Nadzorowana i w całości podlegająca pod NDC stolica Noverii. Siedziba i serce wielu galaktycznych korporacji, ciemnych interesów i niebezpiecznych, wzbudzających kontrowersje eksperymentów. W mieście od niemal zawsze panuje wzmożona ochrona koordynowana przez Kontrolę Ryzyka Elanus, przez co zwyczajni przyjezdni nie są tu zbyt mile widziani, a każdy, kto nie jest przedstawicielem jednej z tutejszych firm traktowany jest z agresywną podejrzliwością.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Helix Cafe

27 lut 2023, o 15:53

Obrazek Helix Cafe to mała kawiarenka położona na górnych poziomach hotelowego kompleksu, będąca jednym z kilku obiektów o podobnej naturze założonych przez prywatnych właścicieli. W odróżnieniu od kawiarni pracowniczej kilka poziomów niżej, Helix Cafe przyciąga do siebie strudzonych podróżą cywilów, oferując ciepły napój i przekąskę nim zmuszeni będą oddać się czekających na nich pracy.
Wyróżniającym elementem kawiarni jest jej wystrój, oraz spektakularny obraz po drugiej stronie - cała ściana pomieszczenia jest przeszklona, oferując niezapomniany widok na Dolinę Aleutsk i sporadycznie poruszające się po wąskich drogach pojazdy.
Pomimo natury miejsca, w którym się znajduje, lokal posiada nieoficjalny zakaz prowadzenia w nim spotkań biznesowych, mający na celu odstraszenie pracowników biurowych, którzy całymi chmarami rezerwowali stoliki by przenieść część swoich nudnych obowiązków do zachęcającego i ciekawego miejsca. Niektórzy, szczególnie bardziej wpływowi w Porcie Hanshan przedstawiciele NDC, ignorują tę zasadę, lecz przeciętnemu szeregowemu przedstawicielowi korporacji nie jest to pisane.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

2 mar 2023, o 18:49

Noveria, jak wiele planet o stosunkowo ubogim ekosystemie, nie miała do zaoferowania wielu specjałów, które przyciągnęłyby turystów by opróżnić im kieszenie. Korytarze, którymi prowadziła turianina Tela były do siebie podobne i nieszczególnie wyróżniające się. Sporadycznie zimne powietrze przecinały strumienie gorącej pary wydobywającej z pół-funkcjonalnych, pół-dekoracyjnych sadzawek, przy których gromadzili się pracownicy tutejszych placówek. Mało kto wyglądał na mieszkańca Portu Hanshan - przynajmniej poza obsługą, która utrzymywała to miejsce w życiu. Pod tym względem przypominał węzeł transportowy, w którym można było umówić spotkanie z kimś pracującym w innym ultralabie, lub zejść na dół, czy w górę, na kawę w trakcie dwudziestominutowej przerwy w pracy. Jedynym, czego brakowało by dopełnić wystroju byłyby zawieszone gdzieś w głównym atrium zegary pokazujące czasy na różnych planetach, co było często charakterystycznym szczegółem obecnym w centrach przedsiębiorczości. Noveria jednak była oderwana od reszty galaktyki, zarówno w przenośni jak i dosłownie - ograniczone możliwości lądowania i praktycznie zerowe chęci ze strony NDC do dopuszczania obcych do lokalnych fabryk, laboratoriów czyniły z tego miejsca idealny grunt do hodowania korporacyjnych sekretów.
- Kawa z alkoholem brzmi obrzydliwie - skwitowała jeszcze w windzie, wciskając jeden z najwyższych przycisków pięter. Viyo wiedział, że na terenie kompleksu wind było wiele i nie wszystkie prowadziły na każde z pięter, ale najwyraźniej ta, do której doprowadziła go Tela, łączyła ze sobą wszystkie sekcje użyteczności publicznej, jak doki, kawiarnie, hotel czy restauracje. - Tak bez gry wstępnej? Vex, liczyłam na nieco więcej - dodała z rozbawieniem, nie odpowiadając z początku na jego pytanie. Dopiero gdy drzwi otworzyły się przed nimi z sykiem, wypuszczając ich do zalanego światłem słonecznym pomieszczenia, westchnęła pod nosem. - W każdej.
Kawiarnia Helix przykuwała spojrzenie ogromnym oknem wypełniającym całą ścianę po prawej stronie od wejścia. Górskie szczyty, pomiędzy którymi tkwiła dolina Aleutsk i rozchodzące się wokół niej ścieżki, jak czarne węże kontrastujące z bielą śniegu, przypominały pejzaż. Mimo piękna odbijającego się od szczytów światła wysoko zawieszonej gwiazdy, świat na zewnątrz był chłodny, obcy. Zupełnie inny od Cordovej, która pomimo mrozu i wysokości oferowała ciepło w postaci domków z dymem unoszącym się z kominka czy gorącą kawą, rozgrzewającą od środka i malującą rumieńce na policzkach. Inny też od AZ-102, nieznośnie płaskiego, upstrzonego zdradzieckimi jamami i lodowymi kolcami.
Noveria była piękna jedynie oglądana z wysokości, z wnętrza gorącej kawiarni, w której unosił się zapach świeżo mielonych ziaren kawy. Ale to też jej chłód i nieprzystępność czyniła każde pomieszczenie, w którym stał, znacznie cieplejszym, niż było naprawdę.
Vasir poprowadziła go do jednego z odległych stolików, na którym unosił się holograficzny napis rezerwacja, który asari skrzętnie zignorowała. Wewnątrz było niemal zupełnie pusto i każdy, kto potrzebował tego miejsca mógł znaleźć dla siebie inne. Kelnerka wysunęła się zza lady, ruszając ku nim z tym charakterystycznym wyrazem twarzy kogoś, kto dostrzega łamanie przepisów i śpieszy poinformować ich, że nie mają prawa tu siedzieć, lecz gdy wzrokiem napotkała Telę, zacisnęła usta w wąską linię.
- Mogę prosić legitymację? - spytała krótko, niewinnie, choć irytacja wymalowała się w jej spojrzeniu. Vasir musiała bywać tu często, w dodatku w podobny sposób zajmując dla siebie terytorium. Kelnerka nie miała możliwości jej tego zabronić, więc czerpała małą, skromną przyjemność z tego mikroskopijnego utrudnienia jej życia poprzez zażądanie odznaki.
- Może ją przylepię sobie do czoła następnym razem? - zagadnęła niewinnie, uruchamiając omni-klucz i pokazując odznakę Widma, na co kelnerka uśmiechnęła się słodko, w słodyczy chowając jad.
- Takie procedury - odrzekła z szerokim uśmiechem. - Co mogę państwu podać? - dodała, zerkając w stronę Viyo i uruchamiając mały, unoszący się wokół niej terminal, by zanotować wszystko, co planowali zamówić.
Tela zamówiła dla siebie napar z ziół, który kazała podgrzać do odpowiedniej temperatury, następnie schłodzić kostkami lodu, a gdy skończyła wyjaśniać sposób jego przyrządzenia na czole kelnerki pojawiła się już mała, uwypuklona żyłka. Przyjęła zamówienie Viyo z uśmiechem i odwróciła się na pięcie, szybko znikając za ladą.
- Zacznijmy od ciebie - zaproponowała asari, rozsiadając się wygodnie w miękkiej, zamszowej kanapie. - Skąd u ciebie zainteresowanie Corvalis?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

3 mar 2023, o 14:50

Noveria, chociaż była trzonem korporacyjnego snu o pełnej kontroli, swobody oraz prywatności, przypominała nieco Illium - trzymając z wierzchu czystą, lśniącą fasadę, która skrywała czarne sekrety i zepsucie. Gdyby miał mniej lat lub był jednym z wielu swoich krewniaków postrzegających świat w czerni oraz bieli, z pewnością dziwiłby się dlaczego Rada jeszcze nie postanowiła zająć tego miejsca lub wparować tutaj z inspektorami, skoro było niemal pewne, że ci znajdą coś, co znajdowało się na zakazanej liście w tym lub innym rejonie galaktyki. Chociaż NDC trzymało pozory za chłodnymi uśmiechami urzędników, cienie którymi odgradzała się placówka od reszty świata pozwalały na kwitnięcie w jej wnętrzu najróżniejszych sekretów. I o ile część z nich z pewnością nie była groźna sama w sobie, tak bez mrugnięcia okiem postawiłby swoją rękę na to, że w głębi ultralabów oraz pośród ukrytych pod śniegiem korytarzy, znajdują się też takie, które zjeżyłyby włos na głowie niektórym ludziom. Prywatne, wielomilionowe projekty, niesprawdzone prototypy towarów mających wypłynąć na rynek za parę miesięcy, tajemnice handlowe czy trzymanie firmowej receptury leków, produktów spożywczych lub chemicznych były jednym rodzajem sekretów, ale istniały przecież też i inne. Firmy szukały odosobnienia od ciekawskich oczu z wielu powodów.
A jednak chociaż było to tajemnicą poliszynela lub bardzo popularną teorią, Noveria wciąż istniała i wciąż prosperowała. Bo świat nie był czarny i biały.
- Śmiałe słowa jak na amatorkę ryncolu - odbił piłeczkę na słowa asari, uśmiechając się półgębkiem gdy jechali windą. Oparł się plecami o ścianę i skrzyżował ramiona na piersi. Jej odpowiedź na pytanie, które ciążyło mu z tyłu głowy podczas lotu tutaj, sprawiła, że z jego gardła wyrwało się westchnięcie. Niezbyt zaskoczone, ale też i niezbyt zrezygnowane.
- W takim razie zaczynam żałować, że nie wybrałem baru - odpowiedział, chociaż cień jego uśmiechu przeczył tym słowom.
Ciche piknięcie windy oraz lekkie drżenie, które przeszło przez podłogę, zakomunikowało im, że dotarli na miejsce. Kawiarnia, którą wybrała Tela, stanowiła przyjemną odmianę raczej surowych korytarzy, a wysoka, przeszklona ściana z widokiem na zaśnieżone góry oferowała perspektywę przyjemniejszą dla oka niż bezkresne, zimowe pustkowia z którymi zaczynał utożsamiać każdą planetę pokroju Noverii czy AZ-102. Siedząc w ciepłym, wygodnym lokalu i oglądając krajobrazy jak z pocztówki łatwo było zapomnieć o panującej na zewnątrz temperaturze oraz niegościnnych warunkach.
Starcie Vasir z obsługującą ich kelnerką przeczekał w milczeniu, tłumiąc uśmiech cisnący mu się na usta i obserwując asari wytyczającą z lubością swoje terytorium. Jego własne zamówienie było prostsze i o wiele mniej złośliwe, bo zamówił dokładnie to o czym wspomniał w drodze do doków, wybierając tylko losowo ziarna jakiejś bardziej fancy kawy oraz rodzaj syropu, który pasowałby pod sur'ket.
- Drobne przyjemności, co? - rzucił do swojej dawnej mentorki, gdy pechowa dziewczyna już się oddaliła, samemu rozsiadając się na fotelu po drugiej stronie stolika i posyłając Vasir nad nim rozbawiony uśmiech. Przesunął spojrzeniem po wnętrzu kawiarni, po pozostałych wolnych stolikach oraz pomieszczeniu, które mieli w większości dla siebie.
- Zapominam już o takich chwilach normalności. Gdy ciągle żyjesz w pospiechu i nieustannie ścigasz się to z jednym pożarem, to z drugim, trudno jest zwolnić i cieszyć się takimi momentami albo pamiętać o prostych grzecznościach. Ostatnio nieustannie zostawiam je na później, gdy już załatwię xyz - rzucił. - "Papieros po" zamiast gry wstępnej.
Wrócił spojrzeniem do Vasir i przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się jej z ciekawości nad blatem.
- Jak otwarcie możemy rozmawiać? - zapytał wprost, skinąwszy lekko podbródkiem w stronę baru oraz... w zasadzie całego kompleksu. Nie podejrzewał placówki żyjącej sekretami oraz mającej wręcz drakońskie prawa odnośnie szpiegostwa korporacyjnego o podsłuchiwanie rozmówców w kawiarni, ale nadmierna ostrożność zaczynała już mu wchodzić w krew. - Mój znajomy z Wieży Cytadeli się nią interesuje z jakiegoś powodu. Nie wiem jakiego, ale jeżeli on chce coś wiedzieć na jakiś temat, to ja chcę to wiedzieć również.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

5 mar 2023, o 16:18

Na dźwięk jego pytania, kelnerka, może przypadkiem, a może faktycznie słysząc jego uwagę odwróciła się, łypiąc ku niemu przez ramię. Nie skomentowała jednak jego słów, ani nie dała po sobie poznać, że faktycznie dosłyszała ich prawdziwy sens, nie zatrzymując się w swojej drodze za blat. Powoli zaczęła przygotowywać ich zamówienie, zaczynając od bardzo nieszczęsnego i skomplikowanego procesu parzenia ziół dla Vasir.
Sama asari wydawała się bardzo ukontentowana potyczką z kelnerką - nawet, jeżeli kobieta z obsługi wydawała się odchodzić od ich stolika z dokładnie odwrotnym wrażeniem.
- Bez drobnych uprzejmości Noveria staje się bardzo nużącym miejscem - przyznała, poruszając się nieco w miejscu i zakładając nogę na nogę, rozsiadając się nieco wygodniej. - Masz złe podejście, Vex. Nie wszystkie pożary wymagają twojej natychmiastowej uwagi. Niektóre nawet rozwiążą się same, jeśli je zostawisz w spokoju.
Odwróciła wzrok ku widokowi po drugiej stronie szyby. Mała, czarna kropka pojazdu mknęła pośpiesznie przez wijącą się pośród wzniesień drogę, której ślady z ich wysokości kompletnie zanikały pośród śniegu. Przypominała mrówkę, wracającą sobie tylko znanym, wytyczonym torem do gniazda, pozornie poruszającą się w losowym kierunku dla obserwatora.
- Żyjąc od pożaru do pożaru prędzej wypalisz się ty.
Jej spojrzenie ześlizgnęło się z pojazdu, gdy ten zniknął za załomem lodowej skały, powracając do twarzy siedzącego naprzeciw Widma. Skinęła głową w odpowiedzi na jego pytanie, sięgając do swojego omni-klucza i pokazując mu jego nagle upośledzone funkcje nadawania, odbierania wiadomości oraz nasłuchu.
- W Helix oficjalnie trwa zakaz prowadzenia interesów, ale to Noveria. Jeśli jesteś odpowiednio grubą szychą, możesz rozmawiać o czym tylko ci się podoba, a w dodatku nikt tutaj nie chce być podsłuchiwany - wyjaśniła, wskazując mu palcem małe urządzenie, przypominające czarny dysk, zamocowane pod stołem. Pochylając się, ledwo dostrzegał jego zarys w półmroku. - To, że kelnerki są za to głuche jak pień, również pomaga.
Uśmiechnęła się szeroko w stronę nachodzącej kobiety, która niosła kawę przeznaczoną dla Viyo. Kobieta czekała, aż przestaną mówić, nim zbliżyła się do ich prywatnego stolika i postawiła gorący napój przed nim. Syrop, który wybrał, okazał się mieć ogólnoalkoholowy posmak - nieco jak czekoladki z trunkiem, które zwykle smakują tak samo, a trunek w ich wnętrzu jest trudny do zidentyfikowania.
- Słyszałam o ataku w Wieży. Cieszę mnie, że to nie ja musiałam to gówno ogarniać - westchnęła, gdy kelnerka ponownie się oddaliła. - Byłeś tam? Przez twojego kolegę, masz na myśli Donniego? - dodała, uśmiechając się kwaśno. - Irissa nie powiedziała mi absolutnie nic.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

6 mar 2023, o 17:21

Krzywy uśmiech, który przeciął jego twarz, sugerował że niezbyt wziął sobie poradę Vasir do serca.
- Pożary mają to do siebie, że przestają płonąć dopiero, gdy nie mają już co spalić. A te są zbyt personalne, żebym pozwolił im zamienić wszystko w popioły – odparł, przesuwając wzrok za jej własnym spojrzeniem i również odnajdując czarny punkcik na tle śnieżnej bieli. Być może miała rację, ale nawet jeżeli tak było, to wiedział, że brakuje mu umiejętności rozróżnienia, który problem można było odsunąć w czasie, a który nie. Niektóre węgielki żaru mogły tlić się miesiącami, czekając na swoją kolej, ale inne wystarczyło spuścić z oka tylko na chwilę, a zaraz rozrzucały iskry dookoła i zamieniały się w pożogę płomieni trawiącą wszystko na swojej drodze. A on sparzył się już wystarczającą liczbę razy, by zamienić zwykłą ostrożność w potrzebę pełnej kontroli nad tym co, gdzie i jak bardzo płonie.
Być może wszystko wyglądałoby inaczej, jeżeli jego pożary nie dotyczyłyby jego bliskich oraz tych na kim mu zależało. Łatwiej było patrzeć gdy ogień pali czyjś dom niż swój własny.
- Znam kogoś kto mnie ostrzegał kiedyś, że praca Widma to latanie między jedną ropiejącą raną, a drugą – odrzucił na uwagę o wypaleniu się, odwracając wzrok od okna i zasłaniając się zaczepnym uśmiechem. – Pożary wydały się smaczniejszą metaforą do rozmowy w eleganckiej kawiarni.
Jej wyjaśnienie odnośnie dyskrecji miejsca w którym się znaleźli usatysfakcjonowało go wystarczająco, by zerknąć na swój własny omni-klucz, a następnie rozluźnić się nieco na fotelu. Śledził kelnerkę wzrokiem, gdy ta się zbliżyła do ich stolika, a następnie przejął z jej rąk swój napój i podziękował skinięciem głowy, czekając aż znowu się oddali.
- A mnie po raz pierwszy cieszy, że Irissa nie pozwoliła ci się tym zająć. Wszystkie trzy Widma, które wytypowała, zginęły z ręki Donniego – odparł, unosząc kubek do ust, upijając drobny łyk, żeby zapić słodyczą cień goryczy w ustach. Zaraz jednak tego pożałował, gdy gorący napój sparzył mu język. – Byłem, ale przyleciałem na sam koniec, bo Irissa miała dość mojego węszenia dookoła Wieży i wysłała mnie za karę na Mindoir. Reed wypuścił w Wieży wirusa z Lyessi i dorwał się do baz danych Rady, szukając czegoś w misjach Corvalis, a potem grzecznie czekał aż przyjdę. Kiedy go znalazłem, wypuścił Mayę na cywilów, żebym musiał wybierać między nim, a ją.
Opuścił kubek, mieszając bez pośpiechu jego zawartość łyżeczką – częściowo, żeby rozpuścić syrop, częściowo, żeby ochłodzić nieco napój, a częściowo żeby zrobić coś z rękami.
- Cokolwiek chce od Corvalis, musi znajdować się gdzieś pośród jej misji lub akt. Do których z jakiegoś powodu nie mam dostępu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

9 mar 2023, o 21:53

Tela uśmiechnęła się lekko na dźwięk jego małego wypomnienia - a może do wspomnień, wokół których obracały się jej niegdysiejsze słowa. Nie przytaknęła za to od razu, zamiast tego zawahała się lekko, szukając odpowiednich słów, by móc to skomentować.
- Trochę nadal tak uważam - odrzekła z rozwagą, a jej wzrok podążył w stronę górskich szczytów malujących się po drugiej stronie szkła. - Ale nieco się zmieniłam. Minęły prawie dwa lata. Nawet dla mnie to czasem dużo.
Uśmiechnęła się krzywo, zdając sobie sprawę z tego, w jak różny sposób mogli postrzegać upływający czas. Dwa lata zdawały się rozdzielać życie Vexariusa na przed i po, a dla niej były zaledwie stronami w rozległej księdze. Może nawet nie prowadzącymi z rozdziału do rozdziału, a zaledwie będącymi małą częścią w tym całym morzu przelanych słów.
Umilkła i gestem wskazała mu, by zrobił to samo, gdy kelnerka zaczaiła się w kącie, szukając dla siebie dobrego momentu do przyniesienia jej naparu z ziół. Zgodnie z życzeniem, w wysokiej szklance było mnóstwo lodu, oraz mało napoju, mimo tego jego intensywny, zielarski zapach dotarł nawet do nozdrzy siedzącego naprzeciw turianina.
- Czy wiesz coś o tym, co może ich dwójkę łączyć? - westchnęła, sama nie dostrzegając tego połączenia, nawet jeśli posiadała jakieś informacje o Octavii.
Zamieszała słomką w swojej zmrożonej lodem szklance i upiła mały łyk, po którym skrzywiła się ostentacyjnie i odstawiła naczynie przed siebie. Najwyraźniej obsługa nie wykonała roboty doskonale.
- Octavia to czarna owca. Taka, którą radni za bardzo nie chcą się chwalić. Znam jednego, który również aspiruje do tego stanowiska - uśmiechnęła się pod nosem. - To protegowana Quentiusa. Z początku była świetna, idealnie wyważona pomiędzy racjonalnym podejściem a zadowalaniem Radnych. Quentius zachwycał się za każdym razem, gdy posyłał ją na jakąkolwiek misję. Ale w pewnym momencie wszystko zaczęło się psuć.
Westchnęła, uparcie pijąc swój ziołowy napar, choć niezbyt jej smakował.
- Zaczęła prowadzić śledztwa na własną rękę. Brała... specyficznych ludzi do swojej załogi. Ludzi, których nie akceptował żaden z radnych - kontynuowała, ostrożnie lawirując wokół informacji, którymi się dzieliła. - Ale nie sądzę, by jakiekolwiek z nich były powiązane z Reedem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

14 mar 2023, o 22:58

Przyjrzał się Teli uważnie, gdy wspomniała zmiany, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Ze względu na długowieczność asari, Vasir zawsze była dla niego swojego rodzaju stałą, która nie zmieniała się ilekroć spotykali się co kilka miesięcy w tych czy innych okolicznościach. Był przekonany, że doświadczenia, których w przeciągu dziesięcioleci pracy jako Widmo, sprawiły że zwyczajnie uodporniła się na to co się dzieje na świecie oraz na jej własną profesję, stając się niewzruszoną opoką na całe gówno, które świat rzucał w ich stronę, a które wymagało rozwiązania przez Radę. Była dla niego pewnego rodzaju wzorem - lub być może przebłyskiem przyszłości do której nieuchronnie dążył, gdy kolejne misje i wydarzenia obdzierały go z naiwnego idealizmu oraz przekonań, powoli tworząc weterana, którym od zawsze była w porównaniu z nim Tela.
Dopiero jej słowa uświadomiły mu krótkowzroczność własnego myślenia.
Zawsze wiedział, że pod maską wyluzowania zabarwioną lekką nutką arogancji i pewności siebie, istniała druga Vasir. Pomimo nimbu tajemniczości, którym lubiła się świadomie otulać, poznał ją wystarczająco, by móc czasami dostrzegać przebłyski tego kim była kiedyś lub kim była wciąż głęboko pod swoim naturalnym pancerzem oraz latami pracy jako Widmo. Ale jakoś nigdy nie przyszło mu do głowy, że ten ktoś również może się zmieniać pod wpływem bodźców zewnętrznych, które pozornie odbijały się od niej bez efektów. Zawsze zakładał, że jej zmiany przebiegają w innej skali. I teraz zrozumiał jak naiwne i powierzchowne było to z jego strony.
- W takim razie będziemy musieli za chwilę nadrobić zaległości - odparł nieco łagodniejszym tonem, błądząc spojrzeniem po jej profilu, gdy spoglądała na góry. Przerwał kiedy przy ich stoliku pojawiła się kelnerka i oparł się wygodniej na fotelu, śledząc wzrokiem jak podaje im zamówione trunki, a potem odprowadzając ją nim, gdy wróciła za bar.
- Może. Mam pewne poszlaki - potwierdził z ociąganiem. Przestał mieszać kawę, gdy uznał, że większość syropu się rozpuściła, oblizał łyżeczkę i odłożył na spodek. - Ojciec Reeda był jedną z cywilnych ofiar w jednej z jej misji.
Upił łyk napoju, przyglądając się mentorce znad swojego naczynia. Jej wspomnienia Octavii wydawały się... bardziej niż znajome. Jej drobny prztyczek sprawił, że odwzajemnił krzywo jej uśmiech, ale jego spojrzenie pozostało skupione. Nagle postawione w bazie danych bariery zaczęły nabierać więcej sensu, chociaż wciąż nie na tyle, by w jego oczach usprawiedliwiać okrycie protegowanej Quentiusa taką tajemnicą. Ale z drugiej strony...
Im dłużej Tela mówiła, tym bardziej podobieństwo do jego samego stawało się coraz bardziej wyraźne.
- Brzmi znajomo - zauważył po chwili milczenia, pozwalając sobie na nieco roztargnienia, gdy jego myśli zaczęły obracać w głowie nowo zasłyszane informacje. Nieświadomie podążał bardzo podobną ścieżką co Corvalis, pewnie nawet bardziej niż Vasir mogła sądzić, nie wiedząc że na pokładzie Arae zamieszkał Skinner, Raik oraz Grace. Prowadzenie śledztw na własną rękę, wciągnięcie do załogi poszukiwanego hakera, krogańskiego wojownika, niedoszłej dezerterki, renomowanej lekarki... Nie mówiąc nawet o zakazanej SI. Jeżeli to nie kwalifikowało się pod specyficznych załogantów, których nie akceptowali Radni, to nie wiedział co się kwalifikowało.
Ale w przeciwieństwie do Corvalis, on przeskoczył pierwsze kroki tej podróży. Chyba, że Irissa zachwycała się nim prywatnie, gdy o tym nie słyszał.
- Znałaś ją osobiście? - zapytał po chwili. - Wiesz co mogło zapoczątkować tą zmianę? Wiem, że odkąd udała się do Przekaźnika Avernus 1, została uznana za zabitą. Na razie jedyne co przychodzi mi do głowy, to że Reed chce się na niej zemścić, ale to bardzo powierzchowna teoria. Taka, którą się wyciąga, gdy ma się dwa elementy układanki z czterdziestu - dodał z westchnięciem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

16 mar 2023, o 02:01

Kawiarnia szumiała pod wpływem odbywanych w jej zakamarkach rozmów. Klientów nie było zbyt wiele, a w ich części kawiarni nie było ani jednej osoby, co podkreślało status VIPowski, jaki nadano ich loży. Kelnerki nie zaglądały za bardzo w ich stronę, a nowoprzybyli, którzy zagalopowali się nieco zbyt daleko wgłąb kawiarni w wyrazie swojej niewinności i niewiedzy natychmiast byli zawracani przez ich kelnerkę, która stała się swoistym strażnikiem ich prywatności. Mimo tego wszystkiego, odgłosy pracującej kawiarni nadawały pewnego ciepła ich rozmowie. Zwykle rozmawiali na osobności.
- Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że przyszedłeś poplotkować o innych Widmach - odrzekła, uśmiechając się szeroko na samą myśl o tej niewinnej i wyzbytej pożarów i otwartych ran wizji teraźniejszości. - Nie mogę się przyzwyczaić. Dopiero co byłeś tym zdruzgotanym porucznikiem w podziemiach jakiejś pieprzonej piramidy.
Sięgnęła po wysoką szklankę, w której podano jej wywar. Gdy upiła łyk, po raz kolejny skrzywiła się ostentacyjnie, niezadowolona z jego smaku i odstawiła naczynie na blat. Z braku innych opcji, a może w wyrazie jakiejś sadystycznej kary dla siebie samej, co kilka minut upijała nieco ze swojego zamówienia, zawsze z tym samym wstrętem odkładając szklankę daleko od siebie.
- Trochę. Gorzej niż ciebie - odrzuciła, uśmiechając się pod nosem, gdy niewypowiedziane okoliczności zawisły między nimi w postaci odbijających się w ich głowach wspomnień. - Odbyłam z nią trzy misje, podczas których czułam się widzem z pierwszego rzędu jej postępującego szaleństwa.
Kelnerka mignęła w ich polu widzenia, dalej za ladą i dalej poza zasięgiem, w którym mogłaby ich usłyszeć, ale wizualnie zwróciła na siebie uwagę. Zerknęła na nich pytająco, upewniając się, że niczego nie potrzebują, choć jej wzrok bardziej kierował się ku Viyo, do którego nie miała urazy.
- Jak dla mnie, wszystko zaczęło się pieprzyć, gdy do jej załogi dołączyła Aisha. Była, nie zgadniesz, ardat-yakshi, chyba w jakiś sposób związaną z kodeksem egzekutorek, ale nigdy się tego nie dowiedziałam - westchnęła ociężale, a jej wzrok pomknął po suficie na samo wspomnienie tych specyficznych chwil. - Aisha była pieprzoną wróżką, Vex.
Choć jej słowa brzmiały zupełnie poważnie, jej kąciki ust uniosły się w górę w tym charakterystycznym, ironicznym uśmieszku, który wskazywał, że daleko jej było do wiary we własne słowa.
- Twierdziła, że widzi przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, cholera, pełen serwis. Nie wiem, co takiego dostrzegła w niej Corvalis, ale była na tyle problematyczna, że okazała się pierwszą czerwoną kartką od radnych - dodała, znów, nieodparcie sięgając po naczynie z obrzydliwym naparem. - Podejrzewam, że też już taką kartkę masz.
Etsy milczała, nie wtrącając się w rozmowę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

16 mar 2023, o 21:11

Słodka kawa rozgrzewała, wyrzucając z ciała wspomnienie mroźnej atmosfery na zewnątrz placówki i pozwalając cieszyć się widokiem zaśnieżonych szczytów bez niechętnych skojarzeń z igiełkami mrozu. Vex zaśmiał się cicho po jej uwadze, ale nie zaprzeczył, a przynajmniej nie bezpośrednio.
- Gdybym znał inne Widma poza tobą, być może tak właśnie by było - odrzucił, kryjąc uśmiech w kolejnym łyku napoju. Wspomnienie AZ-99 wydawało się teraz równie odległe co i bagienna planeta, chociaż wciąż pozostawiało na dnie jego serca delikatny chłód - coś co zapewne miało pozostać tam już do końca jego dni, chociaż teraz, w perspektywie czasu który upłynął, stanowiło już zdecydowanie mniejszą część jego koszmarów i zamieniając się po prostu w jedną z wielu innych cegiełek, która budowała fundamenty osoby, którą był teraz. Miała rację. Oboje się zmienili, chociaż jego zmiana wydawała się być pewnie bardziej drastyczna ze względu na o wiele mniejszy bagaż, który posiadał, gdy się poznali.
- Ale mogę poplotkować o tym, które znam. Wszystko w porządku u twojej siostry? - dodał, opierając kubek o udo i uśmiechając się do niej lekko. Miał trochę wyrzuty sumienia, że naciskał na nią od samego początku ich spotkania, by od razu przejść do sedna problemu, ale teraz, gdy część jego wewnętrznego głodu informacji została nakarmiona, napędzające go napięcie nieco ustąpiło. Spokojna atmosfera kawiarni oraz cichy szum w tle również pomagały odsunąć poczucie pośpiechu nieco na bok.
Gdy podłapał wzrok kelnerki, skinął głową, przywołując ją do stolika - ale tylko na chwilę, żeby zamówić sobie i Vasir jakieś ciastko albo inny smakołyk, który mógłby osłodzić im rozmowę oraz jej nieszczęsny napar.
Wieści odnośnie Octavii Corvalis kształtowały tylko część jej obrazu, ale każdą zasłyszaną od Teli obracał powoli w głowie i katalogował bez pośpiechu, próbując dopasować do nowej układanki w której wciąż brakowało większości elementów.
- Wróżką? Chyba też muszę o tym pomyśleć. Moje misje byłyby łatwiejsze, gdybym widział przyszłość - odpowiedział w tym samym tonie co asari, odwzajemniając po chwili jej uśmiech, chociaż wywołało to w nim cień zamyślenia. Wróżka rzeczywiście mogła nie pasować do załogi Widma, ale nie był pewien czy większy problem nie stanowiło samo bycie ardat-yakshi - chociaż tutaj akurat jego wiedza była bardzo powierzchowna na temat tej przypadłości i nie był pewien ile z niej jest prawdziwe, a ile wytworem extranetu. Potrafił dostrzec jednak jak obie te kwestie wywołują u Radnych uniesienie brwi.
Czy Corvalis była jedną z wielu, które uległy złudzeniom i umiejętnym manipulacjom tkanym przez innych oszustów pokroju Aishy, porzucając rozsądek na rzecz ezoterycznych obietnic i ukrytych prawd wszechświata? Czy była to ta pierwsza, drobna iskierka szaleństwa, która roznieciła pożar o którym mówiła Tela?
- Obawiam się, że nie tylko jedną - odezwał się z ociąganiem po chwili, gdy wspomniała czerwone kartki. - Moja załoga powiększyła się nieco od ostatniego razu kiedy się widzieliśmy. Mówiłaś, że przy ilu czerwonych Octavia wypadła z łask? - dodał, uśmiechając się krzywo. Było to jednak pytanie częściowo retoryczne, po którym oparł się wygodniej o fotel i przesunął spojrzeniem po linii szczytów, próbując ułożyć sobie w głowie to co usłyszał.
Poza Abrahamem, nie widział oczywistych punktów wspólnych, które mogłyby interesować Reeda. Ale może te znajdowały się w innych misjach, które odbyła Corvalis.
- Co masz na myśli przez postępujące szaleństwo? - zagaił po chwili, przesuwając palcami po brzegu szklanki. Teraz przemawiała już przez niego wyłącznie ciekawość. Turianka prawdopodobnie nie żyła lub zdezerterowała, a jego odpowiedzi zapewne leżały nie w jej teraźniejszości lub przyszłości, a przeszłości. Jednak kiełkujące podobieństwa między nimi wabiły jego ciekawość wbrew własnej woli.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

20 mar 2023, o 22:40

Szum kawiarni wypełniał ciszę między słowami, sprawiając, że nigdy nie doskwierała zbyt mocno. Tela uśmiechnęła się na wspomnienie siostry, gdy zagadnął o nią, choć jej spojrzenie nabrało słodko-gorzkiego charakteru, jakby w rodzinnej miłości chowała się odrobina ironii, jak łyżka dziegciu w beczce miodu.
- Przebranżowiła się na ceramikę, a ja nie mam już miejsca w mieszkaniu, a tym bardziej na statku kosmicznym na delikatne gówno - parsknęła śmiechem, swobodnie rozmawiając akurat na ten temat gdy kelnerka ruszyła w stronę ich słoika, przyzwana gestem drugiego Widma. - Może chciałbyś kupić wazon? - dodała niewinnie, nie oponując, gdy wybrał dla nich jakieś ciastka, bądź ciasto. Kelnerka nie była zbyt wylewną pracownicą i zapytana o specjał kawiarni, oznajmiła, że wszystko jest dobre i zależy, co się lubi. Ostatecznie przez ich różnice dietetyczne, zaproponowała dwa, różne kawałki i wróciła za blat, by je ukroić.
Gdy wróciła do ich stolika, kawałek dekstro był wyraźnie, dwukrotnie podpisany, jakby pojedyncze oznaczenie było normą, ale kobieta nie mogła odmówić sobie złośliwego założenia, że Widma będą zbyt głupie, by się w nim połapać. Ciasto Viyo było lekkie, z masą o orzechowym aromacie, a kawałek, który otrzymała Tela przypominał bardziej słodki chlebek z kruszonką.
- Dobrze wiesz, jak takie vidy się kończą, Vex - upomniała go, ze skrzywieniem dopijając swój napar ziołowy i odstawiając z impetem szklankę w bok. - Albo znałbyś przyszłość, ale nie mógł jej zmienić, albo spierdoliłbyś nam czasoprzestrzeń. Jak tak o tym myślę, to może od tego Octavii tak odwaliło. Dodaje się.
Pół żartem, pół serio, zaśmiała się jeszcze pod nosem, chwytając za kawałek ciasta. Jego tort posiadał mały widelczyk, ale kelnerka albo zapomniała intencjonalnie go Teli podać, albo do jej chlebka nie był potrzebny. Nie przeszkadzało jej to za bardzo w chwyceniu go palcami i odgryzieniu kawałka. Sądząc po jej wyrazie twarzy, który zwykle dość mocno wyrażał jej zadowolenie lub brak ze spożywanego pokarmu czy pitego napoju, chlebek okazał się całkiem niezły - i o niebo lepszy od naparu.
- Podpytam, ile zostało ci jeszcze u Irissy, ale Quentius prawdopodobnie już cię skreślił - odrzuciła pozornie obojętnym tonem, jakby na poważnie dyskutowali o tym, jak jego kariera Widma potencjalnie chyliła się ku końcowi. - Jeszcze będziesz musiał walczyć o względy radnej Fel, żeby utrzymać się na powierzchni. Z tego co słyszałam, może złapiesz ją na swoje piękne oczy.
Rozsiadła się wygodniej w miejscu, odkładając łokcie na wezgłówek siedzenia w ich loży. Jej wzrok przez chwilę powędrował w bok, jakby dostrzegła kogoś, lub coś za jego plecami, lecz szybko powrócił do turiańskiej twarzy.
- Mam na myśli zachowanie, którego końcowym etapem było wskoczenie do nieaktywnego przekaźnika masy i prawdopodobnie bycie rozerwanym na atomy w jego wnętrzu - jej ramiona drgnęły lekko, jakby to jedno wystarczało by wyjaśnić jej terminologię. - Quentius oficjalnie poinformował pozostałych radnych, że Corvalis napotkała na jakąś starą technologię na swoich misjach i została indoktrynowana. Tak jak niektórzy na Cytadeli, gdy zaatakowały gethy. Dlatego zachowywała się tak niecodziennie.
Westchnęła, jakby z niechęcią kontynuując do ale, które miała na końcu języka.
- Byłam na Cytadeli w trakcie ataku. Ty też byłeś. Nie wiem, czy spotkałeś kiedyś kogoś indoktrynowanego ich technologią, ale Octavia się tak nie zachowywała. Wydawała się myśleć trzeźwo, tylko na swój własny, pojebany sposób - dodała. - Corvalis czegoś szukała, po całej galaktyce. Nikt nie wie czego dokładnie, ale cokolwiek to było, nie skończyło się dla niej zbyt dobrze.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

25 mar 2023, o 17:34

Siostra Teli była tym jednym z rzadkich przebłysków tej części jej życia, które nie było Widmem, a o których zawsze chętnie słuchał. Była fragmentem spod nimbu tajemnicy, który asari tak lubiła, a który udało mu się wyciągnąć z niej na w trakcie ich znajomości, co teraz wydawało się mieć miejsce całe lata temu. Jej słowa sprawiły, że uśmiechnął się krótko i odchylił w fotelu.
- Mój statek jest moim mieszkaniem - przypomniał lekko. Nie licząc wazonu, który kiedyś gościł niezapominajki oraz paru innych porozrzucanych po kajutach, miejsce na delikatne naczynia rzeczywiście było niestosowne na okrętach, które często musiały wykonywać mniej lub bardziej gwałtowne manewry. Już miał odmówić, ale niespodziewanie w jego głowie pojawił się nowy pomysł, który sprawił, że zaśmiał się do własnych myśli. - Ale wiesz co? Jeżeli masz jakiś set do parzenia i podawania herbaty, który zrobiła, to możemy dobić targu.
Przerwa na wizytę kelnerki sprawiła, że upił kolejny łyk kawy, śledząc spojrzeniem jak rozkłada przed nimi przyniesione przysmaki. Ona również widać miała swoje drobne przyjemności lub złośliwości, chociaż jakaś jego część zastanawiała się po prostu czy nie zrobiła tego, żeby się upewnić, że któreś z nich nie wykituje na jej zmianie i nie zostanie oskarżona o zamach na przedstawiciela ramienia Rady. Bardziej prawdopodobne było jednak, że był to kolejny element pola bitwy między nią, a Vasir, na które niejako wkroczył będąc towarzyszem rozmowy tej drugiej.
- Nie jestem zaskoczony - odpowiedział pod adresem Quentiusa, skubiąc łyżeczką kawałek ciasta. Jego znajomość z turiańskim Radnym już na samym początku nie zaczęła się zbyt optymistycznie, a potem było tylko gorzej. Vex wciąż nie wyzbył się całkowicie urazy za świadome okłamanie go przez Radnego i wysłanie na misję z niewłaściwym wywiadem, gdy polował na Khouriego - nie pomagało nawet to, że dzięki temu wszystko co nastąpiło później w ogóle miało miejsce. - Nie miałem zbyt wielkiej styczności z Fel, ale słyszałem że z ich czwórki jest tą najbardziej... medialnie i społecznie przystępną. Mam wrażenie za to, że Esheel zaczyna coś podejrzewać. O ile Irissa nie zdecydowała się ją włączyć do naszego małego obiegu.
Tajemnice i polityczne niuanse były tą drugą częścią ich pracy, która rzucała się cieniem na wszystkie osiągnięcia oraz zarazem swobodę działania. Coś, co szybko okazało się wodą tak głęboką w porównaniu do wojskowych niuansów politycznych na Palavenie, że jeden niewłaściwy krok mógł sprawić, że człowiek się utopi.
Wyglądało jednak na to, że dotyczyło to każdego Widma. Nawet Corvalis, z tego co Tela opowiadała o jej początkach.
Ugryzł kolejny kawałek ciasta, ciesząc się tą drobną odrobiną przyjemności oraz słodyczy, podczas gdy jego myśli orbitowały dookoła turianki oraz słów asari. Skinął w milczeniu głową kiedy wspomniała atak gethów na Cytadeli - to również była historia tak odległa, że niemal zdawała się mieć miejsce w jego innym życiu, ale również wyraźnie pamiętał wszystko co miało wtedy miejsce. Atak na Cytadelę do tej pory dla wielu stanowił źródło koszmarów oraz nierozwiązanych zagadek.
- Wiem co masz na myśli. Ale wiem też jak to jest szukać duchów po całej galaktyce ze świadomością, że niemal nikt ci nie wierzy - dodał łagodnie, opierając się wygodniej w fotelu. Czy gdy on sam uganiał się za Castorem, pozostali Radni również zaczęli dostrzegać w nim powtórkę z szaleństwa Corvalis? Czy może wciąż znajdował się po tej bezpieczniejszej stronie?
I co ważniejsze - czy gdyby on odkrył, że Reed lub odpowiedzi Steigera znajdują się na końcu tunelu nieaktywnego Przekaźnika, to również wskoczyłby w niego bez zawahania?
- Dziękuję. To trochę rzuciło światło na moje pytania - powiedział po chwili, upijając łyk kawy i przyglądając się Teli znad kubka. - To powiedz mi teraz co tam u ciebie. Co się wydarzyło przez te dwa lata, że postanowiłaś rozsądniej patrzeć na gaszenie galaktycznych pożarów?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

8 kwie 2023, o 15:39

Kobieta pokiwała głową z powagą, jakby temat wazonów i dzbanków do herbaty, na który zeszli, był równie istotny jak wszystkie poprzednie przez nich poruszone. Statek kosmiczny nie wydawał się być zbyt dobrym miejscem na rzeczy delikatne, takie jak ceramika, ale na potrzeby ich luźnej pogawędki oboje mogli ten aspekt przemilczeć.
- Jeśli tylko będzie pasował ci do decoru, zamówię ci taki u niej na następne urodziny - odrzuciła, wyciągając przed siebie dłoń i zerkając na jasne paznokcie. - Choć na razie odmawia mi zniżki rodzinnej.
Choć Rada była, a przynajmniej starała się być, jednolitym rządem, każdy z jej członków był zupełnie odrębną jednostką o kompletnie zróżnicowanym charakterze. Przekonał się na własnej skórze że zadowolenie jednego często szło w parze z obrażeniem drugiego, a to wykonawca poleceń zbierał głównie całość złośliwości urażonego. Quentius wyraźnie pokazał mu wrogość, którą po części powinien mieć zarezerwowaną dla Irissy i poniekąd pewnie miał - ale nigdy nie zamierzał pokazywać tego na zewnątrz. Załatwiali swoje problemy wewnętrznie, po cichu. Tak, jak radna asari chciała załatwić kwestię Donovana i wściekła się, gdy Viyo zrobił to za nią - na swój własny sposób.
Vasir obserwowała go zza stolika. Jej twarz wyrażała spokój i uciechę z tej drobnej chwili przyjemności, która była im dana, lecz jej spojrzenie było czujne. Taksujące. Zdawała się sięgać nim do wnętrza jego myśli i szukać odpowiedzi na pytania, których nie wypowiadała na głos. Skinęła jedynie głową na jego podziękowania, choć zdawała się niepewna tego, czy temat, który poruszył, był tematem, na który powinna udzielać mu odpowiedzi.
Ugryzła kawałek swojego ciasta, ignorując krzątającą się niedaleko kelnerkę, która usiłowała wybadać, czy może do nich podejść i zabrać brudne naczynia, czy też nie, rezygnując z pełnym irytacji westchnieniem chwilę później. Asari uśmiechnęła się lekko na dźwięk jego pytania, z początku zbierając myśli i formułując z nich stosowną odpowiedź. Chwila ciszy potrwała kilka sekund, lecz zdawała się znaczna, sugerowała, że temat rozmowy mógł nie być dla kobiety prosty.
- Moje życie osobiste stało się bardziej pasjonujące niż zlecenia, które ma dla mnie Rada - przyznała po chwili, z lekkim drgnieniem ramion, którym chciała zbyć wagę swoich słów, jakby wcale nie były istotne. - Szczególnie teraz. Nazwij mnie samolubną, ale wojna niezbyt mnie interesuje.
Machnęła dłonią ku kelnerce, zamawiając sobie z odległości szklankę wody.
- A ty? Jak zapatrujesz się na potencjalne wysłanie cię na front, jeśli zbyt dużo nagrzeszysz? - zagadnęła kwaśno, pochylając się i opierając przedramiona na blacie stoliku.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

11 kwie 2023, o 14:02

Odpowiedź Teli, chociaż lakoniczna, niosła ze sobą implikacje między wierszami tej prostej odpowiedzi. W milczeniu przekrzywił lekko głową, przyglądając się jej nad stolikiem. Biorąc pod uwagę w jakich misjach kobieta brała udział oraz jak przeważnie wyglądały dla nich zlecenia Rady, myśl o tym, że jej osobiste życie mogło być jeszcze bardziej pełne wrażeń, wydawała się co najmniej niebezpieczna. Ale z drugiej strony, życie prywatne z reguły takie właśnie było dla osób ich pokroju. Stanowiło to część tej odmiennej „normalności”, która dla nich wyglądała zupełnie inaczej. Pamiętał, że kiedy sam miał porozmawiać z rodziną po wydarzeniach na Chasce, wyglądało to wtedy na wyzwanie o wiele większe niż to, któremu wtedy chwilę wcześniej musiał sprostać.
Nie mówiąc już o tym, że granica między jego własnym życiem osobistym, a zleceniami Rady też już dawno się zatarła. Obecni mieszkańcy Arae stanowili żywy dowód tego, że jego własne, prywatne sprawy też były o rząd wielkości bardziej skomplikowane niż to, do czego wysyłała go Rada.
Milczał przez chwilę, skubiąc ciasto widelcem i obracając w głowie słowa Teli oraz świadomość tego, że poza tymi drobnymi fragmentami, które mu ujawniła, nie wiedział jak wygląda jej życie osobiste. Oraz to jak bardzo może być skomplikowane.
- Pomogłaś mi więcej niż raz w moich własnych, prywatnych problemach. Jeżeli będziesz kiedykolwiek potrzebować pomocy lub rozmowy przy swoich własnych, osobistych kłopotach, po prostu powiedz – przypomniał łagodnie, szukając jej spojrzenia. – Wiem jak trudno jest przebić się przez twoje tajemnice, T. Po prostu pamiętaj, że mogę pomóc. Bez pytań, bez kwestionowania, bez oceniania. Bez względu na to jak bardzo zajęty własnymi sprawami będę się wydawał.
Z tej coraz mniejszej grupki osób, Vasir wciąż była tą, do której jego zaufanie nadal było pełne. Zasłużyła sobie na to. Na linię priorytetową do jego uwagi.
Dokończył ciastko i odstawił pusty talerzyk obok równie pustego kubka po kawie, a gdy asari dała znać kelnerce, że chce jeszcze jedną szklankę wody, również uniósł dłoń, pokazując dwa palce, żeby kobieta przyniosła i jemu.
- Irissa ostrzegła mnie, żebym pozamykał swoje sprawy, bo mogą mnie potrzebować – odrzucił z westchnięciem na jej pytanie odnośnie kiełkującej wojny na górze galaktyki. Prawda była jednak taka, że jego podejście było lustrzanym odbiciem tego, które miała Tela. – Byłbym hipokrytą, gdybym nazwał cię samolubną. Kiedy Mindor eksplodował, jedyne o czym mogłem myśleć, to jaki będzie miało to wpływ na moje tropienie Reeda oraz czy dzięki temu Rada będzie zbyt zajęta, żeby skupiać się na moich własnych, drobnych występkach – powiedział otwarcie, chociaż wiedział jak to brzmi. Przeniósł wzrok z twarzy kobiety na śnieżny widok za oknem, błądząc spojrzeniem po białych szczytach. Nie potrafił jednak odpowiedzieć jakby zareagował, jeżeli Irissa postanowiłaby wysłać go na drugi koniec galaktyki zanim zdążyłby domknąć swoje własne sprawy.
I chyba wolał się nad tym nie zastanawiać, bo odpowiedź mogła być o wiele bardziej niebezpieczna niż miał na to siłę.
- A Noveria? – zapytał, wracając wzrokiem ku twarzy Teli. – Osobiste powody czy zadanie Rady?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

20 kwie 2023, o 20:29

Choć nie odpowiedziała na jego ofertę, skinęła lekko głową, a jej wyraz twarzy wyraził więcej, niż potrzebowałaby wyrazić słowami. Doskonale zdawała sobie sprawę nie tylko z tego, jak bardzo pomogła Viyo w przeciągu tych ostatnich miesięcy gdy tego potrzebował, ale też z czym się to wiązało. Wisisz mi przysługę było czymś, czego nie musiała dodawać na tym etapie. Fakt tego, że jeszcze nie skorzystała z tej niewypowiedzianej wcześniej propozycji musiał oznaczać, że asari zwyczajnie dawała sobie radę w pojedynkę - lub z pomocą sojuszników, po których sięgała łatwiej, lub byli obok niej wyłącznie z tego powodu.
Koniec końców, miała nad nim kilkaset lat doświadczenia z samej natury różnic między ich rasami. Była to różnica stosunkowo niewyczuwalna w ich rozmowach niekiedy, a stanowiąca swoisty przełom w pozostałych przypadkach.
- Co do tego drugiego możesz mieć rację. Korzystaj z taryfy ulgowej póki Irissa ma większe problemy na głowie, niż twój brak biurokratycznej ogłady - odrzuciła, uśmiechając się pod nosem, choć nie bez odrobiny goryczy czającej się w głosie. - W czasie wojny milczą prawa, czy jakoś tak.
Jej ramiona drgnęły lekko. Zawsze z większą swobodą wspominała pierwsze wydarzenie, które ich połączyło oraz przeklętą, bagienną planetę. Wybory moralne, przed którymi stanął tamtego dnia, w podziemnym kompleksie, od samego początku były dla niej zero jedynkowe, bo Vasir już wtedy myślała wyłącznie o interesie rady. Nie była rozdarta pomiędzy Hierarchię a priorytety, które powinno mieć Widmo. Nie wątpiła w podejmowane przez siebie decyzje, nie mierzyła się też z ich konsekwencjami. Poniekąd, jakkolwiek ogromna była dla ich obojga ta misja, nietrudno było dostrzec, że Tela traktowała ją jako kolejną. Może kolejną z ciężkich, ale wciąż nie jedyną, z którą musiała zmierzyć się pomimo niesprzyjających warunków.
- Nieprzekonujące miejsce na wypoczynek? - odrzuciła niewinnie, wskazując podbródkiem obraz po drugiej stronie szklanej ściany. Dolina być może prezentowała się pięknie, lecz wrażenie było bardzo złudne. Mimo wszystko, planeta była podstępna i niesprzyjająca, zaczynając od mroźnych, górskich szczytów a kończąc na ciepłych, biznesowych wnętrzach takich jak kawiarnia, w której siedzieli. - Pół na pół. Najgorszy miks - westchnęła. - Zaczęło się od sprzątania syfu, który zrobiliście tutaj z tym inżynierem. Przerodziło w doglądanie prywatnego projektu rady i pilnowanie obślizgłych pyjaków usiłujących ugrać coś dla siebie. Ale... ma to swoje plusy - uśmiechnęła się lekko. - Pół na pół, jak mówiłam.
Odsunęła talerzyk z niedokończonym ciastem od siebie, sugerując kręcącej się wokół kelnerce, że mogła się nim zająć. Ta pośpiesznie podeszła i zgarnęła ich brudne naczynia, jakby każda sekunda, którą zaoszczędziła w ten sposób, przybliżała ich do wyjścia z kawiarni.
- Pewnie powinnam do tego wrócić - dodała, zerkając na zegarek na swoim omni-kluczu. - Zobaczę, co uda mi się wygrzebać jeszcze na temat Corvalis. Cokolwiek znajdziesz, podrzuć mi również, a przeszukam te miejsca w bazie, do których akurat mam dostęp - kontynuowała, zerkając w jego stronę. - Potrzebujesz mnie do czegoś jeszcze, Vex?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Helix Cafe

24 kwie 2023, o 18:54

Mruknięcie, które wyrwało się z jego gardła w odpowiedzi, było ni to twierdzące, ni to przeczące. Wspomnienie, które przywołała Vasir, zajmowało istotne miejsce w jego przeszłości, ale ostatnie miesiące sprawiły, że nie było już tak intensywne i żywe jak kiedyś. Świeższe koszmary i krwawsze przeżycia przykryły je nieco swoim własnym ciężarem, nakładając na nie nowe obrazy i kształty, a chowając inne. Błogosławieństwo ukryte w przekleństwie. A może to po prostu czas zrobił swoje, sprawiając że patrzył teraz na tamtą przeszłość tak jak i na teraźniejszość oraz przyszłość - przez wyblakły pryzmat prawdziwej rzeczywistości.
- Zamierzam - stwierdził, upijając ostatni łyk wody ze szklanki i odrywając wzrok od górskich szczytów. Śnieżne kły rysowały poszarpaną linię na horyzoncie, stanowiąc malowniczy obrazek w tym punkcie widokowym, ale był to tylko miraż perspektywy dobranej specjalnie pod ekskluzywną kawiarnię, próbujący ocieplić faktyczny wizerunek Noverii. Ukryć pod urokliwym pejzażem to co rzeczywiście działo się w tutejszych laboratoriach oraz zakulisowych umowach. - Teraz jak już mniej więcej wiem na czym stoję, wyślę do Irissy prośbę o udzielenie dostępu do raportów z misji Corvalis. Miała mi za złe mieszanie się w jej politykę, to niech ona bawi się szarpanie się z Quentiusem o to dlaczego założył blokadę.
Nie mieli co do tego potwierdzenia, ale podejrzewał, że to właśnie turiański Radny stoi za tym ograniczonym dostępem. Pasowało to do tego co wyjawiła mu Vasir. A czasami najlepszą metodą na odkrycie prawdy stojącej za trupem ukrytym w szafie było wyciągnięcie jej światło dziennie, a potem zobaczenie kto się po nią zgłosi.
Uśmiechnął się do asari, nie musząc odpowiadać. Wiedział, że Noveria nie byłaby pierwszym miejscem na jej miejsce wybrane do urlopu, ale też domyślał się nieco, że była to pewnie po części kara Irissy za to, że mu pomogła. Podejrzewał, że relacje z NDC mogłyby być o wiele trudniejsze do uratowania, gdyby zastali Jeffersona martwego w kałuży własnej krwi po tym jak z Mayą uciekli, ale ostatecznie każda strona zyskała na tym przedsięwzięciu, sądząc po tym co mówiła wcześniej jego mentorka. Nawet jeżeli teraz dla niej oznaczało to ten najgorszy miks.
- Nie będę cię trzymał w takim razie - odpowiedział, wycierając dłonie w serwetkę i również odsuwając od siebie swój talerzyk. - Będę wdzięczny, ale i tak już mi bardzo pomogłaś. Teraz przynajmniej mam jakiejś pojęcie o tym w jak głębokie bagno się pakuję.
Zaczął odsuwać krzesło, ale przerwał w połowie, uśmiechając się nad stołem do kobiety.
- Cholernie dobrze było cię zobaczyć i pogadać, T. - powiedział łagodniej. Gdy kelnerka wróciła z rachunkiem, machnął własnym omni-kluczem, żeby pokryć ich zamówienie, którego wysokość zapewne była adekwatna do widoku za oknem, ale zamierzał to bez skrupułów dorzucić w niezbędne wydatki sygnowane do działu finansów Rady. Kiedy podnieśli się na nogi, zaczynając zbierać do opuszczenia kawiarni, pozwolił sobie na ostatni rzut oka na ośnieżone góry, nim skierował się do wyjścia.
Wciąż pamiętał jak bardzo chwile takie jak ta były rzadkie w ich profesji. Momenty krótkiego, ulotnego spokoju, które przeważnie nie trwały dłużej niż godzinę lub dwie, ale które traktował jako ten jeden, oszczędny uśmiech od Losu, pozwalający złapać chwilę oddechu.
Od o wiele bardziej skomplikowanej i mniej przyjemnej rzeczywistości, która czekała na nich poza progiem windy. Dla niej niecierpliwie czekającym pół na pół, dla niego ponurą niewiadomą częściowo ukrywającą się we wnętrzu okrętu, a częściowo gdzieś pośród zakątków galaktyki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Helix Cafe

25 kwie 2023, o 23:49

Kobieta zawahała się lekko na dźwięk jego pomysłu. Bezpośrednia wiadomość posłana do Irissy była zagraniem w otwarte karty, do którego być może szkolona latami przez swoją przełożoną, naczelną intrygantkę, nie była przyzwyczajona. Mieliła w głowie tę ideę przez dłuższą chwilę, a jej palce wystukiwały bezmyślnie o blat w rytm poruszających się trybików. Sprawa Corvalis wydawała się delikatna, również w jej zrozumieniu. Asari niechętnie wyjawiała niektóre informacje, nie z potrzeby utrzymania przed nim sekretów, lecz ze zwykłej próby uniknięcia nieuniknionego. Porównania pomiędzy dwoma Widmami migotały na granicy pomiędzy zwykłym żartem losu, a zapisaną na jego kartach lekcją, z której wnioski powinien wyciągnąć. Dostrzegając dziurę, w której zniknął jeden królik, nie chciała zagonić do niej drugiego, ani nawet wyjawiać mu jej położenia.
Nic to, bo królik, który siedział naprzeciw niej, z jej pomocą i bez niej koniec końców wywęszyłby swój cel na polanie. Asari skinęła więc głową, zgadzając się co do tego, że był to jakiś pomysł. Niegłupi, nie na tyle, by otwarcie się mu sprzeciwiła, lecz na tyle ryzykowny, by nie poparła go od razu.
- Uważaj. Quentius też ma swoje kły - ostrzegła go, podchwytując jego spojrzenie własnym. Upewniając się, że ją rozumie. - Uczy się na swoich błędach. Mądrzeje - kontynuowała, nie mogąc powstrzymać się od drobnej uprzejmości, dodając po tym. - Nawet turianom czasem się to zdarza.
Przeniosła spojrzenie na kelnerkę, która ruszyła ochoczo wystawić im rachunek, prawdopodobnie po raz pierwszy uśmiechając się ze szczerością i wdziękiem, jakiego oczekiwano od członków obsługi miejsca takiego jak to. Vasir również uruchomiła omni-klucz, lecz nie ścigała się z Viyo o zapłatę rachunku. Prawdopodobnie i tak miała ten sam plan wrzucenia tego w odpowiednią rubrykę kosztów poniesionych zawodowo.
- Odezwij się czasem, Vex - odpowiedziała na jego pożegnanie, a na jej twarzy przemknął podobnie łagodny wyraz w lustrzanym odbiciu do jego mimiki. Więź, która splotła ich losy ze sobą w przeszłości zamigotała, nadal silna i stała, pomimo odległości i dwóch różnych kierunków, które obrali. - Nie tylko z problemami.
Mrugnęła do niego porozumiewawczo, gdy wysuwał się z loży. Ruszając do drzwi, mógł czuć na swoich plecach jej spojrzenie, nim nie przykuła go zawartość jej urządzenia, domagając się uwagi.
Nie nacieszył się prywatnością zbyt długo.
- Mam nadzieję, że spotkanie przebiegło pomyślnie. Jak miewa się Tela? - młody, kobiecy głos rozległ się z jego komunikatora gdy tylko przekroczył próg windy, jeszcze nie decydując się na to, który z dziesiątki przycisków zabierze go w odpowiednie miejsce. - Wykryłam urządzenie zakłócające w loży. Mała przeszkoda, ale wolałam nie zwracać na siebie uwagi próbując się pomimo tego przywitać.
Panel windy zalśnił nagle, gdy wybór został podjęty za niego - a raczej jego syntetyczną towarzyszkę, która ześlizgnęła swoje macki z jego omni-klucza wprost do interfejsu bez większego problemu. Póki posiadała terminal w niedalekiej, fizycznej odległości od systemów, niewiele stało jej na przeszkodzie - a tym terminalem od dłuższego czasu był omni-klucz Vexa.
- Doktor Myers wyszła ze statku. Powiedziała, że potrzebuje uzupełnić zapasy do stacji medycznej i nie pozwoliła sobie wyperswadować wyjścia bez zaczekania na ciebie - wyjaśniła tajemnicę stojącą za zupełnie innym piętrem niż to, na którym znajdowały się doki. - Przyda jej się pomoc.

Wróć do „Port Hanshan”