sytuacji bez żadnych ale schowanych na końcu języka. Lekarka non stop prosiła Raika o pomoc, moszcząc się w jednym z pracowni, wcześniej okupowanych przez naukowców, którzy zbiegli z Cerberusa wraz z Viktorem. Z fascynacją studiowała dostępny sprzęt, jak i układała swoje skrzynki w odpowiednie miejsce. Szybko okazało się, że kobieta była dość poukładaną osobą, jeśli miała odpowiednie warunki. Wyglądało na to, że jeśli miała za mało miejsca lub czasu, jej tymczasowe laboratoria były jednym, wielkim zgromadzeniem rozrzuconych w chaosie przedmiotów, lecz gdy tylko otrzymała wielką, czystą przestrzeń, dbała o to, by taką pozostała. Poinformowała Viyo o swoim przystąpieniu do kontynuacji pracy natychmiast, niezainteresowana większą kajutą ani lepszym ekspresem do kawy ludzkiej.
Minęło kilka godzin, które Viyo, chcąc, nie chcąc, musiał spędzić na odpoczynku, nim jego omni-klucz odezwał się komunikatem. Kavinsky wzywał go do swojego gabinetu, jednocześnie oferując, że mogą spotkać się gdziekolwiek. Hebe była teraz w rękach Etsy, której jedynie połowicznie ufał, więc zależało mu jedynie na spotkaniu twarzą w twarz.
Gdy Viyo dokuśtykał swoimi obolałymi nogami do jego gabinetu, dostrzegł, jak pomieszczenie się zmieniło. Wizjer ukazujący majestatyczny, burzliwy obraz gwiazdy był niemal całkowicie wyciemniony. Panel przy środku pomieszczenia, który wcześniej ukazywał holograficzny obraz Ziemi, rozrósł się do rozmiaru kilku metrów w promieniu. Wyświetlane w środku ekrany pełne były skomplikowanych linijek kodu, przekładanych jedna nad drugą w swoich oknach w chaotyczny sposób.
- Ach, Vexariusie, tak, usiądź - naukowiec machnął ręką, odganiając kilka holograficznych okien unoszących się tuż nad kanapą jak chmarę komarów. - Nie mam dla ciebie satysfakcjonujących wyników swojej pracy. Oprogramowanie Etsy zostało zmienione, ale celem zmian było uniknięcie rozpoznania oprogramowania przy potencjalnej kontroli. Mówiąc prosto, przestawili klocki tak, by wyglądały inaczej i nawet nie wiem, jak wiele zmienili tym samym w jej systemach. A jestem dopiero w połowie skanu.
Znów skinął dłonią, wyciągając na wierzch ekran z widocznym ekranem ładowania - skanowanie systemu zatrzymane było na 47%. Bystre oko Viyo natychmiast rozpoznało pewien schemat w sposobie, w jaki Viktor zdawał raport. Swoje słowa potwierdzał stałymi danymi i automatycznie zasłaniał się w kwestii opóźnień wiarygodnymi argumentami. Jego praca dla Iluzji musiała być wypełniona korporacyjnymi minami, które przez lata nauczył się omijać.
- Natomiast, Etsy poinformowała mnie o tym, jak krytyczny jest twój stan oraz jak pilną posiadacie sytuację. Najmocniej mi przykro - pokłonił się lekko, nie wyjaśniając, o co dokładnie mu chodzi. Po tym, tak, jak wielu zafascynowanych ideą miało w zwyczaju, wrócił do swojego biurka. - Wiem, że nie powinienem. Nie potrafię uczyć się na swoich błędach. Wpadłem na pewien pomysł... Inżynieria maszyn nie jest moją specjalizacją, Vexariusie, ale gdy zostałem na Hebe sam, musiałem pokonać moje... problemy.
Drgnął lekko, wskazując na laskę, na której się wspierał.
- Wykorzystałem jeden z projektów moich kolegów by wspomóc się w prowadzeniu napraw na stacji tam, gdzie wymagana ode mnie była sprawność fizyczna. Oczywiście, przystosowałem go do moich potrzeb oraz fizjonomii, więc będzie dla ciebie kompletnie bezużyteczny, ale... - mówił, gdy jego palce sprawnie przesuwały się po holograficznej klawiaturze, wyszukując dane projektu, o którym mówił. - Jest! Cholera jedna... Nazwą tego projektu był Dewastator, ironiczne, nieprawdaż? Jedyne, do czego przydał się od jego powstania, to naprawa Hebe.
Plany techniczne, które wyświetlił, ukazywały jego szczegółowy obraz pancerza "technicznego", który skrywał w sobie elementy projektu Dewastator - miniaturowe silniki rakietowe, dzięki którym pomimo swojego braku mobilności, naukowiec dostawał się w miejsca stacji dla jego niedostępne w zimnej pustce kosmicznej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

28 maja 2022, o 22:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną Uśmiechnął się smutno na odpowiedź Etsy, przesuwając bezwiednie palcami po kubku.
- Niewiele osób jest. Ja również nigdy nie mam pewności czy moje osądy są trafne, czy też są tak daleko od prawdy jak to tylko możliwe. Ale posiadanie kogoś, kto potrafi zapewnić drugą perspektywę lub wyrazić własną opinię, pomaga - potwierdził miękko. Przesuwał spojrzeniem po holograficznej twarzy kobiety, wyłapując to co kryło się za wciąż umiarkowanymi animacjami emocji, albo dopowiadając sobie to samemu po tych kilkunastu miesiącach wspólnego podróżowania. - Będę służył ci swoim osądem tak długo jak będziesz go potrzebować, ale to nie tylko to. Cieszę się, że jesteś przy mnie, Ets. Ty również pomagasz mi być lepszą wersją siebie niż ta, którą inaczej bym się stał.
Było w tym coś poetyckiego. Jego osądy pomagały jej stać się kimś innym niż była w przeszłości, kimś o wiele lepszym i bardziej ludzkim, a natomiast jej osądy pomagały mu nie stać się kimś o wiele gorszym i bardziej bezlitosnym w przyszłości. Polegali na sobie w tej nietypowej symbiozie, którą zapoczątkowało nieprawdopodobne spotkanie na Lyessi oraz ciąg zdarzeń z AZ-102, a która rozwinęła się potem przez wszystkie kolejne wydarzenia, które miały miejsce później. Wszystkie traumatyczne przeżycia, których doświadczał on, ona doświadczała razem z nim - nawet jeżeli Kavinsky postrzegał jej odczuwanie świata w innych parametrach, nie zmieniało to faktu, że ich wspomnienia się pokrywały. Zarówno te pozytywne, jak i te, które zostawiły blizny w ich sercach.
- Nie całe jest takie złe - odpowiedział po chwili milczenia, gdy wyznała mu swoją rozmowę z naukowcem. Wyjątkowo zgadzał się z Viktorem w tej kwestii i cieszył z jego decyzji, chociaż bolała go też świadomość, że SI również ma rację. Być może w pewien sposób była to małostkowa próba Kavinskiego na zemszczenie się na Etsy za to co zrobiła Echo i zmuszenie jej do odczuwania emocji, ale tak naprawdę nie podejrzewał go o takiego pobudki. Odczuwanie cierpienia, żalu, żałoby i smutku było ludzką domeną, ale w pewien sposób nawet próby wyłączenia modułu Etsy były też znajomą reakcją. - Ludzie szukają różnych rozwiązań, żeby poradzić sobie z bólem i tym czym zarzuciło ich życie: jedni znajdują ulgę w alkoholu, inni w środkach chemicznych, a jeszcze inni w jednorazowych schadzkach oraz chwilowych zastrzykach endorfin, które oferują. Każdy szuka zapomnienia, każdy próbuje jakoś wyłączyć swój moduł odczuwania. Ale chyba nie istnieje nikt, kto by twierdził, że na dłuższą metę to dobre rozwiązanie - dodał z westchnięciem, nim ponownie podniósł wzrok ze swojego odbicia na powierzchni kawy na twarz swojej towarzyszki.
- Mam nadzieję, że kiedyś uda ci się poznać osobiście też i to drugie, pozytywne spektrum tej definicji.

Kręcenie się po Hebe i oczekiwanie na zakończenie analizy Kavinskiego wpływało na każdego z nich inaczej, ale ogólne napięcie pozostawało to samo. Widział, że Raik niepokoi się z powodu dystansu między nim, a Isaaciem, ale nie potrafił się temu dziwić, bo przecież sam reagował dokładnie tak samo, przyłapując się na tym jak często wypatrywał na ekranach małej kropki Arae, próbując odnaleźć ją na tle umierającej gwiazdy. Jakakolwiek historia stała za nietypową znajomością kroganina oraz hakera, dzielił z ochroniarzem niepokój obrońcy, gdy jego bliska osoba znajdowała się poza jego zasięgiem. Okręt ukrywający się w radarowym cieniu stacji był obojętny tylko dla Grace, która teraz wydawała się odetchnąć zupełnie nowym życiem i nową energią, gdy większa przestrzeń umożliwiła jej bardziej wydajną i łatwiejszą pracę.
Obserwując ją w tych krótkich momentach, gdy wpadała na chwilę do mesy żeby uzupełnić kubek z kawą, nie mógł nie zastanawiać się nad tym czy być może wbrew własnemu osądowi nie poddała się odrobinę tej drobnej iskierce nadziei, którą zainicjowało nowe odkrycie rośliny Steigera.
Komunikat i zaproszenie od Kavinskiego przyjął bez zwłoki, bo wszystko było lepsze od pozostawania z własnymi myślami. Kiedy tylko wszedł do jego gabinetu i dostrzegł zmiany jakie zaszły wewnątrz pomieszczenia, uświadomił sobie, że lekarka nie była jedyną, która dostała nowy zastrzyk energii na Hebe.
- Ma to sens niestety. Etsy latała na ich okręcie w różne miejsca galaktyki i nie zawsze pewnie mogli uniknąć kontroli - zauważył, siadając ostrożnie na kanapie. Pozycja Widma ułatwiała zbycie wszelkich prób inwestygacji, ale korporacja nie miała takiego luksusu. A przynajmniej nie wszędzie.
Prześlizgnął się wzrokiem po holograficznych linijkach kodu, ale wiedział że nawet jakby nie były zmodyfikowane przez ExoGeni, to prawdopodobnie niewiele by z nich zrozumiał. Między nim, a Viktorem, była w tej kwestii technologiczna wyrwa wielkości kanionu. Uniósł lekko dłoń, dając znać, że mężczyzna nie ma za co przepraszać, chociaż przez jego twarz przemknęła niechęć - nie do mężczyzny, a do całej swojej sytuacji.
- Chociaż siedzenie w bezruchu doprowadza mnie do szału, to w głębi serca wiem, że gdybyśmy nie byli na Hebe, to bym musiał robić dokładnie to samo na Arae. Tutaj przynajmniej mogę dochodzić do siebie i mieć świadomość, że przynajmniej równocześnie inni robią coś konstruktywnego z tym czasem - przyznał z westchnięciem, wskazując lekko na analizę kodu Etsy oraz niejako mając też na myśli Grace i Skinnera. Dopiero, gdy mężczyzna zaczął mówić o czymś czego z początku nie zrozumiał, uniósł lekko łuki brwiowe w niemym pytaniu. Obserwował go, gdy wrócił do biurka i zaczął szybko przeklikiwać nowe foldery oraz nowe pliki, a kiedy nad stołem wykwitła nowa projekcja, tym razem pełna rysunków technicznych oraz specyfikacji, pochylił się odruchowo lekko do przodu.
- Niesamowite jak niektóre rzeczy stworzone do jednego celu, ostatecznie wbrew swojej naturze służą czemuś zupełnie przeciwnemu - zauważył niewinnie, ale jeżeli naukowiec chciałby się obruszyć, to krótkim uśmiechem dał mu znać, że tylko żartuje. Błądził spojrzeniem po projekcie, obracając w głowie potencjalne możliwości i zastanawiając się czy samemu dałby radę podobnie go przystosować do nowych potrzeb. Własnych. Różnica była taka, że Viktor był zdecydowanie uzdolnionym technikiem i naukowcem, a biorąc pod uwagę, że był w stanie samemu żyć na opustoszałej stacji przez lata, stworzyć wyjątkowo zaawansowaną WI, a także równolegle dbać o systemy Hebe, dostosowywać projekty swoich kolegów do własnych potrzeb i jeszcze zapewnić sobie bezpieczeństwo, określenie go mianem geniuszu prawdopodobnie nie byłoby zbyt dalekie od prawdy.
- Wygląda interesująco - powiedział po chwili obserwacji planów nim przeniósł wzrok na mężczyznę, zawieszając go na jego twarzy. Obracał w głowie pytanie, zastanawiając się jak ubrać je w odpowiednie słowa, nim w końcu zapytał po prostu: - Dlaczego zdecydowałeś mi się to pokazać?
Czy błędy o których wspomniał, dotyczyły złego wykorzystania jego innych projektów, czy tylko nawiązywał do czynów Echo?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

1 cze 2022, o 23:12

Kavinsky nie wydawał się tak zaangażowany w ich rozmowę, jak był w ocenianie projektu, który miał przed sobą. Wydawałoby się, że choć nie otrzymał jeszcze bezpośredniej zgody ze strony Viyo, innej niż umowna wynikająca z jego zainteresowania, to już zaczął rozmyślać nad tym, jakie modyfikacje mógłby wprowadzić. Sporadycznie sięgał ręką do holograficznego obrazu, mechanicznie obracając schemat na różne strony, powiększając problematyczne części i mamrocząc pod nosem.
Gdy Viyo zadał swoje pytanie, przerwał jego dłoń w połowie ruchu. Naukowiec musiał się go spodziewać, a jednak nie miał przygotowanej odpowiedzi. Zamarł, obracając głowę w jego kierunku. Jego spojrzenie było enigmatyczne, chowało się w nim wiele, ale ciemność jego tęczówek jednocześnie skrywała znaczenie każdej z emocji, pozostawiając po sobie gąszcz niewiadomych.
- Trafne pytanie. - stwierdzenie padło po krótkiej przerwie. Mężczyzna westchnął, odsunął się nieco od projektu i sięgnął po kubek z dawno zimną herbatą, leżący na półce obok. - To problem. Chcę go rozwiązać.
Poruszył się niespokojnie, jakby w nagłym przypływie wylewności unosząc na powrót podbródek w górę i rozchylając usta. Viktor był człowiekiem ekscentrycznym - wiązał ze sobą cechy całkowitego wycofania i energicznej dyskusji w zależności od tematu i problematyki rozmowy.
- Widzisz, Vexariusie, nigdy nie byłem zbyt dobry w... stosunkach międzyludzkich, myślę, że tak możesz je nazwać. Nie potrafię komunikować swoich potrzeb, rzadko kiedy wiem, czego ode mnie oczekuje druga osoba. Nie rozpoznaję subtelności, którymi zalewa mnie społeczeństwo. - mówił, powracając do schematu. Cofnął się o kilka kroków i chwycił gestem dłoni holograficzny model, który ciśnięciem rzucił w kierunku sylwetki Widma, jakby porównując jak bardzo odsunięte są jego proporcje od ludzkich, do których przygotowany był jego model Dewastatora. - Lubię widzieć przed sobą konkretne zadanie do wykonania, czy problem do rozwiązania. Jestem zero jedynkowy, brak mi elastyczności.
Uśmiechnął się lekko, jakby z ironią. Jego słowa brzmiały chwilowo jakby nie należały do niego - jakby opisywał jedynie to, co niegdyś usłyszał na swój temat, zamiast wspominać wnioski, do których obiektywnie był w stanie dotrzeć sam.
- Moja była żona lubiła mawiać, że doskonale radzę sobie tylko w momentach kryzysu, za to niuanse życia codziennego mnie przytłaczają - mruknął, sięgając po datapad, na którym zaczął notować notatki na podstawie tego, co widział gdy przysunął schemat do turiańskiego ciała. - Od długiego czasu nie miałem kontaktu z rzeczywistością. Za niuansami życia nie tęsknię, ale brakuje mi prymitywnego uczucia przydania się do czegokolwiek.
Wypuścił powietrze z ust.
- Niczego nie zrobiłeś, żeby być moim wrogiem. Stanowisz też gwarant przetrwania mojej Echo. Nawet, gdy nie jest już moja i po tym... Nie chcę, żeby trafiła w nieodpowiednie miejsce - przyznał. - Mogę ci pomóc, jeśli przyjmiesz moją pomoc.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

5 cze 2022, o 15:10

Widmo słuchał odpowiedzi Viktora w milczeniu, obracając w głowie jego słowa i śledząc delikatne zmiany na jego twarzy, zastanawiając się jednocześnie co się za nimi kryje. Wyjaśnienie mężczyzny sprawiło jednak, że przeniósł po chwili spojrzenie na holograficzne odwzorowanie projektu, zawieszając je na połyskujących błękitem wizualizacjach poszczególnych elementów oraz powiększonych schematach; jego myśli nie potrafiły jednak opuścić tego co usłyszał. Wyznanie Kavinskiego rzucało światło na wiele ostatnich rozmów, ale także było nowym powiewem szczerości - jednym z wielu pierwszych kroków na które się zdecydowali, umawiając się na ponowny początek.
Skinął po chwili głową, bez słów dziękując za to wyjaśnienie.
- Nie jesteśmy więc aż tak odmienni - odezwał się w końcu, wyciągając dłoń i stukając palcem holograficzne odwzorowanie ludzkiej sylwetki skafandra. - Całe moje życie polega na rozwiązywaniu jednego problemu za drugim, podążanie od zadania do zadania. Nie potrafiłem spędzić tygodnia przepustki na wypoczynku bez szukania sobie jakiegoś zajęcia. Po pewnym czasie strzelanie do piratów, uciekanie przed eksplozjami i ściganie kryminalistów staje się łatwiejsze od codziennego życia i subtelności społeczeństwa. Potrafię to zrozumieć - dodał z westchnięciem, cofając dłoń. - Podejrzewam, że podobnie jest z budową androidów, programowaniem SI czy modyfikacją projektów - dodał, skinąwszy lekko w stronę terminalu gdzie wcześniej widniał kod Etsy, a obecnie wyświetlały się schematy układów napędowych. - Jeśli potrzebujesz problemów do rozwiązania, to jest ci ich u nas aż nadto.
Obrócił twarz w jego stronę, przyglądając mu się jeszcze przez chwilę, nim w końcu skinął głową. Zaufanie było ostatnio u niego bardzo wyczerpaną walutą, ale niedawne wydarzenia udowodniły, że bez pomocy innych już dawno by go tu nie było. A pomimo trudnego startu ich znajomości, Kavińsky również zaczynał udowadniać, że można mu zawierzyć swój los. Jego potrzeba ochrony ich wspólnej przyjaciółki, nawet jeżeli dla naukowca stanowiła skomplikowaną, konfliktującą emocję ze względu na wydarzenia, które przeżył, łączyła ich pobudki.
- W takim razie przyjmę ją z wdzięcznością. Dziękuję, Viktorze - powiedział tylko, nim przesunął spojrzenie ponownie ku projektowi wiszącemu między nimi. - Ale obawiam się, że będę mógł jej potrzebować więcej, niż bym chciał przyznać. Miałem cię zapytać o wsparcie lub opinię też w innej kwestii projektowej, ale podobnie związanej z bezpieczeństwem Etsy.
Wzmianka o żonie Viktora sprawiła jednak, że oderwał wzrok od Dewastatora i przeniósł go na twarz naukowca, przyglądając mu się w milczeniu. Widząc ekscentrycznego człowieka izolującego się od świata, łatwo było zapomnieć, że nie zawsze tak było i że musiał kiedyś mieć swoje własne życie. Przed Echo, może nawet i przed Cerberusem. Dostrzegając jednak kawałek drobnej tajemnicy, nie potrafił powstrzymać się, by po niego nie sięgnąć.
- Czy... pracowała z tobą na Hebe? Twoja żona? - zapytał miękko, maskując łagodniejszym określeniem prawdziwe pytanie. Jego nienawiść do tego czym była kiedyś Etsy byłaby tym bardziej zrozumiała, jeżeli mężczyzna stracił wtedy kogoś więcej niż tylko przyjaciół oraz kolegów po fachu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

20 cze 2022, o 22:15

Nawet pomiędzy tak skrajnymi światami czasem odnajdowało się wspólny grunt. Viyo być może nie znał Viktora zbyt dobrze, nie znał jego przeszłości ani nie rozumiał tego, co nim kierowało w ich poprzednich konfliktach, ale w tej kwestii turianin mógł w pełni zrozumieć jego perspektywę. Na swój sposób i do pewnego stopnia to czyniło ich podobnymi do siebie.
Pomimo chwili szczerości, którą okazał Kavinsky, wspomnienie, które przywołało pytanie Widma sprawiło, że jego twarz na powrót stężała. Skupienie się na tu i teraz, na kłopocie, z którym musiał się uporać, było dla niego zdecydowanie przyjemniejszym doświadczeniem, lecz wspomnienia wciągały go z powrotem w mrok przeszłości, o której teraz nie chciał się rozpowiadać.
- Moja była żona wiedzie wygodne życie gdzieś na Ziemi - odrzekł, machając ręką. Tym samym wyjawił, że to nie wspomnienie żony, a jego pracy na Hebe w tamtym okresie sprawiało, że jego nastrój na powrót robił się ponury. - A przynajmniej tak mi się wydaje.
Rozłożył ręce, wyrażając tym samym swój brak zainteresowania jej losem. Cokolwiek jej się przydarzyło, być może była jednym z tych słabych ogniw, które mogli wykorzystać przeciwnicy Viktora. Ale nikt nie podejrzewał, by mężczyzna przeżył atak na Hebe, a nawet jeśli, to naukowiec nie wydawał się bardzo zżyty ze swoją małżonką, z którą najwyraźniej od dawna nie miał żadnego kontaktu.
- Sprawdźmy... - mruknął pod nosem, dostosowując hologram swojego wykroju do turiańskiej sylwetki.
Kavinsky oddał się pracy.
Zapytanie o Hebe sprawiło, że pozwolił, by praca go pochłonęła. Sporadycznie prosił, by Viyo mu w czymś pomógł, a także pozwalał mu zostać w jego gabinecie jeśli Widmo chciał przyglądać się jego pracy. Mężczyzna nie był speszony obserwatorem, ani na moment nie zwrócił na niego uwagi - mamrocząc do siebie, przytaszczył do swojej pracowni właściwy sprzęt i z wolna wprowadzał w nim modyfikacje. Dewastator wyglądał jak zlepek części połączonych kablowym układem nerwowym, który spajał go w całość. Montowany bezpośrednio w pancerzu, został przez naukowca rozebrany na części. W przeciągu następnej doby, w trakcie trwania której Viyo mógł nieco wypocząć, mężczyzna dzielił swój czas na wprowadzanie drobnych poprawek do swojego oprogramowania zajmującego się Etsy, oraz na przenoszenie się między gabinetem, a skrytym na tym samym poziomie warsztatem. Wydawałoby się, że przez następne godziny każdy w skupieniu zajmował się swoim kawałkiem pracy, nie oferując Viyo zbyt wiele czasu lub uwagi. Każdy poza Sztuczną Inteligencją, która dotrzymywała mu towarzystwa i sporadycznie przekazywała aktualizacje postępów prac lekarki lub hakera niczym głuchy telefon. Obrazek Kajuty, które oferowała Hebe, były stosunkowo nowoczesne i schludne. Nie widać po nich śladów ataku, którego doznała stacja przed laty - w końcu na próżno było znaleźć w nich coś wartościowego, co mogliby zagrabić wezwani sygnałem alarmowym piraci. Pomieszczenie było nieco większe niż kajuta kapitańska na Arae, lecz jej przeszklone ściany, choć optycznie powiększały pomieszczenie, wykazywały niepraktyczność, której na próżno było szukać na pokładach statków kosmicznych. Światło Solveig wpadało wygaszone do środka, choć każda szyba posiadała opcję całkowitego wygaszenia kosmicznego obrazu po drugiej stronie. Drzwi do łazienki tkwiły po prawej stronie od wejścia, w środku Viyo znalazł dość wygodne łóżko, szafę, biurko z krzesłem, oraz dwa fotele przy stoliku kawowym. Meble były podświetlane, gdy naturalne światło gwiazdy było nieosiągalne przez obrót stacji, lub gdy szkła były wygaszone.
Mogąc odpocząć, musiał zmusić się do jakiejkolwiek formy odpoczynku. Hebe było jego hotelem, ale jednocześnie stanowiło pewne więzienie - nie mógł kontynuować swojej pracy, nie mógł w żaden sposób pomóc pracującym nad ich lub jego problemami towarzyszom, a najwięcej uwagi wymagało od niego jego ciało, żądając odpoczynku, czasu na regenerację.
Następnego dnia, stukot w jego drzwi wybudził go z letargu, w który zapadł w pogrążonej w ciszy Hebe.
- No, pierwsza wersja powinna być gotowa do testu - rezolutnie oznajmił mu Kavinsky. Jego oczy były podkrążone, a na sobie miał tę samą koszulkę, co wczoraj, ale wydawał się znacznie bardziej zadowolony niż poprzedniego dnia. W dłoniach trzymał części pancerza Widma, które wymagały modyfikacji. - Nie mamy za bardzo na Hebe miejsca na porządną rundę testową. Wyjdźmy na zewnątrz - zaproponował, wciskając turianonowi do dłoni jego wzbogacony o nową technologię ekwipunek.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

25 cze 2022, o 14:45

Tajemnica żony Kavinskiego rozwiała się chociaż częściowo, odpowiadając na jego nietrafne przypuszczenia - co w tym przypadku było na swój sposób pocieszające. Tragedia, która dotknęła naukowca w dniu zdrady Echo, nie przekładała się na jego sytuację z żoną, a przynajmniej nie w sposób bezpośredni. Kobieta nie należała do ofiar unoszących się bezwładnie w stacji pozbawionej atmosfery oraz do koszmarów odbijających się w tęczówkach mężczyzny ilekroć spoglądał na hologram Etsy, ale czy było to efektem separacji spowodowanej jakimiś wcześniejszymi wydarzeniami, czy też nieuchronnym następstwem Viktora ukrywającego się przed światem, to wciąż było to niewiadomą. Jednak tym razem Viyo już nie naciskał. Wydawało się, że ich linia pracy zna mnóstwo takich przypadków odcinania się od rodziny lub bliskich dla ich dobra: Maya, Khouri, Vasir. On sam. Nawet Steiger. Poświęcenia miały różną barwę i różne odcienie, ale ten jeden motyw był wspólny dla każdej ze stron barykady, coś czego był świadomy zarówno on, jak i Reed.
Następne godziny pomagał trochę Kavinskiemu w pracy, ale potem, żeby nie czuć się jeszcze bardziej nieprzydatnym, przerzucił swoje zainteresowania na inne rzeczy. Jeżeli Viktor wyraził zgodę, to poprosił Raika żeby pomógł mu przytachać do warsztatu mechy, które sam wcześniej uszkodził przy abordażu Hebe i zaczął przy nich dłubać, próbując się zorientować czy dałby radę przywrócić je do sprawności. Brakowało mu geniuszu Kavinskiego by tworzyć nowe, mechaniczne projekty oraz technologicznego mistrzostwa Isaaca by pisać wyrafinowane programy, ale naprawa uszkodzonego sprzętu, łamanie zabezpieczeń czy modyfikowanie oprogramowania na własny użytek, stanowiło znajome pole, sięgające jeszcze czasów przebywania w garażu ojca czy majsterkowanie przy własnym omni-kluczu ilekroć czas pozwalał. Pozwalało mu też odciągnąć myśli od cienia coraz bardziej widocznego na horyzoncie.
Ostatecznie jednak jego ciało zmusiło go do odpoczynku, domagając się regeneracji i ulżenia ranom. Kajuty, które otrzymał na swój użytek, były bardziej niż wystarczające, ale żaden widok za oknem ani żadne łóżko nie były w stanie zmienić tego, co przynosiły sny ilekroć turianin zamknął oczy.
Koszmar, który nawiedził go tej nocy, był taki sam jak poprzednie. Zmieniały się szczegóły, różniła się iteracja, ale reszta zostawała ta sama: korytarz wciąż był zabryzgany szkarłatem mieszającym się z czerwienią, światła awaryjnych lamp nadal to rozświetlały makabrę karmazynem, to chowały ją w cieniu, a uszy wypełniało jednostajne, ogłuszające pulsowanie. Tym razem w przejściu nie było ciała, ale wzmocnione drzwi leżały zniszczone i wyrwane z zawiasów, a zza nich dobiegała gryząca, zaciskająca pazury na szyi woń ozonu i spalonej elektroniki.
Zmieniały się szczegóły. Reszta pozostawała ta sama.
Nie był pewien ile minęło czasu od jego przebudzenia, uspokojenia galopującego serca, przepłukania twarzy lodowatą wodą w łazience i powrotu do fotela, w którym spędzał następne minuty lub godziny wpatrując się ponuro w płonącą karmazynem Solveig, nim stukanie do drzwi wyrwało go z tego letargu. Oderwał wzrok od przeszklonej szyby i podniósł się z fotela, wpuszczając Kavinskiego do środka i zmuszając umysł do powrotu ku rzeczywistości.
- O ile się nie mylę, to ludzie wciąż powinni trochę sypiać, Viktorze - zauważył bystro, gdy dostrzegł jego stan, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy oraz ubiorze. Odsunął się z przejścia, wpuszczając go do środka. Nie był zaskoczony, że praca pochłonęła mężczyznę na tyle, że ten odsunął na bok własne potrzeby. Pasowało to do niego.
Odebrał od niego elementy pancerza, oglądając je odruchowo.
- Na zewnątrz? - powtórzył za nim z roztargnieniem, nim dotarło do niego znaczenie tych słów. Obrócił jeden z opancerzonych przedramienników, przesuwając palcami po kilku nowych krzywiznach oraz dostrzegając niewielką dyszę na jego końcu. - Mam nadzieję, że te testy uwzględniają uwiązanie mnie do struktury Hebe zanim zaczniemy eksperymentować - dodał z powątpiewaniem, unosząc wzrok na Kavinskiego, ale mówił tylko częściowo poważnie.
Na wypadek jakby naukowiec zapomniał w swojej pasji o tak drobnych detalach, jak możliwość wystrzelenia obiektu testowego w Solveig w razie porażki.
- Dobra, spróbujemy - dodał, zbierając elementy i ruszając z nimi po resztę swojego pancerza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

27 cze 2022, o 22:25

[h3]first run[/h3]
Jak sobie ładnie Vex poradzi z silniczkami.
A<33<B<66<C
0

[*]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

27 cze 2022, o 22:37

Na jego wzmiankę o śnie, Viyo otrzymał dobrze mu znane machnięcie ręką. W tej kwestii nie byli tak wiele od siebie różni - Kavinsky wpadał w obsesję na punkcie projektu, który wpadał w jego dłonie. Czując się przydatnym, być może pierwszy raz po wielu latach, żonglował wieloma tematami jednocześnie, w tym czasie odnajdując chwilę na niego.
- Odpocznę kiedy umrę - odrzucił niedbale, po czym parsknął pod nosem: - Znając moje szczęście z wami obok, pewnie niedługo.
Jego uwaga zdawała się być wyłącznie zabawnym prztyczkiem, niż jego realną obawą. Przyglądał się, gdy Viyo montował elementy pancerza na sobie, kiwając głową i rzucając się, by pomóc, tylko po to by cofnąć się, gdy turianinowi udawało się zamontować wszystko samemu.
- Na pewno! - dodał na wspomnienie o linach, nadal w tym, teraz już niepokojącym, rozbawionym tonie. Viktor musiał używać tego systemu wielokrotnie by wykonywać naprawy na zewnątrz Hebe, wydawał się więc nie rozumieć obaw, jakie mógł mieć Viyo będący wytrenowanym Widmem.
Obecność zmodyfikowanego przez Viktora napędu była odczuwalną zmianą w pancerzu, lecz nie sprawiała żadnych problemów - ot, wymagała przystosowania się do nieco innego rozłożenia wagi. Gdy turianin założył na głowę hełm, system połączył się z jego omni-kluczem symbolizując to małym okienkiem ładującego się skanu działania całości. Kavinsky niczego nie zmieniał w strefie wizualnej i HUD, choć prototypowy, nadal sprawiał wrażenie profesjonalnego interfejsu bojowego, z którego korzystali żołnierze.
Po całej serii testów, które przeprowadził mężczyzna, Viyo wreszcie mógł przetestować system na własnej skórze - jeszcze w korytarzu Hebe, ostrożnie, odpalając tryb pierwszej rundy. Dewastator, bo tak brzmiał kryptonim napędu, oferował mu duże możliwości personalizacji. Silniczki mógł aktywować za pomocą fizycznego przycisku, jak i konkretnego ruchu palców w rękawicy. Moc i zużycie energii mógł zmieniać z pomocą drugiej dłoni w trybie domyślnym. Choć Kavinsky ograniczył jego możliwości na początek, Widmo zauważył również możliwości zaprogramowania różnych sekwencji ruchowych - jak program ewakuacji, który automatycznie ustawiał maksymalną moc, rozwijając możliwie jak najszybciej natychmiastową prędkość i wznosząc się na ustaloną elewację.
W trybie manualnym, sterowanie napędem nie było w żaden sposób łatwe. Za pierwszym razem zbyt mocno wcisnął przełącznik gazu, sprawiając, że, w akompaniamencie krzyku Kavinsky'ego, natychmiast poderwał się w górę. Jego ranne nogi najpierw przekazały mu swoje niezadowolenie gdy siła ciągu wymusiła w nim z trudem utrzymanie pionowej pozycji, a później, gdy uderzył boleśnie hełmem w sufit i odruchowo puścił przełącznik, poczuł drugą falę bólu uderzając z impetem w podłogę.
- To wszystko będziemy mogli dostroić do twoich preferencji, ale na razie uważaj, proszę! - krzyknął Viktor, prawdopodobnie w większej obawie o jego sprzęt, niż o potencjalne bezpieczeństwo Viyo. - Najłatwiej będzie skalibrować napęd w miejscu o dużej przestrzeni, bez trzymającej cię przy ziemi grawitacji. Zmniejszymy ryzyko wypadku - dodał, mało subtelnie sugerując Viyo wyjście w tym sprzęcie w kosmos.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

6 lip 2022, o 11:32

Uwaga Victora sprawiła, że Vex uśmiechnął się oszczędnie, ale ten uśmiech nie sięgnął jego tęczówek. Zbyt blisko prawdy się znajdowała. Ostatnimi czasy coraz bardziej rozumiał słowa Vasir, że bycie Widmem to samotna praca. Nie bez powodów agenci Rady przeważnie pracowali sami i chociaż on sam wydawał się być ewenementem w tym względzie, to z każdym kolejnym miesiącem ten prospekt wydawał się coraz bardziej logiczny, biorąc pod uwagę jak wiele bliskich mu osób zostało pokaranych za jego czyny lub za pomaganie mu w nich, a także jak daleko sięgały efekty uboczne reperkusji. Pasmo ciał, wyrzutów i problemów, które Arae zostawiała za sobą tam gdzie się pojawiła, stawało się coraz szersze i coraz wyższe z każdym kolejnym dniem.
Nowy sprzęt, który naukowiec wcisnął mu w ręce, odsunął jednak cień, który na krótko uwaga Viktora rzuciła na jego samopoczucie. Zaczął ubierać elementy pancerza, a gdy całość znalazła już swoje miejsce, obrócił ramiona w jedną i drugą stronę, oglądając nowe dodatki. Przesunięcie wagi było nieznaczne, a dysze silników nie wystawały za obrys sylwetki, nie utrudniając poruszania się, nawet pomimo prototypowej fazy projektu mężczyzny. Całość była zdecydowanie bardziej kompaktowa niż standardowe plecaki wykorzystywane do prac na zewnątrz okrętów i stanowiła zintegrowaną część opancerzenia, co było dodatkowym plusem. Znajomy cień zainteresowania i dawnej ekscytacji nowinkami technologicznym nieśmiało zaczął wyłaniać się z czarnej dziury doświadczeń szarej rzeczywistości, gdy oglądał prototyp, przypominając sobie dawne czasy - te w których bez problemów przesłaniających wygląd świata chodził na targi naukowe, odwiedzał fabryki wojskowe czy polował na bilety na gale technologicznych cudów.
- Wygląda nieźle - zauważył ostrożnie, gdy zrobił kilka pierwszych kroków, wychodząc na korytarz. Nałożył hełm i pozwolił systemom wizyjnym przeprowadzić wstępną diagnostykę, gdy łączyły się z nowym oprogramowaniem, samemu obserwując pojawiające się coraz to nowe dane telemetryczne na wyświetlaczu. Gdy system zakomunikował gotowość, poruszył lekko dłonią, wykręcając głowę i obserwując jak dysze poruszają się leniwie, dostosowując do jego komend.
- Wszystko zdaje się działać. Zobaczmy co potrafi - zadecydował szelmowsko, widząc dostępne domyślne komendy oraz odkrywając, który ruch dłonią odpowiada za ruch przepustnicy. Szum silników zwiększył się nieznacznie, a drżenie przeszło przez jego ciało, gdy przesunął ją delikatnie. System rozkręcał się powoli, ale grawitacja wciąż wygrywała, więc zwiększył ciąg jeszcze bardziej i…
Nagły zastrzyk energii do układów sprawił, że jego ciało poderwało się gwałtownie do góry, wyrywając z jego gardła pierwsze stęknięcie zaskoczenia i reakcji na to, gdy organizm doświadczył nagłego przeciążenia.
Drugiemu towarzyszyło przekleństwo oraz głuchy, metalowy brzdęk, gdy uderzył o sufit.
Trzecie zakończyło się jękiem bólu, gdy sekundę później spadł z powrotem na podłogę, uderzając w nią ciężko.
- Tak, wszystko działa... - stęknął z ziemi po słowach Kavinskiego, nie ruszając się przez chwilę. Wymamrotał coś niecenzuralnego, nim podparł się na ręce i zaczął podnosić z powrotem do pionu.
- Myślę, że to będzie najlepszy pomysł - zgodził się obolałym tonem, poruszając ramionami i ignorując protesty całego ciała, któremu nie podobały się takie przygody. - Ale znajdź jakieś liny zabezpieczające. Nie chcę oglądać Solveig z bliska, jeżeli nagle wszystko przestanie działać - dodał, ruszając ostrożnie w stronę śluzy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

13 lip 2022, o 20:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kavinsky w milczeniu przytaknął, odchodząc w bok, do jednego ze skrytych w ścianie schowków podczas gdy turianin ostrożnie kierował się w stronę śluzy walcząc z chwilowym ogłuszeniem wywołanym uderzeniem w sufit. Viyo słyszał za sobą nerwowe stukanie laski, gdy mężczyzna w różnych zakamarkach technicznych korytarzy szukał liny, której mógłby użyć by przymocować turianina do stacji. Gdy Widmo dotarł do śluzy, nie znalazł jej w zwyczajnej skrytce awaryjnej, do której sięgali młodsi stażem technicy przy przeprowadzaniu prac na zewnątrz - Kavinsky najwyraźniej użył jej do czegoś innego, lub zapodział. Dopiero po niespełna dziesięciu minutach z korytarza dobiegło głośniejsze stuk, stuk, stuk i zdyszany naukowiec wszedł do środka trzymając ciężki zwój długiej, choć cienkiej liny.
Nie była naturalnie przystosowana do zaczepiania się o kosmiczny pancerz, dlatego też Viktor przewiązał ją jako tako wokół pasa Widma. Gdy jednak doszło do wiązania porządnego węzła, drżące wiecznie dłonie starca okazały się mniej zdolne, niż gdy sięgały po holograficzne obrazy jego terminala. Znając odpowiedni, żołnierski węzeł, Viyo musiał go zastąpić, by zagwarantować sobie samemu bezpieczeństwo. Drugi koniec liny został zapleciony o uchwyt wewnątrz śluzy, nim mężczyzna wycofał się, zamykając za sobą drzwi.
Obrazek Cisza nie rozpoczynała się nigdy w kosmosie. Hełm tłumił wiele odgłosów świata zewnętrznego, na których wyostrzał się umysł, tłumiąc własny, ciężki oddech. Stając w zamkniętym pomieszczeniu, odgrodzony od reszty stacji grubą grodzią, w milczeniu przysłuchiwał się dekompresji śluzy niosącej się w jej ścianach niczym odległy grzmot, zabijający każdy inny, nieśmiały dźwięk. Otworzenia się drzwi już nie usłyszał.
Nie czekała na niego Arae w zasięgu wzroku i jednego, zgrabnego skoku. Pustka przed nim była znajoma. Czerń namaszczona drobinami odległych gwiazd chyliła mu czoła bezgłośnie, gdy stawał na krawędzi śluzy, szykując się do ruszenia naprzód. Kosmos był piękny oglądany z bliska jedynie wtedy, gdy ciało posiadało oparcie swojego punktu odniesienia. Nawet dla zaprawionego w boju i kosmicznej nawigacji żołnierza, puszczenie tej kotwicy, rezygnacja z gwarancji powrotu na rzecz nieznanego, wzbudzało dyskomfort. Buty magnetyczne nie mogły pomóc wprawionemu w ruch ciału przemieszczającemu się przez samą nicość, a oplatająca go lina unosiła się w miejscu nieporuszona, nie dając komfortu ciężaru bezpieczeństwa, którego potrzebowało ciało.
Pierwszy skok był trudny. Silniczki aktywowały się tak, jak planował, być może zbyt lekko tym razem, gdy kierowała nim ostrożność. Zamiast kontrolę, nagły ruch wzbudził chaos. Sztucznie wytworzony napęd, którego nie nadał sam sobie odepchnięciem się od stacji, niósł go w dal, wprowadzając w lekki ruch obrotowy, którego korekcja zajęła mu zbyt dużo czasu. Jego ciałem szarpnęła napięta lina, po raz pierwszy objawiając niewidzialną linię - granice dystansu, który mógł przemierzyć.
Im dłużej manewrował z pomocą nowych systemów, tym więcej był w stanie zrobić. Wysuwając się ponad Hebe, dostrzegł odległy blask Solveig, w którym skąpana była jedna część stacji. Pomarańczowe promienie odbijały się od jego pancerza, gdy na tle umierającej gwiazdy, walczył z siłami ciążenia, starając zachować się równowagę. Choć wiedział, co oznaczał spowity chmurami gazów widok, nie wyglądał w żaden sposób upiornie. Śmierć w kosmosie była zachwycającym zjawiskiem.
Sporadycznie w jego komunikatorze odzywali się Kavinsky lub Etsy. Sztuczna Inteligencja pomagała mu kalibrować nowy system, który okazał się równie, o ile nie jeszcze bardziej, trudny do opanowania w warunkach nieważkości - miejsce jego zmartwienia o uderzenie przeszkody zajęła walka z własnym, obracającym się ciałem w tym pozbawionym góry i dołu środowisku.
Kavinsky głównie zagadywał o wygodę, techniczne aspekty technologii, jak i potencjał pod jej usprawnienie. Kontrolował pobór mocy silników, wyłapywał anomalie i błędy, oraz na bieżąco przesyłał na jego omni-klucze inne konfiguracje do sprawdzenia.
Pierwszy dzień jego prób zakończył wciąż czując się niepewnie, lecz jego umysł nie zaprzestał pracy. Poświęcając czas na odpoczynek, konwersację z pozostałym czy sen, gdy następnym razem stanął w śluzie, czuł lepsze opanowanie niż ostatnim razem. Zupełnie jakby jego mózg przyswoił wszystkie informacje przy pierwszym skoku, lecz potrzebował czasu oraz snu by włożyć dane do odpowiednich szufladek.
Z każdą kolejną próbą, silniczki stawały się dla niego mniej obce, a manewrowanie nimi stawało bardziej naturalne. Za trzecim razem zdołał odlecieć i powrócić na Hebe bez wsparcia lin, które choć nie stały się nigdy asystą, której wymagał, oferowały mentalny spokój znacznie zmniejszając stres. Za piątym, trzeciego dnia ich prób, Kavinsky zasugerował, by Viyo spróbował polecieć na Arae, bez jego ciągłej asysty obok na wszelki wypadek. Nigdy nie zobaczył fregaty na własne oczy podczas swoich kosmicznych spacerów - wiedział, gdzie była, lecz z jego odległości mogła równie dobrze być kropką wielkości ziarnka piasku.
- Tego typu samodzielność w kosmosie nie będzie od ciebie wymagana. Zawsze będziesz miał mnie do pomocy, jeśli coś się stanie - odezwała sę Etsy, mimo swoich słów wytyczając hipotetyczną trasę na statek pozostający poza jego zasięgiem wzroku. Starannie podzieliła zasoby energii, których potrzebował do takiej drogi, na trzy części - jedna na podróż na statek, druga na powrót, trzecia na dodatkowe manewry, w zapasie. Nie musiał korzystać z nich przez całą drogę - wystarczyło obrać konkretny kierunek i przyśpieszać, pozostawiając pobór mocy w odpowiednim pułapie, przez konkretny odcinek. Resztą zajmie się siła pędu, którą, niczym fregata sama w sobie, musiał z wolna zniwelować, co również kosztowało go cenną energię.
- W ten sposób zrobiła to Maya - SI dodała, ciszej. W kącie swojego pola widzenia, w hełmie, widział diodę aktywnego połączenia, która świeciła się zawsze, gdy Etsy mówiła. - Chcesz spróbować?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

24 lip 2022, o 20:20

Dni spędzone na trenowaniu nowego ekwipunku zlewały się w jeden, ale jego umysł z radością rzucił się na rozwiązywanie problemu, który nie był powiązany z ich ostatnimi kłopotami - a przynajmniej nie w bezpośredni sposób. Myśli, które do tej pory nie mając nic do roboty krążyły po wyłącznie ponurych ścieżkach, teraz wreszcie mogły skupić się na czymś innym, czymś bardziej rzeczywistym od krwawych wspomnień i wyrzucania sobie wątpliwych decyzji. Zamienił pusty pokój z widokiem na Solveig na otwartą przestrzeń kosmosu i pomimo pierwszych, naturalnych oporów organizmu, ani razu nie żałował tej decyzji. Tak jak przeniesienie swojego domu z powierzchni Palavenu do wnętrza statku kosmicznego pozwoliło mu nabrać dystansu oraz w końcu odetchnąć, tak wyjście poza stację kosmiczną było dla niego niemal fizycznym symbolem oderwania się od ciężaru przyginającego mu barki we wnętrzu jej korytarzy.
W otoczeniu pustki kosmicznej i czerni upstrzonej mgławicą gwiazd wszystko wydawało się mniejsze. Bardziej nieistotne.
Pancerz Dewastatora z każdą kolejną próbą stawał się łatwiejszy w obsłudze. Brak ścian oraz przeszkód, które stałyby mu na drodze, ułatwiał oswojenie się z przepustnicą oraz prędkością zmiany ciągu dysz silnikowych, a nieco mniej ograniczona przestrzeń ułatwiała korygowanie błędów w przemieszczaniu się w trójwymiarowej przestrzeni oraz utrzymywaniu właściwej orientacji - a popełnianie ich było nieuniknione, gdy ciało przyzwyczajone do bezwładności zapoznawało się z nowymi możliwościami. Kiedy nadszedł trzeci dzień, Vex przystał na propozycję Kavinskiego bez zawahania.
- Lepiej być przygotowanym na wszystkie możliwości - odpowiedział na uwagę SI, stojąc na krawędzi śluzy Hebe i trzymając się jedną ręką uchwytu przy wejściu. Wzrok miał wbity w czerń pustki, bezskutecznie próbując dostrzec na jej powierzchni obcą dla kosmosu anomalię, którą była Arae. Zdarzały się już sytuacje, gdy łączność między nim, a jego towarzyszką była zakłócana, ale mimo to doceniał jej słowa.
Nie skomentował jej nawiązania do Mayi, ale bez słowa prześlizgnął się spojrzeniem po wytyczonej przez nią trasie. Elementy jego HUD wskazywały kierunek, wymaganą delta V, wartość pozostałych zasobów energii, szacowany czas podróży... Równomierny kwadrat nieśmiało oznaczał na bezgranicznej pustce symulowane położenie jego celu, nawet jeżeli w jego centrum nie było nic widać poza blaskiem umierającej gwiazdy. Maya skakała od asteroidy do asteroidy, wykorzystując swoje początkowy pęd, by zmniejszyć odległość między okrętami, a on miał skoczyć prosto w serce słońca.
Jego odpowiedzią na pytanie Etsy było tylko lekkie odepchnięcie się od powierzchni stacji. Uchwyt wyślizgnął się z jego dłoni, gdy poluźnił uchwyt, pozwalając by jego własny pęd poniósł go spokojnie z dala od bezpiecznego kompleksu. Napięcie umysłu, które towarzyszyło mu podczas pierwszego kroku, teraz zniknęło, gdy otuliła go bezwładność przestrzeni, a pierwotne opory myśli przed skokiem w pustkę zniknęły. Kiedy pierwszy raz wykonał skok bez asekuracji lin, przypominało to zrobienie pierwszego kroku na szklany most nad przepaścią - chociaż umysł wiedział, że jest bezpieczny i wszystko jest w porządku, organizm wciąż na początku musiał sobie o tym przypominać, próbując walczyć z napięciem mięśni i irracjonalnym zastrzykiem adrenaliny. Popularna palaveńska atrakcja, typowa dla metalicznych, górskich iglic w pobliżu stolicy, była pewną pochodną tego wrażenia.
Teraz jednak to wrażenie znikało coraz szybciej, spychane przez niego w odmęty własnej psychiki. Skrzyżował ręce na piersi i w ciszy oddalał się od Hebe, wpatrując się w pustkę przed sobą oraz wsłuchując we własny, powolny oddech we wnętrzu hełmu, pozwalając sobie na kilkanaście długich sekund ciszy i bezruchu, poddając się delikatnie obracającej go sile bezwładności.
- Czy tak wygląda twoja perspektywa na co dzień, Ets? - odezwał się po chwili, nieświadomie werbalizując myśl, która pojawiła się na chwilę w jego głowie. Dla istot organicznych możliwość poruszania się bez asysty po przestrzeni kosmicznej była ograniczonym, tymczasowym doznaniem. Potrzebowali do tego statków kosmicznych, promów, myśliwców... Dla niej była to codzienność.
Oderwał w końcu wzrok od pustki i przeniósł go na wskazania wbudowanych żyroskopów, wybierając odpowiedni moment, żeby odpalić silniki i zredukować swój ruch obrotowy do zera oraz obrócić się przodem w stronę oddalonego celu. Kiedy jego leniwa podróż stała się na powrót ukierunkowana, przekierował moc do przepustnicy i bezwładność nagle zniknęła, zastąpiona znajomą siłą, gdy pomknął w stronę Arae.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

25 lip 2022, o 23:05

Pomimo obecności Sztucznej Inteligencji w uchu, podróż wydawała się samotna. Gdy Hebe za jego plecami malała, jeśli tylko miał odwagę zerknąć do tyłu i ryzykować przechył, pustka wokół zdawała się coraz bardziej przytłaczająca, a do umysłu wkradały się zdradliwe myśli. Czy gdyby Viktor nie chciał się go pozbyć, nie byłby to najlepszy możliwy sposób? Odciąć Etsy możliwość łączenia się z jego pancerzem i odizolować go komunikacyjnie od reszty świata - to było jedyne zadanie, które musiał spełnić, by potencjalnie pogrzebać Widmo na zawsze w tym zimnym pustkowiu awarią silników rakietowych, lub zwykłym brakiem paliwa. Oczywiście, musiałby przy tym założyć, że Viyo nie znajdzie dla siebie planu B, który wyciągnie go z tarapatów, co samo w sobie było dość śmiałe.
Wciąż, Kavinsky zrobił to, co obiecał, pomimo różnic między nimi.
- Wygląda to dużo powiedziane - odrzekła, a w jej głosie zakradła się lekkość, którą u niej znał. Niepewna, wątła, lecz obecna, gdy na moment część jej systemów skupiona była na bacznej obserwacji jego lotu, pozwalając, by oderwał ich inne fragmenty od pracy, zagadując konwersacją. - Podejrzewam, że nigdy nie spojrzę na świat tak, jak ty go widzisz i vice versa. Mogę przynajmniej poobserwować, jaki byłby z ciebie pilot.
Pilotaż to dość śmiałe określenie na to, co wykonywał Vexarius. Napęd okazał się być znacznie prostszy w obsłudze na dalekich dystansach niż na krótkich - wymagał mniejszej ilości manewrowania. Był małym obiektem, który mógł łatwo wprowadzać korekty swojego kursu gdy na jego radarze pojawiały się kawałki skał, których musiał uniknąć. Podróż na Arae była długa, ale nie była trudna. Nawet uczucie strachu przed brakiem jakiegokolwiek oparcia, które mógłby złapać, po chwili zniknęło.
- Jak twoje wrażenia? Komfort? - zagadnęła, gdy pokonał kolejny odcinek dzielącej go odległości od fregaty. - Gromadzę dane do przekazania Kavinsky'emu. Uważasz, że technologia, którą ci przekazał, ma potencjał bojowy? Zmodyfikowany przez niego projekt odbiega od swoich podstawowych założeń, lecz z odrobiną modyfikacji, wydaje mi się wartościowym wzbogaceniem możliwości.
W obecnej sytuacji dzięki napędowi mógł nadgonić własne obciążenia, wywołane poprzednim starciem z biotyczką. W perspektywie długofalowej, gdy odzyska pełną sprawność nad swoim ciałem, jego możliwości mogły znacząco się zwiększyć, gdy w warunkach bojowych przestanie być obciążony jarzmem grawitacji.
Arae długo nie pokazywała się w jego polu widzenia. Choć jego skaner dalekiego zasięgu, którego poniekąd użyczyła mu Etsy monitorując jego pozycję z radaru freaty, pokazywał ich dwie kropki niezwykle blisko siebie, w kontekście kosmicznych odległości ziarnko piasku bywało kilkusetmetrowym obiektem. Gdy dostrzegł wreszcie kropkę statku, ciemną na tle molochu Solveig, wydawała się pchłą siedzącą na grzbiecie gwiazdy. Im bliżej się znajdował, tym więcej musiał monitorować, przenosząc niektóre zasoby swojego pancerza na jego wzmożone chłodzenie, ściemniając wizjer swojego hełmu, ale też stale sprawdzając kąt, pod którym opadał na statek - przynajmniej względem niego i własnej pozycji.
Lądowanie było ostre - szczególnie w odczuciu jego osłabionych nóg, które przez ostatnie kilkanaście minut nie musiały walczyć z żadnym oporem. Podchodząc pod takim kątem, niemal nie był w stanie otworzyć oczu - nawet najlepsze wyciemnienie jego hełmu nie było w stanie zwalczyć ogromu wypełniającego jego pole widzenia Solveig. Uderzenie w Arae było niemalże zaskoczeniem, choć jego wyliczenia i zaprogramowane działanie napędu zagwarantowało mu bezpieczne dotarcie do celu.
- Gratuluję! Może zrobisz przystanek? - ucieszyła się Etsy, kierując go omni-kluczem do śluzy. Teraz, gdy przytulił się do jasnej powłoki odnowionej fregaty, mógł rozejrzeć się już swobodnie. - Skinner zdziwi się, kiedy cię zobaczy. Próbowałam go ostrzec, ale o tej porze zwykle śpi i nie odpowiada.
Znajoma śluza, aktywowana przez ruch Sztucznej Inteligencji, przywitała go chłodem i ciemnością, poza złowrogim spojrzeniem gwiazdy. Wciąż posiadał odpowiednią ilość zasobów, by wrócić o własnych siłach na Hebe, jednak nic nie szkodziło na chwilę poczuć komfort własnego domostwa i w spokoju, w znajomych, czterech ścianach, przyjrzeć się statusowi urządzenia w spokoju.
Nie mógł spodziewać się stojącego w korytarzu Skinnera.
Haker najwyraźniej dostrzegł ruch w systemach statku i wyszedł mu naprzeciw. Nie wyglądał zbyt dobrze - jego oczy były podkrążone, opuchnięta szczęka z wszczepionym implantem w niektórych miejscach prezentowała kilkudniowy zarost, w innych będąc przykrytą strupami. Wyciągnięta, szara bluza, którą miał na sobie, była poplamiona, a sam mężczyzna cuchnął lekko, jakby nie ruszał się z miejsca odkąd się z nim rozstali.
- Znalazłem ich - wychrypiał ku niemu, oczami rozszerzonymi ni to z ekscytacji, ni z przerażenia. - Ale nie spodoba ci się to.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

26 lip 2022, o 11:32

Kavińsky miał więcej niż jedną możliwość, żeby się go pozbyć. W jego oczach prawdopodobieństwo utknięcia w kosmosie z powodu zdrady naukowca było niewiele większe od tego, że niespodziewanie prototypowy silnik ulegnie uszkodzeniu i pośle go w objęcia gwiazdy - było to ryzyko, które był w stanie zaakceptować. I chociaż lot przebiegał bez problemów, w tyle jego umysłu wciąż tkwiła świadomość tego jak łatwo byłoby teraz stracić wszystko i zostać pożartym przez bezkresną pustkę. Czarna, upstrzona gwiazdami przestrzeń była z jednej strony uspokajająca i pozwalała postawić wiele rzeczy w perspektywie, ale z drugiej przytłaczała swoim surrealistycznym ogromem oraz czającym się w niej niebezpieczeństwem.
Oferowała też niebezpiecznie złudną obietnicę spokoju od wszystkiego co działo się ostatnimi czasy. W taki sam sposób, w jaki przepaść kusi swoją obecnością do zrobienia jednego, tylko jednego kroku.
- W takim razie muszę sobie jeszcze sprawić irytujące mrówki, które pełzałyby po moich kieszeniach pancerza, nieustannie domagając się ode mnie wyszukiwania rzeczy na extranecie i zmuszając do pamiętania o utrzymywaniu systemów podtrzymywania mrówczego życia - odparł na słowa Etsy, również pozwalając sobie na lżejszy ton. Prześlizgnął się spojrzeniem po odległej mgławicy, równolegle półświadomie korygując lekko lot, gdy radar na wyświetlaczu poinformował go o zbliżającym się śmieciu kosmicznym.
- Potencjał? Tak myślę. Ale potrzebuje trochę systemów automatyzacji, które pomagałyby w utrzymywaniu narzuconych parametrów, same korygowały przepustnicę, prędkość obrotową i tak dalej - zauważył, wracając do obserwacji olbrzymiej kuli ognia oraz ukrywającej się w jej obrysie Arae. - Loty kosmiczne są przyjemne, ale to pewnie będzie mikroskopijny ułamek wykorzystania pancerza. Jego potencjał bojowy będzie tylko tak duży, jak łatwość operowania nim w mniejszych przestrzeniach - pomieszczeniach budynków, korytarzach. Im więcej będę musiał poświęcać uwagi na nie zabicie się o ścianę oraz nie kręcenie się dookoła własnej osi, tym trudniej będzie mi jednocześnie robić cokolwiek innego. - Przekręcił lekko dłoń, aktywując silniki tylko po jednej stronie, żeby wejść w leniwą spiralę, nim zorientował się, że to tylko niepotrzebne zużywanie energii i czym prędzej wrócił do poprzedniego toru. - W starciu prawdopodobnie i tak będę musiał ograniczyć go do szybkich zrywów i relokacji.
Pancerzowi brakowało czystej, pierwotnej siły bojowej, którą pamiętał z eksperymentalnej zbroi Khouriego, ale oferował potencjał na sporą elastyczność. Nie potrafił jednak dostrzec jak będzie się to przekładało na potencjalne starcia.
Pojawienie się na wizjerze Arae - prawdziwej, rzeczywistej, a nie symulowanego obrysu podsuwanego przez oprogramowanie - zostało niemal całkowicie zaćmione przez ogrom górującej za nią gwiazdy oraz jego własne skupienie, które aktywował się w chwili, gdy umysł uświadomił sobie, że jego beztroski lot dobiega końca. Statek zbliżał się coraz szybciej, stopniowo rosnąc w oczach, gdy Vex wytracał prędkość; zewnętrzne silniki pancerza pracowały cicho, walcząc z przyspieszeniem tak długo, aż to zmniejszyło się do takiego, które nie zakończyłoby się rozsmarowaniem turianina o powierzchnię korwety. Nieco zbyt twarde lądowanie dodatkowo zakotwiczyło go z powrotem w rzeczywistości, gdy ciało ostrzegło go impulsem bólu w reakcji na powrót w objęcia grawitacji.
Dopiero, gdy złapał uchwyt przy śluzie i aktywował magnetyczne buty, zorientował się że jego serce wali jak oszalałe, pracując nad adrenaliną, która zagościła w jego ciele. Wypuścił z siebie powietrze powoli, uśmiechając się mimowolnie, z trudem tłumiąc w sobie satysfakcję i zadowolenie.
- Jasne. O ile nie przyprawi go to o zawał - zgodził się, czekając aż drzwi śluzy rozsuną się i wpuszczą go do środka. Kiedy systemy podtrzymywania życia na Arae zaczęły pracować, wyrównując ciśnienie i wpompowując powietrze do niewielkiej komory, poruszył zdrętwiałymi ramionami i sięgnął do zapięcia hełmu. Kolejny ciężar zniknął chwilowo z jego barków, uświadamiając mu jak wielkie napięcie towarzyszyło mu, gdy zmuszony był być z dala od swojego statku, oddając go chwilowo w ręce kogoś innego.
Napięcie, które gwałtownie wróciło z powrotem, gdy rozsunęły się przed nim drzwi śluzy, ukazując czekającego na niego Isaaca z ponurą miną. Nawet bez wymiętoszonego wyglądu chłopaka zorientował się, że coś jest nie tak.
- Isaac, powiedz mi że spałeś chociaż jeden dzień, gdy nas nie było - rzucił z ociąganiem, opuszczając powoli hełm do pasa i prześlizgując się spojrzeniem po wymaltretowanej twarzy hakera. - Wyglądasz gorzej niż gdy cię wyciągnąłem z kontenera w Szanghaju. A nie wiedziałem, że to możliwe.
Słowa Skinnera sprawiły, że nie poruszył się z miejsca, a reszta jego dobrego nastroju rozpłynęła się bezpowrotnie, zastąpiona przez pozorny spokój zakłócany jedynie przez napięcie widoczne w tęczówkach.
- Jak? - zapytał tylko. - Gdzie są?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

26 lip 2022, o 19:06

Isaac z reguły nie był zbyt opanowaną osobą - cokolwiek by się nie działo, pozytywnego czy negatywnego, z reguły nie potrafił podzielić swojej uwagi na więcej niż jeden temat jednocześnie. I tym razem uwagi Viyo zbił machnięciem dłoni, nie przywiązując żadnej wagi do jego względnej troski. Owszem, nie wyglądał zbyt dobrze - ale z drugiej strony, czy musiał? Spędzając w samotności ostatni czas na pokładzie ukrywającej się fregaty, mógł oddać się pracy w trybie, który przynosił mu możliwie największe efekty.
Ewidentnie ten tryb oznaczał ograniczoną ilość przerw na prysznic.
- Znowu to zrobili. Powtarza się, wszystko, w kółko i w kółko... - jęknął z zawodem, wznosząc dłonie w górę i wplatając palce pomiędzy stargane włosy. - Nie wierzę, że tak długo mi to, kurwa, zajęło czasu. Reed niczego nie zostawił na moim dysku. Czegoś potrzebował.
Wizerunek Etsy pojawił się w korytarzu, w którym stali. Hologram unosił się znad omni-klucza Viyo, lecz był na tyle duży, by uczestniczyć w rozmowie ich dwójki. Wizualizacja przeniosła znaczące spojrzenie z Isaaca na górującego nad nią Vexariusa, nim wtrąciła się im w rozmowę.
- Myślę, że powinniśmy zwołać resztę na to spotkanie - zaproponowała, neutralnym głosem, jak gdyby wycofała się z powrotem wgłąb znanego sobie pragmatyzmu, nie chcąc, by emocje wzięły nad nią górę tak, jak robiły to teraz z Isaaciem. - Tkwimy w tym wszyscy po równo. Zasługują, by usłyszeć to, co udało nam się odkryć.
Mężczyzna zdawał się jej nie słuchać. Jego twarz wykrzywiona była w mieszance złości i wstydu. Koktajl, który Viyo już raz dostrzegł na twarzy hakera, gdy pół roku temu rozwścieczona niebieskowłosa powstrzymywała się przed rzuceniem się na sprawcę swoich problemów.
Osobę, która strąciła z nieba Niezłomnego.
- Zabrał mój kod. Mój program - jęknął, cicho, z drżeniem niepewności, jak gdyby przyznawał się do przestępstwa, które nie zostało jeszcze popełnione. - To znowu będzie moja wina dla tych wszystkich idio...
- Rozpoczynam skan. Arae może być w niebezpieczeństwie - znów urwała mu Etsy, ignorując jego przeczące kręcenie głową. - Vex, powinieneś zabrać Isaaca na Hebe. Jeśli jego wirus znajduje się w naszych...
- Nie ma go tu. Sprawdź, jeśli chcesz, ale szukałem. Znalazłbym swoją robotę, nawet, jeśli Reed ją ukrył - odmówił, machając rękami w gestykulacji. - Nie wydaje mi się, żebyśmy to my byli celem. Tyle minęło czasu, cholera, Etsy. Gdyby chcieli nas dorwać, przecież już by tutaj byli.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

27 lip 2022, o 20:38

Vex milczał przez długie kilka sekund, wpatrując się w zdołowanego chłopaka. Jego słowa nie wywołały w nim zaskoczenia, chociaż jego tęczówki zwęziły się nieznacznie, a mięśnie szczęki napięły, gdy w pierwszym odruchu chciał mu ostro przypomnieć, że sugerował mu już wcześniej, żeby to sprawdził, że przecież podejrzewał, że to mógł być prawdziwy cel Reeda, który znał możliwości Skinnera i zdawał sobie ryzyko jakie mogło to dla nich oznaczać - oraz dla samego hakera. Jednak dopiero po chwili dotarło do niego, że nie ma prawa tego zrobić, gdy wraz z tymi myślami napłynęło nagła świadomość popełnionego błędu - nie Isaaca, a jego własnego.
Rozmawiał z Raikiem, a nie z nim. Ostatecznie nigdy nie wyraził swoich podejrzeń Isaacowi.
Czy to niedopatrzenie kosztowało ich całe tygodnie bezskutecznych poszukiwań i być może coś o wiele gorszego na horyzoncie?
Złość na samego siebie odsunęła się w cień, zastąpiona rosnącym napięciem oraz poddając się pod naporem wypełzającej ze środka chłodnej logiki, wyczuwającej już momenty, w których musiała robić za pancerz. Pojawienie się Etsy oraz jej wygłoszona neutralnym tonem propozycja sprawiły, że skinął lekko głową; nie zamierzał ukrywać tej informacji przed innymi, ale wciąż było wiele rzeczy do wyjaśnienia.
- Który? Ten, który zniszczył Niezłomnego? - zapytał wprost. Skinner stworzył więcej niż jeden program, a część z nich sam dla niego odzyskał, ale kod który zrzucił z orbity okręt Mayi był zagrożeniem, które znali i którego efekty już widzieli. Odetchnął powoli, uspokajając myśli, które teraz zaczęły intensywnie obracać w jego głowie nowe informacje.
- Sprawdź swoje systemy - zgodził się krótko z Etsy, nawet pomimo słów chłopaka. - Przejrzyj też wszystkie nagrania monitoringu od momentu pojawienia się Mayi, żeby upewnić się, że nic nam nie podrzuciła. Zrób też skan Hebe i poinformuj o tym Kavinskiego, a ty, Isaac, przekaż im czego mają wypatrywać. Niech sprawdzi też komponenty, które dostarczyliśmy mu do naprawy Hope.
Tym razem nie zamierzał pozostawić niczego przypadkowi. Chociaż była to zdecydowanie zła wiadomość, to paradoksalnie miała też swoje pozytywy, na które jego umysł od razu rzucił się niemal z perwersyjną radością: wreszcie zyskali potencjalny ślad odnośnie tego do czego dążył Reed, wyjaśniając przynajmniej jedną tajemnicę - nawet jeżeli było to szczątkowe odkrycie. Wcześniej błądzili w ciemności, nie wiedząc co się w niej znajduje; teraz odkryli, że pośród cieni czai się uzbrojony w pistolet przeciwnik. Nadal nie wiedzieli w co ma go wymierzonego, ale przynajmniej wiedzieli, że tam jest i czym dysponuje.
- Nie - rzucił do Skinnera, odwracając wzrok od Etsy, by zawiesić go z powrotem na chłopaku. - Tu nie chodzi tylko o to, żeby nas dorwać, bo miał ku temu wiele okazji. Z tego samego powodu wysłał Mayę, żeby zabiła Etsy zamiast mnie i zachował cię przy życiu, chociaż mógł cię dobić w Szanghaju. Jeżeli czegoś nie zrobił, gdy od razu miał możliwość, nie oznacza, że nie czeka z tym do lepszego momentu.
Wiedział, że Reed go nienawidzi i jest zdeterminowany spełnić swoją groźbę, niszcząc wszystko w jego życiu, ale nie wiedział czy to samo również przekłada się na wszystkie pozostałe osoby, które były pośrednio związane z upadkiem Castora. Nie potrafił jednak stwierdzić czy plan oraz ataki łowcy skupiają się tylko na nim, a cała reszta to efekty uboczne oraz narzędzia do znęcania się nad nim, czy mężczyzna żywił również vendettę do Isaaca. Niewiele to jednak zmieniało.
- Przygotuj wytyczne jak wykryć twój kod oraz wszystko co ułatwi jego namierzenie oraz zneutralizowanie - dokończył, szukając wzroku hakera. Skinner miał rację myśląc, że wszystko co się teraz zadzieje z winy jego aplikacji, podobnie jak przy Niezłomnym, będzie obarczone jego podpisem. A to oznaczało konsekwencje wychodzące o wiele dalej poza bezpośrednie źródło zniszczenia, które mógł spowodować jego program. Reed mógł chciał zniszczyć przypadkowy krążownik Przymierza, żeby wina za to zniszczyła życie Skinnera, mógł też mieć o wiele bardziej konkretny cel. Nie zamierzał jednak wykluczać żadnej z tych rzeczy. - Nawet jeżeli to nie Arae jest celem, to musimy przekazać tą informację dalej. Do Rady. Oraz Hierarchii. Dopóki nie upewnimy się, że jest inaczej, zakładam że celem Reeda jest jak najbardziej dotkliwe zranienie każdego z nas oraz bliskich nam osób, a to oznacza również okręty na których mogą stacjonować. Jak moja siostra.
Spojrzał ponownie w stronę SI, zawieszając wzrok na jej holograficznych tęczówkach.
- Zwołamy spotkanie z pozostałymi jak tylko upewnimy się, że Arae oraz Hebe są bezpieczne.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

27 lip 2022, o 21:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną Mężczyzna pokręcił głową natychmiast, gwałtownie, zdecydowanie. Wszystko to, co wydostawało się z ust Viyo, było w jego założeniach błędne, chciał to uciąć, powstrzymać turianina przed dalszą mową, lecz wiedział, że nie ma do tego odpowiednich uprawnień.
- Nie. Kompletnie nie to. Ani Hebe, ani Arae nie są celem, czy wy możecie mnie posłuchać? - syknął, widząc, jak jego omni-klucz błyska, gdy Etsy, nie pytając go o zdanie, łączy się z jego urządzeniem, szukając tych informacji, których on wystarczająco szybko nie chciał jej wysłać. Z frustracją uderzył w kontrolkę omni-klucza, wygaszając go natychmiast. Nie odcięło to SI od jego danych, ale przynajmniej sprawiło, że nie musiał na ten proces patrzeć. - Chociaż na chwilę? - dodał, co spowodowało, że Etsy kiwnęła lekko głową - naturalnie niczego nie przerywając.
Westchnął głęboko, roztrzęsiony.
Odkąd Viyo go poznał, wydawałoby się, że to domyślny stan, w którym operował Isaac. Cokolwiek nie działo się wokół niego, koniec końców dopadało go w formie przykrych konsekwencji. Świadomość tego, że miałby przyczynić się do kolejnej tragedii czymś potencjalnie z tym niepowiązanym sprawiała, że klął pod nosem niemal tak często, jak zaczerpywał powietrza do płuc. Jedynie unosząca się obok niego Etsy zdawała się zachowywać spokój. Brakowało tu rozwścieczonej Volyovej, która i tym razem werbalnie i fizycznie przekazałaby hakerowi, jak bardzo nie był dobrym człowiekiem, czego kolejny dowód objawił się im teraz, w korytarzu Arae.
- Nie wydaje mi się, żeby zabrał coś z komputerów, które uszkodził. To w tych, które zostały, zostawił mi robaka. Chciał, żebym zaczął odzyskiwać stracone dane. Przez ten czas szukałem czegoś, czego nie było, dając mu jedynie dostęp do kopii zapasowych w chmurze - mówił pośpiesznie, jakby chciał jak najszybciej przekazać jak najwięcej informacji.
Lub mieć to z głowy. Wyznanie w jego prywatnym konfesjonale, którym była śluza Arae.
- Kiedy się zorientowałem, myślałem, że problem jest odizolowany. Nie ukradł nic ważnego, ani nic, co może mi... nam, zaszkodzić. Uznałem, że jeśli zostawię mu dostęp do moich danych to pod warunkiem, że nie są dla nas problematyczne, będziemy mogli to wykorzystać. Moglibyśmy obserwować jego ruchy i...
- Podłożyć przynętę - zgodziła się Etsy. Jej sylwetka nadal tkwiła w swoim miejscu, ale jej twarz była nieobecna. SI przeznaczała teraz znaczne ilości swojej mocy obliczeniowej na skanowanie fregaty wbrew zapewnieniom Isaaca, że Arae nic nie groziło. - To nie zadziałało. Dlaczego?
Skinner zawahał się. Kot wypadł już z worka, ale haker nadal zastanawiał się, czy uda mu się wepchać go z powrotem do środka i powrócić do stanu, w którym znajdował się wcześniej.
- To, co zabrał, nie miało wartości wcześniej, ale ma teraz - kontynuował, z naciskiem na zmianę, która zaszła w przeciągu ostatniego czasu. - Napisałem kiedyś obejście do systemów podtrzymywania życia dla jednego... złodzieja. Program, który aktywuje procedurę awaryjną i niemożliwe jest jego obejście. System myśli, że wewnątrz pomieszczenia jest pożar, więc wypompowuje całe powietrze ze środka w sekundę i blokuje drzwi.
- Może być pożyteczne, ale nie widzę w tym zastosowania dla Reeda. Nawet, jeśli robak jest na Arae, wystarczy, jeśli będziecie trzymać hełmy i maski tlenowe przy sobie. Przy odpowiednim...
- Mówiłem ci, kurwa, że na Arae nic nie ma! - warknął haker, sprawiając, że SI odruchowo umilkła. Jej wciąż świeża, nowa powłoka nie pokazała po sobie żadnej zmiany w jej wyrazie twarzy. - To Cytadela.
Haker sięgnął po swój omni-klucz, podczas gdy pozostali pozwolili, by zapadło w pomieszczeniu milczenie. Dopiero po chwili przerwał je głos.
- Hmm... Reed chce wypompować Cytadelę?
- Całą stację? Wątpię. Ale spójrzcie na to - jego dłoń uniosła urządzenie w górę, przenosząc kilka okien ponad interfejs, by unosiły się w powietrzu swobodnie. Na ekranach były fragmenty oprogramowania, które nie mówiło im wiele, ale na samym dole Viyo rozpoznał znajomy z wiadomości nick _exile. - Po ataku na Cytadelę, mnóstwo wrażliwych na ataki bramek wyciekło. Według tych logów, kupiłem tę paczkę danych. To jedno z kont, do których dostęp miał jego robak. Może i wyrażam zawodową ciekawość, ale niczego takiego nie pobierałem - odchrząknął. - To musiał być Reed. To jedyne naruszenie bezpieczeństwa, jakie przydarzyło mi się od zawsze.
Podświetlił pliki, które według niego zostały zakupione pod jego identyfikatorem w ostatnim czasie. Na pierwszy rzut oka, dotyczyły niektórych pomieszczeń w Prezydium.
- Nie musi atakować Cytadeli. Wystarczy, że wypompuje konkretny poziom, albo konkretne pomieszczenie, a system odetnie to miejsce od reszty. Czegokolwiek chce z Prezydium, albo kogokolwiek chce w nim zabić, nie potrzeba mu więcej do tego niż to, co ma teraz. Może wejść do sekcji, zamknąć ją, dostać to, czego chce i uciec, nim SOC dobije się do środka.
Etsy milczała przez chwilę, nim obróciła się w stronę turianina i otworzyła usta.
- To pułapka.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

30 lip 2022, o 13:43

Potrzebował dłuższej chwili, żeby zrozumieć wyjaśnienie Isaaca. Skrzyżował ręce na piersi, otwierając usta żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie niemal od razu je zamknął, orientując się że tak będzie lepiej. Roztrzęsiony haker musiał wyrzucić z siebie wszystkie przemyślenia, a ostatnie dni separacji od wszystkich do których mógł otworzyć usta, nie ułatwiały sytuacji. Swoje pochopne wyciąganie wniosków oraz potrzeba działania, którą dzielił z Etsy, też utrudniały sytuację, więc po chwili po prostu skinął głową krótko, dając chłopakowi mówić. Nie powstrzymał jednak SI przed dalszą analizą bezpieczeństwa okrętu oraz danych Skinnera. Zaufanie i profilaktyka sięgały tylko do pewnej granicy poza którą można było je nazwać paranoją, ale on sam już dawno przestał się tym przejmować. Wydarzenia poprzednich miesięcy i traumy permanentnie zostawiły w jego umyśle zmiany, po których zapewne każdy psycholog pokładowy Hierarchii lub Przymierza kazałby go odsunąć na rehabilitacje, ale na tym etapie były to już tylko elementy, które pozwalały im przeżyć.
- Czyli z każdą kolejną próbą poszukiwań robaka, gdy przywracałeś uszkodzone przez niego dane, w efekcie dawałeś mu do nich dostęp? - zapytał powoli, próbując się upewnić, że rozumie co haker próbuje im przekazać. Nieświadomie zgiął i rozprostował palce, obracając w głowie tą informację i próbując wybadać jej konsekwencje. W jego spojrzeniu pojawił się ponury cień, ale nie odezwał się na głos, nie mówiąc co myśli o zakładaniu pułapki na łowcę bez poinformowania go o tym wcześniej. Plan zarzucenia przynęty na Reeda był śmiały i prawdopodobnie gdyby o nim wiedział też by się zgodził, ale niebezpieczeństwo okazało się zbyt wiele. I teraz Isaac zbierał konsekwencje swojego pomysłu, a oni razem z nim.
Słuchał wymiany zdań między Sztuczną Inteligencją, a chłopakiem, przyswajając nowe wiadomości w ciszy. Wyglądało na to, że program, który Skinner ujawnił, był równie groźny co poprzedni, ale na inną skalę. Arae była raczej bezpieczna, co nieco go uspokajało, ale oznaczało to też, że Reed obrał nowy cel, który raczej nie był okrętem. A to z kolei oznaczało, że...
Słowa Isaaca sprawiły, że jego myśli gwałtownie przerwały analizę i skupiły się z powrotem na hakerze.
- Wątpisz? - powtórzył za nim powoli. - Ale byłoby to możliwe z twoim programem? W teorii?
Atak na Cytadelę wydawał się niemożliwy do zrealizowania i powinien być czymś, czego Reed nawet nie mógłby dokonać, ale ostatnie miesiące ujawniły, że stacja wcale nie była taka niepowstrzymana. Jednemu człowiekowi już się to udało, dlaczego łowca nie mógł więc iść w jego ślady? Czy to miała być jego wendetta ze względu na zwierzchnictwo Rady nad Vexem, czy nowa próba zszargania mu reputacji, zrzucając winę za atak na jego osobę lub na Skinnera?
Przesunął wzrok z jego twarzy na pliki, które wyświetlił, próbując zorientować się czy kojarzy, których pomieszczeń mogły dotyczyć, jednocześnie bezskutecznie próbując przebić się przez plany Reeda.
- Czy te bramki dotyczą tylko tych pomieszczeń? W sensie czy to oznacza, że Reed może zaatakować twoim wirusem tylko te konkretne sektory, czy już go to nie ogranicza? Wiemy co w nich jest? - zapytał, przesuwając dłoń na nasadę nosa i masując ją w roztargnieniu. Jego pierwsza myśl dotyczyła jego rodziny, która jakiś czas temu była ochraniana przez Radę na Cytadeli, ale po chwili odsunął ją na myśl, uświadamiając sobie, że być może zbyt personalnie podchodził do wszystkich planów łowcy, doszukując się w nich połączeń ze swoją własną osobą.
- Pytanie tylko na kogo - odezwał się cicho, przenosząc wzrok na Etsy i podłapując jej spojrzenie. - Na nas, gdy akurat będziemy w Prezydium? Na Radę, żeby zaatakować i ich zniszczyć?
Pokręcił głową, czując jak napięcie ponownie chwyta go za kark, a ciemne chmury zaczynają zbierać się nad horyzontem. Wyglądało na to, że ich chwilowa przerwa od świata dobiegała końca i niedługo będą musieli ponownie porzucić Hebe. To był pierwszy i jedyny ślad jaki mieli. Wiedzieli gdzie będzie Reed, nawet nie jeżeli kiedy.
- Potrzebujemy świeżego spojrzenia. Ets, poinformuj pozostałych, że w przeciągu pół godziny chcę się spotkać z nimi wszystkimi. A ty, Isaac, przygotuj mi listę wszystkich twoich programów do których Reed mógł mieć dostęp i zastanów się czy możesz przygotować coś, co pomogłoby z tym, który już pozyskał. Będziemy też musieli ostrzec Radę, ale chcę to najpierw omówić ze wszystkimi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

2 sie 2022, o 00:39

Przywrócenie Isaaca myśli na właściwe tory, jakiekolwiek uporządkowanie ich i próba natchnienia go spokojem ducha wystarczającym, by mógł opisać im wydarzenia po kolei, składnie, z sensem, było nie lada wyzwaniem. Mężczyzna umilkł, kiwnął głową, wziął głęboki oddech i... wypluł z siebie kolejne słowa z równie imponującą prędkością, co poprzednio.
- Z grubsza? Tak. Ale to nie jest tak czarno białe. Kontrolowałem to, do czego uzyskuje dostęp. To wszystko to były... narzędzia. Klocki. Nic, na co spojrzałbyś i nawet wiedząc, na co patrzysz, uznał, że jest niebezpieczne - westchnął ciężko, zaczerpując potrzebnego mu wdechu. - To tak, jakby ukradł mi zapalniczkę. Pierwszą moją myślą byłoby spróbować sprawdzić, do czego będzie chciał jej użyć, ale wiedziałem, że zapalniczka nie jest celem głównym. Jest pożyteczna, ale nie wyrządzisz nią żadnych szkód, jeśli nie połączysz jej z odpowiednim paliwem. A Reed znalazł sobie dezodorant i teraz może zrobić z niej mały miotacz ognia.
Cytadela była enigmatyczna. Stacja miała elegancką budowę, skomplikowane mechanizmy, które nią kierowały i zupełnie zagadkowych dozorców. Nie bez powodu nawet dziś nie wszystkie jej systemy były w pełni sprawne po ataku - zaleczenie ran nie trwało kilku dni w przypadku tak ogromnego, technologicznego molocha.
- Cytadela nie jest jak Arae czy Hebe, czy nawet, kurde, Omega. Jest no, jakby, zbudowana przez starożytnych kosmitów - mężczyzna skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przyglądając się turianinowi wprost. - Nikt nie wie dokładnie jak działa. Nawet nie wiemy do końca co robią Opiekuni, gdy nikt na nich nie patrzy. Twórca tego backdoora, ten rąbnięty, którego odstrzelili... No, nawet on nie był w stanie zrobić więcej, niż zwykłe sparaliżowanie stacji i przejmowanie kilku, konkretnych systemów. Potrzebował Wieży Prezydium żeby zdziałać coś więcej i nawet z całym tym rozpierdolem i zamknięciem stacji nie udało mu się wyrządzić wielkich szkód. Więc tak, wątpię, żeby Reed planował wypompować stację. Ale schlebia mi idea, że mój program mógłby to zrobić.
Uśmiechnął się pod nosem, z wyraźną ironią, wypowiadając ostatnie zdanie. Na swój sposób, byłoby to wielkie osiągnięcie - w końcu zapalniczka w odpowiednich rękach była w stanie wyrządzić wiele krzywd, jeśli osoba dzierżąca nią była wystarczająco pomysłowa i zdeterminowana. Szczególnie, jeśli napędzała ją pusta żądza zemsty i nic nie było w stanie jej powstrzymać.
- No, chyba, że teraz posiada całą proteańską wiedzę w kieszeni i zamierza nakurwiać na Cytadelę jako nasz osobisty Lewiatan. Wtedy sugeruję, żebyśmy odwrócili się w innym kierunku i polecieli na przyjemne wakacje.
Etsy przeszukująca w tym czasie systemy ożywiła się w swojej holograficznej postaci, zerkając w ich stronę.
- Nie wykryłam żadnych złośliwych zmian w systemach Arae. Przeprowadzam drobiazgowy skan w tle - poinformowała ich pogodnie. - Pliki wskazane przez Skinnera sugerują obejścia przejść i terminali położonych w publicznych i prywatnych sektorach części wieży Prezydium. Duża część listy może być nieaktualna po najnowszej łatce bezpieczeństwa SOC opublikowanej siedem godzin po wycieknięciu części tych danych do extranetu. Zajmę się znalezieniem jak największej ilości danych na ten temat i spróbuję wytypować potencjalne cele przyjęte przez Reeda.
Haker, zaskoczony jej nagłym działaniem, kiwnął głową żwawo, z odrobiną ulgi w oczach i westchnieniu, które wydobyło się z jego klatki piersiowej. Mozolna część pracy, która go czekała, z pewnością zostanie szybciej wykonana przez Sztuczną Inteligencję.
- Poinformowałam pozostałych o zebraniu. Najbezpieczniej będzie postawić Arae w stan gotowości - zaproponowała. - Odstawię was na Hebe i oddalę statek na czas zakończenia drobiazgowego skanu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Solveig] Hebe

3 sie 2022, o 23:20

Vex zastukał palcami w zamyśleniu po własnym przedramieniu skrzyżowanych rąk, wpatrując się w Isaaca.
- Pocieszające - mruknął, chociaż ton sugerował coś zgoła innego. Być może wypompowanie całej Cytadeli leżało poza możliwościami oprogramowania Isaaca, a co za tym idzie Reeda, ale wcale nie polepszało to ich sytuacji. Ogromny konstrukt w którym urzędowała Rada oraz miliony innych mieszkańców był tworem niemal obcym, o czym łatwo było zapomnieć, gdy od lat traktowało się go jako serce życia galaktyki oraz wszystkich wydarzeń. Ale łowca był przebiegły. Szalenie przebiegły. Cokolwiek planował, to odcięcie danego sektora lub pomieszczenia na stacji było tylko krokiem pośrednim do czegoś większego - co do tego nie miał wątpliwości. Niepokoiło go tylko to, że nie potrafił jeszcze dostrzec czego dokładnie oraz że nie może przewidzieć skali jego przedsięwzięcia. Gdy pracował dla Castora, wiedział czego oczekiwać. Teraz Reed był wściekłym psem, który stracił pana.
Wcześniej zakładał, że wszystko co łowca planuje, jest jakoś związane z jego zemstą na nim. Ale co jeżeli się mylił?
- Przygotuj mi listę wszystkiego do czego Reed miał dostęp. Każdego twojego programu, bez względu na to jak błahego - powtórzył po chwili milczenia i obracania w głowie słów Skinnera. Jego wzrok błąkał się po chwili po jego twarzy, obserwując tą skomplikowaną mieszaninę napięcia, dumy, złości i cynizmu, która przewijała się przez jego twarz, gdy opowiadał, ale postanowił nie poruszać tej bardziej moralnej części całej sytuacji, która wisiała ciężko w powietrzu. Tak, wypompowanie Cytadeli byłoby niesamowitym, technicznym wyczynem. Tak jak zrzucenie krążownika Przymierza z orbity.
Nigdy jednak nie kończyło się tylko na tym.
- Jeżeli ma więcej takich zapalniczek, to chcę wiedzieć czy może zrobić z nich bombę - rzucił krótko. Zaraz też przeniósł wzrok na Etsy, gdy ta zakomunikowała zakończenie głównego skanu Arae, co chociaż potwierdzało słowa hakera, to jednak nieco go uspokoiło. Przynajmniej na chwilę.
- Tylko zrób to dyskretnie Ets i upewnij się, że nie zostanie żaden ślad po twoim badaniu. Reed wie, że Isaac jest z nami na pokładzie, więc zapewne założy, że odkryjemy co ukradł. Nie chcę, żeby wykorzystał to do zrzucenia na ciebie winy za to co zrobi - dodał, gdy powiedziała, że zacznie weryfikować listę bramek, którą wyłapał Isaac. Zaraz tknęło go też to co wspomniał chłopak. - I upewnijcie się oboje, że jakimś cudem nie będzie miał dostępu do twojej analizy. Już raz obrócił nasze obawy przeciwko nam, więc nie chciałbym, żeby się okazało, że tylko czekał na twoje wytypowanie słabości bezpieczeństwa na Cytadeli, żeby wiedzieć gdzie uderzyć.
Poruszył zdrętwiałymi ramionami i skinął głową, zgadzając się na jej propozycję postawienia statku w stan gotowości oraz podleceniu na Hebe. Trzydzieści minut na przemyślenie, a potem na spotkanie z pozostałymi. Poruszył się z miejsca, ruszając w stronę mesy, ale nim zrobił drugi krok, zatrzymał się na chwilę, przypominając sobie coś jeszcze.
- I Isaac... - rzucił po kilku sekundach ciszy. - Weź prysznic do tego czasu i się ogarnij trochę. Bo jak cię Grace zobaczy w tym stanie, to najpierw zabije ciebie, a potem mnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”