Pomimo dość pragmatycznego podejścia do sytuacji, które wyrażała MIla, Hunter wciąż miał lekkie poczucie winy, które zagościło na jego twarzy jeszcze w barze Horus, gdy wspominał o Julie. Teraz sporadycznie pojawiało się na zewnątrz, wydobywając spod maski obojętności i profesjonalizmu, którą żołnierz Przymierza lubił mieszać z dobrze znanym Chorwatce humorem. Cofnął się lekko, spoglądając na datapad, który czytała wcześniej, jakby walczył z myślą o przeczytaniu dziennika, ale postanowił na razie po niego nie sięgać. Zamiast tego, pozwolił aktywować jej panel, który, podobnie jak poprzednie urządzenie, ujawnił chaos procesu myślowego Lockley.

Terminal służył za osobisty komputer Julie, na który zgrała część swoich plików, lub zwyczajnie nie wylogowała się z konta, z którego je wyświetlała. Cały pulipt zasnuty był notatkami, artykułami, ziarnistymi zdjęciami wykonanymi przez kamery monitoringu różnych miejsc. Ciężko było rozeznać się w tym z początku, ale rozmach tego przedsięwzięcia wzbudził ciekawość Marka, który, nie zważając na poprzednie obiekcje, znów podszedł bliżej.
Jako pierwszy sięgnął do jednego z widżetów, wyciągając go na sam wierzch. Na samym szczycie małego drzewka widniała dobrze znana im nazwa
Conatix Industries, od którego odchodziły inne gałęzie kolejnych spółek.
-
Lista spółek, na które rozpadło się Conatix po zamknięciu akademii - mruknął Hunter, powiększając niektóre z nich. -
To wiedza powszechna. Zostali w branży biotycznej i piezo, po prostu pod innymi nazwami, innymi zarządami... Cholera, pewnie nadal używamy ich produktów, po prostu tego nie wiemy.Westchnął lekko, skanując jedną nazwę po drugiej. Większość firm albo przekształcała się w inne, albo zmieniała branżę, w której operowała, albo kończyła swoją działalność. Jedna jednak była podkreślona przez Julie - Xu Medical Corporation, operujące z małej komórki na Feros.
-
Xu Medical jest nadal prowadzone przez ludzi - zauważył niemal od razu, przechodząc od listy do wycinków artykułów, które zgromadziła Julie. -
Mają siedzibę na Feros. Pewnie unikają restrykcji, to nic szczególnego - wzruszył lekko ramionami, szukając w strzępkach informacji racjonalnych powodów, dla których nie powinien się martwić o Julie, a tym bardziej obwiniać.
W końcu, z początku, to wszystko wyglądało niewinnie. Xu Medical działało zgodnie z prawem, a przynajmniej w jego racjonalnych granicach. W obszarze działalności posiadało szkolenia, jednak nic nie wskazywało na to, by było to ich głównym celem. Na Feros mieli małą siedzibę spółki, która mieściła jedynie pracowników biurowych i laboratoria.
Pomimo tego, Hunter zmarszczył brwi gdy natrafili na następne okna. Mapy satelitarne, które jakimś cudem zdobyła Lockley, pokazywały kompleks, który wydawał się nie pasować do charakteru działania firmy. Obszar był ogromny, a baraki rozstawione w jego różnych fragmentach przypominały wojskowe umocnienia, a nie sensownie wyposażone laboratoria.
-
Xu nie jest powiązane z Przymierzem - stwierdził z pewnością, którą jakby usiłował przekonać samego siebie. Jego dłoń przesuwała zdjęcia, jedno za drugim, usiłując znaleźć sens w tym wszystkim, a zarazem chcąc go uniknąć. Przeskoczyć zbyt szybko, pominąć.
Zapomnieć.
-
Czemu... - urwał, zatrzymując się wbrew sobie na jednym ze zdjęć. Zbliżenie drona wciąż było niesamowicie ziarniste, zasnute mgłą pylistej atmosfery planety. Na skalnej platformie urządzenie uchwyciło trójkę osób. Dwie, ludzkie sylwetki, małe, drobne, uniesione ponad ziemię w błękitnym obłoku.
Stojącego naprzeciw nich turianina, Račan rozpoznała niemal natychmiast, jak zarys ducha odbity na ścianie rzekomo pustego pomieszczenia.
-
Ten... to ten gnojek - wydusił z siebie Hunter, w szoku. Na zdjęciu, stojący przed dwójką dzieci, stał dumnie wypięty Artemus Oraka. Ten sam, którego zimne spojrzenie napotkało wzrok młodych, gdy trudne ćwiczenia wykręcały ich ciała, krzywdziły ich tkanki i łamały kości. -
Oni to dalej robią, Mila.Hunter opadł do tyłu, siadając na łóżku, przy którym tkwił terminal. Niczym w transie, przeskakiwał między zdjęciami, artykułami, wzmiankami informacji, a chaotycznymi notatkami Julie. Im szybciej przeskakiwał sterowany przez niego ekran, tym większą wściekłość dostrzegała w jego ciemnych tęczówkach, narastającą.
-
Ten gnój dalej to, kurwa, robi - warknął, głosem drżącym od gniewu, zatrzymując się na zbliżonym ujęciu Oraki.
Na jego twarzy, Julie domalowała smutną buźkę z "X" zamiast oczu.