Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Siedziba Holtz Unlimited

24 sie 2014, o 20:36

Baton... Baton? Nie chciała go łapać, to było idiotyczne, idiotyczne! Bała się, naprawdę się bała, działo się zbyt wiele, za dużo poważnych tematów i za wiele nieciekawych wizji przyszłości - tej najbliższej, związanej mocno z kliniką, w której się znajdowali - a ten rzucał w nią batonem! BATONEM! Czy on jest niepoważny, czy jest naprawdę...
Złapała. Odruch. Nie ma batona, jest baton, ściśnięty trochę zbyt mocno w dłoni. Rozdziawiła buzię, ewidentnie się zapowietrzając. No co to jest? Co to jest, pytam się?! Nie wiedziała wprawdzie, jak wygląda rozdrażniona fretka, ale bardzo prawdopodobne, że ona, Jaana, wyglądała teraz całkiem podobnie, sapiąc cicho i nie wiedząc już, na kogo patrzeć. Na Holtza, który zamierza położyć ją na stole operacyjnym i pogrzebać w głowie rękami swoich naukowców? Na Kinga, który tak bezczelnie zbombardował ją batonem, próbując... Próbując...
Odwrócić jej uwagę? Gwałtownie wciągnęła powietrze. Spojrzała na batona, z którym teraz obchodziła się już delikatniej. Na mężczyznę. Na batona. King, baton, King, baton. Pyrak w tym wszystkim gdzieś zaginął, przestał się liczyć. Nawet Holtz usunął się nieco w cień. Był baton. King. I pytanie. Bardzo niefortunne pytanie.
- Wszystko gra? WSZYSTKO GRA?! - wydarła się w taki sposób, w jaki potrafią wydrzeć się tylko nastolatki. - NIC NIE GRA, NIC, CHOLERA, NIE GRA! - Biedna czekolada została zmiażdżona w jej drobnej dłoni, ale ciemnowłosa zupełnie nie zwróciła uwagi. - Jak ma grać, skoro chcą nam... chcą MI grzebać w głowie?! Nie będzie grało, nic nie będzie grało!- Tak, teraz zdecydowanie zaczęła się miotać. Znów jak zaszczute zwierzę, znów jak totalna desperatka. - A jak chcą nas wypatroszyć? Sprzedać na organy? A jak to PSYCHOPATA KTÓRY KOLEKCJONUJE LUDZKIE TRUCHŁA?! - Palcem dźgnęła powietrze, wskazując w kierunku Holtza, ale nawet na niego nie patrząc. - Jak się w ogóle potem nie obudzimy, albo obudzimy, ale bez nogi, ręki, serca, płuc?! Albo ze wszystkim, ale obnażeni ze wszystkich swoich cech, ze wszystkiego, co nas określa, z tego, kim jesteśmy?! A jeśli utopią nas w litrach chemii, jeśli ubezwłasnowolnią, jeśli oddając się w ich ręce, podpiszemy na siebie wyrok bycia rzeczą?! RZECZĄ! - Ostatnie zdanie było ewidentnie zabarwione własnymi doświadczeniami, o czym najpewniej ze wszystkich tu obecnych wiedział jedynie Holtz, którego i tak nic to pewnie nie obchodziło.
Jeszcze chwila. Zdaje się, że rozdrażnienie Jaany sięgnęło zenitu, a po nim... Co po nim? Podświadomie wiedziała, że teraz albo ją czymś uśpią, albo grzecznie wskażą drzwi. Na to pierwsze nic by nie mogła poradzić, natomiast niewątpliwie utwierdziłaby się we własnym przekonaniu, że w niczym - w niczym! - nie są lepsi od jej poprzednich protektorów. A to drugie? Cóż, może. Może uzmysłowiłoby Jaanie, że jednak jest inaczej. Oczywiście, zakładając, że ktokolwiek będzie wstanie przebić się do jej opanowanego strachem nastoletniego móżdżka.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

24 sie 2014, o 21:29

Przez ten ułamek sekundy kiedy Jaana odzyskała panowanie, pozwolił sobie uważnie się jej przyjrzeć. Do jasnej cholery ktoś zrobił tej dziewczynie niezbyt przyjemny numer. Ledwie widzi laboratorium i wpada w szał? King z miejsca przestał myśleć o swoim pożal się Boże L2. Nie żeby ten kompleks przesadnie go prześladował, ale świadomość jego obecności zawsze nieszczególnie miło go nastrajała. Wszystko to jednak blakło w porównaniu ze straumatyzowaną dziewczyną. Cholera, kto robi takie rzeczy drugiemu człowiekowi? Peter wziął większy wdech i woląc nie ryzykować, że Jaana ponownie wybuchnie, zbliżył się do niej, kładąc rękę na jej ramieniu.
- Pomyśl uważnie. To ty przyszłaś do niego, w tej chwili otacza cię mały pluton ochroniarzy, a wcześniej bez chwili zastanowienia wzięłaś alkohol, który ci podał. Gdyby chciał, już leżałabyś nieprzytomna na ziemi, a on nie musiał prosić o zgodę - postarał się o to by to nie brzmiało jak krytyka, raczej do bólu racjonalna analiza. - Jak więc widzisz, nikt nie zrobi niczego dopóki nie wyrazisz zgody.
Skinął głową jakby chcąc utwierdzić ją w tym co właśnie powiedział. Naprawdę czuł się teraz nieswojo. Potrafił kierować ludźmi, ale uspokajanie rozszalałej nastolatki, którą ewolucja w swym zwichrowanym poczuciu humoru wyposażyła w umiejętność rozerwania innych na strzępy przy pomocy umysłu, to było jak porównać fizykę teoretyczną do klocków LEGO. Jakimś cudem chyba jednak podołał, więc mentalnie poklepał się po plecach i posłał Jaanie lekki uśmiech.
- I żeby była jasność, jesteś mi winna za tego batona - spojrzał krytycznie na wymiętolone opakowanie w jej dłoni. - Milion kredytów to cała masa batonów, więc przemyśl sprawę. Plus wygląda na to, że przyda ci się większa wypłata.
Kończąc po prostu zamilkł. Widocznie rola nianki, personalnego trenera, zespołowego mistrza Yody czy jak to tam nazwać, szybko go znudziło, więc po prostu odsunął się od czarnowłosej, woląc nie ryzykować. Zamiast dalej rozwodzić nad tematem i by nie przeciągać sprawy, wzruszył ramionami, spojrzał najpierw na Dione, a potem Holtza, wziął większy wdech, następnie stawiając wszystko na jedną kartę.
- Nie wiem jak reszta, ale wchodzę w to - nawet on sam nie wiedział skąd ta nagła pewność. Widocznie uświadamiając sobie przez co przeszła Młoda, stwierdził, że to nie miejsce na jego gorzkie żale, a kredyty nie rosną na drzewie. Życie jest proste. Podejmujesz decyzje i musisz żyć z konsekwencjami. Pierwsze miał za sobą, ciekawe co przyniesie drugie.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

25 sie 2014, o 08:11

Drgnęła, tym razem jednak nie w przypływie kolejnego ataku przerażenia, a w zwyczajnym zaskoczeniu. Troska nie była czymś, czym darzono by ją szczególnie często. W dzieciństwie, tak, ale tego przecież nie pamiętała. Te lepsze wspomnienia naturalnym biegiem rzeczy rozmyły się i zatarły, pozostawiając miejsce dla kolejnych, które nieszczęśliwym biegiem rzeczy były obrazami, które Jaana najchętniej wyrzuciłaby ze swojej głowy w jednej chwili. Przez ostatnie lata pojęcia takie jak bezpieczeństwo czy właśnie troska stały się dziewczynie zupełnie obce, jak gdyby pochodzące z innego języka.
Oczywiście, nie mogła od razu zakładać, że ten tu faktycznie się o nią troszczył, w końcu nawet jej nie znał. Ale starał się pomóc. Na Taitusie czy Cronosie jedynym, na co mogłaby w tej chwili liczyć to w najlepszym przypadku zupełna ignorancja ze strony naukowców, w najgorszym - kolejna igła wbita na siłę w przywiązane do metalowego łóżka ramię.
Zresztą, to, co mówił King, faktycznie miało przecież sens. Miało znacznie więcej sensu, niż chaotyczne wrzaski Jaany, nie mające właściwie żadnych podstaw w rzeczywistości. Bo...Tak, rzeczywiście, przyszła tu z własnej woli. Rzeczywiście przyjęła do Holtza alkohol - nawet nie zastanawiając się wtedy przecież, że może coś w nim rozpuszczono, może coś w nim przemycano. A teraz... teraz...
Milczała przez dłuższą chwilę, spoglądając najpierw na Petera, potem na Holtza, ostatecznie - na własne buty. Zdolność rozsądnego myślenia powracała jej powoli, rosła wraz z każdą kroplą rozpuszczonej czekolady wciąż trzymanej w dłoni. Zdaje się jednak, że słowa Kinga faktycznie przyniosły jakiś efekt. Gdy Jaana uniosła w końcu głowę, nie może była całkiem pewna tego, co mówi, ale... Cóż, przynajmniej mówiła, będąc przy tym nieco bardziej spokojną (choć niekoniecznie mniej przerażoną).
- Ja... - chrząknęła cicho. Jeszcze tego brakowało, by głos odmówił jej posłuszeństwa. - Dobrze, ja też. Ostatecznie nigdzie nie będzie gorzej niż w Cerberusie - dorzuciła ze smętnym uśmiechem i wzruszyła ramionami. Nie zgodziłaby się na to wszystko, gdyby nie pieniądze. Pieniądze, których bardzo potrzebowała - których oni potrzebowali, cała załoga Kuguara. Musieli się uniezależnić, a jak to zrobić bez odpowiednich dochodów?
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

28 sie 2014, o 23:00

Pierwszy odezwał się Pyrak, na którego wzrok skierował Herschel Holtz. Na jego twarzy nie pojawiły się oznaki zdziwienia czy też irytacji gdy vorch wyjawił swoje zdanie na ten temat.
- "Królikami doświadczalnymi" was bym nie nazwał, z całym szacunkiem - powtórzył ostatni zwrot użyty przez obcego i skinął głową, jak gdyby chcąc ów szacunek okazać, co nijak miało się do obecnej sytuacji. - Nie nazwałbym również przekazywanych danych myśleniem. Bardziej chodzi tu o coś, co moglibyśmy porównać do... - zamyślił się, urywając na kilka sekund i pogrążając w ciszy pomieszczenie, jeszcze zanim do Jaany mógł dotrzeć sens jego słów, a sama dziewczyna podjęła bunt. - Postrzegania świata. Ta wszczepka wykazała zgodność z siedmioma innymi, dotąd testowanymi rasami. Vorcha są jednym z najbardziej ekstremalnych przypadków, lecz jej zadaniem jest wyłowienie bodźców z wnętrza twojej głowy, bez względu na to w jaki sposób są one przetwarzane, czyli jak myślisz, jak to ładnie ująłeś...
Nie zdążył mimo wszystko dokończyć, bo przerwał mu krzyk. Później kolejny - drgnął, zaskoczony przez moment takim obrotem spraw, lecz szybko opanował wyraz swojej twarzy. Nie trzeba w tym momencie dodawać, że jedyną reakcją Dione było zmierzenie Jaany spokojnym spojrzeniem.
W trakcie, gdy Peter opanowywał sytuację, za przyciemnionym szkłem ukazała się sylwetka. Hologramy zniknęły, ukazując mężczyznę w dobrze dobranym garniturze patrzącego w stronę Holtza, który zbył go ramieniem, tym samym ponownie uaktywniając hologramy przysłaniające im widok na korytarz.
- Tak jak mówi Peter, nie masz się czego obawiać, Marjaano. Zresztą pomyśl tylko, dlaczego mielibyśmy was ściągać w ten sposób? Szczególnie ciebie. Skoro chodzi mi tylko o twoje organy albo zamienienie cię w królika doświadczalnego, czemu mam proponować ci pieniądze i porywać, dając w ogóle złudzenie własnej woli, a później ściągać na siebie szukającego cię wszędzie Cerberusa? Wiesz, jak potrafią być wpływowi. Obawiam się, że gdybym to ja był przyczyną twojego zniknięcia, udałoby im się do tego dotrzeć i gorzko bym tego pożałował. Gdybym potrzebował zwykłych królików doświadczalnych, poleciałbym na Omegę i zabrał pierwszą lepszą sierotę, której nikt nigdy nie będzie szukać i nikt nawet nie dostrzeże jej zniknięcia. - przez cały ten czas mówił ze spokojem, lecz uśmiech na jego ustach zdążył zblednąć. Skinął w kierunku Petera, jak gdyby dziękując mu za natychmiastowe opanowanie sytuacji, a następnie przeniósł swój wzrok na Pyraka.
- Jeśli zamierzasz zrezygnować, to radzę to zrobić teraz. Dione odeskortuje cię do wyjścia - rzucił w kierunku Pyraka, pozbawionym rozbawienia głosem. - Oczywiście otrzymasz połowę umówionej kwoty jako zapłatę za milczenie każdego z was - dodał po chwili, a w tym samym czasie w głowie Pyraka urodziło się pytanie - czy rzeczywiście puszczą go wolno, wraz z tak banalnie zarobionymi tysiącami kredytów? Vorch po raz kolejny mógł poczuć się nieswojo.
Czy postanowił o odejściu, czy nie, Holtz nie zamierzał zbyt długo się nim zajmować. Bez względu na to czy Dione została w pomieszczeniu czy opuściła je wraz z vorchem, rozpoczął nowy temat.
- Zanim jednak przejdziemy do ostatniej fazy wprowadzenia, jest jeszcze jedna sprawa do przedyskutowania. Jedną z waszych towarzyszy podróży będzie Dione, którą już poznaliście - jeśli tylko została ona w pokoju, skinął dłonią w jej kierunku. - Przyznam, że większość pracujących tu osób, włącznie ze mną, przyzwyczaiła się już do jej ekscentryczności. Zapomniałem, jak wiele pytań rodzić może ona w waszym przypadku. Oczywiście, warto zaznaczyć na wstępie, że nie jest ona ludzką istotą, a syntetykiem.
Powiedział to z taką łatwością i banałem w głosie, jak gdyby patrząc na psa stwierdzał, że to nie jamnik, a labrador. Mimo tego nie widział niczego dziwnego w takim sposobie przekazywania informacji, toteż kontynuował w podobny sposób.
- To jeden z moich pierwszych projektów "na boku" po wprowadzeniu ustawy o modyfikowaniu ludzkich genów. Oczywiście, chodzi mi w tej chwili o jej ciało, które, pomimo pewnych niedoskonałości, jest bardzo wydajną i upodobnioną do kobiecej postaci jednostką. Sam fakt, że większość ludzi jest w stanie wziąć ją za bardzo zmodyfikowanego człowieka jest dla mnie sukcesem - uśmiechnął się pod nosem, wkładając dłonie do kieszeni spodni. - Oczywiście, potrzebna była dusza do tego ciała. O jej pochodzeniu można by mówić długo, nie jest to istotne więc nie będziemy marnować na to czasu. Znajdziecie tę informację w aktach osobowych waszego zespołu. Ważne jest tylko to, że do nas trafiła. Samodzielny, lecz nieidealny twór sztucznej inteligencji. Pierwsze co zrobiła to wybrała sobie to imię.
Uśmiech na jego twarzy zdawał się oddawać jego przywiązanie do niebieskowłosej, lecz następne jego słowa zniweczyły kompletnie to wyobrażenie o mężczyźnie, jakim był Herschel Holtz.
- Jak jednak mówiłem, nie była perfekcyjna. SI myślą samodzielnie, uczą się. Adaptują i ewoluują. Są pod wieloma względami jak ludzie, a, niestety, człowiek ma wiele wad. Co, gdyby nagle postanowiła obrać kompletnie inną drogę? Co, gdyby zaczęła kłamać, albo zmieniła priorytety? - ręce momentalnie uwolniły się od przechowujących je kieszeni, a Holtz, kiwając głową, zaczął gestykulować, po raz kolejny pochłonięty przez własną mowę. - Odpowiedzią może być WI, powiecie. Nazwanie WI inteligencją to grzech. To tylko interfejs, głupie pudło mówiące to, co mu zaprogramujesz. Inną opcją mogły być zabezpieczenia. Blokady. Każde blokady można obejść, każde zabezpieczenia złamać. Niby dlaczego SI po pewnym czasie nie mogłaby ewoluować? Zbyt wielkie ryzyko. Zbyt wiele wad. Potrzebowałem czegoś pewnego. Potrzebowałem czystej inteligencji, nie jej świadomości.
Umilknął na moment, pozwalając, by ta cisza trwała przez następne kilka sekund. Westchnął cicho, co nie było objawem jakichkolwiek negatywnych uczuć odnośnie własnego postępowania, tego co ma zamiar powiedzieć czy czegokolwiek innego. Bardziej wydawało się odruchem.
- Czy znane wam jest pojęcie chińskiego pokoju?
Pytanie padło w tym czasie, w którym dłoń mężczyzny przecięła powietrze, a soczewka zapłonęła pomarańczowym blaskiem. Na hologramie momentalnie zaczynały przesuwać się obrazy, gazety, widy i, przede wszystkim, chińskie litery, niemówiące zbyt wiele nawet przy znajomości tego języka.
- Był to pewien eksperyment, jeszcze sprzed dwóch wieków. Był bardzo prosty. Mężczyznę zamykano w pomieszczeniu, z pudłami, w których znajdowały się odpowiednie teczki, każda oznaczona inną literą alfabetu. W teczkach znajdowały się znaczki, których nie znał, każdy ponumerowany, oraz instrukcja. Codziennie mężczyźnie dawano z zewnątrz jeden, obcy znaczek, a on, mając instrukcję, wiedział, że widząc taki znak ma sięgnąć do, przykładowo, teczki C i wyciągnąć z niej znak siódmy i ósmy. Następnego dnia dostawał już zestaw znaków, a instrukcja, analogicznie, mówiła mu jakie znaczki ma przekazywać on. Jak można się łatwo domyślić po nazwie eksperymentu, znaczki były w rzeczywistości językiem chińskim - Holtz uśmiechnął się ponownie, zatrzymując potok obrazów na artykule przedstawiającym kilka ów znaczków z tego języka, o tytule odnoszącym się do zastosowania przedwiecznej metody w obecnych czasach. - To, czego ten mężczyzna nie był świadomy, to fakt, iż przez cały ten czas prowadził on rozmowę. Rano dostawał pytanie, na które odpowiadał nie mając pojęcia o tym, o co go spytano ani co na to odpowiedział. Dyskutował nie rozumiejąc dyskusji. Mam nadzieję, że rozumiecie wszystko na tym etapie.
Ponownie urwał na moment, wygaszając w pełni hologramy, zostawiając jednak przyciemnienie szyb. Tylko raz na korytarzu mignęła jedna, jasna sylwetka, zapewne przez przypominający kitel uniform osoby go noszącej.
- Otóż od jakiegoś czasu badane były zastosowania tej metody. Oczywiście, zbyt wiele się nie znalazło i temat umarł śmiercią naturalną nim zdołał trafić na pierwsze strony, ale akurat dla mnie to rozwiązanie pasowało wręcz idealnie. I wbrew pozorom było banalnie proste do przeprowadzenia na "umyśle" SI. Przy tym nie istnieje szansa jej zaadaptowania sytuacji. W praktyce wygląda to w taki sposób, że pytając ją o cokolwiek, ona udzieli wam na to odpowiedzi na podstawie własnych, wgranych protokołów i/lub zasobów extranetu. Obojętnie, czy chcecie poznać jej imię, czy charakterystykę płazińców. Otrzymacie odpowiedź na każde pytanie jej zadane, lecz Dione nie rozumie absolutnie niczego z waszej konwersacji. Oczywiście w waszym zespole będzie ona spełniała rolę głównie informatora. Nie jest w stanie być podpięta do waszych wszczepek, więc najlepiej będzie pozostawić ją na pokładzie statku po wylądowaniu. Nie ukrywam jednak, że posiada kilka modyfikacji bojowych, otrzyma również wyekwipowanie jak każde z was, do samoobrony.
Po zakończeniu mowy, Holtz uśmiechnął się w swój zwyczajowy już sposób i zerknął na osobniki znajdujące się przed nim.
- Mam nadzieję, że w tej sprawie wszystko jest już jasne. Możemy przejść do konkretów - oczywiście, jak wspominałem droga do systemu potrwa około dwóch tygodni, konwencjonalnymi metodami. Może być to pewna niedogodność, lecz pozwala wam na zapoznanie się z resztą zespołu i szczegółami misji już w drodze. Oprócz wyposażenia otrzymacie statek i podstawową, ograniczoną do minimum w tym wypadku załogę, która nie będzie brała udziału w waszej misji. Większość waszego zespołu jednak pełni również funkcje na pokładzie, lecz w przypadku, w którym to nie wydostaniecie się w komplecie, statek musi być w stanie odlecieć z pozostałymi. Jeśli jesteście już gotowi, możemy już dziś wieczorem przejść do instalacji wszczepek, jeśli wolicie zachować ten ostatni wieczór przed wylotem, poczekamy do jutrzejszego rana. Sam proces nie trwa długo ani nie jest bolesny, więc nie musicie się o to martwić. To, co pochłonie najwięcej waszego czasu, to oczywiście kalibracja, dlatego też podzieliliśmy was zespół na dwie grupy. Grupa pierwsza otrzymała swoje wszczepy i przeszła przez tę fazę, wasze urządzenia natomiast uruchomimy po rozpoczęciu lotu. Reszta pomoże wam w razie potrzeby. To nie jest tak straszne, jak może brzmieć - chodzi jedynie o przyzwyczajenie własnego umysłu do braku samotności i opanowanie podstawowych funkcji, jak wyłączenie i włączenie wszczepki bądź blokowanie odpowiednich impulsów. Jak mówiłem, to od was zależy co chcecie przekazać reszcie osób.
Kolejna chwila ciszy, którą Holtz poświęcił na przyglądnięcie się każdemu z osobna, nim dodał ostatnie zdanie przed oddaniem im głosu: - Decyzja należy do was.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: Siedziba Holtz Unlimited

29 sie 2014, o 16:30

Pyrak z dość mieszanym zaciekawieniem słuchał całego wykładu o eksperymencie i całej reszcie. Ziewał sobie raz i drugi, ciągnął sobie nosem i oglądał sobie stan swoich pazurów na dłoniach słuchając wielkiego planu ich jakże miłego gospodarza. I choć nudziło go to okropnie, wszystko sobie zapamiętywał i układał w głowie, jak zawsze z resztą. Jednak, gdy człowiek przyznał, że ów groteskowa istota, która po ich przybyciu pełnia rolę ich przewodnika, jest syntetykiem, brew vorch podniosła się znacząca, a sam zwrócił dyskretnie spojrzenie na ów dzieło technicznej sztuki, wpatrując się w nią z zaciekawieniem. W umyśle vorcha zaczęły się powoli krystalizować zalążki planów jakby położyć na niej łapy - Zaaranżować jakiś nieszczęśliwy wypadek? Przez walkę? Nic nie robić i wyczekać na odpowiednią chwilę? Rozpruć dziadygę na części pomyślał upiornie vorch, ocierając dłonią o brodę sprawiając wrażenie zagubionego w swoich własnych myślach.

Gdy przyszedł w końcu czas na ostateczne podjęcie decyzji Pyrak nie spojrzał na gospodarza. Bez dłuższego zastanawiania się pociągnął głośno nosem pochylił nieco swoją głowę w bok.
- Już Pyrak mówić. Nie przylecieć tu z tak daleko, żeby nie zobaczyć o co chodzi. Pyrak wchodzić w to. - Rzucił po prostu. I choć z jego wyrazu twarzy na początku mogło na to nie wskazywać, ale w jego głosie można było wyczuć drobną, acz wyraźną nutę podniecenia całym tym przedsięwzięciem.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

29 sie 2014, o 21:30

Dione... Dione niezbyt ją interesowała. To znaczy, pewnie powinna - skoro miała być częścią ekipy, to wypadałoby cokolwiek o niej wiedzieć. Jaana więc słuchała, faktycznie słuchała, ale nie analizowała. Na to przyjdzie czas, kiedy będzie spokojniejsza, ostatecznie - bardziej otumaniona chemią. W tym momencie chyba każda droga, która umożliwiłaby jej jasne myślenie, byłaby dobra. Każda. Leki nie były najgorsze, nie? Znaczy, na początku były, ale potem się przyzwyczaiła i... Och, mniejsza.
Słuchała więc stosunkowo uważnie, nie wykazując jednak szczególnego ożywienia. Nie patrzyła też na Holtza, gdy przemawiał. Może więc na Kinga? Nie, na niego również nie. Ani na vorcha. Patrzyła... Patrzyła gdzieś. Nieobecne spojrzenie mogło błędnie sugerować, że dziewczyna zupełnie się wyłączyła, pozostawiając w sali jedynie bezmyślne ciało. Oczywiście, tak nie było, bo ciemnowłosa na podobne odlecenie w myślach nie zamierzała sobie pozwolić - ostatecznie zbyt wiele zależało od tego, ile zapamięta, ile wiadomości przyswoi. Z drugiej strony jednak trudno, bardzo trudno było jej całkowicie odżegnać się od obaw. I może właśnie dlatego, może ze względu na ten strach...
- Dzisiaj. Te wszczepy... Instalujmy je dzisiaj - rzuciła zdecydowanie, po raz pierwszy od dłuższej chwili wyraźnie dając znać, że wszystko słyszała, że nic jej nie umknęło. Uniosła też wreszcie spojrzenie - tym razem pełne niespokojnej determinacji - na Holtza, zaciskając zęby. - Nie wiem, jak oni, ale ja chcę mieć to już za sobą.
Tak będzie najlepiej, prawda? Dobrze wiedziała, że tak. W jej przypadku zwłoka była zdecydowanie niewskazana. Jaana nie chciała mieć czasu na myślenie, analizowanie, na rozmyślenie się. Przede wszystkim jednak nie chciała bać się dłużej, niż to konieczne. W duchu czuła, że gdy będzie po wszystkim - słów operacja czy zabieg z całych sił starała się unikać - powinno być łatwiej. Zresztą, mowa była o czasie potrzebnym na przyzwyczajenie się, tak? Więc ona chciała mieć tego czasu dużo, jak najwięcej. W końcu jej myśli... Nie umiała sobie z nimi poradzić mając je tylko dla siebie, nie chciała więc wyobrażać sobie, jak trudne to będzie, gdy do jej głowy wgląd zyskają także inni.
- A jeśli chodzi o moje honorarium... - Tak, jeszcze ta kwestia. Wcześniej nie chwyciła się propozycji Petera, tej o podniesieniu jej gaży, ale... Tak. Ustalmy to, zanim pójdziemy dalej. Niech wszystko będzie jasne. - Stosowny dodatek wynikający z niekomfortowych warunków pracy będzie bardziej niż niezbędny. - Uniosła lekko brwi w wyrazie, który nie współgrał z aparycją szesnastolatki, za to doskonale pasował do osoby z pewnym bagażem nieprzyjemnych doświadczeń.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

1 wrz 2014, o 22:33

Holtz skinął głową na potwierdzenie dwójki o wykonaniu zabiegu dzisiejszego dnia. Na jego twarzy ponownie wykwitnął uśmiech, tak charakterystyczny dla tej postaci. Peter najwyraźniej nie miał nic przeciwko, tak więc wzrok ich obecnego pracodawcy mógł się przenieść na Jaanę, a następnie Pyraka, jak gdyby Herschel musiał jeszcze sprawdzić, czy wyglądają na tak gotowych na jakich się deklarują.
- W porządku! Czyli możemy zaczynać. Sprawę honorarium jeszcze omówimy, lecz oczywiście, że wstępnie mogę na to się zgodzić. - odrzucił nieco mniej wesoło niż miał w zwyczaju, by następnie ruszyć w stronę wyjścia z przeszklonej sali, z powrotem na mocno sterylny korytarz.
Kolejna wędrówka ukazała im niewiele więcej niż wcześniej - pomieszczenia były zamknięte, część nie posiadała ścian, przez które mogliby zerknąć do środka. Większość tych, z którymi było na odwrót, była pusta - sporadycznie wpadały im do oka sylwetki postaci ubranych w niemal identyczne uniformy. Część posiadała ozdobniki nieco innego koloru - opaski na ramionach, lekko mieniące się swym odblaskiem. Jak na razie dostrzegli kilku pracowników z czerwonymi elementami stroju, dwóch zielonych i jednego z czarnym. Holtz milczał przez całą drogę, prowadząc ich do pomieszczenia oznaczonego numerem 37.
Pomieszczenie okazało się przestronne i, jak można się było tego spodziewać - jasne. Ściany nie były oszklone, toteż nie mogli zajrzeć do wnętrza pokoju wcześniej. Podzielony był na co najmniej dwie sekcje, gdyż tą, w której stanęli, po około trzech metrach odgradzała co prawda przeźroczysta ścianka, lecz obraz po drugiej stronie był zbyt przez nią rozmyty by można było wychwycić obraz drugiego pokoju.
Pierwsza część zagospodarowana była w dość sporym stopniu. Całą prawą ścianę zajmowały zamknięte szafki, od których w odległości pół metra ktoś postawił długą ławkę. Po lewej stronie od nich stały półki i szuflady, zawierające, co mogli dostrzec w tych otwartych bądź uchylonych, przyrządy do wykonywania podstawowych badań medycznych. Stał tam również pusty zlew i porozrzucane w nieładzie aparatury spełniające nieznaną im funkcję. Gdzieś zabłąkała się nawet filiżanka z zimną już kawą, psująca ten pseudo sterylny obraz.
Do pomieszczenia, zza przeszklonej przegrody, weszła znana im z windy blondynka, nazywana przez Dione i Holtza jako doktor Sharpey. Elementy jej uniformu, co teraz rzuciło im się w oczy, były zielone. Dostrzegli też wreszcie naszywkę na nim, co wcześniej przez niezbyt komfortowe warunki nie było tak proste.
- Ach. Czyli to wy. - rzuciła im zamiast powitania, zdejmując białe rękawiczki z dłoni i rzucając je obojętnie do stojącego przy ścianie kosza na śmieci. - Panie Holtz. - skinęła głową swemu pracodawcy, podchodząc do zlewu i rozpoczynając szorowanie dłoni mydłem pod bieżącą wodą.
- Zostawiam ich tobie, Amando - rzucił w odpowiedzi by wycofać się z pomieszczenia nim ktokolwiek zdążył zadać mu jakieś pytanie.
Blondynka wyglądała zdecydowanie pewniej niż wtedy, w windzie. We własnych otoczeniu, jakim było to... pomieszczenie, czuła się najwyraźniej najlepiej. Mógł też pomóc fakt, iż Dione nie przekroczyła wraz z nimi progu i pozostała na zewnątrz.
- Na początek musimy wykonać kilka testów. Rutynowych, na razie wystarczy krew. Przed samym zabiegiem będziecie musieli się rozebrać, zbadamy ogólną kondycję waszego ciała i pracę serca. Jeśli czujecie jakiekolwiek opory, możemy zrobić to pojedynczo. - wyrecytowała z głowy, odwracając się jednocześnie do nich tyłem i sięgając do szuflady po potrzebne jej aparatury. - Zainstalowanie tego typu implantów jest prostym zabiegiem, gdyż nie znajduje się on w całości w waszej głowie. Chodzi tylko o jego podłączenie i ulokowanie w odpowiednim miejscu, to małe urządzonko będziecie czuć głównie na waszym karku. Dla bezpieczeństwa, dzięki temu w razie braku reakcji nerwowej możecie wyłączyć go manualnie. Nie rekomenduję próby usunięcia go samemu.
Odwróciła się już w ich kierunku, sięgając po nową parę gumowych rękawiczek. Minę miała wyraźnie zmieszaną.
- Krew żeby zbadać waszą grupę, czynnik Rh, poziom mocznika, glukozy i kreatyniny... Jezu, czy to konieczne? - żachnęła się nagle, a jej nieco nużący ton ożywił. - Holtz kazał mi tłumaczyć wam wszystko co robię kiedy to robię. To aż taki problem, jeśli po prostu przejdziemy do rzeczy? - mruknęła, biorąc tackę na której oczekiwały już "akcesoria" służące do wykonania tych badań.
Wszystko okazało się kwestią piętnastu minut. Rutynowe badania nie były problemem, nawet jeśli w kilku kwestiach podejście do Pyraka musiało być nieco inne niż w przypadku reszty członków tej połowy, bądź mniejszej części całego zespołu wynajętego przez Holtz Unlimited.
Gdy przyszła pora na zabieg, oprócz Amandy pojawiła się trójka innych pracowników. Jeden z nich miał również zielone elementy uniformu, pozostała dwójka - czerwone. Wreszcie drzwi przeźroczystej ścianki zostały otworzone, a trójka zaproszona do środka.
Jak podejrzewali, drugie pomieszczenie było znacznie większe od tego swoistego przedsionka, w którym spędzili ostatnie niespełna pół godziny. Utrzymane w równie sterylnych warunkach, przepełnione było aparaturą, której spełnianej funkcji nie byli w stanie się domyślić. Czekały też na nich cztery stoły, przypominające nieco standardowe operacyjne, lecz w tym wypadku były one jedynie dziwną fuzją stołu a składanego fotela. Użytkownik mógł siedzieć lub leżeć twarzą w dół, oczywiście umieszczoną w odpowiednim miejscu. Przy każdym takim stanowisku znajdowały się najprostsze urządzenia monitorujące stan zdrowia podpiętych pod nie osób, oraz kilka im nieznanych.
Sharpey wyjaśniła im pokrótce, że w pierwszej kolejności zajmą się Jaaną i Peterem, jako, że wszczepienie urządzenia w przypadku ludzi jest znacznie prostszym i szybszym zabiegiem. Vorcha został wyprowadzony do przedsionka, w którym w razie czego mógł poszperać, o ile nie przeszkadzały mu kamery umieszczone w rogach pomieszczenia. Drzwi pozostały zamknięte, zarówno te prowadzące na korytarz, jak i do oszklonego pomieszczenia.
Po podaniu kilku niezbędnych przed zabiegiem środków, zaczęła się sama operacja, która okazała się dość nużącym elementem spędzanego przez nich czasu w siedzibie firmy. Obyło się bez tajemniczego bólu już po. Po około czterdziestu minutach, King i Ritavuori zostali poprowadzeni przez niewysoką kobietę z czerwonym uniformem do pomieszczenia, w którym znajdował się Pyrak.
Poza lekką dezorientacją nie czuli praktycznie żadnej zmiany. I chyba właśnie to było niepokojące. Amanda na moment wyszła wraz z nimi, by odpowiedzieć na możliwe pytania na ten temat.
- Możecie odczuwać niedogodności związane z samym zabiegiem wszczepienia, głównie bóle głowy, ale na razie nie będziecie czuć się jakoś specjalnie inaczej. Posiadacie już urządzenia, ale z polecenia Holtza są one na razie nieaktywne.
Obydwie kobiety wyszły, prowadząc ze sobą Pyraka, pozostawiając dwójkę ludzi, wciąż czujących dezorientację i lekkie oszołomienie, lecz na razie bez efektów ubocznych. Jak wcześniej, ignorując kamery mogli spróbować pogrzebać w szafkach, zakładając, że nie zrobił tego Pyrak.
Zabieg vorcha trwał niewiele dłużej, bo nieco ponad godzinę. Odczucia każdego z trójki mogły być podobne w jednej kwestii.
Jak na supernowoczesne rozwiązania, teksty Herschela o postczłowieku i jego zachwyty, jak na razie efekty były... żadne. Ich odczucia można było porównać do wizyty u dentysty, może bez bólu po znieczuleniu. Było dość nieprzyjemnie, było coś robione, ale w gruncie rzeczy czuli się tak samo. Odczuwanie świeżej plomby w zębie było niewiele ciekawsze od dziwnego uczucia małego urządzenia na karku każdego z nich - okrągłego dysku o średnicy zaledwie dwóch centymetrów.
Amanda wyszła im na spotkanie chwilę potem, wyraźnie zmęczona i niezbyt ucieszona faktem spędzania w ten sposób swojego popołudnia. Również nie wykazywała entuzjazmu zaawansowaną technologią. Jak na razie najbardziej podekscytowaną tym przedsięwzięciem osobą jaką poznali był sam Holtz, na przekór wszystkiemu.
- No, moja robota skończona. Jeśli macie jakieś pytania, to szukajcie Beldiasa, to on jest odpowiedzialny za większość rzeczy w tym projekcie. Czarny salarianin, rzuca się w oczy, możecie spytać Dione. Ja wam zbyt wiele nie powiem, tylko tu operuję - wzruszyła ramionami, pokazując im drzwi jeśli nie mieli nic do dodania.
Za nimi, ku ich przestrodze, czekała Dione. Stojąc jak słup w niezbyt naturalnej, napiętej pozie, by drgnąć gdy wreszcie znaleźli się w zasięgu jej wzroku.
- Pan Holtz polecił mi zaprowadzić was do waszych tymczasowych kwater. Pozostała część załogi postanowiła wykorzystać ten wieczór jako wolny, więc wasz odlot przewidziany jest na jutro. - mówiąc to, ruszyła korytarzem nie zwracając wielkiej uwagi na to co mają do powiedzenia w tej sprawie.
Poprowadziła ich do tej samej windy, która, mijając kilka poziomów, znalazła się ostatecznie piętro niżej od gabinetu Holtza.
I tutejszy korytarz wyglądał nieco lepiej. Posiadając podobny widok miasta jak ten, który widzieli wcześniej, przykuwał uwagę lepiej niż mizernie poustawiane rośliny w kątach.
Ich droga była krótka, bo mimo, iż minęli kilka pomieszczeń, to w ostateczności niebieskowłosa zaprowadziła ich do trzech drzwi, opatrzonych numerami od 27A, 28A i 29A. Po zajrzeniu do środka, okazało się że dostali dość skromne jak na firmę z takimi funduszami, małe pokoje, upodobnione w standardach do tych hotelowych, lecz z nieco misternym skutkiem. Poza szafką, postawionym pod ścianą stołem, łóżkiem i monitorem niewiele mogli tam znaleźć. Drugie drzwi prowadziły do łazienki, wyposażonej równie standardowo i mocno klaustrofobicznej.
- W razie potrzeby mam odpowiedzieć na wasze pytania. Na wasz omni-klucz zostaną zgrane wszystkie obiecane wam dane. Jutro, przed wylotem, otrzymacie połowę zapłaty. Do godziny siódmej czasu Nos Astra jutrzejszego dnia macie wolny czas.
Obecnie zegarki pokazywały osiemnastą, co dawało im czternaście godzin. Zakładając, że nie będą potrzebowali odrobiny snu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

2 wrz 2014, o 18:19

Załapał się na przejażdżkę. Tak najprościej można opisać okres między kazamiem Holtza, a wylądowaniem w tym pokoju, w zadziwiający sposób przypominającym raczej więzienną celę. Widmo zabiegu nie nastroiło go zbyt pozytywnie, dlatego był wkurwiony kiedy musiał czekać, potem jeszcze bardziej kiedy na życzenie "szefa" pani doktor pierdoliła farmazony, zamiast brać się do roboty. Rola wisienki na torcie przypadła natomiast wrażeniu ogólnego skołowania wywołanemu - jakże by inaczej - gmeraniem w jego łepetynie.
Znajdując się w zaciszu swojego niedorobionego apartamentu miał ochotę wykrzyczeć wiązankę, która zniesmaczyłaby nawet Dione. Niestety zmęczenie zmusiło go do spędzenia dobrego kwadransa w pozycji leżącej. Kiedy natomiast wreszcie skutecznie zebrał swoją dupę z pryczy, zdenerwowanie zwyczajnie gdzieś uleciało, pozostawiając po sobie jedynie irytujące pulsowanie wewnątrz jego czaszki. Na własne życzenie zafundował sobie kolejny kawałek plastiku pod skórą. L2, Oppenheimer, a teraz to, naprawdę powoli zaczynał wątpić czy wciąż może nazywać się istotą ludzką. Jeszcze trochę i oficjalnie okrzykną go brakującym ogniwem między człowiekiem, a tosterem. Świetnie.
Użalanie nad sobą w końcu zaczęło być nudne, więc z braku laku rozpoczął poszukiwania czegoś do roboty. W pierwszej kolejności wyjrzał na korytarz, sprawdzając czy tu nie dzieje się nic ciekawego. Niestety Dione nie rozpoczęła buntu maszyn, a Pyrak nie pomylił doniczki z pisuarem, jednocześnie wywołując na całym poziomie ryzyka skażenia. Wzruszając jedynie ramionami, wrócił do siebie, na wypadek jakiegoś incydentu, którego nie chciałby przegapić, zostawił jednak otwarte drzwi.
Peter w swoim stylu rozpoczął przygotowania do wycieczki. Z torby wyciągnął ekwipunek, na łóżku układając elementy pancerza, broń i inne rozmaite rozmaitości. Następnie chwycił karabin, rozpoczynając gruntowne oględziny. Nie zapomniał też o informacjach odnośnie zadania. Póki co nie musiał jeszcze poświęcać im 100% swojej uwagi. Po prostu szybkie przekonwertowanie plików na audio i odtworzenie dzięki słuchawce założonej na ucho. Zbyt dużo danych by spamiętać to w jednym rzucie, więc podzielenie wszystkiego na raty nie było głupim pomysłem. W ten sposób mógł przynajmniej poznać dane o załodze i planecie zanim usiądzie do analizy wykresów, zdjęć, planów itd.
Tylko dzięki temu mógł mieć pewność, że zamiast na jakimś pseudo cudownym wynalazku Holtza, będzie w stanie polegać na swojej wiedzy i odpowiednio przygotowanym sprzęcie. Jak do tej pory nie potrzebował nic ponad to, więc jakoś wątpił czy ta misja będzie wyjątkiem. Znacznie jednak łatwiej grać sceptyka siedząc na Illium, a nie w środku pieprzonej dżungli. Jedyne czego mógł być pewien to, że jakoś to będzie. Był królikiem doświadczalnym w super tajnym projekcie, w drodze na nowoodkrytą, tajemniczą planetę z proteańskimi ruinami w formie atrakcji turystycznej - raczej ciężko było porównać to do czegokolwiek z czym miał styczność w trakcie swojego życia.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

3 wrz 2014, o 09:47

W życiu trzeba umieć się ustawić. Nie była to myśl ściśle związana z bieżącymi wydarzeniami, ale właśnie taka pojawiła się w głowie Jaany, gdy jej organizm zneutralizował stopniowo większość środków uspokajających, jakimi musiano ją nafaszerować. Nie, nie miotała się przed zabiegiem jak zaszczute kocię, wszystkiemu poddawała się - przynajmniej pozornie - ze spokojem, ale gdy kontrola ciśnienia skończyła się alarmowym pikaniem aparatury, a oddech dziewczęcia daleki był od regularnego, wtedy jasnym było, że bez wspomagania dodatkowymi chemikaliami się nie obejdzie. Oczywiście, powiedziała im to jeszcze przed badaniami - w końcu znała swój organizm i swoje reakcje, dobrze wiedziała, do czego prowadzi strach - ale nie chcieli wierzyć. Ostatecznie mogła uśmiechać się tylko z ponurą satysfakcją, gdy potwierdzili jej zalecenia, podając jej nadprogramową porcję uspokajaczy.
W każdym razie - w życiu trzeba umieć się ustawić. Pomyślała o tym, gdy wyprowadzano ich po zabiegu w kierunku tymczasowych mieszkań i głowiła się nad tym, gdy - z braku lepszego zajęcia - zajęła się przeglądem własnego sprzętu. Dobrze wiedziała, że wszystko jest w porządku, w końcu kompleksowe sprawdzenie całego ekwipunku przeprowadził jej jeszcze Khari Ndiyae, któremu, dla odmiany, ufała. Czymś jednak musiała się zająć, prawda?
Zajmowała się więc aż do chwili, gdy dały o sobie znać wyrzuty sumienia. Nie podziękowałaś. Drgnęła lekko, apatycznie obracając w dłoni jeden z naramienników będących częścią składową jej pancerza. Rzeczywiście, nie podziękowała. Jak mogła uważać się za osobę dobrze wychowaną, skoro tego nie zrobiła?
Chrząknęła cicho, spojrzała na rozłożone na łóżku rzeczy i westchnęła cicho. Kręcąc głową z pewną dozą rezygnacji, jeszcze na chwilę zniknęła w przyległej do pokoju łazience, by ochlapać twarz zimną wodą i odpędzić mdłości - te, jej zdaniem, nie były skutkiem samego objawu, a raczej obowiązkowym symptomem odchodzącego zdenerwowania - i dopiero w takim, w miarę ogarniętym stanie, wyjrzeć na korytarz.
Pusto. Cicho. Chyba nikt nie zamierzał protestować, jeśli na chwilę wyjdzie, nie? Teraz i tak niewiele miała do roboty. Chcąc jeszcze przed wylotem zapoznać się ze wszelkimi informacjami, jakie Holtz mógł im zaoferować chociażby na temat pozostałych członków ekipy, mogła tylko czekać - a czekanie bezczynne to ostatnie, na co miała ochotę.
Zamykając mieszkanie za sobą, ostrożnie zbliżyła się do otwartych drzwi - to tam ulokował się King, nie? widziała, zanim znikła za progiem własnej sypialni - i zapukała w ścianę, nie zamierzając wchodzić do środka przedwcześnie.
- Mogę na chwilę? - rzuciła niepewnie. Jej kontakty z ludźmi były bardziej niż marne. Ograniczając się dotąd do znajomości jedynie z lekarzami i agentami, o których nie miała najlepszego zdania i z którymi rzadko kiedy miała ochotę rozmawiać, dopiero uczyła się wzorców zachowań. Bazując na szczątkowych naukach, jakie zdążyła pobrać w domu, przed najazdem batarian, po prostu starała się zachowywać jak należy, ewentualne poprawki swej postawy wprowadzając w trakcie, wraz z uświadamianiem sobie, że coś robi źle.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

3 wrz 2014, o 19:09

Zapowiadał się naprawdę nudny dzień i Kingowi jakoś niezbyt to pasowało. Nienawidził nieskończenie długich godzin przed misją. Jedyne w czym pomagały to budowanie napięcia, a to była ostatnia rzecz, która bywała przydatna w jego fachu, tak szczodrze obfitującym w latające kule, wybuchy i inne przyjemności. Nawet jeśli jako pilot znał wszystkie formacje, analizy przestrzenne pola walki, wektory podejścia i każdy manewr w historii, wszystko to nie znaczyło nic, jeśli instynkt zawodził. Stres niestety często właśnie do tego prowadził. Wizyta jaką zafundowała mu Jaana była więc miłą odmianą.
Zastała go akurat kiedy stał bokiem do wejścia, sprawdzając mechanizm spustowy w swoim karabinie. Ilekroć próbował to robić, zawsze trafiał na coś nowego. Gethy i ich zabawki ... cholera była celniejsza niż jakakolwiek broń jaką kiedykolwiek trzymał w rękach, plus praktycznie pozbawiona odrzutu, może i brakowało jej trochę kopa, ale to akurat mógł przeskoczyć. Problem polegał na tym, że gdyby nie celownik optyczny, korzystanie z niej byłoby prawdziwą torturą.
- Jasne, wchodź - oderwał się na moment od karabinu, opierając go o udo i kierując lufę ku ziemi, jednocześnie ruchem ręki zapraszając dziewczynę. - Jak po zabiegu? Liczyłem, że zaczniesz rzucać lekarzami po sali na widok strzykawki.
Nie krył swojego rozbawienia, ale wolał nieco rozluźnić atmosferę. Natomiast nic nie działa tak dobrze jak obrócenie w żart wyraźnie poważnej kwestii. Zresztą poza bananem przylepionym do mordy Holtza, w tym towarzystwie naprawdę przydałoby się trochę śmiechu.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

3 wrz 2014, o 19:45

Uśmiechnęła się ostrożnie i przekroczyła próg mieszkania rozglądając się tak, jak gdyby spodziewała się tu zastać choćby jedną rzecz bardziej atrakcyjną od wszystkiego, co zawarte było w jej własnym pokoju. I... Cóż, poza karabinem w dłoniach mężczyzny, który z pewnością nie był na wyposażeniu standardowym pomieszczenia, nie było tu nic, czego nie mogłaby się spodziewać. Szczerze mówiąc, mieszkanie było idealną kopią tego, które przydzielono jej, toteż szybko straciła nim zainteresowanie.
Na słowa Kinga nie mogła nie parsknąć śmiechem. Jasne, przedtem przez myśl by jej nie przeszło, że mogłaby być rozbawioną, ale... Ostatecznie poszło lepiej, niż sądziła. Nie było tak strasznie, tak... nieludzko. Normalnie, tak by to określiła. Całkiem normalnie, może nawet komfortowo.
- Przykro mi, że cię zawiodłam. - Dopiero teraz zastanowiła się, czy przypadkiem nie powinna do Kinga zwracać się inaczej - wiecie, per pan. No bo w końcu była jeszcze dzieciakiem, nie? Niby na pokładzie Kuguara też do wszystkich zwracała się po imieniu, ale tam to zdawało się być znacznie bardziej naturalne niż tu, teraz. Z drugiej strony... Skoro już zaczęła na ty, no to chyba tak zostanie, bo nagły powrót do oficjalnej formy teraz, po fakcie, byłby głupi, bardzo głupi.
Opierając się o jedną ze ścian, przekrzywiła lekko głowę i chrząknęła cicho.
- Było... inaczej niż się spodziewałam. Lepiej. Bardziej ludzko. - Przygryzła wargę, przez chwilę zmagając się z nawracającymi obrazami, których wcale nie było jej potrzeba. Potrząsnęła lekko głową, jak gdyby odpędzając je, a gdy ponownie spojrzała na Petera, zdolna była do delikatnego uśmiechu. - Chciałam ci podziękować. Wiesz, za to, że mnie przekonałeś. Ta scena... - Szczerość nigdy nie była łatwa, zwłaszcza, gdy chodziło o przyznawanie się do słabości. - Chciałabym być pewną, że nigdy w życiu niczego podobnego już nie odstawię, ale nie jestem. Prawdę mówiąc, jestem pewna czegoś zupełnie odwrotnego. - Wzruszyła bezradnie ramionami. Nie podejrzewała wprawdzie, by na planecie, na którą się udawali, też musieli włóczyć się po laboratoriach i poddawać jakimkolwiek zabiegom, ale w razie czego będą mieli przynajmniej jasną sytuację.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

3 wrz 2014, o 20:17

Nie żeby nie doceniał szczerości, ale wyznania nie były jego mocną stroną. Dlatego wolał odłożyć karabin na łóżko, a następnie zrobić krótką przerwę na pozbieranie do kupy czegoś co mogło uchodzić za logiczną myśl.
- Od tego jestem, w końcu mamy tworzyć zespół - przynajmniej tak wyglądało jego życie kiedy jeszcze służył. Piękna idea, która niestety rzadko miała wiele wspólnego z rzeczywistością zdominowaną przez pozbawionych jakichkolwiek zasad najemników. Tylko czy naprawdę musiał jej o tym mówić? On sam nie ufał nikomu, jedynie kilka odruchów z dawnego życia pozostało na swoim miejscu. Lubił być w porządku wobec ludzi, najlepiej z wzajemnością. Niestety rzadko oferowano mu ten komfort, a szkoda, pozytywne zaskoczenie to takie przyjemne uczucie.
- No i hej, co mówią te dziwaczne filozoficzne bełkoty na temat samodoskonalenia? Uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do sukcesu? Nie jestem zbyt dobry w te klocki, więc nie powiem ile ich jeszcze zostało, ale wygląda na to, że jesteś bliżej niż dalej.
Wzruszając ramionami z głupawym uśmiechem typowego ignoranta zrobił trochę miejsca na łóżku, ot na wypadek gdyby Jaana miała zamiar dać odpocząć nogom.
- Już nawet nie wspominając o tym, że lada moment zarobisz swój pierwszy milion i pozwiedzasz ruiny po rzekomo najbardziej zaawansowanej rasie we wszechświecie. Zdecodowanie bije to moje doświadczenia z okresu kiedy byłem równie młody.
Cholera, jak o tym pomyśleć to ta rozmowa miała potencjał żeby wpędzić go w kryzys wieku średniego. Już sama ta myśl sprawiła, że gwałtownie się skrzywił.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 09:02

Pokoik dla vorcha był całkiem uroczy - znacznie lepszy niż miejsca w którym w swoim życiu miewał sypiać.
- Jej fajnie. - Pyrak gwizdnął cicho pod nosem, omiatając pokoik swoim spojrzeniem. Jest jakiś telewizorek, szafeczka i łazienka - pełen wypas. Vorch zatarł wesoło rękoma wolnym krokiem kierując się w stronę pokoiku sanitarnego. Widok skromnego sedesiku nieco ulżył jak się okazało wymęczonemu pod pewnym względem vorcha.
- Ah, Pyrak czekać na to cały dzień. - Westchnął głęboko opuszczając gacie do połowy masztu i zasiedziawszy na swoim nowym tronie. To co nastąpiło później można było porównać do kanonady ciężkich dział, które z wielkim hukiem bombardowały powierzchnie biednej muszli klozetowej. Proces wypróżniania się swoje trwał i, mimo swojej intensywności, Pyrakowi zaczęło się trochę nudzić.
- Eh nudno. - Zauważył trafnie vorch. Patrząc sobie na ściany łazieneczki za czymś na czym mógł zawiesić swoją uwagę umysł Pyraka ogarnęły rozważania nad ważkimi problemami swego życia. Jak to zwykle bywa na klozecie rzecz jasna.
- Co Pyrak ma robić przez tyle czas? Pyrak nie siedzieć tu chyba! - Vorch jęknął dokonując ostatniego już wysiłku. Łazienkę jak i reszta pokoiku przeszyło zdawać by się mogło potężne uderzenie po którym nastąpiło głośne westchnięcie przepełnione wyrazem głębokiej ulgi. - Od razu lepiej. - Westchnął vorch podcierając swoje zacne pośladki zdrową porcją papieru. Po skończonej robocie stanął nad klozetem i spojrzał, z niekrytą odrazą, na ów groteskową materie, która wyszła jego ciała. Pyrak, jako vorch, widział już wiele różnych i obrzydliwych rzeczy - rozerwane na kawałki ciała, zmutowane kreatur czy nagiego kroganina. Ale ten spory, brązowy "murzynek", który niczym świnia w pomidorach rozwalił się w muszli, wywoływała w nim dość nieprzyjemne odczucia.
- A idź se w pizdu! - Syknął na kupę spuszczając wodę. Kloc dzielnie stawiał opór strumieniom zimnej wody, jednak nawet tak potężny ekskrement jak on nie mógł się jej oprzeć. Pyrak rzucił ostatnie spojrzenie na już pusty sedesik jakby chciał się upewnić, że kupy już niema i że już nie wróci. - Trochę Pyrak tęsknić za Cytadela. - Zauważył spoglądając z niepokojem na kloca, który nie chętnie daje się spłukać. - Tam kupa można by zawsze wrzucić do system podtrzymywanie życia albo w Opiekuna. - Myśl obrzucania fekaliami tych dziwaków, sprawiło że niczym dziecko vorch roześmiał się serdecznie.

Jak to vorch, Pyrak nie miał ochoty marnować całego dnia siedząc na dupie cały dzień. Sprawdzając swój ekwipunek, stan pochłaniaczy ciepła, pojemniki z żelami oraz swój seksi wygląd w lustrze Pyrak przyszykował wszystko do wycieczki po kompleksie, a może nawet po mieście jak Bozia da.
- Ah Pyrak by zapomnieć! - Vorch uderzył się dłonią w czoło z wyraźnym plaśnięciem. Zdecydowanym ruchem dłoni sięgnął do jednej z kieszeni swojej szaroburej szaty za okrągłym przedmiotem. Wciskając dwa guziczki ów cosik rozświetlił się żółto-zielonym światełkiem, a po krótkiej chwili aktywował się w postaci swojej zaufanej, upierdliwej Sondy.
- Fajna miejscówa co? - Vorch nerwowo próbował zagadać, by nieco załagodzić fakt tak długiego nie wypuszczania jej.
- Bip bibip bibip! Bibip bibip bibip! - Odpowiedział mu, zdawać by się mogło, wnerwiona kula światła. Swoim omni oczkiem wpatrywała się w swego twórce wykonując dość agresywnie wyglądające ruchy w jego stronę.
- Pyrak przepraszać. Pyrak nie mieć kiedy wypuścić! Ale Pyrak mieć pomysł! Kulka chcieć iść na wycieczka? - Vorch zaśmiał się niepewnie. Przez krótką chwilę ów "Kulka" nie "odpowiadała". Patrzyła sobie wpierw na niego, potem na cały pokoik, a nawet na wymęczoną muszle klozetową. W końcu znów spojrzała prosto na Pyraka.
- Bip bibip. - W końcu rzekła.
- No to w pyte! - Vorch podniósł wesoło pięść ku górze. - No to idziemy. - Podsumował vorch.

Ów groteskowe duo wysunęło się przez drzwi z pokoiku i razem, po krótki namyśle nad kierunkiem, ruszyli przed siebie rozglądając się za czymś ciekawym i wartym zobaczenia.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 09:24

Po chwili zastanowienia i niepewnego spoglądania na kawałek miejsca na łóżku, zdecydowała się wreszcie je zająć. Odepchnęła się lekko od ściany i w kilku krokach pokonała niewielki dystans, jaki oferował pokój, by opaść na umiarkowanie wygodny materac.
- Cóż, jeśli spojrzeć na to w ten sposób, to jest to nawet pocieszające - zaśmiała się cicho, a potem... Potem przyszło jej do głowy, że skoro dla Kinga byłoby lepiej, by kryzysu wieku średniego jeszcze nie przechodził - bo że kiedyś przejdzie, to było właściwie pewne - a dla niej też znacznie korzystniej byłoby nie zostać tą, która wpędziła towarzysza broni w depresję, to dobrze byłoby poprowadzić tę rozmowę nieco inaczej. Jak? Och, temat znalazł się sam. W końcu Jaana miała luki w wiedzy, nie? Luki, których Peter zdawał się nie mieć więc...
Zbystrzała, gdy tylko pojawił się pierwszy komentarz na temat ruin, do których się udawali. Pierwszy komentarz, po którym chciała więcej, znacznie więcej. Bycie niewyedukowaną wcale nie było fajne.
- Ci proteanie... - zaczęła więc, marszcząc zabawnie czoło - Nic o nich nie wiem - powiedziała prosto z mostu, wiedząc, że naprawdę nie ma potrzeby tego ukrywać. Jeśli dotąd jej braki w wykształceniu nie były jeszcze aż tak dostrzegalne, to kiedyś będą, co do tego nie było wątpliwości. - Właściwie, ja w ogóle niewiele wiem. - Wzruszyła lekko ramionami. - Uprawa roślin to raczej nie dziedzina, wiedza z której byłaby mi teraz szczególnie potrzebna, a tylko taką wyniosłam z domu. A Cerberus... Broń, podstawy strategii, podstawy mechaniki i teoria biotyki skondensowana w kilka lakonicznych zdań to jedyne tematy, jakie uznawali za warte uwagi. Bieżąca sytuacja na świecie, nie mówiąc już o historii, nie miały najmniejszego znaczenia. Chyba nie zakładali, że w najbliższym czasie może mi się to przydać. - Spojrzała na Petera z zaciekawieniem. - Więc ci proteanie... Co się z nimi stało? Z całej tej przemowy Holtza wyniosłam tylko tyle, że już ich nie ma, a ty mówisz, że to prawdopodobnie najbardziej zaawansowana rasa świata. Jak to połączyć? - Znów zmarszczyła brwi. Co, wytłukli się w jakiejś wojnie domowej? Trudno jej było w to uwierzyć.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 11:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 14:05

Pierwszą reakcją był szok, dopiero potem zaczął łączyć fakty, aż wreszcie doszedł do wniosku, że to nic zbyt dziwnego. Wiedza o proteanach, przynajmniej wśród ludzi, znikała jak oni sami. Ziemianie mają to chyba w kodzie generycznym, w sensie krótką pamięć. Zabrać, wykorzystać, zapomnieć ot cała egzystencja ich gatunku. Zresztą nawet gdyby nie to, Jaana musiała martwić się i bez roztrząsania kwestii kilku skamielin. Jej życie wyraźnie nie obfitowało w nadmiar czasu na rozwikłanie tej największej zagadki w historii wszechświata.
- Tego nie wie chyba nikt - rozpoczął ku swemu rozczarowaniu nie od "legenda głosi", naprawdę zawsze chciał użyć tego wstępu. - Pewnego dnia po prostu zniknęli. Jedyne co po nich zostało to ruiny, a i te nie są częstym widokiem.
Widocznie uświadamiając sobie, że czeka go dłuższa opowieść, zbliżył się do okna i oparł o parapet.
- No jest jeszcze ta jedna stacja, o której mogłaś słyszeć. W tych stronach nazywają ją Cytadela - urwał, poświęcając chwilę na zaprezentowanie Jaanie jednego ze swoich bardziej głupawych uśmiechów. - W każdym bądź razie, cała ta nasza zabawa w zwiedzanie kosmosu, biotykę i tak dalej, zaczęła się od odnalezienia proteańskich ruin na Marsie. Dzięki temu znaleźliśmy pierwszy przekaźnik masy i dowiedzieliśmy się czym jest pierwiastek zero, co z kolei doprowadziło do tego, że potrafimy co potrafimy. W sensie tacy "szczęśliwcy" jak ty i ja.
Wypróżniając tak swoją wiedzę na środku pokoju, o dziwo bardziej martwił się, że zaraz uśpi dziewczynę swoim bełkotem, dlatego wolał przystopować kiedy jeszcze wiedział co i jak. Jak będzie chciała to znajdzie w extranecie dość informacji by zmarnować kilka lat swojego życia na czytaniu wszystkiego, poczynając od prac naukowych, przez wywody jakichś maniaków, a na erotycznych fanficach kończąc. Zresztą miała do tego prawo, była przecież ledwie dzieckiem, więc niby z jakiej paki miał jej bronić?
- Nie żebym był ekspertem, ale dzięki proteanom zdobyliśmy podstawy współczesnej technologii. Sprawa urosła do tego stopnia, że hanarzy, kojarzysz te różowe meduzy? W każdym bądź razie, oni mają ich za bogów. Dlatego wszyscy absolutnie świrują na wieść o kolejnych ruinach i to bynajmniej nie tylko ludzie. Każda jedna rasa bardziej niż chętnie położyłaby łapy na informacjach, które kryją się w tych ruinach. Zakładając oczywiście, że przez te setki tysięcy lat od jakich ostatni raz widziano jakiegoś z nich, kilka ważnych części nie postanowiło przestać działać.
Właśnie, to było najgorsze w tym wszystkim - ta niepewność. Gdyby okazało się, że po tej całej, pełnej cholerstwa z piekła rodem, dżungli znalezli tylko kilka ledwie trzymających się kupy ściany czegoś co kiedyś postawili tu proteanie ...
Zanim dokończył myśl, asekuracyjnie potrząsnął głową, jakby odpędzając natrętną muchę brzęczącą koło jego ucha. Nie pora na pesymizm Peter. Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa, a jeśli ta gra nie była warta świeczki, to nie miał pojęcia jaka mogła być.
- Zresztą z tego co widzę leci z nami jakiś ekspert od kultury protean - jak na zawołanie omni-klucz rozbłysł wokół jego nadgarstka, wyświetlając informacje o niejakiej Lillian Zemke. - Jak znam ten typ, pewnie jadaczka jej się nie zamyka, więc zanim wrócimy na Illium sama będziesz mogła nazywać się niemałym autorytetem w tej dziedzinie.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 22:15

Pyrak - szansa na erupcję sedesu. <60 = bójcie się boga

0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

4 wrz 2014, o 22:36

Pyrakowi niestety nie dane było tak łatwo opuścić tego pokoju. Tuż po zakończeniu swej roboty, która to, według vorcha, spłynęła już rurami, choć z dużym oporem, postanowił przywołać do siebie sondę. Pierwsze, dziwne odgłosy dobiegające z łazienki zmieszały się z pełnym oburzenia bip! bip! wydawanym przez jedynego kompana Pyraka. Następne jednak brzmiało już nieco podejrzliwie. Nasz osobnik, świeżo po spuszczeniu sporej wagi balastu, dosłyszał między kolejnymi bipnięciami coś, co nie brzmiało dobrze.
Brzmiało jak bulp, albo wręcz bulg.
Ostrożnie zaglądnąwszy do wnętrza pokoiku sanitarnego, pozornie nic się w nim nie zmieniło. Kolejny, dziwny odgłos, w wyobraźni vorcha wstrząsający wręcz niestabilnym obiektem, którym miała okazać się toaleta, pozbawił go jednak złudzeń - coś, co pozostawił w podzięce muszli Holtz Unlimited przerosło tutejsze urządzenia, niebędące w stanie utrzymać dłużej tego tworu w swych trzewiach.
Niestety, nim do głowy vorcha wpadła ta przerażająca myśl o tym, co właśnie nadchodzi, już się dokonało. Jedynie sonda, jak gdyby z równą ciekawością zaglądająca przez ramię swemu właścicielowi do wnętrza toalety, wydała z siebie "Biiip", któremu wyobraźnia Pyraka dodała na końcu pytajnik, przeobrażając w pytanie, na które nie zdążył odpowiedzieć.
Fala na wpół czystej, na wpół wypełnionej fekaliami wody wydostała się gwałtownie z wnętrza opanowanej erupcją muszli zalała łazienkę, w tym i biednego vorcha, z którego gardła na skutek tego mimowolnie wydarł się skrzek. Ów dziwny odgłos doskonale usłyszeli Peter i Jaana, co zrodziło w ich głowach pytanie. W momencie, w którym chcieliby poznać odpowiedź, pierwszą z nich z pewnością byłaby rosnąca kałuża pod drzwiami do samego pokoju vorcha. Kałuża lekko zabarwionej wody, do której z jakiegoś powodu żadne z nich nie miało ochoty wchodzić, wyglądała mocno podejrzanie. Szybko jednak do ich nozdrzy dotarła inna, równie niepokojąca oznaka.
Fetor.
Smród był straszny.
Pierwsza przybiegła nieznana im kobieta, również w uniformie, który na jej nieszczęście był śnieżnobiały. Widząc tę kałużę i czując ten zapach, niemal natychmiast zatkała sobie nos.
- A la madre! - krzyknęła, na w pół rozwścieczona, na w pół przerażona. Otworzyła zdalnie drzwi, co było poważnym błędem z jej strony.
Najpierw wyleciała fala wody, przed którą zarówno Peter jak i Jaana musieli uciec kilka metrów dalej, a wraz z nimi kobieta. Później dostrzegli nieco oszołomionego Pyraka, nad którym, jak gdyby nigdy nic, latała sonda.
- Biip, bip bip bip biip!
- No me estés chingando! - krzyknęła ponownie, dostrzegając vorcha i wygrażając mu wolną ręką, którą nie zatykała sobie nozdrzy przed tym fetorem. Następnie uruchomiła omni-klucz, wzywając najwyraźniej wsparcie na ten poziom.
Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: Siedziba Holtz Unlimited

5 wrz 2014, o 15:52

Uwagę vorch została zwrócona na groteskowych dźwiękach wydawanych przez toaletę. Nie pewnie podszedł do muszelki i nieśmiało spojrzał w samo serce ciemności.
- Co jest? - Zapytał Pyrak sam siebie patrząc, jak powierzchnia wody kibelku niepokojąco bulgocze. - Oj Pyrak mieć złe przeczucia. - Jęknął próbując zrobić krok w tył. Podniosłość tej chwili zwróciło nawet uwagę Kulki, która również przyleciała zobaczyć o co się rozchodzi.

I wtedy się zaczęło - niczym nieokiełznane wulkany z Heshtok klozet wypuścił z siebie zanieczyszczoną wodę, która niczym plaga szarańczy zaczęła się rozprzestrzeniać po całej okolicy. Skąpany w wodzie klozetowej i własnym kalę Pyrak jęknął z niekrytą w żaden sposób paniką w głosie.
- O cholera! Pyrak mieć racja, gówno chcę opanować świat! - Vorch poczuł patriotyczny obowiązek wręcz w powstrzymaniu inwazji kosmicznej kupy w samym zarodku. - Nie przejdziesz! - Rzekł w stronę nieokiełznanego żywiołu, szukając wzrokiem po łazience przepychaczki do klopa. Niestety, siły inwazyjne wdarły się i zaczęły ustanawiać przyczółki i wszelkie próby ich zatrzymania były z góry skazane na porażkę. Jedyną opcją dla dzielnego obrońcy wszelakiego nie-gówna było wycofanie się w głąb lądu.

Vorch wskoczył na łóżko, poza zasięg przerażającej mazi.
- Wracaj pod ziemie gdzie twoje miejsce, przeklęty potworze. - Wygrażał się rzucając puste groźby w stronę kupy wodnej, która zaczęła już próby przedarcia się przez drzwi na zewnątrz. Na to wszystko patrzyła sobie jego Sonda, która z niekrytym entuzjazmem drwiła sobie ze swojego zakłopotanego twórcy.
- Bibibip! Bibip bip! - Zawtórowała mu wesoło Kuleczka.
- To nie jest śmieszne! - Odpowiedział z mocno skwaszoną miną.

W dość niedługim czasie przez drzwi wskoczyła jakaś osóbka mówiąca śmiesznie. Vorch i sonda spojrzały na nią jednocześnie tworząc groteskowy obraz - vorch stojący sobie na łóżku, nadzwyczaj pobudzona sonda obronna oraz gdzie okiem sięgnąć morze gówna i zielonej wody z klozetu.
- Eee - Zaczął niepewnie vorch, podnosząc powoli palec ku górze. - Pyrak mieć skargę do kierownik hotel. - Zarzucił chichocząc niezręcznie. Druga wypowiedź ów paniusi nieco zaintrygował Pyraka. Nie wiedział co powiedziała, jednak z tonu głos mógł uznać, że nic miłego. Vorch spojrzał na swojego elektrycznego towarzysza pytającym spojrzeniem, na które ów obiekt odpowiedział dość specyficznym pomrukiem. Przez kilka sekund Sonda analizowała dane by w końcu "wybipać" vorchowi odpowiedź. To czego się od niej dowiedział nie spodobało mu się ani trochę.

- Pyrak sobie wypraszać! Ta toaleta nie być przystosowana do metabolizm zdrowa vorch! - Rzucił Pyrak, wskazując agresywnie palcem na kobietę. - To nie Pyrak wina, że w ludź być rasisty wobec vorch! Nie Pyrak wina, że się popsuć. Pyrak używać dobrze. - Vorch strzelił focha, schodząc z łóżka i drobnymi krokami, by nie upaprać się jeszcze bardziej, ruszył w stronę wyjścia z tego jak się okazało, uroczo wyglądającego pokoiku. Niczym paniko z wysoko zatartym nosem minął się z pracownicą tego przybytku, okazując swoją samozwańczą wyższość i powagę, co w jego aktualnej sytuacji wyglądało dość śmiesznie.
- Wszyscy ludzie to rasiści. - Zarzucił tekstem, który najwyraźniej bardzo dużo ludzi zna, ale nikt do końca nie wie skąd się wziął. Wiadomo było jednak, że był bardzo trafny i całkiem śmieszny.

Po wyjść, ociekając nadal tym szajsem i chichoczącą parszywie sondą za uchem Pyrak zaczął się rozglądać za jakąś łazienką czy innym miejscem w którym mógł wziąć się w garść.
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Siedziba Holtz Unlimited

5 wrz 2014, o 20:14

Słuchała z uwagą, nie chcą uronić ani słowa. To było coś nowego - uczyć się. To znaczy, jasne, od czasu wykupienia jej z rąk batarian przez agentów Cerberusa wciąż dowiadywała się czegoś nowego, ale edukacja ta była ograniczona i na dobrą sprawę nigdy nie przebiegała w pełni świadomie. Po prostu jeśli ileś razy musisz powtarzać to samo, w końcu się nauczysz. Każdą ci trzymać broń, poprawiają setki razy i za którymś razem sam ujmiesz ją w dłonie prawidłowo. Stawiają przed tobą szereg wyzwań dostosowanych dla biotyków, każą powtarzać, ograniczają racje żywnościowe w ramach kary - i za którymś razem przechodzisz to wszystko, bierzesz szturmem. Przez osiem lat nie miała pojęcia co to jest świadome uczenie się. Nie znała chęci zapamiętania. Po prostu powtarzała do bólu pod okiem naukowców - i działo się samo.
Teraz wychodziło więc na to, że najpierw musiała nauczyć się uczenia się. Rozmowa z Kingiem była całkiem dobrym początkiem i gdy tak kiwała głową na znak, że słucha i rozumie, czuła, że jej się to podoba. Poszerzanie swej wiedzy z własnej woli jest znacznie przyjemniejsze, niż wtedy, gdy jest się do tego zmuszanym.
Gdy jej omni-klucz rozjaśniał, sygnalizując nowe wiadomości, niemal żałowała, że stało się to tak szybko. Liczyła, że dowie się więcej, ale... Cóż, ostatecznie będzie miała jeszcze czas? Biorąc pod uwagę, że wcale nie zamierzała ginąć w nieprzyjaznym środowisku, miała przed sobą wiele lat, podczas których mogła się edukować, sama wybierając sobie kierunek, w którym podąży.
Podczas, gdy uwagę Kinga zwróciła niejaka Lillian Zemke, uwaga Jaany skoncentrowała się na dwóch osobach - Calderze, lekarzu, i salarianinie Beldias Vashe. Całkiem naturalnym było, że to oni, związani z warunkami, w których wychowywała się Marjaana, w jakiś sposób staną się jej bliżsi. Szczególnie Vashe był wart uwagi - raz, że był salarianinem, a Ritavuori nigdy dotąd nie miała do czynienia z tą rasą, a dwa, że związany był ściśle z projektem, w ramy którego dali się wepchnąć. Jeśli na ten moment ktoś dałby jej możliwość jeszcze dokładniejszego prześwietlenia wybranych członków ekipy, Jaana skupiłaby się niewątpliwie na tej dwójce.
Takiej okazji jednak jej nie dano, podobnie jak zabrano jej czas na ubranie swych myśli w słowa. Wszystko przez... vorcha.
Fetor wydobywający się z jego pokoju ostatecznie odebrał dziewczynie chęć na dowiedzenie się, co takiego wymodził ich nieszczęsny towarzysz broni, gdy zaś przybyła kobieta jednak nieopatrznie otworzyła drzwi...
- I my mamy mózgi połączone z tym czymś? - jęknęła, umykając przed falą brunatnego tsunami jak najdalej, by nawet czubki jej butów nie zetknęły się z śmierdzącą masą. Tak,l to była chyba doskonała okazja, by zacząć być rasistką.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Nos Astra”