W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 12:01

Fetor trupów unosił się w pomieszczeniu jak zapach, który znała, ale nie pamiętała skąd pochodził. Śmierć towarzyszyła jej od dawna i czasem, gdy w powietrzu śmigały pociski wystrzeliwane z karabinów, lub zbuntowany prom nadciągał wprost w jej szklaną zasłonę, śmierć stawała się niemal namacalna. Przekraczała granicę między światem duchów a teraźniejszością, z każdym kolejnym występkiem stając się coraz prawdziwsza. Któregoś dnia zwalczy więzy, które trzymają je z dala i pochwyci Fel w swoje ramiona bezpowrotnie.
Ale to nie był ten dzień.
Łapiąc oddech i wymuszając na swoim ciału spokój, gdy ogarniał je kaszel, dostrzegła, że mężczyzna zamarł lekko gdy zdradziła mu swoje nazwisko. Jakby znów w jego głowie zachodziły procesy decyzyjne, dzięki którym określał, jaki byłby najlepszy tok postępowania, choć z jej perspektywy byłby oczywisty. W tej kwestii nieznajomy nie przypominał Sentii, która rzuciłaby się w ogień byle tylko wypełnić zadanie ochrony radnej. Dla niego Fel była tylko jednym z trupów, które się poruszyły.
- Daleka droga stąd do przestrzeni rady - zauważył mrukliwie, przyglądając się medi-żelowi, który zasklepił jej rany. Gdy świat wokół skąpany był we krwi, ciężko było dostrzec, czy jej własna została zatamowana, szczególnie, że palące uczucie wciąż rozdzierało jej wnętrze. - Miałaś szczęście - dodał, jak na ironię, bo szczęśliwa z pewnością nie mogła się teraz czuć. Jego podbródek drgnął, wskazując wszystkich wokół niej, którzy tego szczęścia mieli znacznie mniej. - Chociaż pewnie tego nie czujesz.
Wypuścił powietrze z ust, pochylając się w jej stronę wbrew protestom, które mogła względem jego pomysłu mieć. Chwycił ją, przypadkiem lub nie, za zdrową dłoń, drugą rękę wsuwając pod jej ramię i podciągnął ją w górę. Jej ciało przeszył ból, wyraźnie zmuszający ją do powrotu do wygodnej, leżącej pozycji, ale okazał się trwać tylko chwilę. Gdy już usiadła, poczuła się nieco pewniej, choć chłód natychmiast zaatakował jej mokre plecy. Miała więcej siły, niż jej się wydawało.
Zawahał się, sięgając do swojego pasa. Zerknął w jej stronę i zaklął pod nosem, jakby robił coś wbrew sobie, ale gdy kucnął przy niej po raz drugi, w dłoniach trzymał małą fiolkę z koktajlem chemikaliów. Rozpoznała przeciwbólowe na liście, a także końską dawkę kofeiny. Wyglądało to nieco jak stymulanty, które rozdawano żołnierzom Przymierza jak cukierki.
- Weź to, albo nie. Jeśli chcesz tutaj przeżyć, musisz się ruszyć, zanim ktokolwiek chciał świątynię wysadzić w pierwszej kolejności wróci dokończyć robotę - jeśli nie przyjęła podarunku, odłożył przedmiot na ziemi obok niej, samemu prostując się. - Nazywam się Cyrus - dodał, rozglądając się wokół. Sięgnął po karabin na swoim zaczepie magnetycznym, gdy ściany i podłoga zadrżały pod wpływem grzmotu. - Mam nadzieję, że to nie była cała twoja ochrona - dodał ponuro, tykając czubkiem buta w pistolet należący do jednego z jej ochroniarzy.
Póki nie wstała, nie mogła wiedzieć, czy faktycznie wszyscy leżeli obok, czy ktoś miał szansę uciec.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 12:44

Spróbowała się uśmiechnąć, co połowiczo się jej udało; kąciki ust Iris drgnęły, ale dalekie było to od ciepłego, rozbawionego wyrazu. Tym bardziej, że jej twarz wciąż pokrywała krew. Niczym smugi w antycznych czasach zachowanych na niektórych malowidłach skatalogowanych w muzealnych vidach.
- Daleko stąd... wszędzie - pozwoliła sobie zauważyć. Ton ich rozmowy, dawał jej nadzieję, że jednak nie została skreślona w oczach mężczyzny. inaczej jaki sens było dzielić się z nią swoimi zapasami? Odsuwać filar, ryzykując, że coś mogłoby pójść nie tak i sam skończyłby przygnieciony w trawie?
- Masz interesującą definicje słowa szczęście, choć... Chyba brakuje mi argumentu, aby na ten temat dyskutować, jeżeli weźmiemy pod uwagę to gdzie ja leżę, a Ty stoisz... - urwała, nie kończąc nad wyraz długiej myśli, gdyż mężczyzna pochylił się nad nią, ba! Położył rękę na jej plecach. Nie była przyzwyczajona do takiego spoufalania, lecz okoliczności ich spotkania wybaczały wiele. Przede wszystkim wsadzenie sobie w rzyć etykietę.
Usiadła, łapiąc spory oddech. Żebra, o dziwo nie zaprotestowały, a ona sama po kilku sekundach nie odsunęła się na ziemię. Dopiero teraz, spojrzała na swoje ręce, zwróciła uwagę na dłoń, którą zakryła skazana, na krew będącą dosłownie wszędzie. Chciała zetrzeć z policzków ślady błota i szkarłatu, lecz tylko bardziej rozmazała się. Na szczęście to nie ona musiała patrzeć na swoje odbicie.
Kątem oka śledziła nieznajomego. Nie ufała mu, choć zasłużył pewnie na odrobinę kredytu w tej kwestii. Nie zostawił jej tam, a teraz... Sięgnęła po fiolkę, którą jej zaproponował, uważniej studiować skład, którego mogła się domyślić. Miał racje. Nie mieli czasu na spokojne dojście do siebie w swoim własnym tempie. Potrzebowała stanąć na nogi najlepiej tu i teraz. A ponieważ nie miała nad uchem nikogo, kto ostrzegłby ją od przyjmowania cukierków od obcych... Odkręciła szkło i na raz wypiła zawartość mimo iż smak był daleki od obojętnego.
Krzywiąc się, zakorkowała szkło, które jeszcze przez moment obracała w ręku. Tak łatwiej było jej przeanalizować tę nieciekawe położenie.
- Świątynia wybuchła? Widziałeś to? - spytała, szukając jego wzroku.
- Mogę spytać, co tutaj robisz? Rzekomo na Ilos przebywa tylko salariańska grupa badaczy i wierni w świątyni. Jesteś... Byłeś jednym z nich? - poprawiła się, nie mając pewności, czy miejsce to nadal można było traktować jak serce kultu. Wspomnienie o ochronie sprawiły, że źrenice Iris rozszerzyły się, a ona sama drgnęła.
- Nie... Część, większa, została na statku. Odcięła nas od nich burza... W ogóle była jakaś burza? - wtrąciła nagle, niespodziewanie mając niepokojące myśli.
- ... Było ze mną Widmo. Turianka. Czy ona...? - rozejrzała się gorączkowo na boki. Oby nie. Oby żadne z tych ciał nie należało do Setii. Nie mogła tu dużej siedzieć i tylko wypytywać mężczyznę. Wystarczająco długo zbierała w sobie sił. Chciała wstać sama, ale jeżeli grawitacja miała co do tego inne plany... Chowając swoją dumę do kieszeni, wyciągnęła do wybawcy rękę, prosząc o pomoc.
Końcem końców i tak wyciągnęłaby do niego swoją dłoń, musząc w końcu to powiedzieć. -Dziękuję, Cyrusie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 12:58

[h3]spostrzegawczość[/h3]
50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 13:10

Stymulant musiał być znacznie słabszy od swoich odpowiedników, które wstrzykiwano, a nie wypijano jak energetyka. Przez jego sposób podania nie poczuła też jego efektów od razu - jedynie kwaśny smak, od którego nie dało się nie wykrzywiać. Buteleczka spoczęła obok i choć symbolizowała przyjęcie cukierka od nieznajomego, Cyrus nie zareagował w jakiś istotny sposób, który mógłby pokazać jej, że wpadła w pułapkę. Nie patrzył nawet w jej stronę, gdy piła, zamiast tego rozglądając się wokół tak samo, jak robił po wejściu do pomieszczenia.
- Coś w świątyni wybuchło, ale sam budynek jeszcze stoi - potwierdził, a na dźwięk jej drugiego pytania pokręcił natychmiast głową. Nie był ani członkiem ekspedycji salariańskiej, ani wiernym świątyni, w której znajdowali się teraz, choć nie kwapił się, żeby wyjaśniać, co tutaj tak właściwie robił. - Szukam kogoś tutaj - odrzucił zdawkowo, nieufnie, znów sięgając do swojego paska.
Wyjął małe urządzonko, które obracał przez chwilę w swojej dłoni, jakby liczył, że nagle zacznie z powrotem działać, nim podrzucił je lekko w stronę Fel. Od razu rozpoznała w nim lokalizator - był nieaktywny, choć nie wyglądał na uszkodzony. Sygnał musiał się urwać.
- Burza? Była, a nawet jest ciągle nad nami - zdziwił się, zerkając odruchowo w górę, ale jego wzrok napotkał tylko dziurę w suficie, przez którą spadła Fel z częścią swoich ludzi. Sufit był doszczętnie zniszczony. - Cała komunikacja padła krótko po eksplozji. Nie, żeby na tej planecie było do kogo zadzwonić.
Uśmiechnął się krzywo, wzruszając lekko ramionami. Gdy usiadła, mogła przyjrzeć się nieco lepiej gruzowisku, w którym się znalazła. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie dostrzegła nigdzie turiańskiego pancerza. Przez chwilę jej serce zamarło, gdy zauważyła pod kamieniami trójpalczastą dłoń, ale okazała się męska, w dodatku nieosłonięta pancerzem. Kryik nigdzie tu nie było.
- Żadnej turianki tu nie widziałem, przynajmniej nie takiej, która mogłaby być Widmem - odrzucił, wyciągając ku niej rękę. Ujął jej dłoń, ostrożnie pomagając jej się podnieść i przytaknął lekko na jej podziękowania. - Ratowania Radnej w proteańskich katakumbach nie miałem w planach.
Wstając, z początku nieco chwiejnie, mogła rozejrzeć się po otoczeniu. Trupów było więcej - pod złamanymi drzewkami owocowymi znajdowali się wierni, którzy wcześniej opiekowali się ogrodem. Pośród kamieni spostrzegła niemal wszystkich swoich ochroniarzy, a raczej ich ciała zasłonięte gruzem, ale faktycznie nie było razem z nimi Sentii.
Cyrus pochylił się do jednego, martwego komandosa. Podniósł pistolet, który mężczyzna dalej kurczowo ściskał w dłoni, a z jego pasa odpiął generator tarcz. Zrobił to tak szybko i sprawnie, jakby podejrzewał, że radna może mieć przed tym opory i nie dał jej czasu na zastanowienie się.
- Przyda ci się - wyjaśnił tonem nieznoszącym sprzeciwu, wręczając jej broń i generator tarcz w dłonie. - Główna droga do wyjścia jest zasypana, ale skoro twój statek czeka na zewnątrz, pewnie nie będziesz musiała czekać zbyt długo, aż cię odkopią.
Odwrócił się, mocniej chwytając swój karabin szturmowy. W tym zniszczonym ogrodzie dostrzegła źródło wody, która zalewała pomieszczenie - urwaną rurę. Nie był to wdzięczny kran, ale jeśli chciała, mógł wystarczyć, by zdołała obmyć nieco swoją twarz z krwi i błota.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 13:49

Chciała dopytać, lecz w porę ugryzła się z język. Nie wiedziała kim był, czego tutaj szukał. Kogo dokładnie miał znaleźć. I co chyba najważniejsze, w jakim celu. Tymczasowo, przemilczała sprawę dziwnej biotyki, popłochu, które czarne iskry wywołały u Matki Przełożonej. Podejrzewała, że wybuch w świątyni łączył się z przedziwnym przeżyciem, które doświadczyła, gdy jej dłoń dotknęła ręki tamtej dziewczyny. Pytanie, czy to ona pojawiła się nagle, tak jak wcześniej, pod filarem, czy może to Iris wyzwoliła ładunek, który eksplodował nieokiełznany przez nikogo. Zmarszczyła nos niezadowolona z nasuwających się wniosków.
- Rozumiem - odparła, łapiąc lokalizator, który rzucił w jej stronę. Podniosła urządzenie na wysokość oczu, choć kątem podążała cały czas za mężczyzną. Usprawiedliwiła się zapewnieniem, że ten również musiał uważnie śledzić każdy jej ruch. W takiej formie może i nie stanowiła dużego zagrożenia, nie mniej, byli dla siebie kimś całkiem obcymi.
- Mówi Ci coś cicero? - nie? A może jednak? Przyglądała się jego twarzy, wrażliwa na najmniejszą zmianę w mimice.
Odetchnęła mimo wszystko, gdy martwym turianinem leżącym pod żebrami nie okazała się być Sentia. Już wystarczająco mocno ciążyła jej myśl, że być może była odpowiedzialna za całe to zajście, nie chciała, naprawdę, dokładać do swoich wyrzutów sumienia Widmo. Strata komandosów było wystarczająco siarczystym policzkiem.
Chwyciła pewniej rękę mężczyzny. Puściła ją dopiero, gdy miała absolutną pewność, że ustanie na nogach nawet, jeżeli z początku, świat pragnął zawirować przed jej oczyma.
- Chciałabym powiedzieć, że przyjemność po mojej stronie, ale byłoby to nieco nie na miejscu. Misje dyplomatyczne, na których dotąd bywałam, nie wyglądały ani też nie przebiegały w ten sposób, jak ta tu... - dodała ciszej. Ostrożnie, drobiąc pierwsze kroki, podeszła do martwych komandosów. Zmusiła się, aby pochylić nad ciałami i szepcząc pod nosem coś, czego nawet gdyby wytężył słuch nie był w stanie usłyszeć, ani tym bardziej rozpoznać z ruchu warg, gdyż jasne pukle w nieładzie przysłaniały jej twarz, pozbierała nieśmiertelniki. Schowała blaszki do kieszeni, zagryzając od środka policzki. Musiała wziąć się w garść.
Odwróciwszy się, spotkała się z Cyrusem, który bezceremonialnie wręczył jej pistolet oraz swój generator tarcz. Uniosła brew, gotowa zaprotestować, widział to w jej oczach, lecz... Odpuściła. Zapięła ustrojstwo w pasie, a pistolet odbezpieczyła, aby sprawdzić pojemność pochłaniacza ciepła. Zabezpieczony, wsunęła za pas.
- Przyda mi się? Podejrzewasz, że może się do nas dokopać ktoś inny? Albo inaczej, spodziewasz się, że jest tutaj też ktoś, kto nam, Tobie, mi, zagraża? - nie była pewna, czy mogła określać ich mianem nas, z drugiej strony byli jedynymi, żyjącymi po tej stronie ruin. Oby.
- Daj mi proszę chwilę - poprosiła, idąc w stronę cieknącej rury tak, aby w miarę możliwości nikogo już więcej nie rozdeptać. Przykucnęła, obmyła twarz i ręce, nieco dłużej szorując własne dłonie w pedantycznym impulsie. Przyjrzała się obu, zwłaszcza tej, którą dotknęła czerń. Nadal nieprzyjemnie pulsowała? A może zaczynała się już oswajać z tym dziwnym, obcym uczuciem?
Wstając, nabrała powietrza w płuca.
- Nim doszło do wybuchu, Matka Eafina wydała dziwny rozkaz. Powołując się na, cytując, swój święty obowiązek, kazała kogoś znaleźć i pojmać, a nam niezwłocznie opuścić świątynie. Mam dziwne wrażenie, że to się ze sobą łączy - wbiła wzrok w Cyrusa jakby chciała go spytać otwarcie A Ty? Jaka jest w tym wszystkim Twoja rola?, lecz nic takiego nie nastąpiło.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 14:25

Nazwa własna przecięła powietrze, ale nieznajomy przekrzywił lekko głowę, drążąc w swoich wspomnieniach w poszukiwaniu odpowiedzi, której oczekiwała. Nie dostrzegła w jego oczach jaśniejącego zrozumienia, które chciałby przed nią ukryć - wzruszył ramionami, rozkładając ręce na boki w wiadomym geście.
- Nie uważałem za bardzo na historii, jeśli o to ci chodzi - odrzekł, w swoich wspomnieniach natrafiając na wniosek, do którego i ona wcześniej doszła - antyk.
Cicero musiało na razie pozostać tajemnicą, której nie miała jak zgłębić. Stymulant, który podarował jej Cyrus, powoli zaczynał działać, pobudzając jej ciało do ruchu. Nie mogła być nieprzytomna zbyt długo - w końcu burza dalej dawała o sobie znać pomrukami uderzającego gromu, a jednak czuła się odrętwiała, jakby cały dzień i noc spędziła pod skałą, nie mogąc się ruszyć.
W pierwszych kilku krokach jej ranna noga uginała się lekko pod jej ciężarem, ale w miarę, gdy kofeina i przeciwbólowe pobudzały jej trybiki, poruszała się szybciej i pewniej, kierując w stronę czystej wody.
- Nie cała świątynia legła w gruzach. Na niższych poziomach są ludzie, wierni, jak ich nazwałaś. Banda szalonych kultystów pasuje nieco lepiej w moim odczuciu - prychnął, ukradkiem obserwując ją, jak po drodze zatrzymywała się pośród ciał by wydobyć ich nieśmiertelniki, choć gdy spojrzała w jego kierunku, odwrócił wzrok. - Blokują mi drogę w dół, ale zasypane wyjście powinno być bezpieczne. Nie kwapią się do ewakuacji. Nie, żeby mieli czym się ewakuować. Może pożyczą sobie twój statek - dodał ironicznie, obracając się by zerknąć do jednej z ocalałych szafek w kącie pomieszczenia. Wewnątrz leżały tylko worki z ziemią - nic, co w tej sytuacji mogłoby im się przydać.
Czekał przy drzwiach, gdy ona obmyła twarz i dłonie na tyle, na ile było to możliwe. Ironicznie w stosunku do temperatury panującej na zewnątrz, tutaj, w klimatyzowanym i szczelnym wnętrzu świątyni jej przemoczone ubranie sprawiało, że z trudem powstrzymywała drżenie z zimna. Nie było w okolicy niczego, co mogłaby założyć na siebie - chyba, że poprosiłaby Cyrusa o przyniesienie jej odzianego w szaty trupa, z którego mogłaby zdjąć odzież, ale mężczyzna, jakkolwiek obojętny w stosunku do śmierci unoszącej się w powietrzu, nie wyglądał na ukontentowanego tego typu zadaniem.
- Kogo? - spytał nagle, a jego brwi zmarszczyły się widocznie. Wysunął się z pomieszczenia, ostrożnie wychodząc na korytarz, którym wcześniej Eafina oprowadzała ją po kompleksie. Fel po drodze dostrzegła, że klatka schodowa prowadząca w górę była kompletnie zasypana, uniemożliwiając jej powrót na poziom szpitalny.
Cyrus wychylił się, wyglądając na schody prowadzące w dół i, upewniając się, że są puste, ruszył przed siebie dość szybkim, energicznym krokiem, którego ona musiała dotrzymać.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 15:53

Pokręciła głową z lekkim uśmiechem. Nie zamierzała przepytywać go z historii, a fakt, że nie rozumiał mimo wszystko przyjęła z lekkim uczuciem ulgi. Nie czuła się na siłach rozgryzać tę zagadkę tu i teraz, choć słowa dziewczyny, jej prośba - a może bardziej nakaz - nie dawał jej o sobie zapomnieć.
Zagryzła zęby, zmuszając swoje ciało do niewielkiego wysiłku. To i tak był przedsmak tego, co czekało ją, gdy ruszy za mężczyzną do wyjścia. Podświadomie założyła, iż idą razem. Do pewnego momentu. W tym samym, bądź chociaż podobnym kierunku. Nawet, jeżeli nie miał na celu pomóc jej się stąd wydostać w jednym kawałku, bez dwóch zdań chciałby dostać z powrotem swój generator tarcz, nieprawdaż?
- Kultyści? Pod niewinną otoczką kryje się coś więcej, co? Zawsze musi się kryć coś więcej - odpowiedziała sama sobie na zadane pytanie. Paznokciem, zdrapała szkarłatną smugę z ostatniego nieśmiertelnika. Ich imiona, twarze, wracać będą do niej we śnie, lecz teraz... Teraz musiała się stąd wydostać, aby miała jeszcze szansę przytulić głowę do poduszki.
- Dlaczego schodzisz niżej? Ta osoba, której szukasz, hm? Jest gdzieś tam? - pytała, przelewając wodę między dłońmi, aż ta nie stała się całkowicie przeźroczysta. Była mu wdzięczna za cierpliwość, nie mogła iść dalej z ich, a także swoją krwią na rękach.
- Ufam, że załoga mojego statku poradzi sobie ze zdesperowaną grupą, czy nawet szturmem. Pomóż mi dostać się do moich ludzi, a my pomożemy Tobie - zaoferowała, choć tak mogąc się odwdzięczyć Cyrusowi. Postanowiła dalej iść w tym, co miała na sobie. Nie uśmiechało się jej zdzierać jakichkolwiek ubrań z trupa, rozbierać się przy nim, mordować z naciągnięciem koszuli. Trudno. Da rade. Musi. Nie ma innego wyjścia.
Nagła zmiana w wyrazie jego twarzy nie uszła jej uwadze.
- Nie znam jej imienia. Dziewczyna, w starym mundurze Przymierza. Matka Eafina nazywała ją odmieńcem. Spotkałam ją wyżej, w szpitalu. Poprosiła mnie o pomoc, może... Może to Ci cokolwiek powie - podwinęła przemoczony, lepiący się do skóry rękaw, aby pokazać mu znamię, które zostawiła na jej skórze. Gdyby wiedziony nie wiedzieć skąd pragnieniem dotknięcia do niego, gwałtownie cofnęłaby się, nie chcąc, aby ta zmiana zrobiła mu krzywdę.
Nie ociągając się, ruszyła za mężczyzną, starając się przynajmniej dotrzymać mu kroku. Dużo siły było w głowie, a Iris naprawdę chciała znaleźć się już na Venus i jak najdalej od Ilos.
- Kim ona jest? - spytała cicho, szeptem, kiedy w końcu dogoniła Cycerona i na moment, zrównali się w marszu. Starała się zachować czujność, nie wychodzić przed szereg i nie plątać mu się pod nogami. Jednocześnie, w miarę możliwości oszczędzała siły. Nie była zawodowym żołnierzem polegającym na swojej broni, bezpieczeństwo zapewniała jej biotyka i wierne Widmo u boku. Tymczasowo, i jedno, i drugie wydawało się jednak niedostępne.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 16:41

W kwestii swoich pobudek, mężczyzna nie wydawał się być zbyt wylewny. Na jej pytanie o powód zejścia na dół skinął tylko głową na potwierdzenie, nie wdając się w szczegóły. Osobiście nie wiedziała też, jak bardzo na dół planował schodzić - Eafina nie pokazała jej świątyni poniżej poziomu wejścia do środka. Wspinały się tylko w górę, a z tego co pamiętała, poza muralem w atrium dół nie oferował zbyt wielu atrakcji. Szczególnie teraz, gdy świątynia wydawała się cicha i martwa - dokładnie tak, jak wyobrażano sobie to miejsce, położone głęboko w proteańskich skamielinach. Eafina, a może trzy komandoski, które to miejsce odkryły, tchnęła życie w te mury, jednak cała jej praca została zniweczona jedną, tajemniczą eksplozją.
- Załoga statku radnej gotowa pomóc mi przedrzeć się przez świątynię w ramach wdzięczności? - spytał z nutą rozbawienia. Jego głos brzmiał donośnie, nawet gdy mówił cicho. - Myślę, że ich priorytetem będzie spieprzenie z tej planety patrząc na to, że jesteś ranna - dodał, a broń w jego dłoniach szczęknęła lekko, gdy przełączył coś przy niej. - A przynajmniej moim by było.
Wiatr wył głośniej na klatce schodowej, która okazała się nieco cieplejsza od zniszczonego ogrodu. Powietrze śmierdziało nieco, choć nie była w stanie stwierdzić, czy to nieszczelność, która w jakimś tempie zatruje jej organizm, czy po prostu stęchlizna walających się trupów, których mogła się spodziewać na poziomie niżej.
Na półpiętrze zatrzymał się, pod zwisającą z sufitu lampą. Żarówka wypadła z klosza, który leżał teraz na ziemi w postaci drobinek szkła, na które rozpadł się w chwili impaktu. Zerknął na znamię na wyciągniętej przez nią dłoni, ale nie usiłował ani go dotknąć, ani nie czuł potrzeby przyjrzenia mu się lepiej. Kiwnął głową, jakby sam do siebie, dodając fakty jeden do drugiego.
Nie skomentował ani znamienia, ani dziewczyny, o której wspomniała. Prowadzenie jej w dół, ostrożnie stąpając po częściowo zawalonych schodach, przy jednoczesnym sondowaniu otoczenia w poszukiwaniu wrogów zajęło go na chwilę.
Pył uniósł się w powietrze, gdy zeskoczyli po ostatnich, trzech zniszczonych schodkach na ziemię. W atrium dostrzegła czterech zmarłych, leżących pod kawałkami skał, które oderwały się od sufitu. Jeden z filarów leżał przywrócony i przygniótł ciało, które wydawało się drobne, może nawet zbyt drobne, by należało do dorosłego.
Cyrus zagrodził jej ten widok, świadomie lub nie, prowadząc ją w stronę wyjścia.
- Moim problemem - westchnął zdawkowo na pytanie na temat dziewczyny, nieco rozluźniony ruszając w stronę zablokowanego wejścia. Nie dostrzegła nigdzie zejścia na dół, ani w zasadzie żadnego przejścia, które umożliwiałoby wyjście z atrium. Drzwi wejściowe, zgodnie z tym, co powiedział, zostały zablokowane fragmentem sufitu i gruzowiskiem. Największą zaletą tego miejsca było to, że w tym ślepym zaułku nie było żadnych ciał.
Cyrus rozejrzał się, tym samym pozwalając jej samej ocenić blokadę wyjścia. Nawet z jego pomocą nie byłaby w stanie go odblokować, ale załoga Venus powinna sobie z tym jakoś uporać - szczególnie mając dodatkową motywację w postaci jej uwięzionej w środku.
- Panie przodem - zwrócił nagle jej uwagę z szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. Dłonią trzymał uchylone drzwi do pokaźnej szafki na wyposażenie, w której wisiały jakieś szaty. - Jak znajdziesz sobie lepszą kryjówkę to droga wolna. Ja muszę już iść.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 17:27

Pokręciła głową, doprawdy wyborny żart. Gdyby nie okoliczności ich spotkania, nawet uznałaby go za zabawnego.
- Nie będę nadużywać Twojej uprzejmości i oczekiwać, że odstawisz mnie na statek. Wystarczy, jak znajdziemy tu Widmo. Sentia zrozumie. Zagroziła Matce Eafinie, kiedy ta zasugerowała, że zamierza tę dziewczynę zabić - odparła. Otaczała ich cisza, w zasięgu wzroku nie było nikogo. Nikogo żywego. A jednak, podświadomie, Iris mówiła w przeciwieństwie do mężczyzny coraz ciszej, jakby obawiała się, że tylko słowo wypowiedziane głośniej, a na ich głowę zwali się... No właśnie? Kto? Ci, których asari wysłała w poszukiwaniu dziewczyny? Ona sama?
Patrzyła się pod nogi, tracąc rachubę w tym, ile schodów pokonała idąc za Cyrusem. Oddychała miarowo, aby nie wypaść z rytmu. Nie rozkojarzyć się. Nie rozpamiętywać i nie uciekać myślami do innych. Przyglądała się zawaliskom w świątyni, nadpękniętym ścianom, ukruszonym filarom gdzieś ponad ich głowami. Wcześniej piękne i majestatyczne mury, teraz nagle w jej oczach stały się chłodne, zimne, ponure i przede wszystkim bezduszne.
Rozejrzała się po atrium, jej oczy zatrzymały się na symbolu wymalowanym pośrodku, obok którego teraz leżały bezdyskusyjnie martwe ciała. Wypuściła ze świstem powietrze z płuca, odwróciła twarz, nawet nie chcąc patrzeć na oblicze tych, którzy zasnęli tu snem wiecznym, mimo iż wyobraźnia zastanawiała się na głos w jej głowie, czy ułożenie zwłok przypadkiem nie współgra ze starymi malunkami.
Przytaknęła, nie wypytując go więcej o dziewczynę. Nie miała prawa. Przeszła do kolejnego pomieszczenia za mężczyzną, nie widziała drzwi, którymi tutaj weszła. Zablokowane, odcinały to miejsce od świata zewnętrznego co można było uznać za zaletę, ale w szerszej perspektywie jednak wadę. Ile zajmie komukolwiek dostanie się tutaj? Wiatr, który szalał gdzieś ponad ich głowami, a także dudnił w szerokich korytarzach, przypominał, że należało jeszcze do rachunków dodać wciąż przetaczającą się po planecie burzę.
Zamrugała oczyma, z początku pewna, że znowu próbuje żartować.
Jednak nie miał poczucia humoru.
- Słucham? - popatrzyła się na niego, na wnętrze szafy, ponownie na mężczyznę i parsknęła.
- Chcesz, abym weszła do środka, zamknęła się w niej i czekała na zbawienie? - pytanie było z kategorii tych retorycznych. Ni wymagających nawet komentarza. Iris nie zamierzała się ruszyć z miejsca, przynajmniej nie do środka mebla.
- Idę z Tobą. Jeżeli mówimy o tej samej osobie, poprosiła mnie o pomoc. Zresztą... Sam powiedziałeś, że moi ludzie będą mnie szukać i przedzierać się przez świątynię do skutku. Więc? Nie jesteś do niczego zobowiązany - dodała, aby nie miał wątpliwości, że czegokolwiek od niego oczekuje. To była jej decyzja, jej odpowiedzialność. Przeszła obok mężczyzny, zdeterminowana, aby nie zostać tu sama, w oczekiwaniu, w zdaniu się na los i łaskę wszechświata.
Ten musiał mieć z nią wyraźną zwadę skoro tak skończyła się jej misja pokojowa.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 17:52

Pomimo braku humoru, którym ewidentnie któreś z nich w tej chwili się wykazało, kącik ust mężczyzny powędrował w górę w nieco sarkastycznym uśmiechu. Skinął głową na potwierdzenie, którego przecież nie potrzebowała, bo sytuacja była dość oczywista. Ukłonił się lekko, teatralnie, jakby jego maniera miała uczynić wejście do szafy bardziej stosownym dla niej pomysłem.
- Twoje zbawienie czeka tam - wskazał podbródkiem skały przysłaniające wejście do kompleksu, które było tuż obok. - A ja idę w drugą stronę. Czekanie na zbawienie przy wejściu wydaje się sensowniejsze niż pchanie w kłopoty w twojej sytuacji.
Westchnął ciężko, odsuwając się, gdy postanowiła go wyminąć. Puścił drzwi szafy, które przymknęły się leniwie, nie wydając ani dźwięku. Tutaj, w przedsionku, wiatr wygrywał obcą melodię nieprzyjaznej planety, towarzysząc im w rozmowie, zaczynającej coraz mniej przypominać dyskusję. Faktycznie wyglądało na to, jakby było tu w miarę bezpiecznie - głównie dlatego, że wszyscy, którzy mogliby wyrządzić jej krzywdę, najwyraźniej już nie żyli na tych poziomach.
- I jak zamierzasz jej pomóc? - odrzucił z nutą ironii, nie ruszając się ani o krok, choć ona była gotowa do pójścia dalej - gdziekolwiek to dalej właściwie się znajdowało. Nadal nie widziała zejścia niżej, a według Eafiny pod nimi znajdował się tylko system jaskiń i płynąca gdzieś w dole rzeka. - Jesteś przemoczona, ranna, naszprycowana kofeiną i przeciwbólowymi. Nie masz pancerza ani nawet medi-żelu na zastępstwo, żeby ogarnąć sobie nogę - wymienił, wodząc wzrokiem po jej ciemnej od krwi sylwetce. - Nie mówiąc już o tym, że jesteś cywilem, który chyba zgodnie z protokołem powinien siedzieć na dupie i czekać, aż pomoc do niego przyjdzie. Czy nie?
Przekrzywił głowę, przyglądając jej się z góry na dół. Nie potrzebowała lustra by wiedzieć, że prawdopodobnie nie wyglądała teraz jak gotowa do walki żandarmeria wojskowa, a o jej gotowości do zejścia na dół świadczyła jedynie malująca się na twarzy determinacja. Wypuścił powietrze z ust z namiastką frustracji, unosząc dłoń w górę by przetrzeć jego pulsującą od bólu głowy skroń, zupełnie jakby sam upór, z który odmawiała współpracy, wywoływał w nim migrenę.
- Podaj mi jeden, racjonalny argument, dla którego miałbym zabrać jedną z czterech najważniejszych osób w galaktyce w potencjalny środek pola walki, kiedy mogę po prostu odstawić ją tu, gdzie jest bezpiecznie, żeby jej Widmo ją uratowało - rozłożył lekko ręce na boki, przyglądając jej się wyczekująco. - Bo założę się, że twoja załoga bardziej doceniłaby, gdybyś była pod ręką, niż przewalanie się po ukrytych podziemiach świątyni.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

7 lut 2023, o 18:48

Mimo iż doceniła jego zaangażowanie i teatralność, nie przekonał jej do zmiany zdania. W wyjściu, obróciła się napięcie, patrząc na niego faktycznie zdeterminowana, aby iść dalej - gdziekolwiek to dalej nie miało jej doprowadzić - zamiast zostać w nawie bocznej i czekać.
- Nic tutaj nie jest ani odrobinę sensowne - weszła mu w słowo, prostując się w miejscu. Nie było to miłe, grzeczne, a już na pewno nie dyplomatyczne, nie mniej juz wcześniej ustalili, iż kurtuazja zostaję tam, skąd ja wygrzebał.
- Przyleciałam tu z misja pokojową. Misją do ludzi, którzy uciekli z pogrążonego w wojnie systemu, aby ściskać im ręce, dodawać otuchy, nieść pocieszenie - cedzila przez zacisniete żeby wciąż, uparcie, wbijając w mezczyzne dwukolorowe oczy, które w tym świetle i z taką postawa sprawiały wrażenie, jakby oba były zachmurzonym niebem.
- Robiłam czego ode mnie oczekiwano. Karnie i zgodnie z protokołem. I dokąd mnie te wytyczne zaprowadziły? Uśmiechałam się, byłam wyrozumiała, choć jak mam być szczera brzydzę się tego całego zakłamania i bullshitu ubranego w piekne slowa, ktore dobrze brzmia chyba tylko dla kogos, kto nigdy nie musial nigdzie o nic walczyc. Moja obecność tu, choć okrojona w piękna, pr'ową historie, nie przyniesie nic dobrego. Bądźmy szczerzy. Pomoc tej dziewczynie jest jedyną, dobra rzeczą która mogę zrobić, bo zaręczam, że jeszcze jedna planeta, jeszcze jedna kolonia i nie będę w stanie spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Pozwól mi więc choć raz postąpić słusznie - zaskoczyła ja jej własną szczerośc. Była Radna. Wyważona w słowach i emocjach. Teraz zaś, mowila jak Iris Fel, nie zaś przedstawiciel ludzkości przemawiający na arenie międzygalaktycznej. Westchnęła, rozprostowując dłonie, które mimowolnie zacisnęła się w pieści.
- Nie mam kontrargumentu na to, jak wyglądam i jak się czuje. Gdybyś był łaskawy wcześniej powiedzieć mi, że planujesz zostawić mnie w szafie, być może warto było zabrać pancerz jednego z komandosów... - skrzywiła się. Nie. Nie dałaby rady.
- Nie będę Ci mydlić oczu. Widzisz, jak jest. Ale wiedz, że jestem biotykiem przeszkolonym w programie Przymierza i jesli nie bezposrednio, to mogę Cię osłaniać tam, gdzie idziesz. Pół życia też spędziłam grzebiąc biotykom w ich głowach i implantach, być może Twój problem potrzebuje kogoś, kto zna się na neurochirurgii - zawahała się. Powinna? Aby na pewno? Zrobiła krok w jego stronę, nieznacznie przekrzywiając głowę.
- Cokolwiek nie postanowisz, wiedź, że i tak pójdę za Tobą - czas nie byl ich sprzymierzeńcem. Miała to cały z tyłu głowy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 01:36

Ton, w którym przemawiała i złość wymieszana na jej twarzy razem z determinacją sprawiły, że zatrzymał się w połowie kroku, obracając w jej stronę. Choć jego mina nie zmieniła się za bardzo, nadal wyrażając lekką irytację, przyglądał jej się badawczo, co zdradzało jego zainteresowanie jej słowami.
Przynajmniej po części.
- Z pewnością ci wszyscy, którzy stracili swoje rodziny na wojnie, musieli poczuć ulgę gdy dano im zobaczyć twarz radnej. Nie mów, że jeszcze podawałaś im dłonie? - prychnął z początku, nie wiedząc, dokąd zmierzała swoją opowieścią. W jego sylwetce mignęło napięcie, a irytacja zabarwiła się złością, ale szybko umilkł, słysząc, że i jej nie podobało się to, co kazano jej tutaj robić.
Brwi mężczyzny drgnęły lekko, zaskoczone taką odpowiedzią - tym, co za sobą niosła, przyznaniem się do PRowej akcji, która niczemu ani nikomu naprawdę nie pomagała, a może emocjami przepełniającymi każde wypowiadane przez nią słowo. Obserwował jej zacięte, dwukolorowe spojrzenie i bladą jak kość skórę, podejmując w duchu decyzję, której nie spostrzegła od razu w jego mimice. Najwyraźniej w głębi nie podobał mu się wybór, na który się zdecydował.
- Wystarczył jeden - odrzucił, pół żartem, pół serio, obracając się w korytarzu, bokiem do niej i do atrium, do którego mieli wrócić. Korytarz był na tyle szeroki, by nie musiał tego robić, ale gest ten symbolizował, że zamierzał na nią zaczekać, nim ruszy do przodu. - Ale dziękuję za cały akapit.
Mrugnął do niej lekko, puszczając ją przodem - przynajmniej teraz, gdy był pewien, że okolica jest bezpieczna. Poza odgłosami panującej na zewnątrz wichury i odległym kapaniem wody, ciszę w świątyni przerywało jedynie echo ich kroków i uniżone głosy, prowadzące ze sobą konwersację.
- Ilos wygląda na surową karę nawet dla przeciętnego obywatela. Czym sobie zasłużyłaś? - zagadnął, z całego pakietu informacji, które z siebie wypluła, wybierając jedną, która zapadła jej najbardziej w pamięć. - Radnych w ogóle można karać? - dodał z nutą ironii, zatrzymując się w głębi atrium.
Jego wzrok utkwił na moment w muralu, który, choć częściowo przykryty gruzami, nadal zachował się w większości, spoglądając ku nim tajemniczo. Przykucnął obok, na chwilę sięgając za plecy i umieszczając karabin szturmowy na plecach, by zwolnić dłonie. Opancerzone palce musnęły kamienną podłogę, odsuwając kilka leżących obok kamieni, szukając czegoś, co udało mu się wymacać po dłuższej chwili - krawędź pośród płyt, którą pochwycił, po czym z lekkim trudem podważył. Właz był na tyle ciężki, że wzmocnił chwyt obu dłoni, nim uniósł go i odsunął nieco w bok.
- Oby twoje Widmo wiedziało, że jesteś uparta i wejdziesz w każdą dziurę byle nie siedzieć w szafie - mruknął, spoglądając w stary, antyczny wręcz tunel biegnący w dół.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 06:33

Nie zachowywała się w ten sposób. Tak chaotycznie i uparcie. Niewyważenie. Umiała trzymać emocje na wodzy, nawet w sytuacji najwyższego zagrożenia, bądź stresu, o czym miała przyjemność przekonać się na własnej skórze, ale teraz, tutaj... Tutaj wszystko było inne. Mnogość pytań bez odpowiedzi, dziwny sploty wydarzeń, śmierć, która znowu sobie z niej zadrwiła, w końcu prośba, o której nie mogła zapomnieć, gdyż słyszała w głowie głos tej dziewczyny... Wierzyła, że robi dobrze, Że podjęła słuszną decyzje. Jej przeznaczeniem była rola arbitra. Obserwatora z boku. Ten jeden raz, czuła, że musi postąpić inaczej. Ludzka natura odezwała się w niej wyjątkowo silnie.
Była pewna, że żałowałaby obojętności.
- Do usług - rzuciła w podobnym tonie, co on, kiedy zapraszał ją do szafy. Uśmiechnęła się lekko, niemrawo, a widząc ten subtelny gest, ruszyła przodem przed siebie. Dłuższą chwilę wsłuchiwała się w echo, które niosło ich kroki, ta cisza, która zagłuszała tylko ona i on, nie dawała jej spokoju. Wiedziała, że nikogo innego tutaj nie było. Żadnej, żywej duszy, a i tak podświadomie czuła niepokój. Zagrożenie. Zamiast odnaleźć ukojenie w murach świętego miejsca, Iris wygrzebała niebezpieczeństwo, którego nie przewidywały żadne protokoły czy plany podróży.
Popatrzyła się na niego, gdy dołączyła do Cyrusa przy posadce zdobionej muralem. Wcześniej, zachwycała się w duchu malunkiem, który, jak się miało za moment okazać, nie był umiejscowiony przypadkowo.
- Byłam zbyt uparta - zdradziła, rozglądając się po pomieszczeniu, podczas kiedy on namacalnie szukał czegoś przy muralu. Dźwięk przesuwanej, ciężkiej płyty po innych, surowych kamieniach, od razu przyciągnął jej wzrok. Kucnęła, jakby chciała mu pomóc, ale końcem końców tylko starła pył, który zrzucił na fragment malunku.
- Można wyrazić swoje niezadowolenie bądź troskę uprzejmą prośbą. Moja zakładała odwiedzenie kilku kolonii oraz planet. Bardzo chcieli, abym zatęskniła za Cytadelą i bezpieczną Wieżą, ale chyba coś im nie wyszło - wróciła do jego słów, zaglądając w głąb tunelu, który jak domyślała był ich drogą w dół na tyle, na ile pozwolił półmrok. Potrzebowali światła, który rozproszyłby resztę, założyła jednak od razu, że jest przygotowany na taką konieczność.
Na wspomnienie o Sentii, Iris chwilę wahała się, ale ostatecznie, oderwała fragment sfatygowanego materiału z emblematem, w którym szukająca jej turianka rozpoznałaby oznaczenie Przymierza i wypuściła go z ręki, aby mógł opaść gdzieś pośrodku kamieni.
- Wierzę w Widmo Kyrik. Teraz muszę w Ciebie - dodała, mając szczerą nadzieję, że nie jest do końca dżentelmenem i to on pójdzie pierwszy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 12:10

[h3]Udane lądowanie[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 12:19

Gdy wyznała mu, że nawet w to miejsce doprowadził ją jej upór, mężczyzna parsknął śmiechem na potwierdzenie tego, że jest w stanie w to uwierzyć. Ten sam upór sprawił, że pozwolił jej ze sobą iść - nawet, jeśli kierowali się w paszczę niebezpieczeństwa, którym były podziemia świątyni.
Zejście na dół prowadziło w ciemność. Nie słyszała szumu rzeki płynącej gdzieś w dole, ani nie widziała, by ściany wąskiego przejścia były nieregularnymi wyżłobieniami w skale, jakich mogłaby spodziewać się po jaskini. Cyrus wszedł do środka, co okazało się dość skomplikowanym zadaniem w jego opancerzeniu, ale oparł nogi o drabinkę i zatrzymał się, spoglądając na nią.
- Możesz jeszcze napisać na ziemi, że co złego to nie ja? - uśmiechnął się pod nosem, patrząc na odznakę, która spoczęła obok wejścia do włazu. Znak był dość wyraźny i dla Widma takiego jak Sentia powinien być cenną wskazówką, która pośle ją w dół. - Na wypadek, gdybyś dała się zabić, a twoje rozszalałe Widmo znalazło mnie przy trupie.
Westchnął ciężko, kompresując się w barkach na tyle, na ile mógł i powoli schodząc po drabince w dół. Ciemność nie była problemem, z którym zamierzał walczyć - wejście było i tak zbyt ciasne, by cokolwiek mogli dostrzec, gdy już po nim schodzili. Tunel był zimny, a kamień zalatywał nieco stęchlizną, lecz czuła muskające ją po policzkach powietrze wydobywające się z dołu. Podziemia musiały być odcięte od toksycznej powierzchni planety.
Cyrus zniknął nagle, na niepokojąco długie pół sekundy, nim usłyszała stąpnięcie jego butów o posadzkę. Gdy dotarła na szczeblach drabiny na dół, odkryła, że pod nogami nie ma niczego - tunel po prostu zmieniał się w pustkę i nie była w stanie dojrzeć podłogi.
- Jest bezpiecznie, możesz schodzić - męski głos dobiegł do niej razem z echem, odbijając się od ścian najwyraźniej większego pomieszczenia gdzieś pod nią. Cyrus wydawał się być niedaleko, musiała więc zawierzyć swojej intuicji i jego obecności, puszczając się metalowych szczebli drabinki.
Upadek nie był duży ani wysoki, ale w powietrzu zapomniała o uszkodzonym udzie, oblepionym kojącą warstwą medi-żelu. Nieopatrznie stawiając ją jako pierwszą, wylądowała na rannej kończynie, która ugięła się pod nią jakby należała do szmacianej lalki. Okrzyk bólu zdusiła resztką swojej silnej woli, ale w ciemności i fali nieprzyjemnych doznań, poczuła, że spada w dół. Nim zdążyła w pełni utracić równowagę, męskie ramię pochwyciło jej talię, przytrzymując przed upadkiem ciągnąc w górę, prostując do pionu.
- Udam, że tego nie widziałem - rzucił pod nosem, a gdy jej oczy przyzwyczaiły się do półmroku, dostrzegła, że jego kąciki ust uniosły się w górę. Odsunął się, gdy miał pewność, że stoi o swoich siłach i nie ma już ryzyka jego nagłego przechyłu.
Miejsce, w którym się znaleźli, nie było systemem jaskiń - było rozwidleniem czterech korytarzy, wyżłobionym w skale, tak samo starym, jak budynek u góry.
- Zdam się na twoją intuicję. Północ, południe, wschód, zachód? - spytał, uruchamiając latarkę w swoim omni-kluczu i ustawiając ją na najniższą możliwą moc.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 13:11

- Jesteś pewien...? - nie zdążyła spytać, czy na pewno wie co robi pchając się do tej jamy w pełnym opancerzeniu. Jedną nogą był już na drabinie i nie sprawiał wrażenie kogoś, kto utknął w przejściu. Wzruszyła ramionami, jakby zaraz miała dodać baw się dobrze. Problem w tym, że sama będzie musiała zejść w tę paszcze ciemności, dlatego też w porę zrezygnowała. Przynajmniej było ciemno, tak więc nie dostarczy mu niezapomnianych widoków nad głową, gdy szczebelek po szczebelku, zagłębiać się będą coraz niżej.
- Mhmm... Niezła próba. Ty pójdziesz na dół, zrobisz co musisz, a ja przez cały ten czas będę skrobać kamieniem po innym, tylko że większym kamieniu. Prawie Ci się udało - wymierzyła w niego oskarżycielsko palcem, dając jasno do zrozumienia, iż przejrzała ten cały, misterny plan.
Obejrzała się po raz ostatni za siebie, obejmując wzrokiem kawałek świątyni. Skoro powiedziała a, musiała dodać bez. Wstrzymując oddech, zrobiła pierwszy krok w dół. Zaciskała palce na metalowych prętach. Niżej, zaczęła schodzić dopiero po usłyszeniu zapewnienia Cyrusa. Nie to, że zostawiłaby go tam, gdyby ktoś na nich czekał, a mężczyzna wpadł w zasadzkę. Wtedy jednak nie miałaby tego komfortu, iż nie musi się spieszyć.
Zaufała mu. To akurat nie był błąd. Problemem okazało się zła kalkulacja. Niewiele widziała w tej ciemności, wystarczyło, że przeniosła ciężar ciała na nie tę nogę co powinna i szczebelek wyślizgnął się jej z ręki. Syknęła, zagryzając wargi do krwi. Instynkt, zabronił jej krzyczeć, choć miała na to wielka ochotę. Zamrugała oczyma, zdając sobie sprawę, że podtrzymuje ją mężczyzna. Burknęła coś pod nosem, ale szybko poprawiła się i podziękowała normalnie.
- Nie wiem o czym mówisz - cmoknęła, udając, że nic się nie stało. Rozmasowała problematyczną nogę, dając sobie chwilę na przyzwyczajenie się do mroku. Bezkształtne plamy i inne bohomazy, w końcu zaczynały nabierać kontur. Patrzyła się nie na wnętrze jaskini, jak spodziewać by się mogła, tylko na korytarz, będący...
- To część świątyni? - spytała, wędrując spojrzeniem po sklepieniu na tyle, na ile było to możliwe bez źródła światła. Pociągnęła nosem, gotowa iść dalej, pytanie w którą stronę?
- Mówią, że lewa należy do ciemności. Zaczęłabym więc od od kierunku odpowiadającego naszej lewej - odpowiedziała na jego pytanie, absolutnie nie wiedząc gdzie są i dokąd tędy dojdą.
- Czy mogę? - nie czekając na jego odpowiedź, chwyciła przegub dłoni Cyrusa i nakierowała światło padające z omni-klucza na najbliższy filar. Był tam jakiś napis? Wskazówka?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 13:31

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
0

[h3]Spostrzegawczość xD[/h3]
A<33<B<66<C
1

[h3]zagrożenie[/h3]
25% ryzyka
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 14:02

Odgłosy burzy zostawili wysoko w górze - po drugiej stronie włazu, w pustym i cichym gmachu świątyni, zamieszkałym już jedynie przez niespokojne dusze wszystkich zmarłych. Powietrze tutaj było nieco gęstsze, a kamienne ściany otulały ich pustką. W ciemności każdy krok, który stawiali na twardym kamieniu, wydawał się hukiem wystrzału, nieważne jak ostrożnie usiłowali stąpać do przodu.
- Wygląda tak samo, tylko lepiej ukryta - przytaknął, rozglądając się wokół w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji. Architektura tu nie odstawała od tego, co Fel widziała u góry - jedynie przykryta była warstewką mroku, przez który z trudem przebijał się wzrok. Eafina nigdy nie wspomniała o tym miejscu a sądząc po tym, że wejście do niego było ukryte, z pewnością miała dobry powód. - Widziałem, jak część wiernych znika w tym przejściu gdy budynek się zawalił, ale nie wiem gdzie poszli dalej.
Skinął głową, bez słowa akceptując jej krótkie wytłumaczenie i obracając się w lewo. Korytarz nie wydawał się w żaden sposób inny od pozostałych. Jeśli kiedyś namalowano na ścianach oznaczenia, nie przetrwały pięćdziesięciu tysięcy lat oczekiwania, nawet schowane przed światłem dziennym. Cyrus gotów był ruszyć do przodu, ale zatrzymał się, gdy chwyciła go za rękę, by pokierować snopem światła z jego latarki.
Filar był zwykłą, płaską ścianą, na której nie zauważyła ani napisów, ani malowideł, ani nawet zagłębień po iskrach ciemnej biotyki. Dopiero gdy chciała puścić jego rękę, spostrzegła coś interesującego na jego przedramieniu - wyżłobione w ceramice jego pancerza kanały, blizny po starciu z czarnymi płomieniami, malujące się w podobny wzór jak jej znamię.
Cyrus nie spostrzegł, że to zauważyła. Opuścił dłoń, ruszając do przodu, nie czekając na jej pytanie lub poruszenie tego tematu. Musiała iść za nim, gdy kierował się pustym korytarzem w ciemności, inaczej zostałaby bez źródła światła. Na kamiennej podłodze piasek wygłuszał ich kroki, lecz im dalej zapuszczali się w tunel, tym bardziej przeczuwała, że nie są w tym miejscu sami.
Gdy dotarli do pierwszego pomieszczenia, Cyrus uchylił drzwi powoli, pokazując jej, by była cicho. Korytarz szedł dalej i zakręcał, prowadząc nie wiadomo gdzie, ale w pokoju obok odnaleźli chwilę spokoju. Pomieszczenie było małe i musiało służyć za składzik. Na jego środku stał pokaźny stół, na którym ktoś rozmontował jakieś urządzenie. Pod ścianami ustawione były szafki, a w samym rogu tkwił mały zlew z bieżącą wodą. Nieznajomy zasunął drzwi za nimi i dopiero wtedy odetchnął lekko, decydując się odezwać.
- Za cicho tutaj, nie podoba mi się to - mruknął, przełączając latarkę w tryb rozproszony, dzięki czemu rozświetliła całe pomieszczenie. - Może w tych szafkach będzie coś przydatnego - zasugerował, podchodząc do pierwszej z nich.
Gdy Fel otworzyła jedną, ze środka wypadły nagle elementy pancerza. Wszystkie były w innym kolorze, modelu, a nawet rozmiarze. Niektóre były pokryte pyłem i brudem, a inne miały niepokojące, brązowe plamy na sobie, które do złudzenia przypominały krew.
- Może któreś będą na ciebie pasować - mruknął, choć ewidentnie nie wyglądało to na szafkę wyposażenia ochrony tego kompleksu. Niektóre napierśniki były wyjęte, inne połamane. Przypominało to sprzęt zdjęty z trupów.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 14:36

Zatrzymała w połowie kroku nogę, ale i tak, kiedy dostawiła stopę, wydawało się jej, że wszyscy - dosłownie - obecni na tym poziomie świątyni musieli usłyszeć, że nadchodzili. Wysokie sklepienie, ogromne korytarze - czy proteanie potrzebowali aż takiej przestrzeni? Rozglądała się dookoła siebie, po pierwsze dlatego, że spodziewała się ostrzału w każdej sekundzie przebywania w tym miejscu, a po drugie, że mimo wszystko, było ono reliktem przeszłości. Niezgłębionej, wciąż poza ich zasięgiem. Ciekawość pchła ją do architektury minionej rasy, nie mniej zbyt dobrze pamiętała dlaczego tu była, aby nie opóźniać ich, bądź rozpraszać się podziwianiem widoków.
- Ciekawe, czy to aby przypadkiem nie jest ta część właściwa, wybudowana przez założycielki, a wszystko to, co widziałam ponad, na kolejnych poziomach i piętrach, to farsa - zastanawiała się na głos, nie oczekując, że da się wciągnąć w dysputy na pograniczu filozofii.
Może w innych okolicznościach. Przy filiżance kawy, mogliby rozmawiać o wszystkim i o niczym, teraz jednak mieli cel. Zbieżny i oby na wyciągnięcie ręki.
Przesunęła spojrzeniem po śladach na jego pancerzu, choć nie skomentowała tego na głos. Nie dała Cyrusowi po sobie poznać, że zauważyła ścieżki, nadpalenia, żłobienia; cofnęła rękę, zawiedziona, że jej teoria się nie sprawdziła. Filar był filarem. Dźwigał sklepienie, ale nie miał dla nich gotowych odpowiedzi.
Przynajmniej nie ten.
Zamiast jednak zaglądać za dosłownie każdy mur i ścianę, szła za mężczyzną, uważając, aby przypadkiem całkowicie nie zostać w cieniu. Trochę jak dziecka, dla którego podłoga była lawą, tak teraz Iris pilnowała swoich kroków, aby zawsze, bez wyjątku, stawały tam, gdzie sięgała łuna światła.
Zamilkła, a także zastygła w bezruchu, przyglądając się najpierw jemu, a następnie temu, co znajdowało się za ich plecami. Dużo polegała na słuchu, choć nie miała doświadczenia, którego najwidoczniej mężczyźnie nie brakowało. Miała tyle pytań, lecz nie był to czas, aby wypytywać Cyrusa o cokolwiek. Na palcach, wślizgnęła się za nim do pomieszczenia. Przeszła w głąb, lekko drgając, gdy ten zatrzasnął za nimi drzwi z głuchym łoskotem.
- Czekają na nas? Wiedzą, że tu jesteś i będziesz o nią walczył? - spytała, wykorzystując moment, iż mogła swobodnie odezwać się w ograniczonej przestrzeni. Takiej, która nie ma dziur, z których mogłoby wyskoczyć zagrożenie. Co najwyżej czaił się na nich jakiś potwór z szafy, a i ten szybko został obdarty z maski, gdy kolejne elementy pancerza spadały na ziemię z otwartych na oścież drzwi. Byłaich niepokojąca ilość.
- Skąd tutaj te wszystkie zbroje i opancerzenie? To jakiś kult, który składa ofiary z żywych istot, a to, co nieszczęśnicy mieli przy sobie, zamykane jest tutaj jako trofea? - popatrzyła na niego z miną, która gotowa była błagać, aby zaprzeczył. Potrząsnęła głową, przyglądając się elementom, z których - na upartego - mogła dobrać coś dla siebie.
- Odwróć się - poleciła. Zaczekała aż spełni jej prośbę i po woli, nie ukrywając obrzydzenia, zaczęła zakładać element za elementem, sprawdzając jeszcze, czy łączą się ze sobą, czy nic nie zacina się, bądź nie uwiera.
I oby tylko nie utknęła w jakiejś nogawce, czy innym napierśniku, z którego się nie wyplącze, bo przecież nie poprosi Cyrusa - znowu - o pomoc.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pangea -> Refuge] Ilos

8 lut 2023, o 14:51

[h3]zagrożenie[/h3]
50% ryzyka
0
:wrex:

Wróć do „Galaktyka”