Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Punkt handlowy

21 paź 2022, o 01:46

Virmir był zdecydowanie przygodą. Plażowa, tropikalna planeta przyniosła jej całą masę wrażeń, osiągnięć, nowych historii, ran, oraz, co najważniejsze, sukcesów zawodowych. Nie mogła w końcu inaczej określić tego, że postanowiono przywrócić ją do służby, co było oczywiście wydarzeniem bardzo, bardzo ważnym. Pierwsze parę dni spędziła w stanie dość sporej ekscytacji i radości, co było dość przerażające, patrząc po tym, co działo się teraz na świecie. Tak, jak świat smucił się katastrofą Mindoiru i sytuacją z SST, tak ona radowała się tym, że nie tylko może dalej reprezentować topkę galaktyki, ale i na dodatek jest jej dane uczestniczyć w wojnie z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście współczuła ofiarom, i, co najważniejsze, krytykowała Przymierze za ich pasywność. Oczywiście wiedziała, że za kulisami mogło dziać się dużo - liczyła więc na to, że jej rodacy w prawdzie byli sprytniejsi, niż opinii publicznej się wydawało. Może jacyś podżegacze dostaną się teraz do władzy, a może ludzkości uda się wypromować na bohaterów wojennych? Nie miała pojęcia. W głowie skreśliła sobie jednak wszystkich Ludzi, którzy postanowili wystąpić przeciwko Radzie. Galaktyczny porządek był jeden, i, choć próba SST była na swój sposób godna podziwu, w jej oczach była skazana na porażkę. Wyrok podpisali zresztą sami - w momencie, gdy wystąpili przeciwko jedynemu słusznemu porządkowi.
Żałowała nawet, że nie było jej na Mindoirze. Mówiło się jednak trudno, miała inne, istotniejsze kwestie na głowie. Sprawa Virmiru została jednak (przynajmniej formalnie) sfinalizowana, a ona została oddelegowana do innych zadań. Spotkała się z Deriusem na Prezydium. Stojąc przy barierce i wpatrując się w oddalone budynki, przejęła od niego datapad, błyskawicznie czytając jego zawartość.
- Interesujące... - powiedziała po chwili, po czym delikatnie odetchnęła. W jednej ręce trzymała datapad, w drugiej zaś ledwo zaczętego papierosa - Tak, to dość rozsądne, że postanowili kogoś wysłać. Sądzisz, że to ja jestem tym kimś, bo mi nie ufają, czy wręcz przeciwnie? - uśmiechnęła się na sekundkę. Nie liczyła tu na komplement, a bardziej na to, że wymienią się myślami co do tego jak wysokiej wagi jest ta sprawa. Oczywiście wszystkie oczy świata skupione były na Terminusie. To, co działo się z Quarianami, było teraz o wiele bardziej...hm, poboczne.
Schowała dysk z danymi, skupiając się na chwilę na wpatrywaniu w Cytadelę. Centrum Galaktyki z każdym dniem było coraz smutniejszym miejscem. Wpierw atak Gethów, potem hakerski, teraz Mindoir. Co było następne?
- Coś sobie wymyślę. Wyślę szkic akt w przeciągu paru godzin, ale to w waszych rękach zostawiam zrobienie ze mnie fanatyczki Quarian.- prychnęła cicho pod nosem. Może fanatykiem nigdy nie była, ale całkiem szanowała tę rasę. Byli, w jej opinii, większymi wojownikami niż niektórzy. Nie byli głupi, nie byli słabi psychicznie. Fizycznie mieli bardzo dużo wad, ale nadrabiali rozsądkiem, pragmatycznością i pewnego sortu...elastycznością. Sama nie byłaby w stanie wyobrazić sobie tego, by nagle Ludzkość miała zająć ich role. Gdyby, dajmy na to, ich odpowiednik Gethów (nie żeby jakiś mieli, ale wciąż) miał się zbuntować i wygonić ich z planety, to była pewna, że nie poradziliby sobie tak dobrze jak Quarianie, nawet, jeśli nie mieli ich wad genetycznych i kruchych organizmów.

Oczywiście nie porzuciła od razu Kryika. Pewnie jeszcze nieco pogadali, nieco odetchnęli, może nawet wypalili razem po fajce. Musieli się jednak rozejść, bo to była jej misja. Jej, i najwidoczniej grupy najemników, w którą będzie musiała się wkręcić. Nie przeszkadzało jej to jakoś bardzo, choć nie przepadała jakoś bardzo za tymi klimatami. Skrupulatnie przygotowała sobie jednak alter ego, przebrała się, przygotowała nawet na wszelki wypadek statek, usuwając wszelkie ślady, że może należeć do Widma.

Jennifer "Jenny" Mölander była najemniczką. Prostą kobietą z Finlandii, lat 29, o najzwyklejszym, biednym pochodzeniu. Potem, oczywiście standardowo, były konflikty behawioralne, lekkie problemy z prawem, krótki proces za wigilantyzm w którym ją uniewinniono, i, na sam koniec, lata przygód i latania po galaktyce jako najemnik, pilot, i inżynier, jeśli akurat była taka potrzeba. Brak potencjału biotycznego, ani niczego interesującego w jej osobie. Jenny miała jednak pewien sekret, o którym nikt, poza nią, nie wiedział.
Tym wielkim sekretem było to, że tak naprawdę nie istniała. Była losowym zlepkiem wspomnień, faktów, i pierdół, które Emilia Östberg wymyśliła pod prysznicem, a później spisała we w miarę koherentne informacje, które można było w razie czego wykorzystać. Była też, najwidoczniej, w jakiś sposób powiązana z Quarianami, ale o tym już nie myślała, bo zostawiła to jej partnerowi w zbrodni.

W takiej formie stawiła się w sklepie. Przyszła ubrana w pancerz i oczywiście z bronią. Wyglądała raczej zwyczajnie jak na siebie, z wyjątkiem tego, że zmieniła nieco fryzurę, bo postanowiła związać w pełni włosy w kok. Gdy wszyscy się zebrali, z kurtuazji się przywitała.
- Jennifer.- nie mówiła nic poza tym, nie chcąc chyba nawiązywać konwersacji, kiedy mieli istotniejsze rzeczy na głowie. Akcent miała skandynawski, choć mocno wyprany, tak, jakby celowo starała się go przez lata pozbyć, i to z raczej dobrym skutkiem.
Wysłuchała Quarianki dość porządnie, nie wtrącając się, dopóki nie zakończyła oficjalnie wypowiedzi. Nie myślała jakoś długo nad tym, co powiedziała. Od razu wypaliła z pytaniami i odpowiedziami.
- Hmph. - burknęła cicho, może delikatnie zawiedziona małą ilością informacji, jaką dostała na starcie. - Jeżeli chodzi o statek, to możemy wziąć moją korwetę, ale nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybyś coś zorganizowała. Jeżeli się nie mylę, Wędrowna Flota będzie dość czujnie pilnować swoich statków. Ewentualnie faktycznie możemy wziąć mój, ale przydałoby się Quariańskie ID i sposób na ominięcie wszystkich zabezpieczeń. Chyba, że podlecielibyśmy na obniżonej mocy silników i z wyłączonymi systemami, wtedy, udając statek-widmo, może byśmy się "podkradli".- zaczęła teoretyzować i mówić dość dużo, mając jednak raczej zimny i mało głośny ton. Brzmiała spokojnie, opanowanie, może nawet ozięble.- Jak dużo możesz nam powiedzieć o sytuacji wewnątrz? Wiesz dokładnie który statek należy sprawdzić? Jeśli tak, to bardzo by pomogło. Zakładałabym, że Quarianie trzymają jakieś logi jeśli chodzi o kwarantannę, wówczas moglibyśmy spróbować się do nich dostać, może nawet nie wchodząc w kontakt z potencjalnie-zarażonymi.

Jeżeli chodziło o jej członków drużyny, to nie oceniała ich za bardzo. Zauważyła tylko nadmiar ludzi i jedną Turiankę. Nie kojarzyła nikogo, za wyjątkiem rozpoznanej przez siebie Mili Racan z R&C. O tej kobiecie było dość głośno - słynęła z swojej użyteczności na Cytadeli oraz aktywności najemniczej. Nie widziała jednak jej partnera. Nic dziwnego - nie zawsze musieli pracować razem.
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Punkt handlowy

23 paź 2022, o 00:06

Zdecydowanym plusem życia najemnika był fakt posiadania duzej wolności, która to pozwalała po pierwsze podróżować w przeróżne zakątki galaktyki, a po drugie, co może nawet i ważniejsze, nie musiała opowiadać się po żadnej ze stron na wojnie, o ile ktoś nie zapłacił jej dostatecznie dużo. A ponieważ nikt taki się nie znalazł mogła zająć się wykonywaniem zleceń, które z wojną nie miały nic wspólnego, a nawet walka z mechem i szalonym kroganinem niż bycie częścią pełnowymiarowej wojny.

Tutaj jednak plusy się kończyły, a zaczęły minusy takie jak oczekiwanie w nieskończoność na przelew za zlecenie, które do najłatwiejszych nie należało, chociażby ze względu na wspomnianego wyżej Kroganina. Nie pozostało jej jednak nic innego poza czekaniem i rzucaniem pod nosem coraz brzydszych i bardziej wymyślnych przekleństw na korporacje Hakk. Po raz kolejny powiedziała sobie, że takie korporacje to samo zło, a biurokracja zabija wszystko nawet jej wypłatę. Wtedy to chyba po raz pierwszy w jej głowie zaświtała myśl, że działanie całkiem samemu nie zawsze się opłaca, bo właśnie taka korporacja może cię mieć naprawdę gdzieś.

Pustawe konto bankowe szczególnie ją wkurwiało, kiedy przeglądała witryny sklepów. Doskonale wiedziała, że jej sprzęt powinien zostać ulepszony już dawno temu, teraz jednak mogła tylko się przyglądać i czytać opisy, kredytów jak nie było tak nie ma, a i żadne upusty iu zachęty ze strony sprzedających na niewiele się tutaj zdały. Choć przynajmniej jej znajomy ugościł ją, nakarmił i napoił, co pozwoliło jej w spokoju odpocząć i zebrać myśli. Nie można było tylko chodzić wkurzonym od rana do wieczora, trzeba było po prostu znaleźć sobie kolejną robotę, tym razem możliwie płatną szybciej.

Wtedy właśnie pojawiła się jakaś robota z polecenia Skaxa, która okazała się być miłą niespodzianką. Dobrze, że o niej pamiętał. Zaraza nie brzmiała najlepiej, jednak nie można było wybrzydzać, a może będzie tak jak i Skax mówił i jej po prostu nic nie będzie? Zobaczymy. Cóż pozostało, zebranie swojego tyłka, lot na Illium, odnalezienie miejsca spotkania, którym okazał się być niewielki sklepik z ubraniami. W środku czekała już na nich Quarianka, jak się okazało zleceniodawczyni całego zamieszania. Luna również weszła w pełnym uzbrojeniu, próbując otrząsnąć się z żalu, że nie mogła nic kupić oparła się o ścianę tuż przy drzwiach. -Luna rzuciła w ramach przedstawienia się. Kobieta, która najwyraźniej też była częścią drużyny do tego zadania zadała całkiem sensowne pytania, dlatego Meksykanka postanowiła, że poczeka na odpowiedź na to co już padło. Luna nie znała nikogo z tutaj obecnych. A czy to dobrze czy źle, tego nie wiedziała i nie miała zamiaru wyciągać przedwczesnych wniosków. Dopiero w trakcie zadania, a szczególnie wtedy kiedy będą mieli problemy, wyjdzie kto jest ile wart.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Punkt handlowy

23 paź 2022, o 15:28

- Jeśli coś się na Omedze nie kończy, to bicie po mordach i alkohol. Bez obaw - odpowiedziała Kieranowi, leniwie przesuwając wzrok ze świętujących na jego twarz. Jednocześnie podsunęła mu flaszkę, by się z nimi napił. Na pytanie o bycie zajętymi nie odpowiedziała, bo węszyła, na co się zanosi. I miała rację.
Przejęła datapad i szybko przejrzała artykuł. Zlecenie zapowiadało się na takie, w których odnajdywała się najlepiej, więc nie miała co marudzić, zwłaszcza że ostatnimi czasy nie srała kredytami. Kiedy Turianin wspomniał o lepszych szansach, parsknęła, a lewa żuwaczka zatrzęsła jej się w rozbawieniu.
- Pewnie, bo ja jestem mniej dekstro niż ty, nie? Powiedz po prostu, że jesteś miękka faja. Nic w tym złego, w tym wieku…
Z rozbawieniem obserwowała, jak dalej tłumaczy się i mota, ostatecznie porzucając temat. Przekazała datapad Longinusowi, dając mu szansę na zapoznanie się z informacjami. Niezależnie od tego, jak nastawiony do roboty był mężczyzna, od już podjęła decyzję - chciała jechać. Ideały Hybris, choć wciąż nie pokrywały się z jej własnymi, były jej zdecydowanie bliższe, niż te Maelstromu.

W sklepie na Illium pojawiła się również w pełnym uzbrojeniu. Skoro wirus w istocie atakował głównie dekstro - z wiadomości które do tej pory mieli - upewniła się, że hełm ma w pełni szczelny i nieuszkodzony wcześniejszymi obrażeniami. Nie należał do najlepszych, ale nie stać ją było na ulepszenia.
- Thescia - przedstawiła się do kompletu, odnotowując, że otaczają ją sami ludzie. Skwitowała ten fakt zaciekawionym, wibrującym mruknięciem. Nie miała nic przeciwko tej rasie - kręciła się przecież z Takim Jedym od dłuższego czasu - jednak nikt nie lubił być w mniejszości. Niezależnie od preferencji obecnych, a także bez pytania, wyciągnęła i odpaliła papierosa.

- Pamiętasz, jaki to model statku? Przydatne będą jakiekolwiek jego plany, jeśli je masz - dorzuciła do wypowiedzi Jennifer, zwracając się do Quarianki.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Punkt handlowy

23 paź 2022, o 18:22

Ciężko było w dzisiejszych czasach znaleźć spokojne miejsce bez bawienia się w politykę. Po zdaniu zadania na Psyche drogi Crassusa i Mili przez chwilę ścinały się po całej galaktyce – należało odwiedzić sklepy i zaopatrzyć się w sprzęt za pieniądze zarobione ze sprzedaży informacji o Przymierzu. Dopiero później na chwilę, przynajmniej na jej sugestię, wylądowali na Omedze, gdzie w normalnych okolicznościach czuliby się jak w domu; renegaci, wyklęci przez ich społeczności, powinni nie odczuwać żadnego stresu przechadzając się po ciemnych zaułkach stacji. A jednak widząc wszędzie symbole, które wprawiały ją w mieszane uczucia, przestała poznawać Omegę. W siedlisku złodupców roiło się bowiem od członków terrorystycznej organizacji. Siedząc więc wcześniej ze swoim towarzyszem w jakimś tanim barze i kontemplując po pijaku swoje wybory życiowe, Mila doszła do wniosku, że gdyby kurwa nie ten wybuch, który zamordował tyle zwykłych ludzi, pewnie by dołączyła do nich. Później jakiś równie pijany bywalec baru wyjaśnił, że są dwie grupy i że ta, która za tym stoi, nie jest jedyna i w ogóle to są tacy, co to potępiają... ale na prosty rozum najemniczki jeśli coś potępiasz, to powinieneś to wyrazić na głos, a nie pozwalać na tak szeroko zakrojoną akcję. Wszystko skończyło się na tym, że kilka dni później dla odpoczęcia R&C wyruszyło dalej, ale myśl o tych dwóch ugrupowaniach nie przestawała ją dręczyć. Milę kusiła bowiem walka z Przymierzem, ale z drugiej strony... lubiła swój status quo. Dlatego też ta kwestia pozostawała w sferze jej rozmyślań.

Illium nie prezentowało się w sumie dużo lepiej. Wyczulone na znajome mundury zmysły Racan szybko odrzuciły ją od tej planety; ba, niezbyt przyjemne wspomnienia z jej dawnym przyjacielem rozpoczęły się tutaj, co podwójnie zniszczyło jej pobyt. Sam Mark w sumie nie odzywał się od tamtej pory; wydawałoby się, że jest zły, że go pośrednio oczerniła, ale czego on oczekiwał? Wiedział, że kobieta nie lubi Przymierza, więc wpisywanie jej na listę kontraktorów było co najmniej wątpliwym wyborem.

Dochodziła tutaj także kwestia ich przyszłości. Firma, którą założyli na Cytadeli od zawsze była przykrywką do wynajęcia promu i wygodnickiego życia za plecami prawa. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Z jednej strony dzięki ich przypadkowym, heroicznym wyczynom na stacji uzyskali sławę, Crassus nawet wylądował na okładce semi-pornolskiego magazynu, ale jednocześnie zlecenia, które najbardziej się opłacały, stały się trudniejsze do zdobycia, a ich twarze czasami były jeszcze rozpoznawalne, psując niektóre plany. Dyskrecja w ich zawodzie była potrzebna, a tej oni nie mieli.

W jednym zapewne byli zgodni – musieli się na jakiś czas wycofać z piedestału, jakkolwiek by on nie kusił atencją. Nie było jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki tym wszystkim działaniom siatka ich kontaktów rozszerzyła się na tyle, że to do niej przyszedł jakiś quarianin, powołując się na imię, które chociaż nie brzmiało jej w ogóle, to już dziwna asari tak. Rozumiejąc, i potwierdzając przy okazji jej imię, wysłuchała, co ma do powiedzenia dekstro-człowiek i skonsultowała to z Crassusem. Gdy on stwierdził, że potrzebuje rozruszać stare kości w barach w towarzystwie miękkich ras, Mila zabrała dupę w troki i poszła do centrum spotkać się w sprawie tego zlecenia. Nowe zabawki wymagały w końcu przetestowania, prawda?

Sklepik znalazła względnie szybko i dotarła tam – bez pancerza, w cywilnym stroju. Czekając na przybycie reszty, odpaliła papierosa i opierając się o jakiś róg, strzepywała ciągle na podłogę. Gdy wszyscy się zebrali i przedstawili, i ona rzuciła krótko: — Mila — i czekała, aż coś się rozwinie. Gdy quarianka w końcu się odezwała i palnęła coś o własnych zasobach, Chorwatka prychnęła dosyć głośno. Absolutny brak przygotowań rozbawił ją.

Jenny... mogę ci tak mówić? Twoje pełne imię jest za długie, ale masz w jednym rację. Potrzebujemy jakiejś przepustki, chyba że chcemy na pałę włamywać się i przelatywać między całą flotą, ale wtedy potrzebowalibyśmy naprawdę dobrego pilota, który unikałby pocisków — odzywając się, spojrzała po wszystkich. Może jakiś pilot się zgłosi, kto wie. — Co do samego środku transportu, mój stary grat został na Omedze, a nowego promu ani mi się widzi brać na misje, więc jeżeli NIKT, powtarzam, NIKT się nie zgłosi, mogę zapytać partnera, czy mogę zabrać. Co do samego wejścia to choróbsko chyba dotyka tylko waszą rasę? Jeżeli tak, możemy równie dobrze oficjalnie się przedstawić i powiedzieć, że chętnie dowiemy się, co się tam stało, ale zważając na wasze podejście, bez obrazy oczywiście, wątpię, że to się uda. Dlatego na moje to możemy się podszyć pod quarian i spróbować przecisnąć na statek — ponownie obejrzała się na resztę, w tym jedyną turiankę i jedynego faceta.

Ej. Quarianie są dekstro, nie? Turianie też. Jak was złapał ten katar, to naszą nową koleżankę też nie złapie?
ObrazekObrazek
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Punkt handlowy

23 paź 2022, o 19:01

Ludzie z Hybris mieli to do siebie, że często wynajdowali ciekawe zlecenia. Problem polegał na tym, że równie często woleli jedynie zbierać informacje i niezbyt angażować się w sprawy nie będące bezpośrednio związanymi z Systemami Terminusa. Z reguły było to dobre zagranie. Ich zlecenia nie wymagały od niego wielkich poświęceń. No i przede wszystkim mógł zaoszczędzić na pochłaniaczach ciepła. Zdarzały się jednak sprawy, w których podejście Hybris było zbyt delikatne, zbyt ostrożne. Nawet w mniemaniu samego Longinusa, który to rzadko znaduje czas i ochotę na rozważania na ten temat.
Teraz jednak to robił i szczerze mówiąc ta cała zaraza u quarian mu się absolutnie nie podobała. Słuchając Kierana zaczął niemalże żałować, że przyszły do nich typy z Maelstromu. Zastanawiał się, czy samemu się nie odezwać i dać znać o tym co się dzieje. Zbieranie informacji swoją drogą, ale może lepiej byłoby po prostu rozwalić te zakażone statki i zdusić sprawę w zarodku. Pogrążony w takich przemyśleniach, uniósł brew, gdy mieląc batona w gębie, słuchał Kierana tłumaczącego im, że on oraz Thescia mają większe szanse powodzenia. Jako że turianka niemalże od razu mu się odszczekała, mężczyzna nie tracił już na to czasu. Zamiast tego zaczął przeglądać dane. Wiadome było, że się zgodzą. Thescia miała to wypisane na twarzy. Zawsze, gdy się czymś ekscytowała czy wyrażała zainteresowanie, jej oblepiona żelastwem żuwaczka zaczynała drgać. Jego z kolei nie trzeba było przekonywać, bo potrzebował kredytów. Tyle i aż tyle.

Na Illium znaleźli się szybko. Właściwie gdy tylko uzupełnili zapasy, a turianka upewniła się, że jej pancerz jest na tyle szczelny, na ile było to możliwe, ruszyli w drogę. Thescia Diro dalej stanowiła dla niego pewnego rodzaju niewiadomą. Z jednej strony wiedział na co ją stać i czego może się spodziewać. Z drugiej jednak nie mieli wielu okazji pracować razem w terenie, zatem nie wiedział jak będzie się zachowywała w sytuacji podwyższonego ryzyka. Będzie musiał ją obserwować i - jak się szybko okazało - nie tylko ją, bowiem wszystko wskazywało na to, że drużyna, która miała sprawdzić to całe zamieszanie z quariańską zarazą, wykraczała ilością członków poza ich dwójkę. To z jednej strony dobrze, w końcu nie wiadomo w co się pchali. Z drugiej jednak pojawiły się kolejne zmienne, których nie znał. A Longinus lubił wiedzieć rzeczy i opierać swoje działania na zebranych informacjach.
Longinus Varro — przedstawił się, tak jak robili to wszyscy. W końcu nie było powodu, dla którego miałby być nieuprzejmy.
Nauczony życia w ciągłym ruchu, przybył na miejsce w pełnym wyposażeniu. Tak, że gdyby sytuacja tego wymagała, on mógłby ruszyć dupsko z Illium choćby i teraz, zaraz. Tak było mu najwygodniej. Jego jedyną bezpieczną przystanią była w tej chwili jego klitka na Omedze. Wszystko inne to jedyne przystanek.
Rozbawiła go kwestia podszywania się pod quarian. Rozumiał założenie podpięcia się pod quariańskie id, jednakże nie mógł darować sobie krótkich rozmyśleń na temat przebrania się za członków Wędrownej Floty. Czy ktokolwiek widział kiedyś grubego quarianina? Czy oni w ogóle mają tyle jedzenia, aby być grubymi?
Korzystając z niedużego promu moglibyśmy sprobować prześlizgnąć się obok ich systemów — rzucił, przypominając sobie jak kiedyś tak robił jeden z jego dawnych współpracowników, gdy musieli podlecieć do celu od tyłu, bez względnego szumu wokół siebie. — Tak jak statek-widmo właśnie.
Podobało mu się to, że jego nowe towarzyszki od razu zaczęły zadawać właściwe pytania i - co ważniejsze - kombinować nad drogą wejścia na pokład zakażonych statków. To dobrze wróżyło na przyszłość.
Nie ma potrzeby się martwić o Thescię — oznajmił, odwijając z papierka baton i biorąc potężnego gryza. — Jest turianką, a to z automatu stawia ją wyżej niż jakiegokolwiek quarianina.
A przynajmniej tak myślał. Z tego co wiedział, quaranie to jebane słabiaki są, więc wcale by się nie zdziwił jakby wyszło, że pod tym względem przewyższają ich nawet salarianie czy vorche.
Bez urazy — rzucił jeszcze w kierunku quarianki, przez którą się tu znaleźli, przeżuwając batona.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Punkt handlowy

24 paź 2022, o 21:09

Sheela przyglądała się zgromadzonym, szukając dla siebie chwili, w której mogłaby wejść w ich rozmowę. Kiwała głową praktycznie za każdym razem, gdy ktoś przekazywał jej jakąś uwagę. Jej palce zaciskały się bezwiednie w pięści, wyrażając jej zaniepokojenie i stres. Illium musiało być dla niej obcym miejscem, a nawet, jeśli zarządzający sklepikiem był jej przyjacielem, to niezbyt wtrącał się w ich rozmowę. Stał przy drzwiach, wyglądając czasem przez przeźroczysty panel w nich umieszczony na świat po drugiej stronie - pasaż, którym przechadzali się inni, ignorując jego zamknięty przybytek.
- Nie szkodzi - machnęła ręką na uwagę Longinusa, gdy wreszcie zabrzmiała wokół nich cisza. - Wasze bezpieczeństwo jest, oczywiście, najważniejsze. Jeśli nie czułabyś się na siłach, nie będę ci miała za złe - dodała, spoglądając na Thescię.
Odchrząknęła lekko, uruchamiając swój omni-klucz. Był zielonej barwy, odznaczał się od standardowych modeli, którymi posługiwała się większość osób - z przyzwyczajenia, lenistwa lub braku potrzeby zmiany.
- Nie wiem, co dzieje się we Flocie. Nikt nie wie. Trzymają informacje z dala od obywateli. Nie powiedziano mi, co się stało z moim rodzinnym statkiem, nie pozwolono mi go odwiedzić... kontakt z zarażonymi statkami jest zerwany. Nie wiemy ile jest chorych, kto jest chory, nic - urwała, gdy jej głos zadrżał, zdradzając nie tylko złość i smutek wywołane tą sytuacją, ale też zwykłą desperację. Poszukiwała  jakiejkolwiek nadziei w obcych najemnikach - z pewnością nie dlatego, że byli dla niej pierwszą szansą na uzyskanie odpowiedzi. - Ale... znam sposób, abyście dostali się na pokład niezauważenie.
Urwała na chwilę, kuląc się nieco w sobie. Dla bardziej uważnych, jej sylwetka zdradzała teraz oznaki wstydu - jakby jarzmo czynów, których się dopełniła, obniżyło nieco jej głowę w dół, w pokorze.
- Innari to mój rodzinny statek. Stworzyłam przybliżone plany jego pokładów, żeby pomóc wam w znalezieniu mojej rodziny - przytaknęła, zerkając na Thescię. Kliknęła coś w swoim omni-kluczu i wkrótce wszyscy otrzymali paczkę danych na swoje urządzenia. Plany, szczególnie widziane okiem Thescii, były dość szkicowe i niepełne. Widać było, że quarianka tyczyła je sama, w dodatku z pamięci. Było w nich nieco dziur, ale powinny być wystarczające, by dostać się na miejsce. Diro z łatwością widziała w nich drogę, nawet, jeśli niektórych fragmentów brakowało - potrafiła domyślić się tego, co powinno być w ich miejscu. - Ja... nie trzymałam się mojej Pielgrzymki tak konsekwentnie, jak powinnam. Tęskniłam, za... domem, za Daro, moim bratem. Nie wiem, czy świat poza Flotą jest dla mnie. Ale, no... nie chciałam, by inni wiedzieli o moich zmaganiach. Wracałam na Innari po kryjomu.
Westchnęła ciężko, wzruszając lekko ramionami, gdy prawda wreszcie opuściła jej usta. Wydawała się dla niej trudna do przyznania, choć raczej nikt w pomieszczeniu nie przejmowałby się tym choćby w połowie.
- Teraz, Innari, razem z innymi zarażonymi statkami leci w pewnej odległości za Flotą, dla bezpieczeństwa. Nie powinniście mieć problemów z dostaniem się na pokład niezauważenie. Zapisałam konkretne instrukcje dla... pilota - rozejrzała się, nie wiedząc, które z nich przyjmowało tę rolę - o ile ktokolwiek. - Ewentualnie, mogę je zaprogramować, jeśli kieruje wam WI.
Quarianin przy drzwiach przestąpił z nogi na nogę, widząc, jak ktoś podchodzi bliżej jego sklepu. Zaniepokojony, oderwał się od ściany, o którą stał oparty, a Sheela umilkła. Po krótkiej chwili przechodzień odpuścił, widząc, że przybytek był zamknięty, choć gęsta atmosfera już się nie przerzedziła.
- Jest coś jeszcze - powiedziała cicho, choć z determinacją w głosie. Wyglądało na to, że w tej kwestii była zdecydowana. - Chciałabym, żebyście sprowadzili mojego brata.
Jej towarzysz zaklął, słysząc jej polecenie.
- To nierozważne, Sheela - warknął, włączając się nagle do rozmowy, zaskoczony jej dodatkową prośbą. - Jeśli to gówno wyjdzie poza Flotę, to...
- Przygotowałam dla niego miejsce - kontynuowała, ignorując drugiego quarianina. - Wierzcie mi, że ostatnie, czego chcę, to pozwolić, żeby ten wirus rozniósł się po galaktyce. Ale Innari nie ma dobrych lekarzy. Cokolwiek ich złapało, nie mają szansy na przetrwanie, jeśli im nie pomogę - dodała. - Wiem, że wyciągnięcie całej rodziny jest nierealistyczne, ale... Daro. Mój brat, chcę go wyciągnąć.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Punkt handlowy

24 paź 2022, o 22:46

Choć ilość wiszących w powietrzu pytań była spora, tak Sheela odpowiedziała na nie wszystkie bez wahania. Na każdą wątpliwość przypadała mniej lub bardziej satysfakcjonująca odpowiedź. Pozwoliła nazywać się zgodnie ze swoim pseudonimem, reagując na to krótkim skinieniem głowy.
- Wątpię, by sami wiedzieli kto dokładnie choruje i co dokładnie się dzieje. Wędrowna Flota raczej nie słynie ze swojej chęci do ryzykowania zdrowiem swoich członków.- tak już właśnie było - im więcej informacji zdobędą, tym większe ryzyko będzie to stanowić. Już pomijając to, że żeby wysłać tam jakichś lekarzy, musieliby zaryzykować ich zdrowiem - chodziło choćby o tak pragmatyczne kwestie, że doinformowane społeczeństwo mogłoby zacząć panikować. Niestety masy bywały głupie, i wiedziała to za dobrze.- Nie żebym się dziwiła, oczywiście. - dodała dość krótką formułkę, która nie do końca reprezentowała jej rzeczywiste poglądy. Nie zamierzała jednak oceniać działań Admiralicji, dopóki nie zrozumie wszystkich okoliczności związanych z tą zarazą. Nie była raczej z tego sortu, który obwiniał rządzących za wszystko co złe. W końcu była rządzącą (i to najlepszym typem, bo takim, który nie ma realnej władzy, ale wmawia sobie, że jest w tej wyższej kaście, bo pilnuje, by te niższe nigdy nie stanowiły zagrożenia), wiedziała jak to jest.

Quarianka okazała się mieć nieco więcej oleju w głowie, niż zdawało się to Emilii. Dalej czuć było potężną desperację, ale ujawniła kilka przygotowanych przez siebie kart, które sugerowały, że miała jakikolwiek plan lepszy niż po prostu zapłacenie grupie najemników, by coś wymyślili. Komentarz o tym, że jest zbyt przywiązana do Floty uznała za nieistotny, choć nawet pochwaliła ją w głowie za to, że ignorowała tradycje swojej rasy dla korzyści. Może Sheeli kiedyś by coś było, gdyby była bardziej zdeterminowana. Póki co wykazywała się pewną zdolnością szybkiego myślenia, którą Östberg ceniła.
- Cóż, skoro Mila Račan wolałaby nie brać swojego promu, a nikt inny się nie zaoferował, to weźmiemy mój statek, który ja będę pilotowała.- podkreśliła delikatnie imię najemniczki, którą znała, nawet nie wiedząc w sumie po co tym razem to robiła. Zwykle, czyniła to z pogardy, jak na Virmirze. Teraz? Chyba tylko po to, by zaznaczyć, że przegląda czasem newsy. Heh. "Czasem".- Jak dawno temu miałaś fizyczny kontakt z kimś z Innari? Podejrzewałabyś się o bycie, potencjalnie, nosicielką?- zapytała raczej z obolałego przyzwyczajenia, niż jakiejś większej obawy. Przybrała więc ton, który sugerował, że raczej wątpiła w coś takiego.

Wysłuchała prośby Sheeli, by sprowadzić jej krewnego, ale od razu uznała w głowie, że to kretyński pomysł. Była skłonna zrozumieć, że ta była w stanie zrobić sporo dla rodziny - nawet na swój sposób z tym empatyzowała, bo sama mogłaby zrobić dużo dla swojego brata. Niestety jednak dla Quarianki, Emilia była dość mocną przeciwniczką tego pomysłu. Nie wiadomo, do czego ta zaraza będzie zdolna, co to właściwie jest, i czy aby, jeśli nie utrzyma się wystarczająco długo na Quarianach, to czy nie zacznie atakować innych ras. Czysto potencjalnie, oczywiście.
- Zrobię co będzie się dało, jeżeli będzie to możliwe. - odparła dosyć krótko, choć chyba sama w to nie uwierzyła. Wiedziała już jednak, że jeżeli dojdzie do takiej ucieczki z Floty, to będzie musiała nasłać na Sheelę odpowiednie służby, gdy już tu skończą. Nic osobistego. Czysty pragmatyzm.

Ręka ją świerzbiła. Kurewsko chciało jej się jarać, ale miała na tyle kurtuazji, że wolała nie robić tego w sklepie z ubraniami, ze wszystkich miejsc. Przede wszystkim, dobre maniery.
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Punkt handlowy

27 paź 2022, o 20:24

Szczerze mówiąc nie spodziewał się wiele po quariance. Gdyby posiadała jakieś istotne informacje, już dawno zostałaby uwolniona od ich ciężaru i teraz by nie musieli kisić się wewnątrz sklepu, próbując wyłuskać cokolwiek, co mogłoby okazać się przydatne. Nie mniej, Longinus uniósł brew, zaciekawiony tym całym zboczeniem z drogi Pielgrzymki. O ile sama istota tego przedsięwzięcia była dla niego obca i nieszczególnie interesująca, jakby miał mówić szczerze, o tyle w tej chwili okazała się przydatna. A nawet nie sama pielgrzymka, a fakt, że quarianka się jej nie trzymała. Co - o ile Longinus dobrze odgadywał jej mowę ciała - był powód do wstydu.
Przeglądając dane, które zabibczały mu na omni-kluczu, zdecydowanie zadowolony był z faktu, że Thescia była tu razem z nimi. Jeżeli ktoś miałby ułożyć z tego wszystkiego jakąś logiczną całość, to była to ona. Dlatego też nie trudził się w zadawaniu jakichkolwiek pytań na temat planów statku i ewentualnych lukach, bo liczył na to, że turianka już ogarnęła temat, a jeżeli będą jakieś wątpliwości, to sama je wymieni. W tej kwestii miał do niej całkowite zaufanie i nie spodziewał się, aby to miało się w najbliższym czasie zmienić.

Druga kwestia, którą poruszyła ich urocza pracodawczyni była o wiele bardziej zajmująca. Na tyle, że Longinus nie mógł zostawić jej bez komentarza. Zwłaszcza gdy jedna z jego nowych towarzyszek już zadeklarowała się w tej sprawie. Najemnik spojrzał na nią z ciekawością, pozwalając sobie na pierwszą ocenę jej osoby, nim wrócił spojrzeniem do quarianki.
Lecimy na statek objęty dziwną zarazą, na którą zachorować mogą dekstro. I z tego statku mamy wyciągnąć jednego quarianina i przetransportować go na Illium, bo - poprawcie mnie jeżeli się mylę - przygotowałaś dla niego kącik — jego głos był spokojny, zupełnie jakby nie ruszyła go ta cała sytuacja. — Pominę pytanie o to, czy jesteś normalna, bo wnioski każdy tutaj wyciągnie sobie sam. Ale czy w tej waszej flotylli nie uczą was czasem o tym, aby dbać o dobro większości i nie narażać innych na zbędne ryzyko?
Pytanie było czysto retoryczne. Longinus wcale nie oczekiwał odpowiedzi ze strony quarianki i tak po prawdzie wcale go ona nie obchodziła. Dlatego też odezwał się ponownie, zanim zdążyła zabrać głos. Albo też przerwał jej gdy zaczęła mówić, bo nie powinno być to dla niego zbyt trudne.
Wyciągnięcie twojego brata Daro z Innari ściąga na nas kolejne zagrożenie — oznajmił, przy okazji pokazując, że zapamiętał zarówno imię quariana jak i nazwę statku. — Przywleczenie tutaj potencjalnego nosiciela zarazy dodaje następne. Jeżeli mamy wykręcić taki numer, będzie cię to kosztować ekstra. Dla każdego z nas.
Dał jej chwilę na przetrawienie tej informacji. Jego priorytety były co prawda inne, ale nigdy nie należy ominąć okazji do dodatkowego zarobku. Zwłaszcza w ich fachu.
Cały czas się jeszcze zastanawiał, czy faktycznie by się tego podjął gdyby przyszło co do czego. Sianie zamętu to jedno, ale jeżeli ta zaraza jest faktycznie problematyczna, być może trzeba będzie obrać inny tor działania.
Ostatnio zmieniony 27 paź 2022, o 20:50 przez Longinus Varro, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Punkt handlowy

27 paź 2022, o 20:45

Prychając na przytyk ciemnoskórego mężczyzny dotyczący wzrostu i hierarchii turian względem quarian, Mila strzepnęła pył z papierosa na podłogę, automatycznie już przecierając nawierzchnię butem celem pozbycia się dowodów. Nie interesowało ją zbytnio to, gdzie się znajduje – nikt nie zwrócił jej też uwagi, aby zgasiła peta, więc pomimo spojrzenia Jenny kontynuowała swą czynność, nasłuchując paplaniny Sheeli. Wykładając o tym, jak bardzo niczego młoda dziewczyna nie wiedziała, najemniczka wtrąciła się, podpytując mimo wszystko: — No ale jakieś plotki na pewno krążą, nie? Co mówią twoi ludzie, bardzo to śmiertelne? Przecież choróbsko nie roznosi się przez łącza komunikacyjne — Milę interesowało to oczywiście względnie, bez nacisku, toteż jeśli Sheela niczego nie wiedziała, porzuciła temat, by przyjrzeć się planom statku.

Przekrzywiając głowę, popatrzyła na mapę i tuż po chwili zamknęła omni-klucz. Czas na studiowanie tego będzie na statku, a patrząc na reakcje innych, znajdowali się raczej tutaj bardziej kompetentni w tej kwestii. Jak Curio, któremu akurat ufała w tej kwestii i w sumie zdążyła się przyzwyczaić, że to on załatwia techniczne kwestie. Widząc zaś spojrzenie Sheeli w stronę jedynej kosmitki w ich zespole, połączyła kropkę z kropką.

Najbardziej ironiczne w tej sytuacji byłoby to, jakby to takie nieautoryzowane łażenie po statkach spowodowało tę zarazę — mruknęła bardziej do siebie, dotykając jakiś spodni roboczych od niechcenia, jakby już wcześniej nie zostawiła zapachu na towarze. Pet w jej dłoni już niemal dogasł, ale trzymała go z kurtuazji – strzepywać może, ale śmiecić już niefajnie. Zerknęła też zaraz na docinek ich cudownej Jenny, unosząc brew i kąciki ust. — Fanka widzę? Sorry, ale jak mamy pod ręką inny statek, to nie będę zasuwać na Omegę, a drugi prom technicznie nie jest mój, więc droga wolna, pilotuj — po odpowiedzi na złośliwość zerknęła na drzwi i przechodnia, który zaraz ich ominął. Przepraszając grupkę, uchyliła drzwi od sklepu i wyrzuciła niedopałka na zewnątrz.

Wracając, akurat miała okazję usłyszeć o dodatkowej prośbie. Wyciąganie z zarażonego statku potencjalnego nosiciela nie brzmiało za wesoło, ale z drugiej strony to nie było tak, że choróbsko okaże się wysoce zakaźne, nie? Ich ciemnoskóry kolega za to dobrze kombinował i z ust Mili wyrwał się głośny pomruk aprobaty na te negocjacje. — Jakby nasza pracodawczyni ceniła dobro ogółu, to by nie wkradała się na statek pomimo zakazu — odparła za Sheelę, zanim dorzuciła swoje trzy grosze. — Zakładając pozytywną wersję, choroba jest groźna tylko dla quarian, a że was mało na świecie, to mi to lata koło nosa, czy się rozprzestrzeni, czy nie. Zakładając jednak gorszą wersję, to znaczy wszyscy lewoskrętni mogą się zarazić, nawet przeniesienie z pokładu do izolatki będzie sporym ryzykiem. A jak Varro wspomniał... za ryzyko się płaci. A w kontrakcie nie było zapisu o rodzeństwie — powiedziała, zakładając ręce na piersi i spoglądając na małą dziewczynę. Tak długo, jak nie będzie to narażać jej kumpla, tak miała to gdzieś, dopóki płacą. W końcu ludobójstwem to nie było.
ObrazekObrazek
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Punkt handlowy

27 paź 2022, o 21:05

- Longinus Varro, adwokat Turian na Illium - parsknęła z rozbawieniem, a zaciągany przed chwilą dym uciekł na boki poprzez żuwaczki. Podobnie jak Mila, nie miała w sobie tyle taktu co Emilia i nic sobie nie robiła z tego, że paliła w sklepie z ubraniami. Mieli na głowie ważniejsze rzeczy, niż smród taniego tytoniu.
- Nie przejmujcie się mną. Jeśli zginę od quariańskiego kataru, to znaczy, że tak miało być.
Wzruszyła ramionami. Thescia traktowała śmierć jako coś naturalnego i nieuniknionego, podchodząc do niej bez strachu. Było to zarówno zaletą, jak i dużą wadą.

Wyraźnie ożywiła się, kiedy otrzymała plany statku. Wyciągnęła datapad i w czasie gdy Sheela dalej tłumaczyła swoją historię, wprowadzała do niego dane, uzupełniając je o własne domysły, by móc stworzyć jak najpełniejszy plan miejsca ich małej wycieczki. Wydawała się nie słuchać do końca opowieści i pielgrzymce, choć tak naprawdę nadstawiała ucha. Lubiła wiedzieć i dopowiadać sobie kontekst.

- “Bezpieczeństwo jest, oczywiście, najważniejsze” - zacytowała, naśladując nawet ton, z jakim młoda Quarianka zwróciła się do niej jeszcze parę minut temu. - Martwisz się przypadkową najemniczką, która ma wejść na zarażony pokład, ale jesteś skłonna zaryzykować zdrowie każdego dekstro w okolicy, żeby tylko wyciągnąć brata?
Przyjrzała się Sheeli i w końcu kiwnęła głową, jakby z uznaniem.
- I to się, kurwa, silna więź rodzinna. Jestem tego zdania, co oni. - Tu wskazała na Longinusa i Milę. - Zapłacisz więcej, to możemy pomyśleć, z naciskiem na pomyślenie, a nie dokonywanie niemożliwego. Sądzę, że skoro Flota trzyma informacje tylko dla siebie i zarządziła kwarantannę, to nie jest zwyczajny kaszelek.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 190
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Punkt handlowy

27 paź 2022, o 22:48

Luna przez dłuższy czas po prostu przysłuchiwała się rozmowie. Skoro inni zadają najbardziej oczywiste pytania, to nie ma sensu ich powielać. Lepiej skupić się na słuchaniu odpowiedzi. Trzeba było przyznać, że znaczna część z odpowiedzi, które udzieliła quarianka niezbyt się jej spodobała. Co jeszcze ciekawsze, niektórzy z obecnych tu najemników się lepiej lub gorzej znało, a przynajmniej na to wyglądało. No, ale na plotki przyjdzie czas później.
-Fakt, że nie jest znana, albo przynajmniej podoba liczba chorych niezbyt mi się podoba. Znaczy prawdopodobnie, że jest ich na tyle dużo, że nawet przybliżone liczby mogą wywołać panikę. Myślę, że chociażby z tego powodu zasługujemy, jako odważni najemnicy na coś... ekstra. Poza tym... musisz mieć jakieś prywatne, swoje podejrzenia. Wiesz więcej niż my i tak. rzuciła z dosyć kpiącym uśmiechem. Widać było, że nie tylko jej takie myśli chodzą po głowie. Skoro już mają iść w miejsce, którego obecny stan jest całkowicie nieznany, to przynajmniej mogą na tym trochę zarobić. Jeśli Santa Muerte nie zabierze ich wszystkich wcześnie.
Luna skinęła głową w stronę kobiety, która zaoferowała swój statek.
-Dobrze, problem statku i tego, kto będzie pilotował mamy rozwiązany. teraz mogli przejść do kolejnych ważnych spraw, jak spróbowanie wyciągnięcia więcej informacji z Quarianki. Wszyscy jak dotąd palili, Luna pomyślała, że to dobry moment by wykazać się oryginalnością, więc wyjęła z kieszeni lizak, o smaku coli, który odpieczętowała i wpakowała do ust.
-Za wyciągnięcie Twojego brata, szczególnie jeśli na miejscu sytuacja się spieprzy, a ty będziesz dalej naciskać na wyciągnięcie brata, to kolejny powód, by zapłacić ekstra. niby zostało to już powiedziane, ale jak zostanie powtórzone i quarianka zobaczy, że nie ma wyjścia, to powinni ugrać więcej. Bycie potencjalną przyczyną rozpowszechnienia się zarazy poza Flotą, to też nie była zbyt ciekawa myśl, ale o tym postanowiła pomyśleć później.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Punkt handlowy

2 lis 2022, o 01:56

Quarianka pokręciła głową na dźwięk ich pierwszych pytań.
- Ostatnio byłam na Innari dwa miesiące temu. Gdy wróciłam ze swojej Pielgrzymki, nie dopuszczono mnie już do statku, a pandemia trwała w najlepsze. Nie miałam z nimi styczności gdy to wszystko się zaczynało... - westchnęła, głośno przełykając ślinę. - Plotek jest całe mnóstwo. Ale na dobrą sprawę, nic nie wiemy na pewno. Kontakt ze statkami i ich załogami się urwał, jakby im wszystkim wyłączono omni-klucze, albo jakby... ktoś zagłuszał komunikację celowo. Jedne z plotek mówią, że Admiralicja chce zatuszować sprawę, ale chcę wierzyć, że to nieprawda.
Sheela wyglądała na nieco zmieszaną, gdy zarzucili jej dość oczywistą hipokryzję. Wierciła się nieco w krześle, czekając, aż będzie mogła wtrącić swoje trzy grosze, podczas gdy jej towarzysz mruczał coś pod nosem w niezadowoleniu.
- A co, jeśli nie tylko dekstro? - prychnął, jakby urażony, ale ciężko było określić, czy faktycznie mógł coś na ten temat podejrzewać, czy po prostu obraziło go zdanie wypowiedziane przez Milę, która wyraźnie o dobro quarian nie dbała tak, jakby tego od niej oczekiwał.
- Przygotowałam dla niego statek z kapsułą medyczną i dwójką lekarzy. Wisi w kosmosie, więc czym się to różni od tego, jakby został na Innari? - odrzuciła, pozwalając, by emocje na moment zawładnęły jej głosem, nim głęboki wdech pozwolił jej się w pełni uspokoić. - Większym zagrożeniem biologicznym będzie wasz powrót do domu, jeśli nie oczyścicie swoich pancerzy po opuszczeniu statku.
Jej palce rozprostowały się i zgięły, gdy obmyślała swój następny ruch. Z pewnym ociąganiem kiwnęła głową, przystając na ich warunki - dodatkowe ryzyko wiązało się z dodatkową zapłatą. Spędziła wystarczająco czasu poza Flotą by wiedzieć, że z najemnikami rozmawiało się potęgą pieniądza.
- Dobrze. Mogę zaoferować wam dodatkowe pięć tysięcy kredytów za sprowadzenie mojego brata - odrzekła, przyglądając się im otwarcie. - Albo... Dodatkowe piętnaście tysięcy za sprowadzenie go, ale jeśli wam się nie uda, obetnę wam siedem.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, pozostawiając im decyzję do podjęcia. Albo stały, mniejszy bonus za wypełnienie dodatkowego celu - albo hazard. Trzykrotna nagroda, lecz kara za niewywiązanie się z całości zlecenia.
- Oczywiście, to zakłada, że on żyje... - westchnęła ciężko. - Jeśli nie, wracamy do oryginalnej kwoty. I chcę wiedzieć, co tam się dzieje.
Nie musieli podejmować decyzji od razu - pozostawiła ich z dylematem, gdy, przekazując resztę wiadomości, odprawiła ich do wyjścia, wcześniej przelewając zaliczkę i życząc powodzenia.

Wróć do „Nos Astra”