Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Hotel 'Galaxis'

16 sty 2022, o 05:01

[h3]Przeszukanie[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

17 sty 2022, o 01:49

Julie Lockley była chaosem, reprezentowanym przez jej otoczenie.
Račan nie musiała długo przyglądać się jej rzeczom by widzieć, że w pokoju dziewczyny nie tkwiły ślady potencjalnego przetrzepania przez kogoś niepożądanego. Była pewna struktura w tym, co wydawało się czystą entropią. Oczami wyobraźni widziała, jak kobieta zrzuca z siebie ubrania wchodząc do wnętrza pokoju, bez większego zastanowienia zostawiając je na ziemi. Jak wchodząc do łazienki, niechcący strąca butelkę leżącą bezpośrednio po prawej stronie, tam, gdzie sięgałaby po pastę do zębów. Jak z biegiem dni, pozostawione przez nią rzeczy po prostu zostawały w miejscach, w które je rzucała - na ziemi, łóżku, małej półce na klucze przy samych drzwiach. Bezpośrednio przy jej poduszce, Račan znalazła opakowanie tabletek, które rozpoznała niemal instynktownie - popularny lek przeciwbólowy, który miał zapobiegać doświadczanym przez ludzkich biotyków migrenom. W jej lodówce odnalazła energetyki i batoniki proteinowe, a w pozostawionej przy drzwiach kurtce odnalazła nawet chip kredytowy. Nie uczynił z niej kobiety bogatej, ale przynajmniej zwrócił koszta pokoju, który wynajęła "z Hunterem" jako przykrywkę do ich małego śledztwa.
Dziennik kobiety był stosunkowo specyficzny. Każdy człowiek miał inny sposób wyrażania swoich emocji, szczególnie w tekście. Data ostatnich wpisów była warta zauważenia - sugerowała mniej więcej dzień, w którym Julie opuściła mieszkanie.
[h4]17 dni temu[/h4]

udało mi się. Nie wierzę w to co widzę. Nie wiem, czy Nie wiem na ile mogę być pewna tego źródła, ale, cholera, tym razem to wydaje się takie ŻYWE. Czy znowu to śnię?
Co zrobiłby Mark?
Kurwa, poszedł do terapeuty? Mam dość słuchania o tym, jak powinnam się czuć. To moje, kurwa życie. Moje, spierdolone żcyie, którego nie jestem w stanie nikomu wyjaśnić, bo jak ktokolwiek mógłby to pojąć?
[h4]26 dni temu[/h4]
czuję, że to wszystko mi umyka. Jeśli mam rację... nie, nie chcę mieć racji. To nie może się dziać ZNOWU. Koszmary wróciły. Podobno ból w ręce jest fantomowy, ale jak może być tak prawdziwy? Co noc spadam i zastanawiam się, czy upadając złamałam sobie rękę. Co noc myślę, że to znowu on. Pieprzony psychol.
Zrobię wszystko, żeby nie skrzywdził już nikogo innego.
Nawet, jeśli dla mnie już jest za późno.
[h4]41 dni temu[/h4]
Ten świat miał być nowoczesny, galaktyka miała odebrać nam ból, dać nowe szanse. Przecież jesteśmy pieprzonymi BOHATERAMI, władamy kosmiczną energią jak MAGIĄ. Cholera, Ksyx dalej twierdzi, że potrafię mu czytać w głowie. A ja co
Jedyne, co czytać dzisiaj potrafię, to ulotka nowego leku na migrenę. Tańszy, łatwiej dostępny na Omedze. W niektórych miejscach mam wrażenie, że koncept ludzkiej fizjonomii jeszcze do nich nie dotarł.
Ścigam kolejną poszlakę. Wiem, że Mark nie chce już o tym słuchać, ale wydaje mi się... wydaje mi sę, że tym razem NAPRAWDĘ trafiłam na coś grubego. Za dużo gadałam jako gówniara, teraz nikt nie traktuje mnie poważnie. Coś o chłopcu, co krzyczal, że wilk, nie?
Chryste jak napierdala mnie głowa.
Wpisów było więcej, choć na pierwszy rzut oka nie wskazywały żadnych nowych poszlak, które mogłyby im pomóc. Mila potrzebowała czasu by wczytać się w ich treść i wyłowić z nich coś sensownego. W tym czasie, omni-klucz Huntera piknął, odbezpieczając terminal i mężczyzna znów wyraźnie się zawahał, obracając głowę w kierunku Račan.
- Czuję się trochę podle, grzebiąc w jej rzeczach - mruknął, nie aktywując od razu terminalu. Zamiast tego skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i utkwił zmartwione spojrzenie w pozostawionych na szafce przy łóżku lekach na migrenę, zamkniętych w małej, pomarańczowej tubce o przeźroczystym szkiełku.
- Co, jak po prostu... nie wiem, wyszła do sklepu? - spytał wprost, choć nawet jego ton głosu zdradzał, że uważa to za niedorzeczne. - Znalazłaś coś sensownego? - dodał, szukając w znaleziskach Mili czegoś, czym mógłby zracjonalizować sobie grzebanie w rzeczach, które nie były jego.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

17 sty 2022, o 20:36

Przeszukanie pokoju nie wyjawiło niczego konkretnego, oprócz samego potwierdzenia przypuszczeń Mili na temat bałaganiarstwa Julie. Sama tak nierzadko robiła, rzucając ubrania na stertę, zapominając o posprzątaniu po sobie kuchni, czy strącając jakieś butelki i nie podnosząc ich. Jakkolwiek jednak było to dla niej znajome, tak w tym przypadku taki bałagan nie wynikał z lenistwa, ale głowy zajętej gonieniem za koszmarami. Niestety.

Przetrząsając pomieszczenie, natrafiła na leki przeciwbólowe – przeznaczone specjalnie dla biotyków, co oczywiście było lekkim scamem. Jedyne, co je wyróżniało, to większa ilość substancji wspomagających uśmierzanie migreny, a dopłacało się tak naprawdę za logo i przeznaczenie. Tak czy siak, Mila sama z nich korzystała, zważywszy na to, że jeszcze w akademii wpięto jej wadliwy jak na dzisiejsze czasy implant będący tykającą bombą. Na jej szczęście objawami posiadania takiego usprawnienia były właśnie tragiczne bóle głowy, na które sama musiała kupować podobne temu leki.

Odstawiła pojemniczek, by przejść do pościeli, w której znalazła dziennik. Po sekundzie wahania otworzyła go, natychmiast przechodząc na ostatni wpis z niespełna dwóch tygodni. Oparła się o jakąś szafkę i natychmiast zaczęła wczytywać się, nie potrafiąc nie zauważyć chaotycznego sposobu sklecania zdań i literówek. Tak czy siak ten dzień był krótki i szybko przeleciała go wzrokiem, parskając pod nosem na ostatnie zdanie. No tak, wrażenie bycia jedyną osobą z problemami, których nikt nie zrozumie. Bo przecież nikt nie przechodził przez to samo piekło co ona, więc po co starać się wytłumaczyć swoją sytuację? Z pewną dozą gorzkiego smaku w ustach Mila zaczęła przeskakiwać między kolejnymi wpisami, przypominając sobie jedynie własną sytuację i własny opór po powrocie do domu. Też nie chciała niczyjej pomocy, chociaż z jej nastawieniem było inaczej; uważała, że nic się nie stało.

Kolejne wpisy były ładniej skonstruowane. Ten sprzed niecałego miesiąca brzmiał jednak podejrzanie, jakby to, o czym opisywała, wydarzyło się jeszcze tam, w akademii. Próbowała sobie przypomnieć, czy podczas ich treningu widziała Julie ze złamaną ręką, ale chwilowo nic takiego nie przychodziło jej do głowy. Tak czy siak, porównując to, o czym mówił Mark i sens zdania, musiała faktycznie być zafiksowana na punkcie starych dziejów BaATu. Jeden ze starszych wpisów zaś nie mówił zbyt wiele, oprócz faktu, że doskwierały jej poważne bóle głowy, jak można było sądzić po tabletkach na ból głowy na półce.

Skończyła czytanie, przecierając nieco oczy, gdy terminal piknął, otwierając się na ich dwójkę. Mila uniosła brew, słysząc wahanie w słowach Huntera. Dla niego to było niemoralne, dla niej – łatwo wytłumaczalne. Nie wzywa się kogoś miesiąc wcześniej, a potem znika bez słowa. — Jeśli poszła do sklepu, to będziemy się martwić włamaniem dopiero wtedy. Na razie jednak się na to nie zapowiada, a my nie robimy tego z ciekawości, tylko z przymusu. Martwimy się o nią i to całkiem słusznie — odparła, chcąc chociaż odrobinę uspokoić mężczyznę. Odłożyła datapad na swoje miejsce, wzdychając i podchodząc do żołnierza, by zerknąć na terminal. — Bolała ją głowa, wspominała też coś o dręczącym ją wspomnieniu o złamaniu ręki bodajże i jakimś psycholu. Ostatni wpis jest sprzed dwóch tygodni, strasznie chaotyczny i nie za wiele mówi, oprócz narzekania, że nikt jej nie rozumie, łącznie z tobą. I jakiś trop, ciągle o jakiejś poszlace mówiła, ale ani słowa o tym, co to za poszlaka, skąd ją ma, gdzie ją prowadzi — ostatnie słowa mówiła z lekką frustracją, Dotknęła terminala, widząc, że Mark ciągle się waha i sama go otworzyła, chcąc oszczędzić mu poczucia winy. Liczyła, że coś się tam znajdzie, bo inaczej nie mają żadnego tropu, gdzie mogła pójść Lockley.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

18 sty 2022, o 03:13

Pomimo dość pragmatycznego podejścia do sytuacji, które wyrażała MIla, Hunter wciąż miał lekkie poczucie winy, które zagościło na jego twarzy jeszcze w barze Horus, gdy wspominał o Julie. Teraz sporadycznie pojawiało się na zewnątrz, wydobywając spod maski obojętności i profesjonalizmu, którą żołnierz Przymierza lubił mieszać z dobrze znanym Chorwatce humorem. Cofnął się lekko, spoglądając na datapad, który czytała wcześniej, jakby walczył z myślą o przeczytaniu dziennika, ale postanowił na razie po niego nie sięgać. Zamiast tego, pozwolił aktywować jej panel, który, podobnie jak poprzednie urządzenie, ujawnił chaos procesu myślowego Lockley.
Terminal służył za osobisty komputer Julie, na który zgrała część swoich plików, lub zwyczajnie nie wylogowała się z konta, z którego je wyświetlała. Cały pulipt zasnuty był notatkami, artykułami, ziarnistymi zdjęciami wykonanymi przez kamery monitoringu różnych miejsc. Ciężko było rozeznać się w tym z początku, ale rozmach tego przedsięwzięcia wzbudził ciekawość Marka, który, nie zważając na poprzednie obiekcje, znów podszedł bliżej.
Jako pierwszy sięgnął do jednego z widżetów, wyciągając go na sam wierzch. Na samym szczycie małego drzewka widniała dobrze znana im nazwa Conatix Industries, od którego odchodziły inne gałęzie kolejnych spółek.
- Lista spółek, na które rozpadło się Conatix po zamknięciu akademii - mruknął Hunter, powiększając niektóre z nich. - To wiedza powszechna. Zostali w branży biotycznej i piezo, po prostu pod innymi nazwami, innymi zarządami... Cholera, pewnie nadal używamy ich produktów, po prostu tego nie wiemy.
Westchnął lekko, skanując jedną nazwę po drugiej. Większość firm albo przekształcała się w inne, albo zmieniała branżę, w której operowała, albo kończyła swoją działalność. Jedna jednak była podkreślona przez Julie - Xu Medical Corporation, operujące z małej komórki na Feros.
- Xu Medical jest nadal prowadzone przez ludzi - zauważył niemal od razu, przechodząc od listy do wycinków artykułów, które zgromadziła Julie. - Mają siedzibę na Feros. Pewnie unikają restrykcji, to nic szczególnego - wzruszył lekko ramionami, szukając w strzępkach informacji racjonalnych powodów, dla których nie powinien się martwić o Julie, a tym bardziej obwiniać.
W końcu, z początku, to wszystko wyglądało niewinnie. Xu Medical działało zgodnie z prawem, a przynajmniej w jego racjonalnych granicach. W obszarze działalności posiadało szkolenia, jednak nic nie wskazywało na to, by było to ich głównym celem. Na Feros mieli małą siedzibę spółki, która mieściła jedynie pracowników biurowych i laboratoria.
Pomimo tego, Hunter zmarszczył brwi gdy natrafili na następne okna. Mapy satelitarne, które jakimś cudem zdobyła Lockley, pokazywały kompleks, który wydawał się nie pasować do charakteru działania firmy. Obszar był ogromny, a baraki rozstawione w jego różnych fragmentach przypominały wojskowe umocnienia, a nie sensownie wyposażone laboratoria.
- Xu nie jest powiązane z Przymierzem - stwierdził z pewnością, którą jakby usiłował przekonać samego siebie. Jego dłoń przesuwała zdjęcia, jedno za drugim, usiłując znaleźć sens w tym wszystkim, a zarazem chcąc go uniknąć. Przeskoczyć zbyt szybko, pominąć.
Zapomnieć.
- Czemu... - urwał, zatrzymując się wbrew sobie na jednym ze zdjęć. Zbliżenie drona wciąż było niesamowicie ziarniste, zasnute mgłą pylistej atmosfery planety. Na skalnej platformie urządzenie uchwyciło trójkę osób. Dwie, ludzkie sylwetki, małe, drobne, uniesione ponad ziemię w błękitnym obłoku.
Stojącego naprzeciw nich turianina, Račan rozpoznała niemal natychmiast, jak zarys ducha odbity na ścianie rzekomo pustego pomieszczenia.
- Ten... to ten gnojek - wydusił z siebie Hunter, w szoku. Na zdjęciu, stojący przed dwójką dzieci, stał dumnie wypięty Artemus Oraka. Ten sam, którego zimne spojrzenie napotkało wzrok młodych, gdy trudne ćwiczenia wykręcały ich ciała, krzywdziły ich tkanki i łamały kości. - Oni to dalej robią, Mila.
Hunter opadł do tyłu, siadając na łóżku, przy którym tkwił terminal. Niczym w transie, przeskakiwał między zdjęciami, artykułami, wzmiankami informacji, a chaotycznymi notatkami Julie. Im szybciej przeskakiwał sterowany przez niego ekran, tym większą wściekłość dostrzegała w jego ciemnych tęczówkach, narastającą.
- Ten gnój dalej to, kurwa, robi - warknął, głosem drżącym od gniewu, zatrzymując się na zbliżonym ujęciu Oraki.
Na jego twarzy, Julie domalowała smutną buźkę z "X" zamiast oczu.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

18 sty 2022, o 13:51

Otworzenie terminalu było prostą czynnością, przynajmniej dla Mili. Być może jej dystans wynikał nawet z faktu, że nie miała od kilkunastu lat kontaktu z dziewczyną, w przeciwieństwie do Marka, któremu znajomość przeszkadzała w grzebaniu w jej rzeczach. Dla niej jednak sytuacja była prosta – nie dowiedzą się, gdzie jest Julie, jeśli nie przetrząsną dokładnie jej rzeczy.

Mając obraz na wszystkie jej pliki, Mila zaczęła przeglądać to i owo, przerzucając między plikami i dziwnymi zdjęciami zapisanymi na pulpicie; i tam był chaos, ale tkwił w nim pewien porządek, który z niepokojem przeglądała kobieta, otwierając kolejne zdjęcia z kamer. Najwyraźniej zainteresowało to także Huntera, który otworzył plik z dobrze znaną jej firmą, pod której jarzmem ćwiczyli dobre kilka lat. Odsuwając się nieco od terminala, pozwoliła mężczyźnie grzebać w pliku, wyjmując z niego kolejne interesujące fakty. Spółka po aferze ze śmiercią trenera rozpadła się na kilka mniejszych części, każda pod nową przykrywką i nowym zarządem, ale nadal w tym samym polu działania. Nie było to coś dziwnego, ani nieznanego, chociaż pozostawał pewien niesmak w ustach, jak słusznie zauważył Mark.

Jedna z nowych gałęzi, Xu Medical przykuła ich uwagę ze względu na podkreślenia Julie. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tam porządnie – ot, kolejna spółka z siedzibą i biurami na Ferros dla większej swobody działania. Mimo tego Mila przybliżyła się do ekranu, gdy Hunter wygrzebał kolejne zdjęcia wytrzaśnięte właściwie nie wiadomo skąd, pokazujące Xu z niego innej perspektywy. Nijak nie pasowało to do wizji niewielkiej placówki, która mieściła w sobie tylko pracowników biurowych. Baraki, niczym w wojsku, pomimo uwagi mężczyzny o braku przynależności do Przymierza. Coś przestało tutaj grać i ze zmarszczonymi brwiami Chorwatka przyglądała się kolejnym zdjeciom, czując narastajace w niej uczucie nie do opisania. Niepokój, głównie.

Dopiero kolejne zdjęcie ukazało w pełni, do czego to wszystko dążyło. Niewyraźny obraz z kamery z początku wydawał się być normalny, ale gdzieś tam stały trzy sylwetki. Dwie drobne, przerażająco podobne do dzieci, otulone błękitnym kokonem, tym samym, którym ona często się otaczała. A przed nimi stała trzecia postać, którą Mila poznałaby nawet, gdyby zamazano całkiem jego twarz.

Oraka.

Otworzyła szerzej oczy, po raz pierwszy od dawna będąc w głębokim szoku. Jej serce niemal wyrwało się z piersi, gdy wpatrywała się w tą samą twarz, która wykrzykiwała w jej stronę polecenia, gnoiła, karciła i torturowała. Ta sama twarz, która przez pewien okres czasu śniła jej się po nocach. Oraka. Ten, który maltretował ją bezustannie i znęcał się, gdy próbowała mu się stawiać. Psychopata, przez którego ciężko było jej później wrócić do rzeczywistości i patrzeć na innych turian bez nienawiści.

Pamiętała wszakże jak dzisiaj, gdy zatrudniono go wraz z resztą pobratymców. Zaczął się mordor, który dla niej był subiektywnie gorszy, niż innych. Oraka był cięty na każdego. Julie chociażby była zbyt młoda, by osiągać wyniki, jakich od niej oczekiwano. Mila zaś zawsze była butna, co nierzadko sprowadzało niechcianą uwagę na jej osobę. Wychowana w spokojnym środowisku, będąc oczkiem w głowie rodziny, nie stosowała się często do poleceń byłych żołnierzy Hierarchii... a chociaż żaden z nich już tam nie służył, to zacięcie na posłuszność im zostało. Ile razy w końcu Mila negowała polecenia Artemusa, ile razy stawała w obronie słabszych, wykłócając się o to, aby ten dał im spokoj. Ile razy dostała sromotną karę za swoją niesubordynację. Nigdy też nie była asem w biotyce i chociaż w teorii nie odstawała zbytnio od reszty, to po prostu wolała zwykłe ćwiczenia fizyczne. I zawsze to on jej to wypominał i dręczył o wszystko. Zawsze próbował złamać, by stworzyć z niej bezmózgiego żołnierza. Miała to szczęście, że mu się nie udało.

Mimo tego, gdy wróciła do domu mając zaledwie siedemnaście, czy tam szesnaście lat, trauma związana z bezustannym czepianiem się pozostała i nawet pomimo terapii przez wiele długich lat na dodatek karmionych nienawiścią Przymierza do turian, nie potrafiła spojrzeć na któregoś z nich z odrazą. Nawet, gdy poszła do Błękitnych Słońc i spotkała tam Crassusa, przez długi okres czasu nie potrafiła przemóc się i zaufać mężczyźnie, szufladkując go do tej samej kategorii, co Orakę. I nawet, gdy już się z nim zaprzyjaźniła... bywały takie okresy, dni, w których miewala koszmary, gorsze dni, okropne migreny, podczas których patrzyła na twarz Curio i jedyne, co w nim widziała, to właśnie swojego oprawcę. Wiedziała, że to irracjonalne i jej przyjaciel taki nie jest, ale nie potrafiła tego przegonić. Przynajmniej nie zdarzało się to często. Raz, czy dwa razy może.

Dopóki z powrotem nie ujrzała demona, którego zdawałoby się, że zostawiła za sobą. Wszystkie wspomnienia wróciły nazbyt żywe.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że ten demon robi to samo. Nie zajął się zwykłą wojaczką, najemniczeniem. Nie, praktycznie ta sama firma nie nauczyła się na swoich błędach i po kryjomu rozpoczęła ten sam program, z tymi samymi nauczycielami. Tak samo zapewne dręcząc dzieci pomimo tego, że poprzednia edycja nie przyniosła ŻADNYCH efektów. Jaki miel w tym cel do cholery?

Ale... po co? — zdołała wydukać z siebie, czując zimny pot na plecach. Objęła swoje ramiona, wpatrując się nieustannie w mordę Oraki. Tuż po tym prychnęła i pokręciła głową. — Głupie pytanie. I tak wiemy, po co. W każdym razie... ona tam poleciała, prawda?

Z tymi słowami niepewnie podeszła do terminalu, zamykając nieprzyjemny widok i zaczynając grzebać w innych plikach, szukając jakiejś poszlaki. Mógł to być bilet na Ferros, jakieś notatki dotyczące jej dalszego planu akcji, cokolwiek, co by sugerowało, że poleciała. Sama. Prosto w środek gniazda wroga i jej największych koszmarów.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

19 sty 2022, o 13:26

Na pierwszy rzut oka nie było żadnego, racjonalnego powodu, dla którego spółka Xu Medical miałaby powtarzać błędy swojego oryginalnego twórcy. Turiańskich najemników okrywała zła sława, która podążała wszędzie gdzie oni, pozostawiając po sobie smród ich czynów przeszłości. Czasy uległy zmianie - ludzkie korporacje miały znacznie łatwiejszy dostęp do innych, sensownych źródeł nauki, a także trenerów zdolnych do przeprowadzania certyfikowanych szkoleń. Powrót do bagna, z którego Conatix praktycznie się nie wydostało poprzednim razem był irracjonalny - absurdalny wręcz. W końcu ze wszystkich biotyków w galaktyce, Oraka nie był ani najlepszy, ani z pewnością nie był najbezpieczniejszy.
- Po co? - wypowiedział na głos pytanie, które musiało krążyć mu po głowie od samego początku. Obrócił głowę ku Račan, taksując jej wyraz twarzy własnym spojrzeniem, jakby usiłował dotrzeć do skrytych za jej tęczówkami myśli. - Po co tak ryzykować? Po co brać Orakę?
Prychnął, a przekleństwo wydostało się z jego ust. Spoglądał w górę, na Milę przeglądającą zawartość terminala, samemu nie przykładając do tego ręki. Tym razem nie powstrzymywało go poczucie winy z przeglądania prywatnych rzeczy Lockley - po prostu potrzebował chwili, by przeprocesować to, co odkryli.
Powrót wspomnieniami do czasów akademii odbijał się cieniem w jego oczach. Widziała napięcie w jego szczęce, palce rozprostowujące i zwijające się na powrót w pięść. Czyny turiańskiego najemnika ukształtowały to, jakimi byli ludźmi - nawet, jeśli pozostawili je daleko w tyle, były pierwszym przedstawieniem galaktycznej społeczności dla formujących się, dziecięcych umysłów. Niektórzy, jak Julie, wyraźnie sobie z tym nie poradzili, ale choć Hunter wyglądał na pogodzonego z ich wspólną historią, nie spodziewał się, że ta ponownie uderzy w ich drzwi.
Na terminalu Julie znajdowało się wiele poszlak. Plany placówki, w której znalazła Orakę, były ewidentnie pozyskane z nielegalnego źródła. Według jej informacji, wejście do środka bazy wymagało specjalnego identyfikatora, ale znalazła również jedno miejsce wejścia, którym potencjalnie można było się przekraść do środka. Jaką strategię zamierzała obrać? To pozostawało w sferze pytań. Jednak Julie Lockley zdecydowanie zamierzała się tam wybrać i skonfrontować z dawnym mentorem, czego potwierdzenie Račan odnalazła chwilę później.
Hunter wpatrywał się w wyświetlany na ekranie transfer kredytów. Zakup miejsca w ładowni małego, cywilnego statku transportowego zmierzającego na Feros - miejsca, które mógł zająć pasażer. Julie zakupiła bilet cztery dni temu.
- Cholera - zaklął, wstając z powrotem z łóżka, poderwany w górę strachem, który pojawił się w jego oczach. - Muszę ją powstrzymać, zanim zrobi coś bardzo, kurwa, głupiego - warknął, odsuwając się od terminala, rozglądając dookoła - po chaotycznym pomieszczeniu, pozostawionych przez nią w pośpiechu rzeczach.
Stanął na środku pokoju, odwracając głowę w kierunku Chorwatki.
- Coś mi podpowiada, że nie zamierzała tu wracać - przyznał dobitnie, uruchamiając swój omni-klucz i zerkając na następne transporty na Feros z Nos Astry. - Dziś odlatuje transportowiec na Feros z portu Nos Astry - rzucił, z sugestią zawartą w słowach. - Mamy kilka godzin, jeśli chcesz się przyłączyć.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

19 sty 2022, o 21:03

Szczerze? Myślę... że nie mają już hamulców. Że przestali udawać, że są bohaterami i po prostu eksperymentują nielegalnie. Innego wytłumaczenia nie widzę — burknęła kobieta, stojąc w jednym miejscu i oddychając wyjątkowo ciężko jak na nią. Nadal nie do końca wierzyła w to, że po tylu spokojnych latach, podczas których święcie wierzyła, że pogodziła się z przeszłością, ona wróci jak bumerang; wyjątkowo mocnym uderzeniem w głowę. Widziała też, że nawet Huntera tym wstrząsnęło tak mocno, że nie krył już nawet swoich emocji. I nie dziwiła mu się, najprawdopodobniej nawet ci najspokojniejsi duchem byliby oszołomieni aktualną sytuacją.

Mimo tego, Mila podeszła do terminala, chcąc znaleźć jakieś poszlaki, dzięki którym uda jej się namierzyć Julie i potwierdzić, czy faktycznie poleciała na Feros. Nie musiała przy tym długo szukać; pierwszy nawinął jej się plan placówki, którego na pewno nie znalazła ot tak. Zaznaczone tam było tylne, niestrzeżone wejścia, przez które ktoś, kto myślał logicznie mógł wejść. Pytanie, czy młoda Lockley miała w sobie jeszcze krztynę instynktu samozachowawczego?

Cztery dni temu Julie zamówiła przelot jakimś małym transportowcem na planetę. To było niestety to i najemniczka westchnęła. Cztery dni to dużo i o ile sam transport jeszcze trochę zajął, to i tak byli mocno w tyle. Odsunęła się przy tym od terminala, pozwalając Markowi na ujrzenie na własne oczy aktualnej sytuacji biotyczki. Jak się spodziewała, jego reakcja nie była przyjemna i szczerze to się nie dziwiła. To naprawdę było głupie i nawet Mila nie miała tak gorącej głowy, aby samej próbować zinfiltrować szeregi placówki badawczej pełnej najemnych mord i wyszkolonych biotyków. Placówki, która prawdopodobnie jest żywcem wyjęta z ich koszmarów.

Jakby jeszcze były ku temu wątpliwości — mruknęła w odpowiedzi na stwierdzenie i samej teraz przysiadając na skraju łóżka. Usłyszawszy propozycję żolnierza, kobieta zawahała się, spoglądając na swój omni-klucz. To nie będzie jednodniowa wycieczka, a co najmniej kilkudniowy mord. Co prawda miała trochę czasu, jeszcze nie skończyła swojego małego urlopu na Illium, ale spoglądając na terminal, zaczęła się zastanawiać, czy warto powracać do demonów przeszłości. Czy nie lepiej zostawić tego samemu sobie, podczas gdy ona spokojnie wróci do swojej pracy, to łowienia zleceń...

Problem był jednak w tym, że nie byłaby spokojna. Ciągle miałaby na sumieniu nie dość, że Julie, to jeszcze Marka, którego nie dopilnowałaby, gdyby jemu samemu strzeliło coś do głowy. Na sumieniu ciążyłoby jej, że skazuje na taki sam los inne dzieci, że nie próbuje coś z tym zrobić...

Chociaż ich celem nie było zniszczenie całego kompleksu, a tylko zabranie stamtąd Julie.

Przynajmniej czułaby, że się starała.

Z cichym westchnieniem, czując nagle na barkach milion kilo ciężaru, otworzyła komunikator i wystukała wiadomość do Crassusa: Lecę na Feros, powinnam wrócić za kilka dni. Sprawy akademii, jak coś będzie złego się działo, to ci dam znać. Nie wysłała jednak wiadomości, zapisując ją i chowając urządzenie. — Lecę. Daj mi tylko zabrać sprzęt i spotkamy się w dokach.

Wstała, podchodząc powoli do terminala i ściągając mapy, zdjęcia satelitarne i inne najważniejsze pliki na swój omni-klucz. Kopia... przyda się. Następnie ruszyła do drzwi, raz jeszcze rozglądając się po pokoju. Wiadomość wyśle, zanim wyleci. Żeby Crassus jej nie powstrzymał, bądź co gorsza - chciał lecieć za nią. Jakkolwiek byłby mocno przydatny, czuła, że to nie jest miejsce dla niego, jakkolwiek wspierającym przyjacielem by nie był. Własne problemy musiała rozwiązać sama.

Przed wyjściem nastroszyła ucha, aby mieć pewność, że nikt ich nie przyłapie na wychodzeniu z nie tego pokoju co trzeba, po czym wypuściła także Marka. Chciała faktycznie iść się przygotować, nałożyć zbroję, zabrać broń i dopiero potem iść do wyznaczonego przez Huntera miejsca, z którego mieli polecieć na Feros mierzyć się z własną przeszłością.

Dopiero wtedy da znać Crassusowi.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

10 kwie 2023, o 21:03

Obrazek

Alone in the Dark
Mistrz Gry: Mila Račan
Gracze: Luna Reyes, Krogul MacBeth, Ekaterina Morozova, Kiru Heidr Varah, Kahleed Barren

You aren't afraid of being alone in the dark.
You are afraid that you are not alone in the dark.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiedy pewnego dnia w extranecie pojawiło się nietypowe ogłoszenie, wiele osób zatrzymało się na nim dłużej, czytając dokładnie jego treść i nawet przyglądając się nieco dłużej autorce tego posta. Ta zaś być może była znana niektórym, być może nie – Aureora T'sote była wszakże jedną z wielu celebrytek dzisiejszego świata, nawet jeśli jej życiorys nie był bezpośrednio związany z przemysłem rozrywkowym. Pośrednio już owszem, bowiem asari, która fortunę odziedziczyła po ojcu - turiance, kontynuowała tradycję i rozwijała sieć banków, w których zarządzie zasiadała, jednocześnie bawiąc się pieniędzmi. Wśród jej poczynań i trwonienia w niektórych oczach majątku, T'sote wspierała finansowo wiele celebrytów, ale też niezależnych twórców i naukowców. Ot, asari, która lubiła atencję i rozdawanie pieniędzy ciekawym projektom.
Dlatego też jej post wywołał całkiem spore poruszenie i wedle plotek, gigantyczne zainteresowanie. Wiele osób postanowiło zgłosić się do projektu głównie "dla zabawy", bez większych nadziei na wybranie. Szczególnie tematyka, którą było przetrwanie nocy w opuszczonej posiadłości, brzmiała dla sporej ilości osób przekonująco. Nie było podanych jednak szczegółów, które wedle słów T'sote miały być podane już po wybraniu kandydatów. Trzeba było za to odpowiedzieć na sporą ilość pytań, wśród których oprócz klasycznych, pytających o płeć, rasę, zawód i miejsce urodzenia, były niecodzienne pytania o opisanie swoich fobii, manii, czy relacje z rodziną są dobre, czy istnieje w życiu ktoś, kogo kochali, nienawidzili, a nawet gdzieś wcisnęło się pytanie o problemy zdrowotne, z ledwo zauważalnym naciskiem na problemy sercowe. Oczywiście pytano także o możliwości obrony osobistej i czy posiadany jest kryminalny rekord. W kwestionariuszu nikt nie wymagał podawania dokładnych odpowiedzi, a przynajmniej jeśli ktoś nie chciał wymieniać nazwisk, czy wskazywać palcem na miejsce zamieszkania swojego rywala, to nie bito, szczególnie, gdy później kontaktowano się z wybranymi kandydatami... jednymi wcześniej, jak z Kiru, która dostała powiadomienie o przyjęciu do programu ledwie godzinę po wysłaniu kwestionariusza, a innymi dłużej, jak z Katią i Luną, które zdążyły zapomnieć o tej ankiecie.
Wszyscy otrzymali zaproszenie poprzez rozmowę live z asystentką panny T'sote, która wyjaśniła, że wszystkie koszty transportu, ich zakwaterowanie (wybierane z góry przez firmę asari) oraz wyżywienie miały zostać opłacone. Kontrakt, który dla czujnego oka wyglądał normalnie, został podpisany kurierem i dopiero po tym wysłano informację o miejscu spotkania, którym było Nos Astra, w hotelu. Przesłane zostały bilety i kody zameldowania, zaś same przedstawienie z Aureorą zostało zaplanowane na ustalony dzień, dając uczestnikom dłuższy bądź krótszy czas na zwiedzanie i odpoczynek po długiej podróży promem (w którym zarezerwowano każdemu pierwszą klasę z pełnym wyżywieniem i wygodami powyżej poziomu większości).
W hotelu Galaxis wszyscy byli usytuowani w całkiem luksusowych apartamentach z wyżywieniem all inclusive i dostępem do wszystkich atrakcji obiektu, bez limitu. Niestety to rozpieszczanie kończyło się za drzwiami obiektu, gdzie nikt im już nie płacił za kupowanie jedzenia na promenadzie czy jakiejś tandetnej pocztówki przedstawiającej Illium. Ciężko również było odgadnąć, kto jest innym uczestnikiem, bowiem wszystko było utajone i nikt nie przybył w tym samym momencie do hotelu. Dopiero ustalonego dnia koło południa kazano wszystkim poprzez wiadomość zebrać się w zarezerwowanej sali konferencyjnej, gdzie na uczestników czekał poczęstunek w postaci bufetu — oznaczony odpowiednio, aby dekstro goście mogli się śmiało poczęstować. A tych było aż dwóch, turianin i quarianin, którzy siedzieli już i czekali na resztę do spółki z jakimś salarianinem. Oprócz zebranej piątki – Ekateriny, Luny, Krogula, Kahleeda i Kiru, na końcu dotarł jeszcze jeden człowiek, bez słowa zasiadając na szarym końcu. Nikt się nie odzywał, jeżeli nie został zaczepiony, chociaż cała czwórka spoglądała z wyraźnym zaniepokojeniem na Kiru, której chyba się przestraszyli.
Na czas drzwi do sali otworzyły się i stanęły w nich trzy osoby – znana już wszystkim asystentka asari, która szybkim okiem wyliczyła uczestników i kiwnęła z aprobatą głową. Za nią weszła druga asari, Aureora T'sote, ubrana w krwistoczerwony kostium złożony z ołówkowej spódnicy i marynarki, pod którą miała niebieską, dosyć skąpą bluzkę. Różowawa skóra upiększona była profesjonalnie wykonanym makijażem, którego niejakim finiszem był dorobiony pieprzyk. Niemal natychmiast zapachniało kwiatami, intensywnie, gdy zamiatając tyłkiem, Aureora stanęła w pomieszczeniu, zerkając przez ramię na wchodzącego za nią do środka ludzkiego mężczyznę koło sześćdziesiątki azjatyckiego pochodzenia w okularach, przyglądającego się ze znużeniem wszystkiemu wokół, dopóki jego wzrok nie padł na yaghankę. Jego zmarszczona twarz rozpromieniła się wtedy, na ustach wykwitł drapieżny uśmiech, a oczy błysnęły klasycznym dla jego profesji niezdrowym zainteresowaniem. Nie odezwał się jednak, stojąc tylko i gapiąc się dłuższą chwilę na niespotykaną rasę, dopóki T'sote nie odchrząknęła znacząco.
Na Athame, Hideo, odrobina profesjonalizmu ci nie zaszkodzi — mruknęła, przywołując mężczyznę do porządku. Następnie uśmiechnęła się doskonale wyćwiczonym uśmiechem persony publicznej i gdy drzwi się za nimi zamknęły, klasnęła w dłonie.Wszyscy są, doskonale! Miała być nas dziesiątka, ale wytypowany drell wycofał się w ostatniej chwili i nie mieliśmy już czasu na załatwienie formalności związanych z nową osobą. Poradzimy sobie jednak z taką ilością, prawda Hideo? — Azjata jedynie kiwnął, wlepiając teraz spojrzenie w swój terminal, gdzie zaczął coś zapisywać, co jakiś czas zerkając na każdego kolejnego uczestnika.
Musicie wybaczyć mojemu koledze, panu Otsuka, jest raczej małomówny, ale od tego ma mnie, swoją mecenaskę — wymawiając ostatnie słowo, podkreśliła je, jakby była dumna z takiego określenia. Usiadła na krześle, szarpiąc za rękaw koszuli pana Otsuka, ale ten zaparł się i nadal stał za jej plecami, wywołując w asari ciche westchnienie. — Może od początku w takim razie. Nazywam się Aureora T'sote, ale możecie mówić mi Aura, skoro związały nas biznesowe interesy. Zostaliście wytypowani do naszego małego... programu badawczego mającego na celu zbadać i zmapować wzorce zachowań i podejmowanych akcji w stresujących, aczkolwiek kontrolowanych warunkach. Wybrane miejsce jest jedynie tłem do obserwacji waszego zachowania podczas odczuwania różnego spektrum emocji, nie tylko strachu, co może wam przychodzić jako pierwsze do głowy. W wielkim skrócie, zostaniecie podłączeni do małego urządzenia, które będzie monitorowało wasze skoki ciśnienia, będziecie także nieustannie monitorowani w trakcie trwania eksperymentu. Nie przewidujemy lejącej się krwi, o ile nie pobijecie się między sobą... co jakkolwiek nieprzyjemne, będzie także cennym materiałem dla nas. Ale nie namawiam — uśmiechając się na końcu dobrodusznie, Aura skinęła na swoją asystentkę, która nalała jej kawy.
Macie na pewno jakieś pytania co do tej części — powiedziała na końcu, bardziej stwierdzając.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

11 kwie 2023, o 00:56

Z niejakim zdziwieniem Kroganin odkrył, że jego quariańska hakerka zgłosiła go "dla beki" do jakiegoś gównoprogramu organizowanego przez jeszcze bardziej gównocelebrytkę z uwielbianej zwłaszcza przez ludzi rasy cycatych, niebieskoskórych Asari. Nie żeby był rasistą, ale cała ich biologia wydawała się wręcz stworzona jako mokry sen jakiegoś ludzkiego piwniczaka, marzącego o tym, by wreszcie mieć szansę kogoś przelecieć. Niezależnie jednak od jego personalnej opinii, okazało się, że został... przyjęty do tegoż "eksperymentu" i co więcej - oferowano tam konkretną kasę, a że fundusze Szponów wymagały ciągłego łatania (zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, żeby ekipie zacząć nakładać limit dopuszczalnych napraw sprzętu) to z pewną niechęcią i rezygnację stwierdził, że weźmie w tej szopce udział. I tak chwilowo nie miał nic większego do roboty, gdyż czekał aż kilka robót na boku, jakie zorganizował zacznie przynosić wymierne efekty. Dlatego też zostawił Szpony po dobrą opieką i ruszył ku hotelowi Galaxis.


Na miejscu z radością skorzystał ze wszelkich wygód, jakie hotel oferował - uznając, że potraktuje to jako swego rodzaju darmowe wakacje. Nie krępował się przy zamawianiu drinków czy żarcia, choć jednocześnie intensywnie korzystał z hotelowej siłki - masa i rzeźba musiały w końcu iść w parze ze sobą. Kiedy przyszedł dzień wreszcie, w którym zostali zgromadzeni w jednym miejscu razem z resztą uczestników, z pewnym zaskoczeniem ale i zadowoleniem odkrył wśród pozostałych Lunę, znajomą z robótki dla Hakk Solutions.

- Hola cara! - zwrócił się do niej, podchodząc bliżej i stając z boku. - Co tam mordo, jak leci? Coś ciekawego działałaś po rozpierdolu na zlecenie Hakksolu? Nie sądziłem, że cię tu zobaczę. -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Hotel 'Galaxis'

11 kwie 2023, o 06:58

Aureore T'sote nie była kimś kogo karierę Luna śledziłaby szczególnie blisko, niemniej oczywiście wiedziała o niej to i owo, głównie z takich czy innych plotkarskich "wiadomości". Nie za bardzo też zwracała uwagę na ankiete, którą wypełniała z nudów, popijając piwo o smaku tequili i zajadając się pizzą z japaleños. Na dobrą sprawę to jakieś dwa czy trzy dni później zupełnie o niej zapomniała tak samo jak o wielu stronach, które przeglądała, mimo tego, że rozrzut pytań jakie się w niej znajdowały był całkiem spory w porównaniu do innych ankiet jakie wypełniała.
Także była całkiem zdziwiona kiedy w ogóle ktoś się do niej odezwał. Samą ankietę pamiętała jak przez mgłę, no ale jak ktoś opłaca przelot i zakwaterowanie, to czemu by nie skorzystać. Drobne wakacje się jej przydadzą, tym bardziej, że aktualnie nie miała nic konkretnego do roboty. Sama podróż okazała się już być niezwykle komfortowa, mimo tego, że była długa, to Lunie udało się całkiem dobrze wypocząć.
Sam hotel Galaxis również okazał się bardzo przyjemnym miejscem i Luna korzystała z wielu udogodnień, od smakowitego jedzenia po korzystanie ze spa i jacuzzi. Może i wyszła raz czy dwa na zewnątrz, jednak po kupieniu pocztówki z Illium nie widziała już zbyt wielu powodów by wychodzić.
Cieszyła się więc pobytem i nawet nie rozglądała się za innymi uczestnikami aż nie nadszedł moment spotkania. Wysłuchała co Aura miała do powiedzenia. A więc chcą badać różne reakcje, pewnie w tym specjalizował się towarzyszący jej mężczyzna.
Raz mowa jest o sytuacjach stresujących, potem, że nie tylko strach będzie badany. Czy to znaczy, że na strachu macie zamiar skupiać się przede wszystkim? No i strach i stres to też trochę inne rzeczy.- zdążyła zapytać zanim jej wzrok padł na znajomą sylwetkę Krogul.
-Kogo moje oczy widzą! Twój hiszpański widzę co spotkanie jest coraz lepszy. Ah, miałam trochę przygód od naszego spotkania. Byłam nawet w celi piratów, szkoda, że Cię tam nie było, ktoś z Twoją siłą by się przydał. A teraz cóż wypełniłam ankietę i oto jestem, większość czasu przesiedziałam w spa. uśmiechnęła się do niego i nawet przyjaźnie poklepała po ramieniu. Trzeba przyznać, że Krogul był jednym z krótkiej listy osób, które naprawdę lubiła.
-Ale co jak co, ale nie spodziewałam się, że Ty akurat bawisz się w wypełnianie ankiet.-
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

13 kwie 2023, o 20:35

Zlecenia z góry dzieliły się na kilka głównych kategorii: proste i słabo płatne, niebezpieczne, ale gwarantujące dobry zarobek, czasami z różnych przyczyn nieakceptowalne... Jednak czasami trafiały się akcje takie jak ta: gdzie brak było konkretów, ale cała sprawa była na tyle interesująca, że dlaczego by się nie zgłosić. Spędzenie nocy w domku stylizowanym na wzór vidu-horroru, gdzie organizatorzy fundowali przelot i zakwaterowania, brzmiało jak wymarzone wakacje dopóki nie trafi się jakaś konkretniejsza robota.
Sama ankieta była, cóż powiedzieć, ciekawa. A raczej zawierała bardzo nietypowy zestaw pytań, bo o ile pytania o bliskie osoby, fobie czy nawet problemy zdrowotne mogła zrozumieć skoro uczestnicy mieli spędzić noc w "nawiedzonym domu" to co ich obchodziło czy miała wrogów albo romantycznych partnerów? Dlatego też na pytanie o rodzinę odpowiedziała krótko, zgodnie z prawdą zresztą, że znajduje się ona poza zasięgiem organizatorów. Zresztą sama Kiru nie widziała pozostałych jej krewnych już od wielu lat. Pytanie o problemy zdrowotne pominęła, nie żeby kwestia jej problemów specjalnie ją uwierała, ale nie były to rzeczy, którymi należało dzielić się w pierwszej lepszej ankiecie.
Tym bardziej była zdziwiona gdy nie minęła jeszcze godzina od wysłania zgłoszenia a już dostała maila zwrotnego o akceptacji.

Pobyt w hotelu był dobrą okazją do wypoczynku i korzystania z okazji do próbowania miejscowych frykasów na koszt organizatorów. Do zwiedzania miasta jej nie ciągnęło, Illium było drogą planetą a Kiru nie miała najmniejszego zamiaru dokładać do tego interesu ani kredyta więcej niż to absolutnie konieczne.
Kiedy wreszcie nadszedł ten szczęśliwy zgromadzali się na sali gdzie wysłuchali wstępu wygłoszonego przez asari.
Po chwili stało się jasne dlaczego tak szybko odpowiedzieli na jej ankietę. Jeśli przeprowadzali jakieś testy to chcieli zapewnić sobie jak największą różnorodność obiektów testowych. A yahgów kręcących się po galaktyce było jak na lekarstwo. Dodatkowo już sama obecność Kiru, co widać było po reakcjach niektórych uczestników, była "czynnikiem stresującym". Nic więc dziwnego, że naukowiec patrzył na nią jakby wygrał los na loterii.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: Hotel 'Galaxis'

13 kwie 2023, o 21:23

Na ogłoszenie i ankietę trafiła zupełnie przypadkiem. Kolorowy i rozjarzony wirtualnymi ozdobnikami baner ogłoszenia pojawił się na przeglądanej przez nią extranetowej stronie, gdy późnym już wieczorem ślęczała nad dokończeniem raportu z ostatniej interwencji. Raportu, który nie szedł jej tak wybitnie, że szukając miliona wymówek i czegokolwiek czym mogłaby przed sobą samą usprawiedliwić odłożenie na później tego niemal bolesnego obowiązku, pod pozorem konieczności wyszukania jakiś szczegółów w extranecie skakała niemal bezmyślnie ze strony na stronę, oddalając w czasie nieuniknione. Kątem oka, niemal mimochodem przeczytała treść nietypowego ogłoszenia czekając aż czas wyświetlania reklamy dojdzie do końca by móc zamknąć denerwujące okienko i wrócić do udawania, że robi coś naprawdę istotnego, w ostatniej jednak kliknęła na kolorową ikonkę, która przeniosła ją na witrynę z większą ilością informacji. Sama nawet nie wiedziała po co to zrobiła - jak większość reklam i ta była dość denerwująca i nachalna, ale ta zupełnie przypadkowa czynność jak się okazało w efekcie oderwała ją od rutyny codziennej służby. Wypełniła ankietę dla kandydata na uczestnika bardziej z przekory niż wierząc w wygraną, zwłaszcza, że kolejne pytania były coraz dziwniejsze i bardziej pokręcone. Rodzina? Znajomi? Wrogowie? Problemy zdrowotne? Chwilę wahała się przed wysłaniem tego dziwnego resume, ale gdy dane pomknęły w czeluść wirtualnej przestrzeni, szybko niemal zupełnie zapomniała o tej “chwili słabości” - do tego stopnia, że gdy kilka dni później piknięcie jej komunikatora obwieściło nadejście wiadomości potwierdzającego zakwalifikowanie się Katii do udziału w evencie, musiała długo się zastanawiać, o co tutaj chodzi.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: zaproszenie na spotkanie z asystentką panny T’sote, gwarancja pokrycia wszystkich wydatków, kontrakt i w końcu bilety na prom, potwierdzenie rezerwacji na jej nazwisko w zdecydowanie ekskluzywnym hotelu i informacja o miejscu i czasie spotkania sprawiły, że Katia poczuła się oszołomiona lawiną wydarzeń. Wykorzystując zaległy urlop wykręciła się od obowiązków w pracy, spakowała odrobinę “najniezbędniejszych” rzeczy, wieczorem spotkała się z grupką znajomych świętując zrządzenie losu dające jej do ręki możliwość spędzenia czasu w miejscu, na które nie było jej stać i następnego dnia, ciemnymi okularami maskując będące efektem nieprzespanej, ale dość mocno zakrapianej nocy cienie pod oczami, leczyła kaca w pierwszej klasie zgrabnego, pasażerskiego promu.

Hotel, do którego przywiozła ją złapana w porcie kosmicznym Nos Astry taksówka, okazał się być w zdecydowanie wysokim standardzie, a Katia z trudem starała się nie pokazywać wszystkim wokół, że trudno jej się odnaleźć w warunkach, w których przyszło jej się znaleźć. Nie miała jednak co narzekać ani wybrzydzać - zwłaszcza, gdy okazało się, że faktycznie pobyt zostanie opłacony przez organizatorkę, a ze wszystkich usług i dobrodziejstw hotelu mogła korzystać do woli. Niemal cały dzień spędziła zatem przy basenie ustylizowaną hologramami i dekoracjami na lagunę - wliczając w to biały piasek, falującą wodę i leżaki wypoczynkowe, do których niemal niezauważalni kelnerzy donosili drinki, skorzystała z dobrodziejstw małego spa i masaży, cieszyła się doskonałą kuchnią w restauracji wyglądającej jak sala balowa w jakimś pałacu, a gdy wstała następnego dnia poczuła, że w ostateczności takie życie by jej odpowiadało, pod warunkiem, że znalazłby się ktoś kto by do końca życia opłacał jej rachunki.

O ustalonej porze wmaszerowała dziarskim krokiem do sali konferencyjnej, gdzie po raz pierwszy zobaczyła kilka osób - jak się domyśliła, pozostałych uczestników tego dziwnego show. Osób będącymi reprezentantami większości spotykanych na Cytadeli ras, dostrzegła nawet odzianego w tradycyjny, szczelny kombinezon quarianina, z którymi nie miała dotychczas za bardzo do czynienia. Zdecydowanym szokiem była jednak postać yagha, a Katia dopiero po chwili opanowała swoją reakcję, zamknęła otwarte ze zdziwienia usta i oderwała od nietypowego uczestnika wzrok. Zasiadła na jednym z krzeseł, uporczywie starając się nie zerkać w kierunku yagha - pojawienie się dwóch asari i mężczyzny skutecznie jej w tym pomogło, zwiastując rozpoczęcie prezentacji i odpowiedzi na nurtujące Katię wątpliwości i pytania. Elegancka asari sprawiła, że Ekaterina natychmiast poczuła się nieswojo, siedząc w swoich jeansach z dziurą na kolanie, T-shircie i narzuconej na ramiona krótkiej, również jeansowej marynarce. Nawet asystentka T'sote wyglądała jakby właśnie wyszła z sesji zdjęciowej do jakiegoś pokazu mody,

T’sote - czy raczej Aura, jak sama nakazała się nazywać - pojawiła się na scenie jak diva na operowej scenie, ściągając na siebie spojrzenia i uwagę wszystkich zgromadzonych. Zachowywała się jak królowa zaszczycająca gości swoją obecnością, jednocześnie robiła to w sposób naturalny i niejako oczywisty, a gdy po krótkim wstępie zrobiła przerwę, zachęcając gości do zadawania pytań, Katia oderwała od niej wzrok i rozejrzała się po pozostałych, czekając na jakąkolwiek odpowiedź z ich strony - przełamanie lodów, sesję pytań i odpowiedzi pozwalającą dowiedzieć się więcej detali i szczegółów. Nie doczekawszy się, w niezręcznej ciszy zapadłej po ostatnich słowach Aury odchrząknęła lekko oczyszczając gardło.

- Panno T’so... To znaczy Auro. Miło mi poznać - uśmiechnęła się nerwowo. Czuła się skrępowana, co niezbyt często jej się jednak zdarzało. To miejsce, tak odmienne od jej codziennej rzeczywistości, postać celebrytki asari tuż przed nią, kameralne towarzystwo - chyba to wszystko wybiły nieco Katię z jej zwykle lekko wariackiego sposobu bycia - Przede wszystkim chciałam podziękować za wybranie mnie do tego... - przez chwilę szukała odpowiedniego słowa, w końcu wybrnęła używając tego samego określenia co asari - Tego eksperymentu. Jak będzie on wyglądał? Kontrakt mówił o odizolowanym domu, stylizowanym na wzór thrillera... Zostaniemy gdzieś przewiezieni, czy będzie to gdzieś na Illium? Będziemy tam całą grupą - ręką wykonała szybki gest wskazując na pozostałych - Czy osobno? I jeszcze jedno. We wcześniejszej ankiecie były pytania dotyczące możliwości obrony osobostej. Czy to oznacza, że będziemy uzbrojeni albo możemy doznać uszczerbku na zdrowiu?
ObrazekObrazek
Kahleed Barren
Awatar użytkownika
Posty: 11
Rejestracja: 16 mar 2023, o 12:00
Miano: Kahleed Barren
Wiek: 21
Klasa: Inżynier
Rasa: Volus
Zawód: Przemysłowiec
Lokalizacja: Irune
Status: Na początku przygody.
Kredyty: 9.070

Re: Hotel 'Galaxis'

13 kwie 2023, o 22:50

Kahleed Barren dosyć długo zastanawiał się nad zgłoszeniem swojego udziału we wspomnianym eksperymencie. Tak naprawdę, to nigdy nie podobały mu się jakiekolwiek badania psychologiczne, ponieważ przeważnie były przeprowadzane przez niekompetentne lub bardzo młode osoby, wypowiadające się na tematy, o których w ogóle nie posiadały żadnego pojęcia. W wielu przypadkach przedstawiciele inteligentnych gatunków uczęszczali do tzw. "specjalistów", ale nic dobrego z tego nie wynikało dla samych pacjentów. Trudno się temu dziwić, gdyż część z wymienionych "ekspertów" miała tylko jeden cel, czyli zarobienie pieniędzy na zwykłej naiwności i niewiedzy swoich podopiecznych.

Nieuczciwość oraz brak własnych, przeżytych, ciężkich doświadczeń życiowych w zasadzie uniemożliwiał im choćby zrozumienie tych osób, a co dopiero o dobraniu odpowiedniej terapii albo właściwym leczeniu. Kahleed od zawsze sądził, że wszelkie problemy trzeba rozwiązywać przez działanie, a nie tylko gadanie, jak i analizowanie. Według niego, to usunięcie przeszkód było najbardziej optymalnym sposobem na zażegnanie wszystkich kłopotów. Na przykład, kiedy niektórzy rówieśnicy traktują ciebie jak śmiecia, to wtedy trzeba się od nich kompletnie odseparować, a także znaleźć inne osoby, z którymi można znaleźć wspólny język i miło spędzić czas. Dzięki temu zdobywa się prawdziwych przyjaciół, a samą znajomość rozpoczyna odwzajemniony szacunek. Barren po prostu uważał, iż dopiero pozbycie się przyczyn danego stanu rzeczy jest drogą do szczęścia oraz lepszego życia.

W związku z tym podejściem volus był nieufny, co do samej ankiety, jak i informacji jakich miał w niej udzielić. Kahleed podał jedynie najbardziej ogólne, podstawowe dane bez żadnych, dodatkowych szczegółów. Swoją metodę często określał jako "nieznajomym opowiedz o sobie wyłącznie absolutne minimum tak, aby tylko zostać przyjętym. Niczego więcej na tym etapie nie potrzeba". Oprócz tego Barren nigdy nawet nie słyszał o Aureorze T'sote czy też jej współpracownikach. Dlatego też, warto było zachować szczególną ostrożność. Do tej pory podejrzewa, iż są to po prostu znudzeni bogacze, którym tylko tkwi zabawa w głowie. Oczywiście, zwykłe imprezy to dla nich zdecydowanie za mało. Muszą zobaczyć coś, co im doda adrenaliny, dreszczyku emocji, czyli najpewniej cierpienie bądź straszenie innych osób.

Volus posiadał mieszane uczucia, co do samego pomysłu, jednakże kierowała nim głównie chęć zysku. Według przeprowadzonych badań, a także skanów w okolicy miejsca docelowego mogły znajdować się cenne minerały. Natomiast historia domu sugerowała ukryte wartościowe antyki, umieszczone w tajnych skrytkach. Kahleed musiał sprawdzić czy rzeczywiście tak jest. To nie był jego pierwszy raz, już posiadał doświadczenie w tego typu przygodach. Jednakże dopiero kilka dni po wysłanej odpowiedzi na ogłoszenie otrzymał informację o zakwalifikowaniu go do tego projektu. W związku z tym sprawdził swój ekwipunek i wziął ze sobą wszystko, co uważał za przydatne.

Barrena niezmiernie ucieszyła wiadomość o pokryciu wszelkich kosztów wyprawy. Jako obiekt testowy nie miał zamiaru jeszcze dodatkowo płacić za zakwaterowanie, jedzenie, wodę oraz inne podstawowe rzeczy bądź usługi. Już same pytania tej ankiety jawiły się jako zbyt osobiste, ale na szczęście nie trzeba tam było podawać prawdy. W końcu część spraw można pominąć lub przemilczeć. Podczas podróży, jak i przed umówionym spotkaniem volusa niepokoiły brak podstawowych informacji, a także tajemnicza atmosfera, jednakże nie na tyle, aby nie mógł odpocząć. Kahleeda charakteryzowała wtedy zwykła czujność, przezorność.

Natomiast kiedy Barren pojawił się już na odprawie, to wtedy zauważył, według niego, podejrzane zachowania pracowników i autorki całego badania. Oprócz tego ogromnie zdziwił go fakt pojawienia się w sali yagha, w dodatku jako uczestnika projektu. To była pierwsza okazja Kahleeda do przyjrzenia się temu gatunkowi z bliska. Wcześniej tylko widział ich na widach oraz usłyszał zdecydowaną większość tych samych historii, które chętnie opowiadali kupcy, jak i inne osoby w przestrzeni Rady Cytadeli. Gigantyczny rozmiar wspomnianej rasy z pewnością budził strach, a także niepokój wśród wielu quarian, a co dopiero u volusów.

Na resztę przyszłych towarzyszy Barren również zwrócił uwagę, ale na tym etapie ciężko było mu stwierdzić albo rozpoznać coś więcej z wyjątkiem znajomości kroganina z wytatuowaną, ludzką kobietą. Nie zdziwił go jednak ich widok, gdyż spodziewał się jakiegoś rodzaju "najemników" przy tym zadaniu. Kahleedowi nie podobała się natomiast zastana taktyka omijania udzielania szczegółowych informacji o najważniejszych sprawach.

Dlatego też Barren, zanim ktokolwiek w ogóle zdążył się odezwać, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, będąc bezpośrednim, a co za tym idzie przejść do sedna sprawy, w związku z tym zapytał najpierw o wynagrodzenie, a następnie o dodatkowe dane o wspomnianym wcześniej urządzeniu pomiarowym, kamerach, telekomunikacji, zaopatrzeniu wyprawy, jak i potencjalnych problemach.

[Kahleed Barren]
- Szanowna Pani, chciałbym teraz zadać kilka pytań, które uważam za istotne. - powiedział spokojnie, zachowując przy tym kurtuazję.
- Na początku sądzę, iż warto poruszyć kwestie wynagrodzenia, gdyż nie zostaliśmy w żaden sposób poinformowani o gratyfikacji za wzięcie udziału w tym nietypowym doświadczeniu. - zakomunikował problem głośno i wyraźnie, ale z odpowiednią klasą.
- Jakie posiadają Państwo propozycje odnośnie zapłaty za świadczone przez nas usługi? - zapytał konkretnie, bezpośrednio oraz dyplomatycznie. Starał się dopasować ton wypowiedzi tak, aby nikogo nie urazić, ale też nie wyjść na słabego negocjatora.
- Osobiście jestem również zainteresowany wspomnianym wcześniej urządzeniem pomiarowym. Czy mogliby Państwo udzielić szczegółowej odpowiedzi w tej sprawie? Proszę dokładnie powiedzieć, gdzie zostanie ono umieszczone, w jaki sposób, na jak długo, jakie dane, oprócz niedawno podanych, będzie przesyłać, a także podać możliwe komplikacje? - zapytał z ciekawością.
- Następnie, czy przewidują Państwo wykorzystanie kamer, obserwujących przebieg projektu lub dodatkowych urządzeń telekomunikacyjnych, abyśmy byli w stanie porozumieć się ze sobą nawzajem albo zgłosić niespodziewane wydarzenia? - tą część cechowała fascynacja.
- Oprócz tego proszę o informacje w sprawie zaopatrzenia wszystkich uczestników całej podróży, wyprawy? Z czego będzie się ono składać? - w tym punkcie było widać zwiększone skupienie Kahleeda.
- Jeszcze na samym końcu warto byłoby rozwiać wszelkie wątpliwości, dotyczące potencjalnych problemów, jakie możemy zastać na miejscu. Na przykład, czy znajdują się tam jakieś dzikie zwierzęta, jak daleko jest do najbliższego miasta, itp.? - zapytał Barren w oficjalnym tonie, przy tym sugerującym również koniec jego wypowiedzi.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

17 kwie 2023, o 22:35

Skończywszy mówić, Aura sięgnęła po filiżankę z kawą, upijając łyka i uśmiechając się wokół całkiem szeroko, głównie spoglądając na Katię, która niczym nastoletnia fanka rozpoczęła własne pytania od przysłowiowego wchodzenia w cztery litery biznesmence. Musiało to chyba połechtać jej ego, bo postanowiła rozpocząć właśnie od policjantki, odstawiając filiżankę na spodeczek i odchrząkując. — Przyjemność po mojej stronie, Ekaterino — odezwała się bez zająknięcia, najwyraźniej mając bardzo dobrze wyryte w głowie imiona uczestników. — Odpowiadając na twoje pytania, zostaniecie tutaj, na powierzchni planety, chociaż samego miejsca docelowego zdradzić wam nie mogę z wiadomych przyczyn. Będziecie podzieleni na dwie grupy startujące po przeciwnych stronach posiadłości, natomiast to, czy zostaniecie w nich, czy postanowicie się rozdzielić, zostawiam do waszej dyspozycji. Broń i pancerz zostawicie tutaj, zaopatrzymy was w odpowiedniki na miejscu, nie planujemy bowiem mordowania siebie nawzajem, chociaż nie gwarantujemy bezpieczeństwa, jeżeli czyjeś pięści pójdą w ruch.
Kończąc to dosyć ponure zdanie wykwintnym uśmiechem, Aura upiła łyk, zerkając na naukowca, który ciągle stał i teraz wodził spojrzeniem po każdym po kolei, jakby czytając z ciał wszystkie informacje. Analizował, zapisywał i czasami nawet mruczał coś pod nosem, ale nie udzielał się w konwersacji, pozwalając swojej sponsorce robić resztę.
Pytanie Luny skupiło także uwagę asari, która składając dłonie w trójkąt, wywołała z szafy swoich uśmiechów ten bardziej cwany. — Chętnie bym opowiedziała o tym więcej, ale obawiam się droga Luno, że zepsułoby to niespodziankę, a Hideo bardzo zależy na miarodajnych wynikach. W związku z tym jedyne, co mogę zdradzić to to, że stres ma wiele oblicz. — Wzruszając ramionami, Aura spoczęła oczami na Kahleedzie, w tym wypadku całkiem szczerze unosząc czoło na dźwięk jego słów. Przekręciła głowę i dla upewnienia się zerknęła za ramię, ale Hideo był zbyt zajęty zapisywaniem czegoś, by wsłuchać się w pytania.
Żadna pani, do matrony mi jeszcze dalekoodpowiedziała, śmiejąc się, dla poniektórych widocznie na pokaz, jak zresztą cała jej medialna otoczka, której nie opuściła. — Wynagrodzenie będzie sowite, opłacane z moich środków, więc nie musicie się o nie martwić. Monitorować was oczywiście będziemy przez cały czas trwania eksperymentu każdymi możliwymi środkami. Nagrywanie dźwięku, kamery jest nam zwyczajnie potrzebne do wizualnej oceny, co zaś się tyczy komunikacji, ta będzie ucięta, chcemy zachować pewną naturalność i suspensję.
To się tyczy całej komunikacji jak rozumiem? Extranet też będzie odcięty? — z tyłu stołu odezwał się w końcu człowiek, który do tej pory siedział cicho. Jego głos zaleciał dziwnym akcentem, chociaż translator zdołał perfekcyjnie odszyfrować jego słowa.
Tak, nie chcemy przecież was wybijać z immersji — odpowiadając, Aureora skinęła głową w stronę mężczyzny, biorąc sążnego łyka kawy i zerkając na azjatę, który w końcu się wybudził ze swojego lekkiego transu. — Jeśli chodzi o komplikacje, wszystko jest monitorowane, warunki są kontrolowane, więc nie musicie obawiać się o dzikie zwierzęta, czy inne zewnętrzne zagrożenia. Oczywiście nie możemy przewidzieć wszystkiego, więc nigdy to nie będzie sto procent, ale jest to bliskie tej liczby. Co się zaś tyczy pomiarów, Hideo, chyba to jest w twojej kwestii? Chciałbyś wyściubić nosa ze swojego datapada i włączyć się do dyskusji?
Hideo Otsuka westchnął i skupił się na volusie, krzywiąc przy tym, jakby zmuszanie go do otwierania ust było dlań jakimś przestępstwem. Następnie gburowatym tonem odpowiedział na pytanie krótko i sztywno. — Urządzenie będzie podpięte do ciała w newralgicznych miejscach, podobnie do holtera.
T'sote pokręciła głową, cmokając. Skończyła kawę i wstała, zerkając po wszystkich. — Mistrz konwersacji, nie ma co. W każdym razie eksperyment będzie trwał od zmierzchu do świtu i zgodnie z umową nie przewidujemy taryfy ulgowej dlatego, że ktoś nie chce już uczestniczyć w projekcie. Wyjątkiem będą oczywiście zagrażające waszemu życiu sytuacje, z wiadomych przyczyn nie możemy sobie pozwolić na taką frywolność. Myślę więc, że tym pozytywnym akcentem możemy zakończyć to spotkanie. Poczekajcie tutaj, moja asystentka będzie was wywoływać po kolei na wstępne badania i podpięcie aparatury.
Aureora, jej pracowniczka i Hideo zniknęli, ta pierwsza jedynie dopowiadając, jeżeli ktoś chciał o coś zapytać. Niedługo po tym wywołano z pokoju quarianina, który niepewnym krokiem wyszedł, zostawiając resztę samą ze sobą.
Ciekawe, jak szybko zaczną nas gonić seryjni mordercy — przerwał ciszę mężczyzna, uśmiechając się ironicznie, próbując zagadnąć ekipę. — Albo nasze najgorsze strachy, zależnie, co tam nakłamaliście w ankiecie. Jestem Alec nawiasem mówiąc. Co was trzepnęło, żeby wziąć w tym cyrku udział?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Hotel 'Galaxis'

19 kwie 2023, o 09:11

Luna wsłuchiwała się w odpowiedzi na pytania innych, które mogły wnieść nieco więcej do sprawy, bo jak dotąd nie posiadali zbyt wielu informacji. A więc zostaną na Illium, będą podzieleni na grupy i będą bez sprzętu. Uroczo. Do tego będą badać poziomy strachu u każdego z nich. Istniała duża szansa, że zostaną napuszczeni na siebie. Coraz bardziej miała wrażenie, że oddają się w ręce jakiegoś szalonego naukowca ze zbyt dużymi, ten facet będący u boku celebrytki asari dla Luny już na pierwszy rzut oka wyglądał jakby tam w jego większej główce nie wszystko było w porządku. Fakt, że jej własne pytanie nie doczekało się satysfakcjonującej odpowiedzi jedynie wzmógł te podejrzenia. Volus wydawał się zarzucić ją pytaniami, z których większość, jak pokazała konwersacja do tej pory nie miała żadną szansę na odpowiedź. Trochę trudno uwierzyć by volus był tak naiwny by liczyć na odpowiedź. Odcięta komunikacja, wszystko więc zależało od tego co organizatorom się będzie podobać.
Japończyk faktycznie był gadatliwy, nie było wiadomo co w jego głowie siedzi. Fakt również, że nie chcieli tak łatwo przerywać eksperymentu świadczył albo o tym, że władowali w to masę kasy i nie chcieli za nic przerywać, albo koniecznie chcieli nagrywać niezależnie od okoliczności. Zapowiadała się całkiem interesująca zabawa.
-Szczerze mówiąc, skoro chcą nas kompletnie rozbroić, to się nie zdziwie jak zaczną nas ganiać seryjni mordercy, tacy jak na tych strasznie starych filmach, które puszczają o 3:00 nad ranem, na podrzędnych kanałach, które uwielbiam. Wiesz, worek na głowie i piła w ręce. Jestem Luna.- Cóż może Meksykanka ogląda za dużo produkcji sprzed dwustu lat, takich, które się uchowały, jednak było to pierwsze jej skojarzenie. Przeniosła potem uwagę na Krogula.
-Dalej czekam na relację jak to się stało, że wypełniłeś ankietę. I równie ważne, co myślisz o tym co będzie się tutaj odpieprzać. chciała poznać zdanie kogoś kogo znała i z kim się dogadywała. Z kim wyląduje w grupie? Volus zadawał naiwne pytania, Ekaterina była zagadką, poza tym, ze może była fanką tej całej asari. O reszcie ciężko coś powiedzieć. Cóż czas pokaże. Kiedy nadszedł jej moment to udała się do wyznaczonego punktu, aby i jej założyli urządenie pomiarowe.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: Hotel 'Galaxis'

20 kwie 2023, o 19:14

Gdy volus zadawał swoje pytania przyglądała mu się z zaciekawieniem. Podobnie jak quarianie, przedstawiciele tej rasy również wiecznie byli zamknięci w chroniących ich przed czynnikami zewnętrznymi pancerzach, chociaż powody w obu przypadkach były inne. Quarianie z tego co słyszała byli zupełnie pozbawieni przeciwciał. W przypadku volusów zaś - atmosfera, którą większość, jeśli nie wszystkie znane inteligentne rasy oddychały swobodnie, była dla nich zabójcza. Być może to tłumaczyło fakt, dlaczego raczej ciężko było spotkać volusów-najemników, policjantów czy żołnierzy - nikczemny wzrost to jedno i trudno było ich traktować z powagą, a część dostępnej na rynku broni mogła okazać się większa od volusa ją noszącego, z drugiej strony - postrzał czy uszkodzenie pancerza mogło być śmiertelne nie tylko z powodu obrażeń, ale właśnie z powodu zatrucia toksycznymi dla nich gazami. Może to właśnie dlatego przedstawiciele tej rasy zdominowali bankowość, lichwę i generalnie kojarzyli się ze sferą finansów? Wojna ekonomiczna jako ich broń? Uśmiechnęła się do swoich myśli, co pozostali mogli zinterpretować jako jej niemy komentarz na uwagi wciąż wyłuszczającej swoje wątpliwości istoty.

Zdziwiła się lekko słysząc swoje imię wypowiadane przez Aurę, w końcu jak do tej pory się nie dążyła jeszcze przedstawić. Ale w końcu miało to sens. Wysłała imienne swoje zgłoszenie, przelot i pokój w hotelu były zarezerwowane na jej nazwisko, a listę uczestników swojego własnego projektu - czy raczej projektu “profesorka” Hideko, który Aura sponsorowała. Ciekawe, jakich wyników się spodziewali i do czego mogą się one przydać, skoro wydali na zorganizowanie tej imprezy całkiem niemałą kasę? Ściągnięcie sporej grupki ludzi i zakwaterowanie ich w nie należących do najtańszych hotelu, przygotowanie tego tajemniczego miejsca w którym mają spędzić noc, sztab techników i samego sprzętu do monitorowania całości, wynagrodzenia... Z pewnością nie były to kieszonkowe drobniaki.

Wysłuchała odpowiedzi asari, ponownie lekko uśmiechnęła się słysząc wylewność profesorka. Azjata przyglądał się im wszystkim z zainteresowaniem, ze szczególną fascynacją zwalistym yaghiem, ale Katia nie mogła się oprzeć wrażeniu, że mężczyzna ocenia ich jak połcie mięsa wiszące u rzeźnika. Jakby byli jedynie grupą szczurów doświadczalnych tuż przed wpuszczeniem do skomplikowanego labiryntu w celu obserwacji - co chyba było zresztą w znacznej mierze prawdą.

- Ostatnie dwa pytania, jeśli to nie problem - gdy część formalna wstępu (odprawy?) dobiegła końca, Katia uśmiechnęła się i odezwała do asystentki Aureory nim ta zdążyła opuścić pomieszczenie idąc w ślady swojej zwierzchniczki - Po pierwsze, wchodzimy do tego... tej posiadłości. Jako dwie grupy. I co dalej? Mamy jakiś cel? Gdzieś mamy iść, coś zrobić czy bo ja wiem...? Czy po prostu mamy spędzać czas, szlajać się po pokojach czy okolicy i podziwiać wystrój wnętrz? I drugie, co w przypadku gdy ktoś faktycznie będzie zmuszony wycofać się? Aura akcentowała kilkakrotnie, że urazy czy nawet zagrożenie życia są możliwe, co jest nieco dziwne, jakbyśmy właśnie tego mogli oczekiwać i jakby organizatorzy właśnie na to liczyli. Jeśli zatem ktoś zostanie ranny albo w trakcie po prostu stwierdzi, że ma dosyć tego cyrku i chce opuścić nasze kolorowe towarzystwo, jak będziemy mogli o tym poinformować jeśli łączności nie będzie?

Cały scenariusz “eksperymentu” coraz bardziej przypominał jedno z tych pokręconych holowizyjnych reality show, gdzie odizolowani od reszty świata uczestnicy mieli za zadanie przetrwać na jakiejś pierwotnej planecie czy egzotycznym bezludziu, albo zamknięci w niewielkiej bazie mieli wytrzymać ze sobą nawzajem, doprowadzeni do ostateczności własną izolacją. Czy i tak było w tym przypadku? Czy nieświadomie stała się uczestniczką takiego właśnie programu? Ale chyba organizatorzy powinni o tym poinformować, żeby uzyskać zgodę na publikację materiałów?

Jako pierwszy został wezwany milczący dotychczas quarianin. Katia odprowadziła go wzrokiem, a gdy Alec odezwał się, spojrzała na niego i prychnęła krótkim, wesołym śmiechem.

- Nakłamaliście? - puściła do niego oko, spojrzała po pozostałych - Mówisz z własnej perspektywy? - mężczyzna miał ciekawy akcent, którego Katia nie potrafiła zidentyfikować. Zresztą we wszechświecie było tyle miejsc i kolonii, że naprawdę trudno by już było rozpoznawać lokacje tylko na podstawie akcentu. Ale sam fakt jego słyszalności spodobał się Katii na tyle, że sama zaczęła wtrącać sporadyczne zmiękczenia. W sumie - nie widzieli swoich akt ani danych. O sobie nawzajem będą wiedzieć tylko tyle, ile sami powiedzą. Nie znali nawet swoich imion i jedynie Aura i jej sztab wiedzieli z kim tak naprawdę mają do czynienia. Czy gdyby ktoś podał fałszywe, byliby w stanie to wyłapać na tym etapie? Postanowiła zatem - dla urozmaicenia “gry” udawać nie-do-końca siebie, a rosyjski akcent mógł być w tym nieco pomocny. Dodatkowo, jak na razie postanowiła, że nie zdradzi faktu, że jest funkcjonariuszką SOC - z prostego powodu. Nie wiedziała kim są pozostali i jaki mają stosunek do policji, a nie chciała nikogo na starcie nastawiać do siebie negatywnie - Jestem Katia - przedstawiła się tak, żeby znajdujący się w pobliżu pozostali ją usłyszeli, po czym dokończyła odpowiedź na pytanie mężczyzny ze szczerze udawanym oburzeniem - I brzydzę się kłamstwem. Nie to, żebym sama nie kłamała - roześmiała się z własnego - marnego, ale zawsze - dowcipu - Mnie przytłoczyła rutyna codzienności i odpisałam na ankietę żeby zabić nieco czasu. O dziwo, zostałam wybrana no i... Cóż, mam swoje oderwanie od rutyny. A ty? - przechyliła głowę i ponownie uśmiechnęła się do Aleca, po czym dodała zwracając się do reszty - A wami co kierowało? Wy też kłamaliście w ankiecie?
ObrazekObrazek
Kahleed Barren
Awatar użytkownika
Posty: 11
Rejestracja: 16 mar 2023, o 12:00
Miano: Kahleed Barren
Wiek: 21
Klasa: Inżynier
Rasa: Volus
Zawód: Przemysłowiec
Lokalizacja: Irune
Status: Na początku przygody.
Kredyty: 9.070

Re: Hotel 'Galaxis'

20 kwie 2023, o 22:23

Kahleed Barren podczas zadawania tych wszystkich pytań, tak naprawdę, wcale nie liczył na uzyskanie satysfakcjonujących odpowiedzi, a właśnie na wszelkiego rodzaju reakcje zespołu badawczego i uczestników badania. Wbrew pozorom były to bardzo cenne informacje, z których można skorzystać w przyszłości. Oczywiście, volus podczas swoich przygód od czasu do czasu musiał udawać naiwnego durnia po to, aby uzyskać pewne rzeczy, . Te charakterystyczne zabiegi zazwyczaj przynosiły oczekiwane rezultaty. Niejednokrotnie usypiał w ten sposób czujność nadto pewnych siebie, aroganckich lub po prostu niebezpiecznych osób, a dzięki temu potrafił ostatecznie wyjść na swoje. Tym razem dowiedział się, że szykuje się coś niebywale mrocznego. Mógł to wyczuć zwłaszcza przy samej reakcji Otsuki Hideo. Od początku ci "badacze" nie wzbudzili zaufania Kahleeda, jednak jeszcze nic nie było do stracenia. Teraz tylko trzeba przygotować się na walkę o przetrwanie... Mimo wszystko Barren postanowił włączyć się do rozmowy z resztą nowych towarzyszy niedoli.

[Kahleed Barren]
- Witam wszystkich serdecznie! Naprawdę miło mi was poznać! - powiedział zdecydowanie, miłym tonem.
- Nazywam się Kahleed Barren i nie wiem, dlaczego postanowiłem wziąć udział w tym całym "teatrze". Kompletnie nie mam pojęcia, co tutaj robię. - odpowiedział trochę żartobliwie.
- Sam do tej pory jestem zdziwiony, iż ostatecznie wybrano mnie do tego "eksperymentu", ale jak widać życie potrafi zaskoczyć. - mówił z uwagą skierowaną na pozostałych uczestników rozmowy.
- Raczej zgadzam się z Luną. Specjalnie nas rozbrajają, aby powstał jakiś "niespodziewany" harmider, z którym tak łatwo już sobie nie poradzimy. - powiedział z pełną powagą.

Następnie po udzielonych odpowiedziach, Kahleed postanowił przypatrzeć się, dokąd zaprowadzi ich ta cała konwersacja. Był gotowy, aby w razie czego dorzucić swoje przysłowiowe trzy kredyty do rozmowy. Zdecydowanie pragnął bardziej poznać towarzyszy, z którymi spędzi swój czas w tym ponurym miejscu.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

21 kwie 2023, o 18:14

Zanim zdążył odpowiedzieć Lunie, zaczął się harmider pytań. Mieli coś do nich podpinać i mierzyć im kurwa ciśnienie w chuju, czy gdzieś w podobnych miejscach. Niespecjalnie go to obchodziło, w sumie nawet nie był aż tak bardzo zainteresowany nagrodą - w tym momencie uznał już, że po prostu chce się dobrze bawić, a odrobina adrenaliny mu nie zaszkodzi. Mało czego się bał tak naprawdę, poza może Hanarami - tego jednak raczej Meri'Cul o nim nie wiedziała i raczej nie zgłosiła... chyba. A nawet jeśli, to przecież sobie jakoś poradzi. Przewrócił lekko oczami na wieść, że nie będzie ostrej broni, ale w sumie potem machnął i na to ręką - jakby co miał w końcu swoje pięści, jak słusznie spostrzegła organizatorka.

Potoczył wzrokiem po zgromadzonych, w sumie najbardziej będących chyba zaskoczonym obecnością Volusa, których raczej nie kojarzył z zamiłowaniem do horrorów i gierek psychologicznych - no chyba, że na arenie handlowej. Skoro jednak już się pojawił, to ciekawie będzie go obserwować.

- Jak o mnie chodzi, to nawet nie wiem co nakłamałem. Zgłosiła mnie moja podwładna dla beki, więc po prawdzie to chuj wie na ile sensowne dane uda im się zebrać. I co takiego będzie nas gonić, co wyciągnęli ode mnie. - parsknął, odpowiadając przy okazji Lunie na wcześniej zadane pytanie. Następnie szturchnął ją w ramię. - Co powiesz na zakład, kto złamie więcej karków demonicznym klaunom? -

O przedstawieniu się innym póki co zapomniał - albo po prostu zignorował.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

21 kwie 2023, o 22:13

Bardziej wygadani współuczestnicy eksperymentu zarzucali organizatorów gradem pytań. Wiele z nich było nawet całkiem sensownych, ale ich gospodarze wyraźnie nie mieli ochoty dzielić się wszystkimi sekretami.
Tym co dziwiło Kiru był fakt, że mimo wyłożenia całkiem konkretnej kwoty organizatorzy zdawali się wierzyć na słowo wszystkiemu co napisali, bądź nie, w ankiecie. Może nie była naukowcem, ale raczej nie tak przygotowywało się poważne badania.
Nie mogła też wykluczyć, przynajmniej jeśli chodziło o nią, że naukowiec tak naprawdę od początku znał całą prawdę. Wyniki jej badań co prawda nie walały się po całym Illium, ale nie były też utajnione. Ktoś szukający konkretnych przypadków i posiadający odpowiednie znajomości na pewno nie miałby problemu z uzyskaniem do nich dostępu. Jeśli tak było w istocie, to Kiru po krótkiej chwili uznała, że właściwie jej to zwisa. Chcą zebrać jakieś dane? Proszę bardzo. Ona, przyjechała tu dla rozrywki i paru kredytów za udział w badaniu.
Ciekawe czy technicy będą znali jej anatomię chociaż na tyle by dobrze przyczepić elektrody.
- Jestem Kiru. Dlaczego się zgłosiłam? Ciągle tylko praca-dom, praca-dom, a to okazja żeby porobić coś ciekawego. - przedstawiła się krótko, przez chwilę bezskutecznie zastanawiając się co też może być strasznego w klaunach- Ja chętnie zobaczyłabym takiego jednego stwora z ludzkich vidów sci-fi. Xemorpha? Ciekawe czy będą nas straszyć wynajęci aktorzy czy poprzebierane mechy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel 'Galaxis'

24 kwie 2023, o 16:27

Zaczepiona kolejnymi pytaniami przez blondynkę, asystentka odwróciła się na pięcie i spojrzała na kobietę, ważąc przez ledwo zauważalne sekundy swoje przyszłe słowa. Nie miała tak niezachwianych manier pewności siebie i przez chwilę zastanawiała się, co i w jaki sposób odpowiedzieć. T'sote wycofała się już z pomieszczenia w międzyczasie, zostawiając biedną asari na pastwę losu, zanim robiąc rewizję swoich słów, ta się w końcu odezwała. — Zostaniecie podzieleni na drużyny i zostawieni na terenie posiadłości, gdzie macie wolną rękę, co będziecie robić. O świcie was stamtąd zabierzemy, a na waszych kontach będzie kompensacja, oczywiście zabierzemy was stamtąd. Co do drugiego pytania, stale będziemy was monitorować, przygotowaliśmy też parę procedur ewakuacyjnych, z którymi zapoznamy was w trakcie lotu.— Uśmiechając się grzecznie, asystentka zniknęła za drzwiami, pozostawiając grupę samą ze sobą.
Kiedy quarianin wyszedł, wywołany do tablicy, w pomieszczeniu rozgorzała lekka dyskusja – Meksykanka dzieliła uwagę na większą część grupy i Krogula, który nie czuł się na siłach do zaznajamiania się z nowymi osobami. Turianin nalał sobie wody, a mężczyzna o imieniu Alec rozwalił się na krześle, zakładając ręce na piersi i uśmiechając się lekko. Pomimo tego gestu ciągle wydawał się być raczej neutralny co do reszty, chociaż podobnie do innych, zerkał okazjonalnie na atrakcję wieczoru, czyli tajemniczą rasę. I to Kiru postanowił jako pierwszej odpowiedzieć. — Xenomorph. Co przyznam szczerze nie jest oryginalną nazwą, patrząc na to, że etymologicznie to dosłownie oznacza obcą formę życia. No ale na twoim miejscu modliłbym się, żeby nie postanowili wykorzystać czegoś, co składa w tobie jaja — zerkając na Lunę, parsknął. — Całość bardziej mi przypomina serię Piła, mówię oczywiście o reworku sprzed kilkunastu lat. Jeszcze się okaże, że to wszystko to chory eksperyment i tak naprawdę wszystko będzie prawdziwe. Tak się zaczyna na tych filmach.
Tak wracając do twoich pytań — turianin skinął do Katii. — Wydaje mi się, że tamci ekscentrycy po prostu się zabezpieczają w razie jakiejś porażki, jakbyśmy mieli rzucić się sobie do gardeł. Było w kontrakcie, że nie odpowiadają za uszczerbki na zdrowiu poza jakąś tam ustaloną kwotę ubezpieczenia. Jeśli jest tam jezioro, to ktoś może się też chociażby utopić... wypadki się zdarzają. — Wzruszył ramionami, po czym wstał i podszedł do sekcji jedzenia dekstro, częstując się jakimiś babeczkami. Zerknął jeszcze na Kahleeda. — Większość z nas tu jest, bo pewnie chcą mieć różnorodność gatunkową. Powiedziałbym, że to z cyklu korporacyjne gadki, ale założę się, że po prostu jesteśmy jakąś grupą kontrolną... czy czymś tam.
W takim razie dużo ludzi. I ani jednej asari, a one się przecież wszędzie pchają — odparł Alec, przechodząc spojrzeniem na Katię, która luźno oskarżyła mężczyznę o niecne motywacje. Uśmiechnął się on równi podstępnie, biorąc do rąk szklankę i przerzucając ją z dłoni do dłoni. — Niektóre fakty mogą lekko wyolbrzymione, niektóre zatajone. Zobaczymy w sumie na miejscu, czy cokolwiek z tego będzie miało jakieś znaczenie. A zapisałem się, bo... — tu zawiesił się na chwilę, zastanawiając na chwilę. — W sumie to jak z loterią, wysyłasz te cholerne liczby, ale nie liczysz na jakąś większą wygraną.
Czyli kasa, jak ja i tamten... nie pamiętam jak mu było. Poszedł i tak już na pożarcie— rzucił turianin, korzystając ciągle z dobrodziejstw bufetu, zanim asystentka nie wywoła i jego po dłuższym czasie oczekiwania. W leniwym tempie rozmów zniknął po chwili (już szybciej) także Alec, a po nim zostali zabierani po kolei Kiru, Katia, Luna, Kahleed i Krogul.
Procedura wyglądała tak samo – asystentka wywoływała ich pojedynczo i prowadziła do windy, gdzie wjeżdżali praktycznie na sam szczyt hotelu, do wynajętego obszernego apartamentu, który został dostosowany do medycznych procedur. Tam Azjata czekał już z kozetką, datapadem i plątaniną kabelków. Każąc rozebrać się do bielizny, wszyscy znikali za kotarą, uchodząc ciekawskiego spojrzeniu Aury, gdzie Hideo wykonywał rutynowe badania internistyczne, sprawdzał pomiar ciśnienia, tętno, stan skóry, pytał o samopoczucie, nawet ważył i sprawdzał wzrost. Dopiero na końcu przylepiał coś, co faktycznie przypominało ziemskiego holtera, każąc ubrać na to ubrania i robić to, co zawsze. Urządzenie na początku mogło sprawiać lekki dyskomfort, co było naturalne, ale po jakimś czasie niemal wszyscy zapomnieli o jego istnieniu, czekając w niewielkim lobby na dalsze instrukcje.
Gdy każdy z nich już był gotowy, poprowadzono wszystkich na lądowisko, gdzie czekał na nich prywatny, całkiem spory prom planetarny. Zapakowano ich do części pasażerskiej, gdzie siadając na fotelach, szybko zauważyli, że chociaż całkiem porządnie wyglądało wnętrze, tak wszystkie okna zostały zasłonięte na cztery spusty, przez co nikt nie mógł dowiedzieć się, gdzie lecą (ich omni-klucze zostały odłączone od sieci, a na podręcznych padach gps nie działał). Za nimi weszli do środka Hideo, Aura i jej asystentka, wszyscy ubrani w coś mniej korporacyjnego, a bardziej terenowego. Oczywiście celebrytka-biznesmenka nadal prezentowała się elegancko, nie pozwalając wyjść smudze na wierzch swojego wizerunku.
Podróż chwilę potrwa, więc rozgośćcie się. Mamy napoje i suchy prowiant do poczęstunku, pod fotelami macie pady z dostępem do extranetu, jeśli chcecie, moja asystentka gdzieś schowała karty — odezwała się jeszcze Aura, gdy pojazd startował do góry, wkrótce płynnie i bezszelestnie lecąc nad miastem, a wkrótce w siną dal. Gdzie? Nikt tego nie wiedział.

Wróć do „Nos Astra”